szeroki_margines numer strony

Transkrypt

szeroki_margines numer strony
Niemała szkoda, niekrótki żal
Skrzypce, na których grał Paganini, nazwane przezeń Armatą, omal nie zostały roztrzaskane.
Majstersztyk z pracowni Guarneriego dostał się w łapy Antonii, żony skrzypka, potwornej megiery.
Tę występującą wraz z mężem śpiewaczkę zżerała zazdrość o sukcesy Paganiniego u publiczności;
czuła się przyćmiona. Rezultatem było znienawidzenie guarneriusa przez diwę konstatującą na
każdym kolejnym koncercie, że brzmienie instrumentu odbiera jej głosowi wszelkie szanse. Do
zazdrości na tle zawodowym doszła zazdrość kobiety. Oto wyjrzawszy przez okno ujrzała na ulicy
Paganiniego z trzema swoimi młodymi wielbicielkami. Widok tej grupy pogrążonej w beztroskiej
pogawędce doprowadził obserwatorkę do szału. Chwyciwszy guarneriusa jęła walić nim o podłogę.
Paganini nadszedł w porę i katastrofa została zażegnana, ale nie zapobiegło to szkodom: odłupał się
kawałek drewna.
Opis tej sceny znalazłem w powieści biograficznej Miłość, pasja i sława pióra Charlesa
Waldemara. I na tym skończyła się moja lektura tej książki. Świadomość, że od tej pory guarnerius
nie był tym co dotychczas, że stracił część swojej śpiewności, zniechęciła mnie do czytania.
Biegłość Paganiniego nie zmniejszyła się, ale od owej dewastacji efekt przebierania palcami po
strunach nie mógł być już taki jak przedtem. Czułem się jednym ze współczesnych mu słuchaczy:
„Paganini nie ten co dawniej – mówiłem sobie – jakość jego Armaty obniżyła się, a on nie potrafi
na niczym innym grać tak dobrze. Stradivariusy już mu tak nie służą.”
O Niccolo, czemu nie strzegłeś swego instrumentu równie dobrze jak jeden z twoich
następców.
Janusz Wawrowski wystąpił w naszym mieście z cyklem Kaprysów Paganiniego. Po koncercie,
który zamierzałem zrelacjonować w gazecie i już mi majaczył w głowie tytuł artykułu: Wschodząca
gwiazda wiolinistki – udaliśmy się samochodem gwiazdora na kawkę. Obawa przed kradzieżą nie
pozwoliła mu zostawić skrzypiec w aucie. Podczas naszej rozmowy przy kawiarnianym stoliku
futerał z cennym instrumentem, kopią słynnej Armaty, spoczywał u stóp wirtuoza.
Pan Wawrowski senior nie był tyranem, kimś w guście Antonia Paganiniego, ojca Niccola.
Mimo to zdarzyło się, że smyczek użyty jako narzędzie kary złamał się na siedzeniu
dziesięcioletniego Janusza.
Złamany smyczek, nadwerężony guarnerius – szkody nieporównywalne; to pierwsze jest
niczym w porównaniu z tym drugim. Jednakże te dwa wściekłe zamachy, skrzypcami w kierunku
podłogi i smyczkiem w kierunku portek, dziwnie mi się z sobą skojarzyły.

Podobne dokumenty