PProblematyka wypadków drogowych

Transkrypt

PProblematyka wypadków drogowych
PProblematyka
wypadków drogowych
Wojciech Kotowski
Dowody osobowe
a eksperyment procesowy
Na jednej z dwukierunkowych ulic miejscowości W. o jednym pasie ruchu dla każdego
kierunku doszło do zderzenia forda z oplem.
Pierwsze zetknięcie pojazdów nastąpiło
w chwili, kiedy opel wyprzedzał forda skręcającego na miejsce parkingowe usytuowane
przy lewej krawędzi jezdni według kierunku
ruchu uczestników zdarzenia drogowego.
W rezultacie przeprowadzonych przez Policję
czynności wyjaśniających, które wprawdzie
utrudniał, lecz nie wykluczał trafnego poglądu, niewymiarowy szkic sytuacyjny miejsca
zdarzenia, do sądu wpłynęły dwa wnioski
o ukaranie, które zarzucały popełnienie wykroczenia z art. 86 k.w., przy czym kierującemu
fordem przypisano niezachowanie szczególnej
ostrożności przy zmianie kierunku ruchu i nieustąpienie pierwszeństwa, kierującej oplem
zaś niezachowanie szczególnej ostrożności
podczas wyprzedzania.
Sąd, rozpoznając sprawę, uznał za winnego kierującego fordem, oczyścił natomiast od
zarzutu popełnienia wykroczenia kierującą
oplem. Następnie w wyniku apelacji obwinionego sąd odwoławczy nabrał wątpliwości
w kwestii zasadności decyzji podjętej przez organ pierwszej instancji, wskutek czego uchylił
orzeczenie, a sprawę przekazał do ponownego rozpoznania, zalecając równocześnie po-
196
wołanie biegłego z zakresu rekonstrukcji wypadków drogowych. Sąd wprawdzie zwrócił
uwagę na bardzo istotne kwestie, których nie
wyjaśniono w toku czynności wyjaśniających,
a które niewątpliwie mogły ujemnie wpłynąć
na treść orzeczenia, to jednak powołanie biegłego w celu dokonania oceny przebiegu zdarzenia było niecelowe, w szczególności z uwagi
na brak wystarczających dowodów materialnych uniemożliwiających pełną rekonstrukcję.
Można było oczywiście na podstawie rodzaju
uszkodzeń powstałych w pojazdach określić
ich prędkości, co jednak w świetle innych dowodów nie miało dla oceny zachowania kierujących istotnego znaczenia. Dowodami tymi są:
miejsce zderzenia pojazdów ustalone na podstawie odłamków szkła, co jest wyraźnie widoczne na policyjnym szkicu sytuacyjnym, a także
rodzaj uszkodzeń powstałych w fordzie i oplu
ustalony w oparciu o znajdujący się w aktach
sprawy materiał zdjęciowy. Na ich podstawie
można stwierdzić, że uderzenie prawym narożem opla w bok forda nastąpiło w chwili, kiedy ford przednimi kołami znajdował się poza
lewą krawędzią jezdni, właściwą dla kierunku
ruchu tego pojazdu. Z dowodów osobowych
pochodzących z zeznań trzech świadków i obwinionego wynikało, że do zderzenia doszło
tuż za przejściem dla pieszych, oznaczonym
9–10/2015
znakiem pionowym „przejście dla pieszych”
(D-6), lecz odległość ta, jak również położenie
odłamków szkła względem tego przejścia, nie
zostały na policyjnym szkicu utrwalone. Fakt
ten wskazywał brak wątpliwości w kwestii, że
kierująca oplem rozpoczęła manewr wyprzedzania przed przejściem dla pieszych, gdyby
bowiem rozpoczęła go prawidłowo, to znaczy za tym przejściem, wówczas nie miałaby
możliwości tuż za tym przejściem dojechać do
lewej krawędzi jezdni jeszcze przed uderzeniem w forda. Istniała natomiast wątpliwość,
czy kierujący fordem odpowiednio wcześnie,
to znaczy jeszcze przed dojazdem do znaku
D-6, włączył lewy kierunkowskaz. Fakt włączenia kierunkowskazu w zasadzie przesądzał
o niewinności kierującego fordem i winie kierującej oplem. W przypadku udowodnienia braku kierunkowskazu w fordzie przyczynieniem
się do spowodowania kolizji drogowej można
w równym stopniu obarczyć oboje uczestników kolizji, przy zastosowaniu zróżnicowanej
kwalifikacji prawnej, wymienione podmioty naruszyły bowiem różne przepisy z grupy zasad
bezpieczeństwa ruchu drogowego.
W tym kontekście rozważań kierująca
oplem naruszyła podstawową zasadę bezpieczeństwa ruchu drogowego wyrażoną treścią
art. 3 p.r.d. Mianowicie nie zachowała szczególnej ostrożności w rejonie przejścia dla pieszych
oznakowanego znakiem pionowym przejście
dla pieszych (D-6) przez naruszenie zakazu
wyprzedzania wyrażonego treścią art. 26 ust. 3
p.r.d. Nie ma wątpliwości, że status przejścia
dla pieszych nadaje określony znak pionowy. W sytuacji zatem braku znaku poziomego w postaci „zebry” (P-10) przejściem stricte
dla pieszych jest wyobrażalna powierzchnia
w kształcie prostokąta, którego przekątną
jest linia łącząca punkty stanowiące miejsce
ustawienia znaków. Kierujący nie może zatem
podejmować wyprzedzania innego pojazdu
przed takim przejściem, jeżeli nie ma pewności, że po wykonaniu tego manewru nie tylko
bezpiecznie powróci na poprzednio zajmowany pas ruchu, ale równocześnie zdoła – jeżeli zajdzie taka potrzeba – zatrzymać pojazd
Dowody osobowe a eksperyment...
przed znakiem D-6. Przejścia dla pieszych są
pod wzmożoną ochroną prawną, wymagającą od kierującego zbliżającego się do przejścia
dla pieszych odpowiedniego zmniejszenia
prędkości – zgodnie z dyspozycją art. 47 ust. 4
rozporządzenia ministrów Infrastruktury oraz
Spraw Wewnętrznych i Administracji z dnia
31 lipca 2002 r. w sprawie znaków i sygnałów
drogowych (Dz.U. nr 170, poz. 1393 ze zm.),
wydanego na podstawie art. 7 ust. 2 p.r.d.
Obowiązek ten z natury rzeczy wyklucza wyprzedzanie, które charakteryzuje się zwiększeniem prędkości. Przy przyjęciu, że kierujący
fordem włączył lewy kierunkowskaz, kierująca oplem, podejmując wyprzedzanie, dodatkowo naruszyła postanowienia art. 24 ust. 5
p.r.d., w myśl którego wyprzedzanie pojazdu
sygnalizującego zamiar skręcenia w lewo może
odbywać się tylko z prawej strony. Formalnie
rzecz biorąc, podjęciem przez kierującą oplem
manewru wyprzedzania była chwila, w której
rozpoczęła ona zmianę toru jazdy w kierunku
lewej krawędzi jezdni, co niewątpliwie nastąpiło przed przejściem dla pieszych. Gdyby nie
miała zamiaru wyprzedzenia forda, wówczas
jazda lewą stroną jezdni dwukierunkowej
naruszałaby zasadę ruchu prawostronnego
– określonego w art. 16 ust. 1 p.r.d. – która
zobowiązuje kierującego do poruszania się
przy prawej krawędzi jezdni lub właściwego
pasa ruchu. Kierujący fordem miał obowiązek
zachowania szczególnej ostrożności nie tylko
podczas zbliżania się do przejścia dla pieszych,
przejeżdżania przez nie, ale również w czasie
przygotowania i realizacji zamiaru zmiany
kierunku w celu wjazdu na miejsce parkingowe, zlokalizowane przy lewej krawędzi jezdni. Pierwszą fazę zobowiązań wypełnił przez
zmniejszenie prędkości. Wprawdzie obwiniony oraz troje pasażerów jego pojazdu potwierdzili, że kierujący fordem przed realizacją manewru skręcenia w lewo miał włączony lewy
kierunkowskaz, to jednak do treści tych zeznań
należało podejść ostrożnie, w praktyce bowiem
pasażerowie rzadko wiedzą o rodzaju podejmowanych przez kierującego czynności typu:
włączenie kierunkowskazu lub określonych
197
Wojciech Kotowski
świateł, zmiana biegu czy jazda z odpowiednią
prędkością. Wiedzą jedynie o powziętym zamiarze zmiany kierunku ruchu lub toru jazdy
oraz sposobie jego realizacji. Pasażer siedzący na przednim siedzeniu nie mógł wiedzieć
o włączonym kierunkowskazie, był bowiem
zajęty instruowaniem kierującego o dojeździe
do miejsca parkowania. Mało prawdopodobne, że pasażerka siedząca na prawym tylnym
siedzeniu słyszała matowy dźwięk pracującego
kierunkowskazu, był on bowiem zagłuszany
trwającą rozmową. Możliwe jest natomiast,
że pasażer siedzący na przednim siedzeniu
dostrzegł światełko kierunkowskazu, patrząc
w stronę kierującego. Zbliżywszy się do wyobrażalnej osi jezdni oraz przed realizacją skręcenia na parking, kierujący fordem obowiązany
był jedynie do ustalenia, czy z przeciwnego
kierunku nie nadjeżdża żaden pojazd. W tej
fazie jazdy miał prawo przypuszczać, że jadący
za nim w tym samym kierunku uczestnicy ruchu kołowego będą na zasadzie ograniczonego zaufania – wyrażonego dyrektywą zawartą
w art. 4 p.r.d. – stosować się do przepisów ruchu drogowego. W jego ocenie nic nie wskazywało na możliwość podjęcia manewru wyprzedzania przez kierującą oplem. Natomiast
w momencie dostrzeżenia opla jadącego lewą
stroną jezdni było już za późno na jakąkolwiek
reakcję. Z kolei nie ma podstaw do podważenia zeznań świadka, który przebieg zdarzenia
obserwował z terenu jednostki wojskowej podczas pełnienia służby wartowniczej. Niemniej
jednak nie mógł on, patrząc na forda z prawej
krawędzi jezdni, właściwej dla kierunku ruchu
uczestników kolizji, dostrzec lewego kierunkowskazu, bez względu na to, czy był włączony,
czy też nie, oczywiście przy założeniu, że zderzenie pojazdów nastąpiło tuż za przejściem
dla pieszych, w granicach do 10 metrów.
Na podstawie zebranego w sprawie materiału dowodowego można było uznać, że
kierująca oplem wyprzedzała, wprawdzie nie
na „pasach” (brak znaków poziomych), to jednak na przejściu dla pieszych (znak pionowy
D-6), a zatem swoim zachowaniem przyczyniła się do kolizji drogowej. Nie było pewności
198
PALESTRA
w kwestii całkowitej prawidłowości manewru
wykonanego przez kierującego fordem, to
jednak istniały wątpliwości, które jako niedające się usunąć nie mogą być – na mocy art. 8
k.p.w. w zw. z art. 5 § 2 k.p.k. – tłumaczone
na jego niekorzyść. Nie można zatem uznać,
że wina została mu udowodniona. Powołany,
w tym stanie rzeczy, biegły musiałby się oprzeć
głównie na dowodach osobowych w celu ich
zweryfikowania. To jednak, w świetle utrwalonej praktyki procesowej, nie jest zadaniem
biegłego, lecz organu orzekającego. Opinia
biegłego również jest dowodem osobowym
i podobnie jak inne podlega weryfikacji organu procesowego.
Dylemat organu orzekającego został usunięty dzięki trafnej decyzji o przeprowadzeniu eksperymentu procesowego z udziałem
uczestników zdarzenia drogowego, świadka
oraz policjanta, którym objęto:
• ustalenie miejsca zetknięcia pojazdów,
• zarejestrowanie powypadkowego ustawienia pojazdów,
• dokonanie pomiaru odległości od oznakowanego przejścia dla pieszych do miejsca
uderzenia opla w forda,
• odtworzenie toru jazdy obu pojazdów
przed zderzeniem,
• określenie powierzchni przejścia dla pieszych nieoznakowanego znakiem poziomym P-10,
• wizualne określenie odległości od przejścia
dla pieszych, przy której dopuszczalne było
rozpoczęcie manewru wyprzedzania,
• wizualne określenie odległości od przejścia
dla pieszych obowiązkowego zakończenia
wyprzedzania,
• wizualne określenie długości odcinka, który
przejechałby ford, w przypadku gdyby opel
rozpoczął wyprzedzanie za przejściem dla
pieszych.
W rezultacie ustalono ponad wszelką wątpliwość, że do zderzenia doszło nie tuż za
przejściem dla pieszych, lecz w odległości około 50 metrów za tym przejściem. W tej sytuacji
kierująca oplem mogła przystąpić do wyprzedzenia forda. W świetle zeznań świadka, któ-
9–10/2015
ry obserwował cały przebieg zdarzenia (ruch
pojazdów przed uderzeniem opla w forda oraz
sam moment uderzenia), kierujący fordem
w momencie przystąpienia do realizacji manewru skrętu w lewo, a więc zmiany kierunku niemal pod kątem 90°, nie miał włączonego
lewego kierunkowskazu. Z pozycji, z której
obserwował ruch pojazdów, mógł swobodnie dostrzec pracę lub brak tylnego lewego
kierunkowskazu forda. Ponadto świadek ów,
zbliżając się do uczestników zdarzenia w celu
udzielenia pomocy, utrwalił w pamięci, że widząc go, kierujący fordem nagle włączył lewy
kierunkowskaz, co niewątpliwie wskazuje, że
chciał świadkowi zasugerować, iż w jego pojeździe kierunkowskaz ten był włączony również przed podjęciem przez niego określonego manewru. Fakt ten bezspornie przesądził
o prawidłowości manewru wyprzedzania
podjętego przez kierującą oplem. W ślad za
tym można stwierdzić, że kierujący fordem,
realizując zamiar zmiany kierunku ruchu po-
Dowody osobowe a eksperyment...
jazdu w określonych warunkach drogowych,
nie zachował wymaganej ustawowo szczególnej ostrożności, doprowadzając tym samym do
zderzenia pojazdów.
Opisana sprawa wykazała, jak dalece uciążliwe jest wyjaśnianie istotnych okoliczności
wypadku, jeżeli nie utrwali się z jego miejsca wszystkich śladów, zwłaszcza tych, które
są widoczne. Myślę o dokładnym, a więc nie
obrazkowym, lecz wymiarowym określeniu
miejsca, gdzie znajdowały się na jezdni odłamki szkła pochodzącego z rozbitych pojazdów.
Czynność ta należycie wykonana niewątpliwie
rozwiałaby wiele wątpliwości już we wczesnej
fazie czynności wyjaśniających. Równocześnie
wykazano, że dowody osobowe w konfrontacji z eksperymentem procesowym na miejscu
zdarzenia mogą prowadzić do diametralnie
odmiennych rozstrzygnięć. W tej sprawie sąd
wykazał się dużą intuicją, prowadzącą wprost
do trafnego rozstrzygnięcia, które jest prawomocne.
199