Homilia ks.bp Piotra Skuchy wygłoszona w Wielki Piątek w naszej

Transkrypt

Homilia ks.bp Piotra Skuchy wygłoszona w Wielki Piątek w naszej
Homilia ks.bp Piotra Skuchy wygłoszona w Wielki Piątek w naszej parafii.
A lud stał i patrzył. Łk 23,35. Były tam również niewiasty, które przypatrywały
się z daleka. Mk 15,40. Chrystus nie chce tych, którzy Go tylko podziwiają, lecz
tych, którzy Go naśladują.
Kilka tekstów z gazet na Wielki Piątek:
Zdarzyła się nam dziwna przygoda: zapomnieliśmy, że musimy umrzeć.
Znaleźliśmy się na fałszywej drodze. Z przygody zwanej życiem, nikt z nas nie
wyjdzie żywy.
Jesteśmy skazani na śmierć. Na tym świecie nie ma instytucji łaski od tego
wyroku.
Śmierć jest rzeczywistością, którą wszyscy wcześniej czy później musimy
uszanować. Jorge Luis Borges z Argentyny.
Śmierć jest tym, co życie dotąd wynalazło najbardziej trwałego i pewnego. Emil
Cioran.
Słowo a wydarzenie w opisie Męki
Wszyscy ewangeliści opowiadają nam o godzinach Jezusa cierpiącego na
krzyżu i o Jego śmierci. Charakterystyczną cechą tych opisów stanowią liczne
aluzje do Starego Testamentu i przytaczane z niego cytaty. Słowo Boże i
wydarzenie, przenikają się wzajemnie ze sobą. Fakty są jakby napełnione
słowami – sensem – i na odwrót: to, co wcześniej było tylko słowem – często
słowem niezrozumiałym – staje się rzeczywistością i dopiero wtedy ukazuje swe
znaczenie. Nowy Testament wyjaśnia się w Starym.
W historii uczniów idących do Emaus przebyta razem droga,
rozmowa i wspólne szukanie opisane są jako proces, w którym dzięki
towarzyszącemu w drodze Jezusowi, ciemności duszy powoli się rozjaśniają.
Widoczne staje się, że Mojżesz i Prorocy, całe Pismo, mówiły o wydarzeniach
tej Męki. W wydarzeniu pozornie pozbawionym sensu ukazał się w
rzeczywistości prawdziwy sens drogi człowieka; sens krzyża odniósł
zwycięstwo nad potęgą destrukcji i zła.
To, co tutaj zostało streszczone w długiej rozmowie Jezusa z dwoma
uczniami, w powstającym Kościele było procesem poszukiwania i dojrzewania.
W świetle Zmartwychwstania, w świetle wspólnej drogi z Jezusem do Emaus,
trzeba się nauczyć czytania Starego Testamentu na nowy sposób: Nikt przecież
nie brał nawet pod uwagę tego, że końcem drogi Mesjasza będzie krzyż. Do
tej pory krzyż nie występował w Piśmie Świętym.
Nie słowa Pisma sprowokowały opowiadanie faktów, lecz
niezrozumiałe z początku fakty doprowadziły do nowego rozumienia Pisma.
Znaleziona w Tyn sposób zgodność faktu i słowa określa nie tylko
strukturę opowiadań o wydarzeniu Męki ( i Ewangelii w ogóle ), lecz jest
konstytutywna dla wiary chrześcijańskiej. Bez niej niezrozumiały jest rozwój
Kościoła; jego orędzie całą swą wiarygodność i historyczną wartość
zawdzięczało i nadal zawdzięcza temu właśnie zazębianiu się sensu i historii.
Gdzie odrzuca się to powiązanie, tam rozpada się sama podstawa rozumienia
wiary chrześcijańskiej.
W opisie Męki wplecione zostały liczne aluzje do tekstów
starotestamentalnych. Dwie z nich mają znaczenie fundamentalne. Są to: Psalm
22 i Izajasza 53.
Pierwsze słowo Jezusa na krzyżu, wypowiedziane podczas czynności
krzyżowania, jest prośbą o przebaczenie tym, którzy tak z Nim postępują: Ojcze,
przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią. To, co Jezus głosił w Kazaniu na Górze,
tutaj sam tego dokonuje. Obca jest Mu nienawiść. Nie woła o pomstę. Błaga o
wybaczenie tym, którzy Go przybijają do krzyża i uzasadnia tę prośbę: Nie
wiedzą co czynią.
Te słowa o niewiedzy powrócą później w przemówieniu świętego Piotra.
Tłumowi, który zgromadził się po uzdrowieniu chorego w krużganku Salomona,
przypomina on najpierw: Zaparliście się Sprawiedliwego i Świętego, a
uprosiliście ułaskawienie dla zbójcy. Zabiliście Dawcę życia, ale Bóg wskrzesił
Go z martwych. Lecz teraz wiem, bracia, że działaliście w nieświadomości, tak
samo jak zwierzchnicy wasi ( 3,17 ).
Motyw niewiedzy pojawia się także w autobiografii świętego Pawła.
Przypomina on, że sam był kiedyś bluźniercą, prześladowcą i oszczercą Jezusa,
a następnie dodaje: Dostąpiłem jednak miłosierdzia, ponieważ działałem z
nieświadomością, w wierze. To twarde słowa – zwłaszcza, jeśli weźmiemy pod
uwagę jego przeszłość doskonałego ucznia, który znał Pismo i je wypełniał. On,
który pobierał nauki u najlepszych mistrzów i miał prawo uważać siebie za
rzeczywistego ucznia w Piśmie, teraz – patrząc w przeszłość – musi się
przyznać, że był ignorantem. Jednak właśnie ta niewiedza ocaliła go oraz
umożliwiła nawrócenie się i otrzymanie przebaczenia. To połączenie wyuczonej
wiedzy z głęboką niewiedzą musi niewątpliwie dawać do myślenia. Jest
zwróceniem uwagi na problematyczny charakter wiedzy, który uparcie
trwa w swej samowystarczalności i w ten sposób nie dociera do samej
prawdy, która musiałaby przeobrazić człowieka.
W inny sposób to samo połączenie wiedzy z niewiedzą pojawia się raz
jeszcze w opowiadaniu o Mędrcach ze Wschodu. Arcykapłani i uczeni w Piśmie
dokładnie wiedzą, gdzie narodził się Mesjasz. Nie rozpoznają Go jednak. Mimo
swej wiedzy pozostają ślepcami.
Oczywiste jest, że to połączenie wiedzy z niewiedzą, można spotkać we
wszystkich czasach. Czy nie jesteśmy ślepi właśnie jako wiedzący? Czy właśnie
nie z powodu naszej wiedzy jesteśmy niezdolni rozpoznać samej prawdy, która
staje przed nami? Niewiedza umniejsza winę, nie jest jednak wystarczającym
usprawiedliwieniem, ponieważ zdradza jednocześnie otępienie serca,
odmawiającego przyjęcia postulatów prawdy. Tym bardziej dla wszystkich
czasów pociechę stanowi fakt, że Jezus – zarówno w przypadku rzeczywistości
nie wiedzących, jakimi byli oprawcy, jak też wobec tych, którzy wiedzieli, a
mimo to skazali Go – niewiedzę ich uznaje za podstawę prośby o
przebaczenie. Uważają za bramę, która może nas otworzyć na nawrócenie.
Wyszydzenie Jezusa
W Ewangelii pojawiają się trzy grupy szyderców. Pierwsi to
przechodnie. Wypominają Jezusowi słowa o zburzeniu świątyni: Ejże, Ty,
którzy burzysz przybytek i w trzy dni go odbudowujesz, zejdź z krzyża i wybaw
samego siebie! ( Mk 15,29n ). Osoby w ten sposób wyszydzające Pana wyrażają
przez to swą wzgardę okazywaną Ukrzyżowanemu, jeszcze raz dają Mu odczuć
tę Jego bezsilność. Jednocześnie jednak stawiają Go przed pokusą, tak jak to
kiedyś czynił diabeł: Wybaw samego siebie! Okaż swą potęgę! Nie wiedzą, że
właśnie w tym momencie dokonuje się zburzenie świątyni i w Tyn sposób
powstaje nowa świątynia. Bo wtedy, gdy Jezus umierał na krzyżu, zasłona w
świątyni rozdarła się na dwoje z góry na dół. Zawarte są w tym dwie aluzje. Po
pierwsze, widoczne się staje, że skończył się czas starej świątyni i jej ofiar; że
miejsce obrzędów, zajmuje teraz sama rzeczywistość, ukrzyżowany Jezus, który
dokonuje pojednania nas wszystkich z Ojcem. Jednocześnie jednak to rozdarcie
zasłony świątynnej znaczy, że teraz mamy już swobodny dostęp do Boga. Do
tego czasu oblicze Boga było zasłonięte. Tylko raz w roku arcykapłan mógł
dokonać czynności symbolicznej, stając przed nim. Teraz sam Bóg usunął
zasłonę i w Ukrzyżowanym ukazał się jako Ten, który miłuje aż do końca.
Dostęp do Boga jest swobodny.
Druga grupa szyderców składała się z członków Sanhedrynu. Mateusz
wymienia wszystkie trzy ugrupowania: kapłani, uczeni w Piśmie oraz starsi.
Szyderstwo swoje formułują, nawiązując do Księgi Mądrości, która mówi o
sprawiedliwym, że jest zawadą dla złego życia innych, nazywa siebie synem
Bożym (2,10-20). W nawiązaniu do tych słów, członkowie Sanhedrynu mówią
teraz o ukrzyżowanym Jezusie: Jest królem Izraela: niechże teraz zejdzie z
krzyża, a uwierzymy w Niego. Zaufał Bogu: niechże Go teraz wybawi, jeśli Go
miłuje. Przecież powiedział: Jestem synem Bożym. Nie zdając sobie z tego
sprawy, szydercy ci uznają tym samym, że Jezus rzeczywiście jest Tym, o
którym mówi Księga Mądrości. Właśnie w sytuacji krańcowej bezsilności
okazuje się On prawdziwym Synem Bożym.
Tajemnica Jezusa Chrystusa potwierdza się właśnie w wyśmiewaniu Go.
Podobnie jak nie uległ namowie diabła do rzucenia się w dół z narożnika
świątyni, tak i teraz nie poddaje się pokusie. On wie: Bóg sam Go ocali, jednak
nie w taki sposób, jak sobie wyobrażają ludzie. Zmartwychwstanie będzie
momentem, w którym Bóg wybawia Go ze śmierci i potwierdza, że jest Jego
Synem.
Trzecią grupę szyderców tworzą ci, którzy zostali ukrzyżowani razem
z Jezusem; Mateusz i Marek określa ich tym samym słowem złoczyńcy, którym
Jan określił Barabasza. Jasne jest, że zostali oni zakwalifikowani jako bojownicy
ruchu oporu, których – jako przestępców – Rzymianie określali po prostu
mianem rozbójników. Zostali ukrzyżowani razem z Jezusem, ponieważ uznano
ich za winnych tego samego przestępstwa: przeciwstawianie się władzy Rzymu.
Przestępstwo Jezusa jest oczywiście innego rodzaju niż przestępstwo
tamtych dwóch, którzy może razem z Barabaszem brali udział w tym samym
powstaniu. Piłat dobrze wie, że Jezus o niczym takim nie myślał, i dlatego jako
tytuł na krzyżu, przestępstwo Jezusa sformułował w osobliwy sposób: Jezus
Nazarejczyk, Król Żydowski. Do tego czasu Jezus unikał tytułu Mesjasza lub
króla, albo też łączył go od razu ze swoją Męką, chcąc tym sposobem zapobiec
fałszywym interpretacjom. Teraz tytuł Król może być widoczny dla wszystkich.
W trzech znanych wtedy językach: po hebrajsku, po grecku i łacinie Jezus
zostaje publicznie ogłoszony Królem.
Zrozumiałe jest, że członków Sanhedrynu obraził ten tytuł; Piłat chciał w
nim z pewnością wyrazić także swój cynizm w stosunku do władzy żydowskiej i
– z opóźnieniem wprawdzie – zemścić się na nich. Jednak napis ten, równający
się uroczystemu ogłoszeniu Jezusa Królem, jest teraz widoczny dla całej historii
świata. Jezus został wywyższony. Krzyż jest Jego tronem, z którego przyciąga
świat ku sobie. Z tego miejsca całkowitego oddania siebie samego, z tego
miejsca prawdziwie Boskiej miłości, On króluje na swój sposób, jako
rzeczywisty Król – w sposób, którego nie mogli zrozumieć ani Piłat, ani
członkowie Sanhedrynu. Bo Jezus został skazany na śmierć nie za to, co
uczynił, ale za to, kim był.
Z dwóch ukrzyżowanych razem z Jezusem tylko jeden przyłączył się do
wyszydzenia Jezusa. Drugi rozumie tajemnicę Jezusa. Wie i widzi, że Jego
przestępstwo było zupełnie innego rodzaju, że Jezus nie ucieka się do przemocy.
A teraz widzi, że Ten razem z nim ukrzyżowany rzeczywiście ukazuje oblicze
Boga, jest Synem Bożym. Dlatego prosi Go: Jezu, wspomnij na mnie, gdy
przyjdziesz do swego królestwa. Nie wiemy, jak ten rozbójnik dokładnie
wyobrażał sobie przyjście Jezusa do swego królestwa, ani jak rozumiał swą
prośbę. Widocznie jednak właśnie na krzyżu, dzięki Bożej łasce zrozumiał, że
ten Bezsilny jest rzeczywistym Królem – tym, którego oczekuje Izrael, i obok
którego on sam chce się znajdować nie tylko na krzyżu, lecz także w chwale.
Odpowiedź Jezusa przewyższa jego oczekiwania. Zamiast bliżej
nieokreślonej przyszłości pojawia się słowo: dzisiaj. Dzisiaj będziesz ze Mną
w raju. Również te słowa są tajemnicze, jednak z całą pewnością ukazują nam
to jedno: Jezus wiedział, że wejdzie do wspólnoty z Ojcem, dlatego raj mógł
przyobiecać już na dzisiaj. Wiedział, że z powrotem doprowadzi człowieka do
raju, który on kiedyś utracił – do przebywania razem z Bogiem, na którym
polega prawdziwe zbawienie człowieka.
I w ten sposób w dziejach chrześcijańskiej pobożności dobry łotr stał się
obrazem nadziei i pocieszającej pewności, że miłosierdzie Boże może nas
dosięgnąć także w ostatnim momencie, że nawet po chybionym życiu człowiek
nie na próżno modli się o dobroć Boga. Taką właśnie modlitwę spotykamy na
przykład w Dies irae: Tyś ( odpuścił Magdalenie,) dał łotrowi przebaczenie,
ufam też i ja w zbawienie. Amen.

Podobne dokumenty