W Noc Bożego Narodzenia Bóg otworzył nam Niebo,

Transkrypt

W Noc Bożego Narodzenia Bóg otworzył nam Niebo,
W Noc Bożego Narodzenia Bóg otworzył nam Niebo,
dzieląc z nami ziemskie życie.
Człowiek jest wielki nie przez to kim jest, ale przez to,
czym dzieli się z innymi.
Bł. Jan Paweł II
Wesołych Świąt
Szczęśliwego Nowego Roku
Drodzy Mieszkańcy
Nowego i Starego Kisielina
kiej słabości, aby ją przemienić mocą
Jego zmartwychwstania.
Benedykt XVI, List Apostolski Porta fidei, n. 13
Będziemy nieustannie kierować
wzrok ku Jezusowi Chrystusowi, "który nam w wierze przewodzi i ją wydoskonala" (Hbr 12, 2); w Nim znajduje
pełny sens wszelka udręka i tęsknota
ludzkiego serca. Radość miłości, odpowiedź na dramat cierpienia i bólu,
moc przebaczenia w obliczu zniewagi i
zwycięstwo życia nad nicością śmierci
- wszystko znajduje swój pełny sens w
tajemnicy Jego wcielenia, Jego stania
się człowiekiem, dzielenia z nami ludz-
W ten jedyny i niepowtarzalny
dzień, jakim jest Boże Narodzenie, cała
ludzkość w ciszy i zadumie zatrzymuje
się nad leżącym w stajni betlejemskiej
Nowonarodzonym Zbawicielem świata. Odwieczne Słowo Ojca z miłości do
każdego człowieka staje się człowiekiem.
Jezus Chrystus narodzony w Betlejem wyciąga do człowieka swoje ręce i oczekuje od nas tylko jednego, byśmy przez wiarę otworzyli mu drzwi
naszych serc i przyjęli dar życia
wiecznego, który nam w Nim ofiaruje
Nieskończenie Miłosierny Bóg Ojciec.
Życzę, by ten świąteczny czas
pomógł nam w skierowaniu wzroku
ku Jezusowi Chrystusowi. Patrząc na
Niego - Boga, który stał się człowiekiem - wciąż na nowo, abyśmy uświadomili sobie, jak cenny w oczach Boga
jest każdy człowiek, i jak niezwykła
jest Boża miłość, która wzywa nas do
uczestnictwa w życiu samego Boga.
Niech ten czas łaski, jakim jest
Boże Narodzenie będzie czasem odkrycia na nowo miłości Boga i ogromnej wdzięczności za wszelkie dobro,
które otrzymujemy od Niego każdego
dnia.
Niech Boże Narodzenie i cały
Nowy 2013 rok będzie błogosławionym czasem w wzrastaniu w świętości
i miłości do Boga, Kościoła i każdego
człowieka.
Do życzeń dołączam moją kapłańską modlitwę.
Ks. Andrzej Brenk
Słowo Ojca Świętego Benedykta XVI
na Rok Wiary
Główne pytanie, jakie dzisiaj sobie
stawiamy brzmi: jak w naszych czasach
mówić o Bogu? Jak przekazywać Ewangelię, aby otworzyć drogi na Jego zbawczą
prawdę w często zamkniętych sercach współczesnych nam ludzi i w ich umysłach, niekiedy rozproszonych wieloma błyskotkami społeczeństwa? Ewangeliści mówią, że zastanawiał się nad tym sam Jezus zapowiadając Królestwo Boże: „Z czym porównamy królestwo
Boże lub w jakiej przypowieści je przedstawimy? (Mk 4, 30). Jak dziś mówić o Bogu?
Pierwsza odpowiedź na tak postawione pytanie brzmi: ponieważ Bóg z nami rozmawiał.
Tak więc pierwszym warunkiem mówienia o
Bogu jest słuchanie tego, co powiedział sam
Bóg. Rozmawiał z nami, Bóg nie jest odległą
hipotezą na temat pochodzenia świata, nie
jest matematyczną inteligencją, bardzo od nas
odległą. Bóg się nami interesuje. Bóg nas miłuje. Bóg osobiście wszedł w realia naszej historii, przekazał nam siebie, aż do przyjęcia
ludzkiego ciała. Tak więc Bóg jest pewną rzeczywistością naszego życia. Jest tak wielki, że
ma także czas dla nas, że troszczy się o nas. W
Jezusie z Nazaretu spotykamy oblicze Boga,
który zstąpił ze Swego nieba, aby zanurzyć się
w świecie ludzi, w nasz świat, aby nauczyć nas
„sztuki życia”, drogi szczęścia: aby uwolnić
nas od grzechu i uczynić dziećmi Bożymi (por.
Ef 1, 5; Rz 8,14). Jezus przyszedł, aby nas
zbawić i ukazać nam dobre życie Ewangelii.
Mówienie o Bogu oznacza przede
wszystkim - jasno widzieć to, co powinniśmy
nieść ludziom naszych czasów: nie Boga abstrakcyjnego, jakiejś hipotezy, lecz Boga konkretnego, Boga, który istnieje, który wkroczył
w dzieje i jest obecny w historii: Boga Jezusa
Chrystusa jako odpowiedź na podstawowe
pytanie: dlaczego i jak żyć? Dlatego mówienie
o Bogu wymaga zażyłości z Jezusem i Jego
Ewangelią, zakłada nasze osobiste głębokie,
rzeczywiste poznanie Boga i mocne umiłowanie Jego planu zbawienia, nie ulegając pokusom sukcesu, lecz naśladując metodę samego
Boga. Metoda Boga to pokora, Bóg staje się
jednym z nas, jest to metoda realizowana we
Wcieleniu, w prostym domu w Nazarecie i w
betlejemskiej grocie, ta z przypowieści o
ziarnku gorczycy. Trzeba nie lękać się pokory
małych kroków i zaufać zaczynowi, który
przenika do ciasta i sprawia, że powoli ono
rośnie (por. Mt 13,33).
Mówiąc o Bogu w dziele ewangelizacji,
pod przewodnictwem Ducha Świętego, trzeba
odzyskać prostotę, powrócić do tego, co w
głoszeniu najważniejsze: Dobrej Nowiny Boga
rzeczywistego, konkretnego, który się nami
interesuje, Boga-Miłości, który zbliża się do
nas w Jezusie Chrystusie aż po Krzyż, i Który
w Zmartwychwstaniu daje nam nadzieję i
otwiera nas na życie, które nie ma końca, na
życie wieczne, życie prawdziwe.
Niezwykły głosiciel, jakim był św. Paweł Apostoł daje nam lekcję, która zmierza
wprost do centrum wiary, problemu jak mówić o Bogu z wielką prostotą. Przed chwilą
usłyszeliśmy następujące słowa z pierwszego
Listu do Koryntian: „Przyszedłszy do was,
bracia, nie przybyłem, aby błyszcząc słowem i
mądrością głosić wam świadectwo Boże. Postanowiłem
bowiem,
będąc
wśród was, nie znać niczego więcej, jak tylko Jezusa Chrystusa, i
to ukrzyżowanego” (2, 1-2). Tak
więc po pierwsze św. Paweł nie
mówi o jakieś filozofii, którą wypracował, nie mówi o ideach znalezionych gdzie indziej, czy wymyślonych przez siebie. Mówi o
realiach swojego życia, o Bogu,
który wkroczył w jego życie, mówi o Bogu realnym, żyjącym, z
którym rozmawiał, o Chrystusie
ukrzyżowanym i zmartwychwstałym. Ponadto nie szuka samego
siebie, nie chce utworzyć zespołu
ludzi, którzy będą go podziwiali, nie chce
przejść do historii jako zwierzchnik jakieś
szkoły wielkiej wiedzy. Paweł głosi Chrystusa,
pragnie pozyskać ludzi dla Boga prawdziwego
i rzeczywistego. Mówi pragnąc głosić jedynie
Tego, który wkroczył w jego życie, i Który jest
prawdziwym życiem, Który go zdobył na drodze do Damaszku.
Tak więc mówienie o Bogu oznacza danie
miejsca Temu, który pozwala siebie poznać,
Który objawia swoje oblicze miłości: oznacza
porzucenie własnego ja, aby je oddać Chrystusowi, będąc świadomymi, że to nie my możemy pozyskać innych dla Boga, lecz powinniśmy ich oczekiwać od samego Boga, modlić
się o nich u Niego. Mówienie o Bogu rodzi się
więc zawsze ze słuchania Go, z naszego poznania Boga, które dokonuje się w naszej zażyłości z Bogiem w życiu modlitwy i zgodnie z
przykazaniami.
Dla św. Pawła przekazywanie wiary nie
oznacza więc niesienia samego siebie, lecz
mówienie otwarcie i publicznie tego, co widział i słyszał w spotkaniu z Chrystusem, tego
czego doświadczył w swoim życiu przemienionym już tym spotkaniem: to niesienie tego
Jezusa, którego odczuwa jako obecnego w
sobie, i który stał się prawdziwym ukierunkowaniem jego życia, aby wszystkim uzmysłowić, że jest On niezbędny dla świata i ma
decydujące znaczenie dla wolności każdego
człowieka. Apostoł nie zadowala się głoszeniem słów, lecz angażuje całe swe istnienie w
wielkie dzieło wiary. Aby mówić o Bogu, trzeba Jemu uczynić miejsce, ufając, że to On
działa w naszej słabości: uczynić miejsce bez
lęku, z prostotą i radością, będąc głęboko
przekonanymi, że im bardziej Jego, a nie nas
samych stawiamy w centrum, tym bardziej
nasze przekazywanie będzie owocne.
Dotyczy to także wspólnot
chrześcijańskich: są one powołane do ukazywania przemieniającego działania Bożej łaski, przezwyciężając indywidualizm, zamknięcie, egoizm, obojętność i
żyjąc w codziennych relacjach
miłością Boga. Musimy się zapytać, czy nasze wspólnoty są takimi naprawdę? Musimy starać się,
by być takimi naprawdę – głosicielami Jezusa Chrystusa a nie
samych siebie.
W tym momencie musimy
zadać sobie pytanie o to, jak
przepowiadał sam Jezus. Pan
Jezus w swej wyjątkowości mówił o swoim
Ojcu – nazywał go Abbà – i Królestwie Bożym, spojrzeniem pełnym współczucia dla
niedogodności i trudności ludzkiego istnienia.
Mówił z wielkim realizmem i powiedziałbym,
że najistotniejsze w głoszeniu Jezusa jest to,
że ukazuje, iż w świecie, w stworzeniu przejawia się oblicze Boga, i że w codziennych wydarzeniach naszego życia obecny jest Bóg, czy
to w przypowieściach odwołujących się do
przyrody – o ziarnie gorczycznym, polu na
które padły różne ziarna, czy też w naszym
życiu. Nasuwa się na myśl przypowieść o synu
marnotrawnym, o Łazarzu i bogaczu, czy wielu innych. W Ewangeliach widzimy, jak bardzo Jezus jest zainteresowany każdą napotkaną ludzką sytuacją, zanurza się w rzeczywistość mężczyzn i kobiet swoich czasów, zachowując pełną ufność w pomoc Ojca, widzimy, że w tych wydarzeniach w sposób ukryty
naprawdę obecny jest Bóg, a jeśli jesteśmy
czujni, możemy Go spotkać. A uczniowie, którzy byli z Jezusem, spotykające Go tłumy widziały jego reakcję na najróżnorodniejsze
problemy, widziały jak mówił, jak się zachowywał; widziały w Nim działanie Ducha Świętego, działanie Boga. W Nim przeplatają się
głoszenie i życie: Jezus działa i naucza, zawsze
wychodząc z wewnętrznej relacji z Bogiem
Ojcem.
Styl ten staje się istotnym wskazaniem
dla nas chrześcijan: nasz sposób życia w wierze i miłości staje się mówieniem o Bogu w
dniu dzisiejszym, bo istnieniem przeżywanym
w Chrystusie ukazuje wiarygodność, realizm
tego, co mówimy słowami, które są nie tylko
słowami, lecz ukazują rzeczywistość, prawdziwą rzeczywistość. Musimy w tym być czujni, by pojąć znaki naszych czasów, to znaczy
rozpoznać możliwości, pragnienia, przeszkody napotykane w obecnej kulturze, zwłaszcza
pragnienie autentyczności, dążenie do transcendencji, wrażliwość na ocalenie rzeczywistości stworzonej i przekazywanie bez lęku
odpowiedzi, jaką daje wiara w Boga. Rok Wiary jest okazją do odkrycia, z fantazją ożywioną
przez Ducha Świętego, nowych dróg na poziomie osobistym i wspólnotowym, aby na
każdym miejscu moc Ewangelii była mądrością życia i ukierunkowaniem egzystencji.
Także w naszych czasach uprzywilejowanym miejscem, aby mówić o Bogu jest rodzina, pierwsza szkoła przekazywania wiary
nowym pokoleniom. Sobór Watykański II
mówi o rodzicach, jako o pierwszych zwiastunach Boga (por. Konst. dogmat. Lumen gentium, 11 Decr. Apostolicam actuositatem, 11),
powołanych do odkrycia tej swej misji, podejmujących odpowiedzialność za wychowanie, otwieranie sumienia dzieci na miłość Boga, jako podstawową posługę dla ich życia,
będąc dla nich pierwszymi katechetami i nauczycielami wiary. W tym zadaniu szczególnie
ważne jest czuwanie, co oznacza umiejętność
wykorzystywania sprzyjających okazji do
wprowadzania w kręgu rodzinnym rozmowy o
wierze i dopomożenie w dojrzewaniu krytycznej refleksji w odniesieniu do wielu uwarunkowań na jakie napotykają dzieci. To czuwa-
nie rodziców jest także wrażliwością w podejmowaniu ewentualnych pytań religijnych,
obecnych w umysłach dzieci, czasem oczywistych, a czasami ukrytych. Następnie radość przekaz wiary musi zawsze posiadać odcień
radości. Jest to radość paschalna, która nie
przemilcza ani nie ukrywa bólu, cierpienia,
zmęczenia, trudności, nieporozumień i samej
śmierci, ale potrafi przedstawić kryteria, by
interpretować wszystko w perspektywie
chrześcijańskiej nadziei. Dobre życie Ewangelii jest właśnie tym nowym spojrzeniem, ową
zdolnością postrzegania każdej sytuacji oczyma samego Boga. Ważne jest pomaganie
wszystkim członkom rodziny w zrozumieniu,
że wiara nie jest ciężarem, lecz źródłem głębokiej radości i dostrzeżenie działania Bożego, rozpoznanie obecności dobra, które nie
czyni zgiełku. Ważne jest też danie cennych
wskazówek, aby dobrze przeżyć swe istnienie.
Wreszcie, zdolność słuchania i dialogu: rodzina musi być środowiskiem, w którym uczymy
się przebywania razem, opanowywania rozbieżności we wzajemnym dialogu, na który
składa się słuchanie i mówienie, rozumienia
siebie i miłowanie nawzajem, aby być znakiem jedno dla drugiego miłości miłosiernej
Boga.
Mówienie o Bogu oznacza więc uzmysłowienie słowem i życiem, że Bóg nie jest
konkurentem naszej egzystencji, ale jest raczej jej prawdziwym zabezpieczeniem, gwarantem wielkości osoby ludzkiej. W ten sposób powracamy do początku: mówienie o Bogu jest przekazywaniem, z siłą i prostotą, słowem i życiem tego, co istotne: Boga Jezusa
Chrystusa, tego Boga, który ukazał nam swoją
tak wielką miłość, że dla nas przyjął ludzkie
ciało, umarł i zmartwychwstał; tego Boga,
który prosi, aby pójść za nim i pozwolić się
przekształcić przez Jego ogromną miłość, aby
odnowić nasze życie i nasze relacje; tego Boga, który dał nam Kościół, aby wspólnie iść
razem, i przez Słowo i sakramenty odnowić
całe Miasto Ludzi, abym mogło się stać Miastem Boga. Dziękuję.
Katecheza środowa, 28.11.2012
Bóg nikogo nie odrzuca. I Kościół nikogo nie odrzuca.
A jednak w swej wielkiej miłości Bóg stawia przed nami wszystkimi
wyzwanie do zmiany i do stawania się doskonalszymi.
Benedykt XVI
Dekret Biskupa Diecezjalnego
w sprawie obchodów Roku Wiary
Dnia 11 października 2012 r., w 50-tą rocznicę rozpoczęcia Soboru Watykańskiego II i w 20tą rocznicę wydania Katechizmu Kościoła Katolickiego weszliśmy w Rok Wiary, ogłoszony przez
ojca św. Benedykta XVI w motu proprio „Porta fidei". Będzie on trwał do 24 listopada 2013 r., do
uroczystości Chrystusa Króla Wszechświata.
Wszystkim wierzącym została więc dana okazja „do wyznawania wiary w zmartwychwstałego Pana w naszych katedrach i kościołach całego świata; w naszych domach i rodzinach, aby każdy
silnie odczuł potrzebę lepszego zrozumienia i przekazywania przyszłym pokoleniom odwiecznej
wiary. Wspólnoty zakonne oraz parafialne, wszystkie stare i nowe rzeczywistości eklezjalne znajdą
w tym roku sposób, aby uczynić publicznym wyznanie Credo" (Benedykt XVI, List Ap. Porta Fidei,
n. 8).
Na mocy dekretu Penitencjarii Apostolskiej z dnia 14 września br., w czasie całego Roku
Wiary wierni będą mogli uzyskać jeden raz dziennie odpust zupełny, zarówno dla siebie, jak i dla
zmarłych, pod stałymi warunkami (stan łaski uświęcającej, przyjęcie Komunii św., modlitwa w intencjach Ojca św., wyzbycie się jakiegokolwiek
przywiązania do grzechu) w następujących okolicznościach:
1. Jeśli wezmą udział w co najmniej trzech konferencjach misji świętych lub co najmniej trzech wykładach na temat dokumentów Soboru Watykańskiego II i artykułów Katechizmu Kościoła Katolickiego, w jakimkolwiek kościele lub stosownym
miejscu.
2. Za każdym razem, gdy z okazji Roku Wiary odbędą pielgrzymkę do którejś z bazylik papieskich,
katakumb chrześcijańskich czy wyznaczonego kościoła i wezmą tam udział w liturgii, bądź zatrzymają się na osobistej medytacji zakończonej modlitwą
„Ojcze nasz", Wyznaniem Wiary oraz wezwaniem
do Matki Bożej i świętych.
W diecezji zielonogórsko-gorzowskiej będą
to następujące kościoły:

Katedra pw. Wniebowzięcia Najświętszej
Maryi Panny w Gorzowie Wlkp.,
 Bazylika pw. Matki Bożej Rokitniańskiej w Rokitnie,
 Konkatedra pw. św. Jadwigi Śląskiej w Zielonej Górze,
 Kościół pw. św. Jana Chrzciciela w Grodowcu,
 Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Świebodzinie.
3. Gdy w dniach wyznaczonych z okazji Roku Wiary zgromadzą się na uroczystej Eucharystii lub
liturgii godzin, dodając Wyznanie Wiary.
W diecezji zielonogórsko-gorzowskiej będą to następujące dni:
 Uroczystość Niepokalanego Poczęcia NMP (8 grudnia),
 Święto Nawrócenia św. Pawła (25 stycznia),
 Święto Ofiarowania Pana Jezusa w świątyni (2 lutego),
 Święto Katedry św. Piotra (22 lutego),
 Uroczystość św. Józefa, Oblubieńca NMP (19 marca),
 Uroczystość Zwiastowania Pańskiego (8 kwietnia),
 Uroczystość NMP Królowej Polski (3 maja),
 Uroczystość św. Apostołów Piotra i Pawła (29 czerwca),
 Uroczystość Wniebowzięcia NMP (15 sierpnia),
 Rocznica poświęcenia kościoła katedralnego (22 września),
Uroczystość św. Apostołów Szymona i Judy Tadeusza (28 października),
Święto świętych Męczenników Benedykta, Jana, Mateusza,Izaaka, i Krystyna, patronów diecezji zielonogórsko-gorzowskiej (13 listopada),
 Uroczystość Chrystusa Króla Wszechświata (24 listopada).
4. W dniu dowolnie wybranym podczas Roku Wiary za pobożne nawiedzenie baptysterium lub innego miejsca, w którym otrzymali chrzest, jeśli odnowią przyrzeczenia chrzcielne.
Ponadto z odpustu zupełnego będą mogli skorzystać wierni, którzy przyjmą błogosławieństwo papieskie udzielane z okazji głównych celebracji Roku Wiary także przez biskupa diecezjalnego.
Wierni, którzy z powodu choroby lub innej uzasadnionej i poważnej przyczyny nie będą mogli
uczestniczyć w uroczystych celebracjach, będą mogli uzyskać odpust zupełny pod zwykłymi warunkami, jeśli połączeni w duchu i w myśli z uczestnikami liturgii, szczególnie w momentach, w których słowa Ojca Świętego lub biskupa diecezjalnego będą przekazywane w radiu czy telewizji, odmówią we własnym domu lub tam, gdzie ich przeszkoda zastała (np. kaplicy szpitalnej, w domu
opieki, w wiezieniu) „Ojcze nasz", Wyznanie Wiary oraz inne modlitwy odpowiadające celom Roku
Wiary, ofiarowując Bogu swoje cierpienia i trud życia.
Na mocy dekretu, księżom kanonikom kapituł katedralnej i konkatedralnej oraz wszystkim
kapłanom, którzy zgodnie z prawem słuchać będą spowiedzi w wyznaczonych na Rok Wiary kościołach, udzielam władzy rozgrzeszania w zakresie sakramentalnym od cenzur wiążących mocą samego prawa, ale nie zdeklarowanych i nie zastrzeżonych Stolicy Apostolskiej (kan. 508 §1 KPK).
Spowiednicy, po odpowiednim pouczeniu wiernych o ciężkości grzechów, do których zostało dołączone zarezerwowanie lub cenzura, wskażą właściwą pokutę sakramentalną, czyli taką, która by
doprowadziła do trwałej skruchy i - według natury tychże przypadków - nakażą im naprawić ewentualne skandale i wyrządzone szkody.
Na owocne przeżywanie Roku Wiary z serca błogosławię


+ Stefan Regmunt
Biskup Zielonogórsko-Gorzowski
Obrazek na Rok Wiary
Papieska Rada ds. Promocji Nowej
Ewangelizacji, zajmująca się również sprawą
Roku Wiary, przygotowała obrazek, który na
głównej stronie ukazuje postać Chrystusa
Pantokratora, Króla Wszechświata. Na odwrocie obrazka znajduje się tekst wyznania
wiary nicejsko-konstantynopolitańskie, które
odmawiamy w niedzielę i uroczystości w czasie Mszy Świętej (dłuższy tekst naszego Credo).
Benedykt XVI zachęca, by jego tekst
stał się częścią codziennej modlitwy każdego
wierzącego. Odmawiane w duchu pobożności
pozwala ugruntować podstawy wiary.
Logo na Rok Wiary
Logo Roku Wiary, przygotowane przez
Stolicę Apostolską, przestawia łódź, która wyraża Kościół. Łódź jest częstym obrazem Kościoła, ale rzadko jest ona ukazywana w taki
sposób, aby żagiel łodzi miał postać hostii.
Wskazanie na obecność Chrystusa w Najświętszym Sakramencie jako na szczególną
moc, która pozwala łodzi Kościoła płynąć w
wyznaczonym celu, pokonując wszelkie przeszkody, pokazuje pewne priorytety w przeżywaniu Roku Wiary. Należy do nich ożywienie
wiary w obecność Jezusa pod postacią chleba,
wyrażające się rozbudzeniem w wiernych pragnienia przychodzenia na adorację. Bez ado-
racji nie da się ani głęboko przeżywać sakramentów świętych ani też z mocą świadczyć o
Chrystusie w świecie. Dlatego troska o rozwój
adoracji należy do ważnych kierunków działania w kolejnych tygodniach i miesiącach
Roku Wiary.
Chrystus chce jedynie byście byli naprawdę szczęśliwi.
Wyjdźcie mu na spotkanie w świętej Eucharystii.
Idźcie wielbić go w Kościołach i klękajcie przed Tabernakulum:
Jezus wypełni was po brzegi miłością, i ukaże wam swoje serce.
Jeśli go wysłuchacie, będziecie doświadczać za każdym razem głębszej radości
z bycia częścią Kościoła, który jest rodziną Jego uczniów
zjednoczonych ze sobą poprzez miłość i jedność.
Benedykt XVI
Wieczernik – Ziemia Święta 2007 (fot. z archiwum redakcji Głosu Kisielina).
Modlitwa na Rok Wiary
Panie, przymnóż nam wiary, tak prosili Cię Apostołowie. Dziś także my, Jezu Chryste, wołamy razem z nimi: przymnóż nam wiary. Uchroń nas, Panie, od pokusy układania sobie życia bez
Ciebie i udziel nam swojego Ducha, który na nowo nas wszystkiego nauczy, przypomni wszystko,
co nam powiedziałeś i wciąż mówisz do nas przez Kościół głoszący Twoją Ewangelię.
Niech Twój Duch obudzi w nas pragnienie słuchania Twojego słowa, rozważania go w sercu,
układania według niego naszego życia i bycia radosnymi świadkami Twojej Ewangelii.
Spraw, aby wszyscy ludzie zobaczyli otwarte podwoje wiary, odważnie przez nie przechodzili
i z całym Kościołem wielbili Boga Stwórcę i Odkupiciela.
Maryjo, nasza Przewodniczko w wierze i Gwiazdo ewangelizacji, prowadź nas po drodze
wiary, abyśmy idąc nią, razem z Tobą mogli przebywać na wieki w Królestwie niebieskim, radując
się oglądaniem Boga w Trójcy Świętej Jedynego. Amen.
Czad i nie tylko
Rozmowa z diakonem Mikołajem Ngartolnanem z Czadu
i alumnem Adamem Hetmanem.
Czad to państwo znane nam tylko z
mapy. Jest dla nas obce. Proszę powiedzieć parę słów o swoim kraju.
Czad to kraj leżący w centralnej części Afryki.
Graniczy z takimi państwami jak m.in. Kamerun, Sudan, Libia, Nigeria. Jest 4 razy większy
od Polski, ale co ciekawe mieszka w nim prawie 4 razy mniej ludzi.
Jak to się stało, że trafił ksiądz z tak daleka właśnie do Polski?
Wszystko za sprawą powołania i trochę przypadku. Osiem lat temu przystąpiłem do
Zgromadzenia Misjonarzy Oblatów. Potem,
gdy skończyłem studia filozoficzne w Kamerunie, przełożony powiedział, że mam przyjechać właśnie tutaj, do Polski. Jestem tu już 4
lata.
Bardzo dobrze mówi ksiądz w naszym
języku. Jest trudny?
Nie sądzę, że mówię bardzo dobrze, cały czas
jeszcze uczę się.
Wszystko rozumiemy, więc jest naprawdę dobrze. Jak zaczęła się księdza przygoda misyjna?
Trochę przypadkowo, ponieważ na początku
chciałem być księdzem diecezjalnym. Chcia-
łem przystąpić do seminarium diecezjalnego,
ale nie mogłem, bo byłem za młody, nie miałem jeszcze 18 lat. Musiałem czekać i wtedy,
gdy robiłem porządki w pokoju, natrafiłem na
książkę o misjonarzach Oblatach. Byłem
zdziwiony, ponieważ nie wiedziałem, że Oblaci pracują w mojej ojczyźnie. Napisałem do
nich. Odpowiedź przyszła bardzo szybko i tak
właśnie zaczęła się moja misyjna przygoda.
W jakich krajach ksiądz był?
Hmm… w jakich krajach? Pochodzę z Czadu,
ale w ramach formacji byłem w Kamerunie
przez 5 lat, a potem trafiłem do Polski. Byłem
także krótko we Francji w Lourdes, gdzie pomagałem Oblatom. Oprócz tego byłem m.in.
w Nigerii, Sudanie…
Na czym tak na prawdę polega praca
misjonarza i co jest w niej najważniejsze?
Misjonarz to w pierwszej kolejności ksiądz i
brat zakonny. To ktoś, kto mówi innym o Jezusie. Pierwszym zadaniem misjonarza jest
przekazywanie wiary. Drugie zadanie, to pomoc innym w pracy, w szkole, w szpitalu.
Właściwie misjonarz, to człowiek, który robi
wszystko. To człowiek, który jest blisko potrzebujących ludzi. Jest tym, który słucha.
Jakie są potrzeby ludzi zamieszkujących tereny misyjne?
W krajach afrykańskich jest duża dysproporcja w potrzebach obywateli. Na przykład życie
w dużych miastach w Kamerunie nie różni się
zbytnio od życia w Europie, natomiast na północy z dala od wielkich miast, życie jest bardzo trudne. I to właśnie Ci ludzie potrzebują
pomocy. Na tamtych terenach brakuje wody.
Szczególnie ciężka jest pora sucha, gdy trzeba
iść rano kilka, kilkanaście kilometrów po wo-
dę i z tą wodą wrócić. Dla nas jest to sytuacja
trudna do wyobrażenia sobie. Inny problem
to analfabetyzm. Ludzie, którzy nie potrafią
czytać i pisać są skazani na życie tam gdzie
żyją. Mają ograniczone możliwości przemieszczania się, wyjazdu do miast i zmiany
warunków swojego bytu.
Jak ocenia ksiądz sytuację kościoła w
tych krajach. Kiedy przestanie być misyjny i stanie się samowystarczalny?
Kościół nigdy nie przestanie być misyjny, ponieważ misja ma różne płaszczyzny. Muszę
jednak przyznać, że w Kamerunie na przykład
jest coraz więcej duchownych. To wciąż jednak za mało, wciąż potrzebna jest pomoc
księży z innych krajów. Być może kiedyś kościół w Kamerunie nie będzie już potrzebował
pomocy z zewnątrz, ale to nie jest kwestia na
dziś, ani na jutro.
Jak mógłby ksiądz krótko porównać
życie w Polsce i w Czadzie?
Ja nie lubię porównywać, bo jak ktoś dużo
porównuje, to momentalnie staje się niezadowolony z życia, bo czegoś zawsze mu będzie
brakowało. Ja uważam, że wszędzie jest dobro. Problem polega jedynie na tym, na ile
jesteśmy otwarci na to dobro. Trudno jest porównywać poziom życia ludzi w Polsce i w
Kamerunie. To tak jakby porównywać kamień
z wodą. Nie da się.
Jak poradził sobie ksiądz z aklimatyzacją w Polsce? Było zimno?
I to bardzo!!! U mnie normalna temperatura
to około 45 stopni, a w Polsce jak przyjechałem, było 12 stopni. Pytałem ludzi, czy to jest
normalne? Na szczęście Pan Bóg daje nam
możliwość przyzwyczajania się do wszystkiego. Miałem zabawną sytuację, kiedy zadzwoniłem w grudniu do mojej rodziny, do Czadu,
aby złożyć życzenia bożonarodzeniowe, a moja mama pyta: „Jak tam u Ciebie?” Odpowiedziałem, że wszystko dobrze, tylko jest tak
zimno, że nie mogę wyjść z pokoju. Ona na to:
„Nie wygłupiaj się, jak jest zimno, to się
ubierz i wyjdź na dwór!” Czując, że moja mama nic nie rozumie powiedziałem: „Mamo,
wsadź ręce do lodówki na 10 minut, to wtedy
zrozumiesz jak tutaj jest zimno”, po tych słowach w końcu powiedziała „No…, jeśli faktycznie tak jest, to lepiej zostań w tym pokoju”.
Czy chciałby ksiądz coś powiedzieć naszym czytelnikom i parafianom?
Chciałbym serdecznie podziękować, za to, że
zostaliśmy tak życzliwie przyjęci w Starym
Kisielinie i za to, że spędziłem tu naprawdę
radośnie czas. Chciałbym jeszcze powiedzieć,
że jeśli uważamy się za chrześcijan, to trwajmy w wierze i umacniajmy ją. Pamiętajmy, że
aby żyć, trzeba działać, a jeśli coś nam w życiu
nie wyjdzie, trzeba wierzyć w to, że jutro będzie lepiej. Jeszcze raz bardzo, bardzo Wam
wszystkim dziękuję.
PYTANIA DO ALUMNA ADAMA HETMANA.
Skąd ksiądz pochodzi i jak zaczęła się
księdza przygoda z Oblatami?
Pochodzę z małej miejscowości pod Kościanem w Wielkopolsce. Niedawno wróciłem z
misji w Kamerunie. Jak się zaczęła moja przygoda z Oblatami? Mieszkam w takiej okolicy,
gdzie Oblaci nie są w ogóle znani. Kiedy odczułem powołanie, to podobnie jak ksiądz Mikołaj, od razu pomyślałem o seminarium diecezjalnym. Jednak pewnego razu, w poznańskiej księgarni znalazłem czasopismo misyjne
„Misyjne Drogi”. Zainteresowało mnie. Na
okładce było zdjęcie księdza odprawiającego
mszę gdzieś na Czarnym Lądzie. Dzięki tej
lekturze poznałem Oblatów.
i wyjechał ksiądz na misje.
Dostałem możliwość odbycia stażu w Kamerunie. Podjąłem decyzję o wyjeździe i tak,
przez ostatni rok mieszkałem i pracowałem w
Kamerunie.
Jakie wrażenia z tego kraju?
Zaskakujący jest poziom życia ludzi, zarówno
w aspekcie socjologicznym jak i ekonomicznym. Potrzebowałem czasu, żeby przyzwyczaić się do tego, że ludzie potrafią żyć w tak
trudnych warunkach. Z czasem sam zacząłem
uczyć się takiego życia. Do tego dochodzi niezbyt przyjazny klimat, szczególnie trudny jest
tam marzec, kwiecień, gdy temperatury sięgają 45 stopni w cieniu. Są też pozytywy. Ludzie
są tam bardziej otwarci. W czasie mszy świętej jest więcej radości, tańców i śpiewów. Ludzie są bardzo chętni do współpracy i wszelkiej pomocy.
Był ksiądz w Kamerunie. Jak pokonał
ksiądz barierę językową, jak udało się
księdzu porozumiewać z tamtejszymi
ludźmi?
W Kamerunie językiem urzędowym jest francuski. Trzeba powiedzieć, że każdy młody
człowiek rozumie już ten język. Problem jest
jednak z osobami starszymi.
Jak społeczeństwo w tamtych krajach
przyjmuje misjonarzy?
Słyszałem, że czasem niechętnie się patrzy na
białych misjonarzy, ale szczerze mówiąc ja
osobiście się z tym nie spotkałem. Doświadczyłem natomiast ogromnej życzliwości, serdeczności i szacunku. Nawet policja i wojsko,
często pomagają misjonarzom. Wiedzą bowiem, że my, księża przyjeżdżamy tam, aby
pomagać. Odczuwalna jest jedynie niechęć do
ludzi białych przyjeżdżających na tamte tereny robić interesy. Warto też wspomnieć, że
tamten kościół, to kościół nadziei. Tam
wszystkie statystyki rosną, a u nas, w Europie
maleją.
Czy przeżył ksiądz kiedyś jakąś niebezpieczną sytuację na misji?
Od strony ludzi nie, natomiast należy się mieć
na baczności, ponieważ żyje tam sporo niebezpiecznych zwierząt. Jednej nocy chciałem
chwycić za gałąź, ale w ostatniej chwili powstrzymał mnie tubylec, mówiąc, że to nie
gałąź, lecz… wąż.
Rozmowę przeprowadził:
Robert Skulski
Stary Kisielin, wrzesień 2012 r.
BÓG, HONOR, OJCZYZNA AŻ DO ŚMIERCI
Wspomnienie o śp. Józefie Pietraszkiewiczu
W tych warunkach szybko powstały zalążki polskiej konspiracji niepodległościowej
utworzone przez byłych wojskowych: oficerów
i podoficerów rezerwy oraz cywilów (głównie
inteligencję oraz młodzież szkół średnich i
wyższych, a także patriotycznie nastawioną
ludność wiejską). W powiecie stołpeckim powstała organizacja młodzieżowa pod nazwą
Związek Młodzieży Polskiej. Działała w Nalibokach, Iwieńcu i Stołpcach, gromadząc broń
i organizując pomoc dla potrzebujących. Ta i
inne formacje utworzyły sieć organizacyjną
konspiracji ZWZ (Związek Walki Zbrojnej).
Józef od samego początku brał udział w
organizowaniu tych struktur oraz uczestniczył
w walkach w Puszczy Nalibockiej, gdzie jako
partyzant już w 1940 r. łapał licznych konfidentów NKWD i aktywistów sowieckich
szczególnie szkodliwych dla ludności cywilnej.
Trwało to do lata 1941 r., a ostatnie walki miały miejsce już po wybuchu wojny niemieckosowieckiej.
Józef Pietraszkiewicz urodził się w 1912
r. w Nalibokach w powiecie Stołpce na kresach wschodnich.
Był najmłodszym dzieckiem Antoniego i
Marii z Runickich (dwaj starsi bracia zmarli
przed jego narodzeniem).
Józef w domu rodzinnym od najmłodszych lat wychowywany był w duchu wielkiej
troski o sprawy kraju. Jego dziadek i wujek
uczestniczyli w powstaniu styczniowym. Młody Józef wielokrotnie słyszał opowieści o tamtych wydarzeniach i tak wzrastała w nim miłość do ojczyzny. Do szkoły średniej uczęszczał w Wilnie i tak też rozpoczął studia humanistyczne na uniwersytecie Stefana Batorego.
Chciał pracować w gazecie lub wydawnictwie,
jednak wojna zmieniła te plany. W wyniku
agresji ZSRR na Polskę (17.09.1939 r.) teren
województwa nowogródzkiego, na którym nie
było w tym czasie większych jednostek Wojska Polskiego, został szybko zajęty przez Armię Czerwoną. Niewielki opór stawiał jedynie
powiat stołpecki – rodzinne strony Józefa, ale
i on został szybko złamany. Wobec prób oporu okupant sowiecki stosował szczególnie
okrutne formy przemocy: zabijanie jeńców,
torturowanie, odwet na ludności cywilnej.
zowiska leśne: jeden w pobliżu Derewna, a
drugi przy jeziorze Kromań. Z tych punktów
dowodzenia przeprowadzano następne liczne
akcje, m.in. w Starzyniu, Kisłuchach, Derewnie, Wołmie, Rubieżewiczach. Słynna też była
operacja „Herman” – niemiecka, przeciw partyzantom z Puszczy Nalibockiej.
Te i inne wydarzenia mocno utkwiły w
pamięci Józefa. Wspominał, że przed każdą
akcją wszyscy modlili się, ks. Suwała odprawiał mszę, wszyscy też zawierzali swoje życie
Matce Boskiej. Józef nie rozstawał się z różańcem i medalikiem.
W Puszczy Nalibockiej Józef poznał
łączniczkę i sanitariuszkę (ps. „Jadzia”). Dostarczała informacji o sytuacji w poszczególnych miejscowościach oraz opiekowała się
rannymi, gdyż straty wśród partyzantów były
znaczne.
Trudna praca konspiracyjna (wśród bardzo licznej grupy konfidentów i informatorów
NKWD) zaowocowała pierwszymi zrębami
organizacyjnymi nowogródzkiego okręgu
ZWZ-AK. Właściwa organizacja obwodu
ZWZ-AK Stołpce rozpoczęła się pod koniec
1941 r., kiedy przybył podporucznik Warakowski ps. „Świr”. Obwód Stołpce w strukturze nowogródzkiego okręgu AK oznaczony
został kryptonimem „Słup”. Kapelanem tego
ośrodka był ks. Mieczysław Suwała (ps. „Oro”)
z Derewna. W tym rejonie działał też podporucznik Józef Pietraszkiewicz (ps. „Wąż”).
Brał udział w akcjach zarówno wobec okupanta niemieckiego, jak i sowieckiego.
Oddział przyjmował skoczków i tak Józef
poznał pułkownika Lecha Rydzewskiego (ps.
„Grom”), z którym los połączył go na dłużej.
Bardzo głośną była akcja (czerwiec 1943
r.) uderzenia na niemiecki garnizon w Iwieńcu. Liczył on kilkudziesięciu żandarmów niemieckich dowodzonych przez osławionego
kata ludności Karla Sawinolę, jednostkę Luftwaffe, załogę ochrony radiostacji oraz silną
załogę policji białoruskiej. Działo się to
19.06.1943 r., kiedy oddziały AK uderzyły na
Iwieniec i po trwającej do zmierzchu walce
opanowały miasteczko. Zdobycz oddziałów
była znaczna, bo chociaż dużo broni spłonęło,
to i tak zarekwirowano całe uzbrojenie policji,
zapasy amunicji, ekwipunku, żywności. Było
tego ponad 70 wozów. Uwolniono kilkadziesiąt osób, w tym więźniów narodowości żydowskiej. Zabrano również ponad 200 policjantów białoruskich.
Po tej akcji oddziały AK przeszły w głąb
Puszczy Nalibockiej, gdzie założono dwa obo-
Sowieci uświadomili sobie, jak silne i
prężne są oddziały AK w rejonie Stołpc i za
wszelką cenę chcieli je osłabić. Do struktur
oddziałów przenikało coraz więcej agentów i
donosicieli. W wyniku takiej działalności wiele osób zostało aresztowanych przez NKWD,
m.in. także Józef. W czasie przesłuchań w
okrutnych warunkach nigdy nikogo nie zdradził. Nawet wtedy, gdy był transportowany na
pewną śmierć, nie ustawał w modlitwie, prosząc o siłę, by żadne tortury go nie złamały. W
cudowny sposób Józef został ocalony (więźniów odbito). Potem nastąpił bardzo trudny
czas walki i ukrywania się, bo NKWD nieustannie tropiło poszukiwanych.
W sierpniu 1944 r. Józef ożenił się z Leontyną (ps. „Jadzia”) i oboje nadal służyli ojczyźnie w szeregach AK w Puszczy Nalibockiej. Następnym cudem było opuszczenie kre-
sów wschodnich latem 1945 r. i wyjazd na
ziemie odzyskane, ponieważ Józef cały czas
figurował na listach NKWD. Udało się jednak!
Była to długa i ciężka podróż w nieznane, ale
młode małżeństwo było pełne entuzjazmu,
gdyż pozostanie na dawnym miejscu to była
dla nich pewna śmierć. Osiedlili się w miejscowości Szczaniec w powiecie świebodzińskim. Niestety, szybko nastąpiło rozczarowanie i rozpoczął się kolejny rozdział walki o
niepodległość.
Za Józefem ciągnęła się przeszłość żołnierza AK. Służby UB nachodziły go systematycznie, dodatkowo obciążał go fakt, że stworzył na swoim terenie struktury partii Mikołajczyka. Znowu nastąpiły dni niepewności:
bardzo częste nocne wizyty funkcjonariuszy
UB, rewizje, aresztowania, pobyty w karcerach, liczne przesłuchania, zastraszanie żony,
bicie dziecka, wyrzucanie z domu i pracy, donosy sąsiadów – terror czasów stalinowskich.
W tym czasie Leontyna wychowywała
dzieci i ciężką pracą domową zapewniała
chleb i utrzymanie. Trwało to z małymi przerwami do 1956 r., chociaż także później było
ciężko, to nie straszono ich wyrzuceniem na
bruk. Przez cały ten czas Józef nigdy nie wyparł się wiary, ideału wolnej ojczyzny, honoru
żołnierza. Zawsze powtarzał: „Bóg, honor,
ojczyzna! – pamiętajcie – tak mówił do swoich dzieci – to są najwyższe wartości”. W domu opowiadał dzieciom o walce z okupantem
niemieckim i sowieckim. Wiedziały też o Katyniu, uczyły się pieśni patriotycznych, słuchały świadectw szczerej modlitwy. Józef
zawsze podkreślał potrzebę patrzenia na drugiego człowieka i bycie w gotowości do pomocy. Umiał przebaczać. Kiedy, już w wolnej
Polsce, Instytut IPN uznał Józefa za człowieka
represjonowanego i poszkodowanego przez
ówczesny system, nie chciał czytać swoich akt,
nie chciał znać donosicieli i tych wszystkich,
którzy mu zaszkodzili, bo dawno już wszystkim przebaczył. Prosił też dzieci, by nie rozgrzebywały starych ran, by nie żywiły urazy
wobec otoczenia.
Józef zmarł 25.06.2012 r. po długiej chorobie. Odchodził z tego świata w domu, wśród
najbliższych, przygotowany sakramentami do
nowego życia. Pochowany został na cmentarzu w Starym Kisielinie przy żonie Leontynie,
która zmarła 23.01.2011 r. Wspólnie przeżyli
67 lat.
Teresa Pietraszkiewicz-Pokorny
Mapa wojskowa Puszczy Nalibockiej, gdzie Józef Pietraszkiewicz był partyzantem - 1940 r.
Święto Niepodległości 11.11.2012 Stary Kisielin.
Miłość co nie umiera…..
Przyjaciele, proszę zastanówcie się:
Czy można mieć pretensje do Boga,
Że dziecko obdarza mądrością filozofa,
A dorosłemu odbiera rozum?
Wszak tylko On potrafi
zauważyć dobro i zło...
Aby na świecie dostrzec niedostatek miłości
Nie trzeba kończyć szkół,
Bóg rozrzutnie zawarł miarę miłości
w sercu dziecka,
Ilość ta wystarczyłaby dla zastępu aniołów...
Taki właśnie jest Bóg...
Rozumieją Go i kochają dzieci
Błogosławią skruszeni grzesznicy
Lekceważą ci,
którzy wypowiadając słowo kocham myślą tylko o sobie
Kim zatem jest niewinne dziecko?
Jest kroplą miłosierdzia
dla spragnionych miłości...
Promieniem światła
pośród szarości życia dorosłych
Upragnionym zaczynem prawdy
w świetle półprawd
Źródłem ciepła,
które rozgrzeje obojętność serca
Duchowa moc dziecka nie zna granic,
Gdyż w jego sercu ukrył się Bóg...
ks. Lucjan Szczepaniak
Wszystko, co Ela może zrobić dla swojej córeczki Izabeli to kochać i pamiętać.
Teraz umie już pamiętać to co dobre, potrafi
ze spokojem i uśmiechem opowiadać o jej
niezwykłości oraz swojej matczynej dumie.
Lecz nie zawsze tak było. Podejmowała wiele
prób rozmów o Izabeli , ale najczęściej słowa
zastępowały łzy i ten niepohamowany ból tęsknoty, który wypalał jej serce. Jest wdzięczna
wszystkim , że potrafili wsłuchiwać się w treść
każdej łzy, za to, że byli i płakali razem z nią.
Jest również wdzięczna Bogu, że Izabela zamieszkała w sercach jej bliskich i przyjaciół.
To miał być czas niekończącej się szczęśliwości. Zaczęło się zwyczajnie. Najpierw Ona, On
i ich miłość potem, ślub kościelny i decyzja, że
to już czas aby zaczęli tworzyć rodzinę. Kilka
miesięcy oczekiwań, i wreszcie upragnione
dwie kreski na teście, stało się. I odtąd mieli
żyć długo, radośnie i już nie we dwoje...
Prawdziwa miłość ulokowana w jej brzuchu
pod sercem, rosła. Nie było rzeczy niemożli-
wych i smutków. Było tylko oczekiwanie. Zbliżał się czas rozwiązania zagadki istnienia.
Niestety, życie dopisało swój okrutny scenariusz. Jak to możliwe, że przez cały czas ani
razu nie czuła lęku. Nadal trwała w oczekiwaniu. W piękny majowy dzień na świat przyszła
Izabela. Czekali na Nią przez długich 9 miesięcy. Aż wreszcie zawitała bezbronna i bardzo chora. Słowa lekarzy brzmiały jak wyrok:
ZESPÓŁ DOWNA. Lekarka przyjmująca poród powiedziała: „Co się pani martwi, jak dorośnie, będzie wyplatać koszyki wiklinowe”.
Ela cały czas zastanawiała się jak czuje się jej
córeczka. Wydarta z niej siłą, osamotniona i
pełna bólu. On powiedział, że oczekiwał
zdrowego syna. Po kilku dniach nie odebrał
swojej rodziny ze szpitala i odszedł. Ona powróciła do rodziców, do domu rodzinnego z
nowonarodzoną córeczką. Rozpoczęło się jej
samotne macierzyństwo. Codziennie powtarzała: moja córka jest wielka i zasługuje na
wszystko co najlepsze! Znalazły się serca, które przytuliły je do siebie, które trzymały je za
ręce i wspierały. Izabela MUSI ŻYĆ dla mamy, dla dziadków, dla nas! Minął pierwszy
rok, tuż po swoich pierwszych urodzinach
Izabela zachorowała. Zaczął się prawdziwy
wyścig z czasem.
Walka z sepsą.
Po długich dniach pobytu w szpitalu oraz wielu cierpieniach Izabela ODESZŁA. Mój Boże
jak to wszystko ogarnąć? Ostatnie dni Jej życia były koszmarem, bieganina, nerwowe
rozmowy lekarzy i pielęgniarek, regularna
praca aparatów do oddychania i pompowania
krwi. Wszędzie kable, rurki i dyspozycje pielęgniarek ”proszę nie ruszać dziecka bo kabelki się poruszają i włączają się alarmy”. Ona
płakała razem ze swoją córeczką, gdy Iza cierpiała ból wbijanych igieł do podawania kroplówek. Ela aplikowała jej wtedy witaminę M,
jak potrafiła w tej okrutnej sytuacji i okolicznościach. Izabeli serduszko po stoczonej i nierównej walce o życie przestało bić.
Gdyby miłość…
„Gdyby miłość mogła Cię ocalić, żyłabyś Izabelko wśród nas…”
Tak kazała napisać na malutkim pomniczku.
Jego nie było na pogrzebie swojej córki. Jej
dni już na zawszy miały upływać bez ukochanej córki. Wciąż myślała, że mogła zrobić inaczej, że mogła szukać ratunku gdzie indziej, w
innym szpitalu, że zawiodła swoją córeczkę.
Pytała ją: Czy kiedyś mi wybaczysz? Czasami
ta udręka stawała się nie do zniesienia. Nie
potrafiła pogodzić się z tym, co przyniósł jej
los.
Zmagania z rzeczywistością…
Pochowanie dziecka to pewien próg do przekroczenia. Najgorszy jest powrót do codzienności. No cóż, życia nie da się zaplanować.
Losu nie unikniemy. Być może musiała oberwać od życia, aby zmienić dotychczasowe
spojrzenie na świat. Gdyby tak się nie stało
mogłaby przeoczyć coś w najważniejszego w
życiu. Wciąż krążyła po zaułkach pełnych
strachu, bólu i ciągłych pytań „dlaczego”.
Dlaczego Panie Boże zesłałeś na tę moja maleńką miłość tyle bólu i cierpienia? Czy to miała być kara dla mnie za moje
dotychczasowe życie? Codziennie budowała
swoje życie z małych puzzli. Jej puzzle ułożyły
się w słowo żałoba, którą przeżywa każdego
dnia.
Świat ma takie barwy jakie my sami mu
nadamy…
Zabiegani, zapracowani, pochłonięci bieżącymi sprawami, a mimo to od tęsknoty nie da
się odpocząć. Bycie mamą niesie ze sobą różne wydarzenia - dające dumę, zadowolenie,
szczęście, radość przejawiającą się w drobiazgach oraz autentyczną miłość. Ona miała
tylko swoją żałobę, rządzącą się swoimi prawami i nie jest tak, że z każdym dniem jest
łatwiej. Częściej bywa tak, że te lepsze okresy,
gdy życie wydaje się jako tako znośne, przeplatane są bólem, który odzywa się ze zwiększoną siłą. Teraz już wie, że Izabela przybyła z
nieba. Lecz tylko na chwilę zrzuciła skrzydełka po to, aby zrobić przemeblowanie w głowie
a potem wróciła do swoich uskrzydlonych
przyjaciół, a jej posłała „dobre wróżki”.
W jej życiu pojawiła się kobieta, która będąc
w ciąży z dzieckiem z zespołem Downa, chciała się go pozbyć jeszcze przed urodzeniem. Jej
przyjaciółka prosiła o pomoc: „Nawet nie
wiem jak zacząć. Moja koleżanka właśnie dowiedziała się, że czeka na synka z zd (musiała
wykonać amniopunkcje bo pomiar przezierności karkowej wyszedł nie tak). To pierwsze
dni z tą wiadomością. Nie chce tego dziecka,
nie chce go pokochać. Boi się że nie da rady,
że skrzywdzi starszego synka (3 lata) - jestem
jej bliską koleżanką - nie oceniam tych emocji, nie jestem w stanie na pewno do końca
zrozumieć co czuje. Pomóżcie mi - jak z nią
rozmawiać? czy namawiać by dała szanse temu dzieciaczkowi w swojej rodzinie? Wy tak
ciepło piszecie o swoich dzieciach - a z drugiej
strony wasze życie jest bardziej obciążone zresztą nie wiem czy wolno mi takie podsumowania robić. Napiszcie mi co mogę zrobić
jako jej bliska serdeczna koleżanka. Z racji
własnych przekonań na pewno będę odradzać
usunięcie (co lekarz zaproponował). Ale czy
mam prawo podpowiadać, żeby nie oddawała
synka po urodzeniu? Ona mówi o nim "to
dziecko"... jak najtaktowniej towarzyszyć jej
teraz? To 15 t.c.” Dalej pisze: „Po wizycie u
genetyka koleżanka dowiedziała się że dziecko
będzie średnio lub głęboko upośledzone. Czy
lekarz może coś takiego określić w 4 miesiącu
ciąży? To chyba tak żeby umocnić przekonanie że TAKIE dziecko jest niepotrzebne i że
problem można łatwo "rozwiązać". Na taki
apel Ela odpowiedziała natychmiast:” Niech
tylko nie usuwa ciąży! Niech urodzi, a jak nie
pokocha (w co wątpię) to ja jej i tej małej
istotce pomogę...”
Ela przez kolejnych 6 miesięcy starała się być
wsparciem dla tej kobiety, przekonywała ją, że
zespół Downa to nie koniec świata, że przyjdzie czas, gdy zacznie mówić, chodzić i dogoni
rówieśników. Trzeba dać mu tylko taką szansę, a ona z kolei da nadzieję. Ela przekonywała tę kobietę długo, że Bóg niepełnosprawne
dzieci zsyła tylko wyjątkowym matkom, wiedząc, że dadzą sobie radę. Opowiadała o swojej wspaniałej córce, opowiadała ile bezwarunkowej miłości może zmieścić ten dodatkowy chromosom, oraz że dzieci zespołowe
również mają prawo do życia i szczęścia. Niestety przekonała kobietę na tyle, iż postanowiła urodzić ale nie pokochać dziecka i zostawić
je w szpitalu.
Ela w tym czasie w swoich listach do Izy pisała: „Izuniu najdroższa, tyle się teraz dzieje,
było tyle niepewności, ale już wiem, że
wszystko zmierza w dobrym kierunku – tzn.
najlepszym z możliwych w danej sytuacji. To Twoja
zasługa. To Ty przez
ten rok, kiedy byłaś
ze mną, nauczyłaś
mnie dostrzegać to
co
ważne,
nie
przejmować się błahostkami i walczyć
w to co się wierzy.
Nie można iść tylko
z prądem, czasem
trzeba się sprzeciwić w imię tego lepszego, nie
zawsze „doskonałego”. Wiem, że nie wszyscy
to rozumieją, ale pokażemy im, że można, że
wystarczy tylko chcieć! Dziękuje Ci kochanie
za siłę, którą mnie obdarzyłaś kiedy już wątpiłam. Wiem, że to jeszcze nie koniec, ale już
widzę metę. Spełnię moje marzenie - będę
potrzebna, moje życie (mimo, że już bez Ciebie) nabierze sensu. Zwyczajnie będę kochać i
będę kochana. To niewiarygodne, ile może
zdziałać cel w życiu. Dzięki niemu życie można nazwać życiem... Izuniu - teraz zacznę wykorzystywać to wszystko co zyskałam dzięki
Tobie. Tylko my obie wiemy ile mi ofiarowałaś. Ile teraz ja mogę ofiarować. Córeczko,
trwaj przy mnie, przy nas… Kocham Cię. Mama”
Powracam…
Ela powróciła do funkcjonowania w nowej
rzeczywistości z balastem przeszłości, radością teraźniejszości i nadzieją na przyszłość.
Stała się rodziną zastępczą, a właściwie zastępczą, samotną mamą dla Adasia. Nie obyło
się oczywiście bez przeszkód ze strony biurokratycznej machiny, nieczułości sądów, urzędów itp. Ela pokonała wszystkie trudności,
znalazła pracę, dzięki której mogła dostać
kredyt i kupić własne mieszkanie, a wszystko
po to, aby zostać mamą Adasia. Pokonała
wszystkie formalności i poradziła sobie z nagromadzonymi problemami. Krótko po zabraniu Adasia ze szpitala do swojego domu,
już po wyroku sądu rodzinnego Ela pisze: „Na
razie jesteśmy w fazie poznawania się, ale
jednego jestem pewna – nie mogłam podjąć
lepszej decyzji. On przywrócił moje życie na
właściwe tory. Teraz wszystko nabiera sensu.
Dzięki niemu wiem, że nie zgorzknieje. Przy
nim nie sposób jest być obojętnym, zamkniętym w sobie. Po prostu on zaraża miłością.
Rozkochał nas wszystkich w sobie. Jednym
słowem Izula ma cudownego braciszka. Zresztą po co ja o tym pisze - ona dobrze o tym wie,
sama postawiła mi
go na drodze. Dodam, że Adaś z
wielkim
zaciekawieniem spogląda
na zdjęcia swojej
siostrzyczki porozwieszane w naszym pokoju. Kiedyś na pewno dużo
mu o niej poopowiadam. Już dzięki
Adasiowi Iza jest
częstszym tematem naszych rozmów. Spontanicznie w rozmowach pojawiają się porównania, wspomnienia… Nie ma łez. Na wierzch
wypływa to co dobre i miłe… najgorszy scenariusz się nie sprawdza.”
Ela jest wspaniałą podwójną mamą: aniołkową i ziemską. Adaś rozkochał w sobie wszystkich: dziadków, znajomych, mnie. Dla wielu
Ela stała się wzorem macierzyństwa, godnym
najwyższego podziwu. Myślę, że żadne słowa
nie oddadzą w pełni tego jaka jest wspaniała,
dobra, czuła, kochająca. Razem z Adasiem
promieniują szczęściem. Adaś zamienił każdy
jej dzień w niebo. To już 4 lata jak Eli dom
rozbrzmiewa radosnym śmiechem Adasia i
tupotem małych stópek. Adaś już 4 lata daje
mamie radość i sprawia, że rozpiera ją duma.
Jego uśmiech każdego dnia ogrzewa jej serce.
Adaś jest już dużym, mądrym, kochanym i
pogodnym chłopcem. I to właśnie dzięki niemu Ela znów poczuła się szczęśliwa i potrzeb-
na. Każdym dniem swojego zaistnienia w jej
życiu, daje jej powody do dumy, radości i
uśmiechu. Daje jej siłę do walki ze smutkiem i
żałobą. A wszystko to sprawiła miłość. Miłość
absolutna, która nie gaśnie wraz ze śmiercią,
gdyż jest ponadczasową tajemnicą i więzią.
Wie, że wszystko ma w życiu swoją księgę zapisaną przez Boga i zdarza się, że pojawiają
się w życiu anioły o ludzkich twarzach.
Doba rozciągnięta do 25 godzin.
Ela stała się mistrzynią w rozciąganiu doby do
25 godzin. Jej dzień jest wypełniony po brzegi
pracą zawodową (zajmuje kierownicze stanowisko), wychowaniem, rehabilitacją i opieką
nad Adasiem. Sama stała się specjalistką od
metod rehabilitacji, suplementacji, leków,
wzmacniania odporności i usprawniania mowy. Niestety, Adaś wraz z dodatkowym chromosomem otrzymał również kilka wad towarzyszących: wadę serca, obniżoną odporność,
co wiąże się z częstymi infekcjami i pobytami
w szpitalu. W ubiegłym roku było podejrzenie
nowotworu a za chwilę padaczki. Szczegółowe
diagnozy, na szczęście wykluczyły te podejrzenia. Adaś jest rehabilitowany różnymi metodami, jeździ na turnusy rehabilitacyjne i
chodzi do przedszkola. Ela stymuluje jego
rozwój w domu, według wskazówek specjalistów. Jest 4-latkiem z Zespołem Downa,
pięknie mówiącym i niezwykle sprawnym fizycznie. Adaś z uwagi na zespół jest bardzo
„pracowitym” dzieckiem. Jego typowy dzień
jest bardzo intensywny - składa się z różnych
zajęć rehabilitacyjnych, masaży, ćwiczeń stymulacyjnych lub wizyt u lekarzy specjalistów.
Wszystko co robi na co dzień ma mu pomóc w
byciu samodzielnym. Powoli widać efekty wytężonej pracy Adasia – co dodaje Eli sił na
kolejne zmagania z codziennością. Adaś jest
uśmiechniętym, dzielnym i bardzo ciekawym
świata maluszkiem, wprost potrafi zarażać
radością. Adaś ma również wspaniałych
dziadków, którzy pokochali go bezgranicznie.
Wspierają i pomagają, jak tylko najlepiej potrafią. Każde dziecko, czy zdrowe, czy chore
marzyłoby o takich dziadkach.
W Polsce konieczne jest zupełnie inne spojrzenie na niepełnosprawność. Społeczeństwo
musi zaakceptować nowe standardy dotyczące
osób niepełnosprawnych. Wciąż jest wiele
barier mentalnych i organizacyjnych. No co
dzień wychowywanie niepełnosprawnego
dziecka, to pokonywanie życiowych przeszkód. Rodzice niepełnosprawnych dzieci codziennie napotykają ogromne trudności w
urzędach, oświacie, służbie zdrowia oraz spo-
tykają się z nieprofesjonalnym podejściem
lekarzy. Bywa, że są wręcz upokarzani. To
niesłychane, że tak się dzieje w XXI wieku.
Słyszą od nich słowa zarówno te straszne jak i
te pełne otuchy. Warto zadać tu sobie pytanie:
jak lekarze informują rodziców o narodzinach
dziecka z Zespołem Downa? A może warto
organizować akcje obejmujące szkolenia, wykłady, spotkania z przyszłymi lekarzami oraz
specjalistami, którzy w przyszłości mieliby się
spotykać z osobami z zespołem Downa. W
naszym społeczeństwie wciąż jest jeszcze niska akceptacja i brak tolerancji dla niepełnosprawności i odmienności. To się musi zmienić. Zacznijmy więc wspólnie przełamywać te
stereotypy.
Tutaj http://www.zakatek21.pl/portal/ są
ludzie gotowi podzielić się tym, co związało
ich Zespołem Downa. Zakątek 21 jest miejscem stworzonym przez rodziców dzieci z
zespołem Downa. Stowarzyszenie i strona
internetowa działają bardzo prężnie i zdobyły już uznanie w środowisku osób zajmujących się tematyką Zespołu Downa.
Szefowa Stowarzyszenia
W tym roku Ela od podstaw stworzyła Stowarzyszenie rodziców i dzieci niepełnosprawnych „TACY SAMI”, które jest pozarządową
organizacją. Istnieją dzięki zaangażowaniu
grupy przyjaciół i rodziców dzieci niepełnosprawnych. Wychodząc naprzeciw oczekiwań
rodzin obarczonych niepełnosprawnością,
mając świadomość, że pojawienie się niepełnosprawności u dziecka jest jednym z najbardziej obciążających rodzinę wydarzeń, skupili
się na świadczeniu pomocy w zakresie ułatwiania dostępu do rehabilitacji, edukacji,
udziału w kulturze, rekreacji, integracji ze
środowiskiem, zabezpieczeniu potrzeb socjalnych oraz pomocy prawnej. Razem dążą do
zapewnienia swoim dzieciom godnych warunków rehabilitacji w miejscu ich zamieszkania. Ich głównym celem jest uruchomienie
Lokalnego Centrum Rehabilitacji i Integracji
dla dzieci i młodzieży niepełnosprawnej. Mają
pod opieką 30 rodzin borykających się z problemem niepełnosprawności. Ich podopiecznymi są dzieci z zespołem Downa, dzieci autystyczne oraz z upośledzeniem umysłowym w
stopniu umiarkowanym i znacznym, dzieci
niesłyszące czy z chorobami neurologicznymi.
Codzienność tych dzieci, to dojazdy na rehabilitację do ośrodków oddalonych od miejsca
zamieszkania o około 70 km (sala SI, gabinety
terapeutyczne neurologopedyczne, pedagogiczne, psychologiczne, konsultacje specjalistyczne itp. ). Ale ile tej terapii w terapii? Jeżeli na 4-ro godzinnym wyjeździe dziecko jest
zaledwie 45 min rehabilitowane, resztę czasu
zajmują dojazdy. Ona postawiła sobie za cel
uruchomienia Lokalnego Centrum Rehabilitacji i Integracji osób niepełnosprawnych.
Mają już za sobą nie małe sukcesy. Siedziba,
którą obecnie zajmują to prawie 100 metrowe
pomieszczenie przekazane im przez lokalną
firmę, a remontowane rękami rodziców dzieciaków i ludzi którzy wspierają tę inicjatywę.
Dzięki funduszom pozyskanym od sponsorów
i własnej inicjatywie w Stowarzyszeniu mieli
już wykłady lekarze specjaliści niepraktykujący na terenie ich powiatu tj. lekarz rehabilitacji ruchowej i lekarz neurolog dziecięcy. Przeprowadzili oni konsultacje lekarskie z zaleceniami do dalszej terapii, a ponadto wygłosili
wykłady. Na stałe współpracują z terapeutami
tj. fizjoterapeutą, logopedą, psychologiem
którzy w ramach wolontariatu zapewniają
dzieciom terapię. O wszystkich ich poczynaniach można poczytać na stronie internetowej www.tacy-sami.org
Jak wiadomo, każda idea wymaga połączenia
kilku elementów: życzliwego klimatu wyzwalającego pozytywne inicjatywy, grupy zapa-
leńców podejmujących konkretne działania,
partnerów wspierających, a przede wszystkich środków na realizację. Ela świetnie skoordynowała te wszystkie elementy.
Aniołkowe mamy są wśród nas…
Zbliżają się Święta Bożego Narodzenia, tak
radosny czas dla wszystkich, niestety dla
aniołkowych mam szczególnie trudny i bolesny. Nawet sobie nie wyobrażacie ile ich jest
wśród nas. Jak spojrzeć na pasterce w mały
żłobek, mając świadomość, że leży tam Małe
Dziecię-Pan Jezus. To właśnie w takim dniu
tęsknota za dziećmi staje się wyjątkowo silna
a łzy pieką bardziej niż zwykle. Ich dzieci zamiast prezentu pod choinkę dostaną jeszcze
jeden dodatkowy znicz. Podziwiam osieroconych rodziców za to, że potrafią dalej żyć, że
są silni, a wielu z nich pomaga innym chorym
dzieciom, choć ich ból jest ogromny a krzyż
chwilami przygniata ramiona aż do ziemi.
Wiem, że Wam Kochani też jest czasami
trudno ich pocieszać, wiedząc, że odeszło ich
kochane dzieciątko, i nie zawsze wiadomo jak
to zrobić. Pomagacie przez samą obecność.
Proszę pomódlcie się za tych rodziców, aby
pomogły im przetrwać: cud ,modlitwa, bliskość innych ludzi, milcząca obecność dalszej
rodziny, przyjaciół i znajomych.
Mamusiu jestem szczęśliwy…
Elu jak dobrze, że spotkała Ciebie taka miłość,
która przetrwa wszystko, która przyniosła
zrozumienie i cierpliwość. Kochasz Adasia
pomimo wszystko, bez względu na to co może
się zmienić. Elu, te troski i związane z nimi
cierpienie, które przeżywasz mają sens. Wystarczy uśmiech Adasia, a znów pojawia się
nadzieja. Adaś jest nieodgadnionym cudem
życia, uspokaja Twoje lęki. Dobrzy ludzie mają wielu przyjaciół, którzy w trudnych chwilach spieszą z wsparciem. I musisz nadal wierzyć, że jakiś anioł będzie zawsze w pobliżu.
Elu masz takie wielkie serce. Bije z niego niesamowita moc, wiara, spokój i radość Tak mało ludzi jest w stanie dostrzec cierpienie innych . Podziwiam Cię i dziękuję.
Pięknych Świąt wszystkim życzę
Małgorzata Sierpińska.
Jeśli czujesz się samotny,
postaraj się odwiedzić kogoś, kto jest jeszcze bardziej samotny.
Błogosławiony Jan Paweł II
XII BIEG PAPIESKI
W STARYM KISIELINIE
W słoneczne niedzielnie popołudnie 28
października 2012 roku odbył się już po raz
dwunasty w Starym Kisielinie Bieg Papieski.
Zawody zorganizowali wspólnie: Stowarzyszenie Przyjaciół Kisielina, Rady Sołeckie z
Nowego i Starego Kisielina, Ochotnicza Straż
Pożarna ze Starego Kisielina, radny Mariusz
Rosik oraz ksiądz proboszcz Andrzej Brenk.
Impreza rozpoczęła się odśpiewaniem
,,Barki”, ulubionej pieśni Papieża Polaka, którą to pieśń zaśpiewali wszyscy uczestnicy i
kibice zebrani w parku wiejskim w Starym
Kisielinie.
lat, wystartowało 15 osób i wszystkie dobiegły,
doszły lub dotruchtały do mety. Najlepsi zawodnicy w każdej kategorii wiekowej otrzymali pamiątkowe medale, a dodatkowo każdy
uczestnik biegu otrzymał dyplom oraz okolicznościową statuetkę.
Dla wszystkich uczestników i kibiców
organizatorzy przygotowali (bezpłatnie) poczęstunek i napoje. Po ukończonych biegach
w oczekiwaniu na dekorację, czas umilała
uczestnikom Pani Ola Matusiak z Literackiego
Kabaretu Dojrzałych Dam z Zielonej Góry.
Ogromne brawa od licznie przybyłych kibiców
otrzymała Pani Helena Weryńska ze Starego
Kisielina, która uczestniczyła we wszystkich
wcześniejszych biegach. Brawo.
Wyniki XII Biegu Papieskiego
Przedszkole
- chłopcy
1. Adam Brzoska
2. Wiktor Kuśnierz
3. Remigiusz Komaszko
- dziewczęta
1. Natalia Kraśnicka
2. Anna Pamięta
3. Maja Pamięta
Impreza miała na celu propagowanie
zdrowego stylu życia wśród mieszkańców naszych miejscowości, integrację mieszkańców
oraz uczczenie 34 rocznicy wyboru Karola
Wojtyły na Papieża. W zawodach uczestniczyło ponad 130 osób, podzielonych na 16 kategorii wiekowych. Tradycją już jest, że w naszej
imprezie bardzo dużo osób startuje w najstarszych kategoriach wiekowych i tak też było w
tym roku. Na przykład w kategorii ponad 60
Szkoły podstawowe kl. 1-3
- chłopcy
1. Marcin Bania
2. Igor Jakubowski
3. Piotr Sobiak
- dziewczęta
1. Gabriela Wysocka
2. Jagoda Adamczak
3. Karolina Sadowska
3. Radosław Johałkowski
- dziewczęta
1. Martyna Łebek
2. Angelika Kazimierczak
3. Sabina Kozłowska
Liceum
- chłopcy
1. Mikołaj Rosik
2. Marcin Kazimierczak
3. Robert Skulski
- dziewczęta
- brak zgłoszeń
Seniorzy
- mężczyźni
1. Adam Szulc
2. Krzysztof Kowalski
3. Wojciech Bykowski
- kobiety
1. Anna Bykowska
2. Małgorzata Poniatowska
3. Iwona Kraśnicka
Weterani
- mężczyźni
1. Krzysztof Łuczak
2. Robert Rabęda
3. Zbigniew Orłowski
- kobiety
1. Alicja Augustyniak
2. Agnieszka Tomaszewska
3. Stefania Wolny
Szkoły podstawowe kl. 4-6
- chłopcy
1. Michał Komaszko
2. Michał Malczyński
3. Paweł Pamięta
- dziewczęta
1. Karolina Jagielska
2. Oliwia Jakubowska
3. Nikola Kozakiewicz
Wiarusy
- mężczyźni
1. Bogdan Bykowski
2. Edward Kifert
3. Zenon Rabęda
- kobiety
1. Krystyna Drozdowska
2. Helena Bykowska
3. Elżbieta Jagielska
Gimnazjum
- chłopcy
1. Gracjan Huszcza
2. Mikołaj Orłowski
Impreza była współfinansowana przez Urząd
Gminy w Zielonej Górze.
Mariusz Rosik
Nowy Rok Liturgiczny
z Biskupem Diecezjalnym w Nowym Kisielinie
W niedzielę 2 grudnia ks. biskup Stefan
Regmunt zawitał do Nowego Kisielina. Licznie zgromadzeni wierni oczekiwali na poświęcenie nowo wyremontowanego kościoła.
Msza święta rozpoczęła się od powitania
biskupa przez księdza proboszcza, dzieci oraz
przedstawicieli parafii. Uroczystość uświetniał śpiew parafialnego chóru Bolero.
W 2009 r. w kościele filialnym w
Nowym Kisielinie rozpoczęliśmy remont,
ponieważ budynkowi groziło zawalenie
dachu. Zrobiliśmy m.in. elewację, wieżę,
dach oraz wnętrze kościoła: oświetlenie,
belki stropowe, ławki i podłogę – wymienia
ks. proboszcz Andrzej Brenk.
dzieła – mówił biskup.
Dziś piękna, odnowiona świątynia cieszy
nie tylko proboszcza, ale również parafian:
Jesteśmy bardzo wzruszeni i cieszymy i się z
wizyty ks. biskupa, który chciał poświęcić
kościół i obejrzeć wyniki naszej pracy.
Staraliśmy się wspomóc ten remont ofiarami
i własną pracą – mówili Elżbieta i Jacek
Rusińscy.
Radość ze spotkania w Nowym Kisielinie
wyraził także bp Regmunt, który poświęcił
odnowiony kościół i przewodniczył uroczystej
Eucharystii: Bardzo się cieszę, że w dniu,
który rozpoczyna nowy rok liturgiczny,
mogę przebywać w tej wspólnocie.
Wykonane tutaj prace budzą we mnie
szacunek i podziw. Gratuluję wam tego
Podczas homilii zwrócił również uwagę
na rozpoczynający się adwent i hasło nowego
roku liturgicznego: „Być solą ziemi w roku
wiary”: W czasie adwentu oczekujemy
powtórnego przyjścia Jezusa Chrystusa,
który pomaga nam porządkować nasze
życie. Być solą ziemi, w to nadawać smak
życiu poprzez kontakty z Bogiem –
przypominał bp Regmunt.
Weronika Radczyc
Święty Mikołaj w Starym Kisielinie
Stowarzyszenie Przyjaciół Kisielina,
Poseł na Sejm RP dr Waldemar Sługocki,
radni Gminy Zielona Góra Mariusz Rosik i
Jacek Rusiński oraz ksiądz proboszcz Andrzej
Brenk w dniu 9 grudnia br. zaprosili do kościoła w Starym Kisielinie dzieci na przedstawienie w wykonaniu zielonogórskich aktorów,
którzy przedstawili historie o cudach Świętego Mikołaja z Miry.
Z zaproszenia skorzystało ponad 150
dzieci nie tylko ze Starego i Nowego Kisielina.
Dzieci z zaciekawieniem słuchały historii o
Świętym Mikołaju.
Na zakończenie spotkania każde dziecko otrzymało od Św. Mikołaja paczkę ufundowaną przez Intermarche w ramach Konwoju Muszkieterów.
Mariusz Rosik
Stowarzyszenie Przyjaciół Kisielina
składa serdeczne podziękowania wszystkim ofiarodawcom,
którzy w tym roku i w poprzednich latach,
przekazali swój 1% z podatku na rzecz Naszego Stowarzyszenia.
Dzięki Państwa wpłatom udało nam się dofinansować
wiele imprez dla dzieci i dorosłych.
KRS 0000280228 Stary Kisielin ul. Św. Floriana 2
Rozmowa z dr Waldemarem Sługockim
Posłem na Sejm RP
Panie Pośle dobiega końca rok 2012,
oznacza to przygotowanie i przyjęcie
nowej ustawy budżetowej, która będzie
określać warunki funkcjonowania Polski w przyszłym roku. To chyba trudny
proces?
To prawda, ustawa budżetowa jest fundamentem funkcjonowania państwa w kolejnym roku budżetowym. Myślę, że można ją porównać do naszych budżetów domowych, chociaż
nie można tego zrobić, tak wprost. Jednak jest
wiele zasadniczych podobieństw, zarówno
tych dotyczących mechanizmów podejmowania decyzji o wydatkach – w naszych domowych budżetach także mamy dylematy, które
z wydatków winny być pierwszoplanowymi,
jaką część środków na nie wydawać i wreszcie,
które z nich są inwestycjami, czyli wydatkami,
które w krótszym lub dłuższym horyzoncie
czasu przyniosą określone wpływy, a które z
nich są stałymi kosztami, takimi jak chociażby
czynsz, elektryczność, gaz itp. Także i Rząd
Polski i my parlamentarzyści mamy dylematy
jak określić budżet, by z jednej strony pozwolił on Polakom godnie żyć, utrzymać instytucje publiczne między innymi szpitale, uczelnie, szkoły, muzea itp., a z drugiej zaś strony
prowadzić szereg inwestycji, od których zależeć będzie przyszłość naszego kraju. Bez wątpienia jest to szalenie trudne i odpowiedzialne
zadanie.
Proszę więc powiedzieć jak zaawansowane są prace nad tym ważnym dokumentem?
Prace nad budżetem państwa dobiegły końca i
to zupełnie niedawno ponieważ 11 grudnia
odbyliśmy debatę w Sejmie, a następnego
dnia przyjęliśmy ustawę budżetową w głosowaniu. Kolejny etap prac nad tą ustawą odbędzie się w Senacie.
A jakie są parametry przyszłorocznego
budżetu państwa?
Budżet na 2013 r. zakłada, że deficyt w przyszłym roku nie przekroczy 35 mld 565 mln
500 tys. zł, a dochody w przyszłym roku wyniosą 299 mld 385 mln 300 tys. zł, natomiast
wydatki nie będą wyższe niż 334 mld 950 mln
800 tys. zł.
Dochody podatkowe mają wynieść w przyszłym roku 266 mld 982 mln 697 tys. zł, czyli
będą o 5,1 proc. większe niż w roku obecnym.
Dochody niepodatkowe zaplanowano na 30
mld 806 mln 651 tys. zł. Złożą się na nie dochody z dywidend od udziałów Skarbu Państwa w spółkach, a także z wpłat z zysku (5
mld 860 mln 10 tys. zł), dochody z cła (2 mld
1 mln zł), wpłaty z zysku NBP (401 mln 900
tys. zł), opłaty, grzywny, odsetki i inne dochody niepodatkowe (20 mld 160 mln 479 tys.
zł), wpłaty jednostek samorządu terytorialnego (2 mld 383 mln 262 tys. zł).
Zgodnie z ustawą budżetową, limit wydatków
na 2013 r. jest wyższy o 1,9 proc. od planowanego na 2012 r. Udział wydatków budżetu
państwa w PKB w 2013 r. wyniesie 19,8 proc.
wobec 20,4 proc. w 2012 r., co oznacza spadek o 0,6 pkt proc. Zgodnie z ustawą w przyszłym roku polska gospodarka będzie rozwijać
się w tempie 2,2 proc. PKB, a średnioroczna
inflacja wyniesie 2,7 proc. Ponadto wzrost
spożycia ogółem ma wynieść 5 proc. (w ujęciu
nominalnym), realny wzrost wynagrodzeń
sięgnie 1,9 proc., a zatrudnienie wzrośnie o
0,2 proc.
Znając Pana zainteresowanie politykami europejskimi realizowanymi w
Polsce, proszę jeszcze powiedzieć, na
jakim poziomie zaplanowano wydatki
na realizację tych polityk w przyszłym
roku?
W budżecie zaplanowano m.in. ponad 75 mld
zł na finansowanie programów unijnych między innymi Wspólnej Polityki Rolnej, czy inwestycji w ramach Funduszu Spójności.
W kontekście naszej dyskusji budżetowej nasuwa się jeszcze jedno ważne pytanie o wydatki na samorząd terytorialny. Jak to będzie się kształtować w
przyszłym roku?
Ustawa przewiduje, że samorządy uzyskają
51,5 mld zł w formie subwencji oraz 17,6 mld
zł dotacji. Subwencja ogólna dla samorządów
będzie w 2013 r. o 2,7 proc. wyższa niż w 2012
r. Ustawa przewiduje także, że prawie 3 mld zł
ma trafić na realizację programu budowy dróg
krajowych. Poza pieniędzmi na budowę i
przebudowę dróg krajowych w ustawie założono także dofinansowanie w wysokości 0,5
mld zł programu przebudowy dróg lokalnych
- tzw. schetynówek. Rząd planuje, że w 2013
r. w ramach programu zostanie wybudowanych, przebudowanych i wyremontowanych
ok. 5 tys. km dróg lokalnych. Ponad 5 mld zł
zostanie przeznaczonych m.in. na ochronę
przyrody, gospodarkę wodną, odpadową czy
zarządzanie zasobami geologicznymi. Ponad
620 mln zł ma trafić na zwiększanie bezpieczeństwa przeciwpowodziowego mieszkańców.
Dziękuję za rozmowę.
Bardzo dziękuję.
Rozmawiali:
Mikołaj Rosik
Robert Skulski
Szanowni Państwo,
na zbliżające się Święta pragnę złożyć życzenia przeżywania
Bożego Narodzenia w zdrowiu, radości, ciepłej i pełnej miłości
rodzinnej atmosferze.
A Nowy Rok niech będzie czasem spokoju, a także spełnienia
najskrytszych marzeń.
Waldemar Sługocki
Poseł na Sejm RP
Dzisiaj zostało wam powierzone tamto dziedzictwo
odważnych i ambitnych wysiłków podejmowanych w imię najwyższego
dobra Rzeczypospolitej. Od was zależy, jaki konkretny kształt przybierać
będzie w Polsce wolność i demokracja.
Pielgrzymka do Polski - 1991 r. bł. Jan Paweł II
Radni Gminy Zielona Góra
z Nowego i Starego Kisielina
rzańską i kończoną właśnie obwodnicę Nowego i Starego Kisielina. Poprawiony został stan
bezpieczeństwa na skrzyżowaniu ul. Syrkiewicza i ul. Odrzańskiej w okolicy naszego przedszkola.
dr inż. Jacek Rusiński
przewodniczący i radny Gminy
Zielona Góra
Zakończenie roku w Nowym Kisielinie
Koniec roku zazwyczaj związany jest z
kończeniem planowanych w miejscowościach
gminy działań i inwestycji. Bardzo dobrze jest
to widoczne w Nowym Kisielinie. Na początku
roku przekazywałem informacje o planach
dotyczących naszej wsi na 2012 rok. W budżecie przewidzianych było kilka znaczących i
potrzebnych inwestycji, które zostały już wykonane lub właśnie są kończone.
W listopadzie miało miejsce otwarcie
wybudowanej ul. Syrkiewicza, której budowa
dofinansowana została z Narodowego Programu Przebudowy Dróg Lokalnych tzw.
„schetynówki”. Dzięki temu dofinansowaniu
udało się wykonać tą inwestycję jeszcze w bieżącym roku. Ulica Syrkiewicza połączy ul. Od-
W dniu 30 listopada w Nowym Kisielinie w wyremontowanej właśnie świetlicy wiejskiej odbyła się sesja Rady Gminy Zielona
Góra. Na sesję oprócz radnych, sołtysów, zaproszonych gości przybyli również komendant miejski Policji inspektor Sebastian Banaszak oraz starosta Powiatu Zielonogórskiego Ireneusz Plechan. Wszyscy przybyli goście
byli zgodni i twierdzili że w chwili obecnej
nasza miejscowość może się pochwalić najładniejszą i najbardziej funkcjonalną świetlicą
w gminie. Sesję zainaugurował występ dzieci z
naszego przedszkola. O godzinie 17.00 odbyło
się oficjalne otwarcie świetlicy przy udziale
zaproszonych gości i mieszkańców. Po uroczystym przecięciu wstęgi ksiądz proboszcz
kanonik dr Andrzej Brenk dokonał aktu poświęcenia świetlicy, a następnie przedstawiciele mieszkańców złożyli podziękowania
wszystkim, którzy przyczynili się do remontu
obiektu. Po części oficjalnej odbył się koncert
solistów Teatru Muzycznego z Poznania, którzy przyjechali na zaproszenie wójta gminy
Mariusza Zalewskiego. Występ był wspaniałym zwieńczeniem wieloletnich starań o odnowę tego obiektu. Remont dofinansowany
został z Programu Odnowy Obszarów Wiejskich. Projekt ten jednak jeszcze się nie zakończył. Drugim jego etapem jest przewidzia-
na na przyszły rok budowa boiska sportowego.
Poza dużymi inwestycjami wykonane
były również mniejsze takie jak rozbudowa
sieci wodociągowej, modernizacja placu zabaw w naszym przedszkolu. Obecnie wykonywana jest jeszcze rozbudowa oświetlenia ul.
Odrzańskiej w pobliżu kościoła.
Jak widać inwestycyjne dotyczące Nowego Kisielina, które były planowane na 2012
zostały już praktycznie wykonane.
Dr inż. Jacek Rusiński
Mariusz Rosik
radny Gminy Zielona Góra
Rok 2012 jest już za nami. Był to kolejny rok mojej działalności jako radnego w
gminie Zielona Góra. Upłynął on na dobrej
współpracy z Radą Sołecką w Starym Kisielinie i Nowym Kisielinie, Ochotniczą Strażą
Pożarną w Starym Kisielinie, klubem sportowym SKP Kisielin, Caritasem w Starym Kisie-
linie oraz ze Stowarzyszeniem Przyjaciół Kisielina. Wspólnie razem dla mieszkańców
zrobiliśmy wiele imprez w ciągu tego roku np.
Święto Kobiet, Wyjazd do Berlina, Dni Kisielina, Wyjazd dzieci do Trójmiasta i Malborka,
Święto Gminy, Bieg Papieski…
Cyklicznie spotykałem się na co miesięcznych spotkaniach z mieszkańcami Starego Kisielina razem z sołtysem Marią Litwińczuk (tel. 783712218), dzielnicowym Rafałem
Bartoszewicz (tel. 519534714) oraz z prawnikiem Katarzyną Ostrowską.
Od grudnia br. na spotkania zapraszamy w pierwszy czwartek miesiąca
w godz. 16.3o – 17.3o.
Jako radny systematycznie uczestniczę
w posiedzeniach komisji budżetowej oraz obradach Rady Gminy Zielona Góra. Zabiegam
o zapewnienie jak największych środków budżetowych na poprawę życia naszych mieszkańców. Na początku grudnia została podpisana umowa na wybudowanie nowego oświetlenia na ulicy Pionierów Lubuskich. Prace
rozpoczną jak tylko pozwoli na to pogoda.
Koszt całej inwestycji to ponad 220 tys. zł, a
przetarg wygrała firma Protn z Zielonej Góry.
W przygotowaniu jest przez Urząd Gminy
kosztorys na remont ulicy Szkolnej, to w roku
2013 zostanie ogłoszony przetarg na wykonanie remontu tej ulicy.
Po wybudowaniu oświetlenia na ulicy
Pionierów Lubuskich oraz po wykonaniu remontu ulicy Szkolnej moim priorytetem będzie, aby w końcu odbył się remont ulicy Dojazdowej. Już najwyższy czas, aby i ta część
Kisielina miała drogi z prawdziwego zdarzenia.
Prezydent miasta Zielonej Góry w
ostatnim czasie zaproponował połączenie
gminy Zielona Góra z miastem Zielona Góra.
Odbywają się spotkania, debaty. Wydawana
jest przez prezydenta miasta gazeta informująca o skutkach przyłączenia miasta z gminą.
Jedno z takich spotkań odbyło się w Starym
Kisielinie. Na spotkanie z mieszkańcami (ok.
70 osób) przyjechał prezydent J. Kubicki, wiceprezydent D. Lesicki, prof.Cz. Osękowski,
były prezydent Z. Góry Z. Listowski, S. Domaszewicz, redaktor Łącznika zielonogórskiego
T. Czyżniewski i wiele jeszcze innych osób
towarzyszących prezydentowi. Tak silna ekipa
przyjechała przekonywać mieszkańców Starego Kisielina do pomysłu prezydenta o połączeniu miasta z gminą. Przedstawili swoje
racje a przybyli mieszkańcy swoje. Przysłuchując się dyskusji odniosłem wrażenie, że
mieszkańcy nie ufają zapewnieniom prezydenta, że na połączeniu miasta ze wsią nikt
nie straci. Wszystkie osoby zabierające głos w
dyskusji ze strony mieszkańców byłe przeciwne połączeniu. Aby doszło do realizacji pomysłu prezydenta Kubickiego musi odbyć się
referendum wśród mieszkańców miasta i
gminy. Dopiero na podstawie wyników referendum radni miasta i gminy będą głosować
w sprawie połączenia. Prezydent Kubicki
obiecał, że w przypadku nie wyrażenia woli
jednej ze stron w sprawie połączenia, miasto
odstąpi od swojego pomysłu.
Pragnę Państwa zapewnić, że jeżeli doszłoby do głosowania na Radzie Gminy, to
jako przedstawiciel Starego Kisielina będę
głosował tak jaki będzie wynik referendum w
Starym Kisielinie.
Drodzy mieszkańcy Starego Kisielina.
Niech radość i pokój Świąt Bożego Narodzenia towarzyszy Wam przez cały Nowy Rok.
Niech spełnia się wypowiedziane przy stole
wigilijnym życzenia, a 2013 rok przyniesie
pomyślność Wam i Waszym Rodzinom.
Mariusz Rosik
PRAWO I JEGO MOŻLIWOŚCI STOSOWANIA
Prawo w uproszczonym sposobie rozumowania, to zbiór norm postępowania na
danym terenie. Natomiast norma to regułazasada tego postępowania w określonej sytuacji i okolicznościach. Wykładnia prawa polega na wyjaśnianiu sensu przepisów. Zwykle
zajmuje się tym organ, który stanowi te przepisy, lub specjalnie do tego upoważniony. Ponadto jest jeszcze wykładnia Sądu Najwyższego, która nie stanowi prawa jednak obowiązuje wszystkie sądy rozstrzygające w danej
sprawie.
Często spotykamy się z pojęciem prawo
karne czy prawo cywilne.
Prawo karne ma za zadanie zaspokojenia społecznej czy jednostkowej potrzeby wyrównania rachunków – co w konsekwencji jest przestrogą na przyszłość dla innych potencjalnych
sprawców. Natomiast prawo cywilne dąży do
zadośćuczynienia doznanej krzywdy lub rzeczywistego naprawienia wyrządzonej szkody.
Stanowi to wyrównanie wyrządzonych negatywnych skutków zdarzenia.
Nieznajomość prawa nie jest przesłanką do uchylenia się od odpowiedzialności
prawnej. Prawodawcy stoją na stanowisku, iż
należycie ogłoszony akt prawny (powszechnie
obowiązujący, czy też stanowiony przez organy samorządowe) jest powszechnie znany.
Stosowanie prawa w praktyce to decyzja właściwego organu w zasadzie w indywidualnych
konkretnych przypadkach.
Należy zważyć, iż całość instytucji związanych
ze stosowaniem stanowionego prawa jest w
sposób ścisły sformalizowana, a ponadto wymaga czasu i nakładów finansowych.
Polskie prawodawstwo stwarza możliwość by spory można było rozwiązywać bez
udziału sądu. Jest to pojednawcze działanie
poza sądem. Powstaje więc pytanie dlaczego
nie sąd?
W sprawach prowadzonych przez sąd – strony tracą kontrolę nad postępowaniem, mogą
jedynie prezentować stanowiska i dowody na
ich poparcie.
Możliwości różnego zachowania się są
w kodeksie postępowania cywilnego przewidziane ,między innymi poprzez wezwanie do
ugody jeszcze przed wniesieniem pozwu. Postępowanie ugodowe to mediacja, która jest
dobrowolna i nie ma ustalonych rygorystycznych norm według, których ma przebiegać.
Natomiast w postępowaniu karnym do mediacji może dojść na każdym etapie postępowania policyjnego, prokuratorskiego czy sądowego aż do wydania wyroku.
W każdej sytuacji można skorzystać z
alternatywnych sposobów rozwiązania sporów poprzez mediację lub arbitraż. Różnica
polega w zasadzie na tym, iż do takiego rozwiązania sprawy włącza się bezstronna osoba
trzecia o specjalistycznych kwalifikacjach.
Pojednawcze rozwiązanie znajduje mediator,
a spór rozstrzyga arbiter.
W trakcie postępowania mediacyjnego
strony same dążą do znalezienia rozwiązania.
W postępowaniu arbitrażowym wszelkie ustalenia dokonuje się w oparciu o obowiązujące
prawo, oczywiście za zgodą stron. Arbitra wybierają strony. Podstawowe cechy tych postępowań to:
- dobrowolność stron,
- możliwość wyboru mediatora i arbitra,
- możliwość decydowania o dowodach,
- prostota postępowania i bezstronność,
- niskie koszty i szybkość postępowania.
Mediację prowadzi się na podstawie umowy
mediacyjnej lub postanowienia sądu. Umowa
musi zawsze zawierać przedmiot mediacji
oraz wyznaczać osobę mediatora. Mediatorem
może być każda osoba, mająca pełną zdolność
do czynności prawnych za wyjątkiem czynnego sędziego. Organizacje społeczne prowadzą
listy stałych mediatorów, są w sądach i publikowane w Internecie.
Zawsze z przebiegu mediacji sporządza
się protokół, a zawarta ugoda wymaga zatwierdzenia przez sąd, celem uzyskania mocy
prawa. By tak się stało konieczny jest wniosek
strony. Arbitraż czyli sądownictwo polubowne
to sposób rozstrzygania sporów przez sąd polubowny, a jego uprawnienia wynikają z
umowy stron. Sprawy przez nie rozstrzygane
to majątkowe i niemajątkowe z wyjątkiem
spraw o alimenty.
Sądy polubowne są niezawisłe od sądów powszechnych, a ich orzeczenia mają
moc prawa. Strony określają tryb postępowania i jest ono w zasadzie jednoinstancyjne.
Przedstawione więc instytucje prawa
dają szeroką możliwość różnego postępowania w określonych zdarzeniach. Najistotniejszym jest jednak to, że taki tryb zapewnia
szybkość postępowania, równość stron i jego
taniość.
mgr Roman Kosiński
Każde ludzkie zadanie, aby osiągnęło swój cel,
musi znaleźć oparcie w modlitwie.
Błogosławiony Jan Paweł II
BOŻE NARODZENIE
tradycje i obrzędy w naszych domach
Mówi się o nas, Polakach, jako tych,
którzy przykładają dużą wagę do zachowania
tradycji. Jest to dla nas bardzo ważne, ponieważ dzięki niej możemy kultywować zwyczaje,
które są elementem naszej historii. Jedną z
najpiękniejszych polskich tradycji jest świętowanie Bożego Narodzenia.
W naszym kraju w sposób wyjątkowy
obchodzona jest Wigilia. Słowo wigilia oznacza czuwanie. To właśnie ten wieczór jest najbardziej uroczystym i wzruszającym w całym
roku.
W Polsce wigilia weszła na stałe do tradycji w XVIII wieku. Wieczerza ta ma ściśle
rodzinny charakter. Jednak poza krewnymi
czasem zaprasza się na nią osoby mieszkające
samotnie, zwyczajem jest bowiem, że nikt w
ten wieczór nie powinien być sam.
Na Święta Bożego Narodzenia niemal
każda polska rodzina umieszcza w swoim
domu choinkę. Zwyczaj ten przyjął się w Polsce dopiero w XVIII w., a „przyszedł” do nas z
Niemiec. Choinkę, zgodnie z tradycją, wnosi
się do domu w dniu, w którym wspominamy
pierwszych ludzi - Adama i Ewę – czyli 24
grudnia. W chrześcijaństwie jodełkę lub sosenkę uznano jako „biblijne drzewo wiadomości dobrego i złego”. Dlatego nie może na nim
zabraknąć jabłek. Kiedyś na drzewku tym
wieszano również orzechy, cukierki i woskowe
świeczki. Do tego kolorowe, lekkie, słomkowe
łańcuchy, które symbolizowały węża - kusiciela. Zazwyczaj czubek drzewka zdobi gwiazda,
symbolizująca Gwiazdę Betlejemska, która
wiodła Trzech Króli do Dzieciątka Jezus.
Ubieranie choinki jest najczęściej zadaniem
dzieci i to szczególnie ulubionym. Gdy rozbły-
śnie ona kolorowymi światełkami, w domu
najwyraźniej widać święta.
Kiedyś w czterech kątach izby, w której
odbywała się wigilia, ustawiano snopy zbóż:
pszenicy, żyta, jęczmienia i owsa, aby Boże
Dziecię w Nowym Roku nie skąpiło koniecznego pokarmu dla człowieka i bydła. Dziś już
się tego nie robi, ale przestrzega się tradycji,
by wigilijny stół przykryty był białym obrusem
– po to by przypominał ołtarz i pieluszki Pana, a pod nim umieszcza się siano – by przypominało sianko, na którym spoczywało Boże
Dziecię.
Znany i powszechny jest w Polsce zwyczaj pozostawiania wolnego miejsca przy stole
wigilijnym. Przeznaczone ono bywa dla niespodziewanego gościa, ale pozostawiając to
wolne miejsce pamiętamy o naszych bliskich,
którzy nie mogą Świąt spędzić z nami, lub o
tych, którzy odeszli od nas na zawsze.
Zgodnie z tradycją wieczerza wigilijna
rozpoczyna się wraz z pierwszą gwiazdą. Czyni się tak na pamiątkę Gwiazdy Betlejemskiej,
którą ujrzeli Mędrcy ze wschodu, zwani Trzej
Królami. Ponieważ zwyczaj nakazuje poszczenie przez cały dzień wigilijny, wszyscy nie
mogą doczekać się kolacji. Na początku wieczerzy czytana jest Ewangelia o narodzeniu
Pańskim, potem następuje dzielenie się poświeconym opłatkiem i składanie sobie życzeń. Zwyczaj ten ma symbolizować łamanie
chleba przez Chrystusa i rozdawanie go Apostołom podczas ostatniej wieczerzy. Oznacza
pojednanie, przebaczenie i miłość do bliźniego oraz to, że należy podzielić się z bliźnim
ostatnim kawałkiem chleba.
Do stołu powinna zasiadać parzysta
liczba osób, natomiast ilość potraw powinna
być nieparzysta. Aleksander Bruckner w
słowniku etymologicznym języka polskiego
podaje, że wieczerza chłopska składała się z
pięciu lub siedmiu potraw, szlachecka z dziewięciu, a u arystokracji było ich jedenaście.
Skąd takie ich ilości? - wyjaśnienia mogą być
różne: 7 – jako siedem dni tygodnia, 9 – na
cześć dziewięciu chórów anielskich, mówi się
też o 12 – na cześć dwunastu Apostołów. Nieparzysta ilość potraw miała zapewnić urodzaj
lub dobrą pracę w nadchodzącym roku. Potrawy powinny zawierać wszystkie płody rol-
ne, aby obrodziły one w następnym roku.
Wskazane jest spróbować wszystkich dań,
żeby nie zabrakło którejś podczas następnej
wieczerzy wigilijnej.
Wigilię najczęściej otwiera zupa:
barszcz czerwony z uszkami lub fasolą albo
zupa grzybowa lub żurek. W mojej rodzinie
była to natomiast czysta zupa owocowa z suszu z cieniutkim makaronem. W każdym domu pojawiają się też pierogi – z grzybami i
kapustą, rzadziej ruskie. Pośród innych tradycyjnych potraw wigilijnych można wymienić
kapustę z grochem, kapustę z grzybami, kluski z makiem. Zazwyczaj jednym z dań jest też
karp smażony. Oprócz tego podaje się ryby
pod różnymi postaciami. Pojawiają się tez
słodkości, np. pochodząca ze wschodu kutia, a
także sernik i świąteczny makowiec. Do popicia obowiązkowo kompot z suszonych owoców.
Resztki wieczerzy dawano zwierzętom i
wierzono, że niektóre z nich o północy przemówią ludzkim głosem. Dotyczyło to zwłaszcza bydła, bo ono było obecne przy narodzinach Dzieciątka i w nagrodę otrzymało dar
mówienia ludzkim głosem w noc wigilijną.
Po wieczerzy, gdy cała rodzina jest zebrana przy stole, wspólnie śpiewa się kolędy,
a więc pobożne pieśni sławiące narodziny
Chrystusa. Obecnie częściej już słucha się kolęd, niż je śpiewa, ale chyba każdy z nas zna
przynajmniej pierwsze zwrotki kilku z nich i
chętnie włącza się do ich śpiewania, tak w
domu jak i w kościele.
Pierwsze kolędy pochodzą ze średniowiecza.
Ich wprowadzenie, a następnie upowszechnienie zawdzięczamy franciszkanom. Oni też
przynieśli do Polski zwyczaj budowania szopek, a pomysł stworzenia pierwszej szopki
przypisuje się św. Franciszkowi z Asyżu.
Nieodłączną częścią wieczoru wigilijnego było i jest obdarowywanie się prezentami. Zwyczaj ten początek swój bierze jeszcze z
rzymskich Saturnaliów, a w późniejszych wiekach nazwany został przez Kościół Gwiazdką,
dla upamiętnienie Gwiazdy Betlejemskiej. Tą
częścią wieczoru zawsze najbardziej zainteresowane były i są dzieci – więc nic dziwnego w
tym, że to one z niecierpliwością wypatrywały
pierwszej gwiazdki na niebie.
Wigilijny wieczór wieńczy Pasterka,
msza odprawiana o północy na pamiątkę
przybycia do Betlejem pasterzy i złożenia
przez nich hołdu nowonarodzonemu Mesjaszowi. Dziś Pasterki odprawiane są już od
godz. 21 tak, by wszyscy wierni mogli w nich
wziąć udział.
Podniosły nastrój towarzyszy nam
przez kolejne dwa dni, gdy świętujemy Boże
Narodzenie. Chyba każdy z nas zgodzi się z
tym, że są to naprawdę wyjątkowe i szczególnie rodzinne święta w roku.
Elżbieta Sochacka
Bóg nie opuszcza nas nigdy:
w tajemnicy Bożego Narodzenia przybył,
by dzielić się z nami egzystencją.
Błogosławiony Jan Paweł II
Marysia o Bożym Narodzeniu
opowiadanie nie tylko dla dzieci
my, tym prędzej zobaczymy, co dla nas przygotował…
Jako ciekawostkę podam Wam jak nazywa się św. Mikołaja w różnych częściach
świata:
w Stanach Zjednoczonych - Santa Clause,
we Włoszech - Babbo Natale,
w Niemczech - Heilige Nicolaus,
w Czechach - Mikulas,
w Danii - Julemanden,
a w Polsce, wszyscy wiemy - św. Mikołaj.
Nastał grudzień, mój ukochany miesiąc. Pewnie dziwicie się, dlaczego taki ukochany. Jasna sprawa, Mikołajki, Wigilia i
Boże Narodzenie, a potem Sylwester i Nowy
Rok. Dużo prezentów i atrakcji - tylko się cieszyć
Na początek dobra wiadomość dla
wszystkich niedowiarków: św. Mikołaj istniał naprawdę! Do tej pory jest chyba najbardziej zapracowanym świętym patronem. Opiekuje się nawet polnymi myszami i
wilkami, nie pomijając pasterzy, żeglarzy,
uczonych, uczniów…
Mikołaj to postać bardzo tajemnicza. O
jego życiu wiadomo niewiele. Prawdopodobnie urodził się w połowie III w. w Patarze i był
biskupem Miry. Słynął z dobroci, pobożności i
hojności. Podobno nocą, pod drzwi biednym
podrzucał podarki. Ukrywał się, by nie narażać ich na upokorzenie. Swoją dobrocią zaraził innych. Od tamtych czasów wciąż znajduje
się wielu, którzy chcą zostać Mikołajami, by
nieść radość innym. Chociaż przybywa z dalekiej i mroźnej Laponii i chce obdzielić prezentami dzieci na całym świecie, zawsze znajduje
czas na przeczytanie listów i laurek. Pomagają
mu elfy, które nie tylko pakują prezenty, ale
także dbają o dobry wygląd i zdrowie zapracowanego Mikołaja. Jeżeli chcecie przywitać
Mikołaja osobiście, radzę Wam „zachorować
na bezsenność” w noc poprzedzającą 6 grudnia. Jednak Mikołaj ze swej natury jest tajemniczy i cierpliwy, a my „wałęsając się” po
domu utrudniamy mu tylko pracę. Wiele razy
próbowałam przyłapać Mikołaja, ale zawsze w
końcu zasypiałam. Zatem im szybciej zaśnie-
Możecie wierzyć w Mikołaja, albo
nie. Ja wierzę i myślę, że Mikołajem może
być każdy z nas. Nie liczą się tylko prezenty,
można czynić dobro przez uczynki i właściwe
zachowanie. Zatem zastanówcie się, czy odwiedził Was św. Mikołaj??
Teraz Wigilia, która jest najważniejszym dniem poprzedzającym Boże Narodzenie. Pochodzenie nazwy, z łacińskiego
vigiliare oznacza „czuwać”, oddaje sens i
charakter tego dnia.
W moim domu jest to dzień wyjątkowo
uroczysty. Domownicy są odświętnie ubrani,
udekorowany jest cały dom, a stół wygląda
pięknie. Jest biały obrus, pod nim sianko, na
którym leży opłatek. Zawsze jest dodatkowy
talerz, dla zabłąkanego wędrowca. Do wigilijnego stołu zasiadamy po pojawieniu się na
niebie pierwszej gwiazdki. Najpierw dzielimy
się opłatkiem, a potem przystępujemy do kolacji podczas której spożywamy postne dania:
w najróżniejszy sposób przygotowane ryby,
barszcz z uszkami, pierogi z kapustą i grzybami, groch z kapustą, „kutia” z maku, pszenicy i miodu, kompot z suszu owocowego i nie
pamiętam co jeszcze, wiem że musi być 12
dań, wiem jeszcze, że najlepsze pierogi robią moje babcie, a karp taty jest wyśmienity.
Po kolacji nareszcie prezenty, które leżą pod choinką. Każdy z domowników znajdzie coś dla siebie. Przed północą całą rodziną
udajemy się na pasterkę.
Bardzo lubię Wigilię, nie tylko ze
względu na prezenty ale podoba mi się nastrój
świąteczny. Zadbajcie o świąteczną i serdeczną atmosferę w Waszych domach, a święta z pewnością będą WYJĄTKOWE!!!
Marysia Mędryk
Dzieci są wiosną rodziny i społeczeństwa,
nadzieją, która ciągle kwitnie, przyszłością,
która bez przerwy się otwiera.
Błogosławiony Jan Paweł II
Jedynym sposobem zachowania zdrowia
jest jedzenie tego, czego nie chcesz jeść,
picie tego, czego nie lubisz,
i robienie tego, na co nie masz ochoty.
Mark Twain
Uroki i zagrożenia
zimowych i świątecznych dni
lekarz radzi
Czas adwentu to czas oczekiwania i refleksji. Oczekiwania na przyjście Zbawiciela i
namysłu nad własnym życiem. W te grudniowe dni częściej niż zwykle sięgamy do Pisma
Świętego. Oto w Trzecim Liście Św. Jana
znajdujemy słowa pozdrowienia:
„Umiłowany, życzę ci wszelkiej pomyślności i zdrowia, podobnie jak doznaje powodzenia twoja dusza. (1,2 ).
Modlitwa o to, by dobrze nam się powodziło i żebyśmy zdrowi byli, szczególnie
wybrzmiewa w dzień Wigilii Bożego Narodzenia. Pragnąłbym te życzenia zdrowia podeprzeć kilkoma praktycznymi radami.
Jak wiadomo, do wieczerzy wigilijnej
zasiadamy po całodziennym poście. Nasz żołądek jest obkurczony, a przed nami tyle
wspaniałych świątecznych potraw! Na więk-
szość z 12 wigilijnych dań składają się ciężkostrawne specjały – grzyby, fasola, groch, kapusta… Jak tu nie skosztować tradycyjnych
uszek, nie spróbować kapusty z grzybami,
fasolki zapiekanej z cebulką, nie wspominając
już o deserach takich jak kutia czy makowiec.
No, po prostu ślinka cieknie!
Nieumiarkowanie w spożywaniu wigilijnych pokarmów grozi jednak przejedzeniem
– żołądek może nie wytrzymać ataku
tych pyszności! Odczujemy wtedy pełność
w nadbrzuszu, bóle brzucha, wzdęcia, wymioty czy biegunkę. Szczególnie narażone są osoby cierpiące na schorzenia układu pokarmowego (trzustki, wątroby, żołądka). Przejedzenie u tych chorych może spowodować ostre
ataki kolkowe ze strony pęcherzyka żółciowego, odczuwalne, m.in. poprzez ból w prawym
podżebrzu i w dołku podsercowym. Objawy te
pojawiają się zazwyczaj do kilku godzin po
spożyciu zakazanych pokarmów i mogą się
utrzymywać przez kilka lub kilkanaście godzin.
Oczywiście nie namawiam do rezygnacji z tych tradycyjnych polskich dań, zalecam
jednak pożądany sposób ich spożywania.
Należy delektować się przysmakami, jeść powoli, dobrze przeżuwać i
popijać płynami (dobry na metabolizm
jest kompot ze suszonych śliwek), robić
co jakiś czas przerwy w jedzeniu.
Gdy nas jednak dopadną niechciane
dolegliwości, zalecam czerwoną gorącą herbatę i ogólnie dostępne środki rozkurczowe (na
przykład no-spę czy spazmolinę). W przypadku zgagi wskazane są środki zobojętniające
typu maalox, albo leki z grupy OTC (tak nazywane są leki dostępne w aptece bez recepty
– skrót od angielskich słów over-the-counter
drugs), np. ranigast. Na wzdęcia natomiast
niezawodne są herbatki z koperku, anyżu czy
mięty.
Najważniejszy jest jednak ruch, który
powoduje naturalny masaż jelit.
W związku z tym polecam wszystkim
czytelnikom wybranie się na pasterkę. Nocny
spacer do kościoła i z powrotem ułatwi przezwyciężenie następstw nadmiernego łakomstwa. Nie wspominam rzecz jasna o duchowych korzyściach płynących z uczestnictwa w
tej jednej z najważniejszych w roku mszy!
Gdy będziemy wybierać się na nabożeństwo, pamiętajmy o odpowiednim ubraniu. I nie chodzi tylko o elegancję świątecznego ubioru. Ważna jest także stosowna do pory
roku praktyczność odzienia. Zima mimo
swych niewątpliwych uroków jest także niebezpieczną porą. Niskie temperatury sprzyjają groźnym oziębieniem czy odmrożeniom
ciała. Należy zatem ubierać się na tzw. cebulę.
Ubieranie się „na cebulę" pozwala na wygodną regulację temperatury panującej pod
ubraniem (po prostu zdejmujemy lub zakładamy jedną z warstw odzieży), a poza tym
sprawia, że ciało chronione jest kilkoma warstwami ogrzanego powietrza. Trzeba z jednej
strony zadbać o odpowiednią bieliznę, nosić
kalesony i koszulki z długimi rękawami,
z drugiej nie zapominać o czapkach i rękawiczkach. Przez nieosłoniętą głowę „ucieka” 30% ciepła ciała!
O odpowiednim ubraniu powinny pamiętać szczególnie osoby cierpiące na cukrzycę, choroby neurologiczne i związane z układem krążenia. Osoby te mają często zaburzenia czucia i nie kontrolują bilansu cieplnego
organizmu; nie zauważają swego wychłodzenia.
Gdy już jednak dojdzie do przemarznięcia, zwracajmy uwagę na właściwe rozgrzanie ciała. Po powrocie do domu pocierajmy zmarznięte kończyny, a potem zanurzmy
je w wodzie, najpierw letniej – żeby nie było
gwałtownych skoków temperatur – a dopiero
potem w cieplejszej. Wskazane jest także wypicie drobnej ilości alkoholu (powtarzam
drobnej), na przykład kieliszka domowej śliwowicy z pieprzem czy odpowiednio zaprawionej herbatki. I to tylko wtedy, gdy nie planujemy już wyjścia z domu.
W tym momencie ważne ostrzeżenie.
Nie pijmy alkoholu na mrozie! Wódka
daje złudne poczucie ciepła, a w rzeczywistości szybko doprowadza do wychłodzenia organizmu. Uczucie ciepła wywołane wypiciem
alkoholu to skutek rozszerzenia naczyń
krwionośnych i trwa bardzo krótko. Gdy alkohol wyparuje z organizmu naczynia krwionośne kurczą się ponownie i stajemy się nieodporni na działanie zimna.
Poważnym zimowym zagrożeniem są
także odmrożenia czyli miejscowe uszkodzenia skóry i głębiej leżących tkanek. Najbardziej narażone na działanie mrozu są odsłonięte części - nos, uszy, policzki, a także stopy
i ręce. By uniknąć odmrożeń na twarzy trzeba
koniecznie stosować tłuste kremy, które
stanowią skuteczną barierę ochronną. Nie
wolno jednak używać kremów nawilżających,
na bazie wody, pogłębią one zagrożenie mrozem, a nie pomogą.
Konieczne w zimie jest także właściwe
obuwie. Buty nie mogą być za ciasne!
Zbyt przylegające cholewki czy za mały nosek
utrudniają przepływ krwi. Nie wolno także
dopuścić do przemoknięcia butów, a zdarza
się to szczególnie dzieciom, które w ferworze
zabawy nie zauważą nawet, że wilgoć przedostała się do ich małych stopek. Trzeba zatem
obuwie odpowiednio pastować, impregnując
je, a także warto zainwestować w dodatkowe
wkładki.
Gdy mimo wszystko dojdzie jednak do
odmrożenia, trzeba bezzwłocznie skontaktować się ze swoim lekarzem. Po oględzinach
zaordynuje on odpowiednie leczenie.
Świątecznie Państwa pozdrawiam
dr Robert Sapa
Wyjdź pobiegać!
Biegacz nie do wykoszenia – rozmowa z Bogdanem Bykowskim
X Bieg Papieski 2010 w Starym Kisielinie.
Bogdan Bykowski – od 1969 roku
mieszkaniec Starego Kisielina, zapalony biegacz, zdobywca Korony Polskich Maratonów, mąż Heleny, ojciec Maćka, Wojtka i
Bartka, ma trzech wnuków i dwie wnuczki,
od kilkunastu lat prowadzi serwis kosiarek
Z żoną Heleną na mecie Maratonu w Toruniu 2012.
Jak zaczęła się Pana przygoda z bieganiem?
W 1994 roku wystartowałem w Biegu Bachusa. Od tego startu zaczyna się moja kronika
wszystkich imprez, w których uczestniczyłem.
Uzbierało się ich już ponad 150. Jednak w
latach 1999-2004 nie startowałem. Przerwa
była spowodowana złamaniem nogi i późniejszą rehabilitacją.
Skąd pomysł na bieganie?
Z czasem zaczął mi rosnąć brzuch i pojawiło
się nadciśnienie. Coraz trudniej wbiegało mi
się po schodach. To było ostrzeżenie, że coś
zaczyna się dziać niedobrego. Więc, przede
wszystkim biegam dla zdrowia, ale lubię też
się sprawdzić, spotkać ze znajomymi. Ciekawe
jest też to, że mimo, że co roku jestem coraz
starszy to przyjeżdżając na kolejne edycje biegów osiągam lepsze wyniki niż w poprzednich
latach. To mnie motywuje do dalszego biegania, bez którego nie wyobrażam sobie życia.
Zdarza mi się, że trudno zasypiam, bo wiem,
że dziś nie byłem na trasie.
Jak wyglądają Pana treningi?
Trenuję tak często jak czas pozwala. W Starym Kisielinie mamy naprawdę wspaniałe
warunki do uprawiania sportu. W sezonie
biegowym, od końca marca do późnej jesieni,
trenuje 3-4 razy w tygodniu, a w prawie każdy
weekend startuję w zawodach. Tylko w 2012
roku ukończyłem każdy z 20 biegów, w których przebiegłem 302 km.
Zła aura przeszkadza Panu w treningach?
Kilka lat temu zacząłem biegać na nartach
biegowych po Kisielińskich lasach. Z ciekawości wystartowałem nawet w Biegu Piastów.
Zawsze podobało mi się bieganie w ciężkich
warunkach, stąd pomysł na starty w Biegu
Katorżnika czy Biegu Szlakiem Wygasłych
Wulkanów. Są to biegi, w których większość
trasy spędza się na walce z błotem, wodą,
podbiegami i krzakami. Organizatorzy wymyślają różnego rodzaju przeszkody terenowe
zbudowane np. z drutu kolczastego.
Bieg Szlakiem Wygasłych Wulkanów, Złotoryja 2012.
A który bieg był najtrudniejszy?
Maraton Komandosa. 42 kilometry i 195 metrów biegu w pełnym wojskowym oporządzeniu z 10-kilogramowym plecakiem na plecach.
Okazało się, że byłem najstarszym cywilem,
który ukończył ten bieg. Bardzo trudny był
uliczny maraton w Toruniu, gdzie temperatura w cieniu nie spadała poniżej 30 stopni.
Jednak przez te prawie 20 lat nigdy mi się nie
zdarzyło nie ukończyć biegu.
A jak wyglądają Pana starty w ulicznych maratonach?
W 2008 roku wystartowałem po raz pierwszy
w maratonie w Poznaniu. Nazbierało się już
chyba 8 startów na tym dystansie. Udało mi
się zaliczyć Koronę Maratonów Polskich, czyli
w ciągu 2 lat ukończyć 5 najważniejszych polskich maratonów (Dębno, Wrocław, Kraków,
Warszawa, Poznań). Jednak biegam wyłącznie dla przyjemności, żeby się sprawdzić i
udowodnić, że jeszcze w tym wieku można
jeszcze uprawiać sport.
Jak wygląda zainteresowanie biegami?
W ostatnich latach szczególnie wzrosła liczba
startujących. Pojawiło się także tyle bardzo
dobrze przygotowanych biegów, że trudno
jest wybrać, w których startować. Koszty biegania są praktycznie znikome. Wystarczy tylko posiadać wygodne obuwie. Oczywiście z
czasem pojawia się ochota na starty w coraz
dalszych, ciekawszych miejscach. Jednak
wtedy wystarczą dobre kontakty ze sponsorem, a moim jest żona – Helena.
Często biegi mają swoją tematykę, jakie były najciekawsze imprezy biegowe?
W Toruniu co roku, w grudniu, odbywa się
Bieg Świętych Mikołajów, gdzie 2-tysiące zapaleńców w czerwonych czapeczkach rusza
spod pomnika Kopernika na toruńskie uliczki.
Startowałem także w Biegach Niepodległości.
Oczywiście jest to nasz, zielonogórski, Bieg
Bachusa. Bardzo ciekawe biegi zaczęły pojawiać się w niedalekiej okolicy Kisielina. Jest
Półmaraton w Przytoku, Parszywa Dwunastka
i Półmaraton w Zielonej Górze. Jeszcze w tym
roku czeka mnie jeszcze jeden start, Bieg Sylwestrowy w Trzebnicy.
Zostały jeszcze jakieś niezrealizowane
marzenia w biegach?
Marzenia mam, tylko mój menadżer (żona)
już nie chce mnie puszczać na maratony, boi
się o moje zdrowie. Bardzo mnie interesują
biegi górskie. Oby tylko zdrowym być! Poza
tym, zawsze w sierpniu pieszo pokonuje 340
kilometrów wraz z pielgrzymką do Częstochowy.
Dlaczego warto wstać sprzed telewizora i ruszyć w las pobiegać lub nawet
na spacer?
Przede wszystkim – dla zdrowia! W moim
przypadku lubię jest też czasem pobyć samemu i sprawdzić swoje możliwości. Wtedy
przyjemniej jest wrócić do domu i dopiero
wtedy jak już wrócić na kanapę. W naszej
okolicy istnieją grupy sympatyków aktywnego
spędzania wolnego czasu. Ja należę do Bractwa Biegaczy, w którym się spotykamy i razem wyjeżdżamy na biegi. Starty w zawodach
są też dobrym pretekstem do zwiedzania Polski.
Kolekcja medali.
Odchodząc od biegania, jak trafił Pan
do Kisielina?
Krótka i prosta historia. Chodziłem do Technikum Mechanizacji w Strzelcach Krajeńskich. Po maturze dyrektor POM-u, Bogdan
Rajczuk zaproponował mi i moim kilku kolegom pracę w Starym Kisielinie. Tak w 1969
roku wraz z żoną przeprowadziłem się z Nietkowic do Kisielina.
A czym zajmuję się Pan na co dzień?
Wspólnie z sąsiadem, Andrzejem Radwańskim, prowadzę zakład naprawy kosiarek,
który założyliśmy już kilkanaście lat temu. I
co najważniejsze, nie zamierzamy z żoną nigdzie się stąd ruszać. Jest nam tu bardzo dobrze, mamy dobrych sąsiadów, z którymi się
nam dobrze żyje. Mam tylko jedno życzenia,
aby Bóg dawał zdrowie, a ja będę biegał i biegał i biegał i biegał…
Dziękuję za rozmowę i samych udanych startów.
Rozmawiał: Mikołaj Rosik
Podczas X Biegu Papieskiego w Starym Kisielinie - 2010 rok.
XI Bieg Papieski w Starym Kisielinie – 2011 rok.
Człowiek, który nie czyta dobrych książek,
w niczym nie jest lepszy od tego, który w ogóle nie umie czytać.
Mark Twain
Lektura na zimowe wieczory
Papież Benedykt XVI
„Jezus z Nazaretu. Dzieciństwo.”
wydawnictwo ZNAK
Ojciec Święty Benedykt XVI domyka
swój cykl książek o postaci i przesłaniu Jezusa. Tym razem Papież opowiada o najbardziej
tajemniczym i najmniej znanym okresie Jego
życia: narodzeniu i dzieciństwie. Pokazuje
Jezusa, który przychodzi na świat w konkretnym miejscu, czasie i rodzinie. Stara się też
odpowiedzieć na pytanie: co narodzenie Jezusa oznacza dla mnie?
Jezus z Nazaretu. Dzieciństwo jest zapisem rozmyślań Benedykta XVI. To przejmująca medytacja kapłana i efekt osobistego
odkrywania tajemnicy Wcielenia. To historyczna prawda i teologiczna medytacja Ojca
Świętego dla współczesnego człowieka.
Jeffrey Archer
„Pierwszy cud”
wydawnictwo Prószyński i s-ka
Pierwszy cud to jedno z najpiękniejszych opowiadań mistrza sztuki narracyjnej,
jakim jest Jeffrey Archer. Akcja rozgrywa się
w przeddzień narodzin Jezusa w Betlejem, a
bohaterem jest mały, niesforny chłopiec, syn
rzymskiego namiestnika, który przeżywa niezwykłą przygodę. Pierwszy cud pobudza wyobraźnię i trafia wprost do serca.
Gdy kilka lat temu trafiłam na Pierwszy
cud, pomyślałam sobie, że będzie to miła odskocznia od wszystkich „poważnych” książek,
ponieważ spodziewałam się historyjki o aniołkach, Mikołaju i dziecku. Jednak bardzo się
myliłam… Owszem, jest tu dziecko, a mianowicie chłopiec o imieniu Poncjusz. Mogę dodać, że to książka na jeden dzień. Można ją
przeczytać podczas delektowania się kubkiem
herbaty w te zimne dni.
Trzynastoletni Poncjusz jest pełen
energii, niesforny i, choć bardzo nie chce,
psoci… Niekoniecznie kieruje się zasadami
wpojonymi mu przez rodziców. Matka jest w
stanie dużo chłopcu wybaczyć, ale ojciec już
nie jest do tego taki skory.
Pewnego dnia mama wysyła syna po
zakupy na targ. Gdy wraca, zadowolony z siebie, że udało mu się zaoszczędzić jedną monetę, zauważa dziwną parę. On – brodaty, co
według ojca chłopca jest niedopuszczalne, ona
– gruba, siedząca na ośle. Szukają noclegu.
Gdy udają się do stajni, chłopiec, sam nie
wiedząc dlaczego, podąża za nimi… W stajni
kobiecie spada nakrycie z głowy, a chłopca
ogarnia dziwne uczucie…
Nie zdradzę zakończenia. Chcę zachęcić Was
do czytania! Naprawdę warto.
Janusz Korczak
„Pamiętnik i inne pisma z getta”
wydawnictwo WAB
Rok 2012 został w Polsce ustanowiony
rokiem Janusza Korczaka, warto więc prze-
czytać choćby jedną książkę o tym niezwykłym wychowawcy. A jeżeli już ma to być wartościowa książka, to polecam absolutnie niesamowity Pamiętnik…
Korczak podczas wojny z oddaniem zabiegał o dobro swoich podopiecznych, a jeszcze starał się ratować kolejny dom dziecka, w
którym panowały wyjątkowo ciężkie warunki.
Pamiętnik przedstawia nie tylko bieżące wydarzenia z życia Domu Sierot i warszawskiego
getta, Korczak dokonuje w nim także przeglądu swojego życia, wraca do czasów dzieciństwa i młodości. Najbardziej wstrząsające są
ostatnie refleksje Korczaka, który wie już, że
wysiedlenie z getta jest nieuchronne. Pamiętnik to lektura pełna emocji, strachu, wspomnień. Ukazuje wychowawcę i pisarza jako
człowieka potrafiącego oceniać siebie i innych, który dzielnie zmaga się z okrucieństwem losu, ale też ukrywa przed światem
własne słabości. Janusz Korczak rozpoczął
pisanie Pamiętnika w maju 1942 roku. Ostatnia notatka pochodzi z 4 sierpnia. Następnego
dnia poszedł ze współpracownikami i z
dziećmi na Umschlagplatz, skąd trafili do
Treblinki.
Znacie ulicę Smoczą. Taka była jak
zawsze. Tylu ludzi – tłoczą się – śpieszą się –
kłócą się i targują – wykrzykują, co ma kto
na sprzedaż: ten kartofle, ten papierosy, ten
garderobę, ten cukierki.
A piękny chłopiec cicho, bardzo cicho,
najciszej – leżał na śniegu, leżał na białym,
leżał na czystym białym śniegu. Obok niego
stała matka i powtarzała raz po raz: – Ludzie, ratujcie. To była z pewnością jego matka. – Tylko te dwa słowa – i nie krzyczała –
powtarzała wyraźnym szeptem tylko to i nic
więcej: – Ludzie, ratujcie, ludzie, ratujcie.
A ludzie przechodzili, nikt go nie ratował – nie robili nic złego, bo ratunek nie
był mu już potrzebny. Leży cichy i taki pogodny, tak jasny na białym śniegu.
Usta ma uchylone, jakby uśmiechał się
– nie zauważyłem, jakiego koloru wargi, ale
chyba różowe. I zęby białe. I oczy ma uchylone, a w jednym oku, w samej źrenicy – mała iskierka, chyba gwiazdka najmniejsza z
małych – świeci gwiazda.
Ludzie, ratujcie, ludzie, ratujcie.
(fragment maszynopisu Dwie trumny, zima
1941/1942)
Redakcja „Głosu Kisielina”
W bożonarodzeniowym
„Kąciku Kisielińskiej Gospodyni”
proponujemy przygotowanie
na wigilijny stół śledzia w innej formie.
Sałatka nie jest trudna, a bardzo smaczna.
Na karnawałowe spotkania
proponujemy przygotowanie
bardzo efektownej i smacznej przystawki.
Sałatka śledziowa
1 kg ziemniaków,
6 filetów śledziowych
2 kwaśne jabłka,
2 cebule - pokroić w kosteczkę
2 l intensywnego bulionu z kostki
4-6 ogórki konserwowe (zależy od wielkości)
ok. 4 łyżki majonezu,
ok. 2-3 łyżki kwaśnej śmietany (może być
mniej)
4 łyżki octu winnego,
ok. 1-2 łyżki chrzanu
pęczek zielonego koperku,
sól, pieprz, 2 szczypty cukru
Ziemniaki umyć i ugotować w łupinkach w osolonej wodzie. Jeśli filety śledziowe są zbyt słone należy je wymoczyć w wodzie ok. 30 min., po
czym osuszyć ręcznikiem papierowym.
Ja daję matiasy w oleju (te na tackach) ok.
40 dkg (bez moczenia, lekko osuszam je z
oleju ręcznikiem papierowym).
Śledzie pokroić w kawałki ok. 2 cm. Jabłka
umyć, obrać, usunąć gniazda nasienne i
także pokroić w kostkę. Z ziemniaków zdjąć
łupiny i pokroić w plastry lub grubą kostkę.
Ziemniaki, ogórki, cebulę, jabłka, śledzie
kroimy lekko mieszamy i zalewamy przestudzonym bulionem na 1-2 godziny.
TO MOCZENIE W SMAKU SAŁATKI
JEST BARDZO WAŻNE!!!
Potem wszystko wyrzucamy na durszlak
żeby odcedzić bulion. Robimy sos z majonezu i śmietany, dodajemy chrzan, ocet
winny, cukier wymieszamy, aby powstał
gładki sos. Dodać posiekany zielony koperek. Na koniec sos wymieszać delikatnie z
pozostałymi składnikami sałatki i odstawić
na ok. 30 min. do lodówki.
Przed podaniem ewentualnie dodać
do sałatki sól i pieprz do smaku.
Rolada szpinakowo-łososiowa
4 jajka
1.opakowanie mrożonego szpinaku
1 łyżka masła
pieprz, sól, ząbek czosnku
30 dkg serka twarogowego
2 łyżki chrzanu
200 - 250 g łososia wędzonego
(najlepiej kupić pokrojonego cieniutko na
tackach)
Szpinak rozmrozić, przesmażyć na patelni z
masłem. Doprawić solą pieprzem i rozgnie-
cionym czosnkiem. Przestudzić, dodać żółtka,
rozmieszać. Białka ubić mikserem, dodać do
szpinaku i delikatnie wymieszać. Doprawić
solą i pieprzem.
Masę wylać na blaszkę wyłożoną papierem do
pieczenia. Piec ok. 15-20 min. w nagrzanym
do 180 st. piekarniku kontrolując, żeby placek
nie spiekł się za mocno.
Gorący placek zawinąć w mokrą ściereczkę
(jak roladę).
Po wystudzeniu rozwinąć, posmarować serkiem wymieszanym z chrzanem i doprawionym lekko solą, na to wyłożyć plastry łososia,
mocno zwinąć w rulon, a następnie zawinąć w
folię spożywczą, schłodzić. Można ją zrobić 12 dni wcześniej. Kroić w plastry grubości 1,5 –
2 cm.
Życząc SMACZNEGO prosimy o podzielenie się z nami kolejnymi, sprawdzonymi
przepisami potraw i ciast, które są lubiane
w naszych domach.
Elżbieta Sochacka
Nasz adres mailowy: [email protected] albo skrzyneczka pocztowa przy plebanii.
Mój czworonożny przyjaciel PIES
część 2.
w którym nie wypada mi już rzucać słów na
wiatr. Jakiś czas temu, obiecałam sobie i
Wam, że będę BEDĘ lepsza dla mojego czworonożnego PRZYJACIELA i słowa muszę dotrzymać.
Jesień i zima to taki okres kiedy mój
przyjaciel pies będzie miał okazję sprawdzić
ile warte były moje postanowienia. Powiecie,
że to takie zawracanie głowy. Ale wartość
człowieka ocenia się po tym, czy potrafi obietnice zamienić w czyn.
Nadszedł czas szarugi, chłodów, mrozów oraz depresji jesienno-zimowej. Warto
teraz pamiętać o swoim przyjacielu Psie.
Niech on wie, że nie rzucamy słów na wiatr.
Zadbajmy o jego schronienie. Przygotujmy
dla niego ciepłe miejsce. Może ciepłe legowisko, w ciepłej budzie lub w przytulnym domu.
Nie możemy być obojętni na jego potrzeby.
Błogosławiony Jan Paweł II w swoim
nauczaniu często przywołuje św. Franciszka z
Asyżu, którego – na prośbę członków Międzynarodowego Instytutu Badania Środowiska i Ekologii – ogłosił patronem ekologów
(29 XI 1979). Dlatego: BEDĘ lepsza dla mojego czworonożnego PRZYJACIELA...!
Takie postanowienie powzięłam jakiś
czas temu. A muszę Wam, moi drodzy czytelnicy powiedzieć, że jestem osobą już w wieku,
On tyle potrafi nam dać miłości, a więc i my
odwdzięczmy się mu podczas tej zimy. Na
pewno nie będziemy tego żałować. Nasz przyjaciel pies rozjaśni nam ponure, długie zimo-
we wieczory radosnymi zabawami, którym
oddaje się bez reszty. On pierwszy wita nas
przy drzwiach, przynosi kapcie nie pytając o
nic. Wtedy przypomina mi się zasłyszane
kiedyś powiedzenie „Wierności i przebaczenia
ucz się od psa”.
W natłoku codziennych spraw zatrzymajmy
się i pomyślmy o tym jak zapewnić ciepło naszemu psu. Pozwólmy „mówić” naszemu przyjacielowi, a gwarantuję, że to będzie bezcenna
lekcja. Kochani namawiam Was- pamiętajmy
o naszych wszystkich niemych przyjaciołach.
Wierność psa jest bezcennym darem nie
mniej zobowiązującym niż ludzka przyjaźń. Ja
będę trwać przy swoich postanowieniach, bo
to miara człowieczeństwa, pamiętam z nauk
błogosławionego Jana Pawła II, że „ Człowiek
jest wielki nie przez to, co posiada, lecz przez
to, kim jest; nie przez to, co ma, lecz przez to,
czym dzieli się z innymi”. Warto te słowa stale
przypominać sobie.
Zakochana w św. Franciszku
Z życia parafii
PAŹDZIERN
Figurka Matki Bożej towarzyszyła nam
podczas nabożeństw różańcowych.
01.10. - Rozpoczęliśmy miesiąc modlitwy na
nabożeństwach różańcowych.
04.10. –W liturgiczne wspomnienie św. Franciszka przed kościołem w Starym Kisielinie
ksiądz proboszcz pobłogosławił wszystkich,
którzy opiekują się zwierzętami. Pierwszy
czwartek miesiąca – grupa modlitewna „Przyjaciele Paradyża” spotkali się na wspólnej
modlitwie podczas adoracji i Eucharystii w
intencji Ojca Świętego, biskupów, kapłanów,
alumnów naszego seminarium z prośbą o nowe liczne powołania kapłańskie i zakonne.
05.10. – Pierwszy Piątek Miesiąca przed południem odwiedziny chorych w naszej parafii.
Wieczorem podczas Mszy Św. modlitewne
spotkanie grup parafialnych. Liturgiczne
wspomnienie św. Faustyny Kowalskiej – od
godz. 17.00 członkowie Apostolstwa Modlitwy
św. Faustyny i grup parafialnych uczestniczyli
w adoracji Najświętszego Sakramentu, czuwaniu modlitewnym, Eucharystii. Po Mszy
św. wieczornej wspólne spotkanie w kawiarence parafialnej.
06.10. – Zmiana tajemnic Żywego Różańca w
Nowym Kisielinie. Ku czci Niepokalanego
Serca Najświętszej Maryi Panny w pierwszą
sobotę miesiąca była sprawowana Eucharystia
z nabożeństwem fatimskim w kościele w Nowym Kisielinie. Po Mszy Św. adoracja Najświętszego Sakramentu.
07.10. – Zmiana tajemnic Żywego Różańca w
Starym Kisielinie. Rozpoczął się Tydzień Miłosierdzia Kościół Domem Miłosierdzia. Spotkanie dla dzieci przygotowujących się do I
Komunii Św. oraz rodziców dzieci. Podczas
Mszy Św. poświęcenie różańców i książeczek
do nabożeństwa. Członkowie Żywego Różańca
z naszej parafii wzięli udział w pielgrzymce
diecezjalnej Róż Różańcowych do Rokitna.
08.10. - Spotkanie małżeństw z Domowego
Kościoła.
11.10. – Uroczyste rozpoczęcie Roku Wiary w
naszej parafii.
13-14.10. – Dzień Seniora zorganizowany
przez Urząd Gminy Zielona Góra.
14.10. – Dzień Papieski. W 34. rocznicę wyboru Ojca Świętego Jana Pawła II na Stolicę
Apostolską modliliśmy się w kościele w Starym Kisielinie o kanonizację błogosławionego
Jana Pawła II. Dzień Nauczyciela – podczas
nabożeństwa różańcowego modliliśmy się za
nauczycieli, wychowawców i katechetów.
21.10. – Rozpoczęcie Tygodnia Misyjnego.
Podczas nabożeństwa różańcowego dzieci
modliły się w różnych językach świata w intencji Misji i misjonarzy.
22.10. – Liturgiczne wspomnienie bł. Jana
Pawła II.
28.10. - W naszej parafii powstała dziewiąta
Róża Różańca Rodziców modlących się za
swoje dzieci pod wezwaniem św. Stanisława
Kostki. Podczas Mszy Św. w ostatnią niedzielę
miesiąca modliliśmy się za dzieci objęte modlitwą różańcową rodziców. Po Mszy św. odbył się XII Bieg Papieski w Starym Kisielinie.
31.10. –Zakończenie nabożeństw różańcowych w kościele w Starym Kisielinie.
LISTOPAD
01.11. – Uroczystość Wszystkich Świętych.
02.11. – Dzień Zaduszny. Pierwszy Piątek
Miesiąca przed południem odwiedziny chorych w naszej parafii.
03.11. - Ku czci Niepokalanego Serca Najświętszej Maryi Panny w pierwszą sobotę
miesiąca była sprawowana Eucharystia z nabożeństwem fatimskim w kościele w Nowym
Kisielinie.
04.11. – Zmiana tajemnic Żywego Różańca w
Starym Kisielinie.
07.11. – Msza św. w kościele w Starym Kisielinie w intencji śp. zmarłych Członkiń Żywego
Różańca.
08.11. – W kawiarence parafialnej dyżur dla
społeczeństwa pełni prawnik, radny gminy,
sołtys i dzielnicowy. Grupa modlitewna „Przyjaciele Paradyża” spotkali się na wspólnej
modlitwie podczas adoracji i Eucharystii w
intencji Ojca Świętego, biskupów, kapłanów,
alumnów naszego seminarium z prośbą o nowe liczne powołania kapłańskie i zakonne.
Gośćmi spotkania byli księża i klerycy z Seminarium Duchownego w Paradyżu.
Przyjaciele Paradyża na wspólnej agapie w kawiarence
parafialnej.
09.11. - Msza św. w kościele w Nowym Kisielinie w intencji śp. zmarłych Członkiń Żywego
Różańca.
25.11. - Niedziela Jezusa Chrystusa Króla
Wszechświata. Podczas Mszy św. modliliśmy
się w intencji naszego seminarium duchownego w Paradyżu w dniu patronalnego święta.
Uroczyste wręczenie indeksów młodzieży rozpoczynającej przygotowanie do sakramentu
bierzmowania. Spotkanie członków Stowarzyszenia Przyjaciół Kisielina w kawiarence parafialnej.
30.11. – Uroczyste otwarcie i poświęcenie
świetlicy wiejskiej w Nowym Kisielinie.
GRUDZIEŃ
11.11. – Narodowe Święto Niepodległości –
podczas nabożeństwa modliliśmy się za naszą
Ojczyznę. Spotkanie dla rodziców dzieci przygotowujących się do I Komunii Św. Po Mszy
św. obchody Święta Niepodległości w parku
wiejskim w Starym Kisielinie. Podczas uroczystości ślubowanie Młodzieżowej Drużyny
Pożarniczej.
01.12. – Zakończenie remontu w kościele w
Nowym Kisielinie. Ku czci Niepokalanego
Serca Najświętszej Maryi Panny w pierwszą
sobotę miesiąca była sprawowana Eucharystia
z nabożeństwem fatimskim w kościele w Nowym Kisielinie. Zmiana tajemnic Żywego Różańca.
02.12. – Rozpoczęliśmy Adwent. Zmiana tajemnic Żywego Różańca w Starym Kisielinie.
Uroczyste poświęcenie kościoła w Nowym
Kisielinie po remoncie. Po Mszy Św. uroczyste
poświęcenie opłatków na stół wigilijny oraz
lampionów na roraty.
12.11. - Spotkanie małżeństw z Domowego
Kościoła.
17.11. – Konferencja duszpasterska księży i
katechetów dekanatu św. Jadwigi Śląskiej w
Chynowie.
18.11. – Dzień solidarności z Kościołem prześladowanym. Spotkanie dla młodzieży przygotowującej się do bierzmowania.
Poświęcenie lampionów – Stary Kisielin 2012
03.12. – Powstał kolejny krąg Domowego Kościoła w naszej parafii.
06.12. - Dzień Św. Mikołaja – dzieci podczas
Mszy Św. roratnej otrzymały od św. Mikołaja
słodycze. Pierwszy Czwartek Miesiąca –
członkowie grupy modlitewnej „Przyjaciele
Paradyża” spotkali się na wspólnej modlitwie.
Podczas adoracji i Eucharystii modlili się w
intencji Ojca Świętego, biskupów, kapłanów,
alumnów naszego seminarium z prośbą o nowe liczne powołania kapłańskie i zakonne.
Dyżur pełnili dla naszego społeczeństwa radny Gminy Zielona Góra, sołtys Starego Kisielina i dzielnicowy oraz prawnicy, którzy udzielali porad społeczno-prawnych w kawiarence
parafialnej.
07.12. - Pierwszy Piątek Miesiąca przed południem odwiedziny chorych w naszej parafii.
Wieczorem podczas Mszy Św. modlitewne
spotkanie grupy parafialnej apostolstwa św.
Faustyny. W kawiarence parafialnej odbyło
się o godz. 18.00 spotkanie formacyjne dla
rodziców dzieci przygotowujących się do I
Komunii św. Gośćmi spotkania byli państwo
Zofia i Włodzimierz Sadeccy.
Zofia i Włodzimierz Sadeccy
na spotkaniu w kawiarence parafialnej.
08.12. - Uroczystość Niepokalanego Poczęcia
NMP. Msza św. w tym dniu w Nowym Kisielinie o godz. 18.00, w Starym Kisielinie o godz.
16.00, podczas Mszy św. poświęcenie medalików dla dzieci przygotowujących się do I Komunii św.
09.12. - Ksiądz proboszcz Andrzej Brenk,
Stowarzyszenie Przyjaciół Kisielina, Poseł na
Sejm RP dr Waldemar Sługocki, radni Gminy
Zielona Góra Mariusz Rosik i Jacek Rusiński,
zorganizowali dla dzieci spektakl teatralny z
okazji św. Mikołaja w wykonaniu aktorów
zielonogórskich. Przedstawienie odbyło się w
kościele w Starym Kisielinie po Mszy Św. o
godz. 11.30. Po przedstawieniu św. Mikołaj
wręczył wszystkim dzieciom obrazek św. Mikołaja i słodycze.
Przedstawienie o św. Mikołaju w kościele w Starym
Kisielinie.
12.12. – W Szkole Podstawowej w Starym Kisielinie dzieci przedstawiły Jasełka dla rodziców i nauczycieli.
13.12. – W świetlicy Wiejskiej Krępie odbył się
o godz. 15.00 gminny konkurs kolęd i pastorałek zorganizowanego przez Gminną Bibliotekę Publiczną z/s w Zawadzie. Między innymi wystąpił nasz Zespół Śpiewaczy Bolero ze
Starego Kisielina.
16-18.12. - Rekolekcje adwentowe w Naszej
parafii - rekolekcje adwentowe poprowadził
ksiądz Arkadiusz Rzetecki. Spowiedź adwentowa w dniu 18 grudnia: w kościele w Nowym
Kisielinie od godz. 16.00 do 17.00, w kościele
w Starym Kisielinie od godz. 17.00 do 18.30.
Parafialny Zespół Caritas przeprowadził
zbiórkę żywności dla osób potrzebujących
pomocy.
23.12. – Podczas Mszy św. poświęcenie figurek Dzieciątka Jezus i szopek betlejemskich.
24.12. – Wigilia Bożego Narodzenia.
25.12. – Uroczystość Bożego Narodzenia.
26.12. – Drugi dzień świąt Bożego Narodzenia
– na Mszy św. o godz. 8.00 odnowienie przyrzeczeń małżeńskich. Natomiast podczas
Mszy św. o godz. 11.30 modliliśmy się za
zmarłych, którzy odeszli do wieczności w mijającym roku 2012.
27.12. – Rozpoczęcie wizyty duszpasterskiej w
naszej parafii – kolęda.
31.12. – Uroczyste zakończenie roku 2012
podczas nabożeństw w naszych kościołach.
Opracował: ks. Andrzej Brenk
Poświęcenie kościoła w Nowym Kisielinie – 2.12.2012.
Ks. Bp Stefan Regmunt z Zespołem Śpiewaczym Bolero. Poświęcenie kościoła w Nowym Kisielinie – 2.12.2012.
Poświęcenie kościoła w Nowym Kisielinie – 2.12.2012.
Poświęcenie kościoła w Nowym Kisielinie – 2.12.2012.
STOPKA REDAKCYJNA
Redaktor naczelny: ks. kan. dr Andrzej Brenk. Z-ca redaktora naczelnego, korekta: mgr Weronika Radczyc. Projekt okładki: Agencja
Reklamowa TREND. Skład redakcji: Andrea Orlenko, Robert Skulski, Berenika Jasińska, Mikołaj Rosik, Joanna Malinowska, Aleksandra Ogrodowczyk, Adrianna Tomkielska, Ewelina Wiszniewska, Angelika Rusińska, Jakub Nowakowski, Kamil Nowakowski, Dominika Skiruk, Marysia
Mędryk. Druk: ALL-SERVICE, Zielona Góra, ul. Gen. J. Dąbrowskiego 63/9; www.druk.zgora.pl; Adres redakcji: Parafia rzymskokatolicka pw.
M. B. Wspomożenia Wiernych, ul. św. Floriana 2,66-002 Stary Kisielin. Tel.: 068-329 93 63.Nr konta: I Oddział PKO Zielona Góra 75 1020 5402
0000 0002 0129 8025. E-mail: [email protected]; Redakcja zastrzega sobie prawo do redagowania i skracania tekstów. Wszystkie zdjęcia zamieszczone w niniejszym numerze „Głosu Kisielina” pochodzą z archiwum parafii w Starym Kisielinie.
Niniejszy numer „Głosu Kisielina” jest dofinansowany przez:
DR WALDEMARA SŁUGOCKIEGO POSŁAW NA SEJM RP oraz URZĄD GMINY ZIELONA GÓRA.

Podobne dokumenty

Document 245254

Document 245254 Wtedy oczy im się otworzyły i poznali Go, lecz On zniknął im z oczu. I mówili nawzajem do siebie: Czy serce nie pałało w nas, kiedy rozmawiał z nami w drodze i Pisma nam wyjaśniał? Łk 24,31-32

Bardziej szczegółowo