tutaj - Ruch Chorzow
Transkrypt
tutaj - Ruch Chorzow
nr 11/2013 strona 11 Wspomnienie o Niebieskim Rycerzu Niedzielny poranek. Wszyscy dzwonią z tą informacją. Gerard Cieślik nie żyje! Idę do kościoła i jadę prosto na Ruch. Zaczynają pojawiać się kibice ze zniczami... Z Mirkiem Mosórem w strugach deszczu ustawiamy namiot. Donata Chruściel przygotowuje zdjęcie. Ktoś przynosi kwiaty. Ktoś inny wiesza szalik. Adam przywozi sztalugę. Prowizoryczne miejsce pamięci gotowe. Przemoczony wracam do domu. Po drodze mijam kibiców ze zniczami. Do wieczora setki ludzi modliły się na Ruchu za Gerarda Cieślika. Poniedziałek rano, na Ruchu wielkie poruszenie. Jak godnie pożegnać pana Gerarda? Tysiące pomysłów, spotkanie z rodziną i wielka mobilizacja całego miasta. Zarówno kibiców, mieszkańców, jak i miejskich instytucji. Wszędzie życzliwość. Wtorek, godz. 18, mecz Ruch - Zawisza. Myślę, że nikt nie zapomni tych pierwszych piętnastu minut ciszy i tego co nastąpiło później. Cały stadion powtarza imię i nazwisko Gerarda Cieślika. To „Geeeeraaard Cieeeeśliiik” zapamiętają wszyscy do końca życia. Czwartek, godz. 18, stadion Ruchu jeszcze pusty. Stoję z Hetmanem i zastanawiamy się nad tym, czy przyjdą ludzie. Nasze wątpliwości szybko zostają rozwiane. Około 4000 kibiców pojawia się na stadionie, by pożegnać swojego piłkarza. Modlitwa, łzy, śpiewy kibiców i piękne kazanie Księdza Mirka. Czy ktoś je zapomni? Wszyscy skandują „Gerard Cieślik”, „na zawsze w naszej pamięci”, „dziękujemy, dziękujemy” ... W piątek od rana świeci słońce. Podążam w stronę kościoła WNMP. Na budynku MDK Batory wielkie zdjęcie Gerarda Cieślika, to samo co na stadionie, ale tu wydaje się dużo większe. Godzinę przed rozpoczęciem uroczystości jest już sporo ludzi. Kościół wypełnia się wiernymi. Cisza, łzy i trumna, w której spoczywa Gerard Cieślik. Eucharystia z piękną oprawą. Po Mszy św. rusza kondukt tak wielki, jakiego Wielkie Hajduki jeszcze nie widziały. Ludzie w oknach, na chodnikach. Dzieci przed szkołą, oddające ostatni hołd Honorowemu Obywatelowi Chorzowa. 10 tysięcy ludzi żegna Gerarda Cieślika. Obok rodziny stoją: Zbigniew Boniek, Antoni Piechniczek, Waldemar Fornalik i wielu innych wybitnych przedstawicieli polskiego futbolu. Jest premier Jerzy Buzek. Tłum tak wielki, że nie wszyscy zmieścili się na cmentarzu. Stoję bardzo blisko. Spoglądam na zrozpaczoną rodzinę, płaczących kibiców. Słucham ostatnich pożegnań i widzę obraz pana Gerarda... Jako bajtel Kiedy wychowywałem się na Prostej - prawie sąsiad. Tata pokazał mi go, jak wraca do domu. Jak rozmawia z Wyrobkiem. Taki normalny chłop, a tata mówi, że bohater, bo „nawet pokonał Ruskich”. Pamiętam jak wszyscy na ulicy Prostej mówili, ze Gerard Cieślik się przeprowadza, ale na szczęście tuż obok, do nowych wieżowców ChSM na Kalinie. Jako listonosz Kiedy pracowałem na poczcie, dane mi było przeżyć coś magicznego, niesamowitego, kiedy gościłem w domach mistrzów. Najpierw Gerard Suszczyk, potem Ewald Cebula, aż kiedyś stanąłem przed drzwiami z szyldem „Cieślik”. Zadzwoniłem i otworzył pan Gerard. Wypłaciłem emeryturę i zaczęła się fajna rozmowa. Oczywiście o Ruchu. Mogłem dotknąć proporczyka wyszytego przez Wodarza, zobaczyć pamiątki i na koniec dostać mały proporczyk z autografem dla syna Łukasza. Jako radny Pamiętam jego uśmiechnięta twarz, kiedy już dobrze się znaliśmy i zrobiłem dla niego autogramy. Cieszył się, ze będzie mógł je wysyłać do kibiców z całej Polski. Fakt, prawie każda rozmowa z poznanymi kibicami na innych stadionach zaczynała się od jednego pytania: „jak tam z Cieślikiem?” Kiedy zadzwoniłem do niego z informacją, że w Urzędzie zastanawiamy się, jakie imię ma mieć stadion na Ruchu, pan Gerard nie dał mi skończyć. Nie pomyślał, że chodzi o niego. Przerwał spontanicznie... „Tylko Wilimowskiego, to był najlepszy piłkarz, jakiego pamiętam. Zrobili z niego Niemca, a on chciał, by na okładce wydanej o nim w Niemczech książki było jego zdjęcie z Orłem na piersiach. Mam tę książkę.” Poznałem Gerarda Cieślika jako wspaniałego człowieka i kibica. Nie pamiętam go jako piłkarza. Znam tylko legendę o Niebieskim Rycerzu, którą przekazałem synowi. On będzie opowiadał ją dalej. Ostatnie chwile przy grobie. Trzeba dać szanse innym złożyć hołd. Ostanie spojrzenie na mogiłę, w której na zawsze spocznie ciało Gerarda Cieślika w stroju reprezentacji Polski. Taka była jego wola. W Niebie wszystko już będzie Niebieskie... Ryszard Sadłoń CHORZOWSKA SPÓŁDZIELNIA MIESZKANIOWA