Marianna Umerle, wyróżnienie
Transkrypt
Marianna Umerle, wyróżnienie
Marianna Umerle Ekwilibrystyka Proszę państwa, oto cyrk. Podano mnie na okrągłej tacy, a śmietanka i kawa rozlały się wokoło. Klask, klask! numer jeden: na zachętę Wychodzę nieśmiało, trochę z płaczem trochę zdziwiona trochę mnie światło razi, ale jestem. Wyszłam. Stoję na sali ...co mi jej wcześniej nie pokazali, tylko rzekli: idź. No to kroczę, ubrana w siebie ...bo wdzianka nie dali. Klask, klask! numer dwa: na odwagę Zacieram ręce. (ciekawość, nic więcej) Balans na wałkach czas zacząć! Wejście? Banalne... (ktoś mnie nawet podsadził) Ale nagle - miota mną! to tu, to tam, to tu, to tam. I tańcuję jak delfin na wodzie. A tu klask, klask! numer trzy: na śmiech i gdzieś jeszcze numer cztery na trwogę Halo, halo! ...tańcuję! ...miotam się! ...zaraz spadnę! (ogłuszona brawami numer trzy) Proszę Pani! co? ...oto cyrk. Marianna Umerle Marny widz Mych kości nie miażdżył esman sadyzmem podkuty I nie wiem, czym jest flegmona durchfall kreca albo fleck Nikt mi nie wyrwał zbutwiałego chleba Nie przyrżnął w plecy, by z nóg na odłóg uklepany dla innych upaść Mnie cyklon w gardle nie wirował nie rozjątrzyły mi serca ni ogień, ni myśl pocieszna, że runą mury 2 metry w głąb i więcej A gdy pomyślę: ...jak brzmiał gong po raz ostatni, by mnie zamienić w dym?... nie wybiję rytmu, nie usłyszę, nie powie mi nikt. ..................................... ...a ja - marny widz, zjednoczyć się chcę z ekranem. Marianna Umerle Patrz Patrz przed siebie człowieku z końca świata Patrz, bo jutro może czas zastuka w szybę i oślepniesz bez jasności i zanurzysz twarz w niebycie i rozpadniesz się na szczątki w złotym lustrze, gdy je w d r o b n y m a k rozkruszy to, co widzisz ......................................... n i c w i ę c e j. Patrz przed siebie człowieku z końca świata Patrz, bo czas już stuka w szybę! i już jasność ...gaśnie z wolna i już lustro PĘKA Z KRZYKIEM i twe dłonie bardziej mniej już użyteczne Ej, ty! Patrz przed siebie! Patrz, bo może jeszcze wciśniesz swoją głowę, swoje stopy w trwogę bycia-nie-w-niebycie, w żar popiołów, w zbite szkło, I powiesz: jak ja się cieszę, bracie jak ja się cieszę, po prostu życiem. Marianna Umerle Ptak kolorowy Zadziobcie mnie, ptaki szare oskubcie z piór mych koloru i skrzydła skurczone mi złamcie i świergot obcy zagłuszcie. Już nie polecę. Już nie zaśpiewam. W tęczowym wietrze nie zawiruję, smakując drżące powietrze. Tylko nagość cisza n i e p r a w d a po mnie zostanie, a nad gniazdem piskląt waszych będzie nabazgrane: ,,zginął ptak kolorowy” Marianna Umerle *** Szedł wolno. Skrwawiony pot. Przeklęta furażerka. Przeklęte trzewiki. Orzełek już nie odfrunie. Na śmierć go! ...Na śmierć! Pod ścianę, psie. Tam stanął. Życie migocze w naboju. ŻYCIE! Ż y c i e... ż y c i e... Trach. .............................................. Na śmierć go?... ...Na śmierć!