390 NUMER TYGODNIKA MIASTO z 27 października 2014

Transkrypt

390 NUMER TYGODNIKA MIASTO z 27 października 2014
27 PAŹDZIERNIKA 2014 NR 390 ROK VIII ISSN 2084-4190
Ludomir Handzel – człowiek
na styku biznesu i polityki
REKLAMA
W NUMERZE
Cmentarny biznes
Kradną wszystko, co tylko mogą później spieniężyć. Ich łupem padają znicze, wieńce, stroiki, zaś okres ich szczególnej aktywności przypada na okolice Święta Zmarłych, gdy popyt
na tego rodzaju „akcesoria nagrobne” jest
największy. Hieny cmentarne w swej zuchwałości nie znają żadnych granic, tymczasem
w Nowym Sączu są praktycznie bezkarne.
Szczegóły str. 6
Chroń siebie ibliskich przedczadem!
fot. arch.
Polityka oraz biznes to dwa, wydawałoby się odmienne światy, z których
każdy rządzi się swoimi własnymi prawami. Idealnym rozwiązaniem byłoby,
gdyby funkcjonowały one każdy
na swoim biegunie i nie wchodziły ze
sobą nawzajem w bliższe zależności.
Zastanówmy się, jak owa kwestia wygląda w rzeczywistości. Otóż to, co odmienne, jest jednocześnie egzotyczne i pociągające, posiada swoisty, magnetyczny
urok. Żeby jednak dwa odległe światy mogły współistnieć na zasadzie symbiozy, należy jakoś je połączyć. A najlepiej jest zrobić to budując most. Most niweluje granice, optycznie zbliża do siebie oddalone
brzegi. Zacierają się granice między mnogością funkcji istanowisk –czy to politycznych, czy też biznesowych, po drodze
na drugą stronę „gubią” się gdzieś kwoty
sięgające nawet rzędu 230 mld zł. (Prywatyzacja, czyli co się stało z 230 mld zł – czytaj rozkładówka str. 4-5). Piractwo nie istnieje, jest za to nieskrępowana swoboda
twórcza, w imię której można, jak gdyby
nigdy nic, spakować sobie do plecaka
na drogę cudzą własność intelektualną
i robotniczą (Jeśli się komuś nie podoba, to
wyjeżdża do Irlandii – o recepcie na niskie zarobki w Nowym Sączu czytaj
w rozkładówce). A jeśli już maszerować,
to koniecznie w doborowym towarzystwie wpływowych, potężnych kompanów, którzy w razie potrzeby osłonią
przed niebezpieczeństwami (Kluczowe
relacje polityczno-biznesowe z milionerami
m.in. Zbigniewem Konieczkiem – czytaj w rozkładówce), ale i przy okazji
uszczkną sobie co nieco z tego wielkiego
tortu, który czeka po drugiej stronie mostu. Apetyty zaś bez wątpienia mają
ogromne, ale po kolei…
I
Andrzej Czerwiński w Towarzystwie Handzla - kandydata PO do Parlamentu Europejskiego
O związkach biznesu i polityki
Związki biznesu i polityki w ostatnich latach wydają się szczególnie podejrzane, a z całą pewnością nie należą
do najbardziej udanych, co można udowodnić na powszechnie znanych przykładach afer z ostatnich lat, choćby tzw.
„hazardowej” czy „taśmowej”. Niestety,
miejsce spotkania dwóch światów – polityki i biznesu – staje się coraz trudniejsze do określenia. Problem relacji polityki i biznesu jest trudny, ponieważ politycy posiadają dostęp do prawa i mogą je
zmieniać. Z kolei biznesowi bardzo często zależy na zmianach w prawie, które
będą dla niego korzystne.
Biznes ciągnie w stronę polityki.
Biznes interesuje się polityką
na wszystkich szczeblach, w tym również – samorządowym, ponieważ samorząd jest niezależny finansowo
na swoim terenie i dysponuje olbrzy-
mim budżetem. Takie inwestycje jak
budowa dróg czy innych obiektów infrastruktury miejskiej powstają z inicjatywy samorządów. Oczywiście decyzja o inwestycjach należy do polityków, ale już realizacja jest biznesowa.
Nie ma się więc co dziwić, że biznes
jest tak zainteresowany współpracą
z administracją publiczną. Widzi
w niej źródło ogromnych pieniędzy.
Współpraca między polityką a biznesem może przynosić obopólne korzyści. Problemem jest jedynie to, że czasami obie strony zbytnio się integrują.
A różnica między tymi dwoma profesjami jest ogromna i musimy jako wyborcy
o niej pamiętać, ponieważ w przeciwnym wypadku nie będziemy wybierać
naszych przedstawicieli, ale biznesmenów chcących poprawić swoją sytuację
finansową dzięki zdobyciu kontaktów
politycznych.
Geneza polityczno-biznesowej kariery
Interesującą na tym tle postacią wydaje się Ludomir Handzel, jak sam lubi
osobie mówić –przedsiębiorca, co należy
jednak dopowiedzieć – również polityk,
wyrosły już jako dwudziestoparolatek
na plecach Andrzeja Chronowskiego, niegdysiejszego senatora, wicemarszałka Senatu, ministra Skarbu Państwa w rządzie
Jerzego Buzka, zasiadającego m.in. w Komisji Skarbu Państwa i Infrastruktury Senatu. To były kluczowe lata dla kariery polityczno-biznesowej Handzla, który
od początku swoje losy związał z tym politykiem. Najpierw kierował jego biurem
senatorskim, potem był doradcą wicemarszałka Senatu w Warszawie, a kiedy
Chronowski został ministrem skarbu, był
szefem jego gabinetu politycznego.
Dowiedz się więcej
– rozkładówka str. 4-5
Kapryśna pogoda, jaka dała nam się we znaki
w ciągu minionego tygodnia, przypomniała
nam o zbliżającej się wielkimi krokami zimie.
Coraz krótsze dni stają się również coraz chłodniejsze; temperatury, które w dzień oscylują
w granicach zaledwie kilku stopni Celsjusza,
w nocy od dawna już spadają poniżej zera. Pamiętajmy jednak, by przed uruchomieniem naszych pieców zatroszczyć się o dokonanie przeglądu naszych instalacji oraz systemów grzewczych. Czasem niewiele brakuje, by doszło
Poradnik str. 6
do tragedii.
Młodzi z nowymi strojami
Na boisku liczy się talent, umiejętności i praca zespołowa. Każde podanie piłki przesądza
o dalszym biegu gry. Każde podanie piłki może zbliżać do zwycięstwa. Jak zatem trenują
zawodnicy Akademii Małego Piłkarza z Nowego Sącza, by jak najlepiej zaprezentować się
w tym sezonie? Intensywnie i… w nowych
strojach.
Dokończenie str. 7
REKLAMA
2
Na tapecie
Kronika
Policyjna
Sukces miasta to sukces nas wszystkich
Rozmowa z Prezydentem Nowego Sącza Ryszardem Nowakiem
Pacjent na „luzie”
Szczęście jest bodaj jedyną rzeczą na świecie, która się mnoży, gdy się nią dzieli. Pieniądze jak wiadomo szczęścia nie dają, ale
marihuana już tak. Pacjent, który 17 października w nocy trafił do limanowskiego
szpitala, miał co prawda przy sobie aż sześć
woreczków suszu roślinnego, jednak apetyt
– również ten na narkotyki – rośnie dopiero
w trakcie jedzenia. W celu dokonania cudownego rozmnożenia posiadanego przez
siebie zioła, 34-latek pierwszego skręta zaczął palić już na izbie przyjęć i namawiał personel do wspólnego delektowania się tym
specjałem. Ponieważ propozycja nie wzbudziła powszechnego entuzjazmu, oczekiwany cud nie nastąpił. Nici z dodatkowych woreczków marihuany, za to okres pobytu
na wolności 34-latka skróci się prawdopodobnie o trzy lata.
Mamy cię!
Dobrodziejstwa, jakie oferuje nam nowoczesna technika, są nie do przecenienia. Przekonał się o tym w minioną środę w Wysokiem 44-letni limanowianin, któremu pierwszeństwa przejazdu na drodze nie ustąpił
kierowca Fora. W efekcie doszło do zderzenia pojazdów, a sprawca kolizji pragnąc
uchronić się przed pokutą odjechał sobie
beztrosko w siną dal. Za swój niecny postępek jednak odpowie za sprawą nagrania
z wideo-rejestratora, którym dysponował 44-latek, a na którym widać całe zdarzenie. Policjanci szybko go namierzyli, wtedy
tez okazało się, dlaczego uciekł: miał w wydychanym powietrzu 0,4 promila alkoholu.
Podwójna ciągła
Piorun nie trafia podobno nigdy w to samo
miejsce, ale pijany już tak, i to z porażającą
precyzją. Przykład pierwszy z brzegu: 18
sierpnia, kilkanaście minut po godzinie
dwunastej, Przyszowa, pewien patrol policji
i pijany kierowca Peugeota. Przykład drugi: 17 października, kilkanaście minut
po godzinie dwunastej, Przyszowa, ten sam
patrol policji i dobrze mu już znany pijany
kierowca Peugeota. Różnica: za drugim razem nasz gagatek nie posiadał już przy sobie
prawa jazdy.
REKLAMA
Są takie kraje, jest ich większość,
gdzie sukces bez względu na to kto go
osiąga przyjmowany jest zzadowoleniem
i uznaniem. Chciałbym, aby podobnie
było w Polsce, w naszym Nowym Sączu
– tak napisał pan prezydent w oświadczeniu, które pojawiło się na stronie miasta. Czy myśli prezydent, że są tacy, którym na swoim mieście może nie zależeć?
Staram się tak nie myśleć. Uważam,
że każdy z nas, kto tutaj mieszka, pracuje, a nawet obecnie przebywa gdzieś dalej i wraca co jakiś czas, kocha Nowy
Sącz. Uważa to miasto za swoje, najlepsze, najpiękniejsze. I tak powinno być.
Jednak, wie Pan, po ostatnich tekstach
jakie publikuje jeden z portali, zarzucając miastu, że mało inwestuje i jeszcze
chwali się sukcesami, to zdecydowałem
się na takie oświadczenie. Myślę, że te
proste, wymowne słowa trafią do tych
osób, które tylko krytykują i nie potrafią
w sposób obiektywny ocenić sytuacji.
Zaznaczam, że jest to niewielka grupa,
których nazwałem marionetkami czy
też pacynkami w rękach pseudo polityków zaślepionych złością i nienawiścią.
A jak to jest panie prezydencie z tymi rankingami. Jeden tak wysoko lokuje miasto, a drugi wręcz odwrotnie?
To zależy od tego, co przy opracowywaniu takiego rankingu brano pod uwagę
i co najważniejsze, zawsze musimy patrzeć na kategorie, czyli jeśli chodzi o No-
wy Sącz to interesuje nas kategoria miast
na prawach powiatu. Nie można zestawić
na równi i oceniać Nowego Sącza z gminą
licząca pół tysiąca mieszkańców
W tej konkretnej sprawie autor publikacji powołuje się na wyniki raportu
z badań, jakie przeprowadziła pewna
komercyjna agencja konsultingowa.
Oczywiście tekst ma na celu pomniejszenie osiągnięć rozwojowych Nowego Sącza, które widać. Wystarczy
wyjść z domu i zobaczyć co się zrobiło,
co się robi, jak zmienia się Nowy Sącz.
W ciągu minionych ośmiu lat pozyskaliśmy prawie 500 mln środków zewnętrznych. To są fakty.
A wracając do tego opracowania,
z tego co wiem, to autorzy wręcz zwrócili się do mediów, aby rozpatrywali raport
całościowo, a nie uzasadniali swojego stanowiska na podstawie wyrywkowej części dokumentu i analizowali poszczegól-
Winne przepisy
W Żegiestowie od lat niszczeje
przepiękny budynek dawnego sanatorium. Szyby jeszcze są w oknach, drzwi
wejściowe jeszcze mają zamki. Trawa
i młode drzewka jeszcze nie zawładnęły
placem przed głównym budynkiem.
Jeszcze. Jak tak dalej pójdzie, to zapewne niedługo zawładną. Budynki zrujnują się zupełnie i będziemy świadkami
REKLAMA
przepięknej katastrofy niegdyś popularnego kurortu. Żegiestowskie uzdrowisko jeszcze zachwyca swą bryłą i rozmachem architektonicznym przypominającym europejskie hotele z początku XX wieku. Wciąż przyciąga oko. Turyści niezmiennie od lat pytają jak taka
perła może sobie spokojnie niszczeć
i umierać? Nijak nie mogą tego zrozu-
ne przypadki w swoich kategoriach.
Czyli?
Autorom raportu chodziło o dokonanie oceny dynamiki zmian w gminach
w ostatnim 4-leciu w poszczególnych kategoriach, a nie wskazanie najszybciej
rozwijających się gmin, jak sugeruje autor
artykułu. To zupełne pomylenie pojęć,
pytanie na ile świadome …?
O co w takim razie chodzi z tą dynamiką zmian?
W tym raporcie miasta, gminy,
które na początku badanego okresu
charakteryzowały się wysokim stopniem rozwoju, znalazły się na odległych miejscach. To proste, ich wzrost
był na początku duży i w okresie badania nie zmieniał się dynamicznie.
Natomiast awansowały małe gminy
wiejskie, które wcześniej wolno się
rozwijały i stąd ich wysokie lokaty,
a dalsze miejsca miast na prawach powiatu jak choćby Wrocławia czy Poznania, co do których nie ma przecież
wątpliwości, że są jednymi z najlepiej
rozwiniętych miast w Polsce. To, że
mamy relatywnie niski wskaźnik dynamiki zmian w zakresie infrastruktury technicznej bierze się z tego, że
Nowy Sącz charakteryzuje się wysokim poziomem rozwoju tej infrastruktury, zajmując miejsca w ostatnich latach w przedziale między 4 m.,
a 6 m. w Polsce w kategorii miast
na prawach powiatu. To znakomity
wynik! Ale autor artykułu mówi, że
białe jest czarne…
Może chodzi o to, aby nie przesadzać z rankingami?
A to już pytanie do instytucji, które
zajmują się tymi sprawami. Moim zdaniem jest to pewna ocena danej jednostki samorządowej. Dla wielu może być to
też motywacja do osiągania jeszcze lepszych wyników. Dla mnie każde wyróżnienie, które otrzymuję osobiście, czy
też odbieram w imieniu miasta, mieszkańców jest ważne. To jest zewnętrzne
i zobiektywizowane potwierdzenie ponadprzeciętnej dynamiki rozwoju. Nowy Sącz w swojej kategorii zdobywa wysokie lokaty w najbardziej prestiżowych
i wiarygodnych rankingach, w tym
dziennika „Rzeczpospolita”, tygodnika
„Newsweek”, miesięcznika „Forbes”,
„Dziennika. Gazety Prawnej”, Związku
Powiatów Polskich, a także ostatnio
– pisma „Wspólnota”, gdzie w rankingu
inwestycji w infrastrukturę techniczną
Nowy Sącz został sklasyfikowany przez
Uniwersytet Warszawski na 6 m. w Polsce. Myślę, że powinien to być powód
do satysfakcji wszystkich Sądeczan bez
względu na jakiekolwiek uprzedzenia.
To przecież sukces naszego Nowego Sącza czyli nas wszystkich.
mieć. Dopiero bąknięcie o sprawach
własnościowych wywołuje wyraz zrozumienia na ich twarzach. Bo przecież rozpraw sądowych w sprawie Żegiestowskiego zdroju odbyło się już wiele. Podobno wszystko jest ustalone, ale... brak
kluczy. Niedługo ma się odbyć rozprawa właśnie w sprawie kluczy – tak mówią. Może po niej publiczna firma, która trzyma w ręku rujnujące się sanatorium, przekaże wszystko tym, którzy
chcieliby zainwestować duże pieniądze
i odtworzyć świetność zdroju, miejscowości i Doliny Popradu. Nie wiem dlaczego się tak dzieje. Zapewne każdy ma
swoje racje ale zdumiewa mnie dobrowolne i spokojne doprowadzanie perełki do ruiny. Bo to już niemal się dokonało. Obiekty niszczeją, marnują się i rozpadają w majestacie prawa. Makabra!
No i oczywiście nikt za to nigdy nie odpowie, wszak wszystko było zgodnie
z przepisami.
RAFAŁ KMAK
AGA
Temat tygodnia
Rozpocznij tydzień z miastoNS.pl
3
11. miejsce Nowego Sącza w rankingu
Zanim przejdziemy do samego rankingu – krótki wstęp. „Dziennikarz jest
sprawozdawcą i niczym innym. Ale
w ciągu ostatniego wieku dziennikarze
przywłaszczyli sobie inną funkcję, a mianowicie występują w roli nauczycieli, kaznodziei moralności. (...) Wiara, że tak
ma być, że należy mu wierzyć, gdy nas
poucza, jest jednym z typowych zabobonów współczesnych. Dziennikarz nie jest
przecież ani specjalistą w żadnej nauce,
ani autorytetem moralnym, ani przywódcą politycznym” – tak kiedyś pisał
Józef Maria Bocheński. Sławny polski filozof, logik i historyk. Pisał to kilka dekad
temu, kiedy standardy pracy dziennikarskiej i tak były o niebo wyższe niż teraz.
Najbardziej haniebną formą jest
jednak świadome mieszanie publicystyki i informowania. Publicystyka – jak
sama nazwa wskazuje – zawiera w sobie
subiektywną ocenę rzeczywistości, informacja („news”) natomiast powinna
przedstawiać tylko fakty, ocenę wartościującą zaś pozostawić czytelnikowi.
Kiedy jednak dziennikarz sprawozdaje jakąś informację i sam pod płaszczykiem tejże informacji dokonuje wartościowania, niejako wyręczając czytelnika w ocenie, to mamy do czynienia
z manipulacją. Czytelnik nie musi sobie
zdawać sprawy, że ma do czynienia tylko z wynurzeniami zagubionego umysłu dziennikarza. Ufa temu, kogo czyta.
Czemu o tym piszemy? Bo jeden
z portali informacyjnych, piórem dziennikarza oddelegowanego wyłącznie
do pisania o nowosądeckim Ratuszu takich manipulacji dokonuje kilka razy
w tygodniu. A to znajdzie raport, i nie
poprzestanie na jego streszczeniu, by
REKLAMA
Satyryczne podsumowanie
tygodnia
Nowy Sącz - 11. miejsce wśród miast na prawach powiatu
Stary Sącz - 457. wśród miast mniejszych
Chełmiec - 508. miejsce wśród gmin wiejskich
czytelnik sam ocenił; a to gdzieś będzie
silił się na ironię. I tak w kółko.
Poniżej przedstawiamy raport pisma
samorządu terytorialnego „Wspólnota”
nt. bogactwa gmin. Ocena należy do Państwa. Autorem jest. Paweł Swianiewicz,
profesor nauk ekonomicznych, kierownik Zakładu Rozwoju i Polityki Lokalnej
na Wydziale Geografii i Studiów Regionalnych Uniwersytetu Warszawskiego
Metodologia: „Tradycyjnie pominięte zostały wpływy z dotacji celowych. Zwłaszcza w okresie tak intensywnego korzystania z funduszy unij-
nych dotacje te mają chwilowy, ale bardzo silny wpływ na wielkość dochodów.
Wpływ wielkiej dotacji inwestycyjnej
potrafi wywindować samorząd bardzo
wysoko w rankingu. Jest to jednak skok
chwilowy (incydentalny) i nie ma
związku z trwałym wzrostem zamożności” – piszą autorzy rankingu. Nie
uwzględniona została również subwencja równoważąca – tzw. janosikowe.
Cały ranking można znaleźć
pod adresem http://www.wspolnota.org.pl/rankingi/najbogatsze-samorzaPK
dy/2013/
• Wójt Chełmca Bernard Stawiarski ponoć nie chce brać udziału
w przedwyborczym prześciganiu się
na obietnice. Z tego też powodu odmówił spotkania z prezydentem Ryszardem Nowakiem oraz sądeckimi
przedsiębiorcami.
• Brak udziału w kampanii był
tak istotny, że wójt Stawiarski o swoim nie spotkaniu się z Nowakiem
wszystkich poinformował i do tego
na stronie internetowej gminy zamieścił zeskanowany list do Nowaka.
Ufffff! Brak udziału w kampanii jest
taki męczący!
• By było jeszcze śmieszniej, wójt,
by nie uczestniczyć w propagandzie
i manipulacji wyborczej, sam zorganizował spotkanie z... właścicielem firmy
Fakro Ryszardem Florkiem oraz Prezesem Sądeckiej Izby Gospodarczej Pawłem Kuklą. Nasz wskaźnik ironii pokazuje właśnie wartość maksymalną.
• Romowie z Maszkowic znów pokazali się całej Polsce w TVN-ie. Tym
razem mieli przedstawić swoją wersję
wydarzeń. Było śmiesznie i strasznie.
Płaczące kobiety, puste lodówki i w każdej izbie kolorowy telewizor.
• Cały czas stawiamy tezę, że niektórym musi być strasznie przykro, że
cała sprawa dzieje się w powiecie nowosądeckim, a nie w samym Nowym
Sączu. Ile by artykułów wtedy powstało... A tak to cisza, i wierszówek
też jakby mniej.
• Kampania samorządowa to także element humorystyczny. Tylko tu
kandydaci z niewielkim budżetem,
ale i równie małym doświadczeniem,
wymyślają dość alternatywne formy
promocji.
• Przykład z Nowego Sącza. Stanisław Cabak, lista PiS, okręg 2, miejsce nr 9: były producent prawdziwie
wiejskiej kiełbasy, nie pije, nie pali,
od 40 lat ma jedną żonę. Uczciwie dodaje, że głosującym nie załatwi posad
ani pieniędzy, a do tego ma zamiar
bronić wszystkich uczciwych ludzi
– nawet tych niewierzących.
RED.
4
Ludomir Handzel – człowiek
Trudno uznać za przypadek to, że
dwudziestoparoletni protegowany
wpływowego wówczas polityka, pełnił
funkcje w licznych radach nadzorczych spółek Skarbu Państwa, budując
podwaliny swojego majątku, np. FPiN
Wapienica (Bielsko-Biała), Zespołu
Elektrowni Wodnych Porąbka-Żar
(Międzybrodzkie Żywieckie), Zakładów Odzieżowych Conres S.A. (Rzeszów), IV Narodowego Funduszu Inwestycyjnego PROGRESS, czy wreszcie PKN ORLEN S. A., reprezentując
w każdej z tych spółek głównego akcjonariusza, czyli Skarb Państwa. Pełnił
funkcje członka Zarządu i prezesa zarządu Fabryki Wagonów Gniewczyna S.A. i Wytwórni Gazów Technicznych „Tech-Gaz” Sp. z o.o. To właśnie
wtedy tu i ówdzie słychać było, jak
czytamy, o jego „osiągnięciach” i „zakulisowych rozmowach” dotyczących
TV Puls, w której udziały miał PKN
Orlen, a także o kontaktach ze „słynnymi” prezesami PZU Życie Grzegorzem Wieczerzakiem i Władysławem
Jamrożym, co zaowocowało przesłuchaniami Handzla w sierpniu 2008 r.
Czyż nieprawdziwą jest teza, iż pierwsze grube pieniądze nasz bohater zarobił nie w prywatnym biznesie, lecz
w spółkach skarbu państwa, czyli tak
naprawdę na koszt nas wszystkich polskich podatników.
Prywatyzacja, czyli co się stało
z 230 mld zł
Podczas spotkania wyborczego Platformy Obywatelskiej jako kandydat tej
partii do Parlamentu Europejskiego
w maju 2014 r. Ludomir Handzel pozytywnie ocenił 25 lat przemian gospodarczych w Polsce oraz 10-lecie naszego
członkowstwa w UE. I jak widać… on
osobiście na tym skorzystał. Czy skorzystała na tym jednak Polska, czy skorzystali na tym zwykli Polacy?
U schyłku PRL-u mieliśmy prawie 8,5 tys. przedsiębiorstw państwowych. Według Ministerstwa Skarbu
Państwa w 2012 r. pozostało tylko 70
firm państwowych. Prawie 2 tys. zli-
“
Ludomir Handzel wydaje się
mieć jednak inne zdanie,
jakby nie dostrzegając np.
losów Fabryki Wagonów
Gniewczyna, którą w kluczowym dla przyszłych losów tego przedsiębiorstwa
współzarządzał, a która
po przekształceniach … stoi
teraz na skraju bankructwa, pracownicy pozostają
bez pensji, a ludziom
strach zagląda w oczy.
”
kwidowano, pozostałe sprzedano albo
przekazano w zarządzanie innym podmiotom. Skarb Państwa pozbył się olbrzymiego majątku. Wpływy z prywatyzacji w latach 1991–2012 wyniosły 147 mld zł. Gdyby założyć, że
wszystkie środki pochodzące z prywatyzacji zostały odłożone na lokacie
bankowej oprocentowanej na 5 proc.
w banku, to dziś stan na rachunku wynosiłby prawie 230 mld zł. W okresie,
w którym Handzel funkcjonował
w spółkach Skarbu Państwa wpływy
do budżetu z tytułu prywatyzacji były
rekordowo wysokie. Może zatem podczas wywiadów, których Handzel
ostatnio chętnie udziela, należałoby
go zapytać, ile z tych 8,5 tys. firm państwowych, w tym tych, w których zasiadał jako członek rady nadzorczej albo zarządu, stało się dobrze funkcjonującymi i dającymi pracę firmami
skutecznie zdobywającymi rynki międzynarodowe, a ile ma znane globalne
marki? Wreszcie, co się stało z kwotą 230 mld zł?
Pewnie jednak nie dowiemy się
od Handzla, zapatrzonego w rzekome
„dokonania” Platformy Obywatelskiej
na przestrzeni ostatnich lat, że na bazie 8,5 tys. przedsiębiorstw państwowych nie powstała żadna globalnie znana polska marka. Z listy 8,5 tys. firm
państwowych do tej roli aspirować może tylko jedna, czyli KGHM. Odpowiedź na drugie pytanie też jest prosta.
W minionych 20 latach 230 mld zł
z prywatyzacji zostało „przeżarte” przez
nieefektywne i drogie państwo, które
nie zadbało o efektywne mechanizmy
gromadzenia kapitału tak jak to robią
inne kraje, zwłaszcza skandynawskie.
Tymczasem politycy rządzącej PO i PSL
właśnie to zniszczyli, zniknęły przychody z prywatyzacji, zniknęły oszczędności w OFE.
Ludomir Handzel wydaje się mieć
jednak inne zdanie, jakby nie dostrzegając np. losów Fabryki Wagonów
Gniewczyna S. A., którą w kluczowym dla przyszłych losów tego przedsiębiorstwa współzarządzał, a która
po przekształceniach własnościowych
przeszła w ręce „szemranego” słowackiego biznesu o podejrzanym pochodzeniu i stoi teraz na skraju bankructwa, pracownicy pozostają bez pensji,
a ludziom strach zagląda w oczy. Raport Najwyższej Izby Kontroli poświęcony Fabryce Wagonów Gniewczyna S.A. to lektura porażająca.
Wyborczy falstart „kandydata
– pirata”
Ale wróćmy do kariery polityczno-biznesowej Ludomira Handzla. Nie
ulega wątpliwości, że to Chronowskiemu i jego ówczesnym ogromnym wpływom politycznym zawdzięczał funkcję
szefa awuesowskiej młodzieżówki
w 2001 r. i sekretarza prezydium małopolskiego Ruchu Społecznego Akcji
Wyborczej Solidarność. Mówiono
o nim wówczas „prawa ręka Chronowskiego”. Po konferencji w Letnisku
w 2001 r., kiedy został szefem Ruchu
Młodych AWS, powiedział, że najważ-
“
To ze wsparciem
Konieczka i Górskiego,
a także Andrzeja Czerwińskiego, Handzel wrócił do polityki po trzynastoletniej przerwie, kiedy
to znalazł się na liście
kandydatów Platformy
Obywatelskiej w wyborach do Parlamentu Europejskiego.
fot. fii.org.pl
Dokończenie ze str. 1
Zbigniew Konieczek (NEWAG) - długoletni współpracownik Ludomira Handzla
niejszym zadaniem awuesowskiej młodzieżówki jest przygotowanie się do jesiennych wyborów parlamentarnych
w tym samym roku. Zostało to wówczas odczytane jako deklaracja młodego Handzla, że nie chce już tylko pracować na konto starszych kolegów
po linii partyjnej, a zaczął myśleć
o swojej własnej karierze politycznej. I rzeczywiście wystartował jesienią 2001 r. do Sejmu z listy AWSP zdo-
“
Według danych
Krajowego Rejestru Sądowego Ludomir Handzel
funkcjonuje aktualnie w
siedmiu spółkach i dwóch
fundacjach.
”
bywając ostatecznie w samym Nowym
Sączu zaledwie 207 głosów, a w całym
okręgu wyborczym – 451.
Dlaczego osiągnął tak słaby wynik?
Czy tylko dlatego, że startował z odległego miejsca na liście? A może dlatego,
że nie był jeszcze powszechnie rozpoznawanym politykiem? O swoją rozpoznawalność zadbał ostatecznie w dość
osobliwy sposób w czasie ówczesnej
kampanii wyborczej. W jej ramach wykorzystał klip reklamowy: z ekranu TV
słychać było „We Are The Champions”,
a kandydat do parlamentu po chwili
mówił: „Zespół Queen, profesjonaliści
sceny muzycznej. Pora na profesjonalizm w polityce”. Tyle że, jak się okazało,
wykorzystał wspomniany utwór muzyczny do reklamówki zgoła nieprofesjonalnie, bo bez zgody na jego użycie.
„To ewidentne naruszenie praw autorskich
i oburzająca sytuacja” – mówiła wówczas Dorota Janczarska z firmy Pomaton EMI, dysponującej w Polsce prawami do nagrań grupy Queen. „Zdumiewające jest to, że kandydat do parlamentu nie
rozumie, co to znaczy piractwo” – zastanawiała się.
Bezpośrednio po wyjściu sprawy
na światło dzienne Handzel odrzucał
formułowane pod jego adresem oskarżenia o nielegalne działania, gorliwie
wskazując na m.in. Regionalną Telewi-
zję Kablową jako winną zamieszania
wokół jego osoby. Już jednak następnego dnia po opublikowaniu w Gazecie
Wyborczej artykułu pt. „Kandydat-pirat” Handzel, pouczony najprawdopodobniej przez prawników o grożącej mu
odpowiedzialności karnej za rozpowszechnianie cudzego utworu bez
uprawnienia w postaci kary grzywny,
ograniczenia lub pozbawienia wolności
do lat 2, przepraszał właścicieli praw autorskich, producenckich i praw wykonawcy oraz sądecką RTK, którą wcześniej oskarżał o brak profesjonalizmu,
a która była jedynie realizatorem spotu
zmontowanego z dostarczonego materiału. Emisja spotu została wstrzymana.
Wspomniany wyczyn przysporzył
Handzlowi wątpliwej popularności
w całej Polsce, a efektem był jego kompromitujący wynik w wyborach do Sejmu. Można zapytać, jak jego ówczesne
hasła wyborcze – nomen omen: „Wykształcenie, Profesjonalizm, Perfekcja”
miały się do nielegalnego wykorzystania
przeboju Queen?
Karuzela stanowisk i funkcji
Skompromitowany jako polityk
swoją „piracką” wpadką, w kolejnych
latach Handzel skupił się na uzupełnianiu swojego CV o kolejne spółki,
w tym m.in. wg wpisów KRS: prokurent w JJ Trans Jan Pazgan Spółka Jawna (Nowy Sącz); prezes zarządu w Zakładach Stolarki Budowlanej „Stolbud-Grybów”, których właścicielem były
już w tym czasie Zakłady Naprawcze
Taboru Kolejowego Nowy Sącz S. A.,
prokurent w tej spółce; wiceprezes zarządu w Przemysłowej Agencji Inwestycyjnej Sp. z o.o. (Katowice); prokurent w firmie Telbeskid Sp. z o.o. (Nowy Sącz); wiceprezes w firmie Intercard Sp. z o.o. (Nowy Sącz); członek rady nadzorczej w Fabryce Maszyn w Leżajsku Sp. z o.o.
Pracował jako członek zarządu
w PKP Cargo S.A. (Warszawa), jednak
już w wydaniu Dziennika Polskiego
z 11 lutego 2009 r., w artykule pt. „Spadek z kolejnego szczebla kariery” można
było przeczytać m. in.: „Walne Zgromadzenie Akcjonariuszy PKP Cargo odwołało ze składu zarządu sądeczanina Ludomira Handzla. Od maja ubiegłego roku
zajmował się strategią tej spółki. Oficjalne-
”
go powodu odwołania nie podano, ograniczając się do lakonicznego komunikatu
o zmniejszeniu składu zarządu z siedmiu
do sześciu członków”.
Handzel jest członkiem rady fundacji „Concordia” (Nowy Sącz); pracował jako prezes zarządu, obecnie jako
członek rady nadzorczej w firmie
Nox-Pol Sp. z o.o. (Nowy Sącz), obecnie jest prezesem zarządu w firmie
Telbeskid Sp. z o.o. (Nowy Sącz),
od 2010 r. jako współwłaściciel i prezes zarządu w hurtowni farmaceutycznej Elfarm Sp. z o.o. (Nowy Sącz),
od 2011 r. jako prezes zarządu w Fundacji Rozwoju Lotnictwa (Warszawa),
ponownie jako wiceprezes zarządu
w Przemysłowej Agencji Inwestycyjnej Sp. z o.o. (Katowice), jako członek
rady nadzorczej w Miasteczku Multimedialnym Sp. z o.o. (Nowy Sącz),
od 2012 r. jako współwłaściciel
w MGH Inwestycje Sp. z o.o. (Nowy
Sącz), jako współwłaściciel w HT Partner Sp. z o.o. (Nowy Sącz), od 2013 r.
jako prezes zarządu w NS Multimedia Sp. z o.o. (Nowy Sącz).
Wykształcenie, profesjonalizm,
perfekcja?
Według danych Krajowego Rejestru Sądowego Ludomir Handzel
funkcjonuje aktualnie w siedmiu
spółkach i dwóch fundacjach. Z jakim skutkiem dla jakości swojej pracy
jako np. prezes zarządu Telbeskidu Sp. z o.o. w Nowym Sączu, o której wspomina jako o podstawowym
miejscu swojego zatrudnienia? W Internecie można przeczytać wpis byłego pracownika tej firmy z 21 lutego 2012 r.:
„Co tu dużo pisać, kiedyś tam pracowałam i było nawet spoko do momentu
aż „ktoś” czegoś nie wymyślił (jakieś chore, bezsensowne pomysły) i sama się zwolniłam. Poza tym kosmiczna rotacja, średnio co 0,5 roku nowi pracownicy. Albo
sami odchodzą, albo ich wywalają.
Wszyscy wszystkich obgadują po kątach
i pod wszystkimi kopią. Prezes ma
wszystko w (…), bo ta firma to tylko jego
mała zabawka (jest prezesem kilku innych dużo większych przedsiębiorstw)
i przyjeżdża 1 raz na miesiąc pogadać
z kierownikiem, a kierownikiem jest gość,
który nie ma zielonego pojęcia o zarządzaniu ludźmi i marketingu”.
Rozpocznij tydzień z miastoNS.pl
5
na styku biznesu i polityki
To oczywiście za mało, by wyrobić
sobie zdanie na temat kompetencji zawodowych Handzla, ale w zestawieniu z nadzwyczajnie długą listą firm
bardzo odległych od siebie branż,
w których pracował i pracuje, najczęściej w krótkich przedziałach czasowych, może być wstępem do refleksji
na temat jego „wykształcenia, profesjonalizmu i perfekcji”. Brak danych
na temat przyczyn tej naprawdę rzadko spotykanej „karuzeli” zatrudnienia, jaka ma miejsce w przypadku
Handzla, pozwala tylko snuć przypuszczenia … Na „pierwszy rzut oka”
wiele okresów zatrudnienia może się
źle kojarzyć. Jak by nie było, przypadek Ludomira Handzla z całą pewnością wart jest głębszej, choć oczywiście
ostrożnej analizy.
Pomijając doświadczenia Handzla
na „karuzeli” stanowiskach i funkcjach, wiadomo, że gdy dany pracownik zostaje przez poprzednich pracodawców zwalniany, można przypuszczać, że mógł być niekompetentny, niewystarczająco dobrze wykonywał swoje
obowiązki zawodowe, a może naruszał
zasady, które panowały w firmie itd.?
Jeśli osoba sama odchodziła, to można
się domyślać, że albo nie potrafiła się
przystosować do warunków, jakie stawiało przed nią nowe miejsce pracy, albo że miała trudności z nawiązaniem
pozytywnych relacji ze współpracownikami itd. To pozwala z kolei snuć domysły, iż taki człowiek może być osobą
konfliktową, trudną we współżyciu
społecznym, może mieć deficyty w zakresie umiejętności interpersonalnych
itd. Istotne jest również to, czy okresy
zatrudnienia były zgodne z wykształceniem i są zbliżone do tego, z czym taka
osoba chciałaby związać się zawodowo
na stałe. Jeśli poprzednie prace całkiem
różniły się w zakresie branżowym, może to świadczyć o braku zaangażowania
w pracę o jednym charakterze.
Kluczowe relacje
polityczno-biznesowe
Z chronologii nadzwyczajnie długiego zestawienia spółek, w których
pracował Handzel na przestrzeni zaledwie ok. 20 lat swojej kariery zawodowej, wynika wyraźnie, że w okresie kilkuletniej protekcji ze strony Andrzeja
Chronowskiego funkcjonował on biznesowo głównie poza Nowym Sączem,
jednak od ponad 10 lat wyraźniej zorientował się na aktywność w Nowym
Sączu, wchodząc w relacje biznesowe
i jak się okazuje od jakiegoś czasu
– również polityczne z dwoma miejscowymi milionerami.
Pierwszym z nich jest Zbigniew
Konieczek, prezes zarządu firmy NEWAG S.A. (Nowy Sącz), a wcześniej
– Zakładów Naprawczych Taboru Kolejowego ZNTK Nowy Sącz S. A., gdzie
Handzel pracował jako doradca zarządu pod kierunkiem właśnie Konieczka,
a w okresie od 22.03.2004 r. do 9
stycznia 2006 r. w Zakładach Stolarki
Budowlanej „Stolbud-Grybów”, których właścicielem były w tym czasie
ZNTK Nowy Sącz S.A.
Dla zilustrowania relacji Handzel
– Konieczek warto sięgnąć do artykułu pt. „Tajemniczy kontrakt” zamieszczonego w Gazecie Krakowskiej
z dn. 22.11.2003 r., gdzie można było
przeczytać m. in.: „W nocy z czwartku
na piątek stacja benzynowa BP w Nowym Sączu stała się nietypowym miejscem na biznesowe spotkanie przedstawicieli grybowskiego Stolbudu i sądeckiego
ZNTK. Na stacji paliw pierwszy pojawił
się ubrany w dres Ludomir Handzel.
Na kogo niecierpliwie czekał, wyjaśniło
się szybko. Po kilku minutach pojawili się
Wiesław Piwowar i Zbigniew Konieczek,
przedstawiciele ZNTK, obaj na galowo
– w eleganckich garniturach. Rozłożyli
na stole opasły plik dokumentów i przystąpili do ich podpisywania. W ruch poszły pieczątki i długopisy. Panowie tak byli zaaferowani zajęciem, że nie mieli czasu
na rozmowę”.
Drugim z milionerów jest Adam
zapytać - „z tych osób…”, czyli z których?
Czy innymi słowy Ludomir Handzel
nie jest z tych osób, które głośno sprzeciwiają się rozkładowi tożsamości kobiety i mężczyzny, atakom na małżeństwo i tradycyjną rodzinę złożoną z ojca, matki i dzieci, rozkładowi społeczeństwa, próbom seksualizacji dzieci,
wprowadzaniu moralnego relatywizmu itd.? Czy Ludomir Handzel nie
jest z tych osób, które mając w pamięci
traumatyczne przeżycie katastrofy
smoleńskiej, w której zginęła elita polskich władz, generalicja i kwiat polskiej inteligencji, głośno domagają się
tego, co Polakom należne, czyli ostatecznego wyjaśnienia przyczyn tej narodowej tragedii? W skrajnie liberalnej
przestrzeni poglądów wyznaczonej
przez PO i TR nie ma miejsca dla tych
problemów żywo interesujących Polaków, w tym pewnie i wielu sądeczan.
Wybory ostatecznie przegrał z kre-
Wpływy biznesowe i polityczne znacząco ułatwiają Handzlowi karierę
Górski, posiadający sieć nieruchomości
pod wynajem w Nowym Sączu i na terenie całego kraju, a przy tym właściciel
udziałów w licznych firmach, w tym
m.in. w dwóch spółkach, w których interesy Górskiego reprezentuje Handzel
– w Miasteczku Multimedialnym Sp.
z o.o. jako członek rady nadzorczej
i w firmie NS Multimedia Sp. z o.o. jako prezes zarządu. To właśnie w pierwszej z tych spółek aktywność Handzla
jest medialnie szczególnie widoczna
w kontekście konfliktu właścicielskiego, jaki ma tam miejsce praktycznie
od 2013 r., i gdzie Handzel występuje
jako pełnomocnik Górskiego.
W sieci wpływowych protektorów
To ze wsparciem Konieczka i Górskiego, a także Andrzeja Czerwińskiego, Handzel wrócił do polityki po trzynastoletniej przerwie, kiedy to znalazł
się na liście kandydatów Platformy
Obywatelskiej w wyborach do Parlamentu Europejskiego. To wówczas już
oficjalnie po raz pierwszy umiejscowił
się ze swoimi poglądami w skrajnie liberalnej przestrzeni politycznej wyznaczonej przez Platformę Obywatelską
z jednej strony i Twój Ruch Janusza Palikota z drugiej, zastrzegając, że „bliżej
jest mu do PO niż do TR”.
Jak mówił wówczas o sobie: „Nie jestem z tych osób, które mówią na temat gender, homofobii, o samolotach”. W związku
z tą wypowiedzią należałoby go pewnie
tesem zdobywając w konserwatywno-prawicowym Nowym Sączu zaledwie 962 głosy. Ale już wówczas spekulowano, że to nie Parlament Europejski
dla Handzla był celem tych panów,
a prezydentura Nowego Sącza w nadchodzących wyborach samorządo-
“
Polacy zawsze narzekają
na niskie zarobki, bo tacy
są, a zatem nie ma się
za bardzo czym przejmować; że jeśli komuś się nie
podoba praca za 1500 zł,
to może przecież szukać pracy w Irlandii, bo nikt nikogo nie zmusza do pracy
”
wych. Kampania do Parlamentu Europejskiego miała jedynie oswoić wyborców z nieznanym mieszkańcom człowiekiem.
I rzeczywiście, ostatnie dni potwierdziły, że będzie on kandydował
na prezydenta Nowego Sącza, ale o dziwo, nie z listy Platformy Obywatelskiej,
ale stworzonej naprędce dla niepoznaki tzw. „Koalicji Nowosądeckiej”. Wydaje
się, że jest to taka swoista przynęta apolityczności i apartyjności, na którą próbuje się „złowić” wyborców w Nowym
Sączu, w większości nieprzychylnych
Platformie Obywatelskiej. To taka me-
wielu sądeczanom, którzy nie mają
szans tak jak on korzystać z owoców
biznesowo-politycznej kariery.
Na dowód braku takiego zrozumienia warto przywołać jego niesławny wy-
“
Pomijając doświadczenia Handzla na „karuzeli”
stanowiskach i funkcjach, wiadomo, że gdy dany pracownik
zostaje przez poprzednich pracodawców zwalniany, można
przypuszczać, że mógł być niekompetentny, niewystarczająco
dobrze wykonywał swoje obowiązki zawodowe, a może
naruszał zasady, które panowały w firmie itd.
toda mistyfikacji wyborczej, socjotechnika na potrzeby wyborów, ale już pewnie nie zarządzania miastem. Nie trzeba bowiem być wytrawnym obserwatorem życia politycznego w mieście, by
zauważyć, że prawdziwym zapleczem
politycznym Handzla są środowiska
związane z Platformą Obywatelską
i Twoim Ruchem Janusza Palikota. Ludzi związanych czy sympatyzujących
z PO i Twoim Ruchem odnaleźć można na listach kandydatów na radnych
Koalicji Nowosądeckiej. Jaką zatem rolę odgrywa oficjalny kandydat PO
na prezydenta Nowego Sącza Grzegorz
Fecko? Wydaje się, że pozbawiony jakichkolwiek szans na wygraną Fecko,
obciążony niepopularnym szyldem
PO, tworzy zasłonę dymną dla prawdziwych intencji tej partii i sympatyzujących z nią biznesowych protektorów
Handzla.
Na jednym z portali nowosądeckich można było przeczytać artykuł
pt. „Kogo złowił Handzel w wyborcze
sieci?”, a w nim, że: „Jedną z cennych
zdobyczy okazał się prezes sądeckiego Newagu Zbigniew Konieczek. (…) i Adam
Górski, sądecki przedsiębiorca”. Jest chyba jednak zupełnie odwrotnie… Wydaje się, że to Konieczek i Górski złowili
Handzla. Dlaczego? Pytanie trzeba
w tym momencie pozostawić bez odpowiedzi, ta jednak może się nasuwać
sama, jeśli ktokolwiek potrafi wiązać
ze sobą fakty i wyciągać wnioski.
Jeśli się komuś nie podoba,
to wyjeżdża do Irlandii
W 2000 r. jeden z sądeckich dziennikarzy zapytał Handzla w wywiadzie
telewizyjnym, „dlaczego w Nowym Sączu spędza tylko dwa dni w tygodniu,
a resztę w Warszawie, czy nie aby z powodu lepszych perspektyw i wyższych
zarobków?”. W odpowiedzi Handzel
powiedział, że „jego zarobki nie są aż
tak wysokie, kilka osób w Nowym Sączu zarabia dużo więcej”. O tym, że jest
człowiekiem majętnym, można było
usłyszeć od niego samego i przy okazji
innych wypowiedzi medialnych
w ostatnim czasie. Może właśnie dlatego, że jest człowiekiem majętnym, wydaje się, że zatracił zrozumienie dla
problemów bezrobocia czy niskich zarobków, które doskwierają wciąż tak
”
wiad sprzed trzech lat udzielony podczas protestów robotniczych w firmie
Newag, a opisywany tu i ówdzie w Internecie. Regionalna Telewizja Kablowa zaprosiła wówczas do swojego studia ówczesnego prezesa firmy transportowej NOX-POL, czyli w tamtym czasie Ludomira Handzla. Mówiąc o problemach branży miał on wówczas odnieść się do protestów w firmie Newag.
Miał stwierdzić, zastrzegając, że nie jest
politykiem, i że nie musi obiecywać
i opowiadać bajek, a może mówić tylko
prawdę, że Polacy zawsze narzekają
na niskie zarobki, bo tacy są, a zatem
nie ma się za bardzo czym przejmować; że jeśli komuś się nie podoba praca za 1500 zł, to może przecież szukać
pracy w Irlandii, bo nikt nikogo nie
zmusza do pracy. Jego zdaniem na Zachodzie wszystko miałoby być zdrowe,
a my jako Polska mielibyśmy do nich
„doszlusować”, i że w związku z tym
miałyby być potrzebne wyrzeczenia naszych pracowników. Miał wówczas też
wyjaśnić, że on sam pracuje w Nowym
Sączu, ponieważ podoba mu się tutejsze niebo… Jego receptą na uzdrowienie ówczesnej sytuacji w Newagu miało
być zlecenie zadań firmie zewnętrznej
i przeniesienie części produkcji do drugiego zakładu należącego do spółki
w Gliwicach. Handzel miał wówczas
również szczerze przyznać, że w sporze
zbiorowym ze związkami zawodowymi całym sercem jest po stronie zarządu Newagu. Najgorszym rozwiązaniem miałoby być według Handzla
wtrącanie się polityków w prywatne
sprawy prywatnego zakładu, bo według Handzla politycy mieliby robić
wszystko pod publiczkę.
Przebieg przywoływanego wywiadu mówi sam za siebie i nie wymaga
komentarza. Ludomir Handzel nie zakładał pewnie wówczas swojego powrotu do polityki. Czas niesie jednak ze sobą różne niespodzianki. Czy zatem teraz, idąc śladem swoich wywodów,
podczas politycznych wystąpień mówi
pod publiczkę…? To, co zdaniem jego
PR-owców ludzie chcą usłyszeć…? Czy
nadal jest tak szczery, jak wówczas
w Regionalnej Telewizji Kablowej…?
Ciąg dalszy nastąpi…
RAFAŁ KMAK
FOT. ARCH., REKLAMA. PL
(SPÓŁKA)
6
Wokół nas
Cmentarny biznes
Kradną wszystko, co tylko mogą
później spieniężyć. Ich łupem padają
znicze, wieńce, stroiki, zaś okres ich
szczególnej aktywności przypada
na okolice Święta Zmarłych, gdy popyt na tego rodzaju „akcesoria nagrobne” jest największy. Hieny cmentarne w swej zuchwałości nie znają
żadnych granic, tymczasem w Nowym
Sączu są praktycznie bezkarne. Swój
udział mają w tym, paradoksalnie, sami poszkodowani, którzy zazwyczaj
nie zgłaszają przypadków cmentarnych kradzieży ani administracji
cmentarza, ani też na policję.
Panią Jadwigę spotkaliśmy
na cmentarzu komunalnym przy ulicy Rejtana. Sądeczanka porządkowała
grób swoich rodziców, przygotowując
się już powoli do zbliżającego się dnia
Wszystkich Świętych. Zapytana o swoje ewentualne doświadczenia
z cmentarnymi rabusiami, rozłożyła
bezradnie ręce. – W tym roku nie zdążyłam jeszcze udekorować grobów moich najbliższych, ale w poprzednich latach przekonałam się na własnej skórze, jak bezczelne potrafią być hieny – żali się.
– Przed dwoma laty jeszcze na wiosnę
z okazji rodzinnego święta przyozdobiliśmy groby naszych bliskich pięknymi,
wielkimi zniczami w kształcie kul z „potłuczonego” szkła. Zmienialiśmy im później wkłady, cieszyły nasze oczy, ale jak
się okazało, nie tylko nasze. W październiku po wartych przeszło 50 złotych każ-
da ozdobach nie było już nawet śladu.
Zniknęły wszystkie w tym samym czasie. Początkowo nawet myślałam, że zabrał je ktoś z naszej rodziny, żeby
przed Wszystkimi Świętymi nieco je odświeżyć, ale zasięgnęłam języka i niestety okazało się, że nikt nic na ten temat
nie wie. A kule już oczywiście na groby
nie wróciły – dodaje ze smutkiem.
W zeszłym roku sądeczankę spotkała
chyba jeszcze bardziej przykra sytuacja. Dzień po pogrzebie swojej wieloletniej przyjaciółki wróciła na cmentarz, żeby odwiedzić jej grób i jakie
było jej zdumienie kiedy okazało się,
że zniknęła z niego wiązanka, która
towarzyszyła zmarłej w jej ostatniej
drodze. Ta, oraz kilka innych, najbar-
dziej okazałych wieńców – jeszcze
dzień wcześniej obłożony nimi kopczyk teraz wyraźnie się uszczuplił.
Najwyraźniej „do akcji” wkroczyły
właśnie hieny, dla których stroik czy
wiązanka warte przeszło 100 złotych
to łakome kąski. Nawet jeśli sprzedadzą je choćby za ułamek tej ceny
pod cmentarną bramą, jest to dla nich
przecież czysty zysk. – Nie ma dla
nich chyba żadnych świętości! – denerwuje się pani Jadwiga i natychmiast
zaznacza, że w tym roku będzie kierowała się zasadą „przezorny zawsze
ubezpieczony”. Idąc za radą uczciwych sprzedawców cmentarnych akcesoriów postanowiła „znaczyć” markerem znicze, wazony, a nawet pojedyncze listeczki kwiatów wchodzących w skład wiązanek. Zapytana jednak, czy zgłosiła przypadki poprzednich kradzieży na policji albo chociażby administracji cmentarza, potrząsa
przecząco głową. Podobnie, jak się
okazuje, postępuje większość sądeczan. Nie wierzą, że funkcjonariuszom uda się zatrzymać rabusiów,
a przedmioty, które tracą za sprawą
tych ostatnich są zbyt mało wartościowe, by tracili dla nich czas fatygując
się na komendę. Tymczasem policjanci są w stanie skutecznie walczyć
z cmentarnymi hienami, pod warunkiem oczywiście, że wpłynie do nich
oficjalne zawiadomienie. Jest to konieczne, aby mogli oni podjąć jakiekolwiek działania. W zależności
od wartości przedmiotu, który utraciliśmy, jego kradzież zostanie potraktowana albo jako przestępstwo, albo wykroczenie. Na pewno zaś już sama
obecność funkcjonariusza na cmentarzu sprawi, że potencjalna „hiena” poważnie się zastanowi, czy opłaca jej się
taki zaplanowany wcześniej „skok”.
ALA
Chroń siebie i bliskich przed czadem!
Kapryśna pogoda, jaka dała nam się
we znaki w ciągu minionego tygodnia,
przypomniała nam o zbliżającej się wielkimi krokami zimie. Coraz krótsze dni
stają się również coraz chłodniejsze;
temperatury, które w dzień oscylują
w granicach zaledwie kilku stopni Celsjusza, w nocy od dawna już spadają poniżej zera. Zakładamy coraz cieplejsze
ubrania, ale też staramy się, by w naszych domach nie brakowało ciepła
– uszczelniamy lub wymieniamy okna,
a do ogrzewania pomieszczeń lub budynków wykorzystujemy różne systemy
grzewcze. Pamiętajmy jednak, by
przed uruchomieniem naszych pieców
zatroszczyć się o dokonanie przeglądu
naszych instalacji oraz systemów grzewczych. Czasem niewiele brakuje, by doszło do tragedii, a żeby jej zapobiec wystarczy, żebyśmy pamiętali o podstawowych zasadach bezpieczeństwa.
Nazywany jest również cichym,
perfidnym zabójcą, i taki też jest sposób
jego działania na ludzki organizm. Tlenek węgla, bo o nim mowa, jest substancją, która – mimo ponawianych
przed nią ostrzeżeń – rokrocznie zbiera
w Polsce swoje krwawe żniwo. W ubiegłym sezonie tylko w Małopolsce Straż
Pożarna wyjeżdżała do pięćdziesięciu
przypadków zatruć czadem. Śmierć poniosło trzynaście osób, a w jednym przyREKLAMA
padku awaria pieca centralnego ogrzewania opalanego węglem i dostanie się
spalin do przewodów wentylacyjnych
była powodem zatrucia i hospitalizacji
aż siedmiu osób. W naszym regionie pamiętamy jeszcze zapewne głośny przypadek śmiertelnego zatrucia czadem
dwóch młodych osób, do jakiego doszło
podczas kąpieli za zamkniętymi
drzwiami łazienki w sądeckim pubie
„Zdarta Płyta”. W tamtym przypadku
głównym „winowajcą” był czujnik tlenku węgla, który nie zadziałał w piecyku
gazowym, jednak tej tragedii równie dobrze można by było uniknąć, gdyby
drzwi do pomieszczenia były uchylone.
A czad, jak wspomnieliśmy na począt-
ku, działa podstępnie. – Gromadzący się
w pomieszczeniu tlenek węgla jest niewidocznym, pozbawionym zapachu gazem,
nieco lżejszym od powietrza, trudno rozpuszczalnym w wodzie – mówi bryg. Andrzej Siekanka, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej PSP. – Ma zdolność do wyjątkowo łatwego łączenia się
z hemoglobiną, dzięki czemu powstaje karboksyhemoglobina, a przez to stanowi zagrożenie dla wszystkich organizmów, które
wykorzystują hemoglobinę do transportu
tlenu do tkanek oraz powoduje ich niedotlenienie. Jak wyjaśnia Andrzej Siekanka, wystąpienie charakterystycznych
objawów zatrucia uzależnione jest
od stężenia CO w otoczeniu, rodzaju
wykonywanej pracy i jej obciążenia fizycznego, a także wielu innych czynników, w tym cech indywidualnych każdego organizmu.
Ryzyko zaczadzenia możemy jednak w znacznym stopniu zminimalizować, i to niekoniecznie poprzez uciekanie się do jakichś wymyślnych sposobów.
Wystarczy, że będziemy pamiętać o podstawowych zasadach bezpieczeństwa.
Na pewno warto zaopatrzyć się w czujniki tlenku węgla i zamontować je tam,
gdzie najczęściej dochodzi do zatruć,
a więc w łazience i sypialni. Przy kupnie takiego urządzenia należy jednak
zwrócić szczególną uwagę na certyfikat.
Przed rozpoczęciem sezonu grzewczego
specjalista powinien dokonać przeglądu
urządzeń grzewczych, instalacji i przewodów wentylacyjnych. Jeśli korzystamy z ogrzewania paliwem stałym (takim
jak węgiel lub drzewo) przegląd przewodów spalinowych powinien się odbyć
raz na 3 miesiące. W przypadku opalania za pomocą gazu lub oleju wystarczy,
że będzie to raz na pół roku. Przynajmniej raz w roku należy również sprawdzić wentylację. – Nie należy zatykać
kratek wentylacyjnych w drzwiach do łazienki oraz od przewodów wentylacyjnych
– przestrzega Andrzej Siekanka, zwracając uwagę, że wszelkie prace naprawcze,
przeróbki, modernizacje i prace konser-
wacyjne przy urządzeniach na paliwo
stałe, ciekłe i gazowe powinny wykonywać osoby posiadające odpowiednie
kwalifikacje. Wstrzymajmy się więc
na przykład z dokonywaniem wymiany
butli gazowej na własną rękę. Najlepiej,
jeśli powierzymy to zadanie w ręce specjalistów.
Bryg. Andrzej Siekanka przypomina również, że zaczadzenie w budynkach mieszkalnych może również pośrednio powodować to, iż w okresie zimowym większość użytkowników budynków uszczelnia okna oraz drzwi
przed zimnem. – W ten sposób ogranicza
się wymianę powietrza, a tym samym
do spalania paliwa nie dostarcza się odpowiedniej ilości tlenu. To z kolei powoduje,
że następuje niepełne spalanie paliwa
w urządzeniach grzewczych i tworzy się
tlenek węgla, czyli czad – tłumaczy.
W takich przypadkach może również
dojść do zaburzenia ciągu w przewodach kominowych i wydostawania się
czadu do przestrzeni mieszkalnej, a to
poważnie zagraża życiu i zdrowiu
mieszkańców. Obserwujemy wtedy tak
zwany odwrotny ciąg powietrza w przewodach kominowych – z zewnątrz
do wnętrza pomieszczenia.
OPRAC. RZEPA
[email protected]
Kalejdoskop
Rozpocznij tydzień z miastoNS.pl
7
Akademia Małego Piłkarza z nowymi strojami
Na boisku liczy się talent, umiejętności i praca zespołowa. Każde podanie piłki przesądza o dalszym biegu
gry. Każde podanie piłki może zbliżać
do zwycięstwa. Jak zatem trenują zawodnicy Akademii Małego Piłkarza
z Nowego Sącza, by jak najlepiej zaprezentować się w tym sezonie? Intensywnie i… w nowych strojach.
Grający w II lidze okręgowej E1 Orlik Klub Akademia Małego Piłkarza
świetnie rozpoczął nowy sezon. Starsza
drużyna z rocznika 2005/2006 mecz
inauguracyjny zakończyła niebywałym
wynikiem, pokonując 31: 0 zespół Akademia GOAL II. Również kolejne mecze zakończyły się zwycięstwami: z Sandecją 9: 2oraz Barciczanką
14: 1 pozwoliły uplasować się zawodnikom AMP na pierwszej pozy-
cji w tabeli rozgrywek. Czy kolejne
spotkania również przyniosą przewa-
gę i pozwolą zdobywać kolejne punkty? Chłopcy z AMP są pod opieką
szkoleniowo-wychowawczą trenerów
Marka i Piotra Góreckich a o formę
bramkarzy dba trener Artur Sejud.
Projekt Akademii Małego piłkarza
skierowany jest do dzieci w wieku
przedszkolnym i wczesnoszkolnym
od 6 do 11 roku życia. Ważne jest, by
w tak młodym wieku zaszczepić w dzieciach nie tylko pasję do piłki, ale również zasady fair play i radość czerpaną
z rywalizacji na boisku. Łącząc pasję
do piłki i zainteresowanie lokalną społecznością, lokalna firma – sklep KiK
przygotowała dla zawodników AMP
Nowy Sącz odzież sportową. – Mamy
nadzieję, że w nowych strojach chłopcy sięgną po najwyższe trofea. Życzymy im samych sukcesów i trzymamy kciuki za zdobyte gole – mówi Mariusz Kulik z firmy KiK.
MAT. PROM.
Sport express
Zamieszanie w pierwszej lidze
Po rozegraniu ponad trzydziestu spotkań
w pierwszej lidze hokeja Polski Związek
Hokeja na Lodzie dokonał sporych zmian
w terminarzu i przepisach rozgrywek. Powodem takiej nie do końca zrozumiałej decyzji jest przyłączenie do pierwszej ligi dodatkowego zespołu, tzw. drużyny akademickiej z Nowego Targu. Zespół ten powstał jako efekt współpracy MMKS Podhale i Podhalańskiej Państwowej Wyższej
Szkoły Zawodowej. Po konsultacji z pozostałymi zespołami ligi nową drużynę dopuszczono do rozgrywek, co wywołało spore zamieszanie. Nowy zespół ma w swoim
składzie obcokrajowców, więc PZHL zezwolił reszcie drużyn na wystawianie w spotkaniach dwóch zagranicznych hokeistów
z rocznika 1998 lub młodszych. Zmienił się
też harmonogram, zrezygnowano z rozgrywania trzeciej rundy. Najdziwniejszą chyba
decyzją PZHL jest jednak wyznaczenie nowego terminu startu pierwszej lig. Oficjalnie
sezon rozpoczął się 25 października,
REKLAMA
WYDAWCA: 4P Sp. z o.o.
ul. Kościuszki 7, 33-300 Nowy Sącz
Tel. 18 440 76 27, fax. 18 440 76 37
[email protected]
REDAKTOR NACZELNY
Rafał Kmak
REDAKCJA:
Marek Jaśkiewicz, Paweł Kamiński, Marek
Kmak, Joanna Rzepa
BIURO REKLAM
697 715 787
[email protected]
SKŁAD DTP: FHUP Feniks
DTP REKLAM: FHU Trasen
Projekty graficzne reklam opracowane przez
Trasen są wyłączną własnością tej firmy I nie
mogą być wykorzystywane bez jej zgody.
DRUK: Media Regionalne
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za
treść zamieszczanych reklam i ogłoszeń.
Wydawca zastrzega sobie prawo dokonywania skrótów, korekt, edycji nadesłanych
materiałów, a także do publikacji materiałów w dogodnym dla redakcji czasie.
a wszystkie rozegrane dotąd spotkania odbyły się awansem. Wszystkie te zmiany
spowodowały, że 1928 KTH Krynica
w ostatni weekend pauzowało, a najbliższe
mecze hokeiści spod Góry Parkowej rozegrają dopiero 8 i 9 listopada.
Sądeczanin w kadrze Norwegii
Były zawodnik Rugby Club Biało-Czarni Nowy Sącz Artur Stawiarski otrzymał powołanie do reprezentacji Norwegii na mecz
z Finlandią. Sądeczanin mieszka obecnie
w Oslo i gra na wypożyczeniu w Blindern
Rugby Club. Przed wyjazdem za granicę
Stawiarski grał w młodzieżowych reprezentacjach Polski. W rodzimej lidze wyróżniał
się dobrą grą w obronie w formacji młyna.
– Arturowi życzymy przede wszystkim zwycięskiego pojedynku, kolejnych powołań
oraz samych sukcesów zarówno w sporcie
jak i w życiu prywatnym – powiedział Michał Żygłowicz z Rugby Club Biało-Czarni
Nowy Sącz.
Justyna Kowalczyk pomaga chorym
Od początku października Justyna Kowalczyk przygotowuje się w Ramsau do zbliżającego się wielkimi krokami sezonu. Niedawno narciarka z Kasiny Wielkiej opuściła
jednak na jeden dzień Austrię. Mistrzyni
olimpijska przyleciała do Warszawy, by
otworzyć aukcję sztabki złota, którą dostała w nagrodę za zdobycie złotego medalu
olimpijskiego w Soczi od Jana Kulczyka.
Sztabka waży 525 gramów i jest warta około 90 tysięcy złotych. Od kilku dni można ją
licytować. Dochód ze sprzedaży tej pamiątki zostanie przekazany Towarzystwu Walki
z Mukowiscydozą. – Gdy dowiedziałam się,
że otrzymam sztabkę. od razu zdecydowałam oddać ją na licytację. Widziałam ją tylko dwa razy. Może trafi w ręce, które bardziej o nią zadbają – opowiada Kowalczyk.
Narciarka od kilku lat wspiera chorych
na mukowiscydozę. W ubiegłym roku przekazała na jego rzecz i do licytacji samochód BMW X1 wygrany w czasie rywalizacji
w Pucharze Świata.
Kryniczanin powołany
do reprezentacji
Trenerzy hokejowej reprezentacji Polski
do lat 16 powołali zawodników na międzynarodowy turniej w Tychach. Szansę występu w biało-czerwonych barwach dostał jeden wychowanek KTH KM Krynica.
Wśród 28 powołanych zawodników znalazł
się pochodzący z Krynicy Paweł Zygmunt.
Urodzony w 1999 roku zawodnik był w poprzednim sezonie jednym z najskuteczniejszych graczy KTH, strzelając 27 bramek
w 13 spotkaniach. W nowych rozgrywkach
występuje w niemieckim klubie Łużyckie
Młode Lisy Weisswasser. Młodzieżowa kadra Polski z Zygmuntem w składzie rozpocznie zgrupowanie 5 listopada. Biało-czerwoni zmierzą się z reprezentacjami
Białorusi i Armenii.
Tarcza Herbowa dla
sądeckich górskich
ratowników
W ubiegłym tygodniu podczas Sesji
Rady Miasta Sekcja Nowosądeckiej Grupy Regionalnej Górskiego Ochotniczego
Pogotowia Ratunkowego – Grupy Krynickiej odebrała Tarczę Herbową „Zasłużony Dla Miasta Nowego Sącza”. Cofnijmy się o kilkadziesiąt lat wstecz
i przypomnijmy najważniejsze fakty
z historii organizacji.
W latach 1952-1958 sądeccy ratownicy działali w strukturze Krynickiego
Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego,
które powołano w grudniu 1952 r.,
a następnie przemianowano na Grupę
Krynicką GOPR. Sekcja zaczęła formalnie działać od stycznia 1959 roku, terenem działania obejmując pasmo Radziejowej oraz Jaworzyny Krynickiej od Żeleźnikowej do Hali Łabowskiej. W 2000
roku Podgrupa została podzielona
na Sekcje: Nowosądecką, Stary Sącz,
Piwniczna. Od 2005 roku działalność
Sekcji Nowosądeckiej, zwłaszcza szkolenia, są dofinansowane przez Miasto Nowy Sącz w trybie konkursowym.
Aktualnie Sekcję Nowosądecką
tworzy 52 ratowników ochotników i 5
kandydatów. Od stycznia 2005 kieruje
nią Leszek Olech.
ŹRÓDŁO: UMNS
8
reklama
Poniedziałek, 27 PAŹDZIERNIKA 2014

Podobne dokumenty