SK Nr 2 2010-08-18 - Jubileuszowy Zlot Stulecia Harcerstwa
Transkrypt
SK Nr 2 2010-08-18 - Jubileuszowy Zlot Stulecia Harcerstwa
skaut KRAKOWSKI Środa 18 sierpnia 2010 r. Imieniny Jana i Laury Dziennik Jubileuszowego Zlotu Stulecia Harcerstwa KRAKÓW 2010 Numer 2, nakład 3 000 egz. www.zlotkrakow.zhp.pl Egzemplarz bezpłatny Premier powiedział Witajcie w Krakowie! J ubileuszowy Zlot Harcerstwa Polskiego Kraków 2010 nareszcie się rozpoczyna. W związku z tym z różnych stron nadciągają harcerze, by móc w tym wydarzeniu uczestniczyć . Wszyscy mają uśmiechnięte miny i z niecierpliwością czekają na przygotowane dla nich przygody i niespodzianki. Mają wiele oczekiwań, ale chyba nie są zbyt wygórowane. Uczestnicy, zarówno ci uginający się pod ciężarem wielu bagaży, jak i tacy, którzy znaleźli już miejsce dla siebie w namiotach, z chęcią opowiadali nam o tym dlaczego i po co przyjechali na zlot. Druhna Michalina Gdula z Nowego Sącza jest harcerką od 4 lat. Nie wyobraża sobie wakacji bez harcerskiego akcentu, 20 o pogodanazlocie a tym bardziej nie do pomyślenia jest dla niej przegapienie tak ważnego wydarzenia jak zlot z okazji stulecia harcerstwa. Mówi, że jest to wspaniała okazja do rozwinięcia swoich umiejętności oraz uzyskania wielu nowych pomysłów. Zlotowicz Dawid, reprezentant Chorągwi Podkarpackiej z Hufca Ziemi Rzeszowskiej, który do Krakowa przyjechał razem ze swoimi przyjaciółmi, liczy przede wszystkim na dobrą zabawę. Po zlocie chciałby być bogatszy o różnego rodzaju wiedzę harcerską, a także w braterskiej atmosferze znaleźć nowe znajomości i spędzić czas na atrakcyjnych zajęciach, które w tym roku zastępują im obóz. Paweł z Hufca Podgórze teren zlotu, a szczególnie gniazdo krakowskie, traktuje jak Oile lepszyipiękniejszybyłby świat,gdybywszyscybyli harcerzami. Donald Tusk, ceremonia otwarcia Zlotu własny dom, bo od kilku dni wkłada ogromną pracę w jego budowę. Grupa uczestników zlotu z jego gniazda jest zadowolona z dotychczasowych efektów swojej pracy, a teraz mają nadzieję na udaną zabawę. Na pytanie, dlaczego ważne było dla niego uczestnictwo w tym zlocie, odpowiada krótko: „Stulecie harcerstwa zdarza się tylko raz”. Ilona z Chorągwi Lubelskiej z Hufca Puławy przyjechała na zlot nie tylko korzystać z przygotowanych zajęć. Dla niej ważne było również, by dać coś z siebie, dlatego zobowiązała się do prowadzenia zajęć. Podczas zlotu bardzo chciałaby mile spędzić czas, żeby zachować same wspaniałe wspomnienia. ” Zwracam się do elity młodego pokolenia - do harcerzy. Jestem wzruszony widokiem tysięcy młodych ludzi, którzy reprezentują ten ruch. Ludzi, którzy pokazują, co znaczy zanurzone w tradycji, ale również na wskroś nowoczesne służenie Ojczyźnie. Polscy harcerze to młodzi, czasami bardzo młodzi ludzie, dla których te najprostsze i najświętsze słowa, jakie zna polski język nie brzmią pusto. Być polskim harcerzem to powód do niekłamanej dumy chcę to powiedzieć jako premier rządu i reprezentant Państwa Polskiego. Te sto lat to historia bezinteresownego poświęcenia dla Polski i jej mieszkańców. W ostatnich miesiącach widziałem Was, harcerze, w tych wszystkich miejscach, które wymagały skupienia, odwagi i ciężkiej pracy. Widziałem Waszą bezinteresowność, mądre twarze, ale także uśmiech. Dawaliście nadzieję. Te 100 lat to piękne narodziny, dramatyczne wydarzenia, odbudowa Ojczyzny. To lata budowy wolontariatu, jakiego świat nie widział. Dlatego z taką satysfakcją i nadzieją patrzę na Was tutaj, w Krakowie. Warto żyć, aby poznawać takich ludzi, jak Wy. Bowiem to Wy lepiej niż wielu polityków i ludzi służby państwowej przenieśliście w życie ideę “Solidarności”. Harcerzami bądźcie jak najdłużej, całe swoje życie. (...) Też byłem zuchem i harcerzem (..) Czuwaj! Donald Tusk Premier > str. 2 Nasze tematy 03 By szczyty zdobywać Druga część wędrówek po Krakowie, tym razem wejdziemy na krakowskie kopce. A jest co zwiedzać. 04-05 Otwarcie Zlotu Wszystko z wczorajszej defilady, ceremonii Zlotu i wizyty Premiera. 07 Dziesiątego o dziesiątej Jak budowano gniazdo Chorągwi Łódzkiej i dlaczego jest wyjątkowe. Relacja uczestników zlotowej kwaterki. 18.08.10 2 www.zlotkrakow.zhp.pl Witajcie w Krakowie! Dzisiaj na zlocie dokończenie ze str.1 10.00 - Inauguracja programu “Krakowski Flis” spływem szkutą po Wiśle spod Wawelu. 10.00 Rozpoczęcie międzynarodowych zawodów w sportach wodnych dla harcerzy i skautów: wielobój polowy rafting, wyścig łodzi smoczych, wyścigi pływackie. Zawody odbędą się w Ośrodku Sportu i Rekreacji “Kolna”. Marzy jej się, by wszystkim podobały się zajęcia z programu „Razem po zdrowie”, które przygotowuje. Harcerstwo to nieodłączny element jej życia, dlatego odkąd pojawiły się pierwsze informacje na temat zlotu, wiedziała, że się na nim pojawi. Idąc do swojego gniazda, kilkuosobowa reprezentacja Hufca Głogów (Chorągiew Dolnośląska) opowiadała o tym, że podczas zlotu liczą na spotkanie z innymi harcerzami, a najbardziej chcieliby poznać skautów spoza granic Polski. Wystarczyła im tylko chwila w Krakowie, żeby nabrać pewności, że czeka ich tu wielka przygoda. Mimo że musieli wstać o bardzo wczesnej porze, by dojechać tu na czas, widać było w nich entuzjazm i radość z przebywania w tym miejscu. Zlotu Kraków 2010 nie mogła doczekać się druhna Agnieszka Kadela reprezentująca Hufiec Wadowice. Jej cel, który bardzo chciałaby zrealizować w trakcie imprezy, to lepsze poznanie technik harcerskich. Jest bardziej niż pewna, że przygotowane zajęcia będą wspaniałe, ale sama przyznaje, że nie wie dlaczego jest na zlocie, bo jak powiedziała „po prostu bardzo ją ciągnęło”. Członkini tego samego hufca, Dagmara Duda nie widzi lepszego sposobu na uczczenie i podsumowanie minionych 100 lat od takiego spotkania polskiego harcerstwa. Ma nadzieję, że braterska atmosfera udzieli się każdemu zlotowiczowi, co zaowocuje w wiele wspomnień. Wojtek Budzyński, który mieszka w Gnieździe KujawskoPomorskim jest z Hufca Bydgoszcz. Ma tylko 10 lat i mimo, że wielu członków jego drużyny nie mogło pojechać z nim na zlot, jest bardzo zadowolony że tu jest. Liczy na udaną zabawę, bo nie lubi nudy. Jest bardzo zadowolony, że ma już swoje miejsce w namiocie, bo jego podróż trwała 8 godzin, a po przyjeździe z ulgą odetchnął, że nie trzeba rozstawiać namiotów, w których mają spać. Wszyscy uczestnicy Zlotu Kraków 2010 zgodnie odpowiadają, że chcieliby poszerzyć tu grono swoich znajomych. Liczą na wspaniałą zabawę, sporą dawkę wiedzy oraz trochę nowych pomysłów, gotowych do wykorzystania. Za główny cel często stawiane jest też uczestnictwo w fakcie historycznym jakim są obchody 100-lecia harcerstwa w Polsce. Na razie atmosfera jest bardzo sympatyczna i chociaż oczekiwania są duże nic nie zapowiada jej pogorszenia. Anna Sędziak Każdy znajdzie coś dla siebie Rozmowa z hm. Ryszardem Polaszewskim - komendantem Centralnej Szkoły Instruktorskiej ZHP w Krakowie pełni funkcję koordynatora zlotowych konferencji. dla instruktorów chorągwi, które takich kursów nie organizują. Nasza szkoła organizuje liczne konferencje, ostatnia dotyczyła systemu pracy z kadrą, odbyła się w maju. Także na krakowskim zlocie organizujemy jedną z nich. Poświęcona jest kształceniu kadry w ZHP. - Na co dzień jest Druh komendantem Centralnej Szkoły Instruktorskiej, czym się ona zajmuje? - CSI zajmuje się przede wszystkim wspieraniem rozwoju rozwoju kadry kierowniczej i zespołów chorągwi oraz kadry kierowniczej Związku. Jest to rodzaj zespołu kadry kształcącej, tylko że na poziomie centralnym. - A konkretnie? - Konkretnie CSI organizuje przede wszystkim szkolenia i kursy. We wrześniu odbędzie się kurs kadry kształcącej głównie Na czym polega praca koordynatora konferencji zlotowych? Każda konferencja ma swojego organizatora. Praca koordynatora polega przede wszystkim na promocji i docieraniu z programem konferencji do jak największej liczby zainteresowanych. Koordynator zapewnia wsparcie techniczne organizatorom i odpowiada za system zgłoszeń. - Jak działa system zgłoszeń? - Niestety liczba miejsc jest ograniczona, dlatego każdy, kto chce wziąć w którejś z nich udział, powinien się zarejestrować. Można było to robić i można nadal drogą mailową. Oczywiście, aż do wyczerpania miejsc, podczas zlotu można zapisać się osobiście w zlotowej recepcji. - Dlaczego na zlocie odbywają się aż cztery konferencje metodyczne, czy jest to właściwe miejsce i czas do rozmawiania o metodyce? - Z pewnością tak! Pamiętajmy, że mija już 7 lat od wprowadzenia poważnych zmian metodycznych. Najwyższy czas powiedzieć, jakie elementy metodyczne nie działają prawidłowo i dlaczego. Czy wina leży po stronie założeń programowych, czy po prostu złego nauczania. Zlot jest wyjątkową okazją, gdy można dotrzeć do bardzo szerokiej grupy instruktorów, a zwłaszcza drużynowych. Co więcej - na zlocie mamy stosunkowo proporcjonalną liczbę instruktorów ze wszystkich chorągwi. Zwyczajna konferencja pewnie zostałaby zdominowana przez problemy o zasięgu regionalnym. Mamy nadzieję, że wnioski z tych konferencji będą konstruktywne i doprowadzą do ewentualnych zmian w metodyce i sposobach jej nauczania. - Ostatnie pytanie. Czy warto brać udział w konferencjach? Oczywiście. Chciałbym wszystkich zaprosić i zachęcić do udziału w konferencjach. Jest ich aż trzynaście, więc każdy znajdzie coś dla siebie. Udział w nich będzie interesujący i z pewnością poszerzy naszą wiedzę. Pierwsze zaczynają się w już w środę. Jeszcze raz serdecznie zapraszam! Marcin Jóźwiak 10.00 - 18.00 - Konferencja “Powstanie harcerstwa o jego udział w walkach o niepodległość i kształt granic odrodzonej Rzeczypospolitej” organizowana przez Komisję Historyczną Chorągwi Krakowskiej dla kadry ZHP, która odbedzie się w sali obrad Rady Miasta Krakowa przy pl. Wszystkich Świętych 3/4. 11.00 - Harcerska Kropla Braterstwa - Akcja Honorowego Krwiodawstwa aleja 3-go maja koło Stadionu Wisły. 14.00 - 16.30 - Konferencja “ZHP w konspiracji - Szare Szeregi” organizowana przez Stowarzyszenie Szarych Szeregów dla uczestników zlotu: harcerzy starszych, wędrowników i instruktorów. Konferencja odbędzie się w Namiocie Konferencyjnym na Błoniach. 18.30 - 20.30 - Koncert Zespołów “Perły i Łotry” oraz “EKT Gdynia”, które odbedą się na Błoniach. 20.00 - Uroczyste otwarcie wystawy “Ojczyzna - Nauka Cnota” koncertem harcerskiego zespołu “Wartaki”, który odbedzie się na Placu Szczepańskim i we wnetrzach Pałacu Krzysztofory. 20.30 - 23.00 - Występ Basi Stępniak - Wilk “Bombonierka” na Małym Rynku. Polska w sercu Śląska to pierwsza z imprez organizowanych przez Gniazdo Śląskie – dla jego mieszkańców i wszystkich chętnych z całego zlotu. Rozpocznie się po koncercie na scenie głównej zlotu. Impreza odbędzie się w środę, 18 sierpnia. Zabawa będzie sprawdzianem znajomości różnych dziedzin życia – filmu, słynnych postaci i sportu. Zawodnicy podzieleni na 4 drużyny będą konkurować w kilku kategoriach, popisując się między innymi znajomością polskich przysłów i poprawnością w łamańcach językowych. Wszystko to w przyjemnej biało-czerwonej atmosferze i przy brzmieniu muzyki. 3 Wędrówki po Krakowie By szczyty zdobywać K raków jest często nazywany “Miastem Czterech Kopców”. Każdy został wzniesiony przez ludzi i ma swoją wyjątkową historię powstania. KOPIEC KOŚCIUSZKI został usypany na wzgórzu świętej Bronisławy w 1820 roku, którego to wysokość to 333m n.p.m., a szczyt kopca jest 34,1m wyżej. Jest on również pomnikiem pamięci narodowej, ponieważ został usypany z ziem bitewnych, na których walczył Tadeusz Kościuszko (nawet z Ameryki Północnej). Kopiec przetrwał wojnę i ulewy lat siedemdziesiątych. Teraz gruntownie wyremontowany i oświetlony sprawia niesamowite wrażenie (widoczny jest z terenu zlotu). Stojąc na szczycie możemy podziwiać piękną panoramę miasta i nawet bardzo odległych okolic. KOPIEC PIŁSUDSKIEGO jest najwyższy, jego wysokość jest równa 36m, a znajduje się na wzgórzu Sowiniec (383m n.p.m.). Usypany został w 1934 roku czyli w dwudziestą rocznicę wymarszu z Krakowa I Kompani Kadrowej Legionów z ziem ze wszystkich pól bitewnych żołnierzy polskich z I Wojny Światowej. Po śmierci marszałka, pomnikowi nadano imię Józefa Piłsudskiego. Na miejsce można dostać się czerwonym i zielonym szlakiem od krakowskiego ZOO. Szesnastometrowy KOPIEC KRAKUSA znajduje się w okolicach Cmentarza Podgórskiego. Zgodnie ze zwyczajem, władca miał być pochowany na szczycie wzgórza. Znane są trzy ciekawe teorie dotyczące czasu i okoliczności powstania kopca. Pierwsza z nich mówi, że badania archeologiczne z lat 30. XX wieku przyjmują powstanie kopca najwcześniej na 500 lat p.n.e. oraz, że jego konstrukcja oparta była na wysokim słupie, od którego odchodziły plecione z wikliny przegrody zawierające ubitą ziemię i korzenie. Druga teoria oparta jest na odnalezionych w górnej partii NaszVIP kopca korzeniach potężnego, ale ściętego dębu, którego wiek oceniany jest na około 300 lat. Usunięcie dębu wiąże się z początkami chrześcijaństwa na ziemiach polskich, więc można wysnuć hipotezę o słowiańskim pochodzeniu kopca, czyli z VI-VIII wieku. Ostatnia teoria tłumaczy również powstanie KOPCA WANDY. Wiemy, że w kulturze celtyckiej kopce miały funkcję kultową. Azymut łączący Kopiec Kraka i Wandy jest zgodny ze wschodem słońca w dniu 1 maja, natomiast w okolicach Przemyśla kopce wyznaczają azymut na wschód słońca 1 listopada. Te dwie daty są bardzo ważne w kalendarzu celtyckim wyznaczają święta związane z podziałem roku na połowy. Te właśnie teorie udowadniają znaleziska po osadnictwie celtyckim w tych okolicach. Pod KOPIEC WANDY podjeżdża tramwaj nr 21. Jest to najbardziej zagadkowy kopiec. Przypuszcza się, że teren wokół kopca zasiedlony był już 2000 lat p.n.e. Sam kopiec powstał w VII wieku, jest wysoki na czternaście metrów. Na jego szczycie niegdyś stała figura Wandy (córki Kraka), teraz w tym miejscu znajduje się marmurowa rzeźba orła, zaprojektowana przez Jana Matejkę. Każde wzgórze jest związane z historią naszego kraju i warto je odwiedzić także, aby móc podziwiać niesamowite widoki. Kinga Farys Outdoorzaprasza P olish Outdoor Group jest stowarzyszeniem, którego głównym zadaniem jest propagowanie i edukacja w zakresie outdooru. Angielski termin outdoor to nic innego jak wszelkie sportowe i rekreacyjne aktywności, które odbywają się na łonie natury, a więc tak dobrze wszystkim znana turystyka górska, wędrówki z plecakiem, spływy kajakowe, jazda rowerem górskim oraz wspinaczka, alpinizm. Działania edukacyjne POG związane są z trzema najważnieszymi zagadnieniami, do których należą: bezpieczeństwo, technologia oraz ekologia. Nie ulega wątpliwości, że najważniejsze podczas wszelkich wypraw outdoorowych jest bezpieczeństwo. Wiąże się ono z odpowiednią oceną własnych możliwości, prognozy pogody oraz trasy wyprawy, a także z umiejętnościami udzielania lub szybkiego wezwania pierwszej pomocy w nagłych wypadkach. Bezpieczeństwo wypraw zależy również od właściwego doboru ekwipunku. Trzeba pamiętać, że współczesna odzież i sprzęt outdoorowy jest bardzo specjalistyczny - ciągły rozwój technologiczny powoduje, że na rynku dostępne są coraz nowsze, lżejsze materiały. Istotną rzeczą jest zatem właściwe ich dopasowanie do odpowiednich aktywności, ważne jest również ich użytkowanie zgodne z obowiązującymi zasadami oraz zaleceniami producentów. Trudno wyobrazić sobie dobrze zaplanowaną wycieczkę bez troski o to aby pozostawić górski szlak czysty i w nienaruszonej formie. Zbieranie po sobie odpadów Jestem optymistą J Donald Tusk, Prezes Rady Ministrów jest dla wielu rzeczą naturalną, pamiętajmy o tym jednak podczas każdej wyprawy, starajmy się również przekonywać innych do podobnego postępowania. Te trzy zasygnalizowane zagadnienia będziecie mogli poznać szerzej podczas szkoleń zorganizowanych przez Stowarzysznie Polish Outdoor Group. Zaplanowaliśmy bowiem zajęcia z zasad bezpiecznego poruszania się po górach, które poprowadzą specjaliści z Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowania Ratunkowego. Kolejne szkolenie będzie dotyczyło umiejętności odpowiedniego doboru sprzętu oraz odzieży outdoorowej, podczas wykładu poznacie m.in. zasady doboru warstw odzieży, uzyskacie podstawowe informacje dotyczące działania membran wodoszczelnych, oddychających i wiatroodpornych, dowiecie się również jaki sprzęt zabrać na górskie wycieczki, w zależności od czasu ich trwania oraz stopnia trudności. Wielką atrakcją powinna stać się również sztuczna ściana wspinaczkowa, na której będzie można spróbować swoich pierwszych kroków w pionie, a także poznać podstawowe węzły oraz zasady bezpieczeństwa. Całość alpinistycznych dopełnią wieczorne pokazy filmów górskich oraz spotkanie z najlepszym polskim wspinaczem skalnym Łukaszem Dudkiem. Możemy zagwarantować wieczory pełne przepięknych górskich pejzaży i, co najciekawsze, efektownych wspinaczek w wykonaniu najlepszych wspinaczy skalnych świata, dokonujących niebywałych i mrożących krew w żyłach wyczynów. esteśmy. Przyjechaliśmy. Zaczynamy. Dziś otwarcie. Jedni powiedzą, że jest wspaniale, mamy cudowny Związek. Inni, że przeciętny. Jedni pokazywać będą na zlocie piękne bramy, inni zwracać będą uwagę na błoto. Tak jak każdy z nas ma nieco inny charakter, tak każdy nieco inaczej ocenia rzeczywistość. Popatrzmy jednak obiektywnie, jakby z lotu ptaka (albo z Kopca Kościuszki) na zlot. I popatrzmy na harcerstwo. I co widzimy? Niezależnie od marudzenia, błota, kłopotów, możemy być dumni ze Związku Harcerstwa Polskiego. Nie tylko z naszej historii, ale i z dnia dzisiejszego. Przecież bardzo aktywnie pracujemy i nie jest nas wcale tak mało. Gdyby nie patrzeć z lotu ptaka, zejść niżej, okazałoby się, że są na mapie Polski białe plamy, są miejscowości, gdzie o harcerstwie po prostu zapomniano. Ale przecież, patrząc na imponujący zlot (nadal z Kopca Kościuszki) jesteśmy pewni, że jest coraz lepiej. Wszak każda chorągiew ma się czym pochwalić, wszak mamy (nadal mamy!) znakomite drużyny specjalnościowe, umiemy kształcić swych członków i czynimy to skutecznie. Są zuchy, jeżeli tylko znajdzie się wśród nas kolejny Antek Cwaniak, obok niego na pewno będą dzieci. Świetna metoda, dobre formy. Kiedy będzie nas pół miliona? Nie wiem, ale jestem optymistą i mam nadzieję, że wszyscy uczestnicy naszego zlotu też. Adam Czetwertyński 4 Otwarci Zamach na premiera Maszerujemy J uż o godzinie 9.00 zlotowicze z Gniazda Krakowskiego ustawiali się w szyku w alei 3 Maja i z niecierpliwością czekali na rozpoczęcie przemarszu. Wszyscy mieli przejęte miny i starannie poprawiali swoje umundurowanie, bo dookoła dużo było reporterów prasy, radia i telewizji. Całą kolumnę prowadziła Harcerska Orkiestra Dęta Hufca Ziemi Przemyskiej z Żurawicy. Po nich do wyruszenia przygotowywali się ułani i harcerze z 21 Konnej Drużyny Starszoharcerskiej ZHP „Taranta” z Andrychowa na koniach. Zaraz za nimi ustawione były dwie dorożki, które miały bardzo odpowiedzialne zadanie, bo przewoziły najważniejszych gości. N a apelu, gdy przemawiał Pan Premier, do sceny podeszła tajemnicza kobieta, która była ubrana w jasny płaszcz i niebieski beret. Funkcjonariusze Policji zauważyli coś dziwnego w jej kieszeni. Jak się okazało, Zajął tam miejsce reprezentant władz miasta - I zastępca prezydenta Miasta Krakowa Tadeusz Trzmiel oraz komendant Chorągwi Krakowskiej hm. Andrzej Żugaj. Dalej miejsce w kolumnie zajmowali harcerze z drużyny reprezentacyjnej i chłopcy z bębnami, by nadawać marszowy rytm całej kolumnie. Jednakowo umundurowani harcerze wyrównywali szyki, a za nimi stali inni uczestnicy zlotu z Chorągwi Krakowskiej, ustawieni w bardzo długiej kolumnie. Po paru chwilach cały pochód ruszył i od razu skupiła sobie uwagę przechodniów. KK AS Drużyna Sztandarowa G Dekada Harcerstwa Polskiego Wczoraj o godzinie 14.00 otwarta została wystawa „DEKADA HARCERSTWA POLSKIEGO”. Wystawa znajduje się na placu Szczepańskim w Pałacu Sztuki. Na wystawie zaprezentowane są różne historyczne sztandary oraz zdjęcia tak znakomitych postaci, jak Jan Rossman, Stefan Mirowski czy oczywiście Małkowscy. Wystawa pokazuje nam, że mimo iż minęło już 100 lat harcerstwo się w ogóle nie był to pistolet. Kobieta została zatrzymana - była to aktorka z harcerskiego teatru „Paradox”. a pistolet był rekwizytem teatralnym. Po tym zajściu Policja i funkcjonariusze Biura Ochrony Rządu sprawdzili wszystkie teatralne rekwizyty i materiały pirotechniczne. zmieniło, wciąż mamy te same ideały i w to samo wierzymy. Poczta Polska również postanowiła stworzyć coś specjalnego z okazji stulecia ZHP, wydana została seria znaczków. Małgorzata Osa zaprojektowała znaczek, na któym znajdują się postacie w mundurach harcerskich. Pokazują one kodem flagowym „100 lat”. Dodatkowo wydany został datownik i specjalna koperta. Wszystkie elementy zostały wydane w nakładzie 500 tys. AM dy zbliżaliśmy się do kolumny Chorągwi Krakowskiej, w oczy od razu rzuciła się nam drużyna sztandarowa. Wszyscy harcerze byli dobrze umundurowani i w napięciu czekali na wymarsz, podczas którego nieśli trzy sztandary: Chorągwi Krakowskiej, I Krakowskiej Drużyny Harcerskiej wywodzącej się z zastępu „Kruków” oraz Pierwszej Kompani Kadrowej. Nie była to ich pierwsza parada. Mimo to byli bardzo zdenerwowani i nie chcieli udzielić wywiadu. Na szczęście wśród harcerzy zobaczyłyśmy druha hm. Pawła Miłobędzkiego, zastępcę komendanta Chorągwi Krakowskiej do spraw programowych oraz od 5 lat drużynowego tej jednostki. Odpowiedział on na pytania dotyczące 5 Zabierzowskiej Drużyny Harcerskiej „Watra” im. Batalionu „Parasol”. Liczy ona 78 osób i działa w trzech plutonach przy trzech szkołach gimnazjalnych na terenie gminy Zabierzów. Ich zbiórki to nie tylko uczenie się kroku marszowego i prasowanie mundurów, bo także, jak inni harcerze, spędzają czas w lesie, na grach terenowych, śpiewają przy ognisku oraz jeżdżą na biwaki i obozy. Bycie cżłonkiem drużyny sztandarowej to powód do dumy. AK 5 ie Zlotu Harcerski Hejnał W Radość i zabawa czoraj o godzinie 12.00 rozpoczęła się ceremonia otwarcia - rozbrzmiał tez Hejnał Mariacki. Co ciekawe, był grany przez druha Wojciecha Fedmara z Chorągwi Podkarpackiej. Podchodził kolejno do czterech okien i wykonywał ten tradycyjny utwór. No właśnie, czy trudno jest zagrać Hejnał? - Nie, sama melodia jest dosyć prosta - wspomina Wojtek. - Jednak stres też robi Na rynku O godzinie 12.00 na Rynku Głównym w Krakowie odbyło się uroczyste rozpoczęcie zlotu. Honorowym gościem i jednocześnie osobą otwierającą obchody jubileuszu był prezes Rady Ministrów Donald Tusk. Wygłosił on krótkie interesujące przemówienie (patrz str. 1). Zapytaliśmy harcerki z Chorągwi Opolskiej o wrażenia i atmosferę spotkania. Ewa, Ania, Małgosia, Jula oraz Kasia były zgodne, że spotkanie było bardzo interesujące. Twierdzą, iż Donald Tusk posiada pozytywne nastawienie do harcerzy. Prawdopodobnie ma taka opinię na nasz temat ze względu na to, że sam kiedyś był szóstkowym w gromadzie zuchowej, a potem przez krótki czas harcerzem. Kolejną grupą harcerzy, swoje. Gdy człowiek się zdenerwuje, o pomyłkę nie trudno. O zagranie hejnału został poproszony przez organizatorów. Na co dzień gra w pięćdziesięcioosobowej orkiestrze, której tradycja sięga 1945 roku. - Łączymy się we wspólnej pasji, jaką jest muzyka i potrafimy się razem bawić, tak jak tutaj na zlocie. Jestem bardzo szczęśliwy, że mogę tu być. którą zapytałyśmy o wrażenia po spotkaniu z Donaldem Tuskiem byli druhowie z Piekar Śląskich - Mariusz, Tomek, Bartek i Rafał. Powiedzieli, że początek spotkania był bardzo sztywnie, aczkolwiek gdy premier zaczął motywować harcerzy do prężnego działania w organizacji i do tego, aby nie rezygnowali z harcerskiego stylu życia, zaczęli uważnie wsłuchiwać się w jego słowa. W trakcie uroczystości obecnych było ponad 50 ratowników ZHP. Nie doszło do żadnych poważnych wypadków. Najczęstszymi sytuacjami, w których była potrzebna pomoc ratowników, to omdlenia i zasłabnięcia. Powodem takich incydentów był fakt, iż uroczystości odbywały się w samo południe w upalny dzień. ES W czasie przemarszu harcerzy było dużo śpiewu a nawet pląsów. Wszyscy dobrze się bawili. Na samym rynku wchodzenie i ustawianie kolumn poszło całkiem sprawnie. Turyści z zainteresowaniem na nas patrzyli i podziwiali. Po apelu aktorzy harcerskiego teatru „Paradox” z Hufca Warszawa Praga Południe zaprezentowali przedstawienie na temat historii harcerstwa w czasach Andrzeja Małkowskiego, w latach późniejszych aż do czaśów współczesnych. KK Muszę dbać o linię S pacerujący z Rynku Głównego premier Donald Tusk zawędrował do Chorągwi Kujawsko-Pomorskiej. Tam Prezes Rady Ministrów miał zjeść obiad przygotowany przez harcerzy. Atmosfera w kuchni, mimo wagi wydarzenia, była luźna. Kucharze żartowali i śmiali się. Podczas gdy w kuchni trwały przygotowania, szef rządu pląsał i śpiewał z harcerzami. Doszło nawet do zakładu o deficyt budżetowy między Tuskiem a druhem Tomkiem. Zwyciężył nasz przedstawiciel :). Tuż przed obiadem premier podszedł do kucharzy po zupę i gdy harcerz zaproponował mu dokładkę, zażartował, że musi dbać o linię. Posiłkiem, który Donald Tusk zjadł, była pomidorówka z ryżem oraz kurczak w panierce z ziemniakami i sałatką. Po posiłku premier podpisał kronikę i pożegnał się z harcerzami. WJ 6 Stulecie w książce i na zdjęciach P ierwszego dnia zlotu działo się naprawdę dużo, każdy reporter miał swoje zadanie i każdy odwiedzał inne miejsce. Moim było odwiedzenie dwóch wystaw o zbliżonych tematach. O godzinie 13:00 pojawiłam się zatem w Bibliotece Jagiellońskiej na wystawie pt. „Sto lat Harcerstwa w zbiorach Biblioteki Jagiellońskiej”. Dla pasjonata historii harcerstwa myślę, że jest to idealne miejsce, gdyż jest to przegląd całych stu lat w pięciu działach: Narodziny Harcerstwa, ZHP w II Rzeczpospolitej, W Szarych Szeregach, Odrodzenie Powojenne i Harcerstwo Współczesne. Większość unikatowych książek z wystawy jest własnością biblioteki, ale można znaleźć też książki przekazane przez tragicznie zmarłego ostatniego prezydenta na uchodźctwie Ryszarda Kaczorowskiego, który objął honorowym patronat nad wystawą. Ta informacja dotarła B do organizatorów dopiero po katastrofie smoleńskiej. Jednak jego sekretarz wypełniając jego wolę i sam przywiózł książki z Londynu. Oprócz tego można obejrzeć jeszcze laskę skautową prezydenta miasta Krakowa druha Jacka Majchrowskiego. O 16.00 w Domu Piłsudskiego przy Oleandrach oficjalnie otwarto wystawę fotograficzną o naszym stuleciu. Oprócz zdjęć jest tam bardzo dużo pamiątek po Józefie Piłsudskim, ponieważ muzeum udostępnia nam – harcerzom - wszystkie swoje eksponaty. Zachęcam do zajrzenia na wystawę, gdyż na co dzień wpuszczane są tylko grupy zorganizowane. Jedna i druga wystawa czynna będzie przez cały czas trwania zlotu. Kilka kroków od Błoni - zapraszam! Katarzyna Mamak Budujemy dom G dy wstałam rano i udałam się na odprawę, dowiedziałam się, jakie będzie moje pierwsze zadanie. Miałam udać się do harcerzy z gniazda Chorągwi Wielkopolskiej i spędzić z nimi kawałek dnia. Kiedy zbliżyłam się do gniazda chorągwi, okazało się, iż znakiem wyróżniającym wszystkich Wielkopolskich harcerzy, są zielone kalosze z logiem chorągwi Harcerka dnia na każdej harcerskiej nodze. Na miejscu pwd. Natalia Olszewska przywitała mnie grabiami. Kwaterka przyjechała w czwartek. Zaczęła pracę około 11:00. Okazuje się, że było to za późno, jednak nie mieli na to żadnego wpływu: TIR złapał gumę, logistyk się spóźnił, ponieważ w jego samochodzie popsuła się skrzynia biegów, a oprócz tego pogoda nie sprzyjała wydajnej pracy. W zespole pracuje łącznie 38 osób, dowodzi nimi hm. Krzysztof Manista z 23 DSH Skaut z Krotoszyna. Na terenie gniazda harcerze zbudowali coś przypominającego na pierwszy rzut oka stojak na bojler, ale jednak będziemy mieli większe kolejki pod prysznice, ponieważ to jest lokomotywa. Warta zwrócenia uwagi jest pionierka, którą zlotowicze zamierzają wykonać bez użycia gwoździ. Natalia uchyliła mi rąbka tajemnicy, że planują zrobić bambusowy płot wokół całego gniazda. Wydawałoby się, iż pogoda dopisuje, ale jednak nie przez cały czas. Zaczął padać deszcz, ale nawet to nie popsuło chęci do działania. Wszyscy współpracowali i pomagali sobie nawzajem. Sami stwierdzili, że są ze sobą bardzo zżyci, dlatego łatwiej jest im pracować. Za chwilę ukończą swoje dzieło. Patrycja Tkaczyk asia Brezdeń od 10 lat jest harcerką w Hufcu Oława. Harcerstwo jest dla mnie jak rodzina. – opowiada – Mam tu wielu przyjaciół, dzięki którym mogę być sobą. Na zlocie szuka przede wszystkim motywacji. Kilka miesięcy wcześniej zastanawiała się nad odejściem z ZHP, ale podjęła decyzję o kontynuowaniu swojej harcerskiej przygody. Dziś nie żałuje. – Będąc na zlocie mam okazję nabrać energii do dalszej pracy. To bardzo ważne, gdyż od września będę przyboczną w gromadzie zuchowej. Bardzo się cieszę, że mogę tu być. Co prawda spóźniłam się trochę ze zgłoszeniem, ale na szczęście zwolniło się miejsce i mogłam przyjechać na zlot. Na pytanie o to, jak jej się tu podoba, Basia odpowiada bez wahania: - Jest świetnie. To mój pierwszy tak duży wyjazd, choć wcześniej byłam na wielu rajdach. Cieszę się, że nasz podobóz jest tak blisko innych hufców, dzięki temu będziemy się mogli lepiej poznać. Największa harcerska przygoda Basi? – Zeszłoroczny rajd „Arsenał”. Pojechaliśmy tam z drużyną pierwszy raz i byłam pod ogromnym wrażeniem. Oprócz tego bardzo lubię jeździć na rajdy „Granica”. O zlocie w Spale Na dzień inauguracji Jubileuszowego Zlotu Harcerstwa Polskiego w Spale wyznaczono 11 lipca 1935 r. Przybyły na zlot prezydent Ignacy Mościcki o godzinie 8 rano po odebraniu raportu od Przewodniczącego ZHP dokonał przeglądu drużyn harcerskich. Następnie po mszy świętej, odprawionej przez kapelana Pana Prezydenta księdza hm. Humpola, odbyła się uroczysta defilada. Defilującym towarzyszył niestety deszcz, który spadł nieoczekiwanie już podczas mszy. Defiladę rozpoczął II Zlot Polaków z Zagranicy. Na czele szła delegacja z Niemiec ze sztandarem, następnie z Austrii, Belgii, Brazylii, Czechosłowacji, Kanady, Litwy, Łotwy, Niemiec, Rumuni, USA., i Szwajcarii. Po krótkiej przerwie nadeszła defilada harcerzy, prowadzona przez komendanta zlotu hm. Olbromskiego. Czoło defilady stworzył poczet sztandarowy dawnego harcerstwa. Za nim podążały dwie drużyny honorowe: harcerek i harcerzy, oraz dawni harcerze. Harcerki prowadziła komendantka zlotu druhna Śliwowska i naczelniczka Wierzbiańska. Oryginalne szyki (chorągiew: pomorska – kotwice, poznańska – proporce, łódzka – łódź, wileńska – ornamenty kwiatowe) oraz stroje ludowe Ślązaczek wywołały podziw i oklaski wśród licznie przybyłych gości. Następnie defilowały skautki i harcerki z zagranicy. Po przejściu barwnych oddziałów zuchowych nadeszła kolej na harcerzy prowadzonych przez komendanta zlotu harcerzy Wądołkowskiego. Na czele szli skauci, następnie harcerze z zagranicy i harcerze. Znakomitą postawą wyróżniły się chorągiew poznańska, pomorska i gdańska. Kaja Drąg Zdjęcie ze zbiorów Muzeum Harcerstwa. 7 Dziesiątego o dziesiątej 10.08.2010 statnie dni były dla nas pełne podekscytowania, rosnącego tym bardziej, im bardziej zbliżała się chwila wyjazdu – dziesiątego o dziesiątej. Dziesiątego o dziesiątej słońce świeciło w najlepsze, mimo że ostatnio lało bezlitośnie. Dziesiątego o dziesiątej ptaki darły się jakoś tak inaczej, choć przecież tak zwyczajnie, jak zawsze. I ciężki plecak był dziwnie lekki, a wizja śniadań z obrzydliwie tanich obrzydliwych konserw wcale nie obrzydzała. Ekscytujący był ten dziesiąty o dziesiątej, wyczekany tak, że aż się niewyspana gęba sama cieszyła. Dziesiątego o dziesiątej każdy z nas znowu zobaczył te uśmiechnięte twarze z Piotrkowa, Bełchatowa i Bóg wie skąd jeszcze, tych ludzi, których cieszy, że drzewa rosną i że gra gitara. Dziesiątego o dziesiątej spotkaliśmy się na Trzech Morgach – MY, dumnie brzmiąca „drużyna sztabowa”. Co dziś zrobiliśmy? Zaczęło się od drobnej pionierki, przygotowania kilku półek, pryczy i menażkowca. A słoneczko cały czas nam przyświecało! Dziewczęta przygotowały obiadowe kanapki – i za to im chwała. Po „obiedzie” – niby nic takiego – załadowaliśmy tira. Zapas sosnowych żerdzi, deski, materace, koce, namioty, kanadyjki, wcześniej przygotowaną pionierkę i masę innych rzeczy. Nie brakowało spoconych skroni, tak samo jak nie brakowało rąk chętnych do pracy. Roześmiane oczy drugiej osoby dawały nam masę „powera” i wciąż pozostają największą nagrodą za trud dzisiejszej pracy – trud, do którego skromnie nikt się nie przyzna, ale z którego wszyscy jesteśmy bezczelnie dumni. Nie zabrakło dźwięków gitary i śpiewu, kiedy „kolejarzem” podawaliśmy ciężkie drewno na naczepę. Justyna zaledwie kilkoma akordami dodała wszystkim zapału. No i o dziwo, zmieściło się wszystko to, co musiało, bo my jesteśmy lepsi od WinZipa (znany program kompresujący dane). A kiedy O późnym popołudniem Wodzu jednym kopnięciem zrzucił mniej więcej 200-kilową klapę od naczepy, zamykając tym samym etap załadunku, huk uderzenia rozległ się po całym lesie. „Wodzu, ale drzwiami się nie trzaska” – padł w tle rozbrajający komentarz. Kolacja, zmęczone, ale usatysfakcjonowane oczy „sztabówki” i to wszędobylskie, sarkastyczne: „A mama mówiła, żebym został w domu ;)”. Zmrok i pożegnanie dnia również przyniosły zadowolenie, choć melancholijne. „Zlot zaczyna się dopiero 16-go, ale Wy zaczęliście ten zlot już dzisiaj” – powiedział w kręgu komendant hufca. Dziesiątego o dziesiątej rozpoczęliśmy Jubileuszowy Zlot 100-lecia Związku Harcerstwa Polskiego. 11.08.2010 Dzisiejszy dzień zaczął się bardzo wcześnie, bo już o 5:30. Po pobudce zjedliśmy pyszne śniadanie, posprzątaliśmy pokoje i wyjechaliśmy autobusem do w szpitalu, na szczęście jednak nie było groźne. Prace zakończyliśmy późną nocą i, mimo dużego zmęczenia i wysiłku, dzień zaliczamy do udanych i czekamy co przyniosą nam następne. 12.08.2010 O 7:30 obudził nas przeraźliwy głos druha Darka. Było to coś strasznego, a nasze piękne sny zostały przerwane w sposób okrutny. Pełni życia i energii oraz nadziei, że kiedyś się wyśpimy, poszliśmy na poranne siku do oddalonego o lata świetlne „toitoi’a”. Następnie, pokonując poranną rosę wróciliśmy do gniazda, położyliśmy się na swoich pryczach, aby po chwili z nich zejść i z uśmiechem na ustach udać się do pracy. Poszliśmy przenosić magazyn. Po ciężkiej, ale bardo owocnej pracy, zjedliśmy śniadanie, a następnie zabraliśmy się za budowę półek. Niestety, ku naszemu niezadowoleniu okazało się, że nie ma desek potrzebnych do ich budowy. Nie przeszkadzało to jednak nam, harcerzom, w tym, żeby je zrobić. Po kilku chwilach, troszkę dłuższych niż normalnie, w naszych namiotach stały już półki przecudnej wręcz urody. Nagle, ni stąd ni zowąd, usłyszeliśmy głos naszego druha komendanta, który poinformował nas o tym, że znów musimy wrócić do roboty. Oczywiście, ochoczo spełniliśmy jego życzenie. Zaczęliśmy, tradycyjnie już od przenoszenia rzeczy z miejsca na miejsce. Tym razem, dla odmiany chodziło o magazyn. Długo wyczekiwanym „punktem programu” był obiad – posiłek bardzo smaczny i pożywny, aż łyżka w zupie stawała. Potem nastąpiło krótkie LB (trwało niecałe 25 minut). I znowu do roboty! Dzięki naszej wytężonej pracy Krakowa. Droga upłynęła szybko. Na miejsce dotarliśmy około 11, a tam już czekała na nas wielka, czerwona ciężarówka. Przy rozładunku nawet udało nam się niczego nie zniszczyć. Parę minut później można było zobaczyć rozstawione nowe, piękne namioty. Dzięki Hani i Bałkiemu zjedliśmy ponownie pyszny, kanapkowy obiad i napiliśmy się wyśmienitej kawy Inki. Po posiłku pełni sił wzięliśmy się do pracy. Naszym celem było zbudowanie sobie prycz. Dla niektórych okazało się to bardzo niebezpieczne, jak na przykład dla Maćka, który wbił sobie siekierę w nogę, co skończyło się wizytą powstał plac apelowy, stanęły banery, stołówka. Przenieśliśmy również drewno – najpierw z jednego miejsca na drugie, a potem z drugiego na trzecie. Wieczorkiem skonsumowaliśmy kolację, standardowo dzięki Hani i Bałkiemu, a następnie nadszedł czas na mycie, czyli to, co harcerze lubią najbardziej. Niektórzy czekali naprawdę długo, żeby choć na chwilę zanurzyć w wodzie swoje ciała i obmyć się z „pamiątek” po ciężkiej pracy. Po tej pięknej chwili nastąpiła jeszcze piękniejsza, ponieważ umyci udaliśmy się na swoje prycze w celach regeneracyjnych. 13.08.2010 Dzisiejszy dzień rozpoczął się bardzo pozytywnie, ponieważ wstaliśmy 2 godziny wcześniej. swojego szczepu, a my w ekipach stawialiśmy kolejne banery. Gdy już udało się je postawić we względnym pionie, ruszyliśmy Miejsce naszego zakwaterowania wygląda na prawie skończone, jeszcze tylko megawielka siatka maskująca nad obozem, ale to dopiero późnym popołudniem. Po przedpołudniowym maltretowaniu drewna piłami, siekierami, gwoździami, młotkami i miarkami, doczekaliśmy obiadu, który przygotowała ekipa w składzie: Miron, jako siekacz mięsa, Bałki jako mieszacz gulaszu i Hania nadzorująca. Popołudnie spędziliśmy standardowo na ciężkiej pracy. 14.08.2010 Adam nie krył zaskoczenia, gdy obudził się w moim towarzystwie. Około 6 rano dotarliśmy z Manią i Karoliną na zlot. Na nudę nie mogliśmy narzekać. Trzeba było powiesić banery przedstawiające fragmenty Łodzi oraz rozwiesić siatkę maskującą nad obozem. Upał strasznie dawał nam się we znaki. Siatka była dla nas prawdziwym wybawieniem. Po poobiednim odpoczynku szczep Kora zabrał się za stworzenie własnej wystawy – wycinanie lilijek, przyklejanie fotek itp. Każdy miał jakieś zajęcie. Mnie i Ksaweremu przypadło rozplątywanie kilku kilometrów sznurka, który ktoś poplątał. Robotę przerwała nam zbiórka. Otrzymaliśmy koszulki, czerwone z logo zlotu oraz niezbędniki najnowszej generacji. Widelec, łyżka i nóż w jednym kawałku plastiku. Po rozdaniu prezentów podzieliliśmy się na kilka ekip. Kora nadal robiła wystawę na kolację, a po niej uraczyliśmy się zimnym prysznicem. Gdy już wszyscy byli czyści, zebraliśmy się na śpiewankach, a koło północy przegłosowaliśmy pójście spać. 15.08.2010 Pada… Jednak krople deszczu nie dają rady zagłuszyć naszego śmiechu czy zetrzeć z twarzy uśmiechów. Wręcz przeciwnie. Nad obozowiskiem naszej drużyny sztabowej wisi już około 600 m2 siatki maskującej. Do tej pory, jako jedni z niewielu mamy swój własny, prywatny, kojący cień. Spływających wodą namiotów strzegą totemy – pająk, jaszczurka, wąż, dzik, jeleń, łoś i kot. Postawiliśmy mnóstwo banerów, rozwiesiliśmy na rusztowaniach wizerunek ulicy Piotrkowskiej w Łodzi, symbolizującej nasze gniazdo łódzkie. Mamy ogrodzenie, plac apelowy, prąd, a nawet punkt czerpania wody. Posiłki jemy pod wielkim namiotem, tzw. gwiazdą. Wykonaliśmy też całą masę prac pionierskich i zdobniczych w drewnie. A to wszystko naszymi własnymi rękoma – harcerskimi dłońmi, które co wieczór łączą się w bratnim kręgu, by pożegnać dzień. pion. Justyna Niewiadomska trop. Marzena Kołodziejska ćw. Michał „Benedykt” Niedzielski ćw. Maciej Staruchowicz ćw. Szymon Stolarz wyw. Michał Warcholiński 8 Jaki związek? Leśna Szkółka N a zlocie w Krakowie można spotkać harcerzy z różnych stron świata. Udało mi się porozmawiać z hm. Janem Potrykusem, komendantem Hufca Harcerstwa Polskiego “Leśna Szkółka - KASZUBY” w Szwecji, który opowiedział o tamtejszym harcerstwie. Hufiec powstał 25 lat temu, choć stał się w pełni niezależny 5 lat później i w przyszłym roku będzie obchodzić dwudziestolecie swojego istnienia. Planowana jest huczna impreza, na którą druh serdecznie zaprasza wszystkich zlotowiczów. Ma ona odbyć się 14 maja 2011 roku. Hufiec “LS-KASZUBY” wspomaga dzieci z Polski. Rokrocznie zbierają pieniądze (około 30-40 tysięcy złotych) na rzecz dzieci niepełnosprawnych. Przez 20 lat uzbierali już około pół miliona, co jest bardzo dobrym wynikiem. Ich obozy organizowane są zawsze w polskich bazach. Powód tego jest bardzo prosty. Transport wszystkich materiałów ze Szwecji byłby bardzo kosztowny, a ponadto druh nie ukrywa, że chcą po prostu wspomóc polskich przyjaciół. Organizując obozy w Polsce chce uratować młodych ludzi przed wynarodowieniem, poprzez naukę języka polskiego i patriotyzmu. A udaje się to, ponieważ około 70% harcerzy tego hufca wróciło już do Polski. Druh opowiada o tym, jak kadra szkoli harcerzy, jak przeżyć w trudnych warunkach i nie ukrywa, że jest to podstawowy cel działania. Każdy uczestnik zlotu, który przybył ze Szwecji, zna podstawy pierwszej pomocy i potrafi uratować siebie i innych w najróżniejszych Konkurs! J ak zauważyły setki naszych fanów, w pierwszym numerze „Skauta Krakowskiego” chochlik drukarski zjadł na ostatniej stronie kawałek tekstu. Drodzy czytelnicy! Ogłaszamy konkurs. Dokończcie tekst zjedzony przez chochlika! Przyślijcie do nas końcówkę tekstu. My jej nie mamy, więc wybierzemy najlepszą waszą wersję (albo więcej!), wydrukujemy w numerze 3, zaś autora nagrodzimy skromną, ale miłą nagrodą. Czekamy dziś do godz. 14.00! Możecie przynieść sytuacjach. W hufcu działają sekcje kajakowe, wspinaczkowe, żeglarskie itp. Ponadto, żeby stać się wędrownikiem, należy umieć poradzić sobie w różnych trudnych sytuacjach. Ale dlaczego? Druh opowiada, że starają się nauczyć rzeczy, których harcerze nie nauczą się w szkole czy od rodziców. Komendant wychwala jednego z instruktorów, który przepłynął Bałtyk kajakiem. Hufiec zrzesza ludzi w wieku od 6 do 66 lat a liczy około 170 osób. Niestety, na zlocie gościmy jedynie 17 reprezentantów tego hufca, ponieważ w Szwecji jest już rok szkolny i nie wszystkim udało się pojawić. Mimo wszystko mam nadzieję, że będzie to niezapomniany zlot w mile spędzonej atmosferze :) Weronika Jęksa teksty do redakcji, ul. Focha 39 (piwnica) lub mailem [email protected]. Redakcja Przyślijcie do nas końcówkę tekstu. My jej nie mamy, więc wybierzemy najlepszą waszą wersję (albo więcej!), wydrukujemy w numerze 3, zaś autora nagrodzimy skromną, ale miłą nagrodą. Czekamy dziś do godz. 14.00! Możecie przynieść teksty do redakcji, ul. Focha 39 (piwnica) lub mailem [email protected]. Redakcja G azeta Zlotowa rządzi swoimi prawami. Jednym z nich jest pewnie to, że teksty winny być krótkie, bo kto ma głowę wśród atrakcji zlotowych do czytania długich elaboratów. Więc ja też – choć przyjdzie mi to z trudem – spróbuję krótko. Posłużę się myślami, które zaczerpnąłem od moich harcerskich mistrzów i przyjaciół, którzy odeszli już na Wieczną Wartę. Można powiedzieć, że jest to taki bardzo skrótowy ich testament. Lub przynajmniej to, co uznaję w ich postawach za najważniejsze. Związek po pierwsze powinien być szeroki, różnorodny i OTWARTY dla każdego, któremu ideały harcerskie są bliskie. Mój harcerski przyjaciel i mistrz, hm. Kazimierz Bogdan Schütterly, przewodniczący Kręgu Białej Podkładki, nauczył mnie, że siłą harcerstwa jest jego bogactwo programowe, polegające na ciągłym wychodzeniu z ciasnych ram, w które usiłują nas niekiedy zaszufladkować harcerscy ortodoksi, najczęściej używając jako argumentu ważności tradycji. Zauważmy, że gdyby się ściśle tradycji trzymać, nie byłoby na przykład harcerskiego żeglarstwa, ani Nieprzetartego Szlaku, ani harcerstwa górskiego, ani harcerskiej ekologii, a na obozach porozumiewalibyśmy się ze sobą telefonem na korbkę. No i śpiewalibyśmy tylko kilkanaście piosenek, bo wszystkie następne już były nowe, a zatem nie tradycyjne… Po drugie, Związek powinien zapewniać wszystkim dzieciom PRAWO DO HARCERSTWA. To rozumiem dzięki hm Barbarze Panaś, dla swoich – Babci Panasiowej z Mszany Dolnej. Bo harcerstwo jest wielką, wypracowaną przez kilka pokoleń wychowawców, polską wartością, do której prawo powinno mieć każde dziecko. Może z tego prawa nie skorzystać, ale taką możliwość powinno mieć. Bo – jak mówiła Babcia Panasiowa – my się spieramy, dyskutujemy, publikujemy, wciąż się organizujemy, zmieniamy struktury, statuty, władze – a dzieci w międzyczasie wyrastają, i jeśli im się tego nie zapewni, już nigdy nie będą miały szansę przeżyć harcerskiej przygody. No i najważniejsze – Związek powinien WSPÓLNOTĄ ludzi, którzy pełnią SŁUŻBĘ w duchu wzajemnego BRATERSTWA. To dla mnie najważniejsze przesłanie hm Stefana MIROWSKIEGO, z którym dobre harcerskie losy pozwoliły mi kiedyś współpracować przy kreowaniu nowej wizji Związku z początkiem lat dziewięćdziesiątych. Ktoś się może żachnąć, że piszę tu rzeczy dla wszystkich oczywiste. Wiem. Ale sprawa w tym, że druh Stefan to co głosił, po prostu czynił. Nie tylko od święta, na co dzień. Był człowiekiem służby i braterstwa; i przy tym – nie umiem tego inaczej nazwać – wspólnototwórczym. Zakładał dobrą wolę każdego człowieka. Na przykład za czasów Stefana nikomu nie przyszłoby do głowy odkładać na Radzie Naczelnej dyskusję nad jakimś dokumentem, bo nie został on przedstawiony regulaminową ilość dni wcześniej członkom Rady. Niewątpliwie, jedna rzecz łączyła i Stefana, i Bogdana, i Babcię Panasiową. Dla nich od statutów, uchwał i regulaminów zawsze ważniejszy był CZŁOWIEK. I niech to pozostanie głównym przesłaniem tego tekstu. Cóż, bardzo chciałbym być taki jak Bogdan, jak Stefan, jak Babcia. Wiem, że nie potrafię. Ale staram się. Cóż, nieważne jak bliscy jesteśmy naszych ideałów. Ważne, że one są wielkie… Hm. Jarosław Balon HR. Kuklik Górski Dzisiaj na Błoniach jest sprzedawana obnośnie Gazeta Krakowska wraz z dodatkiem o ZHP i naszym Zlocie. Kosztuje 1,60 zł, wraz z nią dołączona jest mapa Krakowa. SKAUT KRAKOWSKI Dziennik Jubileuszowego Zlotu Stulecia Harcerstwa Kraków 2010 Głowna Kwatera Związku Harcerstwa Polskiego Redaktor naczelny: phm. Karol Gzyl Zastępca redaktora naczelnego: hm. Adam Czetwertyński Łamanie: Karolina Dopierała Redakcja: Zespół Druk: Poskapresse sp. z o.o. Drukarnia Sosnowiec Milowice