Fragment - AlmaPress

Transkrypt

Fragment - AlmaPress
54
Okręty, których zabrakło we wrześniu 1939 roku
Po serii publikacji prasowych głównie oficerów marynarki i inżynierów budownictwa okrętowego, którzy byli związani zawodowo z Marynarką Wojenną,
w końcu KMW zainteresowało się tego typu jednostkami, przystępując do studiów nad przydatnością ścigaczy w sytuacji strategiczno-operacyjnej polskiego
dostępu do morza i nad określeniem odpowiedniego typu jednostki.
W 6-letnim programie modernizacji i rozbudowy polskich sił zbrojnych z listopada 1936 roku w części dotyczącej rozwoju Marynarki Wojennej, który miał
być zrealizowany do 1942 roku przewidziano 10 ścigaczy torpedowych. W tym
samym roku podczas konferencji rozbrojeniowej w Genewie Polska przedstawiła ambitny program rozbudowy Marynarki Wojennej, który nasze państwo
zamierzało realizować do 1942 roku – była to próba zamanifestowania swojej
pozycji w Europie Środkowej, państwa, z którym należy się liczyć. Program ten,
tak jak i poprzednie propozycje tego typu popierające „silną” pozycję Polski
na arenie międzynarodowej, służył, tak naprawdę, tylko do celów propagandowych. Zakładał on rozbudowę floty w ciągu 10 lat do 125 940 ton. W ramach
programu była mowa o zbudowaniu 12 ścigaczy – każdy o wyporności 20 ton
i rozwijających prędkość do 45 węzłów.9
Według przedstawicieli sztabu KMW posiadane przez naszą flotę na Bałtyku
ścigacze torpedowe miały mieć prawie równie szerokie zastosowanie, jak niszczyciele. Warunkiem było, żeby działały w dużych zespołach. Panowała opinia, że do
walki na wodach Zatoki Gdańskiej przeciwko pojedynczemu okrętowi nawodnemu (pancernikowi, krążownikowi lub niszczycielowi) należy wysłać 6–8 ścigaczy.
Miały działać w odstępach 2-milowych od siebie, jak zapisano w dokumencie na
temat 6-letniego programu rozwoju polskiej floty, w rozdziale poświęconym operacyjnemu wykorzystaniu okrętów PMW na wypadek działań zbrojnych.
Aleksander Potyrała, kilkakrotnie przeze mnie cytowany, który popierał ideę
utworzenia własnego przemysłu okrętowego, poprzez budowę stoczni zdolnej
budować również okręty dla Marynarki Wojennej i który opowiadał się za programem rodzimej floty o wyporności do 150 000 ton (koszt tego projektu wyliczył na ponad 1 mld zł, ale przyjmując piętnastoletni program jej rozbudowy,
należało rocznie przeznaczyć na ten cel ok. 70 mln zł) w ramach nowoczesnej
floty wojennej widział oprócz posiadania okrętów liniowych, krążowników, niszczycieli, torpedowców, okrętów podwodnych, trałowców dużych i trałowców
małych, również ścigacze, które miały być wyposażone w 2 wyrzutnie torpedowe i 2 silniki po 750–1000 KM.10 W ramach owego programu morskiego
Julian Ginsbert, w latach 1935–1939 sekretarz redakcji „Przeglądu Morskiego”
i niestrudzony krzewiciel „legendy Bałtyku”, w związku z rozbudową naszej
M. Kułakowski, Marynarka Wojenna Polski Odrodzonej, t. 2, Toronto 1988, s. 391.
9
A. Potyrała, Przemysł okrętowy, Warszawa 1939, s. 39–40.
10
Okręty, których zabrakło we wrześniu 1939 roku
55
floty morskiej wskazywał na potrzebę posiadania 16 ścigaczy o wyporności po
20 ton.11 Inżynier Potyrała popierał pomysł budowy ścigaczy:
To zagadnienie interesowało mnie bardzo żywo, chociażby z tego powodu, że przecież
byłem konstruktorem pierwszego pościgowca straży granicznej [Batory – przyp. M.B.].
Budowa tego rodzaju małych i szybkich statków jest – przyznać to trzeba – bardzo ciekawa i bardzo trudna. Wynika to zarówno z uwagi na nieduży tonaż ścigacza, co powoduje konieczność jak najdokładniejszej analizy każdego kilograma ciężaru, jak [też] ze
względu na ciasnotę pomieszczeń i wreszcie z uwagi na bardzo wysokie liczby Froude’a12,
wymagające szczególnie pieczołowitego rozwiązywania wszystkich szczegółów dotyczących kształtów kadłuba i urządzeń napędowych. Odnosi się to zarówno do projektu, jak
do wykonania; to ostatnie musi być szczególnie sumienne. Nic też dziwnego, że stosunkowo nieliczne stocznie na świecie specjalizują się w tej dziedzinie statków, a z pośród
nich znowu stosunkowo nieliczne wykazują wyraźną przewagę nad pozostałymi.13
Ciekawe, że jeszcze w 1936 roku – zdaniem Mieczysława Filipowicza (był
podczas budowy stawiacza min ORP Gryf we Francji, a tuż przed wojną starszym
konstruktorem budowanych w Stoczni Marynarki Wojennej w Gdyni niszczycieli Orkan i Huragan; projektował też mniejsze jednostki) – rozważano możliwość budowy w Warsztatach Portowych Marynarki Wojennej w Gdyni dwóch
typów ścigaczy: większych – przeciw okrętom podwodnym – i małych szybkich
ścigaczy o drewnianych kadłubach, które jako szybkie, zwrotne, „kąśliwe” i operatywne w działaniu mogły być cennym wzmocnieniem skromnej polskiej floty
na Bałtyku we wrześniu 1939 r. w walce z jednostkami Kriegsmarine. Niestety
do realizacji tych zamierzeń nie doszło, ale nie wyprzedzajmy wydarzeń.14
Sztab Kierownictwa Marynarki Wojennej pod koniec 1937 roku zwrócił się
do inż. Potyrały o przygotowanie wyczerpującego opracowania na temat ścigaczy. W skrócie i z pominięciem niektórych wniosków o charakterze tajnym,
raport Potyrały został opublikowany w październikowym „Przeglądzie Morskim”
w 1938 roku. Na ten sam temat miał on odczyt w Państwowej Szkole Morskiej
J. Ginsbert, Program morski Rzeczypospolitej, „Polska na morzach” 1942/1943 Londyn,
nr 6, s. 3–6.
11
Liczba Froude’a – jedna z liczb podobieństwa, opisująca wpływ siły ciężkości na zjawiska
przepływu płynów. Intuicyjnie, liczba Frouda określa stosunek energii kinetycznej cieczy
do energii potencjalnej potrzebnej do odchylenia (wymuszenia) przepływu płynów (cieczy
lub gazu). W dynamice płynów wielkość bezwymiarowa charakteryzująca wielkość sił
bezwładności względem sił ciężkości, Fr = v2/gl, gdzie v – prędkość przepływu, l – długość
charakterystyczna, g – przyspieszenie ziemskie.
12
A. Potyrała, Wspomnienia dotyczące spraw Marynarki Wojennej..., s. 125.
13
M. Filipowicz, Ludzie, stocznie i okręty, Gdańsk 1985, s. 140.
14

Podobne dokumenty