Na skrzydłach do Europy

Transkrypt

Na skrzydłach do Europy
3330. rocznica
wiktorii wiedeńskiej
Konrad Pyzel
Na skrzydłach do Europy
Gdy 18 lipca 1683 roku król Jan III wyruszał z Wilanowa pod Wiedeń, Rzeczpospolita Obojga Narodów była kolosem na
glinianych nogach. Kraj rozrywany przez
magnackie partykularyzmy, wymagający
głębokich i natychmiastowych reform, okazał się jednak zdolny do wielkiego wysiłku
militarnego. Blask odniesionego zwycięstwa przykrył na dobrą chwilę tragiczny
obraz państwa. Europa zwróciła swe oczy
na polskiego króla, jego imię było na ustach
wszystkich, a o Rzeczypospolitej po raz
ostatni przed rozbiorami mówiono z podziwem i szacunkiem. Wiktoria wiedeńska nie
ocaliła chylącego się ku upadkowi państwa,
przedłużyła jednak jego trwanie. Co więcej
– dała przyszłym pokoleniom punkt, do
Portret Jana III w wieńcu laurowym, malarz nie- którego można było się odnieść, z którego
określony, po 1683 r., olej na płótnie, 73 × 60 cm, jedni czerpali nadzieję, inni zaś przestrogę,
Muzeum Pałac w Wilanowie
jak wielkie zwycięstwo może obrócić się
przeciw triumfatorom.
W powszechnej świadomości bitwa pod Wiedniem jest uważana za symbol polskiego
sukcesu, tym wyrazistszy, że poprzedzający pasmo klęsk, rozkładu i niemocy państwa.
Równolegle, choć z mniejszym nasileniem, obecny był nurt krytyczny, zarzucający Janowi III, że pokonując Turcję, nierozważnie wzmocnił Austrię, która niespełna stulecie
później stała się jednym z agresorów względem Polski. Oczywiście łatwo jest krytykować, posiadając znajomość następnych wydarzeń. Jan Sobieski, decydując się na marsz
pod Wiedeń, wziął pod uwagę ówczesną sytuację międzynarodową. Słusznie zauwa-
246
9–10/2013
Na skrzydłach do Europy
żył w liście do hetmana Mikołaja Sieniawskiego, że „lepiej w cudzej ziemi, o cudzym
chlebie, w asystencji wszystkich sił Imperii […] wojować, aniżeli samym się bronić”.
Postanowił zatem aktywnie wykorzystać sytuację międzynarodową, zamiast stać z boku
i czekać na rozwój wydarzeń. Zdawał sobie sprawę z faktu, że upadek Wiednia spowoduje w świecie chrześcijańskim szok, a Turkom da możliwość zaatakowania Krakowa,
który – wobec klęski wojsk cesarskich – będzie zapewne nie do obrony w pojedynkę.
Wiedeń – najważniejsze wówczas po Rzymie miasto chrześcijaństwa, stolica Świętego
Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego – miał moc jednoczenia wojsk chrześcijańskich. Za Kraków ani Sasi, ani Bawarczycy nie nadstawialiby karku, to Wiedeń skłonił
do współpracy siły niemieckie i polskie.
Równie istotny był prestiż wiążący się z przyjściem z odsieczą cesarstwu. Rzadko
bowiem zdarzało się, by jeden z najpotężniejszych władców Europy prosił elekcyjnego króla o pomoc. Po triumfie, który cesarz oglądał z bezpiecznej odległości (na czas
oblężenia Wiednia przeniósł się z dworem do Linzu), rozpoczęło się pasmo despektów
i pomniejszania udziału polskiego króla w zwycięstwie. Leopold I potraktował Jana III
dość obcesowo, pokazując mu miejsce w europejskim drugim szeregu. Sobieski, wykonawszy swoje zadanie, stał się cesarzowi zbędny, nawet niewygodny, kłuło w oczy,
że boskiego pomazańca musiał ratować zwykły szlachcic, wybrany spośród równych
sobie na tron. Znów okazało się, że współdziałanie militarne to jedno, a polityka to już
zupełnie odrębny temat.
Pierwsze wrażenia po wielkim triumfie były jednak entuzjastyczne. „Bóg i Pan nasz
na wieki błogosławiony dał zwycięstwo i sławę narodowi naszemu, o jakiej wieki przeszłe nigdy nie słyszały” – pisał do Marii Kazimiery Jan III w słynnym liście z namiotów
wezyra tuż po bitwie. Niestety, szybko okazało się, że ogromny wysiłek militarny pod
Wiedniem był wydarzeniem niemożliwym do powtórzenia. Późniejsze wyprawy pokazały, że Rzeczpospolita nie jest w stanie kontynuować zwycięskiej kampanii przeciw
Turcji. Choć bitwa pod Wiedniem niewątpliwie osłabiła morale wroga, a późniejsze
o miesiąc starcie pod Parkanami przetrąciło jego kręgosłup – to wciąż Imperium Ottomańskie było europejską potęgą, z którą należało się liczyć. Jan III, kontynuując politykę antyturecką w sojuszu z papieżem, cesarzem, Wenecją i później Rosją, zdecydował
się na wyprawy do Mołdawii. Jedna po drugiej kończyły się one klęskami. Szybko
też okazało się, że w sojuszu przeciw Turcji coraz bardziej zaczyna liczyć się Rosja.
Rzeczpospolita wypadała z międzynarodowej gry politycznej.
Zmierzch potęgi Rzeczypospolitej nie nadszarpnął jednak znacząco sławy samego
króla. Umiał on swój sukces zdyskontować i świetnie zdawał sobie sprawę z potęgi
działań propagandowych. W liście do Marii Kazimiery napisał wymowne słowa: „List
ten najlepsza gazeta, z którego na cały świat kazać zrobić gazetę, napisawszy, że jest to
list króla do królowej”. Działania propagandowe miały niezmiernie szeroki zasięg – od
obrazów i rzeźb, przez uroczystości organizowane przez dwór i ceremonialne wjazdy
monarchy do miast, po literaturę panegiryczną. Jak w soczewce wszystkie te dzieła
i wątki skupiają się w pałacu wilanowskim, pomyślanym już przez Jana III jako pomnik
jego chwały. Szczęśliwie został on zachowany w tej formie przez kolejne pokolenia
właścicieli wilanowskiej rezydencji.
Na fasadzie od strony dziedzińca znalazły się płaskorzeźby prezentujące najważniejsze triumfy Jana Sobieskiego, od wyprawy na czambuły tatarskie i bitwy pod Cho-
247
Konrad Pyzel
PALESTRA
cimiem, przez elekcję i koronację, aż po zwycięstwa pod Wiedniem i Parkanami. Na
osi pałacu, tuż nad głównym wejściem, postaci Fam (antycznych bogiń chwały) głoszą
chwałę bohatera spod Wiednia, trzymają w dłoniach wieniec laurowy, ozdabiający niegdyś rzymskich cezarów, a dziś przynależny zbawcy chrześcijaństwa. Inskrypcja, która
im towarzyszy, SOCIANT CUM PACE TRIUMPHOS (łączą z pokojem triumfy), może
wydać się paradoksalna w odniesieniu do króla-wojownika, pokazuje jednak faktyczny
cel jego działań – był nim pokój, obrona kraju i zapewnienie mu dobrobytu. Taki przekaz niesie również dekoracja górnej części fasady, gdzie wyzłocone słońce odbija się na
gładkich tarczach. Te tarcze to herb rodu Sobieskich Janina. Symbolizują one zarówno
ochronę i opiekę, jakiej udziela poddanym monarcha, jak i czystość jego cnót, które
opromieniają królestwo.
Program treściowy pałacu wilanowskiego dobitnie przekonuje, że ów król-wojownik,
groźny pogromca Półksiężyca, był jednocześnie człowiekiem niezwykle oczytanym. Filip
Dupont napisał o nim wymownie, że w jednym ręku trzymał szablę, w drugim zaś książkę. Słowa te można nawet odczytywać dosłownie, współcześni dziwili się królowi, który
na wyprawy wojenne zabierał skrzynie pełne książek i czytał je nawet po wyczerpujących
bataliach. Idąc pod Wiedeń, pochłonięty tysiącem spraw organizacyjnych i politycznych,
żalił się w liście swojej małżonce, że od miesiąca nie miał książki w ręku.
Jan Sobieski lubił również towarzystwo uczonych, otaczał się nimi, brał udział
w dyskusjach, inicjując niekiedy trudne tematy. To właśnie Sobieskiemu możliwość
naukowego rozwoju zawdzięczają chociażby wielki astronom Jan Heweliusz, matematyk Stanisław Solski, twórca nowożytnej księgi o dobrym gospodarowaniu Jakub
Kazimierz Haur, czy wszechstronnie wykształcony bibliotekarz króla Adam Adamandy
Kochański. Sam król szczególnie chętnie parał się geografią i kartografią. Interesował się
poszukiwaniami nowej drogi lądowej do Chin. W wolnych chwilach kolorował mapy,
a zauważywszy w nich błąd, zwracał się do twórcy z prośbą o naniesienie poprawek.
Losy Jana Sobieskiego dobitnie przekonują, że nie można odnosić sukcesów militarnych,
nie będąc wykształconym człowiekiem, posiadającym wiedzę fizyczną, geograficzną
czy wyobraźnię przestrzenną. Ponoć widząc obóz turecki pod Wiedniem, Sobieski rzekł
o wezyrze Kara Mustafie: „Ten człowiek rzemiosła swojego nie zna, i łatwo nam z nim
robota przyjdzie”. Atak przyszedł na wojska tureckie ze strony, z której – zdaniem Kara
Mustafy – nie można było zaatakować. Decydująca szarża polskiej husarii dowodzona
przez samego Jana III przesądziła losy bitwy. Siła ducha i siła umysłu, umiejętność planowania i współdziałania – oto, co pokonało Turków pod Wiedniem.
Do narastającej legendy polskiego króla i jego triumfu mocno przyczyniły się również łupy zabrane spod Wiednia. Zostały one załadowane na 80 wozów i wysłane
przez monarchę do Krakowa. Znalazły się wśród nich wspaniałe namioty, opisywane
przez Sobieskiego jako „obszerne jako Warszawa albo Lwów w murach”. Zdobyta broń
i kosztowne tkaniny zasiliły skarbce kościelne i magnackie Rzeczypospolitej. Z okazji
100. rocznicy odsieczy wiedeńskiej spadkobierca Sobieskich, Karol Stanisław Radziwiłł,
wystawił w Nieświeżu „tron pamiątek” po wielkim monarsze. Tarcza wróżebna Jana III
znalazła się później w centralnym miejscu Świątyni Sybilli w Puławach. Zwycięzca spod
Wiednia znalazł stałe miejsce w panteonie bohaterów narodowych.
Do dziś w katedrze na Wawelu u stóp krucyfiksu królowej Jadwigi wisi strzemię wezyra Kara Mustafy, które jako znak zwycięstwa przekazał Marii Kazimierze towarzysz
248
9–10/2013
Na skrzydłach do Europy
Pałac w Wilanowie (fot. W. Holnicki)
broni Jana III, Filip Dupont. W krakowskim kościele św. Anny sprawne oko wypatrzy
tureckie buńczuki. Jasnogórski skarbiec zawiera m.in. znak husarski monarchy. Wiele
świątyń do dziś przechowuje szaty liturgiczne wykonane z tkanin tureckich zdobytych
pod Wiedniem.Część wspaniałych namiotów tureckich znajduje się w zamku na Wawelu. Pomniki Jana Sobieskiego czy tablice poświęcone bitwie pod Wiedniem, fundowane zazwyczaj z okazji okrągłych rocznic tego wydarzenia, znajdują się w Warszawie,
Krakowie, Gdańsku (przeniesiony po ostatniej wojnie ze Lwowa), Przemyślu, Sanoku,
Cieszynie, Wolsztynie, Głogowie, a także w Wiedniu i na Kahlenbergu. Imieniem Jana
Sobieskiego nazywa się szkoły, ulice, miejskie place, ale i rezerwaty przyrody, kluby
sportowe, pomnikowe drzewa. O Sobieskim śpiewa się pieśni ludowe, kręci się filmy,
maluje się jego podobiznę na portretach i graffiti. To właśnie świadczy też o prestiżu
wiedeńskiego triumfu.
Pozostaje żałować, że zwycięstwo pod Wiedniem przyniosło Rzeczypospolitej znacznie więcej sławy niż pożytku. Nie powstrzymało upadku państwa, nie pozwoliło na
szybkie odzyskanie utraconych ziem (udało się to dopiero w 1699 roku w Karłowicach,
traktat pokojowy podpisał następca Jana III na tronie August II Wettyn). Mimo to kolejne okrągłe rocznice odsieczy wiedeńskiej obchodzone były niezwykle hucznie, a Jan
Sobieski pozostaje jedną z nielicznych powszechnie znanych postaci polskiej historii.
W wiktorii wiedeńskiej jest siła wielkiej historii, która sprawia, że wciąż przypominamy
postać króla, który ocalił Europę.
249