czarownicę na stos!

Transkrypt

czarownicę na stos!
CZAROWNICĘ NA STOS!
Sągi drewna ułożone na
przemian, podlane tłuszczem,
obłożone wiązkami chrustu,
obok wiaderko ze smołą, w
środku tej osobliwej kon−
strukcji mocny pal z grubsza
z kory obdarty − jakże częsty
widok w średniowiecznej Eu−
ropie targanej konfliktami
politycznymi i religijnymi.
Do pala przywiązana młoda
kobieta w siermiężnym stro−
ju, apatyczna, bezwolna, nie
dociera do niej szum pod−
ekscytowanej gawiedzi. Na
podwyższeniu z surowych
desek siedzą sędziowie, szty−
wni i poważni, zdobni w
brokaty, adamaszki i fanta−
zyjne, kolorowe kapelusze.
Oto zaczyna się misterium
śmierci, przedstawienie wyją−
tkowe, dreszcz emocji prze−
biega przez tłum gdy pierw−
sze płomienie liżą stos, głosy
przechodzą w krzyki, cisza
zapada kiedy dziewczyna osu−
wa się na wpół uduszona dy−
mem, by wkrótce zostać po−
chłoniętą czerwonymi jęzo−
rami ognia.
Komu to było potrzebne?
Skąd się wzięło okrucień−
stwo celebrowane wręcz w
karnawałowej oprawie? Od−
powiedź znajdziemy w men−
talności człowieka średnio−
wiecza, w znojnej rzeczy−
wistości, którą wypełniała
mieszanina mistyki, zabobo−
nów, przesądów, wiary w du−
chy, liczby, kombinacje ko−
lorów i złośliwe podstępy
Lucyfera − księcia ciemności.
Stosy i czarownice nie zos−
tały wymyślone przez teo−
loga piszącego sążniste trak−
taty przy łojowej świecy.
Zanim zaistniały w całej
swej grozie, pączkowały ob−
razami w głowach ludzi o−
władniętych obsesją istnie−
nia zła prawie wszędzie, za
rogiem domu, w czarnym
zwierzęciu, w poświście zi−
mowego wiatru i w kobiecie
Na okładce: Dziś wybory
parlamentarne
(fot. Paweł Dobies)
zbierającej zioła na łące. W
czas nieustannych wojen, lo−
kalnych utarczek, epidemii,
pomorów i lat nieurodzaju
szukano winnych w najbliż−
szym otoczeniu.
sobie domeny kosztem zgnę−
bionych do reszty chłopów i
nielicznych jeszcze miesz−
czan. Do Ziemi Świętej wy−
ruszają pierwsze wyprawy
krzyżowe, ale zbrojne nie
W IX i X stuleciu w
Europie od Anglii po Hisz−
panię modlono się − od głodu,
chłodu, zarazy i gniewu Wi−
kingów uchowaj nas Panie!
Na odgłos dzwonu trwogi
wszyscy opuszczali domos−
twa unosząc do lasu najcen−
niejsze rzeczy. Potem nie−
uchronnie zbliżał się rok ty−
sięczny, czyli bliski koniec
świata, nadejście apokalipsy
i wypuszczenie na biedne,
ziemskie istoty uwięzionych
w piekielnych otchłaniach
demonów. Po tej dacie nas−
tępuje odprężenie, odkrywa−
nie prostych radości życia,
lecz jednocześnie wzrost re−
ligijności i krwawych walk o
władzę. Kościół upomina się
o naczelne miejsce, cesarz i
królowie nie pozostają dłuż−
ni. Możne rody wydzierają
tylko w rycerskie proporce,
lecz i w gromady nędzarzy,
dzieci, oszustów i ladacznic.
Masy ludzkie przesuwają się,
rozpraszają, w końcu nikną
na mrozie bądź w pustynnej
spiekocie. Ożywają ruchy he−
retyckie, które po długich
podchodach i wojennych
kampaniach zduszą władcy
Prowansji i Langwedocji. Ka−
tarzy i Albigensi wiele ko−
biet wybrali na tzw. Czys−
tych, czyli kapłanów i prze−
łożonych wspólnot. Widok
niewiast w białych strojach,
rzucających się z murów
twierdzy Montsegur na dłu−
go utkwi w pamięci hrabiów
Tuluzy i Nicei. Święty Do−
minik prowadzi swoich braci
do ostatniej walki z here−
tykami i jemu przypisuje się
powstanie inkwizycji, choć
dominikanie zaprzeczają tej
hipotezie.
Zatem czarownice i stosy
są prostą konsekwencją po−
kręconych losów naszych
średniowiecznych przodków.
Nie posądzajmy ich o szcze−
gólne zamiłowanie do krwa−
wych widowisk. Wszystko
co wtedy zaistniało, miało
swoje źródło w strachu, prze−
sądach i myśli łączącej w
całość to, co nadnaturalne, z
naturalnym. Zawsze w okre−
sie plagi szarańczy lub ataku
ospy, tyfusu bądź dżumy szu−
kano kozłów ofiarnych i
znajdowano ich niestety naj−
częściej pod postacią istot
niewinnych i bardziej wraż−
liwych, nawet odrobinę róż−
niących się od ogółu filo−
zofią i stylem życia. Stąd też
zielarki, wiejskie akuszerki i
mieszczki wykazujace zain−
teresowanie nie tylko sprzą−
taniem i piastowaniem dzieci,
były pierwsze na liście poten−
cjalnych ofiar surowości nie−
dojrzałego prawa. Co ciekawe
i przerażające zarazem, często
dziewczyny kilkunastoletnie
posyłano na stos. Wystarczyło
pomówienie, sąsiedzka plotka
lub zawistny komentarz − i
sprawa nabierała rozmachu.
Nikt do tej pory nie po−
kusił się o sporządzenie listy
domniemanych czarownic,
które po poniżających prze−
słuchaniach i torturach od−
dawały życie na oczach prze−
konanych o ich winie tłu−
mów. Nie chodzi zresztą o
liczby, gdyż jak powszech−
nie wiadomo procesy cza−
rownic odbywały się jeszcze
w XVIII wieku. Idzie tu o
zrozumienie pewnego zjawis−
ka o niesłychanie emocjonal−
nym zabarwieniu, fenomenu
przekazanego w żródłach w
ostrych barwach i pokutu−
jącego również we współ−
czesnej świadomości.
Stos i czarownice jawią
się jako przypadłość człowie−
czego charakteru, oznaka
choroby i produkt atmosfery
podejrzliwości, i przerażenia
karą za wszechobecne grze−
chy. Stos i czarownice będą
również owocem wyobraźni
opanowanej ideą poświęcania
jednostek w celu oczyszcze−
nia społeczeństwa z osób od−
miennie myślących i czu−
jących. Stos i czarownice
pozostaną także w naszej pa−
mięci w wizjach plastycz−
nych, gdyż groza i tragizm
przemawiają z większą sugest−
ią aniżeli pracowite, ale nudne
i nie poruszające emocji doko−
nania.
WOJCIECH PIOTROWSKI
Magiczna Julia
W piątek, przy stanowis−
ku makijażu (nr 16) odbył
się konkurs na magiczny ma−
kijaż. Należało przy użyciu
naturalnych barwników, wy−
korzystać symbolikę kolo−
rów i znaków (o których
panie pracujące na stoisku
opowiedziały przed rozpo−
częciem zabawy). Do rywali−
zacji stanęło sześć dziewcząt,
pogrupowanych w trzy pary.
Ich zadanie polegało na wza−
jemnym malowaniu twarzy
koleżanek. Rolę jury przyję−
ła publiczność, która oklas−
kami oceniała kolejne maki−
jaże wymalowane na roześ−
mianych twarzach. Pierwsze
miejsce (po dogrywce) zaję−
ła Julia Dziewiątkowska − jej
koleżanki klaskały głośniej
niż koledzy rywalki.
EWA SZCZECIŃSKA
Gazeta Biskupińska
Biskupińska, dziennik między nami barbarzyńcami. Wydawca: Wydawnictwo Dominika Księskiego"Wulkan", Pałuki, pismo lokalne,
Żnin, plac Wolności 7. Naczelny redaktor: Dominik Księski. Anioł stróż: Jacek Andrzejowski. Sekretarz redakcji: Anita Kaźmierczak. Współpraca:
Izabela Starukiewicz,. Opracowanie graficzne: Leszek Malak. Adres redakcji oraz biura ogłoszeń: Biskupin, budynek muzeum, tel. 25−094.
Naświetlanie: Wydawnictwo WM, Bydgoszcz, Druk: Graf−Bog Żnin,
Akwizycja reklam: Marek Olejnik, biuro tygodnika "Pałuki" w Żninie, pl. Wolności 7, tel. (0−534) 209−28.