Show publication content!

Transkrypt

Show publication content!
Wszelkie pisma i przesyłki pie•
Czwartyoddzial Il Tomu pisma
TRZECI MAJ złożony z 12 półar·
)mszy kończy się 3o Grud.1841 r.
Prenumerata na o<ldziaf drugi
wynosi fr. 2 z przesyłką.
Cztery półarkusze na miesiąc.
Ogfos::;nia prywatne So Cent7•
ów od w1ersz<i.
męine
adressowane być powinny
franco na imie Janusza 'Voronicza
r. St.-Lazare, n. 20.
Kor•>pondenci Messageries l\oyales
w całej Francj upoważnieni są do
przyjmowania prenumeraty w De·
partamentach.
50 LISTOPADA
DWUDZIESTY DZIEWIA-T Y LISTOPADA.
•
W łańcuchu dziejów naszych , ostatnim wielkim
oO'niwem jest dzień 29° Listopada. Nasze niedole,
}l;ace trudzę.cego się ducha naszego, nadzieje, coraz to
dzielniej i jaśniej wychłaniaję.ce się z pomę.conego wie·
,kami waru - wszystko to, w dniu tym uroczystym,
gwałtowniejszym ugodzone razem, pokrzepiło swę. moc
trawię.cę., i siłę swojej płodności.
Od iluż to lat Polak u siebie, lub po za domem wy·
gnaniec J Oto więcej niż stolecie, jak zgruchotawszy naczynia swoje, u obcych pokrzepienia szuka. Uwierzył
był w ogładę Europejskę., i jej zapragnę.i; a wszakże
nabyciem jej nieodroczył swojego upadku. Rzucał się
w pośród walczę.cych zapaśników, przypomniał światu
chwałę wojennę. swych przod ków; zwyciężał, otrzymał jego poklask a nie podźwignę.ł się. Stawał się
zwolennikiem każdego ducha, który Europę. potrzę.sał.
Ale zewszę.d powracał jako styrany sługa od niemiłości­
wego Pana swojego. Na domiar żałości, oglę.dał upa·
dek, lub zwielrzałośll każdej mocy, której był z sercem
hifocem służył.
, Wszakże przed 12tu laty, sam sobie celem, o własnej
sile powstał był do boju. Silniejszy piorun wypadł naówczas z dłoni jego. Ale sto lat obcego istocie jego posiewu, odezwało się w nim podówczas z niesfornym
gwarem. Upadł. - A wypchnięty z domu, oglę.da dLiś
w całej nagości to, ku czemu sercem był pałał; lub u sie·
bie znosz'!c katusze, znajduje siłę dotrwania i pociechę
w tern, od czego był pierzchnę.ł, i z czego naigrawać się
JJył nauczył. I przyszedł do pojęcia, iż rożne żywioły,
z których odrodzenie się sobie rokował, były tylko
warstwami, · maję.cemi kolejnym rozkładem swoim pod·
}lOmodz nowe rośnienie.
Ale w pośród mę.k i cierpień jego, obudza się w nim
duch wskazuję.cy mu wyższe znaczenie jego niedoli,
wznioślejsze jego powołanie, wzywaję.cy go na punkt
rozleglejszych widoków na stalsz'! podstawę bytu. U·
padł on, iż zaniedbawszy wiary swojej i powierzonego
mu przez nię. w _obec różnolicej dziczy posłannictwa,
Rok I J~i,
Oddział
IV.
ł84ł.
tradycje rozprzę.gł był wszechstrojswojego i śmiałego pochodu na anarchję. czę.stkowych poskoków; - rzuconym był w żarz'!­
C'! się kuźnię obcego despotyzmu: iżby odhartował swę.
twardość ku braciom , których uciskał i poniewierał;
- tułał się u obcych, iżby dociekł tajemnych sprężyn
wzrostu i upadku społeczeństw. Przechodzę.c przez
wszystkie na zachodzie wyrabiaję.ce się pojęcia, które
zwykł był tak płocho zdaleka pozdrawiać, miał włas·
nym doświadczeniem zbadać ich prawdę. ChłonlJc w
siebie wszvstkie cierpienia narodów europejskich, miał
ochrzcić d~cha swojego bliźnię., wszelakiemu cierpieniu
miłościiJ. W obec samolubnych tlę.żeń zachodnich narodów , dzielniej miał uczuć wielkoś.ć posłannic~wa
swojego. Nie wysłuchany u obcych, miał podnieść głos
swój do braci Słowianów, dotę.d zaniedbałych społecz­
ników niewoli swojej , cierpień; odtę.d już wezwanych
do wspólnictwa prac jego przyszłych.
zatraciwszy
własne
ność wspaniałego
Kto obliczy i wypowie jego cię.głe udoskonalenie się
~oraz jaś~iejsze ro~widn~enie się, j~go coraz t~ c.zy&t
\1'~~~
~
!to
::t~ './q'C"
1 rozlegleJszę. prom1ennosć ? Oto milczy w posrod a, -::.R..S, ,1 -(t;r -,. '\ •
świetniejszych powodzeń oręża polskiego; a ro ·-·"'·~~~~~ ~~
ściera się i krzepi w pośród sławionej przez wrog' ~ --...:.tię:.l~!-l>
Polski ostatecznej jej zagłady; zasila się cierpienian - · r.i • ii~i'·~~~ .
i okólnym wstrętem. Zbiera w siebie wszystkie moralne
żyw10ły zaledwie rozbudzonego Słowiaństwa i już
pracuje na słowo i postać które by go do głębi ujęły.
w pośród dziwów materjalnej cywilizacji europejskiej,
swobodnie porusza się i kroczy iżby stanę.ć jako nowa
życio-wskrzeszcza potęga.
Oddajmy więc na wieniec dla poległych braci świetn{!
w ostatniem Powstaniu chwałę _Polskiego
oręża Dla nas dzień 29 Listopoda, ma swoje nie·
zmierzone następstwa, jak niezmierzonymi s~ cierpienia Polski, jej posłannictwo i siła jej ducha.
i
zasłużonę.
40
41
-
~
196 -
Dziennik Narodowy, przełkn~ć nie może dzieła ~ana
Colsona; widocznie stoi mu ono kością, w gardle, cieszy
sie też nielJOrak jak może, i dla tego starannie regestruje' on wszelkie o rzeczonem dziele, zdauia p~sm ~ierjody·
cznych francuskich. Ostrożny w_szakże Dzi~nmk Narodowy, z góry zaraz z?strzega sobie, n_astępuJ~Ci _dyst yn·
kcfo. Cokolwiek w pismach franct~sk1ch okaze się ~go~­
neo-o z wirlzeniem P. Colsona, to JUŻ samo przez się me
ni~ dowodzi, to naturalnie pisać się ma na karb jak się
wyraża: m ecenasów -- kto s_lę bowiem. (mówi Dzi~n.
N aro.), starał o dz ieło , ten szę naturalnie postarał z o
artykuły ad hoc. Lecz za ~o, cokolw_iek w pismach fr~n­
cuskich znajdzie zię przecnvnego, n1 eprzy.1aznego poję­
ciom P. Colsona, to JUŻ jest u wyrazem sum ienn~~m
(słowa Dzi. Nar . ) oś wieconej pus liczności francuskidj .»
, Brawo, dysty:nkcja wyborna_! a s~cze~ólnie, wielce
sprawiedliwa! ... Zaopatrzony lll(! ~zienmk 1".arodowy,
pewnym już lJ_yć i:noże, ~-e cz_ytelmko_m swoim czarno
nabiałem dowiedzie,-« 1z na1otwartsi nawet wyzna w« cy l\fonarchji w~ ~r~ncji, ~adz<tc Polsce .t.rzymać się
ce jej zasad, potęprnJQ. improwizacH Dynast1i. "
Zostawiamy Dziennik Narodowy rado ści, tak prze·
zornie, a nieom)'lnic zapewnionego sobie tryumfu; a to
tern chetniej czy niemy, że nas bynajmniej nieobchodzi
co cudzo?iemcy, choćby nawet i Francuzi, jakiejkolwie~
opinji, radzić luh odradzać Polsce mogl,!. _Tyle prz~naJ·
mniej mamy uczucia godności narodowej, że s(ldz1emy
- iż Polska mo ż e i powinna własn y m a nie pożycza·
nym ~adzić sobie rozumem. Krom wszak2e, tego nader
naturalneo·o uczucia godności, mamy jeszcze i to, zdro·
wym już s~nsem wskazane przekonanie, że aby wi·
dzieć co na r odowi jakiemu, dohrćm ·lub złem być może,
-trzeba, conditio sine qua non, mieć rodzinne tego narodu ins tyn kta i solidarne niejako z niem czucie; czego
najprzy chylniejszy naw~t cudzoziemiec mieć nie mo~e.
A przeto k a żd ę. z zagramcy przychodzę.cę. radę, pustem
mniej więcej s~dzim być slow em. I dla tego, ~ile zawsz~
ckliwie jest nam słyszeć, owe często lekko między nami
objawiane, już to rady, już to przegryzki, już to prognostyki dla Francji; o tyle Lem naturalniej z wielce już
bolesnem wraże niem, s!uchamy owych rad i przestróg,
których cudzoziemcy Polsce nieszczędzl).
Wprawdzie przywi(lzlljemy wielk~ ważność do dzieła
p. Colsona, i pewni jesteśmy, iż publikacja ta, rzetelne
korzyści sprawie narodowej przyniesie; - ale to właś­
nie dla tego, że autor zamiast szafować radami Polsce;
po prostu tlómaczy tylko _cudzoziemcom, czem jest owa
Polska , której przyszły los i obecna dola , instynkto·
.,.o jakoś, Europę obchodzę. i zajmuję..
P. Cols.on w dziele swem pokaz~je czytelnikowi_Czćm jest Polska w swej historji.- Czem w swej spo·
łecznej budowie. - Czćm w swym obyczaju. - Czem
w swych tradycjach i podaniach. - Czem w swem prawie. - Czem w swej jeograficznej i topograficznej po·
sadzie. - Czem w swych materjalnych i moralnych za·
sobach. Pan Colson pierwszym jest z piszę.cych o Polsce
cudzoziemców, co kreśl(!c dzisiejsz(! Polskę, przekracza przecie zaczarowane dot:;id granice Xięstwa W arszawskiego i Królestwa Kongresowego, który niezamy·
ka Polski, w samym jedynie zaborze moskiewskim;
ale wiedzie czytelnika europejskiego, po owej Police, o
ktorej on dot(!d niemiał pojęcia, po Polsce przedrozbiorowej - i pokazuje nieznane dot{!d cudzoziemcm siły
1
1
polskie we wszystkich zaborach, a głównie niestępione·
jeszcze zupełnie świeże siły w zaborach niemieckich.
Skreśliwszy w naturalnej swej postaci Polskę , stawia
j(! P. Colson , w paralleli z trzema zaborczemi mocar·
st wami-i liczbami już niemal pokazuje, że mocarstwa
te, straszne dziś Europie i cywilizacji, o tyle tylko groźne być mogl,! , o ile posiadajit Polskę; - a że traąc
swe na niej zabory, tracę. oraz i cal~ SW(!, tyle dziś zagrażajęcę. światu przewagę. - P. Colson pokazuje na
oko już, że powstanie w Galicji. wybije ostatni(! godzinę dla austrjackiej potęgi. Ze powstanie między
Bugiem a Dźwini]., sam~ już negacyjni]. SW{! sili].. wpy·
cha Moskwę do azyjskich stepów, - że moskiewski
kolos, ma przecie swe gliniane nogi, ale to jedynie tyl·
ko w polskich swych zaborach, a głównie między
Bugiem a Dźwinę. ; ale że kolos ten , w każd<'j innej
stronie rogi już stawia wszelkiemu uderzeniu. Słowem,
P. Colson usprawiedliwia i tłómaczy oraz owe mistyczne
dziś dla Europy wyrazy : Jeszcze Polska niezginęła.
Warunków, pod jakiemi wyrazy te, nabierafo rzetelneo-o znaczenia, P. Colson nie improwizuje, jak to zda·
je ~ię Dziennikowi Narot.lowemu . -Wynikaj{l one same
przez się z faktów, jakie P. Colson opowiada cudzoziemcom , same przez się leżit już one w naturze polskiej essencji. Czy Polska pójdzie lu~ nłe za _logiki]. swej
essencji? to już jest rzecz(! samej Polski, wpłynitć
na to, P. Colson jako cudzoziemiec, ani prawa, ani
możności sobie nieprzyznaje. P. Colson mówi <lo ~udzo­
ziemców. « Polska najechana, rozebrana, straciła dla
waszego obcego oka, owit wydatność figury i fori~y, jaka służy paristwomje~zcze o ~łasnych uogach stOJl,!Cym :
Wszakże budowa ta, pkkolwiek przytłoczon a gruzami
ciężkich klęsk,jakkolwi ek przysypana kurzaw(l licznych
najazdów, stoi jeszcze ni~Vl'.zruszona w. swych w l~snych
posadach, a liczne w mej szi;z~.r~x l wylo?1y' Jeszcze
dot~d nie zniszczyły wewnętrzne] 3eJ s~OJ nosc1 ; , s~oro
się więc tej Polsce ~od?ba ot~~~sn~ć się z gruzowi ło­
mów ;-Europa zna1dzie w mej,_ m~_tylko _m~terpł pal·
nv na szkodę Moskwy, ale co w1ęceJ, znaJdzw ona, P?·
p~tężne mocarstwo z którem lepiej być dobrze mż
źle.
„
Nie potrzebujemy dowodzić, :ie.~a ~yć może _dla Polski
korzyść z takitgo obrazu. Dobre zmze_ u ludzt ~ połowa
szc~escia mawiaj a w Polsce; owoż pkkaolw1ek z kitel
im;~d być może ,;artoś.ć dzieła P. Cols?na .' to zawsze
dobrze jest, że się przec1e,zn_alazl c~dzoziem~ec, co pokazał iż owa pauvre Pologne, pk to Ję. cud~oz1e;i1cy zwać zwykli - jest przecie istotnę. potęg~, kt~r~ me. mało ~a
szali ważi].C, możelkiedy zechce, zaJ~Ć m1e.1.s,~e.1 w ogol·
nym rachunku - że jest potęg<t z k_tor~ l~p1e1 .iest.szcze·
rze się poliezyć, niżeli marnem kw1towai; Hl kadz1?łe~.
Dla myślęcego człowitka, ~zieło P.Colsona, rozw11tzu1~
tę potroj n~ zagadkę co to 1est ~olska? C~emu upadła.
dla czego jeszcze niezginęła? .. 1 przet? dfiz ieło to ~rowa­
dzi do tego - że czcze dotę.d sympatje i ar~trop~w, z~­
mienić się mog(! w rachunek, co w ostatm~n b1lans1e
daje koniecznie sprzymierzeńców. Jakkolwiek P. Col·
son zamierzonego dopi~ł celu; to zawsze pm"'.1:~ rzecz_{t
jest, że układaj~c w jeden szereg, cyfry polsl~1e~ yot~g1 ,
pokazał przynajmniej ślad po ktoryi_n Polski te~ ~osle­
dzić można. - To samo jest już, wielk~ korzysciit_, za .
ktorę. Polacy , wielce si}. obowiitzani Panu Colsonow1.
1
l!i~
Xii!żka Pana Colsona pokazufoc wszakże, Polskę w po·
stępie, polri!ca przeto dogorywaj'!ce przes(ldy, które jej
żywotność dot;~d tłumiły ; - potri!ca oraz i dzikie dość
pretensje tych polaków, dla których bezwzględna rów-
~a.
Fia
Ir.
ro.
~!C
!a·
na
zi.
lzr
li·
sh
11.
~
~V
iej
m,
:ne
li·
e
in.
u·
O·
IŻ
I
ność indywiduów jest najpierwszem bożyszczem, pretensjie, które roieszaji!c wszystko i wszystkich w chaos
w Polsce , Polskę czyniły doti!d , jakby nie do u·
jęcia. P. Colson _J!snwaj~c nieco w gł{!b sceny całe grona dygnitarzy na pierwszym szczeblu widowni, stawi
w dzisiejszej Polsce , jedni! już tylko rodzinę, rodzinę
dziś już, jedni! nawet reprezentowani! glowii!-. Tego
wszakże P .Colson nieskomponował sobie. Nie jego w tern
wina, że już pocz~wszy od 1764 roku, dot(!d tak siędzie·
je w Polsce ; wprawdzie indywidualne pretensje do publicznej usłużności , zaci erały to faktum 11rzed gmin·
nem lub obojętnem okiem, ale faktum to, dla tego
istniało i dot(!d istnieje.
Cała zag'i.tdka polskie.] poręgi, przeto i polskiego odro·
uzenia się, zależy na tern tylko-Czy Poiska ma pewny,
materjalnie dotykalny węzeł, wi <Jż(!cy rozerwane dziś
jej części - lub nie?- A więc jeżeli jest cii,!gle w Pol·
sce,nie zaleźnie od róźnychkolei losu, głos który równie
silnie sięga po całej jej posadzie, głos który przebić
może granice i kordony różnych zaborów-jeżeli Pol·
ska ma ci(lgłii!- , stałii!- i niezawisl<! ocl różnych kolei
losu reprezentacfo - To już Polska jest potężni!, tQ jest
może władać swemi silami jest ona, tem samem, że
tu użyjem wyrazu Pana Thiers, do ujęcia ( saisissable).
Jeżeli się inaczej rzecz ma , tedy Polska jest ciałem
martwem, które może być muiej lub więcej przydatnym materjałem, ale osobi! od obcych niezawisłą. być
nie może - slowern jest nie do ujęcia , jest insażsis·
sable.
Tę właśnie zagadkę P. Colson rozwii,!zał, i rozwi~zał
na korzyść Polski, rozwi{!zał ją. prostem opowiedzeniem
szeregu faktów : nie willziemy 'Przeto, jakim sposobem
może to tyle złej krwi Dziennikowi Narodowemu robić.
Rozpisaliśmy się obszerniej nieco o tern czemjestdzieło
P. Colsona; dla tego, aby czytelnicy nasi mogli tern lepiej osą.dzić, czy mog~ być lub nie, słuszne powody dla
Polaków, złorzeczenia tej pracy : nadto chcieliśmy po·
. kazać przy tej okazji to , że P. Colson może jest pier·
wszym, z piszii!-cych o Polsce cudzoziemców, co zrozumiał
stanowisko pisarza CUllzoziemca, i pisze nie aby Polaków uczyć rozumu, ale aby cudzoziemcom pokazać cz.em
jest Polska : ·!;łowem dzieło P. Colson di!ży do tego ,
a~,Y przymnożyć a rac~ej stworzyć rz':ltelnych przyjacwł Polsce, Polskę zas sam{! .zostawia .Popędom wła­
snego postępu.
Co do nas, jeżeli nie radzi widzimy polaków skła·
niają.cychbezwzględne ucho jakimkolwiek obcym .r:adom
i insynuacjom, to tern mniej jeszcze przywi1tzujemy wagi
do rad jakie polakom dawać mogiJ. obce dzienniki.Aby dać
k~nm d~b~~ ra.dę, t~zeba koni.ecznie .dwóch rzeczy ; a
1111anow1c1e, mieć mępodleglosć zdama i dobr~ znajomość sprawy o któr{! idzie. Owoż, obu tych warunków
dzienniki o~c~ dopełnić źadną. miarQ. nie mogą., a dla
tego wszelkie ich o obcych rzeczach z.dania, musza już
być koniecznie podejrzane.
•
Gdziekolwiek dziennikarstwo jest wołnem jak .np.
., we Francji lub AP;ilji, tant ono jest .z powołania swego
0
,
197 polem walki, różnych kraju swego stronnictw i opinij.
I tak 11p. we Francji widziemy dzienniki ministerjalne,
dzienniki opozycyjne i nareszcie dzienniki rewolucyjne, to jest di,!Źi;!Ce do zmienienia isLniejiJ.cego porzędku
rzeczy - takiemi S<! w Franlłji dzienniki republikanckie
i tak zwane Karlistowskie - te ostatnie pragną. powrotu starego porzi!dku anden regime. Głównym celem
tych dzienników jest albo bronić albo napastować już
to rzi;!d, już to cały nawet porz(!dek istnieją.cy. Z tego
powodu każda kwestja w dziennikach staje się koniecz.
nie, albo zaczepnii!- albo odporni! dla nich bronię, _
kweslje przeto wewnętrzne głównie uwagę dzienników
zajmuj{!, zewnętrzne zaś , w drugim niejako id{! u nich
rzędzie. Kwestje zagraniczne, b~eż{lce, dzienne, więcej
nierównie broni dziennikarzom nastręczaj i!, niżeli kwestje ogólne, całe niemal życie jakiego narodu obejmujCJce - kwestje te dla dziennikarzy Si! już .niej a ko wychodzęc.e~i z ich zakresu,. a że sat~~e prze.z si~ wymagajl!
obszermejszego wywodu l dłuższeJ nauki, '\>Vl ęCJe dzienni/ci najczęściej omijaj{!; a o ile się kiedy jakiejś te<>'O
rodzajukwestjichwycę, to jedynie w in teresie swej mi~j­
scowej polemiki' i dla tego traktufo one je lekko ' po
wierzchu, bez zastanowienia, byle tylko .n a swoj kamień
coś wody uci<Jgni,!ć.
Oświecona publiczność we Francji i Anglji, oceniaji!c
stanowisko dzienników, wie co w nich wzi{!ś6 a co rzucić
należy- a szczególniej oświecona la publiczność, śmie·
je się z dziennikarskiej dy1jlomacji. Dyplomacja, ta ledwie po kawiarniach dzienny ma kurs. Pierwszy podo·
bno Dzien. Nar. dostrzegł w dyplomacji tej "sumienny
wyraz oświeconej publiczności francuzkiej. " ~Vidać
Dzien. Nar. niemiał jeszcze czasu rozpatrzyć się we
Francji.- O ile wiele ,przywięzujemy ważności do cizie·
ła P. Colsona, o tyle nas nieobchodzi Sii!-d otem dzienników - Wiemy bowiem że Sii!-d ów, niejest S(!clem
kompetens,. a przeto ani dobrym ani .złym sposobem,
na re~ultat ~akiego ~ię z dzieła tego spodziewamy, wpły­
nęć me moze.
Niech więc Dziennik 'Narodowy, zbiera sobie jak
chce wota dzienników francuskich o dziele Pana Colsona, my go kontrolować w tej mierze nie myślemy. Jeżeli
Dzien. Nar. na zbicie myśli dynastycznej, niema lep·
szych, krom wotów clziennikarzy fraucuzkich argµmen·
tów, to w oczach każdego, co się zna na wartośi;i mone·
ty, Dzie11. Nar. spraw~ swl! przegrywa.
Paryż dnia 30 Listop.ada.
Wczor;ijsza uroczystość uczczonil została następuj~cym
sposobem : - o godzinie 11 tej z rana, w kościele des PetitsPeres, odprawiouem było zwyczajne uabo~eństwo; liczba
zgromadzonych na nie rodaków przenosiła 300 osób. Nas.tepnie o godzinie lej z południa, w Bibljotecc Polskiej, To,~a­
rzsstwo Literackie PoJskie, pod PrezydencjiJ Xięcia ADAMA,
odbylo p.ublicznc swe posiedzenie. Ob.szerne dość sale Bi.bljo·
teki Polskiej napełnione były słuchaczami. Nadto wielka wa·
gę przywi\lzujemy do słów Xięcia, abyśmy je z niedokł;dne·
go .sluchauia, powtarzać ośmielili . się; lecz nie oroieszkanw
w całości je odnieść czytelnikom naszym, skoro one ze skrupulatr1\l wierności~ zebrać potrafiemy. Po mowie Xiecia mówili
PP. Wi twic~.i i Oleszczyński An toni.
•
W wieczór o godzinie I ej miało miejsce powtórne jeszcze
zebranie .się Polaków, na ulicy Grenelle-Saint-Honore, gdzie
-
198 -
liczni mówcy tłómaczyli uczucia jakie w·polskiem sercu budzi
pamiiJtka dwudziestego dziewi'!tego.
Kilka Jzienników francuskich a mianowicie : Journal des
Debats, Courrier Fram;ais i Constitutionnel pośpieszyli dziś
już z wiadomościiJ o wczorajszej polskiej
uroczystości.
W- Journal des Debats czytamy co następuje. - " Przeszło
trzystu Polaków zebrało się wczoraj o godzinie 11 tej w koś­
ciele des Petits·Percs, dla uczczenia jedynastej już rocznicy
ostatniego powstania Polskiego. Emigracja Polska na tym dorocznym popisie niedolicza się już wszystkich swych człon­
ków. Wygnanie bowiem jest także morderczym orężem, dosięga ono szczególnie owe serca i umysły które ku rodzinnej
wzdychajiJc ziemi, oswoić się z obcem nie mogiJ niebem. Legła już dziesiiJta niemal część Emigracji. Dzielny Jenerał Pac
- potomek dawnego a świetnego na Litwie rodu, Gustaw
l\'Iałachowski, nareszcie wielce zasłużony J. U. Niemcewicz,
'
zeszli z placu! »
Wylicza następnie, dziennik francuski, znakomitsze osoby
jakie, wczorajszil narodowiJ uroczystość, obecności'! SW<J
święcić mogły. Koi1czy naresz_cie przy tuczeniem ustępu
z mowy Xięcia w którym XiiJże wskaż.uje POiskę dziś jeszcze
"ak-zawsze na przedniej straży cywilizacji walcz:;\cę.
Jedynaście lat upłynęło od upadku ostatniego powstaniaGdybyśmy mogli policzyć wszelkie od tej epoki pojedyncze
usilności i poświęcenia. Gdybyśmy mogli policzyć wszystkich
męczenników, gdybyśmy mogli ocenić wszelkie pnbliczne i
prywatne straty i klęski w Polsce, uderzenibylibyśmy ogromni! takowych summiJ, która, śmiało powiedzieć można, ogromem swym wystarczyć by mo~ła na ostateczne wyswobodzenie Polski. Gdybyśmy nadto summę tę wysileń tych porównać chcieli z stimmiJ rzetelnych korzyści jakie one spra wie
narodowej przyniosły, czy liż by nie przyszło łzy uronić nad
tak lichym stosunkowo rezultatem. Czemuż tę dysproporcję.
usilności z korzyściami przypisuje?„. Rzecz jasna, tem u, że
usilności te dowolne, bez kierunku, bez pewnćj myśli a często
· i śmiałego natchnienia, sę. tylko prostem szarpaniem się in·
dywiduów. Każda bowiem siła, jedynie pewnem, stałem
swem p arciem skuteczniJ być może; jak równie największa siła . różnostronnym a CZiJStkowym kierunkiem maleje i marnieje koniecznie. Skoro skutek jedynastu lat, dowodzi nam
wyraźni e , że bez łiJczności, bez jednego kierunku nic zbudować nie możemy; skoro to samo doświadczenie pokazuje nam,
że na drodze pożyczanych lub krajowych teorji ani do porozumienia się ani do władzy przyjść nie możemy, sko ro to sa·
mo doświadczenie pokazuje nam niedorzeczność dawnych na·.
szych poję~.- Czyliż nie czas już jest do tylu cierpień i po·
święceń, dołożyć jeszcze ostatn i rodzaj ofiary, i dożyć na oł­
tarza Ojczyzny, owe przesę.dy, nałogi, uprzedzenia i urojenia nasze?„. Czyż nie czas aby kazdy Polak co się do powinności względem Ojczyzny czuje, przestał już być prostym
ochotnikiem , przestał na SWiJ rękę próżno wojować, a został
od dziś dnia przynajmniej, czynnym obywatelem, szeregowym żołnierzem! ! !
~Pan Wołowski Ludwik, profesor prawa przemysłowe­
go w Konserwatorjum Sztuk i Rzemiósl, rozpocziJł roczny
swój kurs d. 25 b. m., - Szanowny nasz ziumek zamierzył
sobie w bieŻiJcyrn kursie wyłożyć słuchaczom swym pTzemysłowiJ organizacjiJ Francji w porównaniu z innemi przemysłowemi krajami.
- Towarzystwo Pomocy Naukowej w Paryżu, w zeszłym
roku udzieliło z as iłku 62óm ucz!!cym się osobom, między
któremi mieści się 21 uczniów fakultetów, a mianowicie 4ech
teologów, 1 prawnik , 16 lekarzy, 31 uczniów nauk zastosowanych, jakoto: 3 wojskowych, 12 inżynierów cywilnych,
2 konowałów, 9 górników, 3 rolników, 1 chemik z zastosowaniem do kuusztów, 1 uczei1 szkoły handlowej, 10 belle-
trystów i artystów, jakoto : jeden uczeń języka francuskiego,
6 malarzy, jeden uczeń rysunków linearnych, 1 rysownik na,
kruszcu a 1 na drzewie. Summa rozdana w zasiłkach wynosi
3,590 franków.
- Dnia 14 b. m. o 7 ej godzinie z rana, odbyło si~
Katedrze Wersalskiej wyświęcenie Xiędza Kamor.kiego. Nazajutrz nowo-święcony kapłan miał swojiJ pierwszę. mszę
w kościele des Petits-Peres w Paryżu, na której znajdowało
się wielu rodaków.
Si
H.ores1m11deneja.
Londyn 18 List.
Mogliście się. spodziewać że Bal nasz się uda. Jakoż, był
pełny i świetny; dochód będzie czysty. Odbył się wr: Srodę,
17° b. m. jak zapowiedziano, w Guildhallu, miejscu posiedzeń urzędownictw grodowych Londynu, a przede wszystkiem,
miejscu obiadów słynnych po cały świat, a ·teraz dodadziJ i
miejscu balów najświetniejszych dla Polaków.
Jak łatwo i z jak lekkiem sercem - zwyczajnie, widze wymawiany ten wyraz bal się ud a ł ! ale słyszeć go,
w ustach robotników którzy go przyrziJdzali, jest to strawić
przed sobiJ miljonowe biedy, zawody, obawy, starcia się interesów które trzeba było godzić, i cały orszak zawad wzrastaj~cych, przy takich pracach, z postępem czasu, ogromem
dzieła i celu dopinanego. Oparły się one wszystkie o jedniJ osobę; wiecie, jak świetne znalazły rozwię.zanie. Godny,
zaiste, przewodnik sprawy naszćj ten Lord Dud Ie y St ua r t ~ w żadnej walce niew1!lpi, w żadnem nieszczęściu n ie
up ad a, nad złość i zawady wcię.ż tryumfuje. Z razu sprawa
Polski blask swój na niego sypała, teraz słusznym zwrotem
blask ten od niego odbiera. Patrzajcie tylko na imiona świe­
tne Anglji które umiał pod godło sprawy naszej ZlCiiJgniJĆ,
On, poczciwościę. i serdecznościiJ swoję. symbol tej sprawy
kochanej :
Her Royal Highness the Duchess of Kent; Her Grace the
Duchess of Somerset; Her Grace the Duchess of Hamilton;
Her Grace the Duchess of Inverness ; The Most Bon. the Mar·
chioness of Lansdowne; The Most Hon. the l\'Iarchioness of
Aylesbury: The Most Hon. the Marchioness ofBreadalbane;
The Right Hon. the Countess of Chesterfield; The Right Hon.
the Countess of Rosslyn; The Right Hon. the Countess of Malmeshury; The Right Bon. Viscountess of Ashley; The Right
Hon. Lady Frances Sandon; The Right Hon. Lady Charles
Fitzroy; The Right Hon. Lady Mary Fox; The Right Hon.
Lady Georgiana Stuart Wortley; The Right Bon. Lady l\.innaird; The llight Hon. Lady Wharncliffe; The Hon. Mrs.
Singleton; The Ilon. Mrs. Leicester Stanhope; The Ilon.
Mrs. Dawson Damer; l\'Irs. John Abel Smith : Opiekunki
Balu.
His Hoya! Higness the Duke of Sussex; His Excellency
Count St. Aulaire; His Grac.: the Duke of Somerset; His
Grace the Duke of Hamilton ; The Most Hon. the Marquess
ofLansdowne; The Most Hon. the l\iarquess of Aylesbury;
The Most Hon. the l\farquess of Breadalbane; The Right Ho.
the Earl of Chesterfield; The Right Hon. the Earl of Scarbo·
rough; The llight Hon. the Earl of Hosslyn; The Right Hon.
the Earl of Malmesbury; The Hight Hon. Lord Charles Fitz-
p
i
-
m,
!i
n-
y,
199
roy; The Right Hon. Viscount Ashley; The Right Hon. Viscount Sandon ; The Right Hon. Viscount Maidstone ; The ·
Right Hon. Lord Dudley Stuart; The Right Hon. Lord Kinnaird; The Right Hon. Sord Cranstoun ; The Right Hon.
Lord Wharncliffe; Count d'Orsay; William Magnay, Esq.,
Alderll)an and Sheriff; Alexander Rogei:s, Esq„ Sheriff;
The Hon. Colonel Leicester Stanhope; The Hon. C~ptain
Macdonald; The Hon. John Stuart Wortley; The Hon. Colonel Dawson Damer; Sir William Massey Stanley, Bart.;
Sir Francis Burdett, Bart., M. P.; Colonel Fox, M. P.;
Patrick M. Stewart, Esq., M. P.; John Abel Smith, Esq.,
M •. P.; James Singleton, Esq.: Opiekunowie Balu.
Swielność Balu podniosła obecnościiJ i talentem swoim
Panna Adelaida Ke~ble, okrzyknięta dziś za pienvsziJ śpie­
waczkę Anglji, majiJCIJ dorównywać Włoskim. Wyst{;pienie
jej na scenę nie dawne. Ochoczość śpiewania na dochód Polaków okazała w sposób dla którego Lord Stuart dość pochwał
nie znajdował.
Bilety były po cenach jak następuje : Męszczyzna z damiJ,
jeden bilet, 21 szylingów; męski, osobny, 15 sh. ; damski,
osobny, 10 sh. 6 pen. Osób miało być do tysiiJca sześciuset.
Bawiono się aż do czwartej z rana.
Kończymy wzmiankę nieocenionych starań Lorda, wierszami pisanemi dla niego z okazji Balu u Xit;;żny Sutherland. Jakiekolwiek było pisarza natchnienie, przekonani jesteśmy, że
czytelnicy podziel'! uczucie którem byt przejęty :
U·
Wiersze, SIJ pióra Stanisława K ~.Łmja na.
Obok imienia niezmordowanego protektora naszego w Anglji, poważamy się stawić imie Panny Bi r kb e ck, czaru- ·
jiJcej urodiJ i zamiłowaniem najszczerszem, dziewiczem spra- ·
wy naszej. Dziewcze z którego oczu patrzy sama łagodność baranka i lękliwość gołębicy, staje się odważne i niespracowane, gdy idzie, vochodzić za sprawi! Polski; i na tej niewdzięcz ­
nej ni wie potrzeb Polskich, ona jest najczynniejsz~ i naj- ·
szczęśliwsz'! żniwiarki!! Chwała jej, chwała jej pięknemu
sercu; uwielbienie, wytrwałości-bo tak~ jak dzisiaj, każdy ­
rok JIJ widzi.
,
B.OZMAI'l'OSCI.
LITERAT URA SJ',AWIANSKA.
w College de France.
Lekcya XXXIV.
fe
SONNET TO LORD DUDLEY STUART.
!·
I•
BoRN near a throne, and with a kingly name,
Mingling wilh the noblest of lhy free land;
Moving in pageantries which the proud farne
Of Courts fail not to gather and command,'Twas there the E:uLE'S sorrow met thine ear ;
There, in that gay and thoughtless throng, didst thou
Draw rich in gold and rich in honour near !
And if for such no laurels grace tl1y brow,
Or multitudes run riot at thy name,
Yet do not think tby world all selfishness,
That none sball e'er the noble deeds proclaim;
That none, while thou art dealing blessings, bless !
But dream what joy thy generousness imparts,
By the mute, beating voice of tongueless hearts !
(Urodzony blisko tronu, z imie~iem królewskiem, pośród najznamienitszych twojej wolnej ziemi, wśród pompy
któr'! duma dworu otoczona i wywołuje, troska Wygnańca uderzyła twe ucho ! Tam, w wesołej i nieopamiętałej ciżbie,
poci~gasz za sob~ bogatych złotem, _wysokich dostojeństwem!
A jeżeli za to nie wieńcziJ czoła twego wawrzyny, lub nawet
jeśli motłoch potępia twe imie, nie SiJdŻ wszakże by świat był
niewdzięczności~ samiJ, że nikt nie obwoła zasług twoich',
ie cię, kiedy rozlewasz blogosławienstwa, nikt błogosławić
nic będzie? Wspomnij tylko na roskosz, dla twej szlachetności, z milcz~cych, nieznajduj~cych dla swojej wdzięczności
dla ciebie wyrazu, serc wypływaj'!CIJ.)
Kilka dzid' w rodzaju Rey:i, dobrze wyt1'ómaczonych~
da1'yby cudzoziemcom wyobrażenie o hislorji polskićj, prawdziwsze niżeli to które powziąść mogą od fristoryków, a'
szczególnie od hisioryków dzisiejszych .
Rey, jak to już mówionem było, rozwija nam obraz ca1'.ego życia polskiego. S1'awiańskie żywio1'y w Polsce w pożyciu domowem, w zwyczajach i obyczajach. Znamionowafo je gościnność, domowa s1'awia1\ska cnota. Prawdziwie
polskie życie przebija1'.o siQ w polityce, w stosunkach obywatela zeStanem; życie zas europejskie powszechn e, w wyobrażeniach religijnych i socjalnych. - Polacy górują ju ż
nad Sfawianami Nad-Dunajskiemi, ci bowiem mają tylko
swe ucżucia, kreślą obrazy swego życia - kiedy polacy roz·
myślają i rozprawiają - i każdy z nich stara się swój w1'asny system . zastosować do życia politycznego i familijnego.
•
Porównywając zdania Reya ze zdaniami Mon tai gna, widzieć się daje ogromna różmca tej sam ej cywilizacji chrześ­
ciańsk iej, zaszcz.epionej z jednej strony na Gallj! rzymskiej ,
-- z drugiej zaś strony na sfawiańskiem spo-Ieczeń;twie.
Zos tnwili.~my naszego szlachcica zajętego wyborem sta·
· nu, skończy1' już swe nauki, podróżowa<f, odprawi'f nawet
parę wypraw wojennych - liczy do czterdziestu lat wieku;
- jest to wedle Reya czas do ożenienia. Musi sie wiec on
dobrze namyśleć, bo nie idzie tu już jak mówi R~y o 'parę
wylotów ale o 'c ały polski kontusz.
Micha1'.Montaigne poświ~ca także jeden rozdzia•f swojego dzieła mn<fżeil.stwu, prawid1'a swe wszakże czerpie
~ niekszta.ftnym odmęeie rozlicznych zdań mędrców Grecji
I Rzymu. Gdy przychodzi naznaczyć najw1'aściwszy ku oże­
nieniu wiek, powo1'uje sir,; Montaigne do zdań Ateńczyków ;
~
200 -
powinności zaś małżeńskie przepisuje wedle widzenia Rzymian: - zasięga{ nawet rady Turków. Ciekawie ha<la.f
zJania Mullej-Hassana, Beja Tunis, który złożony w owym
czasie z tronu podróżował po Europie. Straciwszy wszelką.
mqralo~ pewuość, nie mó~·f Montaigne oprzeć się i na u·
czuciu moralności - zapomina więc o tern. co sam już poprzednio w pamiętnikach swych napisaI by•f ku obronie nauki i kościoła, czemu nawet poświęcił rozrlzia.f, czyli raczej
ca•fą :xiążkę - i z<iczyna w przedmiocie tym bredzić : mówi np. " Gdybym się mia{ Żenić żeniłbym się w 33rn roku
(zaleca także 35ty rok, jako zdanie Arystotelesa). Platon
nie życzy żenić przed 30tu laty -- i sfuszuie nader żartuje
sobie z tych co w ma1'.żeństwo wchodzą po 55tym roku ży­
c ia, a Potomność ich winna być niegodn:i życia i pożywie­
nia. - Thales dobrze prawdziw'l w tej mierze oznacza gran icę m1'ody, odpowiada.f malec która go do oż.cnienia
nagli•fa -jeszcze nic czas; - gdy zaś już podżyłym by{
o dpowiada{: -już nie czas.
gim te~ do wsi obroki daway , owsa dosypuy że go ledwie gąsiętom kęs na wiosnę zostailie, y tho w pudle gdzie
pod dachem, aby g·o nie naleziono. Pl'zyjedzie też zasie pan
zięć do panu szwagra, alić konie w lwrczmi i s pachołki,
przywita_i;t go wzdy, o wi<tayże panie zi«ciu, naleyie też
przecie dla pana zięcia. A na wieki nie spytają jeśli ja<l'f pan
zięć, ale gdzie konie sthoią, że czasem nieborak zięć i na
czczo sic upije, y także y spać <lo brogu gdzie polezie. A
konik, char tek, ptaszek, jeśli się ro u pana zięcia przytrafi,
tu iusz nie icgo, pana szwagrowo, y iusz się tak )rnż_demu
wymawiać będzie.
« A nie zawódź się na wielkie trudności, na wielkie
zgraie, na wielkie koszty, boć mało potyhl iż bęben przed
toh11 koface a surma wrzeszczy a chlopi się po p•fociecb wieszają ukazując sobie gdzie tu pan młody jedzie.Bo znajdziesz
u drugiego co na tę przejazdzkc.; a na przynosiny posagu mu
nic nie zosthanic, y będzie długo sypia.faz do południa, bo
go kurek ża<lny nie obudzi. Ale ty niero1.my.51ajitc się ani na
ż,1dne zbytnie miłości, ani na żadne powagi, aui na żadne
spadki albo wielkie pomoczy, gdyć się iusz w obyczaiach y
w urodzie y w poczciwych przyiaciołach upodoba poczciwa d"ieweczka, - mieyże ty Pana Boga dziewo sfębem, a
Anioły jego swaty, a Lez wszelkich zalotów uczyń powinności ;;wej Kl'Ześciai1skiej dosyć. »
Dalej z tych poważnych źródeJ czerpie Montaigne mnóstwo przykfa<lów i pewników, konkluduje wres1.cie że najlepsze rna'1'żeństwo jest kiedy mlJŻ ślepy, a Żona gfocha.
Nie jest on stronnikiem małżeństwa, mówi nawet Że się
czfowiek nie dla siebie, ale dla familji heni.- Rozróżnia on
mifość od mał'żeństwa z:ida po żonie iżby by.fa dobrą,
skromn;i, zgoła wzorem wszelkich cnót ale mąż wedle
Montaigne, przeciwnie, radzi aby wyszukanie żony posąd u jego, nic .iest bynajmniej obowiązany do podobnewierzyć przyjaciofom -· a to dla tego, że kto sarn szuka
go sprawowania się. - Mniemanie to popiera on zdaniami
może się dać uwieść namiętności; -że zaś ma'1'żeństwo jest
i przykfadarni czerpauemi w rozlicznych historjach. Nareszrzeczą czystego interesu - więc to snadniej cudze oczy ce·
c ie dodaje, że dobrze jest niespieszyć się z ożenieniem;
nić n1ogą.
szlachcicowi bowiem francuzkiemu, synowie w1'aśni, jako
mfo<lsi moglipy miejsce ubiedz u dworu. Póki sfożą lata
Niżćj uieco Rey mówi :
t,aż dy rad używa swej zbroi i swej wyprawy; tym cza" Bo to sobie każdy u ważyć może, iakic ekccssy, iakie
sem, gdy syn dorośnie. i gdy mu czas już jest do królews·
mi.fe przypadki s takiego wdzięcznego stanu każdemu przykiej sfożby uicmasz rady, trzeba się z nim majątkiem i
padać mog:i. Już przygoda, iuż choroba, iuż każdy niedospr zętem dzielić.
·
Inaczej zupełnie polski nasz 'szlachcic pojmuje swe po- ' statek lźeyszy być musi niźli komu innemu, gdy iuż iedno
drngiego qnym wdzięcznym upominaniem cieszy, ratuje i
winności. Dla niego małżeństwo jest ustanowieniem Bożem,
czym u10ie wspomaga. Już zawzdy wszystko sporo 1 ho iea obywatel winien jest pojąć żonę już to aby spefoić swe
dno
drugiego o wszystko się radd, wszystko się nadobnie a
przeznaczenie na tej ziemi, już to aby w'1'asne zapewnić sorostropQie stanowi, wszystkiego się a wszystkiego sporo
bie szczęście. Wedle zda11ia Reya niemasz szc z ęścia jak
przymnaża. Przyicdzie przyjaciel iuż mu mifo na onę naw wiejskiem gospodarskiem i domowem życiu .
dobną zgodę, a na onę wdzięczn<! spokojność patrzyć, a ono
·
« A jeśli już taką myśl swą s przejrzenia Bożego postamu oboie usługują, oboie wdzięczn:i ochotc.; ukazuj{!, tbak
ndwisz , tho się dopiero będzie pilno trzeba wygiskać
iż na równej rzeczy przy ' ony ochocie· woli tham każdy za(strzedz) a rostropnie uwnżać, jakiego towarzysza,y jakierui
stać, uiżli ondzie gJzieby mu i korcem zasępiwszy_ nos <losy·
oh,yczaymi sobie go szukać i obierać masz. »
pywano.
Montaigne świetne tylko i bogate związki ma na celu« Nuż zasię w domku sobie mieszkając taki poc:i:ciw:y•
przeciwnic polski szlachcic żalęca żonę równego sobie
staniczek, a zasz mało rozkoszek swych nadobnych pomierstanu :
nie użyć może. A7.asz sobie nie mają onych nadobn)'cl1
" :flo ów co się z wielkiego stanu ożeni!, nie może być
przechadzek po sadkach, po ogtódkaćh: J-ui oboie grzebi11,
inaczej aby wzdy (staniku) majątku swego, jako lako przyochędażaj;i, oprawiają, szczepią, zioł.:cz.lrn sadzą, a ono
niewolic nie miał, bo jttż y więtszym kosztem, y w więlszej
wszystko sporo, a ono się wszystkiego z wielką ochot{! i
· powadze, y w więtszej trudności onę tniłosciwą chować
dojrzeć y o wszystkO'starać się niechce. Już przyszed-fszy <lo
musi, niżli powinien wedle staniku swego. Jt1Ż czyrwony
domeczku ono chędogo, asz wszystko miło, kąseczek chociay
rząd musi być na woyniki a niedźwiedzie Jo kolan, u korciwny (szczup'1'y) ale chędogo a smaczno uczyniony. Już
bierce s kolebki wywieszaj z obu stron, a ga<fli;i ahy się ze
obrusek bia.fy, 1'yżeczlrn, miseczka nadobni~ uchędoŻona,
wszech stron hfyszcza-l'y. Już dwie sfużbistbe a trzecia 1:oby
chleb nadobny, wrzynki pięknie prnyprawione, krnpectki
. im kwokała (ochmistrzyni) a trzy bramy (listwy u sukni)
bieluchne a drobniuczko osiane, kureczki tfościuchne, owo
aby były na lrnżdćj. Już ściany obbić musi, już społmiski
w kaidy kącik, gdziekolwiek w.eyrzysz wszystko miło,
kapusta. Przyjedzie gość, jużfgo w więtszej cerirnoniey chowszystko jakoby się śmpfo, a wszystko wdzięczniey niźliby
wać musi ho już musi być wino, y z bożą męką, malowana
u drugiego nit trzy misy nakładano.
sklenicz~1, y kasza ryżowa na wieczerzą, bo się już jęc;imień
" Nuż gdy ieszcze owi pl'Zyrodzeni bfaźenkowie a owy
dla paniey niegodzi. Przyjedzie zasie szwagier w kilkadziedziateczki wdzięczne przypadną, gdy jako ptaszątka okofo
si:it koni, tho jusz na sześć misz zaręhuy (zastawiay) jusz
stofu Liegając świrkoc\! a oko.fa nith kuglują (bawi11 się)
wszystkim równo naleway, bo każdy będzie z lisim ko·fniejaka. to jest rozkosz a pociecha. Już jedno weźmie dru;:iiemlI
. ·zem (ubiór szlachty) trudno będzie poznać kyc pan. Dru'
-
201 -
oporó w -· niech się tylko gdzie pokaż e brama, wnet popoda, thedy się sobie ,ur?s.koszują, tho s i ~ t.h~1 i.m ia,ko. ~aj­
lepszym bfazenkom usm1c1ą. A ono gdy 1uz 11rne rrio 1v1c te·
spólstwo krzyczy że to dla wprowadzenia skarbowych
dy lada co bełkocze, ~ prze_dsie r~u n~d~Ln i e yrzysioi. ~u
-0pfat pokaże-li się gdzie porz<J.dnicjszy nieco komin a
już-ci uw agi że tam grosz publiczny z dymem idzie.
juz patrząc na onę sw~ią poc1ech.ę pk~z nie maj\l ~a~a Bo'?a
chwalić, jakoż mu. dziękować me maJ<l. A pan Lei,~1~ moz e
W c1.asie wojny gfos powszechny każdego na koi} wo tylko wdzięcznymi ·oczyma n.a onę_ taką społcrznosc 1 na~­
ła·f ; wyrzucano więc Królowi, ż e cierpi w krnju a n ie wy:fiarę swoją którą mu podawafl w poczciw ym rm.rządze1~1'.1 ,
sy.fa de obozu sądowych i skarbowych urzędJlików - jakswoiem patrzyć y im wedle obietnic swych LT?gosfawic.
by sp rn w ic <lli wość i grosz publ;czny zbytne i nlepotrzebne
Albowiem to mocno zaśl\lbić raczv.f takiemu kazdemn stabyły rzeczy. - Przeto życi c polityczne ponętniejszćm było
nowi, kto się w nim wiernie, pol;ożni e , porniernie a ~ved!~
w Polsce. Starano się zostać poslem Sejmowym lub wej ść
woley iego zachowywać i1ęd.zie, i.ż bogac.two a poczc1wosc
d o Sena t11.
około nich zawzdy zamnazać si ę hęd~1e, a obc~mu się ·
Rey z wi ei Ką znajomości it rzeczy przedstawia systemat
strzedz i rozmnażać obory.ich, slodo~y ich, gumn ;; ich, tak
rządu rep <ezentacyjnego, nie jestto dzisiej , zy jak"Unieman o
iż w obQto ś ci zawzdy będzie .rozmnaza.1'a potrz~_bne owoce
swoje. Zonka ona jego będzie jako winn~ m11c1ca flodawa- I wynalm.ct., wiedział onjuż dobrze że każ<ly ni c może na koń
si adać i j ech ać na obrady - lud musi wybrać sobie pewną
iac wdzieczne gronka i Panu Bogu ku czci a ku pociesze o•
•
, . t
I
nemu towarzyszowi swemu. A sam . w swey sta:osc1 s anu r li c zbę osób i im powierzyć rz<J.dy pań stwa. Deputowany
tym sposobem staje się man<latarjuszem Kraju i odpgwiada
slhanie iako drzewko cedrowe nad piękny m zdr0tem mocno
za je~o niepodległość i be1.biecze11stwo. Rey pojmuje całą
stoj<J.ce, które iuż żadnym wichrem. nigdy poruszone być nie
wyniosł<JŚĆ tej misji, któr<J. podłllg ni ego Poseł ma. tak świę­
może.»
cie sprawować, jak gdyby administrować sakrarnenta.
W opisie tym Rey tchnie pros~?tę i świ~Ż ?śc ią serbskich
Dziś wszQdzie już wiadome S'J. trudności które nastręczaj ą
poetów, a dosięga ora~ klasyczn eJ. czyslosci ks.zta:ftu, od
się w tero życiu deputowanego. Skopułem o który rozbij a
której, w rozprawach i dowodzemach swych rnekied y od
się uczc iwość mandatarjusza jest interes prywatny a szcz~­
biega . .
gólnie nepotyzm i uczty - to co w dzisiejszej mowie zowie
się obiadami ministerjalnemi.
Po małżeńskich zaczynaj~ si ę ob watelskie po~vinu o śc!.
Rey większą część . swej Xi<J.zki po s w1ęc~ s.h e5lenm praw~­
Nepotyzm, mówi Rey, jest to oh~pna plaga,- bo jakże
deł których człowiek publiczny trzymac się ma - lęka się
to nie pomagać krewnyn'l i przvjaciołom "? Jak ż e dać wotu m
wszakże sądownictwa a głównie skarbowych urzędów.
w brew interesowi Jaśnie Wielmożnego r, którym się dobrze
I
'I
I
!
żyje? Albo jakże uastawać na przywilej Opala (Rey wszakże
protestantem był) dobrego sąsiada i uczciwego Xiędza .
Montaigne przeciwnie bę<l<J.c Merem Bordeaux , urz11d
swój fatwą dość r~ecz~ widziaL Religij n ~ i .l~.ol i tyczna wojna wichrz{!c Francją me tamowała wszakze J e~ rz~du, Lud~­
W« bowiem silnie osnutą hyfa. W Polsce zas m e było me
coby rządową machiną nazwać m oźna. Czuwahcy m nad wykonan iem p rawa urzędom tysi<J.czne zaw a dzały przeszkodJ:;
w ed le bowiem polskiP.go wyobrażenia o rzeczy, ·wykonamc
to wy •fęcznie na dobrej woli obywateli p ol e g~lo. Jakoż ~­
rz ę du i cy , czę sto prz~niewierzal i się sumienm ~wemu m e
m og{!c zap e wnić mocy prawu , którego wykoname zaprzy-
Przeciw tym to nieb.ezpiecznym pokusom radby Rey uzbroić serce swego ·dernitowanego. - Krz e sło w Senacie
kończ;:c zawód O\Vc zesn ego publ icw ego czł owieka wi e ń ·
czyfo jego żywot . - B y.fa to na.i wyzsza dos tojność któr ą
móg'f polski osi;:gn<J.ć 'szlachcic. Tu się rozwija szereg· powinności
si ę3li.
Ciekawe szczegófy o administracji znajdujemy w Reyu .
W j.ecie panowie np. jak s i ę w ówczesnej Polsce odhywał
pobór podatków?- Sejm uchwali{ pog"'f ówne t. j. podatek
od .,.fowy. - Poborca silny prawem zjeżdża na grunt -·
Sta~szy w o~romadzie rodzaj wójta, stary szczwany wieśnial>
już się upr~ątn<J.ł -oto wyprawiwszy z wioski większą część
Jud n ości - przychodzi, jak mówi Rey, skrobie się w głowę
i zwraca uwagę poborcy na pustkę jaka we wsi ·p anuje. Poborca się pyta gdzie się ludzie podzieli - Wtenczas
Wójt klni e się na duszę że już ludzi na gruncie wioski niemas0z. - Za co tem snadniej, jak mówi Rey, mógł on ręczyć
gdy ludność rozeszła się na grzyby lub na orzechy. - W racał więc poborca z próżnym mieszkiem.
Tak wywiedzion w pole Sejm, nakazał innym razem podatek z dymu. - W óyt także nie w ciernie hity n?gr?madził po kilka familij do jednej cha1'upy i znowu klme się na
duszę że nie więcej jest dymów we wsi - Poborca zaś żad­
I)ego nie ma środk:1 sprawdzenia rzetelności podobnego ze·
znania; rząd bowiem polski nigdy nie czyni'f popisu ludności. Powoływano się do przykładu Króla Dawida który
..srogą karą ciekawość swą w tej mierze op1'aeił. - Była jeszcze ostatnia próba, próba stanowcza, nakazanie przysięgi,
poczem już nie było więcej ani prawa ani środków wykonania.
Z tych to powodów ówczesni Polacy stronili od sę~o­
wych i skarbowych urzędów. - Pomimo tych wszystkich
Senatora. ,
Ponieważ w sys tema'cie Reya, liczba Z'f ych skłonnośc i
odpowiada liczb!e głównych g1zecbów - podaje więc on
środki zabezpieczenia się od fokomstwa, 9d rozpusty, od
pychy i t. p. a g<l:"ównie zaś myśli o tcm, jak od grzechów
tych osłaniać królewskość ,- i raczej zajmuje się on króle wskości<J., niżli indywi d nal nem zbawieniem Senatorów. Dziwnem to wydać si ę może, zważając iż królewskość nig dy jeszcze mniej wła d zy i mniej wp;fywu jak za owych czasów nie miała . T 1i'. to w<faśnie rozwija się prLed oczy wewnętrzne (intirne) życie Konstytucji polski ej i ówczesne ~
królewskości wyobrażenia. Senat nie miał już władzy , i
znajdowa1' się on w tern właśui e sta nowisku, w jakiem si ę
dziś wajdują Izby wyż3ze w niektórych konstytucyjnych
paiistwach; - r~dził, sterowa·f al e już sam ani. wyobrafae~ ,
ani wypadków me tworzy·ł. - Wedle polskiego pojęcia
Senat dopełniał królewskości - był jej emanacj<J..
J
Stany, pomimo ca.fćj swej przewagi politycznej, nie ła­
twy miały przystęp do osoby królewskiej - trndno im
było w prost z Królem rozmawiać, wedle Reya bowiem królewskość jest wielka tajemnica Konstytucji jest życi e
które ogrzewa całe ciało - jest to płomień na stosie ofiarnym zapalony. - Dusza królewska unosi się ku niebu,
wzbija się w górę - i zasycana suchem i wonnćm drzewem,
świeci zdrojem żywego światła; - lecz skoro radd, jako liche drzewo zad-fawi płomień, wtedy wije się po ziemi, ld'ę­
bem dymu. Widać w tem zaród tćj myśli któr:;i późniejsze
polityczne wydarzenia rozwinęły i w dogmat Konstytucji
zamieniły - ~ że Król jest to jakby matka p s z cz o ł a,
sam jeden niepraeuje i sam :l. ąd ł a n ie ma » « nie mo -
•
-
•
202
że żle czynić (mówi Polska Konstytucja) ho Ż1!dła nie
ma. >
Wszystkie w.fadze opierały się tym sposobem Jla wyoiJrażeniach moralnych, tudzież przechowanych z dawnego
obyczaju i z religijnego życia 7.wyczajach. Niepodobna by
byfo inaczej wytłómaczyć sobie istnienie i siły tego paiJ.st~a; widzieliśmy bowiem w Polsce wojska płatne i
zdolne do odporu najazdu - _widzieliśmy K_r~l6w j~j zwy-:
-ciężaj'!cych na każdym placu 1 rozp~zestrzenrnją~e s~ę gramce państwa - a to ws~ystko pomimo pozornej memocy.
Państwo w rzeczy samej silnem hyfo, ale nosiło lic~ne
zarody wielkiej niemocy. - Król nic bJ'f mocen ale ~viele
polegał na poświęceniu swych _poddanych_. Znajduiemy
w Reyu szczegóły wi.elu nader dz1~ny?h p~htycznych zwyczajów. - N a przykład często Krolow1 zapisywano spadek
<lóbr, a zawsze niemal, a przynajmniej często bardzo część
pewną w spadku - składano mu znaczne d_ary w summac?
· pieniężnych. - Jeden ze wspó.fc~esny_ch pisarzy Reya dziwi się, że zwyczaj ten rzadszym się staje . .
Dzień za dniem st-.rgnąc m~ralne uczucie, o_ więks~ą
przyprawilo niemoc Rzeczpospoht~. - Zarody zmszczenrn
· znalazły
się w przywilejach niektórych stanów i w
nieouraniczonej możności nadużywania takowych. Póki
przy~ileje te były miarkowane duchem ożywiającym; póty
· działały one w powszechnym celu.
Szczególny ten stan rzeczy nie mógł się w głowie cudzo--z.iemców pomieścić - dzisiejsi nawet historycy nie wytłó·
maczyli go dostateczme. - ~uch polski_ ~~żnym był ?.d r~­
chu europejskiego, to też widok polsk1e3 Konstytuc31 zbił
'Z toru zachodnich pisarzy. Francuzi i Anglicy z czasów
Franciszka [0 i Henryka IV.", nicmogli pojąć naszych roz.praw sejmowych - gorszyfo ich to wielce ie Król uchylał
-czapki przed prostemi posfami, przed dropną sz.lachtą.
. wy xvn wieku gdy r~forma re~igijna wy~vró~iwszy wszy.t kie dawne Kon stytucje postawiła wszędzie memal despo·tyzm, wolność pobka tern bardziej stała się obc~ dla euro·
pejczyków. Jcden' z nowszych dobrze znanych pisarzy, f:e. nimo1c Cooper, biorąc na siebie obronę Polaków-, p~w1e­
dział że ten rząd bardzo by{ podobnym do Spart.an~k1~go,
. Rzymskiego i Ateńskiego, których nowożytne w1ek1 me są
w ~tanie ani poj~c aui ocenić.
Największe niebezpieczeństwo grozifo Polsce w'łaśnie
z powodu wielkiego szczęścia, z tćj niesłychanej pomyślno­
· Ści o której mówi\! wszyscy ówcześni pis?rze. - Cytow~nc
już tu były wyrazy dziejopisarza z epoki Zygmunta W1~~­
łiego możnaby przytoczyć wiele podobnych . cytacij,
wszędzie bowiem nieodparte znajduj{! się świadectwa po-·
wszechnej w Polsce pomyślności.
Przy wielkiej zamożności, stosunek Magnatów z Tro)lem pełen był moralnej god1:10ści; ~zlachta :1-aś, ,.tchn,ęf~
·ratryotycznem uczuciem i zam1Iowarnem puLhc1.ne1, us~ag1
- wszystko to razem podnosząc wysoce w w~asnem ~t>
przekonaniu ów stan rycerski, czyniło go wspamałym, wiel·kim i szczęśliwym . Nadzwyczajna łatwo~~ zaopatrzenia ~a­
terjalnych potrzeb życia, przy łagodnosc1 rządu; stanowiła
włościan w nierównie szczęśliwszej doli, niżeli w owym
-.czasie używać jej mógf lud we Francji i Niemczech.
Lecz jakie oraz łatwo było zak1'ó~ić
OWIJ
pomyślnoś~.
Anarchiści targać się mogli na wszelkie prawo. Skoro się
·raz
od.fączyli od religijnej i politycznej jedności,. brakło
już wszelkiego p_owściągającego śrndka.,--: Op?zy_cia popu·
larn~ stawała się u szlachty, Rząd zas me. miał ~nnego ku
pokonaniu jćj środka, jeno kupować nulczeme trybu-
nów.
Cudzoziemskie obce wpływy dokona<fy do szczętu dzieGreckie, Rzymskie, a w późniejszym
czasie i za graniczne wyobrażenia, gwał'tem tłoczone na
grunt do którego wsięknąć nic mog·fy - zburzy.fy królewskość Jagiellonów.
ł'o zniszczenia. -
Napotykamy, powtarzam, w pisarzu o którym mowa,
szczególnie zaś w poetach owego czusu, prawdziwy klucz
do historji - Wre w nich bowiem ów ogień który całą ożr
wiał budowę - kiedy tym czasem ustawy, pr:iepisy, artykuły niekiedy, z cudzego tylko pożyczane prawodawstwa,
niedokładną częstokroć zaś fałszywe nawet dają wyobraże­
nie moralnego i politycznego stanu kraju.
Rey w stylu swym, umie być rozmaitym, stosowme do
wielkiej rozmaitości przedmiotów, które obejmuje;- szczególnie zaś wiedzie mu się, ile razy tylko podając się swemu
uczuciu i prawdziwie sławiańskiemu żywiołowi opowiada·
słodycze i roskosze życia wiejskiego albo wreszcie gdy
mówi o tern, co w ówczas stanowiło życie prawdziwego polaka, to jest o stanie wojskowym i o powinnościach czło­
wieka puhlicznegp. - Nasycić się nie można świeżością
tej mowy - czerpa-f on jeszcze u zdroju s.fawiańskiego sło­
wa. f.atwość stylu polskiego da, a.fa popularność pismom
nic nadając im wielkiego wpływu.
-
Mówi~ że
Victor Hugo, . od czasu oboru swego na
Akademji Francuskiej, rzucił Muzy, a wziął się do
polityki, j ako wiod(!cej najpewniej do Izby Parów. Rosn1Jca
wziętość Lamartina w Izbie J?eputowanych, spać mu niedaje.
Dziełem maj1Jcem ten wielki skutek sprawi(: i na którego wyjście czekać każlJ nie długo , maj1! być Me I a n ges po lit i q u es w jednym tomie •
członka
OGLOSZENIA .
« Z powodu zas złych z Prowinrji, zapytań czy moglJ być
przysyłane zbiorowo od wielu osób razem na jednym akcie
plenipotencje do odebrania tu zaległości? Powzięta była ·
w Legacji Hiszpa11skiej informacja, odpowiedziano, iż takowe
zbiorowe od pewnej liczby osób na jednym papierze spisane
plenipotencie, będę przyjmowane jeśli wszystkie inne formalności prawne będlJ w nich zachowane. - Mimo innych przeciwnych doniesie~, zawsze radziemy pośpiech, ile można, największy. »
-
Wyszly z druku i przedaj{\
się
w
Xięgarni
Polskiej
- Poezja Bohdana Zaleskiego , gr. in-8°, str. HO. Cena
fr. 3, dla Emigracji fr. 2 c. 25, z przesłaniem fr. 2 c. 50.
- PamilJlki JPana Seweryna Soplicy, Cześnika Parnawskiego. Wydanie drugie, tom I. (Wyd. pierwszego tomik I i II)
gr. in-8°, str. 194· i przemowy Lxvu. Cena fr. 5, dla Emigracji fr. 3 c. 50, z przesłaniem fr. 4.
W DRUK. l LlTOG MAULDE I RENOU,
r. Bailleul, 9-11.

Podobne dokumenty