Val McDermid, Trujący ogród
Transkrypt
Val McDermid, Trujący ogród
Val McDermid, Trujący ogród Wpisany przez Administrator czwartek, 28 marca 2013 19:44 Val McDermid, Trujący ogród Recenzja Adrianny Michalewskiej Gdzieś w Wielkiej Brytanii do szpitala trafia dobrze zapowiadający się piłkarz, Robbie Bishop. Stan chłopaka pogarsza się z chwili na chwilę i tylko przytomność umysłu jednej z lekarek (o wymownym nazwisku Blessing) pozwala ustalić, że zatruto go rycyną. Przepis na tę toksynę można znaleźć w książce, więc nie ma potrzeby jej tutaj przytaczać. Najważniejsze w tym wszystkim jest to, że nie istnieje na nią antidotum, czyli piłkarz musi umrzeć. I zaczynają się rozważania, komu na rękę jest usunięcie tego mistrza piłki, a wraz z nim całej jego drużyny z rozgrywek. W tym momencie autorka, jakby czytała sprawozdania z przesłuchań w sprawach o korupcję w polskim futbolu, podaje cztery powody, dla których Robbie musiał zginąć. Sprawa robi się 1/3 Val McDermid, Trujący ogród Wpisany przez Administrator czwartek, 28 marca 2013 19:44 międzynarodowa, a na scenie pojawia się profiler - psycholog (tak naprawdę to pojawia się on na samym początku, gdy pewien pan rozwala mu nogę siekierą w domu dla nerwowo niezrównoważonych). Unieruchomiony w szpitalnym łóżku, uwięziony pomiędzy pracą a życiem osobistym, jest na każde żądanie nadinspektor Carol Jordan, prywatnie swej współlokatorki. Nasz profiler, zwany Tonym, ma jednak także mamę. Vanessa Hill, (a powinno się ją nazwać Vanessą Hiss, ponieważ syczy, zamiast mówić) to baba z piekła rodem, single mother, która niezwykle mocno się starała, aby zapewnić swemu jedynakowi piekło na ziemi. Tak krwistej postaci jeszcze u McDermid nie widziałam. W tzw. międzyczasie pewien rozmiłowany w religii pokoju dżentelmen wysadza lożę VIP-ów a na drugim planie pojawia się polska gosposia oskarżona o poczęstowanie swego chlebodawcy ciastem z owocami trującej rośliny. Kolejno ginie ktoś bliski nadinspektor Jordan - tym razem ofiarę nakarmiono szaszłykami z oleandrem. Prawdziwie trujący ogród! Pozornie wszystko toczy się wielotorowo, ale mistrzostwo Val McDermid nie jest jej dane na wyrost. Po kolei, konsekwentnie, krok po kroku autorka splata wszystkie wątki, a nam coraz bardziej odechciewa się śmiać. McDermid, jak Stephen King, pokazuje odwieczną prawdę, że najgorsze i najbardziej niebezpieczne jest to, co wydaje nam się oswojone i zupełnie niegroźne. Po takiej lekturze jak Trujący ogród naprawdę zaczęłam wątpić, czy są jeszcze w życiu bezpieczne miejsca. Nikomu już nie można ufać i nie ma znaczenia, czy jest się konsultantem policji, czy mistrzem piłki nożnej. Jednego próbuje wykończyć własna matka, a drugiego... Sami zobaczcie. Gwarantuję, że zrobi się nerwowo. To, co zawsze fascynuje i McDermid to mocne, bardzo wyraziste postaci kobiet. I nie jest ważne, że są tam lesbijki, ale to że każda z nich jest wyjątkowa. Stacey ? mistrzyni komputera, Bindie ? filigranowa prezenterka radiowa, Chris Devine ? ostra policjantka i wreszcie urocza 2/3 Val McDermid, Trujący ogród Wpisany przez Administrator czwartek, 28 marca 2013 19:44 Vanessa Hill ? pani konsultantka i toksyczna matka. Każda z nich to kandydatka na główną bohaterkę. Sama nie wiem, jak Val McDermid potrafi zachować pomiędzy nimi równowagę. Ale jeżeli kiedyś uda mi się przeprowadzić z nią wywiad, to zapytam. Obiecuję. Wydawnictwo opatrzyło tę powieść klauzulą: Gwarancja dobrej książki albo zwrot pieniędzy. To bardzo interesujący pomysł. Jak znajdzie się taki, który uzna Trujący ogrod za nudny, to sama chętnie go poznam. Sama idea nowatorska. Z szacunkiem dla czytelników, którzy potraktowani zostali po partnersku. Duży punkt dla wydawnictwa Prószyński i S-ka, któremu bardzo dziękuję za egzemplarz powieści! 3/3