metody wychowa ia – czy metody przechowa ia we

Transkrypt

metody wychowa ia – czy metody przechowa ia we
METODY WYCHOWAIA – CZY
METODY PRZECHOWAIA WE
WSPÓŁCZESEJ
SZKOLE
mgr KATARZYA LISTWA
1
Wychowanie to według Znanieckiego „przygotowanie człowieka do zadań, jakie
powstają w wyniku rozwoju współczesnej cywilizacji”1. Innymi słowy, to proces
przysposobienia jednostki do życia, czyli coś, za co przynajmniej teoretycznie odpowiedzialni
są rodzice. Heliodor Muszyński uważa zaś wychowanie za „szczególny rodzaj ludzkiej
działalności, który polega na zamierzonym wywoływaniu określonych zmian w osobowości
człowieka”2. Wychowanie jest bowiem świadomym kształtowaniem u jednostki tego zespołu
cech, które składają się na formowanie postaw i przekonań, uznawanych wartości, celów
oraz ideałów. Oto i bardzo mądry wstęp do wypowiedzi na temat metod wychowania we
współczesnej szkole. Tylko jak to się ma do rzeczywistości? Czy rzeczywiście rodzice
przygotowują dzieci do zadań, które na nie czekają w dorosłym życiu? Kim są młodzi ludzie,
przychodzący do szkoły ponadgimnazjalnej, a kim są w momencie, gdy ją opuszczają?
Należy sobie tu zadać pytanie: Kim dla młodzieży jest wychowawca? Jakimi
predyspozycjami powinien się charakteryzować? No i wreszcie: Jaką funkcję pełni w takim
razie współczesna szkoła?
Milerski i Śliwerski zdefiniowali w swojej książce pt. „Pedagogika” metody
wychowania
jako
„świadomie
i
konsekwentnie
stosowany
sposób
oddziaływania
pedagogicznego na jednostkę, grupę lub zbiorowość dla osiągnięcia zamierzonego celu
wychowawczego”3. We wszystkich przywoływanych przez literaturę fachową definicjach
pojawia się słowo „świadomie”. Tylko czy działania rodziców i szkolnych wychowawców są
zawsze świadome? Czy na pewno zdajemy sobie sprawę tego, że to od nas zależy to, jakimi
wartościami w życiu będą się kierowali ci młodzi ludzie, z którymi spotykamy się niemal
codziennie na języku polskim, matematyce, fizyce?
W pedagogice współczesnej funkcjonuje wiele podejść systematyzujących metody
wychowania. Można więc wyróżnić typologicznie m. in. koncepcje:
H. Muszyńskiego - nawiązującą
do czynników, którymi może manipulować
wychowawca (metody wpływu osobistego, metody wpływu społecznego oraz metody
organizacji środowiska)
1
Znaniecki F., „ Socjologia wychowania”, Warszawa 2001, s. 15
Muszyński H., „Wstęp do metodologii pedagogiki”, Warszawa 1971, s. 35
3
Milerski B., Śliwerski B., „Pedagogika”, Warszawa 2000, s. 123
2
2
K. Konarzewskiego - koncentrującej się na mechanizmach zmian struktur
regulacyjnych (metody oddziaływań indywidualnych oraz metody oddziaływań grupowych)
K. Kołakowskiego - odwołującej się do zasad i sposobów internalizowania przez
wychowanków norm etycznych (metody informacyjne-wyjaśnianie norm moralnych oraz
metody internalizacyjne - przyswajanie norm moralnych)
Każdej koncepcji towarzyszą różne sposoby jej realizacji, te zaś zależne są od
ideału wychowawczego, celów i warunków wychowania oraz sytuacji, w których dokonuje
się proces wychowawczy. Każdy nauczyciel jest pedagogiem, czyli osobą, która z definicji
słowa „naucza o wychowaniu”, czyli wychowuje innych. Nie można zapomnieć także o tym,
że działalność wychowawcza obejmuje nie tylko dzieci i młodzież, lecz również dorosłych.
Dotyczy nie tylko wykształcenia i przygotowania do zawodu, ale kształtowania poglądu na
świat i postaw wobec życia, służy też pogłębieniu uczestnictwa kulturalnego. Obok
wychowania fizycznego i umysłowego należy wyodrębnić wychowanie estetyczne, moralne,
społeczne, patriotyczne i religijne. Tymi aspektami życia zajmuje się niewątpliwie młodzież
w szkole ponadgimnazjalnej, a uczy tego po prostu nauczyciel – wychowawca, który realizuje
misję szkoły, czyli według Krystyny Duraj - Nowakowej4, ideowe przesłanie szkoły
określające jej tożsamość i swoistość założonych celów kształcenia oraz wychowania. Ten
współczesny „misjonarz” to nauczyciel, który wpaja młodzieży system zasad, uczy ich
moralności, wskazuje, gdzie jest granica między dobrem a złem, mówi o tym, o czym nie
potrafią mówić rodzice i media. Bycie wychowawcą w dzisiejszej szkole to bycie pewnego
rodzaju wodzem grupy, na której autorytet trzeba sobie zasłużyć. Na szacunek młodzieży
trzeba sobie dziś zapracować, nie wymusi się jej agresją lub stwierdzeniem: bo tak wypada.
Wychowawca w szkole to z jednej strony autorytet (jeśli młodzież już go zaakceptuje), z
drugiej zaś strony quasirodzic, czyli ktoś, kogo często im brakuje w domu.
Aby młodzież umiała dokonywać wyboru między zachowaniem o różnej wartości z
punktu widzenia określonego systemu norm moralności, wychowawca musi dysponować
umiejętnością wpływania na wybór, jakiego dokonuje wychowanek w danej sytuacji. Robi to
4
Duraj-Nowakowa K. „Modelowanie systemowe w pedagogice”, Kraków 1997.
3
za pomocą systemu nagród i kar. Jednak o ukształtowanym układzie kar i nagród w sytuacji
wychowawczej decydują:
•
osoba wychowawcy, jego działanie i aktualny układ stosunków między nim a
wychowankiem
•
społeczne otoczenie dziecka, grupa środowiskowa, do której należy
•
aktualny stan rzeczy, od którego zależą możliwości lub perspektywy zaspokojenia
motywów wychowanka
•
osoba wychowanka, jego motywy, uznawane zasady postępowania, ideały, poglądy i
przekonania.
Niewątpliwie jednak wychowawca wiele może osiągnąć przez oddziaływanie osobiste i
bezpośrednie na wychowanka, jak również pośrednio przez odpowiednie kierowanie
pozostałymi elementami sytuacji wychowawczej. I dochodzimy do niebezpieczeństwa
manipulacji młodym człowiekiem. Czyżby nauczyciel wychowawca był tylko reżyserem w
szkolnym świecie, a uczniowie tylko jego aktorami? Cóż, poniekąd tak właśnie jest. Znawcy
tematu wyróżniają nawet tzw. grupę metod wpływu osobistego wychowawcy, której celem jest
wyzwalanie w dziecku tendencji do samowychowania. Można tego dokonać za pomocą
wysuwania sugestii, czyli sygnalizowania dziecku stanowiska wychowawcy i delikatnego
podsuwania mu tego, czego się od niego oczekuje. Wysuwanie sugestii może mieć charakter
zarówno zachęcania, przestrzegania, jak i oceniania, zawsze jednak ujawnia się osobiste
stanowisko wychowawcy. Metoda ta może mieć zastosowanie jednak tylko wtedy, gdy
wychowawca cieszy się autorytetem wśród młodzieży, jest jej swoistym guru. Nie tylko
sugestia należy do grupy metod wykorzystywanych przez wychowawców, ale także
perswazja, która polega na podsuwaniu wychowankom określonych rozwiązań przez
odpowiednio dobrane argumenty. Metoda ta trafna jest jednak tylko wtedy, gdy w uczniu
najpierw wywoła się uczucie zagrożenia, niezadowolenia, konfliktu wewnętrznego po to, by
po chwili ten stał się podatny na przyjęcie podsuniętego rozwiązania. Kolejna metoda opiera
się na działaniu za pomocą przykładu osobistego. Polega to na tym, że wychowawca uczniowi
dostarcza pewnych wzorów zachowania, a wychowanek je naśladuje lub zamierza
naśladować w przyszłości. Należy jednak pamiętać o tym, by być uczciwym w swych
poczynaniach względem młodzieży. Nikt nie potrafi szybciej od nich zorientować się w tym,
że ktoś ich oszukuje. Nie można przed nimi udawać kogoś, kim nie jesteśmy. Żeby być
dobrym wychowawcą, trzeba być najpierw uczciwym wobec siebie. Owszem, wychowawca
musi czasem wpływać na emocje i uczucia młodzieży, musi nierzadko odwoływać się do
4
własnych przeżyć, opowiadać przy grupie o swych problemach, dzielić się z nimi własnymi
doświadczeniami – w ten sposób przecież budujemy wiarygodność w oczach młodzieży, a
także „ocieplamy” swój wizerunek.
Kolejnym przykładem wpływu wychowawcy na młodzież jest wyrażanie aprobaty i
dezaprobaty. Mianowicie, wychowawca może silnie oddziaływać swoją osobą na dziecko,
jeśli ujawnia aprobujący lub dezaprobujący stosunek do jego zachowań. Chodzi tu o rodzaj
uznania lub jego brak. Należy jednak unikać szablonowości, a w przypadku krytyki, powinna
ona być jasno sformułowana i konstruktywna. Metody wpływu osobistego są niezwykle
ważne i to na nich opierają się relacje wychowawca – uczeń. Gdy wychowawca jest
obdarzony charyzmą, potrafi nawet młodzież wdrożyć do samowychowania, polegającego na
rozbudzaniu w sobie samym aspiracji w kierunku samodoskonalenia.
A więc nauczyciel wychowawca musi być amoralny przez swoje manipulacje? Każdy z
nas to Pimko, który próbuje, jakby to powiedział Witold Gombrowicz, „upupić” młodzież?
Tak, niestety, tak. Wychowawca jednak musi być osobą zaufaną, która topos mundi zastosuje
tylko dla dobra dziecka.
Wychowawca może działać na młodzież także poprzez tzw. metody wpływu sytuacyjnego,
które polegają na tym, że „określone działania wychowawcy nie tylko zmieniają układ
stosunków między nim a wychowankiem, lecz także modyfikują w sposób obiektywny
położenie tego ostatniego”5. Nie chodzi tu o wykorzystanie autorytetu wychowawcy, ale o
wykorzystanie jego władzy. Mianowicie, wychowawca może stosować system nagród i kar,
które są konsekwencją zachowań wychowanka. Można nagradzać młodzież za pomocą
dodatkowych punktów z zachowania, słodyczy, pozytywnych notatek w dzienniku,
umieszczenia nazwisk i zdjęć osób nagradzanych w gazetce szkolnej lub w stosownej
gablocie na korytarzu, listów pochwalnych kierowanych do rodziców. W ten sposób dziecko
jest motywowane do działania. Oczywiście, nagradzanie musi być urozmaicone i należy
nieustannie podnosić wymagania w stosunku do wychowanka. Kary natomiast pozwalają
uczniowi wskazać, co jest dobre, a co jest złe oraz jakie wymagania stawia wychowawca. Jest
wiele form karania i nagradzania. Ich właściwy dobór należy do wychowawcy. Trzeba jednak
pamiętać o tym, że karanie nie powinno nigdy dyskryminować dziecka, ani poniżać jego
godności, no i kara powinna następować zaraz po złym zachowaniu wychowanka, aby ten
zdawał sobie sprawę z tego za co jest karany. Oczywiście kara powinna dawać dziecku
możliwość rekompensaty wyrządzonego zła. Co więcej, stanowisko wychowawcy i rodziców
5
Okoń W., „Słownik pedagogiczny”, Warszawa 1981, s. 486
5
w sytuacji karania ucznia powinno być takie samo. Dziecko musi otrzymać jasny, a co
najważniejsze: ten sam komunikat ze strony szkoły i domu.
Młodzież można wychowywać za pomocą tzw. instruowania, czyli wskazywania
wychowankowi niedostrzeganych przez niego aspektów sytuacji. Metoda ta wymaga niekiedy
posłużenia się odpowiednimi środkami, w celu zbliżenia wychowankom poszczególnych
wzorów postępowania. Do takich środków należą: film, literatura piękna, widowiska
teatralne. Można pokazywać przykłady bohaterów literackich czy filmowych, którzy zostali
postawieni w sytuacji konfliktu i musieli wybierać. Uczeń utożsamia się z postaciami, ocenia,
weryfikuje własne poglądy pod nadzorem wychowawcy. Co ciekawe, zdarza się, że to dzięki
szkole ponadgimnazjalnej uczeń przynajmniej raz w życiu był w teatrze czy filharmonii, a są
to takie instytucje, które pokazują młodzieży inny świat, do którego dostęp mają tylko ci,
którzy go rozumieją i których na uczestnictwo w nim stać finansowo. Ośrodki kulturotwórcze
wskazują młodym ludziom wzorce zachowań, ale i sposób bycia, dlatego warto z nich
korzystać w procesie wychowawczym.
Wychowawca może także „wyćwiczyć” u młodzieży prawidłowe postępowanie, poprzez
regularne powtarzanie pewnych zachowań. Znawcy tematu nazywają to tzw. technikami
socjodramatycznymi. Polegają one na inscenizowaniu przez wychowanków pewnych
sytuacji, podczas których pokazują zachowanie, będące przedmiotem ćwiczenia.
Trzecim typem metod wychowania młodzieży w szkole są metody organizowania
środowiska społecznego przez wychowawców. Wychowawca nie może zapomnieć o tym, że
obok bezpośredniego wpływu na wychowanka oraz możliwości manipulowania różnymi
elementami jego sytuacji, istnieją jeszcze grupy społeczne, z którymi dziecko jest powiązane i
które mają na niego wpływ. Jest to działanie tzw. grup odniesienia. Wpływ wychowawcy na
jednostkę w zespole jest tym słabszy, im bardziej rozbieżne są cele i normy, jakie wprowadza
on do zespołu z celami i normami ukształtowanymi w szkole. Dlatego wychowawca może
modyfikować cele zespołu, czyli podnosić atrakcyjność życia w szkole poprzez
organizowania happeningów, akcji profilaktycznych, przedstawień. Wychowawca ma prawo
także do tego, by aktywnie kształtować normy postępowania obowiązujące w szkole. Na
przykład, oprócz działań w ramach Wewnętrznego Systemu Oceniania może wprowadzić
swoistego rodzaju „pisemne kontrakty” z uczniami, które razem formułują na tablicy, po
czym spisują w formie dokumentu, ustalając tym samym zasady wzajemnej współpracy. Co
więcej, wychowawca ma obowiązek interesować się życiem klasy. Ważne jest ustalenie tego,
kto jaką funkcję pełni w zespole po to, by umacniać w grupie pozycję jednostek
posiadających dodatni wpływ na ogół, ale także po to, by nie tworzyły się niebezpieczne
6
podziały między młodzieżą. Niewątpliwie, najważniejszy jest styl kierowania zespołem.
Każdy wychowawca ma swój własny system, dzięki któremu to na niego są zwrócone
wszystkie oczy w klasie. Podobno wychowawca posługujący się demokratycznym stylem
pracy z zespołem osiąga większy wpływ na realizację celów zespołu, na panujące w nim
stosunki wewnętrzne, a zwłaszcza jego strukturę, na układ norm postępowania
obowiązujących w zespole. Jednak każda klasa jest inna i nie można traktować młodzieży
szablonowo. To, na co pozwolimy jednej klasie i przyniesie pozytywne skutki, w innej może
spowodować klęskę. Jakby powiedział Machiavelli: „trzeba być i lisem, i lwem”. W szkole
należy działać sprytnie, co nie oznacza wykluczenia siły i nie mówię tu o przemocy
bezpośredniej. Wychowawca powinien bowiem dopuszczać wychowanków do udziału w
podejmowaniu decyzji dotyczących zespołu, podsuwać zespołowi własne propozycje na
prawach członka, ale to on powinien mieć ostatnie słowo. Należy także strzec się
wykonywania zadań za młodzież – jeśli nie potrafią wykonać jakiegoś zadania – trudno,
trzeba tylko dać im wskazówki, co powinni poprawić, aby następnym razem poszło im lepiej.
Należy dążyć do tego, aby działania oraz ich organizacja przebiegały z inicjatywy zespołu i
jego członków oraz koniecznie podtrzymywać entuzjazm grupy. Trzeba nieustannie ich
motywować, pokazywać wymierne korzyści, jakie będą mieć z tego, że biorą udział w danym
przedsięwzięciu. Ważnym jest, aby zarażać młodzież własnym entuzjazmem. Nie ma nic
gorszego od wychowawcy, który nakazuje grupie zorganizować jakieś przedsięwzięcie i tylko
czeka na jego efekty – nauczyciel też musi się angażować, ma stać w pierwszym szeregu jako
chętny do pracy. Nie tylko wychowawca powinien oceniać pracę grupy, ale młodzież
powinna kształtować w sobie samoocenę, więc zadaniem wychowawcy jest także dążyć do
tego, aby jednostki odpowiadały za swoje czyny przed zespołem, a nie tylko przed
wychowawcą.
Heliodor Muszyński stwierdził, że wychowanie to „świadome i zamierzone urabianie
osobowości według przyjętych wzorów, w toku nawiązywania stosunków i interakcji
społecznych”6. Idąc tym tropem, można wyodrębnić trzy poziomy takiego „urabiania
osobowości” u młodzieży7. Pierwszy to heteronomiczny, gdy wychowawca dokonuje sam
wszelkich
modyfikacji
w
sytuacjach
wychowawczych,
bez
świadomego
udziału
wychowanków, a tym samym wprowadza utrudnienia, wymagania i zadania. Drugi nazywany
jest partnerskim, bo polega na współpracy i porozumieniu między wychowawcą i
wychowankiem w zakresie wprowadzanych do sytuacji utrudnień oraz stosowanych
6
7
Muszyński H., „Wstęp do metodologii pedagogiki”, Warszawa 1971, s.35
Ibidem, s.309
7
wymagań. Trzeci zaś to autonomiczny, bo wychowanek akceptuje cele wychowania, chce i
potrafi sam wprowadzać do własnych sytuacji życiowych takie utrudnienia i wymagania,
przez które cele to może sam osiągnąć. Osoba wychowawcy postrzegana jest wówczas jako
ktoś, kto w kierowaniu własnym rozwojem może dopomóc. Każdy z tych systemów
wychowawczych niesie za sobą pewne zagrożenia. Idealnym byłoby, gdyby rodzic
współpracował z wychowawcą, a uczeń traktował wychowawcę jak partnera, ale przy
jednoczesnym dążeniu do samowychowywania się. Jednak nie zapominajmy, że szkoła nie
jest miejscem dla ludzi idealnych, choć jest instytucją, która o ideałach uczy.
Proces wychowawczy, jakkolwiek
by go nazwać („urabianie”, „upupianie”), jest
procesem kształtowania, które dokonuje się według pewnego wzoru. Ostatecznym wynikiem
jest upodobnienie się wychowanka do wzoru. (Tylko kto nam daje prawo do uzurpowania
sobie prawa bycia wzorem?)
Psychologowie przypisują istotną rolę w procesie wychowawczym osobistym
stosunkom interpersonalnym wychowawcy z wychowankiem. Należy nawiązywać osobiste
kontakty z członkami zespołu na różnych płaszczyznach. W przeszłości zadanie to było
utrudnione. Rozwój techniki i cywilizacji spowodował jednak, że współcześnie trzeba uważać
na coś zdecydowanie innego. Mianowicie, aby się zanadto nie spoufalić z uczniem. XXI w
proponuje nauczycielowi cały wachlarz możliwości, które można wykorzystać do budowania
relacji z młodzieżą. Tworzenie stron www, na których umieszcza się materiały i testy
powtórzeniowe dla młodzieży przed klasówką, założenie szkolnego adresu mailowego, a nade
wszystko – posiadanie szkolnego gg powodują, że relacje miedzy nauczycielami a uczniami
stają się bardzo bliskie. Trzeba wciąż pilnować, aby nie została przekroczona granica, która
poprzez kolokwialny język, którego używa się w wirtualnej przestrzeni, staje się niezwykle
płynna. Nie ma też lepszego sposobu komunikacji z dzisiejszą młodzieżą. Rozmowy „face to
face” są ważne, ale dzięki Internetowi każdy pisze w sposób bardziej otwarty i wtedy, gdy ma
coś do powiedzenia, a nie tylko w czasie trwania zajęć w ramach godzin z 42 artykułu KN. I
tu pojawia się kolejny problem: dobrze jest wytyczyć jasne zasady współpracy za pomocą
komputera, np. godziny na kontakt. Zbyt częste rozmowy przez Internet mogą spowodować,
że młodzież niechcący zakradnie się do naszego życia prywatnego, rodzinnego i będzie je
sobie stopniowo zawłaszczać.
Cóż, współczesny belfer to cyberbelfer, maksymalnie skomputeryzowany, nie
rozstający się ze swym laptopem, wścibiający nos w nie swoje sprawy, ale tak, by młodzież
nie miała o tym pojęcia. To manipulant, ginący jednocześnie pod stosem papierów. Co
8
więcej, uczeń jako „klient szkoły” jest zawsze o trzy kroki przed spoconym i znerwicowanym
cyberbelfrem, próbującym choć na chwilę dogonić swego podopiecznego w cyberprzestrzeni.
Czy współczesna szkoła może wychowywać? A może tylko „przechowuje” rodzicom
najpierw dzieci, potem młodzież, z którą tak naprawdę nie wiadomo co zrobić? Kiedyś do
szkoły przychodziły dzieci po to, by się uczyć: języka polskiego, matematyki, fizyki itd.
Potem pojawiło się pokolenie, które należało uczyć i wychowywać. XXI wiek zaś to czas, w
którym młodzież do szkoły przychodzi, bo…… bo tak. Ani nie są dobrze wychowani, ani źle.
Do tej pory nikt ich nie kontrolował, nie nakładał na nich obowiązków, bo rodzice byli
skoncentrowani na tym, by zapewnić im najwygodniejszy i najlepszy byt. Dlatego też ciężej
jest tych leniwych, niemal wszystko posiadających młodych ludzi namówić do pracy. Nie
potrafią współpracować w grupie, bo z nikim do tej pory nie musieli pracować. To pokolenie
„róbta co chceta” i „żebymtylkonicniemusiał”. Panuje wśród nich tzw. „wszystkomiwisizm” i
„jakośtobędzie”. Jeśli nie uzyskują pozytywnych wyników w szkole, to po prostu przestają do
niej chodzić, albo rodzice przenoszą dziecko do innej placówki. Brak wśród młodzieży
motywacji i determinacji. Nikt już nie pamieta o haśle „ora et labora”.
Bycie wychowawcą, powinno być odrębnym zawodem, słusznie gratyfikowanym. Nie
może być tylko dodatkiem do bycia matematykiem, polonistą czy germanistą. Wychowawca
to osoba, która powinna mieć kontakt z klasą codziennie, a nie raz na dwa tygodnie w formie
godziny wychowawczej i trzy razy w tygodniu podczas zajęć przedmiotowych. Wychowawca
też powinien być ten sam w ciągu całego cyklu kształcenia, nie powinien się zmieniać co
roku. Powinien być nie tylko dobrze wykształcony, doświadczony, nieustannie doskonalący
swój warsztat pracy, ale powinien być obdarzony charyzmą, a jego działania powinny być
konsekwentne. Nie dokument powinien dawać mu uprawnienia do wykonywania pracy, ale
kilka pokazowych zajęć w obecności ekspertów. Jak wychowywać młodzież? Poprzez
rozmowy w kręgu, spotkania z ważnymi ludźmi, uczestnictwo w życiu lokalnym,
propagowanie kultury (kino, teatr, filharmonia), wycieczki integracyjne, udział w projektach
edukacyjnych, np. przez współtworzenie szkolnego pisma, udział w kółkach zainteresowań i
konkursach przedmiotowych, dyskusje na forum klasy, udział w szkolnych przedsięwzięciach
typu akademie świąteczne, happeningi. Trzeba też korzystać ze zdobyczy techniki i
cywilizacji, więc np. komunikować się z młodzieżą za pomocą Internetu. Ważnym elementem
w procesie wychowawczym jest budowanie poczucia wspólnoty poprzez obchodzenie świąt
(Boże Narodzenie: dzielenie się opłatkiem, kolędowanie), przeprowadzanie ankiet, których
celem będzie monitorowanie sytuacji wewnątrz zespołu. Nade wszystko jednak należy
nieustanne angażować rodziców w proces wychowawczy młodzieży.
9
W procesie wychowania przekazuje się młodym ludziom dziedzictwo poprzedniej
generacji, nie zapominając także o tym, że społeczeństwo potrzebuje jednostek twórczych,
krytycznych, zdolnych i chętnych do wprowadzania zmian społecznych. Realizacja tych
dwóch postulatów, to najważniejsza funkcja wychowania. Możliwa ona jest jednak tylko
wtedy, gdy czynnie w niej uczestniczą zarówno wychowawca, uczeń, jak i jego rodzic.
10