1 2 3 Nr17
Transkrypt
1 2 3 Nr17
Twój Radom Nr17 czerwiec/lipiec Bezpłatny dwutygodnik ziemi radomskiej 2016 r. ISSN -2450 - 4149 www.twojradom.pl Nakład: 5 000 egzemplarzy „Banderowcy wymordowali mi rodzinę, sama jako dziecko cudem przeżyłam uderzenie siekierą w głowę. Wraz z nowymi opiekunami trafiłam do Radomia” - wywiad z Anną Załęcką, która przeżyła Rzeź Wołyńską Polecamy 1 Odsłonięcie Pamiątkowej Tablicy upamiętniającej Czerwiec ’76 oraz alei Zbigniewa Romaszewskiego W dniu 24 czerwca, w przeddzień uroczystości 40- lecia czerwca ’76, została odsłonięta tablica Radomskiego Czerwca ’76 oraz alei Zbigniewa Romaszewskiego w Parku Leśniczówka. Str.2 2 Co sądzą radomscy politycy o komercjalizacji zadłużonych szpitali? 31 maja 2016r. Rada Ministrów przyjęła projekt ustawy, dotyczący działalności leczniczej. Ustawa budzi niemałe kontrowersje, gdyż wprowadza m.in. komercjalizację zadłużonych szpitali. Str. 3 3 fot. Ignacy Myśliwiec/Oskar Żytkowski REKLAMA Czytaj str. 4 Sesja Rady Miejskiej: absolutorium Prezydenta Witkowskiego i podwyżki cen wody Dziś (27 czerwca) w sali Urzędu Stanu Cywilnego przy ul. Moniuszki 9 odbyła się sesja Rady Miejskiej. Str.5 www.twojradom.pl 2 Odsłonięcie pamiątkowej tablicy, upamiętniającej Czerwiec ’76 oraz alei Zbigniewa Romaszewskiego W dniu 24 czerwca, w przeddzień uroczystości 40-lecia Czerwca ’76, została odsłonięta tablica Radomskiego Czerwca ’76 oraz alei Zbigniewa Romaszewskiego w Parku Leśniczówka. Na uroczystość przybyli zacni goście między innymi: Zofia Romaszewska oraz jej córka Agnieszka Romaszewska, Prezydent Miasta Radomia Radosław Witkowski Minister Obrony Narodowej Wojciech Fałkowski, Pełniący Obowiązki Szef do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych Minister Jan Józef Kasprzak, Przewodniczący Rady Miejskiej Dariusz Wójcik , Marek Suski, Wojciech Skurkiewicz oraz Dariusz Bąk, Piotr D u d a , Pa r l a m e n t a r z y ś c i , przedstawiciele Rady Miasta, Członkowie Stowarzyszenia Czerwiec '76. Wstęgę, przecinała żona Zofia Romaszewska. Tablicę zaś poświęcił Stanisław Sikorski, kapelan „Solidarności”. Podczas uroczystości na wniosek Stowarzyszenia Radomskiego Czerwca ’76, zostali odznaczenie najwybitniejsi przedstawiciele miasta, medal „Pro Patria”, przyznawany za szczególne zasługi w kultywowaniu pamięci o walce o niepodległość Rzeczypospolitej Polskiej, otrzymał między innymi dyrektor Kancelarii Prezydenta Mateusz Tyczyński. Podczas obchodów 40. rocznicy Radomskiego Protestu Robotniczego Czerwiec '76 ważne jest, żebyśmy wspominali nie tylko wydarzenia i ich skutki, ale także ludzi. I jedną z takich osób, które na pewno uczestniczyły w torowaniu drogi do wolności, był Zbigniew Romaszewski, który przyjeżdżał do Radomia, by pomagać pokrzywdzonym. I w dużej mierze to jego praca i mądrość doprowadziły do tego, że po raz pierwszy w powojennej historii splotły się losy robotników i inteligencji. A to jest, przypomnijmy, właśnie ten moment, który określamy początkiem drogi do wolności. Dziś imię Zbigniewa Romaszewskiego otrzymała aleja w Parku Leśniczówka, łącząca ul. 25 Czerwca z ul. Kolberga i Młynarską - powiedział Prezydent Miasta Radomia Radosław Witkowski. - Jestem wzruszona tak wielką uroczystością, na której mamy okazję gościć w Radomiu. Gdyby tata mógł to widzieć, to też z nieba byłby wzruszony – mówiła córka senatora Romaszewskiego - Mój tata w 1955 roku jako uczeń LO należał do Koła ZMP, w 1956 roku w okresie Paź- dziernika ’56 był inicjatorem oraz uczestnikiem organizowanej przez „Po Prostu” ogólnopolskiej konferencji nt. perspektyw ruchów młodzieżowych. W 1967 roku był współinicjatorem akcji zbie- chu Demokratycznego, a od października 1977 roku, członkiem KSS KOR, kierownikiem Biura Interwencyjnego KOR, następnie KSS KOR dokumentującego przypadki łamania praw człowieka. Od 1977 roku rania podpisów pracowników naukowych w obronie Adama Michnika, zawieszonego w prawach studenta na UW. Od 1976 współpracował z KOR-em, organizował zbiórki pieniędzy dla represjonowanych robotników Radomia i Ursusa w grupie Mirosława Chojeckiego, po jego zatrzymaniu 1 października 1976 przejął z moja mamą Zofią Romaszewską organizację wyjazdów do Radomia; inicjator kierowanych do prokuratury skarg na pobicia i nieludzkie traktowanie uczestników protestu radomskiego Czerwca ’76. 18 września 1977 roku został sygnatariuszem Deklaracji Ru- był stałym współpracownikiem niezależnego miesięcznika „Głos”. W styczniu 1979 roku mój ojciec został delegowany przez KSS KOR wyjechał do Moskwy, aby podczas spotkania z Andriejem Sacharowem i jego współpracownikami nawiązać współpracę opozycji obu krajów, do podpisania pierwszych wspólnych wystąpień: w obronie dysydentów czechosłowackich i w sprawie Katynia, nie doszło na skutek aresztowań w środowisku opozycji rosyjskiej. 2 października 1978 roku uczestniczył w spotkaniach z czołowymi działaczami czechosłowackiej Karty 77 między innymi z Václa- vem Havlem w Karkonoszach na granicy polsko-czechosłowackiej. Zaś w styczniu 1980 roku został członkiem z Ludwikiem Cohnem, Edwardem Lipińskim, Anielą Steinsbergową Komisji Helsińskiej KSS KOR. We Wrześniu 1980 roku został głównym redaktorem dokumentu Raport Madrycki. O przestrzeganiu praw człowieka i obywatela w Polsce. Wielokrotnie zatrzymywany na 48 godzin, poddawany rewizjom. W sierpniu 1980 roku został aresztowany i zwolniony na mocy Porozumień Sierpniowych. Od września 1980 roku w „Solidarności” był szefem Komisji Interwencji i Praworządności MKZ, następnie Regionu Mazowsze; wiosną 1981 roku reprezentował strony związkowe w rozmowach z rządem w sprawie rehabilitacji osób represjonowanych po Czerwcu ’76 w Radomiu. W czerwcu 1981 roku został delegatem na I WZD Regionu Mazowsze. Od 13 grudnia 1981 roku mój ojciec pozostawał w ukryciu; zaś wiosną 1982 roku organizował z moja mamą pierwsze podziemne radio „Solidarność” relacjonuje nam córka Zbigniewa Romaszewskiego Agnieszka Romaszewska. Małgorzata Magnowska przywódca OUN – UPA, oraz dowódcy UPA Mykoła Łebed i chyba najstraszniejszy z nich zastępca Bandery „komandyr” UPA Roman Szuchewycz, działający pod pseudonimem „Taras Czuprynka” - jak pisał o nim Edward Prus w swojej książce „Taras Czuprynka”: „hetman UPA i wielki inkwizytor OUN”, który - cytując wspomnianego autora-: „Zoologicznie nienawidził Polaków i to on wydał rozkaz żeby „Polaków w pień wycinać” – nie oszczędzając kobiet starców i dzieci. Był również autorem haseł: „Śmierć jednego Lacha to metr wolnej Ukrainy”, „albo będzie Ukraina, albo lechicka krew po kolana”. Do zbrodniczej grupy katów Polaków na Wołyniu należy jeszcze wymienić takie nazwiska jak: Dmytro Klaczkiwski ps. „Kłym Sawur” zwany „katem Wołynia” czy słynący z okrucieństwa (ucinał osobiście mordowanym Polakom głowy) płk. UPA Petro Fedorowycz Olijnyk ps. „Enej”. W tym ostatnim wypadku zastanawia i bulwersuje zbieżność pseudonimu zbrodniarza z nazwą popularnego zespołu założonego przez Ukraińców, mieszkających w Polsce, który posługuje się właśnie nazwą „Enej”. Każda kolejna rocznica oddala nas od tych tragicznych wydarzeń, ale brak należytego rozliczenia historycznego stanowi bolący problem dla tych wszystkich, którzy utożsamiają się z ofiarami zbrodni, a szczególnie rodzin i potomków zamordowanych. Rozliczenie zbrodni jest także kluczem do unormowania na arenie międzynarodowej relacji z Ukrainą. Tylko na PRAWDZIE możemy budować w przyszłości zdrowe polsko-ukraińskie stosunki, dlatego niepokoi i smuci powrót, szczególnie na zachodniej Ukrainie, do banderowskich sztandarów i symboli. Wywołuje oburzenie gloryfikowanie UPA i stawianie na Ukrainie pomników jej zbrodniczym przywódcom. Obserwując obecną sytuację na Ukrainie, jakże często w czasie manifestacji widzimy umundurowane oddziały, niosące czerwono-czarne, banderowskie barwy, słyszymy także okrzyk, który słyszeli być może jako ostatni w życiu mordowani na Wołyniu Polacy, okrzyk upowskich faszystów: „Sława Ukraini, Herojam sława”. Miejmy nadzieję, że już nigdy nie usłyszymy jego ostatniej części: „Lacham smert” Niech ostatnia część brzmi jak przestroga i nauka na Życzę dobrej lektury. Redaktor Naczelny przyszłość. 73. rocznica Ludobójstwa na Wołyniu – zbrodnia… a gdzie rozliczenie? W 1943 roku zbrodnicze oddziały UPA (Ukraińskiej Powstańczej Armii), będące zbrojnym ramieniem faszystowskiej OUN (Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów), rozpoczęły zmasowaną, zbrojną akcję mordowania ludności polskiej na Wołyniu. Kulminacyjnym dniem była niedziela 11 lipca 1943 roku, kiedy to grupy banderowców, wspieranych przez ukraińskich chłopów, uderzyły jednocześnie na 99 polskich miejscowości, położonych przede wszystkim w powiatach włodzimierskim i horochowskim. Wykorzystując fakt niedzieli, atakowano ludzi, zgromadzonych na mszach świętych. W czasie ataków nie oszczędzano także kapłanów, którzy ginęli przy ołtarzach. W niektórych przypadkach próbowano stawiać opór mordercom. Do historii przeszła obrona plebanii kościoła w Kisielinie, w powiecie horochowskim, gdzie schroniło się ok. 80 osób, które przez blisko 11 godzin stawiły - przy użyciu jednej siekiery, kijów, kamieni i cegieł - skuteczny opór ukraińskim mordercom, uzbrojonym w broń maszynową i granaty, szturmującym budynek. Bohaterska obrona opisana została BEZPŁATNY DWUTYGODNIK ZIEMI RADOMSKIEJ Radom, ul. Andrzeja Struga 60 lok. 204 48 370 36 74, [email protected] reklama: 795 900 953, 690 477 169 [email protected] Redaktor naczelny: Krzysztof Górak Zastępca redaktora naczelnego: Mateusz Orłowski Dziennikarze: Aneta Wygonna, Małgorzata Stasiak Reklama: Małgorzata Magnowska 795-900-953 Oprawa graficzna: Paweł Michalski Wydawca: G-Media Consulting, ul. Struga 60 lok. 205, 26-600 Radom Druk: Virgo Poligrafia, ul. Św. Wacława 2/6, 26-600 Radom w książce „Było sobie miasteczko”, napisanej przez uczestnika tych wydarzeń Włodzimierza Sławosza Dębskiego – ojca znanego kompozytora Krzesimira Dębskiego. Eksterminacja ludności polskiej dokonywana była na całym Wołyniu i Małopolsce Wschodniej. Zginęło w nich według różnych źródeł od 100 do nawet 500 tys. Polaków. Ofiarami banderowskich „rezunów„ padali bezbronni mieszkańcy naszych wsi i osad, w szczególności starcy, kobiety i dzieci, dlatego, że wielu młodych mężczyzn przebywało w oddziałach AK na tamtym terenie. Zbrodni dokonywano w sposób wyjątkowo bestialski i sadystyczny, za pomocą takich narzędzi jak: widły, kosy, siekiery, młotki, noże, piły itp. Ofiarom rozpruwano brzuchy, wydłubywano oczy, rozrywano części ciała, małe dzieci nabijano na sztachety w płotach. Te i inne makabryczne zbrodnie dokonywano pod hasłem walki o „Wolną Ukrainę”. Odpowiedzialnymi w sposób szczególny za to są ci, którzy wydawali rozkazy i zachęcali do bestialstwa: Stepan Bandera – Krzysztof Górak 3 www.twojradom.pl Andrzej Kosztowniak o marszu KOD-u W sobotę, 25 czerwca ulicami miasta Radomia p r ze s ze d ł m a r s z KOD-u. Jak podaje poseł Andrzej Kosztowniak, pochód bardziej przypominał demonstrację polityczną niż marsz, upamiętniający wydarzenia Czerwca '76. Zdaniem byłego Prezydenta Miasta Radomia, uczestnicy marszu nie skupili się na głównym celu, jakim miało być oddanie czci radomskim robotnikom, walczącym o swoje prawa, tylko na manifestacji politycznej. - Źle się dzieje, że Radomski Czerwiec '76 został wykorzystany jako element pewnej gry politycznej, bo nie ukrywajmy, wszystkie środowiska polityczne powinny oddać szacunek radomianom z 1976 roku i wszystkie siły polityczne powinny być razem, a doszło do sytuacji, w której KOD reali- zował polityczną demonstrację. Niestety marsz został wykorzystany do bieżącej walki politycznej. Osoby, które szły w marszu KOD-u, które przyjechały z całej Polski do Radomia, nie do końca zdają sobie sprawę, jak ważna jest to data w historii naszego miasta. Wielka szkoda, że ci, którzy walczą dzisiaj z obecnym rządem, nie potrafią dostrzec, że mogą urazić ludzi, którzy w 1976 roku w Radomiu ponieśli wysoką cenę, a później także i samo miasto, bo to cierpienie nie sprowadzało się tylko i wyłącznie do cierpień osobistych osób, biorących udział, ale również całego Radomia. Tak naprawdę przez ponad 30 lat było nasze miasto poza kręgiem zainteresowania administracji rządowej, czyli jakichkolwiek inwestycji. Po roku ’89 spowodowało to brak konkurencyjności Radomia oraz jego degradację - tłumaczy Andrzej Kosztowniak. MS Miniwyścig Kolarski „Solidarności” 29 czerwca 2016 r. po godz. 11:00 dzieci wzięły udział w Miniwyścigu „Solidarności”. Tuż przed godz. 11:00 Policja i jechać 2 okrążenia od Pomnika „Czerwca 1976 roku”, przez Żeromskiego i Słowackiego. Rodzice mocno kibicowali Straż Miejska przygotowywała barierki, zamykając ruch na ul. 25 Czerwca, Żeromskiego i Słowackiego. Po dłuższym oczekiwaniu, w końcu ruszył Miniwyścig Kolarski „Solidarności”, w którym wzięło udział ok. 20 dzieci. Były 2 kategorie wiekowe. Dzieci musiały prze- swoim pociechom. Nad bezpieczeństwem ruchu czuwały służby: Policja, Straż Miejska, Pogotowie Ratunkowe. Dzieci miały frajdę z rywalizacji między sobą. Policjanci na motocyklach czuwali i pilnowali z tyłu, by im się nic nie stało A. Wygonna Co sądzą radomscy politycy o komercjalizacji zadłużonych szpitali? 31 maja 2016 r. Rada Ministrów przyjęła projekt ustawy, dotyczący działalności leczniczej. Ustawa budzi niemałe kontrowersje, gdyż wprowadza m.in. komercjalizację zadłużonych szpitali. A co na ten myślą radomscy politycy, Andrzej Kosztowniak, Jerzy Zawodnik oraz Mirosław Ślifirczyk? Głównym założeniem projektu ustawy o działalności leczniczej jest wycofanie się z drogi, prowadzącej do prywatyzacji zadłużonych placówek. Do tej pory, jeśli szpital wykazywał słabą kondycję finansową, to właściciel, czyli samorząd bądź Skarb Państwa miał do wyboru albo spłatę długów placówki, albo przekształcenie jej w spółkę. Projekt nowelizacji ustawy z 2011 zakłada tylko jedną drogę poprawy płynności finansowej szpitala. Dług miałyby spłacać założycielskie organy, którymi są samorządy terytorialne. Jak uważa Andrzej Kosztowniak, szpitale, zwłaszcza te specjalistyczne powinny być szpitalami publicznymi. Zdaniem posła, prywatyzując placówki Służby Zdrowia, prywatyzuje się jednocześnie ludzkie życie i zdrowie . - Przykłady prywatyzacji szpitali z kilku ostatnich lat pokazały, że przekształcenie w spółki nie poprawiło kondycji finansowej szpitali. Dlatego jestem zwolennikiem publicznej Służby Zdrowia, przynajmniej na poziomie specjalistyki. A jeżeli ktoś ma pomysł na to, żeby otwierać prywatne szpitale specjalistyczne i uważa, że da radę je poprowadzić z wynikiem dodatnim, to niech otwiera. To w placówkach publicznych, takich jak nasz Szpital Miejski na Tochtermanna czy Szpital Wojewódzki na Józefowie, uzyskujemy większość pomocy, nie w prywatnych centrach czy klinikach, dlatego jestem przeciwnikiem tego typu działań - wyjaśnia były Prezydent Miasta Radomia, Andrzej Kosztowniak. Zupełnie inne zdanie na temat wycofania się z komercjalizacji i prywatyzacji zadłużonych placówek Służby Zdrowia ma Wiceprezydent, Jerzy Zawodnik, który w nowych zapisach upatruje próbę zrzucenia odpowiedzialności organów państwowych na samorządy terytorialne. - W przypadku radomskiego szpitala nie może być mowy o komercjalizacji, gdyż nigdy takiego pomysłu nie było. Co roku pokrywamy dług szpitala. Przypomnę, że dług z zeszłego roku wyniósł 12 mln zł. Jednakże zapisy, dotyczące finansowania przez samorząd działalności leczniczej, są pętlą na szyję, którą chce się zarzucić samorządom. Są próbą zrzucenia odpowiedzialności rządu, ministerstwa, NFZ na inne jednostki. Ponieważ w kampanii wyborczej PiS mówiło, że ma pomysł na finansowanie Służby Zdrowia, a okazuje się, że takowego nie ma, to próbuje zrzucić odpowiedzialność na samorządy terytorialne, które i tak mają ogrom obowiązków. O opinię na temat komercjalizacji zadłużonych szpitali, zapytaliśmy również Starostę Radomskiego, Mirosława Ślifirczyka, który nowe zapisy uważa za wyjątkowo niekorzystne dla samorządów. Pokrywanie długów z budżetu jest ogromnym obciążeniem dla samorządów. - Jako długoletni menadżer, jako Dyrektor Szpitala mam świadomość, że jest to nie do udźwignięcia przez budżety samorządów i to spowoduje, że zadłużone szpitale rozłożą te budżety. Nic innego nie będzie można zrobić, tylko trzeba będzie pokrywać zobowiązania szpitali. Jestem temu absolutnie przeciwny i uważam, że problem jest problemem rządu. System ochrony zdrowia jest domeną państwa i to państwo powinno odpowiadać za sposób ich finansowania i za los tych szpitali, a nie obarczać odpowiedzialnością samorządy. Według opinii Starosty nowe zapisy ustawy, które mówią, że działalność będą musiały utrzymywać samorządy kosztem budżetu, są niewłaściwe i to państwo jest zobowiązane do naprawy systemu finansowania Służby Zdrowia. MS Centrum Onkologii w Radomiu będzie leczyło w ramach kontraktu NFZ Od 1 lipca br. Szpital Onkologii w Radomiu będzie leczył w ramach kontraktu NFZ ubezpieczoKrzysztof Chojnacki nowym Wojewódzkim nych pacjenInspektorem Transportu Drogowego tów. Jak zostaWojewódzki Inspektorat Trans- miu i Wydziału Ekonomiczneło oszacowane, portu Drogowego ma nowego go na Politechnice Radomskiej rocznie radomzarządcę. Wojewoda Mazo- (obecnie Uniwersytetu Technoskie Centrum wiecki Zdzisław Sipiera powo- logiczno-Humanistycznego w Onkologii bęłał na to stanowisko Krzysztofa Radomiu). Wieloletni pracowdzie w stanie Chojnackiego. W spotkaniu nik Miejskiego Zarządu Dróg i przyjąć ok. 2 uczestniczyli także Główny In- Komunikacji w Radomiu, gdzie tys. pacjenspektor Transportu Drogowego przez siedem lat pełnił obowiąztów w ramach Alvin Gajadhur oraz Wicewoje- ki specjalisty, kierownika działu radioterapii, brachyterapii i woda Mazowiecki Artur Stan- do spraw Obsługi Strefy Płatnechemioterapii w trybie amdowicz. Nowy Wojewódzki In- go Parkowanie Niestrzeżonego bulatoryjnym. Od 1 lipca spektor Transportu Drogowego zastępcy dyrektora do spraw Szpital będzie mógł leczyć ukończył Liceum Ekonomiczne komunikacji. Udziela się rówpacjentów w ramach NFZ w Radomiu, jest absolwentem nież w samorządzie. Na stanona następujące procedury: Zarządzania Finansami w Wyż- wisku zastąpił Jerzego Kacaka. - teleradioterapia, szej Szkole Handlowej w Rado- MS - teleradioterapia - pakiet onkologiczny, - brachyterapia, - brachyterapia - pakiet onkologiczny, - chemioterapia ambulatoryjna w zakresie skojarzonym. Centrum Onkologii przyj- muje pacjentów z terenu Mazowsza, ale także i z całego kraju. Szczegółowe informacje można uzyskać pod nr tel.: 48 377 90 20. A. Wygonna www.twojradom.pl 4 „Banderowcy wymordowali mi rodzinę, sama jako dziecko cudem przeżyłam uderzenie siekierą w głowę. Wraz z nowymi opiekunami trafiłam do Radomia” - wywiad z Anną Załęcką, która przeżyła Rzeź Wołyńską Zbliża się 73. rocznica rzezi wołyńskiej. Była Pani uczestniczką tamtych wydarzeń i jako dziecko przeżyła wielką osobistą tragedię. Czy mogłaby nam Pani opowiedzieć swoją historię? dowani. Ale ojciec, widząc przed domem kołyszące się łany zboża, stwierdził, że tu jest jego miejsce na ziemi i że nie zamierza stąd odejść. Przyszła niedziela, 11 lipca 1943 roku i zostaliśmy znienacka napadnię- niej był to człowiek z partyzantki, którego wysłano na zwiady. Rannych odwożono do szpitala, martwych chowano. Zalaną krwią i nieprzytomną odnalazł mnie wśród trupów. Wziął mnie na barana, by fot. Ignacy Myśliwiec/Oskar Żytkowski Urodziłam się 26 lipca 1940 roku we wsi Gucin, położonej w gminie Grzybowica, w powiecie Włodzimierz, w województwie wołyńskim. Moi rodzice wzięli ślub w 1938 roku. W czasie okupacji, ojciec Jan Koch był w partyzantce, a dziadek Władysław Kossowski, był żołnierzem legionów, dowodzonych przez Józefa Piłsudskiego. W roku 1920 moja rodzina została przeniesiona z okolic Lublina do wsi Gucin, gdzie ojciec został rolnikiem. I tak wyglądało nasze życie do momentu aż pewnego dnia na naszą miejscowość napadli ukraińscy zbrodniarze. Od lutego 1943 roku na terenach Wołynia zaczęli grasować bandyci z UPA. Kilka dni przed napaścią mój ojciec został upomniany, by zabrał rodzinę i opuścił ziemię, bo inaczej wszyscy zostaną wymor- ci przez Ukraińców, którzy w bestialski sposób zaczęli mordować mieszkańców wsi. Były, siekiery, noże, sztylety, wszystko, co tylko się dało. Podobno jeden z napastników, dźgał ludzi, jadąc na koniu. Ja jako trzyletnie dziecko, zostałam uderzona siekierą w głowę na wysokości opony mózgowej. Dziadek Władysław, babcia Bronisława, moja siostrzyczka Wiesia oraz ciocia Janina i wujek Roman zostali spaleni żywcem w stodole. Natomiast ojciec Jan został przywiązany do studni i zadźgany sztyletami, a półtoraroczny fot. Małgorzata Magnowska braciszek Boguś przecięty na pół. Jako jedyna z całej rodziny przeżyłam Rzeź Wołyńską. Wie Pani, kto Panią uratował i co się działo potem? Niestety nie wiem, kim była osoba, która uratowała mi życie. Najprawdopodob- przedostać na wolniejszą strefę. Szliśmy nocą między krzakami, polami, bo tylko i wyłącznie nocą mógł się tam ze mną przedostać. Bał się, żeby i jego zbrodniarze nie dopadli . Trafiłam do 27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty Armii Krajowej, leżałam przez dwa tygodnie szpitalu we Włodzimierzu Wołyńskim i zostałam zgłoszona do księdza jako sierota. Po tych wydarzeniach całkiem obcy ludzie wzięli mnie do siebie na wychowanie. Trafiłam do rodziny zastępczej, Michała i Anastazji Górniak. Sami mieli już troje swoich dorosłych dzieci i dokąd nie wyszłam za mąż, byłam chowana u nich. Dobrze mi było u nich, traktowali mnie jak własną córkę. Ja niestety większość tych rzeczy nie pamiętam, byłam wtedy jeszcze bardzo mała, a wszystko, co mówię znam z opowieści mojego ś.p. wujka, Jana Kossowskiego, rodzonego brata mojej biologicznej mamy, który służył w partyzantce, jego żony Ireny Kossowskiej i Mariana Kopczyńskiego, zięcia przybranych rodziców. A jak to się stało, że trafiła Pani potem do Radomia? Właśnie dzięki ludziom, którzy wzięli na wychowanie. Któregoś dnia pod ich domem została podłożona bomba i przez to jako repatrianci znad Bugu, byli zmuszeni opuścić teren. Oczywiście wzięli mnie ze sobą. Pamiętam jak dziś, wieźli mnie furmanką. Tu chodziłam do szkoły, jednak nauka szła mi bardzo ciężko, cały czas bolała mnie głowa, miałam problemy z koncentracją i utrzymaniem równowagi. Z ogromnym trudem przyszło mi ukończenie szkoły podstawowej. Potem pracowałam jako pielęgniarka. Czy utrzymuje Pani jakieś kontakty z osobami, które są zwiane z tamtymi wydarzeniami? Niestety, z nikim kontaktu nie mam, kiedyś otrzymałam od mojego ojca chrzestnego z Argentyny listy i zdjęcia rodziców i dziadków. Dary te są dla mnie bardzo ważne, o które bardzo dbam i które pielęgnuję Wraca Pani czasem do swych rodzinnych stron? Myślami codziennie, fizycznie – w ostatnim czasie byłam tylko raz na Wołyniu, więcej niestety nie dam kę, a teraz już nie dają, za wszystko płacę z własnej kieszeni. Mam wykonywaną tomografię głowy, choruję na Parkinsona, po 400500zł zostawiam w aptece. Ciężko w takiej sytuacji na dalekie podróże. A jak postrzega Pani to, co się dzieje teraz na Ukrainie? Prawdę mówiąc, w ogóle mnie to nie obchodzi. Skoro mnie skrzywdzili oraz innych Polaków i do dziś nie powiedzieli słowa „przepraszam”, to nie jest w porządku, żeby tak się litować nad nimi. Oni się sami wybiją, nacjonaliści i pogrobowcy tych wszystkich banderowców. Również na kwestię pogodzenia Polski z Ukrainą patrzę dość negatywnie. Żal w sercu jest niesamowity. Zostałam sama i byłam wychowywana przez obcych ludzi. Nieważne, jak byli dobrzy, to nigdy nie okażą tego, co rodzona matka czy ojciec. Co się stało, to już się nie odstanie, ale ciężko jest się z tym wszystkim pogodzić. rady ze względu na to, że jestem na emeryturze, która nie jest wysoka. Wcześniej miałam było jeszcze gorzej, będąc na rencie, brałam tylko 800zł. Tu nie chodzi o to, że mam złe wspomnienia i boję się tam pojechać, chodzi tylko o kwestie finansowe. Chociaż z drugiej strony, jak oglądam filmy o Wołyniu, to cała się denerwuję i dygoczę. Wyłączam telewizję. Natomiast drugą kwestią jest, która nie pozwala na podróże, jest również moje zdrowie. Wydaję dużo pieniędzy na leki, jedna szczepionka kosztuje 250zł. Wcześniej chodziłam co jakiś czas do szpitala na trzy dni, dawali szczepion- Czy po tak wielu latach od rzezi wołyńskiej, jest Pani w stanie wybaczyć, tym, którzy ją przeprowadzili? Nie. Po prostu nie. Jakie trzeba mieć sumienie, żeby doprowadzić do czegoś takiego. Nie mogę tego wszystkiego pojąć. Jestem człowiekiem okaleczonym, zarówno psychicznie, jak i fizycznie. Wszystko, co się wydarzyło w moim dzieciństwie, odbija się do dziś. Zapomnieć i wybaczyć? Nigdy… fot. Ignacy Myśliwiec/Oskar Żytkowski Wywiad przeprowadzili: Małgorzata Stasiak i Kamil Woźniak 5 www.twojradom.pl Sesja Rady Miejskiej: absolutorium Prezydenta Witkowskiego i podwyżki cen wody Dziś (27 czerwca) w sali Urzędu Stanu Cywilnego przy ul. Moniuszki 9 odbyła się sesja Rady Miejskiej. Obrady dzisiejszej sesji zaczęły się od burzliwego wystąpienia jed- tem umorzono, a Dariusza Przybysia pociągnięto do odpowiedzialności karnej. Dodał również, że biegli psychiatrzy uznali go za osobę chorą psychicznie, posiada- nego z mieszkańców Radomia, Dariusza Przybysia, któremu Przewodniczący Rady Miejskiej, Dariusz Wójcik, pozwolił zabrać głos. Mężczyzna w kilkudziesięciominutowej wypowiedzi przedstawił historię rzekomego sfałszowania egzaminu gimnazjalnego, a dokładnie części matematyczno-przyrodniczej, przez byłą Dyrekcję Publicznego Gimnazjum nr 5 w Radomiu. Zostało w tej sprawie wszczęte postępowanie, które po- jącą zaburzenia afektywne dwubiegunowe. Zaznaczył, że w swoim wystąpieniu walczy jedynie o sprawiedliwość. Absolutorium dla Prezydenta Witkowskiego Nie przyćmiło to jednak głównego punktu sesji Rady Miasta, jakim było głosowanie za przyznaniem absolutorium dla Prezydenta Miasta Radomia, Radosława Witkowskiego za wykonanie budżetu na rok 2015. Prezydent w swoim wy- stąpieniu przedstawił całość budżetu, na którą złożyły się: - dochody budżetowe zaplanowane na poziomie 935 mln zł, wyniosły 1 mld 29 mln zł - różnica większa o 94 mln zł; - wydatki budżetowe zaplanowane na poziomie 945 mln zł. wyniosły 1 mld 37 mln zł - różnica większa o 92 mln zł; - wydatki majątkowe zaplanowane na poziomie 125 mln zł, wyniosły 170 mln zł - różnica o 45 mln zł; - deficyt zaplanowany na poziomie na 9 mln 700 tys. zł, wyniósł 7 mln 900 tys. zł - różnica zmniejszyła się o 1 mln 800 tys. zł. Na co wydawane były te pieniądze? Przede wszystkim na edukację, transport, administrację, a także lecznictwo. Po szczegółowym zaprezentowaniu powierzonego budżetu w grudniu 2014 roku, Prezydent zaapelował do Przewodniczącego Rady Miasta oraz samej Rady o udzielenie mu absolutorium za wykonanie budżetu Miasta Radomia w roku 2015. Jako pierwszy zabrał głos Prze- wodniczący Komisji Rewizyjnej, Marka Szarego, która pozytywnie zaopiniowała wykonanie budżetu Miasta Radomia za rok 2015 i wniosła o udzielenie absolutorium Prezydentowi Radosławowi Witkowskiemu. W wystąpieniach klubowych ponownie na mównicy pojawił się Marek Szary, tym razem jako przedstawiciel Prawa i Sprawiedliwości. - Od Prezydenta oczekujemy wizji rozwoju miasta, a Prezydent Witkowski jej nie ma - podsumował działania Prezydenta Marek Szary, wyliczając przy tym szereg obietnic, które Witkowski składał w trakcie kampanii prezydenckiej. Przewodniczący Koła Radnych zarzucił Prezydentowi m.in. niedotrzymanie słowa w sprawie zwiększenie liczby miejsc pracy, nepotyzm, pomysł likwidacji lotniska czy problemy ze Służbą Zdrowia. - Rok współpracy z Panią Premier Ewą Kopacz zaowocował jedynie brezentową Muszlą Koncertową - podsumował swoją wypowiedź radny PiS. Po wystąpieniach radnych, w tym radnych PO, którzy jednomyślnie poparli Prezydenta Witkowskiego, Przewodniczącego Rady Miejskiej, Wiceprezydentów Radomia, a także samego Prezydenta, który odparł stawiane mu zarzuty, rozpoczęto głosowanie. W wyniku głosowania: 17 głosów „za”, 10 „przeciw” Prezydent Radosław Witkowski otrzymał absolutorium za wykonanie budżetu za rok 2015. Będą podwyżki za wodę Na wniosek Prezydenta, Prezes Wodociągów Miejskich w Radomiu Leszek Trzeciak zaprezentował projekt uchwały, dotyczącej zatwierdzenia taryfy, stanowiącej zestawienie cen i opłat za zbiorowe zaopatrzenie w wodę i zbiorowe odprowadzanie ścieków przez Wodociągi Miejskie w Radomiu. Projekt ten przewiduje wzrost cen o 23 gr. Metr sześcienny będzie kosztował 3,34 zł, a nie jak do tej pory 3,11 zł. Odprowadzanie zaś za metr sześcienny ścieków wzrośnie o 39 gr, czyli wyniesie 5,55 zł. MS Dariusz Grabowski - Myśląc o Polsce POLSKI SAMORZĄD GOSPODARCZY WOBEC GLOBALIZACJI I WIELKICH KORPORACJI Czym jest i jak postrzegać dziś globalizację? Upraszczając, uogólniając, a jednocześnie starając się wskazać najistotniejsze elementy - globalizacja to synteza procesów politycznych, technologicznych, ekonomicznych, społecznych i innych, która dokonała się w ciągu ostatnich trzydziestu a może czterdziestu lat. Przejawem globalizacji był z pewnością postęp techniczny, a w szczególności technologie informatyczne, komputeryzacja, które w niespotykany przedtem sposób przyspieszyły i zwielokrotniły wydajność pracy i przepływ informacji. Rewolucja komputerowo-informatyczna w znaczący sposób przyczyniła się do osłabienia, rozkładu a na końcu upadku komunizmu. To umożliwiło przywódcom politycznym, ale co należy dodać także najbardziej „pazernym” kapitalistom uwolnienie się od poczucia zagrożenia rewolucją społeczną, ideologią eksportowaną przez państwa komunistyczne. Uwolniło także od poczucia obowiązku kompromisu płacowego i dochodowego z robotnikami i klasą średnią. Skoro kompromis przestał obowiązywać, rozpoczął się okres gwałtownego przyspieszenia w rozwarstwieniu, w po- ziomie zamożności społeczeństw. Kolejny element to gwałtowny wzrost rozmiarów korporacji ponadnarodowych i banków. Za cel swego działania postawiły one osłabienie, sprowadzenie do roli fasadowej instytucji państwa w krajach zacofanych bądź postkomunistycznych, a jednocześnie wykorzystania tejże instytucji państwa w czołowych gospodarkach kapitalistycznych jako instrumentu nacisku i narzędzia do dalszej ekspansji korporacji na rynkach międzynarodowych. Globalizacja to także rozerwanie więzi między pieniądzem „bezpostaciowym”, elektronicznym obsługującym rynki finansowe i spekulacyjne, a pieniądzem cyrkulującym i obsługującym sferę realną czyli produkcję, handel, usługi. Szczególnie ważnym elementem globalizacji jest, moim zdaniem, przejmowanie w wymiarze państwowym, regionalnym i światowym władzy i prawa do podejmowania decyzji przez struktury niejawne, nie pochodzące z wyboru i nie ponoszące odpowiedzialności przed społeczeństwem. Dzięki technologii informatycznej globalizacja dokonała ogromnego wzrostu obrotów kapitału finansowego i spekulacyjnego. Skala operacji spekulacyjnych poraża, idzie w tryliony dolarów. Można zauważyć fakt dolaryzacji gospodarki światowej, która postępuje po- mimo wysiłków, przeciwdziałania temu zjawisku ze strony Chin, Rosji i innych państw. Większość światowych rezerw bankowych, kredytów, kont jest udzielana bądź prowadzona właśnie w dolarach. Zmieniła się także rola banków z instytucji, kredytujących w instytucje, działające podobnie do funduszy inwestycyjnych, czyli grających i spekulujących na rynkach międzynarodowych. Gwałtownie powiększyło się zadłużenie państw, przedsiębiorstw i gospodarstw domowych. Wzrosła rozpiętość między dochodami grup społecznych najbogatszych a grupami o przeciętnych i niskich dochodach. Giełda i inne instytucje stały się wygodnym miejscem, umożliwiającym „oderwanie” dochodów elity finansowej oraz kadry menedżerskiej od zarobków pracowniczych i robotniczych. Wystarczy powiedzieć, że w Stanach Zjednoczonych 25 menedżerów głównych funduszy headingowych w roku 2005 zarobiło średnio ponad 360 milionów dolarów każdy, a byli i tacy, co zarobili około miliarda. W żadnej fabryce rozpiętość płac między kadrą kierowniczą a pracownikami nie mogłaby osiągnąć takiego poziomu. Efektem gwałtownego wzrostu rozwarstwienia w dochodach jest „wypłukiwanie średniaka”, to jest proces zaniku tak zwanej klasy średniej spośród której nieliczni awansują do grona najbogatszych, a zdecydowana większość stacza się do poziomu dochodów pracowniczych i robotniczych. Warto tu nadmienić, że w wielu opracowaniach socjologicznych i ekonomicznych uznawano do tej pory klasę średnią – liczną i zamożną za fundament nowoczesnego i dynamicznego społeczeństwa kapitalistycznego. Jako ważne zjawisko należy wskazać ogromny wzrost znaczenia roli mediów, głównie elektronicznych w kształtowaniu postaw i opinii społecznych. A wreszcie końcowym, niestety trudnym do wyliczenia jest wzrost transferów kapitałów głównie na kierunku z biednego Południa do zamożnych państw Północy, wynikający zarówno ze skali zadłużenia, jak też tak zwanych opłat licencyjnych, praw autorskich i innych. Należy zadać sobie pytanie: czym stała się, co jest istotą globalizacji? Moim zdaniem nie ulega wątpliwości, że chodzi tu o walkę o władzę i dominację: ekonomiczną, polityczną, kulturową, ideową. Kapitał finansowy zdominował procesy ekonomiczne i społeczne, a żeby być atrakcyjnym jako swoistej sprężyny, zaczynu potrzebuje on spekulacji, „wyreżyserowanych” zjawisk losowych. Łatwo zatem wskazać kogo i co uznał ten kapitał za swego wroga. Moim zdaniem globalizacja za wrogów uznała przede wszystkim: stabilność, przewidy- walność, normalność, realne procesy gospodarcze, silne i sprawne państwo, zdyscyplinowane społeczeństwo o wyraźnych kryteriach i regułach działania, instytucje zaufania publicznego. Z drugiej strony kapitał finansowy jako główny reżyser procesów globalizacyjnych za zjawiska, które mu sprzyjają uważa: słabą, raczkującą demokrację, rozwarstwienie i konflikty społeczne, swobodę wstępu i przemieszczania się kapitału zagranicznego. Skoro sposobem działania jest eskalowanie napięć: ekonomicznych, politycznych, społecznych a nawet kulturowych to metodą rozwiązywania problemów jest „terapia szokowa”. Obowiązuje zasada, że im większe napięcie uda się wywołać tym łatwiej, tym bardziej radykalną terapię będzie można zaaplikować. Efektem terapii powinno stać się uzależnienie struktur ekonomicznych, społecznych, politycznych, państwowych i innych od międzynarodowego kapitału finansowego. Przykłady takich działań znajdujemy w Meksyku 1982-1984, Azji Południowej 1977, Rosji 1998, strefie euro 2007, a także na Bałkanach, krajach arabskich, na Ukrainie i niestety w Polsce. Ciąg dalszy w następnym numerze Twój Radom. www.twojradom.pl 6 „Efekt mnie bardzo zaskoczył” – Wójt Gminy Wierzbica Zdzisław Dulias o filmie „Zanim zrozumiesz” Małgorzata Stasiak: Jakie emocje towarzyszyły Panu podczas oglądania filmu „Zanim zrozumiesz”? Zdzisław Dulias: Dla mnie premiera faktycznie okazała się premierą, czas niestety nie pozwolił przyjrzeć się, jak przebiega realizacja filmu. Pierwsze moje zetknięcie było ze zwiastunem na YouTubie. Efekt bardzo mnie zaskoczył, chyba jak większość osób, która się z nim zetknęła, bo film jest doskonale zrobiony, doskonałe są zdjęcia, montaż perfekcyjny. A wrażenia? Idealnie odzwierciedliły je oklaski, które biła 400-osobowa widownia i które były nagrodą dla twórców i uczestniczących w projekcie uczniów, nauczycieli. Ja również klaskałem, byłem pozytywnie zaskoczony rezultatem. Denerwował się Pan, jak film zostanie przyjęty przez publiczność? Nie. Powiem szczerze, że byłem bardzo spokojny. Wrócę tu jeszcze raz do zwiastunu. Pokazywał on, że ten film to wielka sprawa i że na pewno zostanie dobrze przyjęty. Nerwów co do odbioru nie było, bardziej, czy się wszyscy widzowie zmieszczą na sali. (śmiech) Jak powstawał film? Bardziej trzeba by spytać reżysera, kierownika produkcji, księdza Krzysztofa, którzy byli pozytywnie zaskoczeni bezinteresowną pomocą ludzi i firm, które udostępniali swoje pomieszczenia i pomagali w kręceniu zdjęć, np. w scenach, przedstawiających rehabilitację. Firma, która udostępniła pomieszczenia, zrobiła to zupełnie bezinteresownie. Gdyby za to trzeba było zapłacić, film kosztowałby o wiele drożej. Skąd gmina wzięła środki na realizację filmu? Pieniądze, pochodzą z funduszy, które gmina musi przeznaczyć na cele profilaktyki. Kim są odtwórcy głównych ról? W główne role wcielili się: Łukasz Dulęba jako Sebastian, Klaudia Orzechowska jako Julia oraz Weronika Kwiecień jako Paula. Prywatnie są absolwentami liceów radomskich. Zarówno Klaudia, jak i Weronika zdawały w tym roku maturę. Wszyscy aktorzy związani są z Wierzbicą i jak deklarują swoją przyszłość chcą związać z aktorstwem.Jako, że film ma charakter profilaktyczny, czy uważa Pan, że aktorom udało się udźwignąć ciężar powierzonych im ról? Tak. Mało tego, że profilaktyczno-edukacyjny, bo my go tak zaksięgowaliśmy, ale po ostatniej konferencji w Szydłowcu, na której byli m.in. metodycy i nauczyciele, pokazano wiele aspektów tego filmu, które Rycerze Bogurodzicy zjechali do Taczowa Przedwojenna policja na festynie w Taczowie. Tłumy mieszkańców Powiatu Radomskiego przybyły w niedzielę 19 czerwca do Taczowa w Gminie Zakrzew, by wziąć udział w Festynie Rodzinnym „Rycerze Bogurodzicy”, połączonym z obchodami 1050. rocznicy chrztu Polski. Festynowi towarzyszyły liczne występy i pokazy grup rekonstrukcyjnych, odtwarzających historię rycerstwa i wojska polskiego na przestrzeni wieków. Na imprezie tej nie zabrakło również Grupy Rekonstrukcji Historycznej III Okręgu Policji Państwowej z Radomia. Taczów to niewielka miejscowość w Gminie Zakrzew, posiadająca niezwykle bogatą historię związaną z rodem Powałów. Mikołaj Powała był słynnym średniowiecznym rycerzem, uczestnikiem bitwy pod Grunwaldem. Do dzisiaj zachował się tam grodek, czyli dawna budowla fortyfikacyjno-mieszkalna, otoczona strumieniem. W gródku tym na jesieni 1409 roku gościł król Władysław Jagiełło, odbywający z rycerzami naradę przed czekającą go bitwą z zakonem krzyżacki. Dzięki inicjatywnie wieloletniego Wójta Gminy Zakrzew Sławomira Białkowskiego, Taczów żyje historią. W jego centrum powstała Park Historyczny – Rycerze Bogurodzicy wraz z Muzeum Etosu Rycerskiego, gdzie można zobaczyć zespół rzeźb plenerowych „Spotkanie u Powały”, kompleks głazów narzutowych „Świadkowie Dziejów” z wyrytymi datami i krótkim opisem ważnych wydarzeń z dziejów Polski, czy też odbyć chwilę zadumy w Kaplicy Bogurodzicy, przed obrazem Matki Boski Taczowskiej. Lecz największe wrażenie na gościach wywiera wielka kolorowa diorama obrazu „Bitwa pod Grunwaldem”. To niezwykle interesujące dzieło o powierzchni pięćdziesięciu metrów kwadratowych, wzorowane jest na obrazie Tadeusza Popiela i Zygmunta Rozwadowskiego, a jego oryginał został namalowany w 1910 roku, na pięćsetną rocznicę tej zwycięskiej bitwy. Tegoroczny festyn, poprzedziła konfekcja naukowa „1050 lat Chrztu Polski – Przeszłość – Teraźniejszość – Przyszłość”, zorganizowana w sobotę 18 czerwca w taczowskim Muzeum Etosu Rycerskiego. Niedzielne uroczystości rozpoczęła msza polowa z udziałem rycerstwa. Następnie goście Wójta Sławomira Białkowskiego, wysłuchali przepięknego koncertu Zespołu Reprezentacyjnego Wojska Polskiego, sławiącego pieśnią chwałę naszego oręża. Po części artystycznej, wystartował panel historyczny, gdzie wiążą się nie tylko z profilaktyką. Film porusza również inne ważne sprawy dla młodych ludzi, takie jak pierwsza miłość, zakochanie, zauroczenie, przyjaźń. Są w nim zawarte uniwersalne zagadnienia. Film można rozpatrywać z różnych aspektów i może być powodem do wielu dyskusji. Jakie przesłanie niesie film i czy uważa Pan, że trafi ono do dzisiejszej młodzieży? Jak już wspomniałem, chciałbym, żeby ten film stał się powodem do rozmów i dyskusji, dotyczących profilaktyki, uzależnień, dotyczących życia młodego człowieka. To byłoby największe przesłanie i bylibyśmy my, ja jako osoba finansująca to przedsięwzięcie oraz wszyscy ludzie, zaangażowani w produkcję, najbardziej zadowoleni. A patrząc na zainteresowanie, jakie wzbudził film, wiem, że spełnił te oczekiwania i że trafi do młodzieży. Uczestniczyłem już w trzech projekcjach, na ostatnią zaprosiłem znajomych i wszyscy byli pozytywnie zaskoczeni. Wszystko, co zobaczyli, zostało pokazane od życiowej strony. Właśnie, co do ogromnego zainteresowania wokół produkcji. Czy będzie jeszcze można, a jeśli tak, to gdzie i kiedy, obejrzeć film na dużym ekranie? W dalszym ciągu zachęcam do przeglądania repertuaru kina „Elektrownia”. Mamy z Panem Dyrektorem podpisaną umowę, że zorganizowane grupy w godzinach do południowych mogą dalej ten film oglądać, więc można taką projekcję sobie zamówić. Natomiast mam nadzieję, że znajdzie swoje odzwierciedlenie w repertuarze również we wrześniu. Odbyły się trzy seanse, które cieszyły się dobrą frekwencją. Bilet kosztuje 5 zł, to są nieduże pieniądze, a wrażenia są niezapomniane. swoje pokazy zaprezentował liczne grupy rekonstrukcyjne, przestawiające walki rycerzy pieszych, prezentacje dawnego uzbrojenia czy też tańca barkowego. Nie zabrakło wystrzałów artyleryjskich i karabinowych, popisów szermierczych oraz walk turniejowych konnych. - Po raz drugi na zaproszenie Wójta Sławomira Białkowskiego, gościmy w Taczowie. Organizatorzy powoli rozszerzają formułę rycerską o późniejsze epoki historyczne. Wojowie słowiańscy, rycerze średniowieczni, husaria, to nic innego jak dawne Woj- kontynuatorzy tych tradycji, z radością wzięliśmy udział w tym festynie, zaczynającym być coraz bardzie znanym w kraju. – mówi aspirant Paweł Łuk-Murawski komendant rekonstruktorów policyjnych. Członkowie Grupy Rekonstrukcji III Okręgu Policji Państwowej z Radomia, w swoim głównym występie, zaprezentowali nową umiejętność. Jest nią „szkoła obrony powietrznej”, czyli elementy szkolenia przeciwlotniczego jakie w okresie międzywojennym organizowała Liga Obrony Powietrznej i Przeciwgazowej. Do pokazy radomianie sko Polskie. Etos rycerski był czynnikiem wychowawczym w okresie II Rzeczypospolitej, zarówno w armii jaki i ówczesnej Policji Państwowej, ponieważ wszyscy czuli się spadkobiercami „Rycerzy Bogurodzicy”. Dlatego też jako wykorzystali replikę ręcznego karabiny maszynowego Browning Wz.28, na trójnożnej podstawie umożliwiającą strzelanie do samolotów. KG 7 www.twojradom.pl Eryk Brodnicki – Pod lupą radomskiego konserwatysty Pogwarki starszego Pana - Jan Łopuszański Nowy kształt Unii - czyli Brexit stał się faktem To, że żyjemy w naprawdę ciekawych czasach wie zapewne każdy z nas. Nielegalna imigracja, kryzys finansowy, konflikt na Bliskim Wschodzie czy przeciwstawienie się Państwu Islamskiemu to problemy, z którymi zmaga się obecnie cały świat, w tym w sposób szczególny Wspólnota Europejska. Dziś do tych wyjątkowych i trudnych wyzwań dla bezpieczeństwa zarówno ekonomicznego, jak i społecznego należy doliczyć kolejne - wyjście po blisko 33 latach Wielkiej Brytanii ze struktur Unii Europejskiej. 23 czerwca, niespełna 17,5 mln Brytyjczyków dało w ogólnokrajowym referendum czerwoną kartkę dla dalszej współpracy w ramach Unii. Nie pomogło niestety wsparcie pozostałych państw wspólnoty, które bardzo mocno optowały za utrzymaniem dotychczasowego status quo. Dla Polski również nie jest to wariant optymistyczny - rząd Beaty Szydło traci bowiem mocnego, konserwatywnego sojusznika, wyraźnie zawężając spektrum swojego działania w polityce międzynarodowej. Nie jest tajemnicą, że wyjście Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej to czarny dzień dla procesu integracyjnego Europy, który trwa od przeszło 70 lat - czyli od zakończenia II wojny światowej. Patrząc obiektywnie na całe to zjawisko i zmasowane straszenie mediów sądzę że wielkie, polityczne trzęsienie ziemi w Europie jednak nie nastąpi. Polacy, którzy uczciwie przez dziesiątki lat pracują w Anglii (i nie tylko) utrzymają swoje miejsca pracy, a osłabiony funt podziała z perspektywy czasu intensywnie, wzmacniając brytyjską gospodarkę. Dlaczego tak uważam? Wierzę bowiem w naszych rodaków, którzy w ostatnim czasie poprzez ciężką pracę wyrobili sobie prawdziwą renomę na Wyspach. Dali się poznać jako wykwalifikowani fachowcy, a przede wszystkim uczciwi i pracowici ludzie, których na pewno praco- dawcy nie pozbędą się z dnia na dzień. Warto też wspomnieć, że na zmiany, związane z opuszczeniem Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej, musimy jeszcze oficjalnie zaczekać nawet do dwóch lat, więc zachowanie spokoju w tej sytuacji może nam w tym wyraźnie pomóc. Ze swojej strony mam jednak nadzieję, że zmiana, w którą zaangażowali się tak mocno Brytyjczycy, pozytywnie wpłynie na otrzeźwienie politycznego kierunku całej Unii Europejskiej. Zmiany są bowiem konieczne przede wszystkim na płaszczyźnie stricte merytorycznej (dominacji Niemiec i Francji w stosunku do pozostałych państw), jak i chociażby kierunku zmian względem nielegalnej imigracji, zalewającej od ponad roku Europę. Kto wie, może Brexit wpłynie jednak pozytywnie na nowe spojrzenie na europejsko-wspólnotową politykę zagraniczną? O tym przekonamy się zapewne na przestrzeni kilku najbliższych miesięcy. Eryk Brodnicki RadLove – Nowe spojrzenie na Radom oczami Marcina Nowaka Niegdyś terytoria, zdobione domami i szatą roślinną, dziś potencjał rozwojowy licznych populacji. Jeszcze 100 lat temu wartość historyczna i artystyczna pomników i kościołów, dziś logo i symbole. Spojrzenie na miasta zmienia się proporcjonalnie wraz ze wzrostem świadomości społeczeństw, co do konieczności promowania wszystkiego, co przynosi liczne korzyści. Nawet najmniejsza mieścina za sprawą dobrze dobranych technik może znaleźć się na ustach Polaków, nawet tych, którzy mieszkają setki kilometrów dalej. Dlaczego tak się dzieje? Po- nieważ miasto to już nie tylko rejon zamieszkały przez grupę, decydującą się formułą „tu i teraz” spędzić własne życie. Miasto to już nie tylko place zabaw, parki, stragany i kamienice. Miasto to przede wszystkim wartość – zarówno w kategoriach emocjonalnych, jak i tych rynkowych. Znana jest sentencja podręczników marketingowych, jakoby zawsze połowa pieniędzy, zainwestowanych w promocje, szła na marne – problem tylko, że nie wiadomo, która to połowa. Podobnie z działaniami zarówno władzy, jak i stowarzyszeń czy mieszkańców. Duża ich część ląduje na cmentarzu wspaniałych pomysłów i inicjatyw. Nieliczne tylko, przebijają się, niosąc nowe spojrzenie na miasto. Ważne w tym kontekście są dwie perspektywy – odpowiedni dobór działań i zwykłe szczęście. Dlaczego szczęście? Bo nie zawsze jest ono rezultatem przypadku. Z pewnością jeden z sensów rozumienia szczęścia sugerowałby, że to wynik nieprzewidzianych okoliczności, przynoszących pozytywny skutek. Inne zaś rozumienie podpowiadałoby, że na szczęście trzeba sobie zapracować. Potencjał marketingowy miast tkwi częstokroć w pasji, w energii i w niesłabnącej miłości do miejsc. To właśnie w relacji „ludzie-miejsca” rodzi się patriotyzm lokalny – ludzie zmieniają miasto, a miasto zmienia ludzi. RadLove to inicjatywa inspiracji. RadLove to także podręcznik dla każdego, kto zechce, włączając się w tę przygodę po prostu zachwycić się Radomiem. Zachwyt rodzi się w procesie odkrywania. Zapraszam do śledzenia dalszych części nowego otwarcia na Radom. Marcin Nowak W rocznicę Traktatu Wersalskiego To Prusy inicjowały rozbiory Polski. Współpracę Rosji zdobyły, inspirując antyrosyjsk ą aktywność Polaków. Pierwszy raz wmawiano wtedy Polakom, że antyrosyjskość jest warunkiem koniecznym polskiego patriotyzmu. Oczywiście Rosja nie miała żadnych oporów w sięganiu po ziemie słabnącej Rzeczpospolitej. Jest państwem, które niestety tym lepiej się ma, im więcej cudzego zagarnia. Warto jednak pamiętać, że patriotyzm jest wyrazem umiłowania swoich, a nie nienawiści do obcych. Kolejne powstania dobitnie wyrażały wolę niepodległości kolejnych polskich pokoleń, ale nie przybliżały odbudowania Państwa. Odwrotnie. Prowadziły do wyniszczenia polskich warstw przywódczych, do cofania się żywiołu polskiego, zwłaszcza na kresach wschodnich, do osłabienia gospodarczego ziem polskich i wzrostu represyjności zaborców. Powodowały zacieśnienie ich współpracy przeciw Polsce. Tymczasem szansą Polski był właśnie konflikt między zaborcami. Na progu I wojny światowej starły się w Polsce dwa przeciwstawne programy polityczne. Pierwszy tradycyjnie zakładał, że głównym wrogiem Polski jest Rosja. Zagarnęła największą część ziem dawnej Rzeczpospolitej i jest Polsce głęboko obca cywilizacyjnie. Polityka polska powinna być zatem anty-rosyjska. Program ten nawiązywał do tradycji powstańczych. Drugi program stanowił przełom w myśli polskiej. Głównym wrogiem Polski są Niemcy. Odcięły Polskę od morza i opanowały ujścia polskich rzek. Dążą do zgerSpółdzielnia Mieszkaniowa „Nasz Dom” z siedzibą w Radomiu przy ul. Marii Curie-Skłodowskiej 18, ogłasza przetarg na wykonanie prac budowlanych:Utwardzenie terenu z remontem istniejących nawierzchni oraz budową przyłączy kanalizacji deszczowej wraz z przebudową istniejącego oświetlenia wewnątrzosiedlowego i zabezpieczeniem istniejących kabli elektroenergetycznych, dostarczenie i montaż wiaty śmietnikowej przy ul. Słowackiego 5A i 5B na dz. nr 12/1; 12/4; w S.M. „Nasz Dom” w Radomiu Termin składania ofert do manizowania ziem zaboru pruskiego i do opanowania całego dorzecza Wisły, aby umocnić swe siedziby nad Bałtykiem. Chcą być organizatorem całej Europy środkowej i wschodniej. Powodzenie tych planów wyniszczy żywioł polski i przekreśli perspektywę odbudowy Państwa. Polityka polska musi być anty-nieniemiecka. W wojnie, która wybuchła w 1914 roku, stanęły do walki państwa, które dokonały rozbiorów Polski. Zwolennicy polityki anty-rosyjskiej wspierali wysiłki wojenne Niemiec i Austro-Węgier. Zwolennicy polityki anty-niemieckiej wspierali wysiłki wojenne Rosji, a później Anglii, Francji i Stanów Zjednoczonych. W wyniku wojny wszyscy zaborcy doznali klęski. Niemcy przegrały wojnę, podobnie jak Austro-Węgry, które rozpadły się na mniejsze państwa. Osłabioną Rosję pogrążono w rewolucji. Powstała szansa odbudowania niepodległego Państwa Polskiego. Polska stała się uczestnikiem zwycięskiej koalicji dzięki tym, którzy organizowali politykę polską jako anty-niemiecką. Dzięki temu na konferencji pokojowej w Paryżu uznano niepodległe Państwo Polskie, oparte o brzeg Bałtyku. Traktat Wersalski z 28 czerwca 1919 roku podpisali organizatorzy polityki anty-niemieckiej - Roman Dmowski i Ignacy Paderewski. To traktatowe zwycięstwo było możliwe, bo w rozdartym na trzy części narodzie powstała polityka polska wolna od dyrektyw obcych stolic, rozeznająca rzeczywiste zagrożenia, skuteczna. Polityką prawdziwie niepodległościową nie jest ta, która jedynie deklaruje niepodległość, lecz ta, która do niej istotnie prowadzi. Jan Łopuszański OGŁOSZENIE 21.07.2016r.do godz.900; Otwarcie ofert nastąpi w dniu 21.07.2016 r. o godz.1000 w siedzibie Spółdzielni w pok. nr 210. ( sala konferencyjna). Specyfikację warunków zamówienia można uzyskać odpłatnie – koszt specyfikacji – 200 zł; w siedzibie Spółdzielni pok. 113 w godz. 800-1400, w terminie od 06.07.2016 r. do 20.07.2016r. O bliższe informacje można zwracać się bezpośrednio lub telefonicznie pod Nr tel. 48 38406-40 wewn. 311. 8 REKLAMA www.twojradom.pl