O. Robert Wawrzeniecki OMI Naszym celem jest niebo, wraz z

Transkrypt

O. Robert Wawrzeniecki OMI Naszym celem jest niebo, wraz z
O. Robert Wawrzeniecki OMI
Naszym celem jest niebo, wraz z Maryją
Kazanie wygłoszone na pogrzebie Marii Wawrzenieckiej - 19.08.2015 Leszno
"Nasza Ojczyzna jest w niebie, choć tak bardzo kurczowo usiłujemy
trzymać się tego życia na ziemi” (por. Flp 3,20).
Droga Rodzino!
Drodzy Bracia i Siostry!
Uczniowie z dzisiejszej Ewangelii (por. Łk 24, 13-16. 28. 35) uciekają przed
tym, co wydarzyło się w Jerozolimie, na Golgocie. Uciekają od śmierci
Jezusa na krzyżu i braku nadziei, jaką ta śmierć umiłowanego Pana niosła.
Jezus właśnie wchodzi w taką sytuację ich życia, towarzyszy im i powoli
wlewa w ich serca nadzieję. Jest im tak dobrze z Jezusem, że przymuszają
Go, aby pozostał z nimi dłużej.
Jednak Jego obecność rozpoznają dopiero przy "łamaniu chleba", bo dotąd
ich oczy były zamknięte na tę obecność Zmartwychwstałego Pana.
Kiedy na nią się otwierają, to widzą że nie są sami w swojej niepewności
czy nawet rozpaczy. Dziwią się sami sobie: "Czyż serce nie pałało w nas,
kiedy rozmawiał z nami w drodze i Pisma nam wyjaśniał?".
Ta obecność Zmartwychwstałego Pana napełnia ich serca radością i
nadzieją, dlatego dobrą nowiną o obecności Zmartwychwstałego chcą
dzielić się z innymi i chcą wołać wraz z innymi świadkami Jezusa "Pan
rzeczywiście zmartwychwstał".
Droga Rodzino!
Drodzy Bracia i Siostry!
Także i my, zgromadzeni na Mszy pogrzebowej sprawowanej za zmarłą
Marię i dotknięci Jej śmiercią, stajemy może w tej świątyni z wieloma
pytaniami i wątpliwościami w naszej głowie.
I pośrodku nas, tak jak na drodze do Emaus, staje Chrystus
Zmartwychwstały, który Pisma nam wyjaśnia. On chce, aby nasze serce
pałało z powodu Jego obecności a przede wszystkim, abyśmy Go rozpoznali
w Eucharystii, przy "łamaniu chleba".
Tym "Chlebem Życia" karmiła się zmarła Maria i tym samym chlebem,
dającym nadzieję, chce nas karmić Jezus, abyśmy mogli być świadkami
Zmartwychwstałego Pana.
"Niech na spotkanie w progach Ojca domu, po Ciebie wyjdzie litościwa
Matka” (por. Obrzędy pogrzebowe).
Droga Rodzino!
Drodzy Bracia i Siostry!
Kiedy pomiędzy 10.15 a 10.45 odchodziła do domu Ojca zmarłą Maria, to
odchodziła w dzień szczególny, dzień maryjny - Wniebowzięcie
Najświętszej Maryi Panny i rocznicę "Cudu nad Wisłą". Wtedy Kościół
odczytywał słowa, które usłyszeliśmy dziś w I czytaniu (por. 1 Kor 15, 5157): "Trzeba, ażeby to, co zniszczalne, przyodziało się w niezniszczalność, a
to, co śmiertelne, przyodziało się w nieśmiertelność. A kiedy już to, co
zniszczalne, przyodzieje się w niezniszczalność, a to, co śmiertelne,
przyodzieje się w nieśmiertelność, wtedy sprawdzą się słowa, które zostały
napisane: Zwycięstwo pochłonęło śmierć. Gdzież jest, o śmierci twoje
zwycięstwo? (...) Bogu niech będą dzięki za to, że dał nam odnieść
zwycięstwo przez Pana naszego Jezusa Chrystusa".
Najświętsza Maryja Panna doskonale wypełniła te słowa przez swoje życie,
oddając je całkowicie Jezusowi Chrystusowi i przyjmując cierpienie, które z
tą wiernością było nierozdzielnie związane.
W ten sposób Najświętsza Maryja Panna uczy nas jak kroczyć drogą
Ewangelii - Słowa dającego życie, jak odrzucić grzech ze swojego życia oraz
dbać o zbawienie swoje i innych ludzi.
Ta tajemnica staje się naszym udziałem: nie śmierć jako unicestwienie, ale
odmienienie, gdyż przekraczając próg śmierci - próg nadziei, wiemy że
życie wiernych zmienia się ale się nie kończy (por. 1. Prefacja za zmarłych).
To tajemnica, że to co zniszczalne i śmiertelne: słabe ludzkie ciało
naznaczone cierpieniem, przyodzieje się w niezniszczalność i
nieśmiertelność, bo dzięki wierze mamy zwycięstwo przez naszego Pana,
Jezusa Chrystusa.
Droga Rodzino!
Drodzy Bracia i Siostry!
Tą drogą wiary, wpatrując się w Maryję i u Niej szukając pomocy, szła
zmarła Maria. Najpierw kiedy w Grabonogu u stóp Świętej Góry i obrazu
Matki Bożej Róży Duchownej przemierzała te same drogi, jakimi przez
Podrzecze do Gostyńskiej Bazyliki kroczył bł. Edmund Bojanowski.
Wielokrotnie wracała tam w czasie pielgrzymek a w czasie choroby, kiedy
siły na to pozwalały, uczestnicząc w rekolekcjach dla osób chorych.
U Maryi szukała mocy z różańcem w ręku w wielu trudnych momentach
życia, przypieczętowując to - póki zdrowie pozwalało - przynależnością do
Żywego Różańca, którego przedstawiciele tak licznie zgromadzili się dziś w
tym kościele.
Były jednak zwłaszcza dwa momenty, kiedy "różańcowa broń" okazała się
szczególnie przydatna.
Pierwszym to nic z 12 na 13 grudnia 1981 roku, kiedy wprowadzono stan
wojenny. Wtedy cały dom do góry nogami przewrócili oprawcy z Służby
Bezpieczeństwa na polecenie PZPR-owskich partyjnych kacyków "Płatnych
Zdrajców Pachołów Rosji". Szukali wtedy męża Marka za, jak to określali,
"wrogą działalność w Solidarności" (por. dokument internowania Marka
Wawrzenieckiego). Owocem tego działania "czerwonej zarazy" była strata
noszonego pod sercem dziecka Anny Marii, obok której dziś spocznie w
grobie.
Drugim momentem była śmierć w styczniu 1989 roku męża Marka, obok
którego dziś zmarła Maria spocznie w grobie po 26. latach. Wtedy trzeba
było samodzielnie zająć się wszystkim, zwłaszcza wobec oczekiwania na
urodzenie, rozwijającego się pod sercem dziecka Magdaleny oraz
pierwszych poważnych symptomów "stwardnienia rozsianego", choroby z
którą borykała się do samego końca.
Droga Rodzino!
Drodzy Bracia i Siostry!
W dzień śmierci zmarłej Marii, słowa nadziei w czasie modlitwy Anioł
Pański, skierował papież Franciszek i niech one nam dziś towarzyszą:
"Nasze życie, postrzegane w świetle Maryi wniebowziętej, nie jest
bezsensowną tułaczką, lecz pielgrzymką, która choć nie pozbawiona
cierpień i niepewności, ma pewny cel: dom naszego Ojca, który czeka na
nas z miłością. Pomyślmy, czyż to nie piękne: mamy Ojca, który oczekuje
nas z miłością. A nasza Matka również jest tam w górze i czeka na nas z
miłością". Amen.