Absolutny brak skruchy
Transkrypt
Absolutny brak skruchy
BUSINESSMAN.PL •H3 GOSPODARKA 1-2/2011 Absolutny brak skruchy Jak zostać podatkowym winowajcą? Sprawa Macieja Grelowskiego pokazuje, że o to nietrudno. Były prezes Orbisu ani się obejrzał, jak został oszustem. Choć... tylko na rok. listopadzie 2009 r. wezwano mnie do stawienia się w charakterze podejrzanego w Urzędzie Kontroli Skarbowej -wspomina Maciej Grelowski, który do dziś nie potrafi ukryć zaskoczenia. Były prezes Orbisu i Polskiego Instytutu Dyrektorów, a dziś przewodniczący Rady Głównej BCC, uniwersytecki wykładowca i członek kilku rad nadzorczych poczuł się nagle niby Alicja w Krainie Czarów. Przedstawione zarzuty dotyczyły spraw sprzed lat, na dodatek mogły zostać szybko wyj aśnione. Mogły.. Gdyby tylko ktoś chciał wyjaśnień słuchać. Efektem 18-miesięcznej kontroli (od lutego 2008 r. do sierpnia 2009 r.) w Orbisie było 5 zarzutów wobec spółki. Z 3 zarząd się wybronił, ale wobec 2 nie wykazał się już taką determinacją - może i dlatego, że dotyczyły poprzednich władz. Wykryte przez kontrolerów nieprawidłowości dotyczyły 2003 roku, czyli dni, kiedy na czele spółki stał Maciej Grelowski (zrezygnował z prezesowania w Orbisie w maju 2004 roku). Po ponad pięciu latach od zakończenia tam pracy fiskus się o niego upomniał. Zarzuty dotyczyły nieprawidłowości w księgowaniu kosztów spółki (wydatki na remonty kwalifikowano jako modernizację). UKS doszedł do wniosku, że odpowiada za to prezes. Ale... Tym razem trafiła kosa na kamień. Po pierwsze dlatego, że Orbis był spółką zaprawioną w bojach z fiskusem. - W czasie ustrojowej transformacji jako pierwsza w Polsce firma stosowaliśmy leasing nieruchomości, nowatorską wówczas formułę. Zdawaliśmy sobie sprawę, że non stop jesteśmy pod lupą fiskusa. No i wypracowaliśmy odpowiedni model postępowania w kontaktach z urzędnikami skarbowymi - twierdzi Maciej Grelowski. Jednym z elementów owego modelu stał się bardzo precyzyjny rozdział kompetencji. Prócz statutu spółki i regulaminu wewnętrznego, Orbis miał też instrukcję rozliczeń publicznoprawnych, w których jasno określono zakres obowiązków pracowników i - potwierdzony ich podpisami - zakres odpowiedzialności. Na podstawie tych regulaminów prezes nie odpowiadał osobiście za wszystkie sprawy firmy, cedując część odpowiedzialności na innych członków zarządu i służby wewnętrzne firmy. Po drugie, kwota zaległości podatkowych wykrytych przez UKS ewoluowała w miarę upływu czasu kontroli: od 486,9 tyś. zł do 131,8 tyś. zł, co może wskazywać na fakt, że wyliczenie należ- BUSINESSMAN.PL 1-2/2011 MACIEJ GRELOWSKI Z branżą turystyczną, której poświęcił większość zawodowego życia, związał się w 1975 r. Zaczynając od stanowiska recepcjonisty w warszawskim Bristolu, w 1993 r. doszedł do funkcji prezesa Orbisu, którym kierował 12 lat W roku 2004 rozpoczął karierę wyktedowcy w Wyższej Szkole Biznesu w Nowym Sączu. W latach 2005-06 był prezesem Polskiego Instytutu Dyrektorów. Od października 2006 r. przewodniczy Radzie Głównej Business Centre Club. W listopadzie 2006 r. został też prezesem zarządu spółki Centrum Zamek. Dziś zasiada m.in. w zarządzie Petrolinvestu oraz radach nadzorczych Biotonu, Polnordu i Ergis. ności podatkowych jest trudne nawet dla urzędników fiskusa. I po trzecie: doszedł wreszcie absolutny brak skruchy podejrzanego, który w żadnym razie nie poczuwał się do winy. -Jako prezes Orbisu po prostu robiłem swoje. I uważam, że robiłem to nieźle - mówi dobitnie Maciej Grelowski. PRO POŻYCIA - Ponieważ kwota uszczuplenia podatkowego nie była zbyt duża, sprawa nie musiała kończyć się w sądzie. Inspektor złożył mi propozycję dobrowolnego poddania się karze, w tym przypadku mandatu. Sprawa odeszłaby do historii - wspomina Grelowski, dodając, że ze strony kontrolera nie był to bynajmniej przejaw łaskawości. Zapłata mandatu kończyłaby sprawę i poprawiała statystyki wykrytych i ukaranych przestępstw skarbowych. Urzędnik może dostałby premię. Skierowanie sprawy do sądu to wprawdzie dla urzędu ryzyko przegranej, ale praktycznie bez żadnych konsekwencji. Taki tok procedowania niesie znacznie większe ryzyko dla menedżera: w przypadku sądowej porażki nie może zasiadać we władzach spółek, co w praktyce oznacza kres kariery zawodowej. Dlatego wielu menedżerów woli - dla świętego spokoju - zapłacić mandat, rezygnując z walki o swe prawa przed trybunałem. Tym razem było inaczej. Grelowski nie zgodził się na mandat. I w styczniu 2010 roku sprawa trafiła do sądu. Na marginesie: były prezes Orbisu został wezwany tylko po to, by wysłuchać zarzutów i - ewentualnie - zapłacić mandat; inspektor nie był zainteresowany przyniesioną przezeń dokumentacją, a zaraz po przesłuchaniu poszedł na miesięczny urlop, co w praktyce zawiesiło postępowanie. W tym przypadku najwyraźniej nie chodziło o odzyskanie zaległości podatkowych (te Orbis zapłacił i skorygował zeznanie podatkowe), lecz o to, by znaleźć winnego. Jakiegokolwiek. MIAŻDŻĄCY WYROK W rok po przedstawieniu zarzutów sąd zdecydował o umorzeniu sprawy, nie po- zostawiając na urzędniczych rozstrzygnięciach suchej nitki. Przytoczmy kilka tylko zdań z uzasadnienia postanowienia: „w zarzuconym oskarżonemu postępowaniu Sąd nie doszukał się znamion czynu zabronionego", „nie można przypisywać odpowiedzialności karnej jedynie na podstawie stwierdzenia wystąpienia skutku (...) w postaci uszczuplenia należności publicznoprawnej", „Zdaniem sądu, całokształt okoliczności faktycznych w sprawie jednoznacznie wskazuj e, że oskarżony nie chciał, nie przewidywał i w żaden sposób nie godził się na wystąpienie skutku stanowiącego znamię art. 56 par. 2 kks". W tej sytuacji wskazanie na zawartą w oskarżeniu błędną podstawę prawną zarzutów (inspektor posiłkował się ustawą o rachunkowości) wygląda na drobiazg. I to w zasadzie koniec tej sprawy. Na razie. Bo inspektor kontroli skarbowej wniósł zażalenia od postanowienia sądu. Kuriozalne i w treści (inspektor sugeruje, że niezawisły sąd... uległ naciskom Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, która zainteresowała się historią Macieja Grelowskiego i wydała opinię), i w formie. Dość wskazać jeden kwiatek: „z treści uzasadnienia zaskarżonego postanowienia przy okazji stawianych argumentów, z tej czy innej pozycji zawsze następuje powrót do jednej kwestii, czyli winy oskarżonego". A wydawało się, że w tej właśnie kwestii ta sprawa trafiła do sądu... GOSPODARKA we - zarówno po stronie podatnika, jak i urzędnika. Propozycja zapłaty mandatu zamiast postępowania sądowego to, oczywiście, uproszczenie procedur i mniejsze koszty postępowań skarbowych. Praktyka wskazuje jednak, że może to być również znakomity sposób na pompowanie satysfakcjonujących urzędników statystyk. Kosztem podatników. Kosztem przedsiębiorców. Druga konstatacja jest znacznie poważniejsza. Chodzi mianowicie o pytanie, jak dalece urzędnicy skarbowi, a niekiedy prokuratura, mogą ingerować w pracę firmy. Oczywiście, fiskus powinien pilnować wpływów podatkowych, a prokuratura dbać o przestrzeganie prawa, ale gdzie jest granica? Czy fiskus, jak w przypadku Macieja Grelowskiego, może określać kompetencje i obowiązki członków władz spółki i - na podstawie swoich wyobrażeń - oceniać ich wypełnianie? Czy prokuratura jest najwłaściwszym ciałem do oceny ryzyka biznesowego - jak w znacznie głośniejszej, a równie aktualnej sprawie Ryszarda Krauzego, któremu zarzucono działanie na szkodę spółki (dodajmy: jego spółki)? Trzeci wniosek płynący z tej sprawy wydaje się równie przygnębiający: przedsiębiorca czy menedżer wciąż pozostaje dla urzędnika rodzajem wroga, przeciwnika, a nie partnera. Wydaje się, że zarówno w przypadku Grelowskiego, jak i Krauzego odpowiednie organy stwierdziły nieprawidłowości, lecz mniej już były zainteresowane wyjaśnieniami. Raczej tym, aby kogoś „przygwoździć". To tylko dwie sprawy. Ile takich spraw - biznesmenów i menedżerów - przeszło niezauważonych przez nikogo, poza samymi zainteresowanymi? Ilu poddało się bez walki, a ilu wdało w wieloletnie potyczki sądowe? I ile to wszystko kosztowało polską przedsiębiorczość - i nie chodzi bynajmniej o koszty premii dla urzędników, ale o koszty braku zaufania między obywatelem a urzędem? Pytania retoryczne. Nikt tego nie policzył. i«- Dla urzędnika menedżer czy biznesmen nadal pozostaje rodzajem wroga, przeciwnika, a nie partnera. NIEKOŃCZĄCA SIĘ HISTORIA Czeka nas zatem druga instancja w sądzie; paru urzędników skarbowych i sądowych opłacanych z publicznych pieniędzy będzie wałkowało ten przypadek jeszcze miesiącami. Można przyjąć, że w każdym systemie zdarzają się pomyłki skarbo- Q Adam Sof uł