Czytaj fragment - Publikatornia.pl

Transkrypt

Czytaj fragment - Publikatornia.pl
Rei, awanturnik mimo woli
Veronika Kwas
Powieść fantasy
Wersja polska
1. Rei opuszcza miasto.
Rei opuścił miasto. Nie chciał tego, ale musiał to zrobić. Przez wzgląd
na swoją córkę.
Dela była zawsze jego największym skarbem. Kochał ją po prostu ponad
wszystko. Dela była jedyną córką, którą posiadał, odkąd jego żona
Penefa zmarła. Poza tym była ona jeszcze taka młodziutka. Rei
zobaczył Penefę po raz pierwszy, kiedy obydwoje byli jeszcze dziećmi.
Młoda dziewczyna, w jasno-błękitnej sukience i z białą wstążką we
włosach. Od pierwszego spojrzenia na nią poczuł przyśpieszone bicie
serca i magnetyczne przyciąganie, kiedy Penefa zbliżała się do niego,
1
co było znakiem nagłego zakochania.
Jednak nie odważył się do niej odezwać. Był tylko synem prostego
kowala, a ona córką bogatej krawcowej, to jednak nie było w tym
miasteczku zwyczaju, aby córka bogatej krawcowej chodziła, a potem
wychodziła za mąż, za syna niezbyt bogatego kowala. Poza tym,
większość młodych w jego wieku traktowała dziewczyny za niewarte
zachodu. Młodzi ludzie woleli raczej bawić się w rycerzy walczących ze
smokiem, zamiast biegać za dziewczynami. Rei również nie miał
szczególnego zainteresowania dziewczynami.
Ale Panefa była wyjątkiem. Później, kiedy on i jego starsi koledzy
dorośli, a dziewczyny przekształciły się w młode kobiety, wszystko się
zmieniło. Zabawa w rycerzy i smoki stała się mniej atrakcyjną, a młodzi
zaczęli rozglądać się za sylwetkami młodych dziewczyn z głowami
pełnymi loków. Często taki, zamiast zajmować się pracą, oglądał się za
nimi. Rei pod tym względem nie różnił się od swych kolegów. Zamiast
pomagać ojcu w kuźni i przenosić skrzynie pełne jakiegoś żelastwa
patrzył zainteresowaniem na dziewczyny. Jego ojciec chciał, aby został,
tak jak on kowalem, ale Rei marzył o przygodach. Kiedyś tak się też
stało.
Kiedy skończył 19 lat, wyjawił swoje uczucia Penefie. Niestety, nie miał
w tym doświadczenia. Inne dziewczyny go nie interesowały, a zwrócenie
się do Penefy onieśmielało go. Przełożył to więc na pewien czas, aż
Penefa będzie sama siedziała przy miejskim źródle i zobaczy jej odbicie
w wodzie. Penefa w ciągu jednego roku wyrosła na piękną dziewczynę.
Swoje długie czarne włosy wiązała w piękny warkocz. Gdy przed laty
miała we włosach białą wstążkę. Jej wargi miały kolor truskawki, a jej
skóra złoty odcień.
Rei zbliżył się do niej powoli i szybko zapytał, zanim opuściła go
odwaga. Penefa zauważyła go i........Potem wszystko potoczyło się
błyskawicznie. Pokochali się i zostali parą. Krótko po tym pobrali się.
Kilka lat później na świat przyszła ich córeczka Dela,a Penefa pojej
urodeniu zmarła.
Rei zawsze zadawał sobie pytanie, czy urodzenie Deli było powodem jej
przedwczesnej śmierci. Tak więc sama śmierć zdecydowała o tym, że
stare życie musiało być zastąpione przez nowe życie. Pytał więc siebie,
czy nie byłoby lepiej, gdyby Dela nie urodziła się w ogóle. Z czasem
jednak przekonał się, że nigdy by Deli , w żadnych okolicznościach, nie
opuścił.
Rei zdecydował się na tą niebezpieczną podróż, bo Dela zapadła na
rzadką, groźną chorobę, która cechowała się tym, że skóra na całym
ciele byłajasnoczerwona i pokryta czerwonym kropkami. Ludzie nazywali
ją świetlistą czerwoną. Gdy człowiek zapadł na tę chorobę, nie mógł być
wyleczony przez większość ludzi. Tylko niektórzy wiedzieli jak tą
chorobę wyleczyć. Nie byli oni zwykłymi ludźmi, i tylko niewielu ludzi
ośmielało się kontaktować z nimi.
Jedną z takich postaci była wiedźma-zielarka z najbliższego lasu. To był
2
przyjazny las i nie budził większego strachu. W przeciwieństwie, inne
lasy budziły w śmiertelny strach i rosły tam drzewa z ogromnymi liśćmi.
Wiedźmy miały środek prawie na każdą chorobę, niektóre pomagały
nawet na ciężkie schorzenia.
Nie zawsze jednak one były skuteczne. Trzeba było wiedźmy szanować.
Gdy wiedźmy się nie szanowało, odmawiały pomocy. Gdy ktoś próbował
oszukać wiedźmę, wtedy rzucała na niego urok, lub zaginała palec na
nieszczęście. A nawet, w skrajnym przypadku, rzucała przekleństwo,
które mogło nawet grozić nagłą
śmiercią tego człowieka, lub
spowodować chorobę całej jego rodziny.
Tak więc, tylko bogaci i posiadający władzę mogli korzystać z ich
pomocy, bo mieli wystarczającą ilość pieniędzy i władzę, która osłaniała
wiedźmy-zielarki. Niestety, wiedźmy-zielarki były co raz chciwsze i
niewielu mogło sobie pozwolić, aby płacić za ich usługi. Czasami trzeba
było tygodni, miesięcy, a nawet lat, aby je spłacić. Tym nie mniej, z ich
pomocy korzystało coraz więcej ludzi, mimo wysokiej ceny.
Tak było również w przypadku Reia, który nie mógł się zgodzić na to,
aby jego córka zmarła. Nie miał wystarczających środków, ani też
pieniędzy, aby opłacić wiedźmę-zilarkę.
Miał jednak pewien plan, w który wierzył i postanowił go zrealizować.
Ufając swojemu planowi, Rei przewędrował cały kraj, a nawet o wiele
dalej, aby znaleźć środki na spłacenie chciwej wiedźmy i zdobyć środek
uzdrawiający. Poprosił więc swoją siostrę , Kayte, aby opiekowała się
jego córką w czasie jego nieobecności.
Kayte była trzy lata starszą od niego, ale wyglądała młodziej od niego.
Być może dlatego, że jej mąż Tophas żył jeszcze. Po śmierci Penefy,
Rei postarzał się znacznie i bardzo zmizerniał, co jeszcze bardziej go
postarzało. Jego ciemnobrązowe włosy, błękitne oczy, broda i mięśnie,
całe jego ciało, wszystko wyglądało starzej niż w rzeczywistości było.
Kayte miała czerwone włosy, jak jej ojciec, i niebieskie oczy jak jej brat.
Była bardzo szczupła, miała jednak silne ramiona, co było spowodowane
prawdopodobnie pracą, którą wykonywała. Zbierała kwiaty, a kwiaty,
które tu rosły były piękne, ale wyjątkowo ciężkie do zbierania. Miały
długie korzenie i silne łodygi i wymagały od zbierającego silnych ramion.
Już jako dziecko była Kayte silną i zwyciężała Reia w mocowaniu się na
ręce, co nie zmieniło się w przyszłości. Kayte zajęła się córką Reia, aż
do jego powrotu. Rei był pewien, że wykona ona swoje zadanie
znakomicie. Przed wyjazdem pogłaskał Delę jeszcze raz po jej czarnych
włosach. Dela miała już sześć lat.
Najlepszym przyjacielem Reia był Ju, który chętnie by mu towarzyszył ,
ale Rei podziękował mu. Wiedział, że Ju ma rodzinę, troje dzieci, i
karmiącą jeszcze żonę do tego. Nie mógł więc udać się w daleką podróż
i ryzykować życiem swojej rodziny. Inni mieszkańcy miasta również nie
byli zadowoleni z jego decyzji. Rodzice Reia, jego sąsiedzi, jego klienci
chcieli aby pozostał. Pracując jako kowal, zyskał sobie duże uznanie i
sławę. Jednakże nie aż tak wielką, aby opłacić usługi wiedźmy-zielarki.
3
Wielu chciało, tak jak np. Ju, towarzyszyć mu. Jednakże oni też mieli
swoje rodziny , o które musieli się troszczyć.
Tę podróż musiał Rei podjąć sam. W końcu przekroczył bramę swego
rodzinnego miasta Istiliant i rozpoczął podróż w nieznane. Został
awanturnikiem mimo woli.
2. Cena dla awanturnika
Przez cały czas, gdy wędrował na północ, rozmawiał w myślach ze
sobą: "jak przebiegała by jego rozmowa z wiedźmą, gdyby ją zapytał, o
środek uzdrawiający dla swojej córeczki, jaką odpowiedź od niej
dostanie. Odsunę rozmowę na temat zapłaty jakiej zażąda za
uzdrowienie, na plan dalszy", pomyślał.
"Świetlista czerwona śmierć, (nazywana także diabelską zarazą,
diabelskim oddechem) ", będzie kierunkiem, tak aby wiedźma myślała,
że to jego dotyczy.
" Ale nawet dla ciebie ta cena jest za wysoka", pomyślał Rei, że odpowie
wiedźma. "Jak , na litość boską, mam tą kwotę zdobyć ?"
" Wszystko mi jedno, co zrobisz, aby zebrać tą ilość złota. Musisz się
śpieszyć, bo twojej córce niewiele życia już pozostało ".
Ta myśl zmroziła go. Czy Dela będzie jeszcze żyła, zanim zbierze
wystarczającą ilość złota.
"Jak, jak długo jeszcze wytrzyma?", pytał sam siebie z drżeniem.
Wyobrażał sobioe jak wiedźma wycierała swój długi, garbaty i plamisty
nos. Potem, wyciągnęła śmierdzącą , zielonożółtą, plamistą rękę i
pokazała Reiowi trzy palce. "Trzy miesiące ?"
"Co ? W ciągu trzech miesięcy nie dam rady zarobić nawet połowy tego
złota. Musisz obniżyć cenę o połowę, abym mógł ci zapłacić. W
wyobraźni widział jak wiedźma się odwróciła i odeszła. Zanim odeszła,
powiedziała jeszcze: "Czekam trzy miesiące na złoto, potem uzdrowię
twoją małą, słodką córeczkę. Inaczej wkrótce umrze." Na tym Rei
przerwał swoje rozmyślania. Nie chciał już więcej myśleć o tym, co
wiedźma powie.
Jak łowiecki pies potrząsnął tylko głową. Najchętniej obił by sam siebie.
Pomyślał o Deli, kiedy była jeszcze zdrową, jak wtedy śmiała się i
tańczyła, wspaniale bawiła się i była szczęśliwa. Potem zaniemogła i
leżała w łóżeczku. " Stop ! , powiedział do siebie Rei, " przestań tak
myśleć !"
Postanowił skoncentrować się na pieniądzach. Odkrył sposób, jak
zdobyć pieniądze. Można było przy tym zarobić, trzy razy więcej złota
niż chciała wiedźma. To było tak dużo złota, że nawet bogaty kupiec go
nie ma. Myślenie o złocie ucieszyło go. Mógłby opłacić wiedźmę, Dela
byłaby zdrowa, on kupiłby piękny dom, Kayte dostałaby także trochę
złota, i wszystko byłoby piękne i cudowne. Jedynym problemem jest
znalezienie sposobu,drogi do zdobycia tego złota. Rei przypomniał
sobie kartkę papieru, którą znalazł kiedyś w swoim domu, kiedy był
4
jeszcze młodym chłopakiem. To była zwykła, zapisana karta papieru,
której każde słowo pragnął dokładnie zrealizować: "Zdobyć Wielką Złotą
Wygraną".
"Każdy, kto królowej Isionie przyniesie aunę, zostanie chojnie
wynagrodzony. Królowa jest gotowa każdemu śmiałkowi dać dużą sumę
w złocie, a także być może tytuł szlachecki. Jedynym warunkiem jest,
aby auna była żywa, w pełni zdrowia i siły. Jeśli warunki zostaną
dotrzymane, i auna zostanie królowej dostarczona, śmiałek dostanie
kwotę 900.000 złotych monet i wyniesiony do stanu szlacheckiego."pamiętał, że tak było napisane na tej kartce.
Jedynym powodem, dla którego dotychczas nikt nie zdobył tego złota,
ani tytułu szlacheckiego, była auna. Rei niewiele słyszał o tej rzadkiej
istocie. Tylko to, że była silna i nikt nie mógł jej złapać. Dlatego też, Rei
musiał dotrzeć do miasta Dennor leżącego na północy, gdzie mieszkał
ktoś, kto wiedział więcej o legendarnej aunie.
Rei często opowiadał Deli historie i legendy. Także legendę o aunie, na
której temat mówił więcej dobrego niż złego. Przypomniał sobie o tym,
jak bardzo ta historia podobała się Deli. "Nazywała się auna i mieszkała
w pewnej dolinie, razem z mówiącymi zwierzętami, które tam żyły, w
szczęściu i harmonii ze sobą. Auna mogła przybierać każdy kształt,
wiesz Delu ? I mogła także czarować."
"Czarować ?" , pytała zawsze Dela. "Tak, czarować. Była potężna istotą
i tylko niewielu ją do tej pory widziało. Dlatego nikt nie mógł powiedzieć,
czy historie są prawdziwe, czy też nie."
Ja myślę, że są prawdziwe", odpowiadała Dela i zasypiała. Rei
uśmiechał się na wspomnienie fantazji Deli. Ona była już wpływem
magicznej wiedzy i legendy fascynowały ją. Nie miała również
wątpliwości, że mówiące zwierzęta istnieją, a także, że istnieją ziejące
ogniem smoki.
Rei przeciwnie nigdy nie był wielkim marzycielem. Był zawsze realistą.
Jednakże wierzył, że magia należy do rzeczywistości. Tak więc np.
legendarna auna, czy też wiedźmy-zielarki były dla niego
rzeczywistością i prawdą. Był też pewien, że smoki i mówiące zwierzęta
nie istnieją w rzeczywistości, i że to nie magia, lecz fantazja.
Istniał więc, w świecie legend, fantazji, magii: czarownicy i czarownice.
W świecie tym, istniały magiczne istoty, i tylko to, co nie przeczy ogólnie
fantazji, w wyobraźni ludzkiej istnieje naprawdę . Rei nie wątpił w
istnienie istot w rodzaju auny, w wielką siłę i magiczną potęgę auny.
Wyjął z torby chleb i ukroił sobie kromkę. Następnie żuł ją ze smakiem,
i kontynuował rozmyślania.
Po jakimś czasie, przerwał rozmyślania i podziwiał złocisto-żółte pola po
obydwu stronach lasu w oddali.
Gdy go to znudziło , powrócił myślami do znalezionego kiedyś
ogłoszenia i możliwości swojego uszlachcenia: " i zostanie
prawdopodobnie podniesiony do rangi szlachcica.", było tam napisane.
Na tę myśl, Rei uśmiechnął się. Wiedział, dlaczego było tam napisane
5
"prawdopodobnie". Wiedział coś więcej na ten temat.
Królowa Isiona nie nie chciała mieć do czynienia ze zwykłym chłopem,
tylko ze szlachcicem. To by było zbyt upokarzające dla królowej. Z
drugiej strony, królowa szukała dla siebie męża. Ogólnie było wiadomo,
że królowa szukała go pośród śmiałków , awanturników szukających
przygód, i bohaterów. Było publicznie wiadomo, że śmiałek, awanturnik,
podniesiony zostanie do stanu szlacheckiego i wypróbowany będzie jako
małżonek. Dla niektórych może to zabrzmieć głupio. Dla Reia tak
wyglądało. Znał on dosyć dobrze szlachetne damy, aby wiedzieć co
mają w swoich głowach. On sam miał raz doświadczenie z jedną taką,
młodą szlachcianką. Wiele kobiet kręciło się w swoim czasie koło Reia i
to się nadal nie zmieniło.
Być może, królowa Isiona, będzie chciała i jego uszlachcić i poddać
próbie małżeńskiej. Może także wypróbować innych szlachciców.
Obiecywać mu miłość i władzę. Nic jednak z tego nie wyjdzie, bo Rei
zakochany był nadal w Penefie i jego uszlachcenie nic by tu nie dało.
Wiedzuiał, że będzie z tego powodu wściekła. Jak wściekła była by jej
reakcja trudno przewidzieć, gdyby dostała od niego kosza ? Rei przerwał
swoje rozmyślania. Musiał najpierw rozwiązać najtrudniejsze zadanie.
Mianowicie, znaleźć najpierw aunę i złapać ją.
Dopiero potem będzie mógł pomyśleć o swojej przyszłości z królową.
3.Karczma “Pod Piwożłopem na śmierć".
Rei nigdy nie myślał, że może być tak daleko od miasta. Nigdy jeszcze
nie był na wędrówce i całe dotychczasowe życie spędził w swoim
rodzinnym mieście Istiliant.
Znał kilku ludzi z zagranicy i z odległych miast jak Dennor, Lauten,
Horen i Titake na wschodzie. Mógł więc orientować się wg. tych miast,
poszukując określonych stron nieba. W tym przypadku chciał udać się
na północ. Co było jasne, bo chciał się udać do Dennor. Tymczasem nie
miał jeszcze połowy drogi za sobą, dopiero zaledwie ćwierć drogi była za
nim i że czeka go jeszcze długa droga. Gdyby miał konia (?), ale koń był
zbyt drogi dla Reia. Kiedy zaczęło się ściemniać, Rei ujrzał się na jakiejś
polanie, wokół była noc.
Niedaleko były pola, a za nimi las. Mówiono, że grasują tu wilki. Spanie
na zewnątrz nie wchodziło w rachubę. Rei nie nie chciał spotkać się z
wilkiem, a co dopiero z watahą wilków. Na swoje szczęście ujrzał
niedaleko oddalone, zaledwie jakieś dwieście metrów od siebie, światło,
być może jakąś karczmę. Rei pośpieszył w tym kierunku mając uczucie,
że wilki są tuż tuż za nim. Przyszedłszy do gospody, odsapnął z ulgą
zanim wszedł do środka. Gospoda była małym budynkiem, wykonana z
czarnego drzewa, i ledwo ją było widać. Okna były pokryte grubą
warstwą kurzu. Z zewnątrz nie można było zobaczyć, co go czeka w
środku.
Za ciemnymi i podrapanymi drzwiami wejściowymi, także z z czarnego
6
drzewa, znajdował się owalny szyld Karczma “Pod Piwożłopem na
Śmierć“. "Niezbyt dobra nazwa dla takiego interesu", zamamrotał Rei
pod nosem. Wewnątrz były tylko trzy stoły z czarnego, jak karaluch
drewna, z twardymi czarnymi, pod kolor, krzesłami.
Kontuar, ze stojącą na nim dużą beczką piwa, mieszczącą co najmniej
ze 20 litrów, wypełniały prawie połowę pomieszczenia. Za kontuarem
stał gospodarz, który z zadowoleniem mył i wycierał kufle i obserwował
swoich klientów.
Na ścianie naprzeciwko wisiały poroża różnych jeleni. Rei rozpoznał
poroże jelenia złocistego. Jeleń ten wyróżniał się tym, że miał złote
poroże i złote kopyta, i często też złocistą sierść. Ale był rzadkością.
Myśliwi polowali na jelenia złocistego tylko dla przyjemności, bo jego
mięso było niesmaczne. Jedną z korzyści
posiadanie poroża
złocistego jelenia była przyjemność polowania i chęć pochwalenia się
przed innymi . Posiadanie w domu poroża tego jelenia świadczyło o tym,
że posiadacz jest dobrym strzelcem, lub bogatym człowiekiem. Rei nigdy
nie opowiadał Deli o polowaniu na tego jelenia. Wiedział, jak bardzo jego
córka nie lubiła polowań i haniebnego zabijania dla przyjemności.
Ten wstręt odziedziczyła Dela po swym ojcu, który nienawidził polowania
dla przyjemności, jak nic innego.
To jest po prostu bezmyślny mord cudownych istot leśnych. Kiedyś jakiś
myśliwy z Istilant zastrzelił złotego jelenia,
Rei przypomniał sobie
zakrwawione zwłoki zwierzęcia i jego
zakrwawioną sierść, pozbawione życia oczy. To było wtedy kiedy miał
prawie sześć lat. Dokładnie tyle, ile ma teraz Dela. Na widok martwych
ciał wpadał zawsze w płacz i nie mógł przestać, tak że jego przyjaciel
Ju musi go uspakajać.
Myśliwy przeciwnie. Chwalił się swoją zdobyczą i opowiadał, jaki to
klejnot upolował: " To dlatego tak trudno tego jelenia upolować, bo nie
nie trzyma się leśnych ścieżek. Tylko dlatego, że umiem czytać ślady,
mogłem go zobaczyć i upolować. Złociste poroże błyszczało w
promieniach słońca, a jego kopyta kryły się w trawie. Stałem cicho
niedaleko i powoli napiąłem łuk. Miałem tylko jedną strzałę dlatego nie
mogłem chybić i jej stracić. Musicie jednak wiedzieć, że aby upolować
złotego jelenia, strzała musi mieć grot ze złota i srebra i trochę żelaza,
aby przebić skórę złocistego jelenia. To trofeum świadczy o udanym
polowaniu", pysznił się myśliwy.
Rei nigdy nie lubił tego myśliwego. Na szczęście poznał nowego
myśliwego. Ten miał syna i obydwaj byli dobrymi myśliwymi, którzy nie
strzelali do zwierząt dla zabawy.
Rei podszedł do kontuaru.
Tak ?", zapytał gospodarz.
" Chciałem zamówić pokój. Czy to możliwe" , powiedział Rei.
" Oczywiście, że możliwe", oświadczył gospodarz. " Tu jest klucz do
pańskiego pokoju. Czy chce pan iść natychmiast na górę ?, zawołam
więc obsługę, która tam pana zaprowadzi. "
7
"Nie, pozostanę tu na dole jeszcze trochę", odpowiedział Rei, który nie
był tyle zmęczony, tylko spragniony. Zamówił jedno piwo i wypił. Nieco
później podeszło do bufetu paru innych ludzi, którzy natychmiast usiedli
za stołami.
" Powiedz, co cię tu przyniosło ?", zapytał go jeden z przybyłych. Miał
brudny płaszcz, zaniedbane brązowe włosy, a jego wąsy wymagały
więcej dbałości, jednakże zrobił on na nim dobre wrażenie. Jego głos
był miły a jego oczy przyjaźnie patrzyły. Być może dlatego, że był lekko
podpity. Nazywam się Rop, a ty?"
" Rei"
"A ty, co tutaj robisz?" Rop podniósł rękę , a gospodarz dolał mu piwa i
przyniósł Reiowi jeszcze jedno.
" Potrzebuję łóżka na tę noc. Dziękuję za piwo." Rei wychylił kufel do
dna, To było dobre piwo. Mimo, że gospoda wyglądała żałośnie,
atmosfera w niej była miła.
" Wszyscy mają mnie tutaj za kompletnego nieudacznika. Nikt mnie tutaj
nie lubi." Po, czym , po policzkach Ropa spłynęło kilka łez. Krótko po
tym, wszystko mu przeszło i powiedział:" Przepraszam. Muszę ci się
wydać za głupka, Rei, albo uważać mnie za wariata, To wszystko wina
piwa. To ono mnie dołuje i muszę sobie popłakać." Rop wytarł ręką
policzki.
Rei nie wiedział, jak powinien zareagować. Zdecydował poklepać Ropa
po ramieniu. " Nic to. Nie jesteś głupkiem." Rop roześmiał się. " Wiesz
co. Jestem takim nieudacznikiem, bo po prostu nic mi się nie udaje. W
mojej wiosce, nie wiem, czy ją znasz. Nazywa się Glubbach, nikt mnie
tam nie lubi, bo wszystko co robię nie wychodzi mi. Dlatego czasami
jestem sfrustrowany", powiedział.
Rei był zaskoczony nagłym otwarciem się Ropa. To nie było
spowodowane piwem, no Rop nie wypił tak dużo. Najwidoczniej zaufał
Reiowi. Wynikało to ze słów, które powiedział nieco później.
" Wierzę ci, Rei. Innym nie mówię o tym tak szybko, natychmiast. Ty
Rei, masz w sobie coś wyjątkowego."
Po pewnym czasie poszedł spać. Długo rozmawiał z Ropem i w końcu
zaproponował Ropowi coś niesamowitego, propozycję dalszej wspólnej
podróży. Rei nigdy nie myślał, że kiedykolwiek powie o tym komuś.
Opowiedział Ropowi o jej celu i podobnie jak Rop jemu zaufał, tak on
zaufał jemu. Możliwe, że Rop będzie mu pomocny, nawet niezbędny.
To się powinno wkrótce okazać.
Od Ropa dowiedział się, dlaczego gospoda nosi taką dziwną nazwę.
Bądź co bądź, Rop spędził w niej już parę lat, słyszał więc masę historii
na własne uszy.
" Zadawałeś sobie na pewno pytanie, dlaczego ta karczma tak się
nazywa", powiedział Rop. Ta nazwa gospody ma dramatyczną historię w
tle.
Przed wielu laty, poprzedni właściciel gospody, zaraz po jej
wybudowaniu, nie nadał jej żadnej nazwy. Właściciel za bardzo z tym
8
zwlekał tak długo, że nawet po miesiącu gospoda nie miała nazwy,
chociaż miała wielu klientów.
Pewnego dnia, do gospody zawitało pięciu wędrowców i zmówiło jeden
pokój.
Zanim poszli spać, jeden z nich postawił zakład. Założył się z innymi o
pełną złota sakiewkę, że kto wypije więcej piwa dostanie to złoto.
Piwo w tym czasie było jeszcze mocniejsze i mogło niejednego nawet po
paru kuflach może zwalić z nóg. Tych pięciu wędrowców należało jednak
do niezłych pijaków, tak więc moc nie miała tu większego dla nich
znaczenia. Żłopali więc piwo, aby wygrać zakład. Żaden z nich nie chciał
zrezygnować, pili piwo, kufel za kuflem, aby nie ustępować drugiemu.
Nagle czterech wędrowców padło na podłogę i zmarło natychmiast.
Możesz to sobie wyobrazić, umrzeć nagle z powodu przepicia. Ja nie
mogę. Właściciel był zszokowany tym wypadkiem i sprzedał karczmę i
od tej pory nazywa się karczma "Pod Piwożłopem na Śmierć".
Tak więc, mówię ci, że można się zapić piwem na śmierć, i umrzeć z
błahego powodu. Następnie okazało się, że ten piąty przeżył i wygrał.
Ale właściciel nie chciał już o tym domu więcej słyszeć.
"Czy miał rację ? Ja na jego miejscu też bym nie wrócił."
Poczym, Rap wypił jeszcze, tym razem pół piwa, i radośnie powiedział:
"Przez to nie zapiję się na pewno na śmierć. "
Podczas układania się do snu, rozmyślał jeszcze o słowach Ropa i o
tym, że on mu zaufał i, że za parę dni będzie mu towarzyszył w podróży.
4.Rei i kobiety.
Następnego dnia po przebudzeniu, Rei nie pamiętał gdzie się znajduje.
Po raz pierwszy obudził si, gdy usłyszał pianie koguta i przypomniał
sobie dzień wczorajszy.
Będzie miał teraz towarzysza podróży, chociaż nie bardzo pamiętał,
dlaczego zabiera Ropa ze sobą.
Po wstaniu zanurzył głowę w zimnej wodzie. Następnie ubrał się i zszedł
na dół.
Rop siedział już przy stole i jadł śniadanie: chleb z szynką i do tego
trochę mleka. Śniadanie dla Reia również stało na stole. "Zamówiłem je
dla ciebie", powiedział i jadł dalej.
Po śniadaniu zamówili prowiant na drogę i inne rzeczy. Potem wyszli.
Wędrowali całe dwa dni nie widząc żadnej ludzkiej duszy. Tylko kicające
zające i przelatujące ptaki.
Te dwa dni były dla Reia wyzwaniem. Nigdy poprzednio nie rozpalał
ognia, aby odpędzić dzikie zwierzęta i ogrzać się. Nie musiał już szukać
miejsca do spania. Nigdy jeszcze nie wędrował tak daleko.
Rop przeciwnie. Rei uczył się szybko i radził sobie z ogniem całkiem
nieźle. Nigdy przedtem nie robił wokół ogniska koła z kamieni, i nigdy też
nie używał suchych gałązek do rozpalania ogniska.
W domu w kuźniczym ognisku palił węglem, a nie kawałkami drewna,
9
badylami, czy gałązkami.
W tą noc, Rop wyszukał miejsce pomiędzy jodłą i skałami. Skały były
wystarczająco wysokie ,tak że żadne dzikie zwierzę nie mogło się przez
nie przedostać, a wokół jodły rosły kolące krzewy, które stanowiły
dodatkową osłonę. Rei zapalił ogień i zjadł ostatni kawałek chleba. Rop
zapewnił go, że on nie potrzebuje żadnego prowiantu, bo wkrótce będą
w wiosce. W tej wiosce Rop już raz był, ale krótko, po tym jak spłonęła w
niej stajnia. O jej spłonięcie oskarżano Ropa, jak sam przyznał.
"Nie boisz się, że cię rozpoznają". zapytał go Rei.
"Nie. Dlaczego mieszkańcy mieliby podejrzewać jakiegoś wędrowca .
Poza tym, to nie była tylko moja wina. Wiatr przeniósł i rozniecił ogień na
słomianym dachu."
Poczym zasnął . Rei nie był przekonany tymi słowami. "Zobaczymy",
zamruczał i również zasnął, kamiennym snem.
Na szczęście, żaden karaluch nie chodził mu po nodze, jak ostatnio.
Szczególnie komary dokuczały Reiowi. One siadały w jakimś miejscu
na nim, nie wiadomo gdzie, i bezgłośnie, wysysały z niego krew i
następnego dnia miejsce ich ukąszenia piekielnie go swędziało.
Na szczęście żyły tu tylko zwykłe komary, a nie te bagienne.
Jak
człowiek miał szczęście to pokąsały go tylko w jednym miejscu, jak miał
pecha i odpowiednio nie okrył się, to w wielu i wyglądał jak krasnolud z
bajki, cały pokryty swędzącymi bąblami. Ale krasnoludów tu nie było.
Również trzeciego dnia podróży od rana nie spotykali ludzi, chociaż Rop
i Rei wcześnie rozpoczęli podróż.
Wkrótce jednak las się przerzedził się i pokazały się pola. Złote pola
pszenicy rozciągały się na przestrzeni pół kilometra, do krawędzi
następnego lasu. Wkrótce też ukazała się wioska. Małe i większe chaty
stały na piaszczystej, czasami żyznej ziemi.
" Już dawno od tej pory, jak tu byłem. Ale tak, mówiłem już o tym. Ta
wioska słodko się nazywa:
Kuscheligen (Przytulanka). Nie pytaj
dlaczego? Ja po prostu tego nie wiem", powiedział Rop i wciągnął z
powietrzem zapach pieczonego mięsa."
Jakaś kobieta wyszła na próg, jakiś pies schował się w swojej budzie,
ale zobaczył kota i pogonił za nim. Kot przebiegł tuż obok stóp Ropa.
Rop potknął się i upadł na jakiś stóg słomy, z której wyskoczył kogut
wprost na jego głowę.
Jakaś dziewczyna służebna zachichotała na ten widok, zasłaniając usta
ręką. Gdy Rop jeszcze leżał w stogu, zauważył, że Rei spojrzał na nią.
Ten wypadek unieruchomił go na chwilę, a może leżenie w słomie było
przyjemne ? Rop westchnął. Dziewczyna na spojrzenie Reia
zaczerwieniła się.
Szybko sprzątnęła resztę jaj i zmiotła resztki skorup ze schodów. Rei
podszedł do Ropa, który kątem oka to wszystko oglądał.
"Masz nową wielbicielkę", zauważył Rop z uśmieszkiem, " Ze swoją
muskulaturą, swoją brodą i wyglądem musisz się wielu dziewczynom
podobać. Wygląda na to, że dołączyły dwie dalsze.
10
Rop zauważył jak dwie młode blondynki rzucały odważne spojrzenia na
Ropa i Reia.
Podszedł do nich mężczyzna z dużymi uszami i krótkimi blond włosami.
"Dzień dobry. Jestem Onik, burmistrz tej wioski. A wy, kim jesteście ?
Jestem Rei, a to jest mój przyjaciel, Ro...", Roman", wpadł mu w słowo
Rop, " Nie było mnie jeszcze tutaj, ale wiele o niej słyszałem od mojego
przyjaciela."
Onik zmarszczył brwi. " Mówicie, że nigdy tu nie byliście ? Wydaje mi
się, że skąś was znam. Jesteście pewni, że tu nigdy nie byliście ?",
zapytał. " Nie. Chyba nie. Zgadza się Rei ?", zapytał Rop
wyprzedzająco. Rei natychmiast zrozumiał, o co chodzi. Tak, tak . jego
tu nigdy nie było".
Onik uwierzył słowom Reia i uśmiechnął się.
" Tak więc, pozdrawiam was serdecznie w naszej wsi", powiedział.
Całej tej scenie przyglądało się kilku mieszkańców wsi, którzy zebrali się
wokół. Przybysze wzbudzali ogóle zainteresowanie w mieszkańcach.
Rei cieszył się, że mieszkańcy wioski tak serdecznie ich przyjęli, a
szczególnie cieszyło go miejscowe piwo, które się z przyjemnością
sączyło się zgryzając je chlebem z serem.
W miejscowym barze raczyli się piwem zwanym "Misiem-Przytulanką"
(Kuschelingiener Baer) , Rop i Rei zostali natychmiast otoczeni przez
tłumek ciekawskich, którzy stawiali obydwóm kufel piwa z serowym
chlebem.
"Musicie wiedzieć, że rzadko mamy tu wizyty obcych. Dobrze jest
czegoś się dowiedzieć, co się na zewnątrz dzieje. I chociaż przyjemnie
jest tutaj w Kuschelingen, jednak trochę nudnawo.", powiedział wyrostek
o imieniu Edlegen Eidonov, wszystkim znany jako " starszy chłopiec
Edlegen".
Rei i Rop nie mieli jednak zbyt dużo do opowiadania., jednak w uszach
słuchaczy nawet najbardziej nieciekawa i nudna podróż była pełna
napięcia i awanturnicza, a u młodych kobiet wywoływała westchnienia i
podziw nad ich awanturniczą żyłką.
Gdy jednak Rei opowiedział o celu swojej podróży, że do Dennor
wędruje w celu spotkania się starym przyjacielem, w celu wymiany
informacji na temat legendarnej auny, żonaci mężczyźni i młode kobietki
zaczęli go słuchać ze zdziwieniem, z rozwartymi szeroko oczami i
ustami.
Byli przekonani, że Rei będzie im mówił jak awanturnik, łowca przygód,
chcący zaimponować kobietom , a żonaci mężczyźni myśleli, że
posłuchają jakichś pikantnych historyjek z przygodnych znajomości, aby
oddalić od siebie nudę. Ale nie usłyszeli nic takiego o celu jego podróży
od Reia, tylko to, że robi to zmyślą o śmiertelnie chorej, umierającej
córeczce. Po pewnym czasie wielu z nich zniknęło z baru. Tylko kilku
wyrostków i starszych od Reia kobiet pozostało. Młodzi chcieli więcej
dowiedzieć się o samych podróżnikach, Reiu i Ropie. Młode kobietki
było co innego w głowie, ale Rei szybko je rozszyfrował.
11
To była pewna słabość kobiet: awanturnicy, muskularni i dobrze
wyglądający mężczyźni zdobywali serca kobiet. Rei nie należał jednak
do takich awanturników. Był muskularny , bo wynikało to z jego zajęcia
jako kowala. Był przystojny, dobrze wyglądający, i zdobywał serca
kobiet, ale kobiety w większości go nie interesowały. Dla niego liczyły
się tylko Penefa, jego córeczka Dela i siostra Kayte. To były jedyne
kobiety, które były dla niego ważne. Ale inne kobiety tego nie rozumiały.
Rei oprzytomniał, podczas gdy Rop zapadł w drzemkę i zachrapał.
Jedna z kobiet podeszła do Reia. Miała długie blond włosy i niebieskie
oczy. Była mniej więcej w wieku Reia.
Na pewno chciałbyś, i twój przyjaciel, przespać się. Jestem córką
gospodarza i mogę wam to załatwić.
Na te słowa Rei powstał i skinął głową: "Jeśli chodzi o nasz nocleg, to
nie mam nic do dodania. "
" Zaprowadzę was od razu na górę", powiedziała . Nazywam się Udora,
a ty nazywasz się Rei, nieprawdaż ?
Rei pochylił głowę i poszedł za nią na górę. Drzemiący Rop został na
dole. Idąc na górę do sypialni, Udora zapytała Reia: "Kiedy przybędzie
twoja żona ?". Na pewno jest bardzo piękna."
"Tak jest rzeczywiście, w każdym razie była, bo od długiego czasu nie
żyje",odpowiedział Rei i smutek pojawił się na jego twarzy.
"O, tak mi przykro. I od tego czasu nie poznałeś innej kobiety ".
"Nie ?", zdziwiła się.
Otrzymawszy tę odpowiedź, Udora szła coraz wolniej, z kroku na krok,
kołysząc biodrami, na lewo i prawo.
I powiedziała delikatnie i cicho: "Istnieją inne możliwości. Można znaleźć
kogoś innego. Mam rację ?"
Rei wzruszył ramionami. Inne możliwości nie interesowały go. Chciał po
prostu uspokoić się i odrobić zaległości w spaniu, bo przez ostatnie dwa
dni spędzone w lesie źle spał, nie tylko z powodu karaluchów.
Każdy przypadkowy nawet dźwięk wytrącał go ze snu, a tych dźwięków
było w lesie co niemiara.
Udora poprowadziła go jeszcze wyżej na górę i pokazała mu swój pokój.
"Śpij spokojnie i w razie czego poinformuj mnie, jeśli byś czegoś
potrzebował", powiedziała Udora i zamknęła powoli za sobą drzwi.
Na szczęście, łóżko było tak miękkie, i tak wygodne, że Rei zasnął
natychmiast. Rop spał nadal na dole, położywszy głowę na stole i głośno
chrapał. To przebudziło gospodarza, i zawołał z pokoju na zapleczu, kto
tak do cholery chrapie.
5. Udora flirtuje, Rop obserwuje
Rei i Rop obudzili się prawie jednocześnie. Rei budząc się zawsze dotyc
hczas zastanawiał się, dlaczego nie znajduje się w domu, ale
dzisiejszego ranka było inaczej. Prawie po czterech dniach, jego ciało
zaczęło w końcu przystosowywać się do nowych warunków.
12
Myślał nawet, że to będzie trwało dłużej, bo całe dotychczasowe życie
spędził w mieście. Niespodziewanie nastąpiło to szybciej , niż myślał.
Usiadł i poruszył palcami tam i z powrotem.
"Co ze mnie za awanturnik, gdy przy każdym bólu współczuję sobie.
Prawdziwy ze mnie mazgaj. Jeśli nadal będę tak robił, nigdy nie osiągnę
swego celu. O ile wiem, ta czterodniowa podróż to dopiero początek. To
nic, dla prawdziwego awanturnika.", powiedział w duchu do siebie. Po tej
rozmowie ze sobą, podjął dwa postanowienia.
Po pierwsze, nie być mazgajem, bo dalsza podróż wymaga, aby być
stuprocentowym mężczyzną!, po drugie, słuchaj własnego sumienia, w
swoich medytacjach.
W międzyczasie, Rop leżał i drapał się po szyi, w grdykę, myślał co
będzie jadł. Rei zszedł na dół i znalazł Ropa, gdzie go wczoraj zostawił.
"No, śpiochy", powiedział gospodarz grubym głosem, " Obudziliście się
w końcu ? Jesteście na pewno głodni ? Bądź co bądź, od wczoraj
leżeliście w betach, przynajmniej niektórzy. Ty przespałeś całą noc za
stołem. Nie musiałem cię budzić." Te ostatnie słowa skierowane były
do Ropa. Jak stwierdził to Rei, obydwaj przespali cały dzień. Być może
spowodowane to było piwem, albo zmęczeniem. Albo i tym i tym.
Udora wyszła z zaplecza.
" Rei, obudziłeś się już. Ojcze, mogę więc przygotować śniadanie dla
obydwu naszych gości ?", zapytała Udora swego ojca.
"Naturalnie . Nasi poszukiwacze przygód muszą jak najszybciej ruszyć w
drogę." Po czym Udora zniknęła na zapleczu. Po jakimś czasie
gospodarz poszedł do kuchni i po powrocie pochylając się do Reia
powiedział uśmiechając się: "Wydaje mi się, że oprócz tego , że jesteś
awanturnikiem, poszukującym przygód, masz jeszcze inny zawód ?"
"Właściwie, żaden ze mnie awanturnik. Jestem kowalem.", odpowiedział
Rei. Gospodarz roześmiał się. "No, no. Kowal. To jest prawdziwy zawód.
Moja córka powiedział mi już o tym , i to, że jesteś nieżonaty. To dobrze.
Musisz wiedzieć, że jesteś prawdziwym szczęściarzem ?
Rei nie miał pojęcia o co mu w ogóle chodzi. "Szczęściarz ?"
"Taaak. Moja córka jest najładniejszą dziewczyną we wsi i podobasz jej
się. Możesz być z tego dumny. Może zostaniesz tutaj i zostaniesz
wiejskim kowalem. Dobrze byś zarabiał i był byś kochany, szczególnie
przez panie."
Teraz Rei zrozumiał teraz wszystko. Gospodarz chciałby, aby pozostał w
wiosce, a jego córka by go uwiodła, bo przecież jest najładniejszą we
wsi , a on ożeni się z nią. Ale nie wiedzieli o tym, że to nie wchodziło w
grę. Rei podrapał się w głowę. To była najprostsza rzecz w świecie.
Małżeństwo i kłopot z głowy.
"Przykro mi, ale mam inny cel do wykonania i nie mogę tu zostać.Nie
ożenię się też z pańską córką.", powiedział pośpiesznie.
Mina gospodarzowi zrzedła..
"Jak chcesz", powiedział. " Zobaczymy, co będziesz z tego miał." Po
czym zniknął na zapleczu.
13
"Uuuuu. Co my teraz będziemy żreć ?, zapytał Rop. " w takim podłym
nastroju do tej pory go nie widziałem, jak tutaj jestem. " Co się w ogóle
stało ?, zapytał Rei. "Jedyne co mi przychodzi na myśl to to, , że im
kiedyś o mało co stodoły nie spaliłeś, co mi kiedyś wspomniałeś. Ale to
nie powód, aby kogoś nienawidzić." Rop , który poczuł się winny,
wzrokiem błagał go , aby zamilkł. "No dobrze, dobrze. Opowiedziałem ci
tylko połowę historii, ale resztę wolę ci opowiedzieć w jakimś zacisznym
miejscu, bez zbędnych uszu." Rop wstał i opuścił bar "Kuscheligener
Baer (Miś). Rei tuż za nim. Od wspomnianego starszego chłopca
Edlegena, Rei dowiedział się, dlaczego bar się tak nazywa. Właściwie
to nazwał go tak jego ojciec, powiedział, który pomylił pisownię słowa
Baer- niedźwiedź, miś, ze słowem Bier-piwo. Ta historyjka setnie
ubawiła Reia i zastanawiał się, czy podobnie śmieszna będzie historyjka
Ropa, czy też bardziej poważna.
W kącie, pomiędzy dwoma domami, między barem i starą chatą, aby
być dokładnym, stał Rop i rozpoczął opowiadać swoją historię. " A więc,
krótko mówiąc, aby cię nie zanudzać, uciekłem z domu do tej wsi .
Początkowo wszystko szło pięknie. Poznałem kilku miłych ludzi i jedną
miłą kobietę. Tak chciał widocznie mój los, że nie pozwolił mi tu dłużej
zostać. Jak zawsze szczęście trwa u mnie krótko. I pewnego dnia, było
święto na cześć założycieli wsi , a ja leżałem jeszcze w łóżku, podczas
gdy wszyscy przygotowywali się do tego święta. Był nawet strażak, z
okazji dwustulecia wsi.
Spałem jeszcze i dopiero gospodarz wyciągnął mnie z domu. Wszyscy
byli w świątecznym nastroju, a ja byłem trochę nieprzytomny. Gdybym
spał nieco dłużej wszystko byłby ok. Pozostałą połowę dnia robiłem to i
owo, a wieczorem spotkałem strażaka, sikawkowego. On miał ze sobą
jakiś kuferek-walizkę pełną jakichś narzędzi i innych dupereli. Ja byłem
z natury ciekawski, nie mogłem tak pozostawić jej bez przejrzenia.
Wyjąłem więc jakiś patyk, który wyglądał jak jakaś pochodnia, a na jej
końcu miał mały sznurek. Nie wiedziałem, co się stanie jak go zapalę i
myślałem, że zapłonie jak zwykła pochodnia. Zapaliłem ją i pojawił
cudowny czerwony ogień. Początkowo byłem nim zafascynowany, do
chwili gdy sznurek zaczął syczeć i patyk wyrwał mi się z ręki , a potem
dobiegł do mnie wystrzał , który mnie wystraszył, a patyk eksplodował.
Ogień wywołał, że inne patyki w walizce eksplodowały i zapaliły kilka
drewnianych skrzynek. Na dodatek, zerwał się wiatr i przeniósł płomienie
na stodołę i najbliższą chatę.
Krótko mówiąc, wyglądało to tak, jakby cała wieś płonęła. Spodnie
naczelnika też się zapaliły, gdy ten wdepnął w płomienie. Po jakimś
czasie, udało nam się ogień zagasić. Winą za pożar obarczono tylko
mnie. Ratusz był zgodny co do tego, że stodoły nie można było
uratować. Ale to była nie tylko moja wina. A czyż wiatr nie był winny ?
Smutnie zakończył Rop i otrząsnął się jak mokry pies. Takie rzeczy
zdarzają się ciągle, dodał, dlatego mogą i mnie.
Rei nie był pewny, jak zareagować: śmiechem, czy krytycznymi
14
uwagami. W każdym razie, Ropowi było teraz lżej na sercu, że mógł z
kimś pogadać o swoich problemach, bez natychmiastowego potępienia.
"To była interesująca historia. Teraz przynajmniej wiem, dlaczego
chcesz być nierozpoznany" , powiedział Rei i zaśmiał się w stronę Ropa.
Gdy Rei wrócił do baru, czekało już na niego obfite śniadanie. Koszyk z
chlebem, mlekiem, piwem, szynką i jabłkami. Udora stała przy stole, w
nowej sukience, innej niż ta, w której nosiła przedtem. Poprzednio miała
zwykłą roboczą sukienkę, a teraz była ubrana w jasnoczerwoną
odświętną sukienkę, z dużym dekoltem, która eksponowała jej biust.
Udora uśmiechała się do Reia promieniście,
i czekała co powie o
posiłku.
" Ależ to ogromny posiłek, powiedział, nie wiem, czy będę w stanie za
niego zapłacić.
"Ależ skąd", oznajmiła Udora z czarującym uśmiechem, "Nie płacisz
nic."
Podała mu talerz i pochyliła się tak nisko, że Rei dotknął prawie końcem
nosa jej dekoltu. Rop, który wygodnie siedział tuż obok Reia ,
obserwował tę scenę z uśmieszkiem i powoli odsunął swoją głowę, gdy
zauważył jej spojrzenie. Udora powoli wyprostowała się i uśmiechnęła
ponownie." "Smacznego", powiedziała im.
Obróciła się i zakołysała biodrami, tam i z powrotem.
"Uii, ale kto połknął przynętę", zauważył Rop z uśmieszkiem pochylając
się do Reia.
" Daj spokój.". Rei chciał wybrnąć jakoś z sytuacji, w którą został wbrew
swojej woli wciągnięty. Dlaczego nie miałby go cieszyć zaloty kobiet ?
Był teraz pewny, że gospodarz opowiedział swojej córce, co on mówił, i
że nie chce on w żadnym przypadku zostać. Mimo to, nadal była ona do
niego przyjaźnie nastawiona ?
Przypomniał sobie dobrze ten czas, gdy miał jeszcze 17 lat. Pewna
dziewczyna, mająca tyle samo lat co on, i również zachowująca się
prowokacyjnie, tak jak Udora, dzień i noc narzucała mu się, aż jej nie
powiedział nagiej prawdy w twarz.
Potem była wściekła na Reia, ale przyjęła wyjaśnienie Reia, ale nigdy
więcej nie zamieniła z nim słowa.
Dlaczego zatem Udora nie postąpiła podobnie ? Czyżby miała nadzieję,
że on się zmieni i wróci do niej kiedyś. I to wszystko, za sprawą zgrabnej
pary nóg, uśmiechu i niewinnego flirtowania. ? Chyba nie tylko.
Rei zabrał się ponownie za jedzenie. "Rop. Jak to jest, że kobiety nie
zostawiają cię w spokoju ?", zapytał wprost. Rop szybko przełknął
szynkę.
"Mnie zostawiają w spokoju ? Dlaczego mnie o to pytasz ? To ja
powinienem zapytać, dlaczego co kobiety do ciebie tak przyciąga. Co
druga kobieta ogląda się za tobą. W każdym razie w tej wiosce. A ty się
z tego nie cieszysz ?"
"W żadnym przypadku. To denerwujące." Rop był pod wrażeniem.
" Masz zdolność przyciągania kobiet do siebie, które lecą do ciebie, jak
15
Autorka urodziła siĊ w 1994 roku w Niemczech i napisała oryginał tej ksiąĪki w
jĊzyku niemieckim. W roku 2013 , została abiturientką w gimnazjum-liceum
GNS w Paderborn .
Jest to Jej pierwsza ksiąĪka. Na razie nie wydana jeszcze drukiem i to jest jej
pierwsze wydanie w postaci elektronicznej, ebooka.
Jest to ksiąĪka z dziedziny fantasy, w której fantazja autorki spotyka siĊ ze
Ğwiatem magicznym. Historia przygód (awantur) głównego bohatera Reia i jego
towarzyszy, w celu zdobycia pieniĊdzy na wyleczenie jego córeczki ze
Ğmiertelnej choroby. Pieniądze na ten cel moĪna zdobyü przez dostarczenie
władczyni auny, magicznej, niesamowicie piĊknej istoty.
Bohaterowi i jego przyjaciołom udaje siĊ po wielu przygodach (awanturach)
złapaü aunĊ i zdobyü Wielką Wygraną w Złocie.
Rzecz jednak w tym, Īe bohater powieĞci, Rei, zakochuje siĊ w magicznej
istocie, Aunie, co wyznaje swoim najbliĪszym przyjaciołom mówiąc:
KOCHAM JĄ !

Podobne dokumenty