Czem jest Liga Narodów? Polsko-litewski zatarg mniejszościowy.

Transkrypt

Czem jest Liga Narodów? Polsko-litewski zatarg mniejszościowy.
Cena ta eizetnpląr* 10 fen.
Przedpłata
wynos? w Niemczech miesić-znie 1,50 mk
z odnos7eniem do domu 1.86 mk.
-
Cena za egzemplarz Iff feu.
felefon
40 i 45
Air. 880__________________
Czem jest Liga Narodów?
(C. P.) Z powodu wielkiego znaczenia, jakie w
polityce międzynarodowej odgrywa Liga Narodów,
dobrze będzie zdać sobie sprawę, czem jest ona w
życiu narodów. Zwłaszcza teraz, gdy cojeno skoń­
czone ósme zgromadzenie ogólne Ligi nie na ostatku
za przyczyą znanej polskiej rezolucji pokojowej
przystąpiło do gruntownego rozpatrywania spraw
rozjemstwa, rozbrojeń, wzajemnego niezaczepiania
się, warto dokładniej zapoznać się z Ligą Narodów.
Pierwsza częścią traktatu wersalskiego, pod­
pisanego przez Entente i Rzeszę Niemiecką dnia 28.
czerwca 1919 roku a przyjętego przez t. zw. nie­
mieckie zgromadzenie narodowe 16 lipca łegoż sa­
mego roku, jest statut Ligi Narodów. Sam wstęp
tegoż statutu wskazuje wyraźnie na cele i zadania
Ligi Narodów.
.
Liga Narodów stworzona jest w celu rozsze­
rzenia współpracy narodów i zagwarantowania
pokoju i bezpieczeństwa światowego. Dla tego
członkowie Ligi Narodów zobowiązują się nie roz­
poczynać wojen, podtrzymywać między narodami
stosunki pokojowe, ugruntowane na sprawiedliwo­
ści i honorze, uznać zasady prawa międzynarodo­
wego jako wytyczne działalności wszystk'ch
państw, czynić zadość wymaganiom sprawiedliwo­
ści i śiśle przestrzegać traktatów międzynarodo­
wych.
Dalsze artykuły mają znaczenie bardziej tech­
niczne i dają wskazówki, w jaki sposób przepro­
wadzić powyższe cele. Częściowo artykuły te są
bardzo ostre, n. p. wymagają one, że państwa, które
zawarły umowy sprzeciwiające się statutowi Ligi,
natychmiast traktaty te muszą zlikwidować. _ Jeżeli
jedno państwo rozpocznie wojnę, nie szukając po­
przednio porozumienie z przeciwnikiem w drodze
przewidzianej w statucie, wtenczas Liga Narodów
występuje przeciw temu państwu jako zakłócicielo
wi pokoju i w danym wypadku nawet siłą zbrojną
zmusza go do zachowania pokoju.
mmm
państw i narodów zależy, czy Liga Narodu.y bidzie
się istotnie rozwijała i zadania swe prędzej czy
później wypełni.
A
.
Jeżeli natomiast chcesz, żeby usunąć ze świata
widmo wojny podobne i straszniejsze jeszcze w
swych skutkach jak ostatnia wojna światowa; —
Jeżeli chcesz, żeby twe dzieci nic Stały s;ę
„Kanonenfutter“ dla tych, którzy w wojnie whVą
interes, —
jeżeli chcesz, żeby skończyła się między pań­
stwami nienawiść, a nastąpiło porozumienie i posza­
nowanie każdej narodowości; —
jeżeli chcesz dalej, żeby wszelkie sprawy mię­
dzy narodami traktowano sprawiedliwie; —
jeżeli wreszcie chcesz, żeby nasz byt narodowy
sie polepszył, i żebyśmy w miejsce ucisku otrzymali
nasze prawa, o które walczymy ciężko, ażeby szanmenalmczM muS*0* Lidze Narodów
widzieć
"Ti; SS SffÄi.»
Wania nad sprawami timiGlszościowemi. Dlatego
nasz los ją obchodzić musi. To jest szczególny po;
wód, dla którego tą instytucją musimy się bardziej,
niż dotychczas interesować.
. .
Tu i ówdzie powstały wśród nas koła potę u J
organizacji Przyjaciół Ligi Narodów, która rozwija
REDAKCYA l ADMIM8TRACYA
w Bytomiu,
ulica Elektoralna (Kurfürstenstrasse) 19.
felelon
Piątek, 7-go października 1927
na wiersze milimetrowe 8H
Vlersz milimetrowy (szer. 35 mm — jeden tam i j j
kosztuje M) ten.
W
OGŁOSZENIA oblicza się
Rok 80 IfiZLfiST 6li"*r
Polsko-litewski zatarg mniejszościowy.
Wilno. Według komunikatu, ogłoszonego w śro­
dę po południu przez Kuratorium Okręgu Szkolnego w
Wilnie, kurator tego okręgu zarządził w dniu 5 bm.
zamknięcie prywatnego seminarium nauczycielskiego li­
tewskiego towarzystwa oświatowego w Wilnie „Ritas“,
oraz 48 prywatnych szkół, dotychczas prowadzonych
przez to samo towarzystwo, a mianowicie w powiecie
lipskim 18 szkół, wileńsko-trockim 25 szkół, a w po­
wiecie święciaftskim 5 szkół.
Wilno. W środę odbyła się u wileńskiego woje­
wody konferencja prasowa, w której wzięli udział
przedstawiciele wszystkich dzienników tutejszych. Kon­
ferencja zwołana została w tym celu, aby dać opinii
publicznej należyte oświetlenie dokonanych z polecenia
Rządu przez tutejsze władze administracyjne areszto­
wań szeregu działaczy litewskich na obszarze Wileńszczyzny oraz zamknięcia pewnej liczby szkół litew­
skich, działających na tym obszarze. Wojewoda Raczkiewicz złożył wobec przedstawicieli prasy następujące
oświadczenie.
Kolejne Rządy polskie stale trzymały się zasady
przyznawania mniejszości litewskiej w Polsce prawa
swobodnego rozwoju jej odrębności narodowej w prze­
ciwieństwie do rządu litewskiego, który niestety stale
stoi na gruncie" prześladowania mniejszości polskiej na
Litwie. Obecny rząd marszałka Piłsudskiego stosował
politykę pojednania pomiędzy zamieszkującymi na
wspólnej ziemi ojczystej obywatelami polskiej i litew­
skiej narodowości, starając się łagodzić i usuwać tarcia
narodowościowe. W tym celu Rząd marszałka Pił­
sudskiego w przeciwieństwie do rządu litewskiego:
1) zezwolił mniejszości litewskiej na utworzenie róż­
nych rodzajów szkół, 2) ułatwiał nadgranicznej ludno­
ści litewskiej przekraczanie granicy, celem umożliwie­
nia jej użytkowania gruntów, położonych na teryto­
rium litewskim, 3) zezwolił działaczom litewskim, za­
mieszkałym tak w Polsce, jak i na Litwie, na przekra­
czanie granicy w obu kierunkach, 4) zezwolił obywa­
telom litewskim na masowe przybycie z Kowna do Wil­
na na obchód żałobny pogrzebu wileńskiego działacza
litewskiego śp. Bazanowicza i otwarł szeroko granicę
dla pątników litewskich, zamierzających przybyć z Li­
twy do Wilna na uroczystości koronacyjne Obrazu
Ostrobramskiego, 5) nie stawiał żadnych przeszkód w
zakładaniu i szerzeniu w Polsce działalności całego sze­
regu stowarzyszeń litewskich. Wszystkie te posunię­
cia rządu polskiego były ożywione nadzieją stworzenia
warunków zgodnego współżycia zamieszkałej w Pol­
sce ludności litewskiej z ludnością polską i podyktowane
koniecznością ułożenia przyjaznych stosunków sąsiadu­
jących z sobą państw, z których to państw Litwa nie­
stety stale podkreślała i podkreśla, że pozostaje w sta­
nie wojny z Polską. Po otrzymaniu wiadomości, że
rz«ąd litewski zamierza wystąpić przeciw ludności pol­
skiej na Litwie a zwłaszcza przeciw szkolnictwu pol­
skiemu na Litwie, władze polskie w lipcu br. zwróciły
się do^ prezesa litewskiego towarzystwa oświatowego
„Ritas w Polsce z prośba udania się do Kowna w celu
wpłynięcia na miarodajne litewskie czynniki rządowe,1
aby się wstrzymały od zamierzonej akcji antypolskiej*
która spowoduje niezwykłe oburzenie opinji polskiej i
zmusi rząd polski do zastosowania polityki odwetu.
Nie zważając na stałe podkreślanie ze strony rządu
polskiego pokojowych dążeń, rząd litewski rozpoczął
ostatnio masowe prześladowanie ludności polskiej na
Litwie i wydał zarządzenia dążące do załamania pod­
staw całego zarządzenia dążące na Litwie, łamiąc
w ten sposób elementarne prawa mniejszości polskiej,
zagwarantowane traktatami międzynarodowymi. W ten
sposób postępując rząd litewski zmusił rząd polski do
zastosowania odwetu wobec wyłącznie tych odłamów
litewskiej mniejszości w Polsce, które były wyraźnie
zaangażowane w akcji wrogiej państwu polskiemu.
W wykonaniu polecenia rządu polskiego w dniu 3 b. m.
na terenie województwa wileńskiego władze przepro­
wadziły zarządzenia podane wyżej w pierwszym tele­
gramie, aresztując ponadto szereg osób z pośród dzia­
łaczy litewskich czynnych na terenie wileńskim.
Mocarstwa zachedn.-europejskle
a 8©-l@?i@ Hmdenburga.
Amnestia.
Berlin. „Frankfurter Zeitung“ i „Vorwärts“ zwra­
cają uwagę, że w dnoiu 80-ej rocznicy urodzin Hindenburga nadesłały do Berlina depesze gratulacyjne tylko
mniejsze mocarstwa, natomiast z większych państw
nadesłali depesze gratulacyjne tylko prezydent Stanów
Zjednoczonych Coolidge oraz papież, zaś mocarstwa ta­
kie jak Anglja, Francja, Polska, Włochy i Czechosło­
wacja nie nadesłały oddzelonych depesz, ograniczając
się do oficjalnych gratulacji, złożonych w imieniu całe­
go korpusu dyplomatycznego przez nuncjusza apostol­
skiego o Pazelliego. „Frankfurter Zeitung“ i „Vossische Zeitung“ twierdzą, że rządy mocarstw locareńskich
umówiły się już przedtem między sobą, aby w dniu
urodzin flindenburga monarchowie i prezydenci tych
państw przesłali serdeczne życzenia prezydentowi Rze­
szy. Wskutek jednak mowy tannenberskiej plan ten
został zaniechany i wszystkie mocarstwa locareńskie
postanowiły, że zachowają całkowite milczenie. „Vor­
wärts“ oświadcza, że fakt ten należy stwierdzić z ubo­
lewaniem, jak dowód dalszego pogorszenia się atmosfe­
ry w niemieckiej polityce zagranicznej. _____
...nim i.--------"TT“*^—WW111
się na całym świecie. Dotychczas jest tych kół
wśród nas zamało. Powinny one być wszędzie.
Powiększenie ich liczby świadczyć będzie najlepiej
o tern, czy ludność nasza interesuje się sprawą Ligi
Narodów. Należy wierzyć, że Polacy w Niemczech
nie dadzą się prześcignąć innym i że zakładać będą,
bądź rozszerzać nasza organizację Przyjaciół Ligi
Narodów.
Berlin. Amnestia z powodu 80-lecia prezydenta
Rzeszy p. Hindenburga obejmować będzie kary za
przestępstwa polityczne, dokonane tak przez prawicow­
ców jak przez lewicowców. Pod amnestię nie podpa­
dają sprawa głośna przewódcy komunistycznego pu­
czu z 1920 r. Hölza jak i sprawa morderców ministra
Rathenaua.
Ciekawi jesteśmy, czy z amnestii korzystać będą
także członkowie mniejszości narodowych w Niem­
czech.
Bank Rzeszy podwyższył stopę
procentowa na 7 procent.
Berlin. Bank Rzeszy podwyższył stopę pro­
centowa z 6 na 7 %. „Vossische Ztg.“ umieszcza
artykuł wstępny, poświęcony podwyżce dyskonta
bankowego z 6 na 7 %. „Vossische Ztg.“ oświad­
cza, że podwyższenie stopy dyskontowej jest syg­
nałem ostrzegawczym dla gospodarki niemieckiej.
Dyrektor Banku Rzeszy dr. Schacht jest zdania, iż
obecny kryzys pomyślnej kunjunktury gospodar­
czej jest tylko złudzeniem, bowiem obecna pomyśl­
na koniunktura jest tylko koniunkturą pozorną
skłaniającą Niemcy do nadmiernej konsumeji
Dziennik świadczą nadto, że to, co się obecnie dzie-
SÄ*""** “
O polska politykę szkolna.
Kraków. Przedstawiciel „Czasu,“ korzystaląc z pobytu p. ministra W. R. i O. P. dr. Dobruckiego w Krakowie uzyskał odeń wywiady w spra­
wie zamierzeń p. ministra w rozwoju polskiego
szkolnictwa.
W wywiadzie tym polski minister oświadczył:
„Szkoła powinna przedewszystkiem wychowy­
wać obywateli państwa i do tego celu powinno zmie­
rzać całe wychowanie szkolne, obejmujące mło­
dzież bez względu na religję i pochodzenie, oświad­
czył p. minister. Ta zasada wyklucza ze szkoły
wszelką politykę. Zbytnie rozpolitykowanie ciała
nauczającego może być równie szkodliwe, jak i
rozpolitykowanie młodzieży. Nauczyciele łatwo
wówczas popadają w konflikt z pewną częścią ro­
dziców młodzieży. Refleks z tego konfliktu pada
pośrednio na młodzież szkolną. Na zapytanie, jak
p. minister zapatruje się na szkolnictwo kresowe
i problemat dwujęzyczności szkół tamtejszych,
oświadczył p. minster: O ile chodzi o szkolnictwo
na Wołyniu i we wschodniej Małopolsce, jestem
tego zdania, że potrzeby kulturalne Ukraińców po­
winny być w całej pełni zaspokojone. Naród
ukraiński bowiem doszedł już do tego stopnia roz­
woju, w którym nie może być mowy o jego wy­
narodowieniu. Powtóre brak znajomości języka
ruskiego utrudnia w wysokim stopniu Polakom,
urzędującym na wschodzie, spełnianie ich obo-
wiązków i zadań, podczas gdy wszyscy ukraińscy
urzędnicy, nauczyciele i t. d. znają język polski.
Uniemożliwia to naprzykład mianowanie Polaków
na posady nauczycielskie w gimnazjach ruskich.
Jestem zatem zwolennikiem rozumnej, celowej i
sprawiedliwej polityki szkolnej, która ma jeszcze
tę dodatnią stronę, że młodzież polska i ruska do
siebie zbliża, co jest przecież ze wszech miar po­
żądane, gdyż zbliżenie takie może się stać w przy­
szłości czynnikiem łagodzenia waśni narodowych.
Na Wołyniu panują nieco odmienne stosunki. Tam
należało z całą stanowczością usunąć ze szkolnic­
twa język rosyjski i zastąpić go językiem ukraiń­
skim. O jakiemkolwiek niszczeniu polskiego szkol­
nictwa niema mowy i przeciwnie dążyć będziemy
usilnie, aby je rozwinąć i utrwalić. Spostrzeżenia,
które poczyniłem odnośnie do szkół średnich, prze­
konały mnie o tern, że poziom wielu szkół prywa­
tnych jest zbyt niski. Niestety także w szkołach
państwowych nastąpiła pod tym* względem zmiana
na gorsze. Musimy też wytężyć wszystkie siły,
aby szkolnictwo nasze podnieść.“
Jak z tego wywiadu polskiego ministra oświaty
widać, Polska prowadzi rzeczową i rozumną poli­
tykę szkolną wobec swych mniejszości narodo­
wych. Polityka ta mogłaby służyć za wzór nie­
jednemu państwu sąsiadującemu z Polską.
Wiadomości polityczne
Podwyższenie zarobków w hutnictwie.
Katowice. W środę doszło do porozumienia w
drodze polubownej między przemysłowcami a praco­
biorcami w hutnictwie metalowem przez pewne pod­
wyższenie zarobków.
Ambasador niemiecki w Ameryce.
J3 er lin. Jak donosi „Vossische Ztg.“, najpo­
ważniejszymi kandydatami na stanowisko ambasa­
dora niemieckiego w Stan. Zjednocz, są dwaj byli
kanclerze dr. Luther i dr. Cuno, który jest obecnie
ieneralnym dyrektorem hambursko-amerykańskiej
iinji żeglugi na oceanie Spokojnym. Wymieniane
jest jeszcze trzecie nazwisko dyrektora jednego
z najpoważniejszych banków niemieckich. Chodzi
tu widocznie o dyrektora Banku Rzeszy dr. Schachta, posiadającego poważne stosunki w Ameryce.
Porozumienie Centrowców z katolikami bawarskimi.
Berlin. Między Centrum a bawarską partją ludo­
wą, obejmującą katolików bawarskich, odbywają się
rokowania w sprawie złączenia tych obu partii. W ro­
kowaniach tych przodującą rolę odgrywa kanclerz Marx,
będący przewodniczącym Centrum. Jak donoszą dzien­
niki berlińskie w rokowaniach tych doszło do porozu­
mienia, tak że Centrum razem z bawarską partją ludo­
wą w parlamencie utworzy t. z. zespół pracy.
Przelot niemiecki z Europy do Ameryki.
Nordnerey. Samolot niemiecki „D. 1230“ rozpo­
czął we wtorek lot z Europy do Ameryki. Lot odbędzie
się wpierw nad Europą z Norderney do Amsterdamu i z
Amsterdamu do Lizbony, skąd pójdzie w kierunku na
wyspy azorskie. Jest to więc lot dokonywany z prze­
rwami. Jedynie tego rodzaju lot ma dziś — wobec
zmiennej pogody — widoki powodzenia jak również
pomniejsza on znacznie niebezpieczeństwo lotu.
W NIERÓWNEJ WALCE.
26)
—o—
(Ciąg dalszy).
— Dobrze, panie rotmistrzu, dobrze... Jeżeli pan
już na mnie taki łaskaw, to skorzystam, skorzystam z
przyjemnością...
Podszedł do dragona, podał mu dłoń przyjaźni#.
Ten w mgnieniu oka ściągnął z prawej ręki białą rę­
kawicę.
— Ooo!... Panie... panie obywatelu!... My to
zawsze w takich razach czynimy, zawsze... Nie
można być zwierzęciem, trzeba takie sprawy po ludz­
ku, po ludzku ... Rozkaz jest, to trudno ... Dyscy­
plina, subordynacja, lecz mnie przecież nie zabronić no
tam lokować moich ludzi, gdzie panu z tern będzie wy­
godnie ... Ja jestem żołnierz, żołnierz ale i człowiek
zarazem.
Czerski był już w swoim zwykłym sosie. Dzię­
kował oficerowi wesoło.
— Dali Bóg, będę panu wdzięczny, dali Bóg!
Brał kapelusz, laskę.
_ A więc, jeżeli pan już pozwoli, to pójdziemy...
Teraz sam własnoręcznie otwierał drzwi drago­
nowi i sprowadzał go ze schodów, bawiąc rozmową.
Gorzyckiego widok tej krótkiej sceny pochłonął
tak całkowicie, że ocknął się dopiero, gdy pani Anna
spostrzegła go za sobą.
— A, i pan tutaj już?... Widziałeś pan, widzia­
łeś?...
Podszedł do niej i pocałował ją w r<?kę z szacun­
kiem.
— I ja tutaj niestety nieco późno, ale Dani wyba­
czy ... wczoraj...
Była bardzo niespokojna, rozstrojona.
Obrady śląskiej komisji socjalnej.
Katowice. Komisja socjalna Sejmu Śląskiego
rozpatrywała na środowem posiedzeniu projekt ustawy
o ubezpieczeniu pracowników umysłowych. Postano­
wiono zaprosić na następne posiedzenie komisji w dniu
13 bm. przedstawiciela Ministerstwa Pracy i Opieki
Społecznej. Równocześnie Ministerstwo to ma dostar­
czyć projekt rządowy o ubezpieczeniu pracowników
umysłowych w brzmieniu, w jakiem wyszedł z pod
obrad komisji prawniczej do uzgodnienia z nim pro­
jektu śląskiego.
Przyjazd P. Prezydenta Rzplltej de Warszawy.
Warszawa P. Prezydent Rzeczypospolitej nowraca do Warszawy w czwartek ze swej podr ,y do
Krakowa i na Śląsk. W piątek udaje się P. Prezy­
dent na specjalny pokaz do szkoły rolniczej w Blichu
pod Łowiczem, skąd tegoż samego dnia powraca do
Warszawy.
Pan Marszałek Piłsudski honorowym prezesem
Powszechnej Wystawy Krajowej.
Poznań. Według informacji organizatorów
Powszechnej Wystawy Krajowej, premjer iłsudski
oświadczył swą zgodę na przyjęcie godności pre­
zesa komitetu honorowego Polskiej Wystawy Krajo­
wej w 1929 w Poznaniu.'
— Boję się, boję się doprawdy, żeby to z tego
co... Tylko zdaje mi się, że to jakiś przyzwoity czło­
wiek ten, ten wojskowy, jak pan myśli?...
Nie patrzał jej w oczy.
— O, naturalnie! Rycerz, rycerz, proszę pani!...
Lecz Czerska zakłopotała się naraz.
— Ale, ale, pan jeszcze pewno bez śniadania, pa­
nie Stanisławie!... To wszystko się tak dzisiaj...
Pani Ombrowska pewno nie wie, że pan już wstał...
Ja zaraz sama ...
Sunęła ku jadalni.
— Proszę pani, nic pilnego, ja mogę zaczekać...
— zaczął i urwał, bo zbliżała się ku niemu panna Wan­
da. Musiał się z nią przywitać i wdziewał już swoją
zwykłą maskę ironji i obojętności.
— Jakżeż się pani czuje? Śliczny mamy czas,
prawda?... Wspaniała pogoda, słońce świeci i takie:
„puk, puk w okieneczko“...
Wandzia przeżywała także jakieś wzruszenia. Jej
delikatne, mordowym puszkiem pokryte jagody dzie­
wiczego liczka różowiły się jak dojrzewające czere­
śnie. Miała na myśli zupełnie coś różnego od tej figlar­
nej uszczypliwości studenta, zmieszała się przeto, lecz
natychmiast podniosła rzuconą sobie rękawiczkę.
— Zawsze to lepiej pukać we dnie do okien, niż
spacerować w nocy, jak Marek... po ogrodzie! — od­
cięła mu we własnym tonie i ostentacyjnie przeszła
koło niego za matką.
Zrozumiał, że nie spała wówczas, kiedy on deptał
gazony, skradając się pod okienice jej sypialni i zro­
biło mu się niezmiernie głupio.
— Żeby cię kaczki!... — mruknął do siebie z ci­
cha i trzasnął w palce z niecierpliwością.
Cześ odwrócił się do niego zdziwiony.
— Panu się chce jeść?! — zapytał. — O Boże!...
Ja zaraz nowiem mamle!
Konferencja kolejowa poisko-niemlecko-czeska.
Warszawa. Dnia 6-go b. m. odbędzie się
w Lipsku kilkudniowa konferencja kolejowa polsko-niemiecko-czechosłowacka w sprawie dopusz­
czenia kolei polskich do udziału w transportach
tranzytowych, idących przez Czechosłowację do
Niemiec.
Liberal! a nacjonaliści gdańscy.
G d a ń s k.
Stronnictwo niemiecko - liberalne
w Gdańsku, którego najwybitniejszymi przywód­
cami są generalny dyrektor stoczni gdańskiej Noe
i b. senator Jewelowski było od dłuższego czasu
silnie zwalczane przez koła nacjonalistów niemiec­
kich w Gdańsku. Obecnie na szeregu zgromadze­
niach przywódcy niemiecko-liberalni poddali dzia­
łalność nacjonalistów niemieckich druzgocącej krytyce, propagując jednocześnie hasło konieczności
gospodarczego porozumienia z Polską. W dalszym
ciągu tej akcji ma się odbyć wielkie publiczne
zgromadzenie zwołane przez partję niemiecko-liberalną, na którem b. senator Jewelowski wygłosi
referat p. t. „Oskarżamy.“ W referacie tym b. se­
nator Jewelowski przedstawi właściwych wino­
wajców ruiny gospodarczej miasta Gdańska.
Polscy lekarze w Ameryce.
Nowy York. Przybyli tu delegaci polscy
na kongres lekarzy wojskowych gen. Ruppert i
pułk. Zakliński, bardzo gościnnie i serdecznie przyj4mowani przez sfery amerykańskie z komandantem
Bainbridge.
Obniżka płac robotniczych w Włoszech.
Rzym. Rząd faszystowski Mussoliniego projektuje obniżenie płac robotniczych. Obniżkę uzasadnia po­
trzebą zmniejszenia kosztów produkcji. Obniżka obej­
mować ma wszystkie dziedziny produkcji i wynosić ma
conajmniej 10% dotychczasowych zarobków robotni­
czych.
Program robotników angielskich.
Londyn. W miejscowości Blackpool odbyła się
konferencja angielskiej partji pracy. Konferencja więk­
szością głosów przyjęła rezolucję, w której domaga się
wywłaszczenia na rzecz państwa wszystkich kopalń
węglowych i obniżenia w przemyśle węglowym ośmio­
godzinnego dnia pracy.
Powstanie w Meksyku.
Meksyk. W Meksyku wybuchło powstanie, skie­
rowane przeciw obecnemu rządowi. W powstaniu brali
udział generałowie wojsk meksykańskich. Rząd meksy­
kański podobno stłumił już to powstanie. Aresztował
generałów, których rozstrzelał. Powstanie prowadzone
jest nadal tylko przez nieliczne grupy, które rząd my­
śli zlikwidować niebawem.
Walki chińskie.
Pekin. W walkach chińskich wojska północne
zmuszone zostały do odwrotu. Również wojska mar­
szałka Czangsolina pobite zostały przez armię marszał­
ka Czansiego.
Rozpowszechniajcie naszą gazetę
zawsze I wszędzie pomiędzy znajomymi i przy­
jaciółmi!
Wybiegł z pokoju, poślizgując się po woskowanej
posadzce, nie słuchając, że wołano na niego niemal
gniewnie.
Gorzycki szedł do jadalni zły i żeby uspokoić się
cokolwiek, kołował przez biblioteczkę małą, niziutką
i tak zwaną damską połowę. Przed kredensem spotkał
nieubraną jeszcze, z głową pełną papilotów, mademoi­
selle Granbek, która z okrzykiem: „Och, mon Dieu, to
pan etudiant!“ zniknęła mu gdzieś z oczów, jak spło*
szona kuropatwa, w kredensie zastał Walka, wdziewa­
jącego pospiesznie liberję od wielkiego dzwonu, jadal­
nię zaś wypełniał głęboki piersiowy kontralt pani Ombrowskiej, tłomaczącej dziedziczce, że tak przecież być
nie może.
— Skądżeż bo ja wezmę teraz karasi, proszę pani?
Dobrze, że mamy tego sandacza i tych parę szczupa­
ków. I tak sama nie wiem, czy ta huzarska podejdzie,
jeżeli mamy dać jeszcze drób!... Obiad przewrócony
do góry nogami, Marcin klnie!... Skaranie boskie ż
taką robotą!
Cześ stał tuż i przysłuchiwał się tej rozmowie1,
zobaczywszy wchodzącego właśnie Stanisława, zakla­
skał w ręce.
— Mamo, mamo, mamuiul... A pan Gorczycki
chce, żeby były kaczki!...
Uczepił jej się za suknie, aż musiała go od siebie
odpędzać.
— Dziecko kochane, co wyrabiasz!... Poczekajżeź, puść, bo mi rozerwiesz co jeszcze!...
— Ale kiedy pan Gorzycki mówił, mówił, mamu­
siu, że kaczki chce, kaczki!...
Dała mu żartami klapsa i spojrzała na studenta
z uśmiechem.
— Panie Stanisławie, pan rzeczywiście ma ape­
tyt?...
Zapłonił się jak panna.
(Ciąg dalszy wstąpi.)
»
i
Żale i Zadania mniejszości
dońskiej.
Pruski minister spraw wewnętrznych Grzesiński 'był w piątek w Flensburgu (Szlezwik) i przyjął
także przedstawicieli mniejszości duńskiej. W imie­
niu delegacji duńskiej przemawiał radca miejski i
adwokat Ravn. Podkreślił lojalność mniejszości
duńskiej wobec państwa i żądał przynajmniej tych
?raw, które posiada mniejszość niemiecka w Datiji.
Skarżył się także na traktowanie przez urzędy pru­
skie prasy duńskiej. Kupiec Kornelius Hansen, prze­
wodniczący duńskiego towarzystwa szkolnego
przedłożył życzenia Duńczyków, dotyczące szkol­
nictwa. Mówca skarżył się na nacisk wywierany
przez urzędników na rodziców, którzy przyznawa­
ła się do mniejszości duńskiej i dzieci swoje na nau­
kę duńską posyłać pragnę. Redaktor „Flensborg
Avis“ E. Christiansen, przemawiał w imieniu prasy.
Christiansen prosił ministra, ażeby władze przy
wydawaniu ogłoszeń uwzględniały pisma duńskie.
Minister nie wdawając się tak samo jak w Ol­
sztynie w dyskusję, oświadczył, że obowiązkiem
rządu jest obiektywne zapatrywanie się na sprawy
mniejszości duńskiej. Przyrzekł zbadać skargi, za­
znaczając jednak, iż żądać nie można specjalnych
przywilejów (?). Co do nieuwzględnienia prasy
duńskiej przez władze, oświadczył p. minister, że
władze także niemieckim pismom, które zwalczają
rząd ogłoszeń nie dawają. Przypuszcza p. minister
że i w Danji podbme się dzieje. Przyrzekł jednak,
że bezstronnie zbada te sprawy. Co do szkolnictwa
oświadczył p. minister, że szkoła do jego resortu
nie należy. Odpowiedź na wnioski duńskiego To­
warzystwa Szkolnego nadejdzie. Sprawa załatwio­
na ma być w myśl rozporządzenia z 9 lutego 1926 r.
Pan minister w końcu podziękował mowcom i wy­
raził życzenie, ażeby dwie tak wysoko stojące kul­
tury nie zwalczały się wzajemnie, lecz znośnie obok
siebie rozwijały się.
Pismo „Der Schłeswiger“ oświadcza wobec
słów p. ministra, że pisma mniejszości niemieckiej
w Danji ogłoszenia urzęd. otrzymują. Pisma duń­
skie nie zaczepiają w ten sposób rządu, jak wiele
pism niemieckich, nietylko nacjonalistycznych, ale
nawet republikańskich. Bojkot prasy mniejszościo­
wej stosowanym w dalszym ciągu być nie po­
winien.
U nas jest podobnie. Pan minister przekonać
się może w dziale ogłoszeń prasy niemieckiej wy­
chodzącej w Polsce, że tam urzędy polskie tej prasy
nie bojkotują. Z treści zaś tych pism przekona się
p. minister, że ta prasa nie jest co do krytyki rządu
i zarządzeń sfer rządowych barankiem niewinnym
i że pozwała sobie często na ostrzejszą krytykę,
aniżeli prasa mniejszościowa w Niemczech.
Bojkot prasy mniejszościowej w Niemczech
ustać powinien, gdyż ten bojkot ma cele aż nadto
przejrzyste.
Czy wszechświat ma granice?
Zagadnienie budowy wszechświata oddawna
zajmowało umysły najwybitniejszych astronomów
i uczonych. Podług starszych zapatrywań przyj­
mowano, że i poza widzialnemi gołem okiem lub
przez teleskop stałemi gwiazdami, należąeemi do
t. zw. pasa galaktycznego czyli drogi mlecznej,
przestworza wszechświata napełnione są niezliczo­
ną masą gwiazd, ciągnących sie w nieskończoność.
Już w roku 1800 angielski astronom William Herschel twierdził, że pas galaktyczny jest zbiorowi­
skiem wszystkich wogóle widzialnych gwiazd sta­
łych i że cały ten ogromny układ wszechświat., do
którego należy i nasz układ słoneczny, ma postać
iakby spłaszczonej soczewki, rozciągającej się bar­
dzo daleko w płaszczyźnie drogi mlecznej, a zna­
cznie mniej daleko w kierunku do tej płaszczyzny
prostopadłym. Pogląd ten znajduje potwierdzenie
w badaniach nad gęstością gwiazd w różnych czę­
ściach nieba; gęstość ta rośnie w sposób stały w
miarę zbliżenia się od biegunów osi galaktycznej do
obwodu, t. zn. do drogi mlecznej, która przedstawia
pas największej gęstości gwiazd. W tym ogromlym układzie kosmicznym, noszącym nazwy ukła­
du drogi mlecznej czyli układu galaktycznego (od
greckiego wyrazu gala - mleko), słońce zajmuje
stanowisko prawie że środkowe. Zbadanie postaci
i rozmiarów tego układu gwiazdowego przedstawia
nadzwyczajne trudności. Późniejsi badacze, zwła­
szcza Seliger, Kapteyn, Schwarzschild i inni, posłuWsc się różnemi metodami statystycznemu, znale^ Przybliżeniu następujące rozmiary układu
lr,08i mlecznej, dla średniej w płaszczyźnie drogi
"%znej oj ^ t ięcy do 60 tysięcy lat światła,
a ma mniejszej średnicy w kierunku osi prostopadłej
msm
nnmnnifnmmmiimiiHHifniH liillimiimilionów 535 tysięcy 100 sekund). W nowszych i ran liiuimnmiiiu
czasach astronom amerykański Shapley, na zasa­
W przyszłą niedzielę dnia 9-go b. m. obchodzi Pol-»
dzie własnych badań, wypowiedział szereg wątpli­ sko-Katolickie Towarzystwo Szkolne na Śląsk Opok.
wości, co do celowości stosowania metod staty­ ski H. z. swoją
stycznych i prawdopodobieństwa, osiągniętych tą
4. ROCZNICE.
drogą powyższych cyfr. Podaje on dla rozmiarów
Uroczystość,
która odbędzie się na sali p. Pawel­
układu mlecznego cyfry kilkakrotnie razy większe
czyka
w
Rozbarku,
rozpocyna się o godz. 6-tej wie­
od wyżej podanych. W ostatnich czasach astrono­
mowie z Lick-obserwatorjum na Mount Hamilton czorem sztuka teatralną „Wigilia św. Andrzeja“. Po
w Kalifornii przeprowadzili za pomocą dwupryz- przedstawieniu teatralnem odbędzie się zabawa ta­
mowego kwarcowego spektografu szereg badań i neczna.
Wszystkich rodaków z Bytomia i okolicy, którym
obliczeń nad wielkością i rozległością wszech­
zależy na spędzeniu miłego wieczorku w swojskiem
świata.
Fotografowali mianowicie najsłabsze i najod­ gronie niniejszem uprzejmie zapraszamy. Wstępne
leglejsze gwiazdy układu mlecznego; udało im się 50 fen. na osobę.
tą drogą otrzymać obrazy gwiazd, oddalonych od
Zaproszenia otrzymać można u naszych mężów
nas o 96 000 bilionów mil. W tej odległości droga zaufania. Bilety po cenie zniżonej można naprzód za­
mleczna zaczyna się rozrzedzać, a za nią niema już kupić w biurze naszem w „Katoliku“.
ZARZAD.
gwiazd widzialnych. Astronomowie ci wypowia­ iTiTil iTTmni'» n i 111 i 11U h i i Ti 11111111111111 i i i m p 11 m 11 m 11 m t n m 111 u i
dają teorie, że poza tą odległością znajdują się gra­
nice naszego układu słonecznego i żc oś kosmiczna, niem i wybudowaniem miejskiej rzeźni. Na posie­
łącząca jeden skrajny koniec świata z jego anty- dzenie przybył także jako gość zaproszony, sławny
podem, równa się podwójnej tej wartkości, tj. 192 radca weterynarski dr. Heiss, dyrektor rzeźni w
tys. bilion, mil. (Dla orientacji: 1 mila ang. = 1524 Straubing (Baw arja). Po gruntownem omówieniu
metry). Czy za tą granicą naszego wszechświata tej sprawy okazało sie, że obecna rzeźnia nie odpo­
znajduje się absolutna próżnia, czy też inne układy wiada już dzisiejszym warunkom, a przyszły
zsłoneczne, nas otaczające, na to pytanie wiedza z rost miasta będzie wymagał jej powiększenia. Ponie­
rezygnacją odpowiedzieć może tylko jednem zda­ waż dalsza rozbudowa nie jest możliwą na dotych­
niem: „Ignorabimus!“ (Nie znamy).
czasowym terenie, należy przeto zastanowić się i
wybudować nową rzeźnię. Dzisiejszą rzeźnie możnaby
stosunkowo niewielkim kosztem przebudo­
Sw. Marka (pap. wyzn, t 336)
wać na hale targową, której brak odczuwa się nad­
zwyczaj.
ifw. Sergjusza I Dacha
(męczenników f ok. 300)
Podział powiatu toszecko-glłwłckiego
na okręgi amtowe.
Uroczystość N. M. P. Zwycięskie)
Gliwice. Ostatni sejmik powiatowy obradował
nad nowym podziałem powiatu na okręgi amtowe
i nad rozgraniczeniem tychże. Cały powiat podzie­
SŁÓW.: ROSŁAWA.
lono na 20 okręgów.
W dniu dzisiejszym obchodzi Kościół św. w
Okręg I. tworzą gminy i obszary dworskie:
Rzymie przy ulicy Ardeatina złożenie zwłok św,
Trachy,
Tworóg Mały, Smolnica i leśniczówka
Marka, papieża i wyznawcy. — W prowincji Au­
Lang.
gusta Efratesia męszeństwo dwch szlachetnych
Okręg II. Sośnioowicki Zamek i obszar, ChoRzymian, św. Sergjusza i Bacha za cesarza
ryńskowice,
Polska wieś, z Górzówką, kol. KuźniczMaksymiliana.
ką górną, Łany Wielkie z folwarkiem, Kozłów, kol.
Rocznice: 1613 ur. królewicza Ferdynanda Ka­
Karłowice, Brzezinka, Wielkie Sierakowice, Małe
rola. — 1617 poddanie się Dorohubuża. — 1620
Sierakowice, Rachowice z młynem granicznym, Le­
klęska cecorska i śmierć Żółkiewskiego. — 1621 po­ śniczówka Potępa, Lacza z leśniczówką Nikisz i
kój z Turkami pod Chocimem. — 1641 Fryderyk
Bojszów.
Wilhelm, elektor brandenburski, składa w Warsza­
Okręg III. Rudzientec z folwarkiem Nowy
wie hołd królowi Władysławowi IV. — 1643 złudwór,
Dworem kolejowym i hutą Piela.
pieme miasta Bytomia przez Szwedów. — 1659
Okręg IV. Bycina, Taciszów, Ciochowice, Łasprzymierzeni Austriacy opuszczają Kraków.
skarzówka, Kleszczów, Poniszowice z folwarkiem
Wymysłów, Niewiesza, Łonia, Chechło z Dolnawsią, Niekarm, Słupsko, Dzierzno gmina, Dzierźno
górne i dolne obszar.
Okręg V. Wielki K otulin, Mały Kotultn, ProboNieszczęścia podczas pracy.
szczowice, Ligota toszecka, Skały.
* Bytom. Na kopalni „Nowy Dwór' okaleczył sie
Okręg VI. Toszecki Zamek, obszar z folwar­
ślusarz Gerhard Jędrusik tak niebezpiecznie w rękę,
kiem
Ferdynandów, Sarnów, Dąbrówka, Płuźnicziż musiano go oddać pod opiekę lekarską.
ka, Pawłowice, Paczyna, Paczynka, Pisarzowice.
Włamanie do mieszkania.
Okręg VII. świbie, obszar z folwarkiem Na— Nieznani sprawcy wtargnęli w «ostatnią nie­ płatki, Świbie gmina, Wiśnica, Radunia, kol. raduńdzielę do mieszkania kupca Kama przy ulicy Oabels- ska, Kieleczka.
bergera. K. wyszedł sobie na przechadzkę i gdy
Okręg VIII. Wielowieś, Szarków. O dmuchów,
powrócił, znalazł szafy poodrywane. Bandyci sko­ Błażejowi ce.
rzystali z jego nieobecności i obłowili się porządnie.
Okręg IX. Tworóg obszar i gmina. Nowawieś
Rozmaite kosztowne rzeczy i klejnoty wpadły w tworoska, Koty, Potępa, Świniowtce.
ręce złodzieji. Szkody są dość poważne.
Okręg X. Brynek obszar i gmina, Połomia, HaDziecko pod kołami samochodu.
nusek, Jesiona, Wojska.
— W piątek zostało przy ulicy Mikołaja 3 %
Okręg XI. Dolne Łubie, Górne Łubie, i gmina
letnie dziecko przejechane przez samochód. Oprócz Łubie z Dąbrów? Kopienica. Jaszkowice, Zawada.
małych okaleczeń odniosło ciężką ranę w głowę.
Okręg XII. Kamieniec, Karchowice, WygiełSą to skutki niedbałego dozoru rodziców nad dzie­ zów, Boniowice, Łubki, Freidorf, Ksiądzlas, Przezćmi.
chlebie, Swiętoszowice z Jednotą i Ziemięcice,
Śmiertelny wypadek samochodowy.
Okręg XIII. Szałsza i Czekanów.
Bobrek. Onegdaj został przejechany na szosie
Okręg XIV. Szywałd i Żcmica.
Borsygwerk-Bobrek robotnik Jan Kuczera przez
Okręg XV. Ostropa gmina.
samochód mleczarza Konrada Korusa. Kuczera po­
Okręg
XVI. Łabędy obszar i gmina, Niepasiee
niósł śmierć na miejscu. Świadkiem tego wypadku
miało być kilku robotników, którzy szli do pracy. z folwarkiem „Fortuna“, Przyszówka, Staro-ObwiCi zechcą się zgłosić do urzędu policji kryminalnej ce z leśniczówką Dąbrową, Czechowice, Ligota Łabędzka i Rzeczyna.
$.*1
w Bobrku.
Okręg
XVII.
Pławniówice
obszar
i
gmina.
*
Nauka religii w szkole uzupełniającej.
Okręg
XVIII.
Kotliszowice,
Łączki,
Oiegowiće,
Miechowice. Na ogólne życzenie obywateli i
za porozumieniem zarządu szkolnego z wyższemu Wilkowiczki z Kolonją Łączki toszeckie.
Okręg XIX. Sieroty z kol. Sabinką, Zacharzowładzami, zostanie z początkiem drugiego półrocza
szkolnego w szkole uzupełniającej (Fortbildungs­ wice, Pniów i obszar Chwoszcz.
Okręg XX. Pilchowice gmina i dwór. Nieboroschule) wprowadzony nowy przedmiot naukowy,
wice,
Nieborowicka Kuźnia, Dolna wieś, Wielopole
mianowicie „chrześcijańska nauka życiowa“. Lekcji
udzielać będą ks. ks. proboszczowie dr. Dcmski i pilchowiekie i Leboszowice dwór i gmina.
Jacy amtowi zostali wybrani w powyższych 20
Lerch, obaj kapelani Tiersz i Micke oraz pastor
okręgach
będzie ogłoszone w orędowniku powia­
Zille. Dlatego też nauka rozpoczynać się będzie o
jedną godzinę rychlej. Liczba uczni wynosi obecnie towym (Kreisblatt).
312. Uczniów, nie przychodzących na naukę rehgji,
Zamknięcie ulicy.
będzie karała policja.
Rzeźnia miejska ma służyć za halę targową.
., Äbrze. . W wtorek .odbyło Sif aa raWszy pomdfme I pad- przewodnictwem
nadburmistrza
dr. Lukaschka, na którem radzono nad powiększę10
Wiadomości potoczne.
Z sali sadowej.
Gliwice. W ubiegły poniedziałek rozpoczął sie
W tutejszym sądzie przysięgłych czwarty okres roz­
praw sądowych. Rozprawom przewodniczy dy­
rektor sądu krajowego Gojny. W pierwszym dniu
zasiadła na ławie oskarżonych żona robotnika Emilja A. z Zabrza z powodu spędzania płodu. Rozpra­
wy toczyły się z wykluczeniem publiczności i za­
kończyły się wyrokiem, skazującym rajfurkę na 2
lat cuchthauzu z policzeniem czteromiesięcznego
aresztu.
Wypadł z okna.
Gliwice. W poniedziałek wieczorem wypadł z
okna drugiego piętra kierownik lokomotywy Hugo
L. i doznał ciężkiego okaleczenia w głowę, iż mu­
siano go odwieźć do szpitala. Bliższe szczegóły#
wypadku narazić niewiadome.
Zamknięcie ulicy.
— Z powodu brukowania została ulica Rybni­
cka dla wszelkich wozów z ładunkiem ponad 2 V2
tony aż do 1 grudnia policyjnie zamknięta. Przejazd
odbywa się przez Szywałd,
Zmarł z wycieńczenia.
Pyskowice. W jednym brogu siana pomiędzy
Paczynką a Pyskowicami znalez. starszego męż­
czyznę w stanie 'zupełnie wycieńczonym. Po od­
stawieniu go do szpitala zmarł biedak wkrótce. Po­
nieważ nie posiadał żadnych papierów nie można
było stwierdzić jego osobistości.
!'7:: •■g;'"y.Ay.y.g ;
'fo
f
Kolonia raduiiska, pow. toszecko-gliwicki. W so­
botę pierwszego października pożegnał ten padół
ołaczu długoletni czytelnik „Katolika“
ś. p. Aleksander Bartoszek.
Zmarły był pilnym i wzorowym rolnikiem-gośpodarzem i przez kilka lat z rzędu sołtysem, dba­
jącym o dobro swej gminy.
Śp. Aleksander Bartoszek był gorliwym pola­
kiem, nie wstydzącym, ani zapierającym się swej
mowy polskiej i pochodzenia swojego.
Nie ominęły go prześladowania po dokonanym
plebiscycie. Orgesze i hajmattroje napadali dwa
razy na domostwo jego, tak iż musiał uciekać z do­
mu i ukrywać się po polach.
Wywierano na nieboszczyka nacisk, żeby go­
spodarstwo sprzedał i wyniósł się do Polski. Ś. p.
Aleksander Bartoszek nie uląkł się, ale wytrwał do
ostatka. Jego mocna i nieugięta wola zwyciężyła
wszystkie przeciwności.
Ta ustawiczna poniewierka za sprawę polską
podkopała jego żelazne zdrowie. Kilka miesięcy
temu zapadł na ciężką chorobę i w sobotę 1 paź­
dziernika zakończył swój nieskażony żywot w 59
roku życia.
Odszedł od nas bohater cichy, kochający syn
Polska górnośląską ziemię piastowską.
Wieczne odpoczywanie racz mu dać Panie a
światłość wiekuista niechaj mu świeci.
Wszystkich czytelników „Katolika“ prosimy
o cicha modlitwę i pobożne westchnienie za spokój
duszy ś. p. współbrata Aleksandra Bartoszka.
W?emi Przyjaciele i Redakcja Katolika.
Poparzyła się.
Nowawieś Tworoska. Żona robotnika Piecucha
doznała bolesnych poparzeń na rekach i piersiach.
Wskutek nieostróżnego obchodzenia się z lampą
naftowa, przewróciła się nagle i cała zawartość petroleju wylała się na nią. Spieszący jej z pomocą
brat poparzył się również.
Dotkliwa strata.
Dobrodzień. Handlarz bydła S. Kutner, liczą­
cy już ponad
;%t, zgubił w ostatnia sobotę przy
zakupme drobiu portfel, zawierający 500 marek
gotówki. Starzec poniósł dotkliwą stratę.
Samobójstwo.
Opole. 20- letni biurowy Karol Lubiński popeł­
nił w swem mieszkaniu samobójstwo. Nieszczę­
śliwy powiesił sie na poręczy łóżka. Motywem do
lego czynu ma być prawdopodobnie melancholia.
Województwo śląskie.
Król. Huta. (Hutnicza szkoła dokształcająca).
Z inicjatywy inspektora przemysłowego inż. Franke z
Król. Huty powstała w Hucie „Bismark“ w Hajdukach
Wielkich prywatna hutnicza polska szkoła dokształca­
jąca. Szkoła ma na celu kształcenie uczniów w ich za­
wodzie. W ten sposób wytworzą się katdry kwalifiko­
wanych fachowców polskich bez uciekania się do spro­
wadzania ich z zagranicy. Kierownikiem szkoły jest inż.
Ronba, kierownik pieców elektrycznych na hucie.
Szkoła czynna jest od 20 września br.
— (Nieszczęśliwy wypadek) zdarzył się
w ubiegłą niedzielę wieczorem na ulicy Katowickiej, w
pobliżu szybu „Wandy“. Po zakończeniu zawodów spor­
towych z nowootwartego stadionu podążyły w kierun­
ku miasta tysiące ludności. Równocześnie jechał oddział
policji konnej. Nagle jeden z kom stanął dębem i wy­
wrócił się, przygniatając swym ciężarem policjanta oraz
idącego szosą strażaka Antoniego Mrozika, zam. przy
ul. Grunwaldzkiej 12. Na szczęście policjant wyszedł z
nieszczęścia cało, zaś Mrozik odniósł tak ciężkie obra­
żenia cielesne, że zmarł wkrótce po wypadku w leczni­
cy miejskiej.
Siemianowice w Katowick. (Śmiertelny wy­
padek samochodowy) zdarzył się onegdaj w po­
bliżu ulicy Michałkowickiej. Pędząc od Czeladzi samo­
chód przejechał pewną 62-letnią niewiastę, która odnio­
sła tak ciężkie okaleczenia, że zmarła dwie godziny po
wypadku. Jest to już trzeci wypadek samochodowy w
stosunkowo krótkim czasie.
Z Polski.
Żydzi chcieli ukamieniow ć gospodarza.
Żarnowiec nad Pilicą. Już od dłuższego czasu
Żarnowiec nad Pilicą jest widownią bezprzykładne­
go zachowania się rozwydrzonego żydostwa. co
pewien czas jesteśmy świadkami, że jakiegoś go­
spodarza żydzi poturbują w jakiejś żydowskiej ulicz­
ce. Onegdaj znów zdarzył się podobny wypadek.
Jeden z gospodarzy, widząc na swej łące pasą­
cego się konia, postanowił zaprowadzić go do urzę­
du gminnego, aby wykryć właściciela i pociągnąć
go do odpowiedzialności sądowej za samowolne
wypasanie łąki. Lecz zaledwie uszedł kilkadziesiąt
kroków, żyd, niejaki Abram Lipnicki, właściciel ko­
nia, uderzywszy gospodarza kamieniem między
oczy, odebrał mu konia. Gospodarz ów ciężko ra­
niony, upadł na ziemię. Wówczas żyd zaczął go
kopać i bić. Gospodarz, odzyskawszy przytomność,
chciał uciekać, lecz oto żydostwo wysypało się na
niego jak mrowie z kijami i kamieniami. Ilu żydów
w tej ulicy było, wszyscy przyłączali się do napast­
ników i nie wiedząc nawet, o co chodzi, zbierali
kamienie i biegnąc, rzucali je na zbroczonego krwią
gospodarza, który byjby niechybnie został ukamieniowanym, gdyby nie nadchodzący wójt. na widok
którego żydzi porzucili kamienie i zaczęli się kryć
po bramach.
Tak więc gospodarz, który chciał ochronić swo­
ją łąkę przed zniszczeniem, omal że nie przypłacił
tego życiem!
Ze świata.
105 wypadków paraliżu dziecięcego w Rumunii.
Bukareszt. Według ostatnich, nadeszłych z
Rumunii wiadomości, zanotowano tam od 14 wrze­
śnia 185 wypadków parliżu dziecięcego. 30 dzieci
zmarło.
Na samo miasto Bukareszt przypada 80 za­
chorowań. Szkoły ludowe aż do dnia 1 październi­
ka pozostają zamknięte. Dalej stwierdzono wy­
padki paraliżu w Aradzie, w Temeszwarze i w
Klausenburgu oraz w Marmarosz-Sziget zanotowa­
no wypadki tej choroby. — Stamtąd ta choroba
przeniosła się na Ruś Podkarpacka, gdzie jednako­
woż nie przybrała szerszych rozmiarów.
W Pradze zanotowano dotychczas 12 wypad­
ków paraliżu dziecięcego. Nie jest to wcale cyfra
zastraszająca, ponieważ w roku 1926 w praskich
szpitalach zanotowano 31 wypadków zachorowań
tego rodzaju. Choroba ta występuje w Czechosło­
wacji narazić sporadycznie.
Praktyczne rady.
Nowe koce, które pierwszy raz się pierze, na­
leży zamoczyć w zimnej wodzie na noc i wykręcić.
Usunie to siarkę, używaną do bielenia. Następnie
wyprać je w letniej wodzie z rozpuszczonym w go­
rące i wodzie mydłem. Wypłukać dobrze w czystej
wodzie
*
#
*
Mądre zdania.
Darmo się silić, na zrozumieniekobiety, trzeba
la kochać taka, jaka jest.., oto
całafilozofiamiłości. Plamy atramentowe można usunąć z płótna
*
*
przez nalanie roztopionego łoju na plamę. Następnie
wyprać,
a tak atrament jak i tłuszcz znikną. Wszel­
Kobieta, dusza świata i jego korona, lecz zara­
kie smugi wyciągnie krochmal
zem wcielenie najwyższej pokusy.
* *
*
Młoda panienka w wieku lat 22, feministka, pły­
waczka, lekkoatletyczka, golfiarka, szoferka, tyczkarka, wioślarka i łyźwiarka poszukuje tą drogą
męża z wyższem wykształceniem, odnowladającem
iej wyżej wymienionym sturijom naukowym.
*
*
*
Tłuste plamy wywabia się z jedwabiu w nastę­
pujący sposób. Plamę natrzeć z lewej strony białą
francuską kredą i tak pozostawić na parę godzin.
Potem strzepać i gdyby plama całkowicie nie zni­
knęła, jeszcze raz to samo zrobić z prawej strony.
Islandia — ziemia wulkanów.
Do Kopenhagi wrócił geolog duński, dr. Nils
Nielsen, który wraz z drugim badaczem Duńczyr
kiem i dwoma krajowcami odbył niebezpieczną wyp
prawe w głąb Islandii, dla zbadania licznych tam­
tejszych wulkanów. Obszar, który był celem wy­
prawy, leżący na zachód od lodowców Yatnajokul,
był dotychczas prawie niezbadany aczkolwiek jest
to najciekawsza może na świecie okolica dla geo<
logów.
Wyprawa dr. Nielsena stwierdziła, że wybuchy
wulkanów tamtejszych powtarzają się periodycznie
aż do czasów dzisiejszych. Pod tym względem
niema na świecie wulkanów ruchliwszych. Wul­
kaniczna ta okolica wygląda przerażająco. Wszę­
dzie widnieją głębokie rozpadliny i pęknięcia terenu,
nieraz o niezmierzonej głębokości. Ziemię okrywa
gruby pokład popiołów i żwiru wulkanicznego.
Wybuchy odbywają się w ten sposób, że nagle
otwiera się płaski zupełnie teren, przyczem tworzy
się w nim mnóstwo większych i mniejszych otwo­
rów, lub powstają głębokie i szerokie rozpadliny,
ciągnące się milami przez równiny, góry i rzeki. W
rozpadliny toczy się lawa ogromnemi strumieniami,
zalewając znaczne nieraz obszary.
Wszystko w obszarze lawy i w pobliżu ma bar­
wę czarną. Tylko z bliska widziana lawa jest czer­
wona, a pośród tej cynobrowej czerwieni widać
żółte plamy siarki i białe kamienie żwiru.
Niezmiernie trudna była droga przez pas lawy
o szerokości do 500 mtr. Wyglądało tu jak kuchnia
diabelska, lub wrota do piekieł.
Dr. Nielsen zamierza! zbadać też sąsiednie lo­
dowce Yatnajokul. Ogromne potoki lawy i strumie­
nie o lodowatej wodzie odgraniczały lodowce od
obszaru wulkanów. Dopiero po wielu próbach uda­
ło się pokonać te trudności, straszliwe jednak or­
kany i kilka dni trwające straszliwe ulewy uniemo­
żliwiły badania naukowe. Stwierdzono tylko, że
lodowce Yatnajokul wskazują wielkie rysy i roz­
padliny, wypełnione wodą. Bardziej w górze leży
wszędzie głęboką warstwą śnieg, liczne jednak prze­
paście uniemożliwiają drogę.
W pewnem miejscu obszaru, zalanego lawą
znaleziono ślady wielkiego trzęsienia ziemi, dość
świeżej daty.
Z życia towarzystw.
Zabawa taneczna Towarzystwa Śpiewu,
Mikulczyce. W niedzielę 16 października urzą­
dza tutejsze Towarzystwo Śpiewu „Gwiazda“ na
sali p. Brauera zabawę, połączoną z teatrem i tań­
cami, na którą zaprasza się wszystkich rodaków i
rodaczki z Mikulczyc jak i z pobliskich okolic. Wstęp
na salę 50 fen. dla pań, a 1.00 mk. dla mężczyzn.
Początek zabawy o godzinie 6 wieczorem.
Zarząd.
Zabrze. W niedzielę, dnia 9 bm. odbędzie się
zebranie „Zjednoczenia Zawodowego Polskiego" w
lokalu pana Ehrliche, dawniej (Roth) Paulstr., na
które wszystkich naszych druhów i zwolenników
serdecznie zapraszamy. Zebranie odbędzie się o go­
dzinie 4 po południu.
KOMUNIKAT
„Konsulat Generalny Rzeczypospolitej Polskiej
w Bytomiu wzywa wszystkich mężczyzn, obywa­
teli polskich, zamieszkałych na niemieckim Górnym
Śląsku, urodzonych w roku 1909 do oso1''s'ego
zgłoszenia się do ewidencji w Konsulacie General­
nym w Bytomiu w czasie od 15 września do 15 paź­
dziernika rb. w dnie powszednie pomiędzy godtina
9—12.
Należy przynieść ze sobą dokumenty osobiste,
n. p. paszport lub kartę cyrkulacyjną.
______ Konsul Generalny: (—-) Dr. Szczepański.
Wesoły kącik.
Naiwne dziecko.
Do krewnych przyszedł z wizytą stryj i rzeki:
Pozwólcie, że wypocznę, bo strasznie sie
zmęczyłem.
Do rozmowy wtrąca się sześcioletnia Basia:
— Stryjek chyba żartuje?, Przecież stryjek sam
nie chodzi?
—• Jakto moje dziecko?
— Bo mamusia mówi nieraz, że stryjka do nas
to zawsze djabli przynoszą.
Troskliwość chłopa.
Chłop : Tu są dwie recepty, panie aptekarzu.
Jedna dla mojej żony, a druga dla mojej krowy.
Aptekarz: Za godzinę będą oba lekarstwa
gotowe.
Chłop: Ale niech też pan aptekarz uważa,
żeby me przemienić lekarstwa, bo to moja najlepsza
krowa, a szkoda by jej było, gdyby przez pomyłkę
miała uginąć.
Piętek, dnia 7 października 1927 r.
„PODATEK«
ród polski był i jest szlachetny. I my się do tegc
wielkiego, szlachetnego narodu zaliczamy.
Po­
winniśmy w ślad jego wstępować dlatego, że nie
I jeszcze obcych, bo swoich mieć nie będziemy. Jak jesteśmy w własnej ojczyźnie, tylko pomiędzy ob­
, przykro niejednemu rodzicowi być musi, gdy sobie cymi, gdzie mamy sposobność nawykania do ob­
uprzytomni. że wychował kilkoro dziatek, które cych naleciałości. Jesteśmy odcięci od r macierzy
I poszły w świat daleki, lub zanikły w społeczeń- naszej słupami granicznemi i oddani na samopr! stwie niemieckiem i dziś wstydzą się swych rodzi- moc. Nie rozpaczą i ubolewaniem sytuację napra­
j ców, pozostawiając ich samych na starość, na łasce wimy. lecz czynami zdecydowanemu iść nam trze­
| innych. W takich warunkach znajduje się pokaź- ba w ślady przodków naszych. Nie czekała błogo­
; na liczba naszych rodaków. Coprawda są to ro- sławieństwa Kunegunda, aż się ubodzy i chorzy
i dacy, którzy zbyt mało się troszczyli o przynaleź- zjawią z prośbą u wrót zamkowych, ale sama leli
] ność do społeczeństwa polskiego. Byli oni może wyszukiwała, chodząc często po przedmieściach,
i nawet dobrymi Polakami, lecz nie doceniali łącz- zaułkach i kryjówkach nędzy i — o ile mogki
j ności z nami. a zwłaszcza w tym czasie, kiedy im na miejscu zaradzała niedostatkowi i niosła pocie­
; zdrowie sprzyjało i siły. J dnem słowem mówiąc chę i ratunek. Niejedna dama pałacowa krzywiła
j — żyli bez troski o przyszłość. Obecnie opusz- się ha to, że księżna, a później królowa polska,
| Czeni od wszystkich, nie mają ani jednej osoby za- własna ręką chorym najniższe oddawała posługi.
| ufanej koło siebie, któraby wspólnfe z nimi dzieliła Niezadowolenie to przechodziło nieraz w głębokie
i los nędzy, niosła im pomoc i pociechę w potrzebie. sarkania ile razy błog. Kunegunda ludzi z zaraźliIleż to mamy rodaków dobrych, którzy przez wemi wrzodami 1 trądem obsypanych z największa
| szereg lat się z nami łączyli, a obecnie, w star- troską opatrywała, oczyszczając własnemi rękoma
I szym wieku, nie są w stanie zapracować sobie na zarażone części ciała z jadu i ropy. Na czynione
] kawałek chleba. Renta, którą otrzymują, nie wy­ jej wymówki z anielską odpowiadała łagodnością:
starcza im na utrzymanie siebie, względnie rodzi- „Przecież oddajemy te usługi Panu Jezusowi, który
j ny. Ileż to mamy kalek wojennych, kalek, którzy nas krwią Swoją najdroższą z daleko obrzydliw­
i w warsztatach pracy postradali rękę lub nogę i szego trądu grzechów naszych 1 daleko zaraźliw; dziś nie są zdolni zarobić na utrzymanie swe. Ileż szych wrzodów — nałogów naszych oczyszcza.“
I to wdów 1 sierót mamy tu w Niemczech, potrzeCzy biedy, głodu, cierpienia już teraz niema
| bujących naszej opieki i pomocy!.
na świecie? Jest i pozostanie, ale też nie przestaje
Takich i podobnych wypadków możnaby wy­ zbliżać się ku tniemu miłosierdzie chrześcijańskie,
liczyć bez liku. Miesiąc październik powinien tym co nie zna ni granic, ni kresu. Całe nasze społe­
wszystkim przynieść pociechę w ich utrapieniu. czeństwo polskie w Niemczech winno iść w ślady
Powinniśmy zgotować tym wszystkim niespo­ błog. Kunegundy w miesiącu październiku.
dziankę, aby u nich zaświeciła jutrzenka nadziei, że
Wszystkie organizacje i towarzystwa polskie bez
są jeszcze rodacy, którzy o nich nie zapomnieli. wyjątku powinny powziąć uchwałę wśród członków
W miesiącu październiku, miesiącu dobroczynności, swych i wydać hasło ogólnego składkowania na ubo­
powinniśmy wszyscy Polacy pokazać, że jesteśmy gich przy każdej sposobności. Nie tylko z okazji
prawdziwymi synami społeczeństwa polskiego. Na­* i posiedzeń, uroczystości korzystać powinniśmy, ale
Dobroczynność u nas.
Każdy dobry uczynek, każda biednym udzie­
lona jałmużna, albo złożona na cele szlachetne, jest
nietylko czynnością obywatelską, ale też i religijną.
Naród polski z dawien dawna słynął ze swej ofiar­
ności na cele religijne. Stąd tez jest słynne bogac­
two kościołów i klasztorów w Polsce, stające się
nieraz pastwą najeźdców na kraj polski, jak to
'miało miejsce podczas wypraw tatarskich, szwedz­
kich i innych. Pomimo tych wszystkich dokona­
nych rabunków przez obce narody, polski lud na
duchu ofiarności nie upadł, czego są dziś jeszcze
dowodem bogato upiększone świątynie polskie, sta­
nowiące podziw dla obcokrajowców.
Naród polski nietylko, że bardzo był ofiarny
na cele religijne, lecz także dla celi naukowych i
humanitarnych miał zrozumienie. Ileż to inteligen­
tów naród polski posiada wyszkolonych za pomo­
cą takich towarzystw dobroczynnych jak: „Imienia
Marcinkowskiego,“ „św. Józefata,“ „Mickiewicza“
i t. p. Ile to łez, nędzy ukaja swą opieką zrzesze­
nie „Stela,“ „Biały Krzyż,“ i podobne, niosąc pomoc
materialną i duchową w szeregi strapionych i po­
trzebujących.
Niestety my, Polacy w Niemczech, podobnych
organizacyj nie posiadamy, z wyjątkiem jednego
Tow. św. Wincentego a Paulo pod wezwaniem
św. Jana Kaniego z siedzibą w Berlinie, obejmują­
cego swą czynnością tylko teren wielkiego miasta
Berlina. Dalsze tereny zamieszkałe przez mniej­
szość polską takich organizacyj nie mają. Zwa­
żywszy ten stan, niejeden miałby wrażenie, że Po­
lacy w Niemczech to lud skąpy, zaliczający się do
samolubów. Tymczasem tak nie jest.
I lud polski w Niemczech złożył niejednokro­
tnie dowody swej ofiarności. Wystarczy wspom­
nieć o ofiarach religijnych, składanych przez nas
do tego czasu w świątyniach niemieckich i osobom
duchownym. A przedewszystkiem poszczycić się
może każdy z nas wysokiem zrozumieniem społecznem i poniesionemi ofiarami, a mianowicie
przez opłacanie składek miesięcznych, uczęszcza­
Klęski, jakie ostatnia
nie na zebrania i z tern połączonych wydatków na
powódź
(z końca wrze­
dobro społeczeństwa polskiego i podtrzymanie tej
śnia)
spowodowała
w
wielkiej liczby towarzystw naszych i organizacyj
wszelkiego rodzaju, z czego dumni być możemy. Szwajcarii Górnej a zwła­
W tych skupieniach społecznych staramy się na­ szcza w krainie ^Lichten­
wzajem oświecić, naradzać, sobie nawzajem dopo­ stein“ są wielkie a po­
wstałe straty olbrzymie.
magać, gdy jesteśmy w potrzebie.
Najstarsi
ludzie nie pa­
W gorszej sytuacji znajduje się społeczeństwo
polskie nie łączące się z nami. Póki zdrowie im miętają tak rozhukanego
żywiołu.
służy poty im też dobrze się powodzi i nie potrze­ i rozszalałego
Obrazek nasz przed­
bują żadnej opieki obcej. Niestety, zdrowie i mło­
stawia zniszczenie histo­
dość to skarby, któremi my nie rozporządzamy. Ża­ rycznego mostu drzeden lekarz, choćby najzdolniejszy, nie jest zdolen wnianego pod miejscowo­
wstrzymać’ automatycznego zbliżania się wieku
ścią Buchs. Było to w
podeszłego. Wszyscy nasi przodkowie tej przy- swoim rodzaju arcydzie­
Krości doznali. 1 nam nie uda się przed nią ukryć. ło sztuki i wiedzy tech­
Nikt z nas dziś przewidzieć nie może, jak jemu zdro­ nicznej. Most do poło­
wie będzie służyło w starszym wieku. Może wielu wy zerwany.
z nas będzie potrzebowało opieki innych, do tego
Katastrofalna powódź
O Żołnierzu Wesołku.
(Opowiadanie z dawnych czasów przez Jr.)
Była raz wielka wojna, a gdy się skończyła otrzy­
mało dużo żołnierzy zwolnienie ze służby wojsko­
wej. Zwolniono też żołnierza Wesołka. Wesołka —
dlatego iż był wesoły i z humorem się urodził, to też
'»trzymał to piękne imię.
Gdy go zwolnili ze służby, miał w plecaku boche­
nek chleba komiśnego i cztery złociaki, z takim to bo­
gactwem wyruszył. Tymczasem św. Piotr przebrał
się za żebraka i usiadł sobie pod kościołem, którędy
musiał przechodzić żołnierz Wesołek. Gdy tenże nad­
szedł poprosił go św. Piotr o jałmużnę.
„Cóż ci dam biedny żebraku“ powiedział Wesołek,
„byłem żołnierzem, zwolnili mnie, mam tylko boche­
nek chleba i cztery złociaki a jak tych nie stanie, to
będę zmuszony żebrać jak ty, jednak chce sie z tobą
podzielić“! I dał mu ćwiartkę chleba i jednego złociaka.
Św. Piotr podziękował, ruszył w drogę i kawałek
dalej usiadł znowu, teraz w innej postaci i znowu po­
prosił Wesołka o jałmużnę. Wesołek dał mu jak poPrzedniego razu druga ćwiartkę chleba i drugiego złociaka św Piotr podziękował, poszedł dalej i jeszcze
Iaz zagadał Wesołka, naturalnie przez niego niepoznaTen dał mn trzecia ćwiartkę chleba trzeciego zło-
|:iEEE=™=
Z^my % kieszeniami próżneml, me wiedział co po+ 5^. 'l w którą się stronę udać, gdy zastąpił mu drugi
*" nierz. A żołnierzem tym był święty Piotr.
»»Bracie“ rzekł święty apostoł, „czy nie mógłbyś
mi Pomóc, jestem głodny i spragniony“.
„Sam nic nie mam“ odpowiedział Wesołek. „By­
łem żołnierzem, zwolnili mnie, a bochenek chleba i
cztery złociaki, które dostałem rozdałem a za jednego
sam w tej oberży piwo wypiłem, możemy razem pójść
żebrać!“
„Tak źle nie będzie, znam się trochę na doktorstwie i lekarstwach to sobie poradzę.“
„Ty sobie poradzisz, ja się na doktorskich spra­
wach nie znam, więc muszę sam iść na „żebry“.
„Chodź ze mną“ rzekł na to św. Piotr „ja będę le­
czył ludzi a zapłatą się będziemy dzielić na połowę“.
Zgodzili się więc i wyruszyli w drogę. Przecho­
dzili wreszcie koło domu, z którego dochodziły krzyki
i płacze. Nasi podróżni domyślili się zaraz, że wi­
docznie nieszczęście się jakoweś tam stać musiało. I
nie mylili się, bo wszedłszy do chaty zobaczyli na
łóżku ciężko chorego, prawie umierającego gospodarza
a żonę głośno lamentującą.
„Zostawcie wasze skargi i płacze“ rzekł święty
Piotr i wyjąwszy maść nasmarował chorego, tak. że
ten w tej chwili wstał i był zupełnie zdrowy.
Chłop i baba dziękowali swemu zbawcy i chcieli
mu koniecznie zapłacić i pytali się: „Co chcecie?
wszystko wam damy chętnie“.
Ale święty Piotr nie chciał nic przyjąć, a im wię­
cej oni się napierali tern bardziej on odmawiał. A We­
sołek pchnął św. Piotra lekko w bok i rzekł: „Weźźe,
jak ci dają, przecież potrzebujemy.“
Wreszcie przyniosła wieśniaczka owcę i prosiła
św. Piotra, żeby chociaż to chciał przyjąć, ale św.
Piotr nie chciał. Wtedy zniecierpliwiony żołnierz już
nie lekko, ale porządnie mu wsypał w bok i rzeki.
*A weźźe ty głupi ośle, cóż będziemy jedli?“
A Piotr na to: „Jak ią sobie poniesiesz, to weź“.
w
Szwajcarii.
„Oto się nie martwij“ wziął owcę na ramiona i ru­
szyli dalej.
W końcu przyszli do wielkiego lasu, a że uszli ka­
wał drogi, było gorąco a owca dość spora a więc i
ciężka, rzekł żołnierz:
„Patrz, jakie dobre miejsce, moźebyśmy tu naszą
owieczkę upiekli i spożyli, bo moje kiszki już grają kontredansa'. „Owszem“ odrzekł Piotr, ale ty musisz ow­
cę przyrządzić, i upiec, ja tymczasem chcę sobie tro­
chę pochodzić po losie, ale nie jedz wcześniej, aż ja
przyjdę; będę na czas.“ To rzekłszy oddalił się a
Wesołek zabrał się do pieczenia.
,
Wkrótce miły zapach rozszedł się po losie, a św.
Piotra jak nie widać tak nie widać. Wesołek zdjął pie­
czeń z ognia, rozkroił ją i znalazł w środku serce
owcy. „To ma ponoć być najlepsze“ rzekł żołnierz
i skosztował kawałek. Kosztował tak długo, aż'całe
serce zjadł. W tej właśnie chwili nadszedł św. Piotr
a gdy zobaczył owcę upieczoną rzekł: „Możesz sam
całą owcę zjeść, mnie daj tylko serce. Wesołek wziął
nóż pokroił całą owcę i udawał jakoby serca ■ szukał,
ale rzecz naturalna, nie znalazł je. „Niema serca“ rzekł
żołnierz.
„A gdzież się podziało?“ „Nie wiem“ odpowiedział
kłamca, a po niejakiej chwili zawołał: „Patrzcie, ja­
cy z nas głupcy, przecież wiadoma rzecz, że owce serc
nie mają.“
EeP^ieee
■»SS;
k,Ara ,m
Na terenie Dzielnicy II. istnieje w stolicy Rze­
z każdej okazji, gdzie choć tylko kilku rodaków się '
skupi, powinno się pamiętać o składkowaniu. Każ­ szy niemieckiej kilka organizacji o wspomnianych
de skupienie kilku osób powinno być przeniknięte typach. Istnieje tamże również To w. Naukowe,
tą myślą wspaniałą — ofiarujmy kilka groszy dla które, niestety, właściwie nie jest czynne. Nie zu­
naszych najuboższych. Na wszystkich obchodach, pełnie też dotychczas sprawiało czynność samopo­
zebraniach, uroczystościach społecznych lub fami­ mocową. Dawniej istniało obok Tow. Naukowego
lijnych powinno brzmieć hasło: pomoc nieśmy na­ „Bratnia Pomoc“ dla studentów, lecz krótko po
wojnie została zupełnie zlikwidowana. Czyni sie
szym współrodakom 1
ze strony Koła Studentów polskich w Berlinie „MiJesteśmy copra wda wszyscy niezamożni.
Wielka liczba z nas, pominąwszy tych najuboż­ noritas“ w tym kierunku starania.
szych. których zamierzamy wspierać i bezrobot­
Organizacjami wybitnie samopomocowemu sa
nych, utrzymuje się jedynie z pracy rąk, stosunko­ dalej istniejące w Berlinie organizacje „Centralny
wo marnie opłacanej. Wiemy już o tern, że nikt Dom Polaków,“ „Kasa Pogrzebowa przy Związku
z nas niema zbyt wiele, lecz przy dobrej chęci i Towarzystw Polskich“ i „Opieka polska.“ Pierw­
woli kilka groszy każdy udzielić może, byleby tyl­ sza stara się urzeczywistnić plan stworzenia Domu
ko była ta chęć i wola. Gdyby jednostka miała Polskiego w Berline własnemi, przez społeczeń­
wielką liczbę ubogich wesprzeć, natenczas majątek, stwo zebranemi groszami, druga wypłaca pozosta­
choćby największy, nie starczyłby na ten cel. a je­ łym po swych wypłatnych członkach zapomogi po­
dnostka ta zrujnowałaby swoją egzystencję. W ta­ śmiertne, trzecia z rzędu zaś nosi charakter samo­
kim wypadku nie możnaby to liczyć za ofiarę, lecz pomocowy i dobroczynny i zajmuje się tylko robo­
za lekkomyślność, albowiem w ofierze daje się tnikami sezonowymi.
tylko tyle, ile człowiek dać może. Niechaj każdy
Organizacją o wybitnym charakterze dobro­
z nas ofiaruje tyle, ile mu jest możliwe, a napewno czynnym jest niewątpliwie „Polska Konferencja św.
zbierzemy ładną kwotę na ten szlachetny cel.
Wincentego a Paulo pod wezwaniem św. Jana KanNiech więc miesiąc październik, poświęcony tego w Berlinie,“ istniejąca od roku 1876 i opieku­
tej kwestji dobroczynnej, przyniesie nam na tern jąca się biedna polską ludnością Berlina. Działal­
polu ulepszenie życia naszego, niech zespoli ność jej jest skromna, ale niejednemu otarła łzę
wszystkich ku kojeniu biedy i nędzy tych wszyst­ z oka i sprawiła, że weselej na świat spoglądano.
kich, których dotknął twardy los nieszczęścia lub Konferencja wymieniona należy jako jedyna polska
starości. Niech społeczeństwo nasze nie zapomina konferencja w państwie niemieckiem do Rady Cen­
o pielęgnowaniu tej pięknej i szlachetnej ęnotv sa­ tralnej Konferencji św. Wincentego a Paulo, których
mopomocy, a może być pewne, że spotka je za­ jest około 1000 w Rzeszy Niemieckiej.
Dawniej Berlin posiadał jeszcze przytulicko i
służone uznanie.
inne związki samopomocowe czy dobroczynne,
wszystkie jednak w czasie powojennym, reemigra­
cji i t. p. przestały istnieć.
Teren Dzielnicy III. obfituje w organizacje
różnego typu. Mamy tam dwie organizacje o ty­
Na całym obszarze Rzeszy niemieckiej mniej­ pach wspomnianych. Istnieje tamże od 20 lat „To­
szość polska posiada kilka organizacji o charakte­ warzystwo Pomocy Naukowej pod op. św. Józerze wybitnie dobroczynnym i samopomocowym. fata“ z siedzibą w Bochum, wspierające moralnie
Jest ich wprawdzie skromna ilość, starać się zatem i materialnie uczni utalentowanych i studentów
winniśmy, ażeby te, które istnieją, rozbudować na­ oraz moralnie społeczeństwo wykładami etc. Dru­
leżycie i stworzyć z nich silne ostoje ruchu dobro­ gą organizacją samopomocową jest „Związek
czynnego i samopomocowego wśród naszego spo­ Wzajemnej Pomocy“, w którym łączy się wiele
łeczeństwa. Nie będę wymieniał oczywiście orga­ towarzystw i bractw. Związek służy im wszyst­
nizacji kulturalno - oświatowych i gospodarczych, kim moralną pomocą, daje własne odczyty i t. p.
które zresztą noszą również znamię samopomocy, Działa dla idei samopomocowej i pracy społecznej.
Na innych terenach nie mamy organizacyj o
gdyż o nich będziemy mieli niejednokroć jeszcze
sposobność mówić. Chodzi tu przedewszystkiem charakterze wybitnie dobroczynnym lub samopo­
o organizacje o wybitnym typie dobroczynnym i mocowym. Dorywczo, przed gwiazdką lub rocz­
nicami i t. p. zawiązują się wprawdzie oddzielne
- samopomocowym.
Na Górnym Śląsku Opolskim istnieje od kilku komitety różnego rodzaju celem urządzenia
lat „Towarzystwo Pomocy Naukowej na Śląsk gwiazdki dla dziatwy biednych, lub obchodów
Opolski.“ Jest to organizacja samopomocowa. z zyskiem dla biednych i t. p. Wszystkie one za­
Organizacja ta zajmuje się niesieniem pomocy na­ zwyczaj są charakteru dobroczynnego wzgl. sa­
szym jeszcze nielicznym studentom, a ponieważ mopomocowego. Wszędzie przebija hasło to: „Po­
nie można liczyć na żadną pomoc ze strony władz magaj sam sobie!“ i zwykle uwieńczone są takie
etc., chwyta się samopomocy i zbiera fundusze na poczynania pewnym skutkiem. — Tui owdzie były
ten cel. Towarzystwo Pomocy Naukowej opiekuje próby zakładania różnych związków, niestety, nie
się przedewszystkiem Związkiem Studentów gór­ zdołały się utrzymać. Każdy teren oddzielny po­
nośląskich „Silesia Superior.“ Wspieranie tak mo­ winien posiadać własne organizacje tego rodzaju,
ralne jak i materialne jest zadaniem pierwszego zawsze one dodatnio pokażą skutki, dlatego też
rzędu Tow. Pom. Naukowej, którego siedziba znaj­ wszędzie tam, gdzie ich potrzeba, należałoby or­
duje się w Opolu. Składka członkowska wynosi ganizacje takie zawiązywać.
Z powyższego wynika, że nasz ruch dobro­
od osoby 5.— mk. od członka korporacyjnego coczynno - samopomocy jest bardzo roztrzaskany.
najmniej mk. 20.— kwartalnie. _____________
Nasze polskie organizacje dobroczynne
i samopomocowe w Niemczech.
Żołnierz rzekł: „Idź ty najpierw, ja pójdę za tobą“,
a w duchu myślał „jak jemu woda za wysoko pójdzie,
to zostanę na brzegu, poco się mam narażać.“
Św. Piotr poszedł pierwszy, a woda sięgała mu za. ledwie kolan. Wtedy odważył się i Wesołek, ale le­
dwo tylko stanął w rzece, woda podniosła się tak wy­
soko, że zaczął tonąć.
„Bracie pomóż mi“ wołał zrozpaczony. „A czy
przyznajesz się, że serce owcy zjadłeś“? spytał świę­
ty. „Nie, nie zjadłem serca“. Woda doszła mu już
aż do ust.
„Przyznaj sie a wyratuję cię“.
„Nie zjadłem serca! nie, nie.“
Ale dobrotliwy święty nie chciał gubić nieszczęśli­
wej duszy, rozkazał wodom, by się rozstąpiły i po­
mógł żołnierzowi przejść na drugi brzeg.
Ruszyli dalej i przyszli nares ;ic do wielkiego
państwa. Zdziwieni spoglądali dooWa, bo wszystko
było okryte żałobą i smutek panował zewsząd. Do­
wiedzieli się wkrótce, powód tej żałoby. Oto umiło­
wana córka króla była ciężko chora. Z daleka zjeżdżali
uczeni lekarze, żeby ją uzdrowić, bo król obiecał wielka
nagrodę temu, któryby jego ukochaną córeczkę przy­
wrócił do zdrowia, ale nikt tego nie potrafił.
„To coś dla nas“ szepnął Wesołek św. Piotrowi.
„Chodźmy prędko, to ją uzdrowisz.“ Jednak święty
Piotr wcale się nie spieszył, owszem szedł sobie coraz
powoi ej co do pasji doprowadzało Wesołka, który w
chwile go naganiał mówiąc: „Przebierajno raźniej no­
gami, bo się spóźąimy“. 1 rzeczywiści się spóźnili.
Doszedłszy do miasta królewskiego dowiedzieli sie o
śmierci królewnej.
„Masz tobie“ zawołał Wesołek, „to skutek two­
jego ślimaczego lezienia!“ ale św. Piotr uspokajał go
mówiąc: „Cicho bądź, nie złość się, na wszystko jest
rada, ja nie tylko chorych potrafię uzdrawiać, ale i
umarłych wskrzeszać przy Bożej pomocy!“ „Ha, jeśli
tak to co innego, mogłeś zaraz o tern powiedzieć.“
Zaszli więc do zamku królewskiego a gdy posły­
szano, że jeden z nich chce królewnę zmarłą wskrze­
sić, zostali z wielkim uszanowaniem przyjęci.
Św. Piotr kazał sobie podać kocioł gorącej wody,
potem zabronił, komukolwiek wchodzić do komnaty, w
której miał wskrzeszać umarłą. Został tylko Wesołek.
Gdy wszyscy opuścili komnatę poodcinał uma.lej
wszystkie członki, wrzucił je do kotła, gdzie się goto­
wały tak długo, aż pozostały czyściutkie białe kości.
Teraz św. Piotr wszystkie poskładał jak je Pan Bóg
stworzył, a gdy skończył rzekł głosem uroczystym:
„W
Przenajświętszej powstań“.
I za trrzeciem wołaniem, podniosła się królewna,
żyła i była zdrowa i piękna jak .przed tein. Ucieszony
król rzekł do św. Piotra: „Żądaj czego chcesz, żądaj,
pół królestwa a dam ci je“, ale święty nie chciał ni­
czego. „O ty ośle“ zawołał Wesołek. „Nie bądźże
aż tak głupim, jak ty nic nie potrzebujesz, to mnie się
może przydać“.
Król widząc, że towarzysz cudownego lekarza
chętnieby coś wziął, kazał mu plecak napełnić złotem.
Gdy przyszli do lasu rzekł św. Piotr: „Teraz po­
dzielimy się pieniędzmi.“ „Dobrze“ odpowiedział We­
sołek. I św. Piotr podzielił pieniądze na trzy części.
Żołnierz widząc to myślał sobie: „Cóż temu znowu do
głowy strzeliło, dzieli na trzy części a nas przecież
dwuch. „Tak“ powiedział święty, gdy skończył z li­
czeniem, „jedna część dla mnie, druga dla ciebie, a
trzecia dla tego, który zjadł serce owcy.“
„Oh, ja je zjadłem“ zawołał żołnierz i szybko za­
garnął trzecią część.
jtpvat to możliwe, przecież owce nie mają serc!
Starania nasze powinny zatem iść w kierunku ze­
spolenia tych wszystkich sił i zasobów, ażeby tern
skuteczniej nieść między społeczeństwem naszem- j
pomoc. Zespolenie sił mogło by nastąpić w formie
zcentralizowania organizacji' o charakterze karytatywnym i samopomocowym w jedno ognisko,,
skąd ogólne ujęcie całokształtu pracy mogłoby
nastąpić. Wówczas też wszystkie tereny korzy­
stałyby z dobroczynności i idei samopomocy, co
przyczyniłoby się bardzo do podniesienia znacze­
nia naszego ruchu karytatywnego i samopomoco­
wego w społeczeństwie naszym.
lak organizować nasza
dobroczynność.
Dziedzina dobroczynności, jaką w bież. miesiącu
poruszyć pragniemy, jest bardzo ważnym momentem w
naszej pracy społecznej. Jej ważność uwidoczni nam
osobny odczyt, a tu będziemy się starali rzucić kilka
praktycznych uwag i wskazówek, które winny znaleźć
zastosowanie odpowiednio do warunków miejscowych
i okoliczności, w jakich dana Polonja żyje.
W życiu naszem społecznem przeżywaliśmy już ró­
żne koleje. Były czasy, kiedy organizacje nasze i spół­
ki gospodarcze były silne finansowo. Nie chodziło im
wówczas o setki i w niejednych wypadkach o tysiące
marek, które przy końcu roku uchwalono jako dobro­
wolną składkę na cele dobroczynne. Z łatwością fun­
dusz dobroczynny był zebrany, a zawsze chętni znale­
źli się ludzie, którzy funduszem rozporządzali. Poza
tern organizacje wszystkie były tak usytuowane, że w
razie potrzeby udzielały członkom swoim pomocy do­
raźnej. Mając tę wielką liczbę wszelakich organizacyj,
nie troszczyliśmy się o założenie organizacji o charak­
terze charytatywnym (z małemi wyjątkami). Ten brak
daje nam się obecnie odczuwać, albowiem społeczeń­
stwo nasze jest przez inwazję inflacyjną pozbyte wszel: kich środków materialnych. Oceniając dostatecznie obe­
cne położenie nasze, Rada Naczelna Związku Polaków
w Niemczech T. z. uchwaliła, że jeden z miesięcy ka­
lendarza pracy społecznej będzie poświęcony celom do­
broczynnym. W roku bieżącym jest nim miesiąc paź­
dziernik. Zadaniem naszem obecnie jest, aby zebrać iaknajwiększy fundusz na ten cel.
W każdej miejscowości, gdzie istnieje specjalne to­
warzystwo dobroczynności, mające na celu wspieranie
ubogich i nieszczęśliwych, winni do jego zarządu, rady,
albo jak to ciało ustawodawcze zwać się będzie, nale­
żeć przedstawiciele wszystkich w miejscu istniejących
organizacyj.
•
.
Mężowie zaufania winni porozumieć się w miejsco­
wości z wszystkiemi zarządami istniejących towa­
rzystw i zwołać wspólną konferencję, gdzie wszelkie
sprawy, wchodzące w zakres działalności dobroczyn­
nej, omówione być powinny. Przedewszystkiem zwra­
ca się uwagę, że każde towarzystwo na swojem miesięcznem posiedzeniu musi uchwalić zbieranie składek
w pośród swych członków. Składkowanie może jedy­
nie odbywać się w łonie członków danego towarzy­
stwa. Od ludzi, nie należących do naszych organizacyj,
składek zbierać nie wolno, albowiem na to jest potrze­
bne zezwolenie miejscowych władz. Zbieranie składki
w pośród członków każdego towarzystwa, o ile taka
I uchwała istnieje, nie podlega zameldowaniu u władz.
I ani też władze nie mogę czynić żadnych przeszkód.* I
„Nie bądź głupi, każde zwierzę ma serce, to i
owca mieć musi, możesz mi wierzyć“ odpowiedział
Wesołek.
św. Piotr nie chciał się dłużej z nim sprzeczać, zo­
stawił mu pieniądze, ale się z nim pożegnał, gdyż
chciał iść inną drogą. A Wesołek wcale się tern nie
martwił, ale myślał sobie: „Dobrze, że poszedł, ale mi
się jakiś święty trafił.“
Miał wprawdzie dużo pieniędzy, ale nie umiał ich
uszanować, przehulał, przepił, rozdarował, tak, że w
krótkim czasie nic mu nie zostało. I znowu był goły
jak niegdyś. Ale teraz miał więcej rozumu w głowie,
różnych rzeczy się od swego towarzysza nauczył.
I zdarzyło się wkrótce, że przyszedł do miasta, w
którym właśnie miano chować zmarłą córkę królew­
ską. Wesołek postanowił spróbować szczęścia. Po­
szedł więc do króla i obiecał królewnę wskrzesić. Król,
który wprawdzie słyszał o żołnierzu posiadającym moc
wskrzeszenia umarłych i przekonany, że tenże przed
nim stoi, niedowierzał mu bardzo, dał się jednak na­
mówić.
Wesołek zrobił wszystko tak, jak u św. Piotra wi­
dział, tylko nie umiał należycie kości poskładać. Gdy
więc po trzykrotnem wołaniu: „W imię Trójcy Prze­
najświętszej powstań“ córka królewska ani drgnęła,
wtedy porwał go strach. Na nic zdało się trzęsienie
umarłą, leżała martwa na stole. Wesołek rozgniewa­
ny już chciał uderzyć umarła, gdy w tej chwili okno
się otworzyło i wszedł św. Piotr:
„Jakże możesz żądać od umarłej, żeby powstała,
kiedy członki jej źle złożyłeś, ty niegodziwy czło­
wieku.“
„Bracie" rzekł żołnierz „zrobiłem, jak nmjałem,
nie moja wina
I
Złożoną dobrowolną składkę przez członka należy
uwidocznić w kwitarjuszu legitymacji członkowskiej.
Mężowie zaufania Związku Polaków jak też skarbnicy
towarzystw prowadza ścisłą listę zebranych funduszy
na cel dobroczynny, aby każdego czasu ofiarodawca
mógł się przekonać o wysokości sumy przez siebie zło­
żonej. Każda organizacja i towarzystwo wybiera jedną
zaufaną osobę do komisji dobroczynnej, która rozpo­
rządza funduszem zebranym na ten cel. Zadaniem tej
komisji jest opieka nad naszymi najuboższymi. Opieka
ta powinna być stała. Gdy fundusz zebrany w miesiącu
październiku się wyczerpie, winna komisja szukać no­
wych dróg dochodowych. Tymi być mogą: wszystkie
dowolne składkowania na posiedzeniach poprzednio
przez towarzystwo uchwalone, na uroczystościach, ob­
chodach towarzyskich jak i familijnych. Ogólnie zapa­
nować powinna myśl niesienia pomocy naszym naju­
boższym.
Takie komisje dobroczynne-tymczasowe mogące
zastąpić zwartą organizację, mogą tylko powstać w
tych miejscowościach, w których nie istnieje towarzy­
stwo dobroczynne. Np. na terenie wielkiego miasta Ber­
lina takie komisje dobroczynne nie mają racji bytu, al­
bowiem tutaj istnieje tow. dobroczynne, bardzo dobrze
prosperujące. Przeto organizacje i towarzystwa w Ber­
linie winne urządzić odpowiednią agitację w swojem
gronie w miesiącu październiku, a zebrane kwoty sta­
wić do dyspozycji Tow. św. Jana Kantego. Na tem cała
akcja dobroczynna by się kończyła. Natomiast w tych
miejscowościach, gdzie tow. dobroczynnych niema, mo­
gą je zastąpić tymczasowe komisje dobroczynne, prze­
to ich działalność jest przewidziana na dłuższą metę,
bo muszą się zająć podziałem tych funduszy dla ubo­
gich. Zapomogi ubogim udzielać należy według potrze­
by. Przedewszystkiem pamiętać muszą komisje o nich
podczas wielkich świąt. Gdy jest moźliwem, należy dla
nich urządzać wspólną gwiazdkę, święconkę i inne
wspólne urozmaicenia.
Akcja październikowa jest jedynie przeznaczona
niesieniu pomocy naszym ubogim rodakom tu w Niem­
czech i ze zebranych funduszy nie może być nic prze­
znaczone na inny cel jak stypendje itp.
Centrala jak i dzielnice Zw. P. w N. pozakładały
stałe konta dobroczynne w bankach naszych, dokąd
każdego czasu mogą rodacy drobne składki nadsyłać.
Na konta te prosimy inne większe organizacje na te­
renie danej Dzielnicy istniejące wpłacać jednorazowe
datki na ubogich. Przedewszystkiem akcje te powinny
poprzeć instytucje gospodarcze, które mogą większemi
sumami zasilać te konta dobroczynne. Pewne kwoty
i kont dobroczynnych przypadną w udziale miejsco­
wym komisjom dobroczynnym. Dalszy zasób jest prze­
widziany na doraźne zapomogi naszych miejscowych
działaczy społecznych — to znaczy, że miejscowi ro­
dacy. którzy szereg lat stali na czele różnych organizacyj polskich, jako zadośćuczynienie w uznaniu za ich
położone zasługi około społeczeństwa polskiego otrzy­
mują na specjalny wniosek z miejscowości jednorazową
zapomogę od zarządu dzielnicowego względnie cen­
tralnego.
Akcja dobroczynna jak wogóle cały kalendarz pra­
cy są początkującemu Śmiało twierdzić możemy, że
wszyscy rodacy mają dla tej sprawy zrozumienie. Brak
tej ścisłej współpracy społecznej odczuwaliśmy nieraz.
Solidarność nasza niechaj nas nietylko łączy w organi­
zacjach. lecz niech sięga do wszystkich rodaków na­
szych, zamieszkałych w Niemczech. My zorganizowani,
„Jeszcze tym razem ci pomogę“ powiedział do­
brotliwy święty, ale pamiętaj, że to raz ostatni, powtóre nie wolno ci nic wziąć za to od króla. Weso­
łek solennie przyrzekł więcej operacji wskrzeszania
umarłych nie przeprowadzać i św. Piotr zabrał sie do
dzieła. Pokładał ajpierw kości i członki jak należało,
następnie zawołał po trzykroć:
„W imię Trójcy Przenajświętszej wstań!“ I zmarł anatychmiast otworzyła oczy, poczęła mówić i była
zdrowa i piękna jak dawniej. Św. Piotr zaś znikł.
Że król ojciec się ogromnie ucieszył i obiecywał
dać żołnierzowi coby tylko zechciał, i że Wesołek
chytrością swoją doprowadził do tego, że wychodząc
z pałacu królewskiego miał pełny plecak złotych ta­
larów, niechaj nikogo nie dziwi. U bramy zamku
spotkał ku swemu wielkiemu niezadowoleniu św. Pio­
tra, który się w te słowa odezwał:
.,0, jakże niedobrym jesteś człowiekiem, czyliż ci
nie zakazałem brać cokolwiek od króla? a wychodzisz
z napełnionym plecakiem.
„Cóż miałem robić, jak mi sami go napchali?“ od­
rzekł Wesołek.
„To jednak pamiętaj sobie, żebyś więcej takich
rzeczy nie robił, bo mogłoby cię wielkie nieszczęście
sPotkać‘\
„Ejże!“ czyż jestem tak głupim, nie bój się bracie
hany, poc($ź sobie mam brudzić ręce warzeniem
-1 ludzkich, kiedy mam pieniędzy dość.
"I te pieniądze przejdą jak pierwsze, żebyś jednak
Popadł powtórnie w pokusę, dam twemu ptecakoiż cokolwiek będziesz sobie życzył, żeby się
lim znalazło, stanie się, teraz żegnaj i więcej mnie
zobaczysz.« To rzekłszy S*. p*otT, oddalił się
doświadczeni działacze społeczni pokażmy czynami naszemi, że jesteśmy serca szlachetnego. Wzbudźmy spo­
łeczeństwo zorganizowane, aby szło w nasze ślady, a
szeregi naszych towarzystw na pewno się powiększa
przez przystąpienie tych, którzy dotychczas od nas
stronili.
Na 20 października przypada dzień wielkiego opie­
kuna biednych, św. Jana Kantego. Na niedzielę 22 paź­
dziernika powinni rodacy przygotować stosowne od­
czyty na ten temat. Dzień 22 października należy uwa­
żać za najstosowniejszy do zbierania składek na ubo­
gich. Niechaj dzień ten będzie westchnieniem, że ubogi,
chory płacze łzami cierpienia, ręka miłosierdzia przy­
chodzi mu z pomocą i uzdrawia, a przez boleści w uko­
jeniu łzy przechodzi.
Na łożu śmierci leży nędzarz i wyrzeka pełen go­
ryczy — zbliża się doń głos współczucia i miękko a
cierpliwie szepce mu słowa pociechy i oto chory, umie­
rający narzekać przestaje, modli się i w modlitwie przed
oddaniem ducha Bogu, duszę swą uświęca.
Opuszczone przez wyrodnych rodziców niemowlę
kwili bezradnie, miłosierna ręka przygarnia je do czu­
łego serca, ogrzewa, karmi i oto, uśmiech zadowolenia
krasi twarzyczkę dzieciny.
W nędzy pogrążony robotnik z rozpaczą patrzy na
wołającą o chleb dziatwę, nie ma on chleba, gorzej —
on pracy nie znalazł. Tarza się we łzach z rozpaczy,
on już zwątpił o Bogu i zbawieniu, podchodzi ku niemu
chrześcijańskie miłosierdzie, wlewa weń otuchę i na­
dzieję, przed chwilą zrozpaczony — oczy pełne łez
wdzięczności wznosi z podziękowaniem.
Wielu z naszych rodaków znajduje się w tern po­
łożeniu: ratujmy ich!
Czas pracy w Anglii.
Anglja nie ratyfikowała dotychczas umowy wa­
szyngtońskiej o 8 godz. dniu pracy. Fakt ten wyzy­
skuje nasza prasa burźuazyjna i stara się wmówić w
swych czytelników, że „Anglja nie uznaje próżniactwa
nakazanego ustawą“, wobec czego robotnicy pracują
dłużej aniżeli 8 godz. dziennie.
Ogłoszona statystyka urzędowa świadczy, że mi­
mo nie ratyfikowania konwencji waszyngtońskiej 8godzinny dzień pracy jest normą ogólnie obowiązują­
cą, oczywiście dzięki silnej organizacji zawodowej.
Niedawno ogłoszono wyniki badań urzędowych nad
czasem pracy w przemyśle odzieżowym, papierniczym
i drzewnym.
Ze statystyki tej wynika, że np. w przemyśle odzie­
żowym przeciętny czas pracy wynosi 46.7 godzin ty­
godniowo. Zaledwie 33 proc. badanych robotników
pracuje powyżej 48 godzin tygodniowo, natomiast 18,5
proc. poniżej 44 godzin tygodniowo. W niektórych
gałęziach przemysłu odzieżowego jak np. w pewnych
działach krawiectwa 45 proc. robotników badanych
pracuje krócej aniżeli 44 godzin tygodniowo.
Podobne stosunki panują w przemyśle papierni­
czym, gdzie przeciętny dzień pracy wynosi 47,3 godzin
tygodniowo, zaś powyżej 48 godzin pracuje zaledwie
3.6 proc. badanych robotników. Jest rzeczą charak­
terystyczną, że w tym dziale produkcji najkrótszy sto­
sunkowo dzień pracy mają robotnicy zatrudnieni w
papierniach, albowiem 35 proc. z nich pracuje krócej,
aniżeli 44 godzin tygodniowo. Natomiast w drukar„Z Panem Bogiem!“ zamruczał nasz Wesołek,
„doskonale, że sobie odchodzisz dziwaku jakiś“ i za­
dowolony nie myśląc o cudownej mocy plecaka ruszył
w świat. Wesołek używał życia i swego bogactwa,
ale zarazem topniało ono jak marcowy śnieg pod cie­
płem! promieniami słońca. I nadszedł dzień, że nie
miał w kieszeni więcej jak kilkanaście groszy i prze­
chodząc w owy dzień koło karczmy pomyślał
sobie: „Muszę się i tych kilku groszaków pozbyć.
Wszedł do karczmy i kazał sobie podać wina i kawał
Chleba.
Gdy tak w najlepsze zajadał doleciał go miły za­
pach pieczonych gęsi, a oglądając się za przyczyną
miłego zapachu, zoczył w rurze od pieca, tak zwanym
saba^iiku dwie tłuste rumiane gąski. W tej samej
chwili przypomniał sobie o swoim cudownym pleca­
ku i zaraz też postanowił spróbować. Zapłacił więc
za wino i chleb a gdy wyszedł przed karczmę rzeki.
„A więc życzę sobie, żeby te dwie łatłne gąski znajdo­
wały się w moim plecaku“, a rzekłszy te słowa odwią­
zał plecak i o dziwo... gęsi leżały jedna obok drugiej.
Poszedł więc na bliską łąkę, aby sobie wygodnie
»ucztować. Podczas jedzenia mówił do siebie: ,,i ez jestem bogaczem, nie mam się czego na święcie
>awiać“. A gdy tak jadł i gwarzył sobie i cieszył
? przechodzili tamtędy dwaj wyrobnicy a widząc
dną gęś jeszcze nie rozpoczętą, pożerali ją głodncim
:zami. Wesołek, który już zaspokoił swój głód a w
•uncie duszy nie złym był człowiekiem ulitował się
td nimi i rzekł:
„Weźcie sobe te KOŚ i zjedźcie fe na moje zdrowie.“
Oni podziękowali, serdecznie, zabrali gęś i poszli
' karczmy kazali sobie ppdać wina i ■ Chleba. wypai poczęli Jeść. Gospodyni przyglądała im
stwie 82,4 proc. zatrudnionych pracuje 48 godzin tgs
godniowo.
Gorzej nieco przedstawia się sytuacja w przemySte
drzewnym. Jakkolwiek przeciętna wynosi 46.8 godzin
tygodniowo, jednak 113.7 proc. zatrudnionych pracuje
powyżej 48 godzin. Najgorsze stosunki panują w prze­
myśle koszykarskim, albowiem powyżej 48 godzin pra­
cuje 27.3 proc. zatrudnionych.
Rząd angielski prowadzi w dalszym ciągu te ba­
dania ;w miarę ich ogłaszania, także i my postaramy
się o ich ogłoszenie.
A. K.
—o—
Niemiecko powieściopisarka
o Polsce.
Niemiecka powieściopisarka Marja Stona od­
była podróż do Małopolski Wschodniej, celem.zwie­
dzenia terenów nawiedzionych powodzią. Zwie­
dziła ona okolice Kołomyji i Stanisławowa, Rossów,
Kuty, Nadworną, a oprócz tego odwiedziła Lwów i
Kraków,
Opowiada ona obecnie o swoich wrażeniach
i obserwacjach z tej podróży. Obserwacje te czę­
stokroć są płytkie i wykazują bardzo niedokładną
znajomość stosunków polskich i historii polskiej.
Pisząc o Krakowie, Marja Stona zaznacza, że
pozostaje on w tyle poza Lwowem pod względem
ożywienia, że nie jest to bogate ożywione „miasto
wschodu“, jakim jest Lwów, a zwłaszcza Warsza­
wa.
Kraków, powiada Marja Stona, oblany jest ja­
kimś dziwnym spokojem.
Kraków zadługo nasiąkał cywilizacją zacho­
dnio-europejską, aby mógł stać się przedmieściem
kultury wschodu, jaką jest Warszawa.
O Polakach wyraża się Marja Stona w nastę­
pujący sposób:
„W Polakach jest jakiś rys rycerski. Ich ruchy
i ukłony zdradzają starą kulturę. Mają wiele wdzię­
ku w uśmiechu i spojrzeniu. Stosunek pomiędzy
obiema płciami zachował jeszcze wiele z tego taje­
mniczego czaru, tego subtelnego uroku, który u
wielu narodów został zupełnie zniweczony przez
wspólnie uprawiane sporty. Polka wibruje jeszcze,
kiedy mężczyzna całuje jej rękę i w tym pocałowa­
niu ręki wyraża się właśnie kult, cześć, tkliwość dla
ideału kobiety.
Z pogranicza.
W czasie od 8—16 października r. b. w starym ko­
ściele parafialnym w Pile zostaną odprawione przez
przejezdnego O. Jezuite Misje dla ludności polskiej pa­
rafii polskiej podług następującego porządku.
W sobotę dnia 8. października o godz. 8-ej wiecz
nauka wstępna. W niedzielę o godz. 9 rano pierwsze
kazanie misyjne. O godz. 4-tej po południu różaniec,
adoracje Przen. Sakramentu i nauka. Przez cały tydzień następny o godz. 8-ej wiecz. nauka misyjna.
W niedzielę o godz. 9H rano wspólna komunja św., a
o godz. 4-tej po południu zakończenie Misji.
Należy przypuszczać, że ludność polska m. Piły,
a również i z tych okolic, gdzie rzadko bywa odpra­
wiane Nabożeństwo w jęyku polskim, pospieszy gro­
madnie na Misje te, a Słowo Boże wygłoszone w ję­
zyku rodzinnym napewno nawet wielu oziębłych zapaii i do zaniedbanych praktyk religijnych zachęci.
się cały czas, aż wreszcie rzekła do męża: „Idźże,
popatrz, czy też nasze gęsi są w sabaśniku.
Karczmarz poszedł zobaczyć i znalazł próżny sabaśnik, zaczął więc krzyczeć, pomstować i dalejże na
wyrobników, że to oni ukradli mu gęsi i teraz się bez­
czelnie delektują skradzionym przysmakiem. Oni po­
częli się wymawiać i tłumaczyć jak do owej gęsi do*,
szli, ale tern jeszcze więcej rozgniewali karczmarza.
„Co mi tam oczy mydlicie“ wołał „ja dobrze pa­
trzałem, był tu wprawdzie żołnierz, ale wyszedł za­
płaciwszy rzetelnie, dobrze, uważałem na niego, to
wy h ul taje moje gąski skradliście, zaraz płaćcie albo
ja wam jeszcze dopłacę“!
A że biedni wyrobnicy nie mieli pieniędzy, porwał
grubą lagę i wypędził ich za drzwi.
A Wesołe tymczasem, nie przeczuwając co ;a
figla Spłatał, • vzedł sobie spokojnie naprzód, zawsze
prosto przed siebie, aż zaszedł do pewnej miejscowo­
ści, gdzie znajdował się przepiękny zamek, a obok
stała nędzna karczma. Żołnierz zaszedł więc do
karczmy, a ponieważ miało się ku nocy, poprosił o
nocleg. Ale karczmarz odmówił mu oświadczając, że
wszystkie izby zajęte są przez znakomitych i zamoż­
nych gości.
„Ciekawe“ rzekł Wesołek, że tacy wielcy pano­
wie u was nocują a nie idą do pięknego zamku obok“.
„Tak, tak“ odpowiedział na to karczmarz ma to
swoją przyczynę, nie jeden już spróbował nrzenocn
wać w zamku, ale żaden z nich żywy nie wyszedł “
mężczyznom, bardziej odpowiednim dla jej młodydh
lat. —
Najważniejszą w tern wszystkiem rzaczą jest, że
młode dziewczę bardzo rzadko istotnie kocha swego
starszego — męża. Początkowo nie zdaje sobie z te­
go sprawy, ale z biegiem lat brak ten ujawnia się
coraz silniej. Obojętność przekształca się w nienawiść,
gdy tym czasem starszy mąż przeważnie bardzo
kochą swoją — młodą żonę. Odczuwa to ona tylko
jako ciężar i to staje się początkiem końca.
Musi nastąpić przewrót w budownictwie?
Domy muszo byś odporne na atak# przyszłej wojny iofniczo-chemicznej.
Do socjalnych powojennych objawów, zwłaszcza
w Europie całej, należy także powiększenie cię licz­
by małżeństw, zawieranych
przez starszych —
mężczyzn z młodemi kobietami. Obserwacje poczy­
nione w tym kierunku w Anglji nie dały bynajmniej
korzystnych wyników. Okazuje się, mianowicie, że
różnica lat pgmiędzy mężem a żoną, unieszczęśliwia wiele małżeństw. Małżeństwa te okazały się po­
czątkowo bardzo szczęśliwe, ale stopniowo wyłania­
jące się przeciwieństwa psuły harmonję życia.
Starszy mężczyzna, mający już doświadczenie w
życiu i miłości, posiada przeważnie umiejętność trakio-
storn za frontem, jako przeciw skupieniom węzłów
obronnych, gospodarczych i politycznych.
Podział kraju na „front“ i „tyły“ stał się przeżyt­
kiem dzięki broni powietrznej, która całe oaństwo
zmienia w „front“ tylko, a akcja sinej floty po­
wietrznej nie zawsze może być w stanie w zupełno­
ści uchronić przed powietrznym napadem.
Tak więc w konsekwencji nowych warunków,
ŻARTY I DOWCIPY.
wytworzonych przez broń powietrzną i chemiczną
musi nastąpić w dziedzinie budownictwa wogóle, zu­
U lóża chorego.
pełny przewrót, musi się ono zastosować do rposo—• Panie doktorze, co powiesz o stanie mego
bu obrony — musi pokierować właściwie rozwojem męża? Błagam cię, nie ukrywaj nic przedemną...
miast i to bezzwłocznie — bo inaczej będzie zapóżno. mów wszystko otwarcie.
Najgłówniejszemu postulatami nowego kierunku
— Mogę szanowną panią zapewnić, że mąż jej
jest konieczność decentralizacji, w przeciwieństwie
będzie
żył, jeżeli nie umrze.
do skupiania budowli; rozrost miast musi iść w
—
Ale, co mu jest, doktorze? co to za cho­
szerz, częściowo w głąb (pod ziemię) lecz vgdy w
roba?
górę— Dotąd nie mogę postawić ścisłej diagnozy...
W miastach musi być dużo parków I ogfodow.
sam
jestem niepewnym... ale niech Pani dobrodziej­
Wyłącznie bierna obrona miasta takiego jak Newka
będzie
zupełnie spokojna: wszystko się wykaże
York ze swerni gigantyfcznemi drapaczami nieba —
kolosa na glinianych nogach, w praktyce jest ie do na sekcji.
SUMIENNY D ŁU ŻN 1 K.
wykonania — pozo:: taje jedynie droga obrony czyn­
nej, przy pomocy silnego własnego lotnictwa, nie­
Wierzycie V. „Mam panu pożyczyć 50 zło­
przerwanie pracującego, które w każdej chwili goto tych... ja nie pojmuję pena bezczelności“.
we może być do zaatakowania wroga.
Dłużnik: „Chciałbym panu zapłacić swój
Rozmiar zniszczenia miasta stoi w stosunku pro­ dług w wysokości 20 złotych, aby go się wreszcie
stym do gęstości zabudowań i wysokości budynków. pozbyć!“
Bronią, skierowana nadto przeciw ludności cywil­
W szkole.
nej staną się gazy trujące.
—: Dyrdalski, powiedz mi, od czego pochodzi sło­
Bombą pełną siężonego gazu, który nieraz zatru­ wo „wygoda“?
wa powietrze w stosunku 1:60 miljonów, strącone z
— Od jagoda, panie profesorze.
piat owca, miastu całemu przyniesie śmierć, j-śli za­
— A to jak?
niedba ono właściwej obrony w budownictwie.
«—•
■ Ja goda, ty goda, on goda, my goda, wy goda...
Nowo powstające budowle winne być dziś aopa— Siadaj! Osiołkiewicz, co to jest zero? (Nuli)
trzone w schrony podziemne w piWniach, w któ­
rych zastosowane zostaną urządzenia odpowiednie
— Zero, proszę pana profesora, to jest punkt
przeciwgazowej wentylacji.
wzdęty.
'
'
:
Miasta niewłaściwie zabudowane, winne
elimi­
— Siadaj! Dawidek LibeYgnat, powiedz mi, co robi
nować w budżetach swych sumy na budowę odpo­ kura, jak siedzi na grzędzie.
wiednich podziemnych schronów, które w czasie
— On sobie; my szli, co teraz jaj ztanieli.
wojny zapewnią mieszkańcom ratunek życia i mienia
—Dobrze!. Icek Gelbfisz, powiedz mi, co to zna­
Słów tych kilka, które publikujemy jako cząstkę za­
czy:
wstyd
i hańba?
gadnień nowego problemu, niech się stanie mate—i Wstyd i hańba to jest naprzykład wziąszcz ka­
rjąłem dyskusyjnym w sferach miarodajnych.
sę swoje pracodawcy i dać się w drodze do Ameryki
Lepiej w czas niż zapóźno.
złapać.,.
.
— Ile nóg ma chrabąszcz.
wania żony, której to umiejętność« brak jest młode­
— Czy pan profesor nima większe zmartwienie?».
mu mężczyźnie. — Także dzięki swemu stanowisku
starszy mężczyzna jest zazwyczaj w stanie stworzyć
Niby wszystko jedno.
—- swej połowicy wygodniejsze życie i przeprowadzić
— Jak długo się jedzie z Warszawy do Łodzi?
ją bezpiecznie przez wiele fruttności.
—
Trzy godziny.
Niestety jednak warunki te nie wystarczają tio—
Az Łodzi do Warszawy?
wyrównania różnicy lat i pojęć życiowych.
—
Jakiś
ty głupi. Przecież maleńkie dziecko rozu­
Młoda żona chce się bawić, interesuje
życie,
mie,
że
jeżeli
z Warszawy do Łodzi jest trzy godziny
pragnie wykorzystać swe siły żywotne — oddawać się
drogi,
to
z
Łodzi
do Warszawy musi być również
tej naturalnej radości życia. W przeciwieństwie do
niej starszy mężczyzna znający już „tajemnice wielkie­ trzy godziny.
— To żadne dowodzenie. Bo powiedz mi, proszę,
go świata“, siedziałby chętnie w domu i zażywał
spokoju. — Jest on przeciwnikiem wycieczek, space­ ile jest dni od piątku do soboty?
rów, to też młoda żona często nudzi się.
swym
— Jeden dzień.
podstarzałem mężem i zwraca się ku młodszym
— A ód soboty do piątku jest... sześć dni.
prowadzić Wesołka od tego niebezpiecznego czynu i
przekładał mu słusznie, jeżeli tylu rycerzy i tylu moż­
nych panów tam zginęło, to cóż on mizerak, chły­
stek taki.
Ale Wesołek tylko wciąż powtarzał: „Zobaczy­
my, zobaczymy,“ kazał sobie dać klucze, jedzenia i
picia i poszedł do zamku.
Gdy wszystko zjadł i wypił położył się z braku
łóżka na podłodze i wnet rozlegało się jego chrapa­
nie. Spał dość długo, aż tu naraz o północy budzi go
wielki hałas. Patrzy : widzi: dziewięć ohydnych dia­
błów pochwyciwszy się za łapy, tańczy koło niego
wejąż w kółko i w kółko i to coraz bliżej.
Wesołek mówi; „A tańczcie wstrętne bestie, tyl­
ko ze mną nie zaczynajcie!“ Ale gdzie tam, djabły
zbliżały się coraz bardziej, tak, że deptały go prawie
kopytami po twarzy. Żołnierz rozgniewany porwał
krzesło i dalejże w nich bić. Ale jeden dziewięciom 1
to jeszcze diabłom nie poradzi. To też Wesołek wi­
dząc, że nic nie wskóra, a djabły coraz bardziej go
zaczynają szarpać i targać, zawołał:
„Hóla! diabelskie plemię, wszyscy dziewięciu do
mojego plecaka!“ szur, szur,... wszystkie djabły zna­
lazły się w tej chwili w plecaku. Żołnierz przekonaw­
szy sie, czy dobrze zawiązany, rzucił plecak do kąta,
położył się spać i obudziło go dopiero jasne słońce,
które ciekawie zaglądało do okna.
Niedługo przyszedł karczmarz z panem, któremu
zamek należał 1 nie mało się obaj zdziwili widząc żoł­
nierza zdrowego 1 wesołego.
„Czyż wam strachy nic nie zrobiły?“ pytali.
„Owszem, owszem, pobiliśmy się, ale mam ich tu
wszystkich w moim plecaku, możecie szlachetny pa­
nie śmiało zamieszkać w zamku już ono się nie wrócą.“
Pan obdarował go hojnie i proponował mu nawet,
żeby na zawsze u niego został, ale Wesołek podzięko­
wał grzecznie, wolał on swoją swobodę jak wszyst­
kie bogactwa, i pożegnawszy się ruszył w dalszą dro­
gę. Przechodząc koło kuźni wstąpił do niej, żeby się
załatwić z djabelskiem plemieniem.“ Położył plecak
na kowadło a potem poprosił kowala i jego pomocni­
ków, żeby bili młotami, co ino wlezie. W kuźni po­
wstał ryk i wrzask nie do opisania a kowale i kowalczyki bili i bili, aż w plecaku zupełnie ucichło.
Gdy Wesołek otworzył plecak leżało ich ośmiu
zabitych na miazgę, jeden tylko, który siedział w za­
kładkach płóciennego plecaka ocalał i czmyhnął co
prędzej do piekła.
Näsz Wesołek dużo jeszcze zwiedził świata i możnaby wiele o tern opowiadać, ale czas nie stoi i juk
każde śmiertelne stworzenie i on też zestarzał się i
pragnął nareszcie spokoju. Poszedł więc do pewnego
pustelnika, żeby mu wskazał drogę do wieczności, a
najraczej do nieba.
* Pustelnik rzekł:
„Są dwie drogi do wieczności, jedna gładka, wy­
godna: ta prowadzi do piekła; druga wąska, kamieni­
sta: ta prowadzi do nieba!“
Jak myślicie, którą drogę wybrał nasz bohater?
Otóż wygodną, bo wygodę zawsze w życiu lubił, i
teraz też mówił sobie: „Musiałbym być największym
osłem, by sobie stare nogi kaleczyć po kamienistej
drodze.“
Nie długo trwało i zaszedł przed wielka czarną
bramę. Była to brama piekielna. Wesołek zapukał do
niej i prosił, żeby go wpuszczono. Na pukanie jego
wyglądnął z piekła jeden djabeł. który pilnował wej­
ścia. Gdy ten. Wesołka zobaczył przeraził się okrop­
nie. gdyż jak się można domyślić bvł to właśnie dzle-
W historji architektury cywilnej, aż do o.tatnich
-czasów nie spotykało się dotychczas czynników, któreby mogły zmienić zasadnicze zewnętrzne formy bu­
dowania. Prawa gospodarcze nakazywały miastom
skupiać się i rozbudowywać jewzwyż, stawiając je­
dno piętro nad drugiem.
Budownictwo wojskowe dotąd szło zupełnie innemi drogami i rozwijało się według swych odrę­
bnych zasad.
Dziś jednak nastąpił przewrót, budownictwo cy­
wilne musi przystosowywać się do wojskowego —
i obydwa zmuszone są ujednostajnić kierunek, od
chwili kiedy pojawił się nowy czynnik w grę wcho­
dzący — lotnictwo i chemja.
Wydarzenie to wszechświatowej doniosłości za­
groziło budownictwu wogóle przez stworzenie nowe­
go frontu — powietrznego, stawiając w sytuacji bar­
dziej przykrej i niebezpiecznej budownictwo cywilne,
bo wojskowe posiada jednak już pewne urządzenia
obronne.
Zaszły zatem zmiany kardynalne; co się jednak
dzieje w święcie budowniczym.
Bezradnie i bezbronnie, z nadzieją ciszy sielskiej
-^ anielskiej i wiecznego pokoju wznosimy . .. ry bez
uwzględnienia potrzeb związanych z obroną ' raju,
nie reagując zupełnie na codzień wzrastające możli­
wości działania strasznej w skutkach broni powietrznej
i chemicznej.
Zjawisko to można sobie chyba tylko wytłumaczyć
jakimś psychicznym bezwładem — nieznajomością po­
tężnych środków niszczycielskich, wreszcie b akiem
' Mn d uszów.
Przedewszystkicm brak jednak jest impulsu dzia­
łania.
Przyszła wojna, w przeciwieństwie do lat minio­
nych, nie będzie walką dwóch oddzielnych armiij,
lecz całych uzbrojonych narodów, walką aż do zu­
pełnego wyniszczenia, w której wszystkie środki bę­
dą godziwe i dozwolone.
Gwarancje międzynarodowych traktatów w. tym
wypadku mogą nosić tylko pozory trwałości. Naj­
mniejsze środki niszczycielskie powietrzne i chemiczne
zostaną skierowane nietylko przeciw walczącym armjom, ale i przeciw ludności cywilnej, przeciw mia-
Małżeństwo o znaczne«
różnicy lat.
*1
wiąty djabeł, który w nieszczęsnej kuźni jedyny żywy
pozotał i wprawdzie z podbiłem okiem do piekła uciekł.
Teraz więc zobaczywszy tak niemiłego gościa pobiegł
szybko do Lucyfera i rzekł:
»Stoi tam jeden z plecakiem przed bramą, chce
wejść, ale radzę i zaklinam was na nasze kozie nogi,
nie wpuszczajcie go, bo mógłby całe piekło do pleca­
ka życzyć. Przeżyłem w tym plecaku najsmutniejsze
chwile mego żywota.“
.
;
Na takie diktum kazał Lucyfer drzwi zamknąć i
nie wpuścić Wesołka.
„Jak mnie tu nie chcą muszę mimo wszystko nćjść
do nieba, gdzieś mnie przecież przyjąć muszą“ myślał
sobie żołnierz i po długiej uciążliwej drodze zapukał
nareszcie do bramy niebieskiej".
- ;
Przy bramie siedział św. Piotr, którego Wesołek
zaraz poznał i był pewny, że stary jego towarzysz mu
wstępu do nieba nie odmówi. Ale omylił się bardzo,
nietylko, że go św. Piotr nie wpuścił, ale się jeszcze
tylko oburzył, że taki człowiek, który gdzie mógł, lu­
dzi oszukiwał i figle płatał, chce wejść do raju.
„Gdzież więc pójdę?“ mówił pokornie Wesołek,
„tu mnie nie chcą, w piekle mnie nie chcieli.“
„Idź sobie, gdzie ci się podoba“ odpowiedział
święty.“
„Kiedy tak, dobrze... pójdę, ale weźże sobie przed
tem twój cudowny plecak, nie chcę nic mieć twojego,
nie potrzebuje go.“
Św. Piotr wziął plecak przez kratę i położył go
obok swojego krzesła.
A Wesołek zawołał:
„Hola! Wesołku do plecaka i.» szuru... szura... sie­
dział Wesołek w plecaku, był w niebie i św. Piotr go
już wyrzucić nie mógł. Bo. kto raz się znajdzie w nie­
bie czy piekle więcej stamtąd nie wyjdzie.

Podobne dokumenty