I S S N 1 8 9 6
Transkrypt
I S S N 1 8 9 6
I S S N 1 8 9 6 - 4 4 6 X Cytadela grudziądzka Mariusz Żebrowski Po pierwszym rozbiorze Polski w 1772 roku król Fryderyk II nakazał wzniesienie budowli fortecznej na wiślanej wyspie między Grudziądzem i Kwidzyniem. Niestety wylewy Wisły przez dwa kolejne lata niszczyły to, co zostało wybudowane, zrezygnowano więc z tego pomysłu i plac budowy przeniesiono na północ od Grudziądza. Od tego momentu możemy mówić już o rzeczywistej historii i legendzie cytadeli grudziądzkiej. Plan twierdzy powstał w krótkim czasie, bo w kwietniu 1776 roku, a oficjalnie prace budowlane rozpoczęto już 6 czerwca tego roku. Samo opracowanie planów, późniejsze modyfikacje oraz nadzór nad realizacją powierzono doświadczonemu w pracach for- tyfikacyjnych kapitanowi Paulowi von Gontzenbach. Plan cytadeli oparty został na połowie regularnego ośmiokąta. Centrum tego założenia był dziedziniec otoczony wałami, a od strony Wisły zamknięty przez Wielki Magazyn. Przed wałami otaczającymi dziedziniec zaprojektowano pięć bastionów. Dwa skrajne, południowy i północny, zostały dostosowane do wymogów terenowych i zredukowane o połowę. Pomiędzy bastionami, w fosie, wybudowano cztery raweliny. Pomiędzy nimi powstała droga kryta wzmocniona ośmioma lunetami (red. plac broni). Budowla posiada dwie bramy na osi północ--południe, określane mianem Dolnej i Górnej, oraz dodatkowo dwie Bramy Wodne przechodzące przez Wielki Magazyn. W planach przewidywano wybudowanie trzech poziomów chodników minerskich. Służyć one miały niszczeniu obiektów przed cytadelą, własnych i budowanych przez ewentualnego przeciwnika. Od południa cytadelę osłaniało Dzieło Rogowe, powstałe w 1788 roku. Budowa cytadeli miała trwać 4 lata i zakończyć się w 1780 roku. Niestety z powodu braku pieniędzy, materiału budowlanego i ludzi prace przeciągnęły się praktycznie do 1789 roku. Jako ciekawostkę można dodać, że do budowy cytadeli wykorzystano między innymi cegły z rozebranych z tego powodu zamków krzyżackich w Grudziądzu, Pokrzywnie i Rogóźnie. Koszt wybudowania cytadeli grudziądzkiej wyniósł 3 671 146 talarów, prawie o połowę przerastając pierwotny kosztorys. Z tego powodu przysłano nawet do Grudziądza specjalną komisję, która miała zbadać problem całościowo. Uznano wtedy, że Gontzenbach nie ponosi winy za opóźnienia i pozostawiono go na stanowisku. W 1807 roku cytadela w Grudziądzu, jako jedyna twierdza pruska, wytrzymała roczną blokadę wojsk napoleońskich. Załogą dowodził wówczas generał Wilhelm de Courbiére. Mimo niewielkiego natężenia walk straty wśród żołnierzy bronią- cych cytadeli były wysokie. W chwili rozpoczęcia blokady załoga liczyła 5907 ludzi, natomiast w momencie jej zakończenia składała się z 3390 żołnierzy. Spory odsetek wśród broniących twierdzy stanowili Polacy. To właśnie oni w większości dezerterowali z szeregów pruskich i dołączali do jednostek polskich, oblegających cytadelę lub prowadzących działania po drugiej stronie Wisły. W końcowym rozrachunku liczba dezerterów sięgnęła aż 827 ludzi. Po doświadczeniach blokady w 1807 roku, kiedy okazało się, że cytadela nie posiada odpowiedniego zabezpieczenia od strony Wisły, postanowiono na jej lewym brzegu wybudować trzy lunety ziemne i jeden szaniec, od 1814 roku zwany szańcem Courbiére’a. Prace przy budowie tego obiektu trwały aż do 1858 roku. W roku 1872 cytadelę rozbrojono, przeznaczając jej rolę koszarową i ćwiczebną. Część cytadeli po tym roku została wykorzystana jako poligon do ćwiczeń artyleryjskich i minerów. Podczas tych ćwiczeń dokonano wielu wysadzeń, głównie w północnej części obiektu. Wybudowanie mostu kolejowo-dro- gowego na Wiśle przywróciło cytadeli wartość bojową. Wokół całego miasta w latach 1889–1905 powstał system fortów, dla których cytadela była środkiem tego obwodu. W 1893 roku cytadela otrzymała nazwę „Feste Courbiére”, którą nosiła do 1920 roku, kiedy to polska armia przejęła miasto i twierdzę. W okresie dwudziestolecia międzywojennego stacjonował w cytadeli 18. Pułk Ułanów Pomorskich, który wsławił się we wrześniu 1939 roku szarżą pod Krojantami. Sama cytadela nie ucierpiała w trakcie walk tego roku. Podczas okupacji pełniła funkcję bazy materiałowej i poligonu szkoleniowego dla saperów. W roku 1945 obiekt został w niewielkim stopniu uszkodzony, głównie przez ataki lotnicze, w czasie których zniszczono przede wszystkim zabudowę mieszkalną na Majdanie. Po wojnie przez kilka lat pozostawała bez jakiejkolwiek opieki, wystawiona na zniszczenie. Dopiero pod koniec lat 40. XX wieku ponownie pojawiło się w jej murach wojsko polskie. Współcześnie cytadela jest zabytkiem sztuki militarnej oraz miejscem nierozerwalnie związanym z historią Grudziądza, Polski i Europy. W 1863 roku doszło do wojny pomiędzy Prusami a Danią. W trakcie tego konfliktu, 18 kwietnia, stoczono bitwę pod Dybbol. Podczas walk do niewoli pruskiej dostał się między innymi 24-letni Anthon Knudsen. Znalazł się on w pierwszej grupie jeńców duńskich skierowanych do Grudziądza. Razem z nim dotarło na miejsce 7 oficerów i 376 podoficerów i żołnierzy. Wszyscy zostali zakwaterowani w cytadeli, prawdopodobnie w kazamatach kaponiery II. Oficerowie zostali zakwaterowani w jednym pomieszczeniu. Wśród nich znalazł się także, jedyny w tej chwili znany nam z nazwiska, porucznik Mathias Storch. Podoficerowie i szeregowcy otrzymali jedno pomieszczenie na 40 ludzi. W trakcie ich pobytu w sierpniu 1864 roku liczba oficerów wzrosła do dziewięciu, z czego trzech było Szwedami. Dotąd nie wiadomo, dlaczego znaleźli się w Grudziądzu. Prawdopodobnie służyli w armii duńskiej i dostali się do pruskiej niewoli. Pod koniec sierpnia1864 roku rozpoczęła się akcja przenoszenia jeńców z Grudziądza do Danii. Obecnie jedynym śladem pobytu jeńców duńskich w Grudziądzu jest płyta nagrobna. Znajduje się ona na dziedzińcu Muzeum i zawiera dwa nazwiska zmarłych żołnierzy: Nilsa Hansena Veilbye, który zmarł 3 czerwca 1864 roku, oraz Sorena Petera Petersena, zmarłego 18 kwietnia 1864 roku. Obaj byli pochowani na Górnym Cmentarzu Garnizonowym. Z nieznanych przyczyn w latach 60. ubiegłego wieku ich grób został zniszczony, a tablica przewieziona do Muzeum. Na terenie cytadeli znajdują się przynajmniej dwa niemieckie cmentarze polowe. Pierwszy założono przed 26 stycznia 1945 roku i funkcjonował do kapitulacji niemieckiego garnizonu 6 marca 1945 roku. Powstał on na rozkaz niemieckiej Komendy Placu, przed III bastionem, w jego suchej fosie. Wszyscy tam pochowani żołnierze spoczywali w pojedynczych mogiłach oznaczonych drewnianymi krzyżami, na których znajdowały się informacje o zmarłym. Pierwszymi pochowanymi na tym cmentarzu byli żołnierze polegli w czasie walk 26 i 27 stycznia 1945 roku. Wśród nich byli: oberleutnant von Bülow, szef 3. kompanii 12. Batalionu Pionierów oraz oficer Anton Bayer z 2. lub 3. kompanii 12. Batalionu Pionierów. Obaj polegli w trakcie pierwszego ataku rosyjskiego na Grudziądz, w rejonie Węgrowa. Jak podają źródła, ciało von Bülowa zo- stało odbite po krwawym kontrataku jego podkomendnych. Żołnierze niemieccy zostali zaskoczeni tym, że znaleźli je całkowicie odarte z munduru. Po kapitulacji garnizonu twierdzy funkcjonował tam Jeniecki Szpital Wojenny. Zmarli z tego szpitala byli grzebani na tym samym cmentarzu. Cmentarz istniał jeszcze pod koniec czerwca 1945 roku, ale obecnie nie ma po nim śladu. Kilka lat temu szczątki żołnierzy zostały przeniesione na jeden ze zbiorowych cmentarzy wojennych. W trakcie prac ekshumacyjnych odnaleziono ponad 900 ciał poległych i zmarłych żołnierzy niemieckich. Kolejny cmentarz na terenie cytadeli zlokalizowany był w suchej fosie pomiędzy IV a V bastionem. Chowani tam byli głównie żołnierze niemieccy z garnizonu Hel. Trafili do Grudziądza w trakcie przemarszu z Helu do obozu jenieckiego w Toruniu. W cytadeli, gdzie przebywali na przełomie maja i czerwca 1945 roku, przechodzili selekcję prowadzoną przez oficerów NKWD. Źródła niemieckie podają, że przez Grudziądz i jego stację załadunkową w Tuszewie przewinęło się około 20 000 jeńców niemieckich, co przy warunkach panujących w tym czasie w mieście i dużej liczbie rannych musiało powodować znaczną śmiertelność. Prawdopodobnie Grudziądz jako obóz przejściowy przestał funkcjonować w końcu sierpnia 1945 roku. Wiele wątpliwości budzi także miejsce pochówku żołnierzy radzieckich na terenie cytadeli. Żołnierze niemieccy w swych wspomnieniach piszą, że w kazamatach pomiędzy Bramą Górną a Półbastionem I znajdowała się grupa Rosjan, którzy dostali się do niewoli niemieckiej. Liczba ich określana jest na około 120 ludzi. Niemcy mieli obchodzić się poprawnie z tymi jeńcami, jednak i tak część z nich zmarła. Ranni Rosjanie w większości znajdowali się w głównym punkcie opatrunkowym i choć niemiecki personel medyczny starał się w miarę swoich możliwości nieść im pomoc, niestety wielu z nich tam właśnie zmarło i zostało pochowanych prawdopodobnie na terenie ogrodu CKU. Czy zaistnieje kiedyś szansa wyjaśnienia ich losu – trudno powiedzieć. W takich wypadkach potrzebne są badania specjalistyczne, a na takowe pewnie jeszcze poczekamy. Natomiast oczywiste jest, że w suchej fosie na całej jej długości znajdują się pochówki różnych żołnierzy z różnych czasów, zwłaszcza z okresu, gdy nie istniał jeszcze cmentarz garnizonowy. W taki sposób chowano szeregowych, czasem podoficerów. Praktycznie nie tworzono przy tej okazji żadnej dokumentacji, a co za tym idzie – w krótkim czasie nikt już nie pamiętał miejsca, nazwiska ani okoliczności, w których dany żołnierz zmarł. Identyfikacja pochowanych jest w tej chwili niemożliwa, a oni sami pozostaną na zawsze kolejną tajemnicą cytadeli. W numerze nr 2/15 „Pomorza i Kujaw” zamieszczony został rys Elżbiety Żeglarskiej dotyczący relikwii św. Barbary. W niniejszym numerze prezentujemy artykuł Wojciecha Kalinowskiego. Różnica poglądów w tej samej sprawie świadczy o wielu wersjach dziejów tych relikwii. Warto zapoznać się z każdą z nich. Według XIII-wiecznych kronik głowę św. Barbary – już czczoną w Rzymie jako relikwię – wiózł do Danii legat papieski o imieniu Sedenz. Był to dar papieża Innocentego III dla króla Waldemara II za chrystianizację ludów skandynawskich. Kiedy legat przybył do Danii, okazało się, że król przebywa na wyspie Bornholm. Odważny legat postanowił spełnić swą misję do końca i mimo niesprzyjającej pogody wyprawił się statkiem na wyspę. W czasie rejsu rozpętał się potężny sztorm, który zagnał statek aż pod Rozewie. Hel w owym czasie nie był jeszcze półwyspem, a szeregiem wysepek oddzielonych od siebie niewielkimi przesmykami. Uszkodzony statek przez jeden z takich przesmyków dostał się w rejon Puck – Oksywie, gdzie uległ całkowitemu zniszczeniu. Co się stało z legatem – nie wiadomo, natomiast oprawioną w złoto drogocenną szkatułę z głową św. Barbary morze wyrzuciło na ląd. Znaleźli ją na brzegu miejscowi rybacy, a widząc w niej rzecz niezwykle cenną i tajemniczą, oddali swojemu księciu Świętopełkowi II (Samborowi II), który umieścił ją w kościele św. Mikołaja w Gdańsku. Była to wtedy największa świętość i najcenniejsza relikwia w całej północnej Europie. Najpierw św. Barbara stała się patronką rybaków, potem żeglarzy i flisaków, następnie Pomorza, by w końcu stać się orędowniczką całych Prus. Jak cenny był to skarb, niech świadczy fakt, iż w czasie wojny z Krzyżakami (1233–1245) Świętopełk, obawiając się jej utraty, zabrał ją ze sobą z Gdańska i umieścił w Sartowicach (koło Świecia n/ Wisłą), najbardziej warownym ze swych grodów. Krzyżakom jednak udało się zdobyć relikwie. Uczynił to Dietrich von Bernheim w grudniu 1242 r. Na początku 1244 r. (w tym też roku przeniesiono Chełmno na obecne miejsce), to jest nieco więcej niż rok po zdobyciu relikwii przez Krzyżaków, pierwotną, oryginalną puszkę zastąpiono nowym relikwiarzem ze srebra w kształcie kobiecego popiersia, czyli tzw. hermy, w której umieszczono czaszkę. Najwcześniejsze wzmianki o relikwii, poświadczone historycznie, znajdujemy w tzw. „literaturze krzyżackiej”. O relikwii pisał w 1247 r. wielki mistrz Henryk von Hohenloe: „Bracia dostali się do podziemi [chodzi o gród w Sartowicach], tam znaleźli zamkniętą na zamek skrzynię opieczętowaną insygniami Świętopełka. Gdy skrzynia została otworzona, znaleziono w niej puszkę obitą srebrem. Tam była głowa z warkoczem plecionym wraz z listem, który poświadczał, że jest to głowa św. Barbary...” Zrabowaną relikwię Krzyżacy umieścili w Starogrodzie koło Chełmna. Przebywając tu dość długo, bo od 1243 do 1454 r., relikwia zasłynęła wieloma cudami. Przybywały tu liczne pielgrzymki, wśród których nie brakowało nawet koronowanych głów. Ze sfer panujących był tu król czeski Wacław I, była też Anna, żona wielkiego księcia litewskiego Witolda. Wacław uzyskał nawet od Krzyżaków pozwolenie na zabranie części relikwii do Pragi, gdzie przy kościele św. Franciszka wybudował dla niej specjalną kaplicę. Antypapież Jan XXIII obdarzył starogrodzką kaplicę zamkową św. Barbary odpustami. Wspomina ją również XVI-wieczny kronikarz krzyżacki Mikołaj Jeroschin w swej kronice Die Kronike von Pruzinlant. Nieco inny opis historii relikwii podaje Piotr z Dusburga w swojej „Kronice Prus” z 1326 r. Ze zdobytych Sartowic bezcenna „puszka” z relikwiami głowy w uroczystej procesji z udziałem ludu i kleru została przeniesiona do kościoła farnego w Chełmnie, ale ponieważ była już tu głowa św. Walentego (tego od tak popularnych ostatnio „walentynek”), więc postanowiono umieścić relikwie św. Barbary w Starogrodzie, gdzie „aż do dnia dzisiejszego wskutek licznych cudów, które przez nią Pan czyni, pozostają w nieprzerwanym uwielbieniu”. Kult oficjalnej świętej państwa krzyżackiego rozprzestrzeniał się bardzo szybko. W połowie XIV w. powstał anonimowy utwór Translacio sanctae Barbarae, podający aż trzy warianty znalezienia się relikwii na Pomorzu. Jedna z nich mówi, iż po otwarciu puszki zrabowanej w Starogrodzie znaleziono w niej czaszkę i świadectwo następującej treści: „To jest głowa przebłogosławionej Barbary, dziewicy i męczenniczki”. Na czaszce zaś wyraźne były ślady męczeństwa w postaci blizn. O tym, jak wielką czcią otaczano w Sartowicach ową relikwię, niech świadczy fakt, iż w zachowanym do dziś inwentarzu zamku z 1. połowy XV w. znajdujemy takie pozycje wotywne: złote i srebrne korony, drogie kamienie i bursztyn, kosztowne pierścienie, setki monet bitych ze złota i srebra, cenne tkaniny oraz wota w postaci rybek, stateczków i łodzi. Jednak najważniejszy wydaje się całkowity rejestr inwentarza. Dokładna analiza tego spisu pozwoliła historykom wyciągnąć wniosek, iż najprawdopodobniej istniały tu dwie relikwie św. Barbary (w tym miejscu należy przyjąć za pewnik istnienie dwu relikwiarzy – w tekście występują pod nazwami: Wielki i Mały). Z relacji średniowiecznego rycerza i podróżnika Gilberta de Lannoy, pochodzącej z 1413 r. wynika, że oprócz czaszki było coś jeszcze. Pisze on: „A tymczasem z rzeczonego miasta Torunia udałem się do dużego miasta zamkniętego Prus, zwanego Chełmno nad Wisłą, o 7 leuków [1 leuk = ok. 6 km], co jest kraj osobny. A stamtąd jechałem do zamku i komandorii Althaus [Starogród], gdzie czczą św. Barbarę, a jest tam ramię i część głowy dziewicy i jest dużo pielgrzymstw”. De Lannoy pisze więc wyraźnie o ramieniu i części, a nie całej czaszce św. Barbary (o warkoczu nie wspomina). Wiemy, że Wacław czeski (1230–1251) wyprosił u Krzyżaków część relikwii. Zapewne była to część czaszki, którą zabrał do Pragi, gdzie – jak już wspomniano – przy kościele św. Franciszka wybudowano dla niej piękną kaplicę. O całej tej historii pisze też nasz kronikarz Jan Długosz. Jego relacja oparta jest jednak na Kronice Oliwskiej i przekazie z kroniki Piotra z Dusburga. Nowym elementem, jaki, zdaniem historyków, wniósł Długosz sam od siebie, jest fakt, iż Dietrych von Barnheim, zdo- bywając Sartowice pod nieobecność Świętopełka, wywiózł „jakieś święte zwłoki”, czyli nie samą czaszkę, a całe ciało. Pewny wydaje się fakt, iż już w Starogrodzie istniały dwa przedmioty kultu św. Barbary. Jednym była właśnie herma z czaszką świętej, która występuje w opisach jako Heiligethume, oraz jakiś inny wizerunek, określany jako Bylde sente Barbaren (tu Byld (niem.) nie tłumaczy się jako obraz (Bild), a jako wizerunek) z umieszczonym w nim ramieniem świętej. Była to srebrna, wolno stojąca, całopostaciowa rzeźba św. Barbary, bogato zdobiona, znacznie większa od srebrnej hermy i to właśnie ona była przedmiotem „właściwego” kultu. Należy też wspomnieć, iż okolice Starogrodu były dość gęsto zaludnione, istniał tu w pobliskim Kałdusie gród Prusów, z licznymi rozsianymi po okolicy przysiółkami i pojedynczymi chatami. Z tego grodu, jak również z sąsiedniej Pigży (Leszcz?) i Rogowa Prusowie nękali Krzyżaków osiadłych w tym czasie w Starym Toruniu na prawym brzegu Wisły. Pogańscy Prusowie wielkim kultem otaczali święte drzewa i gaje. Rósł w Starogrodzie wiekowy dąb szczególnie czczony przez Prusów i to właśnie on był przyczyną rozwinięcia się na szeroką skalę miejscowego kultu pogańskiego. Prusowie od wieków otaczali to drzewo czcią i uznawali je za świętość. Po przybyciu na to miejsce Krzyżaków, chcąc ocalić drzewo przed ścięciem, Prusowie wyrzeźbili w jego pniu wizerunek świętej Barbary. Do ostatnich chwil drzewa (XVI w.) Krzyżacy nie wiedzieli, czy Prusowie w swych obrzędach oddawali cześć świętej Barbarze, czy drzewu... Tym też tłumaczy się wybudowanie tu (a nie w pobliskim Chełmnie), w dawnym centrum pogańskiego kultu, krzyżackiego zamku. Umieszczenie krzyżackiej warowni w tym miejscu pozwalało zakonowi krzyżackiemu kontrolować i w pewien sposób sterować świeżo nawróconych Prusów. Bałwochwalczy kult, jakim darzono drzewo jeszcze w XVI w., zakrawał, zdaniem biskupa Tiedemana Giese, na wielką herezję. Nie pomógł nawet wyrzeźbiony w nim wizerunek świętej Barbary. Biskup nakazał ściąć drzewo, spalić, a popiół rozrzucić po okolicznych polach. Dokończenie przedstawimy w następnym numerze. 1 Św. Barbara wg. legendy miała żyć na przełomie III i IV w. Tradycja kościelna powstała w X w. przedstawia ją jako córkę bogatego Dioskura w Nikodemii (Bitynia), który z powodu jej urody zamknął ją w wieży. Gdy usiłowała ona przyjąć wiarę chrześcijańską, wyrodny ojciec ściął jej głowę mieczem, ale w chwili ścinania córce głowy uderzył w niego piorun. Stąd św. Barbara jest patronką ludzi narażonych na wybuchy, pracowników prochowni i arsenałów, artylerzystów, górników, ale też flisaków, rybaków i żeglarzy. Atrybutem św. Barbary jest wieża. 2 Dietrych von Bernheim – jako marszałek zakonny występuje w przywileju chełmińskim. Urząd ten stracił na początku 1242 r. W grudniu tego roku śmiałym wypadem z Chełmna zdobył warowny gród pomorski w Sartowicach nad Wisłą. Latem następnego roku poległ w bitwie pod Rządzem koło Grudziądza. bieski, August II Mocny, modlił się marszałek Józef Piłsudski, prezydenci Ignacy Mościcki, Stanisław Wojciechowski i Lech Wałęsa, papież Jan Paweł II i wiele innych, godnych najwyższego szacunku osób. Mury tej dostojnej świątyni wzrastały wraz z miastem. Do budowy kościoła przystąpiono około połowy XIII wieku, a więc krótko po nadaniu Toruniowi przywileju lokacyjnego. Prace budowlane rozpoczęto od prezbiterium, ale prawdopodobnie do końca XIII stulecia gotowy był korpus główny świętojańskiego kościoła. Systematyczny wzrost zamożności miasta i jego znaczenia na gospodarczej mapie Europy miał swe odbicie w sukcesywnej rozbudowie i upiększaniu wnętrza. Rozbudowa trwała przez cały niemal wiek XIV i XV. Wówczas to kościół podwyższono do obecnej wysokości i rozszerzono, dobudowując boczne kaplice. Nie obyło się bez kłopotów. Tragiczny pożar w roku 1351 zniszczył dużą część świątyni, zawalenie się kościelnej wieży w 1406 roku zmusiło władze miasta do budowy kolejnej, która szczęśliwie przetrwała do naszych W panoramie Torunia oglądanej od strony Wisły ta świątynia stanowi dominujący element. Monumentalna, ceglana, gotycka bryła z wielką zegarową tarczą na swej wyniosłej wieży od stuleci przykuwa wzrok. Jest jedną z najstarszych budowli sakralnych na terenie ziemi chełmińskiej, kościołem parafialnym Starego Miasta, od 1992 roku kościołem katedralnym Diecezji Toruńskiej, świadkiem wielu doniosłych wydarzeń – to obiekt, którego nie można nie odwiedzić. Historia budowy tej świątyni, jej ponad 700-letnie dzieje, skarby kultury zgromadzone w jej wnętrzu to tematy na obszerne opracowanie, wielokrotnie przekraczające ramy tego artykułu. Kościół parafialny Starego Miasta to obok staromiejskiego ratusza najważniejsza budowla średniowiecznego Torunia. To właśnie w murach tej świątyni władze miasta witały dostojników odwiedzających Toruń, tu kierowali swe kroki monarchowie polscy, często i chętnie przybywający do nadwiślańskiego grodu. Modlili się w świętojańskiej światyni królowie: Władysław Jagiełło, Kazimierz Jagiellończyk, Jan Olbracht, Zygmunt Stary, Zygmunt August, Stefan Batory, Zygmunt III Waza, Władysław IV, Jan Kazimierz, Jan III So- czasów. W roku 1530 kościół przejęli protestanci. Zmienił się wtedy wygląd wnętrza świątyni. Ściany pobielono, zakrywając bogate, barwne średniowieczne malowidła ścienne, rozebrano znajdujące się w bocznych kaplicach ołtarze. Przez 53 lata gospodarzem świętojańskiej fary był protestancki pastor. Przez kolejne 13 lat kościół służył zarówno protestantom, jak i katolikom, odbywały się tu bowiem nabożeństwa w obrządku protestanckim i rzymskokatolickim. W roku 1596 kościół oddano jezuitom, a od 1772 znowu pełnił funkcję kościoła parafialnego dla Starego Miasta. Nie sposób w kilku słowach opisać bogactwa form architektonicznych, wspaniałości nagromadzonych we wnętrzu dzieł sztuki, nie da się słowami wyrazić zachwytu, jaki ogarnia tego, kto przekroczył progi tej gotyckiej świątyni, niemego świadka dziejów miasta. Jesteśmy zachwyceni, kiedy uzmysłowimy sobie, jak prymitywnymi środkami technicznymi dysponowali średniowieczni budowniczowie Pobielone ściany i sklepienie to pozostałości z czasów, kiedy świątynia użytkowana była przez protestantów; ponad 60-letni okres tego użytkowania wywarł na obecnym wystroju wnętrza wyraźne piętno. Uważny obserwator dostrzeże jednak liczne „odkrywki”, miejsca, w których po wiekach ponownie odsłonięto fragmenty pierwotnej, gotyckiej, barwnej dekoracji wnętrza świątyni. Świadczy to o tym, że początkowo wnętrze miało bogatą dekorację, liczne, wielkie, ścienne malowidła; zbudowane z wielobarwnej cegły filary podtrzymujące sklepienie nadawały kościołowi bogaty, barwny wystrój. Wiele z tych malowideł czeka jeszcze na odsłonięcie, liczne elementy pierwotnego wystroju wnętrza nadal ukrywają się pod warstwą tynku. Systematycznie prowadzone prace renowacyjne odsłaniają wciąż nowe fragmenty, niemal corocznie wnętrze świątyni wzbogaca się o niewidoczne przez wiele stuleci elementy, a wprawne ręce konserwatorów zabytków przywracają mu dawny blask. Stąpając po kościelnej posadce, bez trudu dostrzeżemy wielkie nagrobne płyty, przykrywające doczesne szczątki żyjących przed wiekami zacnych toruńskich obywateli, złożone w staromiejskiej farze. W prezbiterium, najstarszej części kościoła, przykuwają nasz wzrok dwa olbrzymich rozmiarów ścienne malowidła rozmieszczone po obu stronach wielkiego, wypełnionego witrażem okna, przedstawiające patronów świątyni: św. Jana Chrzciciela i św. Jana Ewangelistę. Wykonane około 1330 roku, po dzień dzisiejszy zachwycają swą prostotą i pięknem. Średniowieczne malowidła ścienne, obok swej dekoracyjnej funkcji, bardzo często spełniały funkcje dydaktyczne, moralizatorskie, przestrzegały przed złem, zachęcały do godnego życia. Niewielu posiadało wówczas umiejętność czytania i pisania, niedostępne dla przeciętnego obywatela były ręcznie wykonane księgi. Wielkich rozmiarów ścienne malowidła znajdujące się w świątyniach miały je zastępować, wskazując każdemu drogę życia. Taką funkcję spełniało m.in. znajdujące się na północnej ścianie prezbiterium świętojańskiej świątyni wielkie, wykonane w 2. połowie XIV wieku malowidło przedstawiające Drzewo Życia. Spójrzmy na to dzieło i spróbujmy odczytać przesłanie, jakie pragnął przekazać widzom artysta. Spójrzmy też na wykonany około 1500 roku ołtarz główny, zwieńczony drewnianym, starszym krucyfiksem, w typie ołtarza „szafowego”, którego ruchome, boczne części, zamykane w pewnych okresach roku liturgicznego, przysłaniają jego centralną część. Świątynia kryje w swym wnętrzu wiele pamiątek po najznamienitszym mieszkańcu Torunia – Mikołaju Koperniku. Uległa ona niewielkim przeobrażeniom i taką musiał oglądać biegający po Toruniu przyszły astronom. To właśnie tutaj do świątyni parafialnej św. Janów przyniesiono małego Mikołaja, by go ochrzcić. Ceremonia chrztu św. odbyła się w kaplicy Aniołów Stróżów (pierwsza kaplica od zachodu, przy południowej nawie), obecnie często nazywanej „kopernikowską”, przy starej chrzcielnicy, pochodzącej z 2. poł. XIII w. Chrzcielnica ta, uzupełniona późniejszą pokrywą, przedstawiająca chrzest Chrystusa w Jordanie, szczęśliwie zachowała się do naszych czasów. Ozdobą kaplicy jest tablica pamiątkowa (epitafium z portretem) poświęcona Mikołajowi Kopernikowi, ufundowana około 1580 roku przez toruńskiego lekarza Malchora Pirnesiusa. Portret ten, znany z wielu reprodukcji, jest jednym z dwóch najstarszych zachowanych do naszych czasów wizerunków astronoma. Pod epitafijnym wizerunkiem (epitafium w 1733 roku poddane zostało renowacji przez Jakuba Kazimierza Rubinkowskiego) na wysokim cokole ustawiono popiersie Kopernika ufundowane przez księcia Aleksandra Jabłonowskiego, mecenasa sztuki, a wykonał je krakowski artysta Wojciech Rojowski. Opuszczając wnętrze świątyni, nasyceni widokiem gotyckiego piękna, raz jeszcze popatrzmy na wyniosłą, liczącą 52 m wieżę. Jej wnętrze kryje inną toruńską osobliwość, jeden z największych dzwonów w Polsce – Tuba Dei, co w tłumaczeniu na język polski znaczy „Trąba Boża”. Dzwon o średnicy 2,27 m, o wadze przekraczającej 7200 kg, odlany został w roku 1500, obok młodszego o 20 lat krakowskiego „Zygmunta” należy do najbardziej znanych dzwonów w Polsce. (Uwaga – dzwon jest udostępniony do zwiedzania, a w okresie letnim Katedrę można zwiedzać po uprzednim zakupie biletu w katedralnej kasie.) Dostępne dla człowieka naturalne podziemne pustki skalne mają postacie jaskiń, schronisk, nisz, bram i studni. Oprócz nich spotyka się obiekty podziemne wykonane ręką ludzką. Są to groty, sztolnie, szyby, jamy itp. Ponadto w terenie można spotkać podziemne otwory skalne zbyt małe dla penetracji przez człowieka i tych obiektów nigdzie się nie rejestruje. Jaskinię od schroniska skalnego odróżnia ważny szczegół. Pustka podziemna zasługuje na nazwę jaskini, gdy posiada miejsce, w którym panuje całkowita ciemność. Naturalne i sztuczne pustki skalne są w kręgu zainteresowania geologów, archeologów, speleologów i turystów. Podlegają okresowym spisom i inwentaryzacjom, znajdują się w specjalnych wykazach i rejestrach, pod warunkiem spełnienia wymogu minimalnego rozmiaru – 2 m. Z kilku tysięcy znanych w Polsce jaskiń zdecydowana większość znajduje się w Karpatach, Sudetach i na obszarze wyżyn środkowopolskich, a tylko 17 na terenach nizinnych, z tego 7 przypada na województwo kujawsko-pomorskie. W rejonie Grudziądza można znaleźć 4 podziemne obiekty i to one zostaną w tym artykule bardziej szczegółowo opisane. Na obszarze województwa kujawsko-pomorskiego skały zwięzłe, z którymi kojarzy się zwykle możliwość występowania jaskiń, występują w kamieniołomach wapienia (okolice Piechcina) lub towarzyszą wysadom solnym (Inowrocław, Góra). Praktycznie na całym terenie naszego województwa skały te zostały przykryte bardzo grubą pokrywą (od 100 do 3000 m) osadów lodowcowych, wodnolodowcowych, wodnych i eolicznych, powstałych w czwartorzędzie (plejstocenie i holocenie). Jaskinie w rejonie Grudziądza występują w piaskowcach i zlepieńcach plejstoceńskich. Są to warstwy piasków lub żwirów scementowanych węglanem wapnia i w niczym nie przypominają nam „prawdziwej skały”, ponieważ kruszą się przy najmniejszym dotyku. Istnieje kilka hipotez wyjaśniających genezę tworzenia się tego typu „skał”, wszystkie nawiązują do obecności na tym terenie lądolodu w fazie topnienia, czemu towarzyszyły wody bogate w węglan wapnia i to ten związek chemiczny scalał tworzące się osady piasków i żwirów. Spajanie to nie dotyczyło wszystkich osadów, lecz ograniczało się do niektórych stref w zależności od uziarnienia materiału osadowego. Podziemne pustki w piaskowcach i zlepieńcach powstały na skutek selektywnego wietrzenia, erozji wodnej i eolicznej, grawitacyjnego spełzania po zboczach i działalności człowieka. W żadnej z podgrudziądzkich jaskiń nie występują formy naciekowe, mimo to podlegają one ochronie. W rejestrze pomników przyrody nieożywionej występują: Jaskinia Klonowa, wychodnia zlepieńca plejstoceńskiego zawierająca również pobliską jaskinię „Pod Wierzbą”, oraz skałki zlepieńca plejstoceńskiego, w których wykształciły się „Płaska Nisza” i „Ciasna Dziura”. Jaskinia „Klonowa” Centralny fragment otworu wejściowego do jaskini „Klonowej” FOT. A. HERMANN Znajduje się na terenie Nowej Wsi bardzo blisko granicy z Grudziądzem w masywie Fortecznej Kępy. Od ulicy Kwidzyńskiej w kierunku zachodnim prowadzi ulica Klonowa (stąd nazwa jaskini), początkowo łagodnie wznosząca się (po lewej stronie mijamy ogródki działkowe, natomiast po stronie prawej sad). Po przejściu około 150 m ulica przechodzi w drogę polną, skręca w kierunku południowym, prowadząc do pierwszego rozwidlenia dróg. Niewyraźna i zarośnięta droga w lewo prowadzi nas do fortu „Tarpno”. Bardziej uczęszczana droga w prawo po około 75 m doprowadza nas do drugiego rozwidlenia, na którym należy wybrać również zarośniętą i niezbyt wyraźną drogę w prawo (w kierunku północnym). Z tego rozwidlenia widoczne jest niewielkie zagłębienie dawnej żwirowni, po rekul- tywacji częściowo wykorzystywane pod uprawy, zamknięte od północy kilkumetrową skarpą, całkowicie porośniętą drzewami i krzewami. Po pokonaniu 5-metrowego pasa porośniętego kolczastą tarniną ujrzymy stosunkowo duży otwór wejściowy do Jaskini Klonowej o południowej ekspozycji. Tworzy go sporych rozmiarów okap zlepieńca plejstoceńskiego. Szerokość otworu przy gruncie wynosi 5 m, wysokość w części środkowej sięga 1,2 m, obniżając się do 20 cm po bokach. Jaskinia ma jeszcze dwa inne otwory, drugi od strony południowo-wschodniej w kształcie soczewki o szerokości 1,5 m i wysokości 50 cm, dostępny dla człowieka, i trzeci, o mniejszych rozmiarach i położony nieco wyżej, od strony zachodniej. Jaskinia rozwija się na dwóch poziomach, składa się z komory głównej, lekko wznosząc się od otworu głównego ku otworowi trzeciemu oraz poziomu dolnego, który stanowi obniżający się korytarz o długości około 4 m, zaczynający się na wprost głównego wejścia do jaskini. Łączna długość korytarzy wynosi około 20 m, co oznacza, że Jaskinia Klonowa jest największym tego typu obiektem na terenie naszego województwa. W części początkowej ma 2 m wysokości, obniżając się w miarę oddalania się od wejścia. Dno jaskini pokrywa luźny materiał skalny, będący efektem wietrzenia zlepieńca, a na ścianach występują półki i listwy skalne, świadczące o różnej spoistości tego materiału. Plan jaskini „Klonowej” RYS. A. HRMANN Jaskinia „Pod wierzbą” Jaskinia znajduje się 12 m na zachód od głównego otworu wejściowego poprzednio opisanego obiektu i 4 m wyżej w tej samej wychodni zlepieńca plejstoceńskiego. Nazwa jaskini pochodzi od wierzby, która niegdyś rosła nad jej otworem wejściowym (do dzisiaj widoczny jest jej niewielki fragment z resztką systemu korzeniowego). Otwór wejściowy do jaskini ma kształt soczewki o szerokości 1 m i wysokości w części środkowej 35 cm, znajduje się w niewielkim zagłębieniu i jest widoczny dopiero z małej odległości. 2,5 m za otworem wejściowym znajduje się niski korytarz (dostępny tylko czołganiem), stopniowo poszerzający się i kończący się małym progiem, za którym z prawej strony znajduje się owalna komora o rozmiarach 7 x 3 m i 1 m wysokości. Dno i strop komory opadają łagodnie w kie- „Płaska Nisza” Obiekt ten nie jest jaskinią, ponieważ nie posiada korytarza z całkowitym mrokiem. Z uwagi na małe rozmiary i kształt tego rodzaju schronisko nazywane jest niszą skalną. Znajduje się na terenie wsi Białochowo w gminie Rogóźno, bardzo blisko szosy z Grudziądza do Kwidzyna. Jadąc od strony Grudziądza, po przejechaniu za miejscowością Świerkocin mostku na Osie należy dojechać do skrzyżowania na skraju lasu, gdzie odchodzą szosy w lewo do Wielkiego Wełcza i w prawo do Białochowa. runku południowym. W kierunku południowo-wschodnim (ku jaskini „Klonowej”) odchodzi zaciskający się korytarz o długości około 2 m. Jaskinia jest sucha, dno pokrywa piasek i żwir, a ze stropu zwisają korzenie drzew i krzewów rosnących na powierzchni. Łączna długość komory i bocznych korytarzy wynosi 12 m, różnica poziomów między najwyższym a najniższym punktem dochodzi do 2,5 m. Na zachód od otworu wejściowego do jaskini, w odległości 3 i 6 m nieco wyżej od wejścia, widoczne są dwa inne otwory w skale. Prosto pod górkę prowadzi szosa w kierunku Kwidzyna i po przebyciu około 1 km na szczycie wzniesienia należy wejść w las po zachodniej stronie szosy (z lewej strony dochodzi polna droga do Białochowa) i wybrać leśną drogę zamkniętą drewnianym szlabanem. Na zachód od szosy, ograniczonej tutaj stalową barierą, biegnie w lesie malownicza dolinka, na terenie której wytyczono przyrodniczą ścieżkę dydaktyczną. Przy stacji nr 10 tej ścieżki, za drewnianym ogrodzeniem, około 65 m od szosy, w południowym zboczu dolinki znajduje się wychodnia piaskowca plejstoceńskiego o długości 3 m i wysokości 1 m. W tej wychodni, 4 m ponad dnem dolinki, można znaleźć niszę zasłoniętą latem przez bujną roślinność, z otworem skierowanym ku północy, mającym szerokość około 1 m, wysokość 30 cm i głębokość około 2 m. Około 1,5 m na wschód od niszy, w tej samej skałce, widoczny jest drugi mały otwór. Piaszczyste dna niszy i drugiego otworu opadają w kierunku południowym i późnym latem oraz jesienią są usłane warstwą opadłych i nawianych liści. Całą wychodnię skał porastają mchy, porosty i glony. Ciekawostką botaniczną było odkrycie w „Płaskiej Niszy” pierwszego na Polskim Niżu stanowiska mchu Cirriphyllum tommasinii, wapieniolubnego gatunku znanego dotychczas tylko z południowych obszarów Polski. Również tutaj znaleziono paproć Cystopteris fragills, niewystępującą w innych jaskiniach północnej Polski. „Płaska Nisza” jest najmniejszym naturalnym, podziemnym obiektem w okolicach Grudziądza. Ciasna Dziura Schronisko skalne o tej nazwie znajduje się na terenie przysiółka Gardęga (na niektórych mapach nazywane jest Jardęga), należącego do gminnej wsi Rogóźno, w wąwozie rozcinającym zachodnie zbocze doliny rzeczki Gardeji (zwanej też Gardęgą). Do wąwozu najlepiej dojść od szosy Grudziądz–Łasin z miejscowości Rogóźno-Zamek, gdzie Gardeja uchodzi do Osy. Ciasna Dziura leży w odległości 1 km na północ od mostu i młyna, pod niewielkim i dobrze widocznym skalnym blokiem zbudowanym z plejstoceńskiego piaskowca, w środkowej części wąwozu, około 3 m ponad jego dnem i 12 m powyżej poziomu wody w rzeczce. Otwór wejściowy, skierowany na wschód i zauważalny dopiero z bliskiej odległości, ma kształt owalu o rozmiarach 70 x 40 cm. Za nim znajduje się wąski, około 2-metrowy korytarz, lekko opadający w dół i skręcający w kierunku południowym. Dno „Ciasnej Dziury” wyściela osypujący się piasek ze wspomnianego bloku skalnego o wysokości 3 m, który można obejść dookoła. W tym samym wąwozie występują liczne inne wychodnie skalne, a w nich można znaleźć bardzo dużo małych otworów. ...Katolicy, luteranie, reformowani, żydzi i wiele innych sekt chrześcijańskich mieszka w tym państwie i żyje w zgodzie; jeśli zbyt gorliwy władca opowie się po stronie jednego z tych wyznań, na początku utworzą się stronnictwa, wybuchną spory, pomału zaczną się prześladowania i wreszcie wyznawcy religii prześladowanej opuszczą Ojczyznę, tysiące istot ludzkich wzbogaci sąsiadów swą liczbą i swymi umiejętnościami... Słowa te odnoszą się do poddanych pruskich, a autorem ich jest Fryderyk, zwany Wielkim, elektor brandenburski i król pruski. Treść i mądrość wypływająca z tych słów pasowała też dokładnie do sytuacji panującej w przedrozbiorowej Rzeczypospolitej. Szlachta jednak odrzuciła tę receptę, co doprowadziło do tragedii narodowej. Wymieniając przyczyny rozbiorów Polski, wylicza się zwykle anarchię panującą wewnątrz państwa i zaborczość sąsiadów, widzących w osłabionej Rzeczypospolitej łatwą zdobycz. Zapomina się zazwyczaj o konfliktach religijnych, które panowały w tym czasie i które w znaczący sposób odcisnęły swe piętno na dziejach naszego państwa i narodu. Przyczyną takiego stanu rzeczy jest fakt, że mówiąc o upadku Rzeczypospolitej, mamy na myśli właściwą Polskę, zapominając o jej wielonarodowościowym i wielowyznaniowym charakterze. Już podczas sejmu koronacyjnego, który zebrał się 6 września 1764 roku, obok „oddawania kreski” na Stanisława Augusta Poniatowskiego zastanawiano się nad kwestią przyznania równych praw innowiercom religijnym zamieszkującym Rzeczpospolitą. Pierwszy punkt obrad sejmowych 5584 głosami „za” przeszedł bez problemów i Poniatowski został obrany królem Polski. Drugi natomiast wydawał się mało ważny wobec pierwszego i posłowie postanowili zrezygnować z jego rozpatrywania. Caryca Katarzyna II była wielce niezadowolona z usunięcia tego punktu obrad i natychmiast przystąpiła do działania. Przy pomocy swoich stronników już na sejm 1766 roku wniosła żądanie zrównania praw dla wszystkich różnowierców zamieszkujących Rzeczpospolitą. Zgodzono się równocześnie na to, by religia katolicka w Polsce miała nadal charakter wyznania panującego. Gdyby żądania Rosji, Prus, Szwecji, Danii i Anglii nie zostały spełnione, Petersburg i Berlin miały zagrozić Polsce wojną. Z poparciem międzynarodowej koalicji 18 marca 1767 roku zawiązały się w Rzeczypospolitej dwie konfederacje dysydenckie: polska w Toruniu i litewska w Słucku. Były to ruchy bardzo słabe, jednak całkowicie owładnięte fanatyzmem religijnym, a przez to szalenie bitne. Ogólne postulaty konfederatów sprowadzały się do żądań powrotu do stanu sprzed 1660 roku oraz zapewnienia pełnej wolności religijnej. Program ten wydawał się na tyle atrakcyjny, by – jak sądzono – wystarczająco zachęcić szlachtę i mieszczan Prus Królewskich do wstępowania w szeregi konfederatów. Tak się jednak nie stało. Wielkie miasta tego regionu były przeciwne ruchowi, gdyż obawiały się reakcji króla pruskiego Fryderyka II. Podobnie było też ze stanem szlacheckim. Potężny i samorządny Gdańsk dopiero na wyraźny rozkaz carycy Katarzyny II przystąpił do konfederacji toruńskiej. Ostatnie lata pod rządami Rzeczpospolitej upłynęły w Toruniu w atmosferze wielkich wstrząsów religijnych (tumult toruński 7 grudnia 1724). Jednak już rok 1767 przyniósł pełną realizację zasad tolerancji, czego dowodem była ordynacja J. A. Hevelkego na kaznodzieję w Toruniu. Dla zagwarantowania spokoju w mieście i wprowadzenia uchwał konfederacji toruńskiej w terenie od 18 marca stacjonował w Toruniu korpus rosyjski generała Stiepana Sołtykowa. Opętana dewocją większość szlachty uważała jednak ustępstwa religijne za wielkie zło uczynione Polsce. W drugiej połowie 1767 roku zaniepokojony wydarzeniami w Rzeczypospolitej papież Klemens XIII wysłał do Warszawy swojego nuncjusza. Arcybiskup Angello Maria Durini oskarżył Polaków o zbyt duże ustępstwa na rzecz dysydentów, a co gorsze – zarzucił im odstępstwo od wiary katolickiej. Ta opinia wydana przez papieskiego purpurata skłoniła wysoce sfanatyzowaną religijnie szlachtę polską do natychmiastowego działania. 29 lutego 1768 roku zawiązała się w Barze na Podolu konfederacja katolickiej szlachty z zastrzeżeniem, że „żaden luter, kalwin, schizmatyk nie będzie dopuszczony do tej konfederacji...” Nieporozumieniem jest upatrywanie w konfederatach tylko bojowników o wolność kraju lub przeciwnie, postrzeganie w nich tylko obrońców nietolerancji religijnej i anarchii saskiej. Bar stanowił zjawisko skomplikowane i dlatego wydobycie całej prawdy o bitwie oborskiej wydaje się przedsięwzięciem nader trudnym, zatem w niniejszym opracowaniu skoncentrowano się na aspekcie militarno-religijnym tej bitwy. Ruch barszczan szybko rósł w siłę i ogarnął swym zasięgiem ziemię dobrzyńską, Kujawy, Wielkopolskę, skutkiem czego okolice zdominowanego przez protestantów Torunia stały się widownią zażartych walk na tle religijnym. W czasie trwania konfederacji barskiej katolicy dobrzyńscy wykazywali się szczególną aktywnością. Była to zasługa Władysława Mazowieckiego, najpierw regimentarza, a później marszałka konfederacji na terenie ziemi dobrzyńskiej, który zdecydowanie występował przeciwko dysydentom. Pod koniec sierpnia 1769 roku jeden z oddziałów rosyjskich, dowodzony przez kniazia pułkownika Wołkońskiego, który wprowadzał w życie uchwały konfederacji zawiązanej w Toruniu, znalazł się na ziemi dobrzyńskiej i tu, we wsi Radomin, został okrążony przez trzy pułki konfederatów barskich. Pułki te znalazły się tu dlatego, że miały połączyć się z siłami Władysława Mazowieckiego i wspólnie ponieść ideę konfederacji na północ w kierunku Gdańska. Jednak na wieść o zbliżającej się odsieczy konfederaci zwinęli oblężenie i pospiesznie wycofali się do Golubia. Manewr ten był całkowicie uzasadniony, gdyż konfederaci nie znali liczebności ani siły ognia nieprzyjaciela (jak się później okazało, odsiecz była bardzo słaba). Uwolniony z okrążenia Wołkoński, nie doczekawszy się pomocy, zebrał niedobitki swego wojska i na czele pięćdziesięciu żołnierzy wraz z trzydziestoma rannymi zaczął przebijać się między oddziałami konfederatów do Torunia, gdzie stacjonował garnizon rosyjski. Droga była bardzo uciążliwa, o czym świadczy fakt, iż do pokonania niespełna czterdziestu kilometrów potrzebowali aż dwóch dni. Konfederaci zaś po przenocowaniu w Golubiu postanowili udać się na Kujawy. Zamierzali poprzez Obory, Trutowo dotrzeć do Wisły i tu w pobliżu Nieszawy przeprawić się na drugi brzeg. Wyznaczona marszruta nie była przypadkowa, gdyż w wymienionych miejscowościach znajdowały się katolickie klasztory, które mogły dać należytą gościnę lub schronienie w chwili zagrożenia. Z Golubia konfederaci wyruszyli 15 września rano, by po przejściu 16 kilometrów dotrzeć do klasztoru w Oborach. Od 1605 roku znajdowała się tu figurka Matki Boskiej Bolesnej, otaczana w okolicy wielką czcią. W latach 1627–1761 zanotowano tu 78 nadzwyczajnych łask i cudów. Zapewne i z tej przyczyny konfederaci postanowili zatrzymać się tu na odpoczynek. Poleciwszy się Matce Boskiej Oborskiej, około południa wyruszyli w dalszą drogę, by po przebyciu następnych 16 kilometrów dotrzeć do klasztoru w Trutowie i tam ponownie skorzystać z gościnności zakonników, również karmelitów. Jednak już po pokonaniu 5 kilometrów, 15 września 1769 roku, natknęli się na spieszące z odsieczą pod Radomin oddziały rosyjskie, dowodzone przez pułkownika Czartoryskiego, w sile 200 osób. Konfederaci prowadzeni przez pułkownika Pawła Skórzewskiego, który miał do pomocy pułkownika Karola Łaszczyńskiego i rotmistrza Antoniego Morawskiego, szybko ustawili swe szyki bojowe i w sile 1300 ludzi wydali bitwę Rosjanom, którzy za wszelką cenę starali się ich zatrzymać. Było to zażarte i krwawe starcie, którego wynik był z góry przesądzony, gdyż jeden Rosjanin przypadał na sześciu konfederatów. Oddział rosyjski został całkowicie rozbity. W ręce Polaków dostał się ich sztandar, co oznaczało wielką hańbę, a oddział, który go utracił, ulegał rozwiązaniu. Nieliczni pozostali przy życiu rosyjscy żołnierze szukali ocalenia w ucieczce. Po bitwie konfederaci wyruszyli w dalszą drogę i po krótkim odpoczynku w nowo wybudowanym klasztorze w Trutowie dotarli w pobliże Nieszawy, gdzie przeprawili się przez Wisłę. Na Kujawach nie zostali jednak długo, gdyż rozkazem Izby Konsyliarskiej zostali skierowani na Pomorze, gdzie Morawski miał pilnować przejść przez Wisłę aż po Gniew. W bitwie tej wyróżnił się głównie wspomniany Morawski, który stojąc na czele swych dwóch pułków skutecznie atakował wroga. Dzięki swej niezwykłej odwadze i licznym sukcesom orężnym zapewnił sobie przejściową sławę w całej Europie, a trwałą pozycję na kartach polskiej historii. Pisała o nim prasa europejska od Londynu do Petersburga, podając obszerne sprawozdania z jego akcji zbrojnych. Jako ciekawostkę można przytoczyć fakt, iż w oborskim kościele znajduje się plakietka trybowana z wyobrażeniem klęczącego szlachcica, któremu z obłoków ukazuje się Matka Boska Bolesna. Ma ona rytowany monogram WM i datę 1769, która jest zgodna z rokiem bitwy. Być może jest to wotum Władysława Mazowieckiego za odniesione zwycięstwo konfederatów. NOTA REDAKCYJNA Obory Klasztor OO. Karmelitów Trzewiczkowych i kościół pw. Nawiedzenia Matki Boskiej został ufundowany w 1605 roku przez Łukasza i Annę Rudzpowskich. Obiekty zbudowane były z drewna i spłonęły w roku 1612. Klasztor odbudowano w 1617 roku, początkowo również z drewna, następnie stopniowo od roku1627 drewno zastępowano murem z cegły. Prace te ukończono dopiero w połowie XVII w. Świątynię wznoszono etapami od 1642 r. (nawa) do 1647 r. (wieża). Wystrój wnętrza barokowo-rokokowy, w ołtarzu głównym z 1696 r. znajduje się gotycka Pieta z XV w., przywieziona w 1605 r. w niejasnych okolicznościach z klasztoru Karmelitów w Bydgoszczy (klasztor stał na obecnym skwerze przy placu Teatralnym). Bydgoscy karmelici nie pogodzili się z utratą słynnej łaskami figury, dochodzili swych praw w sądach, a w 1617 r. została ona wykradziona, ale szybko zwrócona i od tego czasu pozostaje w oborskiej świątyni. Pieta oborska, nazywana również Matką Boską Bolesną z Obór, jest patronką ziemi dobrzyńskiej. Figurka przetrwała szczęśliwie wojny w XVII i XVIII w, w czasie II wojny światowej została ukryta w drewnianej skrzyni i zakopana poza klasztorem. 18 lipca 1976 r. ks. prymas Stefan Wyszyński dokonał uroczystej koronacji oborskiej Piety. Trutowo Klasztor OO. Karmelitów Trzewiczkowych i kościół pw. św. Anny powstały z fundacji właściciela wsi Jana Rętwińskiego w 1717 r. Zbudowane zostały z drewna, a po 20 latach drewno zastąpiono cegłą. Do 1920 r. obiekty były w posiadaniu zgromadzenia, następnie przez 26 lat użytkowali je księża diecezjalni, a w 1946 r. do Trutowa powrócili karmelici. Całość usytuowana jest na wzniesieniu ponad doliną Lubianki. Świątynia połączona jest bezpośrednio z klasztorem. Wyposażenie świątyni barokowe, pochodzące z czasów jej budowy. Nieszawa Klasztor OO. Franciszkanów (ul. Św. Maksymiliana Kolbe) i kościół Podwyższenia Krzyża Świętego założono w 1463 r. Pierwotnie wszystkie zabudowania były drewniane. W 1611 r. z fundacji miejscowego rajcy Wawrzyńca Śmiałka i jego żony Agnieszki rozpoczęto budowę murowanej świątyni, a w 1635 r. wzniesiono budynek klasztorny. W 1690 r. z inicjatywy sędziego kujawskiego Adama Trzebuchowskiego do świątyni dobudowano kaplicę św. Antoniego. Pożar w 1729 r. poważnie uszkodził świątynię i klasztor. W 1735 r. odbudowano klasztor i prezbiterium kościoła, odbudowa nawy podjęta staraniem gwardiana Michała Bienieckiego trwała do 1763 r. Franciszkanie opuścili Nieszawę po kasacie klasztoru w 1864 r. i powrócili po odrodzeniu się państwa polskiego w 1921 r. W tym właśnie roku w nieszawskim klasztorze przebywał ojciec Maksymilian Kolbe, a w latach 1955–1960 znany jasnowidz, zielarz i uzdrowiciel ojciec Andrzej Klimuszko. Opracował A. Hermann POWIAT GRUDZIĄDZKI Białochowo (gm. Rogóźno) Dąbrówka Królewska (gm. Gruta) Dolina rzeki Osy (gm. Rogóźno i Gruta) Gruta Gubiny (gm. Rogóźno) Jamy (gm. Rogóźno) Linowo (gm. Świecie n/Osą) Lisnowo (gm. Świecie n/Osą) Łasin park podworski świątynia pw. św. Jakuba Apostoła, gotycka, zbudowana w 2. poł. XIII w. rezerwat przyrody, zajmujący 665,11 ha, utworzony w r. 1994 grodzisko tzw. Stary Szaniec przy drodze Gruta–Orle, kościół pw. Wniebowzięcia NMP, gotycki z XIII w. kościół pw. Podwyższenia Krzyża Świętego, z 1342 r. rezerwat przyrody „Jamy”, o powierzchni 106,11 ha, utworzony w 1967 r. kościół pw. św. Michała Archanioła, zbudowany w XIII w., po zniszczeniu w 1410 odbudowany w XVI w. pałac z końca XIX w. w otoczeniu parku; kościół pw. Św. Katarzyny z XIV w. przebudowany po pożarach w XVIII w.; Muzeum Pożarnictwa Ziemi Pomorskiej istniejące od 1976 r. przy OSP III c Ic III b Ia Ic Ic III b Ic Ie Ic II Mełno (gm. Gruta) Mędrzyce (gm. Świecie n/Osą) Mokre (gm. Grudziądz) Nogat (gm. Łasin) Nowe Jankowice (gm. Łasin) Okonin (gm. Gruta) Pokrzywno (gm. Gruta) Radzyń Chełmiński Rogóźno-Zamek Rywałd Królewski (gm. Radzyń) Słupski Młyn Szczepanki (gm. Łasin) Szembruk (gm.Rogóźno) Szynwałd (gm. Łasin) Świecie n/Osą pałac z 1855 r.; park założony w 1. poł. XIX w. z około 50 gatunkami drzew i krzewów; cmentarz wojenny, miejsce pochówku żołnierzy różnych narodowości dwa grodziska – wczesnośredniowieczne i późnośredniowieczne w północno-zachodniej części wsi nisza źródliskowa – pomnik przyrody; kościół pw. Wniebowzięcia NMP z XIV w.; park z XIX w. dąb „Chrobry” – pomnik przyrody aleja 71 dębów – pomnik przyrody kościół pw. Kosmy i Damiana z XIV w., po zniszczeniach odbudowany w XVII w. ruiny zamku krzyżackiego ruiny zamku krzyżackiego; średniowieczny układ przestrzenny ruiny zamku krzyżackiego rezerwat przyrody „Rogóżno-Zamek” o powierzchni 28,54 ha, w którym chroni się las liściasty z udziałem brekini kościół pw. św. Sebastiana i klasztor Kapucynów. w roku 1953 miejsce internowania ks. prymasa S. Wyszyńskiego szachulcowy młyn wodny na rzece Osie; 2 dęby „Adam” i „Ewa” – pomniki przyrody przy szosie Gruta–Łasin kościół pw. św. Wawrzyńca z XIV w. kościół pw. św. Bartłomieja z lat 1715–1716 kościół pw. Narodzenia NMP z XIV w.; pałac zbudowany w XIX w. na fundamentach XVII w. dworu grodzisko z X–XIV w. dwa dwory, jeden z 1. poł. XIX w, drugi z poł. XIX w. Ie III c IV Ia III d Ic III c III d III d Ic Ib Ib Id Ib III b Ic If III d Ic Ic Ic Ie Ia Ie Wałdowo Szlacheckie (gm. Grudziądz) Wydrzno (gm Łasin) źródło artezyjskie – pomnik przyrody III d park podworski, w nim m.in. skupienie 4 dębów – pomników przyrody; pałac klasycystyczny z XIX w. III c Ie Obiekty krajoznawcze z terenu powiatu grudziądzkiego (ziemskiego) godne zwiedzenia, nieujęte w wykazie obiektów niezbędnych do zdobycia „Odznaki krajoznawczej województwa kujawsko-pomorskiego”: Boguszewo (gm. Gruta) – ruiny dworu z końca XVI w. Mokre (gm. Grudziądz) – filia Muzeum Diecezjalnego w Pelplinie Nowe Jankowice (gm Łasin) – pałac z połowy XIX w. i siedziba stadniny koni Radzyń Chełmiński – kaplica cmentarna pw. św. Jerzego z końca XIII w. Salno (gm. Gruta) – zespół dworsko-pałacowy Święte (gm. Łasin) – drewniana świątynia pw. św. Barbary Wielki Wełcz (gm. Grudziądz) – świątynia pw. św. Jana Chrzciciela