i wysiłkowym treningu sportowym
Transkrypt
i wysiłkowym treningu sportowym
Wojciech Pasterniak Uwagi o "bezwysiłkowym" i wysiłkowym treningu sportowym Idō - Ruch dla Kultury : rocznik naukowy : [filozofia, nauka, tradycje wschodu, kultura, zdrowie, edukacja] 5, 70-74 2005 Prof. zw. dr hab. W ojciech P astem iak podejm uje tem at treningu sportow ego n a gru n cie podejścia sy stem o w eg o holistycznego i w oparciu o w łasne dośw iadczenie praktyczne. Problem je s t intrygujący i niech będzie w stępem do dyskusji o duchow ym w ym iarze przygotow ania startow ego sportow ca lub też w pływ ie czynników d u chow ych na stan je g o zdrow ia. W O JC IE C H P A S T E R N IA K U niw ersytet Zielonogórski Uwagi o „bezwysiłkowym ” i w ysiłkow ym treningu sportowym Słow a kluczowe: trening sportow y, trening bezw ysiłkow y, kontuzje fizyczne, psychiczne i duchow e, ocena przygotow ania startow ego zaw odnika Praw dopodobnie m iał rację Lew Szestow, gdy w sw ym znakom itym dziele D ostojew ski i Nietzsche m im ochodem zauw ażył, że „w głębinach myśli kryje się nierozerw alna sprzeczność” [Szestow 1987, s. 58]. I „sprzeczność tę, am biw alencję” odkryw am y także w tedy, gdy m yślim y 0 w yczynow ym treningu sportowym . Niewątpliwie wym aga on wysiłku, często - jak to się mówi - katorżniczego. W iemy, że niektó rych trenerów - przykładem najczęściej wymienianym może być Hubert W agner - nazywano wręcz „katami”, chociaż ich „wysiłkowa” praca owocowała największymi sukcesami sportowymi. A le - z drugiej strony - w ydaje się, że trening sportow y pow inien być w ręcz „bezw ysiłkow y” , który to term in opatruję cudzysłow em , albow iem jakaś absolutna bezw ysiłkow ość w treningu sportow ym je st - oczyw iście - niem ożliwa. Tak ja k nie m a jakiegoś niczym nie ograniczonego, najw yższego wysiłku, tak też nie istnieje jak iś absolutny bezwysiłek. M am y tu do czynienia z tz w . continuum , z dw om a biegunam i tego sam ego procesu. Zdecydow anie w ym agają one racjonalnego uw zględnienia w sportow ym treningu i zrów now ażenia. Przetrenow anie sportow ca jest równie groźne co jeg o niedotrenow anie. Toteż rzeczą niezbędną, naw et przed i po każdym treningu, je st pom iar w ytrenow ania (poziom u) różnych dyspozycji fizycznych, psychicznych 1 duchow ych, bądź pom iar bardziej ogólny, globalnie obejm ujący poziom przygotow ania fizycznego, psychicznego i duchowego. W ykonanie tego zadania tzw. metodami naukowymi jest - w krótkim czasie - bardzo trudne, a na wet niemożliwe. W yręczyć się tu można badaniami radiestezyjnymi, o których niżej szerzej napiszę. W ym iary treningu „bezw ysilkow ego” Jak identyfikow ać i m aksym alizow ać trening „bezw ysiłkow y”? O dpow iedź na to pytanie je st tylko częściow o możliwa. M ożemy m ianowicie w skazać tylko na pewne ogólne wym iary trenin gu bezw ysilkow ego, w iedząc jednocześnie, że ma on przede w szystkim wym iary indywidualne, zdeterm inow ane potencjałem fizycznym , psychicznym i duchow ym każdego sportow ca oraz sytuacją, najszerzej pojętą, w jakiej się znajduje. Chodzi tu zarów no o dyscyplinę sportow ą, ja k też aktualne przeżycia, m yśli, uczucia, przekonania, sam oocenę w ydolności psychicznej, fizycznej i duchowej itp., itd. Jeden czynnik wydaje się tu niesłychanie ważny: sam oocena m ożliwości perfekcyjnego w ykonania zadań startowych. Do najogólniejszych w ym iarów treningu „bezw ysilkow ego” należą czynności zew nętrzne i w ew nętrzne redukujące zm ęczenie, czynniki sprzyjające ekonom izacji w ysiłku sportow ego, przeżycia m otyw acyjne i inne, w tym katharktyczne, będące następstw em „treningow ej” dobrej roboty - ja k m ów ił T. K otarbiński - oraz szczególnego obcow ania z „oczyszczającym ” pięknem ruchu i głębszej percepcji św iata i własnej osoby. T rening powinien być radosny, atrakcyjny, urozm aicony, a tym sam ym redukujący zm ęcze nie, m onotonię, w ręcz nudę. Powinien być także ekonom iczny, to znaczy w ten sposób celowy, w ydajny i oszczędny - by, jak m ówi prakseologia, nie angażow ał zbędnie energii fizycznych, psychicznych i duchowych. Taki trening m oże być nazwany „treningiem kota” , gdyż to w łaśnie zw ierzę porusza się bezw ysiłkow o niem al, a w sw ych ruchach je st niezwykle sprawne. W treningu „bezw ysiłkow ym ” obow iązuje zasada pełnego zaufania do w łasnego organizm u i - tak na przykład u joginów - zdolność pełnego nad nim panowania. Zaw odnik przechodzi 70 wtedy - ja k to m iędzy innymi pokazują badania K. W ilbera, w w yższy stan św iadom ości zwany św iadom ością centaura [por.: W ilber 1996]. N ie idzie tu jednak - j a k u w ym ienionego badacza 0 oddzielenie ciała od ego, lecz o zjednoczenie w szystkich pierw iastków człow ieka, co stanowi zapow iedź uzyskania najw yższej św iadom ości. T rening „bezw ysiłkow y” m a sw oje tajem nice związane z relacją m iędzy zaw odnikiem a tre nerem. Jest ona przejaw em czegoś więcej niż zaufanie, w kracza w tajem nicę jedności dw u osób 1 m ożliw ości pozytyw nego energetycznego oddziaływ ania, naw et na odległość. K ontuzje fizyczne, psychiczne i duchowe Określona wyżej relacja Je d n o śc i”, wymagająca niewątpliwie oddzielnych badań, umożliwia trenerowi leczenie - w sensie dosłownym i przenośnym - różnych blokad i kontuzji zawodnika, co wydaje się trudne do uwierzenia, a jednak faktycznie istnieje. Dw a lata opiekowałem się zawod nikami ekstraligowej drużyny zielonogórskich pingpongistów, ponad dwa lata współpracowałem (trening to przede wszystkim współpraca) i współpracuję z czołowymi polskimi tenisistami: Radosławem Nijakim, a głównie z Jakubem Nijakim, sporadycznie z żużlowcami (Huszcza, Kasprowiak), piłkarzami, siatkarzami i innymi sportowcami. Ku ich zdumieniu - wspierając się na badaniach LeShana, medycynie Dalekiego Wschodu, doświadczeniach myślicieli arabskich i mis tykach różnych religii oraz innych źródłach i inspiracjach, o których tu nie wspomnę - usuwałem dość często różne poważne niekiedy kontuzje fizyczne. Niektóre dokumentowałem, prosząc zawodnika, najczęściej po kilku tygodniach lub nawet miesiącach, o stosowne oświadczenia na zasadzie pełnej dobrowolności. Podobne zresztą eksperymenty robiłem lecząc chorych nie związanych zupełnie ze sportem, by mieć stosowny materiał porównawczy. Pozw olę sobie zacytow ać niektóre oświadczenia: 1. „Ośw iadczam , że przez około 2 tygodnie odczuwałem znaczny ból łokcia, który zniknął po jednorazow ym zabiegu Pana Prof. W. Pasterniaka. Przez ostatnie dw a m iesiące nie odczuwam żadnego bólu łokcia.” Redzim ski Tom asz Tom asz Redzim ski je s t czołow ym polskim pingpongistą. Jest w ybitnie zdolnym człowiekiem , racjonalistą stuprocentow ym , nie wierzącym w żadne „czary”. W ielokrotnie w czasie naszej dwuletniej w spółpracy udało mi się usunąć lub złagodzić mu ból. 2. „D nia 22.01.2004 Pan W ojciech Pasterniak w krótkim czasie usunął mi ból m ięśnia pośladkowego. Podczas zabiegu odczuwałem głęboki spokój”. Jakub Nijaki Tem u uzdolnionem u tenisiście, w ielokrotnem u m istrzowi Polski juniorów i brązowem u m edaliście m istrzostw Polski seniorów, pom agałem w ielokrotnie w różnych kontuzjach fizycznych, psychicznych i duchow ych, współpracując z nim ju ż prawie od trzech lat. On w ciąż je st podm iotem m oich dośw iadczeń treningow ych. W krótce pow inien osiągnąć w ielkie sportowe sukcesy. 3. „Od sześciu m iesięcy odczuwałem ból łokcia prawej ręki („łokieć tenisisty”). L eczyłem się różnym i m aściam i - bez skutku. W końcu stycznia 2004 r. Pan Profesor W ojciech Pasterniak zrobił mi kilkunastom inutow y zabieg na odległość i ból minął. Do chwili obecnej [minęło przeszło pół roku - przyp. mój W .P.] nie odczuwam dolegliw ości.” I. Bochno Pan m gr I. Bochno je s t pracow nikiem naukow ym U niw ersytetu Zielonogórskiego, siatkarzem amatorem. N ieraz udało mi się pom óc w bardzo poważnych chorobach na przykład panu profesorowi Bolesławow i Potyrale z W rocław ia, którem u choroba uniem ożliw iała podniesienie ręki i pow odow ała silny jej ból, M ałgorzacie Hupental z Prusic koło Z łotoryi w stw ardnieniu rozsianym , pani A nnie Ichnowskiej z Lubska, córce lekarza m edycyny, która dziękuje mi za „wyciszenie i uspokojenie drżeń” , które niepokoiły j ą po operacji guza m óżdżku. Niekiedy były to choroby przewlekłe. N a przykład Elżbieta Lewandowska z D opiewa pisze: „Ośw iadczam , że 23 m aja 2004 r. Profesor Pasterniak dokonał zabiegu uzdraw iającego, po którym przestało boleć kolano. Dodaję, że leczyłam się przez 2 lata, a także m iałam zabieg 71 chirurgiczny, lecz nie przyniosło to popraw y i kolano w ciąż bolało. D opiero po zabiegu profesora W. Pasterniaka przestało natychm iast boleć.” W yżej w skazałem na inspiracje m oich praktyk uzdrow ieńczych. Ich m echanizm u i efektów nie potrafię w yjaśnić racjonalnie, a inne w yjaśnienia niech pozostaną m oją tajem nicą trenerską, jeśli tak m ogę siebie nazwać. W każdym razie stw ierdzam , że trener m oże niekiedy m ieć m ożliw ości usuw ania niektórych kontuzji fizycznych, przy całym szacunku i uznaniu dla m edy cyny naukowej. W ydaje mi się, że droga do tych - także dla mnie nieraz zaskakujących uzdrow ień - w iedzie ścieżką duchową. Celow e także —w pew nym stopniu - w ydaje się w ykorzystanie osiągnięć m edycyny niekon w encjonalnej, tysiącletnich praktyk uzdrow ieńczych, na przykład leczenia koloram i, stosow anie akupresury itp. W przypadkach szczególnych łączyłem usuwanie kontuzji fizycznych z usuwaniem „kontuzji” psychicznych i duchowych. Stosowałem tu zabieg - zawodnik pozostawał w pozycji leżącej - będący kom binacją ćwiczeń wizualizacyjnych, zwłaszcza własnego wnętrza, oraz afirmacyjnych, medyta cyjnych i kontemplacyjnych, w czym w ielką pom ocą służyły mi niezwykłe badania nad wyższymi stanami świadomości Prof. A. Szyszko-Bohusza, z którym stale współpracuję naukowo. U suw anie kontuzji psychicznych (celowo używ am tego słowa, by wyraźniej zw rócić uwagę na niedom agania psychiczne naszych zaw odników , często w ybitnych, i słabości pod tym względem naszych i nie tylko naszych trenerów ) je st niekiedy trudniejsze niż w spom nianych kontuzji fizycznych. A to głów nie dlatego, że u w iększości sportow ców są to kontuzje przew lekłe, będące rezultatem jednostronnego, najczęściej tylko fizycznego treningu. Kontuzję psychiczną trzeba ja k najszybciej usunąć! N ie m ożna jej utrwalać poprzez zgłaszanie pretensji do zaw odnika, robienie mu wym ów ek, karanie. N iezastąpiona je st tu edukacja przez zrozum ienie1, o której pisałem w poprzednim tom ie niniejszego pism a [Pasterniak 2004], W śród osobow ych potęg człow ieka w skazane je st odw ołanie się do jeg o inteligencji duchowej [por. m.in.: G riffiths 1995; Zohar, M arshall 2001; Szyszko-B ohusz 2000; LeShan 1991], posiadającej niezw ykłą m oc integracji jej wnętrza. K ontuzje duchow e sportow ca są niezw ykle częste - podobnie ja k innych ludzi - a przy tym dość trudno rozpoznaw alne. Ł atw iej ustalić ogólny poziom kondycji duchow ej zaw odnika, niż ustalić jeg o detaliczne duchow e niedom agania. K ondycja duchow a zaw odnika je st następstw em jeg o relacji z m ało znanym a potężnym św iatem duchow ym . K ontakt z tym światem je st dla wielu sportow ców niesłychanie ważny. W idzieliśm y dzięki telew izji, ja k niektórzy zaw odnicy w ykonyw ali przed startem różne praktyki duchowe, zapew ne w ierząc, że przyniosą im one sukces na olim piadzie w Atenach. P odstaw ą tych praktyk je st wiara, wiara, która niekiedy zam ienia się w pew ność i m inim ali zuje, a naw et likwiduje, odczucie wysiłku w czasie startu zawodnika. N ie tylko znane badania J. M urphy’ego nad działaniem podśw iadom ości, ale rów nież św ięte teksty różnych religii ukazują potęgę i skuteczność wiary. „W iara je st pew na - czytam y w Katechizm ie K ościoła K atolickiego - pew niejsza niż w szelkie ludzkie poznanie...”2. R ów nież w ielu trenerów i zaw odników uznaje znaczenie tzw. „wiary w sukces” w treningu i starcie sportowym . Lepiej, jeśli ta w iara m a źródło transcendentalne... „Świat w ypadł z kolein” - m ów ił Szekspir. N iszczący wszelki porządek chaos św iata i chaos w ewnętrzny życia człow ieka je st konsekw encją odejścia do B oga i Jego praw - ja k twierdzi wielu filozofów. U spokojenie duchow e sportow ca gw arantuje m u spokój psychiczny i fizyczny. Dlatego je st tak ważne i tak owocne. „B o m b a e n e rg e ty c z n a ” Usunięcie kontuzji fizycznych, psychicznych i duchow ych sportow ca skutkuje takim stanem , który nazywam „bom bą energetyczną”. Jest to stan m aksym alnej gotow ości oraz m aksym alnej skuteczności sportowej. W tedy sportow iec gra, rzuca, biega itp. ,ja k w transie”, jeśli użyjem y potocznego określenia. ■ 1 W ty m w z g lę d z ie b e z c e n n e w y d a ją m i s ię liczn e p ra ce J id d u K rish n a m u rtic g o . 2 K a te c h iz m K o ś c io ła K a to lic k ie g o , P o z n a ń 1994. s. 48. 72 O grom nie w ażny staje się tutaj ów m om ent „bezw ysiłkow ości” . Sukcesom , rekordom , dobrym w ynikom nie tow arzyszy poczucie zm ęczenia, stresu itp., chociaż faktycznie wielki w ysiłek m a miejsce. Sportow iec przebyw a w innym stanie św iadom ości, wyższym , w którym na plan dalszy schodzi pragnienie sukcesu, uznania, pieniędzy, a górę bierze sam a p a sja p e rfe k cyjnegö i ra d o sn e g o d z ia łan ia. M ów ił niegdyś M ałysz, by przede w szystkim koncentrow ać się na sam ym skakaniu, a nie na m yśleniu o sukcesach, tytułach i m edalach. D latego potrzebne je s t - ja k mówi uczony - ustaw iczne „ładow anie stanu św iadom ości” [Vedfelt 2001, s. 135]. Zdaniem Ole V edfelta, oznacza ono, że utrzym uje się uwagę, a także inne energie psychiczne na pożądanym poziom ie, stawiając daną osobę przed odpow iednim i zadaniam i. D odałbym , że ów pożądanym poziom dotyczy także energii duchowych. Istnienie czy też brak owej „bomby energetycznej” m ożna bez trudu i bardzo łatw o zbadać. M ożna zatem w każdym m om encie określić faktyczny stopień gotowości i przygotow ania zaw odnika do startu. R a d ie ste zja n a u słu g ach sp o rtu W spom niany w yżej poziom gotow ości do startu, poziom energetycznego przygotow ania m ówiąc inaczej - m ożem y zbadać obok różnych m etod naukow ych, które bardzo cenię, radiestezyjnie. Radiestezja, jeśli się nie mylę, nie je st zbyt dobrze w idziana w sporcie, a często określana negatyw nie jak o praktyka pozanaukowa. M a jednak w iele zalet. Pozw ala przede w szystkim w bardzo krótkim czasie odpow iedzieć na interesujące trenera pytania, a w szczegól ności określić poziom fizycznego, psychicznego i duchow ego przygotow ania zaw odnika do star tu. M oje w ieloletnie dośw iadczenia w skazują na jej w ielką przydatność i skuteczność tak w w y krywaniu om aw ianych wyżej kontuzji, jak też w różnego rodzaju diagnozow aniu, a naw et terapii, polegającej głównie na tzw. leczeniu koloram i, m ającem u bardzo odległe tradycje i stosow anem u między innymi w starożytnych Chinach. Nie chciałbym wnikać w szczegóły tej praktyki, ja k też opisywać własnych doświadczeń w tym zakresie. Interesuje mnie i interesowała ich skuteczność, a ta wydaje mi się trudna do przecenienia, również w opinii wielu diagnozowanych przeze mnie i „leczonych” sportowców. N a zakończenie tego krótkiego szkicu, który zaledw ie dotyka wielu pow ażnych zagadnień treningu „bezw ysiłkow ego”, a także w ysiłkow ego, s ą bowiem one z sobą ściśle splecione, przyw ołam niezw ykłą myśl funkcjonującą w filozofiach i religiach D alekiego W schodu. Jest to myśl nakazująca zapom nieć o celu, do którego dążym y, gdyż w łaśnie w tedy znajdziem y się blisko niego. Z tego punktu w idzenia „w ym uszanie” na zaw odnikach sukcesów , m edali, zw ycięstw je st praktyką wysoce d y sk u sy jn ą a praw ie pow szechną. W ielkie osiągnięcia przychodzą sam e, jeśli kroczym y cierpliw ie ścieżką „bezw ysiłkow ego” treningu, wspartego oczyw iście na wrodzonym talencie, a także w olnego - w m iarę m ożności - od wszelkich kontuzji fizycznych, psychicznych i duchowych. B IB L IO G R A F IA 1. 2. 3. 4. 5. 6. 7. 8. 9. G riffiths B. (1995), W p o szukiw aniu najw yższej św iadom ości, Bydgoszcz. K atechizm K ościoła K atolickiego, P oznań 1994. LeShan L. (1991), Św ia t ja sn o w id zą cy ch , Poznań. Pasterniak W . (2004), E dukacja p r ze z zrozum ienie, „R ocznik N aukow y Ido - R uch d la K ultury / M ovem ent for C ulture” , R zeszów , t. 4, s. 3 2 0-332. Szestow L. (1987), D ostojew ski i N ietzsche, W arszaw a. Szyszko-B ohusz A. (2000), Św iadom ość św iatła, Św idnica. V edfelt O. (2001), P oziom y św iadom ości. P oznaj p o te n cja ł sw ojeg o um ysłu, W arszawa. W ilber K. (1996), N iepodzielone. W schodnie i zachodnie teorie rozw oju osobow ości, Poznań. Z ohar D ., M arshall I. (2001), Inteligencja duchow a, Poznań. 73 T ip s a b o u t e ffo rt a n d “ e ffo rtless” s p o rt tra in in g K ey w o rd s: sport training, effortless training, physical, psychical and spiritual contusions, the estim ation o f start-preparing “Effortless” training should be joyful, attractive, varied, purifying, reducing tiredness, and also econom ic, i.e. purposeful, efficient and econom ical - as praxeology teaches, so as not to unnecessarily engage physical, psychical and spiritual energies. Rem oval o f physical contusions and psychical and spiritual contusions o f a sportsm an is connected with psychophysical training. The foundation o f these practices is the faith - not only the faith in success, but also transcendence leading to “ spiritual calm o f a sportsm an” . The author recom m ends supplem entary application o f radiesthesia techniques in a training process.