Adwent - Franciszkanie Bronowice

Transkrypt

Adwent - Franciszkanie Bronowice
NIE SAMYM CHLEBEM...
Biuletyn Parafii p.w. Stygmatów Świętego Franciszka z Asyżu, Kraków – Bronowice Wielkie
nr 72
Adwent
grudzień 2013
egzemplarz bezpłatny
www.franciszkanie-bronowice.pl
LIST DO MOICH PARAFIAN
(7)
Kochani!
Podniosłym hymnem „Ciebie Boga wysławiamy”, zakończyliśmy w uroczystość Chrystusa Króla Wszechświata, Rok Wiary, ogłoszony
dla całego Kościoła przez papieża Benedykta XVI. Dziś już każdy z nas musi podjąć we
własnym sumieniu dalszą refleksję, w jaki sposób odpowie Bogu na ten bezcenny dar wiary w swoim codziennym życiu. Czy będzie ona
prawdziwym światłem, jaśniejącym pośród
mroków tego świata, czy tylko ledwie tlącą się
pochodnią w zakamarkach duszy, aby do końca
nie pobłądzić w bezczynnej szarości narzekań
i żalów. Ojciec Święty Franciszek napisał: „Kto
wierzy, widzi; widzi dzięki światłu oświecającemu cały przebieg drogi, ponieważ przychodzi
ono do nas od zmartwychwstałego Chrystusa,
niezachodzącej nigdy gwiazdy porannej” (Lumen fidei, 1). Warto nieustannie pamiętać, iż
siła wiary wspierana jest zawsze ludzką miłością i dobrocią. Tę przestrzeń dopełnia nadzieja, która ludzki wzrok kieruje w stronę nieba,
gdzie adwentowa gwiazda rozpala na nowo tęsknotę serc, czekających narodzin Boga pośród
ludzi. Tak wiele dzieje się dobra w nas i pośród
nas. A mimo to, potrzeba nieustannie czujności, by nie dać się zwieść zakusom szatana i zła,
które z takim hukiem i impetem, wdzierają się
wciąż do naszych rodzinnych domów, kościołów i sumień. Tej właśnie czujności domagał
się św. Piotr, pisząc w liście do chrześcijan, zamieszkujących północne prowincje Azji Mniejszej: „Bądźcie trzeźwi! Czuwajcie! Przeciwnik
wasz, diabeł, jak lew ryczący krąży, szukając,
kogo pożreć. Mocni w wierze przeciwstawcie się
jemu” (1P 5, 8-9). Szeroko otwartymi oczami
wiary, chcemy więc na nowo rozpocząć i przeżywać Adwent. Nie bądźmy sobą zmęczeni! Nie
bądźmy zmęczeni Bogiem! Warto podjąć każdy
trud, który zaprowadzi nas do Betlejem, aby
zobaczyć nowonarodzone Dziecię i oddać Mu
pokłon oraz cześć, jako Panu i Zbawicielowi
wszelkiego stworzenia. Budujmy razem, parafialną wspólnotę silnej wiary, bez jakichkolwiek uprzedzeń. Wspólnotę zdolną do dawania
osobistego świadectwa, a także coraz pełniej
świadomą swojej ewangelizacyjnej misji i zadań, ponieważ „wszyscy ochrzczeni, wierzący
w Chrystusa, jesteśmy powołani, aby słowem
i życiem głosić Ewangelię, przyczyniając się do
wzrostu Kościoła, którego cząstką jesteśmy.
Ewangelizacja, która jest wciąż nowa, jest
dziełem Chrystusa i Ducha Świętego, ale też
jest naszym zadaniem, bo nas Chrystus wybrał
i wciąż posyła. Nowa ewangelizacja to świadectwo o Chrystusie w formach starych i nowych, to budowanie królestwa Bożego z nową
gorliwością, indywidualnie i we wspólnocie
z braćmi” (bp Jan Szkodoń). Życzę wszystkim
głębokich adwentowych przeżyć z Bogiem,
w Bogu i w ludzkiej solidarności. Niech nikomu
nie zabraknie światła lampy, które rozświetli drzwi serc, czekających rychłego nadejścia
Zbawiciela.
Ojciec Proboszcz
POLSCY MISJONARZE
Od 20 do 26 października obchodziliśmy Tydzień Misyjny. W tych dniach w sposób szczególny modliliśmy się za dzieło misyjne Kościoła i misjonarzy, zwłaszcza naszych rodaków. Obecnie jest ponad
dwa tysiące misjonarzy i misjonarek z Polski, którzy pracują w 97 krajach. Są wśród nich przede
wszystkim zakonnicy i siostry zakonne, a także blisko 300 kapłanów diecezjalnych i kilkadziesiąt
osób świeckich. W Centrum Formacji Misyjnej w Warszawie przygotowują się 33 osoby, które pragną
wyjechać w przyszłym roku do różnych krajów misyjnych.
Nr 72
Nie samym chlebem...
Adwent
ROZMAWIAĆ Z BOGIEM
„Bóg zawsze podnosi słuchawkę,
bez względu na to, ile czasu upłynęło od ostatniej rozmowy”
Paul Johnson
Bóg stworzył człowieka na wzór i podobieństwo swoje,
powierzył mu pieczę nad ziemskim światem, nadał prawa
Dekalogu, zaufał mu w swojej bezgranicznej, odwiecznej
miłości. Czuwa nad nim, jest w nim i obok niego, obser‑
wuje z ojcowską troską jego poczynania i pragnie stałego
wzajemnego kontaktu. Takim kontaktem jest rozmowa
modlitewna.
Ze względu na niewymierną w czasie i przestrzeni łącz‑
ność człowieka z Bogiem, ofiarowano nam „telefon zaufa‑
nia” – modlitwę, proszącą o podniesienie słuchawki, aby
usłyszeć Boży głos i otrzymać odpowiedź na nurtujące wąt‑
pliwości życiowe.
Bezmierna miłość Boża nie wyznacza czasu i miejsca
owej rozmowy, może ona dokonać się zawsze, kiedy od‑
czuwamy potrzebę kontaktu osobistego, nawet po upływie
długiego czasu milczenia spowodowanego chwilową utratą
wiary, buntem człowieka wobec Stwórcy, czeka On gotowy
wysłuchać prośbę, skargę, dziękczynienie czy psalm po‑
chwalny.
„Modlitwa jest siostrą ptaków” stwierdził amerykański
filozof i psycholog William James (1842–1910). Taka defi‑
nicja modlitwy charakteryzuje jej wzlot ku niebu, jeśli ula‑
tuje z czystego serca, nic nie może zakłócić tego lotu.
Rozmowa z Bogiem zbliży człowieka do Niego poprzez
świadomą kontemplację łączności: Bóg – człowiek, pro‑
wadzącą do pojęcia rzeczy niepojętych i ułatwiającą prze‑
strzeganie prawa Boskiego.
Ojciec Święty Franciszek, podczas Eucharystii sprawo‑
wanej w Domu św. Marty (cyt. za „Nasz Dziennik” z dn.
18.10.2013, s. 13) przestrzegał wiernych przed zaniedba‑
niem modlitewnym – „Jeśli nie ma modlitwy, to zawsze
zamykasz drzwi”, bo kiedy się modlimy drzwi są otwarte.
Podkreślił też kwestię odpowiedniej postawy modlitewnej,
tzn. odrzucenia modlitwy będącej jedynie bezdusznym od‑
mawianiem tekstów modlitewnych (jak ongiś faryzeusze
czynili) bez osobistego duchowego zaangażowania, modli‑
twę winna charakteryzować ciągłość, pokora, szczerość.
„Modlitwa to broń słabych, głodujących, bezsilnych, za‑
gubionych i wątpiących” (Paul Johnson 1928 – angielski pi‑
sarz, dziennikarz). Dodałabym jeszcze, że jest bronią przed
złem, kłamstwem i przemocą. Pozwala wznieść się na wy‑
żyny dobra i piękna, czyni dobro bliźnim, nie potrzebuje
wielu słów, ale wielu dobrych uczynków, jest wszędzie i za‑
wsze utrzymuje naszą łączność z Bogiem, bez której trudno
osiągnąć szczęście wiekuiste.
Tego zdania jest poetka i eseistka Anna Kamieńska
(1920–1986) określająca modlitwę w słowach: „aż tak na‑
uczyć się modlić, że nie będzie już nam potrzebna mo‑
dlitwa, że modlitwą stanie się nasz oddech, każde wes‑
tchnienie, każda myśl, każda praca, każdy uczynek, każdy
uśmiech, każda miłość”.
2
Czyż można sobie wyobrazić wspanialszą modlitwę po‑
nad ustawiczne modlenie się własnym życiem i składaniem
go z ufnością w ręce Stwórcy?
Przysłowie angielskie mówi: „najlepiej modli się ten,
kto uczciwie żyje”.
„Nie módlcie się o łatwe życie. Módlcie się, żebyście byli
silniejszymi” pisze John Fitzgerald Kennedy. To słuszne
stwierdzenie, człowiek silny w Bogu nie boi się trudnego
życia i potrafi ominąć niebezpieczne przeszkody na swojej
ziemskiej drodze.
Jeszcze głębiej definiuje modlitwę kardynał Stefan Wy‑
szyński (1901–1981). „Nie myślimy, że modlitwa jest tylko
mówieniem do Boga. Modlitwa jest bardzo często nadsłu‑
chiwaniem tego, co Bóg mówi do nas”, dlatego wymaga
odpowiedniego skupienia wewnętrznego, wiary głębokiej
oraz zaufania Bożej miłości i mądrości.
Nasz umiłowany Ojciec Święty Jan Paweł II zawsze
podkreślał niepojętą moc i potrzebę modlitwy. W Przekro‑
czyć próg nadziei (Lublin 1994, s. 33–35) pisze: „Tak więc
w modlitwie najważniejszy jest Bóg... Jest to zawsze Boża
inicjatywa w nas”. Nieraz sądzimy, że my jesteśmy inicja‑
torami modlitwy, tymczasem to Boża inicjatywa wyzwala
nas do niej.
I dalej: „Pełnię modlitwy osiąga człowiek nie wtedy, gdy
najbardziej wyraża siebie, ale wtedy, gdy w niej staje się
obecny sam Bóg...” Modlitwa jest zawsze opus gloriae (dzie‑
łem chwały), wymaga pokory modlącego się, w każdym
rodzaju modlitewnym, czy to będzie modlitwa pochwalna,
dziękczynna czy błagalna.
W szczerej rozmowie z Bogiem człowiek może o coś
prosić, za coś przepraszać, dziękować, czy składać obiet‑
nicę Bogu, i to jest właśnie wszechstronność i ponadcza‑
sowość rozmowy z Bogiem, afirmacji naszego ziemskiego
Bytu.
Podświadomie każdy człowiek szuka najwyższego dla
siebie autorytetu, szuka afirmacji z jego strony, ale czy za‑
stanawia się, ile sam od siebie może ofiarować?
Mimo pędzącego na oślep współczesnego świata, ocze‑
kujemy czegoś więcej od życia, niż doczesnej namiastki
szczęścia, które nie zawsze bazuje na prawdzie, bo odczu‑
wana pustka i bezsens współczesnego świata, każe nam
sięgnąć w głąb własnej duszy i wtedy właśnie rodzi się
modlitwa i Bóg „podnosi słuchawkę”, aby pomóc nam się
dźwignąć z kolan wzwyż w oparciu o wiarę, nadzieję i mi‑
łość, bez których istnienia smutne byłoby nasze życie.
Rozmawiajmy co dzień z Bogiem, mówmy mu o wszyst‑
kim, co nas gnębi, szukajmy w nim umocnienia do walki
ze złem, które ostatnimi czasy, tak często nas atakuje i prze‑
szkadza w rozmowie z Panem.
oprac. Barbara Mikuszewska‑Kamińska
Adwent
Nie samym chlebem...
grudzień 2013
Z pamiêtnika domowe j gospodyni
ZDARZYŁO SIĘ W ROKU WIARY
Zakończył się Rok Wiary, ogłoszony przez Papieża Be‑
nedykta XVI. Wiele się przez ten rok wydarzyło – rzeczy
zwykłych i niezwykłych. Co znamienne, ogłaszający ten
fakt Papież, w lutym 2013 roku ustąpił z tronu św. Piotra.
Już na Wielkanoc poznaliśmy nowego namiestnika Chry‑
stusowego – Papieża Franciszka, który w Roku Wiary ogła‑
sza wizję powrotu do Kościoła ubogiego, za przykładem
swojego patrona – św. Franciszka z Asyżu.
Nadeszła pora podsumowania tego, co w minionym
roku zrobiliśmy, aby pogłębić, udoskonalić lub po prostu
zrozumieć sens tego, w co wierzymy od dnia Chrztu Świę‑
tego. Ile spraw codziennych, tych zwykłych pogłębiliśmy
o refleksję nad sensem „zwykłości”, naszej ciężkiej niekiedy
pracy, zabiegania, stresu lub niekiedy także cierpienia, nie‑
powodzeń, poczucia bezsilności.
Jeśli „zwyczajność” zamieniliśmy na „niezwykłość”
opartą na tym, że pozwalamy Chrystusowi rządzić naszym
życiem, to cel Roku Wiary został osiągnięty.
W duchu prawdy odpowiedzmy na pytania o jakość na‑
szych starań o najcenniejszy skarb i łaskę, jakiej dostąpili‑
śmy, czyli wiarę w Boga w Trzech Osobach:
Czy potrafimy zaakceptować prawdę, że to co jest do‑
brem dla mnie, nie musi być dobrem dla Boga, który może
mieć wobec nas inne plany?
Czy potrafimy podjąć ryzyko, jakie podejmie człowiek
powierzający swoje życie Jezusowi, że wybierając Go za de‑
cydenta naszego życia godzimy się z góry na unicestwienie
tego wszystkiego, co według nas jest dobre, ale czego dla
nas teraz Bóg wcale nie chce?
Czy pozwalamy Chrystusowi naprawdę rządzić swoim
życiem, to znaczy przyjmujemy z pokorą i ufnością wszyst‑
kie życiowe przypadki i potrafimy je wykorzystać dla po‑
głębienia swojej relacji z Bogiem?
Co konkretnie uczyniłem w minionym roku, żeby po‑
znać swojego Boga?
Czy przeczytałem fragmenty Biblii lub książki o tema‑
tyce religijnej, które pozwoliły na poszerzenie mojego inte‑
lektualnego bogactwa?
Czy ożywiłem swoją prywatną modlitwę poprzez wzbo‑
gacenie jej o nowe formy, uczestnictwo w dodatkowych na‑
bożeństwach, na które zwykle nie mam czasu?
Czy zadbałem o pogłębienie relacji z Bogiem moich bli‑
skich?
Czy udało się przełożyć wiarę na uczynki, bez których
jest ona martwa? Komu pomogłem słowem, darem, obec‑
nością lub jakąkolwiek formą mojej aktywności i czasu po‑
święconemu potrzebującemu?
Czy bardziej rozumiem, że bogactwo dla chrześcijanina
musi być duchowe nie materialne, a dobra jakimi dysponu‑
ję muszę wykorzystać dla zbawienia siebie i innych?
Czy słowa i przykład aktualnego Papieża stały się i dla
mnie drogowskazem, co to znaczy chrześcijańska skrom‑
ność, miłosierdzie i apostolstwo?
Czy po przeżyciu roku wiary stałem się lepszym aposto‑
łem swojego Mistrza?
Jeśli choć jedna odpowiedź była twierdząca, nie zmar‑
nowaliśmy czasu. Jeśli choć jedną rzecz udało się zmienić,
poprawić, pogłębić, to znak, że wybraliśmy drogę, którą
chcemy podążać za Chrystusem. Może masz poczucie, że
nie wykorzystałeś wielu możliwości, jakie otrzymałeś. Za‑
tem trwaj dalej w postanowieniu pracy nad swoją relacją
z Bogiem, nie odpuszczaj żadnej szansy stawania się lep‑
szym poprzez szukanie uczynków miłosierdzia dla ubo‑
gich, opuszczonych, chorych, samotnych i uwięzionych.
Jeśli jednak w minionym roku, nie dodałeś żadnej war‑
tości do już posiadanych to nie marnuj więcej czasu na
wykręty o braku czasu i możliwości. Wykorzystaj każdą
nadchodzącą chwilę w rozpoczynającym się Adwencie na
zbliżenie się do otwartych ciągle dla ciebie ramion Zbawi‑
ciela.
Adwent 2013
Małgorzata Palimąka
Z NAUCZANIA OJCA ŚWIĘTEGO FRANCISZKA
Kościół jest katolicki
Kościół jest katolicki, ponieważ jest przestrzenią, domem, w którym jest nam głoszona cała wiara w swej integralności, gdzie zbawienie, które przyniósł nam Chrystus, jest ofiarowane wszystkim...
w Kościele każdy z nas znajduje to, co jest konieczne, by wierzyć, by
żyć jak chrześcijanie, by stać się świętymi, by pielgrzymować w każdym miejscu i w każdym czasie... Kościół jest katolicki, ponieważ jest
powszechny, rozsiany po całym świecie i głosi Ewangelię każdemu
człowiekowi. Kościół nie jest elitarną grupą, nie dotyczy tylko niektórych. Kościół się nie zamyka, jest posłany do całego rodzaju ludzkiego. Jest jednym Kościołem, obecnym także w swoich najmniejszych
częściach... Kościół jest katolicki, ponieważ jest „domem zgody”, gdzie
jedność i różnorodność potrafią się połączyć razem, aby stać się bogactwem. Jest to różnorodność, dająca się harmonijnie połączyć
przez Ducha Świętego.
Audiencja ogólna, środa 9 października 2013
3
Nr 72
Nie samym chlebem...
Adwent
800-LECIE OBECNOŚCI
FRANCISZKANÓW
NA GÓRZE LA VERNA
Historia franciszkańska góry La Verna (Alwernia)
w Toskanii we Włoszech rozpoczęła 8 maja 1213 roku,
a więc 800 lat temu. Św. Franciszek był w drodze. Razem
z jednym swoim naśladowcą, br. Leonem, wyruszył pieszo
z Asyżu w kierunku Hiszpanii, aby stamtąd udać się do
Maroka w nadziei, że tam umrze jako męczennik za wiarę.
Przybywszy do grodu San Leo w okręgu Montefeltro, usły‑
szeli muzykę i śpiewy. Właśnie wtedy, 8 maja 1213 roku,
było w grodzie święto z okazji pasowania nowego rycerza.
Franciszek, który do niedawna żył ideałami rycerskimi, po‑
wiedział do swego towarzysza: „Weźmy udział w tym świę‑
cie, przekonani, że uczynimy coś dobrego”. Przy tej okazji
św. Franciszek, podobnie jak czynił to w innych miejscach,
przemówił do zgromadzonych. Jako temat wybrał werset
ze znanej mu pieśni miłosnej trubadurów: „Dobro, którego
czekam, jest tak wielkie, że rozkoszą są dla mnie wszelkie
cierpienia”. Wśród zaproszonych gości na święto był hra‑
bia Orlando Catani z Chiusi. Słowa św. Franciszka bardzo
go poruszyły. Poprosił więc Świętego o rozmowę w spra‑
wach swojej duszy. Po rozmowie spontanicznie zapropo‑
nował Świętemu: „Mam w Toskanii górę, która nazywa się
Alwernią, jest całkowicie bezludna i bardzo nadaje się dla
chcących czynić pokutę w miejscu odosobnionym i dla
pragnących życia samotnego. Jeśli chcesz, dam ci ją chętnie
i towarzyszom twoim dla zbawienia mej duszy”. Św. Fran‑
ciszek ucieszył się niezmiernie z tej propozycji. I dziękując
najpierw Bogu, a potem hrabiemu, rzekł: „Panie Orlandzie,
kiedy wrócicie do domu, poślę wam towarzyszy moich, aby
zobaczyli tę górę. Jeśli wyda się im, że jest sprzyjająca mo‑
dlitwie i pokucie, chętnie ją przyjmę”. Oczywiście, opinia
braci po zobaczeniu góry była jak najbardziej pozytywna.
Tak została zapisana pierwsza stronica franciszkańskiej hi‑
storii na Alwerni.
Alwernia była wtedy „dziką” górą pokrytą lasem, kry‑
jówką dla różnych rozbójników. Odkąd przyjął ją św. Fran‑
ciszek, stała się „górą Bożą”, „świętą górą”. Świętemu, który
zmierzał do Maroka z pragnieniem zdobycia palmy mę‑
czeństwa, za łaską Boga została ofiarowana dziewicza góra,
na której dostąpi innego rodzaju męczeństwa. Stanie się to
jedenaście lat później, w połowie września 1224 roku, kie‑
dy Chrystus w mistycznej wizji wyciśnie na jego ciele pięć
ran swojej krzyżowej Męki. Poprzez tzw. stygmaty upodob‑
ni się on do Zbawiciela także zewnętrznie. Dlatego zostanie
nazwany „drugim Chrystusem”.
Alwernia stała się jednym z ulubionych miejsc modli‑
tewnego odosobnienia dla św. Franciszka. W ciągu dzie‑
sięciu lat od otrzymania jej przebywał tam co najmniej
siedem razy. Na Alwerni przeżywał swoje długie okresy
pokuty, oddając się wyłącznie modlitwie, rozważaniom
4
duchowym i umartwieniom. Surowa góra, jej popękane
i porozdzierane skały, zwłaszcza budzący podziw tzw. Sas‑
so Spicco – olbrzymi głaz zawieszony w rozpadlinie skalnej
przypominały Franciszkowi Golgotę, na której Chrystus
zawisł na drzewie krzyża. Nasuwały mu się skojarzenia
z Wielkim Piątkiem i chwilą śmierci Jezusa, kiedy to przy‑
roda wyraziła cały swój ból, bo ziemia się zatrzęsła i po‑
pękały nawet głuche i obojętne na wszystko skały. Coraz
głębiej przeżywał tajemnicę męki i śmierci Chrystusa dla
naszego zbawienia.
Po raz ostatni św. Franciszek wspiął się na górę Alwernię
latem 1224 roku, aby przez 40 dni modlitwy i postu przy‑
gotować się duchowo do święta Archanioła Michała w dniu
29 września, jak czynił to każdego roku. Zawsze szczególną
czcią otaczał Aniołów Pańskich, a zwłaszcza św. Michała,
Chorążego całego wojska niebieskiego, patrona rycerzy. Po
przybyciu na miejsce, oddalił się od kilku swoich współ‑
braci, którzy mu towarzyszyli, bo pragnął być sam na sam
z Bogiem. Przychodził do nich tylko, aby uczestniczyć we
Mszy świętej; raz dziennie, i to nie zawsze, zgodnie z jego
życzeniem, br. Leon przynosił mu odrobinę chleba i wody.
Nieodłącznym towarzyszem samotnego trwania na modli‑
twie przed Panem był mu wtedy sokół, który regularnie bu‑
dził go o świcie. Bywały jednak dni, w których czuwanie na
modlitwie i surowy post bardzo wyczerpywały siły Fran‑
ciszka, wówczas litościwy sokół opóźniał swoje stukanie,
aby mógł on nieco więcej wypocząć.
Właśnie wówczas dokonał się ten niezwykły cud, po raz
pierwszy w historii Kościoła. Gdy pewnego dnia o świcie
św. Franciszek trwał na modlitwie z rękami wzniesionymi
do góry, naraz zalała go światłość z nieba. Ujrzał nad sobą
Postać przybitą do krzyża. Na ten widok ogarnęła go nie‑
zmierna radość, uczucie szczęścia i pokoju, a równocześnie
smutek z powodu przybicia do krzyża Postaci, w którą się
wpatrywał. Nie rozumiał znaczenia tego widzenia. Nagle
poczuł przeszywający, ostry ból. Jakby żelazne gwoździe
wbijały się w jego dłonie i stopy, a ostrze włóczni przeszy‑
wało mu prawy bok. Tak Chrystus naznaczył go świętymi
znakami swojej męki. Były to rany żywe, bolejące, często
broczące krwią. Św. Franciszek miał je przez ponad dwa
lata, aż do swojej śmierci.
W czasach św. Franciszka na Alwerni było tylko kilka
ubogich szałasów dla braci i malutki kościółek pw. Matki
Bożej Anielskiej, zbudowany przez ofiarodawcę góry, hra‑
biego Orlanda Catani. Po śmierci Świętego, staraniem br.
Leona w 1238 roku powstał niewielki murowany klasztor,
połączony z kościółkiem. W 1263 roku, również dzięki br.
Leonowi, na miejscu, gdzie dokonał się niezwykły cud, zo‑
stała zbudowana Kaplica Stygmatów. W posadzce przed
Adwent
Nie samym chlebem...
grudzień 2013
ołtarzem jest widoczna za szkłem skała, na której klęczał
św. Franciszek w chwili stygmatyzacji. Od niepamiętnych
czasów, codziennie o godz. 1500, wspólnota franciszkańska
przy Sanktuarium, udaje się w modlitewnej procesji do tej
kaplicy na nabożeństwo uczczenia stygmatów św. Francisz‑
ka. Dzisiejszy duży kompleks zabudowań Sanktuarium, na
który składają się bazylika Matki Bożej Wniebowziętej,
klasztor dla kilkudziesięciu zakonników, dom pielgrzyma,
dawna apteka i inne obiekty, powstawał sukcesywnie w cią‑
gu kilku wieków.
jawiły się stygmaty – rany chwalebnej męki Chrystusa.
Idąc drogą ucznia, osiągnął tak głęboką jedność z Panem,
że otrzymał również zewnętrzne znaki Jego najwyższego
aktu miłości, jaki dokonał się na krzyżu. Wszedł na tę dro‑
gę w San Damiano, gdzie kontemplował Ukrzyżowanego
umysłem i sercem. Nieustające medytowanie nad krzyżem
w tym świętym miejscu stało się drogą uświęcenia dla wie‑
lu chrześcijan, którzy na przestrzeni ośmiu wieków klękali
tutaj, by modlić się w ciszy i skupieniu. (...) W tym błogo‑
sławionym miejscu, jednoczę się w modlitwie z wszystkimi
Alwernia to obecnie jedno z najbardziej znanych sank‑
tuariów Krzyża i Męki Pańskiej. Co roku na tę świętą górę
przybywają dziesiątki tysięcy pielgrzymów z całego świata.
17 września 1993 roku Sanktuarium nawiedził bł. Papież
Jan Paweł II (wcześniej był tam jako kardynał w 1971 roku).
Benedykt XVI, 13 maja 2012 roku, będąc z wizytą paster‑
ską w pobliskim Arezzo i Sansepolcro, miał w programie
także udać się na Alwernię, ale ze względu na złe warunki
atmosferyczne tam nie dotarł. Przesłał jednak przygoto‑
wane przemówienie do alwernijskiej wspólnoty francisz‑
kańskiej. Czytamy w nim m.in. takie słowa: „Doszliśmy
w pielgrzymce do Sasso Spicco na Alwerni, gdzie «na dwa
lata zanim oddał duszę Bogu», na ciele św. Franciszka po‑
braćmi i siostrami franciszkańskimi na całej ziemi: Wielbi‑
my Cię, Panie Jezu Chryste, tu i we wszystkich kościołach
Twoich, które są na całym świecie, i błogosławimy Tobie, że
przez Krzyż Twój odkupiłeś świat”.
Na koniec warto dodać, że obecny Ojciec Święty Fran‑
ciszek, rozpoczynając oficjalnie swój pontyfikat w uroczy‑
stość św. Józefa, 19 marca 2013 roku, chciał, aby w sprawo‑
wanej przez Niego w tym dniu Mszy świętej pontyfikalnej
na Placu św. Piotra posługiwali bracia franciszkanie z Al‑
werni. Pragnął w ten sposób podkreślić swoją szczególną
więź ze św. Franciszkiem, którego imię obrał sobie jako Pa‑
pież, i z sanktuarium upamiętniającym jego stygmatyzację.
o. Wacław Michalczyk OFM
5
Nr 72
Nie samym chlebem...
Adwent
PAPIEŻ FRANCISZEK
W DIALOGU
Z RABINEM,
WIERNYMI
I POSZUKUJĄCYMI
BOGA
13 marca 2013 roku kardynałowie uczestniczący w kon‑
klawe, na stolicę Piotrową wybrali kolejnego papieża – zo‑
stał nim kardynał z Argentyny Jorge Mario Bergoglio. Do
godności kardynalskiej został podniesiony przez papieża
Polaka Jana Pawła II w 2001 roku.
Katolicy na całym świecie z nadzieją i zaciekawieniem
obserwują pontyfikat obecnego papieża. Działania niemło‑
dego już sternika kościoła katolickiego, po upływie sześciu
miesięcy pracy, odbierane są nie tylko przez wierzących
z wielką sympatią i życzliwością, odnosi się ona do osoby
papieża, a także Jego poczynań na niwie Kościoła. Mamy
na to liczne dowody – jak choćby zainteresowanie ogłoszo‑
ną 29 czerwca 2013 roku Encykliką Lumen Fidei (Światło
Wiary), dzieła dwóch papieży – Benedykta XVI i Francisz‑
ka. W sprawach wiary wypowiada się papież w książce pt.
Otwarty umysł, wierzące serce. Rekolekcje papieża Fran‑
ciszka, napisanej z nadzieją, że dotrze do każdego. Książka
składa się z krótkich rozdziałów – rozważań, skupionych
wokół Chrystusa. Teksty są pisane językiem prostym, zro‑
zumiałym, dzięki czemu ich dostępność może być szeroka.
Każdy rozdział zamyka propozycja tematu osobistej reflek‑
sji i modlitwy. Na portalu duchowym można przeczytać,
że „książka Otwarty umysł... opowiada o krzyżu człowie‑
ka, jego bólach, cierpieniach i wątpliwościach, na które
jedynym lekarstwem jest zaproszenie Jezusa Chrystusa do
wszystkich sfer życia”. Mówi nam o tym kolejny papież,
może warto z tej rady skorzystać.
Tekst encykliki Światło Wiary – według badań dzien‑
6
nikarzy włoskich – był w sierpniu 2013 roku, najczęściej
czytany spośród wszelkich wydawnictw. Wielu wiernych
ma do niego dostęp także w Polsce, gdyż był dołączony do
tygodnika „Gość Niedzielny”.
Poznawaniu papieża służą jego homilie, aktywność
w mediach elektronicznych, prostota i niebywała skrom‑
ność w życiu codziennym oraz bezkompromisowość w sfe‑
rze niemoralnych zachowań niektórych ludzi Kościoła. Do
Niego należą słowa, że „wiara nie jest dekoracją, ornamen‑
tem, wiara i przemoc są nie do pogodzenia”. Ubolewając
nad zjawiskami pedofilii w Kościele wielokrotnie powie‑
dział, że z pozycji silniejszego, nie można niszczyć życia
drugiego człowieka w imię solidarności zbiorowej i ochro‑
ny wizerunku instytucji. Zło wymaga nazwania po imieniu
oraz poniesienia kary przez winnego.
Człowieka wraz z jego problemami duchowymi i roz‑
terkami, należy poszukiwać wszędzie, tak jak wszędzie
należy ewangelizować. Szukania bezpośredniego kontak‑
tu z ludźmi, docieranie do niektórych drogą telefoniczną,
mailo­wą ma na celu wspieranie potrzebujących w trudnych
sprawach i obecności przy cierpiącym człowieku. Dobroć
i spontaniczność papieża Franciszka, który jako pierwszy
następca Piotra przyjął imię św. Franciszka – biedaczyny
z Asyżu, nie może ujść uwagi świata, nie może być przy‑
jęte obojętnie. Z tego wyboru płynie jasne przesłanie dla
wiernych i kapłanów, jakie wartości są ważne dla papieża
i Kościoła. Na pierwszym spotkaniu z dziennikarzami po‑
wiedział: „Chcę Kościoła ubogiego i dla ubogich”.
Adwent
Nie samym chlebem...
grudzień 2013
Eligiusz Dymowski
***
Spuście nam na ziemskie niwy...
Adwent
to oczu otwieranie
na przestrzeń tak bliską
że aż niepojętą
to ciągłe gwiazd liczenie
i wpatrzenie w jedną
to lęk w niepokoju
choć radość w nadziei
że przyjdzie Wyczekiwany
i ciemność –
wybieli
Kalwaria Zebrzydowska 2011
Niezwykłe wrażenie zwłaszcza na ludziach młodych
wywarły spotkania w Rio de Janeiro na 28. Światowych
Dniach Młodzieży, które odbywały się w dniach od 23–28
lipca 2013 roku. Można było obserwować, jak papież sło‑
wami płynącymi z Ewangelii i swoją bezpośredniością,
każdym gestem i uśmiechem, zjednuje te nieprzebrane
tłumy młodych. W przemówieniu do nich, Ojciec Święty
powiedział:
„Nie mam złota ani srebra, ale przynoszę Chrystusa”.
Mówił też między innymi, że „płomień braterskiej miłości
pali się w każdym sercu”. Msza święta na plaży Copacaba‑
na zgromadziła nieprzebrane rzesze ludzi młodych z całe‑
go świata, nieobojętnych na więź z Bogiem i szukających
w wierze katolickiej ważnych dla siebie treści i propozycji.
Homilie papieża Franciszka były przyjmowane przez mło‑
dych entuzjastycznie.
Z uwagą przeczytałam książkę W niebie i na ziemi, któ‑
ra jest rozmową kardynała Jorge Bergoglio z naczelnym ra‑
binem Buenos Aires – Abrahamem Skórką. Obecny papież
powiedział, że wieloletni dialog z rabinem, umocnił przy‑
jaźń i jest dowodem obopólnego szacunku oraz poszuki‑
wania wspólnej drogi ku Bogu i ludziom, mimo odmiennej
tożsamości religijnej. Dialog toczył się wokół 29 tematów,
m.in. – Boga, religii, ateistów, przywódców duchowych,
modlitwy, fundamentalizmu, starości, eutanazji, dialogu
międzyreligijnego, aborcji, polityki i władzy, pieniędzy,
ubóstwa.
Wypowiadając się o śmierci, kardynał Bergoglio mówi:
„Bóg zawsze daje życie. To i tamto drugie. Jest Bogiem ży‑
cia. (...). Zło weszło do świata dzięki podstępowi szatana,
który (...) poczuł zawiść, że Bóg uczynił człowieka istotą
najdoskonalszą” (s. 91).
A oto ważne słowa o przyszłości religii: „Najważniejsza
jest ewangelizacja. (...). Papież Benedykt XVI formułuje to
trafnie: «Kościół jest propozycją, która ma przekonywać,
a nie być narzucana siłą». Atrakcyjność [Kościoła] ma się
ujawniać przez świadectwo” (s. 250–251).
Przeczytanie i przemyślenie słów obecnego papieża Fran‑
ciszka z pewnością przyniesie pożytek duchowy czytające‑
mu, a komunikatywność języka ułatwi zrozumienie tekstu.
Zofia Rogowska
7
Nr 72
Nie samym chlebem...
Adwent
PIELGRZYMKA DO FATIMY
Jeszcze 100 lat temu Fatima, leżąca w środkowej
Portugalii, ok. 120 km na północ od Lizbony, była
nikomu nieznaną małą wioską. Obecnie jest to jedno
z najważniejszych miejsc kultu maryjnego na świecie.
W tej niewielkiej miejscowości w 1917 r. trójce pa‑
stuszków objawiła się Matka Boża. W 1930 r. Stolica
Apostolska uznała prawdziwość tego cudu, co zapo‑
czątkowało budowę wielkiego sanktuarium. Już wie‑
le lat wcześniej, wkrótce po objawieniach, do Fatimy
zaczęły przybywać tysiące pielgrzymów. Zjawiali się
tu zarówno indywidualnie, jak i w zorganizowanych
grupach. Pielgrzymowali biedacy i bogacze, Portugal‑
czycy oraz wierni z całego świata. Fatimę nawiedzi‑
ło także kilku papieży, wśród nich Jan Paweł II, który
w czasie swojego pontyfikatu pielgrzymował do tego
miejsca aż trzykrotnie.
W lipcu tego roku miałem tę wielką radość i szczę‑
ście uczestniczyć w pielgrzymce, zorganizowanej przez
jedną z krakowskich parafii, we współpracy z Biurem
Pielgrzymkowym Orlando Travel, do Fatimy i Santia‑
go de Compostela. Cieszę się, że znalazłem się w gro‑
nie osób, które były, widziały i czuły niesamowitą
obecność Matki Bożej w tym szczególnym miejscu.
Chciałbym więc podzielić się tutaj swoimi wrażeniami.
8
Muszę przyznać, że wyjątkową atmosferę w Fatimie
odczuwa się już po wejściu na ogromny plac sanktu‑
arium. Bez względu na liczbę przebywających na nim
pątników i turystów, trwa tu mistyczna, przejmująca
cisza. Ogromna przestrzeń (700 m długości i 200 m
szerokości), na której krańcach wznoszą się najważ‑
niejsze obiekty sakralne, robi niewątpliwie wrażenie.
Od pierwszej chwili, wzrok przyciąga górująca ponad
płytą placu, monumentalna bazylika różańcowa, miej‑
sce spoczynku trojga wizjonerów. Wnętrze bazyliki
jest nastrojowe i samo w sobie zmusza do modlitwy
i refleksji nad tym wszystkim, co zdarzyło się w tym
miejscu, ale także sprzyja rozważaniom nad własnym
życiem. Jestem przekonany, że każdy z pielgrzymów
powierzył tutaj Matce Bożej całe swoje życie oraz in‑
tencje, z którymi przybył do Portugalii. Okazji do mo‑
dlitwy było wiele. Msza święta, różaniec, medytacja,
rozważanie słowa Bożego, droga krzyżowa, adoracja
Najświętszego Sakramentu itp. Cisza i spokój tego
miejsca motywowały i sprzyjały medytacjom.
Sercem sanktuarium jest znajdująca się na lewo od
niej Kapliczka Objawień. To tutaj Matka Boża uka‑
zała się pastuszkom sześciokrotnie. Prowadzi do niej
przecinająca plac Droga Ślubowań. Jest to błyszcząca
Adwent
Nie samym chlebem...
w słońcu, wypolerowana milionami kolan wiernych,
wykonana z lastrykowych płyt, ścieżka. Od wielu lat,
przybywający do sanktuarium pielgrzymi, pokonują ją
na kolanach, posuwając się powoli z różańcem w ręku
do miejsca, gdzie z wysokości postumentu spogląda
na nich figura Najświętszej Maryi Panny.
Codziennie o 2130, w Kaplicy Objawień, rozpoczy‑
na się modlitwa różańcowa, a po niej wyrusza pro‑
cesja z figurą Matki Bożej Fatimskiej. Uczestniczenie
w tym nabożeństwie, za każdym razem jest innym
i wielkim przeżyciem duchowym. Niezależnie od
ilości pielgrzymów, nabożeństwo, a po nim procesja,
mają zawsze uroczysty charakter i podniosłą atmosfe‑
rę. Ilekroć wierni podnoszą zapalone wcześniej świece
do góry, śpiewając maryjne pieśni, czuje się, że jest się
w żywej wspólnocie ludzi wierzących. Podniosłości tej
chwili sprzyja piękne oświetlenie Bazyliki Różańcowej
oraz całego placu. Jako kapłan i zakonnik miałem za‑
szczyt poprowadzenia jednej z tajemnic różańca świę‑
tego i wygłoszenia krótkiego kazania do wszystkich
zebranych. Tutaj też, w Kaplicy Objawień, miałem
okazję wraz z innymi kapłanami odprawiać każdego
dnia rano Mszę świętą. Pamiętałem w swojej modli‑
twie o tych wszystkich, którym ją obiecałem.
Poza granicami miasta, w miejscu gdzie w czasach
objawień znajdował się mały staw, stanął pomnik
przedstawiający troje pastuszków. Nieopodal ronda,
na którym znajduje się pomnik, ma swój początek dro‑
ga krzyżowa. Na długości ok. 2 km, wzdłuż brukowa‑
nej dróżki, malowniczo wijącej się wśród drzew oliw‑
nych, stoją niewielkie, zbudowane z białego wapienia
kapliczki, z rzeźbionymi w kamieniu czternastoma
stacjami Męki Pańskiej. Przyznam, że uczestniczenie
w nabożeństwie drogi krzyżowej zawsze jest dla mnie
okazją do wzmożonej modlitwy i wynagrodzenia za to
wszystko, co obraża Boże serce i jest powodem grze‑
chu. Tym bardziej w miejscu, które wybrała sobie Ma‑
ryja na przekazanie ludzkości wielkich tajemnic Bożej
Opatrzności zwykłym dzieciom. Będąc tam, w gronie
pielgrzymów, poraża prostota, a jednocześnie wiel‑
kość tajemnicy, w których się uczestniczy. Rozważania
drogi krzyżowej oraz sama atmosfera, piękno okolicy,
tak odmiennej od naszej, wprowadzała każdego z nas
w czasy objawień, które dawno, dawno temu odmieni‑
ły losy nie tylko miejscowej ludności, ale i całego świa‑
ta. Tutaj, w czasie tej modlitwy naprawdę można było
zrozumieć, jak niezbadane są wyroki Boskie oraz to,
że Bóg inaczej patrzy niż człowiek. On przede wszyst‑
kim patrzy w ludzkie serca i nie ma względu na osoby.
Jeszcze wiele można byłoby tu napisać. Kończąc to
krótkie wspomnienie przyznaję, że to święte miejsce
i dany mi czas, był wzmożonym szukaniem woli Bo‑
żej i prawdy dotyczącej najważniejszych osobistych
spraw, w świetle objawień Matki Bożej. Dlatego nie
byliśmy tylko turystami, ale byliśmy pielgrzymami
grudzień 2013
świadomymi tego, dlaczego i po co tutaj przybyliśmy.
W swoich modlitwach, chcę jeszcze raz to podkre‑
ślić, pamiętaliśmy o tych, którzy żyją w naszych do‑
mach, wspólnotach czy parafiach, polecając ich oraz
wszelkie trudne sprawy Matce Bożej w Fatimie, św.
Jakubowi Apostołowi w Santiago de Compostela, św.
Antoniemu w Lizbonie i wielu innym świętym oraz
błogosławionym w miejscach związanych z ich życiem
i świętością. Chciałbym zaprosić wszystkich naszych
parafian do tego rodzaju aktywności duchowej, jaką
jest właśnie pielgrzymka. Pielgrzymowanie ma sens
i niesie ze sobą wielki potencjał przeżyć, oczywiście
pod warunkiem, że wiemy dokąd i po co jedziemy,
a więc do miejsc szczególnej obecności Bożej Rodzi‑
cielki i naszych świętych i błogosławionych. Zapra‑
szam więc serdecznie do odwiedzenia Fatimy. Pokój
i Dobro!
o. Paweł Kondratiuk OFM
Z NAUCZANIA OJCA ŚWIĘTEGO FRANCISZKA
Kościół jest święty
Kościół jest święty, ponieważ pochodzi od Boga, który jest Święty,
wierny Kościołowi i nie porzuca go mocy śmierci i zła. Jest on święty,
ponieważ Jezus Chrystus, Święty Boży, jest z nim złączony nierozerwalnie. Jest święty, ponieważ jest prowadzony przez Ducha Świętego, który oczyszcza, przekształca, odnawia. Nie jest on święty ze
względu na nasze zasługi, ale dlatego, że Bóg czyni go świętym, jest
owocem Ducha Świętego i Jego darów. To nie my czynimy Kościół
świętym. To Bóg, Duch Święty, czyni Kościół świętym w swej miłości.
(...) Kościół, który jest święty, nie odrzuca grzeszników, nie odrzuca
nas wszystkich, wzywa wszystkich, przyjmuje ich, jest otwarty również na najbardziej oddalonych, wzywa wszystkich, by dali się otoczyć miłosierdziem, czułością i przebaczeniem Ojca, który daje każdemu możliwość spotkania z Nim, podążania do świętości.
Audiencja ogólna, 2 października 2013
9
Nr 72
Nie samym chlebem...
Adwent
SPOWIEDŹ
Pamięci Stanisławy i Franciszka
Podobno są na świecie tylko dwie rzeczy, których nie da
się uniknąć: śmierć i podatki. To jest historia o tej pierwszej.
Tylko dlaczego o tym piszę?
Zawsze śmiałem się z żony, czytającej w babskich – o,
przepraszam, – kobiecych czasopismach, jakieś wewnętrz‑
ne obnażanie się autorek. Jednak po śmierci matki, ja, facet
w wieku 43 lat, postanowiłem również napisać coś o moich
prywatnych sprawach. Skłoniło mnie do tego jedno, wyda‑
wało by się błahe zdarzenie z ostatnich tygodni życia mojej
mamy. Uznałem, że zdarzenie to może odmienić życie niejed‑
nego czytelnika i zmienić stosunek do śmierci.
Diagnozę choroby nowotworowej moja mama przyjęła
zaskakująco spokojnie. Rozpoczęły się leczenia, chemiotera‑
pie, prześwietlenia, naświetlenia i „cudowne leki”. Pomagała
nawet całkiem obca pani z zagranicy, której mama nigdy nie
miała okazji poznać. Podczas którejś już z rzędu wizyty u le‑
karza, dowiedzieliśmy się, że na tym etapie choroby, medy‑
cyna jest bezradna. I wtedy mama, wsiadając do samochodu,
poprosiła mnie, żeby ją zawieźć do sklepu z dewocjonaliami.
Trochę się zdziwiłem, ponieważ prędzej spodziewałem się, że
poprosi o zawiezienie do kościoła lub kogoś z rodziny. Pomy‑
ślałem jednak, iż chce kupić nowy różaniec lub modlitewnik.
Podjechaliśmy więc pod sklep i weszliśmy do środka. Mama
podeszła do lady i poprosiła sprzedawczynię o szale do trum‑
ny. Sprzedawczyni pokazała kilka sztuk, a mama zaczęła je
oglądać. Chcąc być pomocną, sprzedawczyni zapytała, czy to
ma być szal dla osoby starszej czy młodszej. Mama, przekłada‑
jąc szale, spokojnie odpowiedziała: – A..., to ma być dla mnie
do trumny. – Powiedziała to tak, jakby kupowała buciki dla
dziecka wiedząc, że i tak z nich wyrośnie i trzeba będzie za
chwilę kupić drugie. A przecież z szala do trumny już się nie
wyrasta. Sprzedawczyni zamilkła i nie wiedziała, co powie‑
dzieć. Mama zaś wybrała jeden i spytała mnie, czy ładny. A ja,
stałem z dławieniem w gardle i nie mogłem wykrztusić słowa.
Była więc wyraźnie niezadowolona, że jej nie doradziłem.
Tej nocy długo nie mogłem zasnąć zastanawiając się, co
bym zrobił, gdyby lekarz lub ktoś inny powiedział nagle, że
moje życie dobiega kresu. Czy zacząłbym od uregulowania
spraw majątkowych, rodzinnych, albo w kontaktach ze zna‑
jomymi? A może jestem komuś winny jakieś pieniądze lub
przeprosiny? We wspomnieniach cofnąłem się aż do pod‑
stawówki i uświadomiłem sobie, że tak. Mam jakieś zadaw‑
nione sprawy. Gdzieś z dna serca wyciągnąłem nawet pewien
grzech, ogromną przykrość, jaką wyrządziłem swojej matce,
gdy byłem jeszcze nastolatkiem. Nigdy za to nie przeprosiłem,
Jasmina Trojanowska‑Korcala
Koniec świata
Rozedrze się kurtyna niebios.
Zajaśnieje światło i wydobędzie każde ukryte dotąd dobro,
A my wygramolimy się z naszych wylinek
W ten pierwszy dzień wieczności,
A powietrze będzie rześkie i łagodne.
bo wówczas uważałem, że to ja mam oczywiście rację. Mając
własne dzieci, z perspektywy czasu zrozumiałem, jak bardzo
się myliłem. Nie chciałem też do tego wracać, a ona pewnie
o tym też zapomniała. Teraz postanowiłem stopniowo wszyst‑
ko naprawiać. Zacząłem więc od szczerej rozmowy z własną
rodzicielką, po której wychodziłem od niej ze szpitala, tak lek‑
ki, jak piórko. Mówiąc po ludzku, zdążyłem na czas. Była to
dla mnie swego rodzaju spowiedź.
Mama spokojnie czekała na śmierć, nie narzekając prak‑
tycznie na nic. W tak trudnych chwilach, martwiła się raczej
o innych, niż o siebie. Tylko raz zapytała trochę zdziwiona: –
Jak Franek (mój ojciec Franciszek, zmarł 24 lata wcześniej na
stwardnienie rozsiane) mógł tyle lat leżeć, nie mogąc się po‑
ruszyć? – Rodzony brat Jarek, który jest Kapucynem, stąd też
może bardziej oswoił się ze śmiercią, powiedział łagodnie: –
Sama go o to zapytasz. – I wtedy delikatnie się uśmiechnęła.
Gdy było z nią już naprawdę źle, siedziałem przy jej łóżku.
Widząc łzy w moich oczach zapytała zaniepokojona, co się
stało, że jestem taki smutny. Odpowiedziałem, że nic, no bo
co niby miałem w takiej sytuacji odpowiedzieć? Mama jed‑
nak popatrzyła mi w głęboko w oczy i wyszeptała: – Powiedz
prawdę, co się stało, bo przecież widzę, że coś jest nie tak. Coś
z Agnieszką lub córkami? – Wtedy uświadomiłem sobie, czy
ja, w ostatnich chwilach swojego życia, zdobyłbym się z taka
troską pomyśleć o innych, zamiast biadolić nad swoim losem?
W końcu zgasł na zawsze ten maleńki płomyk, który dla
mnie był olbrzymim ogniskiem, ogrzewającym tyle bliskich
serc. Pamiętam, jak umierał mój ojciec. Nie mogąc mówić,
mrugnięciem oczu dawał znać, co mu potrzeba. Ja mówiłem
alfabet, a ojciec mrugał przy właściwej literze. To trwało dłu‑
go, ale można było się jakoś porozumieć. Jego ostatnie, „wy‑
mrugane” słowa, brzmiały: – Ucz się do matury. – I umarł.
A ja, w dzień po pogrzebie, pisałem maturę. Po tych przeży‑
ciach i zdaniu egzaminu dojrzałości, podjąłem dobrze płatną,
ale niebezpieczną pracę na wysokościach, w firmie prosperu‑
jącej na terenie całego kraju. Na niczym mi nie zależało. Mia‑
łem przecież pieniądze i nadmiar adrenaliny. Byłem jak lata‑
wiec poddający się na zmianę ciepłym i zimnym, łagodnym
i porywistym wiatrom, wiedząc, że jest gdzieś niewidzialna na
pozór żyłka, która łączy wszystko z osobą, bliską i kochającą.
Dlatego, nawet jeślibym upadł w błoto lub ciernie, to i tak od‑
najdzie mnie, oczyści i poskłada.
Potem założyłem własną rodzinę. I chociaż matka pozo‑
stawała gdzieś z boku, to wiedziałem, że pomiędzy nami jest
jakaś żyłka bliskości, która łączy. Teraz ta żyłka pękła. Od‑
chodząc, mama dała mi ostatnią lekcję, jak żyć i jak umierać
z ufną modlitwą na ustach.
Chciałem ten tekst nazwać „Moja spowiedź”. Ale czy to
naprawdę jest tylko moja spowiedź? Czy ty czytelniku, wie‑
dząc o swojej bliskiej śmierci, poszedłbyś na przykład do
sklepu, aby spokojnie wybierać sobie ubranie do trumny, czy
raczej miotałbyś się między bankami, notariuszami, rodziną,
znajomymi i kościołem? Może to także twoja spowiedź i też
dzisiaj nie zaśniesz tak szybko, jak kiedyś ja, myśląc zwyczaj‑
nie o innych? Jeden ze swoich wierszy, pod tytułem „Jak żyć”,
zakończyłem słowami: Żyj tak, abyś, gdy spojrzysz za siebie //
Nigdy nie widział, że ktoś płacze przez ciebie.
Mnie się nie udało. A tobie?
Jacek Daniluk
10
Adwent
Nie samym chlebem...
W przedsionku bazyliki Bożego Miłosierdzia w Krakowie‑
‑Łagiewnikach umieszczono kamień z Golgoty. Kieruje on
nieustannie myśli i serca pielgrzymów w stronę tych miejsc,
które były areną wydarzeń decydujących o losach całej ludz‑
kości. Uczestniczyła w nich osoba, dla której spotkanie z Pa‑
nem Jezusem było jednym z ostatnich. Chodzi tu o dobrego
łotra, który poznał Mistrza z Nazaretu dopiero na krzyżu, ale
pozostał z Nim już na całą wieczność. Doświadczył tego miło‑
sierdzia, które nazywamy łaską ostatniej chwili.
Walka o ludzką duszę jest czasami bardzo dramatyczna
i trwa nieraz do ostatniego tchnienia. Wiedziała o tym św.
Siostra Faustyna, która wiele swych modlitw, trudności oraz
cierpień ofiarowała za te osoby, które były w niebezpieczeń‑
stwie odejścia z tego świata bez Bożej łaski. Chciała w ten
sposób być dla nich ostatnią deską ratunku, by nie byli po‑
tępieni na całą wieczność. W swoim Dzienniczku ujawnia
nam ważne przesłanie o Bożym miłosierdziu względem tych
osób, które odchodzą z tego świata: „Często towarzyszę du‑
szom konającym i wypraszam im ufność w miłosierdzie Boże,
i błagam Boga o wielkość łaski Bożej, która zawsze zwycię‑
ża. Miłosierdzie Boże dosięga nieraz grzesznika w ostatniej
chwili, w sposób dziwny i tajemniczy. Na zewnątrz jakoby
było wszystko stracone, lecz tak nie jest; dusza, oświecona
promieniem silnej łaski Bożej ostatecznej, zwraca się do Boga
w ostatnim momencie z taką siłą miłości, że w jednej chwili
otrzymuje od Boga przebaczenie i win i kar, a na zewnątrz nie
daje nam żadnego znaku ani żalu, ani skruchy, ponieważ już
na zewnętrzne rzeczy oni nie reagują. O jak niezbadane jest
miłosierdzie Boże”.
Ta refleksja jest dla nas wezwaniem do wielkiej powścią‑
gliwości w ocenie osób, które z różnych powodów odchodzą
z tego świata bez należytego przygotowania. Jest też zachę‑
tą do pokory, aby nie zmarnować tej łaski, za sprawą której
Bóg w ostatnim momencie daje nam ponownie poznać swoją
bezgraniczną miłość. Dlatego Apostołka Bożego Miłosierdzia
snuje gorzką refleksję: „O zgrozo – są też dusze, które dobro‑
wolnie i świadomie tę łaskę odrzucają i nią gardzą. Chociaż
już w samym skonaniu Bóg miłosierny daje duszy ten mo‑
ment jasny wewnętrzny, że jeżeli dusza chce, ma możność
wrócić do Boga. Lecz nieraz u dusz jest zatwardziałość tak
wielka, że świadomie wybierają piekło; udaremniają wszelkie
modlitwy, jakie inne dusze za nimi do Boga zanoszą, i nawet
same wysiłki Boże...”. Mając tę świadomość, Siostra Faustyna
postanowiła ofiarować Panu Bogu wszystkie modlitwy i tru‑
dy swego życia dla ratowania biednych grzeszników. Czyniła
to, odmawiając koronkę do Bożego Miłosierdzia, trwając na
adoracji Najświętszego Sakramentu, rozważając drogę krzy‑
żową, a także ofiarując Bogu cierpienia, jakie jej towarzyszyły,
ile razy podejmowała walkę o dusze zagrożone wiecznym po‑
tępieniem.
Wysiłki te dawały jej wewnętrzną radość, bo sam Jezus
utwierdzał ją w przekonaniu, że ten trud nie jest daremny.
Wiele razy wspomina w swoim Dzienniczku, jak bardzo dro‑
gie Jego sercu są wszystkie ofiary jej serca i przynoszą zbawien‑
grudzień 2013
ny skutek. „Kiedy weszłam na chwilę do kaplicy, powiedział
mi Pan: «Córko moja, pomóż mi zbawić pewnego grzesznika
konającego; odmów za niego tę koronkę, której cię nauczy‑
łem». Kiedy zaczęłam odmawiać tę koronkę, ujrzałam tego
konającego w strasznych mękach i walkach. Bronił go Anioł
Stróż, ale był jakby bezsilny wobec wielkości nędzy tej duszy;
całe mnóstwo szatanów czekało na tę duszę. Jednak podczas
odmawiania tej koronki ujrzałam Jezusa w takiej postaci, jak
jest namalowany na tym obrazie. Te promienie, które wyszły
z Serca Jezusa, ogarnęły chorego, a moce ciemności uciekły
w popłochu. Chory oddał ostatnie tchnienie spokojnie. Kiedy
przyszłam do siebie, zrozumiałam, jak ta koronka ważna jest
przy konających, ona uśmierza gniew Boży”.
Niedawno ukazała się ciekawa książka pt. Cud Glorii. Tuż
po siódmych urodzinach u Glorii Strauss zdiagnozowano nie‑
uleczalnego raka. Jej matka, będąc osobą głęboko wierzącą,
ujawniła bliskim, że Bóg ostrzegł ją słowami: „Twoja córka bę‑
dzie miała śmiertelną chorobę. Kiedy ją uzdrowię, odmienię
życie wielu ludzi”. Dzięki temu Gloria, która systematycznie
modliła się razem z rodzicami i przyjaciółmi, nie tylko dziel‑
nie walczyła z chorobą, ale również pomagała odzyskać rów‑
nowagę psychiczną i wiarę innym chorym dzieciom. Gloria
Strauss w jedenastym roku życia zmarła. Nie spełnił się cud
w wymiarze cielesnym, ale dokonał się niezwykły cud w wy‑
miarze duchowym. Jej śmierć stała się początkiem cudu od‑
krywania skarbu wiary, która odmienia duchowo życie bar‑
dzo wielu ludzi.
Warto więc pamiętać o cennych słowach Pana Jezusa, jakie
skierował do św. Siostry Faustyny: „O trzeciej godzinie błagaj
mojego miłosierdzia, szczególnie dla grzeszników (...). Jest to
godzina wielkiego miłosierdzia dla świata całego. Pozwolę ci
wniknąć w mój śmiertelny smutek; w tej godzinie nie odmó‑
wię duszy niczego, która mnie prosi przez mękę moją”. Są to
słowa ufnej nadziei, że dla wielu naszych sióstr i braci, po‑
grążonych w śmierci grzechu, może właśnie nasza wytrwała
modlitwa i ofiara serca, wyprosi łaskę wskrzeszenia do życia
w Bożej łasce, choćby w ostatnim momencie. Cała więc nasza
nadzieja – w miłosierdziu Pana.
o. Marek Ślewa OFM
Z NAUCZANIA OJCA ŚWIĘTEGO FRANCISZKA
Modlitwa naszym orężem
Bóg zachęca nas do niestrudzonej modlitwy nie dlatego, że nie
wie, co jest nam potrzebne, albo nas nie słucha. Przeciwnie, On słucha zawsze i z miłością, wie o nas wszystko. W naszym codziennym
życiu, zwłaszcza pośród trudności, w walce ze złem, na zewnątrz i wewnątrz nas, Pan stoi zawsze obok nas. Walczymy, mając Go u swego
boku, a naszym orężem jest właśnie modlitwa. Bóg jest naszym sojusznikiem, wiara w Niego jest naszą siłą. Bez modlitwy podążamy
w ciemnościach, gubimy się na drodze życia.
„Anioł Pański”, 20 października 2013
11
Nr 72
Nie samym chlebem...
Adwent
Z LITURGII KOŚCIOŁA
RODZICE I CHRZESTNI:
NAUCZYCIELE
ORAZ ŚWIADKOWIE WIARY
Chrzest św. zajmuje szczególne miejsce pośród innych
sakramentów nie tylko z tej racji, że jest udzielany na wyraźne polecenie samego Chrystusa, ale dlatego, że jest on
pierwszym sakramentem wprowadzającym do wspólnoty
Kościoła i pozwalającym przyjmować inne sakramenty.
W misterium chrztu św. dokonuje się pierwsze spotkanie
człowieka z Bogiem w Chrystusie Jezusie i w Jego Kościele. Dlatego Katechizm Kościoła Katolickiego naucza, iż
„chrzest święty jest fundamentem całego życia chrześcijańskiego” [...], bowiem „przez chrzest zostajemy wyzwoleni od grzechu i odrodzeni jako synowie Boży” (nr 1213).
Dalej: „sakrament ten jest także nazywany obmyciem odradzającym i odnawiającym w Duchu Świętym, bez którego nikt «nie może wejść do Królestwa Bożego» (J 3,5)”.
W pierwszych wiekach chrześcijaństwa (II–III w.), w czasie trwających krwawych prześladowań Kościoła, chrzest
przyjmowali głównie ludzie dorośli, a nawet całe ich rodziny, dlatego sakrament ten był poprzedzany inicjacją
chrześcijańską, czyli formacyjnym okresem przygotowania
kandydatów, zwanym katechumenatem. Upowszechniona
od V wieku praktyka chrztu niemowląt sprawiła, że świadome uczestnictwo kandydatów w samym przygotowaniu
do tego sakramentu stało się niemożliwe, dlatego zadanie
to spoczęło na rodzicach i chrzestnych. Oni to uważani byli
za przedstawicieli Kościoła, gwarantów wiary dziecka wyrastającej z wiary wspólnoty, w której dzieci były chrzczone. Doniosłość i znaczenie ich wiary szczególnie mocno
były podkreślane, bowiem to oni zobowiązywali się dać
dziecku chrześcijańskie wychowanie. Wydane 15 V 1969 r.
Obrzędy chrztu dzieci, które zgodnie z postulatami Soboru Watykańskiego II zostały dostosowane do rzeczywistej
sytuacji niemowląt, na nowo uwydatniają tę ważną rolę
i obowiązki rodziców dziecka oraz rodziców chrzestnych,
w których wierze udzielany jest sakrament chrztu świętego. W związku z tym Wprowadzenie teologiczno‑pastoralne do Obrzędów chrztu św. wielokrotnie akcentuje obowiązek przygotowania rodziców i chrzestnych do pełnienia
posługi w sakramencie chrztu. Przygotowanie to, będące
konieczną ewangelizacją i mistagogiczną katechezą, jest
wymagane najpierw dlatego, że chrzest jest sakramentem
fundamentalnym dla pełnego wejścia w życie chrześcijańskie. Po wtóre zaś, że przy chrzcie niemowląt podmiotem
świadomym i odpowiedzialnym jest nie chrzczone dziecko,
lecz wspólnota Kościoła, w której wierze jest ono chrzczone. Tę wspólnotę szczególnie stanowią rodzice i chrzestni.
Oni mają być przez duszpasterskie przygotowanie pobudzeni do prawdziwej i czynnej wiary, aby decyzja o chrzcie
była odpowiedzią tejże wiary.
Wymogi i zadania stawiane rodzicom przy chrzcie dzieci
Z porządku natury wynika, że przy chrzcie zadania
i czynności rodziców dziecka są ważniejsze niż zadania
chrzestnych, dlatego do nich przede wszystkim odnosi
się to wszystko, co dotyczy wiary i chrześcijańskiego życia nowo ochrzczonych dzieci. Rodzice winni być ludźmi
głęboko wierzącymi, dającymi rzeczywiste gwarancje
chrześcijańskiego wychowania swoich dzieci. W ramach
przygotowań przed chrztem św. rodzice powinni poznać
teologię tego sakramentu oraz sposób ich udziału w samym obrzędzie. Najważniejszy jednak cel tego przygotowania rodziców to ożywienie i pogłębienie ich wiary,
zwłaszcza w odniesieniu do sakramentu chrztu i wynikających zeń zobowiązań, gdyż w tej wierze udzielany jest sam
chrzest Rodzice mają uświadomić sobie szczególne posłannictwo wychowawców w wierze w stosunku do dziecka już w czasie przygotowania do obrzędu chrztu. Mają
to uczynić kierując się własną znajomością prawd wiary
albo przy pomocy przyjaciół i innych członków wspólnoty
oraz duszpasterzy. Ci ostatni powinni zebrać większą liczbę rodzin, by przygotować je do zbliżającego się obrzędu
12
przez duszpasterskie pouczenie i wspólną modlitwę. Także
nowy Kodeks Prawa Kanonicznego wymaga od rodziców,
aby byli należycie pouczeni o znaczeniu tego sakramentu
i o związanych z nim obowiązkach (zob. kan. 851).
Obrzędy chrztu dzieci kładą silny nacisk na obecność
i uczestnictwo rodziców dziecka w sprawowaniu sakramentu chrztu. W zasadzie zarówno matka, jak i ojciec powinni uczestniczyć w chrzcie swego dziecka, nawet wtedy,
gdy jedno z nich jest niewierzącym lub nie jest katolikiem.
Ważne jest jednak, by strona niekatolicka czy niewierząca,
nie sprzeciwiała się wychowaniu dziecka w wierze katolickiej. Zadaniem rodziców dziecka po chrzcie jest wychowanie go w wierze i moralności chrześcijańskiej, co wyraża
się w obowiązku doprowadzenia go do poznania Boga,
przygotowania do przyjęcia bierzmowania i uczestnictwa
w Eucharystii. Pomoc rodziców w procesie wychowania
religijnego dzieci jest niezbędna i niezastąpiona. Zmierza ona do tego. by dzieci doprowadzić do poznania Bożego planu zbawienia tak: by mogły, one w końcu same
potwierdzić i przyjąć wiarę, w której zostały ochrzczone.
Adwent
Nie samym chlebem...
Dziecko opiera się na wierze rodziców tak długo, dopóki
nie dojdzie samo do wiary osobistej. Dlatego tak ważny
w wychowaniu dziecka w wierze jest osobisty, dobry przykład rodziców i życie zgodne z rzeczywistością chrztu. Na
tym tle jawi się szczególnie trudny problem pastoralny, nierzadko zdarzający się w praktyce. Chodzi tu o sytuację, gdy
o chrzest dla swego dziecka proszą rodzice oziębli w wierze, ludzie słabo wierzący i tylko okazjonalnie praktykujący, lub nawet rodzice niechrześcijańscy, którzy powodują
się nie motywami wiary, ale zwyczajem, presją rodzinną
lub społeczną, często innymi racjami konwencjonalnymi.
Co do takich rodziców rodzi się uzasadniona wątpliwość,
czy zapewnią oni dziecku chrześcijańskie wychowanie
w wierze Kościoła, aby ono samo w końcu mogło potwierdzić wiarę, w której zostało ochrzczone. Rodzice tacy nie
mogą również szczerze pełnić swoich funkcji liturgicznych
w obrzędzie chrztu i wyznać wiarę, gdyż jej nie mają, nie
mówiąc o właściwej formacji religijnej. W tej sytuacji rodzi
się słuszne pytanie, czy dzieciom takich rodziców należy
udzielać sakramentu chrztu? Problem ten rozstrzyga Instrukcja Kongregacji Nauki Wiary. Postanowienia w niej
zawarte odnoszą się do rodziców niechrześcijańskich lub
chrześcijan niepraktykujących, do których należą poligamiści, konkubinariusze, prawowici małżonkowie, którzy
zaniechali wszelkich praktyk religijnych lub ci, którzy proszą o chrzest swych dzieci ze względu na społeczny nacisk.
Oni wszyscy muszą być świadomi wagi obowiązku zaciąganego w związku z chrztem. Kościół bowiem tylko wtedy
może zadośćuczynić prośbie takich rodziców, gdy uzyska
od nich albo od chrzestnych zapewnienie, czyli gwarancję, że ochrzczone dziecko zostanie wprowadzone w świat
wiary, że będzie wychowane w wierze chrześcijańskiej,
i że istnieją osoby przejmujące na siebie ścisły obowiązek budzenia w dziecku świadomej wiary. W przeciwnym
wypadku chrzest byłby obrzędem o znamionach działania
rytualistycznego. Jeśli natomiast takich gwarancji nie ma,
to chrzest trzeba odłożyć, utrzymując jednak kontakt z rodzicami, aby jeśli to możliwe, zostały spełnione warunki
konieczne do udzielenia chrztu. Można też zaproponować
zapisanie dziecka do chrztu w późniejszym czasie.
Podobnie ujmuje to zagadnienie Synod Szwajcarski
z 1974 roku, który stwierdził: „Jeśli okaże się, że prośba
o chrzest nie jest motywowana wiarą, lecz zwyczajami lub
podobnymi racjami, trzeba próbować wyjaśnić rodzicom
związek między chrztem a ich własną wiarą. Jeśli to okaże
się nieskuteczne, trzeba chrzest odłożyć. O ile to możliwe,
decyzję o chrzcie lub o jego odłożeniu winien ksiądz po-
grudzień 2013
dejmować wspólnie z rodzicami i nigdy nie powinien odmawiać chrztu definitywnie”.
To stanowisko Kościoła zostało później przypomniane
i wyczerpująco uzasadnione we wspomnianej już Instrukcji Kongregacji Wiary o chrzcie dzieci z 20 X 1980 roku.
Określa ona, że odłożenie chrztu w czasie ma charakter
pedagogiczny i zmierza do tego, by rodzina zgodnie ze
swoim stanem pogłębiła wiarę lub stała się bardziej świadoma swoich obowiązków. Realna ocena poszczególnych
przypadków winna być dokonywana w duszpasterskiej
rozmowie między kapłanem i rodziną.
Zwłaszcza o decyzji dotyczącej odłożenia chrztu powinno się też zadecydować po głębszej refleksji razem z rodzicami dziecka. Zawsze przy tym trzeba tak działać, by nie
pozostało przekonanie, iż w ogóle odmawia się udzielenia
chrztu. Nie powinno się w takiej sytuacji tracić zwłaszcza
pastoralnego kontaktu z rodzicami, lecz stwarzać okazję
i warunki przez różne spotkania, do pogłębienia lub odzyskania przez nich wiary. W odniesieniu do rodziców niewierzących lub wierzących, ale nie spełniających wymaganych warunków, trzeba się wystrzegać zbytniej surowości
i kategorycznej odmowy chrztu, jak i postawy nadmiernie liberalnej, tolerancyjnej, która nadużywa przekonania o „wszechmocnym działaniu łaski chrztu”. Stawianie
pewnych warunków, których spełnienia wymaga się od
rodziców, ma ich doprowadzić do odpowiedzialnej prośby
o chrzest ich dziecka.
Z NAUCZANIA OJCA ŚWIĘTEGO FRANCISZKA
Budujmy jedność Kościoła
W Credo mówimy: „Wierzę w jeden Kościół”, to znaczy wyznajemy, że Kościół jest jedyny i ów Kościół jest sam w sobie jednością. Ale
jeśli przyjrzymy się Kościołowi Katolickiemu w świecie, to odkrywamy,
że jest w nim niemal 3000 diecezji, rozrzuconych na wszystkich kontynentach: tak wiele języków, kultur! (...) Tysiące wspólnot katolickich
tworzy pewną jedność. Jak to jest możliwe? Zwięzłą odpowiedź znajdujemy w „Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego”, które
stwierdza: Kościół katolicki rozproszony po świecie „wyznaje jedną
wiarę, posiada wspólne celebrowanie sakramentów, jedną sukcesję
apostolską, jedną wspólną nadzieję i ożywia go ta sama miłość”. Jedność w wierze, w nadziei, w miłości, w sprawowaniu sakramentów,
w posłudze: są one jakby filarami podtrzymującymi i trzymającymi
razem jedną wielką budowlę Kościoła.
Audiencja ogólna, 25 września 2013
Wymogi i zadania stawiane rodzicom chrzestnym
Podkreślenie roli rodziców naturalnych przy chrzcie
dziecka nie pomniejsza roli rodziców chrzestnych, którzy
powinni być obecni przy chrzcie jako urzędowi przedstawiciele społeczności wierzących, przyjmującej dziecko do
swego grona. Reprezentują oni Matkę‑Kościół, która w ich
osobach przejawia macierzyńską troskę i opiekę całej
wspólnoty nad ochrzczonym dzieckiem. W imieniu całej
społeczności chrzestni powinni przede wszystkim troszczyć
się o rozwój wiary dziecka poprzez dawanie świadectwa
swoim życiem chrześcijańskim. Rola rodziców chrzestnych
w stosunku do zasadniczej funkcji rodziców naturalnych
jest pomocnicza, chrzestni jednak wyrażają gotowość
pomagania rodzicom w wypełnianiu ich obowiązków.
W przypadku, gdy rodzice naturalni są mało praktykujący-
13
Nr 72
Nie samym chlebem...
mi czy obojętnymi religijnie, stanowisko rodziców chrzestnych nabiera pierwszorzędnego znaczenia, mianowicie
zapewniają oni dziecku chrześcijańskie wychowanie.
Sama nazwa patrini, czyli chrzestni, pojawia się dopiero w IX wieku w Galii. Chrzestnym mógł być zarówno mężczyzna (patrinus) jak i kobieta (matrina). W XIII wieku pojawił się zwyczaj powoływania kilku chrzestnych. Bogate
rody powoływały nawet do 12 osób. Jednak ze względu na
nadużycia i komplikacje wynikające ze sprawowania funkcji, Sobór Trydencki (XVI w.) zniósł zwyczaj powoływania
wielu rodziców chrzestnych i powrócił do zasady, iż funkcję tę powinna pełnić jedna lub dwie osoby).
Wymagania Kościoła, co do ilości osób powołanych
na chrzestnych, nie zmieniły się do dzisiaj. Przyjmujący
chrzest powinien mieć więc przynajmniej jednego chrzestnego (zob. Kodeks Prawa Kanonicznego, kan. 872). Jednak nie jest to wymóg bezwzględnie obowiązujący. Jeśli
nieobecność chrzestnego jest spowodowana poważnymi
przyczynami, udzielający chrztu powinien zatroszczyć się,
aby przy chrzcie był przynajmniej świadek, który potwierdziłby udzielenie tegoż sakramentu (zob. Kodeks Prawa
Kanonicznego, kan. 875).
Nie uległy też zmianie obowiązki nakładane osobom
pełniącym funkcję rodziców chrzestnych. W przypadku
chrztu osoby dorosłej, chrzestny ma uczestniczyć przynajmniej w ostatnich przygotowaniach do przyjęcia sakramentu, a po chrzcie ma dbać o jego wytrwanie w wierze
i w chrześcijańskim życiu. W przypadku zaś dziecka, chrzestny jest przedstawicielem rodziny (w znaczeniu duchowym)
i Kościoła, a „w razie potrzeby ma on wspierać rodziców
w staraniu o to, by dziecko doszło do wyznania wiary i wyrażało ją życiem” (Kodeks Prawa Kanonicznego, kan. 872).
W związku z tak określonymi zadaniami chrzestnych,
zrozumiałymi stają się wymagania stawiane tym, którzy
tę funkcję mają spełniać. W numerze 10, Wprowadzenie
ogólne do Obrzędu Chrztu Dzieci, wyraźnie więc określa,
że do godności chrzestnego może być dopuszczony ten,
kto:
• Został wyznaczony przez przyjmującego chrzest lub
przez jego rodziców. albo przez tego, kto ich zastępuje,
a gdy go nie ma, przez proboszcza lub szafarza chrztu
i ma wymagane kwalifikacje oraz intencję pełnienia
tego zadania;
• Jest wystarczająco dojrzały do pełnienia tego zadania,
tzn. ukończył szesnaście lat;
• Przyjął trzy sakramenty wtajemniczenia: chrzest,
bierzmowanie i Eucharystię oraz prowadzi życie zgodne
z wiarą i z zadaniem, jakie ma pełnić;
• Nie jest ojcem ani matką przyjmującego chrzest;
• Jest jednym chrzestnym lub jedną chrzestną, chyba że
dopuszcza się parę chrzestnych;
• Należy do Kościoła katolickiego i prawo nie zabrania mu
pełnienia zadań chrzestnego. Jeżeli rodzice przyjmującego chrzest wyrażą takie życzenie, obok chrzestnego
katolika (chrzestnej katoliczki) można dopuścić jako
chrześcijańskiego świadka chrztu człowieka ochrzczonego i wierzącego w Chrystusa, ale nie należącego do
wspólnoty katolickiej.
14
Adwent
Wymogi te wskazują jasno, że powinno się stanowczo
zerwać ze zwyczajem wybierania na chrzestnych ludzi przypadkowych lub przygodnych, kierując się względami towarzyskimi czy wyłącznie świeckimi. Nie wolno na chrzestnych wyznaczać ludzi niepraktykujących i niewierzących.
Chrzestni bowiem w czasie obrzędów mają prosić o chrzest
dla dziecka jako znak wiary. Powinni oni też otwarcie wyznać swoją wiarę i przyrzec troskę oraz pomoc przy wychowaniu religijnym nowo ochrzczonego dziecka. Proszenie na
chrzestnych ludzi obojętnych religijnie, czy też takich, którzy nie mogą szczerze złożyć prawdziwego wyznania wiary,
jest sprzeczne z chrztem jako sakramentem wiary.
W świetle wskazań Episkopatu Polski nie wolno dopuszczać do pełnienia posługi chrzestnego osób żyjących
w niesakramentalnym związku małżeńskim oraz młodzieży nie uczęszczającej na katechizację. Jednym z zasadniczych wymogów stawianych rodzicom chrzestnym, jest
także właściwe ich przygotowanie do pełnienia przez nich
funkcji. Formacja taka może się odbyć w różny sposób:
albo przez katechizację przedchrzcielną, odbywaną razem
z rodzicami dziecka, albo przy udziale jakiejś gorliwej rodziny katolickiej. Tematyka takich spotkań obejmuje różne
problemy wiary i życia chrześcijańskiego. Udział w tego
typu naukach czy konferencjach daje możliwość lepszego
przeżycia uroczystości chrztu, pogłębia świadomość podjętych zobowiązań wobec ochrzczonego i odpowiedzialność za jego religijne wychowanie.
Wskazane powyżej zadania powierzone rodzicom
i chrzestnym, a także gwarancja ich wypełnienia poprzez
odpowiedni dobór osób (tj. kryteria do bycia chrzestnym),
pokazują nam, iż nie ma tu jakichkolwiek wątpliwości,
iż osoby te mają być przede wszystkim świadkami wiary
w życiu Kościoła oraz nauczycielami i świadkami wiary
w życiu osoby, która otrzymuje chrzest, bowiem „chrzest
jest sakramentalnym węzłem jedności, łączącym wszystkich, którzy są nim naznaczeni” (Wprowadzenie ogólne do
Obrzędu Chrztu Dzieci (n. 4).
Opr. Red.
Z NAUCZANIA OJCA ŚWIĘTEGO FRANCISZKA
Kościół jest apostolski
Wyznanie, że Kościół jest apostolski oznacza podkreślenie jego
głębokiego, konstytutywnego związku z Apostołami, z tą małą grupą dwunastu mężczyzn, których Jezus pewnego dnia przywołał do
siebie, powołał po imieniu, by pozostali z Nim, oraz żeby mógł ich
wysłać na głoszenie nauki. „Apostoł” znaczy „posłany”, „wysłany”...
Kościół jest apostolski, ponieważ opiera się na nauczaniu i modlitwie
Apostołów, na władzy, jakiej udzielił im sam Chrystus. Bez Jezusa Kościół nie może istnieć. Bez Jezusa nie ma Kościoła... Kościół jest apostolski, ponieważ jest on posłany, aby nieść ewangelię całemu światu... Kościół ma swoje korzenie w nauce Apostołów – autentycznych
świadków Chrystusa, ale patrzy nieustannie w przyszłość, ma mocną
świadomość, że jest posłany, powołany przez Jezusa, że jest misyjny.
Audiencja ogólna, środa 16 października 2013
Teksty papieskie wybrał o. Wacław Michalczyk OFM
Adwent
Nie samym chlebem...
grudzień 2013
KALENDARZ DUSZPASTERSKI
LISTOPAD – GRUDZIEŃ 2013
01.11. Uroczystość Wszystkich Świętych. Pierwszy Piątek Miesiąca
1400 – procesja na cmentarzu
1430 – Msza św. za wszystkich zmarłych spoczywających na naszym cmentarzu Pasternik
02.11. Pierwsza Sobota Miesiąca –– odwiedziny chorych w parafii.
Wspomnienie Wszystkich Wiernych Zmarłych (Dzień Zaduszny). Do 8 listopada za nawiedzenie cmentarza można uzyskać
odpust zupełny pod zwykłymi warunkami
03.11. 31. Niedziela Zwykła. Wspomnienie Zmarłych Braci, Sióstr, Rodziców, Krewnych i Dobroczyńców Zakonu Serafickiego
04.11. Wspomnienie św. Karola Boromeusza, biskupa
08.11. Wspomnienie bł. Jana Dunsa Szkota, kapłana
09.11. Święto rocznicy poświęcenia Bazyliki Laterańskiej
10.11. 32. Niedziela Zwykła – Dzień Solidarności z Kościołem Prześladowanym
11.11. 95. rocznica odzyskania Niepodległości – Modlitwy za Ojczyznę
12.11. Wspomnienie św. Jozafata, biskupa i męczennika
13.11. Wspomnienie świętych: Benedykta, Jana, Mateusza, Izaaka
i Krystyna – Pierwszych Męczenników Polskich
15.11. Wspomnienie św. Dydaka z Alcali, zakonnika, patrona braci zakonnych
17.11. 33. Niedziela Zwykła. Święto św. Elżbiety Węgierskiej, zakonnicy, patronki FZŚ
18.11. Wspomnienie bł. Karoliny Kózkówny, dziewicy i męczennicy, patronki Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży
19.11. Wspomnienie św. Salomei, zakonnicy
21.11. Wspomnienie Ofiarowania Najświętszej Maryi Panny
22.11. Wspomnienie św. Cecylii, dziewicy i męczennicy, patronki muzyki kościelnej
24.11. Uroczystość Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata. Zakończenie
Roku Wiary. Święto patronalne Akcji Katolickiej
26.11. Wspomnienie św. Leonarda z Porto Maurizio, kapłana
29.11. Święto Wszystkich Świętych Zakonu Serafickiego. Pierwszy
dzień Nowenny przed uroczystością Niepokalanego Poczęcia
NMP
1730 – Godzinki o Niepokalanym Poczęciu Najświętszej Maryi
Panny
30.11. Święto św. Andrzeja, Apostoła. Zakończenie roku liturgicznego
2012/2013
01.12. Pierwsza Niedziela Adwentu. W tygodniu, Msza św. o Matce
Bożej, zwana roratnią, o godz. 1800, w dolnej kaplicy kościoła
04.12. Wspomnienie św. Barbary, dziewicy i męczennicy, patronki górników. Dzień modlitw za bezrobotnych
06.12. Pierwszy Piątek Miesiąca – odwiedziny chorych w parafii
08.12. II Niedziela Adwentu. Dzień Modlitw w intencji Kościoła na
Wschodzie
09.12. Uroczystość Niepokalanego Poczęcia NMP, Patronki i Królowej
Zakonu Serafickiego. Dodatkowa Msza św. o godz. 900
13.12. Wspomnienie św. Łucji, dziewicy i męczennicy. Dzień Modlitw
za ofiary stanu wojennego
14.12. Wspomnienie św. Jana od Krzyża, kapłana i doktora Kościoła
15.12. III Niedziela Adwentu (Gaudete)
16.12. Pierwszy dzień Nowenny do Dzieciątka Jezus
22.12. IV Niedziela Adwentu
24.12. Wigilia Bożego Narodzenia
2400 – Uroczysta Pasterka w intencji parafian i dobroczyńców
kościoła i klasztoru. Taca z Pasterki przeznaczona jest na wsparcie kościelnego Funduszu Obrony Życia, m.in. na domy samotnych matek
25.12. Uroczystość Narodzenia Pańskiego – Msze św. w porządku niedzielnym
26.12. Święto św. Szczepana, pierwszego męczennika. Msze św. jak
w Dzień Bożego Narodzenia
27.12. Święto św. Jana, Apostoła i Ewangelisty. Na mszach św. poświęcenie wina
28.12. Święto Świętych Młodzianków, męczenników
29.12. Święto Świętej Rodziny z Nazaretu: Jezusa, Maryi i Józefa. Odnowienie przyrzeczeń małżeńskich oraz błogosławieństwo małżonków
31.12. Zakończenie Starego Roku
1715 – nabożeństwo błagalno‑dziękczynne na zakończenie roku
1800 – Msza św.
Konto parafii: Krakowski Bank Spółdzielczy, nr 73 8591 0007 1040 0598 1098 0001
Z GABLOTY PARAFIALNEJ
PORZĄDEK NABOŻEŃSTW W KOŚCIELE:
Msze święte w niedziele: 7.00, 9.00 (dla młodzieży), 10.30 (dla dzieci),12.00 (suma), 18.00. Msze święte w dni powszednie: 7.00, 18.00
W uroczystości i święta nieobowiązkowe dodatkowa Msza święta o godz. 9.00. Nabożeństwa okresowe: 17.30
Spowiedź podczas każdej Mszy świętej. Odwiedziny chorych – I piątek miesiąca od godz. 8.30
Kancelaria parafialna czynna w poniedziałki, środy i piątki w godzinach 18.00–19.30
tel. 12 637 55 96, tel. kom. 0662 380 402, e-mail: [email protected], http: //www.franciszkanie-bronowice.pl/
Redakcja biuletynu: o. Eligiusz Dymowski (red. nacz.), o. Stanisław Mazgaj, o. Wacław Michalczyk, o. Paweł Kondratiuk,
Barbara Mikuszewska-Kamińska, Małgorzata Palimąka, Agnieszka Konik-Korn, Marcin Konik-Korn, Zofia Rogowska,
Marcin Herzog (red. techn.)
Adres do korespondencji: Klasztor OO. Franciszkanów, ul. Ojcowska 1, 31-344 Kraków, tel. 12 637 55 96, 12 626 46 40
Wszystkich sympatyków i chętnych do współpracy przy redagowaniu niniejszego biuletynu zachęcamy do nadsyłania propozycji
i ewentualnych materiałów do druku oraz prosimy o kontakt pod adresem mailowym: [email protected]
15
Nr 72
Nie samym chlebem...
Adwent
Ł A M I G Ł Ó W K I
DLA MAŁEJ I DUŻEJ GŁÓWKI
A!
UWAG A
OD
NAGR
Po rozwiązaniu krzyżówki odczytaj pionowo w pogrubionych kratkach hasło. Przy odgadywaniu poszczególnych wyrazów pomocne mogą być aktualny i poprzednie numery naszego biuletynu parafialnego.
ROZWIĄZANIA PROSIMY NADSYŁAĆ na adres parafii lub ODDAWAĆ w kancelarii parafialnej w zaklejonych
kopertach do 15.12.2013 roku KONIECZNIE z podaniem IMIENIA, NAZWISKA oraz ADRESU lub TELEFONU. Spośród prawidłowych odpowiedzi (wystarczy podać hasło) rozlosujemy nagrodę – książkę autorstwa bpa Antoniego Długosza (z oryginalnym własnoręcznym podpisem!) z serii „Opowieści dla dziewcząt
i chłopców” zatytułowaną Błogosławieni, czyli szczęśliwi.
Oprac. MH
1
1. Z klęcznikiem, wyznaje się przy nim grzechy
2. Góry z Gerlachem
2
3. ... Niedzielny, tygodnik katolicki
3
4. Słynne sanktuarium maryjne w Portugalii
5. Napisała go św. Faustyna
4
6. La Verna (bardziej swojsko)
5
7. Duża woskowa świeca używana podczas
najważniejszych wydarzeń w życiu chrześcijanina
6
8. Dzień tygodnia a zarazem tytuł czasopisma
katolickiego
7
9. Jorge Mario Bergoglio teraz
8
10. Imię biskupa, często
występującego
w telewizyjnym
programie dla dzieci
„Ziarno”
9
10
Nagrodę za prawidłowe rozwiązanie krzyżówki z poprzedniego numeru naszego biuletynu „Nie samym chlebem...” – książkę E. Czaczkowskiej Siostra Faustyna. Biografia świętej otrzymuje p. Antonina Żurek‑Seroka.
Prosimy ją odebrać w kancelarii parafialnej. GRATULUJEMY! Hasło brzmiało: „JASNA GÓRA”.
Wszystkim uczestnikom konkursu serdecznie dziękujemy za udział!
W A RTO
P R Z E C Z Y T A Ć
Książki zazwyczaj dostępne są w bibliotece przy ul. Ojcowskiej 27 (za sklepem)
Claire Cloninger, E-mail od Pana Boga do
kobiet, Wyd. 3, Częstochowa 2006, ss. 247
Książka charakteryzuje się oryginalnym
przedstawieniem tematu, piękną oprawą
graficzną. Pisana w formie krótkich listów
na podstawie tematu życia codziennego,
np. urok duszy, szacunek dla prawdy, dlaczego się martwisz, nie wątp, moja definicja piękna, mierz siły na zamiary, pogoda
ducha jest możliwa, ucz się nieba itp. Każdemu zagadnieniu w formie listu od Boga
poświęcona jest osobna strona.
Trudne zagadnienia życiowe autor podaje z poczuciem humoru, w sposób bardzo przystępny dla czytelnika.
Autor pisze: „Już dziś połącz się on‑line
z Bogiem i doświadcz potęgi Jego miłości!”
BMK
16
Bernard Łubieński CSSR, Żywot świetego
brata Gererda Majelli ze zgromadzenia
Redemptorystów. Wyd. 5 popr., Kraków
2005, ss. 335
Znakomity misjonarz i duszpasterz żył
na przełomie XIX i XX wieku. Był nieustającym propagatorem kultu Matki Bożej Nieustającej Pomocy. Jest autorem żywotu św.
brata Gerarda Majelli, żyjącego we Włoszech w 1. poł. XVIII w., jednego z największych cudotwórców, patrona kobiet oczekujących narodzin dziecka oraz opiekuna
przystępujących do spowiedzi.
BMK

Podobne dokumenty