1-15 Kwiecień 1976 r.
Transkrypt
1-15 Kwiecień 1976 r.
y^^^^ ^^y^^ DWUTYGODNIK • O R G A N POLSKIEGO ZW!/|ZKD IDWIECKIEGO • 1 - 1 5 KWIETNIA • CENA 4 ZŁ t O n E C POLSKI Tresc numeru KALENDARZYK MYŚLIWSKI "> „DUŻE" I „MAŁE" POLA MIEJ SCEM BYTOWANIA ZWIERZYNY W. Bresiński W k w i e t n i u w o l n o p o l o w a ć na następujące zwierzęta łowne: do 15 kwietnia na: k a c z o r y ; od 21 kwietnia na: t)atdiionykoguty; przez c a ł y m i e s i ą c na; dziki warchlaki, przelatki, w y c i n k i i o d y ń c e . lisy, borsuki, jenoty, tchórze, piżmaki, gtuszce-koguty, cietrzewie-koguty, s ł o n k i , dzikie g ę s i (z w y j ą t k i e m w o j e wództw: bydgoskiego, elblą skiego, gorzowskiego, jelenio górskiego, kaliskiego, koniń skiego, k o s z a l i ń s k i e g o , o l s z t y ń skiego, p i l s k i e g o , p o z n a ń s k i e g o , suwalskiego, s z c z e c i ń s k i e g o , to r u ń s k i e g o , w r o c ł a w s k i e g o , i zie lonogórskiego). Przez c a ł y rok w o l n o s t r z e l a ć : wilki - na terenach w o j e w ó d z t w : krośnieńskiego, nowosądeckiego i przemyskiego, kuny l e ś n e - na terenach z o s t o j ą g ł u s z c a , cietrze w i a i j a r z ą b k a oraz w o ś r o d k a c t i h o d o w l i z w i e r z y n y , z a j ą c e szara ki i dzilde króliki - na terenach s a d ó w i s z k ó ł e k ogrodzonych w s p o s ó b u n i e m o ż l i w i a j ą c y prze dostanie s i ę z w i e r z y n y , czaple si we - na terenach s t a w ó w zago spodarowanych, wrony siwe, sro ki i gawrony. 3 PIERWSZE DNI BEZPIECZEŃSTWO NA POLOWA NIUW. Mazurek POZNAŃSKIE ŁOWCZE"...S. Hoppe „TOWARZYSTWO ZABIEGI HODOWlANE RONNE... 7 I OCH NA DOLNYM ŚL^^SKU R. Terentjew, M. Zamoyski ... ŻEBY NIE BYŁO WĄTPUWOŚCI 10 TRZY DNI W PUSZCZY RUDNICKIEJ Z WŁODZIMIERZEM KORSAKIEM J . Markowski 11-12 ZE STARYCH KRONIK • CIENKIM ŚRUTEM 13 I MIĘDZYNARODOWA S P E C J A U STYCZNA WYSTAWA PSÓW RAS MYŚLIWSKICH W POLSCE 14 B y c JULIUSZ KOSSAK KOMUNIKATY • ROZRYWKI UMY SŁOWE • HUMOR MYŚLIWSKI GODZINY WSCHODU I ZACHODU 16 Zdjęcie na okładce WŁODZIMIERZ ŁAPIŃSKI ISOfflEC POLSKI Nr7(U14) WYDAWCA: Polski Związek Łowiec ki - Zarząd Główny, 00-029 Warsza wa, Nowy Świat 35, tei. 26-46-13, konto: NBP XV OM 1153-3157-132. REDAKCJA: Z. Golaóski, A. Kryński (red. nacz,) A. Sikorska. R. Terentjew (sekr, red.), W. Kaliński (red, techn.), A, KrzysztoioTski (red graf.). KOMI TET REDAKCYJNY: A. Brzezicki, E, Franłdewicz, Z. Golański, A. Kryński (przewodniczący), J.E. Kucharski, M. Kurek, W. Mazurek. G. Mroczkowski, T. Pasławski, J. Szelągiewicz, R. Tere ntjew, B. Zieliński. Redaktor „ŁOWCA POLSKIEGO" przyjmuje we wtorki i czwartki w godz. 10-12, w inne dni i godziny po uprzednim telefonicznym porozumie niu. Redakcja zastrzega sobie prawo skrótów, poprawek i uzupełnień w przypadku wykorzystania w druku nadesłanego materiału redakcyjnego. Rękopisów nie zamówionycłi Redak cja nie zwraca. 2 Dnia Świt 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 n 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 4,32 4,30 4,28 4.26 4.23 4,20 4,18 4,16 4.13 4,11 4,08 4,05 4,03 4,01 3.59 3,5? 3.54 3,51 3.49 3,47 3.44 3,42 3,40 Kwiecień czas ś r o d k o w o e u r o p e i s k i Słońcp K-siężyc Wschód Zachód Zmrok Wschód Zadiód 5,10 5.08 5,06 5,03 5,0! 4,59 4.57 4,54 4,52 4,50 4,48 4.45 4.43 4.41 4,39 4.36 4.34 4,32 4.30 4,28 4,26 4,24 4,21 18.10 18.12 18,14 18,15 18,17 18,19 18,21 18,22 18.24 18.26 18,28 18.29 18,31 18.33 18.34 18.36 18,38 18.40 18.41 18.43 18.45 18,46 18,48 18.49 18,51 18,53 18,55 18,56 18,58 19,00 19,02 19.04 19.06 19,0? 19.09 19.11 19.13 19.15 19,1? 19,19 19,21 19,23 19,24 19.26 19,28 19,30 5,35 6.01 6,32 7,09 7.53 8.45 9.45 10.52 12,04 13,21 14,41 16,04 17,28 18,53 20.16 21,33 22.41 23,3? 0.22 1,01 1.28 1,53 24 25 26 27 28 29 30 20,17 21,20 22,20 X3.16 - 0,07 0.52 1.30 2.04 2,34 3,01 3,28 3,55 4,24 4,57 5,36 6,23 7,17 8,19 9.26 10,33 11.41 12.48 SŁOŃCA I KSIĘŻYCA 3,38 3,35 3,33 3,31 3,29 3,26 3,24 4,19 4,17 4,15 4,13 4.11 4,09 4,07 18.50 18,52 18.53 18.55 18,57 18.58 19.00 19,32 19.34 19.36 19,38 19.40 19.41 19,43 2.15 2.36 2,56 3,17 3.40 4,05 4,34 13,53 14.58 16,02 17,06 18.09 19,12 20,13 P o p r a w k i ś r e d n i e dla miast n a d z i e ń 15 Icwietnia: >> > Świt Lublin Kielce Kraków Bielsko Łódź Wrocław Poznań Szczecin ^psk Gdańsk Olsztyn Bydgoszcz Białystok Rzeszów -0.03 +0,04 +0,10 +0,14 +0,06 +0.19 +0.16 +0.22 +0.10 +0,03 -0,02 +0.09 -0,11 +0,02 Słonce Wschód Zachód -0,04 +0,03 +0,08 +0,12 +0,06 +0,19 +0.16 +0,24 +0.12 +o.a^ 0,00 +0.10 -0,10 0,00 -0.08 -0.01 0.00 +0,04 +0.(»6 +0.14 +0.16 +0,28 +0,20 +0,13 +0,08 +0,14 -0.06 -0.08 Zmrok -0.09 -0.02 -0,02 +0,02 +0.06 +0,13 +0,16 +0.31 +0,23 +0.16 +0,11 +0,15 -0,05 -O.IO W A R U N K I P f t E N U M E I t A T Y : P r e n u m e r a t ę n a k r a j p r z y j m u j ą O d d z i a ł y RSW , . P r a s a - K s i ą ż k a - R u c h " oraz u r z ę d y p o c z t o w e i d o r ę c z y c i e l e - w t e n n m a c h : - d o 23 listopada na s t y c z e ń , I k w a r t a t , 1 p ó ł r o c z e r o k u n a s t ę p n e g o i na c a ł y rok n a s t ę p n y , - d o d n i a 10 m i e s i ą c a , p o p r 7 . f i d z a i ą c e g o o k r e s p r e n u m e r a t y na p o z o s t a ł e okresy r o k u b i e ż ą c e g o . C e n a p r e n u m e r a t y toczne) - z ł % . Jednostki gospodarki u s p o ł e c z n i o n e j , instytucje i organizacje s p o ł e c z n o - p o l i t y c z n e s k ł a d a j ą z a m ó w i e m a w miejscowych O d d z i a ł a c h RSW , , P r a s d - K s i ą ż k a - R u c h . Z a k ł a d y pracy i i n s t y t u c j e w m i e j s c o w o ś c i a c h , w k t ó r y c h n i e m a O d d z i a ł ó w RSW o r a z p r e a u m e r a t o r c y i n d y w i d u a l n i , z a m a w i a j ą p r e n u m ^ a t ę w u r z ę d a c h p o c z t o w y c h lub u d o r ę c z y c i e l L P r e n u m e r a t ę ze z l e c e n i e m w y s y ł k i za g r a n i c ę , k t ó r a jesl o AfC/.i d r o ż s z a o d p r e n u m e r a t y k r a j o w e j , p r z y j m u j e RSW , . P r a s a — K s i ą ż k a - R u c h ' . C e n t r a l a K o l p o r t a ż u Prasy i W y d a w n i c t w , u l . T o w a r o w a 28. 00-958 W a r s z a w a , k o n t o P K O n r 1 5 3 1 - 7 1 - w t e r m i n a c h p o d a n y d i dla p r e n u m e r a t y k r a j o w e j . C e i u d k o g ł o s z e ń : za c e n t y m e t r k w a d r a t o w y zł 20.—Drobne d o 25 w y r a z ó w za w y r a z zł 4 . - N e k r o l o g i z i 10. za c m k w a d r a t o w y . M i e j s c a z a s t r z e ż o n e 50 proc. d r o ż e j . D r u k Z a k ł a d y G r a f i c z n e , , D o i n S ł o w a Polskiego' . W a r s z a w a . N a ł c ł a d 55 000 egz. Papier rotogr, k i . V . Sbiad technika ł o t o d t ł a d u L i n o t r o n 505 TC. Indeks 364.51. Zam. m 2 J-44. z prac Stacji Badawczej PZŁ w Czempiniu WOJCIECH BRESIŃSKI Duże 33 małe'' pola miejscem bytowania zwierzyny 33 Ekonomika procesów produkc-yjnych w rolnictwie związana z rozwo jem mechanizacji oraz stosowaniem na coraz większą skalę środków che micznych pociąga za sobą koniecz ność przechodzenia z gospodarki drobnotowarowej na wielkopowierzrhniową, Wedtug danych GUS, w 1973 r. na obszarze Polski ok, 25% rolniczo użytkowanych gruntów było zagospodarowanych systemem wielkołanowym, a w niektórych regio nach, szczególnie północno-zachod nich sięgało iiO-70%. Zagospodaro wywanie nowych terenów systemem wielkolanowym prowadzi w konsek wencji do istotnych zmian w krajobra zie rolniczym. Środowisko polne w co!dz większym stopniu zatraca swój pierwotnie mozaikowy charakter. Ob serwujemy zatem ciągłe przekształ canie biocenoz polnych, co z kolei tnusi wywierać istotny wpływ na ich •^łdlych komponentów, szczególnie /.wierzęcych. Ogólnie wiadomo, że zwierzęta, które nie wytrzymały presji człowieka, wycofały się z terenów intpnsywnie zagospodarowywanych, inne natomiast wykazują w tych wa runkach duże zdolności adaptacyjne. Zapewne wieiu myśliwych oraz nau kowców nurtował problem, w jakim stopniu zmiany, zachodzące w krajob razie rolniczym oraz związany z tym wzrost oddziaływania czynników antropogennych, wpływa na rozmiesz czenie i zagęszczenie zwierzyny polnej. Na naszym terenie badawczym do minującą tormą jest gospodarka wielkolanowa - ok. 70%, z czego ok. 1 3 powierzchni użytkują rolnicze społizielnie produkcyjne, a ok, 2 3 po wierzchni państwowe gospodarstwa :olne. Pola indywidualnycli wlasciicii - ok, 30% nie są rozłożone na I atym terenie równomiernie: lokalnie stanowią one nieraz połowę powierz chni, miejscami natomiast brak jest Ich prawie zupełnie. Wobec dalszego rozwoju rolnictwa w całym kraju, traktując sytuację agrarną na terenie badawczym jako modelową, można przypuszczać, że sytuacja zwierzyny bytującej na polach w niedługim już czasie będzie podobna do tej. jaką obserwujemy na terenie naszego ło wiska doświadczalnego. Badaniami objęto populacje pod stawowych gatunków zwierząt łow nych, charakterystycznych dla nasze go łowiska: zająca, kuropatwy i sarny ,,polnej". Liczebność zajęcy i kuro patw określono na podstawie jesien nych, zimowych i wiosennych taksacji pasowych. Zagęszczenie sarn ustalo no w oparciu o bezpośrednie obserwa cje. Analizowano także występowa nie sarny ,.polnej" w byłych powia tach na terenie Wielkopolski w zależ ności od struktury agrarnej. W odniesieniu do za j ą c a struktura agrarna okazała się nieistotnym cleinenteni różnicującym jego rozmiesz czenie jesienią, zimą i wiosną. Zagę szczenie tych zwierząt, zarówno na ,,małych" jak i ,,dużych" polach było prawie jednakowe. Pewne różnice za znaczyły się pomiędzy polami spół dzielczymi i pegeernwskimi. Jesienią zagęszczenie zaję(7 na polach spół dzielczych było statystycznie istotnie wyższe niż na pegeerowskich. Jak się wydaje, )est to wynikiem różnego sto pnia intensywności zagospodarowy wania upraw. Większy stopień me chanizacji prac polowych oraz stoso wanie na większą skalę środków che micznych, rozprowadzanych często przy pomocy samolotów, jest prawdo podobnie przyczyną zwiększonej śmiertelności na polach pegeerow skich. Ponieważ głównip ginie mło dzież, w konsekwencji wpływa to ujemnie na przyrost zrealizowany i dalej w istotny sposób na mniejszą liczebność zajęcy jesienią na tych po lach. Natomiast zimą i wiosną zazna czyła Sie odwrotna sytuacja. Liczeb ność zajęcy na polach spółdzielczych była niższa niż na polach pegeerow skich. Obecnie trudno znaleźć wytłu maczenie zaobserwowanej sytuacji. Wydaje się. że pola spółdzielcze i pegeerowskie. jako środowisko życiowe zwierzyny, mają bardzo zbliżony cha rakter. K u r o p a t w y natomiast, jako miej sca bytowania chętniej wybierają po la ,,mate , W badanych okresach ich zagęszczenie na polach indywidual nycli właścicieli tiyło jesienią i zimą ponad dwa razy, a wiosną do 1,3 raza wyższe niż na pniach wiclkopowierzchniowych. Potwierdza to twierdze nie praktyków łowieckich, że ptak ten jest tradycyjnie zwierzęciem małych poletek chłopskich. Analizując przy czyny spadku liczebności kuropatw na niektórych obszarach południowowschodniej Bawarii, niemiecki badac"z Reicholt twierdzi, iż jest to zwią zane bezpośrednio z likwidacją tam większości miedz, W oparciu o bogatą europejską literaturę fachową można sądzić, że właśnie duża liczba miedz i innych schnmisk, charakterystycz nych dla pol indywidualnycli wła.scicieli, dających osłony oraz stanowią cych dogodne miejsca gniazdowania, a także zapewniających bazę żerową kuropatwom szczególnie w okresach zimowych, jest jednym z ważnych ele mentów umożliwiających utrzymy wanie wysokiego zagęszczenia tych ptaków. Stosuniiowo duże wykorzys tanie pol zagospodarowanych syste mem wiclkołanowym wiosną przez kuropatwy może swiadc-zyc, że gatu nek ten zaczyna wykazywać pewne zdolności adaptacyjne do zmieniają cych się warunków bytowych. kuropatw pomiędzy polami spółdziel czymi a pegeerowskimi, W odróżnieniu od poprzedniego ga tunku, s a m a ,,polna' zdecydowanie preferowała pola zagospodaiowaiie systemem wielkołanowym. Jesienią i wiosną zagęszczenie sarn było tam trzykrotnie, a zimą do 1,5 raza wyższe, niż na polach indywidualnych właści cieli. Także dla terenów całej Wielko polski, w byłych powiatach z wię kszym udziałem pol wielko powierz chniowych, zagcjszczenie sarn na te renach rolniczo użytkowanych wyka zywało tendencję zwyżkową. Jak sir przypuszcza, zmiany w strukturze rol nej były jedną z przyczyn zajmowania przez sarny terenów polnych. Już w chwili obecnej wykazują one duży stopień adaptacji do bytowania w śro dowisku polnym, Lizewnętrznia się on między innymi w odmiennej struktu rze liczebnosciowo-przestrzennej. W okresie jesienno-zimowo-wiosennym, gdy na polach brak jest wię kszości naturalnych osłon, bytując w ,,dużych' zorganizowanych sta dach, sarny ,.polne" rekompensują sobie brak dostatecznej ilości schro nisk zbiorowym czuwaniem. W związku z tym pola wielkopowierzchniowe lworzdcx' rozległe, otwarte przestrzenie, umożliwiają lepszy wgląd w okolice, zwiększając tym sa mym poczucie bezpieczeństwa. Stwierdzone stosunkowo duże wyko rzystywanie ,.małych ' pol przezsarny zimą związane jest prawdopodobnie z wyszukiwaniem przez te zwierzęta atrakcyjnych żerowisk, a także z ma łym stopniem penetracji tych pól przez ludzi w tym okresie, Może to świadczyć o tym, że choć sarna pol na" zdecydowanie preleruje pola „duże ', lo jednocześnie nie stroni, przynajmniej w pewnych okresach, od pól indywidudlnych właścicieli. Reasumując, wydaje się, że obecnie struktura agrarna nie jest łstotnym elementem wpływającym na zagęsz czenie i rozmieszczenie populacji za jąca we współczesnym krajobrazie rolniczym. Sądzić można, że zarówno „duże" jak i „małe" pola stanowią dla' niego dogodne miejsca bytowania. Natomiast w stosunku do pozostałych gatunków zactiodzące zmiany w go spodarce rolnej wywierają istotny wpływ. W odniesieniu do kuropatwy, pomimo obserwowania pewnych zdolności adaptacyjnych, stanowią one raczej istotny element ogranicza jący rozwój oraz możliwości jej in tensywnej hodowli. Z kolei dla sarny „polnej" będą one najprawdopodob niej wpływały korzystnie na ciągły wzrost jej pogłowia i tym samym na możliwości uintensywnienia gospo darowania tym gatunkiem w środo wisku potnym. Niestety, nie wiadoiiin jak ta sytua cja będzie się rozwijała dalej. Zmniej szanie się areału gospodarstw indywi dualnych i tym samym zubożanie sza chownicy ..mdłych" i „dużych" pól oraz związany z tym dalszy wzrost mechanizacji prac polow7ch i dalsza chemizacja środowiska polnego może także w efekcie przyczyniać się do pogłębiania, obserwowanego już zre sztą, pewnego regresu liczebności po głowia zajęcy i kuropatw w Polsce. Na nieklorych obszarach Bułgarii i NRD. gdzie nd skutek daleko posuniętej koiot. BONIFACY" CAUiA Jesienią zagęszczenie kuropatw na potach spółdzielczych było istotnie wyższe niż na polach pegeerowskich. Jest to prawdopodobnie związane, podobnie jak u zająca, z rożnym sto pniem oddziaływania czyrmikow antropogennych na populację tego pta ka. Natomiast dla okresu ziinowowiosennego nie stwierdzono statysty cznie istotnych rożnie w zagęszczeniu 3 SPRAWNA ORGANIZACJA BIUR ZW PZl • SPOŁECZNA PRACA MYŚLIWYCH • PRZYGOTOWANIA DO ZJAZDÓW WOJEWÓDZKICH Pierwsze d n i Nowy p o d z i a ł terytorialny kraju, wprowadzenie dwustopniowego szczebla administracji p a ń s t w o w e j , a co za tym idzie, zniesienie p o w i a t ó w , s p o w o d o w a ł y k o n i e c z n o ś ć dokonania zmian r ó w n i e ż w strukturze organizacyjnej Polskiego Z w i ą z k u Ł o w i e c k i e g o . 10 lipca u b i e g ł e g o roku Naczelna Rada Ł o w i e c k a p o w z i ę ł a u c l i w a ł ę w spra wie zmiany struktury organizacyjnej P Z ł Nowa organizacja Zrzeszenia musi z a p e w n i ć m o ż l i w i e najspraw n i e j s z ą w s p ó ł p r a c ę w w ł a d z a m i politycznymi i administracyjnymi szczebla w o j e w ó d z k i e g o w c a ł y m kraju. Przygotowania r o z p o c z ę ł y s i ę jeszcze w lipcu u b i e g ł e g o roku od zawieszenia d z i a ł a l n o ś c i b y ł y c h powiatowych rad ł o w i e c k i c h i przekazania ich kompetencji z a r z ą d o m w o j e w ó d z ł u m PZŁ. Do chwili ot>ecnej, zgodnie z u c h w a ł ą Naczelnej Rady Ł o w i e c k i e j , praca Zarządu G ł ó w n e g o PZŁ k o n c e n t r o w a ł a s i ę g ł ó w n i e na organizacji biur z a r z ą d ó w PZŁ, w no%vych w o j e w ó d z twacłi. Z dniem 1 kwietnid br., tj. z począt kiem nowego roku gospodarczego, utworzone w poszczególnych mias tach wojewódzkich biura rozpoczęły działalność. Ich obsada etatowa zależ na jest od ilości członków PZŁ i kół łowieckich w danym województwie. Tak więc pierwszy, bodajże najtrud niejszy etap mamy już poza sobą. Naj trudniejszy, bowiem nowe biura orga nizowały się w szczególnych warun kach, przy bardzo skromnych możli wościach finansowych. Nie wszędzie leszcze łowczowie dysponują lokala mi dostosowanymi do rzeczywistych potrzeb, często są to lokale zastępcze, w których będą urzędowali do ctiwili, gdy wyłonią się możliwości otrzyma nia innych. W większości pomiesz czeń należało przeprowadzić remon ty, a także wyposażyć je w odpowied nie sprzęty. Tu z pomocą przyszły wła dze administracyjne województw a także poszczególne instytucje. Wie le godzin przepracowali myśliwi po magając urządzać nowe siedziby władz łowieckich. Była to jednoc-zesnie pierwsza próba sprawności dzia łania aktywu wojewódzkiego, który już zaczyna się skupiać przy nowych zarządach wojewódzkich, W sytuacji, gdy stosunkowo szczu pła obsada biur zarządów biedzie mu siała sobie poradzie z wieloma nowy mi problemami, zorganizowanie gru py działaczy, społeczników z praw dziwego zdarzenia jest sprawą wiel kiej wagi. Od nich przecież będzie zależeć kształt łowiectwa w nowych województwach. Sądząc zaś z dotych czasowych efektów, zaangażowania się w sprawy organizacji biur kół ło jjDuże" i 55małe" pola miejscem bytowania zwierzny dokończenie ze str. 3 masacji (średnia wielkość pól sięga kilkuset hektarów), całkowitego zme chanizowania prac polowych oraz sto sowania innych zabiegów agrotechni cznych, takich jak wypalanie pol, roz siewanie nawozów przy pomocy ma teriałów wybuchowych, pogłowie za jęcy i kuropatw uległo tam prawie całkowitej redukcji. Natomiast zarejestiowano tam wzrost liczebności l i sów W tych waninkach. w NRD wy korzystując dużą plastyczność biolo giczną dzika, uintensywniono gospo darkę jego pogłowiem na terenach polnych. Gdy na terenach tych istnie je jeszcze (iużd licziw naturalnych schronisk (zadrzewienia, trzciniska. laski śródpolne, itp.) bytują one tutaj przez cały rok. W warunkach naszego łowiska doświadczalnego także ob serwujemy okresowe wykazywanie przez dziki tendencji do zajmowania pól zagospodarowanych systemem wielkolanowym. Z chwilą gdy upra wy rzepaków i zbóż osiągną dostate czną wysokoś<\ aby mogły stanowić dla nich ukrycie, opuszczają one lasy, często odległe, i przenoszą się na pola. 4 Przebywają na nich aż do momentu zebrania ostatnich upraw kukurydzy (nasiennej), co u nas często przypada dopiero na koniec listopada. Można stwierdzić, iż jesteśmy świadkami sto pniowego wkraczania nowego, prze cież tak nietypowego dla tego środo wiska zwierzęcia, któremu jak widać' zachodzące zmiany w krajobrazie rol niczym mogą stworzyć dogodne wa runki bytowania. Obsiewanie coraz większych po wierzchni kukurydzą nasienną, która w ełekcie pozostaje najdłużej na po łach, stwarza dodatkowe możliwości uintensywnienia hodowli bażantów. Doskonałe sctuonienia jakie dają im jesienią łany tych roślin, zimą nato miast poprzez pozostawienie niezaoranych części wysokich ściernisk, a także dzięki obfit<fści łatwo dostę pnego pokarmu, mogą one stanowić istotny element zmniejszający u tych ptaków tendencję do przemieszcza nia się na inne tereny. W świetle całości powyższych wy wodów wydaje się, iż sytuacja zwie rzyny w naszych łowiskach polnych. wieckich, powszectmej i wszech stronnej pomocy władz politycznych i administracyjnych nowycłi woje wództw, próba, przed którą stanął ak tyw łowiecki, wypadnie pomyślnie, O informacje jak organizowało sie jedno z 49 biur 2W PZŁ, poprosiliśmy kierownika biura w Bielsku-Białej, inż. Tadeusza Pierlakd, Jest z zawodu inżynierem-leśnikiem. ma duże do świadczenie w pracy spolecTinej, był bowiem radnym w województwie krakowskim, ,,Na p<Kzątek może kilka intormacj! o województwie. Ogólna powierzctmia obwodów wynosi przeszło 235 tys, hektarów, w tym użytki rolne zaj mują 190 tys. ha. lasy zaś 139 tys, ha. Jedna trzecia województwa leży w strefie górskiej. Na tym terenie go spodaruje 1.5 tysiąca myśliwych z 66 kół, klore w sumie j^osiadają 72 obwo dy. Jak z tego widać, przeważają kola posiadające jeden obwód. Przeciętna powierzchnia obwodu wynosi ok. 4 tys. hektarów. Zwierzyna: około 700 jeleni, kilka tysięcy sarn. 300dzików, jionadto kilka rysi, dużo lisów, głusz ce, cietrzewie, bażanty, kaczki, trochę zajęcy. Biuro zarządu mieści się w lokalu byłej Powiatowej Rady Łowieckiej; przejęliśmy je jednak w stanie wyma gającym natychmiastowego remontu. Jest to siedziba tymczasowa - władze wojewódzkie obiecały przekazać nam w polowierokuskrzydłowsamodzielnym domu. Jednak nasz obecny lokal należało wyremontować i urządzić. przynajmniej na najbliższy okres, na pawa raczej optymizmem. Zajmowa nie przez zwierzynę pól zagospoda rowanych systemem wiel kola nowym z łowieckiego punktu widzenia oprócz wzbogacenia zwierzostanów niesie z sob^ niestety także i ujemne konsekwencje. Wystarcza chociażby wspomnieć o wzrastających trudnosFoŁ BONIFACY GAŁKA Z pomocą przyszły nam kola łowiec kie oraz byli łowczowie jjowiatowi. Myśliwi w czynie społecznym odma lowali pomieszczenia, wyłożyli pod łogę zainstalowali światło itp. Z po mocą pospieszyły takie instytucje, jak Wojewódzki Związek Gmmnych Spółdzielni w Bielsku Białej, Kombi nat Budownictwa Miejskiego w Żyw cu, Państwowy Ośrodek Maszynowy w Okrajniku, Spółdzielnia Kółek Rol niczych w Lipowej. Komitet Wojewó dzki Partii w Bielsku-Białej, okazują cy nam pomoc od samego początku, •przekdzal wyposażenie jak biurka, krzesła, a nawet maszynę do pisama. Jedno z kół łowieckich podarowało nam stół okolicznościowy, inne za dbały o wystrój wnętrza, darowując trofea. Jak więc z tego widac, organi zacja biura stała się sprawą całego środowiska bielskich myśliwych Tak więc- najważniejsza sprawa jest już poza nami; dzięki opiece władz wojewódzkich i pomocy myśliwycli udało się zorganizować biuro w sto sunkowo krótkim cT.asie. Teraz przy gotowujemy się do zjazdu wojewódz kiego, przejmujemy dokumentacje z Katowic, tworzymy zespół aktywis tów. Z tym ostatnim jest najłatwiej chętnych do wspcilprdcy łwwiem nie brakuje, środowisko jest bardzo ak tywne. Myślimy o wyremontowaniu strzelnicy, nosimy się z zamiarem urządzenia w Bielsku klubu myśliw skiego, który integrował by wszyst kich myśliwych i sympatyków łowiec twa. Plany są ambitne i wierzę, że uda się je zrealizować." ciach z pozyskiwaniem tej zwierzyny, czy także o problemie szkód dziczych. Zapewne z takimi sytuacjami zetknę ło się już obecnie wielu myśliwych polujących w zachodnich rejonach naszego kraju. Ale to już jest, oczy wiście, zupełnie inny problem. WOJCIECH BRESIŃSKI z z i m n ą krwią ; ; • i • ; j : ; \ ; i I i 2 grudnia 1973 r. w czasie zbiorowego polowania na zające, zorganizowanego przez Koło Łowieckie ,,Szarak , w okolicy wsi Kolnica, nastąpił wypadek nieumyślnego postrzelenia śrutem 16-łetniego na ganiacza, Witolda Kowalika przez myśliwego Ma cieja Grzędę, w wyniku nie zachowania należytej ostrożności oraz wskutek lekceważenia postano wień regulaminu polowań. Prowadzący to polowanie łowczy koła, Ludwik Deszcz, już od odprawy myśliwych i naganki w dość lekceważący sposób ustosunkowywał się do przepisów regulaminu polowań a także nie dopilnował, aby gospodarz obwodu dostarczył kołatki dla naganiaczy, a sam prowadzący polowanie nie zabrał sygnalowki. Tak więc na polowaniu tym nie używano żadnych sygnałów, mimo, że polowano systemem pędzeń, przy czym część z nich odbywała siew terenie zalesionym. Jeśli prowadzący polowanie nie tylko nie pilnuje, aby myśliwi przestrzegali zasad bezpieczeństwa na polowaniu, ale sam dopuszcza się poważnych uchybieri w tym względzie, jak również w organizacji polowania - lo z reguły w postępowanie myśliwych zaczyna się wkradać rozprzężenie i lekceważenie dyscypliny myśliwskiej. Tak się też stało na tym polowaniu. W piątym miocie prowadzący polowanie zajął pędzeniem rozległą remizę polną a linię myśliwych usytuował wsrod drzew, co uniemożliwiało niektó rym myśliwym nawiązanie z sąsiadami łączności wzrokowej. W związku z niestosowaiuem sygna łów, myśliwi przestawali strzelać do zwierzyny do piero wtedy, kiedy zobaczyli wychodzących spośród drzew i krzewów naganiaczy z odległości 50-70 metrów (!) Na lewym skrzydle krytycznego pędzenia zajmo wali stanowiska czterej myśliwi. Pierwsze zajmo wał Maciej Grzęda, który w pewnej chwili ujrzał zająca pomykającego wśród drzew i krzewów, do którego dwoikrotnie strzelił. Gdy po strzałach zając znikł z pola widzenia, myśliwy (wbrew żelaznej zasadzie bezpieczeństwa na polowamu) zszedł ze stanowiska i rozpoczął poszukiwania ewentualnego postrzałka. W pevmej chwili ujrzał na ścieżce naga niacza. Witolda Kowalika, wskazał mu kierunek, w którym spotka główną linię myśliwych. Z chwilą kiedy naganiacz oddalił się na odległość 15 metrów, na ścieżce ukazał się kicający szarak. Myśliwy zło żył się spokojnie do niego i z zimną krwią strzelił do zająca przebiegającego obok naganiacza w odle głości 3-r> metrów, W rezultacie tego, naganiacz został postrzelony śrutem w ramię, nadgarstek, śródręcze i udo. Myśliwy zatamował mu krew chuste czką do nosa i (!...) polował nadal. Sprawa M . Grzędy znalazła się na wokandzie Wojewódzkiego Sądu PZŁ, który uznał go winnym naruszenia przepisów regulaminu polowań, wsku tek czego nieumyślnie postrzelił naganiacza - i za to ukarany został naganą (!). M. Grzęda jak również Rzecznik przy Wojewódzkim Sądzie PZŁ nie odwo łali się od orzeczenia do wyższej instancji. Natomiast Rzec^ik przy Głównym Sądzie PZŁ w oparciu o §64 ust. 1 Regulaminu Postępowania Sadów PZŁ wystąpił z wnioskiem do powiększone go składu Głównego Sądu PZŁ w Warszawie o pod danie rewizji w trybie nadzoru prawomocnego orze czenia Wojewódzkiego Sadu PZŁ - na niekorzyść obwinionego, podkreślając m. in. w uzasadnieniu wniosku, że kara nagany jest niewspółmiernie n i ska w stosunku do winy. * Główny Sąd PZŁ w powiększonym składzie na rozprawie rewizyjnej po przeanalizowaniu materia łu dowodowego - uznał wniosek Rzecznika za za sadny, lecz z uwagi na skąpy materiał dowodowy, postanowił zażądać z Sądu Powiatowego akt spra wy karnej przeciwko Maciejowi Grzędzie. Z akt tych wynika, że Sąd Powiatowy postanowił postępowanie karne przeciwko obwinionemu umo rzyć z mocy amnestii i orzec przepadek broni myśli wskiej. W tej ostatniej sprawie Wojewódzki Sąd Karny, po rozpoznaniu zażalenia M . Grzędy, posta nowił uchylić orzeczenie Sądu Powiatowego w przedmiocie przepadku strzelby. Główny Sąd PZŁ w powiększonym składzie, po wznowieniu postępowania rewizyjnego wyjaśnił, iż z akt sprawy wynika bezspornie, że obwiniony po strzelił nieumyślnie naganiacza w wyniku nie za chowania należytej ostrożności i wskutek zlekce ważenia przepisów regulaminu polowań, a miano wicie opuszczenia stanowiska przed zakończeniem pędzenia wbrew postanowieniom §32 pkl. ! regula minu polowań oraz strzelania wbrew przepisom §30 pkt. 7 reg, pol. W wyniku tego niektóre śruciny utkwiły w mięśniach na głębokość kilku centyme trów, w związku z c^zym wydobycie ich wymagało zabiegu operacyjnego z zastosowaniem ogólnej narkozy Zakład Medycyny Sądowej przy Akademii Medy cznej orzekł - jako biegły - że u poszkodowanego chłopca nastąpiło naruszenie czynności narządu ruchu, a głownie prawej kończyny górnej, na okres dłuższy niż 7 dni. Obrażenia oceniono zatem jako ciężkie. W trzy dni po zabiegu usunięcia ś r u a n obwiniony M. Grzęda pujechai samochodem po rodziców po szkodowanego celem zabrama go ze szpitala do domu. Jednak lekarz, opiekujący się w szpitalu chłopcem, nie pozwolił zabrać go do domu, chyba na własną odpowiedzialność rodziców wyrażoną na piśmie. Następnego jednak dnia obwiniony powtó rzył ten manewr i poszkodowanego chłopca wypisa no ze szpitala. Sąd doszedł do wniosku, że musiały tu odegrać rolę względy nie mające nic wspólnego ze zdrowiem chłopca. Wizję lokalną przeprowadziła komenda M O na stępnego dnia po wypadku, jedynie przy udziale łowczego i obwinionego. Ten ostatni, jako jedyny z obecnych przy wypadku, znal okoliczności fakty czne, lecz miejsca, gdzie znajdował się on, jako sprawca wypadku oraz poszkodowany i zając, wskazywał zgodnie z przyjętą linią obrony. Z po miarów tych i zdjęć wynikło, że w tych warunkach naganiacz nie mógł w ogóle zostać postrzelony, gdyż musiała go zasłaniać lalda terenowa (!). Po szkodowany nie bral udziału w wizji, gdyż przeby wał w tym czasie w szpitalu. Druga wizja lokalna praeprowadzona została przez Prokuraturę Powiatową z udziałem m. in. poszkodowanego, który wskazał miejsce na ścieżce, gdzie został postrzelony, całkiem irme. niż to ustalo no w trakcie pierwszej wizji. Z jego zeznań wynika ło stanowczo, że w miejscu gdzie został postrzelony była wówczas wyraźnie widoczna na śniegu krew oraz miejsce, na którym stal myśliwy w chwili strza łu. Odległość zmierzona obecnie między nimi wy nosiła metrów. Gł. Sąd PZŁ uznał zeznania świadka, Witolda Kowalika, za zasługujące na wiarę, gdyż złożone zostały w sposób szczegółowy. W ocenie sylwetki obwinionego Sąd dyscyplinar ny uwzględnił następujące okoliczności: dobrą opi nię, dotychczasową niekaralność oraz poważne za sługi dla łowiedwa, a ponadto częściowe zaspoko jenie roszczeń cywilnych. Uchybienia organizacyj ne prowadzącego to polowanie stanowią również okoliczności łagodzące dla obwinionego. Udziele nie poszkodowanemu pierwszej pomocy nie stano wi, zdaniem Sądu, okoliczności łagodzących, gdyż jest obowiązkiem każdego myśliwego, a zwłaszcza sprawcy postrzelenia. Łowczy kola. L. Deszcz, dopuścił się w tym polo waniu poważnych zaniedbań organizacyjnych, a mianowicie naruszenia postanowień §30 pkt. 7, §36 pkt. 1 i 2 oraz §54, a następnie §59 pkt. 2, 3 i 5 regulaminu polowań. Ponieważ wniosek oskarżycielski Rzecznika przy Wojewódzkim Sądzie PZŁ nie zawierał zarzutów przeciwko niemu - Główny Sąd PZŁ nie był w stanie podjąć merytorycznej oceny tych uchybień i w związku z tym przekazał sprawę Rzecznikowi do wszczęcia przeciwko niemu dochodzenia. Główny Sąd PZŁ nie podzielił stanowiska Sądu pierwszej instancji co do wymiaru kary. Było ono zdaniem Sądu - sprzeczne z uchwałą XI iCra jowego Zjazdu Delegatów PZŁ w sprawie bezpiec-znego użytkowania myśliwskiej broni palnej. Uchwala ta zobowiązuje sądy łowieckie do stosowania najos trzejszych kar, aż do wykluczenia z szeregów PZŁ włącznie w stosunku do osób. które dopuściły się rażącego naruszenia zasad bezpieczeństwa na polo waniu. Główny Sąd PZŁ, zważywszy wszystkie okolicz ności wypadku doszedł do wniosku, że obwiniony mimo wieloletniego stażu myśliwskiego nie nabył jeszcze nawyku skrupulatnego przestrz.egania za sad bezpieczeństwa na polowaniu oraz respektowa nia postanowień regulaminu polowań. Dlatego, do ceniając ciężar i szkodliwość społeczną wykrocze nia, uznał za słuszne i sprawiedliwe zaostrzyć wy mierzoną karę. Główny Sąd PZŁ w powiększonym składzie, po rozpoznaniu sprawy M . Grzędy wymierzył mu karę zawieszenia w prawach członka PZŁ na okies lat dwóch. WŁADYSŁAW MAZUREK pułkownik w st. sp. „tas" - Jiiofiaw Kirilenko Poznańskie Łowcze" 1860 r. 35 Towarzystwo i ^^Towarzystwo Myśliwskie" 1873 r Aż do 1974 r. przypuszczaliśmy, i dałem temu wyraz w moim opraco waniu Zarys polskich organizacp ło wieckich , ogłoszonym w trzech kolejnych numerach ..Łowca Polskiego (nr 1.1 - 1.^ 1962 r.), że pierwsze polskie stowarzyszenie ło wieckie powstało we Lwowie, w zabo rze austriackim, w 18()2 r Całkiem nieorzekiwanie pojawiła się na początku 1974 r. w bogatej bibliotece łowieckiej dr Jerzego Kehla. broszura pt „Rocznik Towarzys twa Łowczego w Wielkim Księstwie Poznańskim - rok 1861' - Poznań, nakładem Towarzystwa. Z tekstu bro szury wynika, że Towarzystwo Łow cze działało już w 18(>0 r. Wyniki poszukiwań w bibliotekach poznańskich wykazały, że notatka o tym ,,Roczniku' zawarta l)yła w „Kronice m Poznania rocznik 195B na sir. 91. Drugi egzemplarz .,RoI cznikd znajduje sie w bibliotece po znańskiego Towarzyslwa Przyjaciół Nauk (sygn. 9230]. Te bardzo ciekawe sprawy zostały przez poznańskie środowisko łowiec kie zapomniane. Nie wspomniał też 0 nich zasłużony organizator i dzia łacz łowiec ki zaboru pruskiego, Wła dysław Janta Połczyński (18,i4~194tii Nie udało sic* odnaleźć dalszych do wodów - przekazów działalności To warzystwa Łowczego. Bibliogralia Es treichera nie zawiera Rocznika z 1861 r. Rocznik Towarzystwa Łowczego l i czy 70 stron druku. Podaje spis 81 członków, wykaz członków zarządu, skład sądu polubownego i spis sę dziów wyścigów konnych. .,Rocznik zawiera ponadto: 1 Program zjazdów Towarzystwa Łowczego na rok 18bl. obejmujący dwa zjazdy we wrześniu 1861 r z wy ścigami chartów i wyścigami konny mi. Na drugi zjazd, pazclziernikowy, przewidziane były wyścigi cliartow MIIOI TJSTAWT TOWARZYSTWA MYŚLIW$KIE6U Myśliwskiego, ustalający nazwo na ,Towarzystwo .Myśliwskie W.Ks.Poz nańskiego' . §2 podaje skład zarządu, §3 warunki przystąpienia do Towa rzystwa. §4 atrybucje i obowiązki dyrekcji, §6 poda|o atrybucje członków, §7 ustala składkę na 100 talarów (su mę na owe czasy pokaznąj, §8, 9 i 10 określą prawa walnego zebrania, §11 - 18 poda ją,.Regulamin do polowań '. Nie wiemy, czy Towarzystwo My śliwskie było następcą zlikwidowa nego Towarzystwa Łowczego, czy też istniały obok siebie Nie wiemy też niczego o dalszych losach tych i może innych stowarzyszeń łowieckich w za borze pruskini- Wierzę. że dalsze poszukiwania w poznańskich bibliotekach, do któ rych usilnie zacht^cam wielkopol skich myśliwych, mogą ujawnić inne druki stowarzyszeń łowiec kich zabo ru pruskiego drugiej połowy XIX wie ku, tak ważne dla badac-zy dziejów naszych organizacji łowieckich w W.Ks.Poznańskim. Należałoby też sprawdzić dwa ów czesne poznańskie dzienniki:,.Dzien celu. jak to określa §2. ..urządza co W czasie poszukiwań w poznań nik Poznański" i ,,Kuryer Poznański " roku wyścigi chartów, koni do polo skich bibliotekach publicznych, na / lat sześćdziesiątych i pcizniejszych wania używanych i popis wstrzelaniu trafiono jeszcze na ..UstawyTowarzy(§13 Tow. Łowczego i §8Tow. Myśli do celu z ręcznej broni. Prócz tego stwa Myśliwskiego w Wielkim Księs wskiego), w których zgodnie ze statuwydaje ro<-zniki, w których wszelkie twie Poznańskim " z 1873 r , znajdują lem, oba stowarzyszenia ogłaszały rozprawy, myślistwa dotyczące miej ce się w zbiorach Biblioleki Głównej lerminy walnych zebrań, po rok 1906. sce znaleźć- mogą. Uniwersytetu Poznańskiego (sygn, W tym bowiem roku, w dniu sw, Hu 224.'>93 li). Jest to 7-stronicowy druk, Ostatni, 17 C. zawiera wskazanie. Że berta, zostało założone w Poznaniu /awieraiąc\' spis 38 członków - zie ,,Wszelkie mne poprzednie postano pierwsze ideowe polskie ,,Towarzysmian zaboru pruskiego, z których 11 wienia dotyczące Towarzy.stwa Łow Iwii Łowieckie", którego celem było |esl także zawartych w wykazie To czego, mianowicie w protokołach wydawanie czasopisma ..Łowiec Łowczego, wydanego z dnia tti i 17 października 18(i() r, i I i warzystwa Wielkopolski' i stworzenie klubu tolutego ISfil roku niniejszem sie i w 1861 r. I wieckiegt) z czytelnia i biblioteką, znoszą.' ,,Ustawy ' - Statut nie określa celu i mające służyć sprawom i potrzebom 3. ..Przepisy do wyścigów charclari działalności Towarzystwa, Wynika i polskiego łowiectwa w zaborze pru skich Towarzystwa Łowczego . jednak z mego, że ma na celu upra skim i centralizować ideowe życie ło 4. ,,Nowe prawa charciarskie przez wiania polowań konno na zające wieckie. Zdlożycieldiiii Towarzystwa byli: zasłużony organizator i działacz Tomasza rhackera na zasadzie praw z psami (o innych rodzajach zwierzy łowiecki w zaborze pruskim. Włady charciarskich. wydanych podczas pa ny ,,Ustawy nie mowią). Także i To nowania królowej Elżbiety (1.S58warzystwo Myśliwskie naśladowało sław Janta Połczyński z Redgosz(-/,a, Zbigniew ł.)strorog-(inrzenski, .An 1603) przez księcia Norlolk' . wzor\' angielskie. drzej Żółtowski, .Antoni Unrng, Stani 1 strzelanie do ceiu, .5 ..Ptawa dodatkowe '. 2. ,,Statutd W §1 określa cele To Jak wynika z nowecjo ..Prawa charRodzi się więc pytanie, czy członko sław Micłrzkowski, Zycjmunt Pluciń ski 1 dr Witold Celichnwskt, warzystwa Łowczego: ,, Fowarzyslwo ciarskiego , myśliwi, zrzeszeni w To wie Towarzystwa polowali /, charta Łowcze ma na celu racyonalne trakto warzystwie Łowczym naśladowali mi, czy raczej z ancpelskimi l()x-hounSłowami: ..Kto kocha myślistwo, wanie wszelkiego rodzaju myślistwa | wzory ancjielskic i na nich sic; wzitrodaini^ kocha i ziemię swoją, ktcira go wydala i ws[)uliiri myśliwska zabawę ' W lviii wati. Druk /HWiera -śtritul Tuwar/ystwa i żywi. Kto wszystko lo ceni, nie odda \c] wrogowi na zatracenie . zapoczat- FoŁ RYSZASD C7ER\ł1V'<;k'! knwal redaktor Władysław .lanta Pnłc-zynski wydawnictwo dwutygodnika „Łowiec Wielkopolski dnia 1 IV-1907 r., którego wydał osiem n»c-znikow, do chwili wybuchu I wojny światowej. Poznańskie Towarzystwo Łx>wieckie służyło nie tylku łowiectwu, lecz współdziałało, jak wszystkie wów czas organizacje polskie w zaljorze pruskim, w walce z Nieincaiiii i ich bezwzględnymi metodami zwalc-zania wszystkiego co polskie. Towarzys two Łowieckie stosowało z powodze niem za.sadę potępiania i bojkotu tych wszystkich, którzy wyzbywali się zie mi na rzecz Komisji Kolomzacyjnej, Niemców lub pozostających z iiimi w lakichkolwiek stosunkach. STANISŁAW HOPPE Drugi kwartał roku kalendarzowego jest w łowie ctwie pierwszym kwartałem roku gospodarczego. W tym czasie realizujemy w towiskacti zaplanowa ne na cały rok zadania w zakresie urządzeii gospodarczycłi i tiodowlanycłi. Należy pamiętać, że dobra jakość wykonywanycti prac zawsze się opłaci - jest najtańsza, partactwo natomiast kosztuje znacznie drożej. Na przykład dobrze zbudowany i odpowiednio konserwowany paśnik przetrwa średnio 25 lat, wadliwy zaś rozpada się po kilku latach. Poniżej przedstawiam kilka godnych polecenia urządzeń hodowlanych. Zabiegi hodowlane i ochronne w kwietniu, maju, czerwcu jK* Rys. 1. J e d n ą z zalet małego paśnika jest duża rozpiętość dachu, zabezpieczająca karmę przed za moknięciem oraz przed zasypaniem śniegiem powierzctmi pod paśnikiem. 1 J 4 Rys, 4. Sposób konserwacji - zabezpieczenia przed zagrzybianiem drewna wkopanego lub w b i tego w ziemie. W budowie pa.śników i innych urzą dzeń część przeznaczona do wkopania powinna byc stararmie okorowana, oczyszczona i smarowana 2 do 3 razy kreoliną B lub maścią grzyłjobójczą w od stępach 2 do 3 godzin. Średnio co siedem lat części znajdujące się w ziemi powinny być powierzchnio wo odkopywane i powtarzana konserwacja (patrz rysunek)"' Bieżące zadania hodowlane Po zakończeniu dokarmiania, urządzenia hodow lane powinny być starannie oczyszczone, naprawio ne i konserwowane, a gleba pod paśnikami i posypami wygrabiona i dezynfekowana palonym wa pnem w ilości 0.5 kg do 1 kg na I m'^, W przypadku braku wapna można poprzestać na starannym prze kopaniu gleby. Dziki dokarmiamy przez cały kwartał, lecz najin tensywniej w kwietniu, z uwagi na prowadzące lochy oraz konieczność zatrzymywania ich w kniei, aby nie szukały ż e m w uprawach rolnych. Należy pamiętać, że jedynie systematyczne dokarmianie w określonych i stałych miejscach, jak: przyorywa nie okopowych, ziarna kukurydzy, itp. zatrzymuje te zwierzęta w lesie. Przez cały drugi kwartał uprawiamy poletka za porowe, pamiętając o jakości uprawy i jakości gro dzenia, W tym czasie przeprowadzamy też renowa cję łąk śródleśnych nawożąc i podsiewając rośliny szlachetne. Od połowy maja do końca czerwca zbie ramy i magazynujemy liściarkę. W kwietniu i maju wyjątkową aktywność wyka zują drapieżniki i szkodniki, których nadmiar powi nien być redukowany. Zaniedljanie tych spraw w okresie wiosennym może spowodować poważne ubytki w pogłowiu zwierzyny (zwłaszcza drobnej) w okresie całego roku. S.Ż. Rysunek pochodzi z książki Romana Kawczyńskiego pt. „Nasycanie drewna środkami chemicz, nymi". Z myśliwskiej teki Jarosława Kirilenki Rys. 2. Paśnik polmagazyn. Można w nim maga zynować większy zapas karmy objętościowej, a w okresie letnim liściarkę. Jest on funkcjonalny, bowiem zarówno składanie zapasu karmy jak i za kładanie jej za drabinki do skarmiania odt>ywa się z parteru. Przy stawianiu paśników trzeba uwzględniać waninkj dojazdu, co ogromnie ułatwia dowożenie kar my, zwłaszcza w okresie śnieżnej zimy oraz tak je lokalizować, aby nie powodowało to zbyt dużej koncentracji zwierzyny w jednym miejscu. Rys, 3. Posyp dla bażantów i kuropatw. Im ma większą powierzchnię dokarmiania - tym lepiej. Tego typu posypy stawiamy na stale na obrzeżu remiz śrćłdpolnych od strony południowe) i po środ ku, bowiem tak dobrane miejsce jest najmniej nara żone na zawiewanie w okresie dużych śniegów i zamieci. 1 Reporterskie w ę d r ó w k i Tekst ROBERT TERENTJEW Na Dolnym Śląsku Zdjęcia MARCIN ZAMOYSKI Dolny Śldsk n a l e ż y do n a j p i ę k n i e j s z y c h t e r e n ó w ł o w i e c k i c h w Polsce. Urozmaicone ł o w i s k a nizinne i górskie, stosunkowo wysoki stopień zalesienid. zwierzyna rzadko w y s t ę p u j ą c a w in nych rejonach, jak np. muflony i g ł u s z c e - wszystko to .sprawia, ż e blisko 5 tysięczna rzesza d o l n o ś l ą s k i c h m y ś l i w y c h ze 178 kół ł o w i e c k i c h , dokłada starań by nie tylko z a c h o w a ć przyrodnicze za.sol)y w pierwotnym stanie, lecz tworzyć warunki sprzyjające ich p o m n a ż a n i u . Ostatnie w tym sezonie polowanie na bai Mówi przewodniczący ZW PZŁ we Wrocławiu - mgr Jerzy Kulesza: Zbliżają się zjazdy wojewódzkie - konczv się czteroletnia kadencja władz Zrzeszenia. W związku z tym poprosiliśmy o rozmowę przewodniczącego ZW PZL we Wrocławiu, Jerzego Kuleszo: co Waszym zdaniem można zapisać na konto ustępujących władz i środowiska myśliwskiego? Jest klika spiaw, którymi możemy się pochwalić. Pierwsza i chyba najważnie jsza, to realizacja szczegółowego programu rozwoju gospodarki łowieckiej w latach 1972-7:i, Otoż szczegółowy plan zoslalsporządzony przy współudziale wszystkich zainteresowanych instytucji. Pod egidą, wtedy jeszcze, prezydium WRN program opracowali specjali.sci z Wydziału Rolnictwa, Prezydium WRN, Wyższej Szkoiy koiniczc), OZLP no i oczywiście my - ZW PZL. Możemy jifiwiedziec, że przypadającą nam tzest programu wykonaliśmy w 90 procnntach. Inni kontrahenci rożnie wywiązywali się ze swych zadań, lecz w sumie gospodarka łowiecka na Dolnym Stąsku wiele zyskała. Na konto osiągnięć na pewno musimy wpisać otoczenie opieką koł łowiec kich, uznawanych za słabe. Nie zawsze brak efektów wynika z czyjejś złej woli. o wiele częściej po prostu prayczyną bywa nieumiejętność. Z tego też wyszliśmy założenia, Skontaktowaliśmy wzorowe koła łowieckie z zarządami słabych koł. celem instruktażu i wymiany doświadczeń. W ciągu roku odbyły sie dwie narady rejonowe z udziałem zarządów wszystkich najsłabszych w wojewódz twie koł. Wyniki są widoczne, gdyż do większości z tych kół nie mamy juz zastrzeżeń. Ponadto, nawiązane poprzednio kontakty między kolami nadal są utrzymywane i stało się (u już metodą pracy. .iesli chodzi o pracę samego zarządu, to dobre wyniki dało obciążenie poĘzczególnych członków zarządu odpowiedzialnością za konkretne dziedziny działalności łowieckiej i sporządzenie szczegółowego harmonogramu zadań. O rozmidrze czynności świadczą lic/,l)y: odbyto ]59 protokołowanych posie dzeń, w tym y wyjazdowych. 11 narad z łowczymi powialowynii, 12 narad z kolami i aktywem. Zarząd lub członkowie uczestniczyli w 2.1 naradach problemowych z przedstawicielami władz politycznych. Problemom łowiectwa poświęcone było jedno z posiedzeń Egzekutywy KV\' PZPR. Oczywiście, wszyst kiego wymienić nie sposób i nawet nie ma potrzeby. Warto jedynie wspomnieć o naszych ankietach. Otóż przygotowując się do odnawiania umow dzierżaw nych, musieliśmy rozpocząć od wstępnej oceny kół. Jako chyba jedyni w kraju przeprowadziliśmy szczegółowa ankietyzację kół I obwodów łowieckich we dług ustalonych kryteriów oceny. Akcja la pozwoliła nam na sprawiedliwą ocenę możliwości i piaty kół, niezbędną przy wydzierżawianiu obwodów. Ponadto, dzięki ankietom zebraliśmy olbrzymi materiał dotyczący działalności kół, Ta dokumentacja przyda się na pewno już w now\'ni systemie organizacyj nym, poszczególnym zdi*ządum w nowych wojewodztwacłi. Na zakończenie kilka slow n bażantach, bo jak w całej Polsce tak i na Dolnym Śląsku przywiązujemy do hodowli tych ptaków dużą wagę. Mimo trudnośc-i z materiałem hodowlanym, w latach 1972-75 w całym województwie zasiedlo no 40,7 rys. bażantów. W' 197,1 r, otrzymaliśmy pc^ł milionowa dotację wojewo dy, poza tym większość materiału kupowanoz tunduszy kol. Wzrósł natychmiast odstrzał - o ile w sezonie 1972 73 odstrzelono 2024 koguty, o tyle w tym sezonie padło blisko 10 tysięcy, Ale o bażantach najlepiej rozmawiać z zarządami kół, bo to, że ptaki te widać już w wojewcjdztwie, jest zasługą myśliwych. 8 5? Hubert" Ryś ^59 ?5 Gościmy w najstarszym na Dolnym Śląsku kole łowieckim ..Hubert' . Po wstało we Wrocławiu jesienią 194h roku i liczyło wtedy 120 członków, gospodarując na terenach całego, by łego powiatu wrocławskiego. Z bie giem czasu zmniejszał się teren, aż w roku 19H4 ustalono ostalecznie ob szar na 1,') tys ha. Członków liczy ,,Hubert obecnie46. Jak wspominają myśliwi, ze zwierzyną rożnie bywało, lecz największy regres nastąpił w ro ku ]95(> - wtedy z powodu złego stanu zajęcy i kuropatw zawieszono polo wania. Po wielu zabiegach udało się odrestaurować stado podstawowe, lecz rewelacyjnych wyników już nic osiągiuęto. Zle prowadzone mcliorcicje przypieczętowały los kaczek 0 ile jeszcze kilka lat temu strzelano po kilkaset sztuk, o tyle obecnie ju/ kaczek w łowiskach niema. Nie lepiej było ze zwierzyną giubą. Niezłe nie gdyś pogłowie leleni w łowisku gór skim kolo Świeradowa skurczyło sie na skutek intensywnego mchu turys tycznego a także pamiętnej wichur^', która powaliła ostoje, pozostawiając rozlegle halizny. Wiele jeleni prze szło wtedy na stronę c^zeską. Tak więc około roku 1970 myśliwi z „Huberta ' znaleźli się w dosc trudnej sytuacji. C-hcąc utrzymać finanse na poziomie, zwiększyli odlciw zajęcy lecz kosztem pniowan. Już w latach sześćdziesią tych próbowano zasiedlać łowiska bażanlami, lecz popełniono kilka błę dów. Zakupywane jednodniówki jak 1 ptaki ośmiotygodniowe zbyt wcześ- Łowieckie szczęście dopisało jedyiiej nie puszczano w łowisko, więc prze padały. Strzelano wtedy rocznie od 50 do 100 kogutów, W roku 1973 myśliwi poslanowili w c-zynie spolecz.nym wybudować ba żantarnie we wsi Stary Zamek. Obok hodowli na dziko, rozpoczęto wychów piskląt z jaj i odchowywanie ptaków. Wybudowana kosztem 350 tys. zł ba żantarnia składa się z 31 wolier, zas stado podstawowe liczy 248 kur i 32 u Nim nadeszła z tJHZ w Mosznej pierwsza partia bażantów wysłali na kurs do Stdc ji PZL w Czempiniu kan dydata na bażantarnikd. Juz lachowiec przyjmował pierwszy transport. Tysiąc odchowanych do HI lygodni bażantów sprzedali sąsiadom, (iOO sztuk wpuścili dci swego obwodu, 700 zatrzymali (dko stado podstawowe. Po uzyskaniu odpowiedniej ilosc i jaj wy puszczą również stado podstawowe, uzyskując podwójną korzyść - jaja do wylęgu w inkuljatorze, a lakże logi na wolności, bowiem przypadnie to oko ło ]5 ~ 20 czerwca. Odnotować należy bardzo dużą po moc finansowa Urzędu Cjminnego w Zawoni. Urzędu Powiatoweg(» w Trzebnicy oraz dyrekcji Kombinatu PGR w Trzebnicy. Trwa nadal rozbudowa bażantarni, powstają pomieszczenia dla par stada [)odstawiiwey(i, pod inkubator, maga zyn jaj 1 [jdsz. Nadal więc każdą wolna (hwilę mysliwi spędzają w łiyłym, opuszczonym a przekazanym im go spodarstwie. Po zakończeniu najpil niejszych prac będzie czas na remont domu mieszkalnego dla obsługi ba żantarni ri także myśliwskiego klubu, który ma się mieście w dawnej stodole Jeszcze w tym roku planuje sie wy chować z włdsnego stada ti tysięcy ptaków. <'zęsc z nich zasili łowisko, /ds sąsiednie k<iła już składają zamó wienia na bażanty u myśliwych z Za woni. Tak więc ożyło o p u s 7 c z o n e go spodarstwo, oczyszczono i napełniono wodą zaniedbany slaw, a wkrótce miejmy nadzieję zaroi sie od kogutów w pobliskich lasach i na polach. Bal myśliwych i dziennikarzy we Wrocławiu ..Strzelanie szampanami , ..Zasa dzki,,, na parkiecie . ,,Naganka przy stolikach • - takimi tytułami opatrzyła wrocławska ,,Gazeta Robotnicza ' do niesienie o d o r i K z n y m , tradycyjnym już balu dziennikarzy i myśliwych, który odbył się na zakcmc zenie karna wału we wrocławskim Klubie Dzien nikarza. Tym razem organizdlorami balu byli myśliwi z jednego z najstar szych a jednocześnie najlepszych na Dolnym Śląsku koła łowieckiego „(os toja . W ten sposób uczczono jubi leusz ćwierćwiecza ,.Ostoi . Donosi my o tym z przeszło miesięcznym opóźnieniem, lec-zi wiosną dobrze po wspominać zimowe szaleństwa. Jak więc zapamiętaliśmy, bal a także my śliwskie konkursy prowadzili Ryszard Wojtyłło 1 Robert Szecowka, na rogu grał Adam Dula. Po nagrody zwycięz cy ustawiali się w kolejkach do łow czego ,.Ostoi Edwarda Grabowskie go oraz łowczego wojewódzkiego .Je rzego Kuleszy, przy czym kolejka do pierwszego łowczego składała sic z samych pań, rozdawał bowiem buź ki w charakterze nagród rzeczowych Znany powszechnie prestidigitator w przytomności obecnych wyciąga! z cylindra bażanty, z rekawow zas po zającu, przy czym nie wiadomo do dzis rolę klubu myśliwskiego, w kiorym pc sezonie polowań spędza się woln' chwile z rodzinami, przy okaz|i prat n ją( nad rozbudową i konserwacj.i obiektu- Mysliwi spotykają się TOWnież z sympatią i zrozumieniem mie szkańcow wsi. w której założyli iia żantarnię. Przy okazji bowiem zbudn wali we wsi duży i solidny most, ula Iwiający zycie rolnikom. Współprac*' układa się doskonale. Zdjęcia, ktoir publikujemy, pochodzą z ostatnieg-' polowania na ba/.anty Padł wtedy os tatni w tym sezonie - 8fiO kogut.. kobiecie koguty. VV tym sezonie wpuszczono do łowiskd 1334 ptdki. a w roku przy szłym myśliwi zamierzają wypuście ok. 2 tys. sztuk. Za to mając tak duży stan bażantów poluje ,,Hubert' w każdą niedzielę i dzień wolny ud pracy. 12 dobrze ułożonych psow pra cuje w polu z myśliwymi. Ten kieninek dziaialno.sci kola spotka! się z największa aprobatą jego członków Bażantarnia i zabudowania spełniają Koło Łowieckie ..Ryś' w Zawoni nu może się pochwalić tak długim jak ,,i luberl rodowodem. Imponutc za ti • szybkością i sprawnością realizati swoich zamierzeń. W dniu 10 sierpni.i 1974 roku powzięto na walnym zgro madzeniu uchwale o budowie bażan tarni. zas 7 (zerwca następnego roku odbył się uroczysty chrzest szampa nem nowego obiektu. Oglądając -^n lidne zabuck)wania aż trudno u w i r rzyć. że wzniosło je zaledwie Ib m\ śliwYch, bo tylu członków liczy ..Ry.Me tez przeznaczano na budowę każ da wolną godzinę, pracowano niera/ do poznej nocy. [)rzv swielle elektu cznym. Wielu myśliwych poświecił" budowie urlopy, pomagały zresztą rę dziny a nawet nie zainteresowani bez pośrednio sąsiedzi i znajomi. Bażantarnia kota łowieckiego „Ryś" w Zawoni ... i kota „Hubert" z Wrocławia ..Ry^ posiada łowisko o powierz chni zaledwie 4,3 tys. hektarów, ubo gie w zwierzynę lecz będące dobryn' siedliskiem dla bażantów. Whodowh tych ptaków tkwiła ostatnia szansd n-i rozwinięcie tiospodarki, - (;dybysm\ nadal bezczynnie oczekiwali pomoc \ nie wiadomo skąd, doprowadziliby*-my do dalszego spadku sianu zwie rzyny, a w konsekwencji wiekszosi zrezygnowałaby z polowania - mowią mysliwi z ..Rysia . 9 Na dolnym Śląsku dokoóczeiiie ze sCr. 9 jdkim spusobem, przeistaczały się natycłimiast w widoczne na stołacłi da nia, takie jak bażant po królewsku czy zając w śmietanie. Pewne zdziwienie, a nawet chwilową konsternację, wy woła! jedynie brak na stołach podsta wowego dania, jakim powinna być kaczka w buraczkach-dziennikarska oczywiście Gospoda - oczywiście myśliwska, jak świadczy o tym widoczny na zdję ciu fragment sali. Inicjatywa należy do myśliwych z kola ,,Ryś o którym piszemy obok, z rac]] jego osiągnięć hodowlanych. Jak widać i inne dzie dziny działalności nie są obce ..Rysio wi . Zdołano do pomysłu przekonać właściciela gospody - zarząd Gmin nej Spółdzielni w Zawoni, a także pomagano w jego realizacji. Na ścia nach, wymalowanych w myśliwskie sceny zawieszono kilkaset (!) parostkow 1 wieńców jelenich, Nad wej ściem sroży się łeb dzika, zas tłem głównego bufetu jest naprawdę pięk na i cenna płaskorzeźba obrazująca polowanie na jelenie. Nie trzeba już chyba dodawać, że lak urządzona go spoda ściąga latem rzesze turystów a 1 myśliwi czują się tu jak u siebie. ROBERT TERENTJEW 10 K o l e j n e listy c z y t e l n i k ó w d o t y c z ą n a s t ę pującycli z a g a d n i e ń : ł . K o ł . J . K . Kartuzy: <'zy w y d a n e ostat nio przepisy w s p r a w i e zmiany obowij|zui^cycfa u b e z p ł e c z n i komunikar>'inych spo w o d o w a ł y r ó w n i e ż z m i a n ę w ubezpiecze niu n a s t ę p s t w n i e s z c z ę ś l i w y c h w y p a d k ó w c z ł o n k ó w PZŁ o b j ę t y c h porozamieniem M w a r t y m p o a i i ę d z y Polskim Z w i ą z k i e m Ł o w i e c k i m i P a ń s t w o w y m Z a k ł a d e m Ubez pieczeń? l e ś n i c t w a u s t a l a j ą p r z e c i ę t n ą w y s o k o ś ć od s z k o d o w a ń . pizypadając:ą na jeden hektar p o w i e r z c h n i l e ś n e j , d z i e r ż a w i o n e j przez dzierżawców zrzeszonych w Polstum Z w i ą z k u Ł o w i e c k i m t § 1 2 . ust. 2) i na pod stawie przeciętnej w y s o k o ś a p r z y p a d a i ą ce) na 1 ha te| p o w i e r z c h n i - u s t a l a j ą od s z k o d o w a n i e p r z y p a d a j ą c e na d z i e r ż a w i o ne obwody ł o w i e c k i e p r o p o r c j o n a l n i e do p o w i e r z c ł m i l e ś n e j , wchcxlz^cej w s k ł a d dzierżawionych obwodów. R o z p o r z ą d z e n i e Rady M i n i s t r ó w z d n i a 22 s i e r p n i a 1975 r,, o g ł o s z o n e w D z i e n n i k u Llstaw nr ^JO, poz. wprowadza tylko z m i a n y w r o z p o r z ą d z e n i u Rady M i n i s t r ó w z d n i a 26 l i s t o p a d a 1974 r., w s p r a w i e otx>wiązkowyrh ubezpieczeń komimikatyinych. N i e nanisza natomiast to r o z p o r z ą d z e n i e o t x > w j ą z u j ą c y c h p r z e p i s ó w i zasad dotyraącycli uliezpieczeń dobrowolnych. T a k i m ulx!zpieczeniern d o b r o w o l n y m jc^t ulłezpieczenie następstw nieszczęśliwych w y p a d k ó w c z ł o n k ó w P Z L . osc>b b i o r ą c y c h u d z i a ł w nagdncD ord2 m n y c h o s ó b z a t r u d n i o n y r t i przy o b s ł u d z e p o l o w a ń , o b j ę t e p o r o z u m i e n i e m z a w a r t y m w d n i u 23 g n i c i n i a 1974 r., joomicKlzy P o l s k i m Z w i ^ . k i e m Lt>w i e c k i n i i P a ń s t w o w y m Z a k ł a d e m lJl>ezp t e c z e ń T o d o b r o w o l n e u b e z p i e c i e n i e . za które c z i o p k o w i e PZL uiszczają P a ń s t w o wemu Zakładowi Ul)ezpieczeń osobną s k ł a d k ę , jc^t n i e z a l e ż n e iKi n t > o w i ą z k o wyeh ubezpieczeń komunikacyjnych, ktoryrh dotyczą wymienione rozporządzenia Raciy M i n i s t r ó w . U b e z p i e < z e m e n a s t ę p s t w n i e s z c z ę ś l i w y c h w y p a d k ó w c z ł o n k ó w Pol s k i e g o Zwicfzku Ł o w i e c k i e g c ) o b e j m u j e , stosownie d o z a w a r t e g o porozumienia, r o w m e ż w y p a d k i tych c z ł o n k ó w w dr(xlze 7 miejsca z a m i e s z k a n i a d o o b w o d ó w ł o w i e c k i c h i w drodze powrotnej do d o m u luaz w d r o d z e d o miejsca w y k o n y w a n i a t v y i m o ś c i z l e c o n y c h przez w ł a d z e PZL. z w i ą z a n y c h z p e ł n i e n i e m c z y n n o ś c i statu towych i w drodze powrotnej z t y r h m i e | s c i to n i e z a l e ż n i e o d ś r o d k ó w k o m u n i k a c y j nych, z k t ó r y c h k o r z y s t a j ą c z ł o n k o w i e PZL. Tak w i e c porozumienie zowarte p o m i ę d z y PZL I P Z U p o z o s t a ł e w mwy w c a ł e j n i z c i ą g ł o s c i . M o g ł o b y ono b y ć z m i e n i o n e t y l k o przez z a w a r c i e n o w e g o p o r o z u m i e n i a . N a l e ż y n a d m i e n i ć , ż e r>statnie z d a n i e p k t . 3 porozumienia z grudnia I 9 7 4 r . p r z e w i d u j ą rt", ż e w r a z i e z b i e g u o b o w i ą z k o w e g o u t ) e z pie<v.enia n a s t ę p s t w n i e s z c z ę ś l i w y c h w y p a d k ó w w r u c h u p o j a z d ó w mechtinic7.nych z utiezpieczeniem objętyni porozumie niem, E ^ U b ę d z i e wypłacał ś w i a d c z e n i a z w y ż s z e j sumy ubezpieczenia, wskazu)e r ó w n i e ż n i e d w u z n a c i y i i e na to, ż e u b e z p i e t-/enie n a s t ę p s t w n i e s z c z ę ś l i w y c h w y p a d ków czlonkcw P ^ objęte porozumieniem, jest u b e z p i e c z e n i e m c x l r e b n y j n . n i e z a l e ż n y m oA o b o w i ą z k o w y c h u b e z p i e c z e ń k o tminikacyjnyoh, Ze s f o i m u ł o w a n t y c h w y n i k a , ż e w ł a ś c i w e n a d l e ś n i c t w o ustala n a j p i e r w p r z e c i ę t na w y s o k o ś ć o d s z k o d o w a ń p r z y p a d a j ą c ą na 1 h a c a t e i d z i e r ż a w i o n e j w danym n a d l e ś n i c t w i e p o w i e r z c j m i l e ś n e j (a n i e na 1 ha p o s z c z e g ó l n y c h obw(xiow| i dopiero w na s t ę p n e j k o l e j n o ś c i ustala w y s o k o ś ć (xiszkod o w a n i a p r z y p a d a j ą c ą na p o s z c z e g ó l n e d z i e r ż a w i o n e obwody, p r o p o r c j o n a l n i e d o } ) o w i e r 7 c t i n i l e ś n e j , wctiodząc-ej w s k ł a d tych o b w o d ó w , 3. K o l . H . M . Lipusz: J a k i e s ą z a s a d y roz l i c z a n i a szkckł w v r z ą d z a n v c ) ) przez z w i e r z y n ę , a w s z c z e ^ l n o s c i , czy przy u s l a ł a niu w y s o k o ś c i kwoty, k t ó r ą m a u i s d ć k o ł o ł o w i e c k i e uwzgli^dnia sie t y l k o szkody wy r z ą d z o n e w d z i e r ż a w i o n y m p n e z k o ł o ob w o d z i e ł o w i e c ł d m , czy l e ż szkody w y r z ą dzone w e wszystkich d z i e r ż a w i o n y c h oł>wodach Iowlecłuch położonych w obrębie danego n a d l e ń i i c t w a ? f M p o w i e d ż na p o d n i e s i o n e w ą t p l i w o ś c i d a j ą p r z e p i s y r o z p o r z ą d z e n i a Rady M i n i s t r ó w z d n i a 1 s i e r p n i a 1975 r. w s p r a w i e odszkodowań za szkody wyrz^zone w u p r a w a c h i p l o n a c h r o l n y c h przez d z i l t i , losie, j e l e n i e i d a n i e l e ( D z . U . nr 28 poz. 146), którego przedruk zamieszc-zono w . . Ł o w c u Polskim •, nt I 7 - I 8 z 1975 r, oraz instrukc ja M i n i s t r a I ^ n i c t w a i P r z e m y s ł u D r z e w i ł e y o z d n i a 29 w r z e ś n i a 1973 r. w s p r a w i e szacowania s z k ó d w y r z ą c t z a n y c h w u p r a w a c h i p l o n a c h r o l n y c h przez d z i k i , ł o s i e , j e l e n i e i d a n i e l e oraz u s t a l a n i a w y s o k o ś c i <x]szkudowan ( D z i e r m i k U r z ę d o w y [vlin. L e ś n i c t w a i PD i. 1973 r.. poz. 67). zamieszc^zono r c i w n i e ż w . . K a l e n d a r z u m y śliwskim na r o k 1975. W s z c z e g ó l n o ś c i p r z e p i s y § 1 2 ust. 1 w y m i e n i o n e g o r o z p o r z ą dzenia R M p r z e w i d u j ą , ż e w ł a ś c i w e nad W sposol) nie n a s u w a j ą c y j u ż ż a d n y c h w ą t p l i w o ś c i interpretacyjnych, w y j a ś n i a j ą s p r a w ę postarx>wienia § 8 p o w o ł a n e j w y ż e j i n s t r u k c j i M i n i s t r a L e ś n i c t w a i PD z 29 w r z e ś n i a 1973 r,, w k t ó r e j j j o d a n o szc-zegot o w y t r y b p o s t ę p o w c m i a n a d l e ś n i c t w a oraz p r z y k ł a d ustalania w y s o k o ś c i o d s z k c x ł o w a nia, p r z y p a d a j ą c e j na p c ł s z c z e g o l n y ot)wcxi łowiecki. Tak wiec zgłoszone wątpliwości /ostają rozstrzygnięte obowiązującymi p c / e p i s a m i w len sjDosób, Że przy vistalaniu w y s o k o ś c i odszkcNlowan p r z y p a d a j ą c y c h na p o s z c z e g ó l n e k o t o ł o w i e c k i e d e c y d u j e wysokość iłdszkodowdń wypłacc)nych przez n a d l e ś n i c t w o za szkfxiy w y r z ą d z o n e przez z w i e r z y n ę w e w s z y s t k i c h d z i e r ż a w i o n y c h o b w c x l d c h ł o w i e c k i c h o b j ę t y c h teryto rialnym zasięgiem nadleśnictwa, 3. Koł. W . G . B o l k ó w : N a jakim obszarze terytorialnym m o g ą w y k o n y w a ć u p r a w nienia strażników ł o w i e c l u c h pracownicy terenowi p a ń s t w o w e j administracji l e ś n e j i paiistwowe) a d m i n i s t r a c j i rolnej, kiorym u p r a w n i e n i a t a k i e zostały* nadane w w y k o naniu ustawy o ł i o d o w l ł. CKriironie z w i e r z ą t łowny<4i i p r a w i e ł o w i e c i d m ? Z a r z ą d z e n i e m M i n i s t r a l > ' s n i c t w a i Prze m y s ł u D r z e w n e g o z d n i a 2^ lutego 196(1 r. ( M o n i t o r P o l s k i z 1960 r,, nr 29, poz, 139 i z 1962 r., nr 32, poz, 151) n a d a n o u p r a w nienia s t r a ż n i k ó w ł o w i e c l u c h niekttiryni kategoriom p r a c o w n i k ó w terenowych ad m i n i s t r a c j i l e ś n e ] i r o l n e j , ze w z g l ę d u na p e ł n i e n i e przez t y c h p r a c o w m k o w o k i e ś i o n y c h f u n k c j i w t e r e n i e , a lo p r a c o w n i k ó w administracji leśnej - w nadleśnictwie 1 pracowmkow p a ń s t w o w e j administracji r o l n e j - w p a ń s t w o w y m gospcxiarstwie r o l nym (rybnymi- W y k o n y w a n i e u p r a w n i e ń s t r a ż n i k ó w ł o w i e c k i c h w i ą ż e sie z wykony w a n y m i przez t y c t i p r a c u w i u k o w o h o w i ą z kami shiżbowynii i ołiejmuje powierzch n i o w o ot>s7xir, na k i ó r y m w y k o n u j ą o m s w o je o ł i o w i ą z k i , W t y m s t a n i e r/ecizy n a l e ż y stanac iia s t a n o w i s k u , ż e t e r e n o w i p r a c o w n i c y administrac j i l e ś n e j m o g ą w y k o n y w a ć u p r a w n i e n i a s t r a ż n i k ó w l u w i e t k i c h w ob r ę b i e n a d l e ś n i c t w a , w k t n r y m p e ł n i ą siiizIK,', O p r a c o w n i c y paiLslwowej a d m i n i s t r a c j i r o l n e j - w cjbrebie p a i l s t w o w e c j o gosptxlarstwa rolnec)0 ( r y b n e g o | , w k t ó r y m s ą z a t r u d n i e n i D l a u n i k n i ę c i a n i e p o r o z u m i e ń nale ży n a d m i e n i ć , ze r e p n n a d l e ś n i c t w a otjejm u j e n i e t y l k o p o w i e r z c h n i e l e ś n e , Iec7 r o w m e ż pula p o ł o ż o n e w g r a n i c a c h n a d l e s nmwa. 4. Kot. H . K . S ł u b i c e : C z y w o b e c z a w a r tego w Regulaminie P o l o w a ń z a k a z u polo w a n i a na ptactwo w o d n o - b ł o t n e z ł o d z i o n a p ę d z i e mechanicznym, w o l n o p o l o w a ć 2 ł o d z i z motorem nie w m o n t o w a n y m na s t a ł e , a tylko przyczepionym i e r y w o l n o p o l o w a ć z lodzi o n a p ^ z i e mechanicznym, ieżett ł ó d ź z o s t a ł a unienKfaomiona i z a m a s k o w a n a w p r z y ł K z e ż n y c h k r z a ł i a c h lub szuwarach? Przepis § 1 6 , p k t 7 RcHjiilaminu P o l o w a ń z a b r a m a p o l o w a ć na p t a c t w o w c x l n o - b l o t n e z łcxlzi o n a p ę d z i e m e c h a n i c z n y m , przy c z y m z a k a z ten n i e d o t y c z y dojaz^hi t a k a łcxizią na m i e j s c e p o l o w a n i a . I n t e n c j ą i ce lem tego p r z e p i s u jest n i e d o p u s z c z e n i e d o t k ł d m i e r n e g o pozysiuwanid ptactwa w o d n o - b ł o t n e g o na d u ż y c h z b i o r n i k a c h w o d nych, na k t ó r y c h w p e w n y c h porach r o k u p t a c t w o to z b i e r a s i ę w znac7Jiych i l o ś c i a c h 1 p r z y s p r z y j a j ą c y c h w a r u n k a c h atmosfery cznych ( z w ł a s z c z a przy mglistej pogodzie), pozwala łodzi o n a p ę d z i e mechanicznym rozwijającej znaczną szybkość, zbliżyć się na c x i l e g ł o ś ć u m o ż l i w i a j ą c ą d o g ( x i n e strza ły I n a d m i e r n e rozkłacty. Z a k a z d o t y c z y w s z y s t i t i c h tcxlzi o n a p ę d z i e m e c h a n i c z n y m , n i e z a l e ż j u e o d tego. r z y motor jest w m o n t o w a n y na s t a ł e czy t e ż p r z y c z e p i o n y . W y m i e n i o n y Zdkaz, jak to j u ż zaznaczo no, n i e d o t y c z y d o j a z d u ł o d z i ą o n a p ę d z i e m e c h a n i c z n y m na m i e j s c e p o l o w a n i a . C"hodzi tu o u m o ż l i w i e n i e , w z g l ę d n i e u ł a t w i e nie m y ś l i w e m u pokonania znacznych nie raz o d l e g ł o ś c i na d u ż y c h z b i o r n i k a c h w o d nych. Nie m o ż n a jednak przyjąć takiej mter p r e t a c j i , ż e m y ś l i w y z b l i ż a s i ę na ł o d z i o n a p ę d z i e m c n h a n i c z n y m na b l i s k ą o d l e głość do zgromadzonego ptactwa, w y ł ą c z a motor 1 JUŻ s i ł ą r o z p ę d u łcKizi d o j e ż d ż a na cxIległcKiC dogodncnjo s t r z a ł u i o t w i e r a o g i e ń do p<xlnoszących s i ę p t a k ó w . Takie posti,'i3owanie s t a n o w i ł o b y n a r u s z e n i e w y m i e n i o n e g o zakazu. M y ś l i w y , k t ó r y d o j e c h a ł ł o d z i ą o n a p ę d z i e m e c h a n i c z n y m na miejsce, l u b w p o b l i ż e miejsca p o l o w a n i a , m o ż e p r z y s<imyni p o l o w a n i u p o s ł u g i w a ć s i ę z w y k ł ą ł o d z i ą (z w i o s ł a m i |. k t ó r ą znaj d z i e na m i e j s c u , i i i b k t ó r ą p r z y w i ó z ł na h o l u . M o ż n a r o w m e ż z g o d / i c Sie z t d k ą i n t e r p r e t a c j ą , ż e [)o d o j e c h a n i u na miejsce p o l o w a n i a oraz u n i e r u c h o m i e n i u i zama skowaniu łodzi o n a p ę d z i e mectiamcznyni w p r z y b r z e ż n y c h krzakach h i b szuwarach, m y ś l i w y strzela do p r z e l a t u j ą c e g o p t a c t w a 2 tak u m i e j s c o w i o n e j ł o d z i . 5. K o l . A . S . Łask: C z y c z ł o n e k k o ł a ł o wieclciego, uniewinniony przez s ą d ł o w i e c k i o d zarzutu p o p e ł n i e n i a o ł t r e ś l o n e go wykrcKZMiia, m o ż e b y ć nasłę[Hiie uliar a n y za to samo w y ł [ r c } c z e m e przez w ł a d z e kola? S ą d y Polskiego Z w i ą z k u Ł o w i e c k i e g o są, w m y s i p r z e p i s ó w statutu P ^ , p o w o ł a n e d o r o z p a t r y w a n i a spraw c z ł o n k i J w Zrzeszenia o wykr<xzeniH ł o w i e c k i e . S ą to o r g a n y spe cjalistyczne, s k ł a d a j ą c e sie z c z ł o n k ó w P Z Ł <i n i e n a g a n n e j o p i n i i , o d p o w i c K ł n i m do ś w i a d c z e n i u 1 c i e s z ą c y c h Sie z a u f a n i e m społeczności myśliwsiciej. Otzeczema S ą d u PZŁ w y d a w a n e s ą po p r z e p r o w a d z e n i u po s t ę p o w a n i a dowodowego i j w rozprawie, w której biorą udział tak rzecznik dyscypli narny, w n o s z ą c y o s k a r ż e n i e , j a k i o b w i n i o ny I e w e n t u a l n i e j e g o o b r o i i c a P r a w o m o c ne orzeczenie S ą d u P Z Ł jest w i ą ż ą c e d l a wszystkich o r g a n ó w i c z ł o n k ó w PZŁ. W y m a g a t e g o p r a w e j r z ą d n o s ć i ciyscypiina orcjanizaryjna. W t y m s t a n i e rzeczy n a l e ż y u z n a ć 7*i n i e w l a . s n w e 1 n i ( » d o p u s z c z a ! n e n i e r e s p e k t o w a n i e orzeczenia S ą d u P Z Ł przez k o ł o ł o w i e c k i e i u k a r a n i e c z ł o n k a k o ł a za to s a m o w y k r o c z e n i e , k t ó r e b y ł o przedmiotem |x»stępowania s ą d o w e g o i od k t ó r e g o p o p e ł n i e n i a c z ł o n e k k o l ą zosta! przez S ą d P Z Ł u n i e w i n n i o n y , d d y b y t a k i wypadek zaistniał, zainteresowany c z ł o n e k koła ł o w i e c k i e g o p o w i n i e n p r 7 « l s t a w t r sprawę wlasowemu organowi nadrzędne mu (walnemu zgromadzeniu członków koła lub zarządowi wo|ewódzkiemu) f>. K o l . G . M . K w i d z y n : C z y i do j a k i e j wysokosd zostały p o d w y ż s z o n e opłaty od pozwolenia na posiadarde broni myslhvsklej? N o w e pcKiwyzszone o p ł a t y s k a r b o w e zo s t a ł y ustalone r o z p o r z ą d z e n i e m R a d y M i n i s t n ł w z d n i a 29 g r u d n i a 1975 t. w s p r a w i e of>łaty s k a r l m w e i ( D z . U . nr 46, poz, 2 4 1 | . W myśl § 2 9 tego r o z p o r z ą d z e n i a , o p ł a t a s k a r b o w a 7.a z e z w o l e n i e na b r o n . za k a ż d y rok ważrK>ści i za k a ż d ą s z t u k ę b r o n i wynosi: U na w i a t r ó w k ę - 100 z l 2) na m n ą bn>ń - ,300 zł. Za z e z w o l e n i e na b r o ń w y d a w a n e na pc>ł r o k u . l u b okres k r ó t s z y - p o b i e r a sie o p ł a t ę s k a r b o w ą w wrysokości p o ł o w y s t a w k i . N o w e p c M i w y ż s z o n e o p ł a t y skartx>we o b o w i ą z u j ą o d 1 stycznia 1976 r. I nagroda w konkursie na wspomnienie myśliwskie JAN MARKOWSKI Trzy dni w Puszczy Rudnickiej z Włodzi mierzem Korsakiem w polowie kwietnid roku, doręczono mi telegram nastepującei tresct: „ d u s z c e grdjd przyjeżdżał zaraz - Włodek Tego samego dnia wieczorem siedziałem już w pociągu. Na miejsce przyjecłiałem nazajutrz oko ło godziny siódmej i proslo z dworta dorożką uda łem się do mieszkania niouh |)rzyiacioł, Korsaków. Po serde( znym przywitaniu zasiedliśmy do śniada nia, przy którym oczywiście była mowa o zamif^rzonej, wspólnej kilkudniowej wypiawie myśliwskiej do niedalekiej Puszczy Rudnickiej, Mieliśmy tam polować na głuszce, a przy okazji także na cietrze wie, sionki i kaczory. Zaraz p<) śniadaniu. Włodek zabrał sie do pakowania łowieckiego i obozoweg<) ekwipunku. Wyjechaliśmy z jego domu przed j)ohidniem i po póhorej tjodzinie wysiedliśmy na slacji .laszuny. skąd do najbliższego tokowiska głuszców było ..dziesiac wiersi / hakom . W .laszunach Wło dek poszedł do mieszkającego w pobliżu slac | i gajowego Iwaniuka. Po niespełna godzinie przed stację zajechała fur manka: z tyłu na wiązce siana siedział Wltidek, w przodzie gajowy, człowiek w sile wieku, o miłej twarz.y i bystrych oczach Pojazd, meduzy woz w drabinkach, zaprzężony byl w małetin. kudłatego konika. Początkowo jechaliśmy polną piaszczysta drogą, która w lesie zmieniła sie w maziste bioto, miejsca mi pozalewane wod.i z wiosennych roztopów. W krytv( znych niiejscdc h przerzucone były pomosty z na poł już zmurszałych i pełnych dziur okrągla ków. Rozmawialiśmy mało, gdyz nasz woz lak częs to nurzał sie w błocie po osie, przechylając sie gwałtownie na wszystkie strony, lub tak podskaki wał na pomostach, że trzeba było bardzo uważać i mocno trzymać się rękoma drabinek. Po prawie trzech godzinach jazdy dotarliśmy dii pagórka, na którego szczycie, posrod starych sosen, stał obszerny budan z żerdzi i gałęzi. Wymarzone miejsce na biwak, gdyż tiyio tu zupełnie sucho, a poza tym, co bardzo ważne, u podnóża pagórka bjiii źródełko o kryształowej wodzie. Po złożeniu ekwipunku w budanie poszliśmy za raz 7 Włodkiem na tokowisko, odległe zaledwie o półtora kilometra, W miarę zbliżania się do toko wiska teren opadał coraz niżej, a nogi coraz głł?bie| grzęzły w łiagnie. Wreszcie las zaczął sie przerze dzać I po chwili otworzył sie przed nami rozległy f Ilustracja STANISŁAW ROZWADOWSKI mszar, porosły z r/adka karłowata --nsna i otoczony łańcuchem ostrowów, z kępami dosc wysokich so sen o rozłożystych koronach. - Jesteśmy na miejscu - powiedział Włodek, - Ty stań na tym trzecim z rzędu, na prawo od nas, ostrówku - to mówiąc, wskazał mi reką odległą 0 idkies trzysta metrów dość dużą kępę drzew na niewielkiej wyniosłość i terenu. - ,Ia pojdo na lewo około kilometia i rowniez stano na jednym zostrowkow Z obu stanowisk powinniśmy wysłuc hac p!zvnajniniej połowy zapadających na ostrowach głusz ców, a po zapadać h spolkainy się na tej ścieżce. Cldy doszedłem przez podmokły mszar do wskazdiiego ostrówka, slanąiem przy pniu grubej sosny 1 zacząłem sie iozr[lądac. Do przylotu głuszców było jeszcze sporo czasu, gdyż sionce nie zapadło jeszcze za lasy. Cisza panowała w lej głuszy leśnej tak uriKTysta. że aż w uszach dzwoniło. Powoli gasła złota poświata na sosnowych c z u l M c h . Różowe na zachodzie nieljo stawało się coraz liledsze, wszyst k() dokoła poszcirzało, a na sąsiednich ostrowach kon tury drzew zaczęły stopniowo zatracać swą ostrość. .Nad moją głową, jaktiy na dobranoc-, odezwał sie drozd, koło ostrówka chrapiąc i poswistująi. przele ciała słonka, a zaraz potem usłyszałem daleki łopot skrzydeł- Zapadł pierwszy głuszec. Po chwili, zna cznie btizej, jakby na końcu oslrowka. na kiorym stałem, zapad! driicji kogul. Kilkakrotnie przesiadał się z drzewa na drzewo i dłuższy czas łopotał w gałę ziach. ,.Miody kogul' - pomyślałem. Mozę w nimule potem znow usłyszałem zapadającego koguta, tym razem na sąsiednim, pobliskim małym ostrów ku, l e n usiadł mocno, krotko, z głośnym łupnięciem skrzydeł. ..Stary gracz - jjrzeszlo mi przez myśl I jakby na potwierdzenie tego kogut po ( l i w i l i zaczął klapać, | X ' jakimś czasie klapanie przeszło w liel, po którym nastąpił,.korek' i nalychmiast po nim /.(jrzytliwe loiiy ..szlifowania' . Ciluszec ten grał bez przerwy chyba ze dwie nnnuty. Postanowiłem, że właśnie d»» tego będę n swicie podskakiwał gdyż jeśli zatokowa! krolko wie(7,orem, to musi lo byc gracz nielada, poza tym krotka wieczorna gra głusz ca zapowiada zawsze dobry tok na ranek Zaczęło Sie mż dobrze zmierzchać, gdy usłysza łem |eszx"ze dwa zapadając e koguty - jednego da leko, cjdzies w pasie ostrowów. drtigieg<i dosc hli- Trzy dni w Puszczy Rudnickiej z Włodzimierzem Korsakiem dokonczeaie ze str. II i sko. może o 80-100 kroków ode mnie, na jednej z karłowatych sosenek na mszarze. Głuszec, który ; tam usiadł, kłapał i co jakiś czas krechtal, ale do ; wieczornej gry nie był jakoś usjwsobiony. W mię dzyczasie usłyszałem też zapad głuszycy, która w ! odróżnieniu od koguta, siada miękko, delikatnie. ; Na niebie zaczęły zapalać się pierwsze gwiazdy, umilkły odgłosy zapadów i chrapanie ciągnących stonek; zapanowała niczym nie zmącona cisza. Ze względu na niedalekie sąsiedztwo trzech kogutów odczekałem jeszcze na ostrowiu pól godziny i prawie zupełnie po ciemku, powoli i ostrożnie wycofa łem się. Kiedy spotkaliśmy się z Korsakiem w umó wionym miejscu, zapytał: - Ile? - Pięć, z tego dwa stare blisko. - Ja cztery - powiedział Włodek - jeden stary zapadł najwyżej o 40 kroków ode mnie i w dodatku był doskonale widoczny. Dał krótki wieczorny koncert. Po pol godzinie doszliśmy do naszego pagórka, na którym p a l i ł o się już wesołe ognisko, zaś na skrzyżo wanych nad nim wysoko tyc-zkach zawieszony byl kociołek z wodą na herbatę. Zgłodniali, wydostaliś my z plecaków nasze zapasy i we trójkę z Iwaniukiem zasiedliśmy do wieczerzy. Delektowaliśmy się mocną, aromatyczną herbatą, • którą gajowy zaparzył z prawdziwym znawstwem. Po kolacji, na prośbę Włodka, Iwaniuk wyjął z kieszem malutki wabik. zrobiony z kości gęsiego skrzydła i w chwtlę potem dobyłz niego głos wabią cego jarząbka, następnie zaś- pisk polnej myszy. Z kolei złożył dłoń w kułak podniósł do ust i zaraz donośnie, namiętnie zakwakała krzyżówka, a zaraz po niej Ceranka. Po kaczkach przyszła kolej na czuszykaiiie cietrzewia, pohukiwanie puchacza, gruchanie grzywacza, kniazienie zająca, szczekanie lisa w okresie cieczki, straszenie rogacza, wreszcie wycie wilka. Glos ten był ponury, groźny i prze jmujący. Zdziwiłem się, że koń nie okazał żadnego I zaniepokojenia. Gdy wycie ucichło, gajowy jakby ! zgadując moje myśli, wskazał na koma i wyjaśnił: ..ondowołkówprywykszy . Wyraziłem swoje uznanie dla jego kunsztu, z czego, jak zauważyłem, bardzo byl zadowolony. I I ; I ! | , | i j i : , I - Ot, kdkby tak bierezowa tuba była, lak ja by ; i łosia zdwabil - oświadczył z odcieniem dumy. Rozmawialiśmy jeszcze przez chwilę, po czym Włodek wszedł do budanu. oby się położyć. Mnie rid razie sen jakoś nie bral, mimo, że całą poprzednią n(H- spędziłem w pociągu, pozostałem więc z gajo wym przy ognisku, rozkoszując się urokiem kwiet niowej, pogodnej i dość ciepłej nocy. Na czarnym niebie, przez korony sosen prześwitywały gwiazdy, blask ogniska rzucał na pobliskie drzewa fantasty czne relfeksy, a dym pdlą(7ch się jałowców mile drażnił nozdrza. Tak dalece uległem nastrojowi, że straciłem poczucie rzeczywistości. Na ziemię sproI wadziło mnie dopiero parsknięcie naszego konika, ! który tuż ołjok chrupał siano. Było już późno, więc postanowiłem chuć z godzinkę się przespać. Usy piając już, usłyszałem daleki, dźwięczny hejnał żurawi, które około północy zawsze się odzywają. O pierwszej obudził nas Iwaniuk. Pospiesznie wypiliśmy herbatę i ruszyliśmy na tokowisko. Gdy doszliśmy do mszaru. to jest miejsca, z którego \ mieliśmy się rozejsc. n w panowała jeszcze niepo dzielnie. Włodek ruszył pierwszy. Przez pewien czas słyszałem jego oddalające się kroki, wyciskają- | ce w mchu wodę przy każdym stąpnięciu, po czym zaległa zupełna cisza. Ruszyłem i ja, udając się w stronę,,swojego" ostrówka. Stanąłem w odległoś ci około 120 kroków od miejsca, w którym wieczo rem zapadł ów stary gracz i zamieniłem się w słuch. ] Po jakichś piętnastu minutach niebo na wschodzie i 19 I te łowieckie emocje. Gdy doszedłem do rełac)i ; o dziku i wilku, Włodek z podziwem pokiwał głową: - No wiesz, tyle już lat poluję, a nigdy nie zdarzy ło mi się czegoś podobnego oglądać. Nieoceniony Iwaniuk krzątał się już ktrfo „kuch ni" , a gdy zobaczył głuszca Korsaka, oglądał go przez ctiwilę z miną konesera, cmoknął z uznaniem i zawyrokował: stary piejun. po śniadaniu Iwaniuk poszedł oskórować wilka, a ja z Włodkiem położyliśmy się w budanie. Gdy wstaliśmy po drzemce. Iwaniuk już naciągnął skore wilka na sprokurowane z tyczek na poczekaniu prawidło, a spojrzawszy na mnie, szeroko się uśmie chnął: ,,ot poszancowalo!" Następnie udaliśmy się na pobliskie jeziorka i ro jsty zapolować na kac-zory. Tym razem towarzyszył nam Iwaniuk. Zaraz z pierwszego jeziorka poder wało się stadko cyranek, z którego Korsak odstrzelił w dublecie dwa kaczorki, a ja wkrótce potem strzeli łem nad rojstem, zwabionego przez gajowego, ka czora krzyżówki. Nad innym rojstem znów strzeli łem nadlatującego na wab kaczora, a Włodek nad jednym z jeziorek ubil przepięknie upierzonego płask onosd. Gdy wróciliśmy do ot>ozu. gajowy wprawnie oskubał, wypatroszył i natarł solą kaczory, po czym wszyscy trzej zajęliśmy się ich upieczeniem na rożnach z żerdek. Późnym popołudniem Włodek poszedł na ciąg słonek, na dość odległe uroczysko Dołgie Grondy, a ja z Iwaniukieni na ..obsad" głuszców. Wysłucha liśmy łącznie ośmiu zapadów, przy czym ..mój głuszec, nie zrażony najwidoczniej porannym incy dentem, zapadł na tym samym co wczoraj ostrówku, d kto wie, czy nawet nie na tym samym drzewie, co stare koguty dość często robią. Wkrótce po zapa dzie rowmeż przez chwilę tokował. I Po powrocie do obozu zauważyliśmy trzy zawie1 szone na budanie słonki, strzelone przez Korsaka. 1 Nazajutrz po północy znow rozeszliśmy się i w dwóch przeciwnych kierunkach. Włodek poszedł Robiło się coraz jaśniej, a kogut milczał, jak i na oddalone o trzy kilometry tokowisko cietrzewie. zaklęty. Nagle doszło do moich uszu z początku i gdzie postawione były budki, ja zaś na tokowisko niewyraźne, potem coraz wyraźniejsze mlaskanie, i głuszców. c-zy chlapanie na lekko zamglonym ms7.arze. Spoj I Gdy świt zaczął powołi wkraczać do puszczy, rzałem w tamtą stronę i zobaczyłem czarną sylwetkę I 7.aczął tokować „moj" głuszec. Nauczony wczorajjakiegoś zwierza, dość szybko zbliżającego się na I szym doświadczeniem, podskakiwałem do niego od kulawy sztych do ostrówka, na którym stałem. Gdy drugiej strony kępy drzew na ostrówku, pod światło zwierz znalazł się w odległości około sze.śćdziesięlekko różowiejącego już na wschodzie nieba. Jesz ciu kroków, głuszec zerwał się gwałtownie, grzmiąc cze kilka skoków i znalazłem się w zasięgu skutecz-' ostrzegawczo skrzydłami i pociągając za sobą dwa nego strzału. Kogut grał doskonale, robiąc tylko najbliżej siedzące koguty. W tym samym momencie jedną, krótką przerwę w C7.asie całego mojego pod dostrzegłem dużego dzika. Ale co to? - za dzikiem chodu. Gdy podniosłem głowę, natycłimtast go zo w niewielkiej odległości sunął długi szary cien. baczyłem. Siedział zwrócony do mnie bokiem, pod Dzik (była to prowadząca locha, z siedmioma czy samym wierzchołkiem korony sosny. Na pewny ośmioma małymi pasiakami) zatrzymał się na grani strzał było jednak trochę jeszcze za ciemno, Czekacy mszaru i ostrówka, gwałtownie się odwrócił, i lem więc i słuchałem. Nagle, gdzieś niedaleko, luknąl I runął na... wilka. Ten nagle przywarowal. •' zakwoktala głuszyca, na szczęście w chwili, gdy Najwidoczniej gotował się do walki z lochą. Samara : kogut szlifował. Nie było już wobec tego czasu do nie zdążyła jednak dopaść wilka. Na huk mojego j stracenia, bo ti-słyszawszy ją, kogut gotów by! spłystrzału naiychmidst wróciła do pozostawionych przy i nąć do niej z drzewa na mszar. W kolejną więc ostrówku warchlaków i po chwili cała rodzinka i g t u c h ą p i ę ś i i - s t r z e l i l e m . G ł u s z e c o s u n ą l s i ę z g d ł ę zniknęła m i z oczu. Zl i głucho uderzył o ziemię. Usiadłem opodal ubite go koguta; słyszałem chrapanie przeciągającej Wilk strzelony z lak bliska gnibym. głuszcowym w pobliżu słonki, a po chwih doszedł mme daleki śrutem padł w ogniu Usiadłem na zwalonej przez łopot skrzydeł o skrzydła, tak charakterystyczny dla wichurę zmurszałej sośnie. Musiałem ocłiłonącz ty walczących ze sobą głuszców. lu wrażeń i emocji, jakich doznałem w tak krótkim czasie, Nad ostrówkiem ze świstem lotek przeleciała para krzyżówek, chwilami dolatywał daleki, melo Lds rozbudził się już zupełnie, śpiewały drozdy, dyjny bełkot tokujących cietrzewi, zakrzyczały na kosy 1 zieby, gruchały grzywacze, kuły pracowicie leśnych bagnach żujdwie, zaczęły śpiewaćna ostro dzięcioły, wrzeszczały zaniepokojone sojki, a spod wach drozdy. Niebo na wschodzie coraz bardziej niebd nad mszarem dolatywało tokowe lieczenie czerwieniało. kszyków. Podszedłem do swej nieoczekiwanej zdo byczy. Byi to oibrzymi basior. Gdy rozwidniło się trochę, wstałem i obejrzałem głuszca. Miał również jak kogut Włodka bogato • ; nakrapiany wachlarz. Stwierdziłem też, że grał na tej samej sośnie, co wczoraj i widocznie grał tam od Po spotkaniu się z Włodkiem na bagnistej ścieżce, i początku toków, gdyż pod drzewem pełno było spostrzegłem zawieszonego na gałęzi pięknego, I .,knotów'. W powrotnej drodze widziałem jarząbka, który starego koguta o bogato nakrapianym wactilarzu. 1 furknął z mijanego świerka, a cały las napełniała Serdec-znie uścisnąłem dłoń przyjaciela. teraz radosna wrzawa głosów ptaków. W otnizie - A co z twoim głuszcem? - zapytał Korsak. Włodka jeszcze nie było, nadszedł dopiero około - Leży - odpowiedziałem - ale jest zbyt ciężki, o.smej, niosąc cietrzewia o pięknej, wygiętej lirze. żebym go mógł sam przydżwigać. Pogratulowaliśmy sobie nawzajem. Po śniadaniu, Włodek przez chwilę badawczo m i się przyglądał, na które były słonki z rożna, zwinęliśmy biwak po czym twarz mu nagle pojaśniała i prawie wy ; i ruszyliśmy w powrotną drogę. krzyknął: - Strzeliłeś wilka! I tak minęły te, na całe życie pamiętne chwile, które w towarzystwie Włodzimierza Korsaka spę Gdy nie zaprzeczyłem, Korsak zacz^ mnie ści dziłem w wiosennej Rudnickiej Puszczy. skać, serdecznie mi winszując. Po drodze do obozu opowiadaliśmy sobie przeżyJANMABKOWSKI jakby pojaśniało, a po następnym kwadransie za częło wyraźnie blednąc. Powoli zacząłem rozróż niać niewyraźne jeszcze bardzo kontury sosenek na mszarze i kontury kępy drzew na niedalekim ostro wiu. Świtało. I wtedy od strony tej kępy usłyszałem jakby nieśmiałe jeszcze i często przerywane klapa nie głuszca. Po jakimś czasie klapanie zaczęło się przyspieszać, przechodząc w trel, po którym nastą pił ,,korek" i zaraz po nim ..szlilowanie Mój głu szec grał. Po trzech pieśniach kogut na chwilę zamilkł, niewątpliwie ndsłuchując, po czym wzno wił tok i grał teraz bez przerwy. I tak płynęła ta przedziwna pieśń tajemniczego trubadura puszczy, cicha dość i skromna, a jednak tak wspaniała i tak urzekająca, że na pewno można ją zaliczyć do naj większych misteriów przyrody. Po krótkiej prze rwie, którą zrobił głuszec po trzech pierwszych pieśniach, skakałem w kiertmku kępy sosen na ostrówku w każdą głuchą pieśń, robiąc po dwa, a czasem i po trzy długie susy. Wreszcie podszedłem tak blisko, że zdawało mi się. że słyszę szelest jego pior. gdy się |3oruszał w czasie gry. Mimo, że na tyle już pojaśniało, że zacząłem rozróżniać na tle nieba poszczególne konary drzewa i czarne kiście i g l i wia - w żaden sposób nie mogłem wypatrzyć głusz ca. Korona sosny ukrywała go zazdrośnie. Postano wiłem obskcKzyć drzewo z drugiej strony. W tym momencie usłyszałem daleki strzał Korsaka, na któ ry ,,mój" głuszec zupełnie nie zareagował i namięt nie grał dalej. Gdy miałem zrobić jeszcze dwa susy, by znaleźć się z drugiej strony sosny, pod światło jaśniejącego na wschodzie nieba i stamtąd wypatry wać koguta, ten nagle zamilkł. Gdy cisza się prze dłużała, zaczął mnie ogarniać niepokój. Czyżby mnie usłyszał? Niemożliwe, bo przecież zaczyna łem skakać dopiero po „korku ". a gdy zamierałem w łiezruchu. słyszałem jeszcze koniec „szlifowa nia". Zobaczyć mnie przecież też nie mógł, gdyż na dole na ostrówku panował jeszcze głęboki mrok. Więc co? Może usłyszał gdzieś w pobliżu kwokczącą głuszycę? Ale wtedy i ja usłyszałbym ją. i ' , ; : : i | KWIECIEŃ t926 ROK W s k u t e k t e g o c»golnie w powitKne w a r s z a w s k i m ziistrz^iono w m d r c u br. 4'.i^ psow. Ponadto d o k o n a n o rejestracji jjsow I wprowadzono o b o w i ą z e k w y k u p y w a n i a n u m e r k ó w d l a p s o w na c a ł y m t e r e n i e p o w i a t u warszawsiciego. U ź r ó d e ł ł o w i e c t w a . U i w r a n i a m u t o w . Mrcx-znd jesl d r o g d w p r z e s z ł o ś ć . D w a ś w i a t ł a j e d y n i e r o z j a ś n i a j ą tam z w a r t e d e m i H i ś r i : w i e d z a i l e g e n d a , A l e w i e d z a )est j a k o b ł ę d n y o g n i k na t r z ę s a w i s k u , k t ó r y z b ł ą k a n e g o w ę d r o w c a nieraz k o ł e m w o d z i , a n i e r a z p r o w a d z i w n i e z g ł ę b i o n e t o p i e l e , i ^ e n d d zas jest j a k o g w i a z d a p r z e w o d n i a , w i o d ą W otironie c z a r u podchodu g ł u s z c a . Woł>ec r o z p c K z ę c i a ca nas w mepr7,ebyta m g ł ę d a w n y c h w i e k ó w . N i m w i e d z a ndmi<;tnej dyskusji (jak b y ś m y n i e m i e l i w m y ś l i s t w i e 7i>addta e p o k ę l o d o w ą i d z i e j e potopu, k t ó r y p o n i e j z a l a ł w i ę k s z y c h zmartwieli i bardziej p a l ą c y c h s p r a w j , czy g ł u s z ś w i a t , l e g e n d a o p o w i a d a ł a n a m o l o d o w e j z m i i e i straszli ce n a l e ż y s t r z e l a ć k u l ą czy ś r u t e m - c h c i a ł e m z a z n a c z y ć , iż w e j wi()snie l u d z k o ś c i . C!hł(Ki i g ł o d z a j r z a ł d o j a s k i ń . . . za d e c y d u j ą c y t u c z y i u u k u w a ż a m teren i m i e j s c o w e w a M y ś l i s t w o z a c h o w a ł o jednak c z ł o w i e k a przy życiu. r u n k i . N i e m n i e i t w i e r d z e r u e n i e k t ó r y c h m y ś l i w y c ł i , iż m e O k r y t o go tutrem, n a k a r m i ł o n i K ^ n i d z i k i e g o zwierza s z t u k a p o d c h ł K l z e n i a . lecz sztuka s t r z a ł u k u l o w e g o jesl i ochroniło przed k r w a w ą drapieżnością potworów leśnych. p o d s t a w ą p o l o w a n i a na g ł u s z c e - u w a ż a m za l i t ę d n e A i pierwotne mieszkanie - jaskinie - zdobył człowiek S z t u k a pcKlchodzenid - t o r d z e ń i tz,dr t e g o rodzaju ł o w ó w ! d z i ę k i m y ś h s t w u , stoczywszy o n i e ś m i e r t e l n y boj z prasta G ł u s z e c - m e jest t a r c z ą d o strzelania na CKlległcłsc przez r y m m i e s z k a ń c e m grot, o l b r z y m i m n i e d ź w i e d z i e m , który l u n e t ę k u l ą ! N i e g c x l z ę s i ę r ó w n i e ż na to, aby k u l a d a w a ł a zosta) z n i c h w y p a r ł y i w y t ę p i o n y . . W z a m i e r z c h ł y c h , w i ę k s z ą g w a r a n c j ę zmniejszenia s i ę ilości p o s t r z a ł k ó w , g o r ą c y c h czasach, porzed7.aja<ych o k r e s IcKlowy. c z l o w i e k a t w i e r d z e n i e , iż .,przez i i m e t ę k u l ą m o ż n a atisolutnie z w i e r z p o k r y t y b y l b u j n y m włcjsem, w y s t a r c z a j ą c y m m u w c z e ś n i e j i ciszej strzelić, jak ś r u t e m u w a ż a m za p r z e m a jako okrycie. Straszliwe zimno w i e k ó w p ó ź n i e j s z y c h zmu wiające przeawkci użyciu w danym wyjwdku kuli siło pierwotnego c z ł o w i e k a d o o k r y w a n i a ciała cieplejszym Pcrzd t y m s t r z a ł k u l ą d o w i d o c z n e g o z d a l e k a g ł u s z c a jest t u t r e m m a m u t ó w i k u d ł a t y c h n o s o r o ż c ó w , W najstarszych g r o t a c h s p o t y k a m y i g ł y k o ś c i a n e do szycia skor zwierzt;- ł a t w i e j s z y (K1 jMKiejscid glusz^ra i s t i z e ł a n i a z b l i s k a ś r u t e m . c^Th, u ż y w a n y c h przez d z i k i e g o ł o w c e na o k r y c i e c i a ł a , A r g u m e n t y z d z i e d z i n y r z e z i i i c i t i e j u w a ż a m za n i e p o w a ż n e U ż y w a n i e l u t e r j a k o stroju, d o p r o w a d z i ł o z czasem do 1 s z k o d l i w e w d y s k u s j i p o w a ż n e j , p o n i e w a ż z a r ó w n o stizez a n i k u l u d z k i e g o n a t u r a l n e g o tutra. N a r o d z i n y u l ) t o n i IcK' k u l o w y , j a k i ś r u t o w y m o ż e byc z n a k o m i t y m m y ś l i w y m 1 zarciwno j e d e n jak i d r u g i m o ż e b y c r z e z n i k i e m . - J u l i a n z w i ą z a n e są zatem r o w m e ż z ł o w i e c t w e m Ejsmond Pokarm i o b r o n ę , mieszkanie i o k r y c i e 7 . a w d z i ę c z ą l u d z kość myślistwu. I dlatego w ł a ś n i e od onych zamierzcłilych c z a s ó w p o c z y n a j ą c , h i s t o r i a d z i e a ę c e j jeszcze l u d z k o ś c i jest h i s t o r i ą ł o w i e c t w a j . , , ] Stajemy u żrcxleł n a m i ę t n o ś c i ł o w i e c k i e j , k t ó r a poczyna s i ę tu w p r o s t z i n s t y n k t u samozachowawc7.ego. S i ł a tej n a m i ę t n o ś c i jest tak o l b r z y m i a , iż s i ę g a d o nas jej moc poprzez t y s i ą c i e n a . D z i k i z w i e r z p r z e s t a ł b y ć p o s t r a c ł ł e m l u d z k o ś c i , ł o w i e c t w o n i e dostarcza n a m o b e c n i e a n i s t r a w y c o d z i e n n e j , a n i cxizienia. a j e d n a k n a k a z prastary, pasja m y ś l i w s k a , wota naszmiejskichwygcid w dzikie iuiieje(..,| K l ę s k a w i l c z a na P o d k a r p a c i u , o k t ó r e j tak szeroko r o z p i s u j ą s i ę p i s m a c o d z i e n n e , jest z n a c z n i e r o z d m u c h a n a . W i l k i grożacre j u ż d z i ś tjezpieczeristwu l u d z i i z w i e r z ą t g o s p o d a r s k i c h w W i l e ń s z c z y ź n i e , d c z ę ś c i o w o na Polesiu w K a r p a t a c h c z y n i ą j e d y m e s z k o d y w ś r ó d j e l e n i . Rzucanie i m k o ń s l c i c ^ o śc i e r w a j u ż o b e c n i e p r z y c z y n i e s i ę inoze do unjeszkodbwienia ich w tym w z g l ę d z i e , gdyz w i l k m a j ą c y N a j s t a r s z y m mieszicaricem z i e m p o l s k i c h jest c z ł o w i e k p a d ł o n i e jest tak n i e b e z p i e c z n y d l a ż y w e ) z w i e r z y n y . j a s k i h o j c o w s k i c h , ł o w c a m a m u t ó w i z w i e r z ą t p r z e d p o t o p o - P o w t o r e z a ś zaricHanicł w i t k ó w d o ś c i e r w a cKlda znac-znc wyc-h, c z ł o w i e k - z w i e r z o m o c n e j , p i e r w o t n e j i j u d o w i e , g r u u s ł u g i p r z y z i m o w y c h p o l o w a n i a c h z f l a d r a m i , k t ó r e i na b y c h k o ś c i a c h , n i s k i m czole, w i e l k i e j t w a r z y , w y d a t n y c h P o d k a r p a c i u m o g ł y b y by< u w i e ń c z o n e p o w ó d z e m e m , g d y by b y ł y u m i e j ę t n i e przeprowad7.ane. szczekach i w tył cx)(niętej b r o d z i e N i e p o s i a d a ł o n g r o ź n e j paszczy I w a j a s k i n i o w e g o , mocy ni<>d z w i e d z i a, a n i c h y ż o ś a j e l e n i a , I c ^ m i a ł r ę k ę |...| p r z e z n a c z o n ą na to. Ijy p o d p r z e m ą d r y m n a k a z e m l u d z k i e go m<vgii tworzyła bron tłdrdziej mortiercza od p a z u r ó w n i e d ź w i e d z i , strasz.liws-za o d mocy tura i o d w ś c i e k ł o ś c i zg!txiniatych w i l k ó w P r z e s z e d ł s z y k r w a w ą szkołc? ż y c i a w puszczy z r u z u m i a l . ż e w i e l e z w i e r z ą t p r z e w y ż s z a g o s i ł ą i zr(>cznością. A l e r o w n t K z e s n i e pctjął, iż o n sam p r z e w y ż s z a c a ł y o t a c z a j ą c y g o ś w i a t p o t ę g ą m y ś l i . Z t ą c h w i l ą z w y c n ę s t w o jego7.ostaje p r z e s ą d z o n e i myślistwo, z mysli ludzkiej b i o r ą c swój pcKzątek i mcK- - w y w a l c z a t o w c y m a m u t ó w d r o g ę w przy s z ł o ś ć . - Id.c.n.l - J u l i a n Ejsmcmd Etyka myśliwska. Jaka wirma b y ć etyka m y ś l i w s k a ? Każdy myśliwy wiruen zachować jjewną rycerskość wzglę d e m z w i e r z y n y , cłproc"/ t e g o m u s i s i ę s t a r a ć , a ż e b y j a k najmniej ją k a l e c z y ć i s t a r a ć się. aby ś m i e r ć zwierzyny n a s t ą p i ł a j a k nąjszyt>ciej i m o ż l i w i e b e z b o l e ś n i e . Jak k a ż deinit w i a d o m o , z w i e r z ę n i e jest m a r t w ą r z e c z ą . l e c z i s t o t ą czującą i posiadającą często wysoką inteligencję, którą n i e s ł u s z n i e i n s l y n i c t e m n a z y w a j ą Z w i e r z y n a ma p r a w o d o ((brony, aż.ebY szanse o b u stron, to jest m y ś l i w e g o i z w i e r z y n y b y ł y ciMK w p r z y b l i ż . e n i u r ó w n e . N i e c h k a ż d y s z a n u j ą c y się m y ś h w y przestanie u ż y w a ć broni automatyczne]. Niech b ę d z i e cma w y k l u c z o n a z r a c j o n a l n e g o p o l o w a n i a , a w ł d s c i w ą b r o n i ą n i e c h t>ęd7.ie d u t w i t o w k a . d to d l a t e g o , a ż e b y z w i e r z y n a w y t r z y m a v r e z y d w a p u d ł a , m i a ł a p e h i e szanse u n e c z k i Prawdziwy myśliwy nigdy nie powinien strzelać nd d u ż e < x i l e g l o s n i w w a r u n k a c h , k i e d y m e jest p e w i e n swego strzahi Poddtek od b r o n i m y s l ł w s l d e ) w W a r s z a w i e . Jak w i a d o mo, ustawd s e j m o w a z 1923 r o t y m c z a s o w y m iirecjulowaniu linansow miejskich, u p o w a ż n i a z w i ą z k i k o m u n a l n e do pobc^ru pciddtkow o d |y>siadamd p r z e d m i o t ó w z b y t k u , s h i ż ą c y c h d o nsc^i.stego u ż y t k u . P o n i e w a ż statut m i e j s k i tego p o d a t k u , u c t i w a l o n y prz-ez rade m i e j s k ą , n i e p r z e w i d z i a ł K ł u s o w n i c t w o . P o m i m o I w r d z o s u r o w y c h kar za k l n s o w o p o c ł d t k o w d m a fuzji m y ś l i w s k i c h , k t ó r y c h w W a r s z a w i e n a l i c z o n o p r z e s z ł o 30(K) sztuk, m a g i s t r a t p o s t a n o w i ł w y z y n i d w o w B i a ł o w i e ż y , o d d a w i e n d a w n a o b s e r w o w a n o d o s k a ć i t o zrcjdlo d o c h o d u . Z a p r o p o n o w a ł m i a n o w i c i e r a d z i e t k l i w e s z k o d y w z w i e r z o s t a n a r h ż u b r ó w . Za p o l s k i c h cza m i e j s k i e j u z u p e t n i e m e w s p o m n i a n e g o s t a t u t u d o d a t k i e m , s ó w za z a b i c i e ż u b r a , bez jx>zwolenia k r ó l e w s k i e g o , istnia w e d ł u g ktnrecjo o d k a ż d e j s z t u k i b r o n i m y ś l i w s k i e j p o b i e ła k a r a ś m i e r c i , k t ó r a z r e s z t ą n i g d y nie b y ł ą s k a s o w a n a . r a n y l>edzie jKKldtek w w y s o k o ś c i 25 zł rocznie. K o m i s j a W p i e r w s z e ) p o ł o w i e u b i e g ł e g o stulecia, w i e c j u ż pod p r a w n a u z n a ł a w p r a w d z i e , ż e p o d a t e k ten jest m e u z a s a d - r z ą d e m c a r s k i m , z a b i c i e ż u b r a p o w ( x i o w a l o z e s ł a n i e na m o n y . g d y z b r o n i m y ś l i w s k i e j n i e u ż y w a s i ę na t e r e n i e S y b i r C>d w p r o w a d z e n i a nowej u s t a w y ł o w i e c k i e ) dla c(>samiasta, lo j e d n a k z p u n k t u w i d z e n i a p r a w n e g o n i e ma r s t w a rosyjskiego, w 1892 r. k a r a n o za z a b i c i e ż u b r a g r z y w n ą w w y s o k o ś c i .S(KI r u b l i , d o k t ó r e j dolic-/ano jeszc-ze k o przoszkcid d o p r z y j ę c i a w n i o s k u m a g i s t r a t u . szty w y c h o w a n i a ż u b r a , w y n o s z ą c e o k o h i 2S(\0 rb. co c z ę sto s t a n o w i ł o s u m ę n i e m o ż l i w ą d o z a p ł a c e n i a p r « . ' z k ł u s o w n i k d . k t ó r y t y m .spcjsobem s t a w a ł sie z n i j n o w a n y m . P i a w o b y ł o zatem wystarcza j ą c v d o iikrcK-ema, ale na n i e s z c z ę ś c i e w y k o n a n i e j e g o b y ł o w w y s o k i e j m i e r z e niedostateczne, czy to w s k u t e k n i e d b a l s t w a m i e j s c o w e j s t r a ż y c-/y tez w r ę c z wskutek współdziałania tejże z miejsniwymi kłusownika T ę p i e n i e p s o w . Ze w z g l ę d u na szerzj^nie s i ę wsrcjd z w i e r z ą t m i l u b , co gorsza, tKldawania s i ę samej s t r a ż y k ł u s o w n i c w ś c i e k l i z n y , starostwo w a r s z a w s k i e p o l e c i ł o p o l i c j i p o w i a t w u . Powszechnie utrzymywano, ż e ż a d n e wesele c ó r e k t u w a r s z a w s k i e g o w y s t r z e l a ć wszystlcie w a ł ę s a j ą c e s i ę psy. o k o l i t z n y c t i g o s p o d a r z y m e o b y ł o s i ę bez d z i c z y z n y z ż u b r a oprcKz p s o w z n a j d u j ą c y c h sie na u w i ę z i oraz p r o w a d z o na w e s e l n y m stole. n y c h na smyczy. W t y m c e l u w y d a n o p o j e d n e j d u t i e l l o w c e na p o s t e r u n e k , natKije zas o l K i ą ż y t y r a c h u n e k g m i n y Wuem Wreszcie w krdju są bażanty. I nie tylko na papierze. Ale w skupie i w łowiskach Tak na dziko - ja w to wierze. W pewnym kole w październiku Wydobyli łowcy broń. l zaczęli co niedziele Chodzić, szukać, strzelać doń. Od kogiitow wybarwionycb Aż czerwone hyly pola. Wiec strzelali, wiec strzelali, i nikt nie powiedział: „hola"'. Przez tygodnie i miesiące W tym łowisku trwały palby, No I nadal jesl czerwono... Lecz od łusek i od farby. A refleksje stad płynące. Niech wyciągnie każdy sam, Ipostawi jakieś wnioski Co ja będę mówił Wam. SZARAK Rys. MAŁGORZATA GRABOWSKA 13 Historyczna strzelba Muzeum łowieckie w Zamku Hołienbrumi • F O Ł P. D Z I E D U S Z Y C K I W stdłp] ekspo/ycji Muzeum Histnryrznego midstd Krakowd /ntijduic się nekdwy egzemplarz broni myśli wskiej. Jest to strzelba kurkowa syste mu .Ąldobrandim. porhodzącd z cza sów Powstdnid Styczniowego. Na bdskili znajduje się wyryty portret Kosnuszki z napi.sem ,.Kościuszko ' Cie kawa jest nie tyle ze względu na swą konstrukcję, co historię z nią związa ną. Wyszła z warsztatu znanego kra kowskiego rusznikarza Hbfelmajera, który w czasach Powstania Stycznio wego produkował broń dla powstań ców, W którejś z bitew zdobyta została przez wojska (drskie i wywieziond do Rosji, Tam też znajdowała się do roku U)b5. prze< hodząc zmienne koleje lo su, cały (zas jednak służąc mysi iwym. Zainteresował się nią byty oficer Lu dowego Wojska Polskiego, major Czerkasow-Frankiewicz mieszkający w Odessie, ktoiy w szeregach 1 Armii WP przebył .szlak do Berlina i w czasie swego pobytu w Polsce w latach woj ny interesował się polską tradyt ją my śliwską. Major Czerkasow-Frankiewicz nabył strzelbę w Odessie i poda rował lą Muzeum Historycznemu m. Krakowa, (ter) Najmłodsze, a jak twierdzą Austria cy, również najnowocześniejsze w Europie muzeum łowieckie mieści się w osiemnastowiecznym, zabytko wym zamku Hohenbrunn. w St, Flo rian koło Linzu, w Górnej Austrii, Za mek zaprojektował i wybudował zna ny architekl Jakob Prandtauer w la tach 1722-1732, Wystrój zamku, stiuki, rzeźby o tematyce myśliwskiej są autorstwa takich artystów, jak Joset Holzinger, Stefan Jegg, Marcus Mueller, Leonard Sattler, W XIX wieku zamek nieznacznie przebudowano, m, in. likwidując wieżę pośrodku po łudniowej ściany, W jłocząlkach obecnego wieku posiadłość jak i za mek mocno podupadły, czego glowną przyczyną były dwie kolejne wojny światowe. Towarzystwu przyszedł z ptimocą rząd lederalny, a także stowarzysze nie luysijwycli CJornej Austrii. W od restaurowanym zamku w dniu 2 sier[jnid 19t)7 roku powstało muzeum łt)wieckie. Dzis cieszy się ono zasłużoną sławą rowmeż poza granicami Austrii. Zebrane w 16 salach eksponaty ob razują historię polowań od zarania wieków do dnia dzisiejszego, metody polowań na rożne zwierzęta, a także lokalne, myśliwskie obyczaje. Zgromadzono wiele dzieł sztuki 0 tematyce myśliwskiej, obrazy, gobe liny, rzeźby, zabytkowe okazy broni 1 ekwipunku myśliwskiego. Wśród nich znajduje się myśliwski strój nale żący niegdyś do cesarza Franciszka Józefa I oraz jego ulubiona laska, któ rą zawsze zabierał z sobą na gorsl^e Dopiero w roku 1961 znany aus polowania. triacki przemysłowiec, baron Alfons Wunschheim ptidjął inicjatywę zało I Sporo miejsca zajmują również trożenia towarzystwa, którego celem by I fed, w tym selekcyjne niezwykle rzdd- i łaby ochrona zabytkowego zamku. i kie i ciekawe okazy, (ter) 25-lecie KŁ „Zbik" w Węgorzewie w tym roku minęło 25 lat od chwili założenia Kola Łowieckiego ,,Żbik' w Węgorzewie. Mysliwi z tego Koła bardzo uroczyście obchodzili swoj j u bileusz. Przy dźwiękach sygnałów myśliwskich dokonano otwarcia wy stawy, obrazującej historię 1 osiągnię cia Koła. Zaproszono przedstawicieli miejscowych władz politycznych i adiiiinistracyjnych, obecni byli również delegaci sąsiad u jąc>'ch i zaprzyjaź nionych ze ,,Żbikiem kol łowieckich. Wydano także pamiątkowy medal. Następnego dnia zorganizowano po lowanie, na którym padło pięć dzi ków. Uroczystości zakończyła myśli wska wieczornica. Kilka stow o Kole. Powstało w roku 14 m.oO I liczyło wtedy zaledwie 12 członków ora/ dzierżawiło dwa obwo dy leśne i jeden polny w pobliżu Wę gorzewa, łącznie ok. 15 tys. ha Stan ten utrzymał sic do dziś. Ot)ecnie dzięki wzorowej gospodarce w łowi skach, myśliwi ze ..Żbika strzelają rocznie 9 łosi. 12 jeleni, około U)0 .saren. .50 dzików, 2.50 zajęcy i 800 ' kaczek, Z chwilą przejęcia gospodar ki w Jasach, wydatkowano na zago spodarowanie łowisk leśnych 150 tys, zł. Myśliwi uprawiają 19 hektarów poletek, w tym i) ha zaporowych, po siadają 1! rodowodowych psow oraz znana hodowlę springer spanieli. HENRYK KUBICA I Międzynarodowa Specjalistyczna Wystawa Psów Ras Myśliwskich w Polsce - Opole 13 czerwca 1976 r. W odróżnieniu od wystaw z lat ubiegłych, obecna nie odbędzie się tradycyjnie w Hali Sportowo-Widowiskowej lecz w nowym miejscu - na ZWIĄZEK K Y N O L O G I C Z N Y W P O L S C E , O D D Z I A Ł W O P O L U 45-029 O P O L E , u l . M a l c z e w s k i e g o n r 4 t e l . 384-57 O p ł a t a za k a ż d e g o jisa o d w y s t a w c ó w w y nosi 300, z ł o t y c h O p ł a t a za k())ec d l a s z c z e n i ą t 20(1, złolych N a l e ż n o ś ć n a l e ż y w p l a c u na konto N B P I O- O p o l e nr 53019-2987-132 rowncKześnie z wysianiem zgłoszenia lub z a m ó w i e n i a . Wszystkicrh t h ę t n y t h do u d z i a ł u w w y s t a w i e i n f o r m u j e m y , ż e p e w n a ilcisc b l a n k i e t ó w z g ł o s z e n i o w y c h r o z e s ł a l i ś m y do wszys tkich O d d z i a ł ó w Z w i ą z k u Kynologicznego w Polsce. P r z y p o m i n a m y , ż e w k a t a l o g a c h z o s t a n ą w p i s a n e tylko te psy. k t ó r y c h w ł a ś c i c i e l e iiddeslą w t e r m i n i e c z y t e l n i e wypeł nione zgłoszenia i uiszczą ndle/ne opłaty. J e d n o c z e ś n i e p r o s i m y c) przestrz^Hianie o g ó l n i e - otHiwidZUjących r e g u l a m i n ó w w y s t a w o w yt I) KLASY i p s a - s u k ę w o l n o z g ł a s z a ć t y l k o do jednej ldasy|. 1 Klasa m ł o d z i f ? z o w d - CKI 9 d o 15 m i e s i ę c y 2. Klasa o t w a r t a Z uwagi na letnią porę, wystawa przewidziana jest jako impreza ple nerowa, pomimo to jej przebieg nie będzie specjalnie uzależniony od ka prysów pogody. Ze skansenem grani czą bowiem tereny aukcji konnej, k t o rych centralnym obiektem jest nowa i obszerna hala krytej ujeżdżalni koni. Tam właśnie organizatorzy mają za miar urządzić komplet rezerwowych ringów wystawowych na wypacJek deszczu. Liczne obiekty skansenu i aukcji ze wspomnianą halą będą mogły d a ć wy starczające schronienie wszystkim zwiedzającym, wystawcom oraz ich psom. Miejmy nadzieję, że opolski skansen stanie się miejscem gremial nego spotkania wszystkich miłośni ków kynologii myśliwskiej. B.K. I (_zytelnie (drukiem) w y p e ł n i o n e zcjłoszen i a z a a k c e p t o w a n e p r z e z cKidział m a c i e rzysty n a l e ż y prz.esldc d o d n i a 10 k w i e t n i a 1976 r, na adre^ cach M i ę d z y n a r o d o w ą Specjałistyc-zną W y slawc; Psow Ras M y ś l i w s k i c h . N a w y s t a w ę m o g ą b y c z g ł a s z a n e psy i s u k i m a j ą c e w dniu wystawy ukończonych 9 miesięcy 1 p o s i a d a j ą c e rcjdowody oraz o c e n ę w y s t a w o w ą co n a j m n i e j t w r d z o d o b r ą (z w y j ą t idem klasy mhtdzieży). terenie skansenu ..Muzeum Wsi Opo lskiej , położonego w dzielnicy Bier kowice, przy wylocie szosy E-22 w kierunku Wrocławia. Jest to rozle gły, zielony teren, na którym zgroma dzono wiele ciekawych zabytkowych obiektów ludowej architektury opol skiego regionu. Dodatkową atrakcją będą organizowane równolegle przez PZŁ na terenie wystawowym: ekspo zycja trofeów łowieckich oraz pokazy pracy psa myśliwskiego. Imprezd, która odbedzte się w dniu 13 czerwca 1976 r. w Opolu winna wzbudzić zainteresowanie wśród my śliwych. Będzie to bowiem pierwsza w naszym kraju, organizowana pod patronatem Międzynarodowej Fede racji Kynologicznej {FC-"I| ,.Specjalis tyczna Międzynarodowa Wystawa Psow Ras Myśliwskich'. Patronuje imprezie również ZG PZŁ z Przewod niczącym, dr. Jerzym Krupką. Psy będą mogły się ubiegać o wnio ski CACIB oraz tytuły ,.Zwycięzca Polski' . Przyznawane również będą wnioski CWC, a ponadto, dla podkre ślenia roli użytkowego psa myśliw skiego, wyróżniani będą zdobywcy 1szych lokat w klasie użytkowej. Orga nizatorem jest Opolski Oddział Związku Kynologicznego przy współ pracy Zarządu Wojewódzkiego PZŁ w Opolu Udział w wystawie będą mogły wziąć nie tyl ko psy ras dopuszczonych u nas do polowań, lecz wszystkie zali czane przez FCI do grupy psow myśli wskich. Zobaczymy więc na opolskich ringach, otx)k wyżłów, gończych, jamników, spanieli, również popiilarne niegdyś w myślistwie charty, wię kszość odmian terierów, szpiców my śliwskich i innych. Termin zgłoszeń upływa wprawdzie 10 kwietnia, naleI ży mieć jednak nadzieję, że ci, którzy j przyślą zgłoszenia z nieznacznym I opózmeniem po ukazaniu się niniej szego artykułu, również zostaną pnyjęci. ZCiLOSZENIA I OPLATA' - REZERWACJA 2Uimcnvienie na r e z e r w a c j ę h o t e l u i p r z e d p ł a t y w w y s o k o ś c i 100 z l o d osoby p r o s i m y k i e r o w a ć na ddres: W o j e w ó d z k i e P r z e d s i ę 3. Klasa u ż y t k o w a j biorstwo Turystyki i Wypoczynku. Biuro - cxl 1 5 m i e s i ę c y • d l a psow i suk p o s i a I O b s ł u g i T u r y s t ó w 45-043 O p o l e , u l , A n n i i dających w a ż n e zaświadczenie kon C z e r w o n e j 10. t e l . 3f)9-34 k o n t o w N B P k u r s ó w pracy polowej. 1 O . O p o l e nr ,53019-,534 w t e r m i n i e d o d n i a 4. Kla.sa C h a m p i o n ó w 10 k w i e t n i a 1976 r. Z a p e w n i a m y ncH'legi - d l a psow i suk p o s i a d a j ą c y c h t y t u ł y w O p o l u 1 o k o l i c y (do 40 k m | z a l e ż n i e o d niiędzynanKiowe lub krajowe cham k o l e j n o ś c i w p ł y w u z a m o w i e n i przed[>łat. piona NAGROn> U W A G I : O przyznanie ( A C l B - i i m o g ą u b i e g a ć s i ę psy i s u k i z g ł o s z o n e d o klas; o t w a r t e j . u ż y t k c n v e j i c h a m pionciw. P r a g n ą c b y k a ż d y sukces na naszych n n g a c h , otjok z d o b y t e g o m e d a l u i p r o p o r c z y k a z o s t a ł u p a i m ę m i o n y j a k i m ś m i ł y m upo m i n k i e m , zwracamy s i ę z serdecznym ape l e m d o w s z y s t k i c h m i ł o ś n i k ó w psow m y ś l i w s k i c h , o l u n d o w a m e ndgrcxi d l a z d o b y w c ó w t y t u ł y . . Z w y c i ę z c a P o l s k i ' oraz d i d zdo b y w c ó w I lokat w klasie u ż y t k o w e j . J e s t e ś m y p r z e k o n a n i , ze a p e l nasz zostanie pcKJj ę t y i na l i ś c i e f u n d a t o r ó w z n a j d z i e sie w i e lu m d y w i d u a l n y c h ofiarodawców, wiele kot t o w i e c k i < h oraz s y m p a t y z u j ą c ^ ' c h z na m i i n s t y t u c j i I przedsicibiorstw. D l a u m o ż l i wienia nam ujęcia w Katalogu Wystawo w y m p e ł n e j l i s t \ ' F u n d a t o r ó w N a g r ó d , prcłsimy upizejnue o z g ł a s z a n i e swego akcesu w t e n n i n i e do ,30 k w i e m i d 76 r Wykaz grup psow, k t ó r e m o g ą u c z e s t n i c z y ć w wystawie: Ił Charty 2) J a m n i k i 3! T e n e r y |za w y j ą t k i ^ YcH-kshireter..ty b e t a ń s k i t e r . boston ter.) 41 Psy goiic-ze na g n i i ł ą 1 d r o b n ą z w i e r z y n ę Sj R e t n v e r y 6) S p a n i e l e 7| W y ż ł y a n g i e l s k i e Bj W y ż ł y k o n t y n e n t a l n e 9| Psy m y ś l i w s k i e g n i p y s z p i c o w a t y c h K o i n u n i k a l Komitetu W y s t a w o w e g o MiędzynarcMłowej Specjalistycznej Wystawł P s ó w Ras M y s t i w s k i c ł i w Polsce O p o l e 76 Zarząd Opolskiego Oddziału Związku Kynologicznegc) w Polsce organizuje w d n i u 13,06.76 r. na t e r e n i e M u z e u m W s i O p o l s k i e j (skansen) w Opolu-Bierkowi- Z głębokim żalem zawiadamiamy, że w dniu 30 grudnia 1975 roku zmarł tragicznie w wieku 46 lat Wszystkim fundatorom s k ł a d a m y z gory serdeczne p c j d z i e k o w a n i e , K O M i m WYSTAWOWY W dniu 3 stycznia 1976 roku zmarł w wieku 72 lat Kolega Kolega mgr JÓZEF SIKORA MARIAN DOLATA długoletni członek naszego kc^a, ociznaczony srebrnym i złotym Meda lem Zasługi Łowieckiej, oraz najwyższym odznaczeniem Łowieckim „Złom". W zmarłym straciliśmy serdecznego Kolegę, etycznego myśHwego i niezapommanego Towarzysza łowów. odszedł do kramy wiecznych lowow serdeczny Kolega i Przyjaciel, zamiłowany i etyczny myśliwy. Wieloletni skarbnik naszego Koła, Odznacrzony brązowym Meclalem Zasługi Łowieckiej. W zmarłym sŁiacUiśmy wielkiego i szlachetnego Towarzysza łowów. Zarząd i członkowie Koła Łowieckiego Nr 98 przy Akademii Rolniczej w Poznaniu Zarząd i członkowie Koła Łowieckiego Nr 105 w Poznaniu Ogłoszenia I U n i e w a ż n i a m z g u b i c m ą Ic^gitymację P Z L I w y d a n ą przez Z a r z ą d Wojew<xizk] w G d a ń I sku. F-ranciszek G r a b o w s k i , Unieważniam s k r a d z i o n ą HOTEU CKI 1 5 m i e s i ę c y - bez w z g l t j d u na dotycłiczasuzyskąnetytutyi wyróżnienia np. CWC. Z w y c , Ctiamp. legityiiiac le P Z Ł w y d a n ą przez Z a r z ą d W o j e w c x i z k i Rzeszów na n a z w i s k o A n t o n i C z e r w o n k a 132^76 Wyżrild niendedcie k r ó t k o w ł o s e , pelno- I i U n i e w a ż n i a m 7.(|uhiona IcHiityniacje PZL w y d a n ą przez Z a r z ą d W o j e w ó d z k i Warszaw a . S t a n i s ł a w Nowatcrinski, 14076 E k s p o r t o w e rzutki ^ r z e l e c k i e . t y p sjKirrcKlowodowe, po r o d z i c a c h u ż y t k o w y c h , ! t o w y - s t a n d a r d , do t r e n i n g ó w i z a w o d ó w sprzedam dla m y ś l i w y c h Jerzy Olariski, • s t r z e l e c k i c h . R z u t k i s ą zaj^akowane po 144 129 7 6 K i z y ż o w i c e 68,48-2.35 D y t m a r o w k P r u d n i > szt. w jezdnym p u d l e k a r t o n o w y m . C e n a za j Sprzedani d r y l i n g 16-B x 5 7 o b s a d z 9 n y , j k a w o j o p o l s k i e O d b i o r , 1 k w i e t n i a 19?(>r j e d n o p u d ł o r z u t k ó w 144 z l . W i e l o k r o t n o ś ć p r a w i e t K i w y o r a z l u n e t ę 4 x j a p o ń s k ą no 40 p u d e l w y s y ł a m d r o b n i c ą 7jt p o s r c ^ n i c w ą , Tadeusz Landowski, u l . D z i e r ż y n s k i e j g o 1 3 7 . ai-no T c z e w . I S p r z e d a m sztucer diitomat KN 7 l u n e t ą j t w e m P r z e d s i ę b i o r s t w a S p e d y c j i K r a j o w e j 1 3 0 7 6 i k a l 3(Mi6 i d e a l n y . Iiok M e r k e l k a ł 1 2 b a r - i w kontcjnerach. M n i e j s z e i l o ś c i w y s y ł a m U n i e w a ż n i a m z g u b i o n ą l e g i t y m a c j ę P Z L i d z o d o b r y . K B K S z l u n e t ą , n o w y . K a z i m i e r z ] p o c z t ą z.a z a l i c z e n i e m . Z a m ó w i e n i a r e a l i i w y d a n ą przez Z a r z ą d WojewcicŁzki L u b l i n . i S t ę p i e ń , I A l e j d 6 i n 38. 42-200 Czestochit- I zuje. . . W y t w ó r n i a R z u t k ó w S t r z e l e c k i c h ' i N o w i z n a . ul. Ł ą k o w a 10, 58-219 M o ś c i s k o . I w a . t e i . 4-77-23. I Andrzej Wąsowskl. 13176 136 76 14176 { j I I j i I S p r z e d a m w y ż ł y n i e m i e c l d e szorstkowtosc- p o w i e l o k r o t n y c h zlotyc-h m e d a l i s tach, 7wvcie-/cdc:h w y s t a w o w y c h i wys<KV u ż y t k o w y c h M a t k a - A r a z B o g u c i c , ojciec \ - Bil Bielszowickie Kąty. O d b i ó r s z c z e n i ą t j cxi K U 5 k w i e t n i d : 7 j > n o b i i t s z K w i a t e k . iCat o w i c e . u l . 3 M a j a Xi ba. t e l . ,58-76-06 137^6 W y ż e ł k i n i e m i e c k i e k r ó t k o w ł o s e o. Baj Ł o w i e c k a Nadzieja m. Afra z W a w e l s k i e g o P a r k u . O d b i ó r 14 k w i e t n i a . A r c i m o w i c z . 87-l(K) T o n i ń . u l . S ł o w a c k i e g o .36 m 3 t e ł 24-107. 138-76 15 KOMUNIKATY rddomskieciii 7diiu'|skiec(o. c h p ł n i s k i e c ( o 1 bidiskojMKlIdSkiecjo W K o s z a l i n i e - d n i a 8 m a j a br. d l a mdłv< h rds 1 d n i d s m d ja b r d i d w \ v l o w / w o | e w c x l z t w k i > s / d l m s k i i ' i i o I słii|)skif'((<>. W O l s z t y n i e - d n i a 11 tcwietnia b r . d l a w y / i o w i p s o w m d ł \ ( t i rds m y ś l i w s k i c h / i v i i | r w o ( t z l w i i oiszlvn.skie<Ul Terminy regionalnych wiosennych prób polowych dla młodych psów ras myśliwskich w B i a ł y m s t o k u - d n i a I b maja b r . d i i i w y ż k ) w 1 p s o w m a ł y c h ras m y ś l i w s k i c h z w o j e w m l / t w h i t i l i i s l i K kiccf). l o m / y i i s k i e g o 1 s u w d l s k i e g o w ( i n r z o w i e - d n i a I t i maja b r , d i d wyż.low i psow m a ł y c h r a s n i y s l i w s k i c h z w o j e w c K l z t w z i e l o i i i ' i | o r s k i e q i ) , ( i i i r z o w s k i e t i o 1 szc7.e( mskrec(o w O p o l u - d n i d I f i m a j a b r . clld w y ż ł ó w 1 psow n i d l y c h rds i i i y s i i w s k u h z w o | c w o d z i w d n|łt>lskli'Cli' Ztirzdd (.;inwnv l ' Z L | « H I I I | ( ' (UI witKltinn>s< i rtivsliwvł h. 1/ t('<|i>ri«-ziH' i>nił)v [ K i l o w e dici ; i i l t i r i v c h psi>w j . i s ( T i v s l i w ^ k n h . 7 iiwd(|i i k i ii(>wv piidzidł i i i I n i i n i s l K K Y i m kmni. /ostdntł /ot(ictni7nw<iiie Kikn r e t i i o n d i n e d i d p o s z c z e f i n l n y r h w o j e w ó d z t w p r z f z z d r z ą d y w o | c w ( x l z Kie CZL w nd';i'-|niid<"vrh t e r m i i U K h w E l b l ą g u - d n i a 25 k w i e t n i a b r . d l a w v z l o w 1 p s o w m y ś l i w s k i c h m d i v r h ras z w o j e w i K l / t w ( i c l i m s k n ' ( i i ' 1 <'lbldskiL'(|<' w Bvdgoszczv - d n i a 25 k w i e t n i a b r . Ind t e r e n i e T u c h o l i ) d l a w y z ł n w i p s o w m y ś l i w s k i e h tiiiiłv< h t'is / wi))i>vv(nl7tw i i r l s k i e O " . ł)ydc)oskiecjo, torimskiecjo 1 w t o c ł d w s k i e g o w K a t o w i c a c h - d n i d 25 k w i e t n i a b r . d l a w v z ł o w / w o | ł ' w o d z t w k a t o w i c k i e q o , bielskiecio. i./c.'snH n o w - ł k i i - i i i i I ku'lł'< kti'()o w Rzeszowie - d n i a 25 k w i e t n i a br. i l l d wy/tow 1 p s o w n i Y ^ i i w s k i c h iri«łvch ras / wu|pwii(l/!w ize-izdw^kiecio. tdinobry.cskiecio, pizciiiyskiecfo 1 krosnienskiecju. w e W r o c ł a w i u - d n i a 25 k w i e t n i a b r . dla w v ż l o w 1 psow i i i y s h w s k i c h [iiałych ra"; / w n i i w o d z l w w i u i l d w s k i e c i o . l e i i i i i c k i e g o . wdibrzvskiec((> I ieleiii(>c|orskiec|o. w W a r s z a w i e - d n i a 25 k w i e t n i a br. d i d w-yztow 1 p s o w m y ś l i w s k i c h n i a K c h rds / u i i ( r w t K l / K \ w d i s z d w s k i e c i o , c ( e t h d i i o w s k i e g o , siedlec^kiecjo 1 i i s t r o i e c k i e g o , i p r o b y o d t w d . i >[(• rifi i c r e i i n ' o b w o d u Nr Xi7 iwilnzonec|o w w o ) . s i e d l e c k i m i . w Ł o d z i - d n i a 2 maja b r . d i d w-yzlow / wo|cw(Klz.tw todzkiecgo, s k i e r n i e w i c k i e g o , p i d t i k o w i k j e c i i ' , p i i K k i w i o 1 sierddzkiecjo. w L u b l i n i e - d n i a B maja b r . m d 'i"erii>* PiiłdW 1 tlid w \ z l o v v z wi.Mevv<Ki7.tw l i i h c l ^ k i n r i • W P o z n a n i u - d n i a 16 ma)a br. dUi w y ż ł i i w 1 s p d m e l i / w o i c i M i d / i w iiiizrifinskie(|o, Icszi / v n s k i e ( i " . k a l i s k i e g o 1 koninskn^cio. I >i ' - o . i O M I W rid o i d h d ł h ' " I h y w d r ^ i p h e d z i e wedhiC|zastid R e g i i l a m i n i i p r o b i k o n k u r s ó w p n | o w \ ' c h psow m y ś l i w s k i c h / tlnia 24 i i i d r i d 1M7] j . (zalący.iiika n i 1 d l a m ł o d y c h w y / l o w , (11 i d i d m ł o d v ( h psow m y ś l i w s k i c h mdlv< h rds|. R e t i t i l d i t i i i i y m i r / t i d iidliywdc w / n i z a ddch w o | e w c x l z k K h f Z Ł . Zciloszcnid m ł o d y c h p s o w na n r o b y p o w i n n y ljvc w y p e ł n i o n e c-zyieime 1 d o k ł a d n i e . / jMiddiiieiii w s / y s l k i r h d a n y c h z r o d o w o d ó w p.sow Z g ł o s z e n i a n a l e ż y p r z e s ł a ć ' d o z a r z ą d ó w w o j e w ó d z k i c h P Z Ł o r g a n i z u i ą c y c h pnAty. m e pcrzniej m ż na 6 d n i p r / e d t c r m i n e i i ' pmii. NdtlenszyiTi psom w y r o / n i n n y m d y p l o n i d m i w k a z d e i k l a s i e b e d a p r z y z n a w a n e n a g r o d y r z e c z o w e u l u n d o w d m - / l u n d i i s / y ZW PZL uraz nacjrody rzeczowe d l a n d | l e p s z e g o !>r7ewodnikd w k a ż d e j kUisie B l i ż s z y c h i n l o r m d c | i u d z i e l a ć In-da zdrzdtly w i i | e w ( K t z k i e PZL orcjdniziiiace p i o l i y . W ocidlnokrdjcrwe Fields T i i d l s y u n . Prot. dr Te«tdord M a r r h l e w s k i e i i o (ir(|diiizu|P Z.<irzd(l V \ o ) e w o d 7 k i PZŁ w K r a k o w i e w d n i u 2 ma|a br, d l a w y ż ł ó w ras a n g i e l s k i c h p e ł i i e i k r w i I r o d o w o c k i w y i ti w y / I o w n i e m i e c k i c h k r o l k o w t o s y c h . 7.(1 los/l•[[Id w v z t o w na le p r o l i y m y ś l i w i mocją p r z e s y ł a ć t y l k o za p o s i e d n i d w e m ni<icic'r / y s l y c h ZW' [*ZL i i d a d i e s Z a i / a d i i W o i e w o d z k i e c j o PZL w K r a k o w i e , u l K r e m e r o w s k a 8 ni 2 Kod .'Jl-K^d w l e r m u u r do d n i d 24 k w i r i m a br. l i m a droc(d ztitoszenid n i e b t j d ą [irzyimow.me. Z . A R Z A D ( ; Ł O U N Y PZŁ Po p i d w i d ł o w y n i r o z w i ą z a n i u k r z y ż ó w k i , l i t e i y 7 p o n u m e r o w a n y c h k r a t e k , c z y t a n e k o l e i n o IMI I d o 47. utw()r7rt roz.wiaz.dnie: P o / i o m o : I l o w l i ł s i e m e k a r k u 1 szyi żubra * jKisiddłosc w t e i s k a , wysoko k w a l i l i k o w a iiv r i i d i e n a t n a s i e n n y lOsIm u p r d w n y c h , :t| w v i i < i ( | i " d z e n i e * i | d t i i n e k d z i k i c ) k a c / k r / i m a n c l w i e d / d w y b r z e ż a B a ł t y k u : 4) p a p i e r w a r t o ś c i o w y . .T| p u p i l e p r a n i w n i k o w B i a ł o w i e s k i e qit Pdrku N d i o d o w i - r j o • w ą s k a l a s i e n i k d piec lonu, u ż y w a n a do h a f t o w a n i a , m miasto na i k r a i u Piis/czy Ki^/iemc k i e j . 7) m R ' | s c f (|[v 1-ibakd * m i c f z a k . 4 | h a r a p * w o j s k o t a t a r s k i e I t l 171'rw'orid lidd l i k i e m c » ' t r / e w i d •* l y t i i t (jlo-iiiei j K i w i e s c i Z o l i . jeden z cylerech u zdjacd * stdlsz<iwdnv ł o n p r z y w y k o n y w d i u u i i l w o r u i i i i i z y c z n e i i o , 14) i i i i d s l n r o d z i n n e ,ldnd K i p j i u i y . 1 '1 i n z p n r z a d z e n i P w ł a d c y * u k r a i ń s k i l<inieł l u d o w y . I h j n a z w a sfjotdzielni l o i n t i / e j w /.SKH. I 7 | w\'7eł anc(ietski * i m i e c i z i e d Z K Z k t Lfincuta 1 żony Jana Potockiego, d u l o t a . . R ę k o p i s u / n a i e / i o n e g o w Sarariossie IHl k l a t k d d o w y l e f ) u jaj b a ż a i K i i h o<i(l n a s i d d k a m i , ]H\ p ł o w a p i z o d o w i i n a * stan w (IS.A, l * i o n o w o : A ) ns md|dc\' l u t r o z c i e m n a prijcją w z d ł u ż g r / l t i e U i 1 w jMiprzek przez t o p d t k i * jire' ii7\-waiiy d a w n i e j do u b i i a n i a ł a d u n k u p r o c h u i k u l l u b ś r u t u w b r o m p i s t o n o w e i 1 s k a ł k o w e j . B | odnocid w iMiniżo l e l e i i i d , <') nasze z a w o ł a n i e * o r ę ż n y zwierz, D) p r z e d ł u ż a k o I l H ' . E l c z d i n i k * slojak p o d l o t o a p a r a l . ( ) | a u l o r re<c'ptv * k u r o p d t w a w o d z a c d s t a d k o iiiludyc h. 1| udcT7.enie z a d a n e szabla przez d z i k a * mieis<eliv''"Wdiiidzwier/,vny, Kt d a w n e /.iwnłdim-1 l a n l r t i d na z a k o ń c z e n i e p o i o w d n i d par l o r c e 7 p s a m i cicmczymi * <yesc / d i n k d n i Y s l i w s k i f i h r u n i j j a l o e j , L) niosa j c i c n i d * stddo j e l e n i , M ) z n i e g o t z e s t o w y c i s k d i n y d z i k i , \ ) j>roces k s / t a ł t o w a n i a sit- l e i e i i i i j m d w j i ł y w c m erozyinecio d z i a ł a n i a l o j m i e i ą c ego •.iiiccju * j a k i e s w i d o w i s k o . 1)) nai>oi. P) iKlchy l e n i e k o l b y w s t o M u i k u d o osi l u l * w t e r / c h riie o k r y c i e d a w n u - j noszone pr7.ez c h ł o p ó w t ł n 7 w i ą 7 d n i e p t o c i m y n a d s y ł a ć d o d n i a 21) maja b r , jjod a d r e s o m : R e d a k c j a , , Ł o w i e c P o l s k i ' , n i . N « w \ Mwiat ,'ł5, 00-1129 W a r s z a w a . / d o p i s k i e m na k o p c r < i e Hozi\'wki limyslowe \Vsii«l c z y i e l n i k o w . k t ó r z y n a d e s ł ą p r a w i d ł o w o l o z w i ą z a n i c n i z l o s u ) e i i i v i i a ( | n i d t ; - n i e s p m t z i d n k e oiay. piei n a g r ó d k s i ą z k o w \ ' < h, WIESŁAW ZIELIŃSKI PODWÓJNIE MYSLIWSK retro) 71 DO EWKI Kochać dwóch rażeni, a może 1 wiec ej. Niech cie Ewko nieba strzccją' Bu I myśliwy (joniac dwóch zajęcy. \ i f ii|)nkijc' zddnecjo. (Brunon hr. Kiciński - Meyer wiedział mi. iipolowdl V2 \ecy. (jdy byl tdtnim rdzein polowciimi. po że Zdosnd Mnw opoWldddi o 24 7.a\d' cdch. - To chvhd iiwdżdl. żv tv jes teś dwd razy głu pszy ode mnie. WIEŚCI Z A F R Y K I Marius. stuprocentowy marsylczyk. wrckilz Atryki do rodzinnego miasta. Wlasme siedzi na tarasie kawiarni i ojiowiada przyjacioloin o swych przygndach myśliwskich. - To łiylo nad leziorem Uelle. Siedziałem przy miiiisku, c|dy rapleni zjawia sie całe .stado Iwow. ( hwytam płonące łuczywo, aby zwierzęta nie rzuci ły sie na mnie od razu, nasti.'pii!e piawd leka siecjam po jeden rewolwer, a lewą po drucji rewolwer. - Hola - wołają przyjaciele - jakże niocjteś trzy mać łuczywo I dwa rewolwery? Przecie masz tylko dwie ręc-e Niezadowolony .Mdriu.s surowo spocjlada na przyjaciot 1 odpowiada: Kiedy człowiek ma przed soba stado Iwow to Sie me liczy / rekami.