coll litte 2/3

Transkrypt

coll litte 2/3
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 1
2/3
2/3 2007
colloquia litteraria
pó∏rocznik instytutu filologii polskiej
uniwersytetu kardyna∏a stefana wyszyƒskiego
w warszawie
Uniwersytet Kardyna∏a Stefana Wyszyƒskiego
Instytut Filologii Polskiej
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 2
© Copyright by Wydawnictwo
Uniwersytetu Kardyna∏a Stefana Wyszyƒskiego
Warszawa 2007
recenzent:
Doc. dr hab. El˝bieta KieÊlak
redaguje zespó∏:
Tomasz Korpysz
Bernadetta Kuczera-Chachulska
Ma∏gorzata ¸ukaszuk-Piekara
Ewa Szczeglacka
Joanna Trzcionka (sekretarz redakcji)
adres redakcji:
Instytut Filologii Polskiej
ul. Dewajtis 5, 01-815 Warszawa
tel. (0-22) 561-89-97
projekt ok∏adki:
Mateusz Chachulski
ISSN 1896-3455
Zg∏oszenia prenumeraty przyjmuje Wydawnictwo UKSW
ul. Dewajtis 5, 01-815 Warszawa, tel. 561-88-35
e-mail: [email protected]
www.wydawnictwo.uksw.edu.pl
www. ika.edu.pl
Druk i oprawa:
OFICYNA WYDAWNICZO-POLIGRAFICZNA „ADAM”
ul. Rolna 191/193, 02-729 Warszawa
tel./fax 843-20-52, tel. 843-08-79, 843-37-23, 843-47-91
nak∏ad: 300 egz.
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 3
SPIS TREÂCI
Tomasz Korpysz, Norwid czyli . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
SZKICE – ROZPRAWY – INTERPRETACJE
S∏awomir Rzepczyƒski, Norwid i nowoczesnoÊç (perspektywa podmiotowoÊci) . . .
Dariusz Seweryn, „Âpiàc z Epopejà”. O mo˝liwoÊciach badania wyobraêni
erotycznej Norwida . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Piotr Chlebowski, Âmierç na Placu Przedajnym. Uwag kilka o pieÊni XXIV
poematu Quidam . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Marian P∏achecki, Nerwy 16/17 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Bernadetta Kuczera-Chachulska, Co wiemy o liryce Norwida? Kilka uwag
o sposobach czytania poety . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Tomasz Korpysz, Juliusz Wiktor Gomulicki – norwidolog . . . . . . . . . . . . .
ARCHIWALIA – SZTUKA EDYTORSKA – PRZEK¸ADY
Marek Troszyƒski, Jak wydaç wszystkie wiersze Juliusza S∏owackiego?
Rozwa˝ania nad edytorskim „kanonem” wierszy S∏owackiego. Cz´Êç II . .
Korespondencja serdeczna. Stanis∏aw Pigoƒ – Juliusz Wiktor Gomulicki,
poda∏ do druku Roman Nowoszewski . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
STANOWISKA – DYSKUSJE – KSIÑ˚KI – WYDARZENIA
Ewa Tarasenko, Cyprian Norwid, „Pielgrzym czyli Ostatnia z bajek” . . . . .
Anna Koz∏owska, Jeszcze o poj´ciu j´zykowego obrazu Êwiata. Glosa do
ksià˝ki Anny Ró˝y∏o „Dzieƒ, noc i inne pory doby – studium porównawcze polszczyzny ogólnej i poezji Haliny PoÊwiatowskiej” . . . . . . . . . . . . .
Grzegorz Rylski, Sprawozdanie z konferencji „Czytanie liryki po Zgorzelskim”
IV Colloquia Romantyczne . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Teresa Winek, Tekstologia i edytorstwo dzie∏ romantyków . . . . . . . . . . . . .
Tomasz Korpysz, Anna Koz∏owska, Wokó∏ „Quidama”. W 150. rocznic´
powstania utworu . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
„LIRYCZNE OKNO”
Ma∏gorzata ¸ukaszuk-Piekara, „Dope∏nienie?... go boli…?”. Czu∏oÊç Norwida. Lekcja ciszy wspó∏czesnych . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
5
9
21
41
63
87
97
113
139
149
161
171
175
185
193
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 4
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 5
Colloquia Litteraria
UKSW
2/3 2007
TOMASZ KORPYSZ
NORWID, CZYLI…
W latach mi´dzywojennych nie tylko mi∏oÊnik literatury, lecz
tak˝e po prostu czytelnik prasy (i to niekoniecznie kulturalnej)
wprost nie móg∏ si´ nie zetknàç z twórczoÊcià Norwida. Niedawno
„odkryty” autor Quidama by∏ bohaterem nie dziesiàtków nawet,
lecz setek rozpraw, artyku∏ów, szkiców, polemik, komentarzy
i wzmianek1. Jego spuÊcizna sta∏a si´ te˝ przedmiotem d∏ugotrwa∏ego procesu sàdowego o prawa autorskie, który by∏ szeroko komentowany2. Co charakterystyczne, ju˝ wówczas ci, którzy o poecie pisali, niejednokrotnie zajmowali przeciwstawne, skrajne stanowiska,
które mo˝na by skrótowo okreÊliç s∏owami samego Norwida: „od
uwielbienia do wzgardy”3. Reprezentantami pierwszej grupy byli
m.in. znani norwidolodzy (zwani wówczas z∏oÊliwie „wyznawcami”
i „klanem norwidystów”): Zenon Przesmycki, Stanis∏aw Cywiƒski,
Wilam Horzyca, ale te˝ Juliusz Osterwa, który nazwa∏ Norwida
„prorokiem i wieszczem”, a jego s∏owa uzna∏ za „najistotniejsze”
1
Obszernà, liczàcà nieco ponad tysiàc pi´çset pozycji bibliografi´ ró˝nego typu prac
dotyczàcych Norwida, pochodzàcych z okresu mi´dzywojennego znaleêç mo˝na
w ksià˝ce Marka Busia pt. Sk∏adanie pieÊni. Z dziejów edytorstwa twórczoÊci Cypriana
Norwida (Kraków 1997, s. 249-350).
2
Szerzej na temat tego procesu zob. np. Leon Okr´t, Mi´dzy ˝yciem a sàdem, Warszawa b. r. [1932], s. 257-283; Olgierd Missuna, Proces o prawa do spuÊcizny literackiej
po Cyprianie Norwidzie, [w:] ten˝e, Warszawski pitaval literacki, Warszawa 1960, s. 164185; Juliusz Wiktor Gomulicki, S´dzia Stanis∏aw Rybiƒski – nieznany bohater norwidowskiego procesu Zenona Przesmyckiego z Tadeuszem Pinim. 1934-1938, „Palestra. Pismo
Adwokatury Polskiej” 2002, nr 3/4, s. 138-158 [wydanie osobne: Juliusz Wiktor Gomulicki, S´dzia Rybiƒski, bohater procesu o Norwida. Przygotowa∏ do druku Roman Nowoszewski, Warszawa 2002].
3
Cyprian Norwid, [Ty mnie do pieÊni pokornej nie wo∏aj]; cyt. za: Cyprian Norwid, Pisma wszystkie. Zebra∏, tekst ustali∏, wst´pem i uwagami krytycznymi opatrzy∏ Juliusz
Wiktor Gomulicki, tom I-XI, Warszawa 1971-1976. Kolejne cytaty za tym wydaniem,
jedynie z zaznaczeniem tomu i strony; tu: I, 231.
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 6
COLLOQUIA LITTERARIA
i „najbardziej wa˝kie”4. Reprezentantami grupy drugiej byli z kolei
m.in. Tadeusz Pini czy Karol Irzykowski (autor g∏oÊnego artyku∏u
Niezrozumialstwo5, który doczeka∏ si´ licznych polemik i nawiàzaƒ6), ale te˝ np. Henryk Sienkiewicz, który wyznawa∏: „Nie, do
Êmierci nikt we mnie nie wmówi, ˝eby Norwid by∏ wielkim poetà…
Mozolna forma jest jego Êmiertelnym grzechem”7. W jubileuszowym roku 1933, kiedy opublikowano ju˝ wiele wczeÊniej nieznanych tekstów autora Vade-mecum, a spór o jego rang´ i miejsce
w historii literatury zaanga˝owa∏ wielu ludzi pióra, w specjalnym
rocznicowym numerze miesi´cznika Droga ukaza∏ si´ artyku∏ Karola Zawodziƒskiego pod znamiennym tytu∏em Odkrywajàca i zakrywajàca norwidologia. Autor wskazywa∏ w nim na to, ˝e wiele prac
o Norwidzie nie przynosi istotnych informacji na temat jego twórczoÊci; przeciwnie nawet – powielajà one ró˝nego rodzaju stereotypy oraz zawierajà liczne uproszczenia i b∏´dy, które wynikajà m.in.
z „wyznawczego traktowania poety”8.
W ostatnim dwudziestopi´cioleciu (liczàc od roku 1983, roku
setnej rocznicy Êmierci Norwida, która wywo∏a∏a kolejnà fal´ zainteresowania poetà) liczba prac poÊwi´conych autorowi Assunty
wzrasta niemal lawinowo. Znów, jak w latach dwudziestych
i trzydziestych, co roku ukazuje si´ wiele ksià˝ek, artyku∏ów i po
prostu ró˝nego typu wzmianek i nawiàzaƒ do Norwida – jego
biografii i spuÊcizny artystycznej. Wiele z nich rozwiàzuje rozmaite zagadki zwiàzane z ˝yciem i twórczoÊcià poety, wnosi istotne
nowe wàtki, wprowadza czytelników na nowe Êcie˝ki odbioru
i interpretacji, podsuwa nieznane dotàd konteksty. Wcià˝ ukazujà si´ te˝ inedita, odkrywane sà kolejne redakcje i odpisy jego
tekstów, wydawane sà kolejne, poprawione i opatrzone wzbogaconymi komentarzami edycje. Niestety, niema∏o jest równie˝
prac wtórnych, które powtarzajà utarte prawdy i pó∏prawdy, wyCyt. za Marek BuÊ, Sk∏adanie pieÊni…, op. cit., s. 251.
Zob. Karol Irzykowski, Niezrozumialstwo, „WiadomoÊci Literackie” 1924 nr 38
[przedruk w: ten˝e, S∏oƒ wÊród porcelany, Warszawa 1934, ten˝e, Ci´˝szy i l˝ejszy kaliber,
Warszawa 1957, ten˝e, Pisma, Kraków 1976].
6
Ze wzgl´du choçby na interesujàcy tytu∏ wart przypomnienia jest tu jeden z takich
polemicznych tekstów – szkic Jana Nepomucena Millera O niezrozumia∏ej zarozumia∏oÊci arcyzrozumialstwa („WiadomoÊci Literackie” 1924 nr 45).
7
Cyt. za: Marek BuÊ, Sk∏adanie pieÊni…, op. cit., s. 252.
8
Karol Zawodziƒski, Odkrywajàca i zakrywajàca norwidologia, „Droga” 1933 nr 11:
Pami´ci Cypriana Norwida, s. 1131.
4
5
6
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 7
NORWID, CZYLI…
wa˝ajà dawno otwarte drzwi, a wr´cz zafa∏szowujà obraz autora
Assunty, jego filozofii i charakterystycznych cech jego twórczoÊci.
Niekiedy zamiast rozjaÊniaç – zaciemniajà one i tak nie∏atwe
przecie˝ teksty Norwida. Nast´pcy Zawodziƒskiego, którzy
chcia∏by dziÊ napisaç szkic o „zakrywajàcej” norwidologii, nie zabrak∏oby materia∏u ilustracyjnego…
Niemal od poczàtków refleksji krytycznej o twórczoÊci autora
W´drownego sztukmistrza wielu szuka∏o (i wielu nadal szuka) jednej ogólnej noÊnej formu∏y, za pomocà której skrótowo da∏oby si´
opisaç dzie∏o poety, swoistego klucza do Norwida9. Formu∏y takie
zwykle przybiera∏y postaç mniej lub bardziej noÊnych peryfraz10.
Wyra˝enia te bàdê to wskazywa∏y na samego poet´ – jego charakter, postaw´ wobec Êwiata itp., bàdê rzeczywiÊcie dotyka∏y najwa˝niejszych aspektów twórczoÊci Norwida, najistotniejszych (najcz´Êciej wyst´pujàcych) wàtków w niej poruszanych, najbardziej charakterystycznych motywów czy te˝ np. podstawowych êróde∏ i inspiracji, bàdê te˝ wreszcie wskazywa∏y na te zjawiska, które by∏y wa˝ne
tylko doraênie, z punktu widzenia okreÊlonego autora, z perspektywy konkretnej pracy. Do tej ostatniej grupy nale˝à np.: „poeta paƒstwowoÊci polskiej”, „wieszcz wolnej Polski”, „genialny skàpiec s∏owa”, „poeta wn´trza mieszkalnego”, „poeta atomu” czy „romantyczny mistrz niedopowiedzeƒ”11.
Rzecz jasna, ˝adna z przywo∏anych wy˝ej, sfunkcjonalizowanych,
kontekstowo zorientowanych fraz nie mo˝e pretendowaç od miana
„formu∏y-klucza” otwierajàcej ca∏oÊç dzie∏a Norwida. Istniejà jednak
w literaturze przedmiotu tak˝e takie peryfrazy, które na trwa∏e wpi9
Na marginesie warto zaznaczyç, ˝e taki w∏aÊnie tytu∏ – Klucz do Norwida – nosi jedna z prac opublikowanych w ostatnim dwudziestopi´cioleciu (zob. Pawe∏ Heintsch,
Klucz do Norwida, Radom-Cerekiew 1991). Tytu∏owym kluczem jest tu chrzeÊcijaƒstwo
oraz Biblia.
10
Nale˝y tu przy tym pominàç oczywiste peryfrazy o charakterze stylistycznym odwo∏ujàce si´ do najbardziej znanych dzie∏ poety, typu: „autor Vade-mecum”, „autor Quidama” czy – w tekstach poÊwi´conych twórczoÊci pozaliterackiej – np. „autor Solo”.
Warto zaznaczyç, ˝e sam Norwid kilkakrotnie u˝y∏ wobec siebie takich peryfraz, m.in.
„autor Promethidiona” (zob. II, 519).
11
Zob. odpowiednio: Juliusz Kroƒski, Poeta paƒstwowoÊci polskiej, „G∏os Literacki”
1928, nr 11; Wilam Horzyca, Wieszcz wolnej Polski, „Droga” 1929, nr 5; Stefan Grabiƒski,
Wilam Horzyca, „Gazeta Literacka”1933, nr 6, s. 95; Kazimierz Wyka, Cyprian Norwid.
Poeta i sztukmistrz. Kraków 1948, s. 89; Irena S∏awiƒska, O komediach Norwida. Lublin
1953, s. 161, Dorota Klimanowska CSSF, Na drodze poszukiwania prawdy o cz∏owieku –
„Nieskoƒczony” Cypriana Norwida, „Przeglàd Humanistyczny” 2001, nr 4, s. 11 przyp. 4.
7
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 8
COLLOQUIA LITTERARIA
sa∏y si´ ju˝ w norwidologi´, sà ugruntowane w ÊwiadomoÊci odbiorców, bywajà powtarzane, parafrazowane, rozwijane, komentowane,
stajà si´ punktem odniesienia do dyskusji i polemik. Tytu∏em przyk∏adu mo˝na tu przywo∏aç choçby wyra˝enia: „poeta kultury”, „poeta definicji” i „poeta cz∏owieczeƒstwa”12, a tak˝e bardziej znane:
„pisarz wieku kupieckiego i przemys∏owego”, „poeta historii”, „poeta dialogu”, „poeta sumienia” czy „poeta pisma”13. Wydaje si´, ˝e
cz´Êç z nich – np. obecna w bardzo wielu nowszych pracach peryfraza
„poeta dialogu” – dobrze oddaje najistotniejsze aspekty dzie∏a Norwida. Tak, autor Quidama niewàtpliwie by∏ poeta dialogu. I to dialogu rozumianego wieloaspektowo, na ró˝nych poziomach – cz∏owieka
z Bogiem, cz∏owieka z drugim cz∏owiekiem, autora z czytelnikiem,
odbiorcy z dzie∏em, jednego dzie∏a z innym itp. Wszystko to prawda,
ale przecie˝ mo˝na te˝ powiedzieç, ˝e najwa˝niejsze dla Norwida by∏y – podkreÊlane przecie˝ w bardzo wielu pracach krytycznych – ch´ç
dotarcia do istoty rzeczy, a zarazem walka z zakrzep∏ymi formu∏ami,
dà˝enie do przywrócenia s∏owom pierwotnych znaczeƒ, ich interpretacja i reinterpretacja. Z takiej postawy poety wobec Êwiata,
a zw∏aszcza wobec j´zyka wynika∏y m.in. jego liczne konstrukcje
o charakterze definicyjnym i quasi- definicyjnym. Niewàtpliwie by∏
on wi´c tak˝e „poetà definicji”. Podobnie, przywo∏ujàc interesujàce
antropologiczne wypowiedzi autora Cz∏owieka, a tak˝e wiele prac
poÊwi´conych temu aspektowi jego twórczoÊci, mo˝na udowodniç
prawdziwoÊç peryfrazy „poeta cz∏owieczeƒstwa” itd.
Wszystko to dowodzi, ˝e Norwida nie da si´ „zaklàç” w mniej lub
bardziej „umar∏e formu∏y”14. Nie sposób te˝ znaleêç jednego klucza
do ca∏ej jego twórczoÊci, a wi´c tytu∏owe wyra˝enie „Norwid, czyli”
mo˝na zakoƒczyç jedynie wielokropkiem...
12
Zob. odpowiednio: Kazimierz Wyka, Cyprian Norwid jako poeta kultury, „Kultura
i Wychowanie” 1933, nr 1; Stefan Ko∏aczkowski, Ironia Norwida, „Droga” 1933, nr 11:
Pami´ci Cypriana Norwida, s. 1009; Wac∏aw Borowy, G∏ówne motywy poezji Norwida,
„Zeszyty Wroc∏awskie” 1949, nr 1/2, s. 46.
13
Zob. odpowiednio: Zofia Stefanowska, Norwid – pisarz wieku kupieckiego i przemys∏owego, [w:] Literatura, komparatystyka, folklor. Ksi´ga poÊwi´cona Julianowi Krzy˝anowskiemu. Red. M. Bokszczanin, S. Frybes i E. Jankowski, Warszawa 1968; Alicja Lisiecka, Norwid – poeta historii, Londyn 1973; Józef Franciszek Fert, Norwid poeta dialogu, Wroc∏aw 1982; Józef Fert, Poeta sumienia. Rzecz o twórczoÊci Norwida, Lublin 1993;
Wies∏aw Rzoƒca, Norwid poeta pisma. Próba dekonstrukcji dzie∏a, Warszawa 1995.
14
Por. [Klaskaniem majàc obrz´k∏e prawice], II, 16.
8
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 9
SZKICE – ROZPRAWY – INTERPRETACJE
W KR¢GU S¸OWACKIEGO
Colloquia Litteraria
UKSW
2/3 2007
S¸AWOMIR RZEPCZY¡SKI
NORWID I NOWOCZESNOÂå
(PERSPEKTYWA PODMIOTOWOÂCI)1
WPROWADZENIE
MyÊl Norwida i odzwierciedlajàca jà jego aktywnoÊç twórcza
skierowana jest ku przysz∏oÊci. Jego refleksja nad cz∏owiekiem
i Êwiatem podporzàdkowuje si´ procesowi powrotu do utraconej
jednoÊci z Absolutem, dziejowoÊç natomiast, w jego uj´ciu, jest
pochodnà upadku cz∏owieka i jednoczeÊnie zadaniem do wype∏nienia, szansà na odzyskanie tego, co utracone. W tym kontekÊcie
ka˝da teraêniejszoÊç wartoÊciowana jest pozytywnie o tyle, o ile
przekracza samà siebie i umo˝liwia przejÊcie do nast´pnego etapu
przybli˝ajàcego moment odzyskania pierwotnej jednoÊci (Przesz∏oÊç, Socjalizm). Jednak˝e taki prosty ewolucjonizm, zgodnie
z którym to, co póêniejsze, jest w jakimÊ sensie lepsze od wczeÊniejszego, nie stanowi istoty Norwidowskiej myÊli. DziejowoÊç
nie jest prostà wznoszàcà si´ linià, wr´cz przeciwnie, to linia zagmatwania pe∏na ró˝nych zakoli, zwrotów i zap´tleƒ. Wi´cej –
przez to, ˝e w niektórych epokach, jak twierdzi∏ poeta, zaprzepaszczony zosta∏ dorobek poprzedników, to, co póêniejsze, wartoÊciowane jest niejednokrotnie ni˝ej, ni˝ to, co wczeÊniejsze. Dlatego namys∏ Norwida nad historià to szukanie tych dokonaƒ, które uwznioÊla∏y cz∏owieka ponad jego codziennoÊç i doczesnoÊç,
i pozwala∏y na rozpoznanie siebie w perspektywie ponadczasowej.
Nie wszystko zatem, co nowe, nowoczesne i nowatorskie mog∏o
byç przedmiotem fascynacji poety, tak jak nie wszystko, co stare –
przedmiotem jego pogardy. Ka˝dy element z „osi czasu” odnoszony by∏ przez niego do wartoÊci finalnej, tak˝e to, co przesz∏e,
1
Artyku∏ jest fragmentem wi´kszej rozprawy.
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 10
COLLOQUIA LITTERARIA
mog∏o w jego systemie oceny jawiç si´ jako bardziej nowoczesne,
ni˝ to, co dzisiejsze.
Nic dziwnego, ˝e historycy literatury od poczàtku refleksji nad
twórczoÊcià Norwida mieli trudnoÊci z zaklasyfikowaniem go do
epoki. Nie pasowa∏o do niego ani okreÊlenie „póêny romantyk”,
ani „prekursor pozytywizmu”, ani „symbolista”, ani „parnasista”,
poniewa˝ te i inne okreÊlenia („arystokrata”, „demokrata”, „poeta
katolicki”) nie odzwierciedla∏y w pe∏ni jego poglàdów filozoficznych, spo∏ecznych czy artystycznych. By∏ zarazem w g∏ównym nurcie swej epoki i na jego obrze˝ach, uczestniczy∏ w nim, a zarazem
snu∏ nad nim dystansujàce refleksje i ocenia∏ go.
1. JAKA NOWOCZESNOÂå?
Poj´cie nowoczesnoÊci nie jest oczywiste2. Mo˝na rozumieç je
przynajmniej w dwu znaczeniach. Po pierwsze, nowoczesnoÊç
mo˝na ∏àczyç z teraêniejszoÊcià, z tym, co wspó∏czesne i co przeciwstawia si´ jakiejÊ przesz∏oÊci, od której w taki czy inny sposób
si´ odcina. W tym sensie ka˝da epoka jest nowoczesnoÊcià na tle
przesz∏oÊci, która nale˝y do tego, co ju˝ przemin´∏o. By∏oby to
uj´cie de facto ahistoryczne i podkreÊla∏oby ÊwiadomoÊç przynale˝enia do epoki nowej, która przezwyci´˝y∏a to, co dominowa∏o
2
Hans Robert Jauss wymienia trzy prze∏omy w literackim procesie modernizmu.
Pierwszy z nich okreÊla jako „rewolucj´ estetycznà”, jaka zapoczàtkowana zosta∏a
w Niemczech w czasie prze∏omu klasycystyczno-romantycznego, który dokona∏ zwrotu
w kierunku historyzmu, odrzucajàc antyk z jego wzorcami pi´kna i – nawiàzujàc do
koncepcji naturalnego wychowania Jana Jakuba Rousseau – ustali∏ nowe miejsce dla
sztuki i nowe jej funkcje. Drugi prze∏om dokona∏ si´ w po∏owie XIX wieku i wià˝e go
Jauss z poglàdami Baudelaire’a, który swà nowà estetyk´ opar∏ na koncepcji „przemijajàcego pi´kna”, oraz z poglàdami Flauberta z jego koncepcjà „fragmentarycznego postrze˝enia”; podkreÊla przy tym niemiecki badacz przemian´ historyzmu w estetyzm,
który wch∏ania przesz∏oÊç w obszar „muzeum wyobraêni”. Trzeci prze∏om sytuuje Jauss
oko∏o roku 1812 i wià˝e z osobà Apollinaire’a, podkreÊlajàc jako cech´ wyró˝niajàcà
p´d „ku fantasmagorycznej przysz∏oÊci” i odrzucenie ca∏ej przesz∏oÊci (zob. H. R.
Jauss, Proces literacki modernizmu od Rousseau do Adorna, [w:] Odkrywanie modernizmu. Przek∏ady i komentarze. Pod red. R. Nycza, Kraków 1998, s. 21-70).
By∏oby to zatem rozumienie nowoczesnoÊci jako ciàgu przemian zapoczàtkowanych
w wieku XVIII i trwajàcych przez ca∏y wiek XIX i poczàtek wieku XX. Zawarte sà w takiej przestrzeni czasowej odr´bne formacje kulturowe od oÊwiecenia po dwudziestowieczne awangardy i nowoczesnoÊç w tym sensie jest bardziej procesem, ciàgiem przemian, dynamikà odchodzenia od pewnych tradycji, ale te˝ dynamikà powrotu do niektórych i kreowania nowych wizji cz∏owieka i Êwiata – a˝ po negacj´ tych wszystkich
fundamentów, na których wspiera∏ si´ stary Êwiat przednowoczesny.
10
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 11
NORWID I NOWOCZESNOÂå
w przesz∏oÊci3. Po drugie, poj´cie nowoczesnoÊci funkcjonuje jako pewien etap w procesie historycznym i przeciwstawiane jest
tradycji ufundowanej od czasów staro˝ytnoÊci do prze∏omu ÊwiadomoÊciowego, jaki dokona∏ si´ w okresie pokartezjaƒskim,
przede wszystkim w wieku XVIII, i przetrwa∏ – z odpowiednimi
modyfikacjami – do poczàtku wieku XX. NowoczesnoÊç bywa te˝
okreÊlana jako modernizm (choç cz´sto ten ostatni termin funkcjonuje na oznaczenie zjawisk zapoczàtkowanych w drugiej po∏owie XIX wieku).
NowoczesnoÊç by∏by to zatem termin, który okreÊla proces „odczarowania” (Entzauberung der Welt) – by u˝yç okreÊlenia zaproponowanego przez Webera4 – Êwiata, w którym cz∏owiek nie jest ju˝
rozumiany jako jego „funkcja”, wr´cz przeciwnie: to Êwiat staje si´
„funkcjà” cz∏owieka, umieszczonego teraz w jego centrum i zast´pujàcego miejsce przynale˝ne dotychczas Bogu. Rodzi si´ tym samym nowa koncepcja podmiotowoÊci, której istotà jest zach∏anne
dà˝enie do zapanowania nad Êwiatem i zaprojektowania podstaw
w∏asnej egzystencji, przej´cia kontroli nad procesami spo∏ecznymi,
politycznymi, ekonomicznymi, zbudowania nowego ∏adu na miejsce zdetronizowanego porzàdku odziedziczonego z epoki przednowoczesnej (wyraênym przyk∏adem jest tu Wielka Rewolucja Francuska). Nowoczesne „ja” zawiera w sobie kolejno samowiedz´ kartezjaƒskiego cogito, racjonalnoÊç oÊwieceniowego wszechw∏adztwa
rozumu, kantowskà transcendentalnoÊç „ja” poznajàcego czy
wreszcie czystà jaêƒ fichteaƒskà. W porzàdku tym obserwujemy
proces odrywania si´ „ja” od absolutu, któremu by∏o podporzàdkowane, i tworzenia si´ nowej podstawy, na której fundowany ma byç
nowy (nowoczesny) porzàdek rzeczy.
NowoczesnoÊç wkracza we wszystkie dziedziny ˝ycia, dokonujàc
reifikacji Êwiata, za którym idzie jego rozproszenie, oddzielnie od
sfery sacrum, rozpad mitycznej wi´zi z pierwotnoÊcià, zatracenie
obrazu ca∏oÊci, wewn´trznych jej powiàzaƒ i uwarunkowaƒ, widzenia rzeczywistoÊci – u˝yjmy okreÊlenia Mickiewicza – „w proszku,
w ka˝dej gwiazd iskierce”.
3
Zob. na ten temat rozwa˝ania wst´pne Paula de Mana, [w:] Liryka i nowoczesnoÊç.
Prze∏. A Przybys∏awski, „Literatura na Âwiecie” Nr 10-11/1999, s. 146-169.
4
Termin ten przej´li M. Horkheimer i T. W. Adorno w pracy: Dialektyka oÊwiecenia.
Fragmenty filozoficzne, Warszawa 1994.
11
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 12
COLLOQUIA LITTERARIA
2. NOWOCZESNOÂå NORWIDA
AktywnoÊç twórcza Norwida datuje si´ od lat czterdziestych
XIX wieku, kiedy romantyczne próby reakcji na nowoczesnoÊç
osiemnastowiecznà (przed- i wczesnoromantycznà) ju˝ przebrzmiewa∏y, natomiast wybrzmiewaç zacz´∏a inna, póênoromantyczna czy wr´cz poromantyczna ÊwiadomoÊç wyczerpywania si´
paradygmatu epoki – jak jà okreÊli∏ poeta – „wielkoludów”5. Proces
ten – jak wiadomo – przebiega∏ niejednolicie i w Niemczech objà∏
prze∏om XVIII i XIX wieku, w innych krajach Europy, w tym we
Francji, z którà Norwid by∏ zwiàzany d∏ugotrwa∏ym pobytem, ciàgnà∏ si´ po lata pi´çdziesiàte6.
Istot´ wczesnoromantycznej, a wi´c tej, którà Norwid zasta∏, nowoczesnoÊci mo˝na lapidarnie ujàç za H. H. Remakiem, który
okreÊla∏ romantyzm nast´pujàco:
Romantyzm jest próbà scalenia rozdartego uniwersum; jest bolesnym doÊwiadczeniem dualizmu, a zarazem poszukiwaniem ratunku
w organicznym monizmie; jest zderzeniem z chaosem, któremu towarzyszy wola w∏àczenia go w kosmiczny ∏ad; jest dà˝eniem do pojednania
przeciwieƒstw, do syntezy przez antytez´7.
Z jednej strony mamy w tym uj´ciu „rozdarte uniwersum”, „dualizm”, „chaos”, „przeciwieƒstwa”, z drugiej – potrzeb´ scalenia, dà˝enie do „monizmu”, „kosmicznego ∏adu”, pojednania przeciwieƒstw. Romantycy „odczarowanie” Êwiata odbierajà jako utrat´
dawnej jednoÊci i podejmujà rozpaczliwe próby jej przywrócenia. Dà˝à do odnalezienia takich kategorii, które zdj´∏yby z cz∏owieka odium
rozpaczy, bólu, osamotnienia i zagubienia, i które z góry – nie miejsce
tu argumentowanie powodów – skazane by∏y niepowodzenie.
Norwid we wczesnym okresie twórczoÊci wpisywa∏ si´ w ogólnoromantyczne tendencje okreÊlania sytuacji cz∏owieka w Êwie5
Wed∏ug okreÊlenia H. Friedricha: „odromantyzowany romantyzm”; zob. H. Friedrich, Struktura nowoczesnej liryki. Od po∏owy XIX do po∏owy XX wieku. Prze∏o˝y∏a
i opatrzy∏a wst´pem E. Feliksiak, Warszawa 1978, s. 87.
6
Romantyzm bywa traktowany jako reakcja na tzw. radykalne oÊwiecenie, co sytuuje go w specyficznej pozycji jako kontrpropozycj´ dla nowoczesnoÊci oÊwiecenieniowej; zob. A. Bielik-Robson, Inna nowoczesnoÊç. Pytania o wspó∏czesnà formu∏´ duchowoÊci, Kraków 2000.
7
H. H. H. Remak, Klucz do zachodnioeuropejskiego romantyzmu, „Pami´tnik Literacki” 1978, z. 3, s. 199.
12
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 13
NORWID I NOWOCZESNOÂå
cie „odczarowanym” (tak na przyk∏ad mo˝na odczytywaç jego
pierwsze wiersze: SamotnoÊç, Mój ostatni sonet, tak˝e tzw. „czarnà suit´” czy Epos-naszà) i w próby przywrócenia ∏àcznoÊci cz∏owieka z utraconà transcendencjà (np. dramaty Krakus, Wanda).
Z pewnego punktu widzenia mo˝na t´ twórczoÊç okreÊliç jako
melancholijnà, zarówno w wymiarze kulturowym, jak i w aspekcie jego prywatnoÊci8. T´ melancholicznoÊç, wynikajàcà z t´sknoty do Êwiata idealnego (takiego np., jaki przedstawi∏ w wierszu
Moja piosnka II), wiàzaç nale˝y z ca∏à jego twórczoÊcià, by dostrzec trzy projekty „wywalczenia si´” z jej obszaru: zwrot ku religijnoÊç, hermeneutyk´ temporalnoÊci i idealizacj´. By∏yby to
zarazem trzy projekty Norwidowej nowoczesnoÊci postulowane
i realizowane w jego twórczoÊci opozycyjnie wobec radykalizmowi oÊwieceniowemu oraz wobec „tradycyjnemu” rozumieniu romantyzmu.
Pami´tajàc o tym, ˝e Norwid deklarowa∏ si´ jako artysta i cz∏owiek pióra, podkreÊliç nale˝y, i˝ twórczoÊç artystyczna by∏a dla niego podstawowym narz´dziem urzeczywistniania tych trzech projektów; towarzyszy∏a temu ÊwiadomoÊç „niewczesnoÊci”, a wi´c tego,
˝e wytycza poeta drogi, którymi podà˝aç b´dà dopiero nast´pne
pokolenia (np. zakoƒczenie wiersza Klaskaniem…, projekt „przysz∏ej sztuki” w Promethidionie, „nowy budynek estetyki” w Bia∏ych
kwiatach). „NiewczesnoÊç” ma tak˝e swój aspekt przesz∏y, oznacza
nie tylko „za wczeÊnie”, ale tak˝e „za póêno”, stàd Norwidowskie
próby przywracania pewnych tradycji, które „wybrzmia∏y” i, z pozoru, przebrzmia∏y w poprzednich epokach. Budowa∏y jednak nostalgicznie przywo∏ywany przez Norwida Êwiat „zaczarowany” i ich aktualizujàce przywrócenie mog∏o, wed∏ug poety, przywróciç ∏àcznoÊç
z zagubionà transcendencjà. Lista tych nawiàzaƒ Norwida jest d∏uga, rozpoczyna jà Biblia, koƒczà dokonania „wielkoludów”, których niejednokrotnie wpisywa∏ poeta w ciàgi wielkich tradycji (jak
np. Mickiewicza i S∏owackiego w nurt epopei chrzeÊcijaƒskiej, którà znamionowa∏a ∏àcznoÊç cz∏owieka z Bogiem i która by∏a jednoczeÊnie po˝àdana i zagubiona, a zatem w XIX wieku, szczególnie
w drugiej po∏owie, ju˝ niemo˝liwa).
8
Zob. mój szkic Melancholijny liryzm Norwida, „Studia Norwidiana” 20-21 (20022003), s. 3-16.
13
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 14
COLLOQUIA LITTERARIA
3. POEZJA, POETA, AUTOR (MOCNE „JA”
JAKO REAKCJA NA OS¸ABIENIE SPO¸ECZNEJ FUNKCJI POETY)
U êróde∏ myÊlenia Norwida o poezji le˝y na wskroÊ romantyczne
przekonanie o tym, ˝e poezja jest pierwotnà formà ekspresji cz∏owieka, jest swego rodzaju praj´zykiem, w którym dokonuje si´
w sposób doskona∏y akt „wyg∏osu”. To wokó∏ osoby, która z jednej
strony wyra˝a siebie, w∏asne „ja” rozumiejàce i odczuwajàce, z drugiej – podporzàdkowuje owo „ja” kategorii nadrz´dnej, gwarantowi jakiegoÊ ∏adu i porzàdku, buduje Norwid swà hermeneutyk´.
Wobec pokartezjaƒskiego odczarowania Êwiata, rozpadu mitu
i nadania cz∏owiekowi misji organizowania swej ziemskiej rzeczywistoÊci w duchu ateizmu czy teizmu, a tak˝e przeciw ró˝norakim
próbom zbudowania konkurencyjnych wobec tradycji chrzeÊcijaƒskiej (bàdê „podskórnych” w jej obszarze) ruchów iluminacyjno-reformatorskich Norwid stara∏ si´ ∏àczyç integracj´ „ja” (w sensie retorycznego „ja” mówiàcego) z fideistycznym „ja” uzale˝nionym od
ponadjednostkowych kategorii absolutnych.
W Milczeniu z 1882 roku przedstawi∏ poeta koncepcj´ przemiany
form autoekspresji ludzi na przestrzeni dziejów: od psalmicznego
uczestniczenia w absolucie, utraconego w wyniku upadku cz∏owieka,
po wspó∏czesny etap „pracy dziejów”, ukazany jako romansowo-powieÊciowy czas upadku. Ujà∏ t´ koncepcj´ w nawiàzujàcà do myÊli
Giambattisty Vica figur´ ricorso9; w ten sposób uobecni∏ si´ w jego
poglàdach romantyczny mit powrotu cz∏owieka do punktu wyjÊcia,
do utraconej jednoÊci kosmosu, co wià˝e Norwida z nowoczesnoÊcià
ustanawiajàcà romantyzm, z myÊlà Goethego, Novalisa, Schellingów,
Hegla i innych. Koncepcja ta, powiàzana u Norwida z doktrynà
chrzeÊcijaƒskà (przede wszystkim poprzez nawiàzanie do biblijnej
opowieÊci o grzechu pierworodnym, o upadku pierwszych ludzi; np.
wiersze: Przesz∏oÊç, Socjalizm, ironiczne Kó∏ko), stanowi trwa∏y element struktury myÊlowej autora Vade-mecum i poprzez swe „ideologiczne” umocowanie w tradycji biblijnej jest akceptacjà fundujàcych
romantyzm koncepcji i zarazem niejako „pozaromantycznym” idiolektyzmem poety. Wpisuje Norwida w romantyczny etos melancholii, a jednoczeÊnie dystansuje go od niej poszukiwaniem sposobów na
9
Zob.: E. Feliksiak, Norwidowski Êwiat myÊli, Norwid i Vico oraz Vico, Michelet, Norwid, [w:] tej˝e, Poezja i myÊl. Studia o Norwidzie, Lublin 2001.
14
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 15
NORWID I NOWOCZESNOÂå
„wywalczenie si´” z jej zagro˝eƒ10. Sposobów tych szuka nie tyle
w aktywnoÊci na p∏aszczyênie doczesnego bytowania, ile w „spojrzeniu w gór´” (np. nawiàzujàca do Marii Malczewskiego Assunta). Totalizacja liryki wià˝e Norwida z koncepcjà tego sposobu wyra˝ania
jako nadrz´dnej formy ekspresji chrzeÊcijaƒskiej F. Schlegla11, z tym
˝e nie o bezpoÊredni genetyczny zwiàzek pomi´dzy polskim poetà
a niemieckim filozofem chodzi, ale o wspólnot´ ÊwiadomoÊci romantycznej jako reakcji na oÊwieceniowà racjonalnoÊç Êwiata. Norwid,
wpisujàc si´ w romantyczne marzenie powrotu do pierwotnego Êwiata mitu i jednoÊci cz∏owieka z absolutem, w∏àcza w t´ pierwotnoÊç
obrazy prefiguracji chrzeÊcijaƒstwa. Tak na przyk∏ad jest w Krakusie
i w Wandzie, gdzie dzieje mityczne uzyskujà status realnoÊci przez to,
˝e antycypujà przysz∏oÊç w jej soteriologicznym i zarazem tragicznym
aspekcie12. Tragizm Krakusa i Wandy nale˝y odnosiç do ofiary Chrystusa, podobnie jak wspó∏czesnà martyrologi´ narodu polskiego
(choç dystansuje si´ poeta od polskiego mesjanizmu narodowego,
przede wszystkim Mickiewiczowskiego). Z tym ˝e nie o koniecznoÊç
cyklicznego powtarzania takich hekatomb poecie chodzi, up∏yw czasu ma sprawiç, by ofiary by∏y zb´dne, stàd jego teza o „uniepotrzebnianiu m´czeƒstwa”, a wi´c o niezaprzepaszczaniu zdobyczy przesz∏oÊci (potraktowanej najcz´Êciej przez niego figuralnie, np. w wierszu CoÊ ty Atenom zrobi∏, Sokratesie…).
Diagnoza o „odczarowaniu Êwiata”, rozumianym jako przesuni´cie aktywnoÊci w odniesieniu do zachodzàcych procesów ze Stwórcy na cz∏owieka i o towarzyszàcej temu procesowi reifikacji, to dla
Norwida postulat przyj´cia ofiary i – wed∏ug jego wszechobecnej
niemal metafory – podà˝anie ze swoim krzy˝em za Zbawicielem.
MitycznoÊç jest u niego realnoÊcià zarówno w sensie temporalnym
– obecnoÊci przesz∏oÊci w teraêniejszoÊci, jak i w sensie „przestrzennym” – przenikania si´ tego, co mistyczne, z tym, co realne;
odbicia tego, co Êwi´te, w tym, co pospolite, zwyczajne; zwiàzku
Zob. mój szkic: Melancholijny liryzm Norwida, op. cit.
Pisa∏ o tym E. Kasperski w ksià˝ce: Dyskursy romantyków. Norwid i inni, Warszawa
2003, s. 53-54.
12
Warto przywo∏aç fragment ze wst´pu do Krakusa: „Co do mnie, mniemam, i˝ t r ag e d i a j e s t t o u w i d o m i e n i e f a t a l n o Ê c i h i s t o r y c z n e j a l b o s o c j a ln e j n a r o d o w i a l b o w i e k o w i j a k o w e m u w y ∏ à c z n i e w ∏ a Ê c i w e j –”
Cyt. za: Cyprian Norwid, Pisma wszystkie. Zebra∏, tekst ustali∏, wst´pem i uwagami krytycznymi opatrzy∏ Juliusz Wiktor Gomulicki, tom I-XI, Warszawa 1971-1976; tu: IV, 161.
10
11
15
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 16
COLLOQUIA LITTERARIA
wznios∏ego z tym, co niskie (jak w metaforze mówiàcej o tym, ˝e
„Bóg mieszka i na Êmieciach”).
Miejsce wspó∏czesnego cz∏owieka w Êwiecie wyznacza zatem
pierwotny upadek; cz∏owiek otrzyma∏ szans´ na powrót do utraconego stanu szcz´Êcia, ale z tej szansy nie skorzysta∏. Historia jest
dla Norwida procesem zrywów i nawrotów, wznoszenia si´ i upadku, post´pu i cofania si´. W prezentowany w utworach Norwida
wizerunek negatywny cz∏owieka wspó∏czesnego wpisuje poeta odrzucenie wszystkiego, co przekracza sfer´ materialnà, co nie ma
pragmatycznego wymiaru w codziennym bytowaniu, nie zapewnia
doraênego powodzenia (np. w noweli Tajemnica lorda Singelworth13). Odrzucajàc perspektyw´ transcendentnà, cz∏owiek wspó∏czesny zakreÊla niewielkà przestrzeƒ w∏asnego bytowania, w∏asne
„kó∏ko” (Kó∏ko), w którego obszarze porusza si´ odwrócony od
Êwiata zewn´trznego. To nie tylko krytyka wspó∏czesnego zni˝enia
miary cz∏owieka, lecz tak˝e prezentacja Êwiata oddanego we w∏adanie zach∏annemu osobowemu „ja”, które dà˝àc do zapanowania
nad wszystkim, chcia∏oby zbudowaç swój raj na ziemi. NowoczesnoÊç kreuje „ja” oderwane od kategorii transcendentnych, wprz´gni´te w codziennoÊç, podporzàdkowujàce sobie Êwiat, nad którym chcia∏oby panowaç i ustalaç jego regu∏y. Stawia siebie w centrum, lekcewa˝àc wszystko wokó∏, skazujàc si´ jednoczeÊnie na
udr´k´ zmagania z wszelkimi przeciwnoÊciami, wobec których
czuje si´ bezradne. Dlatego, aby udr´k´ t´ oddaliç, decyduje si´ na
funkcjonowanie w kr´gu w∏asnej codziennoÊci lub zamienia w mechaniczny rytua∏ odziedziczonà, ale ju˝ nierozumianà tradycj´ (obrazy formalnego skostnienia sakramentów czy zatracenie istoty
postu w Bransoletce). „Ja” oddala od siebie nie tylko kategorie religijne, lecz tak˝e wszelkie podporzàdkowanie si´ idea∏om ˝ycia
spo∏ecznego, politycznego, narodowego czy rodzinnego. Tak˝e
sztuka traci wymiar transcendentny i jawi si´ jako „cacka”, ozdobniki codziennoÊci lub jako przedmiot zabiegów kupieckich (Cacka,
Ad leones!). Norwid owo nowoczesne „ja” czyni negatywnym bohaterem swych utworów, w∏àczajàc je w ironiczne konteksty oraz
kontrastujàc z – wyj´tymi najcz´Êciej z tradycji – formami pozytywnego uobecniania si´ „ja”.
13
Zob. mojà interpretacj´ tej noweli: O umyÊle „zgadobliwym”. „Tajemnica lorda Singelworth” Norwida, „Studia Norwidiana” 14 (1997), s. 106-112.
16
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 17
NORWID I NOWOCZESNOÂå
TwórczoÊç Norwida stanowi, co po rewolucjach artystycznych romantyzmu oczywiste, form´ autoekspresji. Jest to mówienie o Êwiecie z punktu widzenia „ja”, budowanie przez poet´ mocnego podmiotu; tego, który dostàpi∏ poznania prawdy, zosta∏, jak w koncepcjach poety romantycznego, wybrany („Bo˝y-palec zaÊwita∏ nade
mnà” z wiersza Klaskaniem…) i realizujàc swà misj´, g∏osiç chce t´
prawd´ w sposób autorytarny i stanowczy. Ale gwarancjà jego mówienia jest nie tylko legitymizacja wybrania (ta przenios∏aby go
w obszar mistyki), tak˝e autorytet wiedzy zdobytej wysi∏kiem w∏asnych lektur i przemyÊleƒ; zagarni´cie ca∏ej tradycji i – jak to sam
ujmowa∏ – Êwiadectwo wielu wieków historii. Jednym z najcz´Êciej
wyst´pujàcych u niego sposobów argumentacji jest podpieranie
w∏asnych tez autorytetem poprzedników. „U˝yci” jako autorytety,
którym dane by∏o dotrzeç do prawdy, stajà si´ jej figurami, które
poeta konwencjonalizuje jako swego rodzaju ikony i konsekwentnie wpisuje w nie tak˝e samego siebie14. W ten sposób podmiotowe
„ja” jest ju˝ nie tylko g∏osem autoekspresji pojedynczego poety,
jest mówieniem z perspektywy „wysokoÊci dziejów” (To rzecz ludzka…), mówieniem, które zaw∏aszcza ca∏à tradycj´, by jà wygraç
przeciwko zdegenerowanej wspó∏czesnoÊci, której sprzeniewierzenie si´ wartoÊciom Norwid ilustruje niemal w ca∏ej swej twórczoÊci
(np. w Vade-mecum: Ostatni despotyzm, Cacka, Nerwy, Larwa; nowele: Bransoletka, Cywilizacja).
Mamy zatem w liryce Norwida do czynienia z kreacjà „ja” dwuaspektowego, zza autoekspresyjnego indywidualnego g∏osu wy∏ania
si´ „ja” zobiektywizowane. W ten sposób w twórczoÊci poety toczy
si´ gra pomi´dzy obiema kreacjami podmiotu, g∏os ukonkretnionego (cz´sto jako uczestnika przedstawionego Êwiata) przekszta∏ca
si´ w g∏os wyg∏aszajàcy prawdy ex cathedra15.
Norwid zdaje sobie spraw´ z tego, ˝e w XIX wieku g∏os pisarza
(a postrzega∏ pisarstwo jako zawód o wyjàtkowej roli spo∏ecznej,
który powinien byç przez spo∏eczeƒstwo doceniany równie˝ godziwym wynagrodzeniem) stopniowo s∏abnie i nast´puje przesuni´cie
jego funkcji: ju˝ nie pe∏ni roli autorytetu (religijnego, moralnego,
14
Zob. mój szkic: „Lecz ty, lecz ja…”. Gra sygnatur w „Fortepianie Szopena”, [w:] S.
Rzepczyƒski, Biografia i tekst. Studia o Mickiewiczu i Norwidzie, S∏upsk 2004, s. 158-179.
15
Pisa∏em o tym w odniesieniu do nowelistyki Norwida w ksià˝ce Wokó∏ nowel w∏oskich Norwida. Z zagadnieƒ komunikacji literackiej, S∏upsk 1996.
17
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 18
COLLOQUIA LITTERARIA
przywódczego), zostaje natomiast zepchni´ty do roli bàdê kronikarza swego czasu, bàdê dostarczyciela rozrywki; jego dzie∏a nie sà
wyrazem wartoÊci, stajà si´ towarem (Ad leones!). Majàc ÊwiadomoÊç os∏abienia g∏osu artysty (sztukmistrza), dà˝y do znalezienia
sposobu przywrócenia jego mocy, dlatego uruchamia procedury figuralnej alegorezy, chcàc podbudowaç autorytet wspó∏czesnego pisarza ciàgnàcà si´ przez wieki wspólnotà wielkich postaci mówiàcych prawd´ i zarazem ich konfliktu ze wspó∏czesnymi (np. CoÊ ty
Atenom zrobi∏, Sokratesie…).
Na inny jeszcze sposób wzmacniania autoekspresyjnego „ja”
zwróci∏ uwag´ Micha∏ G∏owiƒski16 – chodzi o kategori´ lirycznego „ty”, Norwidowskiej „drugiej osoby”, którà badacz wiàza∏
z dialogicznym aspektem poezji Norwida, „poezji dyskusji nieustajàcej”. „Druga osoba” nie jest nikim okreÊlonym, nie jest
skonkretyzowana, jest to bowiem albo oponent „ja” tekstowego,
albo – jak twierdzi G∏owiƒski – „druga rola poety”. W wierszach
tego typu jest prezentowana nie tyle „gotowa” prawda, ile proces
dochodzenia do niej. Swego rodzaju podwajanie siebie (a dodajmy, ˝e mo˝na w odniesieniu do niektórych utworów mówiç
o zwielokrotnianiu siebie) buduje „ja” z pewnego punktu widzenia nieoczywiste; w konsekwencji jednak gra kategoriami osobowymi podbudowuje si∏´ perswazji „ja” autorskiego i tym dobitniej w retorycznym procesie wyg∏oszona zostaje prawda, uznana
z punktu widzenia „ja” za niepodwa˝alnà. Nie bez znaczenia jest
fakt – o czym pisze G∏owiƒski – ˝e kreowanie „drugiej osoby”
w twórczoÊci Norwida wià˝e si´ z takimi formami, jak exemplum
i przypowieÊç, jednak˝e poeta post´puje z tymi tradycyjnymi sposobami mówienia nietradycyjnie, nie oddziela bowiem exemplum
od przypowieÊci i nie stosuje w zwrotach do adresata dydaktycznego pouczenia. Ca∏oÊç sytuacji komunikacyjnej poddana jest
pod rozwag´ odbiorcy, który Êledzàc proces dochodzenia do
prawdy i rozwa˝ajàc moc przytoczonych argumentów, sam dokonaç ma ich oceny i zbudowaç w∏asnà opini´. Jednak sposób istnienia racji prezentowanej przez „ja” jest na tyle silny, ˝e mo˝na
mówiç o swego rodzaju „sterowaniu” procesem odbioru, przez
co racja „ja” w sposób dyskretny jest narzucana odbiorcy; z tym
16
M. G∏owiƒski, Norwidowska druga osoba, [w:] tego˝, Prace wybrane. T. V: IntertekstualnoÊç, Groteska, Parabola, Kraków 2000, s. 341-346.
18
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 19
NORWID I NOWOCZESNOÂå
˝e poprzedza to narzucenie sama prowokacja do podj´cia refleksji nad prezentowanym problemem.
Zauwa˝my wi´c, ˝e formy ekspresji Norwidowego „ja” nie sà,
a na pewno nie sà przede wszystkim, jak to przypisuje si´ nie zawsze s∏usznie romantykom, ekspresjà emocji. Przedmiotem autoekspresji jest intelekt operujàcy poj´ciami, które wyra˝ane sà na
sposób poetycko-retoryczny (jako Poezja i Wymowa – Ogólniki).
èród∏em intelektualnej emocji jako czynnika poezjotwórczego,
a wi´c êród∏em poetyckiej wyobraêni jest odczucie dyskomfortu
w zwiàzku z brakiem respektowania wa˝nych dla Norwida wartoÊci,
zarówno w aspekcie indywidualnym, jak i spo∏ecznym. Musia∏ zatem poeta znaleêç takie sposoby kreacji „ja”, które odrzuci∏yby sentymentalnà tkliwoÊç i romantycznà burz´ uczuç i które „reinkarnowa∏yby” formy znane z tradycji i wpisywa∏yby je w nowe konteksty,
przystosowujàc do nowych potrzeb i nowej konsytuacji.
Wskazane wy˝ej sposoby „wzmacniania ja” mo˝na okreÊliç jako
„kontekstualizacj´” podmiotu. Inicjuje tym samym Norwid zjawisko depersonifikacji podmiotu mówiàcego17. Na pytanie: kto mówi?
odpowiemy – rzecz jasna – „ja”. Ale jest to „ja” rozpisane na wiele
ikonicznie przywo∏anych kategorii osobowych: bàdê jako autorytety, w które „ja” Norwida si´ wpisuje, bàdê jako „ja” rozszczepione
w procesie dialogicznej demonstracji dochodzenia do prawdy.
W ten sposób wewnàtrztekstowe „ja” przechodzi w „nad-ja” tego,
który podjà∏ si´ poszukiwania prawdy i bàdê takà prawd´ znalaz∏,
bàdê przekonany o koniecznoÊci jej poszukiwania prowokuje do
wspó∏myÊlenia, którego chce byç przewodnikiem. Jako ofiara przemian Êwiata nowoczesnego, ofiara w∏asnej „niewczesnoÊci”, kreuje
arystokratyczne „ja” (co zarzuca∏ mu Krasiƒski). Podstawà tego
arystokratyzmu jest bycie innym zarówno w odniesieniu do sfery
prywatnej osoby Norwida, jak i w odniesieniu do jego tekstowych
kreacji i autokreacji.
Depersonalizacja podmiotu i jego kontekstualizacja – jak mo˝na zatem sàdziç – w intencji Norwida mia∏y byç zabiegami wzmacniajàcymi si∏´ g∏osu podmiotu mówiàcego. Wiemy jednak, ˝e
w spo∏ecznym odbiorze zabiegi te nie spe∏ni∏y oczekiwaƒ poety, je17
To jedna z najwa˝niejszych cech poezji nowoczesnej wskazana przez H. Friedricha
w jego rozwa˝aniach poÊwi´conych Baudelaire’owi; zob. H. Friedrich, Struktura nowoczesnej liryki, op. cit., s. 58-61.
19
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 20
COLLOQUIA LITTERARIA
go g∏os odbierany by∏ jako marginalne dziwactwo. Depersonalizacja i kontekstualizacja ods∏oni∏y – w czasie aktywnoÊci twórczej
Norwida – swà podwójnoÊç, obosiecznoÊç: to, co mia∏o wzmocniç
integralnoÊç mówiàcego „ja” i uwyraêniç g∏oszone prawdy, w istocie okaza∏y si´ kolejnà „niewczesnoÊcià”. Dopiero przysz∏oÊç modernistyczna usankcjonowa∏a nie tylko proponowane przez Norwida sposoby kreacji podmiotu, lecz tak˝e propozycje zwiàzane
z przemianà poetyki18.
18
Ju˝ po napisaniu niniejszego szkicu mia∏em mo˝noÊç zapoznaç si´ z ksià˝kà Wies∏awa Rzoƒcy Norwid a romantyzm polski (Warszawa 2005), w której badacz opisuje
niektóre problemy poetyki Norwida, podkreÊlajàc jej premodernistyczny charakter.
20
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 21
Colloquia Litteraria
UKSW
2/3 2007
DARIUSZ SEWERYN
„ÂPIÑC Z EPOPEJÑ”. O MO˚LIWOÂCIACH BADANIA
WYOBRAèNI EROTYCZNEJ NORWIDA
Utrwalona w badawczej recepcji pozycja Norwida jako najbardziej „wspó∏czesnego” z wielkich romantyków opiera si´ zasadniczo na dyskursywnej warstwie jego pism. Mnóstwo miejsca poÊwi´cono ju˝ zatem solennemu referowaniu poglàdów Norwida
na wszelakie szczegó∏owe kwestie moralne, filozoficzne, teologiczne, polityczne, spo∏eczne, estetyczne; i chocia˝ rozwin´∏a si´
tak˝e refleksja nad cechami jego j´zyka poetyckiego i grafii, a poszczególne teksty wcià˝ bywajà przedmiotem kontrowersji i sporów interpretacyjnych, to zagadnienie wyobraêni poetyckiej Norwida zesz∏o na plan raczej daleki. Nawet tzw. liryka osobista autora Vade-mecum czytana jest ch´tnie jako moralistyczny dyskurs.
Du˝o trudniejszy do pomyÊlenia pozostaje natomiast Norwid jako
poeta fantazmatyczny. Nie przeceniajàc tego aspektu w perspektywie ca∏oÊci Norwidowskiego dzie∏a, mo˝na si´ przecie˝ pokusiç
i o tego rodzaju refleksj´.
Liryka mi∏osna jest w twórczoÊci Norwida reprezentowana
w stopniu minimalnym. To rzecz dosyç znamienna, ˝e wÊród dwustu czterdziestu oÊmiu pozycji, jakie liczy antologia w tomie Biblioteki Romantycznej poÊwi´conym mi∏oÊci romantycznej, nie ma ani
jednego fragmentu zaczerpni´tego z tekstów Norwida. Czy˝by zatem temat ten zupe∏nie nie mieÊci∏ si´ w zakresie programowego
sporu Norwida z pierwszym pokoleniem poetów romantycznych?
Ju˝ choçby uporczywoÊç, z jakà Norwid powraca∏ do sprawy
braku w literaturze polskiej pe∏nych i dojrza∏ych kreacji kobiecych, a zw∏aszcza wysoki stopieƒ ironicznego nacechowania jego
komentarzy na temat kobiet w twórczoÊci Mickiewicza, pozwalajà
dostrzec w tego typu wypowiedziach oznak´ trwa∏ej intencji polemicznej.
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 22
COLLOQUIA LITTERARIA
Poniewa˝ uj´cie dyskursywne uwa˝am za co najmniej jednostronne, musz´ zaznaczyç jasno, ˝e g∏ównym przedmiotem mojego zainteresowania nie b´dà tu takie czy inne poglàdy Norwida,
ale raczej ta trudno uchwytna sfera wyobraêni, w której wyra˝ane
przez Norwida poglàdy majà swoje uwarunkowanie i z której
czerpià Êrodki wyrazu.
Chocia˝ erotyczny wymiar wyobraêni artystycznej Norwida nie
wydaje si´ specjalnie rozleg∏y i zró˝nicowany, to przecie˝ pojawia∏y si´ w literaturze przedmiotu g∏osy, które sk∏aniaç by mog∏y do
g∏´bszego przemyÊlenia tej kwestii. Oto w ksià˝ce Zygmunta Wasilewskiego z roku 1935 znajdujemy tez´ tyle˝ inspirujàcà co trudnà do Êcis∏ego udowodnienia:
JeÊli nie ma kobiety, to utwór tak brzmi, jakby go Norwid czyta∏ kobiecie. JeÊli nie ma erotyzmu, to postawa poety jest taka, jakby liczy∏,
˝e odbiorcà jego i s´dzià jest kobieta w salonie, pozostajàca pod magià
s∏ów i dla akcentów m´skich ch´tnie rezygnujàca z pojmowania treÊci.1
Obserwacja Wasilewskiego nale˝y do rz´du tych, które jakkolwiek nie podlegajà bezpoÊredniej weryfikacji w ˝aden metodologicznie okreÊlony sposób, to posiadajà niezaprzeczalny walor hermeneutyczny. Tym bardziej warto przyjrzeç si´ temu, co w tekstach Norwida pozostaje bardziej uchwytne, choç bynajmniej nie
oczywiste.
Przede wszystkim zauwa˝yç trzeba, ˝e wznios∏e oÊwiadczenia
Norwida na temat roli kobiet w ˝yciu spo∏ecznym miewajà w sobie
coÊ dwuznacznego. W rozprawce Emancypacja kobiet pisa∏:
[…] kobieta, b´dàc naj˝ywszym w´z∏em pomi´dzy samotnym J a
a publicznym M y, stawa si´ pierwszà kap∏ankà naturalnie immolujàcà egoizm i dajàcà ugruntowanie zbiorowemu cia∏u spo∏ecznemu.2
(VI, 653)
Ukryta presupozycja przytoczonego sàdu to za∏o˝enie, ˝e owo
„samotne ja” to „ja” m´skie – samoistne „ja” kobiece nie jest tu
w ogóle brane pod uwag´. Kobieta zatem to nie autonomiczny
Z. Wasilewski, Norwid, Warszawa 1935, s. 99.
Cytaty z tekstów Norwida wed∏ug edycji: C. Norwid, Pisma wszystkie, Zebra∏, tekst
ustali∏, wst´pem i uwagami krytycznymi opatrzy∏ Juliusz Wiktor Gomulicki, tom I-XI,
Warszawa 1971-1976.
1
2
22
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 23
„ÂPIÑC Z EPOPEJÑ”
(mogàcy mieç, by tak rzec, swoje problemy) podmiot, lecz jedynie
– mediatyzujàca funkcja spo∏eczna, czynnik poÊredniczàcy w relacjach pomi´dzy cz∏owiekiem a spo∏eczeƒstwem. Poza tym jest jak
przys∏owiowa muzyka – ∏agodzi obyczaje. RównoczeÊnie jednak
g∏osi Norwid, ˝e
Kobieta (naszym zdaniem) jest organizacjà naturalnie w y ˝ s z à od
m´˝czyzny.
(tam˝e)
Owa „naturalna wy˝szoÊç” niezbyt si´ jednak per saldo op∏aca,
bo – jak dalej rozwija swà myÊl autor rozprawki –
[…] przeto w y ˝ s z o Ê ç, p r z y r o d z o n à b ´ d à c, jest naturalnym
przywilejem i jest istotnà naturalnà arystokracjà, a przeto wobec dorobkowych m´skich wy˝szoÊci musi mieç ujemne – nie jej, ale z a l e t
j e j – strony. Nasze albowiem zalety majà zawsze swe strony ujemne.
(tam˝e)
W konsekwencji wy˝szoÊç naturalna okazuje si´ ni˝szoÊcià kulturowà – do tego przytoczony wywód ostatecznie si´ sprowadza.
Jak ju˝ wspomnia∏em, Êledzenie wyra˝onych explicite poglàdów
Norwida nie jest tu celem samym dla siebie. Chcia∏bym jedynie
zwróciç uwag´ na dwie cechy prezentowanego w rozprawce uj´cia
problemu: po pierwsze – na nieautonomicznà, jedynie poÊredniczàcà rol´ spo∏ecznà kobiety; po drugie – na okolicznoÊç, ˝e podstawowe kategorie analityczne przywo∏anego dyskursu wyznacza
opozycja wy˝szoÊç – ni˝szoÊç.
Istnieje w tej twórczoÊci zespó∏ tekstów lirycznych, które mo˝na by
nazwaç wierszami salonowymi. Przewija si´ wÊród nich pewien motyw, dajàcy si´ okreÊliç formu∏à: konwersacja o jednostronnym nacechowaniu erotycznym. Najbardziej chyba wyrazisty jest pod tym
wzgl´dem datowany na rok 1860 wiersz Malarz z koniecznoÊci, którego dialogowa struktura ukazuje zasadniczà rozbie˝noÊç perspektyw
mi´dzy parà lirycznych protagonistów, okreÊlanych zaimkami „ja”
i „ona”. M´˝czyzna ma bardzo precyzyjny plan przebiegu rozmowy:
Pani – mam mówiç z nià o rytmie si∏,
Które sprawujà planet korowody.
Ka˝˝e mi podaç wina – abym pi∏,
Cukru i wody –
(I, 316)
23
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 24
COLLOQUIA LITTERARIA
„Mówiç z nià” to jednak, jak si´ okazuje, formu∏a czysto grzecznoÊciowa; w istocie m´˝czyzna zamierza mówiç do n i e j. Co wi´cej, dysponuje on pe∏nym i drobiazgowym scenariuszem obejmujàcym równie˝ projekt scenografii:
I siàdê – na rami´ zarzuciwszy szal,
Nieumiej´tnie, jak nimfy szal k∏adà:
B∏´kitnà niechaj on harmonià fal
Jak z s k a ∏ y spada kaskadà! –
Firank´ – s∏uga niech odrzuci z szyb,
Ksi´˝yc potrzebny jest k’temu,
Naczynie szklanne z∏otych pe∏ne ryb
Podamy jemu.
Niestety, s∏uchaczka najwyraêniej nie wykazuje sk∏onnoÊci do
wspó∏pracy i nie ma ochoty na odgrywanie zaprojektowanej dla
niej roli:
Owszem, lecz spiesz si´, w∏aÊnie bowiem czas,
Gdy fryzjer, Pinettim zwany,
Przyjdzie – a za nim s∏u˝ebnice wraz
Mnogie przyniosà falbany.
M´˝czyzna podejmuje jeszcze jednà prób´ opanowania sytuacji, proponujàc inny temat przemowy:
Pani – mam mówiç z nià o g∏osce A,
Ile przynios∏a ludzkoÊci?! –
Wspomn´, co màdroÊç? a co znaczy ∏za?
Nadmieni´ te˝ o mi∏oÊci.
Tak˝e i na t´ okazj´ mówca ma przygotowany projekt scenograficzny:
Siàdê˝e – i w∏osy swe grzebieniem zbierz,
Gdy ja – przylegn´ na progu;
I b´d´, jak d o f e o d a l n y c h w i e ˝,
Âpiewa∏: nieznanej i Bogu.
Ale i ta propozycja nie spotyka si´ ze spodziewanym entuzjazmem:
Owszem – lecz Êpiesz si´, oto bowiem, kwiat
Nie b´dàc na czas zrobiony,
24
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 25
„ÂPIÑC Z EPOPEJÑ”
Odmieniaç musz´ w∏osów tok i szat,
Wieczór mój! – prawie s t r a c o n y!
Zamiast wyre˝yserowanego monologu na tematy metafizyczno-moralne, m´˝czyzna musi si´ wi´c zadowoliç wykonaniem o∏ówkowego szkicu „z natury”.
Wniosek, ˝e motywacja konwersacyjnych zabiegów protagonisty ma zabarwienie erotyczne, opiera si´ na spostrze˝eniu, i˝
w przeciwnym razie mówca wpisywa∏by si´ w rol´ guwernera, starajàcego si´ wy∏o˝yç przewidzianà na dany dzieƒ lekcj´, a jego interlokutorka – przypomina∏aby roztargnionà i kapryÊnà uczennic´. Poniewa˝ tego rodzaju konkretyzacja wyglàda∏aby niedorzecznie, to wolno nam przyjàç, ˝e starania m´˝czyzny motywowane sà
erotycznym zainteresowaniem osobà, do której si´ zwraca.
Ostro satyryczne nacechowanie wizerunku kobiety – kreowanej w stylu oÊwieceniowej „˝ony modnej” – nie oznacza jednak, ˝e
m´˝czyzna jest tu jednoznacznie „bohaterem pozytywnym”. Kuszàca jest wprawdzie mo˝liwoÊç w∏àczenia tego tekstu w nurt Norwidowskiej krytyki salonów z pozycji niezale˝nego moralisty, ale
by∏oby to dzia∏anie po linii najmniejszego oporu. Zw∏aszcza, ˝e liryczny bohater w swoich despotycznych re˝ysersko-scenograficznych zap´dach te˝ wydaje si´ postacià nieco podejrzanà. W myÊl
jego oczekiwaƒ, s∏uchaczka ma si´ w pe∏ni podporzàdkowaç zaleceniom, zastygajàc w stosownej do tematu pozie. Przewidziana
dla niej – chocia˝ przez nià nie odegrana – rola to w∏aÊciwie rola
manekina, podczas gdy mówca rezerwuje dla siebie g∏ównà i w∏aÊciwie jedynà rol´ w ca∏ym spektaklu. Przy czym ostentacyjny estetyzm demonstrowany przez „re˝ysera” w doborze rekwizytów
i póz wykazuje nieco kiczowate zabarwienie.
Wiersz niewàtpliwie przedstawia sytuacj´ gruntownego braku
porozumienia mi´dzy protagonistami, ale czy istotnie jest to jedna z ods∏on rzeczywistego dramatu niezrozumianego artysty, b´dàcego te˝ z powo∏ania rezonerem? Raczej nie – satyra wydaje si´
tu obosieczna. Jej ostrze dotyka zw∏aszcza damy, ale i wizerunek
niefortunnego amanta nie pozostaje wolny od satyrycznego zabarwienia. Liryczny bohater kieruje bowiem swój projekt pod zupe∏nie nieodpowiednim adresem, wykazujàc si´ b∏´dnym rozeznaniem komunikacyjnej sytuacji. Jego estetyzujàce marzycielstwo
skontrastowane z prozaicznà, ma∏ostkowà rzeczowoÊcià damy da25
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 26
COLLOQUIA LITTERARIA
je efekt nieco komiczny, a trudno by∏oby dowieÊç, ˝e to efekt
przez Norwida niezamierzony. Tekst jako semantyczna ca∏oÊç
w ostatecznym rachunku nacechowany jest autoironicznie.
Erudycyjny i poetycki zarazem wywód, potraktowany jako potencjalne narz´dzie flirtu, zupe∏nie si´ nie sprawdza: uwodzicielski w zamierzeniu monolog, czy raczej monodram, okazuje si´
ca∏kowitym fiaskiem wskutek braku elementarnej gotowoÊci do
wspó∏pracy ze strony damy, zaprzàtni´tej pilnà potrzebà zmiany
stroju i fryzury. Dowodzi to tyle˝ jej duchowego ubóstwa, co – jednak – naiwnoÊci m´˝czyzny, który wreszcie uÊwiadamia sobie daremnoÊç swych popisów i zmienia tonacj´ na równie oboj´tnà.
PodkreÊlmy tu jeszcze dwie okolicznoÊci: po pierwsze, wiersz
ten, mimo ca∏ego humorystyczno-ironicznego zabarwienia, ukazuje sytuacj´ odtràcenia m´˝czyzny przez zajmujàcà go dam´;
po drugie, rozmowa z kobietà jawi si´ tu jako p r z e m o w a do
kobiety.
Autokomentarzem do Malarza z koniecznoÊci mo˝e byç passus
z listu Norwida do Cieszkowskiego:
Bo ze spo∏eczeƒstwem ∏àcznoÊç p r z e z k o b i e t ´ j e s t (jak
wiesz), a kobiet´ ka˝dà znudz´ w czterech godzinach: ja uwa˝ajàc za
s∏uszne, i˝ banalne rzeczy rozpowiada – ona za nies∏uszne, i˝ nie rozpowiadam ich.
(listopad 1850, VIII, 111)
Wychodzàc od tego przyk∏adu, pozwalam sobie na sformu∏owanie tezy ogólnej: charakterystycznà cechà wyobraêni literackiej
Norwida jest ewokacja sytuacji poni˝enia, doznawanego w kontekÊcie erotycznym; z czynnikiem tym wià˝à si´ s∏owne gesty literackiego bohatera stanowiàce realizacj´ odpowiednich strategii
kompensacyjnych. Biograficzne t∏o tego rodzaju zjawisk w pisarstwie Norwida jest doÊç oczywiste, lecz redukcja owych zjawisk do
poziomu biograficznego nie ma wiele wspólnego z uprawianiem
historii literatury. Je˝eli przy badaniu tej problematyki si´gam po
kategorie psychologiczne, to nie w celu wypowiadania si´ na temat osobowoÊci Norwida, ale raczej dla rekonstrukcji niejawnych
w∏aÊciwoÊci kreowanych przez Norwida postaci literackich.
Pierwszym tekstem, w którym wyraziÊcie ukazana zostaje aktywna reakcja na odrzucenie uczuç, jest wiersz Trzy strofki z roku
1854, kojarzony z postacià Marii Kalergis.
26
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 27
„ÂPIÑC Z EPOPEJÑ”
Nie bluêƒ, ˝em zrani∏ Ci´, lub jeszcze rani´,
Bom Ci ustàpi∏ na mil szeÊç tysi´cy;
I pochowa∏em ∏zy me, w Oceanie,
Na pere∏ wi´cej!..
(t. I, s. 222)
Ju˝ sam inicjalny wers jasno i ostro zarysowuje sytuacj´ komunikacyjnà: wypowiedê lirycznà otwiera pe∏en oburzenia protest przeciwko formu∏owanym przez adresatk´ wymówkom czy oskar˝eniom
– „nie bluꃅ” To raczej atak ni˝ obrona. Niemniej jednak ofensywny potencja∏ retoryczny przemawiajàcego podmiotu nie ujawnia
si´ od razu; w pierwszej strofie przes∏oni´ty zostaje pozorami postawy defensywnej. Cierpienie spowodowane odtràceniem przybiera tu
form´ dyskretnà i szlachetnà, a konwencjonalnoÊç per∏owej metaforyzacji ∏ez wzmaga rycerskà ceremonialnoÊç gestu ustàpienia „na
mil szeÊç tysi´cy”. Ale w zwrotce drugiej uprzejmoÊci si´ koƒczà.
I nie myÊl! – jak Ci´ nauczyli w Êwiecie
Âwiàtecznych-uczuç Ê w i à t e c z n i - c z c i c i e l e –
I nie mów, ziemskie i˝ sà marne cele –
Lecz ˝yj – raz – przecie!...
(tam˝e)
Nie mo˝e raczej budziç wàtpliwoÊci pogardliwe zabarwienie tej
perory. Ju˝ kilka lat wczeÊniej w liÊcie do Marii Tr´bickiej Norwid pisa∏:
Ale powiem Pani w zaufaniu, któremu równego trudno znaleêç –
bo mo˝e ju˝ dotyka niegrzecznoÊci – ˝e dla ca∏ej p∏ci waszej, que pour
la femme EN GENERAL jedno DZISIAJ tylko mam uczucie, to jest
czu∏à pogard´. Có˝ Pani ze mnà za to zrobisz?
(17 czerwca 1847, VIII, 49)
Ale dla w∏aÊciwego zrozumienia tego, co si´ w drugiej z Trzech
strofek rzeczywiÊcie dzieje, taki sposób uruchamiania kontekstu
biograficznego – jakkolwiek doÊç powszechny w norwidologii –
jest co najmniej niewystarczajàcy. Fiksacja uczuç Norwida na osobie Marii Kalergis by∏a istotnie d∏ugotrwa∏a, skoro jeszcze w 1853
roku pisa∏ z Nowego Jorku do Marii Tr´bickiej:
Pró˝no! – ju˝ci tak jest, ˝e kocham kobiet´, k t ó r e j w s p o m n i e n i e j e s t m i s i l n i e j s z y m u c z u c i e m n i ˝ m i ∏ o Ê ç, p r z y j a ê ƒ
27
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 28
COLLOQUIA LITTERARIA
i o b e c n o Ê ç r e a l n a d r u g i c h, a k o c h a m d l a t e g o , ˝ e t o
j e s t k o c h a ç. Zdaje mi si´, ˝e to jasno – jasno jak piorun.
(po 10 kwietnia 1853, VIII, 193)
Je˝eli teraz dodamy do tego jakiÊ passus z pism Norwida, odnoszàcy si´ krytycznie do „anielstwa” kobiet mu wspó∏czesnych –
obel˝ywy sens komentowanej zwrotki znakomicie wpisze si´ w to,
co uwa˝amy za poglàdy Norwida na „kwesti´ kobiecà”.
[…] kobiety wieku tego, a mianowicie polskie, sà najcz´Êciej osoby
przymiotów anielskich – bez najmniejszej ironii to powtarzam: p r z y m i o t ó w a n i e l s k i c h. W obliczu Anio∏ów c z a s jest ˝adnym warunkiem – praca niezrozumia∏à rzeczà – d r a m a t piosnkà.
(List do Tr´bickiej, ok. 28 sierpnia 1857, VIII, 319-320)
A jednak tego rodzaju zwyczajowe zabiegi interpretacyjne nie
tylko ˝e nie pomagajà nam zrozumieç owej drugiej z Trzech strofek, ale wr´cz to uniemo˝liwiajà. Przyjmujàc, ˝e na planie odniesieƒ biograficznych wiersz ma zwiàzek z Marià Kalergis, musimy
wziàç pod uwag´, ˝e Norwid ju˝ w lipcu 1848 roku wyzby∏ si´ naiwnych z∏udzeƒ co do jej osoby. W innym liÊcie do Tr´bickiej pisa∏
o sobie jako o cz∏owieku, który
widzia∏ […] czo∏a greckie marmurowych pó∏bogów wiotkà osnute
paj´czynà i jaszczurki w kielichach staro˝ytnego grobu – Widzia∏
k∏amstwo na ustach opiewajàcych rzecz anielskà i skrzyd∏a z pawich
piór szataƒskie do najpi´kniejszych wpi´te ramion…
(List do Tr´bickiej, 3 lipca 1848, VIII, 67)
Tymczasem podmiot Trzech strofek rzuca:
I nie mów, ziemskie i˝ sà marne cele –
Lecz ˝yj – raz – przecie!...
(I, 222)
A przecie˝ sam tylko przypadajàcy na sezon 1847-1848 paryski
debiut Marii Kalergis, o którym Norwid by∏ ju˝, jak widaç, nieêle
poinformowany, musia∏ mu dostarczyç wymownych Êwiadectw, ˝e
akurat ona nie potrzebowa∏a do tego specjalnych zach´t, a jedynie
sprzyjajàcych okolicznoÊci. Nie móg∏ nie zdawaç sobie sprawy, ˝e
powodem jego niepowodzenia nie by∏y ani konwenanse „Êwiàtecznych-uczuç”, ani tym bardziej domniemane aspiracje owej damy
28
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 29
„ÂPIÑC Z EPOPEJÑ”
do osiàgni´cia duchowej doskona∏oÊci. Po prostu nie mia∏ szans
w konkurencji, w której warunkiem startu by∏ nieporównanie wy˝szy status spo∏eczny. KtoÊ taki jak Norwid w ˝aden sposób nie pasowa∏ do „horyzontu oczekiwaƒ” damy, którà zaszczyci∏ (wprawdzie raczej przelotnie) sam genera∏ Cavaignac – dyktator Pary˝a
w czasie powstania czerwcowego, prezes rady ministrów i rywal
Ludwika Napoleona w wyborach prezydenckich, czy arbiter elegantiarum Théophile Gautier; damy, o której z∏oÊliwy Heine, dowiedziawszy si´ o jej zamiarze zwiedzania Panteonu, powiedzia∏: sama
jest Panteonem, w którym spoczywali wielcy m´˝owie. Tymczasem
w wierszu stylizowanym na autobiograficzny rozrachunek padajà
zarzuty, które – je˝eli rozpatrywaç je w∏aÊnie w kontekÊcie autobiograficznym – wydajà si´ trafiaç w pró˝ni´. Bo przecie˝ to nie sà
zarzuty nieszczeroÊci, fa∏szu, ob∏udy, pró˝noÊci czy kolekcjonerskiego stosunku do m´˝czyzn, pobrzmiewajàce aluzyjnie w cytowanej wzmiance o „szataƒskich skrzyd∏ach do najpi´kniejszych wpi´tych ramion”; sà to natomiast oskar˝enia o – uleg∏oÊç konwenansom i eskapistycznà dewocj´. Z pewnoÊcià ani jedno, ani drugie
nie by∏o przyczynà doznanego przez Norwida zawodu i dla niego
samego musia∏o to byç od dawna jasne. W liÊcie do Augusta Cieszkowskiego z listopada 1850 ironizowa∏ na ten temat:
[…] spodziewam si´ […] ˝e np. takie okreÊlenie rzeczy, jakiego
dla wyt∏umaczenia przerwy stosunków moich z P [anià] Marià u˝yto:
˝ e j a n i e m i a ∏ e m d o Ê ç i d e a l n y c h p o j ´ ç o p r z y j a ê n i (!)
– takiego, mówi´, okreÊlenia i innych w nast´pstwie rzeczy si´ spodziewam.
(VIII, 112)
PrzewrotnoÊç Trzech strofek polega na tym, ˝e sp∏ywajàca na adresatk´ pogarda ma nierealistycznà – za to tym bardziej dla ofiary
kompromitujàcà – motywacj´, bowiem przytoczony bon mot Heinego na temat pani Kalergis jest poniekàd komplementem; w stylu Chamforta mo˝na by to skomentowaç na przyk∏ad tak: nie ka˝da dama mo˝e si´ poszczyciç z∏à reputacjà uzyskanà przy pomocy
„wielkich m´˝ów”. Natomiast Norwidowi udaje si´ uniknàç nawet
cienia pozytywnej waloryzacji. Adresatka wiersza wychodzi na
erotycznie ozi´b∏à, zal´knionà i ograniczonà dewotk´; skàdinàd
pobo˝noÊç Marii Kalergis by∏a powszechnie znana. Mickiewicz
w gniewnie obel˝ywym sonecie Po˝egnanie jest mo˝e bardziej bru29
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 30
COLLOQUIA LITTERARIA
talny, ale z pewnoÊcià mniej zjadliwy. Pozwalajàc sobie na pewnà
amplifikacj´, stwierdziç mo˝na, ˝e konstrukcja Trzech strofek przypomina salonowà intryg´ w stylu Niebezpiecznych zwiàzków. Wyrafinowana zemsta za doznane upokorzenie.
D∏ugoletniej przyjació∏ce poety Marii Tr´bickiej te˝ nie usz∏o
p∏azem odrzucenie jego oÊwiadczyn. Strategia, jakà wybra∏, jest
nieco podobna, lecz nie to˝sama. Wiersz o incipicie Smutnà zaÊpiewam pieʃ… (datowany przez Gomulickiego na luty-marzec
1852, por. XI, 591 – ale to chyba jednak nieporozumienie…) przynosi kontynuacj´ wàtku pogardy „pour la femme en general”, zainicjowanego w przywo∏ywanym liÊcie z roku 1847.
A˝ – pogardzi∏em… mo˝e nie w czas – nie wiem,
Czy jest pogardy jaki Jubileusz?
Czyli doÊç trafnie gardz´? […]
(I, 257)
Tym razem jednak wytoczy∏ Norwid armat´ wi´kszego kalibru:
Straci∏em wielkà rzecz – uszanowanie
Dla p∏ci, jak dawni czynili poganie,
I do dna onej zstàpi∏em bez-wiary,
I wiem, ˝e ca∏a ró˝nica kobiety
Przed-chrzeÊcijaƒskiej na tym tylko le˝y,
˚e tamte (mam˝e tu dodawaç: n i e T y),
˚e tamte tylko z wysokoÊci wie˝y
Na dzieƒ tryumfu kwiat miota∏y wonny,
Gdy spodem hucza∏ wóz dwunastokonny,
A te na Pasji dzieƒ…
(I, 258-259)
Mo˝na by – zauwa˝a Kazimierz Wyka – cytaty odnoszàce si´ do p.
Kalergis powstawiaç w miejsca, gdzie niewàtpliwie mowa o Tr´bickiej,
i na odwrót, zawód pozostanie ten sam, zarzuty nie zmienià si´.3
To jednak troch´ niesprawiedliwe – ów „pogardy jubileusz” obchodzi Norwid na czeÊç Tr´bickiej bardziej uroczyÊcie i z wi´kszym
rozmachem. Jest to bowiem Êwi´to chrzeÊcijaƒskie, przypadajàce
3
K. Wyka, Nieznana rozprawka Norwida, [w:] ten˝e, Studia, artyku∏y, recenzje, Kraków 1989, s. 204
30
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 31
„ÂPIÑC Z EPOPEJÑ”
w okolicach Wielkiego Piàtku („Pasji dzieƒ”). Sugerujàc z pozoru,
˝e ró˝nica mi´dzy niewiastà chrzeÊcijaƒskà a pogankà jest niewielka („na tym tylko le˝y”), podmiot przemawiajàcy w owym wierszu
g∏osi w istocie tez´ przeciwnà – ˝e wspó∏czesne mu chrzeÊcijanki
w gruncie rzeczy stojà znacznie ni˝ej: tamte czci∏y triumfatorów, te
– zdobià kwiatami idàcych na Golgot´. Wizja ta bardziej ni˝ koÊcielnà tradycj´ grobów wielkopiàtkowych przypomina ikonograficzny wzorzec naigrawania si´ z um´czonego Jezusa – rola kobiet
w Norwidowskim „jubileuszu” jest wi´c dosyç przera˝ajàca.
Wàtek pasyjny powraca w liÊcie do Tr´bickiej z sierpnia 1858;
nieprzypadkowo zamieszcza w nim Norwid relacj´ z rozmowy
o Êwi´tej Weronice, prowadzonej „w Faubourg St. Germain
w wielkim Êwiecie francuskim”:
[...] kwestia by∏a, azali Weronika Êw. z gminu by∏a? –
K’czemu odpowiedzia∏em:
Mniemam: i˝ osoba Êwi´ta, którà g∏ównie znamy po tym tylko, i˝
spoconà twarz cz∏owieka na szubienic´ idàcego otar∏a fartuchem, musia∏a byç nie z Êwiata dobrze-ukszta∏conego. Inaczej – zapewne by tego nie zrobi∏a, ale postàpi∏aby w sposób w∏aÊciwy stanowisku swojemu, jak np. Józef z Arymathii, który by∏ senatorskiego rodu, mà˝
z arystokracji, albo ˝ona Pi∏ata, która tak˝e z arystokracji by∏a.
Nie mam czasu wi´cej pisaç, ale to Pani objaÊni, co rozumiem
przez przymioty anielskie Polkom w∏aÊciwe – ja zaÊ, jak Pani wiadomo, cz∏owiek jestem i za ˝ycia tego ze wszech cnót cnoty-ludzkie
najwi´cej sobie wa˝´.
(VIII, 320)
Narrator tego listu, wpisujàc swà osob´ w ikonograficzny typ
ecce homo („cz∏owiek jestem”) i odmawiajàc adresatce „cnót-ludzkich” (w∏àcznie z rozumem – ironiczne „jak Pani wiadomo”),
w∏aÊciwie kwestionuje jej przynale˝noÊç do chrzeÊcijaƒskiej
wspólnoty. Ewangeliczne nawiàzania w wierszu i w liÊcie uk∏adajà
si´ w czytelny tak˝e na poziomie biograficznym przekaz: oto adresatka, rzekomo chrzeÊcijanka, powinna by∏a rozpoznaç wizerunek
udr´czonego Jezusa w obliczu Norwida i – wyjÊç za niego. Ma∏˝eƒstwo jawi si´ tu zatem jako dziewi´tnastowieczny równowa˝nik mi∏osiernego gestu Êw. Weroniki.
Beatrix – inny rozliczeniowy wiersz, datowany na rok 1860 i ∏àczony przez Gomulickiego ze wspomnieniami Norwida o Brygidzie
31
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 32
COLLOQUIA LITTERARIA
Wierzbowskiej, której by∏ ponoç wielbicielem w wieku lat szesnastu,
prezentuje Êwiecki wariant heroicznej autokreacji. Ramowa sytuacja
liryczna to ironiczny dialog poety z damà wyra˝ajàcà zdziwienie
z powodu pewnej szczególnej cechy, jakà – jej zdaniem – charakteryzujà si´ poezje rozmówcy: braku „s∏ówka w nich do Beatrycze”.
Replika poety wychodzi od ironicznego zakwestionowania faktycznej znajomoÊci jego pism. Pob∏a˝liwy stosunek do interlokutorki ∏àczy si´ wi´c z zupe∏nie powa˝nà autoprezentacjà – jej ciàgiem
dalszym b´dzie osadzona wewnàtrz wypowiedzi ramowej Oda do
kobiety. Poprzedzajàca jà retardacyjnie refleksja metaliteracka wyostrza kreacj´ przemawiajàcego podmiotu jako kogoÊ, kto z takà
samà swobodà potrafi w b∏yskotliwej salonowej konwersacji wykpiç
rozmówc´ jak i zabawiç si´ zu˝ytymi konwencjami literackimi –
w tym przypadku przedmiotem ˝artu b´dzie stylistyczny wzorzec
wywodzàcy si´ z IV cz´Êci Dziadów. Zaprezentowana wreszcie Oda
do kobiety zaczyna si´ w∏aÊciwie jak oda do dziewczynki:
Kiedy za kó∏kiem biega∏aÊ po darni,
Ca∏a w warkoczach,
Mówi∏em tobie: „W∏os sobie odgarnij!” –
I ∏zym mia∏ w oczach.
(I, 312)
Ju˝ w trzeciej zwrotce tej ody pojawia si´ ch∏opi´cy, choç – jeÊli
si´ dobrze przyjrzeç – zaskakujàco Êmia∏y, sadystyczno-frywolny
fantazmat:
Rad bym ci za to wziàÊç te z∏ote sploty
I obciàç no˝em –
Albo uknowaç jakie wielkie psoty
Z anio∏em-stro˝em…
(I, 313-314)
Za co mia∏aby to byç kara? Tutaj ju˝ koƒczà si´ ˝arty, a zaczynajà powa˝ne urazy i resentymenty:
Bo by∏em smutny – a kto przyszed∏ do mnie?
Nie ty – o pani!
Gdy krew i ogieƒ, i fala ko∏o mnie
Wrza∏y z otch∏ani…
(I, 314)
32
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 33
„ÂPIÑC Z EPOPEJÑ”
Maska tragiczna, jakà wk∏ada przemawiajàcy tu podmiot, nabiera rysów coraz bardziej heroicznych:
I smutki ludzkie, prawie smutki Bo˝e –
Znam po nazwisku;
ZawiÊci chude bra∏em na obro˝e
W piekie∏ ognisku.
„Eurydyce! – mia∏bym mówiç prawo –
Pozdrów mi´, prosz´…”
I Andromacy rzec: „Ksieni! ∏askawo
Patrz, ile znosz´…”
Nie jak Eneasz, ja piekielne groty
Przeszed∏em – o! nie;
Bo ˝a∏owaliÊcie mi rózgi-z∏otej,
I zió∏ na skronie.
(tam˝e)
W wierszu Beatrix odnajdujemy wyraênie odzwierciedlonà sta∏à
tendencj´ wyobraêni literackiej Norwida, t´ samà, która zaznaczy∏a
si´ lekko w Trzech strofkach, silniej w wierszu do Marii Tr´bickiej,
jeszcze mocniej w korespondencji z nià – owa tendencja to wyzwalane w kontekÊcie erotycznym cià˝enie samoÊwiadomoÊci wypowiadajàcego si´ podmiotu w kierunku wyobra˝eƒ heroicznych o zabarwieniu mitologiczno-hagiograficznym. Co wi´cej, wiersz ten pozwala dostrzec w sposób niezwykle jasny, ˝e pomi´dzy literacko wyra˝onym stosunkiem Norwida zarówno do kobiet w ogólnoÊci, jak
i do tych anga˝ujàcych go uczuciowo oraz do spo∏ecznoÊci, dla której tworzy∏ – wyst´puje daleko posuni´ta analogia.
Gdym nog´ bosà stawi∏ z dumà wielkà
Na zamieç czasów,
A nie splami∏em ci ∏zy mej kropelkà
Wstà˝ek, at∏asów!...
(I, 313-314)
Nasuwa si´ spostrze˝enie, ˝e deklaracje te, podkreÊlajàce samotnoÊç, ale zarazem i autonomi´ przemawiajàcego podmiotu, który niczego nie ma kobietom do zawdzi´czenia i nic im nie jest winien –
dziwnie przypominajà metaliterackie oÊwiadczenie zawarte w otwierajàcym Vade – mecum wierszu Klaskaniem majàc obrz´k∏e prawice…:
33
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 34
COLLOQUIA LITTERARIA
Nie wzià∏em od was nic, o! wielkoludy,
(II, 15)
Tak jak przypominajà te˝ rozsiane w korespondencji Norwida,
pe∏ne goryczy deklaracje, ˝e nic go nie ∏àczy z polskà spo∏ecznoÊcià (na przyk∏ad w liÊcie do Piotra Semenki z 16 sierpnia 1857,
zob. t. VIII, s. 314-315). Wzorzec: heroizm samotnych zmagaƒ –
oboj´tnoÊç lub niech´ç otoczenia, równoznaczna z odrzuceniem
– kompensacyjne uniesienie si´ dumà – odruch pogardy integruje
w pisarstwie Norwida kilka poziomów egzystencji artysty: poszukiwania w zakresie j´zyka poetyckiego, sytuacj´ materialnà, recepcj´ twórczoÊci oraz doÊwiadczenia w sferze zwiàzków erotycznych. Taka homologizacja widoczna jest ju˝ w konstrukcji wiersza
Klaskaniem majàc obrz´k∏e prawice… – deklaracja metapoetycka
przechodzi w refleksj´ na temat kontekstu spo∏eczno-ideowego,
by w rezultacie dojÊç do kwestii „niewiast zakl´tych w umar∏e formu∏y”. Artysta przemawiajàcy w tym wierszu, patrzàcy na owe
niewiasty ca∏kiem oboj´tnie i zupe∏nie nieczu∏y na ich wdzi´ki,
nie jest jednak kreacjà konsekwentnà. W nast´pnej bowiem strofie, podejmujàc w innej tonacji temat – zdawa∏oby si´ – owà deklaracjà oboj´tnoÊci wyczerpany, ujawnia kompensacyjne pod∏o˝e rzekomej „bez-nami´tnoÊci”:
Nic nie uniós∏szy na sercu, prócz szaty –
Pytaç was – nie chc´ i nie racz´: k a t y!..
(I, 315)
„Bez-nami´tna” maska skrywa zatem g∏´boki zawód i poczucie
krzywdy. Oda do kobiety w wierszu Beatrix te˝ koƒczy si´ obelgà:
Dlatego znam ci´, R e a l n o Ê c i - w d o w o!
I znam twà ÊlicznoÊç,
I powiem tobie tylko jedno s∏owo:
„TyÊ… jak… publicznoÊç.”
(I, 315)
Spo∏eczna recepcja dzie∏ i erotyczna „recepcja” osoby nonkonformistycznego artysty okazujà si´ dwiema stronami tego samego
medalu. W formule zamykajàcej wiersz pobrzmiewa brutalny
dwuznacznik – potencjalne nawiàzanie semantyczne do zbitki frazeologicznej „kobieta publiczna”.
34
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 35
„ÂPIÑC Z EPOPEJÑ”
W literackie i publicystyczne teksty Norwida wpisany jest pewien
wzorzec oczekiwaƒ pisarza wobec otoczenia spo∏ecznego. Oczekiwania te by∏y niema∏e: pisarz ma moralny obowiàzek ignorowaç
„po-obracanych w przesz∏oÊç nie poj´t´” (II, 16), nawet gdy w gronie umiejàcych czytaç stanowià wi´kszoÊç, ma prawo „nieraz Obyczaj stary zawadziç” (zob. tam˝e), je˝eli widzi jego ot´piajàcy wp∏yw
na zbiorowoÊç – i równoczeÊnie ma prawo oczekiwaç uznania i merytorycznej akceptacji, nale˝nych mu dlatego, ˝e racja jest po jego
stronie, nawet je˝eli nie jest w stanie dowieÊç tego w sposób powszechnie przekonujàcy. Ma prawo oczekiwaç zap∏aty za trud intelektualny, chocia˝ jego praca nie powstaje na spo∏eczne zamówienie, a rynek literatury nie mo˝e podlegaç bez reszty prawu poda˝y
i popytu. Tyle rzeczywiÊcie mo˝na wyczytaç z rozbie˝nych Norwidowskich wypowiedzi i autokomentarzy w tej kwestii, a teza Zofii
Stefanowskiej o Êwiadomym modelowaniu przez Norwida statusu
pisarza w sposób wewn´trznie sprzeczny pozostaje w mocy.4
Ta dialektyczna logika Norwida ma jednak swoje przed∏u˝enie
w jego sposobie postrzegania kobiet i interpretowania zawodów
w sferze erotycznej. Oto kobieta, „b´dàc naj˝ywszym w´z∏em”
(Emancypacja kobiet) pomi´dzy jednostkà a spo∏ecznoÊcià, czyli
sama nie b´dàc w istocie jednostkà, zobowiàzana jest wspieraç socjalizacj´ rzeczywistego, czyli m´skiego „ja”, na tej samej zasadzie,
na jakiej spo∏eczeƒstwo winno zapewniç intelektualiÊcie Êrodki
utrzymania, nawet – a mo˝e zw∏aszcza wtedy – gdy intelektualista
dzia∏a w sposób jawnie naruszajàcy „obyczaj stary”. Zgodnie z tà
analogià prawo kobiety do wyboru partnera jest – w sensie moralnym – ograniczone, zatem odrzucenie uczuciowej oferty to w pewnych przypadkach post´pek skandaliczny i haniebny, zas∏ugujàcy
na napi´tnowanie. Tak wi´c w ostatecznym rachunku zarówno status pisarza wobec publicznoÊci jak i sytuacja twórczej jednostki,
poszukujàcej wi´zi uczuciowej i bliskoÊci z kobietà – podlegajà tej
samej regule interpretacyjnej: „TyÊ… jak… publicznoÊç.”
Owa racjonalizacja postawy roszczeniowej przybiera w tekstach
Norwida form´ zarówno dyskursywnà, jak i obrazowà, tote˝ erotyczny aspekt jego literackiej wyobraêni wydaje si´ – jeÊli tak mo˝na powiedzieç – ma∏o bezinteresowny. Kobieta jawi si´ jako dobro trudno
4
Zob. Z. Stefanowska, Pisarz wieku kupieckiego i przemys∏owego, [w:] ta˝, Strona
romantyków. Studia o Norwidzie, Lublin 1993.
35
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 36
COLLOQUIA LITTERARIA
osiàgalne, co na poziomie Êrodków figuratywnych realizowane jest
poprzez posàgowo-marmurowà stylizacj´. Za prototyp takich przedstawieƒ mo˝na uznaç sposób prezentacji wykorzystany w wierszu
Marmur-bia∏y, opartym na koncepcie paraleli mi´dzy spo∏ecznoÊcià
antycznej Grecji, niewdzi´cznà i bezwzgl´dnà wobec swoich znakomitych m´˝ów – a „Panià b∏´kitno-okà, z równym profilem Minerwy”, równie beztrosko obchodzàcà si´ z przemawiajàcym w wierszu
podmiotem (zob. I, 100-101). Mamy tu ju˝ tak˝e zasadniczy zalà˝ek
owej heroicznej waloryzacji „ja” mówiàcego, która zyska silniejszà
motywacj´ i rozwinie si´ obrazowo w póêniejszych utworach: je˝eli
bowiem wizerunek owej „Pani […] z równym profilem Minerwy”
odpowiada „Grecji pi´knej” – to tym samym, si∏à metaforycznej paraleli, smutny wielbiciel staje w jednym rz´dzie z Homerem, Fidiaszem, Miltiadesem, Temistoklesem, Tukidydesem, Kimonem, Arystydesem, Fokionem i wreszcie Sokratesem. Na razie jeszcze awans
do tego towarzystwa zapewnia samo tylko bycie wiernym wielbicielem nieskorej do wzajemnoÊci damy, ale w wierszu Beatrix antyczny
kostium b´dzie ju˝ uszyty na miar´ i wykoƒczony znacznie staranniej. Przemawiajàcy tam podmiot rozpozna si´ w postaciach Orfeusza i Hektora, porówna do Eneasza; uzasadnienia dla takiej autokreacji dostarcza – przynajmniej w przypadku pierwszego i ostatniego z trójki herosów – motyw zstàpienia do Hadesu:
ZawiÊci chude bra∏em na obro˝e
W piekie∏ ognisku.
(I, 314)
Deklaracja ta odsy∏a bezpoÊrednio do mitu o Heraklesie – chodzi o najtrudniejszà z jego dwunastu prac: poskromienie Kerberosa i sprowadzenie go na mykeƒski dwór króla Eurysteusa. Ten
aspekt heraklejskiej topiki odgrywa pewnà rol´ ju˝ w Mickiewiczowskiej Odzie do m∏odoÊci:
Dzieckiem w kolebce kto ∏eb urwa∏ Hydrze,
Ten m∏ody zdusi Centaury;
Piek∏u ofiar´ wydrze,
Do nieba pójdzie po laury.5
5
Cyt. wed∏ug edycji: A. Mickiewicz, Dzie∏a wszystkie, red. K. Górski, t 1, cz. 1-4,
oprac. Cz. Zgorzelski, Wroc∏aw 1971-1986, cz. 1: Wiersze 1817-1824, Wroc∏aw 1971.
36
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 37
„ÂPIÑC Z EPOPEJÑ”
To, co u Mickiewicza jest postulatem maksymalistycznego formu∏owania celów, w tekÊcie Norwida staje si´ opowieÊcià o ich
osiàgni´ciu. Ale nie mo˝na zapominaç, ˝e opowieÊç ta jest retorycznà figurà (narratio) wpisanà w Od´ do kobiety i pe∏ni funkcj´
oskar˝ycielskà – je˝eli bowiem przemawiajàcy podmiot okazuje
si´ przewy˝szaç mitycznych bohaterów, to nie z w∏asnej ch´ci, ale
dlatego, ˝e zosta∏ skazany na zupe∏nà samotnoÊç. Jest Orfeuszem
bez Eurydyki, Hektorem bez Andromachy, Eneaszem bez Lawinii. Przeszed∏ „piekielne groty”, nie splamiwszy niczyich „wstà˝ek,
at∏asów”, ani nie oberwawszy „gazowego welonu” dla otarcia
skroni. Jego triumf jest wi´c gorzki, ale pozostaje triumfem. „Nie
u˝ywa∏em leków i lekarzy” – pisa∏ S∏owacki w lirycznym urywku;
w wierszu Norwida „lekarze” zostali zastàpieni „kobietami”.
Struktura Norwidowskiego obrazu kobiet „empirycznych”
(w odró˝nieniu od kobiet „postulowanych”) jest podwójnie oksymoroniczna: z jednej strony metaforyka ch∏odnych, marmurowych posàgów (nale˝y tu tak˝e aluzyjne porównanie do „ska∏y”
i „feodalnych wie˝” w Malarzu z koniecznoÊci), z drugiej – wszystkie te wstà˝ki, at∏asy, welony (Beatrix, Daj mi wstà˝k´ b∏´kitnà…),
koafiury, kwiaty i falbanki (Malarz z koniecznoÊci); a z trzeciej
strony – jakaÊ widmowoÊç, nierzeczywistoÊç ich bytu. „Znam ci´,
R e a l n o Ê c i - w d o w o!” – powie podmiot Ody do kobiety,
a w wierszu Klaskaniem majàc obrz´k∏e prawice… mo˝emy Êledziç
p∏ynnà – choç przecie˝ w∏aÊnie oksymoronicznà – tranzycj´: marmury stajà si´ widmami:
Tej, tamtej r´k´ tknàwszy marmurow´,
Wzruszy∏em fa∏dy ubrania kamienne,
A motyl nocny wzlecia∏ jej nad g∏ow´,
Zadr˝a∏ i upad∏… i odesz∏y senne…
(II, 16)
Odchodzà wi´c jak zjawy, ale to nie wyczerpuje zasobu przedstawieƒ – w nast´pnej zwrotce powrócà w innej jeszcze postaci:
Pytaç was – nie chc´ i nie racz´: k a t y!...
(tam˝e)
Jest wi´c jeszcze czwarta strona obrazu – okrucieƒstwo – i kolejny oksymoron: pasywne, senne kobiece widma odchodzà, by
zjawiç si´ ponownie – w roli oprawców.
37
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 38
COLLOQUIA LITTERARIA
Wszystko to, wypowiedziane w pierwszej osobie, formuje si´
w osobisty mit autobiograficzny Norwida. Aspekt roszczeniowy
owego mitu mo˝na te˝ ujàç w szerszej perspektywie kulturowej.
W wyobraêni pisarskiej poety odnajdujemy bowiem jeden z fundamentalnych toposów literatury europejskiej: kobieta jako nagroda wojownika.6
Wprawdzie w Schillerowskiej balladzie R´kawiczka, sparafrazowanej przez Mickiewicza i w∏àczonej do Ballad i romansów motyw
ten zosta∏ poddany ostrej rewizji, ale na przyk∏ad dziewi´tnastowieczna powieÊç historyczna doÊç ch´tnie wcià˝ go eksploatowa∏a.
Weêmy Sienkiewicza: Ligia to dla Winicjusza nagroda za przyj´cie
chrzeÊcijaƒstwa i ufnoÊç w Bogu; Helena – premia dla Skrzetuskiego za wiernà i pe∏nà Êmiertelnych niebezpieczeƒstw s∏u˝b´
ksi´ciu Jeremiemu i Rzeczypospolitej; Oleƒka – wynagrodzenie
dla Kmicica za zniszczenie kolubryny i przypiekanie pochodnià.
Funkcjonowanie tego wzorca w wyobraêni literackiej Norwida
mo˝na tak˝e uchwyciç w sposób poÊredni. Spójrzmy uwa˝nie na
zarzuty z cyklu „brak kobiet w literaturze polskiej”, formu∏owane
przez niego pod adresem bohaterki Konrada Wallenroda:
Ka˝dy wie, ˝e Aldona jest to Êpiew z wie˝y zamkni´tej, z której
wyjÊç nie mo˝na, a˝eby nie pokazaç si´ mniej pi´knà cz∏owiekowi, odkàd zaczà∏ ˝yç – najs∏uszniej w Êwiecie, bo dla tak wielkich subtelnoÊci
mi∏osnych trzeba byç nie˝ywym.
(list do Marii Tr´bickiej, 20 paêdziernika 1853, VIII, 197)
A l d o n a jest nic a nic – albo jest to karykatura Rafaelowskim pociàgiem p´zla skreÊlona – która c z ∏ o w i e k o w i, gdy wiek i Êwiat ca∏y
na nim cià˝à, mówi (nie pokazujàc si´, bo nie uczesana): „Bàdê mi
wielkim i s∏awnym, i pot´˝nym, ale daj mi pokój, nie chc´ ci´ znaç
i widzieç, i szklanki wody ci nie podam, i niech ci´ licho weênie” – tak
6
Herakles po wstàpieniu na Olimp otrzymuje za ˝on´ Hebe, bogini´ m∏odoÊci. Perseusz zabija smoka pustoszàcego Etiopi´ i poÊlubia Andromed´. Odyseusz rewindykuje swà w∏adz´ na Itace i odzyskuje Penelop´. M∏ody król Artur wraz z czterdziestu towarzyszami udziela wsparcia w∏adcy Karohezu, rozbijajàc inwazyjnà armi´ Rzymian
i Alemanów, a nast´pnie wyrusza z odsieczà do swych w∏asnych ziem, pustoszonych
przez pogaƒskich Sainów; zwyci´˝a, sk∏aniajàc przy okazji do ho∏du swoich zbuntowanych wasali, a wykazawszy si´ jako rycerz i w∏adca, otrzymuje r´k´ pi´knej Ginewry
(por. OpowieÊci Okràg∏ego Sto∏u, oprac. J. Boulenger, prze∏. K. Dolatowska i T. Komendant, Warszawa 1987, s. 73-112). W baÊniach popularny jest motyw wspó∏zawodnictwa o r´k´ królewskiej córki, otrzymywanà wraz z po∏owà, królestwa.
38
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 39
„ÂPIÑC Z EPOPEJÑ”
i˝ nie wiem, do czego ona si´ tam modli, ta chrzeÊcijanka – bo to ani
Marta, ani Magdalena!
(list do Marii Tr´bickiej, 15 wrzeÊnia 1856, VIII, 287)
OsobliwoÊç polega na tym, ˝e ironizujàc tak, zachowywa∏ si´
Norwid, jak gdyby niezupe∏nie rozumia∏, o czym w∏aÊciwie jest
Konrad Wallenrod. Wiadomo, ˝e wàtek Aldony poprowadzi∏ autor
w sposób mogàcy budziç niejakie stylistyczne zastrze˝enia – sentymentalistycznà uczuciowoÊç bohaterki szczegó∏owo omówi∏ Henryk Schipper w swojej ksià˝ce z 1926 roku, psychologizujàcej analizy funkcjonalnej dokona∏ Kleiner.7 Trudno jednak zarzucaç Norwidowi, ˝e nie doÊç uwa˝nie czyta∏ Kleinera… Móg∏ jednak uwa˝niej czytaç Mochnackiego, jako ˝e to w∏aÊnie autor rozprawy O literaturze polskiej w wieku dziewi´tnastym przeprowadzi∏ b∏yskotliwie mia˝d˝àcà krytyk´ wàtku mi∏osnego w powieÊci poetyckiej
Mickiewicza:
Krótko mówiàc: ca∏y romans Alfa i Aldony z∏y skutek czyni w tym
poemacie. Aldona nawet ku koƒcowi stroi zaloty niegodne pustelnicy.
[…] Aldona nie chce paÊç z uniesieniem w ramiona Alfa – czego˝
chce? oto chce go widzieç ˝ywym, co wieczora z nim rozmawiaç: os∏adzaç chce tym sposobem wszystkie cierpienia. […] – Co wi´ksza, Aldona chcia∏aby mieç nie tylko Alfa, ale ca∏à Litw´ w miniaturze ko∏o
swej wie˝y […].
To˝ samo, s∏owo w s∏owo, co w Szwajcarskiej familii Weygla!! –
Czy˝ nie wpad∏o w myÊl Mickiewiczowi, ˝e to wszystko jest drobne,
ma∏e, ˝e to a f e k t a c j a i ledwo nie takie samo wydwarzanie, jakim
mieszkaƒcy miast t´sknià do pi´knej za miastem natury? […] Ile˝
w tym wszystkim psychologicznej i poetyckiej nieprawdy!8
Norwid powtarza zarzuty Mochnackiego, trywializujàc je przy
tym niemi∏osiernie. Krytyk rzeczowo, mimo ca∏ej ironii, wytyka∏ niespójnoÊci konstrukcyjne, stylistyczne i psychologiczne, komentarz
poety natomiast kwestionuje samo fabularne rozwiàzanie powieÊciowej akcji. A przecie˝ pomys∏ Mickiewicza, ˝eby tak ukszta∏towaç
7
H. Schipper, Sentymentalizm w twórczoÊci Mickiewicza, Lwów 1926, s. 262-267; J.
Kleiner, Mickiewicz, t. 1-2, Lublin 1948, t. 2: Dzieje Konrada, cz. 1, s. 95-105.
8
M. Mochnacki, O literaturze polskiej w wieku dziewi´tnastym, oprac. Z. Skibiƒski,
¸ódê 1985, s. 130.
39
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 40
COLLOQUIA LITTERARIA
ów nieszcz´sny epizod pod wie˝à, by okaza∏o si´, ˝e dla obojga bohaterów jest ju˝ za póêno, ˝e powrót do przesz∏oÊci jest niemo˝liwy
– to pomys∏ na poziomie fabularnym zupe∏nie sensowny, dope∏niajàcy wizerunek bohatera jako postaci konsekwentnie tragicznej. Tymczasem to, ˝e Aldona nie zbiegnie p´dem ze swojej wie˝y, aby rzuciç
si´ w ramiona Alfa, nie jest dla Norwida kwestià psychologicznej
wiarygodnoÊci postaci, ale – zagadnieniem moralnym. Krytykujàc t´
kreacj´, Norwid wydaje si´ jak gdyby nie dostrzegaç, ˝e to w∏aÊnie literacka kreacja, pe∏niàca – lepiej czy gorzej – konkretnà funkcj´
w przebiegu fabularnym; komentuje jej zachowanie, jakby to by∏a
jedna ze znanych mu salonowych kokietek, „wdów RealnoÊci”. Wyglàda to tak, jak gdyby w Norwidowskiej, postulatywnej wersji Konrada Wallenroda Mickiewicz powinien wyprawiç swych bohaterów
na Litw´, gdzie ˝yliby sobie d∏ugo i szcz´Êliwie.
Wydaje si´, ˝e sprzeciw Norwida, sprzeciw bynajmniej nie estetyczny, lecz w istocie moralny, budzi to, ˝e Alf-Walter nie otrzymuje nagrody, jaka mu si´ s∏usznie za dokonane dzie∏o nale˝y. Tà
nagrodà jest oczywiÊcie mi∏oÊç – realna i czynna, w odró˝nieniu
od owej „uczuciowoÊci bez-materialnej”, o której pisa∏ w tym samym liÊcie. Na takà mi∏oÊç trzeba moralnie zas∏u˝yç (por. poemat
Szczesna), ale jak ju˝ ktoÊ zas∏u˝y, to ma do niej niezbywalne prawo i kobieta nie powinna si´ wykr´caç czy wydziwiaç. Jak Aldona… czy – Maria Tr´bicka. W poetyckim i prozatorskim imaginarium Norwida gdy kobieta nie chce byç nagrodà za moralne cnoty
i talenty artystyczne, to tym gorzej dla niej – gdyby by∏a niewiastà
prawdziwie chrzeÊcijaƒskà, to by z pewnoÊcià chcia∏a. A skoro nie
potrafi∏a rozpoznaç w pretendencie Orfeusza, Hektora, Eneasza
czy m´czennika-naÊladowc´ Chrystusa, to trzeba jà przyk∏adnie
napi´tnowaç. A nawet – troch´ zwymyÊlaç. ˚eby sobie nie myÊla∏a, ˝e mo˝e si´ zrehabilitowaç, przysy∏ajàc tandetny obrazek Matki Boskiej9 opakowany w ob∏udne b∏ogos∏awieƒstwo.
9
Dzi´kuj´ za obrazek, jest on niewierny i wykonany jak wszystkie rzeczy sztuki
w stylu religijnym d z i Ê, to jest – z profanacjà rzeczy. […]
Owó˝ na obrazku tym (z Murilla naÊladowanym) nie ma ani «k o r o n y z g w i a z d
d w u n a s t u», ani jest «o d z i a n a w s ∏ o ƒ c e», ani na twarzy widaç, i˝ brzemiennà
jest – a to wszystko zapisa∏ Ewangelista, powiernik i przyjaciel od serca Zbawicielowy.
Ale dziÊ tak wszystko bywa i tak najÊwi´tsze rzeczy traktowane sà! To tyle o obrazku
(List do Marii Tr´bickiej z sierpnia 1857, VIII, 319).
40
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 41
Colloquia Litteraria
UKSW
2/3 2007
PIOTR CHLEBOWSKI
ÂMIERå NA PLACU PRZEDAJNYM
UWAG KILKA O PIEÂNI XXIV POEMATU QUIDAM
Profesorowi Stefanowi Sawickiemu z wdzi´cznoÊcià
Za centralnà parti´ poematu i zarazem „przypowieÊci” Norwida
Quidam, b´dàcego epickim obrazem Rzymu z czasów panowania
cesarza Hadriana oraz narodzin i „wydojrzewania” chrzeÊcijaƒstwa, nale˝y uznaç pieʃ XXIV. Przynosi ona, jak pami´tamy, scen´
Êmierci g∏ównego bohatera syna Aleksandra z Epiru, który – jak
powiada Norwid we wst´pnym autokomentarzu: by∏ „zabity [...]
prawie ˝e przypadkiem, i to w jatkach!” (III, 79)1. W wierszu Do
Walentego Pomiana Z., w którym poeta raz jeszcze po latach „wyk∏ada” sens i przybli˝a treÊç poematu, przywo∏ujàc to zasadnicze
dla utworu zdarzenie, dorzuca jeszcze:
– I, jakby nie czas ju˝ by∏ na mi∏oÊç, mój m∏odzian
Wywróconego kosza kwiatami przyodzian,
P r z y p a d k i e m wi´c pogrzebion, jak zabit p r z y p a d k i e m
W miejscu, gdzie go sprzecznoÊci zawiod∏y p r z y p a d k i,
Prawdy nie znajàc (lubo mo˝e jej by∏ Êwiadkiem),
Bohater! a za pole bitw có˝ znalaz∏?... jatki! (II, 155)
Mo˝na powiedzieç, ˝e Norwid tekst prowadzi z pe∏nà konsekwencjà ku temu w∏aÊnie zdarzeniu. Wszystko, co rozgrywa si´ póêniej,
owa wprawiona w ruch „szekspiriada”: Êmierç Zofii, Arthemidora,
Jazona Maga, wieÊci o kl´sce Barchoba – to wszystko konsekwencja
owej „przypadkowej” Êmierci g∏ównego bohatera. Rzecz jasna konsekwencja nie bezpoÊrednia, przyczynowa, ale majàca swe g∏´bokie
1
Cytaty z pisma Norwida za wydaniem: Cyprian Norwid, Pisma wszystkie. Zebra∏, tekst
ustali∏, wst´pem i uwagami krytycznymi opatrzy∏ Juliusz Wiktor Gomulicki, tom I-XI,
Warszawa 1971-1976.
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 42
COLLOQUIA LITTERARIA
uzasadnienie w prawach i mechanizmach przemian cywilizacyjnych,
kulturowych, a przede wszystkich etycznych i religijnych, utrwalonych w poetyckich strofach. Na marginesie warto jeszcze odnotowaç,
i˝ s∏owo „przypadek” niekoniecznie by∏o w wieku XIX kojarzone wy∏àcznie z trafem, zbiegiem okolicznoÊci, czymÊ niespodziewanym
i pozbawionym logiki. Przypadek – jak notuje choçby S∏ownik warszawski – to tak˝e „przypadni´cie, przypadanie, napad, napaÊç”, dalej: „(to, co przypad∏o a. co przypada do kogo, do czego), stan przypadkowy, przypadkowa jakoÊç; w∏asnoÊç, przymiot, w∏aÊciwoÊç nieistotna, oznaka, cecha zewn´trzna, warunek”, a nadto: „przygoda,
zdarzenie, wypadek”. Wydaje si´, i˝ wszystkie te sensy sà przez poet´
w owym poetyckim komentarzu do poematu aktualizowane.
Zostawmy jednak na boku te lingwistyczne rozwa˝ania i przejdêmy do sprawy zasadniczej: sceny Êmierci Epirczyka. Rozgrywa si´
ona na jednym z rzymskich placów. Opis tego miejsca pot´guje dramatyczne napi´cie, wzmacnia sytuacyjny realizm sceny oraz podkreÊla ironiczny wydêwi´k ca∏ego zdarzenia, owà „przypadkowoÊç”
chwili, która paradoksalnie przybli˝a i otwiera perspektyw´ Zmartwychwstania (centralnego wydarzenia historii Êwi´tej). Zarazem
to obraz godny wspó∏czesnych Norwidowi realistów francuskich,
z Flaubertem i Balzakiem na czele:
By∏o to bowiem miejsce P l a c e m zwane
P r z e d a j n y m – gwarne, wilgotne, zaulne* –
W upa∏y nawet, ˝e nie zamietane,
Temperatur´ majàce szczególn´
I coÊ szarego w powietrzu jak py∏y.
– Tu, tam, wn´trznoÊci le˝a∏y na bruku,
Indziej si´ kwiatów wieƒce czerwieni∏y –
Ptaszàt Êpiew wmi´szan do powózek huku,
A do ci´ç g∏uchych w mi´so ludzka mowa,
Dawa∏y temu obrazowi c a ∏ o Ê ç
*Zaulne od z a u ∏ e k. (III, 209)
Gomulicki w∏aÊciwie deszyfruje wprowadzonà przez Norwida
nazw´ – „Plac Przedajny”: „wielki plac targowy – pisze edytor – po∏o˝ony nad Tybrem (na jego lewym brzegu) i nazwany Forum Boarium (Targ Bydl´cy), by∏ bowiem przeznaczony g∏ównie do handlu
byd∏em. Na Forum Boarium wznosi∏o si´ równie˝ kilka Êwiàtyƒ,
42
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 43
ÂMIERå NA PLACU PRZEDAJNYM
m.in. Portunusa, patrona portów i sk∏adów”2. Dla Êcis∏oÊci warto
dorzuciç, ˝e w czasach Norwida owa Êwiàtynia Portunusa by∏a
uznawana za Êwiàtyni´ Fortuny Virilis.
Sam teren, na którym znajdowa∏o si´ Forum, nale˝a∏ – zw∏aszcza
w czasach Republiki – do znaczàcych i wa˝nych w mieÊcie. Forum
znajdowa∏o si´ na specyficznym równinnym terenie, rozciàgajàcym si´
pomi´dzy trzema wzgórzami – Kapitolem, Palatynem i Awentynem.
Tu niegdyÊ krzy˝owa∏y si´ najwa˝niejsze dwa szlaki Italii: rzeka Tyber
oraz droga làdowa, ∏àczàca Etruri´ z Kampanià (pó∏noc – po∏udnie).
Tu wybudowano w VII w. przed Chr. pierwszy drewniany most – Pons
Sublicius. Tu˝ obok Forum znajdowa∏ si´ Portus Tiberinus, wa˝ny port
handlowy. OkreÊlenie „miejsce zaulne”, którego u˝ywa Norwid, nale˝y – zgodnie z przypiskowà sugestià, rozumieç metaforycznie. Nie
chodzi tu wi´c o rzeczywisty zau∏ek, ale o miejsce „niepewne”, miejsce
o jakiejÊ wàtpliwej reputacji, po∏o˝one gdzieÊ na uboczu g∏ównego
nurtu ˝ycia etc. Zresztà w czasach cesarstwa Forum Boarium jako
miejsce wa˝ne i istotne dla ˝ycia miejskiego, traci∏o na swym znaczeniu, oddala∏o si´ powoli od symbolicznego „centrum” Rzymu3.
S∏usznie zauwa˝y∏a jedna z uczonych, ˝e „Quidam uprzedza nadejÊcie «dziesiàtej muzy» (która nagle pojawia si´ w kilku strofach z listu
do Józefa Komierowskiego z 6 IX 1853). Jak w scenariuszu filmowym
sam opis sytuacji uruchamia dramat, a statycznymi z pozoru scenami
rzàdzi zasada monta˝u i akcji równoleg∏ej, dzi´ki której mo˝na dyskretnie skomentowaç wydarzenia i zdynamizowaç fabu∏´. Wszystko dzieje
si´ w realnej, okreÊlonej przestrzeni i w realnym, okreÊlonym czasie. Jak
w starannie komponowanym kadrze, wszystko ma znaczenie, wszystkie
przedmioty i gesty, wyznaczone przez bardzo skrupulatne wskazówki”4.
2
J. W. Gomulicki, ObjaÊnienia, [w:] C. Norwid, Pisma wybrane, t. 2: Poematy, Warszawa 1985, s. 429.
3
Na temat pierwotnego znaczenia Forum Boarium dla Rzymu pisze m.in. Anna Sadurska. Zob. ta˝, Archeologia staro˝ytnego Rzymu, t. 1: Od epoki królów do schy∏ku republiki,
Warszawa 1975, s. 41, 43 i in. Zob. te˝. S. B. Planter, Th. Ashby, A Topographical Dictionary
of Ancient Rome, Oxford 1929, s. 224 oraz G. Lugli, Itinerario di Roma antica, Milano 1970,
s. 303-328; E. Nash, Bieldllexikon zur Topographie des antiken Roms, t. 1, Tübingen 1962.
Wa˝na w literaturze przedmiotu na temat Forum Boarium jest ksià˝ka H. Lyngby, Beiträge
zur Topographie des Forum-Boarium-Gebietes in Rome, Lund 1954, wyd. serii: „Acta Instituti Romani Regni Sueciae” (Seria 2, t. 7). Por. te˝ J. C. Anderson, The Historical Topography
of the Imperial Fora, Bruxelles 1984. M. Cary, H. H. Scullard, Dzieje Rzymu. Od czasów najdawniejszych do Konstantyna, prze∏. J. Schwakopf, t. 1, Warszawa 1992, s. 86 i n.
4
E. KiÊlak, Cieƒ arcydzie∏a, [w:] t. 1: TrzynaÊcie arcydzie∏ romantycznych, red. E. KiÊlak, M. Gumkowski, Warszawa 1996, s. 206.
43
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 44
COLLOQUIA LITTERARIA
Skupienie na gestach i sferze przedmiotowej, cià˝àce wr´cz ku
ich wystudiowanej analizie, prowadzi do nadawania otaczajàcej
rzeczywistoÊci znaczeƒ metaforycznych czy wr´cz symbolicznych.
Ka˝dy niemal szczegó∏ zyskuje tu dodatkowà motywacj´, która odnosi Êwiat przedstawiony do sfery sacrum. W planie ogólnym historia Êwiata, historia Rzymu ods∏ania swe pozornie niewidoczne oblicze: historii Êwi´tej. Rozmaite szczegó∏y Êwiata przedstawionego
zyskujà jakieÊ wewn´trzne semantyczne dno, do którego mo˝na dotrzeç tylko pod warunkiem w∏aÊciwego rozpoznania i usytuowania
ich w Êwiecie realnym. Podobne zabiegi spotykamy w obrazach filmowych, tych zw∏aszcza re˝yserów, którzy otaczajàcy nas Êwiat rozpatrujà jako znak „niewidzialnego” – rozpatrujà najcz´Êciej antropologicznà problematyk´ z semiotycznego punktu widzenia. Tak
jest choçby w filmowych obrazach Bertolucciego, gdzie pejza˝
i ka˝dy z jego elementów z osobna zyskuje swój metafizyczny,
a mo˝e i sakralny sens; tak˝e w kameralnych dzie∏ach KieÊlowskiego fenomenologiczna bliskoÊç i niezwyk∏e kontemplatywne zapatrzenie w przedmiot i cz∏owieka prowadzi ku jakoÊciom i wartoÊciom metafizycznym. Z podobnym zabiegiem mamy do czynienia
w Quidamie, gdzie opis rzeczywistoÊci (cià˝àcy ku realizmowi, a nawet nieraz poetyckiemu weryzmowi) pe∏ni podobne funkcje.
W interesujàcej nas scenie miejsce, ludzie, gesty, zapachy nawet,
nawet one – nabierajà dodatkowej motywacji. Wszystko, niemal
kadr po kadrze, jak w zwolnionym tempie, by nie uroniç choçby
chwili z przedstawianego zdarzenia, podlega zasadzie metaforyzacji i symbolizacji:
Barchob, od kupca odwróciwszy lice,
Napotka∏ oczy przechodnia ku niemu
Zwrócone, jako letnie b∏yskawice,
Lecz te wraz gestem pytajàcym: „Czemu?”
Usunà∏, spraw´ swà koƒczàc z rzeênikiem.
– Dziewczyna jakaÊ przesz∏a mi´dzy niemi,
Naczynie niosàc be∏tajàce mlékiem –
Jak ∏ani, ledwo ˝e tykajàc ziemi.
Ta zawo∏a∏a: „Q u i d a m?” – za cz∏owiekiem,
Który szed∏, koszem do pó∏ os∏oni´ty,
A zió∏ i kwiecia woƒ powia∏a wko∏o
Ostra, jakoby woƒ koszonej mi´ty;
Syn Aleksandra schmurzy∏ blade czo∏o,
44
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 45
ÂMIERå NA PLACU PRZEDAJNYM
Nie mogàc pojàç milczenia Barchoba,
I szuka∏ okiem, zali si´ nie myli?
– Gdy ruch si´ zrobi∏ w t∏umie – tak ˝e oba,
Za t∏umem, w jednà stron´ si´ zwrócili. (III, 209)
Rzucone przez przechodzàcà dziewczyn´ s∏owo: „quidam” zyskuje status imienia i jest motywowane przez podobnà sytuacj´ w innym
miejscu – w pieÊni XII, gdy – jak pami´tamy – „wyraz: quidam, ∏ad
pomi´sza∏ ca∏y” (III, 134). Ale i inne elementy zawarte w cytowanym
fragmencie odnajdujà podobne uzasadnienie. Niektóre odnoszà nas
do realiów miasta. Warto zwróciç uwag´ na cz∏owieka niosàcego
kosz z zio∏ami i kwieciem, tak˝e na owà „woƒ koszonej mi´ty”.
W planie utworu to motyw powracajàcy, a przez to bardzo wa˝ny.
Uruchamia on przecie˝ ca∏à bogatà metaforyk´: w wyobra˝eniach
pór roku, stosowanych zarówno w ró˝nych religiach staro˝ytnych, jak
i w chrzeÊcijaƒstwie zio∏a i kwiaty by∏y znakiem wiosny, zwiastunem
odradzajàcego si´ ˝ycia, nadziejà na przysz∏e owoce. Przyozdabiano
nimi Êwiàtynie, o∏tarze, posàgi bogów, zwierz´ta ofiarne. Kwiaty,
zw∏aszcza w okresie wczesnego chrzeÊcijaƒstwa, by∏y symbolem sakramentu ma∏˝eƒstwa, jak i chrztu. Stàd zapewne ich zwiàzek z Epirczykiem. Stos kwiatów, na który rzuca si´ g∏ówny bohater w cz´Êci
XX jest zapowiedzià i Êmierci, i byç mo˝e nieuÊwiadomionego chrztu
z krwi (przybli˝ajàcej perspektyw´ M´ki Paƒskiej), jaki stanie si´
udzia∏em syna Aleksandra na Placu Przedajnym. Oto ten obraz:
I wsta∏ – kosz wzià∏ w r´ce,
Na ∏o˝e sypnà∏ nim, z owà pustotà
Niezgrabnà, którà gesta niemowl´ce
Psujà rzecz, cale nie troszczàc si´ o to –
–––––––––––––––––
Lampa u schy∏ku promieƒ nios∏a dr˝àcy –
On leg∏ na kwiatów stos, jak cz∏owiek Êpiàcy. (III, 193)
I dla porównania zacytujmy krótki fragment, gdzie motyw kwiatów pojawia si´ ju˝ po Êmierci Epirczyka:
M∏odzieƒca cichy trup le˝a∏, okryty
Kwiatami z koszów gwa∏tem wywróconych – (III, 213)
Jak˝e wa˝ny jest tu zapach koszonej mi´ty. Pot´guje on przede
wszystkim realizm sceny, ale zarazem ods∏ania w kontekÊcie zachodzàcych wypadków swój przenoÊny walor. A˝ korci, aby dedu45
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 46
COLLOQUIA LITTERARIA
kowaç, có˝ to za gatunek tej roÊliny. Nie jest to zapewne obecnie
najbardziej popularna na naszym kontynencie Mentha piperita
(mi´ta pieprzowa), która jako spontaniczny mieszaniec mi´dzygatunkowy pojawi∏a si´ dopiero XVIII w. w angielskim hrabstwie Sureey (tam te˝ po raz pierwszy wprowadzono jà do uprawy)5. Ju˝
w staro˝ytnoÊci znanych by∏o wiele gatunków i odmian tej roÊliny,
np. Mentha tomentosa, Mehtna aquatica czy Mentha rotundifolia.
W basenie Morza Âródziemnego ceniono zw∏aszcza mi´t´ d∏ugolistnà (Mentha longifolia) za jej silny zapach i ostry smak, np. ˚ydzi
u˝ywali jej nie tylko jako przyprawy, lecz równie˝ jako Êrodka odÊwie˝ajàcego powietrze (w synagogach rozrzucano jà na pod∏odze). Od Êcis∏oÊci botanicznej jednak˝e wa˝niejsza jest w tym przypadku warstwa sensów symbolicznych. Zauwa˝my, ˝e nawet nie
o samà mi´t´ tu idzie, ale o „zió∏ i kwiecia woƒ”, która swà intensywnà ostroÊcià przypomina „jakoby woƒ koszonej mi´ty”. Drobne
s∏ówko „jakoby” nakazuje poskromienie botanicznych pasji, kierujàc zarazem uwag´ ku sensom przenoÊnym. Bo choç warstwa realna – z uwagi na cz´sty zabieg eksponowania w Quidamie ograniczonej wiedzy narratora – zostaje mocno zredukowana, to zarazem ta druga, metaforyczna jest jak najbardziej aktywna. Pojawiajàca si´ w ten sposób mi´ta (przede wszystkim jej woƒ), odsy∏a naszà wra˝liwoÊç do mitologii i kultury staro˝ytnej. Sama nazwa
„mi´ta” (∏ac. mentha) pochodzi od rzymskiej bogini Menthy, która
jest uosobieniem ludzkiego rozumu, sprawnoÊci intelektualnej,
màdroÊci. Mi´ta, zdaniem Pliniusza, mia∏a pobudzaç ludzki umys∏,
stàd zapewne rzymscy adepci filozofii nosili wianki ze Êwie˝ej mi´ty. JeÊli teraz przypomnimy sobie, co kieruje poczynaniami m∏odego Epirczyka w Rzymie, po co uda∏ si´ on do serca Imperium oraz
jaki sens majà jego inicjacyjne w´drówki od Gramatyka do Artemidora, od Artemidora do Maga, przywo∏ane znaczenia zwiàzane
z mi´tà odnajdujà swoje pe∏ne uzasadnienie. Nie zapominajmy
jednak˝e o tym, ˝e Epirczyk za chwil´ zginie pod ciosem topora.
Rozchodzàcy si´ zapach mi´ty (skoszonej mi´ty) zapowiada t´
5
Z tego te˝ terenu pochodzi pierwszy opis tej roÊliny – z trzeciego wydania napisanego po ∏acinie dzie∏a Johna Raya: J. Ray, Synopsis Methodica Stirpium Braitannicarum
Tum Indigenis in Agris Cultis Locis Fuis Despositis Additis Generum Characteristicis Speciarum Descriptionibus et Vivium Epitome, Editio Tertia, Londini 1724, table 10, figure 2, p. 234.
46
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 47
ÂMIERå NA PLACU PRZEDAJNYM
Êmierç. Tu znów trzeba odwo∏aç si´ do antycznych mitów i legend.
Wed∏ug jednej z nich, przytaczanej przez Owidiusza i Strabona6,
Minte, m∏oda nimfa z Podziemia, zosta∏a zamieniona w drobnà,
intensywnie pachnàcà roÊlin´ przez Hadesa, który chcia∏ w ten
sposób uchroniç swojà kochank´ przed przeÊladowaniami zazdrosnej Persefony. Poprzez mit mi´ta by∏a zatem zwiàzana ze Êwiatem
podziemia, ze Êwiatem umar∏ych, z samà Êmiercià nawet. Ale
w Êwietle „przypadkowej” kaêni m∏odego Epirczyka i zarazem jej
egzegezy dokonanej przez Ogrodnika niewykluczone, ˝e równie˝
symboliczne sensy zwiàzane z chrzeÊcijaƒstwem sà przez Norwida
aktualizowane. Mi´ta to ziele NajÊwi´tszej Panienki (Herba Sanctae Mariae) lub Êwi´te ziele. Zgodnie ze starym zwyczajem znalezionà w polu mi´t´ trzeba by∏o natychmiast zetrzeç w palcach i powàchaç, bo jak mówi pochodzàce z Abruzzji porzekad∏o: „kto
znajdzie mi´t´ i nie poczuje jej woni, temu Chrystus nie objawi si´
przy zgonie”7.
Motyw mi´ty zyskuje swojà symbolicznà rang´ i metaforyczne
znaczenie w poemacie poprzez realistycznà motywacj´: nie ma tu
szczegó∏u, zdarzenia i gestu, oderwanego od realnej rzeczywistoÊci,
od konkretnego czasu i przestrzeni. Mo˝na by rzec, i˝ Norwid wykona∏ ˝mudnà i nieomal archeologicznà prac´, by umocowaç plan
zdarzeniowy w historycznych i topograficznych realiach. To metoda, która – jak niegdyÊ zauwa˝y∏a Irena S∏awiƒska – stanowi wa˝ny
element warsztatu poety8. Przywo∏any motyw kwiatów i zió∏, które
niesie cz∏owiek, „koszem do pó∏ os∏oni´ty”, ma tak˝e swoje (topograficzne) uzasadnienie. Nieopodal Forum Boarium (obecnie Piazza Bocca della Verit∫), na którym rozgrywa si´ scena Êmierci Epirczyka, znajdowa∏o si´ Forum Holitorium (obecnie San Nicola in
Carcere), du˝y plac, który w staro˝ytnoÊci wykorzystywano jako
targ owocowo-warzywny. By∏ to znaczny obszar, rozciàgajàcy si´
mi´dzy zboczami Kapitolu a Tybrem. Forum Boarium i Forum Ho6
Zob. Owidiusz, Metamorfozy X 729 oraz Strabo, Geografia vol. VIII (np. edycja H.
L. Jones, J. R. S. Sterrett, London – New York 1932, s. 344).
7
B. Szczepanowicz, Atlas roÊlin biblijnych. Pochodzenie, miejsce w Biblii i symbolika,
Kraków 2004, s. 173.
8
Rozwa˝ania S∏awiƒskiej dotyczy∏y wprawdzie prozy narracyjnej, ale z powodzeniem mo˝na konstatacje uczonej rozciàgaç na ca∏à twórczoÊç Norwida. Zob. ta˝, O prozie epickiej Norwida. Z zagadnieƒ warsztatu poety-dramaturga, [w:] tej˝e, Re˝yserska r´ka
Norwida, Kraków 1971, s. 277-320.
47
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 48
COLLOQUIA LITTERARIA
litorum znajdowa∏y si´ zatem w bezpoÊrednim sàsiedztwie9. Zapewne stamtàd lub w tamtà stron´ (to trudno jednoznacznie w tekÊcie okreÊliç) podà˝a∏ cz∏owiek z koszem kwiatów i zió∏.
Pozostajà do rozwa˝enia jeszcze inne kluczowe dla rozumienia
pieÊni XXIV kwestie: motyw byka oraz sugerowany przez Norwida
czas dziejàcych si´ wydarzeƒ – czas, w którym umiera syn Aleksandra. JeÊli chodzi o pierwsze z tych zagadnieƒ, na poczàtek si´gnijmy
do odpowiedniego miejsca w tekÊcie poematu:
W g∏´bi zaÊ placu powsta∏a ràk chmura:
Lud na bez-sprz´˝ne powstakiwa∏ bigi,
„Wó ∏! w ó ∏! – wo∏ajàc – Ê w i ´ t y!” – przy tym: „H u r r a!” –
A podbiegajàc z krzykiem na wyÊcigi,
Kap∏aƒskie s∏ugi, w podkasanych szatach,
Z stryczkami w r´ku sun´li po kwiatach,
Po koszach, w b∏oto leg∏ych z owocami.
Kap∏aƒskie s∏ugi biegli ze stryczkami,
Gdy wÊród zwichrzenia t∏umu rogi z∏ote
Byka, co on´ rozgania∏ ho∏ot´,
Jakoby ksi´˝yc zaledwo wschodzàcy
Na ziemi´ zlecia∏, toki nierównemi
Siek∏y przez ob∏ok ludu pierzchajàcy,
Od ziemi w gór´ i z góry do ziemi.
Policja rzymska w t´ wmi´szana spraw´
Organizowaç pocz´∏a wypraw´,
G∏oszàc: „Sc h w y t a n y m a b y ç! j e s t s c h w y t a n y!” –
W∏óczniami t∏umy cofajàc do Êciany.
I wraz porzàdek gwa∏tem rós∏, gdy szpiegi
Skoczyli niemniej szykowaç szeregi –
Czas, w którym cz∏owiek z toporem na r´ku
Uderzy∏ w rami´ m∏odzieƒca z Epiru –
Szukajàcego w gwarze tym wspó∏-j´ku.
– Tkni´cie to, wzgardy pe∏ne, twarz nieznana
M´˝a z toporem onym – tak dobod∏y
Poniewieranà wra˝liwoÊç m∏odziana,
I˝ Êciàgnà∏ k’niemu leniwà prawic´,
9
48
Zob. G. Lugli, Itinerario di Roma antica, s. 282-303.
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 49
ÂMIERå NA PLACU PRZEDAJNYM
Leniwà wargà drgnà∏ i wyrzek∏: „P o d ∏ y!” –
Ale ju˝ wtedy, gdy go jak kotwic´
Zgi´tego rzuci∏ o ziemi´.
„P r z e - b o g i!! –
T∏um zaczà∏ wo∏aç – m o r d e r s t w o K a p ∏ a n a!” –
Zw∏aszcza i˝ wo∏u w∏aÊnie z∏ote rogi
Uj´to stryczkiem, a rzesza wezbrana
Nie mia∏a ujÊcia chuciom ani drogi.
Policja z swymi skoczy∏a w∏óczniami,
Gdzie Aleksandra syn trzyma∏ pod nogà
M´˝a – a j a k i Ê o g r o d n i k s∏owami
¸agodzi∏ rzesz´ pacho∏ków z∏owrogà,
Co krwawe stryczki nosi i kadzenia,
Ilekroç ˝ertwa jest gdzie do spalenia.
„P u s z c z a j!” – zawo∏a setnik, gdy m∏odzieniec:
„N i e c h z a r a z r z u c a t o p ó r!” – k’czemu zasi´
Ogrodnik doda∏: „Z t o p o r e m s z a l e n i e c!” –
A setnik r´kà skinà∏ – w tym˝e czasie
Kap∏aƒski s∏uga wyrwa∏ si´ – a potem
Bràzowy topór jak ptak z ràk mu sunà∏,
Powietrze skrzyd∏em swem przekroi∏ z∏otem –
Pad∏ – Aleksandra syn zadr˝a∏ i – runà∏. (III, 210-211)
Tekst ewokuje dramatyzm opisywanej chwili – chwili Êmierci
g∏ównego bohatera. Przypadkowa szamotanina, zwiàzana z ucieczkà byka, koƒczy si´ tragicznie dla Epirczyka. I tu sceny poddane sà
owemu niezwyk∏emu kadrowaniu, przy czym przemiennoÊç „klatek-obrazów” jest tu znacznie szybsza i bardziej p∏ynna ni˝ w scenie
potràcenia Barchoba. I tu równie˝ wiele pojawiajàcych si´ elementów wr´cz narzuca pytania o sens, znaczenia, swoje miejsce w przestrzeni realnej, a tak˝e tej metaforycznej. Dlaczego np. raz mowa
o wole, a raz o byku? Kim sà owe „szpiegi”, co skoczyli „szykowaç
szeregi”? Co robili na Placu Przedajnym? Czy pojawiajàcy si´ we
wtórnej warstwie obrazowej (jako porównanie) ksi´˝yc ma swoje
symboliczne znaczenie w tekÊcie, czy jest to wy∏àcznie karko∏omna
figura? To rzecz jasna lista niekompletna. Podobnych pytaƒ mo˝na
zadawaç znacznie wi´cej. Jednak˝e podstawowa wàtpliwoÊç czy
niejasnoÊç w przypadku tej dramatycznej sceny dotyczy byka i jego
49
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 50
COLLOQUIA LITTERARIA
∏apaczy-kap∏anów. Skàd wzi´li si´ kap∏ani na Placu Przedajnym,
czyli na Forum Boarium? Dlaczego próbowali ujarzmiç byka (nazywanego przez t∏um „wo∏em Êwi´tym”), który zapewne wyrwa∏ si´
z uwi´zi? Dlaczego byk ma w tej scenie z∏ote rogi? W edycji Pism
wybranych (w wyd. drugim i trzecim), które przynios∏y po raz pierwszy merytoryczny komentarz do ca∏ego Quidama, znajdujemy takie
oto wyjaÊnienie:
[XXIV] 165 Wó∏ (...) Ê w i ´ t y – Rzym cesarski nie zna∏ takiego kultu, ten szczegó∏ wi´c jest prawdopodobnie wymyÊlony przez samego
Norwida, który w ˝yciorysie Hadriana pióra Eliusza Spartianusa wyczyta∏, ˝e cesarz by∏ zaniepokojony zamieszkami w Aleksandrii, wynik∏ymi
z powodu Apisa. JeÊli doda∏ do tego olbrzymià ciekawoÊç Hadriana,
doszed∏ mo˝e do przekonania, ˝e kap∏ani rzymscy mogli równie˝ natrafiç na jakiegoÊ w∏asnego „Apisa”, którego póêniej pragn´li pokazaç
Hadrianowi10.
Niestety Edytor si´ myli! Zacznijmy od byka (lub te˝ wo∏u). Nie
chodzi tu o jakiÊ kult byka, ale o byka jako zwierz´ ofiarne. W staro˝ytnym Rzymie, i to od czasów najdawniejszych, sprawowano
obok bezkrwawych równie˝ krwawe ofiary, podobnie jak w Grecji.
Obrz´d zabijania tworzy∏ pewnà rytualnà sekwencj´: zwierz´ ofiarne (którym mog∏y byç: owca, Êwinia, wó∏, krowa czy koƒ) przystrajano w wieƒce i wstà˝ki, a wo∏om z∏ocono rogi. Kap∏an wzywa∏ do
g∏´bokiego milczenia (linguis favere), zanosi∏ mod∏y do boga, któremu mia∏o byç ofiarowane zwierz´, Êcina∏ kosmyk zwierz´cych w∏osów i wrzuca∏ je w ogieƒ, „po czym przeciàga∏ no˝em nad grzbietem
zwierz´cia od czo∏a do ogona, og∏aszajàc: (hostia) macta est –
(zwierz´) jest zabite. Potem uÊmiercano je maczugà; czyni∏ to victimarius, jeÊli by∏o wi´ksze, cultrarius, jeÊli mniejsze; ofiarnik podcina∏ gard∏o, zbiera∏ krew do naczynia, by pokropiç nià o∏tarz, w koƒcu zdziera∏ z bydl´cia skór´. Wró˝bita (haruspex) bada∏ skrupulatnie serce, wàtrob´ i p∏uca zwierz´cia”11. Potem jeszcze kadzono o∏tarz i spalano na nim cz´Êç mi´sa, a wi´kszà cz´Êç przeznaczano na
uczt´, która nast´powa∏a po z∏o˝eniu ofiary.
10
J. W. Gomulicki, ObjaÊnienia, [w:] C. Norwid, Pisma wybrane, t. 2: Poematy, 1985,
s. 430.
11
O. Jurewicz, L. Winniczuk, Staro˝ytni Grecy i Rzymianie w ˝yciu prywatnym i paƒstwowym, wyd. trzecie, Warszawa 1973, s. 198-199.
50
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 51
ÂMIERå NA PLACU PRZEDAJNYM
Osobnà kwestià jest sprawa kultu. Nie chodzi tu, jak sugeruje,
doÊç niejasno, Gomulicki o Apisa. By∏oby to doÊç dziwne, by w kluczowej scenie poematu, tak silnie osadzonego w realiach historycznych, Norwid zdecydowa∏ si´ na „wymyÊlanie szczegó∏ów”. Zresztà
badania historyków religii oraz historii Cesarstwa Rzymskiego
w kwestii asymilacji kultów wschodu wskazujà na odmienne od
przedstawionych przez edytora Pism wszystkich tendencje. O ile bowiem staro˝ytny Rzym faktycznie sk∏onny by∏, w∏aÊnie w czasach
cesarstwa, wch∏aniaç rozmaite elementy wschodnich kultów (np.
kultu Izydy), o tyle w czasach panowania Hadriana mo˝na by∏o zaobserwowaç coÊ zupe∏nie odmiennego. Tadeusz Zieliƒski – znany
badacz i znawca przedmiotu – sugeruje, i˝ w tamtym okresie mo˝na
mówiç o renesansie kultów tradycyjnych bogów olimpijskich, przy
jednoczesnym zaniku kultów wschodnich. Uczony, opisujàc rozwój
rozmaitych kultów w legiach rzymskich, zauwa˝a∏:
Zespó∏ jego bogów widoczny jest na o∏tarzach, poÊwi´conych za Hadriana. Jest on nast´pujàcy: Iovi Optimo Maximo, Iunoni, Monervae,
Marti, Victoriae, Herculi, Fortunae, Mercurio, Saluti, Felicitati, Fatis,
Campestirbus, Silvano, Apollini, Dianae, Eponae, Sulevis et Genio singularium. Prosz´ zwróciç uwag´: ani jednego wschodniego bóstwa! Górujà bogowie staro˝ytnego Olimpu z dodatkiem personifikacji, które si´,
w sposób dla religii rzymskiej charakterystyczny, z nich wy∏oni∏y [...].
Oprócz nich mamy jeszcze znane nam bóstwa kultów tubylczych, przewa˝nie galijskich, które zapewne by∏y ojczystym dla ˝o∏nierzy danego
legionu. Ale wschodnich nie ma. I to za Hadriana, tego niestrudzonego
w´drowca, który jednoczeÊnie by∏ reformatorem rzymskiego wojska
i z ∏atwoÊcià móg∏ by∏ wprowadziç do jego religii i te bóstwa, z którym
si´ zaznajomi∏ podczas swych podró˝y. Bywa∏ on w ma∏oazjatyckiej Frygii i zapewne zapozna∏ si´ na miejscu z ekstatycznym nabo˝eƒstwem
Macierzy z Attysem, ale do swego wojska ich nie wpuÊci∏12.
Dla naszych rozwa˝aƒ szczególnie wa˝ny jest kult Herkulesa.
W antycznym Rzymie nale˝a∏ on do jednego z najstarszych. Zosta∏
upaƒstwowiony w r. 312 przed Chr, tzn. w roku gdy urzàd cenzora
sprawowa∏ Appius Claudius Caecus, s∏ynny reformator oraz budowniczy Via Appia oraz Aqua Appia, pierwszego wodociàgu
w Wiecznym MieÊcie. Herkulesa czczono pod przydomkami Victor
12
T. Zieliƒski, Religia cesarstwa rzymskiego, Toruƒ 2000, s. 108-109.
51
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 52
COLLOQUIA LITTERARIA
(zwyci´zca) oraz Invictus (niepokonany). Kult Herkulesa szerzy∏
si´ zarówno w okresie republiki, jak i cesarstwa. Greckiego herosa
przyjmowa∏o za patrona wielu wodzów i polityków, a póêniej w∏adców, np. Marek Antoniusz w koƒcowym okresie ˝ycia kreowa∏ si´
na „Nowego Herkulesa”, cesarz Trajan uznawa∏ Herkulesa za jednego ze swoich opiekunów. NajÊmielej poczyna∏ sobie chyba Kommodus, który deifikowa∏ si´ ju˝ za ˝ycia, uznajàc si´ za nowe wcielenie herosa. Jako Hercules Romanus wyst´powa∏ w przebraniu,
które tradycja przypisywa∏a temu bogu: w skórze lwa i z maczugà.
Herkulesa za swego patrona uzna∏a dynastia cesarska Antoninów,
w poczet której zalicza si´ cesarza Hadriana. Za panowania Antoninów zmieni∏a si´ tak˝e aksjologiczna wyk∏adnia kultu. Wówczas
to stoicy upowszechniali koncepcj´ dobrego w∏adcy, który poÊwi´cajàc si´ dla dobra paƒstwa i jego mieszkaƒców, zarazem skupia∏
w swoim r´ku pe∏ni´ màdrej i sprawiedliwej w∏adzy. Za wzór monarchy – b´dàcego zarazem zwyk∏ym i dobrym cz∏owiekiem – uznano w∏aÊnie Herkulesa. Heros sta∏ si´ symbolem pracowitoÊci, cnót
moralnych, a jego s∏ynnych dwanaÊcie prac – walki dobra ze z∏em.
Niegdysiejszy si∏acz, patron wielkich wodzów-zwyci´zców, arystokracji, stawa∏ si´ powoli bóstwem popularnym wÊród plebsu.
Pierwszym i najwa˝niejszym miejscem kultu herosa w Rzymie
by∏ Ara Maxima, znajdujàcy si´ na Forum Boarium, na którym –
jak pami´tamy – ginie bohater Norwidowego poematu. Byk, który
pojawia si´ w Quidamie na Placu Przedajnym, ma zatem Êcis∏y
zwiàzek z kultem antycznego herosa: zwierz´ by∏o przeznaczone
zapewne na krwawà ofiar´ dla Herkulesa13. Wed∏ug legendy Ara
Maxima zosta∏ zbudowany przez Ewandra, pierwszà zaÊ ofiar´ mia∏
na niej ku czci swego ojca (Zeusa-Jupitera) spe∏niç sam Herkules.
Od samego poczàtku przez wiele wieków obowiàzki kap∏aƒskie
przybytku pe∏nili cz∏onkowie rodu Potycjuszy i Pinariuszy.14 Wergi13
Zob. S. B. Planter, Th. Ashby, A Topographical Dictionary of Ancient Rome,
Oxford 1929, s. 254. Por. te˝ informacje zawarte w: E. Nash, Bieldllexikon zur Topographie des antiken Roms, t. 1, Tübingen 1962. Na temat Forum Boarium i Ara Maxima
prócz prac ju˝ w artykule wymienionych zob. tak˝e: F. Castagnoli, Topografia di Roma
antica, Torino 1980; F. Coarelli, Rome. Ein archäologischer Führer, Mainz 2000; L. Curtius, A. Nawrath, Das antike Rom, Wien, München 1963; a nadto: R. R. Dudley, Urbs
Roma. A Source Book of Classical on the City and its Monuments, London 1967 i L. Richardson, A New Topographical Dictionary of Ancient Rome, Baltimore, Lodon 1992.
14
Zob. M. Grant, Mity rzymskie, prze∏. Z. Kubiak, Warszawa 1993, s. 75-76.
52
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 53
ÂMIERå NA PLACU PRZEDAJNYM
liusz w VIII ksi´dze Eneidy na temat o∏tarza i samego Herkulesa-zbawcy, który odebra∏ byd∏o Kaukusowi, demonowi ciemnoÊci
i Êwiata podziemnego, pisze tak:
Odtàd czeÊç dajem zbawcy, w potomnych pami´ci
Radosny dzieƒ ten. Potyt nasz pierwszy go Êwi´ci
I Pinariów ród, starzy Alcyda wieszczkowie.
On w gaju wzniós∏ ten o∏tarz, co wielkim si´ zowie,
I wielkim go na zawsze kraj b´dzie zwaç ca∏y15.
Dionizjusz wprawdzie wspomina, i˝ sam o∏tarz nie nale˝a∏ do budowli okaza∏ych i wznios∏ych16, nie o wielkoÊç i splendor jednak tu
chodzi, ale o Êcis∏y zwiàzek Ara Maxima z ca∏ym zespo∏em mitów
fundacyjnych, zwiàzanych z Wiecznym Miastem.
W Rzymie ku czci Herkulesa organizowano igrzyska i sk∏adano
na sposób grecki ofiary. Raz do roku miejski pretor z odkrytà g∏owà, uwieƒczony wieƒcem z topoli, w∏aÊnie na wspomnianym wielkim o∏tarzu (Ara Maxima) przy Forum Boarium sk∏ada∏ ofiar´
z m∏odego byka, który nie zazna∏ jeszcze jarzma. Póêniej dokonywa∏ libacji (specjalna ofiara dla bóstwa, polegajàca na wylewaniu
na ziemi´ p∏ynu) winem z drewnianego kielicha oblanego smo∏à,
którego, wed∏ug mitu, mia∏ u˝ywaç Herkules w Italii17.
Prócz miejsca i sytuacji, okolicznoÊci, w jakich umiera Epirczyk
na Placu Przedajnym, jest jeszcze jeden niezwykle wa˝ny szczegó∏
warty objaÊnienia, szczegó∏ podlegajàcy podobnie jak i tamte regule metaforyzacji (niektórzy z badaczy mówià o parabolizacji): chodzi mianowicie o czas. Rzecz jasna nie czas wydarzeƒ w Êwiecie
przedstawionym mam na myÊli, ale historyczny czas, który (podobnie jak przy innych omawianych elementach) zostaje w utworze
utrwalony w postaci aluzji i rozmaitych tropów. Próby rekonstrukcji
owego czasu historycznego w Quidamie podjà∏ ju˝ W∏adys∏aw Dobrowolski:
15
P. W. Maro, Eneida, prze∏. T. Kary∏owski, oprac. S. Stabry∏a, Wroc∏aw 2004, s. 246-247.
Seria: „Arcydzie∏a kultury antycznej”.
16
Zob. L. Crassus, Taƒczàcy z cio∏kami, czyli kult Herkulesa w Rzymie, [w:] www.historica.pl
17
Na temat kultu Herkulesa i sk∏adania ofiary przez pretora miejskiego pisze T. Zieliƒski. Zob. ten˝e, Religia cesarstwa rzymskiego, op. cit., s. 116-117. Tu równie˝ na temat
tego kultu w Rzymie, zob. s. 116-125.
53
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 54
COLLOQUIA LITTERARIA
Bar-Kochba przynajmniej na kilka miesi´cy przed wyjazdem do
Palestyny, musia∏ poznaç Quidama, czyli na wiosn´, jak wnioskujemy
– powiada Dobrowolski – ze wzmianki o kwitni´ciu lilii i ostrym, rannym ch∏odzie, roku 131 po Chr. A ju˝ od pobytu Quidama w Rzymie
„minà∏ rok ca∏y dni i godzin tokiem” – czyli Quidam przyby∏ do Rzymu na wiosn´ roku 130. – Poemat zaÊ koƒczy si´ 28 kwietnia r. 133
lub 134 [...], a dat´ 28 kwietnia narzuca nam wzmianka, ˝e Lucius jedzie na wyÊcigi Flory, a jak wiadomo uroczystoÊci Flory zaczyna∏y si´
28 kwietnia18.
Dat´ granicznà – 133 wyjaÊnia tak:
[...] powstanie wybuch∏o w r. 131 [...] i dopiero po kl´sce ostatecznej
Tinniusa Rufusa w r. 133, Hadrian wys∏a∏ liczne legiony z Publiusem
Marcellusem i Loliusem Urbicusem na czele i z pewnoÊcià nie myÊla∏
wtedy, ˝e trzeba b´dzie Severusa Juliusa z Brytanii sprowadziç,
a w ka˝dym razie, dopiero po kl´sce obu wodzów, a wi´c gdzieÊ w r.
139, wieÊci o tym mog∏y krà˝yç po Rzymie. Czyli Jazon otrzyma∏ wieÊç
pierwszà o zwyci´stwie w Judei prawie w 2 lata po wybuchu powstania,
no i przy schy∏ku jego powodzenia. – Dalej ust´p XXIV mówi, i˝ „rozruch w prowincji dalekiej, ma∏o wa˝ony nawet przez cesarza”. – Otó˝
dla st∏umienia tego rozruchu, ju˝ w r. 134 Êciàga Hadrian legiony z Fenicji, Arabii, Moesii, Maurytanii, a wodza Loliusa Urbicusa z dolnej
Germanii [...]19.
Zbigniew Zaniewicki w rozprawie doktorskiej z r. 1939 uÊciÊla
i koryguje te ustalenia:
Dobrowolski jest zdania, i˝ w poemacie poznanie Epirczyka z Bar-Kochbà nastàpi∏o na wiosn´ 131 roku – wed∏ug nas akcja pieÊni
II dzieje si´ dok∏adnie w czasie Êwiàt Flory (28. IV – 3. V) 132 roku;
koƒcowy rozdzia∏ poematu trwa wed∏ug Dobrowolskiego „w czasie
Êwiàt Flory 133 lub 134 roku” – wed∏ug nas w czasie Paschy (pierwszy
tydzieƒ kwietnia) 133 roku. Konne „wyÊcigi jezdnych”, na które udaje
si´ Pomponius, nie koniecznie muszà oznaczaç wyÊcigi w czasie Êwiàt
Flory: mogà byç do nich przygotowaniem, gdy dzieƒ Paschy jest zaznaczony wyraênie [...]. W ten sposób rzecz dzieje si´ równe 100 lat po
18
W∏. Dobrowolski, Norwida opowieÊç o wiecznym Rzymie i wiecznym cz∏owieku
„Quidamie”, „Pami´tnik Literacki” 1927 (XXIV), s. 299.
19
Tam˝e.
54
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 55
ÂMIERå NA PLACU PRZEDAJNYM
„ostatniej wieczerzy” i aresztowaniu Chrystusa, której b∏´dnym odbiciem jest wieczerza i aresztowanie Jazona20.
Ta ostatnia uwaga dotyczàca Êwi´ta Paschy jest tu niezwykle
istotna dla interpretacji XXIV pieÊni utworu. Akcja ostatniej partii
utworu (pieÊni XXII-XXVII) odbywa si´ w ciàgu kilku godzin, jednego dnia. Wydarzenia na Placu Przedajnym i w domu Jazona
przebiegajà równoczeÊnie (jest to rodzaj symultanizmu scenicznego, zresztà Norwid doÊç ch´tnie si´ga po ten chwyt w utworze).
Mo˝na powiedzieç, ˝e z perspektywy Maga i jego otoczenia – to
czas Êwi´ta Paschy (choç umywanie nóg ucznia przez Mistrza nasuwa tu jednoznacznie Ewangeliczne skojarzenia), natomiast z perspektywy Ogrodnika – to czas Wielkiego Piàtku. W tym te˝ kontekÊcie interpretuje on Êmierç syna Aleksandra.
Podana tu w wielkim skrócie garÊç informacji dotyczàcych Forum Boarium, ofiary z byka i kultu Herkulesa, czasu rozgrywajàcych si´ wydarzeƒ (Êwi´to Paschy – Wielki Piàtek) tworzy symboliczne i metaforyczne otocze, w jakim rozgrywa si´ scena Êmierci
Epirczyka w Quidamie. Mo˝na rzecz jasna pieʃ XXIV rozumieç
w ogólnych zarysach bez deszyfrowania owego kulturowego kontekstu. Historyczne czy topograficzne szczegó∏y nie sà bowiem po
to, aby budowa∏y poczucie prawdopodobieƒstwa i wiarygodnoÊci
tekstu, równie˝ jego autora. Jak widaç choçby z przedstawionej wy˝ej analizy, owe szczegó∏y nie sà przedstawiane wprost, wy∏àcznie
z werystycznym pietyzmem (choç nie unika go poeta), z dba∏oÊcià
o detal, z intencjà fotograficznej czy raczej dagerotypowej Êcis∏oÊci.
Norwid pos∏uguje si´ tu raczej szkicem, ulubionym przez siebie
„przybli˝eniem”, aluzjà wreszcie. Pozostawia tropy i Êlady, rozrzuca
je w tekÊcie, niejako zmuszajàc odbiorc´ do ich identyfikacji, a tak˝e interpretacji. Nie unika przy tym sk∏onnoÊci do swoistej kombinatoryki, nagromadzania – czasem doÊç sztucznego – owych szczegó∏ów. Zag´szczajà one semantycznà struktur´ utworu (budzàc
przy tym analitycznà ciekawoÊç), nie zawsze jednak utrzymujà si´
w proporcji do jakoÊci i wartoÊci samej poezji. Dyspozytor tekstu
porusza si´ na gi´tkiej i cienkiej linie konceptu, skupiajàc ca∏y swój
wysi∏ek na utrzymywaniu równowagi mi´dzy konstrukcjà a sensem
ogólnym.
20
Z. Zaniewicki, Rzecz o „Quidam” Cypriana Norwida, Lublin-Rzym 2007, s. 42-43.
55
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 56
COLLOQUIA LITTERARIA
G´sta sieç szczegó∏ów i detali historycznych, topograficznych, sytuacyjnych etc. wprowadzonych do tekstu Quidama w jakimÊ sensie
dochodzi do przesilenia w∏aÊnie w interesujàcej nas pieÊni XXIV.
Ka˝dy z tych szczegó∏ów staje si´ tu znakiem, ale co wi´cej wszystkie razem podlegajà zasadzie semiotycznej komplementarnoÊci
Êwiata. Mo˝na to przyrównaç do jakieÊ semiotycznej mapy, w której ka˝dy element wzi´ty z osobna jest znakiem okreÊlonego fragmentu rzeczywistoÊci, ale zarazem pe∏ny sens owego elementu
ujawnia si´ dopiero w kontekÊcie innych elementów-znaków, które
z kolei pozwalajà nam rozumieç pe∏ni´ rzeczywistoÊci, budowaç jej
kompletny „wirtualny” wizerunek. W Norwidowym realizmie nie
tyle zatem chodzi o werystycznà Êcis∏oÊç wobec przedmiotowej
struktury Êwiata, nie o Êcis∏oÊç i „odpowiednioÊç” verbum wobec
res, choç w przypadku Quidama o to równie˝, ile o ukryty sens rzeczywistoÊci, o metafizyczne jakoÊci i wartoÊci, jakie stojà za szczegó∏em, faktem i zdarzeniem. Rozmaite detale silnie zakotwiczone
w Êwiecie realnym s∏u˝à Norwidowi do ods∏aniania planu znaczeƒ
wi´kszych21.
To, co dzieje si´ na Placu Przedajnym, jest w planie realnym jedynie drobnym – jak to sam okreÊla Norwid – „przypadkowym” faktem, w istocie – mimo cierpienia i tragedii – niewiele znaczàcym, nawet w wymiarach Êwiata przedstawionego. Ale zarazem Êmierç
Epirczyka podlega metaforyzacji, zasadzie s∏ynnych Norwidowych
uogólnieƒ. O tym przekonuje nas wypowiedê Ogrodnika nad cia∏em
syna Aleksandra – jest to symboliczna egzegeza tej Êmierci:
Ogrodnik tylko, obecny w tej sprawie,
Wyciàgnà∏ r´k´ i rzek∏: „B∏ogos∏awi´
Duszy twej – a wy! c o z n a c z y skonanie
M∏odzieƒca tego, kiedyÊ si´ dowiecie –
Którzy jesteÊcie Êlepi Kainanie,
Rozbijajàcy braterstwo na Êwiecie,
Obrazy stawiàc w∏asnego zb∏àkania
Czynami, z których ka˝dy w a s o d s ∏ a n i a –
21
Spostrze˝enie to rzecz jasna nie nowe, zadomowione bowiem w norwidologii.
Zob. np. I. S∏awiƒska, O prozie epickiej Norwida. Z zagadnieƒ warsztatu poety dramaturga, [w:] ta˝, Re˝yserska r´ka Norwida, Kraków 1971, s. 281-292; S. Sawicki, Norwida walka z formà, Warszawa 1986, s. 119; S. Rzepczyƒski, Wokó∏ nowel „w∏oskich” Norwida,
S∏upsk 1996, s. 62-82.
56
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 57
ÂMIERå NA PLACU PRZEDAJNYM
I jako scena w teatrum naucza,
Do prawd zakrytych by szukano klucza –
Bóg, gdy ofiar´ no˝em czyniç miano
Na niewinnego m∏odzianka wzniesionym,
Nasunà∏ owc´ w ciernie uwik∏anà,
Krwià ludzkà, nie chcàc, aby by∏ chwalonym;
I wola∏ przenieÊç ofiarne skonanie
Nad krwi wylanie – –
Ale wy – byka minàwszy toporem,
W cz∏owieczej krwi si´ ch∏odzicie – szaleni!
Tym, mówi´, czytaç gdy poczniecie wzorem
Pisanie, co si´ w powietrzu czerwieni,
Padniecie na twarz –” (III, 212)
G∏´bszy sens Êmierci syna Aleksandra, odczytany w kontekÊcie
M´ki Chrystusowej (przywo∏ujàcy nadto biblijnà sytuacj´ Abrahama, który zaniecha∏ ofiary swego syna Izaaka), poprzedza nie tylko
sama Êmierç g∏ównego bohatera, ale tak˝e ca∏y szereg szczegó∏ów.
Ta interpretacja ods∏ania ich wielopi´trowy sens, tak˝e sens i obraz ich wzajemnych powiàzaƒ i zale˝noÊci. Znaczenie przenoÊne
ma tu przecie˝ nie tylko sam fakt Êmierci, ale i okolicznoÊci, jakie
jej towarzyszà. Przede wszystkim zwiàzane z miejscem. Forum Boarium to serce staro˝ytnego Rzymu, jedno z jego pierwotnych êróde∏, owo zapominane przez wielkà histori´ genius loci. Ale równie˝ sytuacja, w jakiej znalaz∏ si´ g∏ówny bohater, podlega metaforyzacji: wedle Ogrodnika powtarza ona sytuacj´ Chrystusa. Powraca w ÊciÊle okreÊlonym czasie, stajàc si´ rodzajem „pamiàtki”
Wielkiego Piàtku. Nawet takie elementy jak byk ofiarny czy, nieobecny co prawda p∏aszczyênie Êwiata przedstawionego, choç wyczuwalny w jego g∏´bokiej strukturze, kult Herkulesa (boga-cz∏owieka) odnajdujà swoje pozytywne odpowiedniki w chrzeÊcijaƒskim passio.
Wyprowadzanie uogólnieƒ z drobnych szczegó∏ów i konkretów
w pieÊni XXIV nie tylko skupia naszà uwag´ i wra˝liwoÊç na samym zdarzeniu – na samej Êmierci Epirczyka, podlegajàcej chrzeÊcijaƒskiej metaforyzacji. Mo˝e jeszcze wa˝niejsze staje si´ tu podstawowe uogólnienie, sygnalizowane zresztà przez Norwida we
wst´pie do utworu, w LiÊcie do Z. K., gdzie m.in. mowa o wielkiej
problematyce historycznej i cywilizacyjnej:
57
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 58
COLLOQUIA LITTERARIA
Cywilizacja, wed∏ug wszelkiego podobieƒstwa, do dziÊ jeszcze podobna jest do tego koÊcio∏a, który za Kapitolem tyle razy przy ksi´˝yca Êwietle oglàda∏eÊ – do tego koÊcio∏a, co w kwadracie kolumn Êwiàtyni staro˝ytnej, jako go∏àb w roz∏amanej klatce, przestawa, tak i˝, mszy Êwi´tej
idàc s∏uchaç, przechodzi si´ owdzie przez Jowiszowy przysionek. [...].
Cywilizacja sk∏ada si´ z nabytków wiedzy i z r a e l s k i e j – g r e c k i e j –
r z y m s k i e j, a ∏ono Jej chrzeÊcijaƒskie, czy myÊlisz, ˝e w Êwiadomej siebie rzeczywistoÊci ju˝ tryumfalnie rozb∏ys∏o? (III, 80)
Âmierç Epirczyka w relacji do owych znaczeƒ wi´kszych rozpatruje Arent van Nieukerken. Powiada tak:
Nasuwa si´ tu k∏opotliwy problem. Z wyjàtkiem ogrodnika nikt na
„rzymskim bruku” (nie wy∏àczajàc nawet samej ofiary: „I rzek∏: «Na
targu – konaç – jak w ojczyênie / Konaç – wyÊmiewa si´ z siebie ironia»” [...] nie zrozumia∏ przecie˝ prawdziwego sensu Êmierci syna Aleksandra, z którym autor si´ uto˝samia. Autor (i „my” czytelnicy) na poziomie m e t a f i z y c z n y m (punkt widzenia Gwidona ogrodnika) wie
wi´c wi´cej, ani˝eli p r z e ˝ y w a na poziomie e g z y s t e n c j a l n y m
(syn Aleksandra z Epiru). Czy˝ nie mo˝na by stworzyç „bezosobowego” Êwiata przedstawionego, w którym napi´cie mi´dzy autorem „wiedzàcym” a protagonistà „prze˝ywajàcym” zanika, powo∏aç do ˝ycia
(oczywiÊcie w sensie l i t e r a c k i m) Êwiata na pierwszy rzut oka pozbawionego wszelkich odniesieƒ do sacrum, podczas gdy przy bli˝szym
przyjrzeniu si´ odkrywamy, ˝e w tej przestrzeni zosta∏o jednak zaszyfrowanych wiele znaków „historii Êwi´tej”? Taki e g z y s t e n c j a l n y
s y m b o l i z m stanowi podstaw´ poetyki krótkich utworów epigramatycznych sk∏adajàcych si´ na Vade-mecum. W tych utworach autor i odbiorca odsuwajà si´ w równym stopniu w cieƒ, wy∏àczajàc si´ ze Êwiata
przedstawionego. Sytuacja zapoznania Êwi´toÊci nie jest tam bowiem
przedstawiona jako indywidualne doÊwiadczenie jednego cz∏owieka,
z którym uto˝samiam si´ „ja” hic et nunc, lecz jawi si´ jako szereg indywidualnych sytuacji, w których podmiotem jest zawsze „k t o Ê – j a k i Ê
t a m c z ∏ o w i e k – q u i d a m” [...]22.
Nie wiem, z czym w∏aÊciwie ma „k∏opotliwy problem” uczony,
wiem natomiast, i˝ wyró˝nione i opisane przezeƒ poziomy episte22
A. van Nieukerken, OsobowoÊç a anonimowoÊç w „przypowieÊci” o „rzymskim bruku”, „Teksty Drugie” 2006, nr 5, s. 147.
58
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 59
ÂMIERå NA PLACU PRZEDAJNYM
mologicznych mo˝liwoÊci, majàce przybli˝yç skomplikowany Êwiat
utworu i ods∏oniç relacje mi´dzy jego protagonistami, narratorem
i autorem, w istocie dà˝à do uproszczeƒ. ˚e syn Aleksandra prze˝ywa wszystko na egzystencjalnym poziomie – zgoda (choç i tu
mo˝na wskazywaç tropy, które zmuszajà do nieco wi´kszej wstrzemi´êliwoÊci; myÊl´ przede wszystkim o niektórych partiach „pami´tnika” bohatera, o postawie Epirczyka podczas procesu trzech
chrzeÊcijan przed Êwiàtynià Jowisza, a nawet o ostatnich jego s∏owach, tych o „ironii”: czy˝ nie sà one wo∏aniem czy przeb∏yskiem
„prawdy”, zw∏aszcza jeÊli ma si´ w pami´ci poglàdy Norwida o ironii wyra˝one w pieÊni XI Rzeczy o wolnoÊci s∏owa). Nale˝y równie˝
zgodziç si´ z tezà, i˝ poziom metafizyczny („punkt widzenia Gwidona ogrodnika” – jak powiada badacz) przekszta∏ca i pog∏´bia sens
poziomu pierwszego. Natomiast trudno zgodziç si´ na „uto˝samienie” autora23 z synem Aleksandra. Narrator-autor stara si´ co
prawda byç blisko swego bohatera, cz´sto nawet przyjmuje jego
punkt widzenia, solidaryzuje si´ z jego cierpieniem i prze˝yciami,
podobnie zresztà traktuje wspomnianego Gwidona, gdy ten odkrywa g∏´bsze znaczenie Êmierci Epirczyka (nie mamy wàtpliwoÊci,
gdzie „stoi” autor), jednak˝e nie oznacza to uto˝samienia. Przeszkodà jest historia. Autor patrzy na rozgrywajàce si´ wydarzenia
z dziewi´tnastowiecznego punktu widzenia, a podkreÊla to silnie
w cytowanym fragmencie wst´pu do poematu, zadajàc „adresatowi” retoryczne pytanie o stan wspó∏czesnego chrzeÊcijaƒstwa: „czy
myÊlisz, ˝e w Êwiadomej siebie rzeczywistoÊci ju˝ tryumfalnie rozb∏ys∏o?” (III, 80). Stàd te˝ i bliskoÊç wobec swego bohatera i egzegezy ogrodnika, ale te˝ zarazem podkreÊlanie w∏asnej, innej perspektywy, znacznie, rzecz jasna, szerszej. Obok poziomu egzystencjalnego i metafizycznego mamy tu bowiem równie˝ poziom historiozoficzny. I to on w∏aÊnie jest domenà autora. Gdy wczytamy si´
w s∏owa, jakie wypowiada Ogrodnik nad cia∏em zabitego syna
Aleksandra, to zauwa˝ymy, i˝ brak w nich prostych analogii czy nawet aluzji wprost odnoszàcych si´ do Chrystusa (choç ani na chwil´
nie opuszcza odbiorcy poczucie obecnoÊci postaci Zbawiciela
w tekÊcie). Co wi´cej, gdy przywo∏uje biblijnà opowieÊç o Abraha23
Pomijam tu zupe∏nie kwestie uto˝samiania czytelnika z autorem, o którym pisze
Nieukerken, bo i ta kwestia – jak sàdz´ – nie jest tak oczywista i prosta, jak si´ to wydaje badaczowi.
59
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 60
COLLOQUIA LITTERARIA
mie i Izaaku, a zw∏aszcza, gdy dodaje w oskar˝ycielskim tonie: „Ale
wy – byka minàwszy toporem, / W cz∏owieczej krwi si´ ch∏odzicie –
szaleni!” (III, 212) – odnieÊç mo˝emy wra˝enie, i˝ wydobyty przez
Ogrodnika sens Êmierci g∏ównego bohatera nie odpowiada obiektywnej prawdzie, nawet wtedy gdybyÊmy brali pod uwag´ perspektyw´ ukrytych znaków historii. Bo przecie˝ Epirczyk nie zosta∏ zabity zamiast byka. I chocia˝ w staro˝ytnym Rzymie, jeszcze w czasach cesarstwa sporadycznie sk∏adano krwawe ofiary z ludzi, Norwidowy tekst nie unika tego kontekstu. Mo˝na oczywiÊcie s∏owa
Ogrodnika traktowaç jako rodzaj wyrzutu zwróconego w stron´ pogaƒskiego Rzymu, jego krwawych obrzàdków i rytua∏ów. Ale znów
fragment, w którym pojawia si´ apokaliptyczna wizja i perspektywa
eschatologii:
Tym, mówi´, czytaç gdy poczniecie wzorem
Pisanie, co si´ w powietrzu czerwieni,
Padniecie na twarz – (III, 212)
– odsy∏a nas do sytuacji i wra˝liwoÊci chrzeÊcijan z pierwszych
wieków, gdy wszelkie przeÊladowania odczytywano w perspektywie
bliskiego koƒca czasów. Warto w tym miejscu odnotowaç – za Tadeuszem Zieliƒskim – i˝ razem „z rzàdami Hadriana i pierwszà po∏owà «epoki chwa∏y» cesarstwa rzymskiego, a wi´c, zaokràglajàc liczb´, w 140 r. skoƒczy∏ si´ ten obszerny okres, który nazywamy okresem pierwotnego chrzeÊcijaƒstwa (Urchristentum)”. ChrzeÊcijanie
˝yli w nim „w oczekiwaniu powtórnego przyjÊcia Zbawiciela dla sàdu ostatecznego, a wi´c bliskiego koƒca Êwiata doczesnego i rozpatrywali swoje w∏asne istnienie jako intermistyczne”24.
Metafizyczny poziom rzeczywistoÊci, jaki ods∏ania Ogrodnik, jest
zatem w obiektywnym sensie uniezale˝niony od dziejów, obecny na
ka˝dym ich etapie, jednak ju˝ sam objawiciel i sposób, w jaki odczytuje wydarzenia i Êwiat, jest silnie zanurzony w okreÊlonym czasie
historii, tak˝e w okreÊlonej przestrzeni – przestrzeni antycznego
Rzymu, miasta i paƒstwa. On sam jest jednym z tych niezwyk∏ych
znaków historii Êwi´tej, pozornie niewidocznej w Êwiecie trudnych
doÊwiadczeƒ egzystencjalnych, naznaczonych mrokiem cierpienia,
nawet Êmierci, przyt∏umionej zewn´trznà „postacià”. Dzi´ki niemu
24
60
T. Zieliƒski, ChrzeÊcijaƒstwo antyczne, Toruƒ 1999, s. 195.
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 61
ÂMIERå NA PLACU PRZEDAJNYM
ods∏ania si´ w utworze niezwyk∏a perspektywa, gdy ka˝dy cz∏owiek
wobec „ogromu wszechÊwiata” jest samotny i anonimowy, i zarazem staje si´ „kimÊ” w obliczu poszczególnych, podobnych do siebie jednostek. Tej przemianie ulega w utworze niemal wszystko,
równie˝ elementy Êwiata realnego. Stàd koƒczàcy pieʃ XXIV archeologiczny motyw kamienia podobnego do agatu, który poczàtkowo mia∏ byç u˝ywany do wyrobu wag rzeêniczych, a póêniej sta∏
si´ symbolem chrzeÊcijaƒskiego m´czeƒstwa:
Na bruku, który w∏aÊnie opuszczano,
Podobnym, z barwy, miejsca i wspomnienia,
Do w a g - r z e ê n i c z y c h – te, z urzàdzeƒ zmianà,
Z ci´˝kiego nader ˝e by∏y kamienia,
Do nóg m´czeƒskich gdy przywiàzywano,
Krwi nieraz Êwi´tej bywa∏ na nich napis,
Stàd kamieƒ wag tych zwà: martyrum-lapis*
* Kamieƒ podobny do agatu jasno-zielonego, z którego wagi robiono, a potem, zmieniwszy je, zu˝ywano ten ci´˝ar w m´czeƒstwach, rozmaicie go stosujàc; pierwej zwany przeto aequi-pondus, potem zaÊ lapis-martyrum. (III, 214)
Historiozoficzny sens dziejów, w którym zanurzony cz∏owiek-quidam, ów ka˝dy i ktoÊ zarazem, zostaje rozpoznany z punktu widzenia autora-narratora, odczytujàcego znaki historii Êwi´tej w sposób,
który przekracza horyzont metafizycznej wra˝liwoÊci Ogrodnika,
a tym bardziej poziom egzystencjalnego doÊwiadczenia Epirczyka.
Mo˝na mówiç tu o swoistym paradoksie, jeÊli weêmiemy pod uwag´ fakt ograniczonych kompetencji narratora w Êwiecie przedstawionym utworu, jego zredukowanej cz´sto do weryzmu wiedzy, zamkni´tych w opisie mo˝liwoÊci poznawczych25.
Przede wszystkim z punktu widzenia autora – najsilniej daje on
znaç o sobie w LiÊcie do Z. K., choç nie brak Êladów jego obecnoÊci
25
Na temat roli opisu i tzw. wiedzy naocznej oraz obrazowania (podstawowych kategorii dla tego poematu) jest spora ju˝ literatura przedmiotu. Warto tu wymieniç przede
wszystkim prace: Z. ¸apiƒski, Obrazowanie w „Quidamie”, „Roczniki Humanistyczne”
t. VI (1956-1957), z. 1: „Prace o Norwidzie”, s. 117-173; ten˝e, „Gdy myÊl ∏àczy si´
z przestrzenià”. (Uwagi o przypowieÊci „Quidam”), „Roczniki Humanistyczne” 1976 z. 1,
s. 225-231 oraz A. Cedro, PrzypowieÊç, historia. O kierunkach lektury „Quidama”, „Studia Norwidiana” 7 (1989), zw∏aszcza s. 96-103.
61
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 62
COLLOQUIA LITTERARIA
równie˝ w pozosta∏ych partiach utworu (tam gdzie mamy uogólnienia, fragmenty niejako oderwane od konkretnego czasu i miejsca,
oderwane od „materii” Êwiata przedstawionego) – chrzeÊcijaƒstwo
przekracza granice czasu. Tu Êmierç Epirczyka jest nie tylko jakàÊ
zapowiedzià wype∏nienia si´ historii, jak Êmierç ka˝dego cz∏owieka-quidama w epoce „po-Chrystusowej”, lecz tak˝e Êwiadectwem sta∏ej obecnoÊci Chrystusa w dziejach. Wszystkiego, co zapowiada
przyjÊcie Zbawiciela i co musi si´ (czy chce tego, czy te˝ nie chce)
do niego zbli˝aç, sytuowaç w relacji, stanowiç rodzaj niezbywalnego
znaku. W tym kontekÊcie zaszyfrowane znaki historii Êwi´tej, obecne w miejscach, rytua∏ach, gestach, sytuacjach, wydarzeniach, nawet tych niewiele majàcych wspólnego z chrzeÊcijaƒskim prze˝ywaniem historii (ba, b´dàcych tego prze˝ywania istotnym zaprzeczeniem, jak w pogaƒskim Rzymie), w swym najg∏´bszym i najbardziej
istotnym sensie przybli˝ajà perspektyw´ Zmartwychwstania, tak˝e
M´ki Paƒskiej. ChrzeÊcijaƒstwo staje si´ w tekÊcie Quidama nie tylko formacjà historyczno-kulturowà, która pojawi∏a si´ w dziejach
Êwiata z chwilà, gdy pojawi∏ si´ w nich Chrystus, lecz tak˝e owym
„cywilizacji ∏onem”, czyli ponadczasowà wartoÊcià i przeznaczeniem historii.
62
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 63
Colloquia Litteraria
UKSW
2/3 2007
MARIAN P¸ACHECKI
NERWY 16/17
Pisz´ do Ciebie jak do m´˝czyzny, to jest
myÊl´, i˝ nie jesteÊ jak panna lub telegraf i ˝e
masz nerwy swoje w r´ku swym1.
Trzynastego listopada roku 1862 Cyprian Norwid w liÊcie do Michaliny z Dziekoƒskich Zaleskiej relacjonowa∏ wizyt´, jakà z∏o˝y∏
„pani Glaubert, aux Batignolles rue Truffaut 70. Jest to rodzona
siostra Boles∏awa Wielog∏owskiego, pozostajàca w tej chwili
z dzieckiem ma∏ym w nieopalonym i niezap∏acon y m m i e s z k a n i u (...)”2. Do sprawy wraca∏ w liÊcie s∏anym ju˝
nazajutrz, z góry uprzedzajàc: „Mam czasem tak sk∏opotanà g∏ow´,
˝e niekoniecznie za zupe∏nà logicznoÊç pisaƒ moich poufnych odpowiadaç mog´ i winienem”3. Tym razem wedle piszàcego los samotnej matki, zapomnianej przez wszystkich w dzielnicy Pary˝a,
gdzie zawsze roi∏o si´ od Polaków, by∏ jednym tylko ze Êwiadectw
kwestii znacznie powa˝niejszej. „JesteÊmy ˝adnym s p o ∏ e c z e ƒ s t w e m. JesteÊmy wielkim s z t a n d a r e m n a r o d o w y m”4.
Te dwa krótkie, ˝o∏nierskie zdania pisze Norwid w dobie nap∏ywajàcych do Pary˝a wieÊci o rosnàcym napi´ciu w Królestwie, gdzie
kolejno obraca∏y si´ wniwecz nadzieje wiàzane z obj´ciem na wiosn´ tego roku arcybiskupstwa w Warszawie przez przyby∏ego z Pe1
List z Pary˝a do Mariana Soko∏owskiego, datowany przez wydawc´ na poczàtek
marca 1861 r. (VIII, 441). Wszystkie cytaty z tekstów Norwida pochodzà z wydania Cyprian Norwid, Pisma wszystkie. Zebra∏, tekst ustali∏, wst´pem i uwagami krytycznymi
opatrzy∏ Juliusz W. Gomulicki, t. I-XI, Warszawa 1971-1979. Liczba rzymska w lokalizacji cytatów oznacza tom, arabska stron´.
2
IX, 62.
3
Tam˝e.
4
IX, 63.
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 64
COLLOQUIA LITTERARIA
tersburga Zygmunta Szcz´snego Feliƒskiego i z otwarciem koÊcio∏ów warszawskich, zamkni´tych w roku ubieg∏ym po krwawo st∏umionych manifestacjach religijno-patriotycznych. Ju˝ od paru miesi´cy obowiàzywa∏ w Królestwie stan wojenny. W sierpniu 1862 r.
mia∏y miejsce zamachy na Aleksandra Wielopolskiego. Nastàpi∏y
wkrótce po tym, jak margrabia przywióz∏ z Rosji zgod´ cara na reformy administracyjne. Zamachowców powieszono. Naczelnik rzàdu, nie widzàc skuteczniejszego sposobu uÊmierzenia nastrojów
podbijanych przez stronnictwo czerwonych, 6 paêdziernika 1862 r.
og∏osi∏ plan przeprowadzenia poboru wojskowego, majàcego
w efekcie wcieliç do armii zaborcy 10 tys. m∏odych mieszkaƒców
miast i pozbawiç oparcia zakonspirowane stronnictwo ruchu.
W czas dla polskich nadziei tak burzliwy Cyprian Norwid zaprzàta uwag´ i myÊli swej adresatki biedà jednej nikomu prawie nieznanej osoby lub dwu: Jadwigi Glaubert vel Glaubrecht z dzieckiem,
aux Batignolles rue Truffaut 70.
Do swej krzàtaniny w imi´ cywilnego – a nie narodowego, prywatnego – a nie patriotycznego „winienem” najwidoczniej wprzàg∏
niezad∏ugo tak˝e Joann´ Kuczyƒskà, skoro w miesiàc póêniej
w sprawie pani Glaubrecht poÊredniczy mi´dzy nià samà a znanà
z serca otwartego dla ubogich Marià Bolewskà, zamieszka∏à nota
bene pod tym samym co samotna matka adresem, tyle ˝e o pi´tro
ni˝ej. Po zapewnieniu, ˝e zawierzonà mu informacj´ przeka˝e, poeta roztacza przed marsza∏kowà Kuczyƒskà obszernà opowieÊç
o tym, jaki udzia∏ w jego zabiegach o ul˝enie losu pani Glaubert
mia∏a czwarta z dam polskich: panna Konstancja Górska. Czytelnik
dzisiejszy korespondencji poety otrzymuje tym samym dwie odmienne, acz obie z tej samej pierwszej r´ki, relacje o listopadowej
wizycie poety u Jadwigi Glaubert.
W liÊcie do Michaliny Zaleskiej „fotograficznie-wiernà kreÊlàc
prawd´”, Norwid bagatelizuje zaanga˝owanie i udzia∏ panny Górskiej, powiadajàc „(...) w tych dniach by∏em z jednà Damà u pani
Glaubert (…)”5. Tymczasem w póêniejszej o miesiàc i ju˝ nie „fotograficznej”, lecz wystylizowanej na pouczenie moralne opowieÊci dla Joanny Kuczyƒskiej czytamy: „Panna Konstancja mówi do
mnie Siadaj ze mnà do powozu i jedêmy do pani Glaub[recht],
5
64
Tam˝e.
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 65
NERWY 16/17
a stamtàd powróciwszy, b´dziemy w sam czas na obiad u mnie”6.
Mo˝emy wi´c s∏usznie sàdziç, ˝e Konstancja – liczàca wówczas
wiosen pi´çdziesiàt cztery – nie tylko zabra∏a go aux Batignolles,
ale i wr´cz powiadomi∏a o samym istnieniu i losie ubogiej. Zaraz
potem, w kilka zdaƒ po przytoczonym fragmencie, doniós∏ Kuczyƒskiej, ˝e to za jego sprawà, a nie dzi´ki staraniom paƒ wysoko
urodzonych, w tym i panny Górskiej bieg∏ej w o˝ywionej tektonice
towarzyskich ambicji i urazów, na ulic´ Truffaut 70 dotar∏a w koƒcu „pani Z[aleska] i na teraz zaspokoi∏a wszystko”7. Relacja listopadowa wywar∏a swój skutek.
Trzecià wersj´ opowieÊci znajdziemy pod cyfrà XCV w cyklu Vade-mecum, redagowanym przez poet´ w latach 1865-1866 w odpowiedzi na propozycj´ lipskiego wydawnictwa Brockhausa z myÊlà
o drugim tomie Poezji. Tom pierwszy, a zarazem dwudziesty pierwszy Biblioteki Pisarzy Polskich, ukaza∏ si´ tam˝e na kilka miesi´cy
przed opisywanà historià.
XCV. Nerwy
1
5
10
6
7
[a.]
By∏em wczora w miejscu, gdzie mrà z g∏odu –
Trumienne izb oglàda∏em wn´trze;
Noga powin´∏a mi si´ u schodu,
Na nieobrachowanym pi´trze!
[b.]
*
Musia∏ to byç cud – cud to by∏,
˚e chwyci∏em si´ belki spróchnia∏éj...
(A gwóêdê w niej tkwi∏,
Jak w ramionach k r z y ˝ a!...) – uszed∏em ca∏y!
[c.]
*
Lecz unios∏em – pó∏ serca – nie wi´céj:
Weso∏oÊci?... zaledwo Êlad!
Pominà∏em t∏um, jak targ bydl´cy;
Obmierz∏ mi Êwiat...
[d.]
*
Musz´ dziÊ pójÊç do Pani Baronowej,
Która przyjmuje bardzo pi´knie,
VIII, 67.
Tam˝e.
65
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 66
COLLOQUIA LITTERARIA
15
20
25
Siedzàc na kanapce at∏asowej – –
Có˝? powiem jej...
[e.]
... Zwierciad∏o p´knie,
Kandelabry si´ skrzywià na r e a l i z m,
I wymalowane papugi
Na plafonie – jak d∏ugi –
Z dzioba w dziób zawo∏ajà: „S o c j a l i z m!”
[f.]
*
Dlatego: usiàd´ z kapeluszem
W r´ku – – a potem go postawi´
I wróc´ milczàcym faryzeuszem
– Po zabawie8.
Nie ma co ukrywaç, nic si´ nie zgadza! W opowieÊci listopadowej: „w tych dniach by∏em z jednà Damà u [...]”. W grudniowej:
„Tygodni temu kilka wychodzi∏em z pannà Konstancjà z wizyty od
ksi´cia M. [...]. Panna Konstancja mówi [...] Siadaj [...] i jedêmy do
[...].” W wersji spod cyfry XCV: „By∏em wczora w miejscu, gdzie
mrà z g∏odu [...]”. Oraz: „Musz´ dziÊ pójÊç do Pani Baronowej [...].”
Zatem dama wydajàca przyj´cie o mràcych z g∏odu nic nie wie. Dowie si´ o nich – jeÊli si´ dowie – dopiero od swego chadzajàcego
w∏asnymi drogami znajomego, który odwiedzi∏ ich wczoraj.
Co najpierw, bo w dwu poczàtkowych wersach tekstu, narzuca
si´ uwadze czytelnika, to przeobra˝enie „n i e o p a l o n e g o i n i e z a p ∏ a c o n e g o m i e s z k a n i a”9 z listu do pani Michaliny w „trumienne izb wn´trze” i „miejsce, gdzie mrà z g∏odu”10.
8
Podaj´ wersj´ Gomulickiego, wprowadzajàc dla wygody numeracj´ strof i korygujàc numeracj´ wersów. Por. II, 135. Lekcja proponowana przez Józefa Ferta, wydawc´ Vade-mecum z roku 1990, w jednym miejscu ró˝ni si´ ortografià, w paru – interpunkcjà. Por. C. Norwid, Vade-mecum, oprac. J. Fert, Wroc∏aw 1990, Biblioteka
Narodowa Seria I, Nr 271, s. 168. Numeracj´ wersów zmieniam, gdy˝ oferowana
przez obu edytorów zak∏ada, ˝e „zwierciad∏o” w koƒcu jednak nie p´knie – skoro
„Có˝? Powiem jej…” i „…Zwierciad∏o p´knie” mamy czytaç jako jeden wers – czego ja pewien nie jestem.
9
PodkreÊlenie jak w oryginale. Por. IX, 62.
10
OczywiÊcie – przy za∏o˝eniu, ˝e trzy relacje odnoszà si´ do tego samego wydarzenia z biografii Norwida. Uwa˝am, ˝e teza przeciwna wymaga∏aby przekreÊlenia
wszelkiej biograficznej referencjalnoÊci wypowiedzi poetyckiej. ReferencjalnoÊci
swoistej i za ka˝dym razem wymagajàcej starannej interpretacji, lecz przecie˝ – wielce rzeczywistej.
66
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 67
NERWY 16/17
Incipit Nerwów jest osza∏amiajàcym popisem mistrzostwa w rozgrywaniu semantyki liczby mnogiej. Samotna matka „z d z i e c k i e m m a ∏ y m”11 roztopi∏a si´ w nieokreÊlonej zbiorowoÊci tych,
co tam „mrà”. ˚e „mrà z g∏odu”, jest ich jedynym podanym nam
przez poet´ atrybutem. Nawet ich dom nie jest w wierszu domem,
lecz bezimiennym „miejscem, gdzie...”. To, ˝e „mrà z g∏odu” jest
konstatacjà tak ekspresywnà, nag∏à i ostatecznà – nie „przymierajà”; dos∏ownie i nieodwracalnie „mrà”! – a przy tym tak brutalnie
wybijajàcà na czo∏o liczebnoÊç ofiar12, ˝e samo ich cz∏owieczeƒstwo
zostaje przez owo wymieranie niemal bez reszty przes∏oni´te. Mrà
z n´dzy, bez proÊby, bez skargi w ju˝ nie-ludzkim milczeniu. Mo˝na
ich co najwy˝ej razem z izbami, w których mieszkajà...? / le˝à...?
oglàdaç, nieomal zwiedzaç. Nie da si´ ju˝ z nimi rozmawiaç. GotowiÊmy prawie przyjàç, powiedzieç do siebie lub kogoÊ innego: tam
mrà j a c y Ê. Bàdê nawet: j a k i e Ê (stworzenia). Nie zaÊ: tam umierajà ludzie. Liczy si´ ju˝ tylko, ˝ e. Niewa˝ne ju˝ zgo∏a, bo tak sà
wyg∏odzeni, tak do ludzi niepodobni: k t o? Zarazem skrajna selektywnoÊç i ekscentryczny radykalizm takiego spojrzenia (zw∏aszcza
w zestawieniu z wersjami epistolarnymi, w których sz∏o jedynie
o matk´ z dzieckiem, cierpiàcà niedostatek) uobecniajà w naszej
ÊwiadomoÊci jego g∏´boko podmiotowy i niepowtarzalny charakter.
Im mniej wyraêne okazuje si´, kto w∏aÊciwie umiera, tym wyraêniej
widaç, jak i kto, z jakà przemilczanà emocjà na nich patrzy13.
Podobnie, choç mniej dramatycznie, dzieje si´ w pierwszej strofie Nerwów ze scenografià biegu zdarzeƒ. W liÊcie do pani Michaliny mówi∏o si´ o jednym „mieszkaniu”, tu o wielu, lecz najwidoczniej nie jest wa˝ne, jak wielu – „izbach”. Tyle ˝e ca∏a ta architektura
klitek (klatek?) do wynaj´cia natychmiast w oku narratora zostaje
Êciàgni´ta do jednoÊci, a wi´c i to˝samoÊci. Wszystkie razem sk∏adajà si´ bowiem na jedno, na tamto „miejsce”14. Co wa˝niejsze, si∏à
11
IX, 62.
A te˝ „mrà”, nie „umierajà”; nie teraz i tylko, lecz co chwila i stale, a zapewne
i w znacznej liczbie.
13
Przeciwnie rzeczy si´ majà w epitafium Do zesz∏ej. Âmierç nie odbiera umierajàcej
pi´tna osobowego: „Sieni tej drzwi – otworem – poza sobà / Zostaw – – wzleçmy ju˝ dalej!... / Tam, gdzie jest Nikt, i jest Osobà: / – Podzielni wszyscy, a cali!...” C. Norwid, Vade-mecum, oprac. Józef Fert, op. cit., s. 150.
14
Podobnie „schody”, s∏owo przywo∏ujàce wyobra˝enie wieloÊci stopni, przeobrazi∏y si´ w ods∏owne „u schodu”, co mo˝e oznaczaç i schodek poszczególny
i czynnoÊç schodzenia po schodach. S∏ownik j´zyka polskiego Adama Kryƒskiego,
12
67
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 68
COLLOQUIA LITTERARIA
retrospektywnej wyobraêni opowiadajàcego wszystkie razem tworzà jedno „trumienne wn´trze”. Kwalifikacja „trumienne” ostatecznie zamyka scen´ z mràcymi. Co by si´ potem bohaterowi lirycznemu nie przydarzy∏o, powiod∏o si´ albo nie, my ju˝ wiemy, ˝e
na wszelkà pomoc jest za póêno15.
Dotykamy najistotniejszej mo˝e z ró˝nic mi´dzy wersjami epistolarnymi i poetyckà. Tamte mówià o dramacie kobiety i jej dziecka przymierajàcych g∏odem. Ta o dramacie Êwiadka, który by∏
„w miejscu, gdzie mrà z g∏odu”. By∏, obejrza∏, wyszed∏.
Zobaczyç, co mianowicie paryski w´drowiec Norwida ujrzeç
móg∏ w „trumiennym izb wn´trzu” i przed czym si´ cofnà∏ w pop∏ochu, nie jest bardzo trudno, jeÊli pami´taç o wierszu sprzed tuzina
lat, relacjonujàcym innej damie rejs przez Atlantyk w roku 1853:
Dnie by∏y g∏odu, pragnienia i inne,
Dnie moru, dzieci kona∏y niewinne
Jana Kar∏owicza, W∏adys∏awa Niedêwiedzkiego z lat 1900-1927 podaje jako pierwsze, ju˝ archaiczne znaczenie s∏owa „schód” – schodzenie, zst´powanie. S∏ownik
Lindego w tomie wydanym w roku 1812 „schód, zchod” definiuje jako „schy∏ek, nachylenie, de loco et tempore, (...) ku zeÊciu abo do∏owi”, ilustrujàc u˝ycie cytatem
„Przybli˝y∏ si´ ju˝ Jezus ku schodowi góry oliwnej”. Por. S. B. Linde, S∏ownik j´zyka
polskiego, cz. 3 (vol. V), R-T, Warszawa 1812, s. 200. Równie˝ Józef Fert dopuszcza
interpretacj´ „u schodu” jako „podczas schodzenia”. Por. C. Norwid, Vade-mecum,
oprac. J. Fert, op. cit., s. 169.
15
Trudno wykluczyç, i˝ owo odci´cie i zatrzaÊni´cie mràcych z g∏odu stanowi dla
podmiotu wiersza – rozwa˝ajàcego, czy do baronowej pójÊç, czy nie, i jak si´ tam zachowaç – rodzaj traumy, z której mia∏a go wyzwoliç rozwijana w wierszu narracja. Nota bene we wczesnym wierszu Norwida Sieroty, drukowanym w roku 1840 w „Przeglàdzie
Warszawskim”, zatrzaÊni´cie wieka trumien ostatecznie odcina wszelkà bezpoÊrednià
wi´ê tytu∏owych sierot z ich ojcami (i matkami). Tym samym zaÊ odbiera im i zamyka
pod ziemi´ ca∏e dane im ˝ycie wewn´trzne, zmieniajàc je, sieroty, w jestestwa spustoszone i bierne, za ˝ycia martwe: „Do was biegn´, wam prawdy przynosz´ kaganiec, /
Wam, biednym bladym dzieciom z nabrzmia∏à powiekà, / Co samotne jesteÊcie w t∏umach pogrzebowych, / I samotne musicie patrzyç na to wieko, / Które tak silnie serca
wasze przyskrzypn´∏o, / Które przed wami wszystko na Êwiecie zamkn´∏o!” (I, 8) Co napisawszy, trzeba dodaç koniecznie, i˝ w danym mu czasie rzeczywistym Cyprian Norwid
do pani Jadwigi aux Batignolles zaglàda∏ nieraz i potem, ˝ywo zajmujàc si´ jej losem.
Podobnie zresztà, jak „Baronowa” z naszego wiersza, czyli panna Górska. Jeszcze 1
grudnia 1866 r. pisa∏ do Konstancji: „By∏em u pani Glaubrecht, która by∏a konajàca,
i wàtpiono o jej ˝yciu. Teraz jest troszk´ lepiej. Zasta∏em tam ksi´˝n´ Bia∏opiotrowiczowà, szanownie przy ∏o˝u pani Glaubrecht siedzàcà na piàtym pi´trze i w jej wieku.
Donosz´ wi´c Pani, ˝e pani Glaubrecht ma si´ cokolwiek lepiej, a donosz´ o osobie,
o której Pani zwyk∏a cz´stotliwie wspominaç. Wi´cej nic mi∏ego lub pocieszajàcego nie
wiem i donieÊç nie umiem.” (IX, 267).
68
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 69
NERWY 16/17
Dla mleka matek, które niewczas psowa.
Widzia∏em tak˝e okr´ta rozbite
I twarze majtków wàtpiàcych o naszym;
Widzia∏em marnoÊç ludzkà tak, jak nigdy!
Ale – bez k∏amstwa – ale w prawdzie nagiej;
Ale widzia∏em ludzi, choç tak marnych;
Ale widzia∏em naiwnoÊç-nicoÊci
Bez dekoracji cnót, wiary, màdroÊci.
Kto na tej lichej ∏upinie da∏ komu
Lepszego chleba z∏amek lub „jak si´ masz”,
To by∏ od∏amek chleba lub „jak si´ masz”.
Zaiste, warto zbiec trzecià cz´Êç Êwiata,
Aby si´ takà uraczyç rzadkoÊcià!16
Cypriana Norwida opowieÊç z trans-atlantyku pozwala zrozumieç niejednà tajemnic´ przeobra˝enia listownych relacji z wizyty
u Jadwigi G. w tak ró˝nà od nich wersj´ poetyckà. I ostatnia,
i pierwsza z nich dotyka nieludzkiej, odcz∏owieczonej egzystencji
ludzi, co „mrà z g∏odu”. To, ˝e i ci ze statku na oceanie, i ci z „izb
trumiennego wn´trza” nie mogà ani sami swych „miejsc” opuÊciç,
ani liczyç na nadejÊcie pomocy z zewnàtrz upodabnia do siebie ich
po∏o˝enie. Mo˝na te˝ sàdziç, ˝e odruchowe zestawienie z realiami
zalegajàcego w pami´ci wielotygodniowego rejsu podsun´∏o autorowi cokolwiek odrealnionà semantyk´ liczby mnogiej: przejÊcie od
jednego mieszkania do wieloÊci „izb”, od jednej dwuosobowej rodziny do mrowia tych, „co mrà”. Byç mo˝e te˝ zestawienie to sprawi∏o, ˝e zamiast w jakimÊ domu, przechodzieƒ odwiedza wymierajàcych; wdrapujàc si´ na wysokie pi´tro „w miejscu” bezimiennym,
nie budzàcym ˝adnych skojarzeƒ z ciep∏em wi´zi mi´dzyludzkiej.
Skàd zatem wzi´∏y si´ ró˝nice w reakcji pierwszoosobowych –
ukazywanych czytelnikowi w pierwszej osobie gramatycznej – bohaterów postawionych w dwu tych „miejscach”? Dlaczego pierwszy
raczy si´ prawdà nagà marnoÊci ludzkiej niczym chlebem ze Êwi´tej
komunii, dlaczego czuje si´ w swym cz∏owieczeƒstwie wzmocniony
i sprawdzony, podczas gdy alter ego paryskie salwuje si´ upokarzajàcà ucieczkà, po której nie potrafi ju˝ dojÊç do ∏adu z sobà?
16
[Pierwszy list, co mnie doszed∏ z Europy], I, 217-218.
69
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 70
COLLOQUIA LITTERARIA
Na statku nie ma si´ dokàd cofnàç. Nie ma do kogo „pójÊç”. Na
g∏odujàcym statku jest jedno „miejsce”, którego nie ma jak opuÊciç.
Rodzi si´ i wià˝e wspó∏obecnych nieodwo∏alna, ostateczna wspólnotà losu.
Pierwszy list, co mnie doszed∏ z Europy... poÊrednio daje poj´cie
o naturze skandalu, jaki by pociàgn´∏o zaserwowanie goÊciom Baronowej i jej samej opowieÊci o tych, co wymierajà. OpowieÊç taka
kaleczy∏aby mocno ukorzenione tabu, zak∏amujàce kontakt salonu
ze Êwiatem rzeczywistym. Brutalnie wybudzi∏aby obecnych-nieobecnych ze snu na jawie, okazujàc przez mgnienie myÊli „marnoÊç
ludzkà tak, jak nigdy! / Ale – bez k∏amstwa – ale w prawdzie nagiej;
(...) Bez dekoracji cnót, wiary, màdroÊci.” (I, 217-218).
A wtedy p´knie lustro poÊwiadczajàce z∏udzenia. „Kandelabry
si´ skrzywià na r e a l i z m (...).” Ten ostatni termin, podobnie zresztà jak „socjalizm” Norwid wprowadzi∏ w funkcji przytoczenia agresywnej mowy cudzej. „Realizm” oznacza tu jedynie tyle, co naruszenie milczàco uznawanych norm konwersacji. Realizmem w takim u˝yciu jest wi´c wykroczenie przeciw zasadzie stosownoÊci;
zdj´cie z wypowiedzi decorum, ze Êwiata – dekoracji17.
W wierszu Nerwy pada jedno ledwie s∏owo u˝yte w rzeczywistym,
a nie iteratywnym czasie teraêniejszym. Jest za to na tyle mocne
i umieszczone tak strategicznie, bo dok∏adnie pomi´dzy dwiema
opowieÊciami, tej o wizycie odbytej i tej o dopiero rozwa˝anej, ˝e
doÊç jego jednego, aby wobec czytajàcego uobecniç teraêniejszoÊç
mówienia18. S∏owo „musz´” z trzynastego wersu, gdy˝ o nie rzecz
jasna chodzi, dobitnie nam uÊwiadamia, i˝ relacja z pierwszej wyprawy nie trafia do nas bezpoÊrednio, uwolniona od wszelkich mo˝liwych zniekszta∏ceƒ i powik∏aƒ. Nietkni´te trafia do nas jedynie
owo „musz´”. Wszystko natomiast, co je w chronologii zdarzeƒ poprzedza, jest w owà teraêniejszoÊç podejmowania decyzji, czy te˝
utwierdzania si´ co do ju˝ powzi´tej, i n k o r p o r o w a n e; wspominane i rozwa˝ane przez pierwszoosobowego bohatera wiersza19. Co
17
W tradycji retorycznej normy decorum okreÊlajà dopuszczalny kszta∏t relacji mi´dzy wypowiedzià a jej okolicznoÊciami zewn´trznymi: miejscem wystàpienia, osobà
mówcy, audytorium, czasem i sprawà, w której zabiera si´ g∏os.
18
Podobnie, acz znacznie s∏abiej, oddzia∏ujà rzecz jasna przys∏ówki „wczora”
i „dziÊ”. Chwil´ obecnà przywo∏uje równie˝ zaimek „dlatego” z wersu 22.
19
Zamiast „bohater wiersza” trzeba by konsekwentnie pisaç „bohater-podmiot
wiersza”. Proste przeciwstawienie „bohatera” jako protagonisty narracji i „podmiotu li-
70
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 71
NERWY 16/17
zdarzy∏o mu si´ wczoraj, poddaje rozwadze dzisiaj w zwiàzku z wizytà, która go jeszcze tego dnia czeka. Czytajàc, obserwujemy na
˝ywo, jak prze˝ycia wczorajsze bohatera sà dzisiaj przypominane,
a tym samym niepostrze˝enie rozbrajane, ujmowane w oswojone
kategorie j´zyka i myÊli, przenoszone ze Êwie˝ej pami´ci zmys∏ów
do podmiotowego Êwiata wartoÊci.
Forma s∏owna dalszych partii wiersza, zawieszona pomi´dzy prostym czasem przysz∏ym a czasem przysz∏ym w bli˝ej nieokreÊlonej
funkcji trybu przypuszczajàcego, Êwiadczy ˝e choç wybór nale˝y do
niego samego, bohater wiersza do koƒca nie potrafi rozstrzygnàç,
czy skoro wczora by∏ u jakichÊ, co mrà z g∏odu, to czy dziÊ doprawdy
winien si´ udaç do baronowej i o tamtej wizycie opowiedzieç.
Przy bli˝szym wejrzeniu podobnie zak∏ócone rozterkà myÊli okazuje si´ wspomnienie z wyprawy do budynku o pi´trach pogrà˝onych w mroku. Relacja z owej wizyty zosta∏a zdominowana przez
gr´ kontrastów: ciemnego wn´trza i t∏umnej ulicy, milczenia i gwaru, zastyg∏ego czasu Êmierci i – w chwili nag∏ego zagro˝enia, a zaraz
potem wybawienia szcz´Êliwym trafem za cen´ zranionej d∏oni20 –
czasu gwa∏townie wezbranego, po czym lawinowo przyspieszonego,
gdy uratowany zwala si´ w dó∏. Nie mo˝e powstrzymaç okrzyku:
„uszed∏em ca∏y!”
rycznego” (bàdê „podmiotu mówiàcego”) w odniesieniu do Nerwów – zawodzi. Tutaj
bohater jest zarazem protagonistà ruchu myÊli, w tym retrospekcji. Natomiast postaw´
podmiotu autorskiego, czy te˝ artyku∏owanà w tekÊcie autorskà intencj´, mo˝na rozpoznaç dopiero konfrontujàc trzy wersje opowieÊci o tym samym wydarzeniu: dwie epistolarne i trzecià wierszowà.
20
Tak interpretuj´ drugà strof´ wiersza. Pierwszoosobowy bohater relacji ∏apie
równowag´ nie dzi´ki belce, bo ta jest spróchnia∏a, lecz gwoêdziowi, co „w niej tkwi∏, /
Jak w ramionach krzy˝a.” (Do sceny tej wracam w dalszej partii tekstu.) Tradycje historyczna i biblijna nie pozostawiajà wàtpliwoÊci, ˝e chodzi o odwo∏anie do gwoêdzia
wbitego mi´dzy koÊci nadgarstka Chrystusa, a nie na przyk∏ad o gwóêdê wbity centralnie i nadajàcy dwóm (!) belkom kszta∏t krzy˝a. Chrystusa torturowano na krzy˝u crux
commissa, o kszta∏cie litery T, z belkà poziomà, patibulum, mocowanà w wyci´ciu na
szczycie belki pionowej, stipes. Józef Ignacy Kraszewski opisuje inny krzy˝ opuszczony
przez Chrystusa, relacjonujàc wizyt´ w mieszkaniu Norwida w roku 1858: „Nad ∏ó˝kiem wisia∏ bia∏y krzy˝ z drewna, bez Chrystusowego wizerunku, ale z bardzo starannie odmalowanymi, z pewnym obrachowaniem prawdy, znakami krwi, k´dy by∏y przybite r´ce, nogi i zraniona le˝a∏a g∏owa. Nigdy podobnego nie widzia∏em krucyfiksu
(...). Cyt. za: Norwid. Z dziejów recepcji twórczoÊci, oprac. M. Inglot, Warszawa 1983, s.
53. Skàdinàd w liÊcie do Joanny Kuczyƒskiej z roku 1866 zdarzy∏o si´ Norwidowi pisaç
o Bogu jako Nie-Obrachowanym: „(...) gdybym nie rachowa∏ na Nie-Obrachowanego
na niebiesiech (...).” (IX, 235).
71
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 72
COLLOQUIA LITTERARIA
Dystans czasowy oddzielajàcy zdarzenie od chwili podj´cia i prowadzenia o nim opowieÊci ma ju˝ nie tyle, jak dzia∏o si´ to w grudniowym liÊcie do Kuczyƒskiej, wprowadziç optyk´ porzàdkujàcej,
ponadczasowej refleksji moralnej, ile os∏abiç nieludzkà presj´ tamtej chwili: wizytowania miejsca, „gdzie mrà z g∏odu”. Up∏yw czasu
pozwala choç w cz´Êci przyt∏umiç – dzi´ki mechanizmom wys∏owienia – nieos∏oni´ty niczym szok samego zdarzenia. Jednak˝e swojemu bohaterowi lirycznemu Norwid nie pozwala osiàgnàç w tej mierze pe∏nego powodzenia. Epicka, podnios∏a dykcja otwarcia opowieÊci ju˝ w trzecim wersie osuwa si´ i trywializuje, przechodzàc
niemal˝e w tok o˝ywionej, ale te˝ porwanej anegdoty potocznej.
Nad tym, i˝ opowieÊç o wczorajszej wizycie zosta∏a zmàcona
wskutek urazu pami´ci (by∏em, oglàda∏em, wyszed∏em…), nie mo˝emy przejÊç do porzàdku dziennego. Pora˝enie to, ÊciÊlej zaÊ wpisana w nie sytuacja niedwo∏alnego z a p a d a n i a podmiotowego
wyboru, jest g∏ównym tematem wiersza.
Podczas pierwszej lektury wiersza czytajàcy mo˝e jeszcze si´ ∏udziç,
˝e Êledzi dylematy cudze, które jego osobiÊcie nie dotyczà. Przy lekturach nast´pnych, jeÊli zaintrygowany znajdzie do nich cierpliwoÊç, nagle odkryje, ˝e on sam (ona sama) staje tak˝e przed decyzjà: powiedzieç czy nie powiedzieç? Co gorsza, i n a c z e j a n i ˝ e l i b o h a t e r
N o r w i d a, czytelnik nie mo˝e wyboru, przez tamtego w istocie ju˝
spe∏nionego, gdy by∏, obejrza∏, wyszed∏ – gmatwaç i odwlekaç. B´dzie
musia∏ jednoznacznie, in actu opowiedzieç si´ za jednà z dwu opcji.
Wyobraêmy sobie teraz, ˝e jedna ze stacji telewizyjnych og∏osi∏a
konkurs otwarty z okazji kolejnej rocznicy Êmierci Cypriana Norwida. Uczestnicy majà na podstawie wybranego wiersza z cyklu Vade-mecum u∏o˝yç scenariusz siedmiominutowego filmu ods∏aniajàcego tajniki wyobraêni poety. Gdyby mia∏ to byç scenariusz do adaptacji Nerwów, jakie instrukcje winniÊmy wydaç re˝yserowi i aktorowi co do zdarzeƒ ze strof pierwszej i drugiej?
„Trumienne” i „wn´trze” nasuwajà oczywiste skojarzenie z grobem. Scenograf winien zatem aran˝owaç owe „izby” i „miejsce”
w suterenach ubogiej dzielnicy. Udajàc si´ tam aktor schodzi w dó∏
po mrocznych schodach. Wtem potyka si´ „na nieobrachowanym
pi´trze”21. Sàdzi∏, t∏umaczy mu re˝yser, ˝e w pó∏mroku trafi nogà
21
Nawiasem mówiàc musi na nim si´ potknàç równie˝ ka˝dy, kto spróbowa∏by za
pierwszym razem wers ów powiedzieç na g∏os. S∏owo „nieobrachowanym” (czy nawet
72
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 73
NERWY 16/17
na kolejny schodek, tymczasem polecia∏ na oÊlep. Wobec tego owa
drobna przygoda mog∏a mu si´ przydarzyç, wnioskuje aktor, jedynie wówczas, gdy zmierza∏ do izb z mràcymi. Tymczasem uratowany
nieomal cudem zamiast do pogrà˝onego w ciszy i mroku „trumiennego wn´trza” trafia na ruchliwà wielkomiejskà ulic´!
W takim razie, strapieni wracajà obaj do tekstu, przyjmujemy ˝e
oglàda∏ jakichÊ mràcych z g∏odu na poddaszu, w typowych paryskich klitkach dla pokojówek22. Tyle, ˝e wówczas nie widaç powodu,
by „izby” mràcych mia∏y byç metaforycznie identyfikowane z grobem! Tej sprzecznoÊci mi´dzy metaforykà a kierunkiem ruchu bohatera pokazaç w obrazie, rozwiàzaç si´ nie da. „Miejsce, gdzie
mrà z g∏odu”, jest w tym wierszu z a r a z e m wyrzucone w niebo
i stràcone w otch∏aƒ23. Bo te˝ nie jest miejscem, gdzie wejÊç by mo˝na ze schodów.
„nie obrachowanym”, jak woli Józef Fert) jest niebywale d∏ugà jak na polszczyzn´ sekwencjà sylab pod jednym g∏ównym akcentem, przez co wymaga rozerwania na skrawki
pod akcentami pomocniczymi. A wtedy natychmiast rodzà si´ wàtpliwoÊci, co do ich hierarchii. Jak czytaç: bli˝ej dykcji potocznej czy toku jambicznego dramatycznie skontrastowanego z trocheicznym tokiem wersu poprzedniego – tak wersyfikacja Norwida inscenizuje potkni´cie. Podobnie w wersach 7-8 zderzenie jambów z amfibrachem unaocznia czy lepiej wbija w ucho mówiàcego punkt kulminacyjny zdarzenia. Oznaczajàc jamb
literà „J”, amfibrach „A”, trochej „T” otrzymamy nast´pstwo J-J / A-T-A-T, czy raczej
(J-J / A-T) A-T, gdy˝ nawias wprowadza do tego fragmentu swoisty, bo interpunkcyjny,
tok cezurowany: „(A gwóêdê w niej tkwi∏, / Jak w ramionach krzy˝a!...) – uszed∏em ca∏y!” Dzi´ki wszystkim tym zabiegom poeta osiàga efekt silniejszy ani˝eli by∏by dost´pny
prostej przerzutni. Wracajàc do feralnego „pi´tra”; jak mamy przeczytaç – na nieobrachowanym, na nieobrachowanym, na nieobrachowanym pi´trze? Jak to obrachowaç...?
Jak to przeliczyç w toku bie˝àcej i publicznej (w odró˝nieniu od prywatnej, cichej) lektury na g∏os, b´dàc pod presjà intonacyjnej spójnoÊci wypowiedzi? Zadanie niewykonalne.
22
Jak ju˝ wiemy, Jadwiga Glaubrecht zajmowa∏a nieopalane mieszkanie na piàtym
pi´trze (por. przypis 15).
23
Marian Âliwiƒski widzi w wierszu Norwida realizacj´ toposu katabazy: zejÊcia
w dó∏, do piekie∏ – a zarazem w g∏àb podmiotowego „ja”; zejÊcia ods∏aniajàcego absolutnà prawd´ o Êwiecie. Por. M. Sliwiƒski, Katabaza w „Nerwach”, [w:] Szkice o Norwidzie,
Warszawa 1998. Z interpretacjà takà polemizuje recenzent: „Nerwy nie sà relacjà z pobytu w piekle, nie sà równie˝ zapisem doÊwiadczeƒ z w´drówki przez rzeczywistoÊç a˝
po zstàpienie do piek∏a, a bohater – homo viator to nie poeta-Chrystus czy Jan Chrzciciel (…).” Piotr Sobotka uwa˝a, ˝e „zarówno cudowne ocalenie bohatera, jak i uÊwiadomienie sobie przez niego w∏asnej niedoskona∏oÊci mogà wiàzaç si´ z jakàÊ formà nadziei: nadziejà jest tu Chrustus – olbrzymia perspektywa ocalenia [tu autor odwo∏uje si´
do interpretacji Stefana Sawickiego, (Ku Êwiadomej ocenie w badaniach literackich, [w:]
WartoÊç – sacrum – Norwid, Lublin 1994, s. 61-62), po bàdê co bàdê drobnym upadku
i byç mo˝e nadziejà jest tu cz∏owiek, który zrywa z w∏asnym faryzeizmem.” P. Sobotka,
Antynomia, katabaza i morskie w´drówki… Rec. ksià˝ki M. Âliwiƒskiego, „Szkice o Norwidzie”, Warszawa 1998, „Studia Norwidiana” 20-21, 2002-2003, s. 215.
73
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 74
COLLOQUIA LITTERARIA
Trafia si´ tam poprzez Êmierç odwróconà cudem. „Musia∏ to byç
cud – cud to by∏, / ˚e chwyci∏em si´ belki spróchnia∏ej... /
(A gwóêdê w niej tkwi∏, / Jak w ramionach k r z y ˝ a!...) – uszed∏em
ca∏y!”24 Dla zak∏óconego widzenia tej sceny, podanej nam jedynie
w retrospekcji pierwszoosobowego bohatera wiersza, znamienne
jest podwojenie obrazu zdarzenia. W cytowanym fragmencie sam
moment potkni´cia si´ zosta∏ ukazany dwukrotnie. Najpierw
w krótkim b∏ysku wersu 5. („Musia∏ to byç cud – cud to by∏”). Nast´pnie w wersji rozwini´tej, trój-, a nie dwudzielnej, choç nie mniej
dramatycznej: „chwyci∏em si´ belki spróchnia∏ej … / (A gwóêdê
w niej tkwi∏ / Jak w ramionach k r z y ˝ a!…) – uszed∏em ca∏y!”.
Po tym, co ju˝ nam wiersz Norwida ods∏oni∏, nie zdziwimy si´, ˝e
okrzyk ulgi zostanie zaraz, bo w strofie nast´pnej, ograniczony, wycofany, obrócony w list´ braków i fobii. Oka˝e si´, ˝e owo „ca∏y”
nie musi oznaczaç o wiele wi´cej ni˝ – „z ˝yciem”. Z ˝yciem bez radoÊci ˝ycia.
Wróçmy jeszcze na chwil´ do konkursowego scenariusza. Jak aktor ma rozegraç scen´ z belkà spróchnia∏à? Potyka si´ w mroku.
Leci na oÊlep. Chwyta si´ belki. Spróchnia∏a! Nie utrzyma ci´˝aru
cia∏a, ale gwóêdê! gwóêdê „w niej tkwi∏”25. Instrukcje autorskie wydajà si´ dok∏adne i przemyÊlane. Gwóêdê oczywiÊcie tak˝e nie za24
Charakterystyczne dla zak∏óconego widzenia tej sceny w retrospekcji pierwszoosobowego bohatera wiersza jest podwojenie obrazu zdarzenia. W cytowanym fragmencie moment potkni´cia si´ mamy przecie˝ ukazany dwukrotnie, najpierw w krótkim b∏ysku wersu 5 („Musia∏ to byç cud – cud to by∏”), potem w wersji rozwini´tej, trója nie dwudzielnej, choç nie mniej dramatycznej: „chwyci∏em si´ belki spróchnia∏ej... /
(A gwóêdê w niej tkwi∏, / Jak w ramionach krzy˝a!...) – uszed∏em ca∏y!”
25
We wspó∏czesnym u˝yciu czasownik „tkwiç” z wolna wytraca konotacje odnoszàce
si´ do ‘sprawiania k∏opotu, bólu, upartego stawania na przeszkodzie’. Mo˝na by wi´c
dzisiaj „gwóêdê” z 7. wersu Nerwów wyobra˝aç sobie jako wbity po g∏ówk´ i wobec tego
nie dajàcy ˝adnego zaczepienia. Wspomniane konotacje sà jednak odnotowane w s∏ownikach dawnej polszczyzny. U Lindego has∏o „TKWIå”, „wetkni´tym byç” jest cz´Êcià
has∏a „TKNÑå” (m.in.): „macaç, dochodziç, examinowaç, przetrzàsaç, doÊwiadczaç”.
Przyk∏ady u˝yç: „Póki ˝elazo tkwi w ranie, najmniej bywa nie mocny. Armata póty nie
u˝yteczna, póki b´dzie tkwi∏ gwóêdê w zapale zabity. (...) Niechaj ci to dobrze tkwi
w pami´ci. (...) B´d´ zaw˝dy tkwi∏ przed oczyma nieprzyjacielskimi z rycerstwem moim. (...) Nie mog∏em zasnàç, tak mi tkwi∏y w myÊli rozmaite dnia tego widoki.” Por.
S. B. Linde, S∏ownik j´zyka polskiego, op. cit, s. 625-626. U Jerzego Samuela Bandtkiego: „Tkwie, tkwi rana, tkwi si´ rana (…), tkwi´ (…) a) (…) tyczka b) strza∏a w ciele; c)
co w pami´ci, w sercu, (…) zatkwi´, utkwi´ (…).” Por. J. S. Bandtkie, S∏ownik dok∏adny
j´zyka polskiego i niemieckiego do podor´cznego u˝ywania dla Polaków i Niemców, t. 2:
Od s∏owa Przeb∏oc´ a˝ do koƒca, Wroc∏aw 1806, s. 1479.
74
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 75
NERWY 16/17
trzyma∏ zwalajàcego si´ w dó∏ cia∏a. Wystarczy∏o jednak, ˝e raniàc
d∏oƒ na moment wstrzyma∏ upadek, pozwoli∏ upadajàcemu na z∏amanie karku odzyskaç równowag´. Uratowany wypad∏ na ulic´.
W∏aÊnie wypad∏, wyrwa∏ si´ na zewnàtrz; stàd s∏ownictwo ucieczki
i wstr´tu26. „Uszed∏em”, „unios∏em”, „pominà∏em t∏um jak targ bydl´cy”. Uratowa∏ ˝ycie. Ale te˝ uszed∏, uchyli∏ si´ przed wyborem
w chwili próby.
Nasz aktor przygotowa∏ si´ do roli. Re˝yser ka˝e mu chwytaç si´
belki, jakby to by∏y ramiona krzy˝a. Ale... dwiema r´kami czy jednà?
Re˝yser po namyÊle: dwiema. Twoja sylwetka ma przez moment wyglàdaç w kadrze jak Chrystus na krzy˝u. Tak to potem, widzisz,
wspomina bohater wiersza zbierajàc si´ do wizyty u Baronowej. Na
co nasz aktor, spokojnie: mam byç ukrzy˝owanym twarzà do krzy˝a? I czemu w tekÊcie mam „A gwóêdê w niej tkwi∏” zamiast „Dwa
gwoêdzie w niej tkwi∏y”? Re˝yser: bo „gwóêdê w niej tkwi∏ jak w ramionach k r z y ˝ a!...” Nie „jak w ramieniu”. Kto ma racj´? Obaj27.
Tak˝e na to pytanie nie sposób udzieliç odpowiedzi poprawnej.
Napi´te wspó∏istnienie wykluczajàcych si´ wariantów sytuacyjnych czy te˝ wizualnych tym mocniej podkreÊla osobliwà groteskowoÊç sceny po∏owicznego ukrzy˝owania. Spe∏niajàc w swym retrospektywnym monodramie obie role, kata i ofiary, bohater wiersza
przez moment zawisa jednà r´kà na gwoêdziu sterczàcym w poziomej belce krzy˝a.
Myli∏by si´ jednak ktoÊ, kto by scen´ t´ widzia∏ w konwencji groteski buffo. Prawda, ca∏y ów „cud”, od anegdotycznej strony patrzàc, by∏ tylko szcz´Êliwym trafem, ∏utem szcz´Êcia, uÊmiechem losu. Lecz równoczeÊnie upadek na mrocznych schodach zaraz po
opuszczeniu tych, „co mrà z g∏odu” jest cudem rzeczywistym, choç
jak pio∏un gorzkim. Jest degradujàcym i dêwigajàcym cz∏owieczeƒstwo prze˝yciem upadku i zmartwychwstania – a zarazem doznaniem poni˝ajàcej paniki przed sacrum, jakie w cz∏owieku zaszcze26
Zofia Szmydtowa w kwalifikacji „trumienne” widzi jaskrawy wyraz wstr´tu do
„Êwiata”, tudzie˝ „ustroju spo∏ecznego, w którym jedni mrà z g∏odu, inni ˝yjà w zbytkach (…).” Wstr´t ów ma z poczàtku ogarniaç ca∏e otoczenie poety, by potem przeobraziç si´ „w ostry, bezwzgl´dny sarkazm zwrócony w ostatnich s∏owach wiersza przeciwko sobie.” Por. Z. Szmydtowa, Wst´p, [w:] Liryka romantyczna. Cz´Êç pierwsza. Mickiewicz – S∏owacki – Krasiƒski – Norwid, Warszawa 1947, s. 42, 43.
27
Jak wspomnia∏o si´ wy˝ej, wiersz Norwida jest osza∏amiajàcym popisem mistrzostwa w operowaniu semantykà liczby mnogiej.
75
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 76
COLLOQUIA LITTERARIA
pia podobieƒstwo bo˝e28. Jest doÊwiadczeniem zmartwychwstania
za cen´ banicji na ha∏aÊliwy „targ bydl´cy”. Móg∏, móg∏by postàpiç
po chrzeÊcijaƒsku. Cofnà∏ si´. Stchórzy∏. Czy to wyglàda na grotesk´ buffo? Owszem. Podszytà groteskà egzystencji29.
Gdyby w tym miejscu – po trzeciej strofie – wiersz si´ koƒczy∏,
stanowi∏by ca∏oÊç ambiwalentnà wprawdzie, lecz zwi´z∏à i zamkni´tà. By∏by opowieÊcià o wizycie w „trumiennym wn´trzu” i o wstrzàsie, jaki pociàgn´∏a; tak˝e w dos∏ownym, fizycznym sensie s∏owa.
Wszelako wiersz Norwida po trzeciej strofie bynajmniej si´ nie
koƒczy. Przeciwnie, tok narracji przechodzi do drugiej, symetrycznej cz´Êci utworu. W pierwszej, opowiadajàcej o wyprawie wczorajszej, sz∏o o doÊwiadczenie graniczne cz∏owieczeƒstwa. W cz´Êci
drugiej, rozwa˝ajàcej zamierzonà wizyt´ u Baronowej, idzie o mo˝liwoÊç podzielenia si´ tym doÊwiadczeniem z innymi. A tak˝e
o mo˝liwoÊç zabsorbowania go samemu.
Jednak˝e symetria oka˝e si´ pozorna i p∏ytka. Zacznijmy od
kwestii najprostszej z elementarnych, bo tyczàcej postaci graficznej
wiersza. W granicach poczàtkowych dwunastu wersów nie mamy
˝adnych wàtpliwoÊci co do uk∏adu i podzia∏ów tekstu: wersów dwanaÊcie, strofy trzy, w druku rozdzielane autorskà gwiazdkà. Co do
reszty wiersza, pewnoÊci takiej ju˝ wcale nie ma! Zachodzi bowiem
pytanie, jak potraktowaç strofy czwartà i piàtà. O ile w ogóle uznamy, ˝e sà to strofy osobne. Czy passus
28
W Poczàtku broszury politycznej, innym wierszu cyklu, poeta wyrzuca propagandyÊcie przyjmowanie owego podobieƒstwa za rzecz danà bàdê wprost zale˝nà od dokonanego, a przez owà broszur´ zalecanego, wyboru politycznego. „Lecz jeÊli mniemasz, ˝e
Ty – tworzysz cz∏eka, / Jak Bóg, na obraz Twój?... to rad bym wiedzia∏, / Czemu jest
Czasów i pokoleƒ przedzia∏?... / Skàd post´p? czemu? si´ go w dali czeka...” (II, 98).
Krótko: w porzàdku podmiotowego doÊwiadczenia podobieƒstwo bo˝e nie jest dane,
lecz zadane; rozstrzygane bez znieczulenia, nie zaÊ raz na zawsze dekretowane. Ku takiej interpretacji – choç w wersji kompromisowej i nie bez ograniczeƒ – sk∏ania si´ Zofia Trojanowiczowa w polemice z lekcjami Jacka Trznadla (Czytanie Norwida. Próby,
Warszawa 1978, s. 82) oraz Jadwigi Puzyniny i Barbary Subko (Interpretacja wiersza
„Poczàtek broszury politycznej…”, „Pami´tnik Literacki” 1976, z. 2). Por. Z. Trojanowiczowi, O wierszu Norwida „Poczàtek broszury politycznej…”, „Studia Norwidiana” 5-6,
1987-1988, s. 108-110.
29
Warto jednak pami´taç, ˝e w Êwiecie Norwida generalnie wartoÊci nie sà nam dane raz na zawsze i bez wzgl´du na okolicznoÊci. Zaniedbane czy wr´cz zaniechane
przez cz∏owieka obracajà si´ w proch. Tak „krzy˝ sam, walàc si´ na grobie, zgni∏y, / Razem traci kszta∏t i wag´!”. Por. Bliscy, II, 75. Jednà z trosk Norwida jest laicyzacja kultury wspó∏czesnej. Widzi w niej powrót do pogaƒstwa, skàdinàd nie przekreÊlajàcy rozmaitych form obecnoÊci Bo˝ej w Êwiecie.
76
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 77
NERWY 16/17
Có˝? powiem jej...
... Zwierciad∏o p´knie,
winniÊmy traktowaç jako jeden wers rozbity na dwie linijki jedynie w zapisie graficznym – tak rozstrzygn´li obaj wydawcy Vade-mecum – czy te˝ widzieç w nim d w a o s o b n e w e r s y u r w a n e? JeÊli zawierzyç wspomnianym badaczom, po trzech strofach czterowersowych otrzymuje si´ nieoczekiwanie strof´ oÊmiowersowà po
to tylko, by w kolejnej, ostatniej, powróciç do formatu czterowersowego30. Odczytanie takie wspiera okolicznoÊç, i˝ dwu linijek zacytowanych powy˝ej Norwid nie przedzieli∏ gwiazdkà, tak jak uczyni∏ to
z pozosta∏ymi. Tym niemniej rozdzieli∏ je uk∏adem rymów i odst´pem graficznym. Przede wszystkim zaÊ w przytoczonym wy˝ej krótkim fragmencie dochodzi do tak gwa∏townego spi´trzenia emocji
i rozstrzygni´ç, ˝e utrzymaç je w granicach jednej spójnej strofy
mo˝na tylko za cen´ arbitralnego przechylenia opcji na jednà stron´. Jak ów zabieg interpretacyjny wyglàda w praktyce, pokazuje
fragment przypisu w edycji Józefa Ferta, objaÊniajàcy wyra˝enie
„kapelusz postawi´”: „Bohater poszed∏ do salonu Pani Baronowej,
by och∏onàç, ale siedzi z kapeluszem w r´ku, wie, co na jego przypowieÊç mo˝e powiedzieç salon – dlatego umknie i z tego piek∏a”31.
Nieobrachowany czy nie obrachowany, wers 16 czy te˝ 16/17
przysparza zresztà czytajàcemu k∏opotu powa˝niejszego, ani˝eli
wspomniany problemat buchalteryjny. Nie wiadomo nie tylko, jak
linijk´ t´ policzyç. Nie wiadomo nie tylko, co poczàç z tà osobliwà,
bo dwukrotnie obszerniejszà, nieobrachowanà (nie obrachowanà?)
strofà, do której nale˝y i z którà nie wiedzieç co w∏aÊciwie czyni,
rozrywa jà czy scala. Przede wszystkim nie da si´ nawet rozstrzygnàç, j a k g o p o w i e d z i e ç. Có˝? bowiem mamy poczàç z pytajnikiem wrzuconym w Êrodek zdania.
30
Mo˝na by co prawda zwrotk´ 4. traktowaç jako przyk∏ad nierzadkiej w dorobku
Norwida strofy z „kodà”, „czyli koƒcowym wierszem krótszym od pozosta∏ych, wygodnym dla (…) puentowania motywów.” Por. L. Pszczo∏owska, Wiersz polski. Zarys historyczny, Wroc∏aw 2001, s. 223. Nie jest to jednak rozwiàzanie zadowalajàce, zwa˝ywszy
˝e ów urwany wers 16. niczego nie zamyka, nie puentuje, a przeciwnie, otwiera i dramatyzuje. Nadto przy takiej lekcji otrzymujemy strof´ 5. z „kodà” przerzuconà z koƒca na
poczàtek oraz liczàcà – jako jedyna – nie widzieç czemu wersów pi´ç miast czterech.
31
C. Norwid, Vade-mecum, op. cit., s. 170. Podane przez uczonego w cudzys∏owie
wyrazy „och∏onàç” i „przypowieÊç” pochodzà od niego samego, inne – oznaczone w ten
sam sposób – zosta∏y wzi´te z wiersza Norwida.
77
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 78
COLLOQUIA LITTERARIA
Co prawda, idàc za wydawcà Vade-mecum dylematu tego mo˝na
uniknàç. DoÊç w sobie rozwinàç ˝yczliwà tolerancj´ dla Norwidowej interpunkcji i przyjàç, ˝e poeta przesadzi∏ i pogubi∏ si´, próbujàc swoje rymy podkreÊlaç i podbijaç wszystkimi tymi przecinkami,
nawiasami, kropkami, wykrzyknikami, znakami zapytania... i czym
tam jeszcze pisownia nasza bogata. Dlatego zamiast si´ przejmowaç oryginalnà interpunkcjà poety, trzeba jà wedle gustu dzisiejszego „zmodernizowaç”, a dzi´ki temu niejasny sens wiersza ile
mo˝na uprzyst´pniç rozp´dzonemu, jeÊli nie wr´cz znerwicowanemu, czytelnikowi wspó∏czesnemu32. Tymczasem cena, jakà przychodzi p∏aciç za kurtyzowanie bàdê bagatelizowanie w interpretacji
tekstu swobodnie wybranych „wielokropków” i „przecinków” orygina∏u, nie jest b∏aha. Trzeba bowiem najpierw milczàco przyjàç, jakoby zdaniem poety w ogóle mo˝na by∏o cokolwiek wypowiedzieç
w oderwaniu od brzmienia i zapisu, jakie ludziom po temu s∏u˝à.
A jest to, bagatela, za∏o˝enie wprost przeciwstawne Norwidowej filozofii j´zyka. Dla niego przecie˝ „mowa-pi´kna zawsze i wsz´dzie
polega / N a w y g ∏ o s z e n i u s ∏ o w a z a r a z e m p o n ´ t n i e /
I t a k z a r a z e m , ˝ e s i ´ p i s o w n i ´ p o s t r z e g a (...)”33. Owo
przeÊwitywanie planów, faktury, niedope∏nionej intencji i uderzeƒ
d∏uta jest przy tym tak˝e nieuniknionà koniecznoÊcià wszelkiej pracy twórczej. „Nic nie poradzisz!... ka˝de twoje dzie∏o, / Choçby si´
z trudów herkulejskich wszcz´∏o, / Niedope∏nionem b´dzie i kalekiem...”34 „Niedope∏nionem” raczej nie w znaczeniu: niezupe∏nym,
niedoÊç ca∏ym bàdê ca∏oÊciowym, bo przecie˝ jednak mówi tu si´
o „dziele”, zatem tworze dokonanym. „Niedope∏nionem” raczej
32
W edycji Józefa Ferta czytamy „Niniejsza publikacja VM (...) jest efektem daleko
posuni´tego kompromisu mi´dzy intencjami autorskimi i oczekiwaniami wspó∏czesnego czytelnika (...).” (op. cit., s. CXXVI-CXXVII). Dwie strony dalej edytor przyznaje,
nie powstrzymujàc si´ od parodii interpunkcyjnego idiomu Norwida w aspekcie, co do
którego sam poet´ „poprawi∏”: „(...) jedynie w kilku miejscach dokona∏em przestawienia znaku wielokropka: w moim rozumieniu mia∏ on w∏aÊnie uprzedzaç rzecz wa˝nà,
zatrzymujàc uwag´ przed s∏owem, nie po nim...” (tam˝e, s. CXXVIII- CXXIX). Zg∏aszajàc zastrze˝enia co do skali owego kompromisu, uwa˝am zarazem, ˝e interpunkcja
orygina∏u winna stanowiç przedmiot historycznej interpretacji, nie zaÊ edytorskiej adaptacji podyktowanej interesem (lub jego brakiem) czytelnika obecnego. Barbara Subko
w artykule O podkreÊleniach Norwidowskich opowiada si´ za „edycjà pozostawiajàcà interpunkcj´ i grafi´ autorskà, nawet utrudniajàcà wspó∏czeÊnie lektur´.” („Studia Norwidiana” 9-10, 1991-1992, s. 64).
33
Dwa guziki, II, 126.
34
Prac czo∏o, II, 91.
78
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 79
NERWY 16/17
w znaczeniu: skazanym na fakturalnoÊç, zapoÊredniczenie myÊli czy
idei przez wyczuwalny opór materia∏u poddawanego przez artyst´
obróbce – kamienia, linii i barwy lub te˝ wypowiadanego s∏owa35.
Wiersze Cypriana Norwida w∏aÊnie dlatego i po to a˝ kipià od
znaków interpunkcyjnych, aby ich zapis na martwej karcie papieru
jak najwierniej oddawa∏ ˝ywà, podmiotowo i s y t u a c y j n i e jednokrotnà, niepowtarzalnà melodi´ zdania, a przez aktualnà i n t e n c j ´ osoby ludzkiej postawionej tu i teraz, w samym Êrodku jej
Êwiata bie˝àcego.
Strategia taka ma swojà gorzkà cenà. Nie daje si´ godziç z posàgowo stabilnà kreacjà autorytetu mówiàcego. Ta równie˝ zostaje
dotkni´ta graniczàcym z autodestrukcjà ˝ywio∏em negacji. W czasach, gdy tyle wierszy wspó∏czesnych bàdê wspó∏czeÊnie wielbionych, a o lat dziesiàtek bàdê dwa wczeÊniejszych, podsuwa∏o czytelnikom gotowà partytur´ kultu poety36, wiersz Norwida staje si´ ˝ywym Êwiadectwem dramatu to˝samoÊci. Nieomal w ka˝dej poszarpanej intonacyjnie strofie Vade-mecum znaleêç by si´ mog∏o credo
zamykajàce Pierwszy list, co mnie doszed∏ z Europy...:
(...) Wam ja, z góry
S a m e g o s i e b i e r u i n, mówi´ tylko,
˚e z g∏´bi serca b∏ogos∏awiç chcia∏bym –
Chcia∏bym... to tyle mog´... reszt´ nie ja,
Bo ja tam koƒcz´ si´, gdzie mo˝noÊç moja37.
Jak wiadomo, poeci romantyczni rozbili sztywny kanon wersyfikacyjny klasycyzmu, rzucajàc si´ w dramacie zw∏aszcza na szerokie
wody wiersza nieregularnego. Tym niemniej za sprawà elegijnych
tradycji porozbiorowej poezji sentymentalnej, a bardziej jeszcze
dzi´ki Mickiewiczowskim Balladom i romansom, póêniej zaÊ niezliczonym krajowym i emigracyjnym epigonom Adama, w Polsce wie35
Barbara Subko w osobnym artykule poÊwi´conym Norwidowemu dywizowi aprobujàco przytacza opini´ Józefa Trypuçki o „stanowisku poety, ˝e utwory literackie powinny byç przeznaczone do recytowania. Trypuçko uwa˝a, i˝ Norwid, Êwiadomy upadku
sztuki czytania, wprowadza∏ do swoich tekstów wiele innowacji (np. podkreÊlenia, interpunkcja), których celem by∏o w∏aÊnie podniesienie sztuki czytania.” O funkcjach ∏àcznika w poezji Cypriana Norwida, „Studia Norwidiana” 5-6, 1987-1988, s. 98-99. Cytat pochodzi z r´kopisu Trypuçki „przekazanego po jego Êmierci ze Szwecji”. (tam˝e, s. 86).
36
Por. Klaskaniem majàc obrz´k∏e prawice..., II, 15.
37
[Pierwszy list, co mnie doszed∏ z Europy], I, 218.
79
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 80
COLLOQUIA LITTERARIA
ku XIX kwintesencj´ poetyckoÊci widziano powszechnie w g∏adkim
toku wiersza, najlepiej opartym na pieÊniowej tradycji folkloru.
Uznawano przy tym, ˝e ów idiom g∏adki jest stosowny do ca∏ego tematycznego uniwersum poezji. S∏u˝yç mo˝e w równej mierze wychwalaniu wewn´trznego ∏adu Êwiata, jak utyskiwaniu na jego chaos
i rozpad. Tote˝ burzliwa, potargana, a przy tym wcale nie rozhisteryzowana emocjonalnie intonacja wiersza nara˝a∏a Cypriana Norwida
na ryzyko odrzucenia znacznie wi´ksze, ani˝eli jesteÊmy to w stanie
sobie wyobraziç po wszystkich ekscesach flirtujàcej z prozà awangardowej poezji XX wieku. Bagatelizujàc Norwidowe eksperymenty
intonacyjne, wyrzàdzamy krzywd´ staremu poecie. Post´pujemy
tak, jakbyÊmy byli gotowi wreszcie go przyjàç i zrozumieç, jeÊli tylko
wpierw na progu odda to, co dla niego najwa˝niejsze.
Stawkà Cypriana Norwida jest nie tylko intonacyjna, ani nawet
osobowa wiarygodnoÊç zapisu mowy. Gra idzie o w´z∏owe za∏o˝enia ca∏ego bodaj Êwiatopoglàdu poety. Wypowiadajàc jakikolwiek
zdecydowany sàd z koniecznoÊci reprodukujemy jedynie opini´ ju˝
uprzednio powzi´tà, nie zawsze nawet w∏asnà. Albowiem w Êwiecie
wyobraêni moralnej Norwida o r z e k a j à c cokolwiek o czymkolwiek lub kimkolwiek, nie tyle – jak powinieneÊ – stajesz wobec wartoÊci w samym Êrodku otwartego nawiasu chwili obecnej, co rutynowo z punktu widzenia mechanizmów mowy potwierdzasz, komunikujesz innym bàdê sobie samemu swojà powzi´tà uprzednio identyfikacj´ z owà wartoÊcià.
Pytany o zdanie w dowolnej chwili jestem niczym podró˝ny na
pok∏adzie „Marguerity” wyp∏ywajàcej dziÊ, w grudniu 1852 r.,
z Londynu do New-York:
Ja nie wiem... koƒca, nigdy nie wiem mo˝e,
Lecz...
(tu mi przerwa∏ sternik)
... szcz´Êç wam Bo˝e... 38
Charakterystyczne, ˝e po˝egnalne „szcz´Êç Bo˝e” wypowiada ku
zostajàcym w Europie nie pierwszoosobowy bohater wiersza, lecz
38
„Z pok∏adu Marguerity wyp∏ywajàcej dziÊ do New-York”, I, 215. Tomasz Korpysz
przypisuje po˝egnalne „… szcz´Êç wam Bo˝e…” bohaterowi wiersza, a nie sternikowi.
Por. Jakie po˝egnanie? O wierszu Norwida „Z pok∏adu Marguerity wyp∏ywajàcej dziÊ do
New-York”, [w:] Liryka Cypriana Norwida, red. P. Chlebowski, W. Toruƒ, Lublin 2003.
80
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 81
NERWY 16/17
przytaczany przezeƒ „sternik”. Do alter ego poety nale˝y jedynie
„Ja nie wiem... koƒca (...).”
Z drugiej zaÊ strony najprostsza definicja bie˝àcego po∏o˝enia
jednostki z regu∏y rzuca jà na rozdro˝e wartoÊci, wyznaƒ, ideologii,
okazji wzajemnie si´ wykluczajàcych.
Ludzie, choç kszta∏tem r a s napi´tnowani,
Z wykrzywianymi r ó ˝ n à m o w à wargi,
G∏oszà: ˝e oto ê l i j u ˝ i w y b r a n i,
˚e ju˝ h o s a n n a tylko, albo skargi...
˚e Pyton-stary zrzucon do otch∏ani:
Grosz? – ˝e symbolem ju˝; harmonià?... – targi!
Tryb orzekajàcy, w∏aÊciwy dla wymiany handlowej, która w koƒcu
wymaga rzetelnego komunikowania cen i ofert, tudzie˝ na korytarzach w∏adzy dla pozyskiwania stronników, zawodzi z kretesem jako formu∏a na podmiotowe poszukiwanie i doÊwiadczanie wartoÊci.
– O! nie skoƒczona jeszcze Dziejów praca,
Nie-prze-palony jeszcze glob, Sumieniem! 39
Sztuka s∏owa tymczasem, bo niekoniecznie nawet sztuka wiersza,
daje poecie szans´ zatrzymania w s∏owie ˝ywego dramatu mówienia jako aktu wyboru wartoÊci. Tote˝ nieciàg∏a intonacja Norwidowych wersów jest nie tylko pomys∏em na ostentacyjne zaznaczenie
osobowego pi´tna mowy. Intonacyjna tektonika wersów Norwida
likwiduje niemal zawsze mo˝liwoÊç potraktowania jego zdaƒ jako
autorytatywnych sàdów w sensie logicznym. Ich porwana albo meandryczna sk∏adnia, rozk∏ad akcentów i melodia zmierzajà do dramatycznego uobecnienia samej sytuacji wyboru. Uobecnienia dramatycznego w tym sensie, i˝ jawnie okazujàcego, jak nieuniknione,
a zarazem nie zdeterminowane przez nic, co by zdarzy∏o si´ wczeÊniej, jest opowiedzenie si´ za któràÊ z racji wpisanych w chwil´ –
rozterk´ – bie˝àcà40. Nie mo˝na uciec przed wolnoÊcià. Co najwy˝ej
mo˝na si´ w tej sprawie ∏udziç; „si´” i innych.
Norwidowa filozofia mowy w twórczoÊci poety zdarza si´ i dzieje. Bywa Êciàgana do rozmiarów jednozdaniowej maksymy, lecz nie
Socjalizm, II, 19.
Rzecz inna, i˝ dopiero odniesienie do przesz∏oÊci, najogólniej: do tradycji, pozwala rozpoznaç w∏aÊciwy przedmiot i sens decyzji.
39
40
81
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 82
COLLOQUIA LITTERARIA
staje si´ nigdy przedmiotem zwartego, dyskursywnego wywodu.
Zdarza si´ i dzieje równie˝ w nie obrachowanym wersie 16/17.
Po parokrotnej lekturze wiersza nam samym eksperyment raczej
si´ ju˝ nie uda. PoproÊmy wi´c kogoÊ innego, aby pozwoli∏ nagraç
swojà lektur´ „Nerwów” na g∏os. A potem zwróçmy si´ z tà proÊbà do
jeszcze paru osób. Po czym uwa˝nie zestawmy nagrania wersu 16/17.
Oka˝e si´ z pewnoÊcià, ˝e przy ca∏ym interpretacyjnym rozrzucie poszczególnych recytacji, w tym jednym, kulminacyjnym punkcie otrzymamy tylko dwa warianty, zale˝nie od tego, na ile serio mówiàcy potraktowa∏ pytajnik w Êrodku zdania. Jedni wi´c, lekcewa˝àc zapis Norwidowy i przesuwajàc w myÊli pytajnik na koniec zdania, mówiç b´dà
(A)
Có˝ powiem jej? etc.,
gdy inni stanà na g∏owie, by lojalnie wobec zapisu wyrecytowaç
(B) Có˝? powiem jej etc.
I có˝ stàd? Niema∏o! Albowiem wersja (A) okazuje si´ jednà
z mo˝liwych artykulacji opinii, i˝ Baronowej w∏aÊnie mówiç o takich rzeczach nie ma co, nie ma sensu, nie warto41. Gdy˝ skutku
˝adnego to i tak nie da.
Natomiast lojalny wobec zapisu wariant (B) jest heroiczny: no
có˝, powiem jej! Zamiast „no có˝” równie dobrze znaleêç by si´
mog∏o „a niech tam!” albo „zale˝y mi?”. Czy i co Baronowa z tym
zrobi, to jej sprawa. Ja wykona∏em, co do mnie nale˝a∏o.
Decyzja w kwestii (A) czy (B) natychmiast zmienia status czy
charakter dwu strof ostatnich. JeÊli mówiàcy oka˝e si´ oportunistà,
wtedy czas przysz∏y strofy [e] przybierze funkcj´ trybu przypuszczajàcego, i to formu∏ujàcego warunek czysto hipotetyczny. Groteskowo fantastyczna deformacja o˝ywianej i rozkrzyczanej scenografii
salonu b´dzie dodatkowo podkreÊlaç nierealnoÊç owego warunku,
jego czysto mentalny charakter. Natomiast w strofie ostatniej powrócimy do opowieÊci wiarygodnej, utrzymanej w modalnoÊci czasu przysz∏ego jako rozwini´cia czy te˝ realizacji decyzji ju˝ powzi´tej; czasu przysz∏ego dokonanego42.
41
„Có˝?” nie mo˝e odnosiç si´ do namys∏u, co mianowicie i jak Baronowej opowiedzieç, skoro wiersz w tej mierze przedstawia do wyboru zestaw jednoelementowy: opowieÊç o wczorajszej wizycie „w miejscu, gdzie mrà z g∏odu”.
42
Takà ram´ modalnà wprowadza otwierajàcy strof´ ∏àcznik: „Dlatego:”.
82
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 83
NERWY 16/17
Na pociech´ zostanà mu sarkastyczne bon-moty sprowadzajàce
rozterk´ sumienia do stanów nerwowych, podlegajàcych prostym
zabiegom kuracyjnym „– bo, koƒcem koƒców, wszystko to niczym
innym nie jest, jedno s p r a w à - n e r w o w à, uwa˝anà nies∏usznie za
s p r a w ´ - s u m i e n i a i u m y s ∏ u. Nareszcie przecie˝ znajdzie si´
ku temu narkotyk stosowny, kàpiele jakie mineralne lub proszek po
prostu jaki na natury do tyla nerwom podleg∏e dzia∏ajàcy i takowe
oczyszczajàcy z humoru – a wtedy uspokoi si´ to wszystko”43.
Z drugiej jednak strony g∏´boko hipotetyczny walor strofy przedostatniej nadaje tak˝e strofie nast´pnej z lekka wàtpliwy charakter.
O ile co do tego, czy bohater istotnie wczoraj by∏ u mràcych z g∏odu, trudno mieç wàtpliwoÊci, to mo˝na si´ zastanawiaç, czy naprawd´ (albo w koƒcu) wybierze si´ dziÊ do Baronowej, czy te˝ tylko ewentualnoÊç z∏o˝enia owej wizyty w dwu strofach ostatnich
wiersza – rozwa˝a. Bo jeÊli nie ma po co mówiç tam o sprawach poruszajàcych i wa˝nych, to po co tam w ogóle iÊç? Wzglàd na podtrzymanie osiàgni´tej pozycji towarzyskiej nie zosta∏ w wierszu wyraêniej zasygnalizowany.
Jak widaç, wariant (A) zak∏ada osobnà filozofi´ mowy. SprawnoÊç mówienia ma si´ po to, aby móc sobie w por´ wyperswadowaç,
˝e mówienie niczego w Êwiecie, „gdzie mrà z g∏odu”, nie zmienia.
W szczególnoÊci zaÊ nikogo nie nakarmi. Norwidowy oportunista
jest realistà i z góry zna granice tego, co tu i teraz mo˝liwe, a co nie.
Wie, ˝e mówi si´, zw∏aszcza zaÊ mówi si´ publicznie tak i po to, by
czytelnie dla wszystkich obecnych okazaç im, ˝e jest si´ nadal jednym z nich. W jego s∏owniku terminem kluczowym jest „wróciç”.
Dewizà – nie zrobiç, nie powiedzieç niczego, po czym ju˝ „wróciç”
by nie mo˝na. Mo˝e by∏ ju˝ bezdomny i wie, jak to smakuje, gdy nie
ma dokàd wróciç do siebie. Mo˝e ju˝ go z jakiego salonu wyrzucono. W ka˝dym razie teraz ju˝ uwa˝a.
KtoÊ, kto powie:
(B) Có˝? powiem jej etc.,
daje poznaç, ˝e wie, jak s∏owo wa˝y w domenie wartoÊci. Od tego, co powiesz bàdê przemilczysz, mo˝e nie zmieni si´ Êwiat poza
tobà, Êwiat innych ludzi. Tamci zapewne nie przestanà mrzeç z g∏o43
Zdania wyj´te z przytaczanego wy˝ej listu do Joanny Kuczyƒskiej z 8 wrzeÊnia
1862 r. (IX, 53).
83
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 84
COLLOQUIA LITTERARIA
du. Lecz Twój Êwiat, a Ty w nim i wszystko, co dla Ciebie wa˝ne,
zmienicie si´ na pewno. I b´dzie to zmiana nie do cofni´cia, bo na
powiedzeniu czy mówieniu rzecz nigdy si´ nie koƒczy.
Po ironicznie z∏oÊliwej redukcji „sprawy-sumienia i umys∏u” do
„sprawy-nerwowej”, nie zak∏ócajàcej doprawdy w niczym rutyny
„˝ycia pobie˝nego”, Norwid 8 wrzeÊnia 1862 r. przedk∏ada Joannie
Kuczyƒskiej: „Co trudniejszà jest rzeczà – co charakter Êwi´tej ma
dramy? – to poruszenia ju˝ nie z nerwów, ale z sumienia g∏´bokoÊci
i z istotnej wiedzy pochodzàce. Te wszelako aby od owych odró˝niç,
zaiste ˝e nie wystarcza na to przez kogo innego zrobionej naprzód
rutyny, ale samemu nale˝y w tej mierze cokolwiek popracowaç!
Wyraz ten: popracowaç, ka˝e mi przerwaç pisanie niniejsze i r´kawy zawinàç”44.
Wszystko, co powiesz, na coÊ ci´ wobec innych nara˝a. Wszystko, co mówisz, czegoÊ Ci przysparza lub czegoÊ pozbawia. S∏owami
kluczowymi okazujà si´ „byç” – ale „byç w miejscu”, nie „u kogoÊ”
– oraz „pójÊç do...”, czasowniki zatem odnoszàce relacj´ do cnoty
wytrwa∏oÊci i odwagi w poznawaniu nowych po∏aci Êwiata.
KtoÊ, kto powie:
Có˝? powiem jej
– powie. Lecz co powie? Opowie po prostu to, co czytelnik, który
dotar∏ do wersu 16/17, pozna∏ ju˝ we wczeÊniejszych partiach wiersza. Wówczas g∏´boko hipotetyczny, mentalny walor czasu przysz∏ego w strofie z papugami ustàpi na rzecz jego charakteru narracyjnego, a strofa ta oka˝e si´ z∏oÊliwie przerysowanà opowieÊcià
o mierze skandalu, jaki wywo∏a relacja z wizyty wczorajszej. Natomiast strof´ ostatnià przyjdzie w ogóle z pami´ci wymazaç!
Wariant heroiczny wersu 16/17 pociàga wi´c rekompozycj´ ca∏ego wiersza. Porzàdek nast´pstwa strof, jeÊli pos∏u˝yç si´ nadanymi
im wy˝ej oznaczeniami, przybierze postaç sekwencji
a – b – c – d – (a1 – b1 – c1) – e.
Ca∏y wiersz zaÊ oka˝e si´ wewn´trznie roz∏amanà opowieÊcià
o dwu skandalach: sumienia w trzech strofach poczàtkowych i obycia w dwu koƒcowych.
44
84
Tam˝e.
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 85
NERWY 16/17
Ukrytà analogi´ wià˝àcà owe doÊwiadczenia zdradza upodobnienie rytmiczne – tok jambiczny wersów 4. i 1945. JeÊli owà analogi´ dwu scen groteskowych, tej „na nieobrachowanym pi´trze” oraz
tej spod „plafonu” w salonie Baronowej, dostrze˝e si´ i przez sposób wyg∏oszenia wiersza podtrzyma, wówczas oka˝e si´, ˝e do tego,
by „jej powiedzieç” sk∏aniaç by mog∏a nie tylko czysta bezkompromisowoÊç bohatera wiersza, lecz tak˝e potrzeba ekspiacji za kompromitujàcy upadek na mrocznych schodach i jego powód: nieomal
turystyczne oglàdactwo „w miejscu, gdzie mrà z g∏odu”. KtoÊ, kto
nie sprosta∏ Chrystusowemu wyzwaniu, mo˝e nie chcieç okazaç si´
jeszcze faryzeuszem, swobodnie perorujàcym o pomocy ubogim
dopóty, dopóki to niczym mu nie grozi.
To wariant wzgl´dnie optymistyczny, jeÊli nie wr´cz naiwny. Wariant pesymistyczny interpretacji ka˝e widzieç w narracji wiersza
prób´ przes∏oni´cia w∏asnego grzechu przeciw mi∏oÊci bliêniego.
To, co z perspektywy czytelnika jest starannie przemyÊlanà inscenizacjà sytuacji wyboru moralnego, wyboru otwartego, dla bohatera
pierwszoosobowego stanowi rozbudowanà, meandrycznà psychomachi´, majàcà przed nim samym zakryç ÊwiadomoÊç, ˝e w∏aÊciwie
wczoraj ju˝ w y b r a ∏ przeciw wierze. W tych, co mrà z g∏odu, nie
zobaczy∏ bliênich. Obejrza∏ ich nieomal jak coÊ, jak nieoznaczone
bli˝ej stworzenia. Wobec czego dziÊ nie stoi ju˝ przed nim wybór,
czy u Baronowej oka˝e si´ faryzeuszem, czy te˝ nie. On od wczoraj
ju˝ nim jest!
Podejmowany przez czytelnika wybór heroiczny: „Có˝? powiem
jej…” spe∏niony przez bohatera wiersza by∏by faryzeizmem niewyobra˝alnym. Za to opcja kunktatorska: „Có˝? powiem jej…” w jego
po∏o˝eniu stanowi∏aby Êwiadectwo wzgl´dnej przyzwoitoÊci. Wzgl´dnej, bo ju˝ tylko wobec siebie samego. Wzgl´dnej, bo wyzbytej jakichkolwiek skutków zewn´trznych, nie chroniàcej wszak˝e przed
namna˝aniem si´ wewn´trznych machinacji, samousprawiedliwieƒ
i udr´ki, lecz nie rzeczywistych wyrzutów sumienia. Tytu∏ wiersza –
Nerwy – odnosi si´ wprost do dramatu ÊwiadomoÊci faryzejskiej.
Ambicjà poety nie jest nawracanie upad∏ych, podsuwanie przegranym budujàcych przyk∏adów ani karcenie ospa∏ych w cnocie.
Wiersz Nerwy to nie jest poczàtek broszury politycznej. Wprost
przeciwnie. Poeta jako poeta w∏aÊnie, sztukmistrz s∏owa, wirtuoz
45
Zatem: „na nieobrachowanym” oraz „i wymalowane”. Por. te˝ przypis 21.
85
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 86
COLLOQUIA LITTERARIA
gramatyki i intonacji, w dwu banalnych zdarzeniach obna˝a dramatycznà, poniekàd ostatecznà sytuacj´ wyboru. Po czym swojego czytelnika wrzuca w samo k∏´bowisko sprzecznoÊci, jakby mówi∏: tutaj
ró˝a, tutaj taƒcz. I odcina wszystkie szanse odwrotu.
Czytelnik tego wiersza nie mo˝e w ostatniej chwili si´ cofnàç. Ma
wiedzieç i poczuç, ˝e za ka˝dym razem wybiera bez mo˝liwoÊci odwrócenia wyboru. Kiedy w lekturze Nerwów na g∏os dojdzie do rozstrzygajàcego o wszystkim wersu 16/17, b´dzie musia∏ wybraç jednà
z dwu wersji nie mogàc si´ schroniç w ˝adnej trzeciej. A potem zobaczyç w sobie tchórza-kunktatora bàdê cz∏owieka odwa˝nego.
Czytelnik stoi przed szansà, jakà bohater wiersza sam sobie bezpowrotnie przekreÊli∏46.
46
Pani Profesor Zofii Stefanowskiej oraz Doktorowi Tomaszowi Korpyszowi sk∏adam serdeczne podzi´kowanie za uwa˝nà i krytycznà lektur´ tekstu. Dzi´ki Ich uwagom i rozmowom z Nimi mog∏em poprawiç wiele b∏´dów, a te˝ uzmys∏owiç sobie liczne
ukryte przes∏anki wywodu.
86
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 87
Colloquia Litteraria
UKSW
2/3 2007
BERNADETTA KUCZERA-CHACHULSKA
CO WIEMY O LIRYCE NORWIDA?
KILKA UWAG O SPOSOBACH CZYTANIA POETY1
Napisa∏ Norwid we wst´pie do Kleopatry i Cezara:
„rym b i a ∏ y, bez koƒcówek, jest daleko trudniejszym do pisania ani˝eli wiersz koƒcowany i wiàzany, z tej przyczyny, i˝ on jest wiàzany nie
tylko samà i w jednym punkcie koƒcówkà, lecz na ca∏ej swej d∏ugoÊci.
Wiersz niewiàzany wiele wi´cej od wiàzanego wymaga poprawnoÊci.”2
Rozpoczynam od przypomnienia takiej ÊwiadomoÊci Norwida,
która z wyrazistoÊcià i mocà wskazuje na mow´ poezji jako t´ nadzwyczajnie zorganizowanà, równie˝ w tych miejscach, gdzie nie si´ga ju˝ rym i „pierwszoplanowy” rytm, osobny kszta∏t poszczególnych tropów, i – co oczywiste – zespó∏ norm gramatycznych, j´zykowych. Albo – si´gajà, ale w sposób ju˝ tak przetworzony, ˝e nie sposób dopatrzeç si´ ich pierwotnego kszta∏tu. Z literaturoznawców
drugiej po∏owy XX w. najbli˝sze Norwidowi poglàdy w tej materii
wyrazi∏ chyba Ireneusz Opacki, twierdzàc, i to we wst´pie do interpretacji S∏owackiego (poety o nadzwyczaj trudnej do okreÊlenia naturze lirycznoÊci), ˝e rzeczywistoÊç poezji „jest dziedzinà wyobraêni
Êcis∏ej”.3 Norwid zaÊ, zw∏aszcza w ostatnim przywo∏anym zdaniu,
o tym, ˝e wiersz „niewiàzany wiele wi´cej od wiàzanego wymaga
1
Tekst zosta∏ wyg∏oszony na sympozjum w Uniwersytecie Kardyna∏a Stefana Wyszyƒskiego, poÊwi´conym problemom badaƒ nad Norwidem: Jak czytaç Norwida? Postawy badawcze, metody, weryfikacje (15-16 grudnia, 2005, Warszawa). Gatunkowo sytuuje si´ na pograniczu komunikatu.
2
Wszystkie zacytowania Norwida pochodzà z wydania: Cyprian Norwid, Pisma
wszystkie. Zebra∏ tekst ustali∏, wst´pem i uwagami krytycznymi opatrzy∏ Juliusz Wiktor
Gomulicki, t. I-XI, Warszawa 1971-1976; tu: V, s. 9-10.
3
I. Opacki, „W Êrodku niebokr´ga”. Poezja romantycznych prze∏omów, Katowice
1995, s. 8.
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 88
COLLOQUIA LITTERARIA
poprawnoÊci”, akcentuje nadzwyczajnà spoistoÊç utworu poetyckiego i regu∏y rzàdzàce tà spoistoÊcià.
JeÊli chc´ mówiç na temat „co wiemy o liryce Norwida”, to nie
chodzi, oczywiÊcie, o przywo∏ywanie rezultatów ogromnych badaƒ,
trwajàcych niemal wiek, które doprowadzi∏y do pewnej przejrzystoÊci tematów, pojawiajàcych si´ w liryce Norwida, wyszczególni∏y gatunki, powiàza∏y problematyk´ wierszy z realiami ˝ycia poety, zabudowa∏y puste pole kontekstów historycznoliterackich (np. Norwid
wobec pierwszej fali romantyzmu i wobec tendencji pozytywistycznych), rekonstruowa∏y wizj´ cz∏owieka, obecnà w jego poezji, czy,
jak to si´ mówi ostatnio: antropologiczny wymiar tej twórczoÊci.
Istniejà w obr´bie zarysowanych pól prace wybitne, nie zdezaktualizowane i, jak mo˝emy przewidywaç, ˝ywe b´dà jeszcze
przez wiele dziesi´cioleci. Istniejà równie˝ mniej trafne rozpoznania, ale poprzez swojà obecnoÊç tak korzystnie dla norwidologii rysujàce granice mo˝liwych obserwacji i ustaleƒ, ˝e zyskujemy pewniejsze rozeznanie dokàd pójÊç mo˝na, a gdzie absolutnie chodziç nie nale˝y. Z perspektywy odleg∏ego czasu dostrzegamy, ˝e np. wielka surowoÊç Wac∏awa Borowego wobec Romana Zr´bowicza dzia∏a∏a oczyszczajàco na metod´4, ale niejednokrotnie przyçmiewa∏a celne intuicje pisarza dotyczàce natury poezji Norwida.
Ostatnie, ekspresywnie inteligentne prace Wies∏awa Rzoƒcy, nie
zawsze trafne w swoich ostatecznych konkluzjach, tym mocniej pokaza∏y, jak silne jest to wewn´trzne „constans” poety, nie podatne
na ˝adne metodologiczne „próby”.5
Formalistyczno-strukturalistyczna rewolucja w literaturoznawstwie, inaczej mówiàc, istotne usprawnienie metody lektury poezji
w ogóle, stworzy∏o równie˝ okreÊlone mo˝liwoÊci dla badaczy wiersza Norwida. PoÊrednim wykorzystaniem tej mo˝liwoÊci by∏a (przyk∏adowo) monografizujàca praca Zdzis∏awa ¸apiƒskiego6, równie˝,
mi´dzy wieloma innymi, interpretacje z tomu Stanis∏awa Makowskiego Cypriana Norwida kszta∏t prawdy i mi∏oÊci7, a tak˝e ca∏kiem
4
Zob. np. W. Borowy, Norwidiana 1921-1924, [w:] O Norwidzie. Rozprawy i notatki,
Warszawa 1960, s. 99-100.
5
Zob. np. W. Rzoƒca, Norwid poeta pisma. Próba dekonstrukcji dzie∏a, Warszawa
1995.
6
Z. ¸apiƒski, Norwid, Kraków 1971 (i wyd. nast´pne).
7
Cypriana Norwida Kszta∏t prawdy i mi∏oÊci. Analizy i interpretacje, pod red. St. Makowskiego, Warszawa 1986.
88
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 89
CO WIEMY O LIRYCE NORWIDA?
niedawno Aleksandry Okopieƒ-S∏awiƒskiej czytanie wiersza Jak…
w „Tekstach Drugich”.8
PoÊród wieloÊci komentarzy do poszczególnych utworów Norwida9, tych najdoskonalszych omówieƒ, w których Êwiadomie i do
koƒca udatnie wykorzystuje si´ zasoby metodologiczne aktualnych albo nie przewartoÊciowanych w danym momencie teorii literaturoznawczych, pozostaje i widoczny jest pewien niedostatek;
pewna „wierszowa ró˝nica”, której nie udaje si´ wychwyciç interpretatorom.
Bywa∏o, ˝e istotna ró˝nica – jeÊli ukryty w niej zosta∏ finezyjny,
ale zasadniczy sens wiersza.
Mówi´ w tej chwili o sytuacji, kiedy badacz zajmie si´ ju˝ i dok∏adnie scharakteryzuje np. parabolicznoÊç utworu, jego charakter
wersyfikacyjny, genologiczne powik∏ania i historycznoliterackie
okolicznoÊci, a nawet dokona mrówczej analizy sensów, uruchamiajàc aparat filozoficzny. Wszyscy doskonale pami´tamy Êwietnà
analiz´ Fortepianu Szopena pióra W∏adys∏awa Stró˝ewskiego, to refleksyjne skupienie na ka˝dym s∏owie, pog∏´bienie jego rozumienia
poprzez uruchomienie wiàzek znaczeƒ, ujawnienie niezwyk∏ej
wra˝liwoÊci na muzyczny rytm i wymiar tekstu.10 Ale ostatecznie
przyznaç musimy, jeÊli zdaliÊmy si´ kiedykolwiek na w∏asnà lektur´
tego wiersza-poematu, ˝e jest to doskona∏a analiza filozofa reaktywujàcego przede wszystkim znaczenia, analiza bardzo wa˝na, jeÊli
po∏àczyç jà z tym, co o Fortepianie Szopena napisali do tej pory poloniÊci (np. Tadeusz Makowiecki11); ale analiza pozostawiajàca namiastk´ niedosytu – mimo trudu badacza w procesie dà˝àcym do
integralnego zobaczenia ca∏oÊci – czegoÊ tu brakuje. I znów nie
chodzi mi o banalne, bo powszechnie znane doÊwiadczenie, ˝e
tekst wiersza nie daje si´ prze∏o˝yç na dyskurs, chodzi o to, ˝e coÊ
jeszcze da∏oby si´ na j´zyk tzw. naukowego opisu prze∏o˝yç, ˝e istnieje dalszy ciàg opisywanej rzeczywistoÊci wierszowej, tylko wymaga on trudu badawczego i przytomnej intuicji (byç mo˝e rezygnujà8
A. Okopieƒ-S∏awiƒska, Semantyczna strategia zamilczenia (Przypadek „Jak…” Cypriana Norwida), „Teksty Drugie” 2000 nr 5.
9
Zebrano je w: Bibliografia interpretacji wierszy Norwida, oprac. A. Cedro, P. Chlebowski, J. Fert przy wspó∏udziale M. Busia i J. Leociaka, Lublin 2001.
10
W. Stró˝ewski, Doskona∏e – wype∏nienie. O „Fortepianie Szopena” Cypriana Norwida, [w:] Istnienie i wartoÊç, Kraków 1981.
11
T. Makowiecki, „Fortepian Szopena”, [w:] O Norwidzie pi´ç studiów, Toruƒ 1949.
89
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 90
COLLOQUIA LITTERARIA
cej z obcià˝enia jakàkolwiek bàdê metodologià), projektujàcej horyzont zamierzeƒ.
Przejdêmy do konkretów:
Jak gdy kto ciÊnie w oczy cz∏owiekowi
GarÊcià fijo∏ków i nic mu nie powié…
Jak gdy akacjà z wolna zako∏ysze,
By woƒ, podobna jutrzennemu ranu,
Z kwiaty bia∏ymi na bia∏e klawisze
Otworzonego pad∏a fortepianu…
(II, 82)
Fragment dobrze znanej ca∏oÊci; t´ ca∏oÊç chc´ respektowaç.
Aleksandra Okopieƒ – S∏awiƒska rozpoczyna analiz´ wiersza od
„idei milczenia jako sk∏adnika i stymulatora mowy”, pyta m.in.:
„Co tu zosta∏o powiedziane, a co zamilczane?” i stwierdza, ˝e
wiersz „oparty [jest] na schemacie niezrealizowanego porównania,
w którym czterokrotnie powtarzajà si´ cz∏ony porównujàce, a zamilczany zostaje cz∏on porównywany…”12
Ca∏e jej dalsze post´powanie, wracajàce rytmicznie, co jakiÊ czas
do tekstu Norwida, w du˝ym stopniu pozostaje na obszarze jednak
jakichÊ makrostruktur, podporzàdkowane bardziej okreÊlonemu,
pozatekstowemu zamys∏owi (semantycznej strategii poetyckiego
zamilczenia), ani˝eli samemu komunikatowi lirycznemu. „Zamilczenie” jest jednym ze sk∏adników dzie∏a. O tak wa˝nym estetycznie pierwszym dwuwersie mówi si´ tu, ˝e
Rzucenie w kogoÊ fio∏kami jest gestem zaczepki pe∏nej uroku, tu
jednak mowa o rzuceniu w o c z y […] g a r Ê c i à fio∏ków, co jest ju˝
aktem gwa∏towniejszym, prowokujàcym, byç mo˝e nie ca∏kiem przyjaznym i krotochwilnym, nie wiadomo wi´c jakim, zw∏aszcza, ˝e nie towarzyszy mu ˝adne wyjaÊnienie s∏owne.13
Autorka Êwietnej analizy, a jednak, kiedy widzimy jà (t´ analiz´) w zbli˝eniu, samà w sobie, przechodzi do interpretacyjnego
porzàdku (rytmu post´powania) zbyt szybko, uwzgl´dniajàc tylko
pewien szkielet zdarzenia lirycznego. Na przyk∏ad: „rzucaç” to
12
13
90
A. Okopieƒ-S∏awiƒska, Semantyczna strategia zamilczenia…, op. cit., s. 31-32.
Tam˝e, s. 34.
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 91
CO WIEMY O LIRYCE NORWIDA?
jednak coÊ innego ni˝ „cisnàç” i jeÊli w komentarzu pominiemy t´
subtelnà ró˝nic´ jakaÊ prawda o wierszu pozostanie niezauwa˝ona (mieÊci si´ tu i gwa∏townoÊç wyrazu, i emocjonalno-tradycyjny
baga˝ tego s∏owa, i jeszcze coÊ wi´cej, jakaÊ zamaszystoÊç gestu,
po∏àczona z niezwyk∏à delikatnoÊcià – obecne w warstwie wyglàdów). Na zasadnicze modelowanie znaczeƒ w tym poczàtkowym
fragmencie wp∏ywajà dwa punkty wyglàdowo-znaczeniowe: „cisnàç” i „garÊcià fijo∏ków”. „Nic mu nie powie” natomiast nie posiada wyraênego „wyglàdowego” podk∏adu albo jest on bardzo
niepozorny, nieznaczny…
Natomiast „brak s∏ów” i to wielkie miejsce niedookreÊlenia, zaakcentowane zostaje dzi´ki brzmieniom, modyfikowanym (wzmacnianym) przez rym. Co z tych uwag wynika? Równie˝ i to, ˝e charakterystyczna jakoÊç – estetycznie walentna, jak powiedzia∏by Ingarden – powstaje w zwiàzku z aparatem percepcyjnym czytelnika
i uwalnia go niejako od troski „kto”, „w jakim celu” i „dlaczego”;
nie ka˝e temu czytelnikowi koncentrowaç si´ na wielkim, bia∏ym
polu niedookreÊlenia, ale w∏aÊnie na sugestii (wra˝eniu), zwiàzanym z tym, co powiedziane. A co zosta∏o powiedziane? On, bohater wiersza (podobnie jak czytelnik) nic nie us∏ysza∏, „nic mu nie
powiedziano”, wi´c jego bezradnoÊç, bez-si∏a, sk∏adajà si´ ostatecznie na pewnà jakoÊç zbli˝onà do smutku (czy sm´tku potwierdzonego ostatnim wersem).
W ten sposób podeszliÊmy do centralnej dla liryki kategorii podmiotu lirycznego, jego promieniowania (tzn. wysy∏ania „nitek emocjonalnych” na ca∏y tekst).
Z intuicjà pomijajàcà podobny tryb post´powania wychwyci∏a t´
sytuacj´ znakomicie Danuta Zamàciƒska, stwierdzajàca po prostu:
Norwid […] powiedziawszy wszystko co trzeba metodà poety – dodaje: „[…] lecz nie rzekn´ nic – bo mi jest sm´tno”. Jak to „nie rzekn´
nic” – pyta czytelnik – skoro a˝ tyle rzek∏eÊ i przecie˝ od pierwszej linijki widz´, ˝e ci sm´tno”!14
Komentuje to stwierdzenie Aleksandra Okopieƒ S∏awiƒska–
nie do koƒca godzàc si´ z cytowanà autorkà opisu Norwidowego
wiersza:
14
D. Zamàciƒska, S∏ynne- nieznane. Wiersze póêne Mickiewicza, S∏owackiego, Norwida, Lublin 1985, s. 81.
91
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 92
COLLOQUIA LITTERARIA
Rzecz w tym, ˝e zadaniem, z którym boryka∏ si´ mówiàcy, nie by∏o
uporczywe wyra˝anie w∏asnego smutku, ale dà˝enie do wypowiedzenia
odczuç niewyra˝alnych.15
Obie postawy badawcze zupe∏nie si´ nie wykluczajà, ró˝nica jest
tylko taka, ˝e Danuta Zamàciƒska pozostaje ÊciÊle przy wierszu, jej
osàd interpretacyjny jest rezultatem stworzenia odpowiedniego dystansu badawczego na skutek dajàcego si´ okreÊliç promieniowania
ca∏ej zawartoÊci Norwidowego tekstu, Aleksandra Okopieƒ-S∏awiƒska natomiast rozpoczyna i koƒczy oglàd, pos∏ugujàc si´ nieprzystajàcà do koƒca do utworu kategorià niewyra˝alnoÊci, wyprowadzonà z wymiaru sensów, która nie odpowiada pe∏ni brzmieniowo-wyglàdowo-znaczeniowej utworu.
Istnieje cenny tekst Romana Ingardena o funkcjach artystycznych
j´zyka, w którym filozof i fenomenalny znawca natury twórczoÊci lirycznej pokazuje gr´ jakoÊci estetycznych w inwokacji do Pana Tadeusza16. Chodzi tam w zasadzie tylko o jedno, poÊrednio oczywiÊcie,
jak przekroczyç strukturalistycznà barier´ (brzmi to mo˝e troch´
paradoksalnie) i pójÊç dalej, tzn. g∏´biej w rozpoznawaniu tekstu literackiego, j´zyka zorganizowanego artystycznie.
Szkic filozofa dotyczy pewnego „wycinka” rzeczywistoÊci tekstowej (tekstu artystycznego), poniewa˝ istniejà pozaj´zykowe sk∏adniki dzie∏a, tzn. przedmioty przedstawione i wyglàdy, które wczeÊniej zosta∏y przeze mnie wprowadzone do refleksji.
Pisze Ingarden:
to nie znaczy, jakoby brakowa∏o studiów nad j´zykiem dzie∏ literackich […]. Chodzi o to, ˝e przy lekturze dzie∏a w postawie estetycznej
pojawiajà si´ w jego konkretyzacji pewne jakoÊci, które same w sobie
nie sà elementami czy momentami tworów j´zykowych, ale które obecnoÊcià swà w ca∏oÊci dzie∏a – g∏ównie w warstwie przedmiotów przedstawionych i w wyglàdach – sprawiajà, i˝ stanowià one podbudow´ wartoÊci estetycznej dzie∏a […] I zagadnienie polega na tym, by po zdaniu
sobie sprawy, jakie to jakoÊci tego rodzaju w danym dziele wyst´pujà,
zapytaç, od jakich w∏aÊciwoÊci j´zyka, czy tworów j´zykowych, zale˝y
ich naoczne pojawienie si´ w dziele17
15
16
17
92
A. Okopieƒ-S∏awiƒska, Semantyczna strategia…, op. cit., s. 38.
R. Ingarden, Funkcje artystyczne j´zyka, [w:] tego˝, Studia z estetyki, t. III, Warszawa 1970.
Tam˝e, s. 316-317.
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 93
CO WIEMY O LIRYCE NORWIDA?
i gdzie indziej:
U podstaw tej próby [zbudowania nowej perspektywy badania funkcji artystycznych j´zyka] le˝y przeÊwiadczenie, i˝ jakoÊci estetycznie donios∏e faktycznie pojawiajà si´ przy estetycznym konkretyzowaniu literackich dzie∏ sztuki i ˝e one to odgrywajà wielka rol´ przy ujawnianiu
si´ estetycznej wartoÊci w poszczególnych dzie∏ach.18
I jeszcze doÊç kluczowy dla mnie sàd fenomenologa o tych postawach badawczych, które wykluczajà podobne podejÊcie do tekstu
zorganizowanego artystycznie:
Traktujà [tacy badacze] pojawienie si´ jakoÊci estetycznie donios∏ych jako w teorii informacji tak zwane „dudnienie” czy „szumy”
i ka˝à przechodziç nad nimi do porzàdku dziennego. U∏atwia to
w pewnej mierze badanie dzie∏ literatury, ale zarazem powoduje pomini´cie w nich wszystkiego, co w nich stanowi element poetycki,
aspekt dzie∏a sztuki.19
Tutaj Ingarden wkracza na teren dla historyka literatury chyba
najbardziej istotny: dotyka problemu odró˝niania dzie∏ literackich,
odr´bnych osobowoÊci twórczych odbijajàcych si´ w dziele. S z u k anie g∏´bokiej specyficznoÊci tekstu kultury
mieÊci si´ w centrum porzàdku poznawania
w o g ó l e.
Ta kwestia natomiast ∏àczy si´ z elementarnà postawà odbioru,
ze sferami, w których spe∏nia si´ akt konkretyzacji. W szkicach
Wies∏awa Juszczaka z ostatnich lat pojawia si´ doÊç radykalny wàtek, odnoszàcy si´ do teorii odbioru dzie∏a sztuki; twierdzi autor
mianowicie, ˝e nie istnieje coÊ takiego jak „odbiór” (dialog, komunikacja), ˝e mo˝na mówiç jedynie o akcie twórczym, do którego
dochodzi w momencie spotkania z dzie∏em.20 Postawa twórcza, dyspozycja wra˝liwoÊci tego, kto czyta, by∏yby wi´c probierzem skutecznoÊci lektury. Na marginesie mo˝na dodaç, ˝e propozycja Juszczaka przekonujàco koresponduje z pewnymi ideami Norwida
z Promethidiona.
18
Tam˝e, s. 318.
Tam˝e, s. 319.
20
Taka myÊl rozproszona jest w wielu wypowiedziach W. Juszczaka. Zob. np. jego
ksià˝k´ Fragmenty, Warszawa 1995, s. 45-46.
19
93
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 94
COLLOQUIA LITTERARIA
Kto tak czyta∏ liryk´ Norwida? Pomin´ wielu, ale chc´ przyk∏adowo przywo∏aç najwyrazistsze w moim przekonaniu przypadki.
Sporo z takiego w∏aÊnie, jak rysowa∏am wczeÊniej, czytelnika, posiada∏ Manfred Kridl, tak gustujàcy w miniaturach Norwida; oczywiÊcie i z ogromnà wyrazistoÊcià Wac∏aw Borowy, komentator
i smakosz, autor znakomitego wyboru z poety w swojej antologii;
Zofia Szmydtowa jako autorka wst´pu do Liryki romantycznej21,
Stefan Szuman w analizach miniatur poetyckich22; Czes∏aw Zgorzelski, który, jak wiadomo, Norwidem si´ nie zajmowa∏, ale tych
kilkanaÊcie zdaƒ o ca∏oÊciowo widzianej poezji autora Assunty jest
doskona∏à, trudnà do przeÊcigni´cia, pojemnà syntezà, która wyrasta na konkretnej bazie twórczego aktu odbioru i projektowanego
szukania swoistoÊci tej poezji.23 Do∏àczy∏abym tu jeszcze Ireneusza
Opackiego, który, co wiadomo z prywatnych rozmów, Norwida nie
lubi∏, ale to jego interpretacje Bema pami´ci ˝a∏obnego rapsodu24
czy wiersza Czemu25 nie majà sobie równych w przenikliwoÊci widzenia najmniejszych drobin warsztatu poety, precyzji wydobywania tego, co najbardziej ulotne, a realnie w wierszu obecne.
Wreszcie przewrotny, a finezyjny i literalnie uargumentowany
szkic Danuty Zamàciƒskiej O poznawaniu poezji Norwida.26
I jeszcze – kontrowersyjna dla wielu postawa badawcza Mariana
Maciejewskiego (szkic o Malczewskim i Norwidzie27, interpretacja
wiersza Fatum, W Weronie). Nie chc´ ustosunkowywaç si´ do
„wierzcho∏ków” jego analiz, do tej sfery, którà przywykliÊmy nazywaç „teologicznà”, prowokujàcà opinie o nadinterpretacji. Zwracam jedynie uwag´ na bardzo mocne wyczulenie tego badacza na
„mi´dzywersia”, upodrz´dnione i sfunkcjonalizowane oczywiÊcie,
Z. Szmydtowa, Liryka romantyczna, Warszawa 1947.
S. Szuman, O kunszcie i istocie poezji lirycznej, Toruƒ 1948, s. 57-58.
23
Cz. Zgorzelski, LirycznoÊç poezji romantycznej, w: zarysy i szkice literackie, Warszawa 1988, s. 25.
24
I. Opacki, Rapsod ostatni, rapsod pierwszy, [w:] tego˝, „W Êrodku niebokr´ga”. Poezja romantycznych prze∏omów, Katowice 1995.
25
I. Opacki, Poezja romantycznych prze∏omów, Wroc∏aw 1972, s. 53- 56.
26
W przywo∏ywanej ju˝ ksià˝ce tej autorki; zob. przyp. 14.
27
M. Maciejewski, Spojrzenie „w gór´” i „woko∏o” (Norwid – Malczewski), [w:] tego˝,
Poetyka. Gatunek – obraz. W kr´gu poezji romantycznej, Wroc∏aw 1977; M. Maciejewski,
Norwida Fatum ukrzy˝owane, [w:] tego˝, „a˝eby cia∏o powróci∏o w s∏owo”. Próba kerygmatycznej interpretacji literatury, Lublin 1991; M. Maciejewski, Norwidowskie „∏agodne
oko b∏´kitu”, [w:] Liryka Cypriana Norwida, red. P. Chlebowski, W. Toruƒ, Lublin 2003.
21
22
94
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 95
CO WIEMY O LIRYCE NORWIDA?
które powodujà, ˝e wiersz Norwida jawi si´ w∏aÊnie jako dzie∏o
sztuki. Z takiego podejÊcia wyp∏ywa przenikliwe i adekwatne okreÊlenie specyficznoÊci Norwida. Spójrzmy na jedno zdanie:
Zasad´ kompozycyjnà wyznacza tej liryce proces dochodzenia do
prawdy, wydzieranie jej spod w∏adzy ciemnoÊci, której Êlady pozostajà
w chropawej sk∏adni, w zachwianym rytmie, w scjentyficznej metaforze…28
Udatne proporcje znaczeƒ w tej syntezie, odpowiednioÊç krótkich
formu∏, wychwytujàcych ca∏e szeregi procesów zachodzàcych w tej
poezji, dajà Êwiadectwo takiej lektury Norwidowego tekstu, która
rozjaÊnia tajniki utworu artystycznego i prowadzi w jego g∏´bi´.
Co to znaczy wi´c „czytaç Norwida”? Z o b a c z y ç t ´ l i r y k ´
j a k o d z i e ∏ o s z t u k i, przedzieraç si´, czasami nie unikajàc pomy∏ek, w trudno uchwytne, (albo nieuchwytne) dla historii, gramatyki, nauki o j´zyku rejony; drà˝yç to, co stanowi o s w o i s t o Ê c i tej
poezji, poniewa˝ chyba w∏aÊnie tam mo˝e dojÊç do najpe∏niejszego
spotkania osoby podmiotu autorskiego (czynnoÊci twórczych, podmiotu tekstu) z osobà czytelnika: do „interpersonalnej wymiany”.
A co wiemy o liryce Norwida? Wiemy to, co opowiedzieli nam
o w´drówkach w jej g∏àb czytelnicy najbardziej sprawni; ci, którzy
wyznaczajà szlaki i jednoczeÊnie informujà, ˝e mo˝na iÊç dalej.
28
M. Maciejewski, has∏o: Liryka. Romantyzm, [w:] Literatura polska. Przewodnik encyklopedyczny, komitet red. J. Krzy˝anowski i inni, Warszawa 1984, s. 577.
95
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 96
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 97
Colloquia Litteraria
UKSW
2/3 2007
TOMASZ KORPYSZ
JULIUSZ WIKTOR GOMULICKI – NORWIDOLOG1
Wspó∏czesnym zacnym oddaç czeÊç,
To jakby czeÊç Bo˝ej prawicy
[C. Norwid, Do emira Abd el Kadera w Damaszku]
90-lecie urodzin Juliusza Wiktora Gomulickiego uczczono m.in.
specjalnà wystawà w Muzeum Historycznym m. st. Warszawy. Jej
organizatorzy postawili sobie za cel przedstawienie czy te˝ raczej
przybli˝enie, a wr´cz jedynie zasygnalizowanie ró˝nych obszarów
dzia∏alnoÊci ówczesnego jubilata. I tu powsta∏ niema∏y problem.
Okaza∏o si´, ˝e ciekawa biografia, a przede wszystkim niezwykle
bogaty i równie niezwykle ró˝norodny dorobek JWG, jego liczne
pasje i zainteresowania, którym si´ poÊwi´ca∏ – wszytko to znacznie
przekracza ramy jednej wystawy. Drogà trudnych eliminacji wybrano jedynie (sic!) dwadzieÊcia rozmaitych „wcieleƒ” jubilata, rezygnujàc przy tym z ukazania go jako (w porzàdku alfabetycznym):
„antykwariusza, archiwisty, badacza literatury polskiej XX wieku,
1
Tekst pierwotnie zosta∏ wyg∏oszony na spotkaniu Juliusz Wiktor Gomulicki norwidolog, varsavianista, bibliofil, które odby∏o si´ 13 czerwca 2007 r. w Muzeum Literatury
im. Adama Mickiewicza w Warszawie.
W tym miejscu, odnoszàc si´ do tytu∏u szkicu, pozwol´ sobie na wàtek osobisty. Juliusz Wiktor Gomulicki wyraênie rozró˝nia∏ prawdziwych znawców twórczoÊci Norwida –
norwidologów, poczàtkujàcych badaczy – norwidystów oraz wszystkich innych autorów,
którzy ˝yciem i twórczoÊcià Norwida zajmujà si´ tylko marginalnie, przygodnie. Nied∏ugo
po naszym pierwszym spotkaniu, na egzemplarzu jednej ze swoich ksià˝ek napisa∏ mi nast´pujàcà dedykacj´: „Drogiemu Panu Tomaszowi Korpyszowi, ju˝ norwidyÊcie, a w przysz∏oÊci (oby!) norwidologowi”. Nie wiem, czy swoimi dotychczasowymi pracami i publikacjami poÊwi´conymi Norwidowi zas∏u˝y∏bym ju˝ na to, aby JWG nazwa∏ mnie norwidologiem, niewàtpliwie jednak nale˝´ do tych, których w latach mi´dzywojennych z nieco ironicznym dystansem nazywano „klanem norwidystów” i dlatego czuj´ si´ upowa˝niony do
tego, aby w tym miejscu przypomnieç postaç najwi´kszego norwidologa.
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 98
COLLOQUIA LITTERARIA
badacza ˝ycia literackiego i obyczajów, biografa, bibliografa, czytelnika (nami´tnego!), epistolografa (nierychliwego, ale jak˝e interesujàcego), gaw´dziarza, grafologa, literata, mediewisty, kinomana,
kolekcjonera, kryminalistyka, polemisty, polihistora, polonisty,
prelegenta, szopenisty, uczonego…”2. I tak powsta∏a wystawa Zygzakiem przez JWG czyli DwadzieÊcia wcieleƒ 90-latka Juliusza Wiktora Gomulickiego na przyk∏adzie jego w∏asnych publikacji oraz ksià˝ek, druków ulotnych, pocztówek i fotografii ze zbiorów 25 bibliofilów
i kolekcjonerów warszawskich, którà mo˝na by∏o zwiedzaç od 18
paêdziernika do 21 listopada 1999 roku3.
Jakie wcielenia Juliusza Wiktora Gomulickiego znalaz∏y si´ na
tej wystawie? Oto one: I. Rzecznik ojca; II. Eksprawnik; III. Badacz polskiego oÊwiecenia; IV. Badacz literatury polskiej XIX w.;
V. Norwidolog-badacz; VI. Norwidolog-edytor; VII. Komparatysta
i t∏umacz poezji; VIII. Eseista; IX. Portrecista; X. Szpargalista; XI.
Recenzent-erudyta; XII. Edytor; XIII. Antologista; XIV. Redaktor; XV. Bibliofil. Biblioman. Prasoznawca; XVI. Varsavianista;
XVII. Teatrolog; XVIII. Filokartysta; XIX. Wystawiennik; XX.
JWG „osobny”.
Jak widaç, w tym z koniecznoÊci wybiórczym zbiorze dziedzin
zainteresowaƒ JWG dwie zwiàzane sà z osobà i twórczoÊcià Cypriana Norwida. Na wystawie zaprezentowano przy tym jedynie 35
publikacji z – co warte szczególnego podkreÊlenia i budzi zarówno
podziw, szacunek, jak i zdumienie, a nawet po prostu zazdroÊç –
ponad 300 szkiców biograficznych, interpretacji, komentarzy, polemik, wst´pów, dodatków krytycznych i opracowaƒ, które Juliusz
2
Zygzakiem przez JWG czyli DwadzieÊcia wcieleƒ 90-latka Juliusza Wiktora Gomulickiego na przyk∏adzie jego w∏asnych publikacji oraz ksià˝ek, druków ulotnych, pocztówek
i fotografii ze zbiorów 25 bibliofilów i kolekcjonerów warszawskich [katalog wystawy],
Warszawa 1999, s. 5.
3
Tytu∏ wystawy nawiàzywa∏ do tytu∏u ponadsiedmiusetstronicowego tomu ró˝norodnych tekstów JWG (zob. Juliusz Wiktor Gomulicki, Zygzakiem. Szkice, wspomnienia, przek∏ady, Warszawa 1981). Nawiàzywa∏ on te˝ jednak do sposobu pracy bohatera
wystawy: „Po wszystkich tych kr´gach zainteresowaƒ, zarówno wymienionych przez
nas, jak i wielu jeszcze innych, tu przemilczanych, JWG zawsze porusza∏ si´ i nadal porusza zygzakiem, który to „zygzak” nie oddaje bynajmniej jakichÊ „bachusowych” kroków badacza, lecz jest po prostu linià ∏amanà odzwierciedlajàcà drog´, po jakiej przechodzi on od tematu do tematu, przy czym w w´drówce tej wiele z takich tematów, chocia˝ bliskich mu i n´càcych, przeskakuje, pomija, dà˝àc do jednego z góry zamierzonego. Nierzadko te˝ z nag∏a zmienia albo sam przedmiot swych zainteresowaƒ, albo tylko
ich obiekt” (Zygzakiem przez JWG czyli…, op. cit., s. 5).
98
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 99
JULIUSZ WIKTOR GOMULICKI – NORWIDOLOG
Wiktor Gomulicki poÊwi´ci∏ autorowi Promethidiona. Tych 300
tekstów, w wi´kszoÊci niestety rozproszonych po rozmaitych, dzisiaj cz´sto trudno dost´pnych czasopismach i tomach, a zw∏aszcza
wiele (ok. czterdziestu!) wyborów pism Norwida sprawi∏o, ˝e
w ÊwiadomoÊci wcale niema∏ej grupy wspó∏czesnych czytelników
i badaczy jawi si´ on przede wszystkim w∏aÊnie jako wybitny norwidolog. I rzeczywiÊcie by∏ wytrawnym norwidologiem, najwi´kszym
znawcà ˝ycia i dzie∏a poety, a tego, co zrobi∏ dla obecnoÊci Norwida w obiegu czytelniczym oraz dla jego popularyzacji, nie sposób
opisaç w krótkim szkicu.
W tym miejscu warto przypomnieç, jak zacz´∏a si´ wieloletnia,
jak sam przyznawa∏, pasjonujàca przygoda JWG z Norwidem. Poczàtki zwiàzane sà, rzecz jasna, z osobà jego ojca. Wiktor Gomulicki by∏ nie tylko znanym pisarzem i poetà, lecz tak˝e varsavianistà, kolekcjonerem i bibliofilem – w∏aÊcicielem pokaênej domowej
biblioteki oraz licznego zbioru dokumentów, r´kopisów i autografów. To ojciec podsuwa∏ m∏odemu JWG pierwsze lektury4 i to w∏aÊnie z wieloma cymeliami z ksi´gozbioru ojca JWG zetknà∏ si´ ju˝
jako dziecko. Jak sam wspomina:
4
JWG po latach wspomina∏: „To ojciec […], gdy ukoƒczy∏em siedem lat, obdarowywa∏ mnie kolejno zgrabnymi tomikami Biblioteki Klasyków Polskich Wendego, a wi´c
udatnie opracowanymi wyborami tekstów Reja, Kochanowskiego, Górnickiego, Modrzewskiego, Orzechowskiego i Klonowica, co wa˝niejsze zaÊ: S´pa Szarzyƒskiego, który – o dziwo! – sta∏ si´ ju˝ wtedy moim ulubionym poetà staropolskim. To ojciec równie˝ dawa∏ mi do czytania wybrane utwory Mickiewicza i S∏owackiego, a tak˝e „gotyckie” opowiadania Krasiƒskiego oraz Don Kiszota w kilkutomowej edycji Biblioteki Dzie∏
Wyborowych. To on wreszcie, gdy mia∏em ju˝ dziewi´ç lat, w∏o˝y∏ mi do r´ki gruby tom
Dzie∏ dramatycznych Szekspira, polecajàc przeczytaç jedynie Burz´, ale z pob∏a˝liwoÊcià
obserwujàc, jak po skoƒczeniu Burzy zabra∏em si´ do lektury wszystkich innych utworów, które znajdowa∏y si´ w owym podwójnym tomie” (Juliusz Wiktor Gomulicki, Moja droga do literatury i nauki [przemówienie wyg∏oszone 19 maja 1983 roku we Wroc∏awiu z okazji promocji autora na doktora honoris causa Uniwersytetu Wroc∏awskiego],
[w:] ten˝e, Aleje czarów. Spacery, sylwety, zagadki i zwierzenia literackie, Warszawa 2000,
s. 332-333; pierwodruk: „Kronika Warszawy” 1994, nr 2, s. 9-16). W innym miejscu,
wspominajàc raz jeszcze ksià˝ki podsuwane przez ojca, a zw∏aszcza dzie∏a Szekspira,
wyznawa∏: „ta w∏aÊnie lektura Szekspira, którà kontynuowa∏em przez ca∏y rok po zgonie ojca, przeczytawszy wtedy wszystkie dwanaÊcie tomów jego dzie∏ w t∏umaczeniu
Ulricha, nie tylko wywar∏a zupe∏nie wyjàtkowy wp∏yw na mój stosunek do literatury
i w ogóle do tradycji historycznej, ale równie˝ w bardzo powa˝nej mierze uformowa∏a
moje póêniejsze zainteresowania, a nawet ca∏à mojà osobowoÊç, tak podatnà wówczas
na tego rodzaju podniety”. (Najwa˝niejsze byç niezale˝nym [z Juliuszem Wiktorem Gomulickim rozmawia Wojciech WiÊniewski], [w:] Juliusz Wiktor Gomulicki, Aleje czarów…, op. cit., s. 343; pierwodruk: W. WiÊniewski, Lekcja polskiego, Warszawa 1993).
99
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 100
COLLOQUIA LITTERARIA
Pismo Kraszewskiego pozna∏em ju˝ jako szeÊciolatek, poniewa˝ po
naszej przeprowadzce z Mariensztatu na Litewskà, kiedy ojciec ponownie ustawia∏ swoje ksià˝ki w szafach i na rega∏ach, parokrotnie pomaga∏em mu, wyjmujàc z pak ich poszczególne tomy. Otó˝ dwa takie niedu˝e,
ale grube tomy mia∏y na grzbiecie nalepk´ z r´cznym napisem Krzy˝acy.
«Czy to Sienkiewicza?» – zapyta∏em go wtedy. «Nie, Kraszewskiego, ale
zajrzyj do Êrodka». Zajrza∏em i przekona∏em si´, ˝e to by∏ oprawiony
w formie ksià˝kowej r´kopis nie znanej mi wtedy powieÊci Kraszewskiego. […] R´kopis Kraszewskiego by∏ chyba moim pierwszym spotkaniem
z autografem znakomitego pisarza, ju˝ jednak na jesieni 1919 roku, w kilka miesi´cy po zgonie ojca, prze˝y∏em swojà najwi´kszà przygod´ r´kopisowà. Wszed∏em mianowicie w posiadanie nie tylko kilkudziesi´ciu r´kopisów ojca, ale tak˝e paruset r´kopisów z jego zbiorów (g∏ównie listów
i dokumentów z XVII-XVIII wieku) oraz paru tysi´cy skierowanych do
niego listów, przewa˝nie w sprawach literackich. Có˝ to by∏a za radoÊç,
kiedy w tej korespondencji odnajdowa∏em listy takich znanych mi z lektury albo ze s∏yszenia pisarzy, jak Ba∏ucki, Deotyma, Dygasiƒski, Faliƒski, Gawalewicz, Konopnicka, Orzeszkowa, Prus czy Sienkiewicz5.
Przypomn´, ˝e rzecz dzieje si´ w roku 1919, a wi´c te wszystkie
r´kopisy ze zbiorów ojca oglàda, czyta i porzàdkuje dziesi´ciolatek… Trzy lata póêniej matka JWG, uznawszy, ˝e mo˝e to ju˝ zrobiç, przekaza∏a mu kilka tek specjalnie przeznaczonych dla niego
przez ojca jeszcze za ˝ycia autora Wspomnieƒ niebieskiego mundurka. WÊród nich by∏a te˝ teka norwidowska zawierajàca m.in. kilka
rzadkich pierwodruków, jeden oryginalny rysunek poety, jego fotografie oraz liczne wycinki, wypisy i kopie. JWG po wielu latach,
wspominajàc wra˝enia z tych pierwszych lektur, swoje ówczesne
skojarzenia i odczucia, pisa∏:
Wszystko to parokrotnie wówczas przeczyta∏em: tekst po tekÊcie
i zdanie po zdaniu, i jedne, i drugie bowiem by∏y tak odmienne od tego,
co ju˝ zna∏em z dziewi´tnastowiecznej literatury polskiej, ˝e zatrzymywa∏y przy sobie oczy m∏odziutkiego czytelnika, oczarowane takà innoÊcià”6.
5
Juliusz Wiktor Gomulicki, K´pa niezapominek. Przygoda z zagadkowym r´kopisem
Norwida, Podkowa LeÊna 1996, s. 8-9.
6
Ibidem, s. 10. Dalej pisa∏: „Gdyby […] nie czarodziejska teczka ojca, nigdy mo˝e
nie zbli˝y∏bym si´ do Norwida i nie zosta∏ w nast´pstwie jego ˝arliwym czytelnikiem
i wielbicielem” (ibidem, s. 11).
100
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 101
JULIUSZ WIKTOR GOMULICKI – NORWIDOLOG
I znów podkreÊl´, ˝e t´ fascynacj´ twórczoÊcià Norwida – tak
odmiennà od dotychczas przeczytanych dzie∏ literackich – prze˝ywa∏ ch∏opiec 13-letni…
Ta pierwsza, w∏aÊciwie jeszcze dzieci´ca fascynacja szybko przerodzi∏a si´ w prawdziwà pasj´. JWG zaczà∏ wyszukiwaç i czytaç inne dzie∏a autora Promethidiona oraz wszystko, co by∏o z nim zwiàzane, i kupowaç pierwsze tomy jego poezji (wydawane m.in. przez
Romana Zr´bowicza i Stanis∏awa Cywiƒskiego). Odnajdowa∏ te˝ –
z pewnym zaskoczeniem, ale i radoÊcià – kolejne norwidiana swego ojca i przekonywa∏ si´ powoli, ˝e to w∏aÊnie Wiktor Gomulicki
powinien byç uznany za prawdziwego „odkrywc´” Norwida7. Kiedy
zaÊ zapozna∏ si´ z wydanymi przez Zenona Przesmyckiego Miriama Ineditami poety, a tak˝e z os∏awionà edycjà Tadeusza Piniego,
postanowi∏ pójÊç w Êlady wielkich poprzedników – edytorów i badaczy twórczoÊci Norwida. W pi´knym szkicu Moja czarodziejska
Mazowiecka, wspominajàc swoje cz´ste zakupy ksià˝kowe w ksi´garni Jakuba Mortkowicza, wyznawa∏:
Stamtàd […] pochodzi∏y […] dwie „arcydzielne” edycje dzie∏ Norwida:
wspaniale skomentowane przez Miriama Poezje wybrane, które kupi∏em
w roku 1933 […] i trzy tomy bezcennych Ineditów, które zdoby∏em – jako
jeden z pierwszych nabywców – w styczniu 1934 roku. Oto w∏aÊnie, jak
otworzy∏a si´ przede mnà, na pó∏ wieku, wyboista i g´sto zaros∏a (równie˝
cierniami), dzisiaj zaÊ karawanna ju˝, d r o g a n o r w i d o w s k a8.
W jednym z wywiadów na pytanie, dlaczego tyle lat swego ˝ycia
(ok. 70!) poÊwi´ci∏ w∏aÊnie Norwidowi, JWG stwierdzi∏:
Przecie˝ jestem synem „Odkrywcy” Norwida, a przez kilkanaÊcie
miesi´cy by∏em równie˝ goÊciem i rozmówcà jego „Wskrzesiciela” Miriama-Przesymckiego, realizuj´ wi´c po prostu pozostawiony mi przez
7
Przywracaniu ojcu nale˝nego miejsca w historii odkrywania twórczoÊci Norwida
poÊwi´ci∏ JWG wiele staraƒ. Przez lata przypomina∏ o tym, ˝e to w∏aÊnie Wiktora Gomulickiego nale˝y uznaç za prawdziwego „odkrywc´” Norwida, natomiast Zenona
Przesmyckiego (którego zwykle tym mianem si´ opatruje) traktowaç powinno si´ jako
„wskrzesiciela” poety. Najobszerniejszy szkic na ten temat, przywo∏ujàcy wiele wypowiedzi Wiktora Gomulickiego o Norwidzie, opublikowa∏ w roku 2003 (zob. Juliusz
Wiktor Gomulicki, Pierwszy „odkrywca” wielkoÊci Norwida (Norwidowska podró˝ Wiktora Gomulickiego), [w:] Norwid z pespektywy poczàtku XXI wieku, pod red. Janusza Rohoziƒskiego, Pu∏tusk 2003).
8
Juliusz Wiktor Gomulicki, Moja czarodziejska Mazowiecka, [w:] ten˝e, Aleje czarów…., op. cit., s. 21 [pierwodruk: Moja Mazowiecka, „Nowe Ksià˝ki” 1989, nr 9, s. 1-4].
101
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 102
COLLOQUIA LITTERARIA
nich testament norwidowski. Wychowa∏em si´, mówiàc nawiasem, pod
Szyndlerowskim portretem Norwida Êpiàcego, a kiedy ukoƒczy∏em 10
lat oczarowa∏y, mnie dwa wiersze Norwida, które odnalaz∏em w resztkach powierzonej mi wtedy ojcowskiej teczki norwidianów”9.
Realizowanie owego testamentu rozpocz´∏o si´ bardzo wczeÊnie.
Dwudziestokilkuletni czytelnik Norwida i poczàtkujàcy zbieracz
norwidianów postanowi∏ przede wszystkim zapoznaç si´ ze wszystkimi r´kopisami autora Assunty, które by∏y wówczas dost´pne
w Warszawie. Pisa∏ po latach:
Na pierwsze z nich, a mianowicie na jeszcze nie opublikowane listy
Norwida do Teofila Lenartowicza, natknà∏em si´, idàc Êladami Miriama, w Bibliotece Krasiƒskich. Po raz pierwszy w ˝yciu dotyka∏em wtedy
(1934) kart zapisanych przez samego poet´, którego pismo zna∏em do
owego czasu jedynie z faksymiliów og∏oszonych przez Miriama. Wielkie to by∏o Êwi´to – i dla ducha, i dla wyobraêni, a tak˝e dla mojej, liczàcej ju˝ prawie pi´tnaÊcie lat, pasji r´kopiÊmienniczej. PoÊród owych listów znalaz∏em równie˝ miniatur´ literackà o charakterze satyrycznym,
Dwie powieÊci (1866), którà opublikowa∏em wkrótce w „Pionie” (1935),
zaczynajàc nià d∏ugi i jeszcze nie dokoƒczony (ale d. c. n.) szereg og∏oszonych przez siebie ineditów Norwida”10.
Ju˝ wtedy poczàtkujàcy badacz i edytor zaczà∏ myÊleç o zdobyciu
jakiegoÊ autografu na w∏asnoÊç. Wiosnà 1943 roku w antykwariacie
Zofii Potockiej „Miniatura” kupi∏ wreszcie autografy dwu wierszy
amerykaƒskich z 1854 roku: Moja piosnka [II] oraz RzeczywistoÊç
i marzenia (!). Oba wprawdzie sp∏on´∏y w czasie powstania warszawskiego w gruzach domu JWG, który straci∏ wówczas ca∏y swój
pierwszy ksi´gozbiór, ale w latach póêniejszych uda∏o mu si´ zdobyç jeszcze kilka innych autografów poety – zarówno krótkich, niezbyt czytelnych notatek, jak i kolejnych redakcji wierszy. Wszystkie
po latach opublikowa∏, kilka sprzeda∏, kilka zaÊ ofiarowa∏ ró˝nym
instytucjom i osobom prywatnym – m.in. brulionowà wersj´ jednego z papieskich, a raczej watykaƒskich wierszy Norwida (Na sm´tne
wieÊci z Watykanu) podarowa∏ Janowi Paw∏owi II.
9
Obowiàzki i przyjemnoÊci. Z Juliuszem Wiktorem Gomulickim rozmawiajà Andrzej
Bernat i Tomasz ¸ubieƒski, „Nowe Ksià˝ki” 2001, nr 1, s. 6.
10
Juliusz Wiktor Gomulicki, K´pa niezapominek…, op. cit., s. 12.
102
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 103
JULIUSZ WIKTOR GOMULICKI – NORWIDOLOG
Przypomnia∏em tu, jak sàdz´, nie wszystkim znane poczàtki norwidologicznej pasji Juliusza Wiktora Gomulickiego, aby podkreÊliç,
jak wczeÊnie si´ ona zacz´∏a i z jakà intensywnoÊcià niemal od razu
zacz´∏a byç realizowana. Jeszcze przed wojnà dwudziestokilkuletni
JWG opublikowa∏ kilka szkiców na temat Norwida (pierwsze w roku 1935) – a w∏aÊciwie Norwidów, poczàtkowo pisa∏ bowiem równie˝ o Ludwiku – oraz kilkanaÊcie ineditów. W czasie wojny,
w przededniu powstania warszawskiego, a wi´c 31 lipca 1944 roku
wyda∏ w 350 egzemplarzach dziÊ b´dàcy bia∏ym krukiem zbiorek 30
nieznanych, pozostajàcych dotàd w r´kopisach lub rozproszonych
tekstów Norwida zatytu∏owany Gromy i py∏ki, którego jeden z egzemplarzy zdà˝y∏ jeszcze ofiarowaç Zenonowi Przesmyckiemu.
W latach póêniejszych tego rodzaju rozmaite znaleziska i odkrycia
norwidowskie drukowa∏ jeszcze wielokrotnie. Znakomita wi´kszoÊç
ineditów poety, jakie ukaza∏y si´ po wojnie, zosta∏a opublikowana
w∏aÊnie przez JWG. Ostatnie to wydane w 1999 r. przez Muzeum
Literatury w bibliofilskim nak∏adzie 200 numerowanych egzemplarzy trzy teksty filozoficzne i przek∏ad z Platona11 oraz dwie notatki,
które ukaza∏y si´ w roku 2001 w dwu czasopismach literackich12. Kolejne edycje nieznanych tekstów Norwida wiàza∏y si´ z wieloletnià
pracà nad odczytywaniem jego cz´sto bardzo ma∏o czytelnych r´kopisów. JWG (przez wielu podziwiany za talent „grafologiczny”) wykona∏ tytaniczny trud ustalenia kanonicznej postaci wielu tekstów,
które by∏y znane z odpisów czy wersji brulionowych, odczyta∏ te˝
wiele tych wyrazów i wyra˝eƒ, a wr´cz ca∏ych tekstów, z którymi nie
poradzili sobie wczeÊniejsi edytorzy, ∏àcznie z Zenonem Przesmyckim. Przyk∏adem mogà byç fragmenty przek∏adu Odysei, wiersz Nie
myÊl, nie pisz, którym zachwyca∏ si´ Kazimierz Wyka13 czy komedia
Hrabina Palmyra, która w o∏ówkowym brudnopisie dochowa∏a si´
w papierach po Miriamie, ale której ten nigdy nie odczyta∏. Innym
przyk∏adem jest tragedia Kleopatra, której jedna ze scen, jak pisze
JWG, „jest w autografie prawdziwym palimpsestem”14.
11
Zob. Cyprian Norwid, Inedita. Trzy teksty filozoficzne i przek∏ad z Platona. Wyda∏
z autografu Juliusz Wiktor Gomulicki, Warszawa 1999.
12
Zob. Z ineditów Cypriana Norwida. Protestantyzm, „Nowe Ksià˝ki” 2001, nr 1, s. 4,
Bizancjum, „TwórczoÊç” 2001, nr 9, s. 3-5.
13
Zob. Kazimierz Wyka, Na poczàtku by∏y linie, „Odrodzenie” 1948, nr 42.
14
Juliusz Wiktor Gomulicki, Wst´p, [w:] Cyprian Norwid, Okruchy poetyckie i dramatyczne. Zebra∏ i opracowa∏ Juliusz Wiktor Gomulicki, Warszawa 1956, s. 14.
103
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 104
COLLOQUIA LITTERARIA
Wydawanie nieznanych tekstów Norwida to tylko jeden – choç
przecie˝ niezwykle istotny – aspekt norwidologicznej dzia∏alnoÊci Juliusza Wiktora Gomulickiego. By∏ on te˝ przecie˝ niezrównanym komentatorem i interpretatorem twórczoÊci autora Rzeczy o wolnoÊci
s∏owa. Opublikowa∏ wiele niezwykle cennych studiów i szkiców, wielokrotnie wykorzystujàc je m.in. jako wst´py lub pos∏owia do wydawanych przez siebie wyborów tekstów Norwida. Potrafi∏ toczyç wieloletnie, poparte niezwykle drobiazgowymi studiami polemiki – nawet o tak z pozoru drobne kwestie jak szczegó∏owe emendacje, niew∏aÊciwe odczytania choçby jednej litery. Przyk∏adem mo˝e byç tu
szkic Walka z Belzebubem. O jednà liter´ w „T´czy” Norwida15, opublikowany w 1966 roku. Tekst ten doczeka∏ si´ polemik, na które JWG
b∏yskawicznie zareagowa∏ kolejnym szkicem: Jeszcze o jednej literze
w „T´czy” opublikowanym w tym samym 1966 roku16. O tym, ˝e dawny problem by∏ dla autora wcià˝ ˝ywy, Êwiadczy dopisek z roku 2000,
którym opatrzy∏ on jeden z tych tekstów, przygotowujàc go do druku
w tomie Aleje czarów17. Takich przyk∏adów jest znacznie wi´cej.
Wielokrotnie JWG poprawia∏ b∏´dy poprzedników i weryfikowa∏
wczeÊniejsze ustalenia dotyczàce np. autorstwa tekstów i rysunków.
Ju˝ w 1935 roku przekonujàco dowiód∏, ˝e jeden z liryków, przypisywany Norwidowi przez Miriama i Kaczorowskiego, w rzeczywistoÊci
wyszed∏ spod r´ki innego poety. Niema∏o takich ustaleƒ poczyni∏
równie˝ w póêniejszych latach, cz´sto by∏ proszony przez Bibliotek´
Narodowà czy ró˝ne muzea o konsultacje w sprawie autentycznoÊci
rozmaitych norwidianów i pseudonorwidianów. Wiele jest równie˝
ró˝nego typu zagadek interpretacyjnych, które JWG rozwiàza∏
w swoich bogatych, niezrównanych komentarzach. Komentarze te –
mimo niezwyk∏ego rozwoju norwidologii w ostatnich latach i wr´cz
ogromnej liczby ró˝nego typu prac poÊwi´conych Norwidowi, które
si´ w tym okresie ukaza∏y – wcià˝ pozostajà niezastàpione dla ka˝dego czytelnika i badacza. Owszem, zdarzajà si´ tam miejsca niewyjaÊnione, zdarzajà si´ nie doÊç mocno udokumentowane tezy i hipotezy, zdarzajà si´ wr´cz nawet nadinterpretacje i oczywiste pomy∏ki,
15
Juliusz Wiktor Gomulicki, Walka z Belzebubem. O jednà liter´ w „T´czy” Norwida,
„Wspó∏czesnoÊç” 1966, nr 8.
16
Juliusz Wiktor Gomulicki, Jeszcze o jednej literze w „T´czy”, „Wspó∏czesnoÊç” 1966,
nr 13.
17
Zob. Juliusz Wiktor Gomulicki, Jeszcze o jednej literze w „T´czy”, [w:] ten˝e, Aleje
czarów…., op. cit., s. 244-245.
104
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 105
JULIUSZ WIKTOR GOMULICKI – NORWIDOLOG
ale nie sposób sobie wyobraziç rzetelnej pracy norwidologicznej, która by pe∏nymi garÊciami nie czerpa∏a z bogactwa komentarzy JWG.
Choçby z jego ustaleƒ biograficzno-faktograficznych. Norwid, tak silnie zanurzony w otaczajàcym go Êwiecie, tak ˝ywo – tak˝e literacko –
reagujàcy na to, co si´ wokó∏ niego dzia∏o, nie mo˝e byç zrozumiany
bez znajomoÊci realiów i faktów epoki. I tu JWG odda∏ pokoleniom
norwidologów nieocenione us∏ugi. To on przecie˝ ustali∏ wiele wczeÊniej nieznanych faktów z biografii poety, odtworzy∏ jego podró˝e,
spotkania, znajomoÊci i kontakty. To on dotar∏ do wielu êróde∏ i inspiracji utworów Norwida, to on wskaza∏ na liczne pomocne, a czasem wr´cz niezb´dne do zrozumienia pism poety konteksty kulturowe. Cz´sto zarzucano JWG zbytni biografizm w czytaniu Norwida.
I rzeczywiÊcie niejednokrotnie szed∏ za daleko w jednostronnej biograficznej lekturze jego pism. Ale przecie˝ – jak pisa∏ sam Norwid –
„Dobrze jest miewaç wzglàd na autora, / Kiedy si´ czyta” (III)18. Nie
da si´ – tu mówi´ tak˝e w swoim imieniu, a niezgodnie z niektórymi
wspó∏czesnymi metodologiami i tendencjami lekturowymi – nie da
si´ dobrze zrozumieç tekstu w oderwaniu od jego autora, realiów powstania, szeroko rozumianego kontekstu kulturowego. Takich w∏aÊnie, licznych wielowàtkowych i erudycyjnych kontekstów prace
JWG dostarcza∏y i nadal dostarczajà. Wystarczy tu wymieniç choçby
wcià˝ niezastàpiony ponadtrzystustronicowy przewodnik po ˝yciu
i twórczoÊci Norwida wydany jako 11. tom Pism wszystkich oraz jako
druk osobny19 i zawierajàcy m.in. liczne reprodukcje dzie∏ plastycznych autora W´drownego sztukmistrza. Nale˝y tu przy tym podkreÊliç,
˝e komentarze JWG odsy∏ajà nie tylko do innych tekstów kultury,
wydarzeƒ, osób czy miejsc. Sà one tak˝e niezastàpione we wskazywaniu autocytatów, autokomentarzy i wewn´trznych nawiàzaƒ istniejàcych w samej twórczoÊci Norwida. Edytor niezawodnie pokazuje czytelnikowi, gdzie jeszcze dany motyw, dana metafora, a nawet dane
s∏owo si´ pojawia, w jakim kontekÊcie, z jakim ∏adunkiem semantycznym i wartoÊciowaniem, jakie mo˝e to mieç znaczenie itd. Wskazywanie takich dialogicznych nawiàzaƒ bardzo u∏atwia badanie twórczoÊci Norwida, Êledzenie obecnych w niej tematów i wàtków.
18
Cyt. za: Cyprian Norwid, Pisma wszystkie. Zebra∏, tekst ustali∏, wst´pem i uwagami
krytycznym opatrzy∏ pracowa∏ Juliusz Wiktor Gomulicki, tom 1-11, Warszawa 1971-1975.
19
Zob. Juliusz Wiktor Gomulicki, Cyprian Norwid. Przewodnik po ˝yciu i twórczoÊci,
Warszawa 1976.
105
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 106
COLLOQUIA LITTERARIA
Publikowanie ineditów, odczytywanie zdawa∏oby si´ nieczytelnych fragmentów r´kopisów, ustalanie ostatecznych lekcji, docieranie do êróde∏ i inspiracji, szukanie wielorakich powiàzaƒ
i nawiàzaƒ, interpretowanie i komentowanie – wszystko to zapewni∏oby Juliuszowi Wiktorowi Gomulickiemu trwa∏e miejsce
w norwidologii. Ale przecie˝ jest coÊ jeszcze, coÊ zupe∏nie podstawowego – dbanie o sta∏à obecnoÊç pism Norwida w obiegu
czytelniczym20. JWG podjà∏ dzie∏o rozpocz´te przez Miriama
i przez lata stara∏ si´ o to, aby kolejne wybory pism poety by∏y
stale dost´pne na rynku ksi´garskim. Jak sam pisa∏, chcia∏ przyczyniç si´ do tego, aby rozerwaç kràg milczenia wokó∏ poety
„milczenia, które jest krzywdà wyrzàdzonà nie tylko jednemu
spoÊród naszych najwi´kszych poetów narodowych, ale tak˝e
szerokim rzeszom mi∏oÊników wielkiej poezji – poezji prawdy
i obowiàzku, poezji dziejów cz∏owieka”21. Nied∏ugo po wonie
opracowa∏ i wyda∏ m.in. kilka popularnych wyborów tekstów
Norwida, w tym edycje Vade-mecum (1962), Trylogii w∏oskiej
(1963) i Legend (1964). Dà˝y∏ te˝ do tego, aby opublikowaç pe∏ne wydanie krytyczne pism Norwida. Przygotowania do takiego
wydania trwa∏y przez wiele lat. Jeszcze w roku 1952 JWG wszed∏
w sk∏ad komitetu redakcyjnego, który na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, pod przewodnictwem Stanis∏awa Pigonia, mia∏
takà edycj´ przygotowaç. Rzecz jednak wówczas nie dosz∏a do
skutku, a od tamtego czasu datuje si´ swego rodzaju konflikt
mi´dzy JWG a innymi norwidologami i jego dystansowanie si´
wobec oficjalnego ˝ycia naukowego, które spowodowa∏o, ˝e
podjà∏ on samodzielne starania o krytycznà edycj´ pism Norwida. W roku 1956, jako czàstkowy efekt tych prac, ukaza∏ si´ tom
Okruchy poetyckie i dramatyczne, w którym znalaz∏o si´ wiele
nieznanych lub zapomnianych utworów Norwida z bogatym, szeÊciokrotnie obszerniejszym od cz´Êci tekstowej aparatem krytycznym i komentarzami edytora. Dziesi´ç lat póêniej ukaza∏y
si´ entuzjastycznie przyj´te przez badaczy i krytyków literacki20
JWG przypomina∏ tak˝e Norwida – artyst´; by∏ on m.in. inicjatorem i wspó∏organizatorem kilku wystaw, na których prezentowano nie tylko r´kopisy tekstów Norwida
czy ró˝norodne edycje jego pism, lecz tak˝e rysunki, akwarele i inne dzie∏a plastyczne.
21
Juliusz Wiktor Gomulicki, Wst´p, [w:] Cyprian Norwid, Okruchy poetyckie i dramatyczne, op. cit., s. 6.
22
Zob. g∏osy cytowane w: Cyprian Norwid, Pisma wszystkie, op. cit., t I, s. XXIX.
106
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 107
JULIUSZ WIKTOR GOMULICKI – NORWIDOLOG
ch22 dwa pierwsze tomy projektowanej edycji krytycznej23. Tom
pierwszy obejmowa∏ blisko czterysta utworów poetyckich, obszerny wst´p, kronik´ ˝ycia i twórczoÊci Norwida oraz informacje dotyczàcy êróde∏ i zasad wydania. Tom drugi z kolei stanowi∏y zebrane na ponad tysiàcu stronach metryki i komentarze, które do dziÊ pozostajà najobszerniejszymi i najcenniejszymi, najcz´Êciej wykorzystywanymi komentarzami do wierszy Norwida.
Si´ganie do nich pozwala wyjaÊniç wiele zagadek, rozwiaç wiele
wàtpliwoÊci oraz uniknàç wielu pu∏apek czyhajàcych na czytelników poezji Norwida. Ich znajomoÊç pozwala te˝ unikaç wywa˝ania dawno ju˝ otwartych drzwi, co niekiedy zdarza si´ w norwidologii i dziÊ. Niestety, dalsze tomy tej edycji nigdy nie zosta∏y
opublikowane. Juliusz Wiktor Gomulicki przygotowa∏ natomiast
popularnà pi´ciotomowà edycj´ Pism wybranych, które po raz
pierwszy ukaza∏y si´ w 1968 roku24 i stanowi∏y najobszerniejszy
do tamtego czasu wybór utworów Norwida. Na poczàtku lat 70.
doprowadzi∏ zaÊ do opublikowania pomnikowego 11-tomowego
wydania Pism wszystkich25. Dzi´ki wieloletniej pracy zgromadzi∏
wszystkie znane wówczas teksty Norwida oraz wiele jego prac
plastycznych, ustali∏ ich postaç, opatrzy∏ niezb´dnymi komentarzami. Dzi´ki temu odbiorcy mogli wreszcie zapoznaç si´ ju˝ nie
z kolejnymi wyborami, ale z Norwidem po norwidowsku „ca∏ym”. Nie trzeba chyba t∏umaczyç co to znaczy∏o i nadal znaczy
nie tylko dla mi∏oÊników, lecz tak˝e dla badaczy twórczoÊci autora Qudiama. Wreszcie nie trzeba by∏o uciekaç si´ do niekiedy
trudno dost´pnych czasopism i rzadkich pierwodruków, by dotrzeç do konkretnych utworów. Wreszcie mo˝na by∏o ∏atwo porównywaç ró˝ne teksty i ich wersje, Êledziç rozwój Norwidowskiej myÊli i poetyki oraz jego j´zyka. Pisma wszystkie nie mia∏y
wprawdzie charakteru edycji krytycznej, ale ich wartoÊci nie sposób przeceniç. By∏y one jednak wydawnictwem w pewnym sensie
elitarnym – pokaêne (ponad 6,5 tys. stron), opublikowane jedynie raz, w niezbyt wysokim nak∏adzie (12780 egzemplarzy), opa23
Cyprian Norwid, Dzie∏a zebrane. Opracowa∏ Juliusz Wiktor Gomulicki, t. I, Wiersze. Teksty, tom II Wiersze. Dodatek krytyczny, Warszawa 1966.
24
Zob. Cyprian Norwid, Pisma wybrane. Wybra∏ i objasni∏ Juliusz Wiktor Gomulicki, Warszawa 1968.
25
Zob. Cyprian Norwid, Pisma wszystkie, op. cit.
107
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 108
COLLOQUIA LITTERARIA
trzone erudycyjnymi przypisami i komentarzami edytorskimi nie
mog∏y dotrzeç do przeci´tnego czytelnika. Juliusz Wiktor Gomulicki zdawa∏ sobie z tego spraw´ i przygotowywa∏ kolejne wybory wierszy i szerzej – pism Norwida. Czyni∏ tak przez ca∏e ˝ycie, majàc poczucie, ˝e trzeba, by teksty poety mia∏y szanse trafiaç do kolejnych pokoleƒ czytelników. Ostatni przygotowany
przez JWG wybór poezji Norwida ukaza∏ si´ jeszcze w roku
200126.
I tu miejsce na jeszcze jeden wàtek. Juliusz Wiktor Gomulicki
pracowa∏ nad Norwidem stale, do koƒca ˝ycia. Wydawaç by si´
mog∏o, ˝e po opublikowaniu Pism wszystkich móg∏by poprzestaç
na dokonywaniu z nich rozmaitych wyborów. Tymczasem JWG kolejne edycje nawet tych samych utworów Norwida nie tylko opatrywa∏ zmienianymi (niekiedy radykalnie), coraz bardziej rozbudowanymi wst´pami i komentarzami27, lecz tak˝e je modyfikowa∏.
I nie chodzi tu po prostu o inny dobór tekstów. Edytor potrafi∏
przyznaç si´ do swoich b∏´dów i je naprawiç – wielokrotnie poprawia∏ i zmienia∏ swoje niegdysiejsze odczytania i ustalenia. W jednym z wywiadów przyznawa∏ np.: „W Pismach wszystkich znajduje
si´ […] sto kilkadziesiàt wyrazów, których nie uda∏o mi si´ odczytaç do roku 1975. Tu jednak dodam, ˝e kilkadziesiàt spoÊród nich
ju˝ odczyta∏em”28. PrzeÊledzenie ró˝nych edycji pism Norwida
przygotowanych przez JWG pozwala odnaleêç stosunkowo liczne
takie zmiany. Modyfikowa∏ on jednak nie tylko swoje dawne lekcje, lecz tak˝e ró˝nego rodzaju hipotezy. Dwa drobne konkretne
przyk∏ady – we wspomnianym wydaniu z 2001 roku kilkakrotnie
w komentarzu zmieni∏ odniesienie niektórych „kobiecych” aluzji
Norwida, inaczej te˝ zinterpretowa∏ jeden z rysunków poety, uznajàc go za portret Kamili Lemaƒskiej, a nie jak dawniej – Marii Kalergis. Innà postaç nada∏ te˝ znaczàcemu podtytu∏owi jednego
z wierszy (Z pok∏adu „Marguerity” wyp∏ywajàcej d z i Ê do New-York), co niegdyÊ jedynie sugerowa∏ jako mo˝liwoÊç. Warto dodaç,
26
Zob. Cyprian Norwid, Liryki wybrane. Wybra∏, u∏o˝y∏ i opracowa∏ Juliusz Wiktor
Gomulicki, Warszawa 2001.
27
Warto przeÊledziç np. kolejne edycje tomów Trylogia w∏oska czy Legendy. Na marginesie – szkoda, ˝e jak dotàd nie zosta∏ zrealizowany niegdysiejszy pomys∏ opublikowania w jednym tomie wszystkich wst´pów JWG do Vade-mecum – by∏aby to bardzo
ciekawa lektura.
28
Najwa˝niejsze byç niezale˝nym…, op. cit., s. 347.
108
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 109
JULIUSZ WIKTOR GOMULICKI – NORWIDOLOG
˝e sà utwory, postaci i tematy zwiàzane z Norwidem, które z pasjà
eksplorowa∏ przez wiele lat i niejednokrotnie stawia∏ rozmaite hipotezy, które póêniej weryfikowa∏. Jednym z takich tematów by∏
wàtek pierwszej m∏odzieƒczej mi∏oÊci poety i jego obiektu – tajemniczej Kamili L. JWG przez lata nie wiedzia∏, kim by∏a ta dziewczyna, przez lata próbowa∏ tego dociec i modyfikowa∏ swoje kolejne ustalenia. Kiedy mu si´ to uda∏o, wielokrotnie zapowiada∏, ˝e
tej mi∏oÊci m∏odego Cypriana do wspomnianej ju˝ Kamili Lemaƒskiej poÊwi´ci osobnà ksià˝k´29. Szkoda, ˝e nigdy ona nie powsta∏a,
na pewno by∏aby pasjonujàcà lekturà…
Od niedawna – dzi´ki uprzejmoÊci i ˝yczliwoÊci pani Barbary
Gomulickiej i pana Maurycego Gomulickiego, którym w tym miejscu sk∏adam serdeczne podzi´kowania – mam mo˝liwoÊç obcowania z kompletem Pism wszystkich nale˝àcym niegdyÊ do JWG. Niezwyk∏e wra˝enie wywo∏uje ogromna liczba rozmaitych dopisków,
zmian i poprawek – od drobnych korekt interpunkcyjnych, przez
inaczej odczytane czy wr´cz pierwotnie pomini´te, przeoczone wyrazy, a nawet ca∏e frazy, a˝ po zmienione datacje wierszy czy listów
i ustalenia ich adresatów. Tomy te to typowy przyk∏ad tzw. „ksià˝ek faszerowanych” – pe∏no w nich fotokopii r´kopisów, zdj´ç, wycinków (cz´sto z mi´dzywojennej, a nawet XIX-wiecznej prasy),
karteczek z notatkami, wypisów. Poruszajàce jest np. to, ˝e jednemu z listów, w którym Norwid pisze o Piusie IX towarzyszy popodkreÊlany przez JWG wycinek z kolorowego tygodnika z roku…
2001 tak˝e dotyczàcy tego papie˝a i opisujàcy go w kontekÊcie
w pewnym stopniu zbli˝onym do refleksji Norwida. Ten drobny,
jak˝e znamienny przyk∏ad daje obraz tego, z jakà skrupulatnoÊcià
JWG traktowa∏ swoje dzie∏o i jak intensywnie przez ca∏e ˝ycie nad
nim pracowa∏, wykorzystujàc przy tym wszelkie dost´pne êród∏a.
Wielokrotnie utyskiwa∏ on zresztà na liczne b∏´dy drukarskie, któ29
Zob. np. O wielkiej mi∏oÊci Cypriana Kamila Norwida. Z Juliuszem Wiktorem Gomulickim rozmawiajà Ewa Talacha i Miros∏aw Zdrodowski, „Bocznica. Kwartalnik spo∏eczno-kulturalny”, 2001, nr 6, s. 4. Na marginesie warto zaznaczyç, ˝e na trop Kamili
Lemaƒskiej wpad∏y te˝ osoby z poznaƒskiej Pracowni Kalendarza ˚ycia i TwórczoÊci
Cypriana Norwida, które wyniki swoich poszukiwaƒ opublikowa∏y w roku 2000 (zob.
Zofia Dambek, Zagadka „Kamilli z L. B.”, „Studia Norwidiana” 17-18 (1999-2000),
s. 175-281). Z osobistych rozmów z JWG – cz´sto bardzo ostro reagujàcym na tych,
którzy go wyprzedzali w publikowaniu czy to ineditów, czy te˝ ró˝norodnych odkryç
norwidologicznych – wiem, ˝e z uznaniem przyjà∏ t´ prac´, podkreÊlajàc jej dociekliwoÊç i rzetelnoÊç.
109
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 110
COLLOQUIA LITTERARIA
rych nie unikni´to przy publikacji Pism wszystkich. Przyznawa∏ si´
jednak tak˝e do swoich w∏asnych pomy∏ek i przeoczeƒ podczas
pracy nad tà edycjà. To dlatego nie zgadza∏ si´ na propozycj´
wznowienia tego wydania, argumentujàc to tym, ˝e musia∏by najpierw wprowadziç bardzo wiele ró˝nego typu zmian i poprawek.
Na marginesie warto wspomnieç, ˝e JWG by∏ w ogóle niezwykle
czu∏y na wszelkie b∏´dy redaktorskie i korektorskie. W swoich tekstach (nie tylko norwidologicznych) nigdy nie omieszka∏ wytknàç
wszelkich potkni´ç autorów i redaktorów – od merytorycznych, a˝
po interpunkcyjne30. ˚ywo (cz´sto krytycznie) reagowa∏ te˝ na dokonania innych norwidologów i norwidystów. Uderzajàce jest to,
˝e w jego ksi´gozbiorze obok tomów Brockhausa, Miriama, Zr´bowicza czy Cywiƒskiego oraz prac przedwojennych sta∏y najnowsze publikacje poÊwi´cone autorowi Assunty. Na wielu marginesach znaleêç przy tym mo˝na by∏o dopiski i (niekiedy ostre i emocjonalne) komentarze JWG, a tak˝e jego poprawki. Symptomatyczna jest tu bibliografia prac norwidologicznych zamieszczona
w jednym z numerów „Studiów Norwidiana”31, na której widnieje
kilkadziesiàt ró˝nego rodzaju korekt.
Juliusz Wiktor Gomulicki zrobi∏ dla norwidologii wiele, bez jego
prac ta dziedzina polonistyki na pewno nie mia∏aby szans na tak intensywny rozwój. Mimo to przez lata pozostawa∏ na uboczu oficjalnego ˝ycia naukowego, zresztà – w du˝ej mierze z w∏asnej woli
i z przekonania. Nie by∏ on te˝ jednak dostatecznie doceniany, niekiedy, obficie korzystajàc z jego prac, pomijano go milczeniem
i nieuwzgl´dniano choçby w przypisach. Owszem, jego edycje zawierajà wiele niekiedy bardzo dyskusyjnych arbitralnych rozwiàzaƒ
(niekiedy wr´cz poprawia∏ on Norwida, poniewa˝ uznawa∏, ˝e po30
Tu po raz kolejny pozwol´ sobie na wàtek osobisty. Mam w swoich zbiorach przygotowane przez JWG edycje tekstów Norwida, na których – kiedy poprosi∏em go o dedykacje – naniós∏ poprawki, przeoczone w korekcie lub nieuwzgl´dnione przez wydawców. Sà tam rzeczy bardzo znaczàce – np. pomini´cie ca∏ego zdania w komentarzu czy
te˝ pomy∏ka w imieniu i nazwisku, jak i zupe∏nie drobne – np. nieuwzgl´dnienie apostrofu w odmianie nazwiska obcego czy zamiana wykrzyknika na znak zapytania. JWG
dopisa∏ te˝ komentarze, np.: „Egzemplarz z naniesionymi na jego kartach poprawkami
autora, który nie widzia∏ rewizji tego tekstu” czy: „Oj, porobili wiele b∏´dów w tym
sk∏adzie”. Stanowià one Êwiadectwo skrupulatnoÊci JWG i jego szacunku dla czytelnika, dla mnie zaÊ sà niezwykle cennà pamiàtkà i wzorem filologicznej akrybii.
31
Zob. Edward Jakiel, Bibliografia Cypriana Norwida 1971-1980, „Studia Norwidiana” 15-16: 1997-1998, Lublin 1999, s. 199-316.
110
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 111
JULIUSZ WIKTOR GOMULICKI – NORWIDOLOG
eta w poÊpiechu si´ po prostu pomyli∏ w czasie pisania), a nawet
oczywistych nadu˝yç i pomy∏ek32. Owszem, niekiedy zazdroÊnie
strzeg∏ on swoich ró˝norodnych odkryç norwidologicznych i np.
przez lata nie publikowa∏ posiadanych w swoich zbiorach ineditów.
Owszem, jego komentarze i interpretacje grzeszà niekiedy zbyt daleko idàcym biografizmem, a tak˝e jednostronnoÊcià i kategorycznoÊcià odczytaƒ. Owszem, potrafi∏ dyskredytowaç i bardzo ostro
krytykowaç cudze dokonania norwidologiczne, zw∏aszcza o charakterze edytorskim, czego przyk∏adem mo˝e byç choçby przywo∏ywana ju˝ K´pa niezapominek. Nie usprawiedliwia to jednak pojawiajàcych si´ niekiedy w norwidologii lekcewa˝àcych czy wr´cz napastliwych wypowiedzi pod jego adresem. Wk∏adu, który JWG w∏o˝y∏
w norwidologi´ i popularyzacj´ osoby i twórczoÊci Norwida nie
sposób przecie˝ przeceniç. Za jego pasj´, która trwa∏a niemal przez
ca∏e ˝ycie, za jej efekty w postaci wielu edycji i ponad 300 tekstów,
z których jeszcze przez wiele lat wszyscy b´dziemy korzystaç, za
dba∏oÊç o – jak pisa∏ Norwid – „ka˝dà kom´ i jot´”, za trud w∏o˝ony
w to, by Norwida przybli˝yç, ale nie, mówiàc po norwidowsku,
„zwulgaryzowaç” nale˝y si´ Juliuszowi Wiktorowi Gomulickiemu
uznanie, szacunek i po prostu wdzi´cznoÊç nas wszystkich.
32
Liczne b∏´dne odczytania czy te˝ pomini´te w Pismach wszystkich wyrazy i wyra˝enia odnaleêç mo˝na w kartotece Pracowni S∏ownika J´zyka Cypriana Norwida, a tak˝e
w serii s∏ownikowych zeszytów tematycznych – zob.: S∏ownik j´zyka Cypriana Norwida.
Zeszyt próbny, pod red. J. Chojak, J. Puzyniny, E. Tele˝yƒskiej, E. WiÊniewskiej, Warszawa 1988; S∏ownictwo etyczne Cypriana Norwida, pod red. J. Puzyniny, Warszawa
1993; E. Tele˝yƒska, Nazwy barw w twórczoÊci Cypriana Norwida, Warszawa 1994; S∏ownictwo estetyczne Cypriana Norwida, pod red. J. Chojak, Warszawa 1994; T. Korpysz,
J. Puzynina, WolnoÊç i niewola w pismach Cypriana Norwida, Warszawa 1998; A. Kadyjewska, T. Korpysz, J. Puzynina, ChrzeÊcijaƒstwo w pismach Cypriana Norwida, Warszawa 2000. Wiele takich b∏´dów odnotowujà te˝ autorzy pierwszej krytycznej edycji Dzie∏
wszystkich Norwida pod red. Stefana Sawickiego, którà w tym roku zapoczàtkowano tomem Proza w opracowaniu RoÊcis∏aw Skr´ta (Lublin 2007).
111
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 112
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 113
ARCHIWALIA – SZTUKA EDYTORSKA – PRZEK¸ADY
Colloquia Litteraria
UKSW
2/3 2007
MAREK TROSZY¡SKI
JAK WYDAå „WSZYSTKIE” WIERSZE JULIUSZA S¸OWACKIEGO?
Rozwa˝ania nad edytorskim „kanonem” wierszy S∏owackiego.
Cz´Êç II1
Charakter i zakres problemów dotyczàcych dziejów kszta∏towania kanonu wierszy oraz problemów wià˝àcych si´ z ustaleniami
dotyczàcymi delimitacji i budowy poszczególnych wierszy omawiam
ni˝ej na wybranych, najbardziej wyrazistych przyk∏adach.
16. WIERSZE POMINI¢TE PRZEZ WSZYSTKICH WYDAWCÓW
W WYDANIACH ZBIOROWYCH I INNYCH WYDANIACH
16.1 [Wtenczas mi´ zdj´∏a wiekuista trwoga...]
Na poczàtek przyk∏ad najbardziej drastyczny: wiersz zapisany
przez S∏owackiego w jego podr´cznym pugilaresie z ostatnich lat ˝ycia. Niedostrze˝ony zosta∏ przez wydawców, którzy zawartoÊç pugilaresu potraktowali jak luêny zbiór brulionów rozmaitych dzie∏ i rozes∏ali je do ró˝nych, nieraz bardzo odleg∏ych miejsc w wielu tomach
siedemnastotomowej edycji. Opublikowa∏em go jako ineditum
w Raptularzu (podobizna z propozycjà modernizacji)2 a potem
w „Pami´tniku Literackim”3 w konwencji przyj´tej przez wydawców
JSDW4. Wiersz zosta∏ zaocznie zaklasyfikowany, prawdopodobnie za
pomocà kryterium formalnego (oktawa), jako fragment Króla-Du1
I cz´Êç tekstu ukaza∏a si´ w poprzednim numerze (zob. „Colloquia Litteraria”
1/2006, s. 85-102.
2
J. S∏owacki, Raptularz 1843/1849, oprac M. Troszyƒski, Warszawa 1996.
3
M. Troszyƒski, Nieznane fragmenty z Raptularza Juliusza S∏owackiego. „Pami´tnik
Literacki” 1997, z. 3.
4
JSDW – J. S∏owacki, Dzie∏a wszystkie, pod red. J. Kleinera, Wroc∏aw 1956-1975.
Szczegó∏owy opis tego edytorskiego zaniedbania i sposób weryfikacji tezy o braku tego
fragmentu w jakimkolwiek wczeÊniejszym wydaniu zamieÊci∏em tak˝e w mojej ksià˝ce
Austeria pod „Królem-Duchem, Warszawa 2001, s. 33-50.
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 114
COLLOQUIA LITTERARIA
cha i podzieli∏ los tak˝e omy∏kowo pomini´tego fragmentu tego poematu z karty 142v. Przyk∏ad ten jest Êwiadectwem kuriozalnego pomini´cia we wszystkich dotychczasowych wydaniach niema∏ego tekstu, mo˝e te˝ zwiastowaç mo˝liwoÊç pojawiania si´ tego typu niespodzianek w innych r´kopisach poety. Omawiany wczeÊniej dystrakcyjny charakter r´kopisu wraz z nieprzystajàcymi do takiego sposobu
pisania metodami edytorskimi sprzyja takim odkryciom – uwa˝ny
badacz mo˝e spodziewaç si´ za swojà wytrwa∏oÊç swoistej nagrody.
16.2 [It is probable tu us- the bargain will be made…]
It is probable tu us – the bargain will be made.
France shall deliver the Africanean shores
To the English people, – and take in reward
The country of the Rhine, perhaps the part of the;
And from another will be made a kingdom,
And given to the prince of orangean house. –
And we shall be not free, – butt theutonian slaves,
And shall have our laws, given, but unobserved,
The fair land of Miaulis shall suffer, – and sold
This bargain; – and take king with a snowy crown…
It is but uncertain – I have no but dreamed
If the dream is true – you will gain nothing there,
Ten angielski wiersz – umieszczony przez S∏owackiego w liÊcie do
matki – nie zosta∏ uwzgl´dniany w ˝adnym wydaniu wierszy5, jakby
kontekst listowy ca∏kowicie wyczerpywa∏ mo˝liwoÊci jego odczytania i sfunkcjonalizowania. Obcoj´zyczny bia∏y wiersz m∏odego poety znajduje si´ coraz cz´Êciej pod lupà badaczy i jest skrupulatnie
analizowany jako przenikliwa a zaszyfrowana analiza i diagnoza
ówczesnej sytuacji politycznej w Europie. KoniecznoÊç wcielenia
tego wiersza do kanonu wydaje si´ bezdyskusyjna.
17. WIERSZE UMIESZCZANE W CYKLU PRZYPOWIEÂCI I EPIGRAMATY
Publikowane jako poszczególne ogniwa cyklu PrzypowieÊci
i epigramaty teksty w ca∏oÊci pochodzà z r´kopisu Dziennika
5
Wiersz uwzgl´dniono dopiero w wydaniu: J. S∏owacki Wiersze. Nowe wydanie krytyczne, oprac. J. Brzozowski i Z. Przychodniak, Poznaƒ 2005.
114
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 115
JAK WYDAå WSZYSTKIE WIERSZE JULIUSZA S¸OWACKIEGO?
1847-18496. Zosta∏y wyj´te spoÊród zapisków dziennych, w których nie stanowià zwartego bloku, ponumerowane i opublikowane pod redakcyjnym tytu∏em PrzypowieÊci i epigramaty [dalej PiE]
jako zbiór krótkich, sentencjonalnych wypowiedzi wierszowanych. Jest to cykl w pewnym sensie analogiczny do Mickiewiczowskich Zdaƒ i uwag.
Zgromadzone w tym podzbiorze utwory realizujà poetyk´ gatunków jego odredakcyjnej nazwy – a wi´c sà to bàdê przypowieÊci,
bàdê epigramaty. Póêna twórczoÊç poety obfituje w elementy stylu
biblijnego, charakterystyczne ju˝ wczeÊniej dla np. Anhellego.
W okresie mistycznym powstajà utwory prozatorskie nazwane przypowieÊciami – ale ich formalna odmiennoÊç nie daje podstaw do
skojarzenia ich z utworami wierszowanymi z grupy PiE. PrzypowieÊci prozatorskie stanowià wi´c problemem odr´bny; ale istnieje
jeszcze co najmniej jedna przypowieÊç wierszowana, pt. Snycerz by∏
zatrudniony Dyjanny lepieniem, umieszczona w innym r´kopisie.
Wiersz, którego przypowieÊciowy charakter raczej nie wzbudza
wàtpliwoÊci, w wydaniach umieszczany jest poza cyklem PIE, zawierajàcym konsekwentnie utwory wyodr´bnione tylko z r´kopisu
Dziennika. W poczet utworzonego przez edytorów cyklu PiE nie zaliczy∏ jej nawet Kleiner, majàcy przecie˝ tendencj´ do dostrzegania
takich zwiàzków formalno-tematycznych i tworzenia ca∏oÊci z tekstów rozsypanych po ró˝nych miejscach rozmaitych r´kopisów.
W tym akurat przypadku uznano zapewne, ˝e jako elementy PrzypowieÊci i epigramatów uwzgl´dnione zostanà wy∏àcznie teksty zapisane w Dzienniku. Chocia˝ zbiór ten de facto nie ma sankcji autorskiej; zarówno jego tytu∏, konstrukcja ca∏oÊci, jak i numeracja pochodzà od wydawców.
Sytuacja jednak nie by∏a taka prosta – nie mo˝na by∏o automatycznie wszystkich wierszy pomieszczonych poÊród zapisów Dziennika zaklasyfikowaç jako zgodnych z poetykà gatunku realizacji kolejnych przypowieÊci i epigramatów. Nie wszystkie wi´c zapisane
niemal w zwartym ciàgu przez poet´ wiersze zosta∏y uznane za
przypowieÊç lub epigramat. W sposób najbardziej oczywisty wyodr´bnia∏y si´ z tego cyklu dwa sonety Córka Cerery, przedzielone
6
Tekst tego dziennika ostatnich dwu lat ˝ycia poety jest cz´Êcià innego, wi´kszego
r´kopisu (Ossolineum nr 4738), zawierajàcego m.in. Genezis z Ducha i List do Jana Nepomucena Rembowskiego.
115
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 116
COLLOQUIA LITTERARIA
fragmentem poetyckim o incipicie A ona bywa∏o.... W praktyce wydawniczej zarówno Krzy˝anowski, jak i Kleiner drukujà kolejno
oba sonety (wszak˝e Krzy˝anowski jako jednà pozycj´, jakby jeden
wiersz – jedna ca∏ostka sk∏adajàca si´ z 2 sonetów, Kleiner jako
dwa oddzielne sonety pod identycznym tytu∏em), natomiast
umieszczony pomi´dzy nimi liryczny wtr´t jako osobny wiersz.
Demonta˝ edytorski uk∏adu, jaki znajdujemy w r´kopisie, to nie
tylko kwestia racjonalnego poszukiwania w∏aÊciwej delimitacji
i prostej zmiany kolejnoÊci jego elementów – to tak˝e kwestia ingerencji w znaczenie, b´dàce naturalnà konsekwencjà przestawki.
Uk∏ad r´kopisu jest inny i posiada swój sens, odmienny od tego, jaki sugerujà edycje. W oryginale po tekÊcie wiersza Przez miedz´,
która podobna do szlaków... nast´puje urywek A ona, bywa∏o... i dopiero kolejny wiersz Patrzàc w twe oczy i w ksi´g´ twych losów...
Rozcz∏onkowanie ciàg∏ego zapisu w r´kopisie ma charakter dowolnej decyzji. Traktowany jako osobny wiersz, a umieszczony w r´kopisie przed drugim sonetem, urywek liryczny A ona bywa∏o... jest
opisem kontekstu sytuacyjnego, który stanowi punkt wyjÊciowy
w drugim sonecie. Ten amorficzny urywek jest rodzajem uwertury
do nast´pujàcego po nim sonetu. Umieszczony jak pomost pomi´dzy obu sonetami nie rozdziela ich, ale je ∏àczy. To krótkie intermezzo opisuje scen´, w której poeta (podmiot liryczny) patrzy
w oczy kochanki, która z∏o˝y∏a g∏ow´ na jego ramieniu. Sonet zaczynajàcy si´ od s∏ów Patrzàc w twe oczy i ksi´g´ twych losów.... jest
wyraênym nawiàzaniem, wykorzystujàcym kontekst wczeÊniej zamieszczonej sceny – ale opisanej w wierszu osobnym we fragmencie
nale˝àcym immanentnie do drugiego sonetu? Wyró˝niki graficzne
r´kopisów S∏owackiego nie sà zbyt konsekwentne, ale w obr´bie tej
strony widzimy, ˝e odst´p pomi´dzy wierszem A ona bywa∏o... a nast´pujàcym po nim sonetem odpowiada odst´powi pomi´dzy strofami; w dodatku brak tu charakterystycznego dla S∏owackiego „zawijasa” którym poeta odkreÊla∏ nowe jednostki. Wydanie integralne Dziennika ocali∏oby ten kontekst i odsun´∏o jako zb´dne pytanie
o to, z iloma wierszami mamy tu do czynienia. MielibyÊmy po prostu jednà stron´ z Dziennika poety. W wydaniu liryków natomiast
nale˝a∏oby podjàç decyzj´ co do autonomicznoÊci krótkiego fragmentu oraz jego miejsca – przed drugim sonetem czy po nim.
Ró˝nica liczby sk∏adników PiE mi´dzy wydaniem Krzy˝anowskiego a Kleinera spowodowana jest wyodr´bnieniem przez tego
116
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 117
JAK WYDAå WSZYSTKIE WIERSZE JULIUSZA S¸OWACKIEGO?
ostatniego jako osobnego liryku wiersza Pràd sprawy idzie przez Boga zacz´ty... RzeczywiÊcie odbiega on znacznie od poetyki ca∏oÊci
i jest lirycznà refleksjà ze spotkania poety z rosyjskim anarchistà
Michai∏em Bakuninem. Wiersz ten, zapisany zaraz na poczàtku cyklu pomi´dzy innymi, typowymi epigramatami, drukowany nies∏usznie jeszcze przez Krzy˝anowskiego jako drugie ogniwo cyklu
PiE, zosta∏ wy∏àczony i wydrukowany osobno w dziale liryków.
Do tej pory jednak – tak˝e przez Kleinera – jako ogniwo PiE
drukowany jest inny ewidentny liryk. Numerowany jako trzydziesty,
fragment o incipicie O krzy˝ Ci´ prosz´ modlitwà gwa∏townà, to
przecie˝ ani przypowieÊç, ani epigramat – to liryczne westchnienie
do Stwórcy:
O krzy˝ Ci´ prosz´ modlitwà gwa∏townà,
O krzy˝ i si∏´ pod rozdarciem çwieka,
Ca∏emu Êwiatu lampà tak cudownà
Staç si´ – gdzie˝ wi´ksza jasnoÊç dla cz∏owieka?
Panie! Nie jest to, Panie, modlitwa nabo˝na
Albo proÊba rycerza, który o krew wo∏a,
Panie! bo z∏ych inaczej pokonaç nie mo˝na,
Tylko w Êmierci godzinie mi∏oÊcià anio∏a.
Wyró˝niajàcy si´ nie tylko treÊcià, lecz tak˝e formà (dwie czterowersowe strofy z charakterystycznymi wci´ciami) – zosta∏ rozpoznany ju˝ choçby przez przez A. Boleskiego7 jako oczywisty liryk.
Ta trafna ocena nie znalaz∏a odbicia w praktyce edytorskiej, uparcie umieszczajàcej go w cyklu, do którego zaliczony zosta∏ chyba
z rozp´du i prawem serii – choç nie realizuje ani formalnie, ani treÊciowo przypowieÊciowo-epigramatycznych formu∏ gatunkowych
cyklu. Decyzja usuni´cia tego wiersza z cyklu PiE i umieszczenia jako osobnego wiersza wydaje si´ zasadna i bezdyskusyjna.
Nie wiem, czy dalsze próby zmian kanonie PiE by∏yby wskazane.
Co najmniej jeden wiersz spoza cyklu – o którym wy˝ej mówi∏em –
kwalifikuje si´ absolutnie jako wierszowana przypowieÊç, ale koniecznoÊç znalezienia mu miejsca w cyklu pochodzàcym w ca∏oÊci
z innego r´kopisu, w dodatku zapisywanym wczeÊniej, stwarza∏aby
problemy. W praktyce zmusi∏oby to do rozstrzygni´ç analogicznych
7
Andrzej Boleski, Juliusza S∏owackiego liryka lat ostatnich (1842-1848), ¸ódê 1949.
117
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 118
COLLOQUIA LITTERARIA
do Kleinerowskiego „rozsuwania” wersów i wcinania marginaliów,
a wi´c czynnoÊci edytorskich przekraczajàcych kompetencje – i nie
zas∏ugujàcych na aprobat´. Skoro tak ch´tnie dokonujàcy podobnych przemieszczeƒ Kleiner nie zrobi∏ tego, uwa˝am, ˝e pozostawienie tej jednej, zresztà najwi´kszej obj´toÊciowo, przypowieÊci
poÊród wierszy, poza cyklem PiE jest decyzjà umotywowanà.
18. WIERSZE „ANULOWANE” W WYDANIU KLEINERA,
KTÓRYCH PUBLIKOWANIE POÂRÓD WIERSZY MO˚E BYå ZASADNE
Kleiner, w porównaniu do innych wydawców – tak wczeÊniejszych,
jak i póêniejszych, zakwestionowa∏ uznawanie wielu urywków za odr´bne realizacje liryczne. Jednym z takich fragmentów sà oktawy publikowane wczeÊniej jako wiersz pt.: Wschód s∏oƒca nad Salaminà (18.1).
Pami´tam jednà godzin´ ˝ywota –
Le˝a∏em w greckiej ∏odzi... Spa∏o morze...
A ka˝dy ˝agiel by∏ jak muszla z∏ota,
W której si´ chowa∏... w albaƒskim ubiorze
Majtek. S∏ucha∏em, jak fala klekota,
Kiedy jej z∏otà pierÊ kaika porze...
Ksi´˝yc si´ cicho b∏yszcza∏... z∏oty taki
Jak s∏oƒce... ∏ódê p∏yn´∏a z Kalamaki...
I zwolna wschód si´ oczerwieni∏ siny...
Ponad Pireà – powia∏ wiater Êwie˝y.
Wzdrygn´∏a si´ ∏ódê – Êród morskiej równiny,
Jak rycerz, gdy go w piersi wróg uderzy...
By∏a to pierwsza fala Salaminy
Sz∏a od mogi∏y, gdzie Temistokl le˝y –
Zatrz´s∏a ∏odzià... wko∏o jà obesz∏a,
Zagrzmia∏a – j´k∏a ˝a∏oÊnie – i przesz∏a...
Wsta∏em – taƒczy∏y fal ró˝ane bry∏y –
S∏oƒcu si´ niebios otwiera∏a droga –
S∏oƒce! – myÊla∏em, ˝e wstaniesz z mogi∏y
Temistoklesa, – jak z mogi∏y Boga
Zmartwychwstajàcy anio∏ blasku, si∏y...
Lecz nie – gdzie by∏ tron z∏oty jego wroga,
Skàd Xerxes – patrza∏ na zniszczenia dzie∏o,
Wysz∏o ogromne s∏oƒce – i stan´∏o...
118
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 119
JAK WYDAå WSZYSTKIE WIERSZE JULIUSZA S¸OWACKIEGO?
Wtenczas zaczà∏em uràgaç si´ w duchu
Grobowi, – co by∏ rzuconym w ciemnoty,
I morzu, które chodzi∏o w ∏aƒcuchu –
I obróci∏em si´, gdzie sta∏ tron z∏oty,
Palàc si´ w s∏oƒca czerwonym wybuchu –
Bo tak staç musia∏, gdy gin´∏y floty
I za kraj marli rozpaczni obroƒce...
Xerxes... na tronie tym – ubrany w s∏oƒce...
Pró˝no by szukaç w dzisiejszych wydaniach liryków S∏owackiego
tego wiersza. Kleiner jednoznacznie okreÊli∏ jego przynale˝noÊç do
poematu Beniowski (poczàtek VI PieÊni). Czy poetyka tego fragmentu wskazuje na to, i˝ sà to poczàtkowe oktawy kolejnej PieÊni?
Na tle introdukcji wczeÊniejszych PieÊni taka ekspozycja PieÊni
VI rysowa∏aby si´ doÊç kuriozalnie. Zazwyczaj kolejna Pieʃ jest
powrotnym nawiàzaniem do sytuacji narracyjnej fabu∏y Beniowskiego. A tu nie – tutaj mamy refleksj´ lirycznà, odwo∏ujàcà si´ do
wspomnieƒ z greckiej podró˝y.
Niewiarygodny (ma∏o wiarygodny) Ma∏ecki drukowa∏ ten fragment jako liryk pod takim˝e tytu∏em i z wariantami na tyle odmiennymi, ˝e mogàcymi sugerowaç, i˝ mia∏ do dyspozycji nie r´kopis
Beniowskiego, ale innà, niezale˝nà kopi´ wiersza. Nawet Kleiner
rozwa˝a∏ tutaj prawdopodobieƒstwo istnienia takiej nieznanej dzisiaj, a dost´pnej Ma∏eckiemu kopii (np. Feliƒskiego). Tekst wiersza
poprzez oktawy z Beniowskim formalnie zwiàzany, tematycznie jednak raczej rzeczywiÊcie do Podró˝y do Ziemi Âwi´tej z Neapolu przynale˝y. Jest w nim te˝ coÊ z atmosfery hymnu Smutno mi, Bo˝e...,
wydaje si´ wr´cz, ˝e to tekst nawiàzujàcy do sytuacji poprzedzajàcej
napisanie Hymnu. Po opuszczeniu Salaminy – Wschód s∏oƒca nad
Salaminà; przed dop∏yni´ciem do Aleksandrii o zachodzie s∏oƒca –
hymn Smutno mi, Bo˝e.... W tym okresie mamy wiele przyk∏adów
przerabiania przez poet´ sekstyn Podró˝y... na oktawy Beniowskiego, jak te˝ wyodr´bniania przez niego fragmentów poematu jako
odr´bnych lirycznych ca∏oÊci (vide Grób Agamemnona).
Edycja Kleinera eliminuje, wczeÊniej uznawany za wiersz, tekst
o wysokich walorach poetyckich. Zosta∏ on pogrzebany poÊród
oktaw pierwszej redakcji pieÊni poczàtkowych Beniowskiego, w sposób skuteczny odbierajàc szerszej publicznoÊci czytelniczej mo˝liwoÊci lektury. Nale˝a∏oby zweryfikowaç jeszcze raz przes∏anki, któ119
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 120
COLLOQUIA LITTERARIA
re sk∏oni∏y Kleinera do postawienia hipotezy, ˝e fragment ten móg∏
prawdopodobnie pochodziç z innego r´kopisu i posiadaç swoiste
odmiany oraz oryginalny tytu∏, nie b´dàcy dzie∏em Ma∏eckiego. Pozwoli∏oby to na ewentualne zdobycie uzasadnienia dla potraktowania tych oktaw jako niezale˝nego liryku – i wydrukowanie go poÊród wierszy, nawet niezale˝nie od jego wersji ze znanego r´kopisu
Beniowskiego, która powinna byç wydrukowana na kartach zawierajàcych odmienne redakcje poematu. Podobnà sytuacj´ mamy
w przypadku nale˝àcych do Podró˝y do Ziemi Âwi´tej z Neapolu sekstyn Grobu Agamemnona. A przecie˝ Wschód s∏oƒca nad Salaminà
wydrukowa∏ jako wiersz nie tylko edytor o wàtpliwych kwalifikacjach, jakim by∏ Ma∏ecki, ale i Bronis∏aw Gubrynowicz z W∏adys∏aw
Hahnem w pierwszej krytycznej edycji pism poety.
Fakt umieszczenia w r´kopisie Beniowskiego omawianego fragmentu pod zapisem „pieʃ VI” nie ma decydujàcego znaczenia. Tytu∏y czy Êródtytu∏y w r´kopisach poety bardzo cz´sto nie majà
zwiàzku z nast´pujàcymi pod nimi tekstami i by∏y pisane niezale˝nie – na ogó∏ wczeÊniej. Przypadek ten wymaga odpowiedzialnego
wywa˝enia argumentów za i przeciw, przede wszystkim oszacowania êród∏a odmiennoÊci redakcyjnych w edycji Ma∏eckiego.
18.2 [Bo mi´ matka moja mi∏a...]
SpoÊród przypadków Kleinerowskiego zatracania samodzielnych
wierszy przez diagnozowanie ich jako cz´Êci wi´kszych ca∏oÊci (jak
w tym przypadku) oraz przez umieszczanie ich w uzupe∏niajàcych
te ca∏oÊci dzia∏ach „Rzutów zaniechanych” kolejny jest wyjàtkowo
interesujàcy. Obecny jeszcze u Krzy˝anowskiego jako wiersz
oÊmiowersowy urywek o incipicie Bo mi´ matka moja mi∏a... zosta∏
umieszczony przez Kleinera jako fragment monologu G∏upca z Zawiszy Czarnego (o r´kopisie tego dramatu dok∏adniej ni˝ej).
Bo mi´ matka moja mi∏a
Na s∏owika urodzi∏a,
A ja wziàwszy taki g∏os,
Ze s∏owika jestem kos...
A to wszystko sà nonsensa,
Te moje wierszyki nowe,
Gdzie si´ j´zyk mój wa∏´sa
I bawi z´by trzonowe...
120
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 121
JAK WYDAå WSZYSTKIE WIERSZE JULIUSZA S¸OWACKIEGO?
Fragment zapisany zosta∏ przez poet´ w r´kopisie dok∏adnie pomi´dzy dwiema kolumnami pisanego przewa˝nie w dwu kolumnach tekstu. Nie ma ˝adnych wskazówek autorskich sugerujàcych koniecznoÊç
zintegrowania tego fragmentu z tekstem dramatu, ani tym bardziej co
do miejsca i sposobu wstawienia wersów w jednà z kolumn – lewà bàdê
prawà. W prawej kolumnie mamy poczàtek aktu II. i monolog pijanego G∏upca. W toku jego wypowiedzi pojawia si´ motyw s∏owika:
Mówi∏em ja, ˝e te g∏owy
Grzebaç ceremonia wielka,
Te g∏owy – i ta butelka —
Do g∏ów pogrzebowe mowy,
A do niej... mowy mi∏oÊne...
W których sens si´ moralny zamyka...
Trliu, trliu! trliu... udaj´ s∏owika,
– [tu Kleiner wmontowuje wstawk´ spomi´dzy kolumn]
Trliu! trliu, trliu.... mam trudnà prac´
I ranek mi´ ju˝ dop´dza...
Et requiescant in pace...
Trliu, trliu! trliu – udaj´ ksi´dza,
Trliu trliu... trliu... udaj´ kap∏ana,
Nie, nie... Êwierzbi mi´ coÊ w g∏ow´...
Fiut, fiut, udaj´... bo [?] dana
Mi jest vox... udaj´ sow´...
Kleiner doszed∏ do wniosku, ˝e pojawienie si´ w oÊmiowersowym zapisie motywu s∏owika jest nawiàzaniem do tego˝ motywu
w monologu G∏upca. By∏o to dla niego wyraênym i wystarczajàcym
sygna∏em do tego, by potraktowaç osobny wpis jako wstawk´
i umieÊciç w ciàgu wypowiedzi G∏upca. Ale gdzie? W którym miejscu ciàg∏ego przecie˝ zapisu? W tym celu edytor nie waha∏ si´ rozbiç istniejàcy monolog w wybranym przez siebie „najodpowiedniejszym” miejscu – i wstawiç tam zapisany z boku fragment.
Interpretacja oktostychu jako fragmentu ciàg∏ej wypowiedzi
G∏upca jest tylko jednà z hipotez, wcale nie najbardziej przekonujàcà. Z wi´kszà pewnoÊcià mo˝na przecie˝ uznaç, ˝e has∏o „s∏owik”
z tekstu monologu sta∏o si´ dla poety bodêcem do samoistnej wypo121
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 122
COLLOQUIA LITTERARIA
wiedzi lirycznej, którà – wkrótce po zapisaniu kartki – albo nawet
póêniej – wpisa∏ pomi´dzy dwiema kolumnami gotowego ju˝ tekstu.
Taka teza w ogóle nie zosta∏a przez Kleinera wzi´ta pod uwag´, mimo praktyki edytorskiej traktujàcej t´ wypowied˝ jako liryk. Wciàgajàc te osiem wersów w inny, zwarty ciàg, wyposa˝y∏ zapisek marginalny w kontekst, który zasadniczo zmienia sens wypowiedzi. Tak bowiem, napisana na marginesie, i odczytana – nawet na tle dramatu,
ale jakoÊ osobno, jako bardziej zwiàzana z osobà autora, nie zaÊ któràÊ z kreacji postaci dramatu, zyskuje zupe∏nie inny sens i wymiar.
Przyjrzyjmy si´ temu krótkiemu tekstowi – o czym si´ w nim mówi?
Wiersz zaczynajàcy si´ jak kontynuacja jakiejÊ wypowiedzi (ale
niekoniecznie monologu G∏upca – póêne liryki cz´sto stosujà ten
chwyt) zawiera aluzj´ do matki, do w∏asnego nazwiska (s∏owik-S∏owacki), do przeÊmiewczego stylu pisarskiego poety-ironisty. Dopisana strofa, ukszta∏towana w niejakim zwiàzku z wypowiedzià
G∏upca zaczyna nabieraç w∏asnego ˝ycia – tu ju˝ nie ma G∏upca,
przygodnego grabarza – jest poeta, który bezpoÊrednio i wprost,
tekstem otwartym mówi o „swoich wierszykach”, jest jego technika
tworzenia i w koƒcu lekcewa˝àco-ironiczne pokwitowanie w∏asnej
twórczoÊci. Czy ma sens ta wypowiedê o wierszykach w ustach
G∏upca – który przecie˝ nie jest poetà, a wierszem mówi tylko jako
byt powo∏any do ˝ycia przez poet´ – tylko dlatego, ˝e jej natchnieniem sta∏ si´ pojawiajàcy si´ w pijackim be∏kocie s∏owik?
Miejsce kolejnego fragmentu z r´kopisu Zawiszy Czarnego
w edycji dzie∏ S∏owackiego nie jest wi´c takie oczywiste, rozstrzygni´cie Kleinera likwiduje prawdopodobnie kolejny wiersz, którego lektura jako autonomicznego fragmentu odkrywa inne sensy.
Podejmujàc decyzj´, Kleiner mia∏ jà za tak oczywistà, ˝e nie napomknà∏ nawet, i˝ wczeÊniejsi wydawcy (a nawet – wspó∏czeÊni –
Krzy˝anowski!) uznawali ten zapis za osobny wiersz.
18.3 [S∏uchaj m∏ody cz∏owieku...]
S∏uchaj, m∏ody cz∏owieku!
W traweczkach piosnka wieku
Duchowi twemu dzwoni,
˝eÊ wieczny, Êwiatow∏adny,
Oliwny, winogradny,
MyÊlàcy – ju˝ w jab∏oni.
Duszeczki twojej si∏a
122
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 123
JAK WYDAå WSZYSTKIE WIERSZE JULIUSZA S¸OWACKIEGO?
W d´bie si´ ju˝ liczy∏a,
W krysztale bra∏a miary,
Którymi si´ dziÊ mierzy
W brylantowej odzie˝y.
Zacytowany fragment stanowi nieco inny przypadek – choç i tu
edytorska nadgorliwoÊç Kleinera w wyszukiwaniu „odpowiedniego” (odpowiedniejszego ni˝ dotychczasowy) kontekstu urywkom
nie zlokalizowanym dok∏adnie przez poet´ doprowadzi∏a do likwidacji kolejnego wiersza. Grunt pod zamach na jego autonomi´
przyszykowa∏ Kleiner ju˝ w swojej monografii, gdzie w przypisie zasugerowa∏, piszàc o tym urywku, ˝e „Rytm i treÊç – budzà przypuszczenie, ˝e mo˝e to byç chór duchów, zwrócony do Eoliona”8. Przypuszczenie to – mimo wàtpliwoÊci – postanowi∏ w praktyce wydawniczej usankcjonowaç. JednoczeÊnie jednak sam przytacza – wa˝kie! – argumenty na rzecz decyzji przeciwnej, piszàc: „Wprawdzie
przemowa «S∏uchaj, m∏ody cz∏owieku», nasuwaç mog∏aby myÊl, ˝e
to poeta formu∏uje prawdy swej wiary dla któregoÊ z m∏odych wyznawców (...); rozstrzyga jednak spraw´, jak si´ zdaje, wiersz Duszeczki twojej si∏a: wskazuje on, ˝e pouczenie zwraca si´ do m∏odziutkiego ch∏opca, do dziecka.”9 Argument przytoczony jako rozstrzygajàcy nie wytrzymuje krytyki. Nie wydaje mi si´, ˝eby poeta
móg∏ tu mówiç o „rozmiarze duszy” – ma∏ym lub du˝ym, i ˝eby wyraz „duszeczka” musia∏ si´ koniecznie odnosiç do dziecka. To oczywisty nonsens, przypomnijmy zwrot Animula (duszyczka) ze s∏ynnego wiersza cesarza Hadriana zwracajàcego si´ tak do w∏asnej
„duszyczki”: Animula vagula, blandula… OkreÊlenie poety nie odnosi si´ do wielkoÊci fizycznych, lecz jest zwrotem mówiàcym o tym
wewn´trznym bycie w sposób przyjazny, pieszczotliwy. Argument
Kleinera przeczy samemu tekstowi, w którym wczeÊniej, w trzecim
wersie u˝yta jest forma „duchowi (twemu dzwoni)”. W wierszu tym
duchowi cz∏owieka (m∏odego) przypomina si´ ewolucj´ ducha
w formach – zwrot o sile „duszeczki” odnosi si´ przecie˝ do wczeÊniejszego etapu wyrabiania w∏adz i zdolnoÊci duchowych w Êwiecie
roÊlinnym, w drzewie d´bu. JeÊliby zwrot „m∏ody cz∏owieku” mia∏
si´ odnosiç do dziecka, Êwiadczy∏by chyba o jakiejÊ intencji ironicz8
9
J. Kleiner, J S∏owacki. Dzieje twórczoÊci, Kraków 1999, oprac. J. Straszewski, t. IV, s. 340.
JSDW XIII, 1,51.
123
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 124
COLLOQUIA LITTERARIA
nej, której nie potwierdza genezyjskie serio wiersza. Reasumujàc –
nie ma mo˝liwoÊci takiej interpretacji wiersza, która popar∏aby rozstrzygajàcy argument Kleinera o koniecznie dzieci´cym jego adresacie. Przeciwny argument jest wi´kszej wagi – otó˝ na tej samej
karcie co omawiany wiersz znajduje si´ zapis póêniejszego poetyckiego Listu do Ludwika Norwida. Mo˝na wi´c przypuszczaç, ˝e rozwa˝any fragment powsta∏ w aurze wierszowanych „pouczeƒ” dla
m∏odych wyznawców – któregoÊ z grona m∏odych przyjació∏ z tak
zwanego „kó∏ka” S∏owackiego.
Implantowanie urywka z r´kopisu Króla-Ducha do dramatu Samuel Zborowski ma znamiona edytorskiej samowoli – czytelnik jest
zbywany nieprzemyÊlanym i nieprzekonujàcym argumentem. O ile
sk∏onni jesteÊmy zaakceptowaç swobodne praktyki Bizana w popularnym wyborze Ja, Orfeusz, o tyle argumentacja wydania krytycznego powinna byç bardziej wywa˝ona. Omawiany wczeÊniej urywek
Bo mi´ matka moja mi∏a... zosta∏ zlokalizowany przynajmniej w tekÊcie g∏ównym. Fragment S∏uchaj, m∏ody cz∏owieku zosta∏ skazany na
zapomnienie przez ukrycie go jako punktu IX. w dziale „Rzuty
Pierwotne i ust´py zaniechane”. Widnieje tam pod karko∏omnie
barokowym redakcyjnym tytu∏em (raczej anonsem): „Apostrofa do
«m∏odego cz∏owieka» z r´kopisu Króla-Ducha, treÊcià i rytmikà
wiersza odpowiadajàca g∏osom z aktu II Samuela Zborowskiego,
przynale˝na mo˝e do rzutów zaniechanych tego dramatu”.10
Na podstawie tych dwóch przypadków odnoszàcych si´ do dyskusyjnych liryków, zaklasyfikowanych jako fragmenty dramatów (tekstu g∏ównego bàdê wariantów) mo˝na wysunàç tez´, ˝e intencjà Kleinera by∏o odnalezienie dla jak najwi´kszej liczby niesklasyfikowanych, pojawiajàcych si´ w ró˝nych miejscach rozmaitych r´kopisów
urywków miejsca w obr´bie wi´kszych ca∏oÊci. I to ca∏oÊci bardziej
zintegrowanych ni˝ zbiór wierszy. Jakby to dopiero gwarantowa∏o
ich sens i zapewnia∏o odpowiednie miejsce w logice twórczoÊci.
W ten sposób edytor autorytarnie polikwidowa∏ fragmenty, które
funkcjonowa∏y przedtem jako wiersze. Jego decyzjà, opartà na argumentacji wàtpliwej, nieprzekonujàcej – myÊl´, ˝e bardzo cz´sto po
prostu pozornej i logicznie nie wystarczajàcej – teksty te zosta∏y
„rozpoznane” jako fragmenty wi´kszych ca∏oÊci. W horyzoncie zbyt
10
124
JSDW XIII, 1, 227.
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 125
JAK WYDAå WSZYSTKIE WIERSZE JULIUSZA S¸OWACKIEGO?
pozytywistycznie nastawionego edytora nie mieÊci∏ si´ byt literacki
analogiczny do „wolnych elektronów” – bytów samodzielnych, niezale˝nych, wchodzàcych w przypadkowe zwiàzki z wi´kszymi tekstami, ale te˝ wspaniale funkcjonujàcych poza nimi. Ca∏a twórczoÊç
S∏owackiego, szczególnie póêna, pe∏na jest takich tekstów, rozsiewajàcych anarchi´ poÊród nieujarzmionych r´kopiÊmiennych zapisów.
19. LIRYK MNIEMANY
MyÊl´, ˝e Kleiner musia∏ zdawaç sobie spraw´ z efektu ubocznego swoich integrystycznych poczynaƒ, jakimi by∏o anektowanie
wierszy, wczeÊniej uznanych za samodzielne, do wi´kszych ca∏oÊci.
Unikatowo mamy do czynienia z czynnoÊcià odwrotnà, Êwiadczàcà
byç mo˝e o poczuciu jakiegoÊ rodzaju edytorskiego dyskomfortu,
p∏ynàcego z takiego „inkwizytorskiego” dzia∏ania, i próbach swoistego zadoÊçuczynienia. Kolejny przyk∏ad mo˝e stanowiç wyraêny
tego dowód: oto fragment wczeÊniej uchodzàcy za nieukoƒczony
rzut dramatu Zawisza Czarny zosta∏ przez Kleinera tym razem doceniony i wydrukowany jako osobny wiersz.:
Na polach Grund[wald]y, na polach Grund[waldy]
Alla hu!
Na konia strzemionach stoi rycerz blady,
Przed nim stu,
Stu wrogów odwa˝nych, stoi o stu wrogów
Allah, allah...
Analizujàc kwesti´ lirycznej samodzielnoÊci tego tekstu, widzia∏bym potrzeb´ zastosowania kolejnego kryterium, wià˝àcego si´ ze
„stopniem wyrobienia”. Czy mamy tu do czynienia z gotowà ju˝ ujrzeç Êwiat∏o dzienne formà czy to tylko jakiÊ zalà˝ek, jakiÊ pierwszy
rzut, zapis nie pretendujàcy wcale do roli dzie∏a – gotowego utworu? Urywek ma∏y, niesk∏adny, nie wychodzàcy poza stadium jakiegoÊ poczàtkowego szkicu czy próby, uhonorowany zosta∏ publikacjà
wÊród lirycznego dorobku poety. Swoim ukszta∏towaniem nie daje
mo˝liwoÊci wyrokowania o tym, czym mia∏by byç – dopiskiem do
wielkiego dzie∏a na jego marginesie czy te˝ jakàÊ lirycznà refleksjà
z niego wywodzàcà si´, ale ju˝ zdobywajàcà samodzielnoÊç. W otoczeniu wielu wybitnych wierszy ostatniego okresu nie prezentuje
wi´kszych walorów estetycznych, z analizy jego ubogiej treÊci trudno wydedukowaç sens. Mo˝na sàdziç, ˝e w kontekÊcie konkretnej
125
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 126
COLLOQUIA LITTERARIA
akcji dramatycznej móg∏by byç ostatecznie ten urywek wyzyskany,
móg∏by ods∏oniç swoje znaczenie. Ta, prawdopodobniejsza wed∏ug
mnie mo˝liwoÊç, zosta∏a – trzeba to Kleinerowi przyznaç – przezeƒ
uwzgl´dniona. W tym przypadku wydrukowa∏ on ten fragment tak˝e w Ust´pach zaniechanych i rzutach pierwotnych dramatu pod –
jak zwykle – karko∏omnym tytu∏em-anonsem: „Rzut poczàtkowy
pieÊni wojennej Tatarów, mo˝e pomyÊlany jako sk∏adnik sceny I aktu I. A mo˝e jako samodzielny utwór liryczny”11.
W przypadku akurat tego niechlujnego zapisu, poddanego zresztà (wàtpliwej) rekonstrukcji, Kleiner nie tylko doszed∏ do wniosku,
˝e mo˝na go pokazaç jako samodzielny liryk, lecz tak˝e udowodni∏,
˝e w praktyce edytorskiej nie jest niczym z∏ym wydrukowanie tekstów o dyskusyjnej przynale˝noÊci w kilku (dwóch) miejscach. Takiego zaszczytu nie dostàpi∏y wczeÊniej omawiane fragmenty, mimo
ich zdecydowanie wy˝szej – a nawet wysokiej – rangi artystycznej
oraz tradycji edytorskiej.
W przypadku omawianego urywka Na polach Grundwaldy...
sk∏onny by∏bym uznaç, ˝e jego miejsce poÊród ust´pów zaniechanych i rzutów pierwotnych jest absolutnie wystarczajàce; nie mia∏bym specjalnych skrupu∏ów, aby tekstu tego nie nobilitowaç zamieszczeniem w dziale liryków. Liryczna twórczoÊç poety zna
wprawdzie fragmenty jeszcze krótsze nawet, tak˝e niedomkni´te,
zawsze majà one jednak znami´ artyzmu wysokiej próby poetyckich
aktów strzelistych. Mam tu na myÊli takie urywki jak:
Duchu Âwi´ty, go∏´bico, zleç!
Duchu Âwi´ty, nad tà pieÊnià Êwieç
czy:
O! nieszcz´Êliwa, o! uciemi´˝ona
Ojczyzno moja – raz jeszcze ku tobie
Otworz´ moje krzy˝owe ramiona,
Wszak˝e spokojny – bo wiem, ˝e masz w sobie
S∏oƒce ˝ywota.
W pismach w s z y s t k i c h musi byç miejsce dla w s z y s t k i c h zapisów poety – dzie∏, listów, notatek i marginaliów. W tym momen11
126
JSDW XII. 2, 503.
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 127
JAK WYDAå WSZYSTKIE WIERSZE JULIUSZA S¸OWACKIEGO?
cie uchwaliç trzeba jednak rodzaj kryterium estetycznego. Mówiàc
o takim kryterium, mam na myÊli nie wartoÊciowanie, ustalenie jakiejÊ hierarchii czy rangi artystycznej utworów, lecz raczej stadium
pracy nad danym tekstem. Czy jest to twór, który mo˝na od pierwszego rzutu potraktowaç jako pe∏ny – nadajàcy si´ do prezentacji
wÊród dzie∏ gotowych – ukoƒczonych, czy nie. Konkretne miejsce
publikacji powinno byç bardzo przemyÊlane. Tekst pozostawiony
przez poet´ w r´kopisie nie zawsze mo˝na uznaç za wystarczajàco
„dobry” – skoƒczony (w sensie artystycznym) utwór. A ju˝ miejsce
poÊród wierszy jako szczególnie eksponowane powinno byç pod
specjalnym nadzorem i wolne od przypadkowych, doraênie powzi´tych i nie do koƒca przemyÊlanych rozstrzygni´ç.
20. „LIRYCZNA UWERTURA” DO POEMATU
O TAJEMNICACH GENEZYJSKICH
Jednym z pomys∏ów na uporzàdkowanie wieloÊci poetyckich luênych fragmentów by∏o utworzenie przez Kleinera zbioru pod
wspólnym tytu∏em Poemat o tajemnicach genezyjskich. Elementy tego zbioru Kleiner poznajdowa∏ w rozmaitych miejscach ró˝nych autografów. Zgodnie z hipotezà Kleinera, S∏owacki niezale˝nie od
wielowarstwowego opracowywania pism filozoficznych prozà,
kszta∏towanych jako dialog, potem dialog referowany, list itd., czyni∏ tak˝e próby przybli˝enia tajemnic genezyjskich w ramach obszerniejszego poematu filozoficznego (zwanego w innych edycjach
Teogonià). W rezultacie pochodzàce z póênych lat fragmenty poetyckie, w których jest mowa o tajemnicach genezyjskich – w ró˝nej
formie wierszowej, drukowane sà jako pomys∏y i rzuty tego hipotetycznego poematu. W ten sposób zosta∏y uporzàdkowane poetyckie
fragmenty nie posiadajàce wspólnego zamys∏u kompozycyjnego,
w przypadku których trudno nawet si´ domyÊliç koncepcji ca∏oÊci.
Generalna myÊl, ˝e wszystkie (poza wcielanymi niemal bezwarunkowo do Króla-Ducha oktawami) wierszowane fragmenty z tego
okresu, jeÊli tylko wyra˝ajà tajemnice systemu filozoficznego S∏owackiego, muszà byç niezawodnie jakimÊ kolejnym szkicem poematu – nie jest zasadna. Mo˝na jà potraktowaç tylko jako pretekst
utylitarny – majàcy na celu motywacj´ zgromadzenia pod jednym
tytu∏em wielu rozrzuconych fragmentów.
WÊród tych fragmentów znalaz∏o si´ miejsce tak˝e dla pochodzàcego z Raptularza tekstu o incipicie Wiesz Panie, i˝em zbiega∏ Êwiat
127
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 128
COLLOQUIA LITTERARIA
szeroki... Wpisany na kilku kolejnych kartach Raptularza fragment
ten zosta∏ uznany przez Kleinera za najwczeÊniejszà prób´ – wr´cz
„uwertur´” poematu filozoficznego. Anonsujàc swoje zamiary, Kleiner pisze: „Podobnie jak dzie∏o filozoficzne pisane prozà, tak równie˝ próby poematu filozoficznego ukazujà si´ dopiero w edycji niniejszej jako nale˝ycie uporzàdkowana grupa odr´bna, w której ka˝dy urywek uzyskuje miejsce w∏aÊciwe”12. Czy na pewno, i czy rzeczywiÊcie? Piszàc o próbach przybli˝enia systemu genezyjskiego w dzie∏ach pisanych prozà oraz w poematach, Kleiner zapomnia∏ jeszcze
o jednym dziale twórczoÊci poety, który zosta∏ po 1843 roku prawie
ca∏kowicie w podobnym duchu sfunkcjonalizowany. W jego rozumowaniu zabrak∏o miejsca dla prób lirycznych. Nie wiadomo z jakich wzgl´dów myÊl genezyjskà w sposób ca∏oÊciowy ogarnàç mog∏y
tylko fragmenty dzie∏a filozoficznego pisanego prozà albo próby poematu. Mówiàc o fragmentach prozatorskich i poemacie, zastrzega
Kleiner przecie˝, ˝e „grupa ta nie daje si´ ujàç w tak samoistny
uk∏ad o wyraênych zarysach kompozycyjnych, jak kontynuacja dzie∏a w ró˝nych formach prozaicznych. Nie mo˝na zrekonstruowaç ca∏oÊci samoistnej poematu”13. W istocie, nie mo˝na rekonstruowaç
czegoÊ, co najprawdopodobniej nie istnia∏o. A je˝eli istnia∏o, to jako
zamierzony, potencjalny byt w g∏owie poety. Nie wszystkie poetyckie próby muszà byç Êwiadectwem tworzenia (jednego) poematu.
Ca∏y czas mamy do czynienia z dzia∏aniami edytorskimi, którym patronuje naczelny imperatyw logiki tworzenia edycji S∏owackiego: umieszczenie jak najwi´kszej liczby drobnych fragmentów w orbicie jakichÊ centrów. Interesowa∏y Kleinera szkice dramatyczne, poetyckie, próby prozatorskie, zabrak∏o natomiast wystarczajàcego zmys∏u, aby ocaliç fragmenty, które swym artystycznym wyrobieniem, samoistnoÊcià oraz niewielkimi rozmiarami
mog∏y stanowczo pozostaç osobnymi, pe∏noprawnymi wierszami.
Widaç jasno, jak potencja∏ autonomicznoÊci urywków, fragmentów by∏ przez niego czasem doÊç lekkomyÊlnie zaprzepaszczany –
prawo pierwszeƒstwa mia∏a zawsze tendencja integracji z wi´kszymi ca∏oÊciami. Zbiór wierszy nie stanowi∏ w koncepcji Kleinera
takiego centrum o odpowiednim ci´˝arze gatunkowym. Âwiadczy
o tym tak˝e fakt, ˝e w swoim wydaniu nie znalaz∏ miejsca dla blo12
13
128
JSDW XV, 8.
JSDW XV, 7.
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 129
JAK WYDAå WSZYSTKIE WIERSZE JULIUSZA S¸OWACKIEGO?
ku wierszy – zgodnie z zasadà chronologicznà wydrukowa∏ je
w wielu tomach edycji.
Tekst Wiesz Panie, i˝em zbiega∏ Êwiat szeroki, zaklasyfikowany jako jedna z licznych prób uj´cia tajemnic genezyjskich w formie poematu, jest doÊç spory. Kryterium d∏ugoÊci, wielkoÊci utworu wymaga tu tak˝e rozwa˝enia, bo je˝eli w dziale wierszy drobnych i liryków drukuje si´ rozbudowanà, obszernà Odpowiedê na Psalmy
przysz∏oÊci, to dlaczego nie mo˝na uznaç, ˝e inne poetyckie próby
by∏y próbami lirycznymi, majàcymi na celu napisanie samodzielnego wiersza? Nie majà one wi´kszego sensu, gdy okreÊli si´ je jako
przygrywki – wprawki do „mo˝e pomyÊlanego” poematu. Teksty te
i tak ulegajà wzajemnemu oÊwietleniu w uniwersum tekstowym poety, i petryfikowanie ich sensu w pewnych nadanych przez edytora
kontekstach nie tylko nie jest potrzebne, ale wr´cz jest szkodliwe.
JeÊli zaÊ sam Kleiner mówi o „uwerturze”, to przez samo to okreÊlenie wskazuje ju˝ na pewnà samodzielnoÊç utworu – samodzielnoÊç tym pewniejszà, ˝e stanowi∏by on uwertur´ do dzie∏a wi´kszego, które nigdy nie powsta∏o. Niezale˝nie od rozbudowanych wyk∏adni systemu genezyjskiego, które znajdujemy w zaczàtkach poematu, próbach filozoficznych, móg∏ poeta przecie˝ myÊleç o wierszu – lirycznym skrócie – w∏aÊnie samodzielnej uwerturze? Przecie˝
widaç, ˝e porzuca∏ te zakrojone na wi´kszà skal´ formy, dà˝y∏ do
kondensacji treÊci – wszak ju˝ zapisywane na kartach Dziennika
gnomy sà dowodnym Êwiadectwem dà˝enia do skrótu, formy niewielkiej, o poetyce epigramatu.
Upominajàc si´ o autonomi´ omawianego raptularzowego fragmentu, jako jeden z argumentów wskazaç mo˝na na jego budow´
stroficznà. Takiej czterowersowej strofy nie mamy w poematach
S∏owackiego, w których poeta pos∏uguje si´ pojemniejszà formà
sekstyny, oktawy lub trzynastozg∏oskowca stychicznego. Powo∏anie
postaci, nawiàzujàcych do Heliona i Sofos zwiod∏o Kleinera, który
analogicznie sk∏onny by∏ uznawaç, ˝e postacie Króla-Ducha czy te˝
innych utworów nie mogà wyst´powaç w wierszach – ˝e ich pojawienie si´ jest jednoznacznym Êladem przynale˝noÊci formalnej do
poematu. Zasady tej zresztà nie traktowa∏ zbyt ortodoksyjnie, bo
w takim wypadku w poemat Anhelli musia∏by wkomponowaç wiersz
I wsta∏ Anhelli z grobu... Tutaj pewnie zawa˝y∏ fakt, ˝e poemat ten
by∏ drukowany za ˝ycia poety, a poza tym pisany prozà poetyckà
odstaje zbytnio od tercynowego wiersza.
129
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 130
COLLOQUIA LITTERARIA
W pisarskich przymiarkach S∏owackiego do ca∏oÊciowego uj´cia
tematów genezyjskich jest miejsce nie tylko na poetyckà proz´, poemat czy prozatorskie dialogi. Jest miejsce równie˝ na wiersz – i takim wierszem by∏, jak sàdz´, raptularzowy fragment Wiesz, Panie,
i˝em zbiega∏ Êwiat szeroki... W∏àczanie go w orbit´ prób poematu filozoficznego nie jest wystarczajàco uzasadnione, lokalizacja zaÊ r´kopiÊmienna potwierdza∏aby zasadnoÊç potraktowania tego fragmentu jako samodzielnego wiersza.
21. LIRYKI Z DRAMATU O ZAWISZY
We wczeÊniejszej grupie problemów omówi∏em kwestie zwiàzane z dwoma wierszami pomieszczonymi na kartach Zawiszy
Czarnego. R´kopis tego dramatu jest jednak miejscem, w którym
– zgodnie z omówionym w pierwszej cz´Êci tekstu sposobem
kszta∏towania r´kopisów przez S∏owackiego – znajdujemy sporo
tekstów, których zwiàzek z centralnym dla tego r´kopisu dramatem Zawisza Czarny wydaje si´ tylko topograficzny: zanotowane
sà one na tym samym kawa∏ku papieru, czasem na odwrocie, czasem na jednej z kolumn dwukolumnowego na ogó∏ r´kopisu. Zawisza Czarny to bardzo typowy dla S∏owackiego, bogaty w rozga∏´ziajàce si´ zapisy, r´kopis dystrakcyjny.
Mamy w nim takie wiersze, jak Sowiƒski w okopach Woli – a wi´c
tekst, który formalnie (bo to wiersz bia∏y), jak i treÊciowo (majàcy
za temat konkretny epizod powstania listopadowego) wydaje si´
absolutnie ekstrapolowaç z orbity formalno-tematycznej Zawiszy
Czarnego. Podobnie z wierszami Âni mi si´ wielka a przez wieki idàca
[powieÊç]..., Vivat Poznaƒczanie... i innymi. W ka˝dym przypadku
wyznaczniki formalne (przynajmniej w najbli˝szym otoczeniu zapisu – wszak dramat o Zawiszy jest wyjàtkowo dysmorficzny) i zmiana rytmu powodujà bezpoÊrednie wra˝enie „cia∏a obcego” w tekÊcie dramatu. Czy aby jednak na pewno?
Jak powiedzia∏em, nieukoƒczony dramat o Zawiszy jest bardzo
nieuporzàdkowany. Jego ostateczny kszta∏t edytorski sk∏ada si´
z wyodr´bnionej przez wydawc´ rekordowej liczby 4 redakcji, treÊciowo nie zaz´biajàcych si´ bàdê wykluczajàcych, pisanych prozà
bàdê rozmaitymi miarami wierszowymi.
Jak wykaza∏a analiza postaci Zawiszy i Jagie∏∏y oraz ich wzajemnej relacji, postacie te i zwiàzki mi´dzy nimi by∏y pomyÊlane, i mo˝na je tak odczytywaç, jako figuralne przedstawienie porte parole au130
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 131
JAK WYDAå WSZYSTKIE WIERSZE JULIUSZA S¸OWACKIEGO?
tora oraz Mickiewicza i relacji pomi´dzy nimi. Taki pomys∏ uprawdopodobniony jest jeszcze p∏ynàcym z ducha towianizmu przeÊwiadczeniem o w´drówce dusz – to ju˝ nie jakaÊ figura czy metafora, to po prostu prehistoria dwóch wielkich duchów w innych cia∏ach. Ale nie tylko do tych postaci mamy tam odwo∏anie. Jak zwracajà uwag´ badacze14, mamy w dramacie nawiàzanie do postaci
zwiàzanej z powstaniem listopadowym – Artura Zawiszy, emisariusza straconego podczas wyprawy do kraju w 1833 roku. Historia
wi´c zakreÊla w dramacie niepokojàce ko∏a. Z takiej perspektywy
patrzàc, ekspulsja poza tkank´ dzie∏a „innotematycznych” urywków – bo ewidentnie z innej epoki, z czasów powstania listopadowego – czy˝ nie jest zbyt pochopna?
Jak widaç, w tym przypadku kryterium formalne jest niewystarczajàce, natomiast kryterium tematyczne nale˝a∏oby rozwa˝yç bardziej precyzyjnie. Zakotwiczona w Êredniowieczu historia Zawiszy
obudowana jest wyraênymi odwo∏aniami i aluzjami do powstania listopadowego. Sà one obecne w samej tkance utworu, w bezpoÊrednim jego otoczeniu. Czy˝ mo˝na mówiç o wierszu Âni mi si´ jakaÊ
wielka a przez wieki idàca... zapisanym na odwrocie jednej z kart
Zawiszy „Strona odwrotna karty u˝yta b´dzie na stworzenie utworu
odr´bnego, co od planów Zawiszy Czarnego ku planom Króla-Ducha si´ kieruje. [...] To ju˝ nie nale˝y do dramatu.”15 Zauwa˝my, ˝e
w tym przypisku oÊwiadczenie, prosta deklaracja edytora przeglàdajàcego r´kopis zast´puje argumentacj´ – brak tu jakiegokolwiek
uzasadnienia. Do dramatu nie nale˝y i basta. Mamy to przyjàç jak
oczywistoÊç.
Edytor nie podjà∏ choçby próby uszanowania integralnoÊci r´kopiÊmiennego zapisu. A mo˝e wszystkie te wiersze, których odr´bnoÊç czasem wydaje si´ tak oczywista, to znowu zagmatwana, nale˝à rzeczywiÊcie do kr´gu tematycznego r´kopisu Zawiszy Czarnego?
Mo˝e stanowià one refleksje immanentnie z tekstem g∏ównym powiàzane. A przecie˝ sam ten „tekst g∏ówny” dramatu jest takà wiàzkà dystrakcji – nie mamy tam przecie˝ jasnego, prostego duktu;
tekst nie wyszed∏ poza stadium zapisków, szkiców. Próba „wyprostowania” – odnalezienia jakiejÊ osnowy dramatycznej zaowocowa∏a przecie˝ wyodr´bnieniem wielu redakcji! I od tego chaosu roz14
15
W. Szturc, Archeologia wyobraêni, Kraków 2001, s. 91.
JSDW XII. 2, 271.
131
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 132
COLLOQUIA LITTERARIA
maitych wàtków nagle wydajà si´ odstawaç zapisane na marginesie
wiersze. Te r´kopiÊmienne dystrakcje to mo˝e po prostu kolejny
etap ewolucji poetyckich dygresji? I Zawisza Czarny to nawet nie te
cztery redakcje, ale ca∏oÊç, do której nale˝à równie˝ rozrzucone
urywki, pomi´dzy którymi bardzo ∏atwo ukryç – wyeksponowaç takie fragmenty, które nie odnoszà si´ bezpoÊrednio do historii Êredniowiecznej.
Ale mo˝e w∏aÊnie takie podejÊcie honorujàce integralnoÊç r´kopisu ma szans´ sfunkcjonalizowaç te uznane za „nie nale˝àce do
ca∏oÊci” fragmenty. Przyjrzyjmy si´ ciekawemu przyk∏adowi: wierszowi zatytu∏owanemu Sowiƒski w okopach Woli. Wiersz ten si´ga
bezpoÊrednio i wprost do wzorca rycerskiej idei, b´dàcej dla S∏owackiego od Kordiana po Króla-Ducha figurà cz∏owieka, a której
bezpoÊrednim przedstawicielem jest tytu∏owa postaç dramatu
o Zawiszy Czarnym. Znaczàca podmiana w rynsztunku genera∏a,
który „wrogom si´ broni szpadà” a nie bagnetem, jak o tym doskonale S∏owacki wiedzia∏ (bo widzia∏ na litografii), jest mo˝e podÊwiadomym, ale bardzo szczególnym znakiem ahistorycznego zmieszania czasów.
Wszystkie wi´c wiersze – a tak˝e te, o których autonomi´ si´ tak
upomina∏em, muszà byç odczytywane w ideowym kontekÊcie nie
tematycznego centrum – wymyÊlonego przez edytora – lecz przede
wszystkim r´kopiÊmiennego universum. To w∏aÊnie raczej aura r´kopisu promieniuje i przenika zapisane w nim wszystkie utwory
(fragmenty, szkice), ni˝ pomys∏owe edytorsko konteksty, które sà
w stanie wskazaç tylko na banalne skojarzenia motywów. A centrum – ten g∏ówny nurt – równie˝ czerpie dla swojej g∏ównej idei
z tych bocznych nurtów, tych oddzielajàcych si´ strumieni, stanowiàc wspólnie t´ przez wieki idàcà powieÊç.
JeÊli jesteÊmy w stanie zaakceptowaç sylwiczny charakter ca∏oÊci niektórych r´kopisów S∏owackiego, w których rachunki sàsiadujà z wierszami, brudnopisami listów, wypisami z lektur, czy˝ nie
o wiele ∏atwiej zaakceptowaç heterogenicznà, ale jednak ÊciÊle literackà tkank´ r´kopisu Zawiszy Czarnego, którego fragmenty sà
jak „wolne elektrony”, które posiadajà zdolnoÊç nieograniczonej
niemal (ale nie dowolnej!) ∏àczliwoÊci, zdolnoÊç wchodzenia
w rozmaite zwiàzki ze strukturami wy˝szego rz´du? Nie tylko
wnoszà w nie swój sens, ale te˝ same wzbogacajà si´ i przemieniajà w tych zwiàzkach.
132
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 133
JAK WYDAå WSZYSTKIE WIERSZE JULIUSZA S¸OWACKIEGO?
22. LIRYKI Z KRÓLA-DUCHA
Król-Duch – jako ca∏oÊç z∏o˝ona z ogromnej liczby wariantów –
znalaz∏ si´ w orbicie zainteresowaƒ Miko∏aja Soko∏owskiego w jego
wa˝nej ksià˝ce o Królu-Duchu16. Autor ten pokazuje w niej oryginalny, nieortodoksyjny sposób lektury ca∏oÊci swoistego dzie∏a, z∏o˝onego z cz´Êci wydanej za ˝ycia, rapsodów ze spuÊcizny r´kopiÊmiennej wraz z ca∏à masà odmian, mniejszych i wi´kszych fragmentów.
Rozpoznanie Soko∏owskiego wymaga skrupulatnej analizy. Nie ulega wàtpliwoÊci, ˝e wnioski p∏ynàce z jego propozycji powinny zostaç
przeanalizowane i spo˝ytkowane dla tekstologii i edycji poematu.
Odmiany Króla-Ducha to tysiàce oktaw, których uszeregowanie
zgodnie z linearnym procesem odbioru (propozycja Soko∏owskiego
uzasadnia przekonujàco inny sposób lektury) nastr´cza ogromne
trudnoÊci. Niezale˝nie od pasjonujàcych, linneuszowskich niemal
prób klasyfikacji tych odmian w celu wynalezienia im najodpowiedniejszego miejsca w treÊci poszczególnych rapsodów, 17. tom wydania Kleinerowskiego, zawierajàcego odmiany Króla-Ducha, sta∏ si´
swoistà „czarnà dziurà”, która poch∏on´∏a ogromny materia∏ pisany
w ostatnich latach ˝ycia poety. Czy naprawd´ wszystko, co tylko by∏o pisane oktawà w ostatnim okresie ˝ycia S∏owackiego, musia∏o
byç jakimÊ wariantem Króla-Ducha? Najpierw w orbit´ poematu
w∏àczono te oktawy, które jakoÊ tematycznie wiàza∏y si´ z poematem – to przez wyst´pujàce w nich postaci, to znów przez aluzje do
opisywanych tam wydarzeƒ. Pozosta∏y oktawy nie wià˝àce si´ tematycznie z Królem-Duchem – ale i one musia∏y ulec bezw∏adnej sile
przyciàgania. Kryterium formalne nie by∏o najwa˝niejsze – tom zawierajàcy „odmiany” poematu zawiera tak˝e fragmenty pisane inna
miarà wierszowà ni˝ oktawa.
W siedemnastym tomie Dzie∏ wszystkich S∏owackiego pod redakcjà Kleinera po odmianach poszczególnych rapsodów, po opracowaniach odmiennych tematów rapsodu IV, mamy dzia∏ zatytu∏owany: „Opracowania ró˝ne nie zwiàzane treÊciowo lub formalnie
z wàtkami rapsodów I-IV Króla-Ducha”. Dodam, ˝e brak zwiàzków
treÊciowych i formalnych mo˝e wyst´powaç ∏àcznie. Kolejne nieuchwytne granice poematu wyznacza dzia∏ zatytu∏owany Urywki
16
Zob. M. Soko∏owski, „Król-Duch” Juliusza S∏owackiego a epopeja s∏owiaƒska, Warszawa 2004.
133
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 134
COLLOQUIA LITTERARIA
luêne o przynale˝noÊci wàtpliwej. Sà to dwa, wyodr´bnione przez
edytora miejsca, w których umieszczono te fragmenty, które – mimo braku motywacji treÊciowej bàdê formalnej – uznano z innych,
niewyjaÊnionych powodów za odmiany poematu. Szczególnie te
miejsca Kleinerowskiej edycji muszà byç dok∏adnie przeanalizowane, tam bowiem mog∏y zniknàç fragmenty o wi´kszej autonomii,
wi´kszej ∏àczliwoÊci ni˝ kontekst Króla-Ducha.
23. LIRYKI STANOWIÑCE CZ¢ÂCI
UTWORÓW PUBLIKOWANYCH ZA ˚YCIA AUTORA
Rozwa˝ajàc mo˝liwoÊci rozpoznania pojedynczych autonomicznych wierszy w strukturze wi´kszych ca∏oÊci, które dotar∏y do nas
w formie r´kopiÊmiennej, mo˝emy si´ domyÊlaç problemów analogicznych wyst´pujàcych w dzie∏ach wczeÊniejszych. Tu sytuacja jest
nie tak pogmatwana, bo dotyczy utworów wydrukowanych za ˝ycia
poety, obdarzonych autorskà sankcjà. Zdefiniowanie korpusu lirycznego – w obr´bie ca∏oÊci pism wszystkich S∏owackiego – nie mo˝e zostawiaç na uboczu takich autorskich praktyk, jak wmontowanie
w dramat, poemat czy innà form´ obszernà liryku. Tak jak wczeÊniej
upominaliÊmy si´ o respekt dla wzajemnego kontekstu poszczególnych urywków utworów umieszczonych w wi´kszej r´kopiÊmiennej
ca∏oÊci, tak tutaj nale˝a∏oby upomnieç si´ o kontekst liryczny dla
utworów, których pierwotnym miejscem objawienia i egzystencji sà
inne ca∏oÊci o charakterze integralnym, autonomicznym.
Przyk∏adowo wspomn´ tu nast´pujàce wiersze:
1. Bajka [opowiadanie Grzegorza z I aktu Kordiana] [O Janku, co psom
szy∏ buty]
2. Ofiarowanie – wiersz dedykacyjny z Poematu Piasta Dantyszka herbu
Leliwa o piekle
3. Kol´da z dramatu Z∏ota Czaszka
4. Pieʃ konfederatów barskich z poematu dramatycznego Ksiàdz Marek
Wymienione wy˝ej utwory funkcjonujà w obr´bie wi´kszych ca∏oÊci, z których jednak˝e sà wyraênie wyodr´bnione – czy to sytuacjà narracyjno-dramatycznà, czy ekskluzywnoÊcià miejsca; sà równie˝ cz´sto osobno wskazane jako przedmiot uwag czy rozmów
w ró˝nych wypowiedziach. Jednak ich status – jako bytów samoistnych – okreÊli∏bym jako znacznie mocniejszy, wyraêniejszy ni˝ innych, dobieranych na zasadzie „kawa∏ków przedniej urody” w anto134
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 135
JAK WYDAå WSZYSTKIE WIERSZE JULIUSZA S¸OWACKIEGO?
logii Mariana Bizana. Ich miejsce jest wyznaczone przez autora
jednoznacznie, natomiast drukowanie „osobne” – za ˝ycia poety –
niecelowe. W obecnej sytuacji z punktu widzenia edytorskiego godne jest rozwa˝enia pytanie, czy ma sens wzbogacenie kanonu lirycznego (wierszy) o niewàtpliwe liryki, niewàtpliwie autorstwa poety,
w dodatku zaakceptowane do druku – w innym kontekÊcie. Czy nie
powinny one zostaç poddane próbie lektury w kontekÊcie korpusu
lirycznego pozosta∏ych wierszy poety?
Wydaje mi si´, ˝e taka lektura mog∏aby wzbogaciç o nowe spojrzenie interpretacj´ tych utworów, a tak˝e byç mo˝e zmodyfikowaç
nieco Êwiat∏o padajàce na inne wiersze poety. Ale przede wszystkim stanowi∏aby prób´ otwarcia, pokazania, ˝e i skoƒczone utwory,
jak Kordian, Ksiàdz Marek, nale˝a∏oby „otworzyç” i pokazaç na ich
przyk∏adzie, ˝e liryczny kanon poety jest otwarty na zmieniajàce si´
metodologie, ˝e jest ruchomy, elastyczny. I nie chodzi nam tutaj
o sztuczne usuwanie czy wzbogacanie kanonu o kolejne utwory czy
„quasi-utwory”, które z wi´kszà lub mniejszà pomys∏owoÊcià z trafniejszym bàdê mniej trafnym uzasadnieniem mo˝na przytaczaç, tylko o pokazanie lirycznoÊci, która znalaz∏a wyraz w drobnych utworach, fenomenu liryzmu (objawiajàcego si´ w wierszach zwanych
„drobnymi”) jako swoistego centrum – osobnego pola znaczeniowego. Jako swoistej galaktyki majàcej ogromnà si∏´ przyciàgania,
która mo˝e odrywaç od planet o sta∏ym wydawa∏oby si´ gruncie jakieÊ od∏amki i meteory, tworzyç przelotne komety.
Strefa liryki osobistej – teksty zwane „wierszami” majà tak˝e
ogromnà si∏´ organizujàcà, stanowià „system” przedstawiania ciàg∏ych, drobnych obserwacji i spostrze˝eƒ, prowadzonych od wieku
dzieci´cego do ostatnich chwil ˝ycia. Warto odczytaç w takiej perspektywie stare, dobrze znane wiersze, przyjrzeç si´ innym lirykom
in spe, ale tak˝e spojrzeç na ca∏oÊç twórczoÊci od tej strony – odÊwie˝yç widzenie wi´kszych utworów, których przecie˝ autor nie
zamknà∏ – pozostawiajàc r´kopisy „otwarte” – nie poddajàce si´
porzàdkowaniu, do dziÊ stanowiàce wyzwanie ogromnej wagi.
Wydanie, wydobywajàce z ca∏oÊci dramatycznych wystarczajàco
osobne realizacje liryczne, na pewno nie zdo∏a∏oby w ten sposób ogarnàç wszystkich takich ca∏ostek. Ale mia∏yby one pe∏niç funkcj´ przyk∏adowych preparatów – nie zaÊ swoistego dope∏nienia, domkni´cia
ca∏oÊci. Chodzi tu o otwarcie tych „zamkni´tych” – skoƒczonych
utworów i pokazanie innej lektury. Uniwersum tekstów poety sk∏ada
135
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 136
COLLOQUIA LITTERARIA
si´ – jest skomponowane – z drobnych elementów i wi´kszych struktur. Wzajemne oÊwietlenie tych struktur wy˝szego i ni˝szego rz´du
ma – mo˝e mieç, moim zdaniem – ogromne znaczenie dla interpretacji tekstu (praktyka pos∏ugiwania si´ wyrwanymi cytatami!).
24. PODSUMOWANIE
èród∏em opisywanych trudnoÊci jest specyfika zachowanych r´kopisów Juliusza S∏owackiego oraz dotychczasowa praktyka edytorska, która utrwali∏a pewien trudny do przezwyci´˝enia styl lektury
pism poety. Katalog przyk∏adowych problemów nie wyczerpuje zagadnienia, ale ukazuje, z jakiej miary problemami musi si´ zmierzyç
wydawca. Mo˝liwe jest natomiast przygotowanie takich edytorskich
decyzji, ˝eby w sposób jak najbardziej odpowiedni – a wi´c mo˝liwie
kompletny i prawid∏owo uzasadniony – zgromadziç i opublikowaç
zbiór wierszy S∏owackiego.
Z rozwa˝aƒ wczeÊniejszych wynikajà nast´pujàce dyrektywy edytorskie:
1. Charakter spuÊcizny lirycznej S∏owackiego oraz tradycje jej
publikacji sugerujà, ˝e wskazane jest przyj´cie jak najbardziej ∏agodnego kryterium klasyfikacyjnego; nie mo˝na stosowaç dowolnych i nie wystarczajàcych przes∏anek dla zakwestionowania przynale˝noÊci jakiegoÊ utworu do wierszy.
2. Obok edycji liryków w bloku wierszy istnieje koniecznoÊç ich
powtórnej edycji tak˝e w r´kopiÊmiennych kontekstach – dotyczy
to takich ca∏oÊci jak Album podró˝y wschodniej, Zawisza Czarny,
Raptularz 1843-1849, Dziennik 1847-1849. Dopuszczalne jest publikowanie jednego liryku w dwóch, a czasem nawet w wi´kszej liczbie
kontekstów.
3. Konieczne jest „otwarcie” kanonu poprzez wprowadzenie do
niego niewàtpliwych liryków z utworów o tekstach „stabilnych” –
jak np. Kordian, Ksiàdz Marek.
Zbiór wierszy by∏by wówczas wielkoÊcià dynamicznà, a przyjmowane kryteria mniej arbitralne. Edycja powinna t´ arbitralnoÊç jak
najlepiej uzasadniç. Winna pokazywaç, w jaki sposób spo˝ytkowa∏a
r´kopisy poety i na jakich zasadach dokonano redystrybucji tekstów z poszczególnych r´kopisów. Wa˝ne jest tak˝e pokazanie historii edycji – tradycja pokazuje czasem b∏´dy, ale zdarza si´, ˝e
podsuwa rozwiàzania zaskakujàco nowoczesne. Wiersze sà „wolny136
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 137
JAK WYDAå WSZYSTKIE WIERSZE JULIUSZA S¸OWACKIEGO?
mi elektronami” – wykazujàcymi ogromne mo˝liwoÊci ∏àczenia si´
i tworzenia ró˝nych ca∏oÊci – i t´ dynamik´ wydanie powinno odzwierciedliç. Nie mo˝na wprowadzaç „sztucznego” porzàdku przez
unieruchomienie tekstów, zamkni´cie ich w jednym kontekÊcie; dyrektywà powinno byç raczej respektowanie „wielo∏àczliwoÊci” nawet „tworów wierszopodobnych”. Kosmos, oznaczajàcy etymologicznie porzàdek i symbolizujàcy harmoni´ w skali makro jest przecie˝ te˝ tylko rodzajem dynamicznej równowagi, utrzymywanej mimo ca∏ej klasy zjawisk mniej przewidywalnych. TwórczoÊç S∏owackiego to w∏aÊnie taki kosmos: opanowany przez wiry, pe∏en zb∏àkanych komet, meteorów i gwiazd.
Cz´Êcià tego na wskroÊ zrewoltowanego kosmosu by∏y tak˝e
przeró˝ne – by pos∏u˝yç si´ tu tekstem Ksi´dza Marka:
cudy – zjawienia,
Przelotne niebios humory,
Gwiazdy z grzywà, meteory,
Nocne s∏oƒca – ∏by z p∏omienia,
Szwadrony w zbrojach nieznanych
Po ob∏okach malowanych
Idàce truchtem i cwa∏em...
Taki Êwiat poetycki – kosmos – poprawiaç, porzàdkowaç – zuchwa∏e rzemios∏o.....
Warszawa – Saska K´pa, 23 stycznia 2005 roku
137
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 138
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 139
Colloquia Litteraria
UKSW
2/3 2007
KORESPONDENCJA SERDECZNA
STANIS¸AW PIGO¡
– JULIUSZ WIKTOR GOMULICKI
poda∏ do druku
Roman Nowoszewski
Juliusz Wiktor Gomulicki wypowiada∏ si´ o profesorze Stanis∏awie Pigoniu z wielkim szacunkiem piszàc, ˝e jest „wzorem nowoczesnego uczonego, w którego osobie walory intelektualne harmonijnie si´ jednoczà z najwy˝szymi walorami moralnymi, a jego
«szko∏a» – szko∏à entuzjazmu, a zarazem szko∏à wyjàtkowej rzetelnoÊci naukowej. W pewnej mierze – doda∏ – i ja mog´ powiedzieç,
˝e by∏em jego uczniem...” (J.W. Gomulicki, Na zapytanie: co to za
„˝agle”, co to za „wiatr”, co znaczy „li˝e si´”? – odpowiedê, [w:] Aleje
czarów. Spacery, sylwety, zagadki i zwierzenia literackie, Warszawa
2000, s. 246).
Korespondencja prof. Stanis∏awa Pigonia i Juliusza Wiktora
Gomulickiego zamyka si´ latami 1944-1968, a obejmuje nie tylko
listy i pocztówki, ale równie˝, w∏àczone do zespo∏u za sugestià
JWG, dedykacje na ksià˝kach i telegramy, w tym tak˝e ostatni,
wys∏any po Êmierci Profesora do jego ˝ony Heleny Pigoƒ. Zespó∏
liczy 58 jednostek, z których zamieszczamy tu kilka pierwszych listów, z najwczeÊniejszego okresu korespondencji. Innà jej czàstk´
przytoczy∏ sam JWG we wspomnianych Alejach czarów. Ca∏oÊç
w opracowaniu.
1. JWG DO PIGONIA
Warszawa, 12 czerwca 1944
Skorupki 5 m. 3
Wielce Szanowny Panie Profesorze,
nie wiem doprawdy, jak podzi´kowaç za tyle uprzejmoÊci i wielkodusznoÊci (boç przys∏ane mi listy móg∏ Pan Profesor sam kiedyÊ
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 140
COLLOQUIA LITTERARIA
wydrukowaç)1, wi´c prosz´ tylko przyjàç serdeczne „Bóg zap∏aç!”.
Jestem Paƒskim d∏u˝nikiem i mo˝e w przysz∏oÊci uda mi si´ czym
zrewan˝owaç...
S∏usznie si´ domyÊli∏ Pan profesor, ˝e pragn´ wydaç w zamierzonym suplemencie2 nie tylko i n e d i t a, ale równie˝ i listy drukowane, nieznane Miriamowi lub przez niego przeoczone.
Oto ich pobie˝ny spis (bez ineditów):
7 listów do W∏. Czartoryskiego (jeden z kwietnia 1876 – przeoczony przez Miriama, 6 z „MyÊli Narodowej”. Pi´knie dzi´kuj´ za
odbitk´!3)
4 listy do K. Górskiej („Prosto z Mostu”)
5 listów do Herweghowej (za Krakowskim)
1 do J. Kossaka („MyÊl Narodowa”)
1 do J. Koêmiana (Pisma zebrane, t. A, s. 883)
1 do paƒ Kuczyƒskich („Sfinks” 1916)
1 do hr. Ledóchowskiego (PZ, t. A, s. 975)
1 do J. ¸uszczewskiej („Pami´tnik Literacki” 1934)
1 do B. Maƒkowskiej (za Wasylewskim)
1 do L. Nabielaka (PZ, t. A, s. 1033)
1 do Al. Niewiarowskiego („Wiek” 1884)
1 do H. Prendowskiego (za Czartkowskim)
1 do ¸. Rautenstrauchowej (PZ, t. A, s. 739)
1 do Br. Zaleskiego (za Oborskim)4.
1
I wydrukowa∏ zaraz po wojnie: Nieznane listy Norwida, „Tygodnik Powszechny”
1946, nr 40 (pi´ç do A. Potockiego, dwa do W∏. Czartoryskiego i jeden do L. Gadona).
2
JWG planowa∏ seri´ „Pism pomniejszych” Norwida, której drugi tomik mia∏ zawieraç „CzterdzieÊci listów nie obj´tych wydaniem zbiorowym”. Zob. informacj´
JWG: Nieznane listy Norwida, „Przeglàd Humanistyczny” 1957, nr 3, s. 55-56, a nast´pnie: C. Norwid, Dzie∏a zebrane. Opracowa∏ Juliusz W. Gomulicki, Warszawa 1966,
t. I, s. LXXVI (gdzie informacja, ˝e czwarty tomik tej serii mia∏ zawieraç „Rozmowy,
wydane na wzór Rozmów Adama Mickiewicza opracowanych przez Stanis∏awa Pigonia”) oraz szkic: Miriam, w jego zbiorze Zygzakiem. Szkice, wspomnienia, przek∏ady,
Warszawa 1981, s. 225-226.
3
Z korespondencji Cypriana Norwida. Reszta listów do ksi´cia W∏adys∏awa Czartoryskiego, do druku poda∏ S. Pigoƒ, „MyÊl Narodowa” 1938, nr 47, i odb. (Warszawa 1938).
4
Zob. wymienione listy w: C. Norwid, Pisma wszystkie. Zebra∏, tekst ustali∏, wst´pem i uwagami krytycznymi opatrzy∏ Juliusz W. Gomulicki, Warszawa 1971, t. VIII-XI:
Czartoryski: nr 995, 378, 426, 427, 646, 782, 794; Górska: 573, 576, 867, 1011; Herweghowa: 66, 68, 69, 76, 163; Kossak: 223; Koêmian: 95; Kuczyƒska: 374; Ledóchowski:
222; ¸uszczewska: 792; Maƒkowska: 61; Nabielak: 359; Niewiarowski: 958; Prendowski: 125 i 126; Rautenstrauchowa: 324; Zaleski: 710.
140
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 141
KORESPONDENCJA SERDECZNA STANIS¸AW PIGO¡
Wypisuj´ je szczegó∏owo, bo mo˝e Pan Profesor znajdzie tu jeszcze jakieÊ luki. W tych sprawach – przy braku bibliografii – nigdy za
du˝o ostro˝noÊci5.
Poczàtkowo chcia∏em dodaç jeszcze wszystkie drukowane listy
d o Norwida, ale pewnie zrezygnuj´ z tego projektu, bo tomik bardzo by si´ rozszerzy∏. O wielu listach Norwida (niedrukowanych)
mam tylko informacje; mo˝e uda si´ dotrzeç do nich po wojnie...
o ile ocalejà! Kilka listów do Przezdzieckich znajduje si´ w ich warszawskiej bibliotece. Mia∏ je wydaç przed laty Êp. T. Newlin-Wagner
(rzecz ciàgnie si´ od lat dziesi´ciu!), ale w koƒcu nie wyda∏6. Rok
temu dowiadywa∏em si´ o materia∏y norwidowskie u obecnego kustosza, Wdowiszewskiego7. Odpowiedzia∏, ˝e nic nie ma. DziÊ si´
okazuje, ˝e listy te sam zamierza kiedyÊ wydaç, choç jako heraldyk
nigdy jeszcze ani s∏ówkiem nie odezwa∏ si´ w sprawach literackich.
Nie chce nawet powiedzieç, ile tego jest. Tak – nie ka˝dy patrzy na
te sprawy tak obywatelsko jak Pan Profesor... ˚eby choç na hektografie wyda∏! Mo˝na by przedrukowaç, a jednoczeÊnie zadowoliç
jego ambicje edytorskie!
Ten sam jegomoÊç popsu∏ mi szyki w innej jeszcze sprawie.
Otrzyma∏em od jego przyjaciela8 pozwolenie na reprodukowanie
w „Listach” nieznanego autoportretu Norwida (odbitk´ za∏àczam).
Zrobi∏em klisz´, opisa∏em orygina∏ na wszystkie strony, ustali∏em
dat´ – i wszystko na nic, bo W[dowiszewski] chce mieç ten portrecik do swojego artyku∏u, który og∏osi kiedyÊ przy okazji owych listów, a przyjaciel idzie mu na r´k´ i cofa udzielone ju˝ pozwolenie!
Ja zresztà portrecik ten i tak og∏osz´, ale tylko w kilku egzempla5
Ju˝ w lipcu 1944 JWG postanowi∏ poszerzyç ten wykaz o szeÊç drobiazgów (m.in.
o dopiski epistolarne do paru utworów Norwida og∏oszonych przez Miriama oraz o jeden opublikowany przez R. Zr´bowicza).
6
Z jego materia∏ów JWG wydrukowa∏ list do M. Przezdzieckiej (VIII, nr 51).
7
Zygmunt Wdowiszewski (1894-1978), archiwista, bibliotekarz, muzealnik, ostatni kustosz Biblioteki Ordynacji Przezdzieckich w Warszawie (1944). W roku
1972 w Towarzystwie Przyjació∏ Ksià˝ki, na prelekcji A. Biernackiego „Przezdziecki
jako zbieracz i mecenas sztuki”, JWG zarzuci∏ Wdowiszewskiemu niew∏aÊciwoÊç jego post´powania i szkod´, jakà wtedy ponios∏a wiedza o Norwidzie. Wdowiszewski
t∏umaczy∏ si´ (co nie by∏o prawdà!), ˝e „hrabia” nie pozwala∏ mu udzielaç tego rodzaju informacji.
8
By∏ to Aleksander (?), któremu Wdowiszewski ofiarowa∏ (oczywiÊcie ze zbiorów Przezdzieckich) dwie oryginalne akwarele Norwida, a tak˝e jego nieznany autoportret.
141
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 142
COLLOQUIA LITTERARIA
rzach hors commerce, przeznaczonych dla badaczy Norwida. Mo˝e
by czekali inaczej jeszcze dziesi´ç lat9.
Wracajàc do samych listów – ile˝ pracy trzeba b´dzie jeszcze w∏o˝yç w ustalanie chronologii listów zebranych przez Miriama! S´dziwy wydawca pope∏ni∏ tutaj niemi∏osiernà iloÊç pomy∏ek, które d∏ugo
b´dà jeszcze pokutowaç w rozmaitych studiach o Norwidzie10. Ca∏a
numeracja jest zupe∏nie do przerobienia. Ja na przyk∏ad, czytajàc jakikolwiek list Norwida, zawsze sprawdzam go z pierwodrukiem, bo
tylko w ten sposób, czytajàc dok∏adny opis listu i odpowiedni komentarz, mo˝na wyrobiç sobie zdanie o jego dacie i przeznaczeniu.
Zebrane przez siebie listy og∏osz´ chyba nie w porzàdku chronologicznym, ale wed∏ug adresatów, opatrujàc komentarzem ka˝dà
parti´ oddzielnie. Ciekaw jestem bardzo, czy czego nie pominà∏em? Ta sama ciekawoÊç ka˝e mi przes∏aç Panu Profesorowi kart´
z maszynopisu Gromów11 ze spisem umieszczonych w nich wierszy.
Czy nie ma tu jakich opuszczeƒ?
Jeszcze raz najuprzejmiej dzi´kuj´ za dobroç Wielce Szanownego Pana Profesora i zapewniam Go o mojej wdzi´cznoÊci i g∏´bokim szacunku.
Juliusz W. Gomulicki
1. Pigoƒ, nieznajàcy jeszcze wtedy osobiÊcie JWG, dowiedzia∏ si´
o jego serii konspiracyjnych norwidianów od Kazimierza Wyki, który parokrotnie odwiedzi∏ JWG w latach 1943-1944.
2. PIGO¡ DO JWG
Kraków, 19 X 46
W. Szanowny Panie
W czasie rozmowy naszej ostatniej by∏ Pan ∏askaw zaznaczyç, ˝e
mo˝liwà by∏oby sprawà dostaç przydzia∏ papieru na przygotowanà
9
JWG przygotowa∏ kilka takich odbitek. Jedna z nich (mo˝e Pigonia?) ocala∏a i zosta∏a zreprodukowana (bez podania dok∏adnej proweniencji) w podr´czniku S. Jerschiny, Z. Libery i E. Sawrymowicza, Historia literatury polskiej okresu romantyzmu dla klasy
X, Warszawa 1957, s. 310 (zob. XI 345, poz. 130).
10
Przyk∏adowy ich spis w X 352, w przypadku mylnych dat rocznych: X 341-345.
11
C. Norwid, Gromy i py∏ki. Nowy tom poezyj, zebra∏ i oprac. Antoni Zaleski (recte:
JWG), Wilno 1939 (recte: Warszawa 1944), 95 s., 5 tabl. (reprod. nieznanych rysunków
Norwida). Edycja konspiracyjna, druk ukoƒczono 31 VII 1944, co uniemo˝liwi∏o wys∏anie tego tomiku Pigoniowi (ok. godz. 17.00 JWG zdà˝y∏ jednak ofiarowaç go Przesmyckiemu – zob. J. W. Gomulicki, Miriam, [w:] Zygzakiem, op. cit., s. 226-227).
142
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 143
KORESPONDENCJA SERDECZNA STANIS¸AW PIGO¡
do druku ksià˝k´ mojà pt. WÊród twórców12. Tom jest gotowy,
a druk jego zale˝ny w∏aÊnie od przydzia∏u. Tom b´dzie doÊç spory,
iloÊç potrzebnego papieru okreÊla wydawca na 5 ton.
Oddawcà niniejszego jest w∏aÊnie zdeklarowany Wydawca13.
Nak∏adem jego ma wyjÊç wreszcie nowy przek∏ad Boskiej Komedii (t∏um. Alina Âwiderska)14, ten sam, o którego wydanie (na zasadzie wzajemnoÊci: za w∏oskiego Pana Tadeusza)15 toczy∏y si´ rozmowy mi´dzy naszym Ministerstwem OÊwiaty a ambasadà w∏oskà. Co
mia∏o wydaç paƒstwo, wyda odwa˝ny wydawca. Pragnà∏by on doznaç w tym swoim zamyÊle opieki Ministerstwa Kultury i wnosi
proÊb´ o przydzia∏ papieru: na 3 t. Dantego w wysokoÊci 5 ton,
wreszcie na majàcy si´ wnet ukazaç nowy przek∏ad Don Kichota
(t∏um. Ciesielskiej-Borkowskiej) – 3 tony16.
B´d´ szczerze zobowiàzany, jeÊli Pan zechce odnieÊç si´ ˝yczliwie do tej potrójnej supliki.
Prosz´ przyjàç wyrazy szacunku i serdeczne pozdrowienia.
St. Pigoƒ
2. JWG by∏ wówczas naczelnikiem Wydzia∏u Upowszechniania
Literatury w Ministerstwie Kultury i Sztuki (XII 1945-1946) i m.in.
przydziela∏ papier na te pozycje ksià˝kowe, których druk zaakceptowa∏o Ministerstwo (w tym przypadku JWG). Takà w∏aÊnie decyzj´ podjà∏ w stosunku do dzie∏ wymienionych przez Pigonia.
12
WÊród twórców. Studia i szkice z dziejów literatury oÊwiaty, Kraków 1947, Wydawnictwo M. Kot. Tom – poÊwi´cony: „Ignacemu Chrzanowskiemu i Stefanowi Ko∏aczkowskiemu, zamordowanym 1940 r. za s∏u˝b´ Narodowi i Nauce” – zawiera 22 prace
interpretacyjne, êród∏owe i tekstologiczne, zgrupowane w dzia∏ach: I. W kr´gu wileƒskim. II. WÊród wró˝bitów i mistyków. III. WÊród twórców. – Inf. w metryczce:
„Ksià˝ki tej odbito 3000 egz. sprzeda˝nych na papierze dzie∏owym i 25 egz. numerowanych na papierze bezdrzewnym, b´dàcych poza sprzeda˝à. Druk ukoƒczono
w kwietniu 1947 r.”.
13
„Oddawcà” tym by∏ jednak nie „odwa˝ny wydawca” M. Kot, ale inny wytrawny
ksi´garz, Tadeusz Zapiór (1899-1988), absolwent studiów ksi´garskich w Lipsku, wielki
znawca i mi∏oÊnik ksià˝ek, który po wojnie za∏o˝y∏ w Krakowie w∏asne wydawnictwo
pn. Wiedza – Zawód – Kultura.
14
Dante, Boska Komedia, t∏um. A. Âwiderska, wst´p ks. K. Michalski, Kraków 1947,
M. Kot. (Bibl. Arcydzie∏ Poezji i Prozy).
15
Pan Taddeo Soplitza, Di Adamo Mickiewicz, trad. di Clotilde Garosci, introd. di C.
Agosti Gavosci (b. r., przedm. 1924).
16
Cervantes, Don Kichote, wybór fragmentów, t∏um. i oprac. S. Ciesielska-Borkowska, Kraków 1949, M. Kot. (Bibl. Arcydzie∏ Poezji i Prozy).
143
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 144
COLLOQUIA LITTERARIA
3. PIGO¡ DO JWG
Kraków, 16 II 49
Garbarska 7a
Szanowny Panie
Spiesz´ przes∏aç do Paƒskich zbiorów „ciep∏y” jeszcze egzemplarz
nowej publikacji norwidowskiej nieznanego Panu zapewne autora17.
Mo˝e si´ te˝ przyda Panu wiadomoÊç, ˝e krakowski zespó∏ Dziewi´ciu Grafików opracowa∏ seri´ drzeworytowych ilustracji do Fortepianu Szopena18.
¸àcz´ serdeczne pozdrowienia.
St. Pigoƒ
3. Ponaddwuletnia przerwa w korespondencji, podczas której
JWG spotyka∏ si´ parokrotnie z Pigoniem przy okazji swych, cz´stych w tym okresie, pobytów w Krakowie.
4. JWG DO PIGONIA
Warszawa, 1 marca 1949
Al. Niepodleg∏oÊci 138 m. 21
Wielce Szanowny Panie Profesorze!
Podniós∏szy si´ po dwóch grypach, pospieszam podzi´kowaç
Szanownemu Panu za pi´kny dar norwidowski19. Ksià˝ka nie by∏a
mi obca, mia∏em przed paru laty jej maszynopis, a nawet dostarczy∏em Filipowi dobrej fotografii autografu. Niestety – ani fotografia,
ani podobizna fototypiczna nie sà wystarczajàce do takich dok∏adnych badaƒ. Tekst Filipa roi si´ od b∏´dów (interpunkcja!), a poniewa˝ i przedrukowujàc pierwodruk nie ustrzeg∏ si´ kilku b∏´dów,
wi´c jego wydaniu daleko do doskona∏oÊci*. Powinien zwróciç si´
17
Tadeusz Filip, Cypriana Norwida „Fortepian Szopena” ze stanowiska twórczoÊci poety odczytany. Wydanie krytyczne poematu, opatrzone wst´pem, przypisami i próbà
analizy rytmu, Kraków 1949, M. Kot. (Literatura – Sztuka – Krytyka. Bibl. Naukowa,
nr 14). – JWG zna∏ osobiÊcie Filipa (zob. nast. list).
18
Edycja niezrealizowana. Zespó∏ pracowa∏ pod kier. Witolda Chomicza (por. list
nast., przyp. 4).
19
Zob. list poprz., przyp. 1.
* Materia∏ zebrany przez F[ilipa] jest zresztà bardzo ciekawy, choç nieopracowany
i troch´ chaotycznie u∏o˝ony. Wiele b∏´dów i nieporozumieƒ. Materia∏ porównawczy
144
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 145
KORESPONDENCJA SERDECZNA STANIS¸AW PIGO¡
do Borowego20, który przez cztery lata siedzia∏ na autografie i dopiero niedawno wypuÊci∏ go ze swoich ràk do konserwacji. Wczoraj
siedzia∏em w∏aÊnie kilka godzin z Lenartem21, ustalajàc rozmaite
„wademeczne” wàtpliwoÊci.
O wydaniu bibliofilskim Fortepianu projektowanym przez Dziewi´ciu Grafików22 wiem równie˝, bo robili oni ilustracje do edycji, którà ja
przygotowa∏em do druku. Po∏owa rycin by∏a do niczego, zrezygnowa∏em wi´c z ca∏oÊci. Moje wydanie – do którego namówi∏ mnie warszawski bibliofil T. Leszner23 – obejmie: I. Tekst (ze wszelkimi odmianami,
poprawkami itd.), II. Dodatki (a. fragment Czarnych kwiatów, b. nekrolog, c. wspomnienie Siwiƒskiego, d. fragmenty listów Szopena do Potockiej), III. Pos∏owie. 1. Norwid a muzyka, 2. Norwid a Chopin, 3. fortepian Chopina, 4. geneza poematu: a. t∏o psychologiczne, b. zamach
na Berga, przedstawiony na podstawie znanych Norwidowi relacji prasowych, 5. chronologia poematu (paêdz. 1863), 6. kompozycja, 7. treÊç
ideowa, 8. autografy, 9. historia pierwodruku, 10. teksty Przesmyckiego
(krytyka), 11. przedruki póêniejsze (do Filipa w∏àcznie), 12. wydania bibliofilskie, 13. przek∏ady, 14. literatura przedmiotu (obszernie). Do wydania dodam jeszcze podobizn´ autografu, podobizn´ pierwodruku
i kilka ilustracji wg rysunków Norwida. Do sk∏adania oddaj´ ca∏oÊç jutro. B´dzie pewnie gotowa na poczàtku kwietnia (obj´toÊç ok. 6 ark.).
Ca∏oÊç jest tak skomponowana, ˝eby nie powtarzaç Filipa, a przeciwnie
– dorzuciç do jego ksià˝ki wiele materia∏ów nieznanych24.
bardzo si´ przyda badaczom innych zagadnieƒ norwidowskich; tylko czemu nie ma indeksu poszczególnych m o t y w ó w itp.? Jak trudno póêniej korzystaç [fragm. nieczytelny – R.N.]. To samo zresztà zrobi∏ Wyka!
20
Wac∏aw Borowy (1890-1950), historyk literatury i edytor, norwidolog. Tu mowa
o autografie Vade-mecum, który Borowy przygotowywa∏ wtedy do edycji fototypicznej
(1947), pos∏ugujàc si´ w tym celu fotografià ca∏oÊci r´kopisu, dokonanà na koszt Ministerstwa Kultury i Sztuki, a przez pewien czas znajdujàcà si´ w r´kach JWG.
21
Borowy „wypuÊci∏” r´kopis do Biblioteki Narodowej, gdzie z kolei „siedzia∏ na
nim” (konserwacja i oprawa) introligator artysta Bonawentura Lenart (1881-1973),
majàcy wtedy swà pracowni´ w ocala∏ej partii Biblioteki Krasiƒskich na Okólniku.
22
Zob. list poprz., przyp. 2.
23
Tadeusz Leszner (1895-1967), prawnik, zbieracz ksià˝ek i ekslibrisów.
24
Edycja przesz∏a przez cenzur´, ale nie znalaz∏a nak∏adcy (po obejrzeniu odrzuci∏
jà dyr. PIW Karol Kuryluk, ze wzgl´du na stosunek ówczesnych w∏adz do twórczoÊci
Norwida) i w rezultacie nie posz∏a do sk∏adu. JWG pragnà∏ przynajmniej og∏osiç sam
krytycznie oprac. tekst Fortepianu, ale i ta edycja (C. Norwid, Fortepian Szopena, oprac.
JWG, oprac. graf. Andrzej Rudziƒski, Warszawa 1949, 33 k., Seria: Norwidiana pod.
red. JWG, t. II), doprowadzona jedynie do egzemplarzy korektowych, zosta∏a zaniechana po zamkni´cia przez w∏adze drukarni oo. salezjanów.
145
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 146
COLLOQUIA LITTERARIA
OczywiÊcie imienny egzemplarz pozwol´ sobie przes∏aç i na Garbarskà!
Skoro ju˝ tyle si´ rozpisa∏em o Norwidzie, dodam jeszcze, ˝e szykuj´ do druku dziesi´ç nieznanych jego wierszy (przewa˝nie drobiazgi lub u∏amki), a mi´dzy nimi dwa drobne fragmenty Vade-mecum. Jeden ze Szlachcica (a˝ 3 linijki), jeden z Czasu i prawdy (4 linie)25. Przystàpi∏em równie˝ do wydawania bibliofilskiej serii „Norwidianów”. W∏aÊnie koƒczy si´ druk tomiku pierwszego (Dwie aureole)26, drugim b´dzie Fortepian27, trzecim zbiorek szeÊciu wierszy
Co s∏ychaç i co poczàç, a czwartym „Nieznane listy” (sztuk 16!)28.
Jak widzi Pan Profesor, jeszcze tego troch´ zosta∏o po Êwiecie! A to
bynajmniej nie ostatki.
Gromadz´ kopie i fotografie wszystkich rozproszonych wierszy
Norwida, bo mam zamiar przystàpiç do krytycznego wydania jego
„Poezji zebranych”. Materia∏ ju˝ przebogaty. W ciàgu tych poszukiwaƒ wychodzà na jaw historie bardzo paradne. Takie np., ˝e wiele
utworów Norwida, które wszyscy drukowaliÊmy z autografów, jako
zupe∏nie nieznane – by∏o ju˝ drukowanych o wiele wczeÊniej...
By∏ wi´c ju˝ drukowany i wiersz Na przyjazd T. Lenartowicza do
Fontainebleau (w 1871!), i La Réligion de Mr Victor Hugo (w 1880),
i W pracowni Guyskiego (w 1869), i Belizarius (w 1907)29 itd., itd.
A czy Wielce Szanowny Pan nie natrafi∏ ostatnio na jakie smaczne a nieznane norwidiana?
Tu jednak interes le˝àcy na linii Norwid – Mickiewicz. Interesuje
mnie bardzo zagadnienie portretów Mickiewicza roboty Norwida.
Znam nast´pujàce:
1) rzymski z 1848, po Gust. Zieliƒskim (reprod. Méyet);
2) paryski z 1849, niegdyÊ w Woli Justowskiej (g∏owa);
3) paryski z 1850, po kolana, z albumu Zaleskiej (repr. Przesmycki w Antologii);
25
XI 384 i 383 („Karta paryska”).
C. Norwid, Dwie aureole, wyda∏ i oprac. JWG, oprac. graf. Andrzej Rudziƒski,
Warszawa 1949, 68 s. (Norwidiana pod red. JWG, t. I).
27
Zob. przyp. 25.
28
Ostatecznie jako tomik III serii „Norwidianów” JWG przygotowa∏ Vade-mecum
(edycja ta, podobnie jak Fortepian Szopena, zosta∏a doprowadzona do etapu korekt
i zaniechana; zob. XI 508). Dwa kolejne tomiki – nie posz∏y do sk∏adania.
29
Zob.: Na przyjazd, II 353; La Réligion, II 407; W pracowni, II 399; Belizarius,
II 364.
26
146
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 147
KORESPONDENCJA SERDECZNA STANIS¸AW PIGO¡
4) paryski z 1850, g∏owa (repr. w PZ, tom A);
5) truwilski z 1851, po kolana (dissoluta ilustr. do PZ);
6) jakiÊ? w zbiorach Jana Michalskiego
(niedost´pny);
Czy zna je
7) paryski z lat 1849-50, sprzedany ponoç
Pan Profesor?
przez Marcelego Herwegha Bibliotece
Polskiej w Pary˝u, ok. 1914 r.
Tych dwóch ostatnich nie widzia∏em, ale poÊród fotografii Przesmyckiego znalaz∏em fotografi´ jeszcze jednego portretu piórkowego (wys. samego rys. 175 mm, szer. 185), przedstawiajàcego Mickiewicza po kolana, w tu˝urku (g∏owa podobna do portreciku z Antologii), na tle ruin, pod którymi (w prawym rogu) jakaÊ p∏aczàca
postaç niewieÊcia (symboliczna). Podpis: „C: Kamil Norwid /
1849”. Chcia∏em ten portrecik zreprodukowaç i skomentowaç, ale
nie jestem pewien, czy ktoÊ? gdzieÊ? ju˝ go nie omawia∏ i nie publikowa∏. Czy Panu Profesorowi znana jest mo˝e historia tego portreciku? Czy mo˝e to byç fotografia rys. 6. (Michalski nic nie pami´ta)
lub 7? Czy zechcia∏by Pan odpowiedzieç mi na te pytania?31. Ze
swojej strony s∏u˝´ najch´tniej wszelkimi moimi zapiskami norwidowskimi, które mogà Szanownego Pana zainteresowaç.
Jeszcze raz dzi´kuj´ za „Filipa” i przesy∏ajàc serdeczne pozdrowienia oraz wyrazy wielkiego szacunku, pozostaj´ gotów do us∏ug.
J. W. Gomulicki
}
4. „Pi´kny dar norwidowski”, czyli ksià˝k´ Filipa, JWG zachowa∏
wÊród norwidianów.
30
„To jakaÊ niezdarna mistyfikacja” – napisa∏ Pigoƒ póêniej.
147
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 148
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 149
STANOWISKA – DYSKUSJE – KSIÑ˚KI – WYDARZENIA
Colloquia Litteraria
UKSW
2/3 2007
EWA TARASENKO
CYPRIAN KAMIL NORWID,
„PIELGRZYM CZYLI OSTATNIA Z BAJEK”
(ñËÔË‡Ì ä‡ÏËθ çÓ‚ˉ, èËÎË„ËÏ, ËÎË èÓÒΉÌflfl
Ò͇Á͇. ëÚËıÓÚ‚ÓÂÌËfl, ÔÓ˝Ï˚, ÔÓÁ‡, ‰‡ÍÚÓ-ÒÓÒÚ‡‚ËÚÂθ
Ä. ŇÁË΂ÒÍËÈ, ÇÄïÄáÄê 2002.)
27 wrzeÊnia 2001 roku w Wy˝szej Szkole Humanistycznej im. Aleksandra Gieysztora w Pu∏tusku odby∏a si´ konferencja naukowa, poÊwi´cona zagadnieniu percepcji pism Cypriana Norwida na poczàtku
XXI wieku.1 Jeden z referatów wyg∏osi∏ Andrzej Bazylewski, t∏umacz
Norwida i edytor jego najnowszego przek∏adu na j´zyk rosyjski. Na
tekst referatu z∏o˝y∏y si´: krótkie rozwa˝ania nad teorià przek∏adu
tekstu literackiego, historia recepcji Norwida w Rosji, krótka recenzja
pierwszego rosyjskiego t∏umaczenia liryków autora Assunty oraz – co
najciekawsze – za∏o˝enia dotyczàce realizacji nowego t∏umaczenia
poezji i prozy Norwida, które mia∏o si´ niebawem ukazaç.
Jak zapowiedzia∏ Bazylewski, antologia Pielgrzym, czyli Ostatnia
z bajek (Piligrim, ili Posledniaja skazka) ukaza∏a si´ w 2002 roku nak∏adem wydawnictwa ‚‡ı‡Á‡, przy wspó∏pracy Wy˝szej Szko∏y
Humanistycznej w Pu∏tusku. Na szcz´Êcie dosz∏o do realizacji wi´kszoÊci za∏o˝eƒ. Tak jak mówi∏ edytor i t∏umacz, tom sk∏ada si´
z trzech zasadniczych cz´Êci (wiersze, proza, poematy). Cz´Êç
pierwsza zosta∏a podzielona na trzy mniejsze. Jej centrum stanowi
wybór liryków z cyklu Vade-mecum, który poprzedza antologia
wierszy wczeÊniejszych (tytu∏ edytorski Aerumnarum plenus), a zamyka zbiór utworów poetyckich powsta∏ych po Vade-mecum – Na
Êmierç Poezji (Na smiert’ poezii). Utwory w pierwszej i trzeciej cz´Êci
1
Ksià˝ka pokonferencyjna pod red. Janusza Rohoziƒskiego ukaza∏a si´ pod tytu∏em
Norwid z perspektywy poczàtku XXI wieku w 2003 roku w Pu∏tusku.
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 150
COLLOQUIA LITTERARIA
zosta∏y rozmieszczone zgodnie z chronologià ich powstania
(w oparciu o ustalenia J. W. Gomulickiego), a kolejnoÊç utworów
w cz´Êci drugiej wynika z kompozycji autorskiej. Wybór wierszy jest
bardzo rozleg∏y, obejmuje prawie 200 utworów. Do tej cz´Êci edycji
wesz∏o wiele tekstów z pierwszego rosyjskiego t∏umaczenia Norwida. Niektóry z nich zosta∏y – zgodnie z zapewnieniami Bazylewskiego – przejrzane i poprawione.
Jak ju˝ wspomnia∏am wczeÊniej, cz´Êç drugà tomu stanowi niewielki wybór wyjàtkowo krótkich fragmentów pi´ciu poematów
Norwida. Sà to: Niewola, Quidam, „A Dorio ad Phrygium”, Promethidion oraz Fulminant. W referacie Bazylewskiego by∏a mowa równie˝ o fragmentach Assunty oraz Rzeczy o wolnoÊci s∏owa, jednak
one – z przyczyn niewiadomych – nie znalaz∏y si´ w tej edycji.
Trzecia cz´Êç zbioru przynosi rosyjskiemu czytelnikowi t∏umaczenia takich utworów prozatorskich jak: GarÊç piasku, Czarne kwiaty
i Bia∏e kwiaty, Bransoletka, Cywilizacja, Ostatnia z bajek, „Ad leones!”,
Tajemnica lorda Singelworth, Znicestwienie narodu oraz Milczenie.
Ca∏oÊç zosta∏a poprzedzona wst´pem Andrzeja Bazylewskiego,
a w zakoƒczeniu umieszczono t∏umaczenie szkicu o Norwidzie pióra Stanis∏awa Grochowiaka. Zdecydowana wi´kszoÊç utworów zosta∏a opatrzona komentarzem rzeczowym. Ponadto tom wzbogacony zosta∏ reprodukcjami autografów, grafik i rysunków poety.
Wst´p Bazylewskiego Quidam Norwid – „niepotrzebny muzyk”
(Quidam Norwid – „nienu˝nyj muzykant”) jest kilkustronicowà
ogólnà próbà przybli˝enia rosyjskiemu czytelnikowi postaci polskiego poety. Mo˝na tu znaleêç w∏asne refleksje Bazylewskiego
dotyczàce osobowoÊci poety, etymologii jego nazwiska, podstawowych wàtków twórczoÊci autora Vade-mecum. Jednak zw∏aszcza
wÊród tych pierwszych mo˝na dostrzec kilka doÊç kontrowersyjnych sàdów i opinii. W pewnym momencie Bazylewski pisze: „Ten
w´drowny sztukmistrz jest niewàtpliwie najlepszym malarzem spoÊród polskich poetów i najlepszym poetà spoÊród malarzy. Jednak
i malarzem, i poetà jest nierównym („inwalida w∏asnych pomys∏ów” – tak siebie okreÊli∏). Ma niewiele arcydzie∏, za to w ka˝dym
utworze widoczny jest specyficzny zamys∏.”2 Z tego cytatu mo˝na
2
Andriej Bazilewskij, Quidam Norwid – „nienuznyj muzykant”, [w:] Cyprian Kamil
Norwid, Pieligrim, ili Posledniaja skazka, Moskawa 2002, s. 9. Ten cytat i nast´pne podaj´ we w∏asnym t∏umaczeniu.
150
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 151
CYPRIAN KAMIL NORWID, „PIELGRZYM CZYLI OSTATNIA Z BAJEK”
by poniekàd wnioskowaç, ˝e autor Promethidiona by∏ dobry w kilku dziedzinach, ale… w ˝adnej z nich nie by∏ bardzo dobry. MyÊl´,
˝e wielu spoÊród polskich norwidologów nie zgodzi∏oby si´ z tà
opinià. O ile plastyczne dzie∏a Norwida rzeczywiÊcie nie nale˝à do
wybitnych, o tyle jego utwory literackie utrwali∏y ju˝ swojà pozycj´
w historii literatury i wiele z nich zyska∏o status arcydzie∏a. Bazylewski pisa∏ gdzie indziej o wielkim szacunku, jaki majà dla autora
Quidama zainteresowani literaturà polskà Rosjanie, czy zatem wypowiedê tego – najwi´kszego jak dotàd rosyjskiego edytora Norwida – nale˝y umieÊciç w tzw. nurcie „odbràzowiania” polskiego poety? By∏oby to co najmniej dziwne. Tez´ t´ zdaje si´ jednak potwierdzaç wybór Stanis∏awa Grochowiaka na norwidologiczny autorytet. Bazylewski w pos∏owiu zamieÊci∏ t∏umaczenie artyku∏u
dwudziestowiecznego poety KtoÊ idàcy, opublikowanego na ∏amach „Kultury” w 1966 roku.
Ten artyku∏ jest przede wszystkim luênà refleksjà Grochowiaka
dotyczàcà osobowoÊci i stylu pisarskiego Norwida. Brak mu precyzji
faktograficznej, a mniej wi´cej po∏ow´ wysuni´tych w nim tez mo˝na obaliç, pos∏ugujàc si´ choçby niewielkà znajomoÊcià biografii
Norwida. Najwa˝niejsze spoÊród nich dotyczà moralnej i spo∏ecznej
postawy poety. Tekst Grochowiaka staje si´ czymÊ w rodzaju – ˝eby
u˝yç jego w∏asnego okreÊlenia – „historii plotki”. Autor przywo∏uje
w nim mit alkoholizmu Norwida (który przy odrobinie zdrowego
podejÊcia jest ∏atwy do podwa˝enia) oraz dokonuje kontaminacji
dwóch niepewnych historii z ˝ycia poety, które okreÊla mianem
„epizodu szpiegowskiego”.3 OczywiÊcie, Grochowiak ma prawo do
3
Plotka o alkoholizmie poety ma doÊç d∏ugà tradycj´ w pewnym nurcie rozwa˝aƒ
nad osobà Norwida. Warto jednak zauwa˝yç, ˝e istnieje zdaje si´ tylko jedno êród∏o
z epoki traktujàce o rzekomej chorobie autora Stygmatu. Sà to spisywane z du˝ego dystansu czasowego pami´tniki Jana Rosena (osoby skàdinàd niech´tnej Norwidowi).
Wydaje si´, ˝e Grochowiak nawiàzuje do nast´pujàcego fragmentu z Rosena:
„Dlatego niech´tnie chodzi∏em do Cypriana Norwida, którego pozna∏em tej zimy,
a którego odwiedzaliÊmy z Henrykiem Piàtkowskim. Mieszkanie jego przedstawia∏o
obraz n´dzy i rozpaczy: brud i z∏e powietrze panowa∏ tam niepodzielnie. Sam Norwid,
stary ju˝ wówczas i bezz´bny, równie niechlujny na sobie, jako woko∏o siebie, gwizda∏
przeraêliwie mówiàc i zia∏ napojami wyskokowymi, których, jak wiadomo, u˝ywa∏ i nadu˝ywa∏.” (Jan Rosen, Wspomnienia 1860-1925, spisa∏a A. Leo, Warszawa 1933, s. 66-67;
cyt. za: Jacek Trznadel, Czytanie Norwida. Próby, Warszawa 1978, s. 256.)
Wydaje si´, ˝e gdyby Norwid rzeczywiÊcie pi∏, to pod koniec swojego ˝ycia nie by∏by
w stanie napisaç jednych spoÊród swoich najlepszych utworów, jak np. Assunta czy Trylogia w∏oska. Poza tym wiadomo przecie˝, ˝e poeta zmuszony by∏ sp´dziç koniec swoje-
151
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 152
COLLOQUIA LITTERARIA
wyra˝ania swojej opinii na temat Norwida. Zdziwienie jednak budzi
fakt, ˝e jego artyku∏ zosta∏ przedrukowany w tego rodzaju edycji.
Przecie˝, je˝eli Bazylewski w przywo∏ywanym wczeÊniej referacie
wyznaje, ˝e Norwid jest w Rosji praktycznie nieznany, to po co ukazywaç czytelnikowi tak wykrzywiony obraz autora Promethidiona?
Mo˝e jest to pewnego rodzaju chwyt reklamowy, który mia∏by wp∏ynàç na lepszà „sprzedawalnoÊç” Norwida w Rosji?
Przejdêmy jednak do meritium, czyli t∏umaczenia tekstów Norwida. Ze wzgl´du na du˝à liczb´ t∏umaczy (w edycji znalaz∏y si´ teksty
dwudziestu szeÊciu osób) nie b´dzie tu mo˝liwa nawet pobie˝na
analiza translatorskich poczynaƒ ka˝dego z nich. Dlatego te˝ chyba
warto po prostu przyjrzeç si´ uwa˝nie wybranym tekstom z poszczególnych dzia∏ów i ogólnym tendencjom panujàcym w ca∏ym tomie.
Jak ju˝ wspomnia∏am wczeÊniej, wydanie ma charakter popularny. W doskona∏y sposób odzwierciedla si´ to nie tylko we wst´pie
i zakoƒczeniu tomu, lecz równie˝ – niestety – w sposobie t∏umaczenia tekstów Norwida oraz w komentarzach do tych tekstów. Mo˝e
wbrew chronologii zacznijmy w∏aÊnie od komentarzy.
W nocie redaktorskiej Bazylewski pisze, ˝e komentarze sà niezb´dne do w∏aÊciwego zrozumienia (czy zrozumienia w ogóle) wielu spoÊród tekstów poety. Przy tym zastrzega si´ jednak, ˝e komentowane
b´dà g∏ównie nazwiska osób pojawiajàcych si´ w tekÊcie oraz – obce
czytelnikowi rosyjskiemu – realia polskie. To ca∏kiem s∏uszne za∏o˝enie, niestety, prze∏o˝y∏o si´ tylko na cz´Êç komentarza rzeczowego.
Tak na przyk∏ad, zgodnie z zapewnieniami edytora, zosta∏a opracowana Moja piosnka [I]. Jednak oprócz tego rodzaju uwag, przy okazji innych wierszy, pojawiajà si´ tak˝e przypisy „interpretacyjne”, jak to si´
dzieje w przypadku komentarzy do Fortepianu Szopena. Wiadomo, ˝e
go ˝ycia w przytu∏ku Êw. Kazimierza, a tam, w domu prowadzonym przez siostry zakonne, najzwyczajniej w Êwiecie nie mia∏ warunków, ˝eby popadaç w stany deliryczne.
Kolejna kwestia poruszona przez Grochowiaka dotyczy propozycji z∏o˝onej Norwidowi przez sekretarza ambasady Cesarstwa Rosyjskiego w Berlinie – Feliksa Fontona.
W myÊl sekretarza Norwid mia∏by zostaç rosyjskim agentem, na co poeta, oczywiÊcie,
si´ nie zgodzi∏. Skutkiem tej decyzji sta∏o si´ aresztowanie pisarza, które – jak powszechnie wiadomo – by∏o dla niego wielkim wstrzàsem. Dla Grochowiaka ta historia
chyba w jakiÊ magiczny sposób wià˝e si´ bezpoÊrednio z wydarzeniami Wiosny Ludów,
kiedy to Norwid wraz z Krasiƒskim stanà∏ w obronie papie˝a Piusa IX przed rozjuszonymi jednà z jego decyzji mieszkaƒcami Rzymu. Autor artyku∏u kontaminuje te dwa
o kilka lat odleg∏e od siebie wydarzenia i okreÊla je mianem „tragikomicznego epizodu
szpiegowskiego”.
152
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 153
CYPRIAN KAMIL NORWID, „PIELGRZYM CZYLI OSTATNIA Z BAJEK”
ten chwyt jest cz´sto stosowany w edycjach popularnych i mimo ˝e
mija si´ ze wst´pnymi zapewnieniami Bazylewskiego, mo˝na by pominàç go milczeniem. Szokujàce sà przypisy b´dàce po prostu streszczeniami utworów Norwida. Tak – najcz´Êciej – dzieje si´ w przypadku utworów prozatorskich; na przyk∏ad z przypisu do Czarnych kwiatów dowiadujemy si´ m.in., ˝e utwór ten stanowi „wspomnienie ostatnich spotkaƒ [Norwida] z pi´cioma poetami i malarzami (Witwickim,
S∏owackim, Chopinem, Mickiewiczem i Delaroche’em)”. Ciekawe
jest to, ˝e edytor zak∏ada, i˝ czytelnik nie jest w stanie sam dojÊç do
tak prostego wniosku. A nawet jeÊliby tak by∏o, to czy warto wmawiaç
mu, ˝e Chopin by∏ poetà czy malarzem…?
JeÊli adresatem ksià˝ki jest szerokie grono czytelników o ró˝nym
poziomie wiedzy i wra˝liwoÊci literackiej, to chyba nie ma dla nich
nic lepszego od porzàdnie przygotowanej edycji popularnej. Ta
uwaga zdaje si´ równie˝ odnosiç do dzie∏ translatorskich. Jednakowo˝, jak zawsze, pozostaje jedno „ale”. T∏umaczenie, które ma si´
ukazaç w edycji popularnej (podobnie jak t∏umaczenie sporzàdzone na potrzeby edycji krytycznej), nie mo˝e mieç „popularnego”
charakteru, cechowaç si´ uproszczeniami leksykalnymi i semantycznymi. A wra˝enie takiego w∏aÊnie uproszczonego, „popularnego” stylu Norwida odnosi si´ w trakcie lektury wielu spoÊród jego
t∏umaczeƒ z nowej rosyjskiej edycji. OczywiÊcie nie mo˝na takiego
zarzutu postawiç tekstom wszystkich t∏umaczy. Tak na przyk∏ad, nale˝y bardzo pozytywnie oceniç t∏umaczenie Norwidowego [Od
Anio∏a do Szatana] pióra J. Pokrowskiej, [CoÊ Ty Atenom zrobi∏ Sokratesie] D. Samoj∏owa, Bema pami´ci ˝a∏obnego rapsodu A. Bazylewskiego czy chocia˝by Trzech strofek S. Swiackiego. Rzecz jasna,
nie chodzi o to, ˝eby w ka˝dym calu dotrzymywaç wiernoÊci Norwidowi; przecie˝ ewidentne jest, ˝e nawet najlepszy przek∏ad jest
swoistà interpretacjà orygina∏u. T∏umaczenie, które zosta∏o przywo∏ane wy˝ej jako ostatnie, jest w du˝ym stopniu swobodne. Wiele
oryginalnych fraz zosta∏o w nim zastàpionych przez w∏asne pomys∏y
t∏umacza, a jednak ten wiersz w dalszym ciàgu pozostaje jednym
z najpi´kniejszych liryków Norwida.4
4
Choç i tu z przykroÊcià nale˝y stwierdziç, ˝e t∏umaczowi nie uda∏o si´ oddaç niezwykle trafnego okreÊlenia (a w pewnym sensie nawet t∏umaczenia!) Norwida – „Êwiàtecznych-uczuç Êwiàteczni-czciciele”. Swiackij zastàpi∏ t´ b∏yskotliwà charakterystyk´
Norwida okreÊleniem „prazdnos∏ownyje” (czyli – „gadatliwi”). Szkoda.
153
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 154
COLLOQUIA LITTERARIA
Jednak ka˝da osoba dwuj´zyczna, choç w niewielkim stopniu
znajàca twórczoÊç Norwida, od∏o˝y opisywany tutaj tom z uczuciem
niedosytu. Jest to spowodowane tym, ˝e t∏umaczenia w znakomitej
wi´kszoÊci by∏y pisane – zdaje si´ – z uwzgl´dnieniem historycznoliterackich wypowiedzi na temat Norwida i jego twórczoÊci. Takie
wra˝enie odnosi si´ np. w trakcie lektury wiersza z cyklu Vade-mecum [Klaskaniem majàc obrz´k∏e prawice], (tyt. ros. [¸adoni natrudiw rukopleskanijem]). Moje pierwsze i zarazem najbardziej ogólne
zastrze˝enie dotyczy braku wielkich liter w Êrodku wersu, tam gdzie
by∏y one pierwotnie u Norwida, oraz zastàpienie wersalików rozstrzeleniem. Nie od dziÊ wiadomo, jakà wag´ przywiàzywa∏ poeta
do graficznego ukszta∏towania tekstu. Dlatego te˝ niezrozumia∏a
jest decyzja o pozbawieniu tekstu tej dodatkowej sugestii znaczeniowej. Ponadto na uwag´ krytycznà zas∏uguje to, ˝e t∏umacz rozbija narracj´ orygina∏u, wyprzedzajàc ca∏kowite rozwini´cie myÊli.
U Norwida czytamy:
I ju˝ ni miejsca dawano, ni godzin
Dla nieczekanych powiç i narodzin,
Gdy Bo˝y-palec zaÊwita∏ nade mnà:
Nie zdajàc liczby z rzeczy, które czyni,
˚yç mi rozkaza∏ w ˝ywota pustyni!5
A u t∏umacza D. Samoj∏owa:
I nie by∏o ni miesta, ni mgnowienija
Dla mojego nezdannogo rozdienija,
Kogda ja wdrug uwidel Bozij znak:
Ne znaja o naca∏ach i pricinie,
Mne zit’ wiele∏ on w ziznennoj pustynie!
A wi´c u Samoj∏owa ju˝ na poczàtku wywodu poetyckiego dowiadujemy si´ o tym, ˝e „nieczekane powicia i narodziny” nie tylko ju˝
si´ dokona∏y, ale te˝ ˝e przyszed∏ na Êwiat w∏aÊnie bohater wiersza.
Dodatkowo, w kolejnej strofie, t∏umacz zast´puje skrzydlaty
wers „Nie wzià∏em od was nic, o! wielkoludy” zredukowanym
stwierdzeniem „Nie wzia∏ ja nicego” („Nie wzià∏em nic”).
5
Ten i nast´pne oryginalne cytaty z Norwida zosta∏y zaczerpni´te z edycji: Cyprian
Norwid, Pisma wszyskie. Zebra∏, tekst ustali∏, wst´pem i uwagami krytycznymi opatrzy∏
Juliusz W. Gomulicki, t. II Poezja i t. VI Proza, Warszawa 1971.
154
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 155
CYPRIAN KAMIL NORWID, „PIELGRZYM CZYLI OSTATNIA Z BAJEK”
Nie mo˝na te˝ si´ oprzeç wra˝eniu, ˝e Samoj∏owowi nie uda∏o
si´ uniknàç jednego z podstawowych b∏´dów translatorskich, czyli
czytania wiersza poprzez pryzmat tego, co o nim napisano. Tak
wi´c Norwidowy dwuwers „Ogryzmolony i w siebie pochylon – /
Ob∏´dny!… ale˝ – wielce rzeczywisty” w filologicznym t∏umaczeniu
przekazu Samoj∏owa brzmi: „Ob∏´dny, rozmawiam sam z sobà,/
I koÊlawa sylaba – lecz jednak bliska prawdy!”. Ale przecie˝ w tym
wierszu Norwid wcale nie mówi o swoim chropowatym stylu
wprost! Ten fragment wymaga od czytelnika aktywnej, „rozjaÊniajàcej” lektury, a jeÊli t∏umacz poda odbiorcy ten wiersz jako ju˝ przyrzàdzonà i dobrze doprawionà potraw´, to czytelnik zostanie pozbawiony mo˝liwoÊci aktywnego udzia∏u w procesie odbioru.
Podobne zastrze˝enia budzi przek∏ad wiersza CiemnoÊç. Jest to
utwór bardzo dla Norwida wa˝ny. MyÊl´, ˝e sporo czytelników poety ma w pami´ci niezwykle skomplikowanà, rwàcà si´, niejasnà lini´ melodycznà tego wiersza, liczne, byç mo˝e troch´ przekoncypowane inwersje, burzàce naturalnà sk∏adni´ wiersza. A jak wyglàda
t∏umaczenie? Ten liryk w wydaniu rosyjskim sprawia wra˝enie po
prostu lekkiego, ∏atwego i przyjemnego. Nie znajdziemy w nim
praktycznie ˝adnych prób oddania specyficznego Norwidowego
stylu. Jedynym ciekawszym chwytem, jaki zastosowa∏ t∏umacz, jest
∏agodna przerzutnia w po∏owie drugiej strofy:
Kogda za˝z’jos fitil, p∏awien’je woska
Soljotsja w ˝ydkij szarik. I ognia
W njom utopajet slaben’kaja bljostka,
Poc’ti c’to gasniet – tusk∏a i bledna.
Na pierwszy rzut oka zupe∏nie poprawne wydaje si´ t∏umaczenie
wiersza Pielgrzym (t∏um. A Bazylewski), który przecie˝ – jako jeden
z najwa˝niejszych tekstów w ca∏ym tomie – zosta∏ przywo∏any w tytule antologii. Dopiero bardziej dok∏adne przyjrzenie si´ orygina∏owi pozwala na zauwa˝enie, jak dalece mo˝na zniekszta∏ciç treÊç
wiersza przez zdawaç by si´ mog∏o ma∏o znaczàcà zmian´ kilku obrazów. Wiersz ten w rosyjskim t∏umaczeniu tak:
Piligrim
1
W y s s z y j s ∏ o j nad nami lisz odin –
S∏owno basznia nad rawninoj chmuroj
Wzmetnu∏as’ w tuc’i…
155
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 156
COLLOQUIA LITTERARIA
2
Wy reszili, c’to i ja – nie gospodin
Ottogo c’to iz werblu˝jej szkury
Moj dom letuc’ij…
3
No wed’ ja – i w niebiesach prodljon,
I dusza nad mirom wospari∏a,
Kak piramida!
4
Wed’ i ja – z e m l i o j u n a d e l j o n,
W s j u j e j o s t o p a m o j a p o k r y ∏ a,
Pokuda idu!…
Problemy translatorskie z tym wierszem zaczynajà si´ ju˝ na poczàtku. Jak oddaç specyficznà konstrukcj´ sk∏adniowà „stanów-stan”, którà Norwid najprawdopodobniej zaczerpnà∏ z j´zyka hebrajskiego?6 Mo˝e warto by∏o w tej sytuacji si´gnàç do rosyjskiego
t∏umaczenia Starego Testamentu? Przecie˝ w rosyjskim tytule PieÊni nad PieÊniami mamy do czynienia z sytuacjà analogicznà. Rosyjscy t∏umacze oddali t´ hebrajskà konstrukcj´ jako Piesnja Pesnej,
a nie w sposób wspó∏czesny jako np. „najwy˝sza z pieÊni” (‘wy˝szaja
pies’n’ ‘). Analogicznie rzecz ma si´ równie˝ z t∏umaczeniem Norwidowego „stanów-stanu”. Czy nie nale˝a∏o go raczej oddaç jako
„s∏oj-s∏ojow”, a nie „wysszyj s∏oj”?
P o w a ˝ n e problemy translatorskie rozpoczynajà si´ dopiero
w drugiej cz´Êci wiersza. Oryginalne wersy „Gdy ono [niebo] dusz´
mà porywa,/ Jak piramid´” majà wr´cz fundamentalne znaczenie
dla rozumienia wiersza. Po prostu w tym przypadku obrazu skonstruowanego przez Norwida nie mo˝na zastàpiç innym. Bohater
wiersza nie mówi o swojej duszy, ˝e buja nad Êwiatem jak piramida
(ten obraz skàdinàd mo˝na by uznaç za nieco komiczny). Akcenty
sà tu roz∏o˝one zupe∏nie inaczej. RzeczywiÊcie dusza osoby mówiàcej w wierszu zosta∏a przezeƒ porównana do piramidy, ale piramidy
6
W j´zyku hebrajskim stopniowanie przymiotników odbywa si´ inaczej ni˝ w j´zykach s∏owiaƒskich. Najwy˝szy stopieƒ realizuje si´ w tym j´zyku za pomocà wype∏nienia konstrukcji ‘coÊ (ktoÊ) czegoÊ (kogoÊ)’, np. król królów, pan panów, Êwi´te Êwi´tych
czy w∏aÊnie „stanów-stan” (Por. Anna Âwiderkówna, Prawie wszystko o Biblii, rdz. Pieʃ
nad pieÊniami, Warszawa 2002, s. 168).
156
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 157
CYPRIAN KAMIL NORWID, „PIELGRZYM CZYLI OSTATNIA Z BAJEK”
mocno przytwierdzonej do ziemi, która zaledwie swoim wierzcho∏kiem si´ga nieba.7
Kolejna strofa zosta∏a skonsturowana na zasadzie paraleli wobec
pierwszej. Tak przynajmniej by∏o u Norwida. Cz∏owiek staje si´ podobny do piramidy. Jego stopa pokrywa ziemi´, ale ca∏a sylwetka
jest skierowana (podobnie jak wierzcho∏ek piramidy) w gór´, do
nieba. Wa˝ne jest u Norwida równie˝ to, ˝e cz∏owiek ma tylko tyle
ziemi, ile w danym momencie pokrywa jego stopa. Z tego krótkiego fragmentu mo˝na wyprowadziç wiele istotnych cech Norwidowej filozofii cz∏owieka. Z t∏umaczenia Bazylewskiego dowiadujemy
si´ tymczasem, ˝e do cz∏owieka nale˝y c a ∏ a ziemia, co powoduje
du˝e zmniejszenie poczucia tymczasowoÊci ludzkiego istnienia,
które daje si´ wyczytaç z orygina∏u.
Nale˝a∏oby jeszcze wspomnieç o zawartych w tomie t∏umaczeniach prozy Norwida. Pozornie mog∏oby si´ wydawaç, ˝e ten rodzaj
t∏umaczeƒ jest du˝o ∏atwiejszy, przecie˝ jeÊli nie mamy do czynienia z prozà zrytmizowanà, du˝o ∏atwiej jest precyzyjnie oddaç myÊl
autora, dok∏adnie przetransponowaç jego tekst na inny j´zyk. SpoÊród naprawd´ dobrego wyboru dziesi´ciu najbardziej znanych
prozatorskich tekstów Norwida najwi´ksze zainteresowanie mogà
wzbudziç Czarne kwiaty – albo raczej metoda przek∏adu, jakà pos∏u˝y∏ si´ w tym przypadku t∏umacz (A. Pietrowa).
Styl t∏umaczonego tekstu, sk∏adnia, s∏ownictwo wydajà si´ naprawd´ w∏aÊciwie dobrane. Bliskie autorowi orygina∏u, a jednoczeÊnie w pe∏ni zrozumia∏e dla rosyjskiego czytelnika. Jednak zdziwienie budzi to, ˝e Pietrowa – z nie do koƒca zrozumia∏ych wzgl´dów –
usi∏uje jakby „wyg∏adziç” tekst Norwida. Zast´puje autorskie celowe powtórzenia synonimami, coÊ dopowiada, inne rzeczy usuwa,
redukuje akapity… W efekcie czytelnik otrzymuje tekst nie tylko
przet∏umaczony, ale te˝ zredagowany przez Piertowà.
Tak na przyk∏ad ju˝ w pierwszym akapicie Norwidowe „czytelnictwo i twórczoÊç pisemna” zostajà zastàpione poj´ciem „literatura”,
z kolei autorski „styl” zostaje rozbudowany i oddany jako „chwyty
literackie” („literaturnyje prijomy”), a tam, gdzie Norwid celowo,
budujàc w ten sposób bezpoÊrednià paralel´ mi´dzy literaturà
a „k s i ´ g à ˝ y w o t a”, powtarza po raz drugi w podobnym kszta∏7
Zob. Bernadetta Kuczera-Chachulska, „Czas si∏y – zupe∏nej”. O kategorii wysi∏ku
w poezji Norwida, Lublin 1998, s. 24-33.
157
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 158
COLLOQUIA LITTERARIA
cie sformu∏owanie „motywa i formy”, w t∏umaczeniu mamy „gotowe Êrodki wyrazu” („gotowyje sriedstwa wyra˝enija”).
Przytoczone wy˝ej zmiany stanowià Êwietnà ilustracj´ tego, jaki
stosunek ma t∏umacz do przek∏adanego dzie∏a. Jednak oprócz tego
rodzaju kontrowersyjnych, ale przecie˝ mo˝liwych translatorskich
poczynaƒ, zauwa˝alne sà w tym przek∏adzie równie˝ jednoznaczne
b∏´dy, wynikajàce z niezrozumienia intencji autorskiej. Dla przyk∏adu, jedno z retorycznych pytaƒ Norwida zosta∏o oddane w formie zdania orzekajàcego:
Majà˝ one pozostaç zamkni´tymi osobistymi nabytkami przez obaw´ rubasznego krytyka, przywyk∏ego do dwóch tylko formu∏ na wszelki p∏ód wyci´tych, jako obowiàzujàce malarzy pokojowych wyci´te patrony…
Prichodit’sja odnako, ostawljat’ eto w dusze, kak lic’noje priobrietienije, iz stracha pered bezceriemonnym kritikom, kotoryj podobno malujus’c’im po trafaretu malaram znajet tolko dwa gotowych stiliewych
szab∏ona na wsie s∏uc’aje ˝izni.
Norwid, stawiajàc to pytanie, w sposób ironiczny manifestowa∏
swojà niezgod´ na sposób widzenia literatury przez wspó∏czesnych
mu krytyków. Pietrowa z kolei ka˝e „rosyjskiemu Norwidowi” pogodziç si´ z tym stanem rzeczy („prichodit’sja” – „musz´ jednak”),
a ironia poety staje si´ tu po prostu gorzkim wyrazem bezsilnoÊci
autora.8
W praktyce translatorskiej o t∏umaczeniach kongenialnych mówi
si´ rzadko, jednak bynajmniej nie wyklucza si´ ich istnienia. Wydaje si´, ˝e z takim w∏aÊnie mistrzowskim przek∏adem mamy do czynienia w przypadku rosyjskiego tekstu Cywilizacji, który wyszed∏
spod pióra A. Szczerbakowa. W∏aÊciwie bardzo trudno mieç wobec
tego tekstu jakiekolwiek zastrze˝enia. Jest to t∏umaczenie prawie
absolutnie wierne tekstowi Norwida, a jednoczeÊnie Êwietnie stylizowane j´zykowo, dok∏adnie oddajàce specyfik´ j´zyka polskiego
pisarza. Rosyjskoj´zyczny czytelnik dzi´ki temu wnikliwemu prze8
Oprócz uwag dotyczàcych sztuki translatorskiej trudno jest nie zwróciç uwagi redaktorowi tomu na liczne literówki. W omawianym tu tekÊcie szczególnie ra˝àce sà
ewidentne b∏´dy w przytoczonym cytacie w j´zyku francuskim. Drugi, równie ra˝àcy
b∏àd znajduje si´ w nocie edytorskiej, gdzie jest mowa o tym, ˝e w dziale poematów
znajduje si´ wybór a˝ szeÊciu (!) tekstów Norwida, gdy w istocie jest ich zaledwie pi´ç.
158
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 159
CYPRIAN KAMIL NORWID, „PIELGRZYM CZYLI OSTATNIA Z BAJEK”
k∏adowi mo˝e rzeczywiÊcie zetknàç si´ z dojrza∏à pisarskà metodà
autora Stygmatu.9
Próba dokonania ogólnej oceny edycji Bazylewskiego jest doÊç
trudna. Na pewno do podstawowych jej atutów nale˝y bogaty, umiej´tny wybór tekstów, znajdujàce si´ w tomie reprodukcje grafik Norwida, kilka naprawd´ wybitnych t∏umaczeƒ… Jednak oprócz tych
plusów wydanie to zdradza wiele niedoróbek, zbyt wielkà fantazj´
t∏umaczy i swoiste wykrzywienie wizerunku Norwida. Pozwólmy zatem samemu Andrzejowi Bazylewskiemu podsumowaç prac´ swojà
i swojego zespo∏u, przywo∏ujàc fragment jego opinii na temat pierwszego rosyjskiego wydania Norwida. Opinia ta bardzo mocno przylega równie˝ do nowego rosyjskiego t∏umaczenia Norwida:
Naturalnie, nie wszystko si´ uda∏o. Bywa∏a czasem zak∏ócana kadencja zdaƒ, odkszta∏cany rytm, zmieniana tonacja wiersza przez przestawienie rymów i przenoÊni, co gorsza – zamàcana treÊç przez zgubienie
pozornie nieistotnych szczegó∏ów albo przez niezrozumienie idiomów
i odr´bnoÊci stylistycznych. Nie zawsze bywa∏a uwzgl´dniania interpunkcja, czasem lekcewa˝ono pisowni´ Norwidowskà. Obok wiernych
i pi´knych znalaz∏y si´ translacje niedopuszczalnie redukcyjne czy – na
odwrót – „upi´kszone”, zuchwale „dopracowane” przez „t∏umaczy”.10
9
Zastanowienie mo˝e budziç jedynie to, ˝e Szczerbakow przet∏umaczy∏ Norwidowy
okreÊlnik gatunkowy „legenda” jako „fantazja”. Jest to niezgodne z wizjà autora orygina∏u, tym bardziej, ˝e zamieszczona w tym samym tomie Bransoletka (w t∏umaczeniu
Pietrowej) zachowa∏a swój oryginalny podtytu∏ „Legenda dziewi´tnastego wieku”.
10
A. Bazylewski, Nowe rosyjskie wydanie Norwida – kontekst i za∏o˝enia, [w:] Norwid
z perspektywy poczàtku XXI wieku, op. cit., s. 162.
159
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 160
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 161
Colloquia Litteraria
UKSW
2/3 2007
ANNA KOZ¸OWSKA
JESZCZE O POJ¢CIU J¢ZYKOWEGO OBRAZU ÂWIATA.
GLOSA DO KSIÑ˚KI ANNY RÓ˚Y¸O „DZIE¡, NOC I INNE
PORY DOBY – STUDIUM PORÓWNAWCZE POLSZCZYZNY
OGÓLNEJ I POEZJI HALINY POÂWIATOWSKIEJ”
Rozwijajàca si´ w polskim j´zykoznawstwie od kilkunastu lat
teoria j´zykowego obrazu Êwiata1 stanowi dziÊ niewàtpliwie jednà
z bardziej p∏odnych inspiracji metodologicznych w opisywaniu semantyki ró˝norodnych wypowiedzi kreatywnych, a szczególnie tekstów o charakterze artystycznym. Zdecydowana wi´kszoÊç prac wykorzystujàcych koncepcj´ i metodologi´ JOS do badania tekstów
artystycznych stawia sobie za cel zrekonstruowanie obrazu – czy
te˝, jak postulowa∏a Renata Grzegorczykowa, „poetyckiej wizji”2 –
jakiegoÊ poj´cia w pewnym zespole wypowiedzi.3
1
Wed∏ug jednej z najcz´Êciej przywo∏ywanych definicji j´zykowy obraz Êwiata (w skrócie JOS) to „struktura poj´ciowa utrwalona (zakrzep∏a) w systemie danego j´zyka,
a wi´c jego w∏aÊciwoÊciach gramatycznych i leksykalnych (w znaczeniach wyrazów i ich
∏àczliwoÊci), realizujàca si´, jak wszystko w j´zyku, za pomocà tekstów, wypowiedzi.”
(R. Grzegorczykowa, Poj´cie j´zykowego obraz Êwiata, [w:] J´zykowy obraz Êwiata, pod
red. J. Bartmiƒskiego, Lublin 1990, s. 41). WÊród podstawowych prac teoretycznych dotyczàcych poj´cia JOS nale˝a∏oby ponadto wymieniç nast´pujàce: J. Anusiewicz, Lingwistyka kulturowa. Zarys problematyki, Wroc∏aw 1995; J. Bartmiƒski, Punkt widzenia,
perspektywa, j´zykowy obraz Êwiata, [w:] J´zykowy obraz Êwiata, op. cit.; J. Bartmiƒski,
R. Tokarski, J´zykowy obraz Êwiata a spójnoÊç tekstu, [w:] Teoria tekstu, red. T. Dobrzyƒska, Wroc∏aw 1986; J. Maçkiewicz, Co to jest j´zykowy obraz Êwiata?, „Etnolingwistyka”
11, Lublin 1999; A. Pajdziƒska, D. Filar, J´zykowy obraz Êwiata a teksty poetyckie, [w:] J´zyk. Teoria. Dydaktyka, pod red. B. Greszczuk, Rzeszów 1999; A. Pajdziƒska, R. Tokarski, J´zykowy obraz Êwiata – konwencja i kreacja, „Pami´tnik Literacki” LXXXVII,
1996 z. 4.; R. Tokarski, S∏ownictwo jako interpretacja Êwiata, [w:] Encyklopedia kultury
polskiej XX wieku, t. 2., Wspó∏czesny j´zyk polski, red. J. Bartmiƒski, Wroc∏aw 1993.
2
Renata Grzegorczykowa, definiujàc JOS jako obraz utrwalony w systemie j´zyka,
upomina∏a si´ zarazem o odró˝nianie go od wizji zarysowanej w tekstach artystycznych:
„TwórczoÊç literacka, a w szczególnoÊci twórczoÊç poetycka, przekazuje swoiste widzenie Êwiata, w∏aÊciwe poecie, odmienne od widzenia potocznego. Dokonuje si´ to oczy-
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 162
COLLOQUIA LITTERARIA
Wydana trzy lata temu ksià˝ka Anny Ró˝y∏o pt. Dzieƒ, noc i inne
pory doby – studium porównawcze polszczyzny ogólnej i poezji Haliny
PoÊwiatowskiej stanowi prób´ zmierzenia si´ z nieco innym zadaniem, a tym samym prezentuje odmiennà perspektyw´ badawczà.
Autorka deklaruje, ˝e chce w swej pracy „sprawdziç, jak si´ ma obraz Êwiata utrwalony w poezji (tzw. poetycka wizja) do obrazu Êwiata «wpisanego» w polszczyzn´ ogólnà”, „ustaliç, na czym owa zale˝noÊç polega, jak si´ przejawia.” (s. 29) Przedmiotem porównawczej
analizy jest obraz pór doby, czyli kategorii wa˝nej zarówno w doÊwiadczeniu przeci´tnego u˝ytkownika polszczyzny, jak i wi´kszoÊci pisarzy, a szczególnie istotnej w Êwiecie poetyckim Haliny PoÊwiatowskiej, której twórczoÊç sta∏a si´ cz∏onem zestawienia.4
Utrwalony w polszczyênie obraz pór doby, czyli dnia, nocy, wieczoru, rana (ranka, poranka), przedpo∏udnia, po∏udnia i popo∏udnia,
wiÊcie przez wykorzystanie systemu j´zykowego, wykorzystanie polegajàce na przekraczaniu standardowych znaczeƒ i ∏àczliwoÊci, odbijajàcych owo przeci´tne widzenie
Êwiata. [...] Mo˝na wi´c powiedzieç, ˝e jest to szczególny obraz Êwiata zawarty w j´zyku
poety, choç ÊciÊlej mo˝e nale˝a∏oby mówiç o poetyckiej wizji Êwiata.” (op. cit., s. 45)
3
Prace o takim charakterze to np. szkic Aleksandry Okopieƒ-S∏awiƒskiej dotyczàcy
obrazu drzewa w poezji Baczyƒskiego (Semantyka wypowiedzi poetyckiej. (Preliminaria),
Kraków 1998, s. 138-226), rozdzia∏ ksià˝ki Ryszarda Tokarskiego o obrazie chmury
w wierszach Staffa (Znaczenie s∏owa i jego modyfikacje w tekÊcie, Lublin 1987, s. 152222), studia Jolanty Kowalewskiej-Dàbrowskiej opisujàce obrazy utrwalone w twórczoÊci ksi´dza Twardowskiego (Obraz anio∏a w poezji Jana Twardowskiego, [w:] Tysiàc lat
polskiego s∏ownictwa religijnego, red. B. Kreja, Gdaƒsk 1999; J´zykowy obraz Boga i cz∏owieka w poezji Jana Twardowskiego, Gdaƒsk 2006), prace Bo˝eny Sieradzkiej-Baziur
o uczuciach w pismach Kochanowskiego (J´zykowy obraz serca w polskich utworach Jana Kochanowskiego, [w:] Uczucia w j´zyku i tekÊcie, t. 14., pod red. I. Nowakowskiej-Kempnej, A. Dàbrowskiej i J. Anusiewicza, Wroc∏aw 2000; Jana Kochanowskiego renesansowy Êwiat uczuç. Analiza j´zykoznawcza, Kraków 2002) czy ksià˝ka Anny Wojciechowskiej Magdaleny z Kossaków Samozwaniec widzenie Êwiata (Warszawa 2000).
WÊród tego typu prac szczególne miejsce zajmuje obszerny i bardzo zró˝nicowany materia∏owo dorobek Jadwigi Puzyniny (np. „Prawda” w poematach Norwida, „Studia
Norwidiana” 9-10, 1991-1992; „Ca∏oÊç” Norwida,[w:] „Ca∏oÊç” w twórczoÊci Norwida,
pod red. J. Puzyniny i E. Tele˝yƒskiej, Warszawa 1992; J´zykowy obraz prawdy w twórczoÊci Norwida, „Ethos” 4, 1992; „Ojczyzna” Norwida, [w:] W zwierciadle j´zyka i kultury,
pod red. J. Adamowskiego, S. Niebrzegowskiej, Lublin 1999; J´zykowy obraz Boga w poezji romantycznej, [w:] Tysiàc lat polskiego s∏ownictwa religijnego, op. cit.; S∏owo poety,
Warszawa 2006).
4
Anna Ró˝y∏o uzasadnia ten wybór tym, ˝e liryka PoÊwiatowskiej jest z jednej strony stosunkowo ∏atwa w odbiorze, co pozwala zak∏adaç, ˝e zmiany w strukturze semantycznej s∏ów nie mogà byç zbyt du˝e, z drugiej zaÊ – wyraênie prezentuje indywidualny,
podmiotowy punkt widzenia, a tym samym „wymusza” jednak pewne zmiany w znaczeniach leksemów (zob. s. 3).
162
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 163
JESZCZE O POJ¢CIU J¢ZYKOWEGO OBRAZU ÂWIATA
pó∏nocy, a tak˝e Êwitu, przedÊwitu, brzasku, jutrzenki, zmierzchu,
zmroku, szarówki i samej doby, zosta∏ zrekonstruowany na podstawie danych leksykograficznych zaczerpni´tych ze s∏owników j´zyka
polskiego, s∏owników etymologicznych, frazeologicznych oraz ze
zbiorów przys∏ów,5 a poetycka wizja PoÊwiatowskiej – na podstawie
fragmentów jej tekstów lirycznych przynoszàcych u˝ycia wymienionych nazw pór doby6 lub derywatów tych nazw (w sumie ponad 260
wystàpieƒ).7
Ksià˝ka Anny Ró˝y∏o przynosi wiele znakomitych, uwa˝nych,
a zarazem Êmia∏ych i màdrych spostrze˝eƒ dotyczàcych semantyki
leksemów z omawianego pola i ich u˝yç w wierszach. Ju˝ same te
interpretacje czyni∏yby prac´ bardzo wartoÊciowà i inspirujàcà zarówno dla osób zainteresowanych znaczeniami s∏ów, jak i dla badaczy i czytelników tekstów Haliny PoÊwiatowskiej. Autorka omawianej rozprawy nie poprzestaje jednak tylko – czy raczej a˝ – na analizach, ale zgodnie z zapowiedzià zmierza do wniosków o charakterze ogólnym. Jednym z najwa˝niejszych osiàgni´ç pracy jest ustalenie repertuaru modyfikacji, jakim w tekstach PoÊwiatowskiej podlega „ogólnopolski” obraz pór doby. Wykaz tych modyfikacji to zarazem próba odpowiedzi na pytanie o typy przekszta∏ceƒ mo˝liwe
w ogóle w tekstach artystycznych. Oto ich lista (zob. s. 140 i n.):
1. uwypuklenie cech obecnych (tak˝e) w przekszta∏canym modelu poprzez ich wielokrotne aktualizowanie;
2. wymiana cech (np. „czas doÊwiadczania bezsennoÊci” zamiast
„czasu snu” w poetyckim obrazie nocy);
3. zmiana wartoÊciowania cechy (np. „jasnoÊç” dnia w j´zyku
ogólnym oceniana jest jako pozytywna, w tekstach PoÊwiatowskiej cesze tej towarzyszy dezaprobata podmiotu mówiàcego);
4. konkretyzacja cechy (np. zarysowana ogólnie w polszczyênie
„niezwyk∏oÊç” nocy w poezji PoÊwiatowskiej zostaje dookreÊlona jako doÊwiadczenie osamotnienia, obcoÊci, l´ku, trudu,
5
Autorka ksià˝ki dodatkowo uzupe∏ni∏a i zweryfikowa∏a zgromadzone fakty leksykograficzne, kierujàc si´ w∏asnà kompetencjà j´zykowà (zob. s. 32).
6
W poetyckich tekstach PoÊwiatowskiej nie pojawiajà si´: ranek, przedpo∏udnie,
przedÊwit, brzask, jutrzenka.
7
Na temat elementów budujàcych obraz Êwiata w tekstach artystycznych zob.: J. Puzynina, J´zykowy obraz Boga w poezji romantycznej, op. cit.; A. Kadyjewska, Problematyka obrazu Êwiata w badaniach j´zyka pisarza (na przyk∏adzie pism Cypriana Norwida), [w:]
Semantyka tekstu artystycznego, pod red. A. Pajdziƒskiej, R. Tokarskiego, Lublin 2001.
163
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 164
COLLOQUIA LITTERARIA
niebezpieczeƒstwa, a noc staje si´ porà twórczoÊci, okresem
aktywnoÊci duchów i kotów, z którymi PoÊwiatowska wià˝e cech´ tajemniczoÊci);
5. usuni´cie lub marginalizacja cech poÊwiadczonych w JOS polszczyzny (np. brak zwiàzku dnia ze sprawiedliwoÊcià, s∏abe zaznaczenie obrazu dnia jako „czasu pracy”);
6. dodanie nowych cech o charakterze inherentnym (np. „nastrojowoÊç” wieczoru, „przemijalnoÊç” i „trwanie” dnia) lub relacyjnym (zale˝noÊç popo∏udnia od nocy);
7. wprowadzenie nowych relacji mi´dzy poszczególnymi cechami
(np. wzajemna zale˝noÊç mi´dzy cechami: „zwiàzana z mi∏oÊcià”, „zwiàzana ze Êmiercià” i „niezwyk∏oÊç” w strukturze semantycznej nocy).
Anna Ró˝y∏o traktuje wizj´ poetyckà jako rezultat modyfikacji
obrazu utrwalonego w polszczyênie ogólnej, jako „interpretacj´ interpretacji” zakrzep∏ej w systemie j´zyka, jak pisze w zakoƒczeniu
swojej pracy (zob. s. 146). JednoczeÊnie rzeczywistoÊç wykreowana
(czy raczej przetworzona) przez pisarza nie jest dla niej po prostu
samoistnym przedmiotem analizy, ale tak˝e elementem majàcym
swoje szczególne miejsce w ramach JOS j´zyka ogólnego. Innymi
s∏owy – autorskà wizj´ bada si´ w tej pracy nie tylko ze wzgl´du na
wiedz´ o Êwiecie duchowym pisarza i walory poznawcze stworzonej
przez niego interpretacji Êwiata; wizja ta pomaga równie˝ lepiej,
pe∏niej opisywaç JOS zawarty w systemie polszczyzny ogólnej. Dlaczego? Autorka ksià˝ki podaje trzy g∏ówne argumenty:
1. „Rekonstrukcja poetyckiej wizji Êwiata pozwala [...] dostrzec
(poznaç) pewien ca∏oÊciowy (uporzàdkowany zgodnie z podmiotowym punktem widzenia) oglàd Êwiata mo˝liwy w ramach danego j´zyka etnicznego”. (s. 145).
2. TwórczoÊç literacka wzbogaca obraz Êwiata zakrzep∏y w j´zyku
w tym sensie, ˝e wskazuje nowe sposoby oglàdu rzeczywistoÊci
lub wr´cz tworzy nowy – wewn´trzny, duchowy Êwiat.
3. Twórca, korzystajàc z ca∏oÊci tradycji j´zykowej, mo˝e tworzyç
nowe relacje mi´dzy istniejàcymi ju˝ elementami, uwypuklaç
zastane formy czy te˝ przeciwnie – odsuwaç je na margines.8
8
O korzyÊciach wynikajàcych z uwzgl´dniania tekstów poetyckich w procesie rekonstruowania JOS polszczyzny ogólnej pisali ju˝ badacze ze szko∏y lubelskiej, dostrzegajàc je przede wszystkim w „pokazywaniu kierunków, w jakich rozwijaç si´ mo˝e w przy-
164
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 165
JESZCZE O POJ¢CIU J¢ZYKOWEGO OBRAZU ÂWIATA
Wszystkie powy˝sze twierdzenia dotykajà sprawy o znaczeniu
kluczowym dla ca∏ej pracy, a mianowicie kwestii kreatywnoÊci j´zyka, rozumianej jako zdolnoÊç do przekazywania wizji Êwiata indywidualnej, prze˝ytej przez nadawc´ wypowiedzi.9 Ju˝ ze skrupulatnie odnotowanych przez Autork´ pracy typów przekszta∏ceƒ potocznego JOS w tekstach PoÊwiatowskiej wynika∏o, ˝e zdolnoÊç
twórcy do wykreowania ca∏kowicie w∏asnego obrazu rzeczywistoÊci
uwa˝a si´ w omawianej ksià˝ce za bardzo ograniczonà. Jak pisze
Ró˝y∏o, „nawet bardzo oryginalne i nietypowe u˝ycia s∏owa nie zrywajà jego wi´zi ze znaczeniem kodowym (i szerzej: ca∏oÊciowà
strukturà semantycznà ∏àczonà zwykle z tym s∏owem” (s. 141). Dlatego oryginalnoÊç autorskiej wizji PoÊwiatowskiej (tak jak i innych
pisarzy) w stosunku do obrazu skonwencjonalizowanego w ogólnej
odmianie polszczyzny polega zwykle na przesuni´ciu akcentów,
zmianie wartoÊciowania, uwypukleniu, marginalizacji lub wymianie
elementów obecnych w JOS. W konsekwencji „mo˝emy [...] j´zykowo wykreowaç tylko takie Êwiaty, które nasz j´zyk dopuszcza, zaÊ
zwykle nawet najbardziej indywidualne wizje sà tylko tym do czego
j´zyk zach´ca, tym, co – poprzez swà struktur´ – u∏atwia.” (s. 144).
Utrwalona w tekstach poetyckich wizja Êwiata, choçby najbardziej
zindywidualizowana, b´dzie zawsze tylko – czy a˝? – Êwiadectwem
myÊlenia o rzeczywistoÊci i doÊwiadczania jej w ramach dopuszczanych przez j´zyk etniczny, nawet jeÊli polemizuje ona z podsuwanymi przez ten j´zyk sàdami. Z twierdzenia o ograniczonej oryginalnoÊci indywidualnych wizji wynika zatem traktowanie poszczególnych osobniczych interpretacji Êwiata jako pewnego rodzaju wariantów mo˝liwych w ramach JOS.
Takie uj´cie poetyckiej wizji Êwiata oraz jej relacji wobec JOS
pociàga za sobà równie˝ pewnà szczególnà koncepcj´ samego JOS,
który w rezultacie nale˝a∏oby uznaç za abstrakcyjny repertuar
sz∏oÊci semantyka j´zyka ogólnego” (R. Tokarski, Znaczenie s∏owa i jego modyfikacje
w tekÊcie, op. cit., s. 222), a tak˝e w „ujawnianiu komponentów semantycznych w j´zyku
ogólnym s∏abo widocznych lub zagubionych” i „znaczeniowej otwartoÊci wyra˝eƒ j´zykowych” (A. Pajdziƒska, D. Filar, op. cit., s. 196). Uzasadniajàc potrzeb´ uzwgl´dniania tekstów artystycznych w badaniach nad JOS polszczyzny, Anna Pajdziƒska i Ryszard Tokarski mówili o dwóch aspektach funkcjonowania JOS: o aspekcie konwencji
i kreacji (zob. op. cit.).
9
Na temat ró˝nego rozumienia twórczego charakteru j´zyka zob. R. Grzegorczykowa, Jak rozumieç kreatywny charakter j´zyka?, [w:] Kreowanie Êwiata w tekstach, pod red.
A. M. Lewickiego i R. Tokarskiego, Lublin 1995, s. 13-24.
165
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 166
COLLOQUIA LITTERARIA
wszelkich mo˝liwych do wyra˝enia w tekstach danego j´zyka sàdów
i przekonaƒ, nie zawsze spójnych, a niekiedy nawet sprzecznych.
W tak pojmowanym JOS mieszczà si´ ró˝ne jego warianty – wizje/obrazy Êwiata charakterystyczne dla rozmaitych odmian i stylów
j´zyka, gwar, socjolektów czy nawet idiolektów. Mieszczà si´ w nim
tak˝e zespo∏y sàdów o Êwiecie wiàzane z polszczyznà ogólnà
i z idiolektem PoÊwiatowskiej, które stanowià cz∏ony porównania
w omawianej ksià˝ce.
Stwierdzenie, ˝e studia nad obrazem Êwiata utrwalonym w idiolekcie pisarza stanowià w istocie badanie JOS w jednej z jego mo˝liwych odmian, nie pozwala jeszcze odpowiedzieç na pytanie, dlaczego w∏aÊnie wizji poetyckiej ma przys∏ugiwaç szczególny status
w ramach JOS, jak zdaje si´ sàdziç Autorka rozprawy. Przecie˝
utwory artystyczne nie sà jedynymi wypowiedziami o charakterze
kreatywnym – wystarczy tu przywo∏aç choçby reklamy, dowcipy j´zykowe czy wypowiedzi dzieci. O uprzywilejowanej pozycji wizji poetyckiej w JOS ma rozstrzygaç fakt, ˝e pozwala ona, jak pisze Anna
Ró˝y∏o w przytoczonym ju˝ fragmencie pracy, „dostrzec (poznaç)
pewien ca∏oÊciowy (uporzàdkowany zgodnie z podmiotowym punktem widzenia) oglàd Êwiata” (s. 145). Oznacza to, ˝e wizja poetycka
– w odró˝nieniu np. od innych obrazów Êwiata utrwalonych w poszczególnych wariantach j´zyka – jest zawsze „czyjaÊ”, ˝e nawet jeÊli zawiera w sobie elementy bardzo zró˝nicowane czy wr´cz niekoherentne, zosta∏a ukszta∏towana w okreÊlony sposób zgodnie z jakimÊ punktem widzenia.
W omawianej ksià˝ce to podmiotowe ukszta∏towanie wizji poetyckiej pojawia si´ – choç nie eksplicytnie – w dwóch odmiennych
sytuacjach: po pierwsze – wówczas, kiedy Autorka, interpretujàc
teksty PoÊwiatowskiej, odwo∏uje si´ do ich zak∏adanej spójnoÊci; po
drugie – wtedy, gdy np. próbuje zrekonstruowaç struktur´ ca∏ego
pola leksykalnego pór doby w idiolekcie poetki czy ustala semantyk´ u˝ywanych przez nià leksemów. W pierwszym przypadku mamy
do czynienia z wizjà Êwiata wyra˝anà na poziomie tekstu, w drugim
– z wizjà charakteryzujàcà j´zyk osobniczy, idiolekt, rozumiany tu
jako indywidualny system j´zyka. Idiolekt jest abstrakcyjny w tym
sensie, jaki nada∏ poj´ciu abstrakcyjnoÊci Ferdinand de Saussure,
przeciwstawiajàc system langue jego u˝yciu, czyli parole. T´ klasycznà dystynkcj´ mo˝na, a nawet nale˝y wprowadziç do rozwa˝aƒ
o obrazie Êwiata: obraz idiolektalny, abstrakcyjny, bo powiàzany
166
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 167
JESZCZE O POJ¢CIU J¢ZYKOWEGO OBRAZU ÂWIATA
z langue j´zyka osobniczego, przejawia si´ w swoich realizacjach –
obrazach tekstowych. Te z kolei stanowià Êwiadectwo wizji idiolektalnej, istniejàcej jako pewna potencja.10
W powy˝szych ustaleniach pojawi∏y si´ dwa sposoby rozumienia
cechy obrazu Êwiata nazywanej abstrakcyjnoÊcià (a tym samym –
tak˝e dwa sposoby pojmowania, czym jest konkret). Sposoby te,
zwykle nie wyodr´bniane w literaturze przedmiotu, ró˝nià si´ mi´dzy sobà zasadniczo:
1. Przy okazji namys∏u nad opozycjà: j´zykowy vs. idiolektalny
obraz Êwiata ujawni∏a si´ abstrakcyjnoÊç wynikajàca ze zró˝nicowania j´zyka, polegajàca na tym, ˝e JOS polszczyzny przejawia si´ zawsze w którymÊ ze swych wariantów terytorialnych,
stylistyczno-funkcjonalnych, gatunkowych czy idiolektalnych.
2. W opozycji: obraz idiolektalny vs. obraz tekstowy abstrakcyjnoÊç zosta∏a uto˝samiona z potencjalnoÊcià, mo˝liwoÊcià zrealizowania w planie wypowiedzi.11
Uwzgl´dnienie zaproponowanej dystynkcji pozwala ustaliç repertuar mo˝liwych p∏aszczyzn funkcjonowania obrazu Êwiata. Mo˝na go przedstawiç w postaci schematu:
j´zykowy obraz Êwiata
warianty JOS: obrazy socjolektalne, dialektalne, gwarowe, idiolektalne itp.
tekstowe obrazy Êwiata
W schemacie tym linia pionowa oddziela j´zykowy obraz Êwiata
rozumiany jako repertuar wszystkich przekonaƒ wyra˝alnych w danym j´zyku etnicznym od poszczególnych terytorialnych, stylistycznych itp. wariantów JOS. J´zykowy obraz Êwiata charakteryzuje tu
abstrakcyjnoÊç w sensie 1.
Linia pozioma wyznacza p∏aszczyzny odró˝niane ze wzgl´du na
drugi sposób pojmowania abstrakcyjnoÊci. W tej relacji warianty
JOS, m.in. obrazy idiolektalne, sà elementami abstrakcyjnymi, czyli
istniejàcymi potencjalnie, przejawiajàcymi si´ w wypowiedziach.
10
W zwiàzku z potrzebà odró˝nienia idiolektalnego i tekstowego obrazu Êwiata zob.
A. Kadyjewska, op. cit.
11
Na abstrakcyjnoÊç JOS wskazywa∏a m.in. Jolanta Maçkiewicz, piszàc, ˝e j´zykowy
obraz Êwiata to „abstrakcja, która istnieje przez swoje idiolektalne i tekstowe konkretyzacje” (S∏owo o s∏owie. Potoczna wiedza o j´zyku, Gdaƒsk 1999, s. 11). W powy˝szym
stwierdzeniu zestawione zosta∏y dwa zupe∏nie ró˝ne typy konkretyzacji JOS.
167
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 168
COLLOQUIA LITTERARIA
Pole w lewym dolnym rogu pozostaje puste, poniewa˝ nie istniejà
teksty realizujàce JOS polszczyzny jako taki, poza charakterystykà
funkcjonalnà, gatunkowà czy autorskà.12
J´zykowemu obrazowi Êwiata przys∏uguje abstrakcyjnoÊç w obu
omówionych znaczeniach – 1. jest on powiàzany z najogólniej (w∏aÊnie abstrakcyjnie) rozumianà polszczyznà; 2. stanowi pewnà potencj´, system przeznaczony do wykorzystania w wypowiedziach.
O ró˝norodnych wariantach JOS mo˝na powiedzieç, ˝e sà abstrakcyjne w znaczeniu 2., ale nie w 1.: ich istnienie ma równie˝ charakter potencjalny i konkretyzujà si´ one w tekstach, ale w stosunku
do JOS stanowià jego realizacje i ka˝demu z nich da si´ przypisaç
pewnà uchwytnà, w jakimÊ stopniu odró˝nialnà od innych odmian
JOS charakterystyk´.
W pracy Anny Ró˝y∏o, choç nie nazwane wprost i nie funkcjonujàce na równych prawach, wyst´pujà wszystkie trzy typy obrazów
Êwiata. Zasadniczym celem Autorki jest co prawda zestawienie obrazów pór doby utrwalonych w dwóch odmianach polszczyzny, ale
droga do rekonstrukcji tych obrazów – zw∏aszcza w przypadku wizji
PoÊwiatowskiej – wiedzie poprzez Êledzenie wielu obrazów tekstowych, obecnych w poszczególnych u˝yciach j´zyka. W istocie w pracy zestawia si´ wi´c trzy elementy: obraz polszczyzny w odmianie
ogólnej, obraz charakteryzujàcy idiolekt PoÊwiatowskiej (przy czym
oba te obrazy sà wariantami JOS polszczyzny), a tak˝e realizacje
tego ostatniego w wierszach. NieobecnoÊç czwartego cz∏onu – tekstów poÊwiadczajàcych wizerunek pór doby zakrzep∏y w ogólnej
odmianie polszczyzny – t∏umaczy si´ tym, ˝e Anna Ró˝y∏o do zbudowania tego obrazu wykorzystywa∏a dane s∏ownikowe, czyli ju˝
wyabstrahowane z korpusu u˝yç.
***
Przedstawione refleksje sk∏aniajà oczywiÊcie do stawiania dalszych pytaƒ. Osobnym i niewàtpliwie godnym uwagi, choç bardzo
trudnym problemem jest heterogenicznoÊç wyró˝nionych typów
obrazów Êwiata, która prawdopodobnie przedstawia si´ ca∏kowicie
inaczej w przypadku obrazów istniejàcych w planie langue i obra12
Tylko w tym sensie mo˝na zatem uwa˝aç idiolekt za element poÊredni mi´dzy langue i parole, jak czynià Marian Bugajski i Anna Wojciechowska w artykule Teoria j´zykowego obrazu Êwiata w badaniu idiolektu pisarza, „Poradnik J´zykowy” 3 (532), 1996.
168
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 169
JESZCZE O POJ¢CIU J¢ZYKOWEGO OBRAZU ÂWIATA
zów realizowanych w wypowiedziach. Na szczegó∏owe zbadanie zas∏ugujà te˝ na pewno „elementy wspólnoodmianowe” w ró˝nych
wariantach polskiego JOS. Od powa˝nych ustaleƒ w tym zakresie
dzieli nas jednak jeszcze chyba sporo czasu, a przede wszystkim
wiele pracy, którà nale˝y wykonaç. Z drugiej strony, zbli˝ajà nas do
nich w∏aÊnie takie rozprawy, jak omawiana ksià˝ka, w której nale˝y
dostrzec nie tylko kompetentne studium porównawcze dwóch odmian JOS polszczyzny, lecz tak˝e – co jest byç mo˝e jeszcze wa˝niejsze – tekst zapraszajàcy czytelnika do dyskusji i wspó∏myÊlenia.
Anna Ró˝y∏o Dzieƒ, noc i inne pory doby – studium porównawcze
polszczyzny ogólnej i poezji Haliny PoÊwiatowskiej, Studium Generale Sandomiriense – Wy˝sza Szko∏a Humanistyczno-Przyrodnicza
w Sandomierzu, Sandomierz 2004, ss. 155
169
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 170
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 171
Colloquia Litteraria
UKSW
2/3 2007
GRZEGORZ RYLSKI
SPRAWOZDANIE Z KONFERENCJI
CZYTANIE LIRYKI PO ZGORZELSKIM
IV COLLOQUIA ROMANTYCZNE
Corocznej tradycji sta∏o si´ zadoÊç. 14 grudnia, ju˝ po raz czwarty, pod mianem Colloqiów romantycznych odby∏a si´ ogólnopolska
konferencja naukowa, której patronowa∏ Wydzia∏ Nauk Humanistycznych Uniwersytetu Kardyna∏a Stefana Wyszyƒskiego.
Tematem konferencji uczyniono osob´ i dzie∏o jednego z najznamienitszych mickiewiczologów minionego wieku – Czes∏awa Zgorzelskiego. Intencjà organizatorów by∏o poczynienie próby podsumowania jego dokonaƒ naukowych, a przede wszystkim refleksja
nad mo˝liwoÊcià twórczego wykorzystania i kontynuacji badaƒ autora Liryki w pe∏ni romantycznej. Inicjatywa tym cenniejsza, ˝e
w mijajàcym roku up∏yn´∏o 10 lat od chwili Jego Êmierci.
Obrady zapoczàtkowa∏ Micha∏ G∏owiƒski (IBL PAN) referatem
Czes∏aw Zgorzelski: mi´dzy formalizmem a tradycjà romantycznà. Rys
biograficzny oraz omówienie kolejnych etapów dorobku twórczego
profesora KUL-u referujàcy skonkludowa∏ twierdzeniem, ˝e cechami charakterystycznymi stylu naukowego Zgorzelskiego by∏y: sztuka
koncentracji na analizowanym utworze, a tak˝e umiej´tnoÊç ograniczania swoich badawczych zainteresowaƒ. Zgorzelski ∏àczy∏ w tych
poczynaniach historycznoliterackich dwie tradycje: rosyjski formalizm oraz romantycznà koncepcj´ poezji. JednoczeÊnie w swoich
pracach by∏ bardzo nowatorski. Zdecydowanie odrzuca∏ metodologi´ marksistowskà, jak te˝ pozytywistyczny psychologizm.
Nast´pnie wystàpi∏a Zofia Stefanowska (IBL PAN). Przedstawi∏a
s∏uchajàcym Zgorzelskiego jako edytora Mickiewicza. Referat by∏
o tyle szczególny, ˝e oboje uczeni przez wiele lat utrzymywali osobisty kontakt podczas prac nad kolejnymi mickiewiczowskimi edycjami. Uczestnicy mieli okazj´ us∏yszeç o poczàtkach doÊwiadczeƒ edy-
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 172
COLLOQUIA LITTERARIA
torskich redaktora Wyboru poezyj Mickiewicza. Autorka podkreÊla∏a
cechy Zgorzelskiego – edytora: autokrytycyzm i rzetelnoÊç. Wspomniano tak˝e, ˝e Zgorzelski spoÊród dwóch pos∏owi lirycznych do
Pana Tadeusza du˝o bardziej ceni∏ Epilog ni˝ wiersz Do przyjació∏
Moskali. Tak skrupulatny filolog nie odczuwa∏ potrzeby uporzàdkowania tekstu Epilogu, podoba∏ mu si´ bowiem jego brulionowy,
spontaniczny charakter. Mo˝na dopowiedzieç: szanowa∏ wol´ autora, oddawa∏ substancji tekstu nale˝ne jej pierwszeƒstwo.
Sztuk´ interpretacji Czes∏awa Zgorzelskiego w kontekÊcie jego czasów i w perspektywie dzisiejszej przybli˝y∏a Teresa Kostkiewiczowa
(IBL PAN, UKSW). Uczonà zajmowa∏y przede wszystkim kwestie
post´powania metodologicznego badacza liryki Mickiewicza i S∏owackiego. ZnajomoÊç ró˝nych metodologii uczyni∏ on podstawà
swych refleksji historycznoliterackich. Hermeneutyka, praski strukturalizm, rosyjski formalizm, a tak˝e prace Romana Ingardena by∏y
punktem wyjÊcia i odniesienia dla refleksji nad poezjà romantycznà. Swoje analizy starannie dokumentowa∏, czyni∏ sprawdzalnymi.
Umo˝liwia∏a to doskona∏a znajomoÊç poetyki. Dociekajàc sensów
kolejnych utworów, osadza∏ je w kontekÊcie historycznym. Zgorzelski, interpretujàc, stara∏ si´ ukazaç istotne momenty w twórczoÊci
danego autora oraz nakreÊliç kierunek jego przemian.
S. Wies∏awa Tomaszewska (UKSW) podj´∏a temat Analizy wersyfikacyjnej w refleksji badawczej Czes∏awa Zgorzelskiego. Okaza∏o si´,
˝e by∏a to „umi∏owana dziedzina”, którà autor O sztuce poetyckiej
Mickiewicza darzy∏ „wdzi´cznà fascynacjà”. W jego dorobku twórczym przejawia∏o si´ to poprzez teoretycznà refleksj´, analityczne
wypowiedzi oraz marginalia wersyfikacyjne. Teoretycznoliterackie
wypowiedzi stanowi∏y recenzja ksià˝ki Stanis∏awa Furmanika oraz
artyku∏ O sylabotonizmie. W analizie wersyfikacyjnej szuka∏ badacz
napi´cia pomi´dzy tym, co indywidualne, w∏aÊciwe danemu autorowi, a prawid∏ami poetyki oraz tradycjà literackà.
Tomasz Chachulski (UKSW, IBL PAN) w referacie Czes∏aw Zgorzelski – „WÊród gwiazd...” wskazywa∏ na kierunki oÊwieceniowych
zainteresowaƒ absolwenta Uniwersytetu Wileƒskiego. Edytor Mickiewicza szczególnie upodoba∏ sobie Adama Naruszewicza, choç
wskazywa∏ tak˝e na donios∏oÊç poezji Karpiƒskiego, Kniaênina,
Krasickiego, jak równie˝ Konstancji Benis∏awskiej. Zebrani wys∏uchali fragmentu skryptu wyk∏adów z oÊwiecenia wyg∏aszanych
przez Zgorzelskiego w roku akademickim 1968-1969.
172
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 173
SPRAWOZDANIE Z KONFERENCJI CZYTANIE LIRYKI PO ZGORZELSKIM
Jerzy Borowczyk (UAM) przedstawi∏ referat Poetyckie dokumenty Mickiewicza (1824-1829). Podmiot, melancholia, biografia. Punktem wyjÊcia rozwa˝aƒ by∏o zainteresowanie Zgorzelskiego emigracyjnymi, a konkretniej zes∏aƒczymi lirykami „poety przemian”.
Podczas odczytu twórczoÊç pisarska zosta∏a okreÊlona „najczulszym
sejsmografem” kolejnych etapów twórczych przeobra˝eƒ, które
przejawia∏y si´ tak˝e w „zes∏aƒczym diariuszu Mickiewicza”, czyli
w wierszach sztambuchowych tamtego okresu napisanych przez
póêniejszego autora II cz´Êci Dziadów. Narracje biograficzno-filologiczne do owych liryków, poczynione przez autora Sztuki poetyckiej... przy okazji ich kolejnych edycji wydawniczych sta∏y si´ dla Jerzego Borowczyka inspiracjà dla jego w∏asnych analiz m.in. wierszy:
Podró˝ni, Wschód i pó∏noc i innych.
Dialog jednostronny wprawdzie [...] – broƒ mnie przed sobà samym... w lekturze Czes∏awa Zgorzelskiego i po niej – tak brzmia∏ tytu∏
wystàpienia Ma∏gorzaty ¸ukaszuk-Piekary (KUL, UKSW). Obfitowa∏o ono w liczne nawiàzania zarówno historycznoliterackie, jak
i stricte poetyckie. Lektura Zgorzelskiego zosta∏a skonfrontowana
z g∏osami innych mickiewiczologów, a sam tekst utworu zestawiony
z wierszami twórców wspó∏czesnych. Szczególnie wa˝ny by∏ wàtek
zale˝noÊci tytu∏owego liryku z III cz´Êcià Dziadów, w szczególnoÊci
z Wielkà Improwizacjà. Szkoda, i˝ wzgl´dy organizacyjne zawa˝y∏y
na tym, i˝ referentka musia∏a skróciç swój odczyt.
Pierwszà cz´Êç sympozjum zakoƒczy∏o wystàpienia Andrzeja Paluchowskiego. Bliski wspó∏pracownik profesora Zgorzelskiego skomentowa∏ referaty, dokonujàc jednoczeÊnie swoistego bilansu wys∏uchanych tekstów. Przekaza∏ tak˝e audytorium wiadomoÊç o licznej korespondencji Czes∏awa Zgorzelskiego i Zofii Stefanowskiej,
która czeka na swego wydawc´.
Drugà cz´Êç konferencji zapoczàtkowa∏ referat Marii Prussak
(IBL PAN, UKSW) Wyrazy jak kraty wi´zienia? – ciàg dalszy komentarza Czes∏awa Zgorzelskiego do wiersza „Poezyjo, gdzie cudny p´dzel
twojej r´ki.... Po przedstawieniu hipotez i prac edytorskich Zgorzelskiego dotyczàcych tytu∏owego sonetu badaczka przystàpi∏a, z w∏aÊciwà sobie przenikliwoÊià, do autorskiej analizy wiersza i okolicznoÊci jego postania, b´dàcej swoistym dialogiem z ustaleniami poczynionymi przez Zgorzelskiego.
Nast´pnie s∏uchajàcy mogli zapoznaç si´ z obserwacjami na temat
lirycznoÊci Pana Tadeusza, które przedstawi∏a Ewa Szczeglacka
173
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 174
COLLOQUIA LITTERARIA
(UKSW). Inspiracjà by∏y prace Zgorzelskiego poÊwi´cone rodzimemu eposowi, a rozwa˝ania badaczki zosta∏y (zbyt) skromnie nazwane
ich suplementem. Zasadniczym pytaniem, na które próbowa∏a ona
(za Zgorzelskim) odpowiedzieç, by∏a kwestia funkcji lirycznoÊci, przenikajàcej epicki ˝ywio∏ narodowego dzie∏a. Zgromadzeni wys∏uchali
licznych fragmentów poematu, których analiza zakoƒczy∏a si´ konstatacjà uznajàcà w lirycznoÊci odniesienie do sfery nadprzyrodzonej,
funkcjonujàcej w Êwicie przedstawionym mickiewiczowskiej epopei.
Tekstem sumujàcym ca∏oÊç konferencyjnych wystàpieƒ by∏ referat Bernadetty Kuczery-Chachulskiej (UKSW, IBL PAN) Czytanie
Mickiewicza po Zgorzelskim. Ukazywa∏ on KUL-owskiego mickiewiczologa jako wzór historyka literatury. Zajmowa∏a go bowiem
przede wszystkim sama twórczoÊç: poezja. „Ca∏oÊciowo doskona∏y
warsztat” badawczy osiàgnà∏ poprzez liczne studia teoretyczne i historycznoliterackie, umiej´tnie adoptujàc dla swych analiz najbardziej wartoÊciowe dokonania poprzedników. Jego pi´ç najwa˝niejszych cech jako badacza literatury to: wysoka ÊwiadomoÊç teoretyczna, umiej´tnoÊç syntetyzowania wiedzy o Mickiewiczu, po∏o˝enie akcentu na analiz´ „mikroprzestrzeni” tekstowej, przy jednoczesnym oglàdzie ca∏ego utworu, wreszcie napi´cie pomi´dzy czytelniczym zaanga˝owaniem a badawczym dystansem wobec tekstu
poetyckiego. Uczona skonstatowa∏a, ˝e czytanie Mickiewicza po
Zgorzelskim najpe∏niej kontynuujà (kontynuowali) jego uczniowie:
Ireneusz Opacki i Marian Maciejewski. Zakoƒczy∏a zaÊ stwierdzeniem, ˝e dla mickiewiczologii dokonania Czes∏awa Zgorzelskiego
stanowià istotnà cezur´ i tylko ˝al, ˝e wykaza∏ on tyle powÊciàgliwoÊci wobec III cz´Êci Dziadów.
W dyskusji najistotniejszy g∏os stanowi∏o wystàpienie profesora
Zdzis∏awa ¸apiƒskiego. Wskaza∏ on na fascynacj´ lirykà, przede
wszystkim zaÊ na cechy osobowoÊci Zgorzelskiego, który poza
wszystkim by∏ wybitnym wyk∏adowcà i wychowawcà.
Faktycznym zakoƒczeniem sympozjum by∏ komunikat Teresy
Winek (UKSW, IBL PAN) Ksi´gozbiór uczonego – ksi´gozbiór humanisty (o zbiorach bibliotecznych Czes∏awa Zgorzelskiego – aktualnej w∏asnoÊci UKSW) oraz projekcja filmu o profesorze Zgorzelskim opatrzona komentarzem jego ostatniego asystenta – Romana
Doktóra (KUL).
174
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 175
Colloquia Litteraria
UKSW
2/3 2007
TERESA WINEK
TEKSTOLOGIA I EDYTORSTWO DZIE¸ ROMANTYKÓW
W dniach 26-28 marca 2007 roku w Uniwersytecie Miko∏aja Kopernika w Toruniu odbywa∏a si´ konferencja naukowa zatytu∏owana Tekstologia i edytorstwo dzie∏ romantyków. Tradycja – stan badaƒ
– perspektywy, przygotowana przez Pracowni´ Tekstologii i Edytorstwa Dzie∏ Literackich oraz Zak∏ad Literatury Romantyzmu i Pozytywizmu Instytutu Literatury Polskiej UMK. Obrady mia∏y miejsce
w Sali im. Konrada Górskiego Collegium Maius, co by∏o niezwykle
znaczàce dla uczestników, spotkania edytorskie wpisa∏y si´ bowiem
pi´knà kartà w histori´ nauki o literaturze: przed kilkudziesi´ciu
laty odbywa∏y si´ systematycznie sesje mi´dzynarodowe, a Komisji
Tekstologicznej Mi´dzynarodowego Komitetu Slawistów przewodzi∏ w∏aÊnie Konrad Górski. By∏y to czasy wa˝ne tak˝e dla polskiego edytorstwa, konsekwencjà podejmowanych wtedy dzia∏aƒ sta∏o
si´ mi´dzy innymi drugie, zmienione wydanie Sztuki edytorskiej,
pod nowym tytu∏em: Tekstologia i edytorstwo dzie∏ literackich. Choç
tamten okres nie by∏ tematem obrad, to stanowi∏ dla nich t∏o, obecne w ÊwiadomoÊci wielu uczestników.
GoÊciem honorowym konferencji by∏a profesor Zofia Stefanowska, która zainaugurowa∏a spotkania odczytem o Wierszach, które
Mickiewicz pozostawi∏ w r´kopisie. Wyk∏ad, skierowany zasadniczo
do studentów, okaza∏ si´ dobrym wprowadzeniem do zagadnieƒ
edytorskich, pokaza∏ bowiem najwa˝niejsze problemy, z jakimi borykali si´ mickiewiczolodzy, opracowujàc kolejne edycje utworów
poety. A przyczyny, które spowodowa∏y, ˝e autor Ody do m∏odoÊci
nie wyda∏ kilkunastu znaczàcych swych utworów, by∏y ró˝ne: przeciwdzia∏ania cenzury, niewykoƒczenie utworu i zaniechanie dalszej
pracy nad nim, zagubienie przekazu z pierwotnà wersjà dzie∏a,
wreszcie szczególna rozrzutnoÊç pisarza, który rozdawa∏ swe autografy, przysparzajàc problemów ich póêniejszym badaczom.
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 176
COLLOQUIA LITTERARIA
W trakcie pracy nad takim dzie∏em edytor nierzadko jest zmuszony do dokonywania interpretacji pozostawionego tekstu. Bywa∏o, ˝e ta okolicznoÊç prowokowa∏a wydawców do podejmowania zadaƒ, jakich nie wykona∏ autor, czyli komponowania utworu
z pozostawionych czàstek. Profesor Stefanowska omówi∏a niebezpieczeƒstwa wynikajàce z takiej postawy, uwra˝liwiajàc na
brulionowy charakter dzie∏ i potrzeb´ oddania tego stanu w publikacji. Omówi∏a te˝ kilka ineditów Mickiewicza, nad którymi
trudzi∏y si´ ju˝ pokolenia edytorów i których autografy wcià˝ stanowià filologiczne wyzwania (m.in. Golono, strzy˝ono w odczytaniach Stanis∏awa Pigonia, Wac∏awa Borowego, Czes∏awa Zgorzelskiego).
Studenci szczególnie ˝ywo zareagowali na opowieÊç o zabiegach
zwiàzanych z odczytaniem r´kopisu wiersza Snuç mi∏oÊç… podejmowanych w pracowniach Luwru oraz polskiej policji.
Zrozumia∏e, ˝e spuÊcizna Mickiewicza, majàca wyjàtkowo bogatà tradycj´ wydawniczà, sta∏a si´ przedmiotem oglàdu tak˝e w innych referatach. W swym nast´pnym wystàpieniu Zofia Stefanowska mówi∏a o Perspektywach edytorskich Mickiewicza, zestawiajàc
trzy ostatnie wydania zbiorowe poety: Narodowe, Jubileuszowe
oraz Rocznicowe i wskazujàc kierunek podejmowanych rozwiàzaƒ
edytorskich: eksponowanie pierwodruku jako podstawy wydania,
pozostawianie brulionowego charakteru ineditów, udost´pnianie
dokumentacji filologicznej w edycjach o przeznaczeniu popularnym. Jako drastyczne obcià˝enie Wydania Rocznicowego wymieni∏a obecnoÊç francuskoj´zycznych dzie∏ poety jedynie w przek∏adach, a nie w j´zyku orygina∏u. Jej zdaniem szczególniejszej wra˝liwoÊci edytorskiej wymagajà tak˝e kresowizmy Mickiewicza, cz´sto
niwelowane w druku.
Profesor Maria Kalinowska rozpatrywa∏a z kolei problemy edytorskie poezji Mickiewicza, ustosunkowujàc si´ do opracowania tej
cz´Êci twórczoÊci poety przez Czes∏awa Zgorzelskiego i analizujàc
zarówno póêniejsze edycje, przygotowane przez tego badacza, jego
rozpoznania historycznoliterackie, jak te˝ list skierowany do przysz∏ego wydawcy utworów poetyckich autora Ballad i romansów. Prace te majà doprowadziç do nowej edycji wierszy – o przeznaczeniu
bardziej dydaktycznym, a wi´c w sposób selektywny wykorzystujàcej
pozostawiony materia∏ badawczy, z bardziej funkcjonalnym aparatem krytycznym, dope∏nionej komentarzem rzeczowym, uwzgl´d176
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 177
TEKSTOLOGIA I EDYTORSTWO DZIE¸ ROMANTYKÓW
niajàcej nowoczesne rozwiàzania edytorskie, a tak˝e mo˝liwoÊci
techniczne drukarƒ.
Dzie∏a drugiego z naszych wielkich romantyków – Juliusza S∏owackiego obros∏y tradycjà wydawniczà równie inspirujàcà. Powi´kszy∏y jà ostatnio Wiersze w opracowaniu Jacka Brzozowskiego
i Zbigniewa Przychodniaka, b´dàce w czasie konferencji przedmiotem krytycznej analizy profesora Miros∏awa Strzy˝ewskiego.
Zwróci∏ on uwag´ na rozwiàzania edytorskie przybli˝ajàce czytelnikowi doby dekonstrukcji niezbywalnà wiedz´ filologicznà
o utworach poetyckich, tak znaczàcà w tej monografii wydawniczej, kierowanej przecie˝ tak˝e do odbiorcy zainteresowanego jedynie recepcjà popularnà.
Edycja ta, mimo ˝e jest nowym, wyczerpujàcym opracowaniem
wierszy autora Króla Ducha, nie zrywa z dotychczasowymi wydaniami, lecz Êwiadomie kieruje ku tym osiàgni´ciom, które wcià˝ zachowujà aktualnoÊç (np. informacje o autografach i nieautorskich
przekazach tekstów), równoczeÊnie uzupe∏niajàc te dane zgodnie
z dzisiejszym stanem badaƒ. Zaletà opracowania jest zgromadzenie
materia∏u filologicznego tu˝ po tekÊcie g∏ównym utworu. Luksusem wydawniczym natomiast mo˝na okreÊliç fakt równoleg∏ego
przedruku kilku redakcji utworów, dla których zachowa∏y si´ takie
Êwiadectwa ich tworzenia. Zrównanie wszystkich wersji dzie∏a
chroni badacza przed sugestiami interpretacyjnymi, ale pozostaje
problemem dla czytelnika nieprofesjonalnego – niekiedy bezradnego wobec takiego bogactwa wiadomoÊci.
Uznanie referenta (i czytelników pierwszego tomu dzie∏ zebranych S∏owackiego) zyska∏y nowe lekcje niektórych wierszy. Najwi´cej wàtpliwoÊci wzbudzi∏a natomiast ta cz´Êç publikacji, która jest
pewnego rodzaju nowoÊcià edytorskà, czyli dzia∏ ekscerptów. Podstawowe pytanie, jakie si´ pojawia w trakcie lektury, dotyczy kryteriów wyboru dokonanego przez wydawców i stopnia ich to˝samoÊci
z kryteriami czytelników oraz badaczy S∏owackiego: tradycja recepcji czytelniczej wyizolowanych jednostek czy raczej kszta∏t gatunkowy, sugerujàcy samoistny ˝ywot literacki. Wcià˝ otwartym zagadnieniem pozostaje te˝ wydawnicza lokalizacja prozatorskich odpowiedników utworów wierszowanych.
Problemy tekstologiczne edycji „Samuela Zborowskiego” Juliusza
S∏owackiego podj´∏a w swoim referacie Magdalena Bizior-Dombrowska, omawiajàc najwa˝niejsze wydania tego utworu w dwudziestym
177
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 178
COLLOQUIA LITTERARIA
wieku i wynikajàce z decyzji edytorskich sugestie interpretacyjne.
Wnioskiem sta∏ si´ postulat edycji, która uwzgl´dnia∏aby w tekÊcie
g∏ównym kolejne redakcje jako równowa˝ne sk∏adniki dzie∏a – tylko
wtedy oddawa∏aby ona autorskà ide´ doskonalenia si´ ducha.
Propozycje metodologiczne francuskiej krytyki genetycznej
przedstawi∏ z kolei profesor Zbigniew Przychodniak, rozwa˝ajàc
w referacie Duch, litera i druk stosunek S∏owackiego do w∏asnych
r´kopisów (nie zawsze korzystny dla edytora) i wyra˝ajàcà si´
w nim samoÊwiadomoÊç pisarskà; w ostatnim okresie ˝ycia doprowadzi∏a ona poet´ do wyboru kultury r´kopiÊmiennej i monologu
jako formy uczestniczenia w sztuce i ˝yciu narodowym oraz do
szczególnej – konstelacyjnej – jednoÊci tworzonych dzie∏.
SpuÊcizna literacka kolejnego dziewi´tnastowiecznego wieszcza
Cypriana Norwida poddawana jest obecnie nowemu krytycznemu
opracowaniu edytorskiemu w zespole koordynowanym przez Instytut Badaƒ nad TwórczoÊcià Cypriana Norwida Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Profesor Gra˝yna Halkiewicz-Sojak przedstawi∏a zebranym szczegó∏owe zasady edycji, która, zaplanowana
w osiemnastu tomach (jako pierwszy ukaza∏ si´ w tym roku tom zawierajàcy proz´1), zgromadzi nie tylko twórczoÊç literackà Norwida, lecz tak˝e jego listy, notatniki, albumy. W poszczególnych tomach obowiàzywaç b´dzie chronologiczny uk∏ad utworów, z zachowaniem autorskich cykli, a teksty w∏àczane przez poet´ do ró˝nych
ca∏oÊci kompozycyjnych b´dà przedrukowywane ponownie, tak by
zachowa∏y ∏àcznoÊç za∏o˝onà przez twórc´.
Opracowanie edytorskie b´dzie zawiera∏o kompletny zestaw
informacji filologicznych: wiadomoÊci o genezie utworu, zachowanych przekazach tekstu (dok∏adny opis stanu fizycznego) i jego
historii wydawniczej oraz szczegó∏owy wykaz odmian. Jako podstaw´ wydania przyj´to zasadniczo wersj´ drukowanà jako ostatnià za ˝ycia pisarza lub kaligraficznà wersj´ r´kopisowà w przypadku ineditów. Przewidziano bardzo ostro˝nà modernizacj´,
ograniczonà do miejsc, które mog∏yby sugerowaç istnienie b∏´du
ortograficznego, tak by maksymalnie dok∏adnie zachowaç w∏aÊciwoÊci j´zyka i pisowni Norwida, tak˝e wyst´pujàce w ich obr´bie
niekonsekwencje. Ca∏oÊç opatrzona zostanie indeksami (w tomie
osiemnastym).
1
178
C. Norwid, Dzie∏a wszystkie, t. 7, oprac. R. Skr´t, Lublin 2007.
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 179
TEKSTOLOGIA I EDYTORSTWO DZIE¸ ROMANTYKÓW
Przedmiotem zainteresowania referentów sta∏a si´ twórczoÊç nie
tylko wymienionych trzech najwybitniejszych poetów. W kilku wystàpieniach pokazano tak˝e potrzeby edytorskie w obszarze dzie∏
mniej znaczàcych artystycznie, ale wa˝nych jako Êwiadectwa ˝ycia
literackiego czasu ich powstania.
Z utworów pozostajàcych dotychczas w r´kopisach szczegó∏owemu oglàdowi poddane zosta∏y trzy: Pan S´dzia Deluty Adama Jerzego Czartoryskiego oraz Pami´tnik Feliksa Wrotnowskiego i Wiara
s∏owiaƒska Bronis∏awa Trentowskiego. Katarzyna Grabias-Banaszewska, omawiajàc powieÊç Czartoryskiego, wskaza∏a na problemy, wobec których staje edytor dzie∏a niedokoƒczonego, pozostawionego w kilku przekazach ró˝nej rangi (autograf i kopia obcej r´ki), gdy ponadto istniejà informacje o utworze strukturalnie ró˝nym od znanego z zachowanych Êwiadectw procesu twórczego. Referentka podkreÊli∏a, ˝e w edycji takiego utworu koniecznoÊcià staje si´ pe∏ny aparat krytyczny, zawierajàcy wszelkie odmiany tekstu,
tak˝e te przekreÊlone przez autora, bo pomagajà one odczytaç intencje twórcze, rozpoznaç kierunek przekszta∏ceƒ; problematyczny
pozostaje zazwyczaj w takiej sytuacji wybór podstawy druku.
Nad celowoÊcià wydania Pami´tnika (w∏aÊciwie: dziennika)
Wrotnowskiego – jednej z najbardziej znaczàcych „drugoplanowych” postaci emigracyjnych – zastanawia∏a si´ Renata Czerwiƒska. Zapiski czynione od 1856 (czy bodêcem ich mog∏a byç Êmierç
Mickiewicza? – pyta∏a referentka) do 1871 roku sà Êwiadectwem
„umierania” romantyzmu i choç du˝o w nich wynurzeƒ o przypad∏oÊciach egzystencjalnych starzejàcego si´ pielgrzyma, zawierajà
te˝ istotne dane faktograficzne, a przede wszystkim znaki nadziei
pokolenia, które obserwowa∏o kl´ski swych kolejnych idei. Wyzwanie dla edytora tego dzie∏a stanowi na pewno komentarz rzeczowy,
wymagajàcy niezwyk∏ej erudycji, ale jego opracowanie by∏oby znaczàcym przyczynkiem do historii emigracji lat pi´çdziesiàtych
i szeÊçdziesiàtych XIX wieku.
Na edytora czeka równie˝ niewydana dotychczas Wiara s∏owiaƒska Trentowskiego, której r´kopis znajduje si´ w Bibliotece Czartoryskich. O jej oddzia∏ywaniu na romantyczne mitologie i znaczeniu
dla wiedzy o romantyzmie przekona∏ referat profesora Tadeusza
Linknera.
Zgromadzeni na konferencji wielokrotnie utwierdzani byli
w przekonaniu, ˝e przedmiotem edytorskiej troski pozostajà wcià˝
179
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 180
COLLOQUIA LITTERARIA
nie tylko dzie∏a jeszcze niepublikowane, ale w takiej samej niemal
mierze utwory udost´pnione ju˝ czytelnikom, ale w kszta∏cie wywo∏ujàcym du˝o zastrze˝eƒ.
Po pierwsze: utwory nie majàce wznowieƒ od momentu pierwodruku. Profesor Bogdan Burdziej omówi∏ przypadek poezji Józefa
¸apsiƒskiego – jednego z powstaƒców listopadowych, czynnego
kulturalnie krakowianina, który idee romantyczne propagowa∏
w swej twórczoÊci zebranej w dwóch tomach Poezji, wydanych
w 1829 roku. TwórczoÊç ta zas∏uguje na szerszà recepcj´ czytelniczà
jako Êwiadectwo czasu, w którym powstawa∏a, i choç nie przysporzy
edytorowi szczególnych trudnoÊci, potrzebuje dobrego standardowego opracowania.
Zgo∏a inaczej przedstawia si´ sytuacja korespondencji braci Kamila i Maurycego Mochnackich – tak˝e oczekujàcej na wznowienie.
Omówi∏ jà profesor Miros∏aw Strzy˝ewski – badacz listów z lat 18321834, przechowywanych w bibliotece PAU/PAN w Krakowie, a wydanych przez ˚upaƒskiego w Poznaniu w 1863 roku. Przed opublikowaniem zosta∏y one uporzàdkowane i uzupe∏nione komentarzami Barbary Mochnackiej – matki obu emigrantów. W ostatnim natomiast czasie z∏àczono je w klocek introligatorski, co utrudnia (niekiedy uniemo˝liwia) ich odczytanie. Pierwodruk tylko listów daleki
by∏ od edytorskiej poprawnoÊci – o czym z kolei mówi∏a Agnieszka
Markuszewska, wyliczajàc rodzaje matczynych ingerencji zmierzajàcych do upi´kszenia wizerunków synów, jak i pozosta∏ych cz∏onków
rodziny. W edycji poznaƒskiej widoczne sà tak˝e zmiany, które
przypisaç mo˝na normalizujàcym zabiegom wydawcy.
Iwona W´grzyn zastanawia∏a si´ nad Êrodkami edytorskimi, które dzisiejszemu czytelnikowi pomog∏yby w lekturze Mieszanin obyczajowych Henryka Rzewuskiego – dzie∏a „otwartego”, z uzupe∏nieniami nie do koƒca pewnego autorstwa, kontestowanego przez
wspó∏czesnych, ale obecnego w ÊwiadomoÊci spo∏ecznej i kulturalnej w latach czterdziestych i pi´çdziesiàtych XIX wieku.
Zadaniem dla edytorów sà ponadto utwory wznowione w ostatnim czasie, jak np. Zawerucha Tomasza Augusta Olizarowskiego
(w 2003 roku w popularnej serii Universitasu). Przedstawiona
przez Agnieszk´ Skoczylas „powieÊç ukraiƒska”, przekazana przez
autora czytelnikom w dwóch ró˝niàcych si´ edycjach, wymaga
opracowania krytycznego, a w popularnym wydaniu – niezb´dnych
objaÊnieƒ rzeczowych oraz wst´pu historycznoliterackiego. Zawie180
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 181
TEKSTOLOGIA I EDYTORSTWO DZIE¸ ROMANTYKÓW
ra bowiem (podobnie jak inne liczne utwory romantyczne) rutenizmy i realia obce dzisiejszemu odbiorcy. Miejsca niejasne w ostatnim wydaniu sà – byç mo˝e – skutkiem zniekszta∏cenia utworu
przez pierwszego wydawc´, co mo˝e rozstrzygnàç tylko zestawienie
przekazów drukowanych z r´kopisem utworu.
I tu po raz kolejny na tej konferencji pojawi∏a si´ kwestia finansowania wyjazdów do bibliotek i archiwów zawierajàcych niezb´dne dla edytorów materia∏y.
Szczególne zainteresowanie s∏uchaczy wywo∏a∏y referaty podejmujàce problemy edytorskie nie tylko pojedynczych utworów, typowe dla ca∏ej literatury doby romantyzmu. Takà kwestià ciàgle dyskutowanà i budzàcà wàtpliwoÊci w rozwiàzaniach praktycznych pozostaje sprawa zakresu modernizacji interpunkcji. O swych doÊwiadczeniach w pracy nad tym zagadnieniem mówi∏ profesor Jacek Brzozowski. Pos∏ugujàc si´ okreÊleniami stylu i systemu interpunkcyjnego, wskaza∏, ˝e to, co przynale˝y do stylu autora, nie wydaje si´ mo˝liwe do zastàpienia innymi znakami. Przygotowujàc
nowe wydania utworów romantycznych, edytor ma dwie mo˝liwoÊci: pozostawiç hybrydycznà interpunkcj´ podporzàdkowanà retoryce wypowiedzi lub dokonaç modernizacji wed∏ug zasad interpunkcji sk∏adniowej – pogodzenie obu systemów w praktyce okazuje si´ niewykonalne. Obserwacja r´kopisów i druków autorskich
S∏owackiego prowadzi do wniosku, ˝e zmiany w obszarze interpunkcji w tych przekazach zmierza∏y w kierunku przyswojenia
przestankowania sk∏adniowego.
Justyna ZyÊk przedstawi∏a inspirujàce omówienie funkcji Êrednika w publicystyce I po∏owy XIX wieku – g∏ównie w artyku∏ach prasowych Maurycego Mochnackiego i Jana L. ˚ukowskiego. Widoczna w drukach du˝a cz´stotliwoÊç u˝ycia tego znaku okazuje si´
skutkiem wczeÊniejszych zaleceƒ gramatyków (Onufrego Kopczyƒskiego i Feliksa Bentkowskiego), wià˝àcych Êrednik ze zdaniem
okresowym i funkcjà deklamacyjnà. Co prawda, walka romantyków
z klasykami przejawia∏a si´ tak˝e w stosunku do retorycznoÊci wypowiedzi, jednak dzisiejsze zabiegi modernizacyjne, zmierzajàce do
eliminowania Êrednika, zacierajà ten istotny rys historyczny j´zyka
– dowodzi∏a referentka.
Natomiast Tomasz Korpysz, omawiajàc autograf i kilka dwudziestowiecznych przedruków wiersza Cypriana Norwida Z pok∏adu
„Marguerity”wyp∏ywajàcej dziÊ do New-York, przekona∏, jak istotna
181
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 182
COLLOQUIA LITTERARIA
dla interpretacji utworu mo˝e byç obecnoÊç jednego cudzys∏owu
lub jego brak.
Obszar zagadnieƒ podj´tych w czasie konferencyjnych spotkaƒ
mo˝na okreÊliç jako imponujàcy. Dowodzi∏y tego mi´dzy innymi nazwiska edytorów, pojawiajàce si´ w wystàpieniach referatowych i dyskusjach: Juliusza Kleinera, Wiktora Hahna, Bronis∏awa Gubrynowicza, Józefa Kallenbacha i. in. Edyta Gracz-Chmura przedstawi∏a sylwetk´ Jerzego Samuela Bandtkiego, jednego z najaktywniejszych
i najbardziej wszechstronnych badaczy z poczàtku XIX wieku. Niebagatelnà jego zas∏ugà by∏y m.in. inicjatywy wydawnicze piÊmiennictwa
Êlàskiego, wynikajàce z nich refleksje metodologiczne nad stanem badaƒ literatury polskiej i próby kodyfikacji dzia∏aƒ drukarskich.
SpoÊród dwudziestowiecznych edytorów najwi´cej uwagi poÊwi´cono Czes∏awowi Zgorzelskiemu (jako wydawcy wierszy Mickiewicza) oraz Stanis∏awowi Pigoniowi. Piszàca niniejsze s∏owa scharakteryzowa∏a pokrótce wk∏ad Pigonia w odczytanie i interpretacj´ autografów Pana Tadeusza, a tak˝e b´dàce ich konsekwencjà przedsi´wzi´cia wydawnicze najwybitniejszego edytora Mickiewicza i kilku innych pisarzy dwóch ostatnich stuleci.
Powojenne praktyki wydawnicze omawiali ponadto: Marcin Lutomierski (w referacie Wybrane edycje dzie∏ romantyków na obczyênie w latach 1945-1956) oraz Mariusz Zawodniak (S∏owacki parokrotnie. O wydaniach zbiorowych z prze∏omu lat 40. i 50.). Z kolei
Lena Poliszczuk-Ziemiƒska przedstawi∏a recepcj´ wydawniczà romantyków (g∏ównie Mickiewicza i jego najcz´Êciej wznawianego
utworu: Pana Tadeusza) po 1945 roku na Ukrainie. Referaty te, odwo∏ujàc si´ do ró˝nego materia∏u egzemplifikacyjnego, pokaza∏y
niebezpieczeƒstwa i przeszkody, z jakimi borykali si´ wydawcy literatury romantycznej, ale te˝ drobne zwyci´stwa, dzi´ki którym pisarze wymienionego okresu mogli byç obecni w ówczesnej ÊwiadomoÊci czytelniczej, choç nie zawsze dzie∏a dociera∏y do odbiorców
w kszta∏cie edytorsko poprawnym i satysfakcjonujàcym.
Toruƒskie spotkanie okaza∏o si´ te˝ dobrà okazjà do zaprezentowania i przedyskutowania projektu nowej serii wydawniczej pod
wst´pnym tytu∏em: „Herkulanum. Literatura i Historia”, autorstwa
El˝biety Dàbrowicz i Danuty Zawadzkiej. Seria wychodzàca przede
wszystkim naprzeciw potrzebom dydaktycznym polonistyki wprowadza∏aby do obiegu czytelniczego zapomniane, bo trudno dost´pne nawet w bibliotekach, dzie∏a z pogranicza literatury i historii.
182
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 183
TEKSTOLOGIA I EDYTORSTWO DZIE¸ ROMANTYKÓW
Konferencja by∏a wyjàtkowo udanym przedsi´wzi´ciem badawczym. Zintegrowa∏a Êrodowisko edytorów literatury XIX wieku –
najbardziej pr´˝ne z dzia∏ajàcych obecnie i ze znaczàcymi osiàgni´ciami. Zorganizowana w wymiarze, jakiego ta dyscyplina nie doÊwiadczy∏a chyba od trzydziestu lat, od z∏otego okresu polskiego
edytorstwa, pomog∏a – przede wszystkim m∏odszemu pokoleniu –
zauwa˝yç zarówno sukcesy minionych lat, jak i obecne potrzeby czytelników i badaczy literatury romantycznej. Okaza∏a si´ rodzajem
odpowiedzi – nie we wszystkich dziedzinach zadawalajàcych – na
postulaty zg∏oszone wiele lat temu przez Czes∏awa Zgorzelskiego
(Postulaty edytorskie w zakresie literatury polskiej pierwszej po∏owy w.
XIX). Wyjàtkowa atmosfera obrad sprawi∏a, ˝e edytorskie wyzwania
ukaza∏y si´ jasno, i choç bez zachwytu, bo ze ÊwiadomoÊcià licznych
przeszkód, to jednak z nadziejà, ˝e pojawià si´ mo˝liwoÊci realizowania inicjatyw wydawniczych uwzgl´dniajàcych najnowsze rozpoznania badawcze zarówno tekstologii, jak i wiedzy o romantyzmie.
183
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 184
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 185
Colloquia Litteraria
UKSW
2/3 2007
TOMASZ KORPYSZ, ANNA KOZ¸OWSKA
WOKÓ¸ „QUIDAMA”.
W 150. ROCZNIC¢ POWSTANIA UTWORU
W dniach 27 kwietnia – 4 maja 2007 roku odby∏a si´ dziewiàta
ju˝ konferencja z cyklu „Colloquia Norwidiana”, zorganizowana
przez Instytut Badaƒ nad TwórczoÊcià Cypriana Norwida Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego oraz przez Fundacj´ Norwidowskà. Spotkanie, poÊwi´cone poematowi Quidam, odby∏o si´ w 150.
rocznic´ powstania tego utworu. Organizatorzy, idàc za uwagami
samego Norwida o istotnym wp∏ywie okolicznoÊci na rozumienie
czytanego tekstu (autor Assunty radzi∏, by „miejsce […] odpowiednie przedmiotowi dobieraç”), zaprosili liczne grono norwidologów
do dyskusji nad poematem, którego akcja rozgrywa si´ w Rzymie
w pierwszym wieku naszej ery, w∏aÊnie do Rzymu. Warto podkreÊliç, ˝e by∏y to pierwsze „Colloquia Norwidiana”, w czasie których
ponad trzydziestu referentów z ró˝nych perspektyw badawczych
i z u˝yciem rozmaitych metodologii poddawa∏o analizie tekst jednego utworu.
W czasie sesji zaprezentowano kilka prób ca∏oÊciowego odczytania poematu. Stefan Sawicki (KUL Lublin) w referacie pt. „Quidam”. Wokó∏ semantyki tytu∏u kluczem do interpretacji poematu
uczyni∏ ró˝ne znaczenia tytu∏owego zaimka quidam, pokazujàc
konsekwencje rozmaitych mo˝liwych aspektów semantycznych tego s∏owa dla odczytania ca∏ego utworu. Quidam jawi∏ si´ w tym wystàpieniu jako przypowieÊç m.in. o przekszta∏caniu si´ anonimowej
jednostki w osob´, a tak˝e o nieautentycznoÊci rzymskich elit oraz
o uniwersalnoÊci chrzeÊcijaƒskiego kodeksu etycznego. El˝bieta
Feliksiak (UwB Bia∏ystok) dostrzeg∏a w poemacie przede wszystkim opowieÊç o wspó∏istnieniu ludzi i kamieni – o splocie czasu
i wiecznoÊci, pami´ci i historii. PodkreÊla∏a przy tym z jednej strony
∏àczàce wszystkich bohaterów ró˝nie rozumiane „bycie w drodze”,
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 186
COLLOQUIA LITTERARIA
z drugiej zaÊ – nieustanne transcendowanie planu faktycznego,
nadawanie dodatkowych znaczeƒ niemal wszystkim elementom
Êwiata przedstawionego („Quidam”, czyli Norwidowa przypowieÊç
o ludziach i kamieniach). W wystàpieniu Gra˝yny Halkiewicz-Sojak
(UMK Toruƒ) Quidam jawi∏ si´ jako utwór ukazujàcy rozmaite postaci i wymiary cierpienia. Autorka wyró˝ni∏a siedem obecnych
w tekÊcie typów cierpienia – od cierpienia egzystencjalnego, zwiàzanego z poszukiwaniem sensu ˝ycia, a˝ po cierpienie mi∏osne wynikajàce z nieodwzajemnionego uczucia. („Quidam”. PrzypowieÊç
o cierpieniu). Prób´ ca∏oÊciowej interpretacji poematu zaproponowa∏a tak˝e El˝bieta ˚wirkowska (KUL Lublin), która odczyta∏a
Quidama przede wszystkim jako obraz generacji ˝yjàcej na pograniczu epok i wielkich idei, ale nieÊwiadomej prawdziwego sensu
wydarzeƒ, skazanej na b∏àdzenie i kl´sk´ („Mia∏˝eby to byç przeto
obraz pokolenia...”?). Kluczem do (wpisujàcego si´ w istniejàcy niegdyÊ „kabalistyczny” nurt lektury pism Norwida) wystàpienia Jana
Zieliƒskiego (UF Fryburg) by∏o znaczenie liczb wyst´pujàcych
w poemacie. Autor zwróci∏ uwag´ zw∏aszcza na wieloÊç wyrazów
i wyra˝eƒ oznaczajàcych parzystoÊç i podwójnoÊç, co wiàza∏ m.in.
z niejednoznacznoÊcià Êwiat przedstawionego i bohaterów (Poemat
o czterech wieszczach). Krzysztof TrybuÊ (UAM Poznaƒ) w wystàpieniu Pielgrzym w stolicy Cesarstwa wskazywa∏ na XIX-wiecznà aktualnoÊç Quidama, w którym, jego zdaniem, mo˝na odnaleêç liczne
nawiàzania i aluzje do realiów II Cesarstwa we Francji. Podda∏ te˝
pod dyskusj´ wàtek ewentualnej „s∏owiaƒskoÊci” g∏ównego bohatera poematu, wynikajàcej z jego hipotetycznego iliryjskiego pochodzenia. Wielowàtkowà i bardzo silnie osadzonà w wiedzy o realiach
epoki interpretacj´ ju˝ nie ca∏ego poematu, ale kluczowej pieÊni
XXIV i niemal wszystkich pojawiajàcej si´ w niej motywów przedstawi∏ z kolei Piotr Chlebowski (KUL Lublin) w referacie pt. „Rzym
– jest to miasto ogromne”.
Jednym z najsilniej zarysowanych w czasie rzymskiej konferencji
problemów by∏a kwestia szeroko rozumianych wàtków estetycznych w Quidamie oraz opisanych w poemacie realiów Êwiata staro˝ytnego. Zagadnienie estetyki jako przedmiotu refleksji narratora
i bohaterów poematu poruszy∏a w swym referacie Bernadetta Kuczera-Chachulska (UKSW Warszawa, Problemy estetyki jako przedmiot dygresji w „Quidamie”). Autorka wskaza∏a, ˝e uwagi o sztuce
i jej odbiorze stanowià jeden z wa˝niejszych (choç nie – pierwszo186
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 187
WOKÓ¸ „QUIDAMA”
planowych) wàtków poematu. W referacie Dzie∏a sztuki w „Quidamie” i „Quidam” jako dzie∏o sztuki. Dariusz Pniewski (UMK Toruƒ)
podkreÊla∏, ˝e wiele opisanych przez Norwida dzie∏ sztuki to niejako rekwizyty budujàce realne t∏o poematu. Szczególnà uwag´ poÊwi´ci∏ analizie licznych wàtków rzeêbiarskich obecnych w utworze
oraz symbolicznym znaczeniom motywu fontanny. Zofia Dambek
(UAM Poznaƒ) scharakteryzowa∏a nakreÊlone w Quidamie obrazy
przestrzeni miejskiej Rzymu (Tajemnice Rzymu. O wizerunkach
Wiecznego Miasta w „Quidamie” Norwida). Referentka zwróci∏a
uwag´ na ró˝norodnoÊç obecnych w poemacie obrazów miasta, korespondujàcà z dzia∏aniami i odczuciami bohaterów, a tak˝e na labiryntowy charakter Rzymu, któremu brak wyraênego centrum.
Edyta Chlebowska (KUL Lublin) podj´∏a prób´ opisu i rekonstrukcji domów, w których toczy si´ akcja utworu, dajàc wyraz przekonaniu, ˝e przedstawiona w Quidamie przestrzeƒ Rzymu to
przede wszystkim intymna przestrzeƒ wn´trz mieszkalnych, zaprezentowana z archeologicznà dok∏adnoÊcià i dba∏oÊcià o detale
(Dyskretny urok rzymskiego wn´trza).
WÊród przedstawionych na sesji referatów wyraênie wyodr´bnia∏a si´ grupa tekstów dotyczàcych bohaterów Quidama. Mieczys∏aw
Inglot (UWr Wroc∏aw) podda∏ interpretacji postaç Gwidona, stawiajàc przy tym tez´, ˝e w utworze wyst´puje dwóch bohaterów wyposa˝onych przez Norwida w niemal identyczne cechy ogrodnika
chrzeÊcijanina (Rozwa˝anie nad tytu∏owà postacià Norwidowskiego
poematu „Quidam”). Wiktor Mikucki (UWr Wroc∏aw) podkreÊla∏,
˝e historia jest nie tylko inspiracjà i bohaterem, lecz tak˝e kluczem
interpretacyjnym poematu. Idàc tym tropem i odnoszàc si´ do realiów historycznych, interpretowa∏ symboliczne znaczenie poszczególnych bohaterów utworu (O alegorycznoÊci i symbolice postaci
w poemacie „Quidam”. Próba uchwycenia perspektywy historycznej).
Adela Kuik-Kalinowska (PAP S∏upsk) scharakteryzowa∏a poetyckà
kreacj´ Zofii (Poetesse dicit. Zofia-artystka i Zofia-kobieta w „Quidamie”), zwracajàc uwag´ na wieloÊç jej ról w poemacie, a tym samym pokazujàc zastosowany przez Norwida zabieg docierania do
prawdy o cz∏owieku poprzez szereg czàstkowych przedstawieƒ. Daniel Kalinowski (PAP S∏upsk) poÊwi´ci∏ swe wystàpienie postaci Jazona, reprezentujàcego zderzenie cech greckich i helleƒskich, swego rodzaju poprawnoÊç politycznà, a zarazem schy∏kowoÊç kultury
˝ydowskiej („Mag jest ˚yd”. O Mistrzu Jazonie w „Quidamie”). Rolf
187
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 188
COLLOQUIA LITTERARIA
Fieguth (UF Fryburg) podjà∏ prób´ zinterpretowania obecnoÊci
Barchoba w poemacie, uznajàc go za postaç, która jest w∏aÊciwym
„motorem akcji epickiej” utworu („Nie zna∏em was – ˚ydy”. Rola
Barchoba w „Quidamie”). Barchoba dotyczy∏o te˝ wystàpienie Beaty Wo∏oszyn (AÂ Kielce), która odczyta∏a t´ postaç w duchu historiozofii figuratywnej jako reprezentacj´ poglàdów Adama Mickiewicza (Mickiewicz w „Quidamie”. Analiza pewnej aluzji). G∏ównym
celem referatu Bogus∏awa Doparta (UJ Kraków) by∏o z kolei uzasadnienie wyjàtkowej roli ogrodnika Gwidona w tekÊcie „epopei
chrzeÊcijaƒstwa”. Autor odwo∏ywa∏ si´ przy tym do znanej z licznych przedstawieƒ biblijnej sceny, w której Maria Magdalena nie
rozpozna∏a zmartwychwsta∏ego Chrystusa i wzi´∏a go za ogrodnika
(Noli me tangere. O „Quidamie” Norwida).
Przedmiotem refleksji badawczej uczestników konferencji by∏y
równie˝ szeroko rozumiane zagadnienia konstrukcji tekstu, a tak˝e
j´zyka poematu. Edward Kasperski (UW Warszawa) podjà∏ problem opisu p∏aszczyzn i typów narracji obecnych w Quidamie.
Wskazywa∏ przy tym na to, ˝e poemat mo˝na uznaç za przyk∏ad
Norwidowskiej antypowieÊci napisanej przeciwko popularnym
w tamtych czasach konwencjom powieÊciowym (Narrator i narracja
w „Quidamie”). Tez´ o antypowieÊciowym charakterze Quidama postawi∏a tak˝e Dorota Pluciƒska (Ostro∏´ka), która poÊwi´ci∏a swe
wystàpienie analizie elementów Êwiata przedstawionego utworu,
zw∏aszcza akcji i kreacjom bohaterów, oraz ich relacjom wobec modelu powieÊci („Quidam” wobec struktur powieÊciowych). S∏awomir
Rzepczyƒski (PAP S∏upsk) wskaza∏ na aformicznoÊç, nieokreÊlonoÊç
i negatywnoÊç jako dominant´ zastosowanego w poemacie sposobu
mówienia („Quidam” – retoryka tekstu). Micha∏ Kuziak (PAP
S∏upsk) z kolei za podstawowà zasad´ organizujàcà tekst Norwida
uzna∏ wielokulturowoÊç, przejawiajàcà si´ w wieloÊci obecnych
w poemacie stylów i gatunków, w kreacji narratora i narracji oraz
w obrazowaniu i j´zyku (Poetyka wielokulturowoÊci w „Quidamie”).
Katarzyna Konecka (Warszawa) podda∏a analizie wyraênie obecny
w utworze motyw kwiatów i jego rozmaite symboliczne funkcje (Rola kwiatów w „Quidamie”). Anna Koz∏owska (UKSW Warszawa)
podj´∏a prób´ uchwycenia g∏ównych cech sk∏adniowych j´zyka poematu, pokazujàc przede wszystkim zachowawczoÊç konstrukcji,
eliptycznoÊç i anakolutycznoÊç, a tak˝e wyjàtkowà d∏ugoÊç i komplikacj´ wypowiedzeƒ Quidama po∏àczonà z brakiem wyrazistych po188
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 189
WOKÓ¸ „QUIDAMA”
wiàzaƒ mi´dzyzdaniowych (Z zagadnieƒ sk∏adni „Quidama”). Tomasz Korpysz (UKSW Warszawa) wskaza∏ na zaskakujàcà wieloÊç
ró˝nego typu elementów komicznych w Quidamie oraz zajà∏ si´ analizà u˝yç leksemów z pola „Êmiechu” w utworze, wskazujàc, ˝e zwykle wià˝à si´ one z negatywnymi konotacjami (Z problemów j´zyka
„Quidama”. Komizm i Êmiech w poemacie). W programie konferencji wa˝ne miejsce zaj´∏y tak˝e obserwacje j´zykowe o charakterze
praktycznym: Agata Brajerska-Mazur (KUL Lublin) scharakteryzowa∏a jedyny istniejàcy (choç fragmentaryczny) przek∏ad Quidama na
angielski pióra Charlesa Kraszewskiego („Quidam” w przek∏adzie na
j´zyk angielski), a Adam Cedro (KUL Lublin) przedstawi∏ rozstrzygni´cia edytorskie przyj´te w nowym, krytycznym wydaniu utworu,
które uka˝e si´ w ramach Dzie∏ wszystkich pod red. Stefana Sawickiego (Kilka uwag edytorskich do tekstu „Quidama”).
Uczestników rzymskiej sesji interesowa∏y ponadto kwestie podobieƒstwa Quidama do innych tekstów, nie tylko XIX-wiecznych,
oraz ewentualne pokrewieƒstwa intertekstualne. Tomasz Chachulski (UKSW Warszawa) wskaza∏ na podobieƒstwa niektórych postaci, motywów, a nawet obrazów i fraz utworu do poematów oÊwieceniowych i twórczoÊci m.in. Kniaênina i Karpiƒskiego („Quidam” wobec polskiej tradycji przedromantycznej). El˝bieta Dàbrowicz (UwB
Bia∏ystok) interpretowa∏a poemat w kontekÊcie obecnych w nim odniesieƒ wprost i nie wprost do osoby i twórczoÊci Krasiƒskiego,
a szczególnie do „Irydiona” (Bezimienni. Krasiƒski, Norwid, Quidam). Wies∏aw Rzoƒca (UW Warszawa) tak˝e odczytywa∏ utwór
Norwida na tle Irydiona i szerzej – literatury polskiego romantyzmu,
wskazujàc m.in. na przemiany wizerunku postaci, przede wszystkim
zaÊ – na odmienny (nie tyle polityczny, ile raczej etyczny i estetyczny) punkt ci´˝koÊci poematu (Norwid a Krasiƒski – z perspektywy jakiegoÊ tam Rzymianina). El˝bieta Lijewska (UAM Poznaƒ) w referacie pt. O dwóch Quidamach. Norwid – Kirkegaard zwróci∏a z kolei
uwag´ na zaskakujàcà zbie˝noÊç niektórych cech Norwidowskiego
Quidama i dzie∏a Sørena Kierkegaarda Etapy na drodze ˝ycia,
zw∏aszcza jego pierwszej cz´Êci zatytu∏owanej Dziennik quidama
Zagadnieƒ recepcji poematu dotyczy∏ referat Marka Busia
(WSP Kraków) pt. Wokó∏ „Quidama”. Spory interpretacyjne, przypominajàcy kilka wypowiedzi historyków literatury o utworze Norwida, a przede wszystkim zwracajàcy uwag´ na rozmaite, zmieniajàce si´ oceny wartoÊci artystycznej poematu. Marek Stanisz (URz
189
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 190
COLLOQUIA LITTERARIA
Rzeszów) przywo∏a∏ z kolei wspó∏czeÊnie zupe∏nie nieznany, pozostajàcy w r´kopisie, a bardzo interesujàcy wyk∏ad o Quidamie, który
na Uniwersytecie Jagielloƒskim wyg∏asza∏ Stanis∏aw Windakiewicz
(Stanis∏aw Windakiewicz czyta „Quidama”. Zapomniana karta
z dziejów recepcji poematu). Tekst W∏odzimierza Torunia (KUL Lublin) pt. Czy narodowe jatki? Profetyczna lektura „Quidama” dotyczy∏ popowstaniowego, zaprojektowanego zresztà przez fragment
jednego z Norwidowych listów, odczytania poematu jako obrazu
bezsensownej zag∏ady pokolenia.
W zamykajàcym sesj´ referacie ks. Antoniego Dunajskiego
(WSD Pelplin) Cypriana Norwida papieski Rzym poemat Quidam
sta∏ si´ punktem wyjÊcia do szerszych refleksji na temat stosunku
poety do Rzymu i do papie˝y – szczególnie Piusa IX.
Tegoroczna konferencja sta∏a si´ dla norwidologów okazjà do
w´drówki po Rzymie Êladami Norwida i bohaterów jego poematu –
uczestnicy sesji obejrzeli m.in. Forum Boarium (czyli prawdopodobnie „plac przedajny”, na którym zginà∏ bohater Quidama), Kapitol, Forum Romanum, Koloseum, zwiedzili Will´ Hadriana w Tivoli; odwiedzili te˝ s∏ynnà Café Greco.
Z okazji spotkania dotyczàcego Quidama Instytut Badaƒ nad
TwórczoÊcià Cypriana Norwida KUL wyda∏ 111 (w tym 101 numerowanych i – wzorem edycji Przesmyckiego – sygnowanych przez
redaktora i wydawc´) egzemplarzy monografii Zbigniewa Zaniewickiego pt. Rzecz o „Quidam” Cypriana Norwida – pracy, która mimo up∏ywu niemal 70 lat od jej powstania (zosta∏a obroniona jako
rozprawa doktorska na Uniwersytecie Warszawskim w czerwcu
1939 roku) wcià˝ jest jedynym ca∏oÊciowym uj´ciem poematu.
Opublikowano ponadto bardzo cennà pomoc dla wszystkich, którzy chcieliby bli˝ej zajàç si´ poematami autora Promethidiona – Bibliografi´ interpretacji poematów Cypriana Norwida.
Konferencji towarzyszy∏a prezentacja pierwszego tomu Dzie∏
wszystkich Cypriana Norwida – krytycznej edycji przygotowywanej
przez zespó∏ redakcyjny pod kierunkiem prof. Stefana Sawickiego.
Pierwszy tom to proza artystyczna w opracowaniu RoÊcis∏awa Skr´ta, projektowana jako VII tom ca∏ego wydania.
***
W pierwszym dniu sesji do Rzymu dotar∏a wiadomoÊç o Êmierci
Profesor Zofii Stefanowskiej, jednej z najwybitniejszych badaczek
190
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 191
WOKÓ¸ „QUIDAMA”
literatury romantyzmu, autorki m.in. klasycznych studiów o Norwidzie, przyjaciela i mistrza grona norwidologów. Pani Profesor mia∏a
uczestniczyç w tegorocznych Colloquiach i wyg∏osiç referat pt. Póêny Norwid, ale w ostatniej chwili Jej stan zdrowia na to nie pozwoli∏.
W niedziel´ 29 kwietnia w kaplicy Domu Polskiego w Rzymie w intencji prof. Zofii Stefanowskiej odprawiono msz´ Êwi´tà, w której
wzi´li udzia∏ uczestnicy konferencji.
191
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 192
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 193
„LIRYCZNE OKNO”1
Colloquia Litteraria
UKSW
2/3 2007
MA¸GORZATA ¸UKASZUK-PIEKARA
„DOPE¸NIENIE?... GO BOLI…?”.
CZU¸OÂå NORWIDA, LEKCJA CISZY WSPÓ¸CZESNYCH
Czu∏oÊç, LVI fragment Vade-mecum, to szeÊç wersów, dzielonych
na dwie równe cz´Êci. Pierwszà koƒczy wielokropek, drugà – myÊlniki, zatem „s∏ynne, znane…”, a nadal objawiane z ˝arliwoÊcià poznawczà Norwidowskie znaki niedope∏nienia. Interpunkcyjne znaki
poromantycznej Tajemnicy. WielkoÊci. MàdroÊci. Historii.
Ale uzupe∏niajà one wersy, w których, w poszczególnych porównaniach czy te˝ w jednym rozbudowanym porównaniu, powiedziane zosta∏o jasno i do koƒca (na ile to mo˝liwe Êrodkami poetyckimi, na ile to mo˝liwe u mistrza ironii i niedopowiedzenia) to, co tak
bardzo proste i ludzkie, tak banalne, ˝e na równi z najwi´kszym
utajeniem i wtajemniczeniem te˝ nie jest ∏atwe do wymówienia,
przekazania. Nie tylko w literaturze. Nie tylko romantycznej. ˚e:
Czu∏oÊç – bywa jak pe∏ny wojen krzyk,
I jak szemrzàcych êróde∏ pràd,
I jako wtór pogrzebny...
*
I jak plecionka d∏uga z w∏osów blond,
Na której wdowiec nosiç zwyk∏
Zegarek srebrny – – –2
1
„Liryczne okno” – tytu∏ tego dzia∏u zosta∏ wzi´ty z wiersza Józefa Czechowicza nienazwane niejasne, z tomiku nic wi´cej (1936).
2
C. Norwid, Pisma wszystkie. Zebra∏, tekst ustali∏, wst´pem i uwagami krytycznymi opatrzy∏ Juliusz W. Gomulicki, t. I-XI, Warszawa 1971-1976 (tu: II, 85). W edycji
C. Norwid, Vade-mecum, oprac. Józef Fert, Lublin 2003, s. 107 podano, ˝e w autografie wyst´puje forma srébny zamiast „srebrny”, ˝e jest to forma gwarowa (poÊwiadczona w S∏owniku Kar∏owicza), „wprowadzona tu zapewne ze wzgl´du na rym
z pogrzebny” (gdzie indziej Norwid stosuje form´ ogólnopolskà). W wersie ostatnim
1 strofy – pogrzébny”; w ostatnim wersie 2 strofy – „srébny”.
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 194
COLLOQUIA LITTERARIA
***
Julian PrzyboÊ, poszukujàcy w poezji minionego wieku tego,
„czego jeszcze nie by∏o”, pisa∏ o tej miniaturze:
Któ˝ tak przed nim okreÊla∏ czu∏oÊç? Pobudzona przez te niezwyk∏e
definicje wyobraênia czytelnika znajduje odpowiedê w nast´pnej, cudownie pi´knej tercynie, a ca∏oÊç tej miniatury lirycznej porusza mocniej ni˝
cykle sonetów mi∏osnych wielu màdrych poetów. To wi´cej ni˝ zwi´z∏oÊç.
Wielka satysfakcja, jakà darzà podobne liryki Norwida, pochodzi m.in.
stàd, ˝e czytelnik czuje si´ czasem jak Aleksander: jednym zamachem
wyostrzonej myÊli rozcina w´ze∏ zdaƒ i ods∏ania sobie ich sens.3
Zatem, w tych definicjach, „jednym zamachem”, jednym „ci´ciem” czytelnik, póêny wnuk mocà swojej wyostrzonej wyobraêni
„ods∏ania sobie”, dla siebie sens tego wiersza. Zatem – znajduje
odpowiedê. PrzyboÊ wie, ˝e jest to odpowiedê zobowiàzujàca, nie
podaje jej jednak.
A jest ona – a raczej bywa – problemem godnym liryki. I jest ona
– a raczej bywa – jàdrem poezji, literatury, kultury wieku XX. Zrazu metafora, poezja, mit, oksymoron: „pe∏ny wojen krzyk”, „szemrzàcych êróde∏ pràd”, „wtór pogrzebny” z pierwszej strofy wiersza
Norwida. A potem – w drugiej, „cudownie pi´knej tercynie” – bez
dostojeƒstwa, bez krzyku, ale i szmeru: tylko plecionka, wdowiec,
zegarek. Rzeczy sprzed literatury, sprzed konwencji i sprzed historii, bo z tego Êwiata, czasu, biografii.
Tak chcemy; tak czytamy liryk nielirycznego poety.
Lub te˝ czytamy ten wiersz skrajnie odmiennie, wszak to wiersz
Nowida-ironisty: sà tu dwa, kompromitujàce si´ g∏osy, i sà, poddawane krytyce, emblematy „czu∏ostkowoÊci”, emblematy wdowiej
konwencji.
***
Rozumie ten podzia∏, to napi´cie i dramatyzm Ryszard Krynicki
w odpowiedzi, jakà znalaz∏ mocà pami´ci i wyobraêni dla Czu∏oÊci
i jej „korelatów-równowa˝ników”4:
3
Julian PrzyboÊ, Zdumiewajàcy poeta (1956), [w:] Norwid. Z dziejów recepcji twórczoÊci, wybór, oprac. i wst´p Mieczys∏aw Inglot, Warszawa 1983, s. 343.
4
Ryszard Krynicki, Organizm zbiorowy, Kraków 1975, s. 12.
Katarzyna Kuczyƒska-Koschany (Krynicki czyta Norwida, [w:] Polska literatura
wspó∏czesna wobec romantyzmu, red. Ma∏gorzata ¸ukaszuk, Dariusz Seweryn, Lublin
194
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 195
„DOPE¸NIENIE?... GO BOLI…?”
czu∏oÊç – jakbyÊ odnalaz∏ w wyludnionym domu
bukiecik w∏osów na Êci´tej poÊcieli
i kosmyk konwalii wi´dnàcy w flakonie
jest – w dobijaniu Êmiertelnie ranionych
do brzegu, o którym ˝ywi nawet nie s∏yszeli
i w ocaleniu ksià˝eczki dziecinnej z pogromu
Krynicki „poprawi∏” ten wiersz. Tu tak˝e sà przerzutnie i wymiana Norwidowego „bywa” na „jest”; dodatkowo pojawiajà si´ aluzje
do Jak…, LIV fragmentu Vade-mecum5:
czu∏oÊç – jakbyÊ odnalaz∏ w wyludnionym domu
bukiecik w∏osów na Êci´tej poÊcieli
i kosmyk fio∏ków wi´dnàcy w flakonie
jest – w przybijaniu Êmiertelnie ranionych
do wysp o których ˝ywi nie s∏yszeli
i w ocaleniu wstà˝ki dziecinnej z pogromu
Odpowiedê Czu∏oÊci Norwida da∏ swym ˝yciem i pisaniem tak˝e
Edward Stachura. Jedna z „pieÊni” poematu Du˝o ognia, poprzedzajàca pieʃ Fatum, zatytu∏owana jest Czu∏oÊç6:
Ty si´ nazywaç tak mi´kko jak orzech
ciebie wymówiç niekiedy
przez usta i z´by
nie mo˝na
2007) przytacza oba teksty, wnikliwie analizujàc „zapami´tane” i przekszta∏cone. Pisze
te˝ o innych Êladach Norwida u Krynickiego, ze szczególnym miejscem Czu∏oÊci. Chodzi tu, poza przywo∏anymi wierszami, o eseistyczne komentarze do wiersza Norwida
oraz o nietytu∏owany utwór, poprzedzony mottem z Rzeczy o wolnoÊci s∏owa („Jak
zmar∏ego by poznaç chcia∏ kto po dzwonieniu”), a dedykowany „Czu∏oÊci Cypriana
Norwida” – [jakby nie istnia∏o s∏owo: Êmierç, mimo przeczuç…] z Aktu urodzenia (1969).
Autorka przywo∏uje wzajemnie sprzeczne odczytania wiersza (ironia? liryzm? zdwojenie podmiotu? jednog∏osowoÊç?) i zwraca uwag´ na studium Romana Jakobsona
(R. Jakobson, „Czu∏oÊç” Cypriana Norwida, [w:] For Wiktor Weintraub. Essays in polish
Literature, Language and History presented on the occasion of his 65th Birthday. Wyd.
Victor Erlich, R. Jakobson, Cz. Mi∏osz, Riccardo Picchio, Aleksander M. Schenker,
E. Stankiewicz, The Hague, Paris 1975).
5
Ryszard Krynicki, Magnetyczny punkt. Wybrane wiersze i przek∏ady, Warszawa 1996,
s. 44; prwdr. w tomie Niepodlegli nicoÊci.
6
Edward Stachura, Poezja i proza, t. 1: Wiersze, poematy, piosenki, przek∏ady, wst´p
Krzysztof Rutkowski, pos∏owie Henryk Bereza, Warszawa 1982, s. 84-85.
195
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 196
COLLOQUIA LITTERARIA
A zawsze myÊla∏em i wierz´
smuk∏oÊç ode mnie poczàtek
szyja-tulipan i pi´kni z∏odzieje
ode mnie
Ty si´ chyba w smuklejszych naczyniach
narodziç a teraz zamykasz
i jeszcze ka˝esz z mojej w∏ócz´gi
z∏ote t∏o
Aluzja do tekstu Norwida pojawi si´ te˝ w korespondencji Stachury7:
[…]. Mi∏oÊç „jak szemrzàcych êróde∏ pràd”.
Jest Czu∏oÊç i w lekturze, jak˝e wymownej wobec deklaracji
Êmierci poezji, Tadeusza Ró˝ewicza8:
Cz´sto obcowa∏em z tym wierszem w latach 45-46. Ile razy go czyta∏em, nie pami´tam. Le˝a∏ na stole przez d∏ugie miesiàce. Chcia∏em
zg∏´biç jego jasnà tajemnic´. Zdawa∏o mi si´, ˝e w tym wierszu zawiera
si´ rozwiàzanie dr´czàcej mnie zagadki: czy na Êwiecie jest coÊ takiego
jak „poezja”, czy to mo˝liwe, ˝eby przetrwa∏a ona „Êmierç boga”,
„Êmierç cz∏owieka”, Êmierç „cywilizacji”...
To dla autora Twarzy trzeciej lektura ponawiana; dla czytelnika –
jednak niespodziewana. Wróci do niej Ró˝ewicz w 1999 roku, gdy,
zapytany o zainteresowanie Norwidem, odpowie:
Zwróç uwag´ na mojà wypowiedê w ankiecie prasowej z lat 60., kiedy odpowiadam, ˝e dla mnie jednym z najwa˝niejszych wierszy jest
Czu∏oÊç. Norwid znowu sta∏ si´ modny, ale ja z nim ˝y∏em przez wiele
lat. S∏owo „modny” w odniesieniu do Norwida jest zresztà najgorszym
s∏owem, jakie on by móg∏ strawiç. Kiedy go pierwszy raz uwa˝nie czyta∏em w 45 czy 46 roku, to nie chodzi∏o o mod´, lecz o nauk´ pisania
wierszy. [...] Pos∏uchaj, co pisa∏em w ankiecie z roku 1964 o wspomnianym wierszu Norwida: „Tu oczywiÊcie mog´ opowiedzieç dzieje tylko
jednej mi∏oÊci sprzed wielu lat. Przeczyta∏em Norwida Czu∏oÊç. Lubi´
7
Edward Stachura, Listy do Mieczys∏awa Czychowskiego, [w:] ten˝e, Listy do pisarzy,
oprac. Dariusz Pachocki, Warszawa 2006, s. 101 (List 3, Aleksandrów Kuj., 8 X 1956).
8
Tadeusz Ró˝ewicz, Mój ulubiony wiersz, „Poglàdy” 1964 nr 12, s. 13.
196
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 197
„DOPE¸NIENIE?... GO BOLI…?”
ten wiersz, lubi´ to s∏owo... Wiersz ten jest celny, to znaczy trafia we
mnie. Jest doskona∏y, to znaczy koƒczy si´ tam, gdzie trzeba. Wi´c, jak
widzisz, u mnie lekcja trwa. Dzie∏o poety ukrywa si´, a potem po latach
niespodziewanie wraca..9
***
Czu∏oÊç to poj´cie, to problem edukacji poety. To – jednak –
konwencja…?
Ale czu∏oÊç to przede wszystkim prze˝ycie, wzruszenie. Liryzm.
I pami´ç.
Jak w jednym z ostatnich wierszy Zbigniewa Herberta, pomieszczonym w po˝egnalnym tomiku. Zw∏aszcza tu, a podobnie we
wczeÊniejszych lirykach autora Struny Êwiat∏a, spotyka si´ niebo
z ziemià, idea z cia∏em, historia z ˝yciem, tragedia z „romansem kuchennym”. Spotyka si´ w „ja”, w jego „wn´trzu d∏oni”; poza definicjà, poza historià10:
Có˝ ja z tobà czu∏oÊci w koƒcu poczàç mam
czu∏oÊci do kamieni do ptaków i ludzi
powinnaÊ spaç we wn´trzu d∏oni na dnie oka tam
twoje miejsce niech ci´ nikt nie budzi
Psujesz wszystko zamieniasz na opak
streszczasz tragedi´ na romans kuchenny
idei lot wysokopienny
zmieniasz w st´kanie eksklamacje szlochy
Opisaç to jest zabiç bo przecie˝ twoja rola
siedzieç w ciemnoÊci pustej ch∏odnej Sali
samotnie siedzieç gdy rozum spokojnie gwarzy
w oku marmurów mg∏a i krople toczà si´ po twarzy11
9
O modzie na Norwida i innych modach, z T. Ró˝ewiczem rozmawia M. Orski, „Odra” 1999 nr 11, s. 44-45.
10
Zbigniew Herbert, Czu∏oÊç, [w:] ten˝e: Epilog burzy, Wroc∏aw 1998, s. 74.
11
Por. Mateusz Antoniuk, Czu∏oÊç bywa jak… BezsilnoÊç wobec czu∏oÊci – Norwid,
Wyspiaƒski, Herbert, Mi∏osz, [w:] Zmys∏ wzroku, zmys∏ sztuki. Prywatna historia sztuki
Zbigniewa Herberta, cz. II. Materia∏y z Warsztatów Herbertowskich w Oborach (jesieƒ
2005), pod red. Józefa Marii Ruszara, Lublin 2006, s. 165-176.
Autor nie przywo∏uje odnotowanych przeze mnie nawiàzaƒ do wiersza Norwida. W istocie celem jest tu rozpoznanie swoistego fenomenu poj´cia i uczucia „czu∏oÊci”, jako sta∏ego
komponentu pejza˝y lirycznych. W przypadku Herberta by∏aby to rzeczywista waga czu∏oÊci,
197
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 198
COLLOQUIA LITTERARIA
***
Ró˝ewicz pisa∏ o Czu∏oÊci jako „jasnej tajemnicy” poezji, której
ju˝ byç nie powinno. Pisa∏, ˝e jest to wiersz „doskona∏y, to znaczy
koƒczy si´ tam, gdzie trzeba”.
Poezja rzadko koƒczy si´ we w∏aÊciwym miejscu. O Czu∏oÊci Norwida pisa∏ PrzyboÊ jednak: to wi´cej ni˝ zwi´z∏oÊç; to „w´êlastoÊç”,
supe∏. W´ze∏.
W¢Z¸Y – tak brzmi tytu∏ 1 cz´Êci Rozwiàzywania przestrzeni,
XI cyklu S∏ojów zadrzewnych, wymykajàcej si´ interpretacji ksi´gi-summy Karpowicza. A jednà z pierwszych nitek tego „w´z∏a” jest
w tym cyklu wiersz Przestrzenie (wymiar pokàtny). Z N(n)orwidem,
jako argumentem:
wi´c mo˝na milczeç jak norwid w g∏uchym Êrodku paryskiego przytu∏ku zmuszajàc l´ki do wyra˝ania si´ przed nim na kolanach ale wtedy
musi si´ nie wydawaç g∏osu diamentem12
W∏aÊciwà sobie nieprzejrzystoÊcià wypowiedzenia Karpowicz na∏o˝y∏ tradycje, skontaminowa∏ sensy: milczenia i wyra˝ania. XIII
cykl ksià˝ki, w której, w nowej konfiguracji, wiersz-paralaksa zosta∏
podany, zatytu∏owa∏ Karpowicz Dope∏nienie i uzupe∏ni∏ ten tytu∏
mottem, ze wskazaniem autora cytatu i jego lokalizacji: „Dope∏nienie?... go boli…? / Norwid, Fortepian Szopena”13.
Nie jest moim zamiarem ani interpretacja poezji Tymoteusza
Karpowicza, ani skompletowanie przypisów do romantyzmu, jakie
jako sposobu istnienia, „trwania w Êwiecie” (s. 170). Czu∏oÊç staje si´ tu „fundamentalnà kategorià antropologicznà”, pozwalajàcà „opisaç byt ludzki, jego kruchoÊç, s∏aboÊç, bezbronnoÊç, ale zarazem jego zobowiàzania poznawcze i twórcze mo˝liwoÊci” (s. 174).
Za szkicem tym warto przytoczyç nie drukowany wiersz Herberta, napisany prawdopodobnie w 1949 lub na poczàtku 1950 roku. Utwór ten, relatywnie wczesny, nosi tytu∏
Czu∏oÊç (prwdr w: Z. Herbert, Podwójny oddech. Prawdziwa historia nieskoƒczonej mi∏oÊci. Wiersze dotàd nie publikowane, Gdynia 1999), analogicznie do tytu∏u wiersza z Epilogu, a wi´c – utworu rzeczywiÊcie przedÊmiertnego:
Nawet na ostrzu dnia
Nawet w kamiennym mieÊcie
Na placu szklanych blasków
Mi´kkie zamszowe profile
Palce flakony czu∏oÊci.
12
Tymoteusz Karpowicz, Przestrzenie (wymiar pokàtny), [w:] ten˝e, S∏oje zadrzewne.
Teksty wybrane, pos∏owie Andrzej Falkiewicz, Wroc∏aw 1999, s. 253. Podobnie w ˝urawiach ciszy (s. 189).
13
Tymoteusz Karpowicz, Dope∏nienie, tam˝e, s. 325.
198
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 199
„DOPE¸NIENIE?... GO BOLI…?”
da∏ poeta, dramaturg, profesor amerykaƒskiego uniwersytetu, filozof, komentator Norwida, LeÊmiana, Przybosia. Szkice, traktujàce
o norwidowskiej lekcji w poezji Karpowicza, zresztà powsta∏y14. Sta∏o si´ jednak tak, ˝e ponowi∏am lektur´ jego tekstów-ksiàg, tekstów-palimsestów. I ta w∏aÊnie lektura otworzy∏a jedno z „lirycznych okien” Karpowicza, a poprzez niego – wspó∏czesnych, tym razem na Czu∏oÊç.
Zatem: „dope∏nienie” – zmuszanie, wi´c gwa∏t zadawany poecie
i jego czu∏oÊci, jego mi∏oÊci, jego poezji przez „wiedzàcych lepiej”
lub tylko chcàcych dorównaç – wspó∏czesnych? Chyba tak czytaç
mo˝na aluzyjnà, ale i krytycznà wobec Czu∏oÊci Norwida Lekcj´ ciszy Karpowicza15:
po bukowinach mego kraju
niektórzy poeci zataczajàc si´
do Êrodka po przepitym wietrze
historii prowadzà na plecionce z w∏osów
blond ach ten CKN! ostatniego jednoro˝ca
do rzàdowego szlachtuza […]
[…]
14
Warto tu odnotowaç jeden z g∏osów m∏odego pokolenia polonistów: Joanna Roszak, Póêny wnuk. Norwid Karpowicza, [w:] Polska literatura wspó∏czesna wobec romantyzmu, op. cit. Tu – inne pog∏osy Norwidowskie u Karpowicza.
15
Tymoteusz Karpowicz, Lekcja ciszy. Paralaksa 41: poruszenie, [w:] ten˝e, S∏oje zadrzewne, op. cit., s. 83.
Nie ostatnia to „czu∏oÊç” w liryce polskiej XX wieku – bo i jeden z wierszy Grochowiaka nosi taki tytu∏.
199
coll litte 2/3
26/11/2007
19:32
Page 200

Podobne dokumenty