1 2 3 Nr17

Transkrypt

1 2 3 Nr17
Twój Radom
Nr17
czerwiec/lipiec
Bezpłatny dwutygodnik ziemi radomskiej
2016 r.
ISSN -2450 - 4149
www.twojradom.pl Nakład: 5 000 egzemplarzy
„Banderowcy wymordowali mi rodzinę, sama jako dziecko cudem przeżyłam uderzenie
siekierą w głowę. Wraz z nowymi opiekunami trafiłam do Radomia”
- wywiad z Anną Załęcką, która przeżyła Rzeź Wołyńską
Polecamy
1
Odsłonięcie Pamiątkowej Tablicy upamiętniającej Czerwiec ’76 oraz alei Zbigniewa
Romaszewskiego
W dniu 24 czerwca, w przeddzień uroczystości 40- lecia czerwca ’76, została odsłonięta tablica Radomskiego Czerwca ’76
oraz alei Zbigniewa Romaszewskiego w
Parku Leśniczówka. Str.2
2
Co sądzą radomscy politycy
o komercjalizacji zadłużonych szpitali?
31 maja 2016r. Rada Ministrów przyjęła projekt ustawy, dotyczący działalności
leczniczej. Ustawa budzi niemałe kontrowersje, gdyż wprowadza m.in. komercjalizację zadłużonych szpitali. Str. 3
3
fot. Ignacy Myśliwiec/Oskar Żytkowski
REKLAMA
Czytaj str. 4
Sesja Rady Miejskiej:
absolutorium Prezydenta
Witkowskiego i podwyżki
cen wody
Dziś (27 czerwca) w sali Urzędu Stanu Cywilnego przy ul. Moniuszki 9 odbyła się sesja Rady Miejskiej. Str.5
www.twojradom.pl
2
Odsłonięcie pamiątkowej tablicy, upamiętniającej Czerwiec ’76
oraz alei Zbigniewa Romaszewskiego
W dniu 24 czerwca, w przeddzień uroczystości 40-lecia
Czerwca ’76, została odsłonięta tablica Radomskiego
Czerwca ’76 oraz alei Zbigniewa Romaszewskiego w Parku
Leśniczówka. Na uroczystość przybyli zacni
goście między innymi: Zofia
Romaszewska oraz jej córka Agnieszka Romaszewska, Prezydent Miasta Radomia Radosław Witkowski Minister Obrony Narodowej
Wojciech Fałkowski, Pełniący Obowiązki Szef do Spraw
Kombatantów i Osób Represjonowanych Minister Jan Józef Kasprzak, Przewodniczący
Rady Miejskiej Dariusz Wójcik
, Marek Suski, Wojciech Skurkiewicz oraz Dariusz Bąk, Piotr
D u d a , Pa r l a m e n t a r z y ś c i ,
przedstawiciele Rady Miasta,
Członkowie Stowarzyszenia
Czerwiec '76. Wstęgę, przecinała żona Zofia Romaszewska.
Tablicę zaś poświęcił Stanisław
Sikorski, kapelan „Solidarności”. Podczas uroczystości na
wniosek Stowarzyszenia Radomskiego Czerwca ’76, zostali odznaczenie najwybitniejsi
przedstawiciele miasta, medal
„Pro Patria”, przyznawany za
szczególne zasługi w kultywowaniu pamięci o walce o
niepodległość Rzeczypospolitej Polskiej, otrzymał między
innymi dyrektor Kancelarii
Prezydenta Mateusz Tyczyński. Podczas obchodów 40.
rocznicy Radomskiego Protestu Robotniczego Czerwiec
'76 ważne jest, żebyśmy wspominali nie tylko wydarzenia
i ich skutki, ale także ludzi. I
jedną z takich osób, które na
pewno uczestniczyły w torowaniu drogi do wolności, był
Zbigniew Romaszewski, który
przyjeżdżał do Radomia, by
pomagać pokrzywdzonym.
I w dużej mierze to jego praca i mądrość doprowadziły
do tego, że po raz pierwszy w
powojennej historii splotły się
losy robotników i inteligencji.
A to jest, przypomnijmy, właśnie ten moment, który określamy początkiem drogi do
wolności. Dziś imię Zbigniewa
Romaszewskiego otrzymała
aleja w Parku Leśniczówka, łącząca ul. 25 Czerwca z ul. Kolberga i Młynarską - powiedział
Prezydent Miasta Radomia Radosław Witkowski.
- Jestem wzruszona tak wielką
uroczystością, na której mamy
okazję gościć w Radomiu.
Gdyby tata mógł to widzieć, to
też z nieba byłby wzruszony –
mówiła córka senatora Romaszewskiego
- Mój tata w 1955 roku jako
uczeń LO należał do Koła ZMP,
w 1956 roku w okresie Paź-
dziernika ’56 był inicjatorem
oraz uczestnikiem organizowanej przez „Po Prostu”
ogólnopolskiej
konferencji
nt. perspektyw ruchów młodzieżowych. W 1967 roku był
współinicjatorem akcji zbie-
chu Demokratycznego, a od
października 1977 roku, członkiem KSS KOR, kierownikiem
Biura Interwencyjnego KOR,
następnie KSS KOR dokumentującego przypadki łamania
praw człowieka. Od 1977 roku
rania podpisów pracowników
naukowych w obronie Adama
Michnika, zawieszonego w
prawach studenta na UW. Od
1976 współpracował z KOR-em, organizował zbiórki pieniędzy dla represjonowanych
robotników Radomia i Ursusa
w grupie Mirosława Chojeckiego, po jego zatrzymaniu
1 października 1976 przejął z
moja mamą Zofią Romaszewską organizację wyjazdów do
Radomia; inicjator kierowanych do prokuratury skarg na
pobicia i nieludzkie traktowanie uczestników protestu
radomskiego Czerwca ’76. 18
września 1977 roku został sygnatariuszem Deklaracji Ru-
był stałym współpracownikiem niezależnego miesięcznika „Głos”. W styczniu 1979 roku
mój ojciec został delegowany
przez KSS KOR wyjechał do
Moskwy, aby podczas spotkania z Andriejem Sacharowem
i jego współpracownikami
nawiązać współpracę opozycji obu krajów, do podpisania
pierwszych wspólnych wystąpień: w obronie dysydentów
czechosłowackich i w sprawie
Katynia, nie doszło na skutek aresztowań w środowisku
opozycji rosyjskiej. 2 października 1978 roku uczestniczył w
spotkaniach z czołowymi działaczami czechosłowackiej Karty 77 między innymi z Václa-
vem Havlem w Karkonoszach
na granicy polsko-czechosłowackiej. Zaś w styczniu 1980
roku został członkiem z Ludwikiem Cohnem, Edwardem
Lipińskim, Anielą Steinsbergową Komisji Helsińskiej KSS
KOR. We Wrześniu 1980 roku
został głównym redaktorem
dokumentu Raport Madrycki.
O przestrzeganiu praw człowieka i obywatela w Polsce.
Wielokrotnie zatrzymywany
na 48 godzin, poddawany rewizjom. W sierpniu 1980 roku
został aresztowany i zwolniony na mocy Porozumień Sierpniowych. Od września 1980
roku w „Solidarności” był szefem Komisji Interwencji i Praworządności MKZ, następnie
Regionu Mazowsze; wiosną
1981 roku reprezentował strony związkowe w rozmowach z
rządem w sprawie rehabilitacji
osób represjonowanych po
Czerwcu ’76 w Radomiu. W
czerwcu 1981 roku został delegatem na I WZD Regionu Mazowsze. Od 13 grudnia 1981
roku mój ojciec pozostawał w
ukryciu; zaś wiosną 1982 roku
organizował z moja mamą
pierwsze podziemne radio
„Solidarność” relacjonuje nam
córka Zbigniewa Romaszewskiego Agnieszka Romaszewska. Małgorzata Magnowska
przywódca OUN – UPA, oraz dowódcy UPA Mykoła Łebed i chyba
najstraszniejszy z nich zastępca
Bandery „komandyr” UPA Roman
Szuchewycz, działający pod pseudonimem „Taras Czuprynka” - jak
pisał o nim Edward Prus w swojej
książce „Taras Czuprynka”: „hetman
UPA i wielki inkwizytor OUN”, który
- cytując wspomnianego autora-:
„Zoologicznie nienawidził Polaków
i to on wydał rozkaz żeby „Polaków
w pień wycinać” – nie oszczędzając
kobiet starców i dzieci. Był również
autorem haseł: „Śmierć jednego Lacha to metr wolnej Ukrainy”, „albo
będzie Ukraina, albo lechicka krew
po kolana”. Do zbrodniczej grupy
katów Polaków na Wołyniu należy
jeszcze wymienić takie nazwiska
jak: Dmytro Klaczkiwski ps. „Kłym
Sawur” zwany „katem Wołynia”
czy słynący z okrucieństwa (ucinał
osobiście mordowanym Polakom
głowy) płk. UPA Petro Fedorowycz
Olijnyk ps. „Enej”. W tym ostatnim
wypadku zastanawia i bulwersuje
zbieżność pseudonimu zbrodniarza z nazwą popularnego zespołu założonego przez Ukraińców,
mieszkających w Polsce, który posługuje się właśnie nazwą „Enej”.
Każda kolejna rocznica oddala nas
od tych tragicznych wydarzeń, ale
brak należytego rozliczenia historycznego stanowi bolący problem
dla tych wszystkich, którzy utożsamiają się z ofiarami zbrodni, a szczególnie rodzin i potomków zamordowanych. Rozliczenie zbrodni jest
także kluczem do unormowania na
arenie międzynarodowej relacji z
Ukrainą. Tylko na PRAWDZIE możemy budować w przyszłości zdrowe
polsko-ukraińskie stosunki, dlatego
niepokoi i smuci powrót, szczególnie na zachodniej Ukrainie, do banderowskich sztandarów i symboli.
Wywołuje oburzenie gloryfikowanie UPA i stawianie na Ukrainie pomników jej zbrodniczym przywódcom. Obserwując obecną sytuację
na Ukrainie, jakże często w czasie
manifestacji widzimy umundurowane oddziały, niosące czerwono-czarne, banderowskie barwy, słyszymy także okrzyk, który słyszeli
być może jako ostatni w życiu mordowani na Wołyniu Polacy, okrzyk
upowskich faszystów: „Sława Ukraini, Herojam sława”. Miejmy nadzieję, że już nigdy nie usłyszymy jego
ostatniej części: „Lacham smert”
Niech ostatnia część brzmi jak przestroga i nauka na Życzę dobrej lektury.
Redaktor Naczelny
przyszłość.
73. rocznica Ludobójstwa na Wołyniu
– zbrodnia… a gdzie rozliczenie?
W 1943 roku zbrodnicze oddziały UPA
(Ukraińskiej Powstańczej Armii),
będące zbrojnym ramieniem faszystowskiej OUN (Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów), rozpoczęły
zmasowaną, zbrojną akcję mordowania ludności polskiej na Wołyniu. Kulminacyjnym dniem była
niedziela 11 lipca 1943 roku, kiedy
to grupy banderowców, wspieranych przez ukraińskich chłopów,
uderzyły jednocześnie na 99 polskich miejscowości, położonych
przede wszystkim w powiatach
włodzimierskim i horochowskim.
Wykorzystując fakt niedzieli, atakowano ludzi, zgromadzonych na
mszach świętych. W czasie ataków
nie oszczędzano także kapłanów,
którzy ginęli przy ołtarzach. W niektórych przypadkach próbowano
stawiać opór mordercom. Do historii przeszła obrona plebanii kościoła
w Kisielinie, w powiecie horochowskim, gdzie schroniło się ok. 80
osób, które przez blisko 11 godzin
stawiły - przy użyciu jednej siekiery, kijów, kamieni i cegieł - skuteczny opór ukraińskim mordercom,
uzbrojonym w broń maszynową i
granaty, szturmującym budynek.
Bohaterska obrona opisana została
BEZPŁATNY DWUTYGODNIK ZIEMI RADOMSKIEJ
Radom, ul. Andrzeja Struga 60 lok. 204
48 370 36 74, [email protected]
reklama: 795 900 953, 690 477 169
[email protected]
Redaktor naczelny: Krzysztof Górak
Zastępca redaktora naczelnego: Mateusz Orłowski
Dziennikarze: Aneta Wygonna, Małgorzata Stasiak
Reklama: Małgorzata Magnowska 795-900-953
Oprawa graficzna: Paweł Michalski
Wydawca: G-Media Consulting, ul. Struga 60 lok. 205, 26-600 Radom
Druk: Virgo Poligrafia, ul. Św. Wacława 2/6, 26-600 Radom
w książce „Było sobie miasteczko”,
napisanej przez uczestnika tych
wydarzeń Włodzimierza Sławosza
Dębskiego – ojca znanego kompozytora Krzesimira Dębskiego.
Eksterminacja ludności polskiej dokonywana była na całym Wołyniu
i Małopolsce Wschodniej. Zginęło
w nich według różnych źródeł od
100 do nawet 500 tys. Polaków.
Ofiarami banderowskich „rezunów„
padali bezbronni mieszkańcy naszych wsi i osad, w szczególności
starcy, kobiety i dzieci, dlatego, że
wielu młodych mężczyzn przebywało w oddziałach AK na tamtym
terenie. Zbrodni dokonywano w
sposób wyjątkowo bestialski i sadystyczny, za pomocą takich narzędzi jak: widły, kosy, siekiery, młotki,
noże, piły itp. Ofiarom rozpruwano
brzuchy, wydłubywano oczy, rozrywano części ciała, małe dzieci
nabijano na sztachety w płotach.
Te i inne makabryczne zbrodnie
dokonywano pod hasłem walki o
„Wolną Ukrainę”. Odpowiedzialnymi w sposób szczególny za to są ci,
którzy wydawali rozkazy i zachęcali
do bestialstwa: Stepan Bandera –
Krzysztof Górak
3
www.twojradom.pl
Andrzej Kosztowniak o marszu KOD-u
W sobotę,
25 czerwca
ulicami miasta
Radomia
p r ze s ze d ł
m a r s z
KOD-u. Jak podaje poseł Andrzej Kosztowniak, pochód
bardziej przypominał demonstrację polityczną niż marsz,
upamiętniający
wydarzenia
Czerwca '76. Zdaniem byłego
Prezydenta Miasta Radomia,
uczestnicy marszu nie skupili
się na głównym celu, jakim miało być oddanie czci radomskim
robotnikom, walczącym o swoje prawa, tylko na manifestacji
politycznej. - Źle się dzieje, że
Radomski Czerwiec '76 został
wykorzystany jako element
pewnej gry politycznej, bo nie
ukrywajmy, wszystkie środowiska polityczne powinny oddać
szacunek radomianom z 1976
roku i wszystkie siły polityczne
powinny być razem, a doszło
do sytuacji, w której KOD reali-
zował polityczną demonstrację. Niestety marsz został wykorzystany do bieżącej walki
politycznej. Osoby, które szły
w marszu KOD-u, które przyjechały z całej Polski do Radomia, nie do końca zdają sobie
sprawę, jak ważna jest to data
w historii naszego miasta. Wielka szkoda, że ci, którzy walczą
dzisiaj z obecnym rządem, nie
potrafią dostrzec, że mogą urazić ludzi, którzy w 1976 roku w
Radomiu ponieśli wysoką cenę,
a później także i samo miasto,
bo to cierpienie nie sprowadzało się tylko i wyłącznie do cierpień osobistych osób, biorących udział, ale również całego
Radomia. Tak naprawdę przez
ponad 30 lat było nasze miasto
poza kręgiem zainteresowania
administracji rządowej, czyli jakichkolwiek inwestycji. Po roku
’89 spowodowało to brak konkurencyjności Radomia oraz
jego degradację - tłumaczy Andrzej Kosztowniak.
MS
Miniwyścig Kolarski „Solidarności”
29 czerwca 2016 r. po godz.
11:00 dzieci wzięły udział w
Miniwyścigu
„Solidarności”.
Tuż przed godz. 11:00 Policja i
jechać 2 okrążenia od Pomnika „Czerwca 1976 roku”, przez
Żeromskiego i Słowackiego.
Rodzice mocno kibicowali
Straż Miejska przygotowywała barierki, zamykając ruch na
ul. 25 Czerwca, Żeromskiego
i Słowackiego. Po dłuższym
oczekiwaniu, w końcu ruszył
Miniwyścig Kolarski „Solidarności”, w którym wzięło udział
ok. 20 dzieci. Były 2 kategorie
wiekowe. Dzieci musiały prze-
swoim pociechom. Nad bezpieczeństwem ruchu czuwały
służby: Policja, Straż Miejska,
Pogotowie Ratunkowe. Dzieci
miały frajdę z rywalizacji między sobą. Policjanci na motocyklach czuwali i pilnowali
z tyłu, by im się nic nie stało
A. Wygonna
Co sądzą radomscy politycy o
komercjalizacji zadłużonych szpitali?
31 maja 2016 r. Rada Ministrów przyjęła projekt ustawy, dotyczący działalności
leczniczej. Ustawa budzi
niemałe kontrowersje, gdyż
wprowadza m.in. komercjalizację zadłużonych szpitali.
A co na ten myślą radomscy
politycy, Andrzej Kosztowniak, Jerzy Zawodnik oraz Mirosław Ślifirczyk? Głównym
założeniem projektu ustawy
o działalności leczniczej jest
wycofanie się z drogi, prowadzącej do prywatyzacji zadłużonych placówek. Do tej pory,
jeśli szpital wykazywał słabą
kondycję finansową, to właściciel, czyli samorząd bądź
Skarb Państwa miał do wyboru albo spłatę długów placówki, albo przekształcenie
jej w spółkę. Projekt nowelizacji ustawy z 2011 zakłada
tylko jedną drogę poprawy
płynności finansowej szpitala. Dług miałyby spłacać założycielskie organy, którymi są
samorządy terytorialne. Jak
uważa Andrzej Kosztowniak,
szpitale, zwłaszcza te specjalistyczne powinny być szpitalami publicznymi. Zdaniem
posła, prywatyzując placówki
Służby Zdrowia, prywatyzuje
się jednocześnie ludzkie życie i zdrowie
. - Przykłady prywatyzacji szpitali z kilku ostatnich lat pokazały, że przekształcenie w
spółki nie poprawiło kondycji finansowej szpitali. Dlatego jestem zwolennikiem
publicznej Służby Zdrowia,
przynajmniej na poziomie
specjalistyki. A jeżeli ktoś ma
pomysł na to, żeby otwierać
prywatne szpitale specjalistyczne i uważa, że da radę
je poprowadzić z wynikiem
dodatnim, to niech otwiera.
To w placówkach publicznych, takich jak nasz Szpital
Miejski na Tochtermanna czy
Szpital Wojewódzki na Józefowie, uzyskujemy większość
pomocy, nie w prywatnych
centrach czy klinikach, dlatego jestem przeciwnikiem
tego typu działań - wyjaśnia
były Prezydent Miasta Radomia, Andrzej Kosztowniak.
Zupełnie inne zdanie na temat wycofania się z komercjalizacji i prywatyzacji zadłużonych placówek Służby
Zdrowia ma Wiceprezydent,
Jerzy Zawodnik, który w nowych zapisach upatruje próbę zrzucenia odpowiedzialności organów państwowych
na samorządy terytorialne.
- W przypadku radomskiego
szpitala nie może być mowy
o komercjalizacji, gdyż nigdy
takiego pomysłu nie było. Co
roku pokrywamy dług szpitala. Przypomnę, że dług z
zeszłego roku wyniósł 12 mln
zł. Jednakże zapisy, dotyczące finansowania przez samorząd działalności leczniczej,
są pętlą na szyję, którą chce
się zarzucić samorządom. Są
próbą zrzucenia odpowiedzialności rządu, ministerstwa, NFZ na inne jednostki.
Ponieważ w kampanii wyborczej PiS mówiło, że ma pomysł na finansowanie Służby
Zdrowia, a okazuje się, że takowego nie ma, to próbuje
zrzucić
odpowiedzialność
na samorządy terytorialne,
które i tak mają ogrom obowiązków. O opinię na temat
komercjalizacji zadłużonych
szpitali, zapytaliśmy również
Starostę Radomskiego, Mirosława Ślifirczyka, który nowe
zapisy uważa za wyjątkowo
niekorzystne dla samorządów. Pokrywanie długów z
budżetu jest ogromnym obciążeniem dla samorządów. - Jako długoletni menadżer,
jako Dyrektor Szpitala mam
świadomość, że jest to nie do
udźwignięcia przez budżety
samorządów i to spowoduje,
że zadłużone szpitale rozłożą te budżety. Nic innego nie
będzie można zrobić, tylko
trzeba będzie pokrywać zobowiązania szpitali. Jestem
temu absolutnie przeciwny
i uważam, że problem jest
problemem rządu. System
ochrony zdrowia jest domeną państwa i to państwo powinno odpowiadać za sposób ich finansowania i za los
tych szpitali, a nie obarczać
odpowiedzialnością samorządy. Według opinii Starosty
nowe zapisy ustawy, które
mówią, że działalność będą
musiały utrzymywać samorządy kosztem budżetu, są
niewłaściwe i to państwo jest
zobowiązane do naprawy
systemu finansowania Służby
Zdrowia.
MS
Centrum Onkologii w Radomiu będzie
leczyło w ramach kontraktu NFZ
Od 1 lipca br.
Szpital Onkologii w Radomiu będzie leczył w ramach
kontraktu NFZ
ubezpieczoKrzysztof Chojnacki nowym Wojewódzkim
nych pacjenInspektorem Transportu Drogowego
tów. Jak zostaWojewódzki Inspektorat Trans- miu i Wydziału Ekonomiczneło oszacowane,
portu Drogowego ma nowego go na Politechnice Radomskiej
rocznie radomzarządcę. Wojewoda Mazo- (obecnie Uniwersytetu Technoskie Centrum
wiecki Zdzisław Sipiera powo- logiczno-Humanistycznego w
Onkologii bęłał na to stanowisko Krzysztofa Radomiu). Wieloletni pracowdzie w stanie
Chojnackiego. W spotkaniu nik Miejskiego Zarządu Dróg i
przyjąć ok. 2
uczestniczyli także Główny In- Komunikacji w Radomiu, gdzie
tys.
pacjenspektor Transportu Drogowego przez siedem lat pełnił obowiąztów w ramach
Alvin Gajadhur oraz Wicewoje- ki specjalisty, kierownika działu
radioterapii, brachyterapii i
woda Mazowiecki Artur Stan- do spraw Obsługi Strefy Płatnechemioterapii w trybie amdowicz. Nowy Wojewódzki In- go Parkowanie Niestrzeżonego bulatoryjnym. Od 1 lipca
spektor Transportu Drogowego zastępcy dyrektora do spraw
Szpital będzie mógł leczyć
ukończył Liceum Ekonomiczne komunikacji. Udziela się rówpacjentów w ramach NFZ
w Radomiu, jest absolwentem nież w samorządzie. Na stanona następujące procedury:
Zarządzania Finansami w Wyż- wisku zastąpił Jerzego Kacaka.
- teleradioterapia,
szej Szkole Handlowej w Rado- MS
- teleradioterapia - pakiet onkologiczny,
- brachyterapia,
- brachyterapia - pakiet onkologiczny,
- chemioterapia ambulatoryjna w zakresie skojarzonym.
Centrum Onkologii przyj-
muje pacjentów z terenu
Mazowsza, ale także i z całego kraju. Szczegółowe informacje można uzyskać
pod nr tel.: 48 377 90 20.
A. Wygonna
www.twojradom.pl
4
„Banderowcy wymordowali mi rodzinę, sama jako dziecko cudem przeżyłam uderzenie
siekierą w głowę. Wraz z nowymi opiekunami trafiłam do Radomia”
- wywiad z Anną Załęcką, która przeżyła Rzeź Wołyńską
Zbliża się 73. rocznica
rzezi wołyńskiej. Była
Pani uczestniczką tamtych wydarzeń i jako
dziecko przeżyła wielką
osobistą tragedię. Czy
mogłaby nam Pani opowiedzieć swoją historię?
dowani. Ale ojciec, widząc
przed domem kołyszące
się łany zboża, stwierdził,
że tu jest jego miejsce na
ziemi i że nie zamierza stąd
odejść. Przyszła niedziela,
11 lipca 1943 roku i zostaliśmy znienacka napadnię-
niej był to człowiek z partyzantki, którego wysłano
na zwiady. Rannych odwożono do szpitala, martwych chowano. Zalaną
krwią i nieprzytomną odnalazł mnie wśród trupów.
Wziął mnie na barana, by
fot. Ignacy Myśliwiec/Oskar Żytkowski
Urodziłam się 26 lipca 1940
roku we wsi Gucin, położonej w gminie Grzybowica,
w powiecie Włodzimierz,
w województwie wołyńskim. Moi rodzice wzięli
ślub w 1938 roku. W czasie
okupacji, ojciec Jan Koch
był w partyzantce, a dziadek Władysław Kossowski,
był żołnierzem legionów,
dowodzonych przez Józefa Piłsudskiego. W roku
1920 moja rodzina została
przeniesiona z okolic Lublina do wsi Gucin, gdzie
ojciec został rolnikiem. I
tak wyglądało nasze życie
do momentu aż pewnego
dnia na naszą miejscowość
napadli ukraińscy zbrodniarze. Od lutego 1943
roku na terenach Wołynia
zaczęli grasować bandyci z
UPA. Kilka dni przed napaścią mój ojciec został upomniany, by zabrał rodzinę
i opuścił ziemię, bo inaczej
wszyscy zostaną wymor-
ci przez Ukraińców, którzy
w bestialski sposób zaczęli
mordować mieszkańców
wsi. Były, siekiery, noże,
sztylety, wszystko, co tylko
się dało. Podobno jeden
z napastników, dźgał ludzi, jadąc na koniu. Ja jako
trzyletnie dziecko, zostałam uderzona siekierą w
głowę na wysokości opony
mózgowej. Dziadek Władysław, babcia Bronisława,
moja siostrzyczka Wiesia
oraz ciocia Janina i wujek
Roman zostali spaleni żywcem w stodole. Natomiast
ojciec Jan został przywiązany do studni i zadźgany
sztyletami, a półtoraroczny
fot. Małgorzata Magnowska
braciszek Boguś przecięty
na pół. Jako jedyna z całej
rodziny przeżyłam Rzeź
Wołyńską. Wie Pani, kto Panią uratował i co się działo potem?
Niestety nie wiem, kim była
osoba, która uratowała mi
życie. Najprawdopodob-
przedostać na wolniejszą
strefę. Szliśmy nocą między
krzakami, polami, bo tylko
i wyłącznie nocą mógł się
tam ze mną przedostać. Bał
się, żeby i jego zbrodniarze
nie dopadli . Trafiłam do 27
Wołyńskiej Dywizji Piechoty Armii Krajowej, leżałam
przez dwa tygodnie szpitalu we Włodzimierzu Wołyńskim i zostałam zgłoszona
do księdza jako sierota. Po
tych wydarzeniach całkiem
obcy ludzie wzięli mnie
do siebie na wychowanie.
Trafiłam do rodziny zastępczej, Michała i Anastazji
Górniak. Sami mieli już troje swoich dorosłych dzieci i
dokąd nie wyszłam za mąż,
byłam chowana u nich. Dobrze mi było u nich, traktowali mnie jak własną córkę.
Ja niestety większość tych
rzeczy nie pamiętam, byłam wtedy jeszcze bardzo
mała, a wszystko, co mówię
znam z opowieści mojego
ś.p. wujka, Jana Kossowskiego, rodzonego brata
mojej biologicznej mamy,
który służył w partyzantce,
jego żony Ireny Kossowskiej i Mariana Kopczyńskiego, zięcia przybranych
rodziców.
A jak to się stało, że trafiła
Pani potem do Radomia?
Właśnie dzięki ludziom,
którzy wzięli na wychowanie. Któregoś dnia pod ich
domem została podłożona
bomba i przez to jako repatrianci znad Bugu, byli
zmuszeni opuścić teren.
Oczywiście wzięli mnie ze
sobą. Pamiętam jak dziś,
wieźli mnie furmanką. Tu
chodziłam do szkoły, jednak nauka szła mi bardzo
ciężko, cały czas bolała
mnie głowa, miałam problemy z koncentracją i
utrzymaniem równowagi.
Z ogromnym trudem przyszło mi ukończenie szkoły
podstawowej. Potem pracowałam jako pielęgniarka.
Czy utrzymuje Pani jakieś kontakty z osobami,
które są zwiane z tamtymi wydarzeniami?
Niestety, z nikim kontaktu nie mam, kiedyś otrzymałam od mojego ojca
chrzestnego z Argentyny
listy i zdjęcia rodziców i
dziadków. Dary te są dla
mnie bardzo ważne, o które bardzo dbam i które pielęgnuję
Wraca Pani czasem do
swych rodzinnych stron?
Myślami codziennie, fizycznie – w ostatnim czasie byłam tylko raz na Wołyniu,
więcej niestety nie dam
kę, a teraz już nie dają, za
wszystko płacę z własnej
kieszeni. Mam wykonywaną tomografię głowy, choruję na Parkinsona, po 400500zł zostawiam w aptece.
Ciężko w takiej sytuacji na
dalekie podróże.
A jak postrzega Pani to,
co się dzieje teraz na
Ukrainie?
Prawdę mówiąc, w ogóle mnie to nie obchodzi.
Skoro mnie skrzywdzili
oraz innych Polaków i do
dziś nie powiedzieli słowa
„przepraszam”, to nie jest w
porządku, żeby tak się litować nad nimi. Oni się sami
wybiją, nacjonaliści i pogrobowcy tych wszystkich
banderowców. Również na
kwestię pogodzenia Polski
z Ukrainą patrzę dość negatywnie. Żal w sercu jest
niesamowity.
Zostałam
sama i byłam wychowywana przez obcych ludzi.
Nieważne, jak byli dobrzy,
to nigdy nie okażą tego, co
rodzona matka czy ojciec.
Co się stało, to już się nie
odstanie, ale ciężko jest się
z tym wszystkim pogodzić.
rady ze względu na to, że jestem na emeryturze, która
nie jest wysoka. Wcześniej
miałam było jeszcze gorzej,
będąc na rencie, brałam
tylko 800zł. Tu nie chodzi o
to, że mam złe wspomnienia i boję się tam pojechać,
chodzi tylko o kwestie finansowe. Chociaż z drugiej
strony, jak oglądam filmy o
Wołyniu, to cała się denerwuję i dygoczę. Wyłączam
telewizję. Natomiast drugą
kwestią jest, która nie pozwala na podróże, jest również moje zdrowie. Wydaję dużo pieniędzy na leki,
jedna szczepionka kosztuje
250zł. Wcześniej chodziłam
co jakiś czas do szpitala na
trzy dni, dawali szczepion-
Czy po tak wielu latach
od rzezi wołyńskiej, jest
Pani w stanie wybaczyć,
tym, którzy ją przeprowadzili? Nie. Po prostu nie. Jakie
trzeba mieć sumienie, żeby
doprowadzić do czegoś
takiego. Nie mogę tego
wszystkiego pojąć. Jestem
człowiekiem okaleczonym,
zarówno psychicznie, jak i
fizycznie. Wszystko, co się
wydarzyło w moim dzieciństwie, odbija się do dziś.
Zapomnieć i wybaczyć? Nigdy…
fot. Ignacy Myśliwiec/Oskar Żytkowski
Wywiad przeprowadzili:
Małgorzata Stasiak i Kamil
Woźniak
5
www.twojradom.pl
Sesja Rady Miejskiej: absolutorium
Prezydenta Witkowskiego i podwyżki cen wody
Dziś (27 czerwca) w sali Urzędu
Stanu Cywilnego przy ul. Moniuszki 9 odbyła się sesja Rady Miejskiej.
Obrady dzisiejszej sesji zaczęły się
od burzliwego wystąpienia jed-
tem umorzono, a Dariusza Przybysia pociągnięto do odpowiedzialności karnej. Dodał również,
że biegli psychiatrzy uznali go za
osobę chorą psychicznie, posiada-
nego z mieszkańców Radomia,
Dariusza Przybysia, któremu Przewodniczący Rady Miejskiej, Dariusz Wójcik, pozwolił zabrać głos.
Mężczyzna w kilkudziesięciominutowej wypowiedzi przedstawił
historię rzekomego sfałszowania
egzaminu gimnazjalnego, a dokładnie części matematyczno-przyrodniczej, przez byłą Dyrekcję Publicznego Gimnazjum nr 5
w Radomiu. Zostało w tej sprawie
wszczęte postępowanie, które po-
jącą zaburzenia afektywne dwubiegunowe. Zaznaczył, że w swoim wystąpieniu walczy jedynie o
sprawiedliwość. Absolutorium dla Prezydenta
Witkowskiego
Nie przyćmiło to jednak głównego punktu sesji Rady Miasta, jakim
było głosowanie za przyznaniem
absolutorium dla Prezydenta Miasta Radomia, Radosława Witkowskiego za wykonanie budżetu na
rok 2015. Prezydent w swoim wy-
stąpieniu przedstawił całość budżetu, na którą złożyły się:
- dochody budżetowe zaplanowane na poziomie 935 mln zł, wyniosły 1 mld 29 mln zł - różnica większa o 94 mln zł;
- wydatki budżetowe zaplanowane na poziomie 945 mln zł. wyniosły 1 mld 37 mln zł
- różnica
większa o 92 mln zł;
- wydatki majątkowe zaplanowane na poziomie 125 mln zł, wyniosły 170 mln zł - różnica o 45 mln zł;
- deficyt zaplanowany na poziomie na 9 mln 700 tys. zł, wyniósł 7
mln 900 tys. zł - różnica zmniejszyła się o 1 mln
800 tys. zł.
Na co wydawane były te pieniądze? Przede wszystkim na edukację, transport, administrację, a także lecznictwo. Po szczegółowym
zaprezentowaniu powierzonego
budżetu w grudniu 2014 roku,
Prezydent zaapelował do Przewodniczącego Rady Miasta oraz
samej Rady o udzielenie mu absolutorium za wykonanie budżetu
Miasta Radomia w roku 2015. Jako pierwszy zabrał głos Prze-
wodniczący Komisji Rewizyjnej,
Marka Szarego, która pozytywnie
zaopiniowała wykonanie budżetu Miasta Radomia za rok 2015
i wniosła o udzielenie absolutorium Prezydentowi Radosławowi
Witkowskiemu. W wystąpieniach
klubowych ponownie na mównicy pojawił się Marek Szary, tym
razem jako przedstawiciel Prawa i
Sprawiedliwości. - Od Prezydenta oczekujemy wizji rozwoju miasta, a Prezydent
Witkowski jej nie ma - podsumował działania Prezydenta Marek
Szary, wyliczając przy tym szereg
obietnic, które Witkowski składał
w trakcie kampanii prezydenckiej.
Przewodniczący Koła Radnych
zarzucił Prezydentowi m.in. niedotrzymanie słowa w sprawie
zwiększenie liczby miejsc pracy,
nepotyzm, pomysł likwidacji lotniska czy problemy ze Służbą Zdrowia.
- Rok współpracy z Panią Premier
Ewą Kopacz zaowocował jedynie
brezentową Muszlą Koncertową
- podsumował swoją wypowiedź
radny PiS.
Po wystąpieniach radnych, w tym
radnych PO, którzy jednomyślnie
poparli Prezydenta Witkowskiego, Przewodniczącego Rady Miejskiej, Wiceprezydentów Radomia,
a także samego Prezydenta, który
odparł stawiane mu zarzuty, rozpoczęto głosowanie. W wyniku
głosowania: 17 głosów „za”, 10
„przeciw” Prezydent Radosław
Witkowski otrzymał absolutorium za wykonanie budżetu za rok
2015.
Będą podwyżki za wodę Na wniosek Prezydenta, Prezes
Wodociągów Miejskich w Radomiu Leszek Trzeciak zaprezentował projekt uchwały, dotyczącej
zatwierdzenia taryfy, stanowiącej
zestawienie cen i opłat za zbiorowe zaopatrzenie w wodę i zbiorowe odprowadzanie ścieków przez
Wodociągi Miejskie w Radomiu.
Projekt ten przewiduje wzrost cen
o 23 gr. Metr sześcienny będzie
kosztował 3,34 zł, a nie jak do tej
pory 3,11 zł. Odprowadzanie zaś
za metr sześcienny ścieków wzrośnie o 39 gr, czyli wyniesie 5,55 zł. MS
Dariusz Grabowski - Myśląc o Polsce
POLSKI SAMORZĄD GOSPODARCZY WOBEC GLOBALIZACJI I WIELKICH KORPORACJI
Czym jest i
jak postrzegać dziś globalizację?
Upraszczając,
uogólniając,
a jednocześnie starając
się wskazać najistotniejsze elementy - globalizacja to synteza
procesów politycznych, technologicznych, ekonomicznych, społecznych i innych, która dokonała
się w ciągu ostatnich trzydziestu
a może czterdziestu lat. Przejawem globalizacji był z pewnością
postęp techniczny, a w szczególności technologie informatyczne,
komputeryzacja, które w niespotykany przedtem sposób przyspieszyły i zwielokrotniły wydajność pracy i przepływ informacji.
Rewolucja komputerowo-informatyczna w znaczący sposób
przyczyniła się do osłabienia, rozkładu a na końcu upadku komunizmu. To umożliwiło przywódcom
politycznym, ale co należy dodać
także najbardziej „pazernym” kapitalistom uwolnienie się od poczucia zagrożenia rewolucją społeczną, ideologią eksportowaną
przez państwa komunistyczne.
Uwolniło także od poczucia obowiązku kompromisu płacowego
i dochodowego z robotnikami i
klasą średnią. Skoro kompromis
przestał obowiązywać, rozpoczął
się okres gwałtownego przyspieszenia w rozwarstwieniu, w po-
ziomie zamożności społeczeństw.
Kolejny element to gwałtowny
wzrost rozmiarów korporacji ponadnarodowych i banków. Za cel
swego działania postawiły one
osłabienie, sprowadzenie do roli
fasadowej instytucji państwa w
krajach zacofanych bądź postkomunistycznych, a jednocześnie
wykorzystania tejże instytucji
państwa w czołowych gospodarkach kapitalistycznych jako instrumentu nacisku i narzędzia
do dalszej ekspansji korporacji
na rynkach międzynarodowych.
Globalizacja to także rozerwanie
więzi między pieniądzem „bezpostaciowym”, elektronicznym
obsługującym rynki finansowe i
spekulacyjne, a pieniądzem cyrkulującym i obsługującym sferę
realną czyli produkcję, handel,
usługi. Szczególnie ważnym elementem globalizacji jest, moim
zdaniem, przejmowanie w wymiarze państwowym, regionalnym i światowym władzy i prawa
do podejmowania decyzji przez
struktury niejawne, nie pochodzące z wyboru i nie ponoszące
odpowiedzialności przed społeczeństwem. Dzięki technologii informatycznej globalizacja
dokonała ogromnego wzrostu
obrotów kapitału finansowego
i spekulacyjnego. Skala operacji
spekulacyjnych poraża, idzie w
tryliony dolarów. Można zauważyć fakt dolaryzacji gospodarki
światowej, która postępuje po-
mimo wysiłków, przeciwdziałania temu zjawisku ze strony Chin,
Rosji i innych państw. Większość
światowych rezerw bankowych,
kredytów, kont jest udzielana
bądź prowadzona właśnie w dolarach. Zmieniła się także rola banków z instytucji, kredytujących
w instytucje, działające podobnie do funduszy inwestycyjnych,
czyli grających i spekulujących
na rynkach międzynarodowych.
Gwałtownie powiększyło się zadłużenie państw, przedsiębiorstw
i gospodarstw domowych. Wzrosła rozpiętość między dochodami
grup społecznych najbogatszych
a grupami o przeciętnych i niskich dochodach. Giełda i inne
instytucje stały się wygodnym
miejscem, umożliwiającym „oderwanie” dochodów elity finansowej oraz kadry menedżerskiej
od zarobków pracowniczych i
robotniczych. Wystarczy powiedzieć, że w Stanach Zjednoczonych 25 menedżerów głównych
funduszy headingowych w roku
2005 zarobiło średnio ponad 360
milionów dolarów każdy, a byli i
tacy, co zarobili około miliarda.
W żadnej fabryce rozpiętość płac
między kadrą kierowniczą a pracownikami nie mogłaby osiągnąć
takiego poziomu. Efektem gwałtownego wzrostu rozwarstwienia
w dochodach jest „wypłukiwanie
średniaka”, to jest proces zaniku
tak zwanej klasy średniej spośród której nieliczni awansują do
grona najbogatszych, a zdecydowana większość stacza się do poziomu dochodów pracowniczych
i robotniczych. Warto tu nadmienić, że w wielu opracowaniach
socjologicznych i ekonomicznych uznawano do tej pory klasę
średnią – liczną i zamożną za fundament nowoczesnego i dynamicznego społeczeństwa kapitalistycznego. Jako ważne zjawisko
należy wskazać ogromny wzrost
znaczenia roli mediów, głównie
elektronicznych w kształtowaniu postaw i opinii społecznych.
A wreszcie końcowym, niestety
trudnym do wyliczenia jest wzrost
transferów kapitałów głównie na
kierunku z biednego Południa do
zamożnych państw Północy, wynikający zarówno ze skali zadłużenia, jak też tak zwanych opłat
licencyjnych, praw autorskich i
innych. Należy zadać sobie pytanie: czym stała się, co jest istotą
globalizacji? Moim zdaniem nie
ulega wątpliwości, że chodzi tu
o walkę o władzę i dominację:
ekonomiczną, polityczną, kulturową, ideową. Kapitał finansowy
zdominował procesy ekonomiczne i społeczne, a żeby być atrakcyjnym jako swoistej sprężyny,
zaczynu potrzebuje on spekulacji, „wyreżyserowanych” zjawisk
losowych. Łatwo zatem wskazać
kogo i co uznał ten kapitał za swego wroga. Moim zdaniem globalizacja za wrogów uznała przede
wszystkim: stabilność, przewidy-
walność, normalność, realne procesy gospodarcze, silne i sprawne państwo, zdyscyplinowane
społeczeństwo o wyraźnych kryteriach i regułach działania, instytucje zaufania publicznego. Z
drugiej strony kapitał finansowy
jako główny reżyser procesów
globalizacyjnych za zjawiska,
które mu sprzyjają uważa: słabą,
raczkującą demokrację, rozwarstwienie i konflikty społeczne,
swobodę wstępu i przemieszczania się kapitału zagranicznego.
Skoro sposobem działania jest
eskalowanie napięć: ekonomicznych, politycznych, społecznych
a nawet kulturowych to metodą
rozwiązywania problemów jest
„terapia szokowa”. Obowiązuje
zasada, że im większe napięcie
uda się wywołać tym łatwiej, tym
bardziej radykalną terapię będzie
można zaaplikować. Efektem
terapii powinno stać się uzależnienie struktur ekonomicznych,
społecznych, politycznych, państwowych i innych od międzynarodowego kapitału finansowego.
Przykłady takich działań znajdujemy w Meksyku 1982-1984, Azji
Południowej 1977, Rosji 1998,
strefie euro 2007, a także na Bałkanach, krajach arabskich, na
Ukrainie i niestety w Polsce.
Ciąg dalszy w następnym numerze Twój Radom.
www.twojradom.pl
6
„Efekt mnie bardzo zaskoczył” – Wójt Gminy Wierzbica Zdzisław Dulias
o filmie „Zanim zrozumiesz”
Małgorzata
Stasiak: Jakie
emocje towarzyszyły Panu
podczas oglądania filmu
„Zanim zrozumiesz”?
Zdzisław Dulias: Dla mnie premiera faktycznie okazała się
premierą, czas niestety nie pozwolił przyjrzeć się, jak przebiega realizacja filmu. Pierwsze
moje zetknięcie było ze zwiastunem na YouTubie. Efekt bardzo mnie zaskoczył, chyba jak
większość osób, która się z nim
zetknęła, bo film jest doskonale zrobiony, doskonałe są
zdjęcia, montaż perfekcyjny.
A wrażenia? Idealnie odzwierciedliły je oklaski, które biła
400-osobowa widownia i które były nagrodą dla twórców
i uczestniczących w projekcie
uczniów, nauczycieli. Ja również klaskałem, byłem pozytywnie zaskoczony rezultatem.
Denerwował się Pan, jak film
zostanie przyjęty przez publiczność?
Nie. Powiem szczerze, że byłem bardzo spokojny. Wrócę
tu jeszcze raz do zwiastunu.
Pokazywał on, że ten film to
wielka sprawa i że na pewno zostanie dobrze przyjęty.
Nerwów co do odbioru nie
było, bardziej, czy się wszyscy
widzowie zmieszczą na sali.
(śmiech)
Jak powstawał film?
Bardziej trzeba by spytać reżysera, kierownika produkcji,
księdza Krzysztofa, którzy byli
pozytywnie zaskoczeni bezinteresowną pomocą ludzi i
firm, które udostępniali swoje
pomieszczenia i pomagali w
kręceniu zdjęć, np. w scenach,
przedstawiających rehabilitację. Firma, która udostępniła
pomieszczenia, zrobiła to zupełnie bezinteresownie. Gdyby za to trzeba było zapłacić,
film kosztowałby o wiele drożej.
Skąd gmina wzięła środki na
realizację filmu?
Pieniądze, pochodzą z funduszy, które gmina musi przeznaczyć na cele profilaktyki.
Kim są odtwórcy głównych
ról?
W główne role wcielili się: Łukasz Dulęba jako Sebastian,
Klaudia Orzechowska jako
Julia oraz Weronika Kwiecień
jako Paula. Prywatnie są absolwentami liceów radomskich.
Zarówno Klaudia, jak i Weronika zdawały w tym roku maturę. Wszyscy aktorzy związani
są z Wierzbicą i jak deklarują
swoją przyszłość chcą związać z aktorstwem.Jako, że film
ma charakter profilaktyczny,
czy uważa Pan, że aktorom
udało się udźwignąć ciężar
powierzonych im ról?
Tak. Mało tego, że profilaktyczno-edukacyjny, bo my go tak
zaksięgowaliśmy, ale po ostatniej konferencji w Szydłowcu,
na której byli m.in. metodycy
i nauczyciele, pokazano wiele aspektów tego filmu, które
Rycerze Bogurodzicy zjechali do
Taczowa
Przedwojenna policja na
festynie w Taczowie.
Tłumy mieszkańców Powiatu Radomskiego przybyły w
niedzielę 19 czerwca do Taczowa w Gminie Zakrzew,
by wziąć udział w Festynie
Rodzinnym „Rycerze Bogurodzicy”, połączonym z
obchodami 1050. rocznicy
chrztu Polski. Festynowi towarzyszyły liczne występy
i pokazy grup rekonstrukcyjnych, odtwarzających
historię rycerstwa i wojska
polskiego na przestrzeni
wieków. Na imprezie tej nie
zabrakło również Grupy
Rekonstrukcji Historycznej
III Okręgu Policji Państwowej z Radomia.
Taczów to niewielka miejscowość w Gminie Zakrzew,
posiadająca niezwykle bogatą historię związaną z rodem
Powałów. Mikołaj Powała był
słynnym średniowiecznym
rycerzem, uczestnikiem bitwy pod Grunwaldem. Do
dzisiaj zachował się tam grodek, czyli dawna budowla
fortyfikacyjno-mieszkalna,
otoczona strumieniem. W
gródku tym na jesieni 1409
roku gościł król Władysław Jagiełło, odbywający z rycerzami naradę przed czekającą go
bitwą z zakonem krzyżacki.
Dzięki inicjatywnie wieloletniego Wójta Gminy Zakrzew
Sławomira
Białkowskiego,
Taczów żyje historią. W jego
centrum powstała Park Historyczny – Rycerze Bogurodzicy wraz z Muzeum Etosu
Rycerskiego, gdzie można
zobaczyć zespół rzeźb plenerowych „Spotkanie u Powały”,
kompleks głazów narzutowych „Świadkowie Dziejów”
z wyrytymi datami i krótkim
opisem ważnych wydarzeń
z dziejów Polski, czy też odbyć chwilę zadumy w Kaplicy
Bogurodzicy, przed obrazem
Matki Boski Taczowskiej. Lecz
największe wrażenie na gościach wywiera wielka kolorowa diorama obrazu „Bitwa
pod Grunwaldem”. To niezwykle interesujące dzieło
o powierzchni pięćdziesięciu metrów kwadratowych,
wzorowane jest na obrazie
Tadeusza Popiela i Zygmunta
Rozwadowskiego, a jego oryginał został namalowany w
1910 roku, na pięćsetną rocznicę tej zwycięskiej bitwy. Tegoroczny festyn, poprzedziła
konfekcja naukowa „1050 lat
Chrztu Polski – Przeszłość –
Teraźniejszość – Przyszłość”,
zorganizowana w sobotę 18
czerwca w taczowskim Muzeum Etosu Rycerskiego.
Niedzielne uroczystości rozpoczęła msza polowa z udziałem rycerstwa. Następnie
goście Wójta Sławomira Białkowskiego, wysłuchali przepięknego koncertu Zespołu
Reprezentacyjnego Wojska
Polskiego, sławiącego pieśnią
chwałę naszego oręża. Po
części artystycznej, wystartował panel historyczny, gdzie
wiążą się nie tylko z profilaktyką. Film porusza również inne
ważne sprawy dla młodych ludzi, takie jak pierwsza miłość,
zakochanie, zauroczenie, przyjaźń. Są w nim zawarte uniwersalne zagadnienia. Film można
rozpatrywać z różnych aspektów i może być powodem do
wielu dyskusji.
Jakie przesłanie niesie film i
czy uważa Pan, że trafi ono
do dzisiejszej młodzieży?
Jak już wspomniałem, chciałbym, żeby ten film stał się
powodem do rozmów i dyskusji, dotyczących profilaktyki, uzależnień, dotyczących
życia młodego człowieka. To
byłoby największe przesłanie
i bylibyśmy my, ja jako osoba
finansująca to przedsięwzięcie
oraz wszyscy ludzie, zaangażowani w produkcję, najbardziej
zadowoleni. A patrząc na zainteresowanie, jakie wzbudził
film, wiem, że spełnił te oczekiwania i że trafi do młodzieży.
Uczestniczyłem już w trzech
projekcjach, na ostatnią zaprosiłem znajomych i wszyscy
byli pozytywnie zaskoczeni.
Wszystko, co zobaczyli, zostało
pokazane od życiowej strony.
Właśnie, co do ogromnego
zainteresowania wokół produkcji. Czy będzie jeszcze
można, a jeśli tak, to gdzie
i kiedy, obejrzeć film na dużym ekranie?
W dalszym ciągu zachęcam do
przeglądania repertuaru kina
„Elektrownia”. Mamy z Panem
Dyrektorem podpisaną umowę, że zorganizowane grupy w
godzinach do południowych
mogą dalej ten film oglądać,
więc można taką projekcję sobie zamówić. Natomiast mam
nadzieję, że znajdzie swoje odzwierciedlenie w repertuarze
również we wrześniu. Odbyły
się trzy seanse, które cieszyły się dobrą frekwencją. Bilet
kosztuje 5 zł, to są nieduże pieniądze, a wrażenia są niezapomniane.
swoje pokazy zaprezentował
liczne grupy rekonstrukcyjne,
przestawiające walki rycerzy
pieszych, prezentacje dawnego uzbrojenia czy też tańca barkowego. Nie zabrakło
wystrzałów artyleryjskich i
karabinowych, popisów szermierczych oraz walk turniejowych konnych.
- Po raz drugi na zaproszenie
Wójta Sławomira Białkowskiego, gościmy w Taczowie.
Organizatorzy powoli rozszerzają formułę rycerską o
późniejsze epoki historyczne.
Wojowie słowiańscy, rycerze
średniowieczni, husaria, to
nic innego jak dawne Woj-
kontynuatorzy tych tradycji,
z radością wzięliśmy udział w
tym festynie, zaczynającym
być coraz bardzie znanym w
kraju. – mówi aspirant Paweł
Łuk-Murawski komendant rekonstruktorów policyjnych.
Członkowie Grupy Rekonstrukcji III Okręgu Policji Państwowej z Radomia, w swoim
głównym występie, zaprezentowali nową umiejętność. Jest nią „szkoła obrony
powietrznej”, czyli elementy
szkolenia przeciwlotniczego
jakie w okresie międzywojennym organizowała Liga Obrony Powietrznej i Przeciwgazowej. Do pokazy radomianie
sko Polskie. Etos rycerski był
czynnikiem wychowawczym
w okresie II Rzeczypospolitej,
zarówno w armii jaki i ówczesnej Policji Państwowej,
ponieważ wszyscy czuli się
spadkobiercami „Rycerzy Bogurodzicy”. Dlatego też jako
wykorzystali replikę ręcznego karabiny maszynowego
Browning Wz.28, na trójnożnej podstawie umożliwiającą
strzelanie do samolotów.
KG
7
www.twojradom.pl
Eryk Brodnicki
– Pod lupą radomskiego konserwatysty
Pogwarki starszego Pana - Jan Łopuszański
Nowy kształt Unii - czyli Brexit stał się faktem
To, że żyjemy
w naprawdę
ciekawych
czasach wie
zapewne
każdy z nas.
Nielegalna imigracja, kryzys
finansowy, konflikt na Bliskim
Wschodzie czy przeciwstawienie się Państwu Islamskiemu to problemy, z którymi
zmaga się obecnie cały świat,
w tym w sposób szczególny Wspólnota Europejska.
Dziś do tych wyjątkowych i
trudnych wyzwań dla bezpieczeństwa zarówno ekonomicznego, jak i społecznego należy doliczyć kolejne
- wyjście po blisko 33 latach
Wielkiej Brytanii ze struktur
Unii Europejskiej. 23 czerwca,
niespełna 17,5 mln Brytyjczyków dało w ogólnokrajowym
referendum czerwoną kartkę dla dalszej współpracy w
ramach Unii. Nie pomogło
niestety wsparcie pozostałych państw wspólnoty, które
bardzo mocno optowały za
utrzymaniem dotychczasowego status quo. Dla Polski
również nie jest to wariant
optymistyczny - rząd Beaty
Szydło traci bowiem mocnego, konserwatywnego sojusznika, wyraźnie zawężając
spektrum swojego działania
w polityce międzynarodowej.
Nie jest tajemnicą, że wyjście
Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej to czarny dzień dla
procesu integracyjnego Europy, który trwa od przeszło
70 lat - czyli od zakończenia
II wojny światowej. Patrząc
obiektywnie na całe to zjawisko i zmasowane straszenie mediów sądzę że wielkie,
polityczne trzęsienie ziemi w
Europie jednak nie nastąpi.
Polacy, którzy uczciwie przez
dziesiątki lat pracują w Anglii
(i nie tylko) utrzymają swoje miejsca pracy, a osłabiony
funt podziała z perspektywy
czasu intensywnie, wzmacniając brytyjską gospodarkę.
Dlaczego tak uważam? Wierzę bowiem w naszych rodaków, którzy w ostatnim czasie
poprzez ciężką pracę wyrobili sobie prawdziwą renomę
na Wyspach. Dali się poznać
jako wykwalifikowani fachowcy, a przede wszystkim
uczciwi i pracowici ludzie,
których na pewno praco-
dawcy nie pozbędą się z dnia
na dzień. Warto też wspomnieć, że na zmiany, związane z opuszczeniem Wielkiej
Brytanii z Unii Europejskiej,
musimy jeszcze oficjalnie zaczekać nawet do dwóch lat,
więc zachowanie spokoju w
tej sytuacji może nam w tym
wyraźnie pomóc. Ze swojej
strony mam jednak nadzieję,
że zmiana, w którą zaangażowali się tak mocno Brytyjczycy, pozytywnie wpłynie
na otrzeźwienie politycznego kierunku całej Unii Europejskiej. Zmiany są bowiem
konieczne przede wszystkim
na płaszczyźnie stricte merytorycznej (dominacji Niemiec i Francji w stosunku
do pozostałych państw), jak
i chociażby kierunku zmian
względem nielegalnej imigracji, zalewającej od ponad
roku Europę. Kto wie, może
Brexit wpłynie jednak pozytywnie na nowe spojrzenie
na europejsko-wspólnotową
politykę zagraniczną? O tym
przekonamy się zapewne na
przestrzeni kilku najbliższych
miesięcy.
Eryk Brodnicki
RadLove – Nowe spojrzenie na Radom
oczami Marcina Nowaka
Niegdyś terytoria, zdobione domami i szatą roślinną,
dziś potencjał rozwojowy
licznych populacji. Jeszcze 100 lat temu wartość
historyczna i artystyczna
pomników i kościołów,
dziś logo i symbole. Spojrzenie na miasta zmienia
się proporcjonalnie wraz
ze wzrostem świadomości
społeczeństw, co do konieczności
promowania
wszystkiego, co przynosi liczne korzyści. Nawet
najmniejsza mieścina za
sprawą dobrze dobranych
technik może znaleźć się
na ustach Polaków, nawet
tych, którzy mieszkają setki
kilometrów dalej.
Dlaczego tak się dzieje? Po-
nieważ miasto to już nie tylko rejon zamieszkały przez
grupę, decydującą się formułą „tu i teraz” spędzić
własne życie. Miasto to już
nie tylko place zabaw, parki, stragany i kamienice.
Miasto to przede wszystkim wartość – zarówno w
kategoriach
emocjonalnych, jak i tych rynkowych.
Znana
jest
sentencja
podręczników marketingowych, jakoby zawsze
połowa pieniędzy, zainwestowanych w promocje,
szła na marne – problem
tylko, że nie wiadomo, która to połowa. Podobnie z
działaniami zarówno władzy, jak i stowarzyszeń czy
mieszkańców. Duża ich
część ląduje na cmentarzu
wspaniałych pomysłów i
inicjatyw. Nieliczne tylko,
przebijają się, niosąc nowe
spojrzenie na miasto.
Ważne w tym kontekście
są dwie perspektywy – odpowiedni dobór działań i
zwykłe szczęście. Dlaczego
szczęście? Bo nie zawsze
jest ono rezultatem przypadku. Z pewnością jeden
z sensów rozumienia szczęścia sugerowałby, że to wynik nieprzewidzianych okoliczności, przynoszących
pozytywny skutek. Inne zaś
rozumienie podpowiadałoby, że na szczęście trzeba
sobie zapracować.
Potencjał
marketingowy miast tkwi częstokroć w pasji, w energii i
w niesłabnącej miłości
do miejsc. To właśnie w
relacji
„ludzie-miejsca”
rodzi się patriotyzm lokalny
– ludzie zmieniają miasto, a
miasto zmienia ludzi.
RadLove to inicjatywa inspiracji. RadLove to także
podręcznik dla każdego,
kto zechce, włączając się w
tę przygodę po prostu zachwycić się Radomiem. Zachwyt rodzi się w procesie
odkrywania.
Zapraszam do śledzenia
dalszych części nowego
otwarcia na Radom.
Marcin Nowak W rocznicę Traktatu Wersalskiego
To Prusy inicjowały rozbiory
Polski.
Współpracę
Rosji zdobyły, inspirując
antyrosyjsk ą
aktywność Polaków. Pierwszy raz wmawiano wtedy Polakom, że antyrosyjskość jest
warunkiem koniecznym polskiego patriotyzmu. Oczywiście Rosja nie miała żadnych
oporów w sięganiu po ziemie
słabnącej Rzeczpospolitej. Jest
państwem, które niestety tym
lepiej się ma, im więcej cudzego zagarnia. Warto jednak
pamiętać, że patriotyzm jest
wyrazem umiłowania swoich,
a nie nienawiści do obcych.
Kolejne powstania dobitnie
wyrażały wolę niepodległości
kolejnych polskich pokoleń,
ale nie przybliżały odbudowania Państwa. Odwrotnie. Prowadziły do wyniszczenia polskich warstw przywódczych,
do cofania się żywiołu polskiego, zwłaszcza na kresach
wschodnich, do osłabienia
gospodarczego ziem polskich
i wzrostu represyjności zaborców. Powodowały zacieśnienie
ich współpracy przeciw Polsce.
Tymczasem szansą Polski był
właśnie konflikt między zaborcami. Na progu I wojny światowej starły się w Polsce dwa
przeciwstawne programy polityczne. Pierwszy tradycyjnie
zakładał, że głównym wrogiem
Polski jest Rosja. Zagarnęła
największą część ziem dawnej
Rzeczpospolitej i jest Polsce
głęboko obca cywilizacyjnie.
Polityka polska powinna być
zatem anty-rosyjska. Program
ten nawiązywał do tradycji
powstańczych. Drugi program
stanowił przełom w myśli polskiej. Głównym wrogiem Polski są Niemcy. Odcięły Polskę
od morza i opanowały ujścia
polskich rzek. Dążą do zgerSpółdzielnia Mieszkaniowa
„Nasz Dom” z siedzibą w Radomiu przy ul. Marii Curie-Skłodowskiej 18, ogłasza
przetarg na wykonanie prac
budowlanych:Utwardzenie
terenu z remontem istniejących nawierzchni oraz budową przyłączy kanalizacji
deszczowej wraz z przebudową istniejącego oświetlenia
wewnątrzosiedlowego i zabezpieczeniem istniejących
kabli elektroenergetycznych,
dostarczenie i montaż wiaty
śmietnikowej przy ul. Słowackiego 5A i 5B na dz. nr 12/1;
12/4; w S.M. „Nasz Dom” w
Radomiu
Termin składania ofert do
manizowania ziem zaboru pruskiego i do opanowania całego
dorzecza Wisły, aby umocnić
swe siedziby nad Bałtykiem.
Chcą być organizatorem całej
Europy środkowej i wschodniej. Powodzenie tych planów
wyniszczy żywioł polski i przekreśli perspektywę odbudowy
Państwa. Polityka polska musi
być anty-nieniemiecka. W wojnie, która wybuchła w 1914
roku, stanęły do walki państwa,
które dokonały rozbiorów Polski. Zwolennicy polityki anty-rosyjskiej wspierali wysiłki
wojenne Niemiec i Austro-Węgier. Zwolennicy polityki anty-niemieckiej wspierali wysiłki
wojenne Rosji, a później Anglii,
Francji i Stanów Zjednoczonych. W wyniku wojny wszyscy
zaborcy doznali klęski. Niemcy przegrały wojnę, podobnie
jak Austro-Węgry, które rozpadły się na mniejsze państwa.
Osłabioną Rosję pogrążono
w rewolucji. Powstała szansa
odbudowania
niepodległego Państwa Polskiego. Polska
stała się uczestnikiem zwycięskiej koalicji dzięki tym, którzy
organizowali politykę polską
jako anty-niemiecką. Dzięki
temu na konferencji pokojowej w Paryżu uznano niepodległe Państwo Polskie, oparte
o brzeg Bałtyku. Traktat Wersalski z 28 czerwca 1919 roku
podpisali organizatorzy polityki anty-niemieckiej - Roman
Dmowski i Ignacy Paderewski.
To traktatowe zwycięstwo było
możliwe, bo w rozdartym na
trzy części narodzie powstała
polityka polska wolna od dyrektyw obcych stolic, rozeznająca rzeczywiste zagrożenia,
skuteczna. Polityką prawdziwie niepodległościową nie
jest ta, która jedynie deklaruje
niepodległość, lecz ta, która do
niej istotnie prowadzi.
Jan Łopuszański
OGŁOSZENIE
21.07.2016r.do godz.900;
Otwarcie ofert nastąpi w dniu
21.07.2016 r. o godz.1000 w siedzibie Spółdzielni w pok. nr 210.
( sala konferencyjna).
Specyfikację warunków zamówienia można uzyskać odpłatnie – koszt specyfikacji – 200 zł;
w siedzibie Spółdzielni pok. 113
w godz. 800-1400, w terminie od
06.07.2016 r. do 20.07.2016r.
O bliższe informacje można
zwracać się bezpośrednio lub
telefonicznie pod Nr tel. 48 38406-40 wewn. 311.
8
REKLAMA
www.twojradom.pl