strona 23

Transkrypt

strona 23
Listy do redakcji
Nasze Jutro 23
nie mamy gdzieś ukrytego zboża lub mąki. Gdy nic nie znaleźli, odjechali. Na drugi dzień rano na bramie był już napis:
„Kułak - Wróg Polski Ludowej”. Ponieważ było to napisane
smołą, to przez kilka lat nie można było tego zmyć.
Mama chorowała długi czas i stale ją gnębiono o zakup
i oddanie zboża. W końcu pożyczyła pieniądze i kupiła
gdzieś w zachodniej Polsce zboże. Wtedy dopiero Ojca
wypuszczono z więzienia. Przesiedział w nim około trzech
miesięcy w zimnej celi, tak jak inni gospodarze -„kułacy”.
Takich wydarzeń z mojego dzieciństwa nie zapomnę, dopóki będę żyć.
Wieści
z Małego Przedszkola
Od redakcji: W odpowiedzi na nasz apel dotyczący osób
represjonowanych jako tzw. kułacy nadesłano list. Autorką
jest Pani Jadwiga Nowak z Grotnik, córka Pana Ignacego
Ciorgi (na zdj.). Przedstawiamy Państwu jego treść.
Przeczytałam w grudniowym wydaniu Naszego Jutra o gospodarstwach w czasach stalinowskich i o tzw. kułakach.
Takim prześladowanym kułakiem za nieoddanie zboża był
mój ojciec, Ignacy Ciorga z Grotnik.
Urodził się 21.12.1908 r. Z Matką Marianną Grzesiecką
z Bukówca Górnego wziął ślub w 1938 r. Gdy wybuchła
II wojna światowa, został wysiedlony do Niemiec wraz z
żoną, ojcem i małym synkiem. Na swoim gospodarstwie
nie byli pięć lat. Po powrocie zastali rozgrabione przez
Niemców puste obory i jednego ślepego konia, a ziemi do
obrobienia było 25 ha.
Nastały lata pięćdziesiąte i zaczęto nakładać wysokie plany mleka, żywca i zboża. Kto miał więcej hektarów, miał
wyższą stawkę z 1 ha do oddania i był tzw. „kułakiem”. W
1953 zboża wymarzły, a plany były wysokie i nie było czym
zapłacić. Przyszedł komornik. Zabrano wyprawę mamy, tj.
meble, wirówkę do mleka, maszynę do szycia, męski rower
i wiele innych przedmiotów codziennego użytku. Wszystko
sprzedano na licytacji za grosze, przy czym ludzie z wioski nie mogli nic wykupić. Pamiętam to jak dziś. Miałam
12 lat, najstarszy brat 14, najmłodszy brat miał pół roku.
Razem nas, dzieci, było ośmioro. Był listopad, o północy
nagle ktoś zapukał do okna. Mama otwarła. Weszła Milicja
i zabrała Ojca do więzienia za nieoddanie zboża. Potraktowali go jak zbrodniarza, dzieci krzyczały, płakały, mama
błagała, nikt się o nic nie pytał. Zabrali Go i pojechali.
Na drugi dzień wezwali mamę do prokuratora w Lesznie.
Powiedziano jej, że ma oddać zboże, to wypuszczą męża.
Jak nie ma, to niech kupi i odda. Z mężem wcale się już
nie zobaczyła. W listopadzie buraki były jeszcze na polu.
Kto miał pracować? Gromadka małych dzieci? Mama zachorowała na płuca, a penicyliny w tym czasie nie było.
Opiekowałam się młodszym rodzeństwem. W szkole opuszczałam lekcje, a inne dzieci śmiały się i przezywały nas:
„Dzieci kułaków”. Pamiętam, jak przyjechali jacyś obcy
ludzie wozem z końmi. Otwieram drzwi i mówię, że mama
ma gorączkę i leży chora. Młodsze rodzeństwo wybiegło i
wołało: „ Tata jest w więzieniu”. Na nic nie zważając weszli do mieszkania wypytując, gdzie mamy schowane zboże.
Wywracali wszystkie kasty, szafy i łóżka sprawdzając, czy
W piątek 20 marca dzieci obchodziły Dzień Wiosny. Już
tydzień wcześniej wspólnie z rodzicami układały wierszyki, które wzięły udział w konkursie pt. „Żegnamy zimę witamy wiosnę”. Wszystkie prace zostały umieszczone na
gazetce, gdzie można było podziwiać ich pomysłowość i
kunszt literacki. Wykorzystane one zostały również podczas wspólnych zabaw przy paleniu Marzanny.
W tematykę wiosenną wprowadziła grupa straszaków
przygotowanym przedstawieniem pt. „Powitanie wiosny”.
Jednak największą atrakcją było wspólne wykonanie i palenie Marzanny. Dzień ten upłynął przedszkolakom w radosnej i miłej atmosferze.