Korsze. Zmanipulowali wyniki, narobili paniki - info

Transkrypt

Korsze. Zmanipulowali wyniki, narobili paniki - info
Dodatek specjalny do czasopisma Info-Racje
Korsze. Zmanipulowali wyniki, narobili paniki
Tak problemów nie rozwiązuje się
Porozwieszane w sobotnie przedpołudnie na terenie Korsz ulotki z interpretacją wyników badań
owoców i warzyw wywołały niemałe zamieszanie.
Dramaturgii dodawały bojówki zaopatrzone w kosze z warzywami wieszczące, że wszystkie zbiory
w Korszach są zatrute. Tak oto grupka osób zawładnęła całym miastem, wywołując psychozę.
Wmówiono ludziom, że warzywa i owoce z korszeńskich działek nie nadają się do jedzenia. Tyle,
że nie jest tak do końca.
Przede wszystkim, jak twierdzą naukowcy, nie
należy dokonywać interpretacji jakichkolwiek
szczątkowych wyników. Tym bardziej nie powinni
podejmować się tego ignoranci, co miało miejsce w
tym przypadku. Dopiero wraz z innymi dodatkowymi okolicznościami można pokusić się o ostateczną ocenę badanej materii. Ani dyrektor Warmińsko
-Mazurskiego Państwowego Inspektoratu Sanitarnego, ani WIOŚ, ani też dyrektor katowickiego
Ośrodka Badań i Kontroli Środowiska nie podjęli
się skomentowania wyników przeprowadzonych
badań upraw z naszych ogródków. Tymczasem
grupka ludzi z korszeńskiego komitetu uczyniła to,
a radosna twórczość zawisła na tablicach. Takie
talenty naukowe marnują się w naszych Korszach.
Ktoś „mądry” biorąc się za ocenę tych wyników nie
wziął pod uwagę marginesu błędu, czy jak kto woli,
niepewności rozszerzonej. A wystarczyło tylko
przeczytać uwagi pod wynikami. Albo ktoś niedouczony wziął się za interpretację albo zrobiono
to celowo. W taki sposób oznaczono na czerwono, wskazując na przekroczenia ołowiu np. w korzeniu buraka, gdzie poziom zawartości ołowiu próby z badanego warzywa wyniósł 0,12 mg/kg przy
Najwyższym Dopuszczalnym Poziomie (NDS) 0,10
mg/kg. Przy czym granica tolerancji to +- 0,04. Tak
więc poziom ołowiu jest w normie. Tymczasem w
informacji komitetu zagrożenie istnieje. Podobna
manipulacja dotyczy korzenia buraka z poziomem
zawartości 0,16 mg/kg przy NDS 0,10 mg/kg z granicą błędu +- 0,06, cebuli z wartością 0,14 mg/kg
przy NDS 0,10 mg/kg z granicą błędu +- 0,05, porzeczki z wartością 0,16 mg/kg z granicą błędu
0,06.
Ponadto wskazany w zmanipulowanej przez komitet informacji poziom pb w porze wynosi 0,10 mg/
kg czyli mieści się w normie, a został zaznaczony
na czerwono, jakoby było przekroczenie.
Jeśli zaś mówimy o pszenicy, pszenicy ozimej czy
próbie oznaczonej jako zboże, to jak możemy wy-
czytać z dokumentu Okręgowej Stacji ChemicznoRolniczej w Olsztynie, która przeprowadziła badania, w stosunku do tych próbek nie dokonano
oceny zawartości ołowiu i kadmu, ponieważ
wartości podane w Rozporządzeniu Komisji (WE)
nr 188/2006 z 19 grudnia 2006r ustalającym najwyższe dopuszczalne poziomy niektórych zanieczyszczeń w środkach spożywczych dotyczą zawartości ołowiu i kadmu w środkach spożywczych , a analiza zawartości ołowiu i kadmu ze
względu na fazę rozwojową roślin została wykonana w całych roślinach. Dlaczego więc zrobił to komitet?
Zamieszczona notka pod tym bestsellerem naukowym mówiąca, iż „każde z wymienionych wyżej
warzyw i owoców nie nadaje się do spożycia” zakończona wykrzyknikiem dla zwiększenia strachu,
to majstersztyk manipulacji, ponieważ czytający
myśli, że zagrożenie dotyczy wszystkich warzyw z
danej grupy, a w rzeczywistości dotyczy danego
warzywa, ale z określonej próby, czyli np. cebuli
zbadanej w ogródku pani Iksińskiej, ale już nie cebuli z działki sąsiadki.
Podsumowując,
Nierzetelna, niedopuszczalna swobodna interpretacja szczątkowych wyników badań dokonana
przez dyletantów to, moim zdaniem, niskich lotów
zabieg propagandowy. Zastanawiam się tylko, czy
osoby dopuszczające się takiej manipulacji nie
mają świadomości odpowiedzialności za swoje
słowa i czyny? I nawet nie piszę o odpowiedzialności prawnej, ale moralnej.
Czemu to ma służyć, bo chyba nie ochronie mieszkańców i środowiska? W ten sposób nie rozwiązuje się trudnych sytuacji. Nie chroni się kogoś wywołując u niego strach. Mieszkańcy potrzebują
spokoju i mądrego, wyważonego, a przede
wszystkim efektywnego działania. W październiku, najpóźniej listopadzie naukowcy z Instytutu
Medycyny Pracy w Łodzi oraz Ośrodka Badań i
Kontroli Środowiska w Katowicach zakończą badania i powstanie ekspertyza, która wszystko wyjaśni.
Apeluję, parafrazując słowa lidera nieformalnego
ruchu pn. Komitet: " Nie róbmy z poważnej sprawy
piaskownicy"!
Tomasz Dudziak
Absolwent Polskiej Akademii Nauk w Warszawie,
Instytut Nauk Prawnych
Dodatek specjalny do czasopisma Info-Racje
Korsze – Olsztyn. Nieuzasadniona panika z manipulacją wyników w tle.
Warzywa i owoce w Korszach nie są zatrute!
W poniedziałek Wojewódzki Inspektor Sanitarny w Olsztynie zajął stanowisko w związku z wywołaną w
sobotę w Korszach paniką. Histerię i
strach wywołał komunikat kętrzyńskiego sanepidu oraz informacja na
tablicach ogłoszeń w mieście z dowolną interpretacją wyników badań
warzyw, owoców i zbóż. Rozmawialiśmy z Januszem Dzisko, Warmińsko
– Mazurskim Państwowym Inspektorem Sanitarnym w Olsztynie.
Ewa Szyszkowska – Papis - Czy warzywa i owoce w Korszach są zatrute?
Janusz Dzisko - Nie są zatrute! Dysponujemy wynikami płodów rolnych z
okolicy Korsz. W 9 próbkach stwierdziliśmy niewielkie przekroczenia, ale są to
przekroczenia, które dotyczą konkretnych próbek. Nie możemy dziś mówić Janusz Dzisko – Warmińsko-Mazurski Państwowy
w sposób jednoznaczny, że warzywa i Inspektor Sanitarny w Olsztynie
owoce na terenie Korsz są zatrute.
Przy dużej ilości przebadanych próbek,
niewielka ilość kwestionowanych nie wskazuje, że istnieje w Korszach realne zagrożenie życia i zdrowia mieszkańców. Dodam
tylko, że jest ogromnym nadużyciem mówienie i pisanie, ze warzywa są zatrute,
bo to nieprawda.
E.Sz.P. - Na tablicach ogłoszeń w Korszach
pojawiła się informacja z interpretacją wyników. Czy można wnioskować, że jest zagrożenie?
J.Dz. - Nie odpowiadam za to co publikuje
Komitet na rzecz Ochrony Zdrowia i Życia
Mieszkańców, ponieważ jest to duże nadużycie, mówienie, że wszystko jest zatrute,
bo to nieprawda. Ja mogę mówić o przekroczeniach, a nie o całkowitym zatruciu, ale
tylko i wyłącznie pewnej grupy próbek, która
została zbadana. Tu jest jeszcze jedna bardzo istotna rzecz, że laboratorium, które robiło te badania,
podaje pewien zakres niepewności. W niektórych
momentach ten zakres, czyli margines ewentualnego
błędu, pokrywa się z ilością wartości ponadnormatywnej. Dlatego to wyrywkowe badanie nie może
być podstawą do tego, aby siać tego typu panikę.
E.Sz.P. - A jak pod kątem prawnym wygląda publikacja cząstkowych wyników ?
J.Dz. - Nie znam uwarunkowań prawnych, że nie
można publikować wyników bez interpretacji, ale każdy, kto pracuje w tej branży i posługuje się tego typu
badaniami wie, że „goły” wynik nie jest powodem do
tego, aby wyciągać daleko idące wnioski, bo to jest
zwykłe nadużycie. Odnoszenie się procentowo do
przekroczeń świadczy o niezrozumieniu rzeczy. Można mówić „tysiąc przekroczeń”, ale to nieprawda. Należy sprawdzić jak wygląda tygodniowe spożycie np.
www.info-racje.pl
czosnku, bo przecież są normy, które wynikają z
rozporządzenia unijnego, jaka ilość pierwiastków
jest tolerowana w tygodniowym spożyciu. Ile
trzeba zjeść tego czosnku, aby doszło do zatrucia. Jeszcze raz powtarzam, sam „goły” wynik
nie mówi dla mnie nic. Ja muszę zbadać jeszcze
wszystkie dodatkowe okoliczności. Ten sposób
przedstawiania wyników umieszczonych na tablicy ogłoszeń budzi wątpliwości co do rzetelności osoby, która posługiwała się tą metodą.
E.Sz.P. - Czy te przekroczenia, które wystąpiły w
niektórych warzywach, są szkodliwe dla człowieka?
J. Dz. - Jesteśmy narażeni na obecność metali
ciężkich. Z różnych źródeł i staramy się eliminować te pierwiastki możliwie w każdej sytuacji.
Każdy z nas żyjąc, wdychając, spożywając różnego rodzaju produkty naraża się na spożywanie tego ciężkiego pierwiastka w różnym stopniu.
Dlatego
powtarzam, że należy
oszacować tygodniowe spożycie, a
następnie mówić o
zagrożeniu. W mojej ocenie przekroczenia te, które wystąpiły w warzywach w Korszach,
nie są duże. Ja
dysponuję
badaniami, które były
robione w Gdańsku
w ogródkach działkowych. Tam przekroczenia są kilkadziesiątkrotnie
większe niż w Korszach. Nie da się takiego suchego wyniku zinterpretować bez uwzględnienia
dodatkowych okoliczności.
E.Sz.P. - Kto zatem powinien zinterpretować wyniki?
J.Dz. - Poprosiliśmy o to Instytut Medycyny Pracy, Zakład Kancerogenezy i Instytut Ekologii w
Katowicach, aby wykonały te badania uwzględniając wszystkie dodatkowe elementy i poziom
ołowiu we krwi i wyciągnęły ostateczne wnioski.
E.Sz.P – Dlaczego kętrzyński sanepid wydał komunikat, w którym ostrzega przed spożyciem
płodów rolnych z ogródków działkowych i przydomowych?
J.Dz. - Komunikat w mojej ocenie jest zbyt szeroki. Ja bym skomponował go nieco inaczej. Jeżeli przyjmiemy normę 0,10 ng/kg, a w badanych
warzywach występuje podwyższenie, to automa-
tycznie się nie zaleca, ale nikt nie napisał, że zakazuje się !
E.Sz.P – Dlaczego sanepid mając wyniki nie opublikował ich?
J.Dz. - Te wyniki powinny stanowić element ekspertyzy, nad którym pracują specjaliści i akredytowane
instytuty. Dopiero cały raport końcowy będzie podstawą do tego, aby ocenić, czy zakład w Korszach
wpływa na środowisko czy też mieści się w granicy
tolerancji.
E.Sz.P – Jeżeli na działce w czosnku wykryto podwyższony ołów, to czy można spożywać marchewkę
z tej działki?
J.Dz. - odpowiem Pani przykładem. Cebuli pobierano wiele próbek, a praktycznie tylko w dwóch stwierdzono przekroczenie. Dlaczego akurat w tym miejscu i ta cebula ma te przekroczenia, to tak jak mówię, wymaga wielu wyjaśnień. Dlatego podkreślam,
że te wypowiedzi dotyczą tylko i wyłącznie
pojedynczych próbek,
a nie całego asortymentu warzyw i owoców w gminie Korsze.
E.Sz.P. - Badania wykazały przekroczenia w
warzywach, natomiast
w glebie nie odnotowano obecności kadmu i
ołowiu. Jak to jest
możliwe?
J.Dz. - To wymaga
pewnej analizy. Jest to
kwestia uprawy oraz
nawożenia. Dodaje się
różne środki chwastobójcze czy takie, które mają poprawić plonowanie.
To nie jest bez znaczenia. Pewne rośliny łatwiej
przyswajają pierwiastki, a inne nie. Dlatego potrzebna jest szersza analiza.
Dziękuję za rozmowę
Rozmawiała: Ewa Szyszkowska – Papis
Więcej na ten temat w Telewizji Mazurskiej
www.telewizjamazurska.pl – w materiale
pt. „Nieprawda, że warzywa są zatrute!”
Dodatek specjalny do czasopisma Info-Racje
Korsze. Plotka obalona
Nieprawda, że Wipasz
nie skupuje zboża od
rolników z gminy Korsze ze względu na
ołów.
W związku z napływającymi do naszej redakcji zapytaniami, czy prawdą jest, że firma Wipasz nie skupuje zbóż od rolników z gminy Korsze z uwagi na rzekomą
obecność ołowiu, zwróciliśmy się do firmy z zapytaniem, czy jest to prawdziwa informacja. Grażyna Miszkiel, pełnomocnik zarządu do spraw szkoleń i zarządzania
jakością, nie kryła zdziwienia i oburzenia. Zapewniła nas, że nigdy nie było takiego
przypadku, aby zboże nie zostało przyjęte od rolników z gminy Korsze, bo zawierało ołów. Rolnicy z gminy Korsze mogą bez przeszkód sprzedawać
swoje zboże firmie Wipasz.
Tomasz Dudziak
Ewa Szyszkowska-Papis
Z każdym wydaniem Info-Racji
specjalny dodatek tematyczny
Zapraszamy na strony
www.info-racje.pl
www.telewizjamazurska.pl