Numer 43 (listopad 2012)
Transkrypt
Numer 43 (listopad 2012)
! " SŁOWO K SIĘ D ZA PR OB OSZC ZA Drodzy Parafianie Żywo mamy jeszcze w pamięci minione Święte Misje Parafialne, które w naszej wspólnocie przeżywaliśmy po raz pierwszy (przynajmniej ci, którzy w nich brali udział). Wspomnienia pozostaną na długo, jak chociażby moment odnowienia przyrzeczeń małżeńskich dla wielu par, które na ten krok się zdecydowały, uroczyste wprowadzenie do naszej kaplicy relikwii błogosławionych dzieci z Fatimy: Hiacynty i Franciszka, czy też uroczystą Mszę św. na zakończenie Misji wraz z nabożeństwem fatimskim i procesją z figurą Matki Bożej Fatimskiej. Dla wielu będą to niezapomniane chwile. Ale czas jednak nieubłagalnie biegnie do przodu. Przed nami niedługo zakończenie kolejnego roku liturgicznego i początek nowego. Będzie się on wiązał z podjęciem kolejnego wyzwania jakie stoi przed nami zgodnie z trzyletnim programem duszpasterskim dla Kościoła w Polsce na lata 2010-2013, a przeżywanym pod hasłem: „Kościół domem i szkołą komunii”. W tym ostatnim, trzecim roku „chcemy, z Bożą pomocą, podjąć działania, które pomogą nam wzmocnić struktury komunijne tak, by tworzący je parafianie mogli stać się ludźmi współodpowiedzialnymi za przekaz wiary. Chcemy wspólnie odkrywać – otrzymane na chrzcie świętym – powołanie do budowania Królestwa Bożego, wsłuchując się w wyzwania, jakie przynosi współczesny świat” (Program Duszpasterski Kościoła w Polsce na lata 2010-2013). Ten rok będziemy przeżywać pod hasłem: „Być solą ziemi”. Ufam, że wraz z ogłoszonym przez papieża Benedykta XVI Rokiem Wiary, stanie się on okazją dla każdego z nas do zweryfikowania swojej wiary i winno zaowocować większą odpowiedzialnością za świadectwo i przekaz wiary, której uczestnikami staliśmy się od dnia chrztu świętego. Wiara bowiem umacnia się tylko wtedy, gdy jest przekazywana, dlatego też każde dzieło podejmowane w tym roku na gruncie parafii, w którym będziemy mogli uczestniczyć, powinno pomóc nam jeszcze bardziej przylgnąć do Chrystusa – Jedynego Zbawiciela świata. Niech ten czas wyjątkowego odkrywania własnej świadomości człowieka wierzącego otwiera nas coraz bardziej na Boga i drugiego człowieka, któremu własną postawą życia będziemy ukazywali wartość jaką jest wiara – moja i jego wiara. Wasz Proboszcz REDAKCJA Opiekunowie redakcji: ks. Błażej Stróżycki, ks. Szczepan Łakomy Wydawca: Parafia pw. Matki Bożej Fatimskiej w Koziegłowach Redakcja: Piotr Banaś, Joanna Ciecierska, Pamela Grześkowiak, Michał Koralewski, Anna Michalak, Zenon Zbąszyniak Fot. Maciej Olejniczak Skład i opracowanie graficzne: Piotr Kaźmierski Ofiary za gazetę przeznaczane są na pokrycie kosztów druku i rozwój czasopisma. # Rok wiary W Liście apostolskim Porta fidei Ojciec Święty Benedykt XVI ogłosił Rok Wiary. Rozpoczął się on 11 października 2012 r., w pięćdziesiątą rocznicę otwarcia Drugiego Soboru Watykańskiego, a zakończy się 24 listopada 2013 r., w uroczystość Jezusa Chrystusa, Króla Wszechświata. Rok ten ma być okazją, by wszyscy wierni głębiej zrozumieli, że fundamentem wiary chrześcijańskiej jest „spotkanie z wydarzeniem, z Osobą, która nadaje życiu nową perspektywę, a tym samym decydujące ukierunkowanie”. Oddajmy głos Papieżowi, który inaugurując Rok Wiary przywołał bardzo znamienny i sugestywny obraz pielgrzymowania przez pustynię. „W minionych dziesięcioleciach rozwinęło się duchowe «pustynnienie». (…) Ale właśnie wychodząc od doświadczenia tej pustyni, od tej pustki, możemy odkryć na nowo radość wiary, jej życiowe znaczenie dla nas, mężczyzn i kobiet. Na pustyni odkrywa się wartość tego, co jest niezbędne do życia; w ten sposób we współczesnym świecie istnieją niezliczone znaki pragnienia Boga, ostatecznego sensu życia, często wyrażane w formie ukrytej czy negatywnej. Na pustyni trzeba nade wszystko ludzi wiary, którzy swym własnym życiem wskazują drogę ku ziemi obiecanej i w ten sposób uobecniają nadzieję. Żywa wiara otwiera serce na łaskę Boga, która uwalnia od pesymizmu. Dziś bardziej niż kiedykolwiek ewangelizowanie oznacza bycie świadkiem no- wego życia, przemienionego przez Boga, i w ten sposób wskazywanie drogi.(…) W ten więc sposób możemy przedstawić sobie ten Rok Wiary: pielgrzymka na pustyniach współczesnego świata, w której trzeba nieść tylko to, co istotne: ani laski, ani torby podróżnej, ani chleba, ani pieniędzy ani dwóch sukien – jak mówi Pan apostołom posyłając ich na misję (por. Łk 9,3), lecz Ewangelię i wiarę Kościoła, której jaśniejącym wyrazem są dokumenty II Powszechnego Soboru Watykańskiego, podobnie jak też nim jest opublikowany przed dwudziestu laty Katechizm Kościoła Katolickiego.” Wiele konkretnych inicjatyw związanych z Rokiem Wiary zostanie podjętych w naszej archidiecezji i w całej Polsce. Przykładowo Duszpasterstwo Młodych przygotowało trzynaście tematów, które warto podjąć w kolejnych miesiącach Roku wiary. Stanowią one zbiór materiałów w wersji elektronicznej. Na każdy miesiąc, od października 2012 do października 2013, przygotowano „pigułkę dogmatyczną”, rozważanie biblijne, celebrację związaną z rozważaną prawdę, słowo o zagrożeniach, prezentacje konkretnych świadków wiary oraz krótki film ze świadectwem bądź komentarzem omawiający treści danego miesiąca. Materiały są dostępne na stronie Duszpasterstwa Młodzieży www.kdm.org.pl. Opr. Z.Zbąszyniak $ Z ŻYC IA PAR AFII W rocznicę ostatniego Objawienia Fatimskiego, 13 października, zakończyły się pierwsze w historii naszej parafii Misje Parafialne. Jednym z punktów było uroczyste wprowadzenie relikwii bł. Hiacynty i Franciszka do naszej kaplicy. Podczas Mszy św., w piątek 12 października uroczyście wniesiono relikwiarz, który później można było ucałować oddając cześć Błogosławionym Dzieciom z Fatimy (zdjęcia na s. 7-9). Uroczyste rozpoczęcie Roku Wiary (który zainaugurowany został w Rzymie przez Benedykta XVI tydzień wcześniej) odbyło się 14 października na Mszy św. o godz. 10.00 W dniach 20-21 października odbyła się dwudniowa pielgrzymka do Częstochowy. Pielgrzymi dziękowali Jasnogórskiej Pani za dar Misji Parafialnych, modląc się przy Cudownym Obrazie w czasie Mszy św. i nabożeństw (zdjęcia na s. 10). Od 21 października, w ramach Roku Wiary, rozpoczął się cykl katechez w oparciu o Katechizm Kościoła Katolickiego. Głoszone są one przed Mszami w sobotę o g. 1800 i w niedzielę o g. 8.00, 10.00, 18.00 i 20.00. 25 października w ramach Klubu Filmowego odbyła się projekcja filmu „5 dni wojny”. Przedstawia on historię dziennikarzy, korespondentów wojennych, którzy z narażeniem życia przygotowywali materiały o wojnie Rosji z Gruzją na tle rażącej obojętności świata. Zgodnie z nauką Kościoła, w dniach od 1 do 8 listopada można było codziennie uzyskać odpust zupełny dla tych, którzy w czyśćcu oczekują pełni zbawienia. Odpust zyskać mógł ten, kto nawiedzi cmentarz oraz wypełni zwykłe warunki, tj. przystąpi do Komunii św. w dniu nawiedzenia cmentarza i odmówi na cmentarzu „Ojcze nasz" i „Wierzę w Boga" oraz jakąkolwiek modlitwę w intencjach wyznaczonych na dany dzień przez Ojca Świętego. Dlatego też, aby dopomóc naszym bliskim zmarłym codziennie od 2 do 8 listopada, po wieczornej Mszy św., wyruszała na cmentarz w Czerwonaku procesja, podczas której modlono się na różańcu. O FILMI E % Dyskusyjny Klub Filmowy - zapraszamy na seans Męczą Cię długie, zimowe wieczory? Masz nadmiar wolnego czasu i szukasz pomysłu, aby go spożytkować? Świetnie się składa, gdyż w naszej parafii funkcjonuje Dyskusyjny Klub Filmowy, który jest świetną alternatywą dla nudnych chwil, przesiedzianych przed telewizorem w domowej samotni. Już 29 listopada obejrzymy film pod tytułem "Spotkanie”. Jest to amerykański dramat, który został wyreżyserowany przez Davida A.R. White. Scenariusz do filmu napisał Sean Paul Murphy oraz Timothy Ratajczak. W rolach głównych zobaczymy: - Bruce Marchiano - Jezus, - Steve Borden - Nick, - Jaci Velasquez - Melissa, - Kass Connors - Oficer Deville, - Aliona Adzinets - Pleiadian, - Nadia Alexieva - Semjase. Film ten opowiada o niezwykłym spotkaniu, które miało miejsce w nietypowych okolicznościach. Szalejąca burza i padający deszcz spowodowały, że droga musiała zostać tymczasowo zamknięta, a piątka podróżników nie mając innego wyjścia, musiała się zatrzymać w pewnej knajpce o dziwnej nazwie "Jadłodajnia Ostatnia Szansa". Spotykają tam kogoś niezwykłego, a decyzja musi zostać podjęta... czy podejmą tę najwłaściwszą? Piękny film, który zmusza człowieka do refleksji nad swoją postawą, dostrzeżenia w niej błędów i wyciągnięcia prawidłowych wniosków odkładając na bok dumę i pychę. Zapraszamy na seans! Oprac. P. Grześkowiak & A DWE N T Nadszedł czas adwentu Adwent jest okresem radosnego i nabożnego oczekiwania na przyjście Pana, na Boże Narodzenie jako wspomnienie pierwszego przyjścia Chrystusa (25 XII) i objawienia się Boga - Człowieka (6 I) oraz na drugie przyjście Chrystusa Pana na końcu wieków. Chrystus jest stale wśród nas i nieustannie przychodzi do swoich. Myśl liturgii skierowana jest najpierw na Paruzję, czyli powtórne przyjście Mesjasza i Jego eschatologicznego Królestwa, co wyrażają teksty mszalne i czytania pierwszej części Adwentu do 16 grudnia. Przemawia wtedy głównie Izajasz, prorok czasów mesjańskich; Ewangelie zaś ukazują, jak Chrystus zapoczątkował erę mesjańską na ziemi. Druga część Adwentu, od 17 do 24 grudnia, stanowi przygotowanie na uroczystości Narodzenia Pańskiego. Główną postacią tej części Adwentu jest Jan Chrzciciel - święty Poprzednik Pański, "gotujący drogę na pustyni" przez wezwanie do wewnętrznej przemiany, pokuty i odrodzenia. Pomiędzy historycznym adwentem przed przyjściem Zbawiciela, a adwentem eschatologicznym dokonuje się osobiste spotkanie człowieka z Chrystusem. Jest to czas postawienia sobie pytania o własną gotowość na Jego przyjście. I tak jak każde przygotowanie na wielkie wydarzenie jest przepojone radością oczekiwania, tak samo praca i modlitwa adwentowa również powinny być tą radością przepojone. W okresie Adwentu bardzo ważnym symbolem liturgicznym jest światło - Chrystus objawia się, przychodzi do swoich, przynosi światło swojej nauki, sam będąc Światłością świata. Zarówno w liturgii sprawowanej w kościele, jak i w liturgii domowej element światła wyrażony jest przez świece roratnie i lampiony adwentowe. Roraty – Msza św. odprawiana co dzień przed świtem, ku czci Najświętszej Maryi Panny, odprawiana przez cały adwent w dni powszednie. Nazwa ta pochodzi od słów pieśni na wejście: "Rorate caeli desuper" - "Spuśćcie rosę niebiosa". Zbawiciel jest tu porównany do rosy. Najstarsze ślady odprawianej w Polsce Mszy św. roratniej sięgają XII w. W wieku XVI roraty były już znane w całej Polsce. Świeca roratnia – roratka – biała świeca ozdobiona białą lub niebieską wstążką, zapalana w czasie Mszy św. roratniej. Jest symbolem Maryi, która podobnie jak jutrzenka wyprzedza wschód słońca, tak Ona poprzedziła przyjście Jezusa. Lampion – świeca w ozdobnej osłonie. Symbolizuje naszą gotowość do czuwania na przyjście Pana. Oświetla drogę do kościoła gdzie jest odprawiana Msza Roratnia. Droga do kościoła symbolizuje także nasza drogę do Betlehem. Wieniec adwentowy – umieszcza się w domach i kościołach, jako znak czuwania i gotowości na przyjście Jezusa. Wieniec adwentowy posiada bogatą symbolikę: światło, zieleń i krąg, które oznaczają wspólnotę oczekującą w miłości i radości na przyjście Pana. Ksiądz Szczepan WSPOM N I E N IE MIS JI W dniach od 6 do 13 października tłumy parafian gromadziły się na misjach świętych, które odbyły się po raz pierwszy w historii naszej parafii. Prowadził je ojciec Jerzy Błaszczak SAC. ' ( WSPOM N IE N IE M ISJI Codziennie po Mszy Świętej odbywało się spotkanie dla pewnej grupy parafian. Zaproszenie otrzymały osoby żyjące w związkach niesakramentalnych, wdowcy i osoby żyjące samotnie, a także młodzież. Było też spotkanie dla rodzin i małżeństw sakramentalnych, podczas którego małżonkowie odnowili przyrzeczenia złożone w dni ślubu. WSPOM N I E N IE MIS JI W sobotę 13 października zostały wprowadzone relikwie błogosławionych dzieci z Fatimy: Hiacynty i Franciszka. Ustawiały się kolejki wiernych, aby oddać im cześć przez ucałowanie relikwiarza. Misje zakończyła uroczysta procesja fatimska z figurą Matki Bożej i błogosławieństwo misyjne przy krzyżu przed kaplicą. ) !* Z ŻYCIA PA R AFII Pielgrzymka do Częstochowy W sobotę 20 października grupa 29 pielgrzymów pod przewodnictwem księdza proboszcza Błażeja Stróżyckiego wyruszyła do Częstochowy. Towarzyszył nam szczytny cel, bowiem pielgrzymka była darem dziękczynnym po zakończonych Misjach Parafialnych. Sobotni poranek przywitał nas piękną, słoneczną pogodą. W drodze zwiedzaliśmy Park Miniatur Sakralnych poczuliśmy się jak w Fatimie, Lourdes czy La Salett. Na Jasnej Górze spędziliśmy niezapomniane chwile, uczestnicząc w nabo- żeństwach, mszach, w Apelu Jasnogórskim. Zaduma ,"wsłuchanie się" w siebie, radość przebywania blisko Maryi i piękne słowa usłyszane podczas drogi krzyżowej ujęły każdego z nas. A to wszystko w towarzystwie złotopurpurowych barw jesieni. Naprawdę warto przeżyć takie dni. Dziękujemy. Krystyna Balcer Anna Jaworska Hanna Staskowiak WY WIAD !! Nie w Afryce, nie w Azji, a w Koziegłowach, czyli o nietypowych misjach i życiu misjonarza. Wywiad z o. Jerzym Błaszczakiem, pallotynem. Piotr Banaś: Czy od dziecka marzył Ojciec o tym, żeby zostać osobą duchowną? Ks. Jerzy Błaszczak: Trochę tak, ponieważ mam wujka księdza – brat mojej mamy. Kiedy miałem siedem lat, to on był już klerykiem i jego osoba właśnie bardzo mi się spodobała, miał wesołych kolegów i sam też taki był. Zapytali mnie kiedyś: „A kim ty byś chciał zostać?” Ja powiedziałem: „Księdzem chciałbym być”. Wszyscy się śmiali, ale za jakiś czas mój tata zapytał mnie: „Czy pamiętasz, co tam kiedyś mówiłeś u cioci Rózi?”. „No pamiętam” - odpowiedziałem, na co tata do mnie: „A to Ty tak naprawdę?”. Ja mówię: „Tak.” Wtedy powiedział: „To pamiętaj: ja od dzisiaj za Ciebie codziennie mówię dziesiątkę różańca.” P. B.: Co zaważyło na tym, że Ojciec wybrał zakon, a nie seminarium diecezjalne i czemu akurat pallotyni? Ks. J. B.: Wujek był właśnie palloty- nem. Nazywa się ksiądz Kietliński Henryk. Był nawet naszym prowincjałem, a teraz ma już osiemdziesiąt lat i jest postulatorem do spraw beatyfikacji. Już dwóch pallotynów udało się beatyfikować dzięki jego pracy. Obecnie prowadzi sześć innych procesów męczenników nazizmu i stalinizmu. P. B.: Większość z nas słyszała o formacji w seminarium duchownym. Jak wygląda ona w zakonie? Ks. J. B.: Napisałem maturę w moim rodzinnym mieście Wyszkowie. W szkole nie przyznawałem się do tego, że mam plan wstąpienia do seminarium. Nawet moi rodzice o tym nie wiedzieli, poza tym razem, o którym wspomniałem wcześniej. Potem sprawa trochę ucichła, a to było tylko moje, wewnętrzne postanowienie. Formację w zakonie zaczyna się od tak zwanego postulatu, zaraz przed nowicjatem. Jest to czas na rozeznanie zgromadzenia, dowiedzenie się jakie ma cele, zadania. Potem jest już nowicjat: wprowadzenie w życie duchowne, medytacje, rozważania. Wszedłem do tego świata zupełnie zielony, gdyż ministrantem byłem zaledwie trzy miesiące, potem mnie ksiądz wydalił ze służby. P. B.: Dlaczego? Ks. J. B.: Miałem za daleko do kościoła i nie przychodziłem na zbiórki. Było to sześć, siedem kilometrów. I obowiązki w gospodarstwie. !" WY WIA D P. B.: Czy ojcowie po ukończeniu formacji zostają skierowani do normalnej pracy duszpasterskiej? Zostają wikariuszami, proboszczami? zezwolenia i zatwierdzenia. Nie szło to wcale łatwo, bo ciągle ze strony państwa były utrudnienia oraz różne przeszkody. Ks. J. B.: Różnie to bywa. W tamtych czasach, a były to lata sześćdziesiąte, mieliśmy jeszcze rok tak zwanego studium pastoralnego. Tam pod okiem doświadczonych księży sprawdzaliśmy, czy umiemy pisać kazania, przeprowadzać katechezy, a oni nas oceniali. Po ukończeniu studium zostałem skierowany na Katolicki Uniwersytet Lubelski, gdzie studiowałem dogmatykę. Miałem skierowanie na studia do Fryburga, ale były problemy z uzyskaniem paszportu ze względu na ówczesne władze, dlatego właśnie trafiłem na KUL. Ks. J. B.: Tak. Kościół powstał piękny, duży. Zaczynałem pracę w parafii, która liczyła dwa i pół tysiąca wiernych, obecnie ma dziesięć tysięcy. Dwupoziomowy kościół, duży dom z dwudziestoma salkami katechetycznymi. Zgłosiła się do mnie szkoła, która przed wojną została zlikwidowana. Dzięki temu budynkowi szkoła się odrodziła, prosperuje do dzisiaj i ma bardzo dobre wyniki. P. B.: A gdzie miał Ojciec okazję pełnić posługę duszpasterską? Ks. J. B.: Po studiach podjąłem bardzo ciekawą pracę w Gdańsku przy kościele świętej Elżbiety. Była to formacja w różnych wspólnotach i grupach, zaraz po soborze watykańskim II, wśród aktorów, chemików, fizyków, pielęgniarek, lekarzy i innych. Różne tego rodzaju grupy, rozsiane po całym mieście, wśród których studiowaliśmy dokumenty posoborowe. P. B.: Pewnym etapem w Ojca pracy duszpasterskiej była budowa kościoła w Lublinie. Czego się Ojciec bał, kiedy przełożeni zlecili takie zadanie? Ks. J. B.: Czego się bałem? Wszystkiego się bałem, bo było to dla mnie nowe i świeże. Uczyłem się nawet pewnych pojęć: kto to jest inwestor, co to są plany konstrukcyjne i architektoniczne, co to jest plan realizacyjny, jakie trzeba uzyskać P. B.: Ale mimo to udało się. P. B.: Co może Ojciec powiedzieć o tym dziele teraz, z perspektywy czasu? Nasza wspólnota też stoi przed podobnym zadaniem, a więc może uda się coś doradzić? Ks. J. B.: Sam fizycznie dużo pracowałem i jak ludzie widzieli, że ja ze szpadlem biegam, pracuje przy betoniarce i na rusztowaniach, to sami przychodzili do pracy. Budowaliśmy systemem gospodarczym, gdzie był tylko inżynier nadzoru i majster, a wszystkich ludzi do budowy odnajdywałem sam i sam też ustalałem z nimi stawki. Ten duży ośrodek powstał w 5 lat. P. B.: Czy bycie misjonarzem, to też zadanie zlecone odgórnie przez przełożonych? Jak zaczęła się Ojca droga w tym kierunku? Ks. J. B.: Po Lublinie włączyłem się do pracy w sekretariacie misyjnym. My, pallotyni, prowadzimy wiele misji w różnych stronach świata: w Afryce w Kongo, w Brazylii, a także bliżej: na Ukrainie, na Białorusi, w Czechach. Powstał taki ośrodek w Polsce, który miał wspierać WY WIAD tych misjonarzy. Moim zadaniem było, aby głosić w kraju idee misyjne i szukać współpracowników, którzy ofiarą wesprą dzieła misyjne na świecie. P. B.: Misje kojarzą się nam zazwyczaj z Trzecim Światem i głoszeniem Chrystusa ludom, które go jeszcze nie znają. Jaki jest cel tych parafialnych, w Polsce? Ks. J. B.: W każdej parafii odbywają się rekolekcje. Dzieje się tak w Wielkim Poście, Adwencie, przed Triduum Paschalnym, czy innymi ważnymi uroczystościami religijnymi, ale co mniej więcej dziesięć lat są w tych wspólnotach prowadzone misje. Mają za zadanie przypominać podstawowe prawdy wiary, poruszać sumienia, wezwać wszystkich mieszkańców parafii, aby do tego dzieła się dołączyli. Czasami zdarzają się spowiedzi zaniedbane po wielu latach, porządkowanie spraw rodzinnych i małżeńskich. P. B.: Często ma Ojciec okazje prowadzić takie nietypowe rekolekcje? Ks. J. B.: Nie mam ich za dużo. Może dziesięć przeprowadzonych misji. Takich, gdzie jest krzyż misyjny z tabliczką, że to Ksiądz Jerzy Błaszczak SAC je prowadził. Natomiast rekolekcji wielkopostnych, czy adwentowych przeprowadziłem około 200 serii. Również rekolekcje dla sióstr zakonnych, czy księży. P. B.: A jak wygląda przygotowanie misjonarza do głoszenia nauk? Skąd bierze się inspiracje? Ks. J. B.: Trzeba mieć rozeznanie, jaki jest charyzmat parafii. Tutaj jest wspólnota pod wezwaniem Matki Bożej Fatimskiej. To stało mi się bliskie, gdyż w latach !# 1995-1996 wędrowała po Polsce figura Matki Bożej z Fatimy, która podróżuje po całym świecie od przeszło 70 lat. W każdej diecezji zatrzymywała się jeden tydzień. Przypadł mi zaszczyt bycia kustoszem tej figury. W dwóch trzecich diecezji polskich byłem z tą figurą, głosząc Orędzie Fatimskie. Odbywały się w tym czasie procesje fatimskie, różaniec. Był to dość pracowity okres, gdyż czasami w ciągu jednego dnia Matka Boża nawiedzała trzy i więcej parafii. Tydzień czasu na jedną diecezję, to przecież nie aż tak dużo. P. B.: Często słyszy się przy okazji nawiedzenia jakiejś figury, czy obrazu Matki Bożej, że dzieją się różne cuda. Czy było coś takiego w tym przypadku? Ks. J. B.: W Lubartowie ktoś przyszedł i twierdził, że był niewidomy, a teraz widzi. Odesłałem go do proboszcza, żeby były podjęte jakieś badania, gdyż ktoś tam może naciągać. Największym cudem wydawało się to, że tyle ludzi potrafiło wyjść z domów. Były to rzesze ludzi po kilka tysięcy, kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt, gdyż takie tłumy widziałem na przykład w Gdyni. Ci ludzie całe noce czuwali przy figurze, jednoczyli się, nikt nie był z boku. Nie było też sytuacji, gdzie ktoś robił awantury przy różańcu, czy prowokował inne przykre sytuacje. P. B.: Tak rozpoczęła się Ojca przygoda z Fatimą, czy było już coś wcześniej? Ks. J. B.: Wcześniej byłem jako pielgrzym w Fatimie w 1989 roku. Jeszcze wcześniej zetknąłem się z tym wydarzeniem w sanktuarium w Zakopanem, na Krzeptówkach. Wspominałem na jednym z kazań, że jako ksiądz chciałem mieć !$ WY WIA D Matkę Bożą Fatimską na obrazku prymicyjnym. W tamtych czasach każdy tego rodzaju obrazek musiał przejść przez ręce cenzora, a ten nie pozwolił go wydrukować i dać ludziom. Uważał to za zagrożenie porządku państwowego, bo Matka Boża prosiła w Fatimie, aby modlić się o nawrócenie Rosji. Uważano to za bardzo niestosowne. P. B.: Skąd ta szczególna miłość do Matki Bożej akurat w tym znaku? Ks. J. B.: Ja mam do każdego wyobrażenia Matki Bożej wielką miłość. Do Częstochowskiej, Ludzkiej, Kodeńskiej i skromnej kapliczki w mojej wiosce także. Jako dziewięcioletni chłopiec po raz pierwszy brałem udział w pielgrzymce na Jasną Górę. Żeby kupić bilet na nią, to jagody w lesie zbierałem i za ich sprzedaż miałem pieniądze na wyjazd. Wtedy też kupiłem sobie figurkę Matki Bożej Niepokalanej, która do tej pory jest w moim rodzinnym domu. Ma już sześćdziesiąt dwa lata. P. B.: Czy różaniec jest Ojca ulubioną modlitwą? Ks. J. B.: Brewiarz kapłański, Msza Święta są najważniejszymi modlitwami, ale poza tą kapłańską formacją to tak – różaniec. Polubiłem go, kiedy byłem dzieckiem. Teraz w mojej wiosce powstała parafia.. Wcześniej na różaniec chodziliśmy po kolei od jednego domu do drugiego, pod lasem stało koło trzydziestu domów. Każdego dnia po kolei w każdym z nich odprawialiśmy nabożeństwo różańcowe. Starałem się chodzić codziennie do każdego domu, żeby potem u siebie mieć jak najwięcej osób na różańcu. P. B.: Doświadczył Ojciec szczególnej mocy tej modlitwy podczas swojej pracy duszpasterskiej? Ks. J. B.: Myślę, że tak. Jak było przyjąć wiadomość w Katyniu o katastrofie samolotu w Smoleńsku? Co wtedy mówić, co śpiewać, co wygłaszać? Ludzie zgromadzeni przy Grobach Katyńskich chwycili różaniec. Przez łzy ci ludzie go mówili i on dawał im jakąś tam ufność, nadzieję w rozpaczy, że Bóg ofiarę tych ludzi przyjmie. A jeżeli chodzi o potęgę różańca, to najlepiej wspomnieć ustanowione święto Matki Bożej Różańcowej na pamiątkę zwycięstwa pod Lepanto w 1571. Flota turecka zbliżała się do Rzymu i to właśnie dzięki modlitwie różańcowej udało się pokonać wroga. P. B.: Czego Ojciec spodziewał się, przyjeżdżając głosić misje w Koziegłowach? Ks. J. B.: Dzisiaj właśnie miałem powiedzieć, że wielu parafian u was nie przychodzi na misje, bo uważa, że i tak dużo ludzi przyjdzie i że będą tutaj marzli na dworze. Tu jest dużo pracy, żeby tych ludzi, którzy mieszkają w blokach zintegrować. Oni poprzychodzili z różnych stron i jeszcze siebie nie znają. Potrzebny jest kościół, w którym będą mogli znaleźć godne miejsce, dużo światła, przestrzeni i powietrza. P. B.: Jakie dostrzega Ojciec największe problemy w naszej wspólnocie? Ks. J. B.: Ludzie są smutni, ciągle martwią się czymś, jakby nie widzieli jakiejś przyszłości. Wielu z nich ma kredyty i myślę, że wynika ten smutek z tego, że martwią się jak je spłacić. WY WIAD P. B.: Poleca Ojciec jakieś antidotum na to? Ks. J. B.: Dzieło budowy kościoła może być dobrym antidotum, jako zjednoczenie tych ludzi i zaangażowanie ich we wspólne dzieło. Mówię też Księdzu Proboszczowi, żeby z procesją fatimską wychodził między bloki, a nie tylko po działce obok kościoła. Tam właśnie trzeba zatrzymać się, pośpiewać pieśni, odmówić różaniec. Ludzie wtedy będą wyglądać z balkonów i interesować się. Trzeba iść do nich z tym światłem, bo tradycyjna procesja fatimska wiąże się z tym, że ludzie niosą w ręku świece i na refren „Ave Maryja” podnoszą je w górę. Daje to poczucie jakiegoś światła w ciemnościach. P. B.: Kto ustala program misji? Jest to w całości regulowane przez osobę, która je będzie przeprowadzać? Ks. J. B.: Proboszcz zgłasza swoje wizję i zapotrzebowania. To on powiedział na przykład, że trzeba odnowić przyrzeczenia małżeńskie, że potrzeba nabożeństwa i spotkania dla osób żyjących w związkach niesakramentalnych, którzy mają poczucie, że są wykluczeni z Kościoła przez to, że nie mogą korzystać z sakramentów świętych. Oni mówią, że jak nie mogą iść do Komunii Świętej, to po co chodzić do kościoła. Nie mogą, ale mają dzieci, które zostają ochrzczone i potrzebują wsparcia duchowego, modlitwy, świadectwa i przykładu. Jest to trudniejsze dla małżonków, którzy nie mogą w pełni uczestniczyć w Eucharystii. Do takich misji są także klasyczne tematy, które trzeba podjąć. Mówi się o rzeczach ostatecznych, o niebie, czyśćcu, piekle, jest nabożeństwo !% przebłagalne za popełnione grzechy, stawiany jest, albo odnawiany Krzyż misyjny. P. B.: Z jaką grupą wiekową najlepiej się Ojcu pracuje? Ks. J. B.: Nie potrafię na to pytanie odpowiedzieć. Staram się trafić do każdego, ale już wy musicie ocenić, czy mi się to udaje. P. B.: A jak z młodzieżą? Dużo jej w naszej parafii. Ks. J. B.: Nie zrobimy konkurencji żadnym zespołom młodzieżowym, koncertom. Uważam, że oni przychodząc do kościoła i mając księdza chcą, żeby mówił im o Panu Bogu, żeby ich wyciszył i uświadomił, że są wobec jego wielkiego majestatu, że są dla niego ważni. Nie usiłuję podchodzić do nich jakoś na luzie, staram się mówić poważnie o poważnych sprawach. P. B.: Widział Ojciec siostrę Łucję. Jakie to uczucie widzieć osobę, która już za życia uchodziła za świętą? Ks. J. B.: Bardzo chciałem ją widzieć i widziałem Siostrę Łucję przez kraty okienka klauzurowego. Niestety nie udało mi się z nią porozmawiać. Wszedł do niej kardynał Glemp, kilku Biskupów z Polski i Rosji, i kardynał Ratzinger. Pamiętam, że prowadził mnie tak pod rękę, bo wiedział o tym, że ja po Polsce z tą figurą podróżowałem. Wypytywał jak to, ile ludzi przychodziło, jak wiele odbywało się spowiedzi. Był bardzo ciekawy. To było jeszcze przed opublikowaniem tej trzeciej tajemnicy fatimskiej. P. B.: Jakie było Ojca uczucie, kiedy !& WY WIA D świat dowiedział się o Trzeciej Tajemnicy Fatimskiej? Ks. J. B.: Pojawiła się ostatnio książka, która mówi nawet o czwartej tajemnicy fatimskiej i podejrzewają w niej, że jeszcze nie wszystko jest powiedziane. W tajemnicy trzeciej pisze, że zginie papież. Pierwsza tajemnica jest o piekle, druga o pierwszych sobotach miesiąca i poświeceniu Rosji Matce Bożej. Trzecia mówi o wielkim cierpieniu i prześladowaniu Kościoła. Rocznie w świecie ginie za wiarę chrześcijańską dwieście tysięcy ludzi, a prześladowanych jest dwieście milionów. Telewizja „Trwam” nie dostaje praw i miejsca na multipleksie .To też jedna z form prześladowania i dyskryminacji. Jakoś nie bardzo ludzie uważają, że to jest nie fair. P. B.: Jak się Ojcu podobają Koziegłowy? Ks. J. B.: Osiedle macie piękne, cudowne. Jest to oaza ciszy, spokoju i mam nadzieję, że Poznań będzie tu chętnie przyjeżdżał na fatimskie nabożeństwa i procesje. Chwile wytchnienia i duchowego umocnienia wiary, nadziei, miłości, pokoju. P. B.: Ksiądz Proboszcz opowiadał o walorach przyrodniczych naszych okolic. Udało się Ojcu coś zobaczyć, zwiedzić? Ks. J. B.: Poszedłem kawałek na spacer, ale nie za daleko. P. B.: Padło już podczas misji dużo słów i pewnie padnie jeszcze więcej, ale mimo to proszę o kilka zdań do parafian, takich które zostaną utrwalone na długi czas w archiwum naszej gazetki parafialnej. Ks. J. B.: Parafianom mogę powie- dzieć, żeby w ogromnej prostocie, tak jak fatimskie dzieci, przyjmowały prośby Matki Bożej do modlitwy różańcowej. Aby potrafili w tych tajemnicach różańca, które odmawiają odnaleźć także swoje tajemnice i radosne, i bolesne, i zwiastowania, i narodziny swoich dzieci, i odnalezienia swoich dzieci, kiedy się pogubią, tak jak Matka Boża znalazła Pana Jezusa. I Pan Jezus potrzebował wspólnoty podczas modlitwy w Ogrójcu: Piotra, i Jakuba, i Jana prosił, żeby się z nim modlili. Życzę, żebyście byli pewni, że nie jesteście sami, że jest drugi człowiek obok Was, który przeżywa podobne problemy. Dużo młodych ludzi bardzo cierpi i popełnia samobójstwa. Niedawno sam byłem na pogrzebie takiego młodego chłopaka. Nawiązał znajomość z kobietą, która go oszukała, opróżniła jego karty kredytowe, zaciągnęła z nim kredyt. Wcześniej bez zgody rodziców z nią zamieszkał, a potem już nie potrafił z tego wyjść. Mówiłem, że przecież należało z nim rozmawiać, że powinien wiedzieć, że miał pomoc ze strony rodziców. Nie można bać się rozmawiać. !"#$%#"&'( )*( +,-#./01"( 21%( ( +(3+*4./01/(0"2./5(6"4"7"80/5(9"./3: ;1< ="( ")4/2( >"31&2;"6"01?9&"18<#*&( &*@0"(64./2',"A(B+"91C(;*&/03"4./( 1( 64./&'D8/01"( )*3'#.-#/( ."&1/2.: #."0'#$( 3/;23E+C( "( 3";@/( +,"20/( "43';B,'()*(6BF81;"#51<(G/)";#5"(.": 234./9"(2*F1/(64"+*()*(1#$(2;4"#"01"(( .(&*@81+*D#1-("B3*4'."#51<