26.02.2009 - Gazeta Optymistyczna : !24 strony : 24 strony : Klisza 6

Transkrypt

26.02.2009 - Gazeta Optymistyczna : !24 strony : 24 strony : Klisza 6
GW OPTYMISTYCZNA
GW optymistyczna
6
26 lutego 2009
czwartek
Liczy się pomysł >> Unibep. Mispol. APS. KPKM. To firmy, które nie dają się spowolnieniu
Firma budująca domy
sięga po roboty drogowe. Kolejne szukają
dodatkowych rynków
na innych kontynentach czy... we własnym systemie informatycznym.
Maryla Pawlak-Żalikowska
[email protected]
Z
budowana przez bielski
Unibep białostocka Galeria Alfa zbiera nagrodę
za nagrodą jako najlepsze i najładniejsze centrum handlowe w Europie
Środkowo-Wschodniej.
W mediach aż huczy od informacji
o kryzysie w branży budowlanej i fatalnych tam nastrojach, a Unibep wygrywa i przetarg na część budowy
Opery i Filharmonii Podlaskiej, i suwalskiego aquaparku.
Jak nie domy, to drogi
Kiedy rynek deweloperski się kurczy, Grupa Unibep zmniejsza zamach
w tym kierunku i kupuje (za 16,5 miliona złotych) łomżyński Makbud.
Przedsiębiorstwo drogowe.
– Zamierzamy stworzyć w Łomży
silną firmę budownictwa drogowego
– mówi Jan Mikołuszko, prezes
Unibepu. – Sprzyja temu zarówno
fakt, że nie ma tam silnej konkurencji
w tej branży, jak i dostępność wykwalifikowanej kadry... której już nie możemy znaleźć w Bielsku. Plusem jest
także świetne położenie miasta. Łomża leży przecież na styku takich dróg
krajowych jak 8, 61, 63. Czyli tam,
gdzie w najbliższym czasie można
spodziewać się sporych inwestycji.
Jakich? Prezes Mikołuszko nie
chce jeszcze mówić, ale zapewnia, że
drogownictwem Grupa Unibep zajęła
się nie po to, żeby nic nie robić.
Niech nas pozna Afryka
– Nie mamy kłopotu ze sprzedażą
naszych konserw i dań gotowych
na rynkach Europy Zachodniej czy
Rosji – wyjaśnia Marek Piątkowski,
prezes Grupy Mispol. – Kryzysowym
problemem w tej dziedzinie naszej
działalności jest w tej chwili tylko
kurs walut, bo za opakowania płacimy w euro. Czyli drogo.
Na jaki pomysł wpadł więc
Mispol? Nawiązał kontakty z Demokratyczną Republiką Konga!
Na zaproszenie suwalskiej firmy
gości obecnie w naszym województwie czteroosobowa delegacja na wysokim szczeblu. To chargé d’affaires
ambasady Konga w Polsce i przedstawiciel Departamentu Kongijskiego
Laboratorium Kontroli OCC (certyfikuje produkty dopuszczane do sprzedaży w Kongo), a także przedstawiciele dwóch potężnych, prywatnych
firm kongijskich z branży spożywczej
i medialnej.
Od ubiegłej środy wizytują oni kolejne zakłady Mispolu w województwie podlaskim.
– Szukamy po prostu nowych
możliwości zbytu dla naszych konserw i dań gotowych, a Demokratyczna Republika Konga to przecież
ogromny rynek zbytu. Kraj ten liczy
60 milionów mieszkańców – zauważa Marek Piątkowski.
Przy okazji okazało się, że
Kongijczycy są zainteresowani
współpracą także z innymi firmami
z naszego regionu. Z branży przetworów mlecznych, wód mineralnych
i maszyn rolniczych. Prowadzone są
pierwsze rozmowy – na dniach powinniśmy się dowiedzieć, czy są
szanse na jakieś konkrety.
Czy da się zarobić
w... fabryce złota?
Gdzie? W Krasnojarsku. Spółka
Automatyka Pomiary Sterowanie SA
właśnie zakończyła kontrakt, który
polegał na wykonaniu rozdzielni
elektrycznych, szaf automatyki (w
niej umieszczone są sterowniki
i urządzenia komputerowe, które zarządzają procesem technologicznym) oraz oprogramowania do instalacji kwasu siarkowego w fabryce
złota koło Krasnojarska.
Białostocka firma realizowała tę
usługę na zlecenie głównego wykonawcy – krakowskiej spółki
Biprokwas, specjalizującej się w instalacjach chemicznych w procesie
pozyskiwania złota.
– To nasz pierwszy kontrakt na rynek rosyjski – mówi wiceprezes APS
Jerzy Busłowski. – I mamy nadzieję,
że nie ostatni.
Prawdopodobnie w kwietniu
do fabryki złota uda się kilkuosobowy zespół inżynierów APS, by nadzorować uruchomienie systemu.
– Nie mamy problemów z porozumiewaniem się w języku angielskim.
Ale wielu naszych pracowników zna
też rosyjski – dodaje Jerzy Busłowski.
– Sami napisali instrukcje do oprogramowania właśnie po rosyjsku.
Mimo „złotego” kontraktu, w APS
wiedzą, że kryzys może przynieść konieczność wyrzeczeń i cięcie kosztów. Ale akurat ta firma – dziś notowana na NewConnect (rynek akcji
warszawskiej Giełdy Papierów wartościowych dla młodych firm) – przeżywała już kłopoty cztery lata temu.
I ma sprawdzone rozwiązania.
Pensja zasadnicza wynosi tam
średnio ok. cztery tysiące złotych
brutto. Jak twierdzi Bogusław Łącki,
Fot. Anatol Chomicz
A czemu nie Afryka?
Albo fabryka złota!
Białostocka Galeria Alfa wybudowana przez Unibep zbiera laury jako najlepsze centrum handlowe Europy środkowej, a jej wykonawca szuka już sposobu na kryzys w budownictwie drogowym
prezes firmy, pracownikom należy
się więcej. Dlatego biorą udział w podziale zysków. Jeśli jednak efektów
nie ma, system działa w ten sposób,
że płace są niższe.
– To nasz sposób na utratę płynności finansowej, bo to od niej zależy
byt przedsiębiorstwa – wyjaśnia Bogusław Łącki, prezes APS.
Zwolnić? Nie!
Znaleźć inne źródła zarobku
– Dzięki nowoczesnemu systemowi informatycznemu bardzo szczegółowo analizujemy koszty – Dariusz
Ciszewski, prezes Komunalnego
Przedsiębiorstwa Komunikacji Miejskiej w Białymstoku wyjaśnia jak ta
miejska spółka uciekła od kryzysowych zwolnień. – Wszystko wskazywało, że powinniśmy zwolnić 15
osób. Zamiast tego postanowiliśmy
zadbać o większe przychody.
Jeszcze w grudniu KPKM otworzyło punkt wulkanizacji i wymiany
opon, co pozwoliło firmie na uratowanie czterech miejsc pracy. Potem
zrezygnowało z usług zewnętrznej
firmy ochroniarskiej, w jej miejsce
zatrudniając kolejnych sześciu swoich pracowników. Najnowszy pomysł
zarządu KPKM to okręgowa stacja
diagnostyczna do obsługi pojazdów
osobowych. Ma ruszyć w czerwcu tego roku, a do jej obsługi przejdzie
pięciu ludzi z warsztatów.
– Możemy więc powiedzieć, że kryzys skłonił nas do podejmowania działań, dzięki którym – jeśli sytuacja
na rynku paliw będzie stabilna – nie
tylko nie stracimy, ale jeszcze zyskamy
– ma nadzieję prezes Ciszewski. s
Komentarz
>
Kłopoty inspirują
Świadomość cykliczności rozwoju gospodarczego jest
powszechna. Ekonomiści nawet dosyć dobrze rozumieją
przyczyny tego zjawiska. Tym niemniej, gdy kryzys przychodzi, zaskoczenie zwykle jest bardzo duże, bo jeszcze
niedawno – w okresie pomyślnej koniunktury – nabraliśmy niczym nie uzasadnionego przekonania, że tym razem może będzie inaczej, że więcej wiemy o gospodarce
i potrafimy na nią oddziaływać antycyklicznie. Jeśli nawet prawdą jest, że o cykliczności rozwoju wiemy więcej,
to skuteczność oddziaływania na gospodarkę nie jest ciągle satysfakcjonująca. Co potwierdza przykład bieżącego kryzysu.
I tak jak w okresach prosperity udziela się nam nadmierny optymizm, że
tak już będzie zawsze, tak też w czasie kryzysu nadmiernie wierzymy, iż
rząd się skutecznie z nim rozprawi. Trzeba jednak pamiętać, że kryzys w gospodarce realnej to przede wszystkim kryzys nadprodukcji i droga do jego
przezwyciężania leży w generowaniu popytu na produkty wytwarzane
przez przedsiębiorstwa. Stąd niewątpliwie aktywność rządu jest potrzebna
w obszarach, które do tego ożywiania popytu będą się przyczyniały. Ale
jest potrzebna nie tyle jako podmiotu dokonującego zakupów bezpośrednio,
tylko jako tworzącego warunki, aby inni byli zainteresowani coraz większym kupowaniem i żeby ich było na to stać.
To nie rząd wygrywa z kryzysem (przynajmniej nie przede wszystkim),
a czynią to przedsiębiorcy i my konsumenci. Przedsiębiorcy występują
oczywiście w podwójnej roli – zarówno generują popyt, jak też wytwarzają i oferują produkty, tworząc w ten sposób dobrobyt ogólnonarodowy. Specyfika kryzysu jest taka, że trudności ze zbytem dotychczasowych
produktów, na dotychczasowych rynkach, inspirują przedsiębiorców
do innowacyjności produktowej, jak też ekspansji geograficznej – co należy potraktować jako pozytywne efekty kryzysu. Przykłady takich zachowań niewątpliwie dobrze rokują. Pewnie to jeszcze za wcześnie, aby odtrąbić koniec kryzysu, ale jest to znak, iż przedsiębiorcy otrząsają się
z pierwszego szoku popytowego. Gorąco wierzę, iż przedsiębiorczość naszych biznesmenów oraz ciągle wysoka skłonność Polaków do zakupów
(oby w jak największym stopniu była kierowana na produkty wytwarzane w naszym kraju) będą dostarczać coraz to nowych symptomów ożywienia.
Prof. dr hab. Henryk Wnorowski
z Wyższej Szkoły Ekonomicznej w Białymstoku

Podobne dokumenty