SK Nr 2 2010-08-18 - Jubileuszowy Zlot Stulecia Harcerstwa

Transkrypt

SK Nr 2 2010-08-18 - Jubileuszowy Zlot Stulecia Harcerstwa
skaut
KRAKOWSKI
Środa
18 sierpnia 2010 r.
Imieniny
Jana i Laury
Dziennik Jubileuszowego Zlotu
Stulecia Harcerstwa KRAKÓW 2010
Numer 2, nakład 3 000 egz.
www.zlotkrakow.zhp.pl
Egzemplarz bezpłatny
Premier
powiedział
Witajcie w Krakowie!
J
ubileuszowy Zlot Harcerstwa Polskiego
Kraków 2010 nareszcie się rozpoczyna.
W związku z tym z różnych stron nadciągają
harcerze, by móc w tym wydarzeniu
uczestniczyć . Wszyscy mają uśmiechnięte miny
i z niecierpliwością czekają na przygotowane
dla nich przygody i niespodzianki. Mają
wiele oczekiwań, ale chyba nie są zbyt
wygórowane.
Uczestnicy,
zarówno
ci
uginający się pod ciężarem wielu bagaży, jak
i
tacy,
którzy
znaleźli
już
miejsce
dla
siebie
w
namiotach,
z
chęcią
opowiadali
nam
o
tym
dlaczego i po co przyjechali na zlot.
Druhna Michalina Gdula z Nowego
Sącza jest harcerką od 4 lat. Nie wyobraża
sobie wakacji bez harcerskiego akcentu,
20
o
pogodanazlocie
a tym bardziej nie do pomyślenia jest dla niej
przegapienie tak ważnego wydarzenia jak
zlot z okazji stulecia harcerstwa. Mówi, że
jest to wspaniała okazja do rozwinięcia
swoich umiejętności oraz uzyskania wielu
nowych
pomysłów.
Zlotowicz
Dawid,
reprezentant
Chorągwi
Podkarpackiej
z Hufca Ziemi Rzeszowskiej, który do
Krakowa przyjechał razem ze swoimi
przyjaciółmi, liczy przede wszystkim na dobrą
zabawę. Po zlocie chciałby być bogatszy
o różnego rodzaju wiedzę harcerską,
a także w braterskiej atmosferze znaleźć nowe
znajomości i spędzić czas na atrakcyjnych
zajęciach, które w tym roku zastępują im obóz.
Paweł z Hufca Podgórze teren zlotu,
a szczególnie gniazdo krakowskie, traktuje jak
Oile lepszyipiękniejszybyłby
świat,gdybywszyscybyli
harcerzami.
Donald Tusk, ceremonia otwarcia Zlotu
własny dom, bo od kilku dni wkłada ogromną
pracę w jego budowę. Grupa uczestników
zlotu z jego gniazda jest zadowolona
z dotychczasowych efektów swojej pracy,
a teraz mają nadzieję na udaną zabawę.
Na pytanie, dlaczego ważne było dla niego
uczestnictwo w tym zlocie, odpowiada krótko:
„Stulecie harcerstwa zdarza się tylko raz”.
Ilona
z
Chorągwi
Lubelskiej
z Hufca Puławy przyjechała na zlot nie tylko
korzystać z przygotowanych zajęć. Dla niej
ważne było również, by dać coś z siebie,
dlatego zobowiązała się do prowadzenia
zajęć. Podczas zlotu bardzo chciałaby mile
spędzić czas, żeby zachować same wspaniałe
wspomnienia.
”
Zwracam się do elity młodego
pokolenia - do harcerzy. Jestem
wzruszony
widokiem
tysięcy
młodych ludzi, którzy reprezentują
ten
ruch.
Ludzi,
którzy
pokazują, co znaczy zanurzone
w tradycji, ale również na wskroś
nowoczesne służenie Ojczyźnie.
Polscy harcerze to młodzi, czasami
bardzo młodzi ludzie, dla których
te najprostsze i najświętsze słowa,
jakie zna polski język nie brzmią
pusto. Być polskim harcerzem to
powód do niekłamanej dumy chcę to powiedzieć jako premier
rządu i reprezentant Państwa
Polskiego. Te sto lat to historia
bezinteresownego poświęcenia
dla Polski i jej mieszkańców.
W
ostatnich
miesiącach
widziałem Was, harcerze, w tych
wszystkich
miejscach,
które
wymagały
skupienia,
odwagi
i ciężkiej pracy. Widziałem
Waszą bezinteresowność, mądre
twarze, ale także uśmiech.
Dawaliście nadzieję. Te 100 lat to
piękne narodziny, dramatyczne
wydarzenia, odbudowa Ojczyzny.
To lata budowy wolontariatu,
jakiego świat nie widział. Dlatego
z taką satysfakcją i nadzieją
patrzę na Was tutaj, w Krakowie.
Warto żyć, aby poznawać takich
ludzi, jak Wy. Bowiem to Wy
lepiej niż wielu polityków i ludzi
służby państwowej przenieśliście
w życie ideę “Solidarności”.
Harcerzami bądźcie jak najdłużej,
całe swoje życie. (...) Też
byłem zuchem i harcerzem (..)
Czuwaj!
Donald Tusk
Premier
> str. 2
Nasze tematy
03 By szczyty zdobywać
Druga część wędrówek po Krakowie, tym razem wejdziemy na
krakowskie kopce. A jest co zwiedzać.
04-05 Otwarcie Zlotu
Wszystko z wczorajszej defilady, ceremonii Zlotu i wizyty
Premiera.
07 Dziesiątego o dziesiątej
Jak budowano gniazdo Chorągwi Łódzkiej i dlaczego jest
wyjątkowe. Relacja uczestników zlotowej kwaterki.
18.08.10
2
www.zlotkrakow.zhp.pl
Witajcie
w Krakowie!
Dzisiaj na zlocie
dokończenie ze str.1
10.00 - Inauguracja programu
“Krakowski Flis” spływem szkutą
po Wiśle spod Wawelu.
10.00
Rozpoczęcie
międzynarodowych zawodów w
sportach wodnych dla harcerzy
i skautów: wielobój polowy rafting, wyścig łodzi smoczych,
wyścigi
pływackie.
Zawody
odbędą się w Ośrodku Sportu i
Rekreacji “Kolna”.
Marzy jej się, by wszystkim
podobały się zajęcia z programu
„Razem po zdrowie”, które
przygotowuje. Harcerstwo to
nieodłączny element jej życia,
dlatego odkąd pojawiły się
pierwsze informacje na temat
zlotu, wiedziała, że się na nim
pojawi. Idąc do swojego gniazda,
kilkuosobowa
reprezentacja
Hufca
Głogów
(Chorągiew
Dolnośląska)
opowiadała
o tym, że podczas zlotu liczą na
spotkanie z innymi harcerzami,
a najbardziej chcieliby poznać
skautów spoza granic Polski.
Wystarczyła im tylko chwila
w Krakowie, żeby nabrać
pewności, że czeka ich tu wielka
przygoda. Mimo że musieli
wstać o bardzo wczesnej porze,
by dojechać tu na czas, widać
było w nich entuzjazm i radość
z przebywania w tym miejscu.
Zlotu Kraków 2010 nie mogła
doczekać się druhna Agnieszka
Kadela reprezentująca Hufiec
Wadowice. Jej cel, który bardzo
chciałaby zrealizować w trakcie
imprezy, to lepsze poznanie
technik harcerskich. Jest bardziej
niż pewna, że przygotowane
zajęcia będą wspaniałe, ale sama
przyznaje, że nie wie dlaczego
jest na zlocie, bo jak powiedziała
„po prostu bardzo ją ciągnęło”.
Członkini tego samego hufca,
Dagmara
Duda
nie
widzi
lepszego sposobu na uczczenie
i
podsumowanie minionych
100 lat od takiego spotkania
polskiego
harcerstwa.
Ma
nadzieję,
że
braterska
atmosfera udzieli się każdemu
zlotowiczowi, co zaowocuje
w wiele wspomnień. Wojtek
Budzyński,
który
mieszka
w
Gnieździe
KujawskoPomorskim
jest
z
Hufca
Bydgoszcz. Ma tylko 10 lat
i mimo, że wielu członków jego
drużyny nie mogło pojechać
z nim na zlot, jest bardzo
zadowolony że tu jest. Liczy na
udaną zabawę, bo nie lubi nudy.
Jest bardzo zadowolony, że ma
już swoje miejsce w namiocie,
bo jego podróż trwała 8 godzin,
a po przyjeździe z ulgą
odetchnął,
że
nie
trzeba
rozstawiać namiotów, w których
mają spać. Wszyscy uczestnicy
Zlotu Kraków 2010 zgodnie
odpowiadają,
że
chcieliby
poszerzyć tu grono swoich
znajomych. Liczą na wspaniałą
zabawę, sporą dawkę wiedzy
oraz trochę nowych pomysłów,
gotowych do wykorzystania.
Za główny cel często stawiane
jest
też
uczestnictwo
w fakcie historycznym jakim są
obchody 100-lecia harcerstwa
w Polsce. Na razie atmosfera jest
bardzo sympatyczna i chociaż
oczekiwania są duże nic nie
zapowiada
jej
pogorszenia.
Anna Sędziak
Każdy znajdzie
coś dla siebie
Rozmowa z hm. Ryszardem Polaszewskim - komendantem Centralnej Szkoły Instruktorskiej ZHP w Krakowie pełni funkcję koordynatora zlotowych konferencji.
dla instruktorów chorągwi, które
takich kursów nie organizują.
Nasza szkoła organizuje liczne
konferencje, ostatnia dotyczyła
systemu pracy z kadrą, odbyła
się w maju. Także na krakowskim
zlocie organizujemy jedną z nich.
Poświęcona jest kształceniu
kadry w ZHP.
- Na co dzień jest Druh
komendantem
Centralnej
Szkoły Instruktorskiej, czym
się ona zajmuje?
- CSI zajmuje się przede
wszystkim wspieraniem rozwoju
rozwoju
kadry
kierowniczej
i zespołów chorągwi oraz kadry
kierowniczej Związku. Jest to
rodzaj zespołu kadry kształcącej,
tylko że na poziomie centralnym.
- A konkretnie?
- Konkretnie CSI organizuje
przede wszystkim szkolenia
i kursy. We wrześniu odbędzie się
kurs kadry kształcącej głównie
Na
czym
polega
praca
koordynatora
konferencji
zlotowych?
Każda
konferencja
ma
swojego organizatora. Praca
koordynatora polega przede
wszystkim
na
promocji
i
docieraniu
z
programem
konferencji do jak największej
liczby
zainteresowanych.
Koordynator zapewnia wsparcie
techniczne
organizatorom
i odpowiada za system zgłoszeń.
- Jak działa system zgłoszeń?
- Niestety liczba miejsc jest
ograniczona, dlatego każdy, kto
chce wziąć w którejś z nich udział,
powinien
się
zarejestrować.
Można było to robić i można
nadal drogą mailową. Oczywiście,
aż do wyczerpania miejsc,
podczas zlotu można zapisać się
osobiście w zlotowej recepcji.
- Dlaczego na zlocie odbywają
się aż cztery konferencje
metodyczne, czy jest to
właściwe miejsce i czas do
rozmawiania o metodyce?
- Z pewnością tak! Pamiętajmy,
że mija już 7 lat od wprowadzenia
poważnych zmian metodycznych.
Najwyższy czas powiedzieć,
jakie elementy metodyczne nie
działają prawidłowo i dlaczego.
Czy wina leży po stronie założeń
programowych, czy po prostu
złego nauczania. Zlot jest
wyjątkową okazją, gdy można
dotrzeć do bardzo szerokiej
grupy instruktorów, a zwłaszcza
drużynowych. Co więcej - na
zlocie
mamy
stosunkowo
proporcjonalną
liczbę
instruktorów
ze
wszystkich
chorągwi. Zwyczajna konferencja
pewnie zostałaby zdominowana
przez problemy o zasięgu
regionalnym. Mamy nadzieję, że
wnioski z tych konferencji będą
konstruktywne i doprowadzą do
ewentualnych zmian w metodyce
i sposobach jej nauczania.
- Ostatnie pytanie. Czy warto
brać udział w konferencjach?
Oczywiście.
Chciałbym
wszystkich zaprosić i zachęcić
do udziału w konferencjach. Jest
ich aż trzynaście, więc każdy
znajdzie coś dla siebie. Udział
w nich będzie interesujący
i z pewnością poszerzy naszą
wiedzę.
Pierwsze
zaczynają
się w już w środę. Jeszcze
raz
serdecznie
zapraszam!
Marcin Jóźwiak
10.00 - 18.00 - Konferencja
“Powstanie
harcerstwa
o jego udział w walkach
o niepodległość i kształt granic
odrodzonej Rzeczypospolitej”
organizowana przez Komisję
Historyczną
Chorągwi
Krakowskiej dla kadry ZHP,
która odbedzie się w sali obrad
Rady Miasta Krakowa przy
pl. Wszystkich Świętych 3/4.
11.00 - Harcerska Kropla
Braterstwa - Akcja Honorowego
Krwiodawstwa aleja 3-go maja
koło Stadionu Wisły.
14.00 - 16.30 - Konferencja
“ZHP w konspiracji - Szare
Szeregi” organizowana przez
Stowarzyszenie
Szarych
Szeregów
dla
uczestników
zlotu:
harcerzy
starszych,
wędrowników i instruktorów.
Konferencja odbędzie się w
Namiocie Konferencyjnym na
Błoniach.
18.30 - 20.30 - Koncert Zespołów
“Perły i Łotry” oraz “EKT Gdynia”,
które odbedą się na Błoniach.
20.00 - Uroczyste otwarcie
wystawy “Ojczyzna - Nauka Cnota” koncertem harcerskiego
zespołu
“Wartaki”,
który
odbedzie
się
na
Placu
Szczepańskim i we wnetrzach
Pałacu Krzysztofory.
20.30 - 23.00 - Występ Basi
Stępniak - Wilk “Bombonierka”
na Małym Rynku.
Polska w sercu Śląska
to
pierwsza
z
imprez
organizowanych przez Gniazdo
Śląskie – dla jego mieszkańców
i wszystkich chętnych z całego
zlotu. Rozpocznie się po koncercie
na scenie głównej zlotu. Impreza
odbędzie się w środę, 18 sierpnia.
Zabawa będzie sprawdzianem
znajomości różnych dziedzin
życia – filmu, słynnych postaci
i sportu. Zawodnicy podzieleni
na 4 drużyny będą konkurować
w kilku kategoriach, popisując
się między innymi znajomością
polskich przysłów i poprawnością
w
łamańcach
językowych.
Wszystko to w przyjemnej
biało-czerwonej
atmosferze
i
przy
brzmieniu
muzyki.
3
Wędrówki po Krakowie
By szczyty zdobywać
K
raków jest często nazywany
“Miastem Czterech Kopców”.
Każdy został wzniesiony
przez ludzi i ma swoją wyjątkową
historię
powstania.
KOPIEC
KOŚCIUSZKI
został
usypany
na wzgórzu świętej Bronisławy
w 1820 roku, którego to wysokość
to 333m n.p.m., a szczyt kopca
jest 34,1m wyżej. Jest on również
pomnikiem pamięci narodowej,
ponieważ
został
usypany
z ziem bitewnych, na których
walczył
Tadeusz
Kościuszko
(nawet z Ameryki Północnej).
Kopiec przetrwał wojnę i ulewy
lat
siedemdziesiątych.
Teraz
gruntownie
wyremontowany
i oświetlony sprawia niesamowite
wrażenie
(widoczny
jest
z terenu zlotu). Stojąc na
szczycie
możemy
podziwiać
piękną panoramę miasta i nawet
bardzo odległych okolic. KOPIEC
PIŁSUDSKIEGO jest najwyższy,
jego wysokość jest równa 36m, a
znajduje się na wzgórzu Sowiniec
(383m n.p.m.). Usypany został
w 1934 roku czyli w dwudziestą
rocznicę wymarszu z Krakowa
I Kompani Kadrowej Legionów z
ziem ze wszystkich pól bitewnych
żołnierzy polskich z I Wojny
Światowej. Po śmierci marszałka,
pomnikowi nadano imię Józefa
Piłsudskiego. Na miejsce można
dostać się czerwonym i zielonym
szlakiem od krakowskiego ZOO.
Szesnastometrowy
KOPIEC
KRAKUSA znajduje się w okolicach
Cmentarza Podgórskiego. Zgodnie
ze zwyczajem, władca miał być
pochowany na szczycie wzgórza.
Znane są trzy ciekawe teorie
dotyczące czasu i okoliczności
powstania kopca. Pierwsza z nich
mówi, że badania archeologiczne
z lat 30. XX wieku przyjmują
powstanie kopca najwcześniej
na 500 lat p.n.e. oraz, że jego
konstrukcja oparta była na
wysokim słupie, od którego
odchodziły plecione z wikliny
przegrody zawierające ubitą ziemię
i korzenie. Druga teoria oparta jest
na odnalezionych w górnej partii
NaszVIP
kopca korzeniach potężnego,
ale ściętego dębu, którego wiek
oceniany jest na około 300
lat. Usunięcie dębu wiąże się
z początkami chrześcijaństwa na
ziemiach polskich, więc można
wysnuć hipotezę o słowiańskim
pochodzeniu kopca, czyli z VI-VIII
wieku. Ostatnia teoria tłumaczy
również
powstanie
KOPCA
WANDY. Wiemy, że w kulturze
celtyckiej kopce miały funkcję
kultową. Azymut łączący Kopiec
Kraka i Wandy jest zgodny ze
wschodem słońca w dniu 1 maja,
natomiast w okolicach Przemyśla
kopce wyznaczają azymut na
wschód słońca 1 listopada. Te
dwie daty są bardzo ważne
w
kalendarzu
celtyckim
wyznaczają święta związane
z podziałem roku na połowy.
Te właśnie teorie udowadniają
znaleziska
po
osadnictwie
celtyckim w tych okolicach.
Pod KOPIEC WANDY podjeżdża
tramwaj nr 21.
Jest to najbardziej
zagadkowy kopiec.
Przypuszcza
się,
że teren wokół
kopca zasiedlony
był już 2000 lat
p.n.e. Sam kopiec
powstał
w
VII
wieku, jest wysoki
na
czternaście
metrów. Na jego
szczycie niegdyś
stała figura Wandy
(córki Kraka), teraz w tym miejscu
znajduje się marmurowa rzeźba
orła, zaprojektowana przez Jana
Matejkę. Każde wzgórze jest
związane z historią naszego kraju i
warto je odwiedzić także, aby móc
podziwiać niesamowite widoki.
Kinga Farys
Outdoorzaprasza
P
olish
Outdoor
Group
jest
stowarzyszeniem,
którego
głównym
zadaniem jest propagowanie
i edukacja w zakresie outdooru.
Angielski
termin
outdoor to nic innego jak
wszelkie sportowe i rekreacyjne
aktywności,
które
odbywają
się na łonie natury, a więc
tak dobrze wszystkim znana
turystyka górska, wędrówki z
plecakiem, spływy kajakowe,
jazda rowerem górskim oraz
wspinaczka, alpinizm. Działania
edukacyjne
POG
związane
są z trzema najważnieszymi
zagadnieniami,
do
których
należą:
bezpieczeństwo,
technologia
oraz
ekologia.
Nie ulega wątpliwości, że
najważniejsze podczas wszelkich
wypraw
outdoorowych
jest
bezpieczeństwo. Wiąże się ono
z odpowiednią oceną własnych
możliwości, prognozy pogody
oraz trasy wyprawy, a także
z umiejętnościami udzielania lub
szybkiego wezwania pierwszej
pomocy w nagłych wypadkach.
Bezpieczeństwo wypraw zależy
również od właściwego doboru
ekwipunku. Trzeba pamiętać,
że
współczesna
odzież
i sprzęt outdoorowy jest bardzo
specjalistyczny - ciągły rozwój
technologiczny powoduje, że
na rynku dostępne są coraz
nowsze, lżejsze materiały. Istotną
rzeczą jest zatem właściwe ich
dopasowanie do odpowiednich
aktywności, ważne jest również
ich
użytkowanie
zgodne
z
obowiązującymi
zasadami
oraz zaleceniami producentów.
Trudno
wyobrazić
sobie
dobrze
zaplanowaną
wycieczkę bez troski o to aby
pozostawić górski szlak czysty
i
w
nienaruszonej
formie.
Zbieranie po sobie odpadów
Jestem optymistą
J
Donald Tusk, Prezes Rady Ministrów
jest dla wielu rzeczą naturalną,
pamiętajmy o tym jednak podczas
każdej wyprawy, starajmy się
również przekonywać innych
do podobnego postępowania.
Te trzy zasygnalizowane
zagadnienia będziecie mogli
poznać
szerzej
podczas
szkoleń zorganizowanych przez
Stowarzysznie Polish Outdoor
Group. Zaplanowaliśmy bowiem
zajęcia z zasad bezpiecznego
poruszania
się
po
górach,
które poprowadzą specjaliści
z Tatrzańskiego Ochotniczego
Pogotowania
Ratunkowego.
Kolejne
szkolenie
będzie
dotyczyło
umiejętności
odpowiedniego doboru sprzętu
oraz
odzieży
outdoorowej,
podczas
wykładu
poznacie
m.in. zasady doboru warstw
odzieży, uzyskacie podstawowe
informacje dotyczące działania
membran
wodoszczelnych,
oddychających i wiatroodpornych,
dowiecie się również jaki sprzęt
zabrać na górskie wycieczki, w
zależności od czasu ich trwania
oraz stopnia trudności. Wielką atrakcją powinna
stać się również sztuczna ściana
wspinaczkowa, na której będzie
można
spróbować
swoich
pierwszych kroków w pionie,
a także poznać podstawowe węzły
oraz zasady bezpieczeństwa.
Całość alpinistycznych dopełnią
wieczorne
pokazy
filmów
górskich
oraz
spotkanie
z najlepszym polskim wspinaczem
skalnym Łukaszem Dudkiem.
Możemy zagwarantować
wieczory pełne przepięknych
górskich
pejzaży
i,
co
najciekawsze,
efektownych
wspinaczek
w
wykonaniu
najlepszych
wspinaczy
skalnych świata, dokonujących
niebywałych
i
mrożących
krew
w
żyłach
wyczynów.
esteśmy.
Przyjechaliśmy.
Zaczynamy. Dziś otwarcie. Jedni
powiedzą, że jest wspaniale,
mamy cudowny Związek. Inni,
że przeciętny. Jedni pokazywać
będą na zlocie piękne bramy, inni
zwracać będą uwagę na błoto.
Tak jak każdy z nas ma nieco
inny charakter, tak każdy nieco
inaczej ocenia rzeczywistość.
Popatrzmy jednak obiektywnie,
jakby z lotu ptaka (albo z Kopca
Kościuszki) na zlot. I popatrzmy
na harcerstwo. I co widzimy?
Niezależnie od marudzenia, błota,
kłopotów, możemy być dumni ze
Związku Harcerstwa Polskiego.
Nie tylko z naszej historii, ale
i z dnia dzisiejszego. Przecież
bardzo aktywnie pracujemy i nie
jest nas wcale tak mało. Gdyby
nie patrzeć z lotu ptaka, zejść
niżej, okazałoby się, że są na
mapie Polski białe plamy, są
miejscowości, gdzie o harcerstwie
po prostu zapomniano. Ale
przecież, patrząc na imponujący
zlot (nadal z Kopca Kościuszki)
jesteśmy pewni, że jest coraz
lepiej. Wszak każda chorągiew
ma się czym pochwalić, wszak
mamy (nadal mamy!) znakomite
drużyny
specjalnościowe,
umiemy kształcić swych członków
i czynimy to skutecznie. Są zuchy,
jeżeli tylko znajdzie się wśród
nas kolejny Antek Cwaniak, obok
niego na pewno będą dzieci.
Świetna metoda, dobre formy.
Kiedy będzie nas pół miliona?
Nie wiem, ale jestem optymistą
i mam nadzieję, że wszyscy
uczestnicy naszego zlotu też.
Adam Czetwertyński
4
Otwarci
Zamach
na premiera
Maszerujemy
J
uż o godzinie 9.00 zlotowicze
z
Gniazda
Krakowskiego
ustawiali się w szyku w alei
3 Maja i z niecierpliwością czekali na
rozpoczęcie przemarszu. Wszyscy
mieli przejęte miny i starannie
poprawiali swoje umundurowanie,
bo dookoła dużo było reporterów
prasy, radia i telewizji. Całą kolumnę
prowadziła Harcerska Orkiestra Dęta
Hufca Ziemi Przemyskiej z Żurawicy.
Po nich do wyruszenia przygotowywali
się ułani i harcerze z 21 Konnej Drużyny
Starszoharcerskiej ZHP „Taranta”
z Andrychowa na koniach. Zaraz za nimi
ustawione były dwie dorożki, które
miały bardzo odpowiedzialne zadanie,
bo przewoziły najważniejszych gości.
N
a apelu, gdy przemawiał Pan
Premier, do sceny podeszła
tajemnicza kobieta, która
była ubrana w jasny płaszcz
i niebieski beret. Funkcjonariusze
Policji zauważyli coś dziwnego
w jej kieszeni. Jak się okazało,
Zajął tam miejsce reprezentant
władz miasta - I zastępca prezydenta
Miasta Krakowa Tadeusz Trzmiel oraz
komendant Chorągwi Krakowskiej
hm. Andrzej Żugaj. Dalej miejsce w
kolumnie zajmowali harcerze z drużyny
reprezentacyjnej i chłopcy z bębnami,
by nadawać marszowy rytm całej
kolumnie. Jednakowo umundurowani
harcerze wyrównywali szyki, a za
nimi stali inni uczestnicy zlotu z
Chorągwi Krakowskiej, ustawieni w
bardzo długiej kolumnie. Po paru
chwilach cały pochód ruszył i od razu
skupiła sobie uwagę przechodniów.
KK
AS
Drużyna
Sztandarowa
G
Dekada Harcerstwa
Polskiego
Wczoraj o godzinie 14.00 otwarta została
wystawa
„DEKADA
HARCERSTWA
POLSKIEGO”. Wystawa znajduje się
na placu Szczepańskim w Pałacu
Sztuki. Na wystawie zaprezentowane
są różne historyczne sztandary oraz
zdjęcia tak znakomitych postaci,
jak Jan Rossman, Stefan Mirowski
czy oczywiście Małkowscy. Wystawa
pokazuje nam, że mimo iż minęło już
100 lat harcerstwo się w ogóle nie
był to pistolet. Kobieta została
zatrzymana - była to aktorka
z harcerskiego teatru „Paradox”.
a
pistolet
był
rekwizytem
teatralnym.
Po
tym
zajściu
Policja i funkcjonariusze Biura
Ochrony
Rządu
sprawdzili
wszystkie teatralne rekwizyty
i
materiały
pirotechniczne.
zmieniło, wciąż mamy te same ideały
i w to samo wierzymy. Poczta
Polska
również
postanowiła
stworzyć
coś
specjalnego
z okazji stulecia
ZHP, wydana
została seria znaczków. Małgorzata
Osa zaprojektowała znaczek, na
któym znajdują się postacie w
mundurach
harcerskich.
Pokazują
one kodem flagowym „100 lat”.
Dodatkowo wydany został datownik
i specjalna koperta. Wszystkie elementy
zostały wydane w nakładzie 500 tys.
AM
dy zbliżaliśmy się do kolumny
Chorągwi
Krakowskiej,
w oczy od razu rzuciła się nam
drużyna
sztandarowa.
Wszyscy
harcerze byli dobrze umundurowani
i w napięciu czekali na wymarsz,
podczas którego nieśli trzy sztandary:
Chorągwi Krakowskiej, I Krakowskiej
Drużyny Harcerskiej wywodzącej się
z zastępu „Kruków” oraz Pierwszej
Kompani Kadrowej. Nie była to
ich pierwsza parada. Mimo to byli
bardzo zdenerwowani i nie chcieli
udzielić wywiadu. Na szczęście
wśród harcerzy zobaczyłyśmy druha
hm. Pawła Miłobędzkiego, zastępcę
komendanta Chorągwi Krakowskiej
do spraw programowych oraz od
5 lat drużynowego tej jednostki.
Odpowiedział
on
na
pytania
dotyczące 5 Zabierzowskiej Drużyny
Harcerskiej „Watra” im. Batalionu
„Parasol”. Liczy ona 78 osób i działa
w trzech plutonach przy trzech
szkołach gimnazjalnych na terenie
gminy Zabierzów. Ich zbiórki to nie
tylko uczenie się kroku marszowego
i prasowanie mundurów, bo także,
jak inni harcerze, spędzają czas
w lesie, na grach terenowych, śpiewają
przy ognisku oraz jeżdżą na biwaki
i obozy. Bycie cżłonkiem drużyny
sztandarowej to powód do dumy.
AK
5
ie Zlotu
Harcerski Hejnał
W
Radość i zabawa
czoraj o godzinie 12.00 rozpoczęła
się ceremonia otwarcia - rozbrzmiał
tez Hejnał Mariacki. Co ciekawe,
był grany przez druha Wojciecha Fedmara
z Chorągwi Podkarpackiej. Podchodził kolejno
do czterech okien i wykonywał ten tradycyjny
utwór. No właśnie, czy trudno jest zagrać
Hejnał? - Nie, sama melodia jest dosyć prosta
- wspomina Wojtek. - Jednak stres też robi
Na rynku
O godzinie 12.00 na Rynku Głównym
w Krakowie odbyło się uroczyste
rozpoczęcie zlotu. Honorowym gościem i
jednocześnie osobą otwierającą obchody
jubileuszu był prezes Rady Ministrów Donald Tusk. Wygłosił on krótkie interesujące
przemówienie (patrz str. 1). Zapytaliśmy
harcerki z Chorągwi Opolskiej o wrażenia i
atmosferę spotkania. Ewa, Ania, Małgosia,
Jula oraz Kasia były zgodne, że spotkanie
było bardzo interesujące. Twierdzą, iż Donald Tusk posiada pozytywne nastawienie
do harcerzy. Prawdopodobnie ma taka
opinię na nasz temat ze względu na to,
że sam kiedyś był szóstkowym w gromadzie zuchowej, a potem przez krótki
czas harcerzem. Kolejną grupą harcerzy,
swoje. Gdy człowiek się zdenerwuje,
o pomyłkę nie trudno. O zagranie
hejnału
został
poproszony
przez
organizatorów.
Na
co
dzień
gra
w pięćdziesięcioosobowej orkiestrze, której
tradycja sięga 1945 roku. - Łączymy się we
wspólnej pasji, jaką jest muzyka i potrafimy
się razem bawić, tak jak tutaj na zlocie.
Jestem bardzo szczęśliwy, że mogę tu być.
którą zapytałyśmy o wrażenia po spotkaniu z Donaldem Tuskiem byli druhowie z
Piekar Śląskich - Mariusz, Tomek, Bartek
i Rafał. Powiedzieli, że początek spotkania był bardzo sztywnie, aczkolwiek gdy
premier zaczął motywować harcerzy do
prężnego działania w organizacji i do
tego, aby nie rezygnowali z harcerskiego
stylu życia, zaczęli uważnie wsłuchiwać
się w jego słowa. W trakcie uroczystości
obecnych było ponad 50 ratowników
ZHP. Nie doszło do żadnych poważnych
wypadków. Najczęstszymi sytuacjami,
w których była potrzebna pomoc ratowników, to omdlenia i zasłabnięcia.
Powodem
takich
incydentów
był
fakt, iż uroczystości odbywały się
w samo południe w upalny dzień.
ES
W
czasie
przemarszu
harcerzy
było
dużo
śpiewu
a nawet pląsów. Wszyscy
dobrze
się
bawili.
Na
samym rynku wchodzenie
i ustawianie kolumn poszło
całkiem sprawnie. Turyści
z
zainteresowaniem
na
nas patrzyli i podziwiali. Po
apelu aktorzy harcerskiego
teatru
„Paradox”
z Hufca Warszawa Praga
Południe
zaprezentowali
przedstawienie na temat
historii harcerstwa w czasach
Andrzeja
Małkowskiego,
w latach późniejszych aż
do czaśów współczesnych.
KK
Muszę dbać o linię
S
pacerujący z Rynku Głównego premier Donald Tusk zawędrował do
Chorągwi Kujawsko-Pomorskiej. Tam
Prezes Rady Ministrów miał zjeść obiad
przygotowany przez harcerzy. Atmosfera
w kuchni, mimo wagi wydarzenia, była luźna.
Kucharze żartowali i śmiali się. Podczas gdy
w kuchni trwały przygotowania, szef rządu
pląsał i śpiewał z harcerzami. Doszło nawet
do zakładu o deficyt budżetowy między
Tuskiem a druhem Tomkiem. Zwyciężył
nasz przedstawiciel :). Tuż przed obiadem
premier podszedł do kucharzy po zupę i
gdy harcerz zaproponował mu dokładkę,
zażartował, że musi dbać o linię. Posiłkiem,
który Donald Tusk zjadł, była pomidorówka z ryżem oraz kurczak w panierce
z ziemniakami i sałatką. Po posiłku premier
podpisał kronikę i pożegnał się z harcerzami.
WJ
6
Stulecie w książce
i na zdjęciach
P
ierwszego dnia zlotu działo
się naprawdę dużo, każdy
reporter miał swoje zadanie
i każdy odwiedzał inne miejsce.
Moim było odwiedzenie dwóch
wystaw o zbliżonych tematach.
O godzinie 13:00 pojawiłam się
zatem w Bibliotece Jagiellońskiej
na wystawie pt. „Sto lat
Harcerstwa w zbiorach Biblioteki
Jagiellońskiej”. Dla pasjonata
historii harcerstwa myślę, że jest
to idealne miejsce, gdyż jest to
przegląd całych stu lat w pięciu
działach: Narodziny Harcerstwa,
ZHP
w
II
Rzeczpospolitej,
W Szarych Szeregach, Odrodzenie
Powojenne
i
Harcerstwo
Współczesne.
Większość
unikatowych książek z wystawy
jest własnością biblioteki, ale
można znaleźć też książki
przekazane
przez
tragicznie
zmarłego ostatniego prezydenta
na
uchodźctwie
Ryszarda
Kaczorowskiego,
który
objął
honorowym
patronat
nad
wystawą. Ta informacja dotarła
B
do organizatorów dopiero po
katastrofie smoleńskiej. Jednak
jego sekretarz wypełniając jego
wolę i sam przywiózł książki
z Londynu. Oprócz tego można
obejrzeć jeszcze laskę skautową
prezydenta
miasta
Krakowa
druha Jacka Majchrowskiego.
O 16.00 w Domu Piłsudskiego
przy
Oleandrach
oficjalnie
otwarto wystawę fotograficzną
o naszym stuleciu. Oprócz
zdjęć jest tam bardzo dużo
pamiątek po Józefie Piłsudskim,
ponieważ muzeum udostępnia
nam – harcerzom - wszystkie
swoje eksponaty. Zachęcam do
zajrzenia na wystawę, gdyż na co
dzień wpuszczane są tylko grupy
zorganizowane. Jedna i druga
wystawa czynna będzie przez
cały czas trwania zlotu. Kilka
kroków od Błoni - zapraszam!
Katarzyna Mamak
Budujemy dom
G
dy
wstałam
rano
i udałam się na odprawę,
dowiedziałam się, jakie
będzie moje pierwsze zadanie.
Miałam udać się do harcerzy
z gniazda Chorągwi Wielkopolskiej
i spędzić z nimi kawałek dnia.
Kiedy zbliżyłam się do gniazda
chorągwi, okazało się, iż znakiem
wyróżniającym
wszystkich
Wielkopolskich
harcerzy,
są
zielone kalosze z logiem chorągwi
Harcerka dnia
na każdej harcerskiej nodze. Na
miejscu pwd. Natalia Olszewska
przywitała
mnie
grabiami.
Kwaterka przyjechała w czwartek.
Zaczęła pracę około 11:00. Okazuje
się, że było to za późno, jednak nie
mieli na to żadnego wpływu: TIR
złapał gumę, logistyk się spóźnił,
ponieważ w jego samochodzie
popsuła się skrzynia biegów,
a oprócz tego pogoda nie sprzyjała
wydajnej pracy. W zespole pracuje
łącznie 38 osób, dowodzi nimi
hm. Krzysztof Manista z 23 DSH
Skaut z Krotoszyna. Na terenie
gniazda harcerze zbudowali coś
przypominającego na pierwszy
rzut oka stojak na bojler, ale
jednak będziemy mieli większe
kolejki pod prysznice, ponieważ
to jest lokomotywa. Warta
zwrócenia uwagi jest pionierka,
którą
zlotowicze
zamierzają
wykonać bez użycia gwoździ.
Natalia
uchyliła
mi
rąbka
tajemnicy, że planują zrobić
bambusowy płot wokół całego
gniazda. Wydawałoby się, iż
pogoda dopisuje, ale jednak nie
przez cały czas. Zaczął padać
deszcz, ale nawet to nie popsuło
chęci do działania. Wszyscy
współpracowali i pomagali sobie
nawzajem. Sami stwierdzili, że
są ze sobą bardzo zżyci, dlatego
łatwiej jest im pracować. Za chwilę
ukończą
swoje
dzieło.
Patrycja Tkaczyk
asia Brezdeń od 10 lat jest
harcerką w Hufcu Oława. Harcerstwo jest dla mnie
jak rodzina. – opowiada – Mam
tu
wielu
przyjaciół,
dzięki
którym mogę być sobą. Na
zlocie szuka przede wszystkim
motywacji.
Kilka
miesięcy
wcześniej zastanawiała się nad
odejściem z ZHP, ale podjęła
decyzję o kontynuowaniu swojej
harcerskiej przygody. Dziś nie
żałuje. – Będąc na zlocie mam
okazję nabrać energii do dalszej
pracy. To bardzo ważne, gdyż
od września będę przyboczną
w gromadzie zuchowej. Bardzo
się cieszę, że mogę tu być. Co
prawda spóźniłam się trochę ze
zgłoszeniem, ale na szczęście
zwolniło się miejsce i mogłam
przyjechać na zlot. Na pytanie o
to, jak jej się tu podoba, Basia
odpowiada bez wahania: - Jest
świetnie. To mój pierwszy tak
duży wyjazd, choć wcześniej
byłam na wielu rajdach. Cieszę
się, że nasz podobóz jest tak
blisko innych hufców, dzięki
temu będziemy się mogli lepiej
poznać. Największa harcerska
przygoda Basi? – Zeszłoroczny
rajd „Arsenał”. Pojechaliśmy tam
z drużyną pierwszy raz i byłam
pod
ogromnym
wrażeniem.
Oprócz
tego
bardzo
lubię
jeździć na rajdy „Granica”.
O zlocie w Spale
Na
dzień
inauguracji
Jubileuszowego Zlotu Harcerstwa
Polskiego w Spale wyznaczono 11 lipca 1935 r. Przybyły na
zlot prezydent Ignacy Mościcki
o godzinie 8 rano po odebraniu
raportu od Przewodniczącego
ZHP dokonał przeglądu drużyn
harcerskich. Następnie po mszy
świętej, odprawionej przez kapelana Pana Prezydenta księdza
hm. Humpola, odbyła się uroczysta
defilada. Defilującym towarzyszył
niestety deszcz, który spadł nieoczekiwanie już podczas mszy.
Defiladę rozpoczął II Zlot Polaków
z Zagranicy. Na czele szła delegacja z Niemiec ze sztandarem,
następnie z Austrii, Belgii, Brazylii,
Czechosłowacji, Kanady, Litwy,
Łotwy, Niemiec, Rumuni, USA.,
i Szwajcarii. Po krótkiej przerwie
nadeszła defilada harcerzy, prowadzona przez komendanta zlotu
hm. Olbromskiego. Czoło defilady
stworzył poczet sztandarowy dawnego harcerstwa. Za nim
podążały dwie drużyny honorowe: harcerek i harcerzy,
oraz dawni harcerze. Harcerki
prowadziła
komendantka zlotu druhna Śliwowska
i naczelniczka Wierzbiańska.
Oryginalne szyki (chorągiew: pomorska – kotwice, poznańska –
proporce, łódzka – łódź, wileńska
– ornamenty kwiatowe) oraz
stroje ludowe Ślązaczek wywołały
podziw i oklaski wśród licznie
przybyłych
gości.
Następnie
defilowały skautki i harcerki z zagranicy. Po przejściu barwnych
oddziałów zuchowych nadeszła
kolej na harcerzy prowadzonych
przez komendanta zlotu harcerzy
Wądołkowskiego. Na czele szli
skauci, następnie harcerze z zagranicy i harcerze. Znakomitą
postawą wyróżniły się chorągiew
poznańska, pomorska i gdańska.
Kaja Drąg
Zdjęcie ze zbiorów
Muzeum Harcerstwa.
7
Dziesiątego o dziesiątej
10.08.2010
statnie dni były dla nas
pełne
podekscytowania,
rosnącego tym bardziej,
im
bardziej
zbliżała
się
chwila wyjazdu – dziesiątego
o
dziesiątej.
Dziesiątego
o dziesiątej słońce świeciło
w najlepsze, mimo że ostatnio
lało bezlitośnie. Dziesiątego
o dziesiątej ptaki darły się jakoś
tak inaczej, choć przecież tak
zwyczajnie, jak zawsze. I ciężki
plecak był dziwnie lekki, a wizja
śniadań z obrzydliwie tanich
obrzydliwych konserw wcale nie
obrzydzała. Ekscytujący był ten
dziesiąty o dziesiątej, wyczekany
tak, że aż się niewyspana gęba
sama
cieszyła.
Dziesiątego
o dziesiątej każdy z nas znowu
zobaczył te uśmiechnięte twarze
z Piotrkowa, Bełchatowa i Bóg
wie skąd jeszcze, tych ludzi,
których cieszy, że drzewa rosną
i że gra gitara. Dziesiątego
o dziesiątej spotkaliśmy się na
Trzech Morgach – MY, dumnie
brzmiąca „drużyna sztabowa”. Co
dziś zrobiliśmy? Zaczęło się od
drobnej pionierki, przygotowania
kilku półek, pryczy i menażkowca.
A słoneczko cały czas nam
przyświecało!
Dziewczęta
przygotowały obiadowe kanapki –
i za to im chwała. Po „obiedzie” –
niby nic takiego – załadowaliśmy
tira. Zapas sosnowych żerdzi,
deski,
materace,
koce,
namioty, kanadyjki, wcześniej
przygotowaną pionierkę i masę
innych rzeczy. Nie brakowało
spoconych skroni, tak samo jak
nie brakowało rąk chętnych do
pracy. Roześmiane oczy drugiej
osoby dawały nam masę „powera”
i wciąż pozostają największą
nagrodą za trud dzisiejszej pracy
– trud, do którego skromnie nikt
się nie przyzna, ale z którego
wszyscy jesteśmy bezczelnie
dumni. Nie zabrakło dźwięków
gitary i śpiewu, kiedy „kolejarzem”
podawaliśmy ciężkie drewno
na naczepę. Justyna zaledwie
kilkoma
akordami
dodała
wszystkim zapału. No i o dziwo,
zmieściło się wszystko to, co
musiało, bo my jesteśmy lepsi
od WinZipa (znany program
kompresujący dane). A kiedy
O
późnym popołudniem Wodzu
jednym kopnięciem zrzucił mniej
więcej 200-kilową klapę od
naczepy, zamykając tym samym
etap załadunku, huk uderzenia
rozległ się po całym lesie.
„Wodzu, ale drzwiami się nie
trzaska” – padł w tle rozbrajający
komentarz. Kolacja, zmęczone,
ale usatysfakcjonowane oczy
„sztabówki” i to wszędobylskie,
sarkastyczne:
„A
mama
mówiła, żebym został w domu
;)”. Zmrok i pożegnanie dnia
również przyniosły zadowolenie,
choć
melancholijne.
„Zlot
zaczyna się dopiero 16-go, ale
Wy zaczęliście ten zlot już
dzisiaj” – powiedział w kręgu
komendant hufca. Dziesiątego
o
dziesiątej
rozpoczęliśmy
Jubileuszowy
Zlot
100-lecia
Związku Harcerstwa Polskiego.
11.08.2010
Dzisiejszy dzień zaczął się
bardzo wcześnie, bo już o 5:30.
Po pobudce zjedliśmy pyszne
śniadanie, posprzątaliśmy pokoje
i wyjechaliśmy autobusem do
w szpitalu, na szczęście jednak nie
było groźne. Prace zakończyliśmy
późną nocą i, mimo dużego
zmęczenia i wysiłku, dzień
zaliczamy do udanych i czekamy
co przyniosą nam następne.
12.08.2010
O 7:30 obudził nas przeraźliwy
głos druha Darka. Było to coś
strasznego, a nasze piękne sny
zostały przerwane w sposób
okrutny. Pełni życia i energii oraz
nadziei, że kiedyś się wyśpimy,
poszliśmy na poranne siku do
oddalonego o lata świetlne „toitoi’a”. Następnie, pokonując
poranną rosę wróciliśmy do
gniazda, położyliśmy się na
swoich pryczach, aby po chwili
z nich zejść i z uśmiechem
na ustach udać się do pracy.
Poszliśmy przenosić magazyn. Po
ciężkiej, ale bardo owocnej pracy,
zjedliśmy śniadanie, a następnie
zabraliśmy się za budowę
półek. Niestety, ku naszemu
niezadowoleniu okazało się, że
nie ma desek potrzebnych do ich
budowy. Nie przeszkadzało to
jednak nam, harcerzom, w tym,
żeby je zrobić. Po kilku chwilach,
troszkę dłuższych niż normalnie,
w naszych namiotach stały
już półki przecudnej wręcz
urody. Nagle, ni stąd ni zowąd,
usłyszeliśmy
głos
naszego
druha
komendanta,
który
poinformował nas o tym, że
znów musimy wrócić do roboty.
Oczywiście, ochoczo spełniliśmy
jego
życzenie.
Zaczęliśmy,
tradycyjnie już od przenoszenia
rzeczy z miejsca na miejsce. Tym
razem, dla odmiany chodziło
o magazyn. Długo wyczekiwanym
„punktem programu” był obiad
– posiłek bardzo smaczny
i pożywny, aż łyżka w zupie
stawała.
Potem
nastąpiło
krótkie LB (trwało niecałe 25
minut). I znowu do roboty!
Dzięki naszej wytężonej pracy
Krakowa. Droga upłynęła szybko.
Na miejsce dotarliśmy około
11, a tam już czekała na nas
wielka, czerwona ciężarówka.
Przy rozładunku nawet udało
nam się niczego nie zniszczyć.
Parę minut później można było
zobaczyć rozstawione nowe,
piękne namioty. Dzięki Hani
i Bałkiemu zjedliśmy ponownie
pyszny,
kanapkowy
obiad
i napiliśmy się wyśmienitej kawy
Inki. Po posiłku pełni sił wzięliśmy
się do pracy. Naszym celem było
zbudowanie sobie prycz. Dla
niektórych okazało się to bardzo
niebezpieczne, jak na przykład dla
Maćka, który wbił sobie siekierę
w nogę, co skończyło się wizytą
powstał plac apelowy, stanęły
banery, stołówka. Przenieśliśmy
również drewno – najpierw
z jednego miejsca na drugie,
a potem z drugiego na trzecie.
Wieczorkiem skonsumowaliśmy
kolację, standardowo dzięki Hani
i Bałkiemu, a następnie nadszedł
czas na mycie, czyli to, co harcerze
lubią
najbardziej.
Niektórzy
czekali
naprawdę
długo,
żeby choć na chwilę zanurzyć
w wodzie swoje ciała i obmyć się
z „pamiątek” po ciężkiej pracy.
Po tej pięknej chwili nastąpiła
jeszcze piękniejsza, ponieważ
umyci udaliśmy się na swoje
prycze w celach regeneracyjnych.
13.08.2010
Dzisiejszy dzień rozpoczął się
bardzo pozytywnie, ponieważ
wstaliśmy 2 godziny wcześniej.
swojego szczepu, a my w ekipach
stawialiśmy kolejne banery. Gdy
już udało się je postawić we
względnym pionie, ruszyliśmy
Miejsce naszego zakwaterowania
wygląda na prawie skończone,
jeszcze tylko megawielka siatka
maskująca nad obozem, ale to
dopiero późnym popołudniem.
Po
przedpołudniowym
maltretowaniu drewna piłami,
siekierami, gwoździami, młotkami
i miarkami, doczekaliśmy obiadu,
który
przygotowała
ekipa
w składzie: Miron, jako siekacz
mięsa, Bałki jako mieszacz
gulaszu i Hania nadzorująca.
Popołudnie
spędziliśmy
standardowo na ciężkiej pracy.
14.08.2010
Adam nie krył zaskoczenia, gdy
obudził się w moim towarzystwie.
Około 6 rano dotarliśmy z Manią
i Karoliną na zlot. Na nudę nie
mogliśmy narzekać. Trzeba było
powiesić banery przedstawiające
fragmenty Łodzi oraz rozwiesić
siatkę maskującą nad obozem.
Upał strasznie dawał nam się
we znaki. Siatka była dla nas
prawdziwym wybawieniem. Po
poobiednim odpoczynku szczep
Kora zabrał się za stworzenie
własnej wystawy – wycinanie
lilijek, przyklejanie fotek itp.
Każdy miał jakieś zajęcie.
Mnie i Ksaweremu przypadło
rozplątywanie kilku kilometrów
sznurka, który ktoś poplątał.
Robotę przerwała nam zbiórka.
Otrzymaliśmy koszulki, czerwone
z logo zlotu oraz niezbędniki
najnowszej generacji. Widelec,
łyżka i nóż w jednym kawałku
plastiku. Po rozdaniu prezentów
podzieliliśmy się na kilka ekip.
Kora nadal robiła wystawę
na kolację, a po niej uraczyliśmy
się zimnym prysznicem. Gdy już
wszyscy byli czyści, zebraliśmy się
na śpiewankach, a koło północy
przegłosowaliśmy pójście spać.
15.08.2010
Pada… Jednak krople deszczu
nie dają rady zagłuszyć naszego
śmiechu czy zetrzeć z twarzy
uśmiechów. Wręcz przeciwnie.
Nad
obozowiskiem
naszej
drużyny sztabowej wisi już około
600 m2 siatki maskującej. Do
tej pory, jako jedni z niewielu
mamy swój własny, prywatny,
kojący cień. Spływających wodą
namiotów strzegą totemy –
pająk, jaszczurka, wąż, dzik,
jeleń, łoś i kot. Postawiliśmy
mnóstwo banerów, rozwiesiliśmy
na rusztowaniach wizerunek
ulicy Piotrkowskiej w Łodzi,
symbolizującej nasze gniazdo
łódzkie. Mamy ogrodzenie, plac
apelowy, prąd, a nawet punkt
czerpania wody. Posiłki jemy pod
wielkim namiotem, tzw. gwiazdą.
Wykonaliśmy też całą masę
prac pionierskich i zdobniczych
w drewnie. A to wszystko
naszymi własnymi rękoma –
harcerskimi dłońmi, które co
wieczór łączą się w bratnim
kręgu, by pożegnać dzień.
pion. Justyna Niewiadomska
trop. Marzena Kołodziejska
ćw. Michał „Benedykt” Niedzielski ćw.
Maciej Staruchowicz
ćw. Szymon Stolarz
wyw. Michał Warcholiński
8
Jaki związek?
Leśna Szkółka
N
a zlocie w Krakowie można
spotkać harcerzy z różnych
stron świata. Udało mi
się porozmawiać z hm. Janem
Potrykusem,
komendantem
Hufca
Harcerstwa
Polskiego
“Leśna Szkółka - KASZUBY” w
Szwecji, który opowiedział o
tamtejszym harcerstwie. Hufiec
powstał 25 lat temu, choć stał
się w pełni niezależny 5 lat
później i w przyszłym roku będzie
obchodzić
dwudziestolecie
swojego istnienia. Planowana
jest huczna impreza, na którą
druh
serdecznie
zaprasza
wszystkich
zlotowiczów.
Ma
ona odbyć się 14 maja 2011 roku.
Hufiec “LS-KASZUBY” wspomaga
dzieci z Polski. Rokrocznie
zbierają pieniądze (około 30-40
tysięcy złotych) na rzecz dzieci
niepełnosprawnych. Przez 20 lat
uzbierali już około pół miliona, co
jest bardzo dobrym wynikiem. Ich
obozy organizowane są zawsze
w polskich bazach. Powód tego
jest bardzo prosty. Transport
wszystkich
materiałów
ze
Szwecji byłby bardzo kosztowny,
a ponadto druh nie ukrywa, że
chcą po prostu wspomóc polskich
przyjaciół. Organizując obozy w
Polsce chce uratować młodych
ludzi przed wynarodowieniem,
poprzez naukę języka polskiego
i patriotyzmu. A udaje się to,
ponieważ około 70% harcerzy tego
hufca wróciło już do Polski. Druh
opowiada o tym, jak kadra szkoli
harcerzy, jak przeżyć w trudnych
warunkach i nie ukrywa, że jest to
podstawowy cel działania. Każdy
uczestnik zlotu, który przybył ze
Szwecji, zna podstawy pierwszej
pomocy i potrafi uratować
siebie i innych w najróżniejszych
Konkurs!
J
ak zauważyły setki naszych fanów, w pierwszym
numerze „Skauta Krakowskiego” chochlik drukarski zjadł na ostatniej stronie kawałek tekstu.
Drodzy czytelnicy! Ogłaszamy konkurs.
Dokończcie tekst zjedzony przez chochlika!
Przyślijcie do nas końcówkę tekstu. My jej nie
mamy, więc wybierzemy najlepszą waszą wersję
(albo więcej!), wydrukujemy w numerze 3, zaś
autora nagrodzimy skromną, ale miłą nagrodą.
Czekamy dziś do godz. 14.00! Możecie przynieść
sytuacjach. W hufcu działają
sekcje kajakowe, wspinaczkowe,
żeglarskie itp. Ponadto, żeby stać
się wędrownikiem, należy umieć
poradzić sobie w różnych trudnych
sytuacjach. Ale dlaczego? Druh
opowiada, że starają się nauczyć
rzeczy, których harcerze nie
nauczą się w szkole czy od
rodziców. Komendant wychwala
jednego z instruktorów, który
przepłynął
Bałtyk
kajakiem.
Hufiec zrzesza ludzi w wieku
od 6 do 66 lat a liczy około 170
osób. Niestety, na zlocie gościmy
jedynie 17 reprezentantów tego
hufca, ponieważ w Szwecji jest
już rok szkolny i nie wszystkim
udało
się
pojawić.
Mimo
wszystko mam nadzieję, że
będzie to niezapomniany zlot
w mile spędzonej atmosferze :)
Weronika Jęksa
teksty do redakcji, ul. Focha 39 (piwnica) lub
mailem [email protected]. Redakcja
Przyślijcie do nas końcówkę tekstu. My jej nie
mamy, więc wybierzemy najlepszą waszą wersję
(albo więcej!), wydrukujemy w numerze 3, zaś
autora nagrodzimy skromną, ale miłą nagrodą.
Czekamy dziś do godz. 14.00! Możecie przynieść
teksty do redakcji, ul. Focha 39 (piwnica) lub
mailem [email protected].
Redakcja
G
azeta Zlotowa rządzi swoimi
prawami. Jednym z nich
jest pewnie to, że teksty
winny być krótkie, bo kto ma
głowę wśród atrakcji zlotowych
do czytania długich elaboratów.
Więc ja też – choć przyjdzie mi to z
trudem – spróbuję krótko. Posłużę
się myślami, które zaczerpnąłem
od moich harcerskich mistrzów
i przyjaciół, którzy odeszli już
na Wieczną Wartę. Można
powiedzieć, że jest to taki bardzo
skrótowy ich testament. Lub
przynajmniej to, co uznaję w ich
postawach za najważniejsze.
Związek po pierwsze powinien
być
szeroki,
różnorodny
i OTWARTY dla każdego, któremu
ideały harcerskie są bliskie. Mój
harcerski przyjaciel i mistrz,
hm. Kazimierz Bogdan Schütterly,
przewodniczący Kręgu Białej
Podkładki, nauczył mnie, że siłą
harcerstwa jest jego bogactwo
programowe,
polegające
na
ciągłym wychodzeniu z ciasnych
ram, w które usiłują nas niekiedy
zaszufladkować
harcerscy
ortodoksi, najczęściej używając
jako
argumentu
ważności
tradycji. Zauważmy, że gdyby
się ściśle tradycji trzymać, nie
byłoby na przykład harcerskiego
żeglarstwa, ani Nieprzetartego
Szlaku, ani harcerstwa górskiego,
ani harcerskiej ekologii, a na
obozach porozumiewalibyśmy się
ze sobą telefonem na korbkę. No
i śpiewalibyśmy tylko kilkanaście
piosenek,
bo
wszystkie
następne już były nowe, a zatem
nie tradycyjne… Po drugie,
Związek powinien zapewniać
wszystkim
dzieciom
PRAWO
DO HARCERSTWA. To rozumiem
dzięki hm Barbarze Panaś, dla
swoich – Babci Panasiowej
z Mszany Dolnej. Bo harcerstwo
jest wielką, wypracowaną przez
kilka pokoleń wychowawców,
polską wartością, do której prawo
powinno mieć każde dziecko.
Może z tego prawa nie skorzystać,
ale taką możliwość powinno
mieć. Bo – jak mówiła Babcia
Panasiowa – my się spieramy,
dyskutujemy, publikujemy, wciąż
się organizujemy, zmieniamy
struktury, statuty, władze –
a dzieci w międzyczasie wyrastają,
i jeśli im się tego nie zapewni,
już nigdy nie będą miały szansę
przeżyć harcerskiej przygody.
No i najważniejsze – Związek
powinien WSPÓLNOTĄ ludzi,
którzy pełnią SŁUŻBĘ w duchu
wzajemnego BRATERSTWA. To dla
mnie najważniejsze przesłanie
hm
Stefana
MIROWSKIEGO,
z którym dobre harcerskie
losy
pozwoliły
mi
kiedyś
współpracować przy kreowaniu
nowej wizji Związku z początkiem
lat dziewięćdziesiątych. Ktoś się
może żachnąć, że piszę tu rzeczy
dla wszystkich oczywiste. Wiem.
Ale sprawa w tym, że druh Stefan
to co głosił, po prostu czynił. Nie
tylko od święta, na co dzień. Był
człowiekiem służby i braterstwa;
i przy tym – nie umiem tego inaczej
nazwać – wspólnototwórczym.
Zakładał dobrą wolę każdego
człowieka. Na przykład za czasów
Stefana nikomu nie przyszłoby
do głowy odkładać na Radzie
Naczelnej dyskusję nad jakimś
dokumentem, bo nie został on
przedstawiony
regulaminową
ilość dni wcześniej członkom
Rady. Niewątpliwie, jedna rzecz
łączyła i Stefana, i Bogdana,
i Babcię Panasiową. Dla nich od
statutów, uchwał i regulaminów
zawsze ważniejszy był CZŁOWIEK.
I niech to pozostanie głównym
przesłaniem tego tekstu. Cóż,
bardzo chciałbym być taki jak
Bogdan, jak Stefan, jak Babcia.
Wiem, że nie potrafię. Ale staram
się. Cóż, nieważne jak bliscy
jesteśmy
naszych
ideałów.
Ważne, że one są wielkie…
Hm. Jarosław Balon
HR. Kuklik Górski
Dzisiaj na Błoniach jest sprzedawana
obnośnie Gazeta Krakowska wraz z
dodatkiem o ZHP i naszym Zlocie. Kosztuje
1,60 zł, wraz z nią dołączona jest mapa
Krakowa.
SKAUT KRAKOWSKI
Dziennik Jubileuszowego Zlotu
Stulecia Harcerstwa Kraków 2010
Głowna Kwatera Związku Harcerstwa
Polskiego
Redaktor naczelny:
phm. Karol Gzyl
Zastępca redaktora naczelnego:
hm. Adam Czetwertyński
Łamanie:
Karolina Dopierała
Redakcja:
Zespół Druk: Poskapresse sp. z o.o.
Drukarnia Sosnowiec Milowice

Podobne dokumenty