Drużyna piłkarska zamknięta w murach schroniska dla nieletnich

Transkrypt

Drużyna piłkarska zamknięta w murach schroniska dla nieletnich
Schronisko dla Nieletnich Warszawa - Okęcie
Drużyna piłkarska zamknięta w murach schroniska
dla nieletnich? Jeśli się chce bezinteresownie pomóc,
to nawet z profesjonalnym trenerem!
Wszystko zaczęło się w styczniu, kiedy Marcin Grzegrzółka z Przymierza Miłosierdzia – działającej przy sanktuarium
ojców pijarów na Siekierkach wspólnoty pomagającej osobom ubogim, chorym i będącym na marginesie życia
społecznego – ujawnił, że jest trenerem piłkarskim. Działa w Akademii Be a Star.
– Mamy boisko, chłopcy trochę grali, ale kiedy Marcin pokazał im, jak zrobić dobrą rozgrzewkę przed grą, poprosili o
kilka z nim zajęć. Kiedy zaświtała szansa, że podołają bardziej systematycznej pracy, zaczęły się treningi – opowiada
Robert Domagalski, kierownik internatu w Schronisku dla Nieletnich przy ul. Lipowczana 3 na stołecznym Okęciu.
– Zaczęliśmy od wspólnych zabaw i żartów. Od pierwszych zajęć zaznaczyłem, że nie jestem od podawania piłek, ale
chcę, byśmy pracowali jak zawodowcy. I bardzo im to schlebiało. Poczuli, że ktoś poza wychowawcami traktuje ich
poważnie – wspomina Marcin Grzegrzółka. – Treningi odbywają się dwa razy w tygodniu. Witamy się po męsku,
klękamy w kółku i modlimy się, choć miałem obawę, że źle to przyjmą. Potem typowa piłkarska rozgrzewka,
przebieżki i elementy gry: podania, dryblingi, strzały na bramkę. Potem dzielimy się na drużyny i gramy. Po meczu
omawiamy grę, zadaję „pracę domową” – ćwiczenie jakiegoś elementu gry, i umawiamy się na kolejny trening –
opowiada Marcin. Niby zwykłe zajęcia, ale ich wartość trudno przecenić.
Schronisko jest miejscem niezwyczajnym – jedyną, obok ośrodka dla dziewcząt w Falenicy, placówką w Warszawie dla
młodocianych podsądnych, czyli skierowanych tu przez sąd chłopców między 13. i 18. rokiem życia, podejrzanych o
popełnienie czynu karalnego. Czekają tu, z reguły kilka miesięcy, na rozpoczęcie swojej sprawy. Potem – w zależności
od wyroku – wracają do domów albo trafiają do zakładów wychowawczych lub poprawczych. Są zniszczeni historią
własnego życia, narkotykami, dopalaczami. Rozedrgani, zagubieni, nieufni. Dlatego te treningi są i dla nich, i dla
trenera dużym wyzwaniem.
– To praca na najniższym szczeblu: znaleźć w sobie motywacje do działania i skoncentrować się na grze, a chcąc
wygrać – uczyć się działania w zespole i konsekwencji. I to przenosi się na postepowanie poza boiskiem. Ale to także
nauka szacunku do przeciwnika na boisku. W czasie treningu mówię o tym, doradzam, jak grać. I widzę, jak
potrzebują kontaktu i rady, poczucia, że ktoś ich wspiera, liczy na nich, odnosi się do nich z szacunkiem i wymaga –
mówi trener Marcin Grzegżółka.
– Podobają mi się treningi, bo mogę się w czasie gry wyładować, a przy okazji nauczyć się lepiej grać w piłkę. A trudne
są te momenty, kiedy trzeba podjąć decyzję, czy lepiej podać piłkę koledze, czy samemu strzelać – przyznaje Adrian.
Kiedyś wyjdzie na wolność – planuje – poszuka sobie klubu i będzie dalej grał. Grzegorz, zanim trafił do Schroniska,
grał już w trzech klubach piłkarskich, więc na boisku uchodzi za lidera. Dla Sebastiana te treningi to także coś więcej
niż gra na podwórku. – Można się czegoś nauczyć. No i można zwyciężać – mówi.
Chłopcy mają już za sobą pierwsze pojedynki z zespołami zza muru. Grali z podopiecznymi Młodzieżowego Ośrodka
Socjoterapii z ul. Brożka, z reprezentacją Przymierza Miłosierdzia oraz z klerykami z Ołtarzewa. I wygrywają. Może
kiedyś powstanie liga i rozgrywki dla takich, jak oni, zespołów.
Czy te treningi ich zmieniają? – Za wcześnie, by tak twierdzić. Resocjalizacja to proces długotrwały. Szybko naprawić
człowieka umie tylko Bóg. Przez trzy miesiące nie zrobi się z nich piłkarzy, ale nie o to chodzi. W grze są pewne reguły,
których trzeba przestrzegać. Jeśli to zrozumieją, będą mieli więcej szans w życiu – przyznają zgodnie kierownik
Domagalski i Marcin Grzegrzółka.
W projekt zaangażowana jest Akademia Be a Star z jej założycielem Kamilem Wilkiem, także członkiem Przymierza
Miłosierdzia. W miarę posiadanych środków fundują chłopcom piłki na treningi i inny sprzęt. Za własne pieniądze
dojeżdżają na Okęcie. Czasem pomaga też drugi trener Łukasz Choderski. – Te treningi być może są dla chłopców
ostatnią, piłkarską szansą. A jeśli można wykorzystać własne umiejętności, by pomagać, to warto to robić – deklarują.
1
Schronisko dla Nieletnich Warszawa - Okęcie
Źródło: Pismo "Idziemy"
2