ZA ŁÓT KOP:10

Transkrypt

ZA ŁÓT KOP:10
PIERWSZY POWIEW NIEPODLEGŁOŚCI
– „ZA ŁÓT KOP:10.”
1
stycznia 1860 roku w Warszawie ukazał się pierwszy znaczek
polski, który służył do uiszczenia opłaty za wysłanie listu
zwykłego na dowolny adres odbiorcy znajdujący się na terenie
Królestwa Polskiego oraz Rosji. Z okazji 150-lecia wydania
tego znaczka 15 stycznia 2010 roku Poczta Polska wprowadziła
okazjonalny bloczek oraz FDC (il. 1).
O roli tego niewielkiego skrawka zadrukowanego papieru dla
Polaków pisał w artykule drukowanym w „Kurierze Literacko-Naukowym”, będącym dodatkiem do „Ilustrowanego Kuriera Codziennego”,
w 1935 roku Stanisław Mikstein: Znaczek ten, oprócz swego znaczenia jako protestu
przeciw Rosji i zadokumentowania odrębności Królestwa
Polskiego od zaborcy odegrał
w ciągu półwiekowej niewoli
aż do uzyskania niepodległości
doniosłą rolę propagandową;
umieszczony we wszystkich
katalogach zupełnie odrębnie
od znaczków rosyjskich, przypomniał milionom zbieraczy
w całym świecie o istnieniu
Polski, czasowo tylko wykreślonej z szeregu wolnych i niezależnych państw. Stanisław Mikstein, absolwent Uniwersytetu Jagiellońskiego, wybitny filatelista
o znaczącym dorobku badawczym w zakresie znaczków polskich,
a także poważnym dorobku publikacyjnym, zwrócił w artykule
uwagę na jeszcze jeden ważny aspekt sprawy „znaczka nr 1”.
Również ze stanowiska filatelistycznego – pisał – oddał ten znaczek niezmierne usługi propagandzie Polski, a tem samem został
z nią nierozerwalnie związany. Przez opracowanie historii jego
powstała świetna praca p. Włodzimierza Polańskiego, obecnego
kustosza Muzeum Poczty i Telekomunikacji w Warszawie, praca,
która poza stroną filatelistyczną wyświetliła wiele zagadnień
historyczno-ustrojowych dawnego Królestwa Polskiego. Praca
ta, wydana w pierwszych latach po odzyskaniu niepodległości
i zjednoczeniu ziem Polski, była nie tylko znakomitą propagandą
dla nowo odrodzonego państwa, lecz także dowodem wysokiego
poziomu badań filatelistycznych – historycznych oraz nawiązaniem dopiero tworzących się stosunków polskiej filatelistyki do
przeszłości narodu.
Trzeba w tym miejscu wyjaśnić, że zbieranie znaczków
pocztowych rozpoczęło się w latach 50. XIX wieku, niedługo po
wprowadzeniu ich do obiegu (6 maja 1840 roku) w Anglii przez
Rowlanda Hilla, reformatora poczty nazywanego „ojcem znaczka
pocztowego”. W latach 1860–1865, czyli ważności pierwszego
znaczka Polski, po raz pierwszy użyty został wyraz „filatelistyka”
(philatelie), stworzony przez francuskiego kolekcjonera Jerzego
Herpina i ogłoszony w 1864 roku w jednym z pierwszych czasopism poświęconych zbieraniu znaczków pocztowych „Collectio-
neur de Timbres-Postes”. Szybko rosnąca liczba kolekcjonerów
spowodowała konieczność wydawania katalogów znaczków,
które pojawiły się w Niemczech już w latach 1861–1862, oraz
powstawanie klubów i stowarzyszeń filatelistycznych na całym
świecie. Pierwszą publiczną wystawę filatelistyczną zorganizowano w 1852 roku w Brukseli. A w końcu lat 70. XIX wieku
podjęte zostały poważne badania znaczków mające na celu
również zabezpieczanie coraz liczniejszej rzeszy filatelistów
przed fałszerstwami. A więc
słusznie Stanisław Mikstein
podkreślał rolę i znaczenie
znaczka „Polska nr 1” na
arenie międzynarodowej,
jak i wyników profesjonalnych badań podjętych przez
Włodzimierza Polańskiego
w 1912 roku.
Znaczek pocztowy „Polska nr 1” (il. 2), zadrukowany w dwóch kolorach,
rozmiarem mniejszy nawet
od połowy standardowego
pudełka zapałek (mieści się
na powierzchni 4 cm kw.), na
którym znalazł się rysunek
il. 1 o dwóch różnych wymiarach
mieszczących się w granicach 16,75 na 22,75 milimetrów, stał się
tematem kilku książek wydanych po polsku, francusku, angielsku
i niemiecku oraz ponad czterystu (sic!) różnego rodzaju publikacji,
zarówno fachowych, przyczynkarskich, jak i wzmianek o znaczku. Historia jego wydania, a także późniejsze dzieje są wielce
pasjonujące, tym bardziej że nie uniknięto sporów, krytycznych
wystąpień i artykułów, a nawet inwektyw pod adresem biorących
udział w dyskusjach. W latach 30. XX wieku rozgorzała bowiem
dyskusja, czy znaczek, o którym mowa, jest znaczkiem polskim
czy rosyjskim, zwłaszcza że pojawiły się artykuły, które w tytule
miały określenia „znaczek polsko-rosyjski”.
Opowieść o tym znaczku pocztowym zacząć jednak trzeba
od... historii tworu, jakim było Królestwo Kongresowe, utworzone
po Kongresie Wiedeńskim w 1815 roku na podstawie porozumienia trzech państw zaborczych. Pomimo zapisów traktatu przyznającego Królestwu samodzielność i pewne swobody obywatelskie
Rosja starała się je ograniczyć, podejmowała akcje rusyfikacji
i niszczenia wszelkich śladów polskości. Z czasem te negatywne działania nasiliły się, a po upadku powstania listopadowego
1831–1832 rządzący wówczas Iwan Paskiewicz wprowadził rządy
autokratyczne i terror, który dążył do zniewolenia społeczeństwa,
przed czym naród wieloma sposobami próbował się bronić.
Po śmierci Paskiewicza namiestnikiem został książę Michaił
Gorczakow, który w obliczu klęski Rosji w wojnie krymskiej
(1853–1856) i sytuacji rewolucyjnej w tym kraju spowodował
liberalizację rosyjskiej polityki wobec Królestwa Polskiego,
szczególnie w zakresie administracji i oświaty. Zostało to wy-
ALMA MATER nr 122–123
65
korzystane, ze strony polskiej, do podporządkowania Zarządu
Okręgu Poczty Królestwa Polskiego bezpośrednio namiestnikowi
i Radzie Administracyjnej Królestwa Polskiego. Dzięki temu od
dnia 1 września 1858 roku Poczta Królestwa Polskiego zyskała
pewną autonomię, a tym samym prawo do opracowania własnych
przepisów służbowych, taryfowych i organizacyjnych. Wydawano „Cyrkularz Zarządu Pocztowego Królestwa Polskiego”
redagowany w języku polskim, który był jedynym urzędowym
dokumentem pocztowym wyraźnie podkreślającym odrębność od Rosji. Jednym z głównych działań Zarządu
Pocztowego było wystąpienie z propozycją wydania
kopert stemplowanych, to znaczy z odbitym znakiem
pocztowym, dla miejskiej poczty w Warszawie zamiast
dotychczas używanych rosyjskich poczty miejskiej
w Petersburgu. Koperty takie zostały wprowadzone do
użytku pocztowego w Królestwie Polskim 1 stycznia
1859 roku.
W „Cyrkularzu” nr 13 z 2 grudnia (według kalendarza juliańskiego, a 14 grudnia według kalendarza gregoriańskiego)
1859 roku zapisano dwa bardzo istotne rozporządzenia pocztowe.
Pierwsze dotyczyło wycofania z obiegu znaczków rosyjskich,
które mogły być używane tylko do 1 kwietnia 1860 roku (znaczki
rosyjskie stosowane na terenie Królestwa Polskiego przed 1860
rokiem pokazane są na il. 3), a drugie rozporządzenie wprowadzało na obszarze Królestwa Polskiego znaczek pocztowy po 10
kopiejek jako obowiązujący wyłącznie na terenie
Królestwa. Wycofanie znaczków rosyjskich było
kategoryczne, w „Cyrkularzu” zapisano: Podając do wiadomości Pocztamtu Warszawskiego,
Urzędów i Ekspedycji Pocztowych, Zarząd
Okręgu Pocztowego przede wszystkim poleca,
aby obok takiego ogłoszenia zawczasu uprzedzić
korespondujące osoby, szczególnie wojskowe,
o powyższym zarządzeniu i po upływie oznaczonego terminu
[czyli 1 kwietnia 1860 r. – przyp. autora] listów w kopertach
stemplowanych rosyjskich, tudzież z markami takiemiż na pocztę
nie przyjmować. Jaki to bałagan tworzyło w usługach pocztowych,
skoro można było frankować listy znaczkiem polskim i znaczkami
rosyjskimi – lepiej nie wspominać.
Na wprowadzonym 1 stycznia 1860 roku
(według kalendarza gregoriańskiego) znaczku pocztowym znalazł się, (jak to widać na
kilkukrotnym powiększeniu znaczka, il. 4),
herb Królestwa Polskiego, który przedstawiał dwugłowego orła carskiego z tarczą na
piersi, na której znajdował się polski Orzeł
Biały, a w dolnej części znaczka słynny napis
w języku polskim „ZA ŁÓT KOP: 10.”, który
również był na znaczkach rosyjskich, ale
pisany cyrylicą. Wzór pierwszego znaczka
polskiego zapożyczony został z rysunku
pierwszego znaczka rosyjskiego i pochodził
od jednej z praskich drukarni: Kais Kon. Hofbuchdruckerei Gottlieb Haase Sonne, Prag.
Łut, dawniej pisany „łót”, to jednostka miary
masy, której używali kupcy i mincerze w Europie od średniowiecza do końca XIX wieku.
Wartość tej jednostki była bardzo zróżnicowana w zależności od
miejsca i czasu, i wynosiła od 10 do 50 gramów. Ponieważ jednak
66
ALMA MATER nr 122–123
łut stanowił 1/32 funta, można przyjąć, że w Polsce było to 12,67
grama (funt nowopolski wynosił 0,405504 kg).
Podobieństwo tego pierwszego znaczka polskiego do znaczka rosyjskiego stało się, po siedemdziesięciu latach od jego
wprowadzenia, przedmiotem bardzo burzliwej dyskusji, która
przeniosła się nawet na łamy prasy filatelistycznej. W czerwcu
1933 roku niejaki Stanisław Salikier z Warszawy napisał list do
redakcji „Ilustrowanego Kuriera Filatelistycznego”, który został
przez redaktora naczelnego wydrukowany, wywołując
prawdziwą burzę w świecie filatelistycznym. Stanisław
Salikier już w tytule listu zadawał pytanie Czy „Polska
nr 1” jest znaczkiem polskim? Po krótkim wywodzie,
w którym uwzględniał między innymi brak widocznego
akcentu polskiego na tarczy herbowej (Orzeł Biały był
– z powodu zmian sposobu drukowania i rezygnacji
z tłoczenia – mało widoczny) oraz nic nie mówiący napis
il. 2
łacińskimi literami, którego żaden cudzoziemiec w tych
warunkach nie zrozumie i nie wie, że to właśnie po polsku
wpisano „ za łót kop. 10”. Uznał w końcowym akapicie listu,
że znaczek z 1858 roku (myląc datę wydania polskiego znaczka)
to nie znaczek polski, lecz znaczek okupacyjny przeznaczony dla
jednego z terenów okupowanych. Były w tym liście jeszcze porównania do innych znaczków z terenów okupacyjnych. Wywody
i konkluzję Salikiera poparł Rudolf Kautz z Łodzi, czym jeszcze
mocniej wzburzył wielu znakomitych polskich filatelistów i badaczy znaczków. Szły do redakcji „IKF” protesty
i wyjaśnienia, a nawet tak ostre odpowiedzi, na
przykład wybitnego badacza znaczków Włodzimierza Rachmanowa, że ze względu na zarzuty
natury czysto osobistej redakcja listu nie mogła
opublikować. Zresztą Rachmanow, przez 10 lat,
próbował wyjaśnić tajemnicę podawanej daty
il. 3 wydania tego znaczka, przyjmowaną w źródłach
rosyjskich na 4 marca 1860 roku, i tajemniczego „Cyrkularza
Głównego Zarządu Poczt Cesarstwa” numer 55, z tego właśnie
dnia.
Rzeczowej odpowiedzi Salikierowi udzielił natomiast wspomniany już autorytet w świecie badaczy znaczków Stanisław
Mikstein, który w 12 punktach udowodnił, że
znaczek z roku 1860 jest polskim znaczkiem,
dodając: W ogóle powstanie omawianego
artykułu [Salikiera – przyp. autora] można
chyba przypisać tylko jakimś niezdrowym
stosunkom, bo trudne jest przypuszczenie,
aby człowiek mający pretensje do co najmniej
poważnego filatelisty z pełną świadomością
i rozwagą mógł tak mijać się z historycznymi faktami i lekceważyć zabytek, który
w każdym razie nie tylko przez przeszło pół
wieku przypominał imię Polski milionom
filatelistów wszystkich krajów, lecz nadto
jest jednym z zabytków świadczących właśnie o usiłowaniach utrzymania odrębności,
protestem przeciw przemocy i wyróżnieniem
się od najeźdźcy. Zważając na to, że zaliczenie
znaczków używanych na terenie danego
il. 4
kraju do jego narodowej własności jest rzeczą
trudną i skomplikowaną w przypadku przewrotów politycznych
i zmian zwierzchnictwa na tym terenie, twierdził, iż przy takich
rozważaniach decydującymi czynnikami [...] muszą być przede
wszystkim momenty oparte na historii, prądach i nastrojach
politycznych narodu, jakości wydającej
znaczki, jej stosunku do obcych krajowi
czynników, celu, intencji i znaczenia wydanych znaczków, nadto stosunku oraz
odniesienia się do nich społeczeństwa,
a nie tylko i wyłącznie czynniki zewnętrzne, to jest traktaty i ustawy przemocą
narzucone przez obcych najeźdźców, i to
w dodatku potem nawet przez nich nie
respektowane i niedotrzymane. Pośród
wspomnianych 12 punktów wyjaśnień
przekonujących o polskości znaczka
znalazły się i takie, które przypominały
o tym, że na wydanie tego znaczka nie
było żadnego zezwolenia z Petersburga,
a również, że powoływanie się na podobieństwo do znaczka rosyjskiego i na
tym budowanie tezy o jego rosyjskiej
przynależności nie może być podstawą
dla inteligentnego zbieracza (przytoczył w tym miejscu przykład znaczków
fińskich). Ważne były także względy
techniczne, do których Mikstein zaliczył
to, że klisze potrzebne do wykonania
tego znaczka zamówił Zarząd Okręgu
Pocztowego Królestwa Polskiego za
pośrednictwem Komisji Przychodu
Skarbu, a wykonał ją sztycharz Banku
Polskiego Henryk Majer w Warszawie.
Oraz i to, że druk tych znaczków wykonano w rządowym zakładzie – Fabryce
Stempla w Warszawie, na maszynie
specjalnie skonstruowanej przez Izraela Abrahama Sztafella, o którym to
wynalazcy pisano w „Kłosach” nr 1041
z 1885 roku. Sztafell był także prawdopodobnie konstruktorem maszyny do
wykonania perforacji znaczków.
Wydanie opisywanego znaczka miało zatem podtekst wyraźnie polityczny,
jak sądzę – nadawało mu znaczenie
krzepiące serca wielu Polaków, nie tylko korzystających z usług poczty. Czas
wprowadzenia tego znaczka przypadł
na okres ożywienia życia politycznego
w Królestwie Polskim, a także początek działalności pierwszego komitetu
spiskowego w Warszawie: Kapituły
Warszawskiej. Pojawiający się akcent
polski na znaczku pocztowym mógł być
il. 5
potraktowany jako jeśli nie powiew, to choćby podmuch niepodległości. Niepodległości, na którą trzeba było jednak czekać – jak się
okazało – jeszcze 58 lat. Pierwszy polski
znaczek, ta drobna iskierka wolności
zgasła po pięciu latach, bo w 1865 roku
został wycofany i zastąpiony ponownie
znaczkami rosyjskimi (il. 5).
Pierwszy polski znaczek pocztowy
wydany został w nakładzie około 2,8
miliona sztuk, co wydawać by się mogło
dużo jak na Królestwo o powierzchni
128,5 tysiąca kilometrów kwadratowych,
liczące około 3,5 miliona mieszkańców.
Okazało się, przy ostatecznej likwidacji
Poczty Polskiej w Królestwie, wycofaniu
i unieważnieniu 13 kwietnia 1865 roku
znaczka polskiego, że pozostało niesprzedanych 208 515 sztuk, które zostały
komisyjnie zniszczone.
Ta powszechnie przyjęta procedura
usuwania zbędnych zapasów znaczków
miałaby dzisiaj poważne reperkusje
na rynku filatelistycznym. Nastąpiłby
zapewne wzrost cen znaczka wobec pozbycia się zapasów pocztowych. Ale kto
mógł myśleć o takich sprawach w czasie
burzliwych miesięcy powstania styczil. 6 niowego, działań wojennych i reperkusji
po jego krwawym stłumieniu. Wielki
splot mało sprzyjających okoliczności,
a także zbyt mała liczba zainteresowanych kolekcjonowaniem marek – jak
wówczas nazywały się znaczki pocztowe,
niedocenianie roli i wartości historycznej znaczków pocztowych to zapewne
główne powody tego, że nie zachowały
się ani arkusze tych naszych pierwszych
znaczków (w arkuszu był 100 znaczków),
ani nawet ich większe fragmenty, jak
chociażby jeden z bloków (arkusz składał
się z czterech bloków po 25 znaczków).
Dlatego filatelistyczne rarytasy pochodziły głównie od kolekcjonerów i kupców
spoza Polski. Do rarytasów tych zaliczano: słynny sześciobok znaczków niestemplowanych, znany jako sześciobok dra
Tislowitza – od nazwiska znakomitego
krakowskiego filatelisty, który w 1932
roku zakupił go od firmy Gibbons za cenę
90 funtów angielskich; parkę znaczków
z marginesem oraz kopertę z naklejonym
il. 7 pięcioznaczkowym paskiem z margine-
ALMA MATER nr 122–123
67
sem i stemplem kasującym numerowym
23 z Kalwarii (poczta
w Kalwarii miała numer 23), zaadresowaną
do Banku Polskiego.
Koperta, znajdująca
się obecnie w Muzeum Poczty i Telekomunikacji we Wrocławiu, jest pokazana
na bloczku wydanym
w 2010 roku (zob. il.
1). Oprócz tych unikatów znane są także parki, trójki oraz znaczki
nieząbkowane.
Historie wspomnianych rarytasów,
il. 8
kolekcji, w których
się znajdowały, i ich właścicieli, szczególnie w okresie drugiej
wojny światowej i po jej zakończeniu, mogłyby stanowić niezły
scenariusz do sensacyjnego filmu lub powieści z gatunku sensacyjnych. Kryli się za kolekcjami i rarytasami „Polski nr 1”
znakomici kolekcjonerzy, obywatele ziemscy, kupcy i handlarze. Były wojenne dramaty kolekcjonerów, znikanie kolekcji
i ich cudowne wręcz odnajdywanie w różnych częściach świata.
Były międzynarodowe transakcje, aukcje,
spodziewane wielkie pieniądze i rozczarowania. Ale co najważniejsze, były także
międzynarodowe wystawy filatelistyczne
ściągające tłumy, na których pokazywano kolekcje zawierające nasze pierwszy
znaczek. O kolekcjach znajdujących
się na terenie Królestwa Polskiego, jak
i Polski oraz w Stanach Zjednoczonych
pisał Władysław Rachmanow w artykule
drukowanym w czasopiśmie „Filatelista
Polski” nr 1/2 z 1950 roku z okazji 90-lecia
pierwszego znaczka polskiego. Wspominał
poznane cztery unikatowe zbiory krajowe,
w tym przede wszystkim z 1907 roku Agatona Faberge’a, pochodzącego z rodziny
znanych jubilerów, a zarazem ówczesnego
nadwornego jubilera cara Mikołaja II. Był
on wybitnym znawcą sztuki, jubilerem artystą, a także wielkiej klasy zbieraczem oraz
wytrawnym badaczem znaczków. O jego
zbiorach krążyły legendy. Zbiór znaczków
„Polska nr 1” składał się z 901 sztuk znaczka nr 1, z czego 115
przypadało na znaczki niestemplowane z odmianami i błędami,
440 sztuk było stemplowanych i 346 na listach. Kolejnymi wielkimi zbiorami były: zbiory Włodzimierza Polańskiego, którego
zbiór Rachmanow widział w 1910 roku, i później oglądane zbiory
Edwarda Neprosa oraz dr. Józefa Tislowitza. Każdy z tych zbiorów zawierał po kilkaset różnych znaczków „Polska nr 1”, zarówno czystych, jak i stemplowanych, dziesiątki, a nawet setki listów
ofrankowanych tymi znaczkami, nie wspominając o cymeliach,
które znane były tylko w jednym egzemplarzu, jak chociażby
68
ALMA MATER nr 122–123
odbitka próby pierwszej kliszy
matrycowej (ramki) na arkusiku
z odręczną adnotacją grawera
Henryka Majera, znaczek polski
nr 1 z czerwonym kasownikiem
– datownikiem rosyjskim „Warszawa”, czy wspomniany już nieużywany sześciobok Tislowitza.
W Stanach Zjednoczonych najpoważniejszym zbiorem, uznawanym za największy i najlepszy, był
zbiór dra Leona P. Kozakiewicza
z Chicago. Zawierał on ponad 500
znaczków luźnych i na kopertach
oraz wszystkie prawie unikaty ze
zbiorów Agatona Faberge’a, jak
również i sześciobok, który dziwnym trafem znalazł się w USA,
gdzie został zakupiony na licyil. 9
tacji przez Kozakiewicza. Autor
wspomniał także innych kolekcjonerów w USA posiadających
znaczne ilości znaczków „Polska nr 1”, a wśród nich Wincentego
Domańskiego (około 300 znaczków) i Mirosława Stęczyńskiego
(ok. 100 znaczków). Rachmanow wspomniał także o swoim
zbiorze zapoczątkowanym w 1920 roku, który rozrósł się po zakupie części zbioru Edwarda Neprosa i kopert inż. Huzarskiego.
Z czasem stał się zbiorem specjalizowanym, autor podjął bowiem
pracę nad skompletowaniem kasowników
numerowych polskich zarówno na znaczku
nr 1, jak i na znaczkach rosyjskich. W 1939
roku z kompletu 345 kasowników brakowało mu tylko 40 okazów. Okazało się, że
było jeszcze wielu znakomitych filatelistów
na świecie, którzy posiadali bogate zbiory
znaczka „Polska nr 1”. Do nich zaliczano
między innymi zbiór M. Bojanowicza,
o którym pisano wiele artykułów. W 2000
roku w czasopiśmie „Filatelista” ukazał
się artykuł Zbigniewa Mikulskiego ze
Szwajcarii, wybitnego filatelisty, wystawcy,
autora wielu artykułów dotyczących historii
poczty i pierwszego znaczka polskiego oraz
posiadacza – jak sam napisał największego
zbioru tego znaczka, jaki kiedykolwiek
istniał, w którym wymienił kilka nazwisk
kolekcjonerów posiadających liczące się
zbiory naszego pierwszego znaczka. Wśród
nich także Stefana Petriuka z Niemiec. Na teil. 10 renie kraju jednym z najbogatszych zbiorów,
nagradzanych na wielu wystawach światowych i ogólnopolskich,
był zbiór Stanisława Dolińskiego. Wymienione nazwiska kolekcjonerów to jedynie skromna część tych, którzy z wielu powodów
tworzą zbiory z naszego pierwszego znaczka. Wszystkie te zbiory
mają fundamentalne znaczenie dla poszerzania wiadomości o tym
znaczku, jego historii i znaczeniu dla polskiej kultury.
Jak już wspomniałem, o pierwszym polskim znaczku „Polska
nr 1” napisano już wiele i przypominano o dacie jego wprowadzenia do użytku pocztowego w zasadzie od roku 1894, w którym
ukazała się pierwsza część artykułu Samuela Koprowskiego
Pocztownictwo w dawnej Polsce i marki polskie. Studium filatelistyczne (nr 8 i 9/1894, następne części ukazały się w roku
1895) opublikowane w wychodzącym w Krakowie czasopiśmie
„Filatelista Polski” Kolejnym przypomnieniem, przypadającym
w 50-lecie wydania znaczka „Polska nr 1”, był artykuł z 1910
roku zamieszczony w numerze 6/7 czasopisma „Filatelista” wydawanego we Lwowie, podpisany Zyg. Vet. z Sanoka (Zygmunt
Vetulani) Polskie znaczki pocztowe (1858–1861). Data ta nie jest
bez znaczenia, bo właśnie w tym roku odbył się w Krakowie
pierwszy kongres polskich filatelistów. Autor podjął ten temat, bo,
jak napisał, bardzo rzadko porusza się tę kwestię nawet w pismach
światowych, a same znaczki spotykamy naturalnie
najczęściej na ziemiach
polskich, a szczególnie
w Galicji. W tekście zamieścił następujące zdanie: W r. 1860, 4 marca
(sic! ) zostały wreszcie
wydane właściwe marki
polskie wartości 10 kop.
Barwy niebieskiej i różowej, ząbkowane 12½, znak
wodny, linie faliste równoległe; pod orłem rosyjskim
umieszczonym w elipsie
spotykamy napis polski:
za łót kop: 10 ( łót = 15
gr.). Papier na marki był
fabrykowany w Jeziornej.
Przypomnienie o znaczku
nie miało jednak charakteru zachęty do jakichś obchodów jubileuszowych. Kilka lat później
ukazała się szesnastostronicowa broszurka anonimowego autora
Znaki pocztowe Polski wydana w Petrogradzie, druk Władysława
Lesmana, a dopiero w 1920 roku ukazało się dzieło Włodzimierza
Polańskiego, stanowiące milowy krok w badaniach nad znaczkiem
„Polska nr 1”. Pierwszy apel w sprawie obchodów jubileuszowych
z okazji 75-lecia wydania pierwszego polskiego znaczka wystosowany był w 1935 roku na stronach czasopisma filatelistycznego
„Ikaros”. W artykule redakcyjnym napisano: W bieżącym roku
wypada rocznica doniosłego i patriotycznego czynu… Oto bowiem
mija 75 lat od chwili, gdy 1 stycznia 1860 roku ukazał się pierwszy
znaczek pocztowy, wydany przez polskie władze wyłącznie dla
Ziem Polskich (il. 6). Kolejny jubileusz obchodzony był już po
drugiej wojnie światowej, w 1950 roku, o czym świadczą między
innymi okładki ówcześnie wydawanych czasopism filatelistycznych (il. 7 i 8). 90-lecie pierwszego polskiego znaczka obchodzone było nawet w Kanadzie, gdzie przy okazji wystawy znaczków
prezentowany był okolicznościowy bloczek reklamowy (il. 9).
Apogeum jubileuszowych obchodów przypadło na rok 1960
– z okazji 100. rocznicy wydania pierwszego polskiego znaczka.
Największą imprezą jubileuszową były wystawa „Polska 60”,
którą określano jako największą w dziejach filatelistyki polskiej
wystawę międzynarodową. W wystawie brało udział 50 państw,
w tym 620 wystawców indywidualnych z 37 krajów, prezentujących prawie 950 zbiorów. Wszyscy zwiedzający ekscytowali
się wystawianymi znaczkami „Polska nr 1”, których na wystawie doliczono się około 1000 sztuk. Odbył się także kongres
FIP (Międzynarodowej Federacji Filatelistycznej), w obradach
którego uczestniczyli przedstawiciele Polonii i wielu krajów
ówcześnie zwanych „kapitalistycznymi”, co było ewenementem
w tamtej rzeczywistości. Sporo miejsca poświęcono jubileuszowi
w zasłużonym dla polskiej filatelistyki czasopiśmie „Filatelista”,
wydawanym od 1954 roku. W 1960 roku drukowano kilkanaście
artykułów na temat pierwszego polskiego znaczka, rozpoczynając
od numeru styczniowego, który był także jubileuszowym, setnym numerem (il. 10). Jubileusz stulecia pierwszego polskiego
znaczka pocztowego był uroczyście obchodzony również przez
środowiska polonijne w Anglii, Stanach Zjednoczonych i Australii. Organizowano okolicznościowe wystawy
filatelistyczne między
innymi w Manchester,
Londynie i Birmingham.
W Chicago działające od
wielu lat towarzystwo,
Polonus Philatelic Society wydało, przy okazji wystawy POLPEX
– 1960, pamiątkowy
bloczek. W Melbourne
jubileuszową wystawę
o nazwie POLPHIL – 60
zorganizowało, w pierwszą rocznicę działalności,
Polish Philatelic Society
of Australia. Również
i tam wydano stosowne
il. 11 pamiątki w postaci okolicznościowych kopert,
karnetów i bloczka. Wszystkie te imprezy, przyczyniły się do
spopularyzowania polskich znaczków w tych właśnie krajach.
W następnych latach w czasopiśmie „Filatelista” przypominano o kolejnych rocznicach wydania znaczka, to znaczy 120.
rocznicy, 140., która wypadła w roku 2000 (il. 11), drukując
artykuły wybitnych filatelistów na temat samego znaczka oraz
wyników najnowszych badań i odkryć. Również rok 2010 jest
okazją do przypomnienia filatelistom historii znaczka i prac badawczych z nim związanych, ale przede wszystkim wzbudzenia
zainteresowania wśród społeczeństwa tym nierzucającym się
w oczy „drobiazgiem ”, który stał się, na krótki czas, symbolem
protestu przeciw zniewoleniu w okresie zaborów i zarazem
świadectwem żywotności narodu i państwa wykreślonego na
ponad 130 lat z map Europy.
Wobec bogactwa literatury przedmiotu zarysowałem w tym
krótkim, okolicznościowym artykule jedynie ważniejsze sprawy dotyczące pierwszego polskiego znaczka, wykorzystując
niewielką zaledwie część informacji także z opracowań i artykułów drukowanych w prasie filatelistycznej, szczególnie
w czasopiśmie „Filatelista” ostatnich dziesiątków lat, autorstwa
wybitnych kolekcjonerów i znawców przedmiotu w osobach
Zbigniewa Mikulskiego, Stefana Petriuka, Jana Witkowskiego,
Zygmunta Janika.
Jerzy Duda
fotograf dokumentalista, autor prac drukowanych w „Zeszytach Naukowych UJ”,
Wielki Mistrz Rycerskiego Zakonu Bibliofilskiego
z Kapitułą Orderu Białego Kruka,
prezes Ogólnopolskiego Klubu Filatelistycznego „Cracoviana”
ALMA MATER nr 122–123
69