390 NUMER TYGODNIKA MIASTO z 27 października 2014
Transkrypt
390 NUMER TYGODNIKA MIASTO z 27 października 2014
27 PAŹDZIERNIKA 2014 NR 390 ROK VIII ISSN 2084-4190 Ludomir Handzel – człowiek na styku biznesu i polityki REKLAMA W NUMERZE Cmentarny biznes Kradną wszystko, co tylko mogą później spieniężyć. Ich łupem padają znicze, wieńce, stroiki, zaś okres ich szczególnej aktywności przypada na okolice Święta Zmarłych, gdy popyt na tego rodzaju „akcesoria nagrobne” jest największy. Hieny cmentarne w swej zuchwałości nie znają żadnych granic, tymczasem w Nowym Sączu są praktycznie bezkarne. Szczegóły str. 6 Chroń siebie ibliskich przedczadem! fot. arch. Polityka oraz biznes to dwa, wydawałoby się odmienne światy, z których każdy rządzi się swoimi własnymi prawami. Idealnym rozwiązaniem byłoby, gdyby funkcjonowały one każdy na swoim biegunie i nie wchodziły ze sobą nawzajem w bliższe zależności. Zastanówmy się, jak owa kwestia wygląda w rzeczywistości. Otóż to, co odmienne, jest jednocześnie egzotyczne i pociągające, posiada swoisty, magnetyczny urok. Żeby jednak dwa odległe światy mogły współistnieć na zasadzie symbiozy, należy jakoś je połączyć. A najlepiej jest zrobić to budując most. Most niweluje granice, optycznie zbliża do siebie oddalone brzegi. Zacierają się granice między mnogością funkcji istanowisk –czy to politycznych, czy też biznesowych, po drodze na drugą stronę „gubią” się gdzieś kwoty sięgające nawet rzędu 230 mld zł. (Prywatyzacja, czyli co się stało z 230 mld zł – czytaj rozkładówka str. 4-5). Piractwo nie istnieje, jest za to nieskrępowana swoboda twórcza, w imię której można, jak gdyby nigdy nic, spakować sobie do plecaka na drogę cudzą własność intelektualną i robotniczą (Jeśli się komuś nie podoba, to wyjeżdża do Irlandii – o recepcie na niskie zarobki w Nowym Sączu czytaj w rozkładówce). A jeśli już maszerować, to koniecznie w doborowym towarzystwie wpływowych, potężnych kompanów, którzy w razie potrzeby osłonią przed niebezpieczeństwami (Kluczowe relacje polityczno-biznesowe z milionerami m.in. Zbigniewem Konieczkiem – czytaj w rozkładówce), ale i przy okazji uszczkną sobie co nieco z tego wielkiego tortu, który czeka po drugiej stronie mostu. Apetyty zaś bez wątpienia mają ogromne, ale po kolei… I Andrzej Czerwiński w Towarzystwie Handzla - kandydata PO do Parlamentu Europejskiego O związkach biznesu i polityki Związki biznesu i polityki w ostatnich latach wydają się szczególnie podejrzane, a z całą pewnością nie należą do najbardziej udanych, co można udowodnić na powszechnie znanych przykładach afer z ostatnich lat, choćby tzw. „hazardowej” czy „taśmowej”. Niestety, miejsce spotkania dwóch światów – polityki i biznesu – staje się coraz trudniejsze do określenia. Problem relacji polityki i biznesu jest trudny, ponieważ politycy posiadają dostęp do prawa i mogą je zmieniać. Z kolei biznesowi bardzo często zależy na zmianach w prawie, które będą dla niego korzystne. Biznes ciągnie w stronę polityki. Biznes interesuje się polityką na wszystkich szczeblach, w tym również – samorządowym, ponieważ samorząd jest niezależny finansowo na swoim terenie i dysponuje olbrzy- mim budżetem. Takie inwestycje jak budowa dróg czy innych obiektów infrastruktury miejskiej powstają z inicjatywy samorządów. Oczywiście decyzja o inwestycjach należy do polityków, ale już realizacja jest biznesowa. Nie ma się więc co dziwić, że biznes jest tak zainteresowany współpracą z administracją publiczną. Widzi w niej źródło ogromnych pieniędzy. Współpraca między polityką a biznesem może przynosić obopólne korzyści. Problemem jest jedynie to, że czasami obie strony zbytnio się integrują. A różnica między tymi dwoma profesjami jest ogromna i musimy jako wyborcy o niej pamiętać, ponieważ w przeciwnym wypadku nie będziemy wybierać naszych przedstawicieli, ale biznesmenów chcących poprawić swoją sytuację finansową dzięki zdobyciu kontaktów politycznych. Geneza polityczno-biznesowej kariery Interesującą na tym tle postacią wydaje się Ludomir Handzel, jak sam lubi osobie mówić –przedsiębiorca, co należy jednak dopowiedzieć – również polityk, wyrosły już jako dwudziestoparolatek na plecach Andrzeja Chronowskiego, niegdysiejszego senatora, wicemarszałka Senatu, ministra Skarbu Państwa w rządzie Jerzego Buzka, zasiadającego m.in. w Komisji Skarbu Państwa i Infrastruktury Senatu. To były kluczowe lata dla kariery polityczno-biznesowej Handzla, który od początku swoje losy związał z tym politykiem. Najpierw kierował jego biurem senatorskim, potem był doradcą wicemarszałka Senatu w Warszawie, a kiedy Chronowski został ministrem skarbu, był szefem jego gabinetu politycznego. Dowiedz się więcej – rozkładówka str. 4-5 Kapryśna pogoda, jaka dała nam się we znaki w ciągu minionego tygodnia, przypomniała nam o zbliżającej się wielkimi krokami zimie. Coraz krótsze dni stają się również coraz chłodniejsze; temperatury, które w dzień oscylują w granicach zaledwie kilku stopni Celsjusza, w nocy od dawna już spadają poniżej zera. Pamiętajmy jednak, by przed uruchomieniem naszych pieców zatroszczyć się o dokonanie przeglądu naszych instalacji oraz systemów grzewczych. Czasem niewiele brakuje, by doszło Poradnik str. 6 do tragedii. Młodzi z nowymi strojami Na boisku liczy się talent, umiejętności i praca zespołowa. Każde podanie piłki przesądza o dalszym biegu gry. Każde podanie piłki może zbliżać do zwycięstwa. Jak zatem trenują zawodnicy Akademii Małego Piłkarza z Nowego Sącza, by jak najlepiej zaprezentować się w tym sezonie? Intensywnie i… w nowych strojach. Dokończenie str. 7 REKLAMA 2 Na tapecie Kronika Policyjna Sukces miasta to sukces nas wszystkich Rozmowa z Prezydentem Nowego Sącza Ryszardem Nowakiem Pacjent na „luzie” Szczęście jest bodaj jedyną rzeczą na świecie, która się mnoży, gdy się nią dzieli. Pieniądze jak wiadomo szczęścia nie dają, ale marihuana już tak. Pacjent, który 17 października w nocy trafił do limanowskiego szpitala, miał co prawda przy sobie aż sześć woreczków suszu roślinnego, jednak apetyt – również ten na narkotyki – rośnie dopiero w trakcie jedzenia. W celu dokonania cudownego rozmnożenia posiadanego przez siebie zioła, 34-latek pierwszego skręta zaczął palić już na izbie przyjęć i namawiał personel do wspólnego delektowania się tym specjałem. Ponieważ propozycja nie wzbudziła powszechnego entuzjazmu, oczekiwany cud nie nastąpił. Nici z dodatkowych woreczków marihuany, za to okres pobytu na wolności 34-latka skróci się prawdopodobnie o trzy lata. Mamy cię! Dobrodziejstwa, jakie oferuje nam nowoczesna technika, są nie do przecenienia. Przekonał się o tym w minioną środę w Wysokiem 44-letni limanowianin, któremu pierwszeństwa przejazdu na drodze nie ustąpił kierowca Fora. W efekcie doszło do zderzenia pojazdów, a sprawca kolizji pragnąc uchronić się przed pokutą odjechał sobie beztrosko w siną dal. Za swój niecny postępek jednak odpowie za sprawą nagrania z wideo-rejestratora, którym dysponował 44-latek, a na którym widać całe zdarzenie. Policjanci szybko go namierzyli, wtedy tez okazało się, dlaczego uciekł: miał w wydychanym powietrzu 0,4 promila alkoholu. Podwójna ciągła Piorun nie trafia podobno nigdy w to samo miejsce, ale pijany już tak, i to z porażającą precyzją. Przykład pierwszy z brzegu: 18 sierpnia, kilkanaście minut po godzinie dwunastej, Przyszowa, pewien patrol policji i pijany kierowca Peugeota. Przykład drugi: 17 października, kilkanaście minut po godzinie dwunastej, Przyszowa, ten sam patrol policji i dobrze mu już znany pijany kierowca Peugeota. Różnica: za drugim razem nasz gagatek nie posiadał już przy sobie prawa jazdy. REKLAMA Są takie kraje, jest ich większość, gdzie sukces bez względu na to kto go osiąga przyjmowany jest zzadowoleniem i uznaniem. Chciałbym, aby podobnie było w Polsce, w naszym Nowym Sączu – tak napisał pan prezydent w oświadczeniu, które pojawiło się na stronie miasta. Czy myśli prezydent, że są tacy, którym na swoim mieście może nie zależeć? Staram się tak nie myśleć. Uważam, że każdy z nas, kto tutaj mieszka, pracuje, a nawet obecnie przebywa gdzieś dalej i wraca co jakiś czas, kocha Nowy Sącz. Uważa to miasto za swoje, najlepsze, najpiękniejsze. I tak powinno być. Jednak, wie Pan, po ostatnich tekstach jakie publikuje jeden z portali, zarzucając miastu, że mało inwestuje i jeszcze chwali się sukcesami, to zdecydowałem się na takie oświadczenie. Myślę, że te proste, wymowne słowa trafią do tych osób, które tylko krytykują i nie potrafią w sposób obiektywny ocenić sytuacji. Zaznaczam, że jest to niewielka grupa, których nazwałem marionetkami czy też pacynkami w rękach pseudo polityków zaślepionych złością i nienawiścią. A jak to jest panie prezydencie z tymi rankingami. Jeden tak wysoko lokuje miasto, a drugi wręcz odwrotnie? To zależy od tego, co przy opracowywaniu takiego rankingu brano pod uwagę i co najważniejsze, zawsze musimy patrzeć na kategorie, czyli jeśli chodzi o No- wy Sącz to interesuje nas kategoria miast na prawach powiatu. Nie można zestawić na równi i oceniać Nowego Sącza z gminą licząca pół tysiąca mieszkańców W tej konkretnej sprawie autor publikacji powołuje się na wyniki raportu z badań, jakie przeprowadziła pewna komercyjna agencja konsultingowa. Oczywiście tekst ma na celu pomniejszenie osiągnięć rozwojowych Nowego Sącza, które widać. Wystarczy wyjść z domu i zobaczyć co się zrobiło, co się robi, jak zmienia się Nowy Sącz. W ciągu minionych ośmiu lat pozyskaliśmy prawie 500 mln środków zewnętrznych. To są fakty. A wracając do tego opracowania, z tego co wiem, to autorzy wręcz zwrócili się do mediów, aby rozpatrywali raport całościowo, a nie uzasadniali swojego stanowiska na podstawie wyrywkowej części dokumentu i analizowali poszczegól- Winne przepisy W Żegiestowie od lat niszczeje przepiękny budynek dawnego sanatorium. Szyby jeszcze są w oknach, drzwi wejściowe jeszcze mają zamki. Trawa i młode drzewka jeszcze nie zawładnęły placem przed głównym budynkiem. Jeszcze. Jak tak dalej pójdzie, to zapewne niedługo zawładną. Budynki zrujnują się zupełnie i będziemy świadkami REKLAMA przepięknej katastrofy niegdyś popularnego kurortu. Żegiestowskie uzdrowisko jeszcze zachwyca swą bryłą i rozmachem architektonicznym przypominającym europejskie hotele z początku XX wieku. Wciąż przyciąga oko. Turyści niezmiennie od lat pytają jak taka perła może sobie spokojnie niszczeć i umierać? Nijak nie mogą tego zrozu- ne przypadki w swoich kategoriach. Czyli? Autorom raportu chodziło o dokonanie oceny dynamiki zmian w gminach w ostatnim 4-leciu w poszczególnych kategoriach, a nie wskazanie najszybciej rozwijających się gmin, jak sugeruje autor artykułu. To zupełne pomylenie pojęć, pytanie na ile świadome …? O co w takim razie chodzi z tą dynamiką zmian? W tym raporcie miasta, gminy, które na początku badanego okresu charakteryzowały się wysokim stopniem rozwoju, znalazły się na odległych miejscach. To proste, ich wzrost był na początku duży i w okresie badania nie zmieniał się dynamicznie. Natomiast awansowały małe gminy wiejskie, które wcześniej wolno się rozwijały i stąd ich wysokie lokaty, a dalsze miejsca miast na prawach powiatu jak choćby Wrocławia czy Poznania, co do których nie ma przecież wątpliwości, że są jednymi z najlepiej rozwiniętych miast w Polsce. To, że mamy relatywnie niski wskaźnik dynamiki zmian w zakresie infrastruktury technicznej bierze się z tego, że Nowy Sącz charakteryzuje się wysokim poziomem rozwoju tej infrastruktury, zajmując miejsca w ostatnich latach w przedziale między 4 m., a 6 m. w Polsce w kategorii miast na prawach powiatu. To znakomity wynik! Ale autor artykułu mówi, że białe jest czarne… Może chodzi o to, aby nie przesadzać z rankingami? A to już pytanie do instytucji, które zajmują się tymi sprawami. Moim zdaniem jest to pewna ocena danej jednostki samorządowej. Dla wielu może być to też motywacja do osiągania jeszcze lepszych wyników. Dla mnie każde wyróżnienie, które otrzymuję osobiście, czy też odbieram w imieniu miasta, mieszkańców jest ważne. To jest zewnętrzne i zobiektywizowane potwierdzenie ponadprzeciętnej dynamiki rozwoju. Nowy Sącz w swojej kategorii zdobywa wysokie lokaty w najbardziej prestiżowych i wiarygodnych rankingach, w tym dziennika „Rzeczpospolita”, tygodnika „Newsweek”, miesięcznika „Forbes”, „Dziennika. Gazety Prawnej”, Związku Powiatów Polskich, a także ostatnio – pisma „Wspólnota”, gdzie w rankingu inwestycji w infrastrukturę techniczną Nowy Sącz został sklasyfikowany przez Uniwersytet Warszawski na 6 m. w Polsce. Myślę, że powinien to być powód do satysfakcji wszystkich Sądeczan bez względu na jakiekolwiek uprzedzenia. To przecież sukces naszego Nowego Sącza czyli nas wszystkich. mieć. Dopiero bąknięcie o sprawach własnościowych wywołuje wyraz zrozumienia na ich twarzach. Bo przecież rozpraw sądowych w sprawie Żegiestowskiego zdroju odbyło się już wiele. Podobno wszystko jest ustalone, ale... brak kluczy. Niedługo ma się odbyć rozprawa właśnie w sprawie kluczy – tak mówią. Może po niej publiczna firma, która trzyma w ręku rujnujące się sanatorium, przekaże wszystko tym, którzy chcieliby zainwestować duże pieniądze i odtworzyć świetność zdroju, miejscowości i Doliny Popradu. Nie wiem dlaczego się tak dzieje. Zapewne każdy ma swoje racje ale zdumiewa mnie dobrowolne i spokojne doprowadzanie perełki do ruiny. Bo to już niemal się dokonało. Obiekty niszczeją, marnują się i rozpadają w majestacie prawa. Makabra! No i oczywiście nikt za to nigdy nie odpowie, wszak wszystko było zgodnie z przepisami. RAFAŁ KMAK AGA Temat tygodnia Rozpocznij tydzień z miastoNS.pl 3 11. miejsce Nowego Sącza w rankingu Zanim przejdziemy do samego rankingu – krótki wstęp. „Dziennikarz jest sprawozdawcą i niczym innym. Ale w ciągu ostatniego wieku dziennikarze przywłaszczyli sobie inną funkcję, a mianowicie występują w roli nauczycieli, kaznodziei moralności. (...) Wiara, że tak ma być, że należy mu wierzyć, gdy nas poucza, jest jednym z typowych zabobonów współczesnych. Dziennikarz nie jest przecież ani specjalistą w żadnej nauce, ani autorytetem moralnym, ani przywódcą politycznym” – tak kiedyś pisał Józef Maria Bocheński. Sławny polski filozof, logik i historyk. Pisał to kilka dekad temu, kiedy standardy pracy dziennikarskiej i tak były o niebo wyższe niż teraz. Najbardziej haniebną formą jest jednak świadome mieszanie publicystyki i informowania. Publicystyka – jak sama nazwa wskazuje – zawiera w sobie subiektywną ocenę rzeczywistości, informacja („news”) natomiast powinna przedstawiać tylko fakty, ocenę wartościującą zaś pozostawić czytelnikowi. Kiedy jednak dziennikarz sprawozdaje jakąś informację i sam pod płaszczykiem tejże informacji dokonuje wartościowania, niejako wyręczając czytelnika w ocenie, to mamy do czynienia z manipulacją. Czytelnik nie musi sobie zdawać sprawy, że ma do czynienia tylko z wynurzeniami zagubionego umysłu dziennikarza. Ufa temu, kogo czyta. Czemu o tym piszemy? Bo jeden z portali informacyjnych, piórem dziennikarza oddelegowanego wyłącznie do pisania o nowosądeckim Ratuszu takich manipulacji dokonuje kilka razy w tygodniu. A to znajdzie raport, i nie poprzestanie na jego streszczeniu, by REKLAMA Satyryczne podsumowanie tygodnia Nowy Sącz - 11. miejsce wśród miast na prawach powiatu Stary Sącz - 457. wśród miast mniejszych Chełmiec - 508. miejsce wśród gmin wiejskich czytelnik sam ocenił; a to gdzieś będzie silił się na ironię. I tak w kółko. Poniżej przedstawiamy raport pisma samorządu terytorialnego „Wspólnota” nt. bogactwa gmin. Ocena należy do Państwa. Autorem jest. Paweł Swianiewicz, profesor nauk ekonomicznych, kierownik Zakładu Rozwoju i Polityki Lokalnej na Wydziale Geografii i Studiów Regionalnych Uniwersytetu Warszawskiego Metodologia: „Tradycyjnie pominięte zostały wpływy z dotacji celowych. Zwłaszcza w okresie tak intensywnego korzystania z funduszy unij- nych dotacje te mają chwilowy, ale bardzo silny wpływ na wielkość dochodów. Wpływ wielkiej dotacji inwestycyjnej potrafi wywindować samorząd bardzo wysoko w rankingu. Jest to jednak skok chwilowy (incydentalny) i nie ma związku z trwałym wzrostem zamożności” – piszą autorzy rankingu. Nie uwzględniona została również subwencja równoważąca – tzw. janosikowe. Cały ranking można znaleźć pod adresem http://www.wspolnota.org.pl/rankingi/najbogatsze-samorzaPK dy/2013/ • Wójt Chełmca Bernard Stawiarski ponoć nie chce brać udziału w przedwyborczym prześciganiu się na obietnice. Z tego też powodu odmówił spotkania z prezydentem Ryszardem Nowakiem oraz sądeckimi przedsiębiorcami. • Brak udziału w kampanii był tak istotny, że wójt Stawiarski o swoim nie spotkaniu się z Nowakiem wszystkich poinformował i do tego na stronie internetowej gminy zamieścił zeskanowany list do Nowaka. Ufffff! Brak udziału w kampanii jest taki męczący! • By było jeszcze śmieszniej, wójt, by nie uczestniczyć w propagandzie i manipulacji wyborczej, sam zorganizował spotkanie z... właścicielem firmy Fakro Ryszardem Florkiem oraz Prezesem Sądeckiej Izby Gospodarczej Pawłem Kuklą. Nasz wskaźnik ironii pokazuje właśnie wartość maksymalną. • Romowie z Maszkowic znów pokazali się całej Polsce w TVN-ie. Tym razem mieli przedstawić swoją wersję wydarzeń. Było śmiesznie i strasznie. Płaczące kobiety, puste lodówki i w każdej izbie kolorowy telewizor. • Cały czas stawiamy tezę, że niektórym musi być strasznie przykro, że cała sprawa dzieje się w powiecie nowosądeckim, a nie w samym Nowym Sączu. Ile by artykułów wtedy powstało... A tak to cisza, i wierszówek też jakby mniej. • Kampania samorządowa to także element humorystyczny. Tylko tu kandydaci z niewielkim budżetem, ale i równie małym doświadczeniem, wymyślają dość alternatywne formy promocji. • Przykład z Nowego Sącza. Stanisław Cabak, lista PiS, okręg 2, miejsce nr 9: były producent prawdziwie wiejskiej kiełbasy, nie pije, nie pali, od 40 lat ma jedną żonę. Uczciwie dodaje, że głosującym nie załatwi posad ani pieniędzy, a do tego ma zamiar bronić wszystkich uczciwych ludzi – nawet tych niewierzących. RED. 4 Ludomir Handzel – człowiek Trudno uznać za przypadek to, że dwudziestoparoletni protegowany wpływowego wówczas polityka, pełnił funkcje w licznych radach nadzorczych spółek Skarbu Państwa, budując podwaliny swojego majątku, np. FPiN Wapienica (Bielsko-Biała), Zespołu Elektrowni Wodnych Porąbka-Żar (Międzybrodzkie Żywieckie), Zakładów Odzieżowych Conres S.A. (Rzeszów), IV Narodowego Funduszu Inwestycyjnego PROGRESS, czy wreszcie PKN ORLEN S. A., reprezentując w każdej z tych spółek głównego akcjonariusza, czyli Skarb Państwa. Pełnił funkcje członka Zarządu i prezesa zarządu Fabryki Wagonów Gniewczyna S.A. i Wytwórni Gazów Technicznych „Tech-Gaz” Sp. z o.o. To właśnie wtedy tu i ówdzie słychać było, jak czytamy, o jego „osiągnięciach” i „zakulisowych rozmowach” dotyczących TV Puls, w której udziały miał PKN Orlen, a także o kontaktach ze „słynnymi” prezesami PZU Życie Grzegorzem Wieczerzakiem i Władysławem Jamrożym, co zaowocowało przesłuchaniami Handzla w sierpniu 2008 r. Czyż nieprawdziwą jest teza, iż pierwsze grube pieniądze nasz bohater zarobił nie w prywatnym biznesie, lecz w spółkach skarbu państwa, czyli tak naprawdę na koszt nas wszystkich polskich podatników. Prywatyzacja, czyli co się stało z 230 mld zł Podczas spotkania wyborczego Platformy Obywatelskiej jako kandydat tej partii do Parlamentu Europejskiego w maju 2014 r. Ludomir Handzel pozytywnie ocenił 25 lat przemian gospodarczych w Polsce oraz 10-lecie naszego członkowstwa w UE. I jak widać… on osobiście na tym skorzystał. Czy skorzystała na tym jednak Polska, czy skorzystali na tym zwykli Polacy? U schyłku PRL-u mieliśmy prawie 8,5 tys. przedsiębiorstw państwowych. Według Ministerstwa Skarbu Państwa w 2012 r. pozostało tylko 70 firm państwowych. Prawie 2 tys. zli- “ Ludomir Handzel wydaje się mieć jednak inne zdanie, jakby nie dostrzegając np. losów Fabryki Wagonów Gniewczyna, którą w kluczowym dla przyszłych losów tego przedsiębiorstwa współzarządzał, a która po przekształceniach … stoi teraz na skraju bankructwa, pracownicy pozostają bez pensji, a ludziom strach zagląda w oczy. ” kwidowano, pozostałe sprzedano albo przekazano w zarządzanie innym podmiotom. Skarb Państwa pozbył się olbrzymiego majątku. Wpływy z prywatyzacji w latach 1991–2012 wyniosły 147 mld zł. Gdyby założyć, że wszystkie środki pochodzące z prywatyzacji zostały odłożone na lokacie bankowej oprocentowanej na 5 proc. w banku, to dziś stan na rachunku wynosiłby prawie 230 mld zł. W okresie, w którym Handzel funkcjonował w spółkach Skarbu Państwa wpływy do budżetu z tytułu prywatyzacji były rekordowo wysokie. Może zatem podczas wywiadów, których Handzel ostatnio chętnie udziela, należałoby go zapytać, ile z tych 8,5 tys. firm państwowych, w tym tych, w których zasiadał jako członek rady nadzorczej albo zarządu, stało się dobrze funkcjonującymi i dającymi pracę firmami skutecznie zdobywającymi rynki międzynarodowe, a ile ma znane globalne marki? Wreszcie, co się stało z kwotą 230 mld zł? Pewnie jednak nie dowiemy się od Handzla, zapatrzonego w rzekome „dokonania” Platformy Obywatelskiej na przestrzeni ostatnich lat, że na bazie 8,5 tys. przedsiębiorstw państwowych nie powstała żadna globalnie znana polska marka. Z listy 8,5 tys. firm państwowych do tej roli aspirować może tylko jedna, czyli KGHM. Odpowiedź na drugie pytanie też jest prosta. W minionych 20 latach 230 mld zł z prywatyzacji zostało „przeżarte” przez nieefektywne i drogie państwo, które nie zadbało o efektywne mechanizmy gromadzenia kapitału tak jak to robią inne kraje, zwłaszcza skandynawskie. Tymczasem politycy rządzącej PO i PSL właśnie to zniszczyli, zniknęły przychody z prywatyzacji, zniknęły oszczędności w OFE. Ludomir Handzel wydaje się mieć jednak inne zdanie, jakby nie dostrzegając np. losów Fabryki Wagonów Gniewczyna S. A., którą w kluczowym dla przyszłych losów tego przedsiębiorstwa współzarządzał, a która po przekształceniach własnościowych przeszła w ręce „szemranego” słowackiego biznesu o podejrzanym pochodzeniu i stoi teraz na skraju bankructwa, pracownicy pozostają bez pensji, a ludziom strach zagląda w oczy. Raport Najwyższej Izby Kontroli poświęcony Fabryce Wagonów Gniewczyna S.A. to lektura porażająca. Wyborczy falstart „kandydata – pirata” Ale wróćmy do kariery polityczno-biznesowej Ludomira Handzla. Nie ulega wątpliwości, że to Chronowskiemu i jego ówczesnym ogromnym wpływom politycznym zawdzięczał funkcję szefa awuesowskiej młodzieżówki w 2001 r. i sekretarza prezydium małopolskiego Ruchu Społecznego Akcji Wyborczej Solidarność. Mówiono o nim wówczas „prawa ręka Chronowskiego”. Po konferencji w Letnisku w 2001 r., kiedy został szefem Ruchu Młodych AWS, powiedział, że najważ- “ To ze wsparciem Konieczka i Górskiego, a także Andrzeja Czerwińskiego, Handzel wrócił do polityki po trzynastoletniej przerwie, kiedy to znalazł się na liście kandydatów Platformy Obywatelskiej w wyborach do Parlamentu Europejskiego. fot. fii.org.pl Dokończenie ze str. 1 Zbigniew Konieczek (NEWAG) - długoletni współpracownik Ludomira Handzla niejszym zadaniem awuesowskiej młodzieżówki jest przygotowanie się do jesiennych wyborów parlamentarnych w tym samym roku. Zostało to wówczas odczytane jako deklaracja młodego Handzla, że nie chce już tylko pracować na konto starszych kolegów po linii partyjnej, a zaczął myśleć o swojej własnej karierze politycznej. I rzeczywiście wystartował jesienią 2001 r. do Sejmu z listy AWSP zdo- “ Według danych Krajowego Rejestru Sądowego Ludomir Handzel funkcjonuje aktualnie w siedmiu spółkach i dwóch fundacjach. ” bywając ostatecznie w samym Nowym Sączu zaledwie 207 głosów, a w całym okręgu wyborczym – 451. Dlaczego osiągnął tak słaby wynik? Czy tylko dlatego, że startował z odległego miejsca na liście? A może dlatego, że nie był jeszcze powszechnie rozpoznawanym politykiem? O swoją rozpoznawalność zadbał ostatecznie w dość osobliwy sposób w czasie ówczesnej kampanii wyborczej. W jej ramach wykorzystał klip reklamowy: z ekranu TV słychać było „We Are The Champions”, a kandydat do parlamentu po chwili mówił: „Zespół Queen, profesjonaliści sceny muzycznej. Pora na profesjonalizm w polityce”. Tyle że, jak się okazało, wykorzystał wspomniany utwór muzyczny do reklamówki zgoła nieprofesjonalnie, bo bez zgody na jego użycie. „To ewidentne naruszenie praw autorskich i oburzająca sytuacja” – mówiła wówczas Dorota Janczarska z firmy Pomaton EMI, dysponującej w Polsce prawami do nagrań grupy Queen. „Zdumiewające jest to, że kandydat do parlamentu nie rozumie, co to znaczy piractwo” – zastanawiała się. Bezpośrednio po wyjściu sprawy na światło dzienne Handzel odrzucał formułowane pod jego adresem oskarżenia o nielegalne działania, gorliwie wskazując na m.in. Regionalną Telewi- zję Kablową jako winną zamieszania wokół jego osoby. Już jednak następnego dnia po opublikowaniu w Gazecie Wyborczej artykułu pt. „Kandydat-pirat” Handzel, pouczony najprawdopodobniej przez prawników o grożącej mu odpowiedzialności karnej za rozpowszechnianie cudzego utworu bez uprawnienia w postaci kary grzywny, ograniczenia lub pozbawienia wolności do lat 2, przepraszał właścicieli praw autorskich, producenckich i praw wykonawcy oraz sądecką RTK, którą wcześniej oskarżał o brak profesjonalizmu, a która była jedynie realizatorem spotu zmontowanego z dostarczonego materiału. Emisja spotu została wstrzymana. Wspomniany wyczyn przysporzył Handzlowi wątpliwej popularności w całej Polsce, a efektem był jego kompromitujący wynik w wyborach do Sejmu. Można zapytać, jak jego ówczesne hasła wyborcze – nomen omen: „Wykształcenie, Profesjonalizm, Perfekcja” miały się do nielegalnego wykorzystania przeboju Queen? Karuzela stanowisk i funkcji Skompromitowany jako polityk swoją „piracką” wpadką, w kolejnych latach Handzel skupił się na uzupełnianiu swojego CV o kolejne spółki, w tym m.in. wg wpisów KRS: prokurent w JJ Trans Jan Pazgan Spółka Jawna (Nowy Sącz); prezes zarządu w Zakładach Stolarki Budowlanej „Stolbud-Grybów”, których właścicielem były już w tym czasie Zakłady Naprawcze Taboru Kolejowego Nowy Sącz S. A., prokurent w tej spółce; wiceprezes zarządu w Przemysłowej Agencji Inwestycyjnej Sp. z o.o. (Katowice); prokurent w firmie Telbeskid Sp. z o.o. (Nowy Sącz); wiceprezes w firmie Intercard Sp. z o.o. (Nowy Sącz); członek rady nadzorczej w Fabryce Maszyn w Leżajsku Sp. z o.o. Pracował jako członek zarządu w PKP Cargo S.A. (Warszawa), jednak już w wydaniu Dziennika Polskiego z 11 lutego 2009 r., w artykule pt. „Spadek z kolejnego szczebla kariery” można było przeczytać m. in.: „Walne Zgromadzenie Akcjonariuszy PKP Cargo odwołało ze składu zarządu sądeczanina Ludomira Handzla. Od maja ubiegłego roku zajmował się strategią tej spółki. Oficjalne- ” go powodu odwołania nie podano, ograniczając się do lakonicznego komunikatu o zmniejszeniu składu zarządu z siedmiu do sześciu członków”. Handzel jest członkiem rady fundacji „Concordia” (Nowy Sącz); pracował jako prezes zarządu, obecnie jako członek rady nadzorczej w firmie Nox-Pol Sp. z o.o. (Nowy Sącz), obecnie jest prezesem zarządu w firmie Telbeskid Sp. z o.o. (Nowy Sącz), od 2010 r. jako współwłaściciel i prezes zarządu w hurtowni farmaceutycznej Elfarm Sp. z o.o. (Nowy Sącz), od 2011 r. jako prezes zarządu w Fundacji Rozwoju Lotnictwa (Warszawa), ponownie jako wiceprezes zarządu w Przemysłowej Agencji Inwestycyjnej Sp. z o.o. (Katowice), jako członek rady nadzorczej w Miasteczku Multimedialnym Sp. z o.o. (Nowy Sącz), od 2012 r. jako współwłaściciel w MGH Inwestycje Sp. z o.o. (Nowy Sącz), jako współwłaściciel w HT Partner Sp. z o.o. (Nowy Sącz), od 2013 r. jako prezes zarządu w NS Multimedia Sp. z o.o. (Nowy Sącz). Wykształcenie, profesjonalizm, perfekcja? Według danych Krajowego Rejestru Sądowego Ludomir Handzel funkcjonuje aktualnie w siedmiu spółkach i dwóch fundacjach. Z jakim skutkiem dla jakości swojej pracy jako np. prezes zarządu Telbeskidu Sp. z o.o. w Nowym Sączu, o której wspomina jako o podstawowym miejscu swojego zatrudnienia? W Internecie można przeczytać wpis byłego pracownika tej firmy z 21 lutego 2012 r.: „Co tu dużo pisać, kiedyś tam pracowałam i było nawet spoko do momentu aż „ktoś” czegoś nie wymyślił (jakieś chore, bezsensowne pomysły) i sama się zwolniłam. Poza tym kosmiczna rotacja, średnio co 0,5 roku nowi pracownicy. Albo sami odchodzą, albo ich wywalają. Wszyscy wszystkich obgadują po kątach i pod wszystkimi kopią. Prezes ma wszystko w (…), bo ta firma to tylko jego mała zabawka (jest prezesem kilku innych dużo większych przedsiębiorstw) i przyjeżdża 1 raz na miesiąc pogadać z kierownikiem, a kierownikiem jest gość, który nie ma zielonego pojęcia o zarządzaniu ludźmi i marketingu”. Rozpocznij tydzień z miastoNS.pl 5 na styku biznesu i polityki To oczywiście za mało, by wyrobić sobie zdanie na temat kompetencji zawodowych Handzla, ale w zestawieniu z nadzwyczajnie długą listą firm bardzo odległych od siebie branż, w których pracował i pracuje, najczęściej w krótkich przedziałach czasowych, może być wstępem do refleksji na temat jego „wykształcenia, profesjonalizmu i perfekcji”. Brak danych na temat przyczyn tej naprawdę rzadko spotykanej „karuzeli” zatrudnienia, jaka ma miejsce w przypadku Handzla, pozwala tylko snuć przypuszczenia … Na „pierwszy rzut oka” wiele okresów zatrudnienia może się źle kojarzyć. Jak by nie było, przypadek Ludomira Handzla z całą pewnością wart jest głębszej, choć oczywiście ostrożnej analizy. Pomijając doświadczenia Handzla na „karuzeli” stanowiskach i funkcjach, wiadomo, że gdy dany pracownik zostaje przez poprzednich pracodawców zwalniany, można przypuszczać, że mógł być niekompetentny, niewystarczająco dobrze wykonywał swoje obowiązki zawodowe, a może naruszał zasady, które panowały w firmie itd.? Jeśli osoba sama odchodziła, to można się domyślać, że albo nie potrafiła się przystosować do warunków, jakie stawiało przed nią nowe miejsce pracy, albo że miała trudności z nawiązaniem pozytywnych relacji ze współpracownikami itd. To pozwala z kolei snuć domysły, iż taki człowiek może być osobą konfliktową, trudną we współżyciu społecznym, może mieć deficyty w zakresie umiejętności interpersonalnych itd. Istotne jest również to, czy okresy zatrudnienia były zgodne z wykształceniem i są zbliżone do tego, z czym taka osoba chciałaby związać się zawodowo na stałe. Jeśli poprzednie prace całkiem różniły się w zakresie branżowym, może to świadczyć o braku zaangażowania w pracę o jednym charakterze. Kluczowe relacje polityczno-biznesowe Z chronologii nadzwyczajnie długiego zestawienia spółek, w których pracował Handzel na przestrzeni zaledwie ok. 20 lat swojej kariery zawodowej, wynika wyraźnie, że w okresie kilkuletniej protekcji ze strony Andrzeja Chronowskiego funkcjonował on biznesowo głównie poza Nowym Sączem, jednak od ponad 10 lat wyraźniej zorientował się na aktywność w Nowym Sączu, wchodząc w relacje biznesowe i jak się okazuje od jakiegoś czasu – również polityczne z dwoma miejscowymi milionerami. Pierwszym z nich jest Zbigniew Konieczek, prezes zarządu firmy NEWAG S.A. (Nowy Sącz), a wcześniej – Zakładów Naprawczych Taboru Kolejowego ZNTK Nowy Sącz S. A., gdzie Handzel pracował jako doradca zarządu pod kierunkiem właśnie Konieczka, a w okresie od 22.03.2004 r. do 9 stycznia 2006 r. w Zakładach Stolarki Budowlanej „Stolbud-Grybów”, których właścicielem były w tym czasie ZNTK Nowy Sącz S.A. Dla zilustrowania relacji Handzel – Konieczek warto sięgnąć do artykułu pt. „Tajemniczy kontrakt” zamieszczonego w Gazecie Krakowskiej z dn. 22.11.2003 r., gdzie można było przeczytać m. in.: „W nocy z czwartku na piątek stacja benzynowa BP w Nowym Sączu stała się nietypowym miejscem na biznesowe spotkanie przedstawicieli grybowskiego Stolbudu i sądeckiego ZNTK. Na stacji paliw pierwszy pojawił się ubrany w dres Ludomir Handzel. Na kogo niecierpliwie czekał, wyjaśniło się szybko. Po kilku minutach pojawili się Wiesław Piwowar i Zbigniew Konieczek, przedstawiciele ZNTK, obaj na galowo – w eleganckich garniturach. Rozłożyli na stole opasły plik dokumentów i przystąpili do ich podpisywania. W ruch poszły pieczątki i długopisy. Panowie tak byli zaaferowani zajęciem, że nie mieli czasu na rozmowę”. Drugim z milionerów jest Adam zapytać - „z tych osób…”, czyli z których? Czy innymi słowy Ludomir Handzel nie jest z tych osób, które głośno sprzeciwiają się rozkładowi tożsamości kobiety i mężczyzny, atakom na małżeństwo i tradycyjną rodzinę złożoną z ojca, matki i dzieci, rozkładowi społeczeństwa, próbom seksualizacji dzieci, wprowadzaniu moralnego relatywizmu itd.? Czy Ludomir Handzel nie jest z tych osób, które mając w pamięci traumatyczne przeżycie katastrofy smoleńskiej, w której zginęła elita polskich władz, generalicja i kwiat polskiej inteligencji, głośno domagają się tego, co Polakom należne, czyli ostatecznego wyjaśnienia przyczyn tej narodowej tragedii? W skrajnie liberalnej przestrzeni poglądów wyznaczonej przez PO i TR nie ma miejsca dla tych problemów żywo interesujących Polaków, w tym pewnie i wielu sądeczan. Wybory ostatecznie przegrał z kre- Wpływy biznesowe i polityczne znacząco ułatwiają Handzlowi karierę Górski, posiadający sieć nieruchomości pod wynajem w Nowym Sączu i na terenie całego kraju, a przy tym właściciel udziałów w licznych firmach, w tym m.in. w dwóch spółkach, w których interesy Górskiego reprezentuje Handzel – w Miasteczku Multimedialnym Sp. z o.o. jako członek rady nadzorczej i w firmie NS Multimedia Sp. z o.o. jako prezes zarządu. To właśnie w pierwszej z tych spółek aktywność Handzla jest medialnie szczególnie widoczna w kontekście konfliktu właścicielskiego, jaki ma tam miejsce praktycznie od 2013 r., i gdzie Handzel występuje jako pełnomocnik Górskiego. W sieci wpływowych protektorów To ze wsparciem Konieczka i Górskiego, a także Andrzeja Czerwińskiego, Handzel wrócił do polityki po trzynastoletniej przerwie, kiedy to znalazł się na liście kandydatów Platformy Obywatelskiej w wyborach do Parlamentu Europejskiego. To wówczas już oficjalnie po raz pierwszy umiejscowił się ze swoimi poglądami w skrajnie liberalnej przestrzeni politycznej wyznaczonej przez Platformę Obywatelską z jednej strony i Twój Ruch Janusza Palikota z drugiej, zastrzegając, że „bliżej jest mu do PO niż do TR”. Jak mówił wówczas o sobie: „Nie jestem z tych osób, które mówią na temat gender, homofobii, o samolotach”. W związku z tą wypowiedzią należałoby go pewnie tesem zdobywając w konserwatywno-prawicowym Nowym Sączu zaledwie 962 głosy. Ale już wówczas spekulowano, że to nie Parlament Europejski dla Handzla był celem tych panów, a prezydentura Nowego Sącza w nadchodzących wyborach samorządo- “ Polacy zawsze narzekają na niskie zarobki, bo tacy są, a zatem nie ma się za bardzo czym przejmować; że jeśli komuś się nie podoba praca za 1500 zł, to może przecież szukać pracy w Irlandii, bo nikt nikogo nie zmusza do pracy ” wych. Kampania do Parlamentu Europejskiego miała jedynie oswoić wyborców z nieznanym mieszkańcom człowiekiem. I rzeczywiście, ostatnie dni potwierdziły, że będzie on kandydował na prezydenta Nowego Sącza, ale o dziwo, nie z listy Platformy Obywatelskiej, ale stworzonej naprędce dla niepoznaki tzw. „Koalicji Nowosądeckiej”. Wydaje się, że jest to taka swoista przynęta apolityczności i apartyjności, na którą próbuje się „złowić” wyborców w Nowym Sączu, w większości nieprzychylnych Platformie Obywatelskiej. To taka me- wielu sądeczanom, którzy nie mają szans tak jak on korzystać z owoców biznesowo-politycznej kariery. Na dowód braku takiego zrozumienia warto przywołać jego niesławny wy- “ Pomijając doświadczenia Handzla na „karuzeli” stanowiskach i funkcjach, wiadomo, że gdy dany pracownik zostaje przez poprzednich pracodawców zwalniany, można przypuszczać, że mógł być niekompetentny, niewystarczająco dobrze wykonywał swoje obowiązki zawodowe, a może naruszał zasady, które panowały w firmie itd. toda mistyfikacji wyborczej, socjotechnika na potrzeby wyborów, ale już pewnie nie zarządzania miastem. Nie trzeba bowiem być wytrawnym obserwatorem życia politycznego w mieście, by zauważyć, że prawdziwym zapleczem politycznym Handzla są środowiska związane z Platformą Obywatelską i Twoim Ruchem Janusza Palikota. Ludzi związanych czy sympatyzujących z PO i Twoim Ruchem odnaleźć można na listach kandydatów na radnych Koalicji Nowosądeckiej. Jaką zatem rolę odgrywa oficjalny kandydat PO na prezydenta Nowego Sącza Grzegorz Fecko? Wydaje się, że pozbawiony jakichkolwiek szans na wygraną Fecko, obciążony niepopularnym szyldem PO, tworzy zasłonę dymną dla prawdziwych intencji tej partii i sympatyzujących z nią biznesowych protektorów Handzla. Na jednym z portali nowosądeckich można było przeczytać artykuł pt. „Kogo złowił Handzel w wyborcze sieci?”, a w nim, że: „Jedną z cennych zdobyczy okazał się prezes sądeckiego Newagu Zbigniew Konieczek. (…) i Adam Górski, sądecki przedsiębiorca”. Jest chyba jednak zupełnie odwrotnie… Wydaje się, że to Konieczek i Górski złowili Handzla. Dlaczego? Pytanie trzeba w tym momencie pozostawić bez odpowiedzi, ta jednak może się nasuwać sama, jeśli ktokolwiek potrafi wiązać ze sobą fakty i wyciągać wnioski. Jeśli się komuś nie podoba, to wyjeżdża do Irlandii W 2000 r. jeden z sądeckich dziennikarzy zapytał Handzla w wywiadzie telewizyjnym, „dlaczego w Nowym Sączu spędza tylko dwa dni w tygodniu, a resztę w Warszawie, czy nie aby z powodu lepszych perspektyw i wyższych zarobków?”. W odpowiedzi Handzel powiedział, że „jego zarobki nie są aż tak wysokie, kilka osób w Nowym Sączu zarabia dużo więcej”. O tym, że jest człowiekiem majętnym, można było usłyszeć od niego samego i przy okazji innych wypowiedzi medialnych w ostatnim czasie. Może właśnie dlatego, że jest człowiekiem majętnym, wydaje się, że zatracił zrozumienie dla problemów bezrobocia czy niskich zarobków, które doskwierają wciąż tak ” wiad sprzed trzech lat udzielony podczas protestów robotniczych w firmie Newag, a opisywany tu i ówdzie w Internecie. Regionalna Telewizja Kablowa zaprosiła wówczas do swojego studia ówczesnego prezesa firmy transportowej NOX-POL, czyli w tamtym czasie Ludomira Handzla. Mówiąc o problemach branży miał on wówczas odnieść się do protestów w firmie Newag. Miał stwierdzić, zastrzegając, że nie jest politykiem, i że nie musi obiecywać i opowiadać bajek, a może mówić tylko prawdę, że Polacy zawsze narzekają na niskie zarobki, bo tacy są, a zatem nie ma się za bardzo czym przejmować; że jeśli komuś się nie podoba praca za 1500 zł, to może przecież szukać pracy w Irlandii, bo nikt nikogo nie zmusza do pracy. Jego zdaniem na Zachodzie wszystko miałoby być zdrowe, a my jako Polska mielibyśmy do nich „doszlusować”, i że w związku z tym miałyby być potrzebne wyrzeczenia naszych pracowników. Miał wówczas też wyjaśnić, że on sam pracuje w Nowym Sączu, ponieważ podoba mu się tutejsze niebo… Jego receptą na uzdrowienie ówczesnej sytuacji w Newagu miało być zlecenie zadań firmie zewnętrznej i przeniesienie części produkcji do drugiego zakładu należącego do spółki w Gliwicach. Handzel miał wówczas również szczerze przyznać, że w sporze zbiorowym ze związkami zawodowymi całym sercem jest po stronie zarządu Newagu. Najgorszym rozwiązaniem miałoby być według Handzla wtrącanie się polityków w prywatne sprawy prywatnego zakładu, bo według Handzla politycy mieliby robić wszystko pod publiczkę. Przebieg przywoływanego wywiadu mówi sam za siebie i nie wymaga komentarza. Ludomir Handzel nie zakładał pewnie wówczas swojego powrotu do polityki. Czas niesie jednak ze sobą różne niespodzianki. Czy zatem teraz, idąc śladem swoich wywodów, podczas politycznych wystąpień mówi pod publiczkę…? To, co zdaniem jego PR-owców ludzie chcą usłyszeć…? Czy nadal jest tak szczery, jak wówczas w Regionalnej Telewizji Kablowej…? Ciąg dalszy nastąpi… RAFAŁ KMAK FOT. ARCH., REKLAMA. PL (SPÓŁKA) 6 Wokół nas Cmentarny biznes Kradną wszystko, co tylko mogą później spieniężyć. Ich łupem padają znicze, wieńce, stroiki, zaś okres ich szczególnej aktywności przypada na okolice Święta Zmarłych, gdy popyt na tego rodzaju „akcesoria nagrobne” jest największy. Hieny cmentarne w swej zuchwałości nie znają żadnych granic, tymczasem w Nowym Sączu są praktycznie bezkarne. Swój udział mają w tym, paradoksalnie, sami poszkodowani, którzy zazwyczaj nie zgłaszają przypadków cmentarnych kradzieży ani administracji cmentarza, ani też na policję. Panią Jadwigę spotkaliśmy na cmentarzu komunalnym przy ulicy Rejtana. Sądeczanka porządkowała grób swoich rodziców, przygotowując się już powoli do zbliżającego się dnia Wszystkich Świętych. Zapytana o swoje ewentualne doświadczenia z cmentarnymi rabusiami, rozłożyła bezradnie ręce. – W tym roku nie zdążyłam jeszcze udekorować grobów moich najbliższych, ale w poprzednich latach przekonałam się na własnej skórze, jak bezczelne potrafią być hieny – żali się. – Przed dwoma laty jeszcze na wiosnę z okazji rodzinnego święta przyozdobiliśmy groby naszych bliskich pięknymi, wielkimi zniczami w kształcie kul z „potłuczonego” szkła. Zmienialiśmy im później wkłady, cieszyły nasze oczy, ale jak się okazało, nie tylko nasze. W październiku po wartych przeszło 50 złotych każ- da ozdobach nie było już nawet śladu. Zniknęły wszystkie w tym samym czasie. Początkowo nawet myślałam, że zabrał je ktoś z naszej rodziny, żeby przed Wszystkimi Świętymi nieco je odświeżyć, ale zasięgnęłam języka i niestety okazało się, że nikt nic na ten temat nie wie. A kule już oczywiście na groby nie wróciły – dodaje ze smutkiem. W zeszłym roku sądeczankę spotkała chyba jeszcze bardziej przykra sytuacja. Dzień po pogrzebie swojej wieloletniej przyjaciółki wróciła na cmentarz, żeby odwiedzić jej grób i jakie było jej zdumienie kiedy okazało się, że zniknęła z niego wiązanka, która towarzyszyła zmarłej w jej ostatniej drodze. Ta, oraz kilka innych, najbar- dziej okazałych wieńców – jeszcze dzień wcześniej obłożony nimi kopczyk teraz wyraźnie się uszczuplił. Najwyraźniej „do akcji” wkroczyły właśnie hieny, dla których stroik czy wiązanka warte przeszło 100 złotych to łakome kąski. Nawet jeśli sprzedadzą je choćby za ułamek tej ceny pod cmentarną bramą, jest to dla nich przecież czysty zysk. – Nie ma dla nich chyba żadnych świętości! – denerwuje się pani Jadwiga i natychmiast zaznacza, że w tym roku będzie kierowała się zasadą „przezorny zawsze ubezpieczony”. Idąc za radą uczciwych sprzedawców cmentarnych akcesoriów postanowiła „znaczyć” markerem znicze, wazony, a nawet pojedyncze listeczki kwiatów wchodzących w skład wiązanek. Zapytana jednak, czy zgłosiła przypadki poprzednich kradzieży na policji albo chociażby administracji cmentarza, potrząsa przecząco głową. Podobnie, jak się okazuje, postępuje większość sądeczan. Nie wierzą, że funkcjonariuszom uda się zatrzymać rabusiów, a przedmioty, które tracą za sprawą tych ostatnich są zbyt mało wartościowe, by tracili dla nich czas fatygując się na komendę. Tymczasem policjanci są w stanie skutecznie walczyć z cmentarnymi hienami, pod warunkiem oczywiście, że wpłynie do nich oficjalne zawiadomienie. Jest to konieczne, aby mogli oni podjąć jakiekolwiek działania. W zależności od wartości przedmiotu, który utraciliśmy, jego kradzież zostanie potraktowana albo jako przestępstwo, albo wykroczenie. Na pewno zaś już sama obecność funkcjonariusza na cmentarzu sprawi, że potencjalna „hiena” poważnie się zastanowi, czy opłaca jej się taki zaplanowany wcześniej „skok”. ALA Chroń siebie i bliskich przed czadem! Kapryśna pogoda, jaka dała nam się we znaki w ciągu minionego tygodnia, przypomniała nam o zbliżającej się wielkimi krokami zimie. Coraz krótsze dni stają się również coraz chłodniejsze; temperatury, które w dzień oscylują w granicach zaledwie kilku stopni Celsjusza, w nocy od dawna już spadają poniżej zera. Zakładamy coraz cieplejsze ubrania, ale też staramy się, by w naszych domach nie brakowało ciepła – uszczelniamy lub wymieniamy okna, a do ogrzewania pomieszczeń lub budynków wykorzystujemy różne systemy grzewcze. Pamiętajmy jednak, by przed uruchomieniem naszych pieców zatroszczyć się o dokonanie przeglądu naszych instalacji oraz systemów grzewczych. Czasem niewiele brakuje, by doszło do tragedii, a żeby jej zapobiec wystarczy, żebyśmy pamiętali o podstawowych zasadach bezpieczeństwa. Nazywany jest również cichym, perfidnym zabójcą, i taki też jest sposób jego działania na ludzki organizm. Tlenek węgla, bo o nim mowa, jest substancją, która – mimo ponawianych przed nią ostrzeżeń – rokrocznie zbiera w Polsce swoje krwawe żniwo. W ubiegłym sezonie tylko w Małopolsce Straż Pożarna wyjeżdżała do pięćdziesięciu przypadków zatruć czadem. Śmierć poniosło trzynaście osób, a w jednym przyREKLAMA padku awaria pieca centralnego ogrzewania opalanego węglem i dostanie się spalin do przewodów wentylacyjnych była powodem zatrucia i hospitalizacji aż siedmiu osób. W naszym regionie pamiętamy jeszcze zapewne głośny przypadek śmiertelnego zatrucia czadem dwóch młodych osób, do jakiego doszło podczas kąpieli za zamkniętymi drzwiami łazienki w sądeckim pubie „Zdarta Płyta”. W tamtym przypadku głównym „winowajcą” był czujnik tlenku węgla, który nie zadziałał w piecyku gazowym, jednak tej tragedii równie dobrze można by było uniknąć, gdyby drzwi do pomieszczenia były uchylone. A czad, jak wspomnieliśmy na począt- ku, działa podstępnie. – Gromadzący się w pomieszczeniu tlenek węgla jest niewidocznym, pozbawionym zapachu gazem, nieco lżejszym od powietrza, trudno rozpuszczalnym w wodzie – mówi bryg. Andrzej Siekanka, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej PSP. – Ma zdolność do wyjątkowo łatwego łączenia się z hemoglobiną, dzięki czemu powstaje karboksyhemoglobina, a przez to stanowi zagrożenie dla wszystkich organizmów, które wykorzystują hemoglobinę do transportu tlenu do tkanek oraz powoduje ich niedotlenienie. Jak wyjaśnia Andrzej Siekanka, wystąpienie charakterystycznych objawów zatrucia uzależnione jest od stężenia CO w otoczeniu, rodzaju wykonywanej pracy i jej obciążenia fizycznego, a także wielu innych czynników, w tym cech indywidualnych każdego organizmu. Ryzyko zaczadzenia możemy jednak w znacznym stopniu zminimalizować, i to niekoniecznie poprzez uciekanie się do jakichś wymyślnych sposobów. Wystarczy, że będziemy pamiętać o podstawowych zasadach bezpieczeństwa. Na pewno warto zaopatrzyć się w czujniki tlenku węgla i zamontować je tam, gdzie najczęściej dochodzi do zatruć, a więc w łazience i sypialni. Przy kupnie takiego urządzenia należy jednak zwrócić szczególną uwagę na certyfikat. Przed rozpoczęciem sezonu grzewczego specjalista powinien dokonać przeglądu urządzeń grzewczych, instalacji i przewodów wentylacyjnych. Jeśli korzystamy z ogrzewania paliwem stałym (takim jak węgiel lub drzewo) przegląd przewodów spalinowych powinien się odbyć raz na 3 miesiące. W przypadku opalania za pomocą gazu lub oleju wystarczy, że będzie to raz na pół roku. Przynajmniej raz w roku należy również sprawdzić wentylację. – Nie należy zatykać kratek wentylacyjnych w drzwiach do łazienki oraz od przewodów wentylacyjnych – przestrzega Andrzej Siekanka, zwracając uwagę, że wszelkie prace naprawcze, przeróbki, modernizacje i prace konser- wacyjne przy urządzeniach na paliwo stałe, ciekłe i gazowe powinny wykonywać osoby posiadające odpowiednie kwalifikacje. Wstrzymajmy się więc na przykład z dokonywaniem wymiany butli gazowej na własną rękę. Najlepiej, jeśli powierzymy to zadanie w ręce specjalistów. Bryg. Andrzej Siekanka przypomina również, że zaczadzenie w budynkach mieszkalnych może również pośrednio powodować to, iż w okresie zimowym większość użytkowników budynków uszczelnia okna oraz drzwi przed zimnem. – W ten sposób ogranicza się wymianę powietrza, a tym samym do spalania paliwa nie dostarcza się odpowiedniej ilości tlenu. To z kolei powoduje, że następuje niepełne spalanie paliwa w urządzeniach grzewczych i tworzy się tlenek węgla, czyli czad – tłumaczy. W takich przypadkach może również dojść do zaburzenia ciągu w przewodach kominowych i wydostawania się czadu do przestrzeni mieszkalnej, a to poważnie zagraża życiu i zdrowiu mieszkańców. Obserwujemy wtedy tak zwany odwrotny ciąg powietrza w przewodach kominowych – z zewnątrz do wnętrza pomieszczenia. OPRAC. RZEPA [email protected] Kalejdoskop Rozpocznij tydzień z miastoNS.pl 7 Akademia Małego Piłkarza z nowymi strojami Na boisku liczy się talent, umiejętności i praca zespołowa. Każde podanie piłki przesądza o dalszym biegu gry. Każde podanie piłki może zbliżać do zwycięstwa. Jak zatem trenują zawodnicy Akademii Małego Piłkarza z Nowego Sącza, by jak najlepiej zaprezentować się w tym sezonie? Intensywnie i… w nowych strojach. Grający w II lidze okręgowej E1 Orlik Klub Akademia Małego Piłkarza świetnie rozpoczął nowy sezon. Starsza drużyna z rocznika 2005/2006 mecz inauguracyjny zakończyła niebywałym wynikiem, pokonując 31: 0 zespół Akademia GOAL II. Również kolejne mecze zakończyły się zwycięstwami: z Sandecją 9: 2oraz Barciczanką 14: 1 pozwoliły uplasować się zawodnikom AMP na pierwszej pozy- cji w tabeli rozgrywek. Czy kolejne spotkania również przyniosą przewa- gę i pozwolą zdobywać kolejne punkty? Chłopcy z AMP są pod opieką szkoleniowo-wychowawczą trenerów Marka i Piotra Góreckich a o formę bramkarzy dba trener Artur Sejud. Projekt Akademii Małego piłkarza skierowany jest do dzieci w wieku przedszkolnym i wczesnoszkolnym od 6 do 11 roku życia. Ważne jest, by w tak młodym wieku zaszczepić w dzieciach nie tylko pasję do piłki, ale również zasady fair play i radość czerpaną z rywalizacji na boisku. Łącząc pasję do piłki i zainteresowanie lokalną społecznością, lokalna firma – sklep KiK przygotowała dla zawodników AMP Nowy Sącz odzież sportową. – Mamy nadzieję, że w nowych strojach chłopcy sięgną po najwyższe trofea. Życzymy im samych sukcesów i trzymamy kciuki za zdobyte gole – mówi Mariusz Kulik z firmy KiK. MAT. PROM. Sport express Zamieszanie w pierwszej lidze Po rozegraniu ponad trzydziestu spotkań w pierwszej lidze hokeja Polski Związek Hokeja na Lodzie dokonał sporych zmian w terminarzu i przepisach rozgrywek. Powodem takiej nie do końca zrozumiałej decyzji jest przyłączenie do pierwszej ligi dodatkowego zespołu, tzw. drużyny akademickiej z Nowego Targu. Zespół ten powstał jako efekt współpracy MMKS Podhale i Podhalańskiej Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej. Po konsultacji z pozostałymi zespołami ligi nową drużynę dopuszczono do rozgrywek, co wywołało spore zamieszanie. Nowy zespół ma w swoim składzie obcokrajowców, więc PZHL zezwolił reszcie drużyn na wystawianie w spotkaniach dwóch zagranicznych hokeistów z rocznika 1998 lub młodszych. Zmienił się też harmonogram, zrezygnowano z rozgrywania trzeciej rundy. Najdziwniejszą chyba decyzją PZHL jest jednak wyznaczenie nowego terminu startu pierwszej lig. Oficjalnie sezon rozpoczął się 25 października, REKLAMA WYDAWCA: 4P Sp. z o.o. ul. Kościuszki 7, 33-300 Nowy Sącz Tel. 18 440 76 27, fax. 18 440 76 37 [email protected] REDAKTOR NACZELNY Rafał Kmak REDAKCJA: Marek Jaśkiewicz, Paweł Kamiński, Marek Kmak, Joanna Rzepa BIURO REKLAM 697 715 787 [email protected] SKŁAD DTP: FHUP Feniks DTP REKLAM: FHU Trasen Projekty graficzne reklam opracowane przez Trasen są wyłączną własnością tej firmy I nie mogą być wykorzystywane bez jej zgody. DRUK: Media Regionalne Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść zamieszczanych reklam i ogłoszeń. Wydawca zastrzega sobie prawo dokonywania skrótów, korekt, edycji nadesłanych materiałów, a także do publikacji materiałów w dogodnym dla redakcji czasie. a wszystkie rozegrane dotąd spotkania odbyły się awansem. Wszystkie te zmiany spowodowały, że 1928 KTH Krynica w ostatni weekend pauzowało, a najbliższe mecze hokeiści spod Góry Parkowej rozegrają dopiero 8 i 9 listopada. Sądeczanin w kadrze Norwegii Były zawodnik Rugby Club Biało-Czarni Nowy Sącz Artur Stawiarski otrzymał powołanie do reprezentacji Norwegii na mecz z Finlandią. Sądeczanin mieszka obecnie w Oslo i gra na wypożyczeniu w Blindern Rugby Club. Przed wyjazdem za granicę Stawiarski grał w młodzieżowych reprezentacjach Polski. W rodzimej lidze wyróżniał się dobrą grą w obronie w formacji młyna. – Arturowi życzymy przede wszystkim zwycięskiego pojedynku, kolejnych powołań oraz samych sukcesów zarówno w sporcie jak i w życiu prywatnym – powiedział Michał Żygłowicz z Rugby Club Biało-Czarni Nowy Sącz. Justyna Kowalczyk pomaga chorym Od początku października Justyna Kowalczyk przygotowuje się w Ramsau do zbliżającego się wielkimi krokami sezonu. Niedawno narciarka z Kasiny Wielkiej opuściła jednak na jeden dzień Austrię. Mistrzyni olimpijska przyleciała do Warszawy, by otworzyć aukcję sztabki złota, którą dostała w nagrodę za zdobycie złotego medalu olimpijskiego w Soczi od Jana Kulczyka. Sztabka waży 525 gramów i jest warta około 90 tysięcy złotych. Od kilku dni można ją licytować. Dochód ze sprzedaży tej pamiątki zostanie przekazany Towarzystwu Walki z Mukowiscydozą. – Gdy dowiedziałam się, że otrzymam sztabkę. od razu zdecydowałam oddać ją na licytację. Widziałam ją tylko dwa razy. Może trafi w ręce, które bardziej o nią zadbają – opowiada Kowalczyk. Narciarka od kilku lat wspiera chorych na mukowiscydozę. W ubiegłym roku przekazała na jego rzecz i do licytacji samochód BMW X1 wygrany w czasie rywalizacji w Pucharze Świata. Kryniczanin powołany do reprezentacji Trenerzy hokejowej reprezentacji Polski do lat 16 powołali zawodników na międzynarodowy turniej w Tychach. Szansę występu w biało-czerwonych barwach dostał jeden wychowanek KTH KM Krynica. Wśród 28 powołanych zawodników znalazł się pochodzący z Krynicy Paweł Zygmunt. Urodzony w 1999 roku zawodnik był w poprzednim sezonie jednym z najskuteczniejszych graczy KTH, strzelając 27 bramek w 13 spotkaniach. W nowych rozgrywkach występuje w niemieckim klubie Łużyckie Młode Lisy Weisswasser. Młodzieżowa kadra Polski z Zygmuntem w składzie rozpocznie zgrupowanie 5 listopada. Biało-czerwoni zmierzą się z reprezentacjami Białorusi i Armenii. Tarcza Herbowa dla sądeckich górskich ratowników W ubiegłym tygodniu podczas Sesji Rady Miasta Sekcja Nowosądeckiej Grupy Regionalnej Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego – Grupy Krynickiej odebrała Tarczę Herbową „Zasłużony Dla Miasta Nowego Sącza”. Cofnijmy się o kilkadziesiąt lat wstecz i przypomnijmy najważniejsze fakty z historii organizacji. W latach 1952-1958 sądeccy ratownicy działali w strukturze Krynickiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego, które powołano w grudniu 1952 r., a następnie przemianowano na Grupę Krynicką GOPR. Sekcja zaczęła formalnie działać od stycznia 1959 roku, terenem działania obejmując pasmo Radziejowej oraz Jaworzyny Krynickiej od Żeleźnikowej do Hali Łabowskiej. W 2000 roku Podgrupa została podzielona na Sekcje: Nowosądecką, Stary Sącz, Piwniczna. Od 2005 roku działalność Sekcji Nowosądeckiej, zwłaszcza szkolenia, są dofinansowane przez Miasto Nowy Sącz w trybie konkursowym. Aktualnie Sekcję Nowosądecką tworzy 52 ratowników ochotników i 5 kandydatów. Od stycznia 2005 kieruje nią Leszek Olech. ŹRÓDŁO: UMNS 8 reklama Poniedziałek, 27 PAŹDZIERNIKA 2014