Pawlikowiee. Wiosenne porządki w parku.
Transkrypt
Pawlikowiee. Wiosenne porządki w parku.
Pawlikowiee. Wiosenne porządki w parku. NASZE ŻYCIE R O K 1938 MA] Nr 5 * I i Polski przenaezemem jest być przedmurzem chrze ścijaństwa. — Była nim, jest nim i będzie nim. O dy Polski nie było na świecie, W andale i pokrewni im barbarzyńcy przeszli całą Europę chrześcijańską, niosąc spustoszenie moralne i materialne i zapędzili się aż do Afryki północnej którą posiedli, wytępiwszy tamże do szczętu niegdyś we wysokim stopniu kwitnący Kościół Chrystusowy. i) I i i # TREŚĆ Na Ołtarze Pańskie . NUMERU: . . . . . . 65 Moj e s p o j r z e n i e n a w i e l k o ś ć Ks. B r o n i s ł a w a M a r k i e w i c z a O], oj! T y n a s z y b k i m k o n i u , . 67 gdzie pędzisz? 70 Życi e o r g a n i z a c y j n e w Z a k ł a d z i e 73 Mała, g o r ą c a w i e l b i c i e l k a i a p o s t o ł k a M a r y i Do . . . . . . 75 . . . . 78 79 _____ ZA POZWOLENIEM WŁADZY DUCHOWNEJ Z a k ła d W y c h o w a w c z y w . Był ych W y c h o w a n k ó w i W s p ó ł p r a c o w n i k ó w Zakł . W y c h ó w . Kronika - . Pawlik owicach dla o pu sz c z o n y c h utrzym uje sztatowej w y c h o w a w c ó w się jedynie sie ro t z pracy w a r i w y c h o w a n k ó w . N a d e wszystko istnie nie swoje opiera na ofia rn e j p o m o c y D o b r o d z i e j ó w Szlachetny sieroty, z g ro m a d z o n e sfwo Boże. lla k ła d u . Czytelniku! Prosimy o uiszczenie p renum eraty, k o w ic a c h . i d z ie c i — g ro s z o fia rn y na w Z a kład zie W ych o w a w czym Jałmużna nie z u b o ży a wyjedna w Pawli- b ło g o s ła w ie ń - REDAKCJA. Rok XV. Nr 5 Zakład Wychów, w Pawlikowicach p. Wieliczka. MAJ MI ES IĘC ZNI K ILU ST R OW AN Y MŁODZI EŻY ZAKŁADÓW 9 3 8. WYCHÓW. TOW. „ P O W Ś C I Ą G L I W O Ś Ć POD REDAKCJĄ KS . EDWARDA I PRACA“ TOMZY Konto czekowe P. K. O. 404.854T e l e f o n 54 Na Ołtarze Pańskie Na Ołtarze Pańskie. — Pragnienie milionowych rzesz katolików - Polaków staje się rzeczywistością! Zapowiadana już na lato ub. r., później na je sień, przeniesiona — z powodu słabego zdrowia Ojca św. — ur oczy sta kanonizacja Bł. Andrze ja Boboli, ustaloną została osta tecznie na sam dzień Wielkiejnocy — 17. IV. Cała Polska dołożyła wszel kich starań, by ten wielki akt, pierwszy w dziejach odrodzonej Ojczyzny, wypadł jak najwspa nialej. Tysiączne rzesze naszych Rodaków podążają do wieczne go miasta — Rzymu, by swym udziałem uroczystość tę uświet nić. W tym samym dniu zostali ogłoszeni świętymi dwaj inni zak o n n icy : Hiszpan, bł. Salva tor da Horta, brat franciszkań ski i Włoch, bł. Jan Leonardi, założyciel zgrom. „Kleryków Regularnych Matki Bożej“. W związku z tym wydarze niem, który świętą radością i du m ą przepełnia serca nasze, pra gnę z Czytelnikami „N. Ż.“ po dzielić się wiadomościami, doty czącymi postępowania Kościoła przy wynoszeniu Sług Bożych na Ołtarze. Zaznaczani, iż rzucę tu tylko kilka najciekawszych mvśli, gdyż przez szczegółowe omówienie, objętość artykułu niepomiernie by musiała wzróść. * Najpierw- historyczny rzut oka na tę sprawę. Do XIi. wieku rozstrzyganie 0 świętości męczenników i wy znawców należało do Biskupów 1 do Synodów^ czyli Zjazdówr bi skupich. Dopiero wi r. 1171. pap. Aleksander III. orzekł, że w7spra wie tej mogą mieć głos ostatecz ny tylko papieże. Z końcem XVI. wieku, pap. Sykstus V. sprawę przeprowadzania odpowiednich badań zlecił św. Kongregacji Obrzędóws czynnej w tym chara kterze do dziś. Różnica między błogosławio nym i świętym początkowa w^caJe nie istniała. Ustalił ją dopiero pap. Aleksander VII. (XVII w.), który też pieiwszy zaprowadził uroczyste dokończenie procesu kanonizacyjnego, odbywane od tąd stale w dostojnych murach bazyliki św. Piotra. Akt ten, z powodu wypisania imienia nowe go świętego do kanonu, czyli imiennego spisu świętych, zwie się kanonizacją. A teraz przypatrzmy się, w ja ki sposób przeprowadza się w kościele procesy, czyli badania kanonizacyjne? Wstępnym aktem; przepisa nym przez prawo kanoniczne 65 ^"555552 -- - -------- (kościelne) jest tzw. proces in wytłomaczyć w sposób czysto formacyjny, w czasie którego ba naturalny? Gdy cuda okażą się bezwzględ da się z wielką ścisłością życie i pisma Sługi Bożego. Bada się nie pewnymi, wówczas wobec przy tym świadków, którzy go papieża rozważa się pytanie: znali. Pierwsze te kroki odbywa „Czy bezpiecznie można przystą ją się za pozwoleniem kościel pić do beatyfikacji Sługi Boże nym zwykle pod nadzorem bi go?“. Po rozważeniu sprawy Ojciec skupa danej diecezji lub z da nego kraju, gdzie Sługa Boży św. postanawia ostatecznie ogło sić Sługę B. — błogosławionym życie zakończył. Tenże biskup przeprowadza i każe wydać w tej sprawie spe dalej badania, stwierdzające, że cjalny dekret („postanowienie“ ). Zaliczenie w poczet błogosła Sługa B. nie odbierał dotychczas czci publicznej. W tej sprawie wionych daje możność oddawa wymagane jest świadectwo przy nia Słudze B. czci publicznej, nie najmniej 4 wiarogodnych świad wszędzie jednak, lecz w sposób i w miejscach, przez papieża oków. Akta tych badań wstępnych kreślonych. przesyła się do św. Kongregacji Dopiero po uzyskaniu dekretu Obrzędów. Tam znów stwierdza ją, czy te procesy wstępne zosta beatyfikacyjnego można przy ły dobrze przeprowadzone. Gdy stąpić do starań o kanonizację. odpowiedź na to wypadnie po Wymagane są dalsze nowe 2 lub 3 cuda, które wraz z pismami myślnie, zaczyna się: Proces apostolski, badający i cnotami błogosławionego pod znów z niezmierną dokładnością legają nowym ścisłym bada opinię, czyli sławę świętości Słu niom. Odbywa się to na trzech Św. gi B., jego pisma oraz heroicz- osobnych posiedzeniach ność, czyli wysoki stopień cnót. Kongr. Obrzędów i trzech posie Prawo zaznacza, że to badanie dzeniach Konsystorza pap. Po może się zacząć dopiero w 50 dokładnym zbadaniu sprawy Oj lat po zgonie Sługi B., lecz od ciec św. wyraża swą zgodę na tej reguły już dość częste bywa uroczyste ogłoszenie kanoniza ły wyjątki. — Powołuje się 10 cji. W rozstrzygnięciu tym jest świadków, którzy albo zetknęli papież nieomylny. W dniu oznaczonym wyrusza się ze Sługą B., za życia lub przy najmniej o nim od innych wia wspaniała procesja z kaplicy syrogodnych świadków słyszeli. — kstyńskiej w W atykanie do ba zyliki św. Piotra. Papież udaje Zeznają pod przysięgą. Następnie badane są cuda, za się tam w otoczeniu najwyższych przyczyną jego zdziałane, któ Dostojników Kościoła, niesione rych musi być 2 lub 3. Do tego są chorągwie z obrazami nowe powoływani są biegli znawcy, go świętego. Na potrójną prośbę o zalicze zwykle lekarze (przy uzdrowie niach), którzy dochodzą: 1) Czy nie błogosławionego w poczet chory został rzeczywiście uzdro świętych, odpowiada Ojciec św. wiony i 2 ) czy tego nie da się potrójnym wezwaniem do modli* 66 twy, by Bóg udzielił w tej spra wie pomocy. Po odmówieniu: 1 ) Litanii do Wszystkich Świętych, 2) Psalm u 50. „Miserere“ i od śpiewaniu 3) hymnu „Veni Creator“ — Ojciec św. oświadcza przez swego sekretarza, że zga dza się na kanonizację. Następu je wpisanie imienia świętego do katalogu (kanonu) świętych i wy znaczenie dnia, poświęconego je go czci. Po uroczystym „Te Deum“ słychać pierwsze wezwanie zwró cone do nowego świętego: „Módl się za nami św... (Andrzeju)“, po czym papież odmawia modli twę do niego. Błogosławieństwem papieskim i ogłoszeniem odpu stu zupełnego kończy się pierw sza część uroczystości. Drugą cześć stanowi uroczy sta Msza św., odprawiona przez papieża lub specjalnie wyznaczo nego kardynała. Podczas Ofia rowania składa się zwyczajowe dary, symbolizujące cnoty świę tego (2 świece, chleby, wino, pta ki). W dniu tym bazylika św. Pio tra jest bogato oświetlona, a obraz nowego świętego, dużych rozmiarów, wystawiony ku czci publicznej. * Odtąd święty odbiera cześć już w całym Kościele katolickim przez modły brewiarzowe i Mszę św. ku jego czci. Można dalej czcić jego relikwie, poświęcać mu obrazy, kaplice, kościoły, obierać go patronem domów, za kładów, parafii, diecezji czy też całych krajów. Tak np. Bł. An drzej zapowiedział w jednym ze swych objawień, że Polska zostanie wskrzeszona, a on obra nym będzie jej szczególnym Pa tronem... Może już niedługo bę dziemy na to czekać... Moje spojrzenie na wielkość Ks. Broni sława Markiewicza Nie lubię takich artykułów o rzeczom poświęci, a przy tym Ks. Markiewiczu, które mówią życie jego jest pozbawione m a o nim bardzo dużo, ale ogólni łostkowości ludzi małych. Ks. Markiewicz, według mnie, kowo, wysławiają go aż pod niebiosy, a właściwie niczego kon nie stworzył w pewnych przy kretnego nie podają. Nigdy bym pisywanych mu dziedzinach, nie odważył się nazwać Ks. Mar rzeczy wielkich. Jest to twier kiewicza aż Wychowawcą Na dzenie śmiałe, zbyt śmiałe mo rodu. Po co wynosić go ponad że, zwłaszcza, że dotychczas tak miarę, zdobić czyjąś wielkością, często mówi, względnie pisze się kiedy on jest dość, nawet bar inaczej. Ryzykuję jednak. Powściągliwość i praca były dzo wielki, dzięki swej własnej hasłami Ks. Markiewicza. Wie wielkości. W ujęciu moim katolickim my, że je tylko przejął od św. człowiek jest wielki, gdy dzię Jana Bosko. I nie tylko on jeden ki wielkości ducha stworzy te hasła głosił. Współcześnie z coś wielkiego, gdy się wielkim nim istnieje wiele towarzystw po- 67 dwójnej czy poczwórnej wstrze bą, nie mogąc się zdecydować, mięźliwości, które m ają swoje jaki plan powinni ostatecznie organa i propagują hasła mo obrać? On się też kłócił, bo nie że nawet lepiej i skuteczniej mógł w ówczesnym rozgardia od niego. Kwestią socjalną zaj szu uniknąć starć, ale on robił muje się również wielu. Jest ona to, co myślał. Na tym polega je aktualną nie tylko dla socjolo go istotna i rzeczywista wiel gów, ale zajmują się nią też li kość. Czemu nikt inny nie dzia teraci. Wystarczy choćby stwier łał, tylko właśnie 011? Dlatego dzić fakt, że ,,Ludzie bezdomni“ też, że działał, stał się wielkim. Coś podobnego z Ks. Markiewi Żeromskiego powstają w okre sie działalności Ks. Markiewicza. czem. Jest to akcja na zupełnie Wogóle w jego zapatrywaniach innym polu, ale stosunek jego na kwestie religijne i społeczne do działania jest bardzo podob nie ma niczego, ale to absolutnie ny. Wielu mówiło, pisało, roz niczego nowego. Nie jest więc prawiało, ale niewielu działa wielkością oryginalna na tym ło. Do tych właśnie niewielu na leżał i on. Nie on sam działał, polu. Również nie jest wielkością bo obok niego np. wyrasta po oryginalną na polu wychowaw stać Brata Alberta, ale to nie czym. On sam zresztą nie uzna zmniejsza jego wielkości. Nie je się za taką. Przytacza szereg tylko sam działa, ale pociąga za postaci historycznych różnych sobą innych; niewielu ich by narodowości, od średniowiecza ło, ale na dziesiątki, może na począwszy, które wychowywały wet na setki można liczyć. To tak jak on, a raczej na wzór ostatnie ma dla mnie znaczenie których wychowywał. Obecnie szczególne: ten, który potrafi in najpopularniejszymi z nich, to nych pociągnąć za sobą i nie św. Jan Bosko i Pestallozzi. Spo tylko spośród współczesnych, sób zaś organizacji wychowania, lecz też potomnych ma wielu oparcie się na niewzruszonym naśladowców, ten dla mnie na fundamencie — Kościele kato prawdę jest wielki. On się oddał swemu dziełu lickim — również przejął od św. Jana Bosko. zupełnie. Nie będę mówił ogól W dziedzinie więc pojęć, prze nikami, bo tych może najbar konań czy haseł nie jest Ks. dziej nie lubię; fakta mówią sa Markiewicz oryginalnością. Był me za siebie: W przeciągu lat tylko odbiciem tego, co inni mó dwudziestu, bez stałych fundu wili i pisali. szów oprócz dochodów para Zastanawiano się nieraz nad fialnych, ofiar społeczeństwa, wielkością Józefa Piłsudskiego. kilku datków sejmu krajowego, Mówiono, że nie jest tak wiel dochodów z warsztatów (warsz ki, za jakiego go mają, że hasła taty są właściwie szkołą), zbu jego były już dawno znane, że dował prócz budynków parafial plany jego prac opracowywali in nych drewniany dom dla chłop ni itp. Bardzo dobrze; ale czemu ców, dwupiętrowy dom nuiroinni tego nie robili? Czemu in ||J n y ; utrzymywał około, cza ni tylko się kłócili między so sami przeszło dwustu wycho68 wanków, młodzieży opuszczo nej, bez opłat. Pracuje niezmier nie dużo: Jako proboszcz na pa rafii pracuje bez pomocy wika riusza, prowadzi zakład męski i żeński, kształci dosłownie kan dydatów na przyszłych współ pracowników (dwudziestu lu dziom daje wykształcenie szko ły powszechnej, średniej, filozo ficzne i początki teologii), wy daje i redaguje pismo „Po wściągliwość i praca“, wydatnie pomaga kapłanom w parafiach sąsiednich, przy czym stale po głębia swą wiedzę. — Jakim spo sobem, jakim cudem ten czło wiek znalazł na to czas? Nie wiem. Czy wielu tak potrafi? — A przy tym trzeba wiedzieć, że do zdrowych się nie zaliczał, że już w latach tysiąc osiemset osiemdziesiątych groziła mu śmierć na suchoty. Więcej już chyba dać ze siebie nie mógł! Czy to nie stawia go w rzędzie wielkich? Ci, co go pamiętają, twierdzą, że był człowiekiem świętym, że nie było u niego tych małostko wych starań i kłopotów, które cechują ludzi małych. O jego świętości najlepiej mówią ci, którzy go znali, którzy go widzie li w życiu codziennym. Zbierając wszystko ostatecznie mówię: Ks. Markiewicz był wiel kim nie dlatego, że głosił wiel kie hasła, nie dlatego, że do nich zachęcał, ale dlatego, że działał, że pociągał swoim przykładem innych, że mimo doznawanych ciągle przeszkód i trudności z różnych stron nie zniechęcał się, że pracował bez rozgłosu, bez uznania, ale ofiarnie, z całko witym oddaniem się dziełu. Powiedzenie, że on odmienił sposób żtycia, że odmieni obli cze Polski, zdaje mi się, ma cha rakter panegiryczny. On tylko to, co miał do zrobienia na swoim odcinku pracy, zrobił doskonale, a to zupełnie wystar czy. Za to należy mu się cześć. F. Malicki. 69 B H joj! Ty na szybkim koniu, gdzie pędzisz? ...A zaczęło się pięknym wschodem wiosennego słońca, więc wszystko powinno iść gładko. Tak myślał ks. prefekt i pan gospodarz, pewnego pięk nego poranku w Pawliko wi cach. Na wszelki wypadek pan gospodarz rzucił poza siebie słomkę — „aby się dobrze wio dło“. — To zabobon! — rzekł, wi dząc to ks. prefekt i splunął w tył przez lewe ramię (wiadomo! aby się też coś nie popsuło!) i Nic dziwnego; obaj przecież mieli jechać kupić konia i to kupić od ułanów, a taka ułań ska szelma; kto wie, co może być? Kupić nie sztuka, ale przyprowadzić! W zieli wpraw dzie z sobą koniuszego, ale to chłopiec młody, trzpiot, figlarz, a najgorsze z koniem figle. Tak sobie gwarzyli nasi kup cy» wychodząc z domu. Wycho dzili pełni odwagi, bojowo, jed nak już w połowie drogi do Wie liczki sposępnieli niezwykle. — A jak będzie kopał? — rzekł jeden. — A jak będzie kąsał? T— do dał drugi. — A jak będzie miał jakiego fioła?... — A jak będzie bódł?... — Hm... mruknęli obaj już poważnie. I byliby z pewnością wrócili ze stacji, kiedy ktoś sobie przy pomniał, że koń jest istotą bezrożną, no... i jako taki... — Oczywiście! ha! ba! ha!... Jaki to człowiek zamyślony! (wiadomo o czym!). — No... jedziemy?... 10 • — Trzeba by! Przecież nie na w ojnę! — Shisznie! Konia kupimy, a już na nim niech sam „czort“ przyj edzie! — Ks. prefekt znów splunął poza siebie. Jak dojechali, jak kupili, nie wiem. Ujrzałem ich dopiero wtedy, gdy wrócili pełni trium fu. Targ się udał. Trochę armia „zdarła“, ale przyrzekła, że kie dyś za to ofiaruje jeszcze jedne go, gdy im „wyjdzie z mody“. Zwierzę to szlachetne nosiło przezwisko „Bohun“. Wszyscy czekamy na Bohuna niecierpli wie. Furmani w krawatach zro bili bramę triumfalną, na wszy stkich małych buziakach zawi sło jedno przezwisko, które pow tarzały w parku lipy lipom, jod ły świerkom — Bohun! iskra (kobyła) również nie mogła się doczekać na swego towarzysza. — Jedzie! — Nie pamiętam nigdy takiego zgiełku w zakładzie, jak wtedy. Ludzie pozapominali o wieku, urzędzie, pomieszało się wszyst ko. Gdybyś był, widziałbyś, jak taki mały stwór od skrobania kartofli chwytał asystenta za rękę i mówił mu po imieniu. Radość panowała ż}'wiołowa i Ż3^wiołowo popychano, stawano na nogi, tarmoszono, jednak nikt nie ważył się dotknąć dwóch ludzi — naszych kup ców! Stali w aureoli bohater stwa, otoczeni niemym podzi wem, legendą rozszalałego Bo huna — mustanga, stepowego króla! Szedł, jak na paradzie. Czuła bestia, że jest osią całego zakładu, więc tuszował, jak mógł swą kulawą nogą. Bohun kulawy! — ryknął tłu m ! — Kuuuulaafy! — zaszumia ły stare jodły! Kupcy zdębieli. Teraz przepadło! Pomieszały się władze, tłum był bezkarny. Jedynie mógł go uspokoić ks. dyrektor, ale ks. dyrektor też przypatrzył się dość „ciekawie“ na kupców, jakby im chciał przypomnieć o pieniądzach, któ re rano wyasygnował na czworo nożnego konia. — Tak chodzą wszystkie ko nie u ułanów! Przecieśmy byli i widzieli! . Też racja! Jeżeli tam byli, ku powali, musieli widzieć. Zoba czymy, co jeszcze na to wszyst ko powie Iskra (niby kobyła). Początkowo była tak dumna i wspaniała, ta nasza, kochana Iskra, która tylu furmanom zdrowie zjadła, tyle wózków wywaliła (ale nigdy ze snopka m i), ta Iskra, bez której Pawlikowice wyglądałyby, jak „gali cyjskie miasteczko“ bez żyda, ta Iskra, kóra jest czymś składo wym w naszym życiu, o czym się mówi, śpiewa i zaczyna pi sać, ta Iskra poczuła, że piękny Bohun ma nogi „nie w porząd ku“. Co chwilę patrzy poza sie bie na nóżki Bohuna, biedak prostuje się jak może, ale Iskra wie, że Bohun tylko łeb nosi, jak arab zadarty w górę, a u do łu jest jak każda oferma batalio nowa. Iskrę zrozumieli wszyscy. — Kulawy, kulawy! — ryk nął tłum... Kupcy w strachu po częli perswadować, że koń był na wojnie i że tam... no... na po lu chwały... i t. d. Dla nas to wystarczyło. Ale powiedz to Iskrze! co ją może obchodzić inwalida? Zobaczymy, jak wrócą. Staliśmy wszyscy urzeczeni dziwną zgodą pary. Iskra była zupełnie zadowolona, nawet za rozumiała, jakby zażenowana. Kuba, który powoził utrzymuje, że pewnie Bohun powiedział Iskrze: — 71 — A cóż? ty myślisz, żeś lep że za parę dni będzie zupełnie sza? Myślisz, że nie wiem, ile biedny,, nieszczęśliwy B ohun! — masz lat?... Wróćmy jeszcze do niego. Na takie dictum acerbum Jeden z kupców wysławiając Iskra, jak każda inna umilkła, wszystkie zalety szlachetnego poprosiła o zgodę, byle jej tylko zwierza, jego rasę, przodków, nie sprawdzano metryki* Przy krew, zasługi, zwyczaje, chciał wozie więc ogólnie Bohim wy zademonstrować jeszcze jazdę padł zadawalająco. Byli tacy, co wierzchem. Ale debiut bohuńmówili: „widzisz, jaki chwat? ski, jak i sam Bohun miał być drań na trzech nogach figluje! ogromnie sensacyjny, nagły i Tym, że kulawy, tym się u nas niespodziewany. ów desperat nikt nie przejmuje. U nas wy (już muszę go tak nazwać), starczy, ał>37 się koń raz tylko chcąc koniecznie ratować preprzeszedł do Wieliczki, a jesteś stige kulawego pegaza, miał na my przyjemnie zadowoleni, je gle ukazać się na jego wierzchu śli tylko skuleje, a nie złamie (któż mógł przewidzieć, że się nogi. Po naszej drodze wszyst stanie odwrotnie?). Rzecz ta kiego się można spodziewać. działa się za stajnią. Dawno już myślałem, dlaczego Ja, jako jedyny świadek, śle taka droga do zakładu. Zdawało mi się, że jest „niczyją“ i jako dziłem bacznie wszystko, co się taka może być przedmiotem za stało.Wyszedł ów mąż z Bohuwłaszczenia w7 sposób pierwotny. nem i dziwno mi było, dlaczego Dowiedziałem się jednak, że stale powtarzał zwierzęciu: „no, droga jest własnością i ma wła no, nie bój się, mały, to nic, nie ściciela zupełnie prawnego, a bój się, nie!...“ A powtarzał to stan jej okropny ma znaczenie tak drżącym głosem, aż strach podwójne: w czasie pokoju słu się mnie udzielił... Debiut wypadł równolegle do ży, jako odstraszający przykład dla tych, co nie chcą płacić po przygotowań, tylko Bohun nie datku drogowego. Poza tym ma mógł powiedzieć „nie bój się“ ją tutaj przyjeżdżać studenci komuś, kto chciał jeździć wierz ostatniego roku inżynierii, aby chem, a ledwo, że z życiem umogli bezpośrednio badać wszy ciekł spod spodu. Może by całą stkie choroby naszych dróg, sprawę dało się zatuszować, tyl zgromadzone na jednym miej ko, że od tego momentu ks. pre scu. Takie jest znaczenie poko fektowi zginęła gdzieś czapka. jowe tej „via Hefaisti“ ! W cza On wiedział gdzie — Bohun, sie zaś wojny ta droga jest po też! myślana, jako naturalna ochro Obecnie Bohun czuje się jak na zakładu przed atakiem nie najlepiej. Ośmielił się, powese przyjacielskim. Z drogi tej we lał, zapoznał się z otoczeniem dług rzeczoznawców nawet gaz i na równi ze wszystkimi cieszy się wróci, bo by się potknął. E r się złotawą poświatą wiosenne go jesteśmy bezpieczni i Bohun go słońca. również, jeśli chodzi o tę jego kulawą nogę, ale jest nadzieja, Adam W-owicz. ; t* 72 Życie organizacyjne w Zakładzie Człowiek jest istotą towarzyską i dlatego żyje wspólnie. Lecz ży jąc w skupieniu musi sobie wytyczyć cel i dążyć do tego celu za pomocą różnych środ ków. Takimi środkami między innymi są organizacje i stowarzy szenia, które wytyczają sobie cel oraz sposoby prowadzące do tego celu i zużytkowują korzy ści wypływające z pracy nad tym celem. Dlatego i w naszym Za kładzie istnieją różne organiza cje i stowarzyszenia, mające róż ne cele uboczne, lecz jeden głów ny t. j. wyrobienie moralne i fi zyczne człowieka. Otóż po krotce przedstawię nasze organizacje. Zacznę od najpopularniejszej tj. od „Harcerstwa“. Harcerstwo powstało w 1936 r. i liczy dosyć dużo członków, rekrutujących się sporni ędz3^ nas, uczniów gimnazjalnych, oraz uczniów Szkoły Rzemiosł. Utrzymuje sta ły kontakt z Wieliczką jako z siedzibą Hufca, i bierze udział w różnych imprezach i uroczy stościach Hufca. Praca w tej or ganizacji polega na tym, że każ dy członek stara się o zdobycie jak najwięcej stopni i sprawno ści, dlatego też rywalizacja po między zastępami na tym polu trwa stale. Ponieważ cała dru żyna wybiera się w tym roku na obóz, więc z każdym dniem wzrasta iiczba czasowych człon ków, którzy chcą wziąć udział w obozie. Do tej organizacji zo stali także ostatnio zwabieni na si łaskawi panowie siódmo i ośmio-klasiści; nie wiem, czy podoba im się (tak jak mówią) praca w lej organizacji, czy też jak poprzednio wspomniałem zbliżający się obóz? Drugą co do rozmiarów organi zacją, istniejącą na terenie Za kładu jest „Sodalicja“. Jest ona 73 najmłodszą ze wszystkich orga przedstawia swoją pracę spe nizacji, bo powstała w tym roku, cjalnej komisji, która ocenia ale doceniając jej prawdziwie wartość tej pracy; następnie wzniosłych celów, postawię ją na wrzuca ocenę do skarbonki S. drugim miejscu. Celem każdego K. O. wiszącej na korytarzu. Sodalisa jest szerzyć cześć i mieć Niektórzy pedanci posuwają się nabożeństwo do Najśw. Maryi aż do tego stopnia, że oszczę Panny. Ponieważ praca w Soda- dzają wodę i mydło całymi ty licji jest dopiero w zaraniu, więc godniami (oczywiście kartki do nie można o niej szerzej mówić. skarbonki nie wrzucają). Starszą organizacją na terenie Istnieje także na terenie Za Zakładów jest „Koło Euchary kładu S. M. Z. (Stowarzyszenie styczne“. Powstało ono w latach Młodzieży Zakładowej). Jest ono 1928—29. Koło Eucharystyczne najstarsze, bo powstało w roku toczy się z wielką korzyścią po 1924, i należą do niego tak ucz drodze życia zakładowego, raz niowie gimnazjum, jak i Szkoły szybciej, raz wolniej (czasem w Rzemiosł. Kilka lat przedtem ogóle stoi) zależne od smarowa rozwijało się dosyć pomyślnie, nia osi, czyli inaczej od zarządu. i należało do niego dosyć dużo Obecnie idzie lepiej niż w latach członków, obecnie jest w okre poprzednich (nie chcę tu chwa sie spoczynku. lić obecnego zarządu), gdyż or O mało co pominąłbym dosyć ganizuje różne chóry, akademie, ważną organizację, jaką jest zebrania, odczyty i t. p. Trzeba także wspomnieć o P. W. (Przysposobienie W oj S. K. O. (Szkolna Kasa Oszczęd skowe). Należą do niego uczniowie ności) założonym przed paru la ty, które po dwu latach istnienia, Szkoły Rzemiosł, a ostatnio utwo zwolniło tempo działalności. Do rzono osobny oddziałek z ucz wodem żywotności S. K. O. było niów czwartej klasy. Rozwija wzięcie udziału w konkursie się ono dosyć pomyślnie, urzą P. Iv. O. i zdobycie trzeciej na dza różne koncentracje i cieszy grody. Zapyta się może ktoś, co się ogólną sympatią. można oszczędzać w Zakładzie, Muszę także wspomnieć o kiedy „mamony“ nie wolno po gminach szkolnych, które w na siadać, chyba, że zamiast zjeść szym gimnazjum i Szkole Rze dwie kromki chleba na śniada miosł znajdują dosyć podatny nie zje jedną, a drugą na potem? grunt. Zorganizowane są w ten (tak mówił mi jeden z najmłod sposób, że uczniowie danej kla szych członków S. K. O.). Otóż sy, wybierają spomiędzy sie w tym miejscu muszę pospie bie zarząd, który czuwa nad po szyć z wyjaśnieniem. Każdy rządkiem i czystością danej kla członek otrzymuje książeczkę sy a także urządza różne zebra i oszczędza... oszczędza wszystko nia towarzyskie. Wymieniając co tylko można. Jeżeli znajdzie każdą, nie mogę wreszcie zapom jakieś popsute narzędzie w nieć o najważniejszej dla niektó ogrodzie lub na polu, i postara rych, tj. o K. S. „Victoria“. Po się, aby ono było naprawione, wstała ona także w 1936 roku i należą do niej wszyscy miłoś nicy piłki nożnej (usiłowania zorganizowania drużyny gry w siatkówkę spełzły na niczym). W 1936 roku, była „Victoria“ w okresie rozbicia i dzieliła się na różne „Dęby“, „Wichry“, „Ru chy“, „Nadzieje“ itp., które po ro zegraniu kilku meczów zamarły. Ponieważ każda z tych organi- zacji chce w niedzielę urządzić zebranie, więc w każdą niedzie lę aż się roi od rozmaitych ogłoszeń o zebraniach zwyczaj nych i nadzwyczajnych, wal nych i wstępnych, członków za rządu i członków zwyczajnych, te o tej, a tamte o innej porze dnia. S. Pasternak. Mała, gorąca wielbicielkaiapostołka Maryi W poniższym artykuliku po daję szanownym Czytelnikom przem iły i godny ze wszechm iar naśladow ania wzór czci, nabożeństw a i miłości do Najśw. M. Panny. Jest to zaledwie maleńka czą steczka z przebogatego, dziecięco-sympatycznego, a wysoce uduchowionego życia Krysi H ra faaro wny, zm arłej w krakow skim szpitalu 5-go października 1932 roku, w wieku lat 13-tu. Jestem mocno przekonany, że ta m a ła czcicielka Maryi, w nie dalekiej przyszłości, wyniesioną zostanie na ołtarze, jako n aj młodsza święta Polka. W n a stępnym numerze „Naszego Ży cia“ pokuszę się o skreślenie króciutkiego jej; życiorysu i'\vewnę t rzncg o ob licz a . W tym artykuliku cale p a r tie wezmę wprost z jej, życio rysu, napisanego ręką własnej matki, pod wytrawnym w tym względzie kierownictwem Ks. Kan. Stanisława Szpetnara z Ja rosławia, wydanego u Ks. Ks. Jezuitów w Krakowie, Koper nika 26 — gdyż uważam to za 75 najlepsze wyjście. Czytelnik zet- uczęszczając do gimnazjum, doknie się^ z życiem Krysi poda- stąpiła już tęgo zaszczytu, nym z pierwszej ręki i przez tą, Czyniąc zadość potrzebie swek tó ra najlepiej chyba ją znała, go kochającego M aryję serca, Życzyć by sobie należało bar- urządziła Krysia w swoim podzo tego, by przykład i wzór koju ołtarzyk M atki Bożej, m ałej Krysi pociągnął całą naN a wolnej od książek półce szą młodzież do ukochania ustawiła mały, drewniany ołtawznioslego ideału, ideału za- rzyk zakopiańskiej roboty, uparcia się siebie, delikatności, mieściła w nim piękny obrazek wyrozumiałości dla innych, mi- Matki Najświętszej i przystrołosierdzia i zjednoczenia z Bo- iła kwiatami i ozdobami z bibułki. Ołtarzyk ten otaczała Żywocik jej winien się zna- Krysia zawsze wielką starannośleźc we wszystkich bibliotekach, cią i przyozdabiała, jak umiała A n m n n » v » — W Ki 1 " l i -I I t • . rrrri • 1 1 • l nn0^ ° S^ 1 niewinności, piękOstatniego roku, gdy zbliżał tr> ri -° ro 1 Praw5^a \ ^ ezwykłe się „miesiąc M aryi“, prosiła nat Z16f a ^ 'O dziwnie głęboko mnie Krysia bardzo gorąco* ? ^ ° n a świat, odczuwało aby do ołtarzyka kupić figurkę liii w • Ca ą- 1okroPność nędzy Matki Boskiej. „Mamusiu ep z J,ak ą się spotykało, mówiła... — to takie dawne mo° i i temU z.a ra dzić jak je marzenie. Ta tak bardzo korinn W6 • fW01ck dzie- cham Matkę P ana Jezusa i zawf , / C. J owianych słodyczą, pro- sze pragnęłam mieć Jej figurkę p V zyczllw°ścią. w ołtarzyku!“ hz P.rac^ n a d s°Nie m ogłam odmówić takiej '1 ^ ^ 1 ^ a r ° w P o ‘ prośbie, toteż niebawem figurka Im cf W Wwczesnym wie- zjawiła się przed ołtarzykiem. \ S1^ wybra1^ StwórRadość Krysi była niezmiercierm*q ° ^ zTem 111:1 wśród na. Odtąd, po nabożeństwie maciowei 1 ^ ° S ow szarzyzny ży- jowym w kościele, odbywało się k ^ drugie u nas w domu. Krysia, \X7 Ł i . " * ¡a z nią Staś (braciszek bliźniadziet .- 2/]213, P; t;; czy) i Irenka (starsza o 3 lata jei rn?)flm0We^ nie pisze siostrzyczka) klękali przed fiV rvcip k i u . . . £ ur4 Matki Najświętszej i z ża ka Nai^w-iZ-a I?ab^)zn^ czciciel- pałem śpiewali przepiękne nac t W ^ i i SZie]i ryi P a n n y- sze pieśni m aryjne. W ostatnich atach1 .żvcia > i olenia i • v ^ P a" D o zupełnego zadow dalicii /10] .n a ?c do So- Krysi brakowało jeszcze światX ej>- **1 ,ei or' h P n e d ołtarzykiem. szkole me W Obawiając się pożaru niezgodlatego dziłam się na świece. Na usilne zazdrościła swej siostrze, że ta, prośby Krysi pozwoliłam jedJ/s* U . T**»- • -■ • •• ... 76 1 1 nak postawić przed figurką małą lampkę oliwną. Radość była wielka, ale krót kotrwała. Ktoś potrącił lampkę, zapaliły się bibułki na ołtarzyku lam pka zaś spadła i rozbiła się. Zakazałam wtedy stawiania nowej lampki, wiszącej nato m iast nie można było dostać w naszym mieście (w Sanoku). Na dom iar złego któregoś dnia stłu k ła się i figurka. Krysia zmar twiła się tą stratą tak bardzo, „Mój Boże! Tata drobnostka, że całym i dniami chodziła smu a jednak nie uczyniłam zadość tna, a nawet dostała bólu gło gorącemu pragnieniu Krysi". wy. Siedząc nad szczątkami fi Siostra moja nie była u nas gurki., ubolewała żałośnie; „Ach, 2 lata i nic nie wiedziała o oł jak mi żal, jak przykro! Jesz tarzyku ani życzeniach Krysi. cze kilka dni maja, a tu ani fi Dlatego usłyszawszy moje sło gurki ani lampki!" Wzruszona wa, zbladła nagle i zawołała, strapieniam i Krysi, obiecałam poruszona do głębi: „Jak to? kupić w Krakowie nową figur Krysia prosiła was o jakąś lam kę i lampkę wiszącą". pkę do ołtarzyka?" Opowiedzia Jednak Krysi nie było d a łam więc siostrze całą sprawę, nym za życia doczekać się tej a wtedy ona rzekła: radości, bo w niespełna dwa „Jak to wszystko się dziwnie miesiące później zapadła na składa! Właśnie ostatniej nocy, ciężką chorobę — jakieś ogólne przed wyjazdem do was, śniło zatrucie organizmu, pozostałości mi się, że Krysia prosiła mnie, zapewne po zeszłorocznej gry abym kupiła jej lampkę wiszą pie i zakończyła swój anielski, cą do ołtarzyka. Śniło mi się a nie pozbawiony wielkich cier dalej, że tę lampkę istotnie k u pień żywot z słowami n a ustach: piłam i że widziałam, jak K ry sia wieszała ją niby u was w do „Boże! Boże! Boże!" Nie przestała bowiem trosz mu, w pokoju dziewczynek. czyć się o swój ukochany ołta Nigdy nie brałam snów poważ rzyk, cześć dla Maryi i po swej nie, ale tym razem tak się m o śmierci. W domówieniu pisze im snem przejęłam, że przez cały dzień nie znalazłam spoko pani H rab arowa: „ W dwa miesiące po śmierci ju. Miałam 'wiele innych zajęć K rysi przyjechała do nas moja i na kupno brakło mi czasu, siostra, a K rysi ukochana cio mimo to, jeszcze w ostatniej cia H a la (H alina Romaniszowa chwili wstąpiłam do sklepu i kupiłam tę lampkę, choć nie z K rakow a). Pew nego wieczoru rozmawia wiedziałam właściwie, dlaczego łyśmy o Krysi..-. Przyszła mi na to robię. Przywiozłam ją, ale m yśl owa lam pka i niespełnio nie wspomniałam o niej dotącl; ne życzenie mojej najdroższej nie wiedząc c z y doorze postą ■ córeczki... Rzekłam głośno. piłam4‘. : 77 Do Byłych Wychowanków i Współpracowników Zakł. Wychowaw. Koledzy, pięć lat upływa w wszyscy, którzy wychowywali tym roku od ostatniego nasze się i pracowali w Z akładach go zjazdu. N a zebraniu Zarzą Iv się dza M a rldewicza. Niech nikogo z nas tam nie du Związku naszego postano wiono urządzić walny zjazd w zabraknie. Zgłaszajcie swoje uMiejscu Piastowym w dniach ĆLziały n a ręce sekretarza Związ 1 4 i 15 sierpnia bieżącego ro ku ko l. Ludwika Stasińskiego ku. N a tym zjeździe mamy w Pawlikowie ach, poczta W ie uczcić 2 5-letnią rocznicę śmier li czk a, Za k ta cl W ych owa w czy. Koledzy, postanowiliśmy ucz ci Ks. Markiewicza, a 10 rocz nicę istnienia naszego Związku. cić rocznicę śmierci Księdza Z a Obie rocznice mówią zbyt wy łożyciela pamiątkową tablicą z mownie o powadze i doniosłoś popiersiem. Pragnęlibyśm y wy ci zjazdu. dać Jednodniówkę, celem ucz Oddzielają nas może dziesiąt czenia 1 o-lecia Związku, o ile ki i setki kilometrów od Miej zbierze się odpowiedni m ateriał. Dlatego zwracam się do sca Piastowego, ale tęsknota, więcej duchowa, i możność wszystkich byłych Zakładowców spotkania się wzajemnego niech z gorącą prośbą o nadsyłanie będą silniejsze od przestrzeni i materiału, który może obejm o trudnych warunków m aterial wać ważniejsze przeżycia z ży nych. Zgromadzimy się wszyscy cia zakładowego, wspomnienia około sarkofaku wielkiego orę i obrazki, względnie artykuły downika., którego może kiedyś ideowe. Kościół na ołtarze wyniesie. Artykuły proszę przesłać pod Każdego z nas coś boli i coś adresem: A dm inistracja „ N a gnębi. Może to spotkanie b ę sze Życie'‘ p. Wieliczka. dzie ostatnim naszym widze Kończę tę odezwę słowami: niem się dla niejednego z nas, Wszyscy byli Zakładowcy do boć wielu kolegów odeszło już Miejsca Piastowego na zj,azd! na wieki. Prezes Związku Byt. W ych. i W dniach zjazdu powinniśmy , Wsp. Z a k l. W y c h . się spotkać wszyscy, nie tylko Prof. P o c h m a r a ci, którzy opłacają składki, ale Mysłowice, ul. Zachęty 9. HUMOR. Wesoły pacjent. — No, co panu jest? — Niech się pan doktor spyta co mi nie jest! — Więc, cóż panu brakuje? — Przede wszystkim pienię dzy... życiu, otwarto dyskusję. Cisza. Naprężony nastrój przerywa Jaś: — Proszę o głos! Przewodniczący udziela mu głosu, a ten zapytuje: — Proszę mi powiedzieć, skąd się wzięły szczury w zakładzie?... Nasze dyskusje. Na zebraniu młodzieży. Po od czycie, na temat uprzejmości w Brak zdecydowania. „Wprowadzać kogoś w błąd, aby go potem wyprowadzić z ró wnowagi“... ★ 78 ★ K R O N! 1 K A Z A K Ł A D Ó W TOW. „ P OWŚ CI Ą GL I WOŚ Ć I P R A C A “ pa w lik o w io e . Kwiecień zaczął się, niepogodą. 01°Pnag Ka przemian odwiedza nas mroź, ^ śnieg, w iatr i słońce. Ano... kw iecień plecień... 1/IV P rim a Aprilis. P. A. T. (Paw ik o w ieka Agencja Telegraficzna) w zw iązku z ty m podaje najnowsze wia domości w „Przeglądzie“ : „S talin zabity; spiskowcami kie rowa! dziadek AVer bel“, „Gen. Fran co zam ordow any“, „Polska już wyclam L itw ie wojnę; rząd litewski w łodziach podwodnych uciekł z/W ilna do K o w n a“ — Prima Aprilis da i się rów nież odczuć po klasach. Krawcy płaszcze do Salin w Wie liczce już k o ń c zą . In tro lig a to rz y w kłopocie: „Ex p e r t“ w yb iera się do Miejsca Piasto wego, a narazie choruje. Jego po m ocnik również. 3 /IV Mecz Victoria — Sokół (Wie liczka). W ia tr trochę przeszkadzał, ale n ik t nań nie zważał. Szczegól nie ładnie g rał Kądziołka (puścił ty lk o siedem bramek). R e d ak to rzy Naszego Życia mieli zebranie. Podobno było bardzo we soło. 5/V Uroczystość: br. Panek skła da śluby czasowe. Szczęść mu Boże. In tro lig a to rn ia zmieniła locum habitationis. Rój k w e sta rz y wysypał się z Za k ła d u po okolicy: wiadomo Wielkanoc blisko, a święcić coś trzeba. 9/1V P o czątek ferii świątecznych — n arazie uczyć się nie potrzeba. Bogu dzięki. 10/IV Ks. Janowicz wyjechał do M iejsca Piastowego, by zastąpić Ks. G enerała, wybierającego się z Ks. P u ła s k im do Rzymu na kanonizację j§w. A n d rz e ja Bobołi. 14/IV W ielki Czwartek. Ruch. Kan ce la ria i szafa w robocie, gdyż różne ciocie, babcie, wujcie i t. d. przy sy ła ją pupilkom święcone. Od rana ad o rac ja Przenajśw . Sakramentu w koplicy. T rw a ona aż do resurekcji. 15/IV Wielki Piątek. Przy gro bie P. Jezusa „czuwają“ harcerzyki. 16/IV Wielka Sobota. Przy ŚAviątecznych porządkowaniach rozgar diasz taki, że nie można się zorien tować. 17/IV Wielkanoc. Resurekcja, św ię cone. Po śniadaniu gra w jajka, ^ o r ny Syon“ raczył się do nas zbliżyć: grał z Victorią w nożną i ręczną; wynik nieszczególny dla niego, 18/1V śmigus. Wielki i małpi s p ry t wykazał w tym kierunku p. H. St. Chodził z flaszką większą od niego i lał. Biedak musiał się potem przez kilka godzin suszyć. Nie ominął rów nież śmigus utrefienia włosów p. Odrobiaka. 20/IV Lekcje się rozpoczęły. 21/IV Ks. Janowicz powrócił z Miejsca Piastowego. Z wielkim uznaniem opowiadał o tamtejszej p a syjce. Podkreślał dobrą grę Ferdzia. M iejsce Piastow e. Wyrabiamy św iet ne rozpylacze dla ogrodników. 79 Miejsce Piastowe. „Ano, panie dziej u, ten motor, to jakby, panie dzieju, serce zakładu pękło — (autentyczne)“. A stało się to już przed miesią cem. Zostaliśmy pozbawieni siły po ciągowej, św iatła i wody. Znieru chomiały w arsztaty i życie przyga sło. Zamiast sapania motoru, gwizdu cerkularek, heblarek, w iertarek i t.d. drażni głucha cisza. Najboleśniej odczul stratę chyba ks. D yrektor (b,o i skąd tutaj wziąć (i tys. na naprawę) (ale i innym d a la się ona we znaki. Przyjdzie n. p. ta k i małpiszonek do kuchni: „P anie“ Wojdziu „herbaty dla pana X “ X ima wody — przynieś wody to zrobię — no cóz hołota — uciek, bo cie jesce kopyściom zmacom“. Czę sto gęsto kończy się na pogróżkach, częściej gęściej niezawodna broń ..Starego“ spada na grzbiety nie ustępliwych, którzy po takim argu mencie rezygnują ostatecznie z wno szenia dalszych poetycji. Ale wszystkim ,,zmacanym“ po wiem na pocieszenie, że motor znaj duje się już w napraw ief i że za mie siąc łub dwa, będą pili herbatę do woli (tylko gorzką, 110 i ja k zawsze sporządzoną wediug metody Knejppa — nawiasem proponuję zmianę terminu „ h e rb a ta “ na więcej zrozu miały n .p. „lipopój“ albo „ sian o p lt“. Ale jeszcze o motorze. Ulegnie on całkowitej przeróbce, mianowicie z ropnego na gazowy i ma wzmocnić o kilkadziesiąt koni parowych. Nie mniejszy w strząs ja k złamanie osi w motorze, w yw ołała „ p a sy jk a “, odgrywana podczas wielkiego postu. Wspomniano już w kronice z ubie głego miesiąca, że „dyr. te a tr u p rz y gotowuje ją z wielkim nakładem p r a cy i ta len tu “. Uważam je d n ak to powiedzenie za blade i p a ł o S ó w ią c i. Tutaj term iny: ,.rozpaczliwe w ysiłki“, „urwanie głowy“ , „w yryw anie resz te k włosów“ i t. d. nie oddadzą Jeszcze tego, „co serce czuje“. Ale p s t . . . szan. reżyser, a Zarazem ko m pilator sztuki — nie chce, aby roz powiadano o jego zasługach, Kiedy udałem się do niego w celu zrobie nia. wywiadu, zbył mię k ró tk o sło wami: „No, jezdeś je z d e ś !!! . . Uciekłem — wolałem nie b y ć . . . Mimo licznych przeszkód „ p a sy jk a “ udała się. Sala prawie zawsze b;yla pełną. Zawdzięczamy to w znacznej mierze wielebnym księżom probosz czom okolicznych parafii, k tó rzy byli łaskawi zająć się rek la m ą sztuki, a nawet organizować „pielgrzym ki“ do Miejsca Piastowego. P oczątek dal t u taj Przew. Ks. Dziekan Józef Rafa z Iwonipza. N ajw ydatniejszą pomoc otrzymaliśmy od Płaczowa. Pod p rze wodnictwem w ks. M. Tomaki, — przyszło stam tąd około 300 .ludzi, choć Haczów odległy od zakładu bli sko dwie mile. Należy jeszcze wspomnieć o nieudaiym wypadzie w stronę Krosna. Już to jest pewnym, że niewdzięczne to pole dla sztuk pięknych. W y s ta wienie tam „.Jasełek“ zamknęliśmy kilkunastom a z a ^ iw ie złotymi zysku, wystawienie . „ P asy jk i“ deficytem. Wczoraj powrócił z Rzymu ks. generał Antoni Sobczak. Witaliśmy go przed domem ustawieni w szpa ler. Nie powiedział nam nic —• był zmęczony. Dopiero w następnej k ro nice można będzie jakieś szczegóły z jego podróży umieścić. Miejsce Piastowe, Motory również trzeba karmić, pielęgnować i leczyć. 80 Wykaz ofiar złożonych na Zakład Wychowawczy w Pawlikowicach: : .^ t o r a j Rudolf, Równe • ; >y P. Piotrowski Edmund, Fał_ owice 2.— ; WP. j)yY Cierniak, cirZ6Zd e k /NieP- 1.“ ; WP. Boryńsk a Maria z Krakowa 2.—; WPj Mitero w a W. z Krakowa 5.— ; WP. Mi ch alsk a A dela Nart-Nowy 10.—; WP. z Bochni 5.— ; N. N. 200.—; WP. Buczakowa z Krakowa 20.—; WP. W ozniak M arian 3.—; WP. Zie lenie w ska Jadwiga, Kraków 3.—; WP. L am ers Antoni z Krako wa 5.; WP. Lamers Antoni z K rakow a 5.— ; WP. Mucha Marcin z Sosnowca 3.— ; WP. Bergier Eugieniusz z W arszaw y 3.—; WP. Kula Wojciech z K rakow a 5.— ; WP. Dr St. W itkow ski, Ostrów Wlkp. 1.—; W P. Inż. Gomoliński Julian, Lwów WP. Muz owa Maria z Wielicz k i 5.— ; WP. Barańska Maria z K ra kow a 20.— ; WP. Inż. Karol Stie ber, Śnietnica 2.—; WP. Dr Gottlieb Wojciech, Lwów 3.—; WP. J a nicki z Mysłowic 3.—; WP. Jelonek Eugieniusz, K raków 5.—; WP. Dr med. L ipiński Zygmunt, Hol oby 5.—; WP. Naj ko w ska Maria z Krakowa 2.— ; W P. Dr Przybylski Adam Za kopane 3.— ; WP. Sierż. Raczyński Antoni, Baon KOP. „Kłeck“, Komp. „Smolicze“ 5.— ; WP. Prof. Orłow ski Witold, Uniw ersytet Józefa Piłsudsk. W arszaw a 10.— ; WP. W. K ry ń s k i z W arszaw y 5.— ; WP. Refer. A dam ski Leon, Otsrów Wkp. 2.— ; W P. Wielgosz Wojciech z Kieln a 5.— ; P. T. P. K. U. Kościerzyna 3.70; P. T. Korpus Oficerski i Podo ficersk i P. K. U. Kościan Wlkp. 6.—; W P, Kie!a Stanisław z Stolina 3.— ; Ks. Prob. Bojankow ski Dominik, Ho rodło 1.— ; Ks. Prob. Materniak W awrz., Przem yśl 5.—; Ks. Szambelan A ntoni Gryczyński TomaszówLubelski 3.— ; Ks. Prob. Oczko wicz S tanisław , Irządze 1.—; OO. Redem pto ryści z Zamościa 5.— ; WP. A. Parowiczów na, Zimin 2.— ; WP. Inż. Skrzy p iń sk i W ładysław z Warszawy 10. ; Ks. Prob. Bydoń Bronisł. z We sołej 2.— ; Ks. Prob. Domaszewski Żmielno 4.— ; Ks. ProK Ziejko Michał 1 z Sambora 2.—; Ks. Prob. Kubski Stan., Inowrocł. 1.— ; Ks. Prob. P a rys z Wojciech, Raniżów 10.— ; WP. Kotar. Sadowski Edw., Tarnów 3.— ; Ks. Prob. Czekański K. z Wielączy 2.—; Ks. Prob. Jachuła Jakub, Mokulipie 1.—; WP. Orzechowska Ma ria z Radomia 1.—; WP. Kopens J u liusz, Winiary 1.5,0; Ks. Prob. Uczniak Wł., Gdów 2.—; Ks. Prob. Slowiak Wład., Niegowić 1.— ; Ks. Prob. Wincenciak Tad., ÍSÍiegowió 1.— ; PT. Związek Sztygarów, Wieliczka 39.54; PT. Mieszkańcy m. Wieliczki 109.— ; PT. Dyrekcja Cukrowni, Opole 10.— : Ks. Prob. Bronisław Bozowski, Rab ka 2.—; Ks. Prob. Franciszek Laskoś, Zarszyn 2.—; Ks. Prob. Bron. Wesołowski, Łódź 1.— ; Ks. Prob. Bondarenko Mikołaj, Łódź 2.—; Ks. Prob. Wolski Józef z Rymanowa 5.— ; Ks. Prob. Marek Ja n z Turbii li— ; OO. Kapucyni z Lublina 1.— ; PT. Urząd Parafialny Kombornia 5.— ; Ks. Prob. Cyran Stanisław, Tyrawa Woł. 2.—; Ks. Prob. Gorzeński Zygm. Wola-Zarcz. 1.50; PT. Pracownicy Ub. Sp. Tuchola 3.20; PT. Urząd P a r a fialny, Felsztyn 1.—; Ks. Prob. Skalíski Jan z Pirczerva 2.— ; Ks. Prob. Ciebiera Ignacy, Sieklówka 2.— ; Ks. Prob. Sołtysik Andrzej, Jaćm ierz 2.50; Ks. Prob. Wieczorek Tomasz,. Radzymin 10.— ; Ks. Prob. Stępień Stanisław, Majdan 5.— ; Ks. Prob. Grzyb Wincenty, Jedlicze 2.50. Oñary z Ameryki Ks. AVawer Franciszek, Bellows, Falls. Zł 40.— ; Ks. iW . Teclawa, 133 Seymour St. Pittsfild-Mass. :Zł 321.— (61 dok); Ks. Sławiński B a r tłomiej, West-Rutland-Vermont Zł 52.90 (10 dok); WP. Kaspar Eleono ra, Chicago-III. Zł 26.25. Ofiary w naturze WP. Kopaczy ński, maj., Bilczyce I 1/? q. ziemniaków; WP. Dr P o pławski Zygmunt, maj. Liplas D /2 q. ziemniaków; WP. Dziedziczka maj. Niegowić 1 q. ziemniaków; Ks. Buzala Kazim. Niegowić 1 q. ziemnia ków. ofiarodawcom niech Pan Jezus sowicie wynagrodzi w ty m i nrzYSzłym życiu. W każdej Mszy św. pamiętamy o naszych Przezacnych D o b r o d z ie ja c h KS. FELIKS SKRZYPKOW IAK D yrektor Zakładu W s z y s tk im ¿¡¡i ,ISSs8sa88l83iS8siłiiaitłiBiii|g|iigsl|jlgl|i|g1I|ł|ii||j|||||iniiiJH|tt i855 a n t o n i | FABRYKA | świec r o t h e ! 231 kościelnych POLECA ZNANE ZE SWEJ DOBROCI WYROBY | 5 I KraKów, ul. Sławkowska 20. | 5 te le fo n NR 121-74. ROK ZAŁ. 1879. | FABRYKA P O R C E L A N Y I WYROBÓW CERAMICZNYCH Ć M IELÓ W S. A. Adres Redakcji i Administracji: PAWLIKOWICE, P. WIELICZKA, ZAKŁAD W YCHOW AW CZA Pod tym adresem należy przesyłać a r ty k u ły , spraw ozdania, materiały do różnych działów, listy i t. p. Rękopisów Redakcja nie zwraca, lecz w ażniejsze przechow uje. P r e n u m e r a t a roczna w kraju zł. 2.20, k w a r ta ln ie 60 -gr. C e n a pojedynczego egzemplarza 25 gr. — za g ra n ic ą 4 zł. p. Wszelkie wysyłki pieniężne należy przesyłać czekiem do P .K O . w Krakowie na konto N r 404.854. Wydawca: Zakład Wychowawczy w Pawlikowicach. Redaktor odpowiedzialny: Ks. Wojciech Nierychlewski Drukarnia „Powściągliwość i Praca“ w Krakowie.