WŁADZA MEDIÓW W SFERZE POLITYCZNEJ

Transkrypt

WŁADZA MEDIÓW W SFERZE POLITYCZNEJ
WŁADZA MEDIÓW
W SFERZE POLITYCZNEJ
PIOTR DRAGON
POLITYKA = TELEWIZJA = POLSKA DEMOKRACJA?
SŁOWA KLUCZE
kapitał społeczny, mediatyzacja polityki, komunikowanie polityczne, kultura nieufności
ABSTRAKT
W swoim wystąpieniu, chciałbym poruszyć kwestię roli, jaką odgrywa telewizja, w
komunikowaniu politycznym i jaki ma to wpływ na kształt polskiej demokracji.
W swoim referacie odniósłbym się do kilku kwestii, ale ramą dla całości rozważań
stanowiłoby zjawisko określane jako „mediatyzacja polityki”, a dokładniej - znaczenie jakie w
mediatyzacji polityki odgrywa telewizja.
Chciałbym zaprezentować zmiany jakie zaszły pod wpływem mediów (telewizji) w
sposobie uprawiania polityki – wytworzenie się specyficznego „modelu komunikowania
telewizyjnego”- oraz zastanowić się nad wynikłymi z faktu jej mediatyzacji konsekwencjami
dla całego społeczeństwa, jak i jakości polskiej demokracji.
Rozważania te dotyczyłyby poziomu „kapitału społecznego” oraz zjawisk takich jak
„kultura narzekania” i „kultura nieufności”.
www.palimpsest.socjologia.uj.edu.pl
nr 1, październik 2010
Oprócz tego postarałbym się zaprezentować kilka istotnych z punktu widzenia
dyskusji nad tym tematem efektów związanych z oddziaływaniem telewizji takich jak :
mechanizm kultywacji, mechanizm nadawania ram, asymetria pozytywno – negatywna, efekt
czystej ekspozycji.
Ostatnią częścią wystąpienia, byłaby prezentacja autorskiego modelu, poprzez
pryzmat „nowego komunikowania politycznego”, tak zwanej świętej trójcy, czyli telewizji,
sondaży opinii publicznej i reklamy. Na podstawie tego modelu, postarałbym się dowieść tezy
iż:
Telewizja (jako medium), poprzez kluczową rolę jaką odgrywa w procesie
komunikowania politycznego, negatywnie wpływa na kształt polskiej demokracji, ponieważ w
istotnym stopniu przyczynia się do niszczenia kapitału społecznego.
Uważam, że ta teza – jej prawdziwość, fałszywość (w kontekście przedstawionego
referatu), byłaby dobrym wyjściem do dalszej dyskusji nad tematem.
„Jaką rolę odgrywają media we współczesnym społeczeństwie?” Ta kwestia wydaje
się być zasadniczym pytaniem nurtującym socjologów zajmujących się masowym
komunikowaniem. Jednak na tak szeroko zakreślony
problem, nie da się znaleźć
odpowiedzi, a raczej można ich znaleźć tysiące. Była to moja pierwsza myśl, kiedy starałem
się ustalić problem, którym zajmę się w niniejszej pracy. Postarałem się więc go zawęzić do
analizy konkretnego medium (przynajmniej z grubsza) – telewizji, w konkretnym aspekcie –
polityki, w określonym kontekście – polskiej demokracji. Zawężony problem, mógłby więc
wyglądać następująco – „Jaką rolę odgrywa telewizja, w komunikowaniu politycznym i jaki
ma to wpływ na kształt polskiej demokracji?”. Postaram się teraz wstępnie omówić aspekty
postawionego problemu.
www.palimpsest.socjologia.uj.edu.pl
nr 1, październik 2010
Wstęp – co i dlaczego chcę udowodnić
Według J.G. Blumera i M. Gurevitcha system komunikowania politycznego stanowią:
polityczne instytucje, instytucje medialne, publiczność środków masowego przekazu oraz
samo komunikowanie, przy czym „cała istota komunikowania politycznego sprowadza się do
środków masowego przekazu, które pełnią funkcję pośrednika między nadawcami
politycznymi a obywatelami, czyli odbiorcami w systemie komunikowania politycznego”
(Dobek-Ostrowska 2001: 117).
Powyższy cytat mówi o znaczeniu jakie mają media dla komunikowania politycznego;
siłę tego oddziaływania natomiast, najlepiej ilustruje termin, jakim badacze opisują zjawiska
mające miejsce na tym polu – „mediatyzacja polityki”.
Postawiony problem dotyczy jednak konkretnego medium – telewizji, należałoby się
więc zastanowić - jakie znaczenie w mediatyzacji polityki odgrywa to właśnie medium.
R. Debray, na przykład, mówi o „rewolucji masowych środków audiowizualnych”, jaka
dokonała się w dwóch ostatnich dekadach XX wieku – do jej podstawowych cech zaliczył
między innymi hegemonię telewizji w systemie medialnym. P. Lacomtei mówi o „uderzeniu
rewolucji mediatycznej na politykę”. G. Thoveron z kolei za efekt ewolucji politycznych
stosunków komunikacyjnych, uważa wytworzenie się nowego typu relacji, którą określa jako
„model
komunikowania
telewizyjnego”,
charakteryzujący
się
między
innymi
zmediatyzowanymi formami komunikowania czy zmianą technik przekazu wraz z rozwojem
technik telewizyjnych (Dobek Ostrowska 2001: 126).
Głosy badaczy tego tematu, przynajmniej wstępnie, zdają się trafnie ilustrować
znaczenie, jakie dla komunikowania politycznego odgrywa telewizja.
Jeśli chodzi o ostatni element problemu rozważanego w tej pracy – znaczenie wyżej
wymienionych zagadnień dla charakteru polskiej demokracji – ciężko jest go nie tylko
rozstrzygnąć, ale i przedstawić w skrótowej formie, jakiej wymaga wstęp. Możliwe jest jednak
przedstawienie sytuacji idealnej; tego w jaki sposób powinny one wpływać na kształt polskiej
demokracji. Według Bogusławy Dubek-Ostrowskiej „Media masowe są jednym z kluczowych
elementów procesów politycznych we wszystkich systemach politycznych współczesnego
świata. Ich rola w demokracji jest jednak szczególna. Media mają tam do spełnienia
określone
zadania,
funkcje
i
misję.
Powinny
służyć
kształtowaniu
społeczeństwa
obywatelskiego i wzbogaceniu sfery publicznej”(Dobek-Ostrowska 2004: 34).
www.palimpsest.socjologia.uj.edu.pl
nr 1, październik 2010
W pytaniu jakie sobie postawiłem oraz w informacjach zawartych we wstępie tej
pracy, starałem się unikać elementu wartościowania. Element ten będzie jednak silnie
obecny w tezie jaką stawiam i której będę się starał w niniejszej pracy dowieść: telewizja
(jako medium), poprzez kluczową rolę, jaką odgrywa w procesie komunikowania
politycznego, negatywnie wpływa na kształt polskiej demokracji, ponieważ w istotnym stopniu
przyczynia się do niszczenia kapitału społecznego. Oczywiście teza ta będzie dyskutowana
w kontekście polskiej rzeczywistości.
Kapitał społeczny
Ogromne znaczenie, jakie dla funkcjonowania demokratycznego państwa, sprawności
i skoordynowanego działania społeczeństwa odgrywa kapitał społeczny, jest powszechnie
znane.
Według Putnama, kapitał społeczny, rozumiany jako sieć spontanicznych więzi i
wzajemnego zaufania, jest siłą napędową dynamicznej gospodarki i sprawnych rządów oraz
obywatelskiego zaangażowania (Sztompka/ Putnam 2006: 392). W przypadku braku takiego
kapitału, mamy do czynienia ze zjawiskiem, które Richard Stivers nazywa „kulturą cynizmu”,
czyli syndromem braku zaufania (Sztompka 2006: 222).
Francis Fukuyama stwierdza, że „dobrobyt społeczeństw, jak również ich możliwości
konkurowania z innymi są wzmacniane przez jedną, powszechną cechę kulturową: poziom
zaufania istniejący w danym społeczeństwie” (Sztompka 2006: 397).
Wagę zaufania, podkreślał również Piotr Sztompka w swoim wystąpieniu na II
Ogólnopolskim Kongresie Obywatelskim, który odbył się w marcu 2007 roku, w swoim
wystąpieniu „Zaufanie i współpraca: fundament rozwoju Polski”.
Kultura nieufności
Wiedząc już jak być powinno, zastanówmy się nad tym jak jest.
W porównawczym światowym rankingu demokracji, przedstawionym w czasopiśmie
„The Economist” z grudnia 2006 roku, Polska sytuuje się na 46 miejscu, w kategorii
„demokracji ułomnych”. Z kolei w rankingach nepotyzmu i klientelizmu, Polska lokuje się na
www.palimpsest.socjologia.uj.edu.pl
nr 1, październik 2010
bardzo wysokich pozycjach, blisko krajów trzeciego świata. Piotr Sztompka, przyczyn tego
stanu rzeczy dopatruje się głównie w kryzysie zaufania, jaki jest obecny w Polsce, ale i w
kształcie polskiej kultury politycznej i stylu władzy (Sztompka 2007).
Polską scenę polityczną charakteryzują następujące fenomeny: odcinanie się od
przeszłości, podział na „swoich” i politycznie „obcych”, czystki na stanowiskach po każdych
wyborach, obarczanie winą za niepowodzenia poprzednie ekipy czy stosunkowo niedawne
kuriozum – obsesyjne, wręcz paranoiczne, tropienie spisków „układu”, z czym wiąże się
nacisk kładziony na lojalność i posłuszeństwo, zamiast kompetencje, o czym mówi zasada
BMW (bierny, mierny, ale wierny) oraz klimat bezkompromisowej walki z wciąż obecnym i
czujnym uogólnionym wrogiem (chociaż pozornie przyjmującym konkretne, coraz to nowe
postacie), niemożność porozumienia się, przyjęcie stanowiska „zgodności ponad podziałami”
w sprawach istotnych dla Polski.
Wszystkie wymienione zjawiska, jak i wiele innych - nie sposób wymienić wszystkich,
a nawet nie jest to wskazane w tej pracy, która nie ma być krytyką polskiej, politycznej
rzeczywistości – przyczyniają się do budowania w Polsce kultury nieufności.
Kultura narzekania
Oprócz kultury nieufności, Polskę charakteryzuje jeszcze jeden, równie mało chlubny
typ kultury – „kultura narzekania”. W tej kulturze, w odróżnieniu od kultury afirmacji (USA) –
gdzie należy być szczęśliwym i zadowolonym, lub kultury typu „keep smiling” (UK), gdzie
bycie szczęśliwym nie jest obowiązkiem, ale nie wolno być nieszczęśliwym, normą jest być
nieszczęśliwym lub przynajmniej na takiego wyglądać (Wojciszke 2005: 38). Kultura
narzekania przejawia się w tak zwanej „polskiej normie negatywności” w myśleniu o świecie
społecznym. Norma ta nakazuje „doświadczać świat społeczny jako zły, a więc nie ufać
ludziom i widzieć w nich
liczne przywary, porządek społeczny postrzegać jako
niesprawiedliwy i krzywdzący, samego siebie zaś – jako ofiarę owych złych instytucji
społecznych.. Takiemu postrzeganiu świata towarzyszą też negatywne emocje: smutku, lęku,
gniewu, poczucie bezradności i krzywdy.” (Wojciszke 2005: 39). Polacy narzekają, bo w
kulturze narzekania może to być droga do zawierania relacji społecznych i uzyskania
wsparcia społecznego, zaś głośne mówienie o swoim szczęściu może prowadzić do
społecznego odrzucenia. Taki stan rzeczy musi owocować biernością i niechęcią
www.palimpsest.socjologia.uj.edu.pl
nr 1, październik 2010
uczestniczenia w jakichkolwiek inicjatywach, co w sposób oczywisty przyczynia się do
osłabienia kapitału społecznego.
W tym miejscu, może się pojawić uzasadnione pytanie: no dobrze, ale jaki to
wszystko ma związek z telewizją? Już wyjaśniam:
Telewizja
Teza o zgubnym wpływie telewizji na kształt demokracji jest przeciwieństwem
sposobu opisywania mediów z użyciem metafor takich jak: „pies na łańcuchu” (co wyraża
przekonanie o istotnej funkcji mediów jako strażnika zasad demokratycznych poprzez
ukazywanie patologii i niepożądanych zjawisk w życiu politycznym), czy „pies na czatach”
(media jako strażnik interesów społecznych czy politycznych różnych grup społecznych)
(Dobek-Ostrowska 2001: 120).
W jaki więc sposób media (telewizja), mogą wpływać negatywnie na demokrację,
skoro stoją one na straży jej zasad? Otóż w ten sam sposób, w jaki chronią one
przestrzeganie tychże zasad. Kolejne ujawniane skandale, afery, w których ciężko zwykłemu
obywatelowi dokładnie się - już nie tylko orientować - ale i zapamiętać o co właściwie chodzi,
co prawda poprzez ujawnienie, pojawienie się w mediach i trafienie pod osąd opinii
publicznej, rzeczywiście mogą budować poczucie (szczególnie, jeśli porównać ten stan do
sytuacji sprzed 1989 roku), że winy zostaną odkryte. Jednak czy budują poczucie, że winni
zostaną ukarani?
Tematy afer i skandali, będące pożywką mediów i rozgrzewające nastroje
społeczeństwa przez pewien czas, dopóki się nie oklepią, nie znudzą, nie przestaną
wzbudzać emocji lub nie zostaną zastąpione przez ciekawszy news (selektywność
nadawania) (Skarżyńska 2005: 309) – jednym słowem dopóki będą „chwytliwe” i będą
przekładać się bezpośrednio na statystyki oglądalności, istnieją w mediach, a tym samym w
świadomości społeczeństwa.
Pasjonujący jest sam moment ujawnienia skandalu, szum wokół niego i cała
towarzysząca temu otoczka, jednak nie jego zakończenie, wyciągnięcie konsekwencji, a
szczególnie wniosków, który to etap jest już rozwlekły w czasie, żmudny i nieciekawy i nie
tworzy atmosfery show. Gdyby zapytać ludzi, w jaki sposób zakończyły się poszczególne
afery i skandale, pewnie nie byliby tego w stanie stwierdzić. Ujawnianie coraz to nowych
www.palimpsest.socjologia.uj.edu.pl
nr 1, październik 2010
skandali, może prowadzić do „znieczulenia” na nie społeczeństwa, myślenia typu: to tylko
kolejny skandal, jak zwykle, lub do przeświadczenia, że skoro ujawnia się ich aż tyle to
pewnie jeszcze wiele jest nie odkrytych. W ujawnianych skandalach nie chodzi więc o to,
żeby pokazać, że każda wina zostanie odkryta, a winny ukarany. Chodzi o dostarczenie
rozrywki, wzbudzenie emocji – ze strony mediów, wypłynięcie lub pogrążenie medialne
(przynajmniej na pewien czas, dopóki ludzie zasypani kolejnymi skandalami nie zapomną o
sprawie) – ze strony pewnych polityków.
Jednak sam fakt, że media, dokładnie telewizja, wyświetla, a tym samym ujawnia
istnienie skandali i afer, niczego jeszcze nie przeświadcza, dopóki nie uświadomimy sobie siły
oddziaływania telewizji, której teraz postaram się dowieść.
Mechanizm kultywacji
Świat prezentowany w telewizji wykracza poza nasze bezpośrednie doświadczenia,
ale odbiorca odczytuje ogólny jego obraz, który ma dla niego sens. Telewizja, prezentuje
jedynie wycinek świata; jednak robi to w sposób na tyle realistyczny, że u widzów występuje
upodobnienie obrazu świata rzeczywistego do obrazu świata wykreowanego przez media.
Prowadzi to do zniekształceń ilościowych, dotyczących proporcji czy częstości występowania
jakiegoś zjawiska społecznego (walk kibiców na stadionach) lub jakościowych (opinia o
powszechności korupcji i oszustw) (Skarżyńska 2005: 312). Mając na uwadze fakt
selektywności prezentowanych widzom informacji – skupiania się na informacjach
związanych z konfliktem, skandalem, dramatem, oczywistym wydaje się, że efekt kultywacji
nie prowadzi do pozytywnych zniekształceń obrazu świata, ale do wizji świata jako ponurego
i niebezpiecznego, ludzi jako samolubnych, niegodnych zaufania, co musi przekładać się na
obniżenie kapitału społecznego.
Framing
Sytuacje społeczne (polityczne), ze swojej natury są złożone, i aby móc się do nich
ustosunkować, konieczne jest nadanie im znaczenia, utworzenie definicji danego
wydarzenia.. Badacze mediów, nurtu konstruktywizmu medialnego właśnie tworzenie
www.palimpsest.socjologia.uj.edu.pl
nr 1, październik 2010
definicji i znaczeń społecznych uznają za najważniejszy skutek mediów (Wagner 2006).
Media nadając znaczenie, tworzą tym samym ramy dla interpretacji polityki, nadają sens
złożonym zjawiskom, które można różnie interpretować.
Ramy tworzone są poprzez
prezentowanie określonej perspektywy organizującej lub reorganizującej posiadaną przez
odbiorców wiedzę za pomocą określonych chwytów retorycznych, stosowanych przez
polityków i komentatorów, analogie, metafory, określone reguły selekcji informacji, nacisk na
niektóre aspekty zdarzeń. Dostarczają w ten sposób ogólnych wskazówek co należy myśleć
o polityce, jak rozumieć konkretne zdarzenie, czy jest ono ważne, czy też nie. Ramy nie są
neutralne – sugerują jaki powinien być dalszy ciąg zdarzeń i co w ich konsekwencji należy
zrobić (Skarżyńska 2005: 313).
Mają one bardzo dużą skuteczność perswazyjną – „sugerowanie określonych ram dla
polityki wiąże się ze społecznym oczekiwaniem konkretnych zachowań polityków, a gdy
oczekiwania wzbudzone przez znaczenie nadane wydarzeniom przez masowe media nie są
realizowane przez aktualnie rządzących, tracą oni poparcie społeczne.” (Skarżyńska 2005:
316). Jest to zgodne ze stwierdzeniem J. Lichtenberga, że „Dzisiejsze media są jednym z
podstawowych aktorów na scenie politycznej, zdolnych do kreowania lub niszczenia
politycznych karier oraz stawiania politycznych kwestii” (Dobek-Ostrowska 2001: 121).
Wniosek z tego, że nie warto narażać się mediom, o czym przekonała się
poprzednia ekipa rządząca PIS-u, a przekonałaby się z pewnością jeszcze bardziej dotkliwie,
gdyby nie kontrolowała telewizji publicznej.
Asymetria negatywno-pozytywna
Asymetria negatywno-pozytywna jest to tendencja do większej koncentracji na
negatywnych niż pozytywnych aspektach świata i realnego i medialnego (telewizyjnego).
Treści wzbudzające silne, negatywne emocje przykuwają uwagę widza i są dobrze
zapamiętywane, nic więc dziwnego, że operuje się nimi w medialnych kampaniach
politycznych (Skarżyńska 2005: 322). Kandydaci wzajemnie się dyskredytują, obciążają,
obrażają a rzadziej prezentują własne programy – jest to dobrze znany obraz z rzeczywistości
przedwyborczej (w Polsce również powyborczej). Korzyści z takich „wrogich i brzydkich”
kampanii są jednak krótkoterminowe i realizują jedynie partykularne interesy poszczególnych
kandydatów czy partii, ponieważ w ogólnym rozrachunku powodują wzrost niechęci do
www.palimpsest.socjologia.uj.edu.pl
nr 1, październik 2010
polityki, demobilizację elektoratu i zmniejszanie się frekwencji wyborczej (Skarżyńska 2005:
323).
Efekt czystej ekspozycji
W kontekście powyższych rozważań oczywistym wydaje się być twierdzenie, że
telewizja wpływa na sympatię lub niechęć do określonych polityków oraz na poparcie czy
odrzucenie pewnych politycznych decyzji i działań, poprzez tworzenie pełnych pozytywnych
lub negatywnych emocji obrazów. Najprostszym sposobem budowania sympatii do danej
postaci jest częstość pokazywania jej w mediach. Powtarzanie ekspozycji osoby wywołuje u
odbiorców poczucie znajomości (łatwiejsze rozpoznawanie, lepsza dostępność w pamięci), ale
też zwiększa atrakcyjność osoby. Efekt ten występuje, nawet gdy ekspozycja jest tak krótka,
że ludzie nie zdają sobie sprawy, że cokolwiek oglądali (Skarżyńska 2005: 325).
Niekończący się serial a święta trójca
Nic więc dziwnego, że aktorzy polityczni, a zwłaszcza kandydaci, przywiązują tak
wielką wagę do strategii telewizyjnej. Polityka stała się masowym spektaklem, w którym
rzesza specjalistów, profesjonalnie przygotowanych do zarządzania widocznością aktorów
politycznych, kreuje ich wygląd i sposób zachowania (sylwetka, fryzura, styl ubierania, głos,
sposób wypowiadania się, gestykulacja, mimika) (Dobek-Ostrowska 2001: 128). Posłuchajmy
rady, jaką udzielił zwycięzca kampanii z 1968 roku (określonej jako kampania,
podporządkowana zasadzie „styl ważniejszy niż argumenty”, która została nazwana
sprzedawaniem prezydenta) – Nixon, politykom ubiegającym się o stanowisko prezydenta:
„Zaufaj bez reszty swojemu producentowi telewizyjnemu. Niech on decyduje o makijażu,
nawet gdyby ci od tego zbierało się na mdłości. Niech ci powie, gdzie masz siedzieć, niech ci
powie, jakie jest najlepsze ustawienie kamer, niech ci powie, jak masz się uczesać” (DobekOstrowska 2001: 328).
Do opisu wyżej wymienionych zjawisk, został ukuty nawet specjalny termin –
legitymizacja
katodyczna,
którą
aktor
www.palimpsest.socjologia.uj.edu.pl
polityczny
uzyskuje
od
wyborców
nr 1, październik 2010
dzięki
telegeniczności, dobrej prezencji przede wszystkim w telewizji (Dobek-Ostrowska 2001: 124).
Poza budowaniem wizerunku należy jeszcze zadbać o jego sprzedanie, polegające
na możliwe jak najczęstszym pojawianiu się we wszelkiego rodzaju mediach, szczególnie w
telewizji, o czym świadczą coraz to większe kwoty, przeznaczane na kampanie medialne.
Mając już strategie budowania określonego wizerunku oraz realizując ją w mediach,
politycy (a raczej sztab specjalistów) potrzebują jeszcze informacji zwrotnej na temat
trafności ich rozwiązań, aby mogli ewentualnie zmodyfikować strategie, wprowadzić nowe
rozwiązania w odpowiedzi na przykład na przyjętą taktykę przeciwników. Taką informacją są
sondaże opinii publicznej.
Jak więc widać, nie bez podstaw R. Cayrol zaproponował, aby mówić o „nowym
komunikowaniu politycznym”, w którego skład zaliczył tak zwaną świętą trójcę, czyli telewizję,
sondaże opinii publicznej i reklamę (Dobek-Ostrowska 2001: 126). G. Thoveron stwierdził z
kolei, że dzięki telewizji kampanie wyborcze i życie polityczne są „niekończącym się serialem
telewizyjnym, w którym politycy odgrywają role głównych bohaterów. Powszechne
przekonanie o omnipotencji telewizji powoduje, że nic bez niej nie może się odbyć”(DobekOstrowska 2001: 126).
Skutki mediatyzacji polityki
Wszystkie wyżej opisane procesy związane z mediatyzacją polityki wprowadziły
głębokie zmiany w zachowaniach aktorów politycznych. Widoczność medialna, według D.
Woltona doprowadziła do ciągłej weryfikacji legitymizacji polityków i kandydatów, na których
ciągle spoczywa czujne oko opinii publicznej, co uzależnia ich od kaprysów wyborców, ich
sympatii lub antypatii, na podstawie których udzielą oni poparcia w wyborach, bądź nie.
Oprócz tego widownia uzyskała nową możliwość wywierania wpływu na aktorów politycznych
poprzez sondaże i badania opinii publicznej, do których obecnie wielu polityków na
wszystkich szczeblach przywiązuje ogromną wagę ” (Dobek-Ostrowska 2001: 124).
Niektórzy badacze, jak H. Cazenave uznają te procesy – możliwości ciągłej
legitymizacji bądź delegitymizacji politycznej, za zasadniczą konsekwencję transformacji
sfery publicznej pod wpływem mediów elektronicznych” (Dobek-Ostrowska 2001: 125). Ten
sam badacz konstatuje, że niełatwo jest jeszcze dzisiaj przesądzić, czy wkroczenie mediów
w świat polityki - tak głębokie i na wszystkich praktycznie jego płaszczyznach – wzbogaciło
czy też doprowadziło do zubożenia dyskursu politycznego. Z jednej strony, niewątpliwie
www.palimpsest.socjologia.uj.edu.pl
nr 1, październik 2010
szerokie kręgi społeczeństwa uzyskały dostęp do debaty politycznej, z drugiej jednak obecna
retoryka polityczna, nazywana przez J. M. Cottereta „retoryką audiowizualną” , zubożyła
dyskurs polityczny, ponieważ bazuje ona głównie na obrazie, metaforze, odwołuje się
głównie do emocji zamiast do racjonalnej argumentacji (”(Dobek-Ostrowska 2001: 131).
W tym miejscu sam chciałbym zająć stanowisko w dyskusji nad zmianami, jakie
zaszły pod wpływem mediów w sposobie uprawiania polityki oraz zastanowić się nad
wynikłymi z faktu jej mediatyzacji konsekwencjami dla całego społeczeństwa, jak i jakości
polskiej demokracji. W tym celu, postaram się dowieść prawdziwości przedstawionej już
wcześniej tezy, którą jeszcze raz dla przypomnienia postawię. Twierdzę, że telewizja (jako
medium), poprzez kluczową rolę jaką odgrywa w procesie komunikowania politycznego,
negatywnie wpływa na kształt polskiej demokracji, ponieważ w istotnym stopniu przyczynia
się do niszczenia kapitału społecznego.
Podsumowanie, dowodzenie tezy, zakończenie
W ustroju uznawanym przez zdecydowaną większość państw na świecie za najlepszy z
możliwych - w ustroju demokratycznym, w którym to obywatele są najwyższą władzą i sami
wybierają swoich reprezentantów, którzy w ich imieniu sprawują rządy, w tym właśnie
ustroju, będąc wpisana w jego strukturę i leżąc u jego podstaw, paradoksalnie główną rolę
odgrywa nieufność. Dlaczego? - ponieważ reprezentanci społeczeństwa, dostają mandat
zaufania jedynie na cztery lata (pięć w przypadku głowy państwa). W pewnym sensie jest to z
pewnością dobre rozwiązanie, ponieważ reprezentanci muszą się starać (przynajmniej
teoretycznie), jeśli chcą uzyskać mandat również w następnej kadencji, jednak niesie to
również ze sobą, szczególnie w erze mediatyzacji polityki określone zagrożenia.
Najprostszą i zarazem najskuteczniejszą drogą do uzyskania sympatii wśród jak
największego grona obywateli jest dobre zaprezentowanie się w telewizji. Jest to również
najlepsza droga do zniszczenia czyjegoś wizerunku. Mając to na względzie i będąc
jednocześnie świadomym praw, jakimi rządzi się telewizja (poszukiwanie nowości, konfliktu,
dramatu, oddziaływanie na emocje - konwencja show, prostota przekazu dopasowana do jak
najszerszego grona odbiorców) nietrudno przewidzieć, w jaki sposób przebiegać będzie
komunikowanie polityczne. Politycy, chcąc zaistnieć w mediach, siłą rzeczy muszą wpisywać
się w tę telewizyjną konwencję, a więc informacje jakie prezentują i sposób w jaki je
www.palimpsest.socjologia.uj.edu.pl
nr 1, październik 2010
komunikują muszą przybierać konwencję show, muszą być zaprezentowane prosto, acz
dobitnie; najlepiej aby były nowe, niespodziewane, dramatyczne. Informacje niekoniecznie
muszą być rzetelne, a sposób ich przedstawienia racjonalny, ważne aby wzbudzały emocje,
ponieważ tego wymagają prawa rządzące masowym, telewizyjnym komunikowaniem.
Wszystkie te warunki spełniają wybuchające i tak chętnie prezentowane w mediach
skandale i afery oraz wszystkie wypowiedzi polityków z nimi związane – potępiające, pełne
deklaracji zajęcia się sprawą; przy czym same deklaracje, o czym pisałem wcześniej są w
zupełności wystarczające. Ale dostosowywanie się do telewizyjnej konwencji wypowiedzi jest
również widoczne w codziennym dyskursie politycznym. W programach publicystycznych,
rozmawiający politycy bardzo rzadko opierają się na racjonalnej argumentacji, czy też
podnoszą istotnie społecznie i politycznie kwestie, ponieważ nie trafią one do odbiorców,
którym często nie chce się poświęcać uwagi na analizę argumentów i śledzenie dyskusji.
Dlatego łatwiej, jak i skuteczniej jest operować symbolami, metaforami, udzielać
wymijających acz dowcipnych odpowiedzi, podnosić kwestie niekoniecznie istotne, ale
wzbudzające emocje; zamiast rozmawiać – rzucać hasła i slogany, a nawet kłócić się.
Debata nad zubożeniem dyskursu politycznego, toczona przez komentatorów dzisiejszej
sceny politycznej, może wynikać niekoniecznie z „niskiej jakości” polskich elit, ale z ich
dostosowania się do praw rządzących mediami, a szczególnie telewizją. Wszystko to wynika
z mechanizmów o których pisałem wcześniej:
- Framingu – politycy starają się nadać ramy interpretacyjne faktom, przy czym każdy
z nich z korzyścią dla siebie, lub własnej opcji politycznej, prezenterzy z kolei – zgodnie z
kierunkiem przyjętym przez stację w której pracują.
- Asymetrii pozytywno-negatywnej – która również nadaje charakter obrazom
prezentowanym w mediach – lepiej wzbudzić negatywne emocje, nakierowane na
politycznych oponentów, ponieważ zostanie to dobrze zapamiętane, niż nawet pozytywne
emocje dotyczące samego siebie i własnej opcji politycznej (szczególnie dobrze widoczne w
okresie kampanii wyborczych).
- Efektu czystej ekspozycji – każdy powód jest dobry, byleby tylko pojawić się przed
kamerami. A jak wiadomo, aby to zrobić trzeba wpisać się w konwencję przekazu, więc
najłatwiej mieć do przekazania coś, co wzbudzi emocje, czytaj – każdy skandal, jakąkolwiek,
nawet nieprawdziwą informację (w myśl zasady - wytłumaczy się to później, ale co
powiedziane to powiedziane), która jednak będzie nieoczekiwana, poruszy widzów.
Jednak społeczeństwo, obserwując zachowania polityków, dowiadując się o wciąż
nowych skandalach, aferach, pomyłkach i wpadkach rządu, niefortunnych posunięciach
skrzętnie wyłowionych i skrytykowanych przez nieprzychylne rządzącej partii media, sposób
www.palimpsest.socjologia.uj.edu.pl
nr 1, październik 2010
wypowiadania się polityków różnych opcji, mający znamiona ciągłej walki, wzajemnego
obarczania się winami i szkalowania siebie nawzajem, siłą rzeczy musi wyrobić sobie
negatywny obraz polskiej polityki, który – w myśl zasad mechanizmu kultywacji – jest
uogólniany i zniekształcany. Być może politycy nie zachowują się cały czas, jak gdyby byli
na wojnie, a ich największym wrogiem była inna partia i jej przedstawiciele; być może
podejmują konstruktywne decyzje, ale to nie ma znaczenia, ponieważ społeczeństwo widzi
tylko to, co prezentują media.
Społeczeństwo, ma jednak możliwość wyrażenia swego niezadowolenia w badaniach
opinii publicznej, dogłębnie analizowanych przez polityków (przecież jest to wskaźnik
nastrojów społeczeństwa, a więc i racja politycznego bytu w przyszłych wyborach), którzy w
związku z nimi podejmują określone działania – najczęściej jeszcze bardziej zaostrzają
walkę. Rządzący obarczają winą kogo się da, starając się znaleźć kozła ofiarnego dokonują
dymisji, szukają zastępczego tematu poruszającego opinię publiczną (opinię publiczną, czyli
media, bo skąd obywatele uzyskują informacje?), aby odwrócić jej uwagę od drażliwych
kwestii; opozycja z kolei zaostrza krytykę.
Opisane przeze mnie sytuacje i kwestie, tak dobrze znane z polskiej rzeczywistości
politycznej, muszą prowadzić w konsekwencji w oczywisty sposób do budowania kultury
nieufności i dawać podstawy do występowania kultury narzekania.
W ostatecznym rozrachunku mamy więc według mnie do czynienia z istnym błędnym
kołem, niszczącym kapitał społeczny, którego uproszczony schemat pozwolę sobie poniżej
przedstawić.
www.palimpsest.socjologia.uj.edu.pl
nr 1, październik 2010
Kultura nieufności i narzekania, charakteryzująca społeczeństwo, tak samo obywateli
jak i polityków czy ludzi ze świata mediów, przejawia się w ich zachowaniu i
działaniach, co po części jest wymuszone przez prawa jakimi rządzi się telewizja (jeśli
politykom zależy na przyszłej kadencji, czy utrzymaniu władzy lub jej zdobyciu), co z kolei
utrwala panowanie obu nieszczęsnych dla kapitału społecznego kultur, co w konsekwencji
przekłada się na złą kondycję polskiego społeczeństwa obywatelskiego, a więc na kształt
polskiej demokracji w ogóle.
Chciałbym jeszcze tylko na koniec zaznaczyć, że moją intencją, jako autora tej pracy,
nie było dojście do konkluzji, iż z przedstawionej tutaj analizy wynika, że media są złe, czy
też, że należy ograniczyć ich swobodę. Być może zabrzmi to nadmiernie patetycznie, ale
według mnie, jedynym sposobem, miejscem, gdzie można przerwać to błędne koło są sami
politycy, którzy musieliby w tym celu przestać się troszczyć o to, jak wypadają w sondażach i
o to, czy będą u sterów władzy w przyszłej kadencji, czy też nie, a zamiast tego, zacząć
działać we wspólnym interesie - odkładając na bok swoje małe wojenki - w porozumieniu
ponad podziałami, nawet gdy wypadałoby to mniej widowiskowo w mediach. Myślę, że taka
chwila wytchnienia zostałaby przyjęta przez nas wszystkich z wdzięcznością.
www.palimpsest.socjologia.uj.edu.pl
nr 1, październik 2010
BIBLIOGRAFIA
Dobek-Ostrowska B. (2004), Media masowe w demokratyzujących się systemach
politycznych. W drodze do wolności słowa i mediów, Wrocław, Wydawnictwo DSWE TWP.
Dobek-Ostrowska B. (2001), Teoria komunikowania publicznego i politycznego,
Wrocław, Wydawnictwo Astrum.
Wojciszke B., Baryła W. (2005) Kultura narzekania, czyli o psychicznych pułapkach
ekspresji niezadowolenia”, w: red. M. Drogosz (2005), Jak Polacy przegrywają, jak Polacy
wygrywają”, Gdańsk, Wydawnictwo GWP.
Skarżyńska K. (2005), Człowiek, a polityka: zarys psychologii politycznej, Warszawa.
Sztompka P. (2006), Socjologia, Kraków, wydawnictwo Znak.
Wagner A. (2006) Plotka jako narzędzie kształtowania rzeczywistości społecznej.
Afera Rywina w dyskursie prasowym, w: „Przegląd Socjologiczny” 4(183).
Putnam R. (2006) Społeczny kapitał, a sukces instytucji, w: Socjologia. Lektury, red.
Sztompka P., Kucia M., Kraków, Wydawnictwo Znak.
Sztompka P., Zaufanie i współpraca: fundament rozwoju Polski, Wystąpienie na II
Ogólnopolskim Kongresie Obywatelskim – Warszawa, 10 marca 2007.
www.palimpsest.socjologia.uj.edu.pl
nr 1, październik 2010