Pobierz - Strefa Biznesu

Transkrypt

Pobierz - Strefa Biznesu
SIERPIEŃ 2015 NUMER 08 (29) / WYDANIE BEZPŁATNE
W podróży
Orient Expressem
Waleria Tokarzewska
-Karaszewicz
Henryk Sawka
RYSOWNIK
zabawnych sytuacji
#spis treści
08/2015
# 06 Newsroom
Design, moda, wydarzenia
# 10 Felieton
Biegiem po Szczecinie,… ale z Głową
# 12 Temat z okładki
Henryk Sawka i rysowanie zabawnych
sytuacji
# 18 Styl życia
JoannaVi i zabawa modą
# 20 Showroom
Hej złotko!/Przygarnij futrzaka
# 22 Edytorial
22
MODA
Może służyć do zabawy
W podróży Orient Expressem
# 32 Design
Dizeno Creative i ich projekty
# 36 Wnętrza
W poszukiwaniu biura idealnego
# 42 Kulinaria
36
WNĘTRZA
W poszukiwaniu
biura idealnego
Podróże kulinarne po całym świecie
# 50 Styl życia
Każdy może sobie polatać
# 56 Kultura
Na co wybrać się w sierpniu
# 58 Rozmowa
Co słychać u Jarosława Mroczka
# 60 Trendy towarzyskie
Kto, z kim, gdzie, kiedy i dlaczego
#3
#Jarosław Jaz
Redaktor naczelny
#Redakcja
OKŁADKA:
Na liście najfajniejszych zawodów świata, zajęcie wykonywane przez
Henryka Sawkę okupuje pewnie szczyt rankingu. Satyryk, rysownik
zabawnych sytuacji, cartoonist – zawsze brzmi bardzo dobrze,
a do tego pod każdym z tych określeń, w przypadku Sawki kryje
się nieprzeciętny talent, charakterystyczna kreska, cięty dowcip
i specyficzny zmysł obserwacji świata, dostępny nielicznym. Zmysłem
tym, i talentem, rysownik uwielbia dzielić się z innymi. Nam podrzucił
garść aforyzmów, które wkrótce ukażą się w wersji książkowej,
opowiedział jak to jest być dobrym satyrykiem oraz zdradził swoje
odniesienia do Szczecina - miasta, gdzie mieszka i tworzy od lat,
z którego nie ma zamiaru wynieść się w żadne inne miejsce na ziemi.
W kolejnych wydaniach MM Trendy zawsze staramy się prezentować
szczecińską modę. Wiem, że brzmi to trochę jak oksymoron, a nawet
- sugerując się szybkim skanem zawartości ulicy - jak mało wybredny
epitet, ale to tylko pozór. W rzeczywistości (do której trzeba trochę
się dogrzebać) jest dużo ciekawiej, a kilka stron dalej znajdziemy
potwierdzenie tej tezy w postaci edytorialu kolekcji Walerii
Tokarzewskiej-Karaszewicz czy w wersji bardziej niezobowiązującej –
bloga JoannyVi.
Z kolei przez lokalny design przeprowadzi nas studio Dizeno Creative,
czyli kreatywne małżeństwo, które wymyśliło Haykę - obleczoną
w siano pościel, podbijającą serca i łóżka nie tylko w naszym kraju.
W numerze również relacje z kilku wypraw. Tych lokalnych, jak
i międzynarodowych. Po pierwsze pływaliśmy bardzo wyjątkową łódką
po okolicznych wodach, a po drugie zapraszamy na kulinarne podróże
w różne zakątki świata wraz ze szczecińskimi lokalami serwującymi
egzotyczną kuchnię. Smacznego oraz tradycyjnie miłej lektury.
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 08/2015
#4
NA ZDJĘCIU Henryk Sawka
FOTO Radek Kurzaj
Redakcja:
Nowy Rynek 3, 71-875 Szczecin
tel. 91 48 13 341; fax 91 48 13 342
[email protected]
www.szczecin.naszemiasto.pl/mm-trendy
Redaktor naczelny: Jarosław Jaz
Product manager: Ewa Żelazko
Promocja i marketing: Marta Rospara
Redakcja: Paulina Targaszewska, Bogna
Skarul, Małgorzata Klimczak, Tomasz
Kuczyński, Agata Maksymiuk, Anna
Folkman / Korekta: Beata Pikutowska
Dział foto: Sebastian Wołosz, Andrzej
Szkocki
Skład magazynu: Ewa Kaziszko
MOTIF studio
Dystrybucja: Piotr Grudziecki
Druk: COMgraph Sp. z o.o.
Dyrektor Zarządzający: Piotr Grabowski
Reklama: tel. 500 324 240,
[email protected]
Wydawnictwo:
Polska Press Grupa sp. z o.o.
ul. Domaniewska 45, 02-672 Warszawa
Prezes: Dorota Stanek
Dołącz do nas na www.facebook.
com/MagazynMMTrendy
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść
ogłoszeń. Materiałów, które nie zostały zamówione
redakcja nie zwraca. Na podstawie art. 25 ust. 1 pkt 1
b ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim
i prawach pokrewnych Media Regionalne sp. z o.o.
zastrzegają, że dalsze rozpowszechnianie materiałów
opublikowanych w MM Trendy jest zabronione bez
zgody Wydawcy.
Newsroom
Foto: Andrzej Szkocki
Foto: Archiwum Własne
#
Makijaż idealny
Gentlemani tenisa
Szczecińska hala Azoty Arena gościła w połowie lipca polskich i ukraińskich tenisistów w ramach Pucharu Davisa.
Nasza reprezentacja z Jerzym Janowiczem na czele przebywała w Szczecinie aż przez tydzień. Wzięła także udział
w akcji Gentlemani Tenisa na Jasnych Błoniach. Jerzy
Janowicz, Marcin Matkowski, Kamil Majchrzak i Michał
Przysiężny, ubrani w garnitury firmy Recman, rozegrali
krótki mecz pokazowy. Z uśmiechem na ustach rozdawali
kibicom autografy i pozowali do zdjęć. Nie zabrakło również konkursów, gdzie do wygrania były bilety na Puchar
Davisa. Na Jasnych Błoniach licznie stawili się przede
wszystkim młodsi fani, którzy mieli okazję spotkać się
ze swoimi idolami. Ideą tego wydarzenia było pokazanie,
że tenis to nie tylko sport, ale też pozytywny styl życia
dla każdego z nas. (sta)
Małgorzata Głodek (na zdjęciu z prawej) pojechała
na festiwal w Sopocie, by zobaczyć jak od kuchni wygląda
praca wizażystów przy tak dużym wydarzeniu. Tam poznała
Anię Ampulską, jedną z wizażystek polskich gwiazd.
Dostała propozycję pracy przy festiwalu w Opolu. Był
to sprawdzian, który zdała celująco. Tak zaczęła się jej przygoda z make up’em podczas wielkoformatowych wydarzeń.
Obecnie pracuje przy muzycznej trasie Lato ZET i Dwójki.
Razem z innymi wizażystkami przygotowuje artystów
do sesji na tzw. ściankach. Później do wywiadów i rozmów.
W końcu dba o ich wizerunek na scenie. - Przyznam,
że makijaż telewizyjny stał się naszą zmorą, szczególnie
w czasach telewizji HD - opowiada Małgosia. - Nowa
technologia podkreśla wszystkie szczegóły, każdy mankament jest od razu widoczny. Trzeba się mocno napracować.
Małgorzata Głodek miała okazję pracować m.in. z Haliną
Mlynkovą, Agatą Młynarską czy Ewą Farną. Wizażystka
nie chciałaby wyjeżdżać ze Szczecina, choć przyznaje,
że perspektywa zleceń w Warszawie jest kusząca. (am)
R E K L A M A
Newsroom
#
Szczecinianka
na wybiegu Diora
Nikola Celeban ma dopiero 16 lat, ale o jej osiągnięciach
marzy niejedna doświadczona modelka. Wystąpiła już
w pokazach marki Paprocki&Brzozowski, Macieja
Zienia, Bohoboco czy też Piotra Popiołka. Dwukrotnie
brała udział w specjalnych pokazach mody w trakcie targów GDS Düsseldorf & Global Shoes. Niedawno podziwiano ją w Tokio i w Paryżu na wybiegu Diora, jednego
z najsłynniejszych na świecie domów mody. - W pracy
uwielbiam możliwość poznawania nowych ludzi, w Tokio spotkałam m.in. team Diora oraz Rihannę - opowiada Nikola. - Cieszę się też z możliwości podróżowania
po całym świecie, poznawania nowych języków i kultur.
Częste wyjazdy trochę utrudniają naukę, ale staram się
mieć wszystko pod kontrolą. Obecnie pracuje dla warszawskiej agencji New Age Models. Nikola została odkryta na Facebooku. Najlepiej czuje się na wybiegu. Jej
marzeniem jest praca dla Karla Lagerfelda. (am)
FOTO Krzysztof Królak
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 08/2015
#8
Newsroom
#
OFF Łódka, czyli kreatywne rejsy
na houseboatach
Część redakcji MM Trendy miała przyjemność wziąć udział w niecodziennym rejsie przestronną
łodzią po Jeziorze Dąbie i przyległościach, w ramach projektu OFF Łódka, nowej inicjatywie
firmowanej przez OFF Marinę i mecenasa cyklu wypraw – Marinę Club.
TEKST Jarosław Jaz / FOTO Ewa Kaziszko
Piękne okoliczności przyrody i wygodne wnętrza domko-łódki, to nie główne powody rejsów, które w trakcie najbliższych tygodni mają odbywać się cyklicznie. Czym ma być
OFF Łódka? - Będziemy gromadzić tu najaktywniejsze osoby
ze Szczecina i całego Pomorza Zachodniego, by spotykać się
na wspólnej przestrzeni, w tym przypadku ograniczonej burtami łodzi, którą pływamy po okolicznych wodach – mówi
Monika Petryczko, manager OFF Mariny, pomysłodawca
OFF Łódki. - Zakładamy, że ludzie, którzy mają mnóstwo
pomysłów, przebywając ze sobą kilka godzin, będą się tymi
pomysłami dzielić. Z takich spotkań może wyniknąć mnóstwo
kreatywnych projektów, które będziemy chcieli wykorzystać
w trakcie kolejnych działań OFF Mariny.
współpraca na linii Szczecin – Berlin, social media i wiele,
wiele innych. Jednym z najbliższych tematów OFF Łódki będzie kolejny Design Day (festiwal designu), przygotowywany
przez OFF Marinę w październiku. - Czujemy się pionierami
designerskiego przedsięwzięcia w Szczecinie - mówi Monika Petryczko. - Uważnie przyglądamy się temu, co dzieje się
w innych polskich i europejskich miastach w dziedzinie designu i chcielibyśmy, by Zachodniopomorskie także stało się
przestrzenią, o której mówi się w innych miejscach.
OFF Łódka ma wypływać na Jezioro Dąbie co dwa, trzy tygodnie do końca września, houseboaty wypożycza Marina Club
a partnerem projektu jest Kuchnle Tours. Co ważne inicjatywa
OFF Łódki oraz houseboaty na naszych wodach to nowość
w regionie, bowiem to właśnie od tego sezonu flota czarterowa jest obecna w Szczecinie. Tymczasem na OFF Łódkę
można zgłaszać można się pod mailem: offmarina@gmail.
com. Zapraszamy w imieniu organizatorów.
Goście, którzy będą pojawiać się na OFF Łódkach, to osoby
związane z mediami, branżą IT, kulturą. Wśród kilku pierwszych „zadań domowych” do odrobienia będą takie hasła
jak: inicjatywy obywatelskie, design, przemysły kreatywne,
#9
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 08/2015
Felieton
#
#Paweł Krzych: okiem blogera
Biegiem po
Szczecinie…
ale z Głową!
cji Swarm (korzysta z niej może tylko kilkaset osób w całym
Szczecinie). Kilkoro z moich znajomych, widząc tę aktywność,
zapytało: „Ale jak to Paweł? Wycieczka po Szczecinie? Na co
to komu? Komu to potrzebne?”. Jedna z koleżanek powiedziała: „Ciekawe, czy czegoś się dowiedziałeś, przecież tyle wiesz
o naszym mieście”. Zawsze wycieczki po Szczecinie są dla
mnie niezwykle edukujące. Pokazują, jak dużo nauki jeszcze
przede mną.
Polecam wszystkim, by wybrali się na zwiedzanie naszego
miasta. Najlepiej z przewodnikiem. A ich w Szczecinie nie brakuje. Nie sposób wymienić wszystkich, pozwólcie, że przedstawię Wam cztery sylwetki. Monika Wiśniewska, z którą zwiedzaliśmy rozrywkowy Szczecin. Wulkan energii, przekrzyczy
przejeżdżający tramwaj, skarbnica wiedzy, miłośniczka nietypowych szlaków. Przemek Głowa - legenda za życia, człowiek
orkiestra, Szczecinem potrafi zainteresować każdego. Doczekał
się nawet swojej fanowskiej strony na Facebooku „Gdzie Przemek Głowa pije dzisiaj kawę?”. Ryszard Kotla - człowiek, który zna każdy zakamarek Szczecina, zarówno tego lądowego,
jak i wodnego, autor licznych publikacji. Ludmiła Kopycińska
- szczególnie znam z wycieczek po wodnym Szczecinie, potrafi
zarazić swoją pasją.
Nowy miesiąc, nowy artykuł „Okiem blogera” w MM Trendy. W ciągu miesiąca w głowie układa mi się wizja tego,
co chcę napisać. Spisuję sobie poszczególne zagadnienia, zapisuję propozycje nagłówków, kolekcjonuję linki do artykułów na
interesujące mnie tematy. W sierpniowym wydaniu miało być
o bieganiu i mojej „sportowej” przemianie. Jednak będzie
dużo spokojniej, bo... spacerkiem. Spacerkiem po Szczecinie.
Na bieganie (a raczej pisanie o nim) jeszcze przyjdzie czas.
Zmiana tematu nastąpiła za sprawą jednego wydarzenia...
W dniu poprzedzającym napisanie tego artykułu, miałem okazję uczestniczyć w wycieczce po Szczecinie. Tym razem był
to rozrywkowy spacer, czyli poruszaliśmy się po mieście, idąc
szlakiem miejsc, w których kiedyś się bawiono. Mieliśmy okazję poznać sekrety osób związanych muzycznie ze Szczecinem,
mecenasów, którzy mieli duży wkład w rozwój kulturalny naszego miasta. Przenieśliśmy się w czasie do działającej „Bajki”
z lustrzaną podłogą (padały pytania: czy te czasy powrócą?),
do „Kaskady” sprzed czasów tragicznego pożaru, na Westende
(czy wiesz dlaczego powstał ten rejon miasta i jak obecnie się
nazywa?). W końcu dotarliśmy do Akademii Sztuki, gdzie mieliśmy okazję zwiedzić miejsca na co dzień niedostępne. Wycieczka dobiegła końca na Zamku Książąt Pomorskich, gdzie
odbywał się koncert kończący muzyczny plebiscyt szczecińskich zespołów Made in Szczecin (była to już piąta edycja!).
Poruszając się po mieście, na każdym z przystanków wycieczki
robiłem tzw. czekina (zameldowanie) w ultraniszowej aplika-
Dlaczego lubię spacerować po Szczecinie z przewodnikami?
Bo uczę się nowych rzeczy, poznaję miasto, jestem bardziej
„świadomy” Szczecina, a przede wszystkim jestem w stanie tę
wiedzę przekazać innym. Znajomym ze Szczecina, znajomym
spoza miasta, którzy są tu pierwszy raz, mojej córce, która
z racji swojego młodego wieku, dopiero poznaje Szczecin. Jest
to zupełnie inne doświadczenie, kiedy potrafisz powiedzieć
dużo więcej, niż coś w stylu „To są Wały Chrobrego i zbudowali je Niemcy”. Jeśli odwiedza cię ktoś spoza Szczecina, to
ty jesteś ich przewodnikiem, chodzącą reklamą miasta. Jeśli
będziesz potrafił ich zainteresować, pokazać piękno miasta,
opowiedzieć interesujące historie z przeszłości (również tej odległej), Szczecin będzie ci wdzięczny. Bardzo żałuję, że nauk
o Szczecinie nie ma w szkołach. Można w bardzo interesujący
sposób pokazywać dzieciom nasze miasto, rozbudzać w nich
ciekawość, sprawiać, by chciały je poznawać. To w przyszłości
może się przełożyć na to, że będą bardziej związane ze stolicą
zachodniopomorskiego i łatwiej im będzie podjąć decyzję: zostaję tu, właśnie tu chcę mieszkać i żyć.
Parafrazując jedną z najlepszych reklam w historii polskiej telewizji (obraz jednej z sieci komórkowych), gdzie padały słowa
„Jest tyle do powiedzenia”, napiszę: „Jest tyle do zobaczenia”
w tym naszym Szczecinie. To tylko od ciebie zależy, jak spędzisz najbliższe popołudnia: telewizor, komputer, smartfon,
czy może wycieczka po Szczecinie? Ja wybieram tę opcję,
mam nadzieję, że zobaczę tam też ciebie. Ruszajmy!
Paweł Krzych - autor najpopularniejszego szczecińskiego bloga www.szczecinblog.pl oraz strony na FB
Uśmiechnij się - jesteś w Szczecinie. Lokalny patriota. Pasjonat Szczecina, nowych mediów oraz podróży.
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 08/2015
#10
Temat z okładki
#
RYSOWNIK
zabawnych sytuacji
Henryk Sawka
Co jest fajnego w byciu satyrykiem? Czym szczecinianie różnią się od mieszkańców Warszawy?
I co złego jest we wrzeszczących bachorach - opowiada najsłynniejszy rysownik ze Szczecina
Henryk Sawka. Mówi też o wyższości rysunków nad memami, odciskaniu dłoni
na międzyzdrojskiej Promenadzie Gwiazd i dlaczego Jan Kaczmarek śpiewał piosenki lepiej
niż Maria Callas.
ROZMAWIAŁA Bogna Skarul / FOTO Radek Kurzaj
- Co wpisujesz w rubryce: zawód? - Rysownik.
- A nie satyryk? - Coraz rzadziej muszę wpisywać swój
zawód w różnych rubrykach. W Europie nie ma kłopotów
z przekraczaniem granicy, nie ma wiz, a ostatnio jak leciałem
do Stanów Zjednoczonych, to napisałem: rysownik obrazków
gazetowych.
- Czyli sam określasz się rysownikiem, a przecież jesteś satyrykiem. - W krajach anglosaskich mój zawód nazywa się
dokładnie cartoonist.
- To co było pierwsze? Najpierw patrzyłeś z przekorą na
świat, czy najpierw rysowałeś? - Jedno z drugim idzie w parze. To dzieje się równocześnie. Jest wielu ludzi, którzy świetnie malują, są grafikami, natomiast nie mają satyrycznego
podejścia do rzeczywistości. To trochę tak, jak z aktorstwem.
Aktor może być wybitny, ale do kabaretu przychodzi amator
i to on rozśmiesza publiczność. Tak było z Zenonem Laskowikiem. On był po AWF-ie, a swoim kabaretem bił wszystkich
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 08/2015
na głowę. Tak samo piosenki Jana Kaczmarka - one są śmieszne, choć on nie miał głosu, by śpiewać. Przecież piosenka
„Czego się boisz głupia” w niebanalnym wykonaniu Kaczmarka stała się hitem. Maria Callas, by tego tak nie zaśpiewała. Więc satyryk i rysownik to dwa odrębne światy.
- Każdy z rysowników ma swoją kreskę. Charakterystyczną. Ty też. Ona się nie zmienia? - Ewoluuje. Jest coraz lepsza. (śmiech)
- A nie kusiło Cię, żeby na przykład bardziej zaistnieć
w internecie? - Myślałem, żeby robić memy. Ale doszedłem
do wniosku, że to jest za proste. Memy zawsze się robiło, tylko nie było wtedy internetu. Pokazywało się je w szkolnych
gazetkach. Memy to zresztą dziwna nazwa. Bo oznacza coś
z pamięcią? A przecież to są zwykle kolaże. Robiła to już Wisława Szymborska, i to z powodzeniem. Teraz znów tworzy je
każdy licealista.
- Ale w internecie jest renesans tych kolaży. Wszyscy je ro-
#12
Temat z okładki
#
bią. - Pewnie dlatego, że to jest najprostsze. Zupełnie inaczej
jest z rysunkiem. Trzeba przecież wziąć piórko w rękę i stworzyć świat samemu. A mem, to jest proste dopisanie dymku.
Zwykły copywriting. (w tym momencie w restauracji przy
stoliku obok zaczęło krzyczeć dziecko)
- Rozprasza mnie to. - Mnie trochę też. Jeden z moich aforyzmów, który będzie w mojej nowej książce mówi, że najgłośniej drą się cudze bachory.
- O! To książkę też wydajesz? - Tak. To będzie książka: aforyzmy i rysunki. Ukaże się jesienią. Wydaje ją „Świat książki”.
- O czym będzie? - To będą moje aforyzmy. O wszystkim.
Bo takie są aforyzmy.
- Bardziej polityczne, społeczne? - Wszelakie. Będą o bachorach, o politykach, o rysowaniu, o samochodach, Polakach, Niemcach i Rosjanach. O świecie.
- Jako satyryk krytycznie patrzysz na Polaków. Jaki Ci
się buduje ich obraz. Jacy jesteśmy? - Kiedyś myślałem, że
jesteśmy jakąś odrębną nacją, inną niż wszystkie. Teraz wiem,
że jesteśmy tacy sami, jak reszta, jak cały świat. Przekonanie
narodu o swojej wyjątkowości, w złym tego słowa znaczeniu,
jest złudne, bo przecież wszędzie ludzie są tacy sami. Podlegają tym samym prawom, procesom, złudzeniom i emocjom.
- Wiec my tu w Szczecinie jesteśmy tacy sami, jak na przykład warszawianie? - Oczywiście.
- Dlatego postanowiłeś być szczecinianinem? - Jestem
w Szczecinie z wyboru.
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 08/2015
- Dlaczego? - Dostrzegam jego zalety. Stąd jest godzina
do morza, przepiękne Pojezierze Drawskie (to taka nasza perła). To także kraina jezior, lato filmowe, przepiękna Puszcza
Bukowa, świetne warunki żeglarskie.
- Żeglujesz? - Daję się zaprosić na pływanie. (śmiech) No
i ta Puszcza Wkrzańska. Jest przepiękna. Mam do niej 100
metrów, jeżdżę po niej rowerem i konno. Więc turystycznie
wokół Szczecina jest genialnie. Poza tym ze Szczecina do cywilizacji jest 20 kilometrów (bo tyle mamy do Niemiec). Do
Berlina jest 1,5 godziny, a tam jeżdżę bardzo często. Do tego
widok ze Starej Rzeźni, nie do przecenienia. A ostatnio mamy
już Bulwary Nadodrzańskie. Rewelacja. Poza tym pojawiły
się trzy knajpy piwne: Stara Komenda, Wyszak i Nowy Browar. Genialne. Sama poezja. Nic tylko mieszkać w Szczecinie.
- Jednak szczecinianie dość sceptycznie patrzą się na swoje miasto. - Narzekają, bo jak nie ma dużych zakładów, to jest
problem z pracą. Więc ja ich rozumiem. Poza tym to młode
miasto. Ma zaledwie 70 lat. Dodatkowo szczecinianie często
porównują się z Warszawą. A tak się nie da. Warszawa jest
jedna i inne miasta nigdy nie będą stolicą. Znam wszystkie
miasta w Polsce. Nastroje są bardzo podobne. Wszędzie pojawiają się takie same problemy. Nie ma co z tym walczyć.
Te miasta przecież same w sobie są bardzo fajne. Niestety,
niektórzy mieszkańcy tych miast gapią się w telewizor i porównują się do warszawskich celebrytów. Zapominają, że to
pokazywane im życie dzieje się tylko w telewizji. Trzeba raczej ich namówić, aby przestali oglądać telewizję. Niech się
nie konfrontują, bo to nie ma sensu.
- Kilka tygodni temu stanąłeś obok warszawskich celebry-
#14
#15
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 08/2015
Temat z okładki
#
tów. Odcisnąłeś swoją dłoń na Promenadzie Gwiazd
w Międzyzdrojach. Co to dla Ciebie znaczy? - Dla mnie
festiwal jest kapitalną promocją regionu. Międzyzdroje stały się miejscem kultowym. To ładna miejscowość ze specyficznym klimatem. A Festiwal Gwiazd trzeba traktować jako
rodzaj biznesu dla regionu. Fajnie, że to jest tutaj. Przeniesienie festiwalu w inne miejsce się nie sprawdziło. To jest
tak, jak mówił mój kolega Wojciech Hawryszuk do ludzi,
którzy chcieli przenieść Famę ze Świnoujścia gdzie indziej,
aby przenieśli hejnał krakowski do Warszawy. To niemożliwe. Więc Festiwal Gwiazd musi być tu.
- Nie jest to dla Ciebie wyróżnienie? - Traktuję to wyłącznie
jako dobrą zabawę. Dla mnie większym sprawdzianem była
wystawa, którą świetnie przygotowała moja galeria. Po jej
otwarciu wszyscy mówili, że jeszcze takiej wystawy w Międzyzdrojach nie było. Tak ciekawie zrobionej, z różnymi formami wyrazu. Dało mi to dużo do myślenia. Cieszę się, że ludzie chcą takiej satyry. A odciśnięcie dłoni na Promenadzie...
- Nie każdemu się jednak proponuje odciśnięcie swojej
dłoni dla pokoleń. - Oczywiście. I w tym kontekście to jest
miłe. Tym bardziej że ja akurat pracuję ręką. (śmiech) Jednak
ważniejsze jest to, czym się na taką propozycję zapracowało.
- Czas w Międzyzdrojach spędziłeś też niejako po drugiej
stronie, wśród celebrytów. Oni o Festiwalu Gwiazd także
myślą, jak o przedsięwzięciu marketingowym? - Różnie
do tego podchodzą. Na spotkaniu po ceremonii odciśnięcia
dłoni, przeprowadziłem mnóstwo rozmów z ludźmi nie z mojej branży, z artystami. Rezultatem tych rozmów jest szereg
projektów artystycznych. Okazuje się więc, że takie kontaktowanie się jest wymianą doświadczeń. Podpatrywaniem, co
inni robią. Oglądałem spektakle moich przyjaciół, ktoś tam
inny namówił mnie do napisania monodramu. To stało się
miejscem twórczym, nawet bardzo. Nie da się sztuki tworzyć
administracyjne. Jeśli ludzie czują jakąś chemię i mają okazję
#17
się dogadać, to są w stanie zrobić wielkie rzeczy.
- Następnym razem może przyjedziesz do Międzyzdrojów
ze swoją córką Karoliną? (grała Nel w filmie „W pustyni i w puszczy”) - Pytano o nią już teraz, ale to jeszcze za
wcześnie na festiwale. Po Uniwersytecie Warszawskim teraz
studiuje w łódzkiej Filmówce i właśnie skończyła drugi rok.
- Kiedy studiowała na Uniwersytecie Warszawskim, to tęskniła za aktorstwem? - Nie. To nie było tak. Dawno temu
Danuta Chudzianka, szczecińska aktorka, powiedziała jej, że
jak nie pójdzie na aktorstwo, to będzie żałowała. Doszła do
wniosku, że lepiej żałować, jak się coś zrobiło niż żałować,
że się nie zrobiło.
- A co słychać u syna Kuby? - Syn jest copywriterem, kończy teraz prawo na Uniwersytecie Warszawskim. Też jest
świetny w wymyślaniu dowcipów.
- Rysuje jak Ty? - Ma talent, ale mimo moich nalegań nie
bardzo chce rysować. Może to z mojego powodu. Moim zdaniem powinien.
- Życzysz mu, by został satyrykiem? To w Polsce fajny
zawód? - Satyryk to w każdym kraju fajny zawód. Trzeba
tylko być tak dobrym satyrykiem, aby się dało z tego utrzymać. Trzeba być profesjonalistą. Wymaga to stałej czujności,
oczytania, wiedzy o bieżącym świecie.
- A Ty miewasz w ogóle wakacje? - U mnie trudno oddzielić,
kiedy jestem na urlopie, a kiedy w pracy.
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 08/2015
Styl życia
#
Moda musi być zabawą
Najpierw trzeba przygotować plan, później wyruszyć na zakupy. Nie byle jakie zakupy, bo całodzienne poszukiwania. Warto zabrać prowiant i tonę wyobraźni, bo czasem trwa to kilka godzin,
a czasem tydzień. Ważne, by się nie zniechęcać. To jedyna metoda, żeby stworzyć stylizację
doskonałą. Skąd to wiemy? Asia Szewczak, autorka bloga JoannaVi, wszystko nam powiedziała.
TEKST Agata Maksymiuk / FOTO Studio Obrazkowe, Joanna Szewczak
Zaczęło się od fotografii, która w pewnym momencie w naturalny sposób połączyła się z modą. Asia pracowała przy
sesjach zdjęciowych, gdzie zajmowała się stylizacją modelek. Pomagała na planie u Maxwella, współtworzyła zdjęcia
dla projektanta Piotra Popiołka. Sama również robi zdjęcia.
Jest zakochana w kreacjach Alexandra McQueena. Inspiracje
czerpie z wybiegów i z powodzeniem przenosi je na ulicę.
Słynne już second handy, to dla niej jaskinia skarbów. Jest
stałym gościem na Berlin Fashion Week. - Na tydzień mody
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 08/2015
w Niemczech przygotowuję około dwudziestu projektów,
trwa to kilka tygodni - zdradza Joanna. - Zaczynam od zakupów w second handach. To dla mnie kilkugodzinna wyprawa
z kanapkami i napojem. Wiem, że nie każdy dobrze się czuje
przeszukując używane rzeczy, ale dla mnie to trochę jak praca, jak fajny zawód. Poza tym, jakie to przyjemne uczucie
znaleźć wymarzony płaszczyk i zapłacić za niego 5 zł. Kupione ubrania często muszę przeszyć, poprawić, zwyczajnie
dostosować do siebie. Czasem, kiedy wypatrzę daną rzecz
#18
na wybiegu, potrafię szukać jej w naszych sklepikach całymi
tygodniami. Jeśli nie mogę jej nigdzie zdobyć, sama zabieram się za szycie. Jeśli coś nie wyjdzie, to trudno. Używane
rzeczy nie kosztują więcej niż kilka złotych. Rzadko zdarzają
mi się wpadki, zawsze realizuję postawione sobie cele.
Na blogu zauważymy, że oversize’owe marynarki biorą górę
nad resztą modowych projektów. W sprytny sposób blogerka
zastąpiła nimi letnie sukienki czy kombinezony, choć i z nich
nie rezygnuje. Moda to dla niej przede wszystkim zabawa.
Wciąż jeszcze poszukuje własnego, charakterystycznego
stylu. Jednak, przyglądając się jej poszukiwaniom, dostrzeżemy, że to właśnie one stały się elementem rozpoznawczym
Joasi. Każda kolejna sesja zdjęciowa jest zaskoczeniem dla
jej odbiorców, czasem nawet dla niej samej. Dlatego, jak
podkreśla - dopóki będzie mogła bawić się modą, będzie to
robić. - Patrząc na nasze ulice widać dysonans między modą,
która jest sztuką, a tym co zakładamy na siebie - mówi Asia.
- To wywołuje wiele negatywnych komentarzy. Boimy się
wybierać rzeczy oryginalne i eksperymentować. Przyznam,
że od tej powszechnej nudy wolę lekką przesadę i przepych.
Choć wiadomo, zachowanie granic estetyki jest istotne. Obserwując wybiegi zauważyłam, że większość polskich projektantów tworzy swoje kreacje według utartych schematów
i prostych wzorów. Przez to zataczamy błędne koło. Wierzę
jednak i mocno trzymam kciuki za młode pokolenie designerów, które małymi krokami stara się obalać te zasady.
Plany na najbliższą przyszłość to rozbudowanie bloga, zebranie jak największej liczby inspirujących materiałów. Marzy
o współpracy z ogólnopolskimi magazynami modowymi.
Chciałaby zacząć działać przy organizacji Fashion Weeków,
ale jak podkreśla - na razie najwięcej pracy ma tu, na miejscu, w naszym mieście. - Ze Szczecina pochodzi wielu wspaniałych artystów: Slevin Aaron, Maxwell czy Tokarzewska-Karaszewicz - mówi blogerka. - To miasto ma wspaniały
potencjał, od zawsze to powtarzam. Tuż obok jest Berlin, europejska stolica kultury. Mamy przepiękny teren Łasztowni,
Starą Rzeźnię czy filharmonię. One aż się proszą żeby zorganizować jakiś plener, pokaz, koncert. Nie biorę pod uwagę
możliwości wyprowadzki stąd, za dużo tu się dzieje, za dużo
tu się będzie działo.
#19
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 08/2015
Koszulka, HOUSE,
cena: 39,99 zł
Złota bransoletka, YES,
3995 zł
Złota bransoletka Malena,
YES, cena: 2695 zł
Hej, złotko!
Sierpień to miesiąc przepełniony złotem. Ten szlachetny kolor widziany jest nie tylko na niebie podczas
zachodów słońca. Na dobre rozgościł się w letnich
trendach. Znaleźć go można na powiekach, zawładnął
dodatkami i biżuterią, a nawet coraz śmielej pojawia się
na ubraniach. Idealnie przykuwa wzrok, dodaje stylizacji elegancji i klasy. Świetnie prezentuje się też na ciele
w formie metalicznych, zmywalnych tatuaży.
Torba, GINO ROSSI,
cena: 599,90 zł
Portfel, HOUSE,
cena: 34,99 zł
Zegarek Michael Kors,
YES, cena: 925 zł
Zegarek Nixon, YES,
cena: 1799 zł
Woda perfumowana Roberto
Cavalli (50 ml), DOUGLAS,
cena: 289 zł
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 08/2015
Pasek, KAZAR,
cena: 169 zł
#20
Showroom
#
.Poszewka na poduszkę,
H&M, cena: 29,90 zł
Ściereczka kuchenna, H&M,
cena: 29,90 zł
T-shirt męski, HOUSE,
cena: 49,99 zł
Kici,
kici?!
Poszewka na poduszkę,
H&M, cena: 19,90 zł
Plecak z kocimi uszami,
HOUSE, cena: 99,99 zł
Filiżanka, H&M, cena: 19,90 zł
Przygarnij futrzaka
Najlepiej jeśli będzie to schroniskowy pies lub kot – odwdzięczy się dozgonną miłością i przyjaźnią. Jeśli jednak nie
możesz sobie pozwolić na zaadoptowanie zwierzaka, postaw na ozdoby i dodatki z ich wizerunkami. Koty, psy, sowy,
konie, ptaki i inne stworzenia pojawiają się nie tylko na dodatkach, ale też na ubraniach i dekoracjach do domu. Mops
namalowany na kubku każdemu poprawi nastrój już podczas picia porannej kawy.
#21
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 08/2015
Edytorial
#
W PODRÓŻY
ORIENT
EXPRESSEM
„Voyage - Orient Express”, to międzysezonowa kolekcja
Walerii Tokarzewskiej–Karaszewicz, w całości wykonana przez projektantkę.
PROJEKTANT / FOTO Waleria Tokarzewska-Karaszewicz
MODELKA Ula Kania / MAKIJAŻ I FRYZURA Iku
W kolekcji „Voyage - Orient Express” szczecińska projektantka stawia na maksymalizm, tym samym na wielowarstwowość. Sylwetki składają się z sukienek, płaszczy, leginsów, bluz i spodni, a ich dopełnieniem są czepki wyszywane szklanymi kryształami oraz turbany - modne w okresie świetności Orient Expressu i kojarzone ze Wschodem. Kolekcję charakteryzuje mnogość dodatków - pojawiają się duże zdobne golfowe kołnierze i paski - haftowane
kryształami w roślinne ornamenty, bransoletki, torebki, plecaki. Część garderoby ozdobiona jest naszywkami, które
przywodzą na myśl ozdobne znaczki widniejące na walizkach pasażerów Orient Expressu. Mimo awangardowego
wymiaru, większość ubrań można przenieść do codziennego, miejskiego użytku. Dominującymi kolorami są bordo
i granat, ale nie brakuje również złota, zieleni, niebieskości. Do kolekcji zostały użyte najwyższej jakości materiały przeważają żakardy, tkaniny brokatowe i cekinowe. Kryształy i perły mają symbolizować luksus i bogactwo związane
z pociągiem, natomiast miękkie tkaniny, miejskie kroje - wygodę potrzebną w podróży.
Seria została zainspirowana tematem konkursu Off Fashion Kielce, w którym projektantka brała udział, pokazując
cztery sylwetki z dziesięciu tworzących kolekcję. Na konkursie otrzymała nagrodę publiczności oraz zaproszenie
od Doroty Wróblewskiej na Warsaw Fashion Street. (am)
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 08/2015
#22
Design
#
Koszulka jak nowo
poznana osoba
Wojtek Grabalowski pochodzi ze Szczecina, jednak to w Londynie zaczął projektować niezwykłe koszulki i stworzył własną
markę HandPaintedClub. Wszystkie projekty przygotowuje samodzielnie, nadruki maluje ręcznie lub przy pomocy sitodruku.
Koszulka inspirowana Madonną spotkała się z pozytywnym przyjęciem fanów piosenkarki w USA i Europie. Blogerzy modowi
z uznaniem rozpisują się o talencie projektanta. Koszulka „The Mermaid Club” została przedstawiona w telewizji ITV Wales.
- Chciałem stworzyć koszulkę idealną, uniwersalną, zarówno dla chłopaka, jak i dziewczyny - opowiada Wojtek. - Marzyłem
o czymś, co będzie lśnić, opowiadać historię, za czym ludzie się obejrzą i zapamiętają. Do każdego projektu podchodzę jak
do nowo poznanej osoby. Obecnie dostępne są dwie serie: Signature i Bespoke. Można je obejrzeć i zamówić przez Facebooka
na stronie HandPaintedClub. (am)
FOTO Seria SIGNATURE / Art direction and styling by Wojtek Design / Photography by Paweł Smoliński / Make-up by Kasia
Konkolowska makeup artist & stylist / Hair by Dominik Gawliczek and Kasia Pietrzak / Models Dominika Kujawa and Krzysztof Lubka
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 08/2015
#30
Newsroom
Design
##
Każde miejsce jest dobre żeby coś zacząć
Mówi się, że praca z ochotą przerabia słomę w złoto. Coś w tym jest, bo pod słomianą pościelą
Małgorzaty i Marcina Dziembajów śpią ludzie ze wszystkich stron świata. Projekty szczecinian
są wynikiem pasji, sukces efektem pokory. Szczecińskie małżeństwo udowadnia, że nie ma rzeczy niemożliwych, potrzebny jest tylko pomysł.
TEKST Agata Maksymiuk / FOTO Dizeno Creative
Podstawa, to wiedzieć, czego chce się od życia. Oni wiedzieli. Wzornictwo. To był ich cel. Jednak nie byli świeżo
upieczonymi studentami, ale grafikami agencji reklamowej.
Doświadczenie zbierali po drodze. Zadebiutowali biodegradowalną urną na Łódź Design Festival w 2012 roku. To był
złoty strzał. W Polsce ta idea była zupełną nowością. Urna
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 08/2015
dzieli się na dwie części. Jedna zostaje przy bliskich, druga
- z prochami - chowana jest do ziemi. Wyrasta z niej drzewo symbol życia. Otrzymali wyróżnienie w kluczowym konkursie wydarzenia „make me!” i zakwalifikowali się do finału.
Teraz urna podróżuje po wystawach na całym świecie. Później przyszedł czas na Haykę, która stała się symbolem snu
#32
Design
#
#33
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 08/2015
Design
#
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 08/2015
#34
Design
#
na sianie i podbiła serca ludzi nie tylko w kraju. - Nie mamy
ram i schematów, które uczelnia nakłada na studenta - opowiada Małgorzata Dziembaj. - Brak wykształcenia czasem
pomaga, czasem utrudnia. Wiele osób mówi nam, że przez to
do każdej rzeczy podchodzimy intuicyjnie. Dużą rolę odgrywa też kreatywność. Jeśli wydaje się nam, że będzie OK, to
zaczynamy działać. W taki sam sposób podeszliśmy do konkursów. To one były naszą wejściówką do świata designu.
Pamiętam, że ludzie pytali nas o ukończone kierunki, byli
zaskoczeni brakiem wykształcenia artystycznego.
W końcu przyszedł czas na własną firmę - Dizeno Creative. Praca w domu, to niemałe wyzwanie. Na początku łatwo
się zachłysnąć. - Możemy zrobić pranie, wypić tyle kaw ile
chcemy, na chwilę się położyć - w końcu nikt nas nie pilnuje. Potrzeba dużo samokontroli. Hayka szybko się rozrosła, a mieszkanie zamieniło w magazyn. Trzeba było podjąć decyzję o nowej siedzibie firmy. Przyznam, że czasem,
kiedy przychodzili do nas klienci, było mi odrobinę wstyd,
że nie mamy własnego biura - wyznaje Gosia. - Kiedy wiedzieliśmy, że już niedługo przeprowadzka, na chwilę przestałam sprzątać i segregować wszystkie rzeczy. Kartony i
towar momentalnie wypełniły każdą wolną przestrzeń. To
była masakra. Rzeczywistość „praca - dom” zupełnie nam
się pomieszały. Teraz będzie inaczej, jesteśmy w centrum
miasta, tuż obok Trafostacji i każdy może do nas przyjść.
Na miejscu będą też zaprezentowane produkty. Nie będzie to
ani sklep, ani showroom, ale coś, co jest na pewno o wiele
lepsze od domowego salonu. Chociaż niektórym się podobało, że mogą zobaczyć jak mieszkamy.
Dobry partner to podstawa udanego interesu, a kto w tej roli
odnajdzie się lepiej niż małżeństwo? Projektantka żartuje, że
ona i mąż są jak dwugłowy potwór. Doskonale się uzupełniają. W pojedynkę nie daliby rady. W każdym domu zdarzają
się sprzeczki, tu pojawiają się też te związane z pracą, ale to
oczyszcza atmosferę. Tym bardziej że prowadzenie własnej
działalności, to zupełnie inna praca niż projektowanie. Projektowanie było ułamkiem tego, co dzieje się obecnie z ich
produktami. Sprzedaż, pakowanie, dystrybucja - wszystkim
zajmują się sami, wszystkiego nauczyli się sami. W dużych
firmach jest kilka działów, zatrudniających kilkadziesiąt ludzi. Tu zaledwie dwie osoby. Od niedawna do ekipy dołączyła trzecia para rąk, pracy jest coraz więcej. - Pościel sprzedaje się już w ponad 50 sklepach stacjonarnych i w internecie
- mówi projektantka. - Wszystko zaczęło się dość niepozornie i przyznam, że są chwile kiedy czuję, że to wszystko nas
przerasta. Projekt Hayki wysłaliśmy na konkurs. Dostaliśmy
się. Prototyp przygotowaliśmy na tkaninie, z której wykonuje się flagi. Mimo tego, że zupełnie nie nadawał się do spania,
wszystkim się spodobała i zostaliśmy zaproszeni na wystawę do Kopenhagi. Słomiana pościel była już pokazywana
w Paryżu, Dreźnie, Sztokholmie, Pekinie, niedługo jedziemy
do Londynu.
Małgosia i Marcin uważają, że każde miejsce jest dobre
do prowadzenia biznesu, wszystko dzieje się w internecie,
przez telefon. Jak są targi, trzeba się spakować i jechać.
Podobno w Szczecinie nic się nie dzieje, tu się nic nie da.
To jednak przeświadczenie ludzi, którym nie chce się nic robić. Wszystko się da, nieważne gdzie. #35
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 08/2015
Wnętrza
#
W poszukiwaniu biura IDEALNEGO
Idealne biuro, to miejsce, które tworzy komfort twórczego myślenia. Musi być kreatywne,
ale jednocześnie ma pozwolić skoncentrować uwagę. Powinno być tak zaprojektowane, by
osiągnąć równowagę między funkcjonalnością a designem.
TEKST Bogna Skarul / FOTO Andrzej Szkocki / home.pl
Zajrzeliśmy do trzech biur w centrum Szczecina. Wszystkie firmy niedawno przeprowadziły się w nowe miejsca, co
było idealną okazją, by przestrzeń biurową zaaranżować od
nowa.
Z wizytą w home.pl
Tu na ścianach dominuje kolor. Nie ma ani przepychu, ani
zbytniej surowości. Za to na kolorowych ścianach widnieje paprykarz - oczywiście szczeciński - i symbole Warszawy. Pewnie dlatego, że Marcin Kuśmierz, prezes home.pl,
właśnie ze stolicy przyjeżdża w poniedziałki do Szczecina,
a w piątki po południu jest już na pokładzie samolotu do
Warszawy. Ale najciekawszym miejscem w biurze jest ką-
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 08/2015
#36
cik kuchenny. Od rana oblegany przez 250 pracowników,
którzy pobudzają energię kofeiną. W kąciku kawowym stoi
ekspres i wszystkie potrzebne do małej czarnej akcesoria,
łącznie z drewnianymi mieszadełkami, papierowymi kubkami i różnego rodzaju zabielaczami. Jeśli kolejka po kawę
jest za długa, energię można wykrzesać z siebie wyzywając
na pojedynek kolegę. Gra zawsze idzie o dużą stawkę, bo
w końcu to rozgrywki w piłce nożnej. Kącik z piłkarzykami przeżywa oblężenie wieczorami, kiedy energia spada,
kolejna kawa nie daje już pożądanych rezultatów, a szare
komórki trzeba pobudzić jeszcze bardziej.
Cała przestrzeń biura znajduje się na jednym piętrze. Podzielona jest na dwie zasadnicze części - tę, w której przy
Wnętrza
#
biurkach głowią się pracownicy - i tę po przeciwnej stronie,
oddzieloną drzwiami, w której miejsce ma szefostwo firmy,
ale przede wszystkim są tam sale spotkań. - Mamy tych sal
w firmie siedem - przyznaje Aleksandra Ziębka z działu
marketingu i sprzedaży. - I bardzo często jest tak, że cały
dzień są zajęte - podkreśla.
Szarość i monotonię biurowych pomieszczeń przełamują kolorowe i designerskie dodatki. Na przykład stojak na
wierzchnie nakrycia, nowoczesne lampy czy kolorowe fotele. Jednak najbardziej dominującym elementem, który stanowi o atmosferze całego biura, jest widok z okna - wprost
na Odrę i nadodrzańskie bulwary. Wnętrza home.pl idealnie
wpisują się w estetykę firm zajmujących się IT, a o tym jak
mogą wyglądać takie biura, pokazał już Google.
Chcę tu zostać po pracy
- To było dla mnie zaskoczenie - przyznaje Marek Dorożyński, jeden z szefów firmy agencji marketingu relacyjnego
Oskar Wegner. - Mniej więcej po miesiącu od przeprowadzki załoga zorganizowała w biurze wieczór filmowy. Przez
tydzień dyskutowali, jakie filmy będą wspólnie oglądać.
Zrobili ich listę, kupili przekąski i zasiedli, a właściwie położyli się na pufach przed ogromnym telewizorem. To był
dowód, że polubili nowe miejsce i duma, że chcą zostać
#37
w pracy dłużej. Firma Oskar Wegner wraz z Dige, która działa w branży IT, zajmują teraz 600 metrów kwadratowych powierzchni. Całość podzielona jest na dwa open
space’y. Są też pomieszczenia zarządu firmy i socjalne, z w
pełni wyposażoną kuchnią i jadalnią. Jedna ze ścian jadalni
pomalowana została specjalną, czarną farbą, po której można pisać, rysować i malować. - To takie miejsce do twórczego wyżycia - podkreśla Dorożyński.
Z kolei w salach konferencyjnych ściany zostały pomalowane na biało, farbami, po których można malować flamastrami. To taki pomocnik zawodowy, wykorzystywany
zamiast papierowych tablic. Służą do prezentacji podczas
konferencji. Jedna z sal ma bardziej formalne umeblowanie, gdzie prezentację można pokazywać klientom. Druga
jest bardziej zabawowa. Z kolorowymi kanapami i pufami.
Niektórzy pracownicy, zamiast typowych biurowych foteli,
siedzą przy biurku na ogromnych piłkach. - To jest zdrowe.
Nawet siedząc przy biurku, cały czas się ćwiczy, bo muszą
wówczas pracować wszystkie mięśnie, żeby utrzymać stabilność - mówi Marek Dorożyński.
Nie zapomniano także o specjalnym pokoju ciszy - pracownicy nazywają go szklaną wieżą. Służy głównie do
prowadzenia rozmów telefonicznych z klientami. Ogromna
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 08/2015
Wnętrza
#
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 08/2015
#38
Wnętrza
#
#39
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 08/2015
Wnętrza
#
przestrzeń biura podzielona została niewysokimi i prześwitującymi białymi półkami. Biurka też są białe. Kolor
występuje jedynie w niektórych szufladach. Według założenia, że nowoczesne wnętrze biurowe nie może być bezosobowym kombinatem z równymi rzędami identycznych
biurek. Ale jednocześnie estetyka nie może zdominować
drugiego aspektu - funkcjonalności. Wnętrze powinno zapewniać komfortowe i przyjazne warunki pracy osobom,
które spędzają tam większą część swojego dnia. Sprzyjać
koncentracji i pobudzać do myślenia.
Architektoniczny Urbicon
Kilka miesięcy temu swoje nowe miejsce znalazła też
firma architektoniczna Urbicon. Na 300 metrach kwadratowych powierzchni musieli zmieścić się nie tylko pracownicy, zarząd firmy, ale też... wielkie płachty papieru,
na których powstają projekty nowych galerii handlowych,
hoteli, biur i domów. - A do tego potrzebne było nam miejsce na olbrzymie drukarki - zaznacza Barbara Paszkowska,
szefowa biura projektowego i pokazuje osobne pomieszczenie z drukarkami i olbrzymim, długim stołem, gdzie
można przeglądać projekty. To specyfika firmy, w której
musiało znaleźć się miejsce na ogromne szafy, projekty
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 08/2015
architektoniczne i techniczne, pozwolenia na budowę, ale
także miejsce na makiety i próbki materiałów.
Całe biuro jest białe. Jako open space wydzielone tylko
ścianami ze szklanych tafli i niewysokimi, prześwitującymi półkami na dokumenty. Biel jest dominująca, ale gdzieniegdzie przełamana naturalną zielenią kwiatów i oczywiście tysiącami barw z projektów i wizualizacji. Obok
pomieszczenia socjalnego architekci wygospodarowali
miejsce na kącik dziecięcy ze specjalną tablicą i dziecięcymi mebelkami. Oczywiście, z mnóstwem zabawek i kolorowych zdjęć. Barbara Paszkowska zaznacza, że ten kącik to wymóg chwili. Jeśli trzeba pracować popołudniami,
a nie ma co zrobić z dziećmi, można je przyprowadzić do
firmy i w „miarę spokojnie” zająć się dalej projektowaniem.
Wnętrze jest stylistycznie jednorodne. Charakteryzuje
branżę, którą reprezentuje. Jest stonowane, maksymalnie
proste, ascetyczne w środkach wyrazu, ale niebanalne.
Pozwala skupić się na myśleniu, tworzeniu, rozwiązywaniu problemów, czyli na pracy. Bo to wnętrze tworzyli dla
siebie architekci, a dla nich idealne biuro nie koncentruje
uwagi na sobie, ale pomaga skoncentrować się na wykonywanej pracy.
#40
R E K L A M A
Kulinaria
#
nawet najbardziej wybredne podniebienie, a przykładem tego
jest rolada ze schabu z prosciutto i parmezanem.
ROLADA
NA WŁOSKI
SPOSÓB
SKŁADNIKI: 1 kg schabu bez kości, marynata (2 litry wody
przegotowanej, 2 łyżki soli, 1 łyżeczka cukru, kilka ziaren
pieprzu i jałowca, liść laurowy, 2 ząbki czosnku, szczypta tymianku i oregano), 80 g szynki prosciutto w plastrach lub innej
długodojrzewającej, 40 g startego parmezanu, kilka gałązek
świeżego rozmarynu, 2 łyżki oliwy z pestek winogron, 100 g
rucoli, rękaw foliowy do pieczenia, 2 czerwone cebule, 3 cebule szalotki, ½ kopru włoskiego (fenkuł), szczypta nasion kopru
włoskiego, masło, oliwa z oliwek, szczypta cukru
Wieprzowina to uczta dla podniebienia i niezbędny składnik
naszej diety. Jej zalety dostrzeżono już w świecie starożytnym.
Marcus Gavius, autor pierwszej znanej książki kucharskiej starożytnego Rzymu o tytule: „De Re coquinaria libri Decem”,
czyli „O sztuce kulinarnej ksiąg dziesięć”, podaje pierwsze
przepisy z jej wykorzystaniem. Wieprzowina jest mięsem prostym w przyrządzaniu, mięsem dla każdego, niezależnie od
jego zdolności kulinarnych i zamożności. Nie wymaga dojrzewania i specjalnego przygotowania, obróbki technologicznej, dodatków zmiękczających. Wystarczy odrobina inwencji
i fantazji, by przygotować z niej danie, które zachwyci każde,
Przygotowanie: schab marynujemy w zalewie 3 dni. Mięso
rozcinamy wzdłuż kilkakrotnie tworząc płaski płat. Oprószamy posiekanym rozmarynem i rozkładamy plastry szynki jeden obok drugiego. Posypujemy parmezanem. Obwiązujemy
roladę sznurkiem i obsmażamy. Roladę wkładamy do rękawa
z gałązkami rozmarynu i pieczemy 1 godz. w temperaturze 180
st. C. Cebulę kroimy na ćwiartki, a fenkuł na kawałki. Posypujemy nasionami kopru włoskiego i skrapiamy oliwą. Pieczemy
30 min w piekarniku rozgrzanym do 180 st. C. w naczyniu żaroodpornym. Roladę po upieczeniu kroimy na plastry i układamy na rukoli. Polewamy sosem i podajemy z pieczoną cebulą
i fenkułem.
Leszek Wodnicki: uczestnik finałowej czternastki programu MasterChef (TVN). ,,Oddał fartucha” dopiero w 11. odcinku.
Gotowanie jest jego wielką pasją. Do tej pory przygotowywał potrawy tylko dla rodziny i znajomych, teraz prowadzi kulinarnego
bloga, kręci filmy z gotowania i pisze swoją pierwszą książkę kucharską. Spełnił swoje największe marzenie i otworzył w Szczecinie własne ,,Kulinarne Atelier”. Jest to nowoczesna szkoła gotowania połączona z degustacyjnym bistro.
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 08/2015
#42
Kulinaria
#
Podróż ze smakiem
Wybieramy ofertę biura podróży, bukujemy bilety, wsiadamy do samolotu i lecimy. Gdzie? Nieważne. Ważne, żeby na chwilę oderwać się od ziemi, zajrzeć za horyzont, wypełnić płuca nowym
powietrzem, otulić kubki smakowe egzotyczną przyjemnością. Później wrócimy, usiądziemy,
wspomnimy to, co nam zostało, czyli smak naszej podróży.
TEKST Agata Maksymiuk
wyśmienite drinki czy kucharza przygotowującego danie na
oczach gości restauracji. Niestety warunki domowe nigdy nie
pozwolą nam na dokładne odtworzenie tego, co widzieliśmy.
Tym bardziej, że lubujemy się nie tylko w klasycznych wycieczkach, ale i tych najodleglejszych, najbardziej egzotycznych.
Pierwszą radą na brak możliwości powtórzenia niecodziennego smaku są zakupy. Kupione za granicą produkty stają
się naszym kulinarnym trofeum. Wina, sery, słodycze, wędliny, owoce morza - zastępują klasyczne suweniry. Nasza
świadomość ewoluowała, chcemy przekraczać granice nie
tylko państw, ale również poznania. Kuchnia stała się wartością dodaną w trakcie wyjazdów. Czy umiemy wyobrazić
sobie wypad do Japonii bez sushi? Raczej nie. - Na rynku
jesteśmy już od 20 lat, a na wycieczki wysłaliśmy tysiące
klientów - opowiada kierowniczka biura Ltur. - Obserwujemy, jak zmieniają się gusta i potrzeby podróżujących. Dlatego w ofercie mamy niemal każdy rejon świata. Trudno nas
zaskoczyć. Chipsy z suszonej szarańczy kupione u tajlandzkich handlarzy, czy niepowtarzalna, meksykańska enchilada,
to tylko kilka ze smakowych ciekawostek, których próżno
szukać w Polsce.
Nieważne czy jedziemy na dzień czy na tydzień, czy wybraliśmy Szwajcarię, czy Wyspy Owcze. Gdziekolwiek się
udamy, pierwszym punktem naszej podróży jest posiłek.
Tak narodziła się moda na turystykę kulinarną. W wyścigu
na podbój naszego podniebienia w Europie prowadzą Włochy, w Azji nieodmiennie Japonia i Tajlandia, w Ameryce
Północnej oczywiście USA. Powstały nawet specjalne szlaki
kulinarne, które standardowe zwiedzanie zabytków zastąpiły lokalnymi przysmakami. - Piękne krajobrazy wydają się
już nie wystarczać naszym klientom - mówi z uśmiechem
Ewa Rokoszewska-Maj, kierownik biura podróży Ltur. - Z
wyjazdu ludzie pragną przywieźć zapach i smak. Naszymi
klientami jest wielu mistrzów kuchni. Inspiracji szukają poza
granicami kraju. Zresztą nie tylko oni. Często słyszę opowieści, jak ktoś próbował podpatrzeć barmana serwującego
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 08/2015
Co prawda skorpiony czy świerszcze podawane jak lody na
patyku, to wciąż rzadkość na naszych ulicach. Jednak dzięki
pasji i pomysłowości restauratorów, coraz więcej tajemniczych potraw pojawia się w zasięgu naszej ręki. Prócz niecodziennych dań, w restauracjach pojawiają się także kucharze z dalekich stron świata, by swoim talentem rozpieszczać
nasze podniebienie, oraz przedstawiać nam swoją historię i
kulturę.
Macie apetyt na podróż? Jeśli tak, zostawcie wszystko i biegniecie do biura Ltur. Na pewno znajdziecie tam odpowiednią
ofertę dla siebie, pracownicy zabukują dla was lot, wynajmą
hotel, zarezerwują samochód na miejscu. Jeśli jednak wakacyjne wyjazdy musicie odłożyć na później, polecamy udać
się kulinarnym szlakiem szczecińskich restauracji. Talent naszych kucharzy zrekompensuje każdy spóźniony urlop.
#44
Kulinaria
#
Dziki zachód od kuchni
Woła i Krowy
Soczysta wołowina, doskonała mieszanka przypraw, przyrumieniona bułka oprószona sezamem tak wygląda prawdziwy burger. Pierwszy kęs jest zawsze nieśmiały. Smak mięsa niepewnie muska
podniebienie, by za chwilę opętać je całym sobą. Jego krucha faktura rozpuszcza się w ustach i sprawia, że chcesz więcej, z każdym następnym kawałkiem. Zanim się obejrzysz, zatopisz się w smaku
najlepszej wołowiny. Ale nie wyjeżdżaj z miasta! Wystarczy, że zatrzymasz się u Woła i Krowy.
Przede wszystkim chodzi o zabawę. Jedzenie prawdziwych
burgerów stało się czymś więcej niż tylko posiłkiem. Stało
się kulturą. Najlepiej smakują wśród przyjaciół, wypiekane
na ogniu grilla. Przy dźwiękach subtelnej muzyki, rozkoszując się minimalizmem wnętrza Woła i Krowy, poczujemy
między połówkami bułki o wiele więcej niż mogliśmy się
spodziewać. Długa wykałaczka utrzyma wszystko w pionie,
a drewniana tacka zabezpieczy przez ewentualnym poślizgiem. Bułę trzeba chwycić mocno od tyłu, tak żeby nie zgubić jej wnętrza. Obowiązkowo trzeba się ubrudzić. Poczuć
jak dziecko i wyruszyć w podróż pełną kulinarnych doznań.
Nasz cel to dotrzeć na zachód, gdzie każdy prawdziwy wół i
każda prawdziwa krowa miały swój początek, czyli do Stanów. Historia zaczyna się od bułki. Musi być lekko słodka i
lekko maślana, gdyż jej smak łączy wszystkie elementy wysokiej konstrukcji burgera. Ciemne pieczywo, cokolwiek o
nim myślimy, musimy odstawić w niepamięć. Żaden wół i
żadna krowa nie lubią pokazywać się w jego towarzystwie.
To oczy jedzą pierwsze, dlatego istotny jest kolor. Subtelny
brąz obsypany złocistym ziarnem sezamu jaśnieje, zmierzając w dół ku swej podstawie. Do tego odrobina majonezu
i krzta musztardy dijon. Plaster pomidora, kilka liści sałaty
lodowej i wysublimowana mieszanka przypraw i dodatków
budują kolejne piętra smaków. Jednak dusza burgera mieści
się dopiero w wołowinie.
Cel naszej podróży to mięso. Polecamy średnio wysmażone
lub krwiste. Nie jedliście nigdy takiego? Tym bardziej warto
spróbować. Wół i Krowa dba o jakość wołowiny jak nikt inny.
Nie ma w niej ani jednej żyłki, ani jednej błony i nawet grama tłuszczu. Krowa do naszej buły musi być siekana, ewentualnie bardzo grubo mielona i smażona na ogniu. Później
czas na leżakowanie, mięso musi odpocząć przed posiłkiem.
Pamiętajmy! To nie fast food, tu wszystko przygotowywane
jest indywidualnie i ze świeżych produktów. Nie bez powodu
Wół i Krowa znaleźli się wśród 10 najlepszych burgerowni w
Polsce wg. miesięcznika Logo. Chwila cierpliwości i już jest.
Do tego grube frytki krojone z całych ziemniaków, ewentualnie słodkich batatów, podawane w zgrabnych doniczkach.
Każde miejsce buduje właściciel. Tutaj widać całe jego serce.
#45
Bywa kucharzem, kelnerem ale i klientem, dlatego doskonale zna nasze potrzeby i w oparciu o nie tworzy menu. Aura
przyjacielskiej atmosfery da się wyczuć tuż przekroczeniu
progu. Nie musimy zamawiać burgera, możemy wpaść na
kawę, lampkę wina, albo kawałek ciasta. Koniecznie zabierzmy ze sobą swojego psiaka, to miejsce przyjazne zwierzętom.
Nie ograniczajmy się w wyborach. W dobie wi-fi większość
z nas zapomniała jak wygląda klasyczna rozmowa, u Woła i
Krowy szybko to nadrobimy. Idealną okazją są wieczory z
muzyką na żywo, degustacja wina, październikowe urodziny
lokalu i każda kolejna akcja oprawiona klimatem domówki.
Wydaje mi się, że dotarliśmy do celu. Czujecie niepowtarzalny smak prawdziwej amerykańskiej przyjemności? Niezaprzeczalnie odwiedziny u Woła i Krowy, to podróż dla naszych kubków smakowych i to w doborowym towarzystwie.
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 08/2015
Kulinaria
#
Przystanek u pana
Giovanni Volple
Aksamitna konsystencja, naturalne składniki i wyrazisty smak zalewają podniebienie. Słodkie,
mrożone łakocie przynoszą ulgę w upalne dni. Promienie słońca opalają twarz i wystarczy zamknąć
oczy, by znaleźć się w upalnej Italii. Smak zrobi za nas resztę, poprowadzi przez zakamarki najpiękniejszych szlaków turystycznych Toskanii. Trzypokoleniowa tradycja lodów pana Giovanni Volpe
gwarantuje sukces podróży.
nii. Przez pół roku mistrz dopracowywał smaki, które roztopiłby serca Polaków, na miejscu, w Polsce. W końcu odniósł
sukces. Kto raz spróbuje jego gorzkiej czekolady, pistacji czy
solonego migdała, szybko nie przestanie o nich śnić.
Tak zaczyna się nasza podróż. W ojczyźnie wina i oliwek
lody są sposobem na relaks, prawdziwym stylem życia. Biorąc kolejny kęs, łatwo to zrozumiemy. Ich sekret opiera się
na braku kompromisu, jeżeli chodzi o jakość. Gęstą konsystencję lodów mlecznych zapewnia nam niepasteryzowana
śmietana i najwyższej klasy mleko. Za jakość sorbetów ręczą świeże owoce. Profesjonalna maszyna gładko łączy ze
sobą smaki, dlatego nie wyczujemy najdrobniejszej grudki
czy kryształku lodu. Nie ma żadnych sztucznych ulepszaczy,
sama natura.
Smak włoskich wakacji czeka przy ulicy Tkackiej, między
błękitem ścian gustownej lodziarni. Kupmy porcję, albo nawet dwie mrożonego przysmaku i rozsiądźmy się wygodnie
przy stoliku, wystawiając twarz w stronę słońca. Na początek
wyobraźmy sobie piękny dom w słynnej Toskanii, bo tam
wszystko się zaczęło. Dom należy do pewnego szczecinianina, który jeździ do niego odpoczywać od codzienności i
zgiełku. Jego sąsiad to nie byle kto, bo wytwórca lodów z
prawdziwą tradycją. Po długich rozmowach, wspólnie postanowili przywieźć do Polski pierwiastek włoskiego serca,
czyli to na czym pan Giovanni Volpe zna się najlepiej.
Oryginalne maszyny do produkcji lodów, znakomite składniki i w końcu tajemnicza receptura przyleciały prosto z Toska-
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 08/2015
Łopatka 60 gramów czystej przyjemności obali nasze przyzwyczajenie do nieporadnej gałki. Włosi ważą swój przysmak, dlatego i tu tak jest. Wiemy za co płacimy i ile dostajemy. Sorbety są lżejsze, dlatego objętościowo są większe,
natomiast czekolada jest spójniejsza i cięższa, przez co porcja wizualnie jest mniejsza, jednak odpowiednia gramatura
syci tak samo. Lody Giovanni Volpe nie zawierają glutenu, do każdego smaku jest też lista alergenów. Pomyślano
także o waflach bezglutenowych. Nie jesteśmy już skazani
na plastikowe kubeczki, w końcu mamy wybór. A jeśli łopatka lodów to dla nas za mało, warto pokusić się o deser.
Na płaskim talerzyku, w niecodziennej formie i toskańskim
stylu otrzymamy porcję przyjemności w 5 kombinacjach do
wyboru. Nasz typ, to wanilia z gorącymi malinami i gorzka
czekolada z wiśniami i adwokatem. Do tego świeżo parzona
italijska mieszanka najwyższej jakości ziaren kawy, wypełniająca powietrze przyjemnym aromatem. A jeśli wystarczająco zmrozimy nasze podniebienie, to przed powrotem do
rzeczywistości skosztujmy jeszcze bezglutenowego ciasta.
Gwarantuje, że nie raz wrócicie tu jesienią, żeby oddać się w
ręce smakowitej podróży.
Jeśli oczami wyobraźni odwiedziliście już Florencję, widzieliście katedrę w Sienie, i stoicie pod krzywą wierzą w Pizie,
to znak czas otworzyć oczy i wrócić na chwilę do domu.
#46
Kulinaria
#
Z wizytą w Tokyo
Zamknij oczy i skosztuj japońskiego arcydzieła, komponującego się w doskonałą całość na twoim talerzu. Pozwól myślom uciec w stronę dalekowschodniej krainy. Niech zapach kwitnących
kwiatów wiśni otuli twoje zmysły, a pierwszy kęs powoli rozpłynie się w ustach. Czujesz to? Właśnie tak smakuje serce Japonii. Właśnie tak poczujesz się w Tokyo Sushi’n’Grill.
Jeśli nadal wahasz się, czy kuchnia japońska leży na drodze
twojej kulinarnej wycieczki, odrzuć wszelkie wątpliwości.
To przystanek konieczny. Szacunek do jedzenia to pierwsze czego nauczymy się podczas ceremonii posiłku. Dania
serwowane przez Kurosaki -sana, Sushi Mastera restauracji
Tokyo Sushi’n’Grill są czymś więcej niż tylko jedzeniem.
Każdy składnik nim trafi na talerz musi przejść przez jego
ręce. Dzięki temu ziarenka ryżu, kawałki mięsa czy ryb stanowią spójną opowieść. Nie bez powodu, lokal został uznany
za jedną z najlepszych japońskich restauracji w Europie.
Stali bywalcy przyjeżdżają tu specjalnie z Berlina, a rodowici
Japończycy przychodzą poczuć smak dzieciństwa. Spotkamy
tu m.in. zawodników Pogoni Szczecin, Takafumi Akahoshi i
Takuya Murayama. Słyszeliśmy jak mówili, że nawet w ich
rodzinnych stronach trudno o tak pyszne dania.
Dokładnie wiemy, co jemy. Kucharz przyrządzi sushi na naszych oczach, w przypadku pytań chętnie udzieli odpowiedzi.
Pamiętajmy też, że Japonia to nie tylko sushi. Yakimono grill
oczaruje każdego kto poszukuje nowych doznań lub od ryby
woli mięso. Kaczka, wieprzowina, wołowina ewentualnie
kurczak do tego smażony ryż i zupa miso. Sposób jedzenia
nieco się różni, nie ma podziału na pierwsze i drugie danie.
Wszystko zjadamy pałeczkami. Nigdy ich nie używaliście?
To nic trudnego, szybko się nauczycie. Jeśli jednak czujecie
się skrępowani, kelner poda sztućce. Jedzenie musi być przygodą, a Tokyo Sushi’n’Grill na pewno nam ją zapewni.
Tradycyjna receptura i pasja Master Chefów skrywają tajemnicę doskonałego smaku. Żeby jeszcze bardziej spotęgować
waszą ciekawość zdradzimy, że ryby są zamawiane, aż z
Bremen, a rzadko spotykane na polskich talerzach wołowina
kobe oraz tuńczyk błękitnopłetwy, docierają prosto z Japonii. Nie, nie są mrożone. Dla Japończyków najważniejsza
jest świeżość produktów. Mieszkańcy kraju kwitnącej wiśni preferują produkty w momencie ich najwyższej jakości.
Podstawowa zasada kuchni dalekowschodniej koncentruje
się na naturalnym pochodzeniu produktu. Właśnie dlatego
japońskie smaki uznano za najzdrowsze na świecie. Kucharze Tokyo Sushi’n’Grill długo nie będą musieli was do tego
przekonywać.
#47
Widzę, że już się nie wahasz. Wsiadaj więc w samochód i
obierz kierunek na szczecińską starówkę. Lunch, obiad, kolacja, nie ważne który z tych posiłków wybierzesz. Każdy z
nich do doskonała okazja na między kontynentalną podróż
kulinarną. Stolik przy oknie, w głębi lokalu lub w słonecznym ogródku - kelner przygotuje wybrane miejsce. Team Tokyo Sushi’n’grill przybył do Szczecina z różnych stron świata i tylko czeka, by zaprezentować ci swoje umiejętności.
Lokal jest częścią sieci Exotic Restaurants. Sąsiaduje z smakami Tajlandii skrytymi w Buddha Thai & Fusion Restaurant. Jak widzisz nie musisz opuszczać miasta, by rozsmakować się w dalekowschodniej egzotyce. Tym czasem, weź do
ręki menu i wybierz swoje nowe ulubione danie. Smacznego!
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 08/2015
Kulinaria
#
Rejs smakami Orsoli
Belgijska czekolada, chrupiące precle i prawdziwy mrożony jogurt. Ile smaków, tyle krajów do
zwiedzenia. Samochodem, samolotem, statkiem, a może pieszo? Sami możemy wybrać sposób,
w jaki się do nich dostaniemy. Szczególnie polecamy ten ostatni, bez kolejek, korków i stresu, w
dodatku w marynistycznym klimacie. Wystarczy jedno popołudnie, jeden wieczór, by zanurzyć
się w każdym z przysmaków, przygotowanych przez Orsolę.
Już z daleka prowadzi nas zapach domowych wypieków i
wyjątkowej mieszanki łagodnie palonej kawy. Trudno zboczyć z kursu, trudno nie trafić. Białe drzwi tajemniczej kawiarni przy Placu Żołnierza Polskiego, otwierają się dla nas
na szerokość. Jeszcze tylko kilka schodków i zanurzymy się
w głębokim, miękkim fotelu. Wewnątrz otwarte przestrzenie
wypełnia subtelne światło, na ścianach kontrastuje biel z granatem, które delikatnie kołyszą nas w rytm morskich fal. W
końcu czeka nas podróż przez morza i oceany, na horyzoncie
której oczekuje mrożony jogurt, źródło witamin i aksamitnej
przyjemności.
Pierwszy przystanek naszej podróży to bawarskie precle,
czyli w drogę do Niemiec. Przekornie proponujemy trasę
przez Bałtyk. Na początek może te solone, same lub zapiekane z serem i szynką. Legenda głosi, że wymyślił je pewien
mnich w południowej Francji, kiedy piekł chleb. Zostało
mu trochę ciasta, więc postanowił zrobić z niego przekąskę
dla dzieci, które nauczyły się nowej litanii. Ciasto uformował na kształt rąk złożonych do modlitwy. Przysmak chętnie przygarnęli bawarscy podróżnicy, przyodziewając go w
najróżniejsze dodatki. Jeśli solony precel nie będzie dla nas
dość syty, to warto skosztować jeszcze tego w mlecznej czekoladzie. Ewentualnie pokusić się o kanapkę z pieczonym
łososiem lub winogronem, orzechami i camembertem. Wyśmienita mieszanka kawowa, stworzona specjalnie dla Orsoli, zrównoważy wszelkie wariacje smakowe.
Pora ruszać w dalszą drogę, tym razem do Belgii przez Morze Północne. Tam czeka na nas filiżanka gorącej, belgijskiej czekolady. W upalne dni możemy zastąpić ją pysznym
puddingiem czekoladowym. Do tego coś niespodziewanego
- owoce na patyku zanurzone w kakaowej słodyczy, z dodatkiem chilli lub w klasycznej mlecznej odsłonie. Truskawki,
banany, jabłka - wybór jest ogromny, a na sam widok ślinka
cieknie. Jeśli jednak zapragniemy czegoś spoza dostępnego
menu wystarczy powiedzieć, personel na pewno chętnie to
dla nas przygotuje. Pracownicy Orsoli są gotowi na każdą
ewentualność. Ich talent i zaangażowanie czuć w każdym kęsie domowych wypieków, które przygotowują samodzielnie.
Nie objadajmy się za bardzo, bo mrożony jogurt czeka na nas
dopiero za oceanem. To Ameryka Północna przypisuje sobie
autorstwo najzdrowszego ze wszystkich deserów. Ta bomba
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 08/2015
#48
witaminowa to popisowy numer Orsoli. Prawdziwy jogurt
naturalny, bogaty w kultury bakterii i urozmaicony owocami zawładnie naszym apetytem. Każdy deser to źródło witamin i minerałów tak potrzebnych dla naszego organizmu.
Kompozycję możemy dobrać sami. Pokruszone ciasteczka?
Mus truskawkowy? A może chrupiące musli? Nie możecie
się zdecydować? Zdajcie się na radę personelu, oni wiedzą co
jest najlepsze. Jeśli jednak zapragniecie deseru w klasycznej
wersji z lodami, żaden problem.
Każdy znajdzie tu coś dla siebie: wegetarianie, weganie,
amatorzy psich spacerów zwieńczonych posiedzeniem przy
kawie czy też rodzice ze swoimi pociechami. Dla tych ostatnich przygotowano nawet specjalną salę, a właściwie całe
piętro z kącikiem zabaw. Nad wszystkim czuwa nie tylko
zawsze uważna managerka, ale i święta Urszula, której imię
stało się inspiracją nazwy dla połączenia Coffee Haus i jogurterii. Czy pod taką opieką nasza podróż mogłaby minąć
jeszcze smaczniej?
Kulinaria
#
Dzika Gęś po polsku
Indyki, perliczki, kaczki i oczywiście gęsi. Barszcze, rosoły i żury. Do tego mięsa z grilla, ryby, lekkie sałatki i jeśli miejsca w żołądku zostanie, to może jeszcze cepeliny. Rezerwacja lotu na drugi
koniec świata wcale nie jest konieczna, by spróbować smaków niecodziennych, osobliwych i unikatowych. Cudze chwalicie swego nie znacie. Specjały kuchni polskiej rozpieszczą podniebienie.
Gwarantuje to wizyta w Dzikiej Gęsi.
kuchni Dzikiej Gęsi. - W naszym menu gości taka świnka.
Kto raz da się nakłonić na jej mięso, nie będzie chciał nic
innego. Wykwintny smak zawdzięczamy specjalnej hodowli.
Kuchnia polska stoi też zupami. Nie na świecie nie spotkamy
tylu rodzajów barszczów oraz wybornych kremów.
Dlatego zanim wyruszymy na podój tego co odległe, skupmy się na tym co nam bliskie. Wybierzmy stolik, rozsiądźmy
się wygodnie i oddajmy się w ręce, doskonalonego od ponad
30 lat talentu kulinarnego Andrzeja Szylara. W delikatnym
świetle lamp i cudownej scenerii, łączącej drewno z bielą,
zaopiekuje się nami profesjonalna obsługa. Piękne widoki są
wpisane w cenę posiłku, przeszklona kuchnia odsłoni przed
nami wszystkie sekrety. A teraz jedzmy, smakujmy i rozkoszujmy się.
Na początek żeberka, a może gicz jagnięca? Wybór nie łatwy.
Przyrządzenie mięsa trwa nawet osiem godzin. Tajemnica
kryje się w niskiej temperaturze pieczenia. Spokojnie, przy
stoliku nie będziemy czekać aż ośmiu godzin. Mięso przygotowywane jest nocą, tak, by od otwarcia drzwi kuchni słodki zapach wlał się w nasze płuca. Skoro jesteśmy w Dzikiej
Gęsi, to i gęsi na naszym stole zabraknąć nie może. Ptactwo
stanowi silny filar naszej smakowej wycieczki. Po pierwsze
tatar z gęsiny, później proponujemy gęsie pipki inaczej żołądki lub wątróbkę. Jeśli poczujemy ten smak to na pewno
zdecydujemy się na konfitowaną nóżkę - konfitowaną, czyli
długo duszoną w gęsim smalcu. Kruche i delikatne mięso to
efekt karmienia tego szlachetnego ptactwa owsem.
Odbywając podróż kulinarną po świecie, nie wypada pominąć kuchni własnej. Kłamią ci co twierdzą, że Pomorze Zachodnie nie ma swoich potraw. Przez lata mogliśmy zgubić
smaki wiodące, jednak to właśnie u nas przed wojną odbywały się słynne targi rybne. Do testowania smaku śledzia z
beczki, miasto wynajmowało nawet eksperta, odpowiedzialnego za degustację. Na polach pasły się gęsi, a w sadach rosły jabłka. To one były podstawą kuchni naszych dziadów i
pradziadów. W Grecji czy Egipcie nie zjemy żurku i kaczki
konfitowanej. Zjemy je tylko w Polsce i tym wygrywamy.
Na świecie nasze smaki są niepowtarzalne. - Świnia złotnicka, kto z nas miał okazję ją jeść? - pyta Andrzej Szylar, szef
#49
Jeśli od gęsi wolimy kaczkę, to warto oddać swoje kubki
smakowe tej przyrządzonej metodą sous vide w sosie porzeczkowym. Zarówno tą nowoczesną, jak i tradycyjną recepturę kaczki faszerowanej jabłkami z polskich sadów
opracował sam szef kuchni Andrzej Szylar. Norwegowie,
Niemcy, Włosi, Francuzi – trudno wymienić narodowość,
która nie doceniła kulinarnego kunsztu Dzikiej Gęsi. Mówi
się, że polska kuchnia to tłusta kuchnia. Wcale tak nie jest.
Wszystko można odchudzić, dostosować do indywidualnych
wymagań. Choć ostatnio uciekliśmy w stronę smaków śródziemnomorskich, nie ukryjemy ciekawskich spojrzeń w stronę tego, co nam najbliższe. A kiedy z talerza zniknie ostatni
cepelin i na własnej skórze dowiemy się w czym jesteśmy
lepsi od innych, możemy ruszyć w dalszą kulinarną podróż.
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 08/2015
Styl życia
#
Chwyć za ster i... leć!
Chodzenie z głową w chmurach zostaw marzycielom. Każdy z nas może zacząć
latać zupełnie poważnie. Gdzie? Oczywiście w Szczecinie!
TEKST Paulina Targaszewska / FOTO Sebastian Wołosz
- Najtrudniejsze na kursie przygotowującym do zdobycia licencji pilota samolotowego jest przełamać się i zapisać na
kurs – mówi z uśmiechem Jędrzej Kwiatkowski, właściciel
firmy Sky City. - Samo latanie jest szalenie łatwe. Zdecydowanie łatwiejsze od jazdy samochodem. Nie bez powodu
licencję pilota można robić od 16. roku życia. Kryterium
wiekowego w drugą stronę nie ma. Najstarszy pilot w Polsce
ma 94 lata!
Samolot staje się coraz bardziej popularnym środkiem transportu. Przede wszystkim pozwala w krótkim czasie dotrzeć
do celu oddalonego nawet o setki czy tysiące kilometrów. I
tak ze Szczecina samolotem turystycznym nad morze dotrzemy w blisko pół godziny, a podróż na Bornholm zajmie nam
nie więcej niż 1,5 godziny. O tym, że taka podróż jest dużo
przyjemniejsza i oferuje zapierające dech w piersiach widoki, nikogo przekonywać nie trzeba. Do tego nie ma żadnych
korków na drodze, znaków ograniczających prędkość czy
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 08/2015
fotoradarów. Niewiele osób jednak wciąż wie, że wreszcie
mogą samolotem sterować samodzielnie. Wcześniej muszą
jedynie zdobyć licencję pilota samolotowego. Od ponad roku
takie kursy przygotowujące przeprowadza się w Szczecinie.
- Chętnych jest bardzo wielu - mówi Jędrzej Kwiatkowski.
- Więcej jest oczywiście mężczyzn, ale kobiety są za to konkretniejsze. Jeśli przychodzą na kurs, to dlatego, że faktycznie chcą latać. Z panami bywa różnie - niektórzy chcą zostać
pilotami, ale są i tacy, którzy jedynie chcą móc się pochwalić
uczestnictwem w kursie.
Są trzy główne powody, dla których szczecinianie chcą nauczyć się latania samolotem. Jedni robią to z pasji i zamiłowania do lotnictwa, inni chcą w przyszłości stać się pilotami
zawodowymi, a pozostali to biznesmeni, którzy chcą szybko
przemieszczać się po Polsce i Europie. Kurs przygotowujący
do zdobycia licencji pilota przypomina kurs na prawo jazdy. Jest podzielony na dwie części: teoretyczną i praktycz-
#50
Są trzy główne powody, dla których szczecinianie chcą nauczyć się latania samolotem. Jedni robią to
z pasji i zamiłowania do lotnictwa, inni chcą w przyszłości stać się pilotami zawodowymi, a pozostali
to biznesmeni, którzy chcą szybko przemieszczać się po Polsce i Europie.
ną. - Na części teoretycznej uczymy takich przedmiotów jak
nawigacja, meteorologia, prawo lotnicze, procedury operacyjne, budowa samolotu, aerodynamika. Opanowanie zagadnień teoretycznych nie jest trudne, ale dla większości są
to nowe informacje - mówi Jędrzej. - Po zakończeniu kursu
teoretycznego, zdaje się wewnętrzny egzamin z teorii, a po
jego zaliczeniu rozpoczyna się kurs praktyczny, składający
się z 45 godzin lotu. Lekcje latania odbywają się w niewielkim, ważącym niecałe 800 kg samolocie turystycznym ze
zdwojonymi sterami. Jego maksymalna prędkość, to około
160 kilometrów na godzinę. - Już po pierwszej godzinie lotu
większość kursantów opanowuje podstawy sterowania, na
kolejnych szlifuje umiejętności, uczy się startowania, lądowania itd. - mówi Jędrzej. - Latanie jest naprawdę łatwe i co
najważniejsze dużo bezpieczniejsze niż jazda samochodem.
Zdecydowanie mniej osób ginie w katastrofach lotniczych
niż na drogach.
Kurs pilota możemy zrobić nawet w pół roku. Wszystko zależy jednak od tego, jak ustawimy sobie grafik lotów szkole-
niowych. Po wszystkim pozostaje tylko zdanie państwowego
egzaminu i… możemy latać! Licencja pilota upoważnia do
latania wszystkimi samolotami jednosilnikowymi ważącymi niespełna 6 ton. Samolotu później kupować nie musimy,
możemy go wypożyczać. Cały kurs kosztuje niecałe 27 tys.
zł (część teoretyczna i praktyczna). Jeżeli wcześniej chcemy sprawdzić, czy latanie na pewno jest dla nas, możemy
wykupić lot zapoznawczy (koszt to niecałe 400 zł), podczas
którego weźmiemy udział w mini-kursie pilotażu i będziemy
mieli okazję po raz pierwszy pod okiem instruktora sterować
samolotem. - Warto się uczyć latać w Szczecinie, bo choć
tereny są tu fantastyczne, nie są łatwe, a dzięki temu przyszli
piloci więcej się nauczą, lepiej opanują sztukę latania w różnych warunkach - mówi Jędrzej. - Zapewniam, że jeśli już
ktoś spróbuje, nie będzie chciał znów wracać do samochodu.
Ja w lataniu zakochałem się już jako nastolatek, a od 18 lat
szkolę pilotów. To jest moja największa pasja, uwielbiam to
robić i każdemu z całego serca polecam. Wzbijcie się w niebo, a nie będziecie chcieli wracać na ziemię.
#51
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 08/2015
Zdrowie
#
Idealny profil w zasięgu ręki
Doskonałe proporcje twarzy, harmonijne rysy, utrzymanie ciała w świetnej kondycji i zdrowiu
przez wiele lat, to w dzisiejszych czasach marzenie bardzo wielu osób. Postęp nauki pozwala na
coraz większą i skuteczniejszą ingerencję w to, co dała nam natura.
FOTO Archiwum Artplastica
Niezwykle prężny rozwój chirurgii plastycznej i medycyny
estetycznej na przestrzeni ostatnich lat, to odpowiedź na naturalną chęć każdego człowieka zbliżenia się do ideału. Czasem
wystarczy jedna, na pozór błaha zmiana, aby poczuć się pewniej we własnej skórze. Najistotniejszym czynnikiem, który
skłania pacjentów klinik chirurgii plastycznej do skorzystania
z usług lekarzy, są dręczące ich przez lata kompleksy, będące
niejednokrotnie blokadą w kontaktach towarzyskich i rozwoju
zawodowym. Psychologowie są zgodni co do niebagatelnego wpływu wyglądu fizycznego na postrzeganie danej osoby
przez otoczenie: ogromną rolę odgrywa tu podświadoma stereotypizacja na podstawie pewnych cech fizycznych, której
ulega – w mniejszym lub większym stopniu – każdy z nas.
Jedną z najczęściej wykonywanych operacji - zarówno w Polsce, jak i na świecie – jest operacja nosa. Zmiana jego kształtu potrafi wysubtelnić rysy twarzy, nadać jej szlachetności, a
nawet… odjąć nam lat. Zazwyczaj w parze z niekorzystnym
wyglądem idą problemy zdrowotne, więc nie jest to jedynie
zabieg estetyczny, ale również leczniczy.
Marzenia spełniają się w Szczecinie
W szczecińskiej klinice chirurgii plastycznej Artplastica operacje nosa od lat są - zaraz po powiększaniu piersi - najczęściej
wykonywanymi zabiegami chirurgicznymi. W celu przybliżenia większemu gronu osób przebiegu operacji, do współpracy
zaproszono Kingę, modelkę z Warszawy, pragnącą zmienić
kształt nosa. Kinga trafiła pod skrzydła doktora Arkadiusza
Kuny, chirurga z 19-letnim doświadczeniem, zdobywanym w
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 08/2015
#52
kraju i za granicą, a obecnie współpracującym ze szczecińską
kliniką. - Odkąd pamiętam nos był moim kompleksem. Będąc dzieckiem doznałam jego urazu i miałam wrażenie, że to
odbiło się nie tylko na moim zdrowiu, ale też na wyglądzie
mojego nosa. Kompleks w mojej głowie zrodził się w wieku nastoletnim. Czułam się źle we własnym ciele – opowiada
Kinga. - Zmianę postrzegania siebie i wyższą samoocenę spowodowało zatrudnienie w agencji modelingowej. Pracował
nade mną sztab stylistów, makijażystów i fryzjerów, a fotografowie raczyli miłym słowem. Dostałam dzięki temu skrzydeł
i powoli, z każdą kolejną sesją czy występem uświadamiałam
sobie, że wcale nie jestem taka brzydka, jak mi się pierwotnie wydawało. Do pełni szczęścia i akceptacji samej siebie
potrzebowałam już tylko korekty tego jednego mankamentu.
Chciałam lepiej wyglądać, lepiej się czuć, lepiej oddychać…
dla samej siebie – wspomina modelka.
Zdrowie przede wszystkim
Podczas gdy pacjentom klinik chirurgii plastycznej zależy
przede wszystkim na osiągnięciu wymarzonego wyglądu, lekarze skupiają się na równie istotnym, zdrowotnym aspekcie
operacji. - Głównym powodem, dla którego pacjenci poddają
się operacji, są względy estetyczne - mówi dr Arkadiusz Kuna.
- W parze z estetyką idą zazwyczaj problemy zdrowotne, powodujące stały dyskomfort i utrudniające normalne funkcjonowanie. Już na podstawie wywiadu i wstępnego badania
możemy określić, czy np. przegroda nosowa jest skrzywiona,
zwłaszcza, jeżeli pacjent sam zgłasza zaburzenia w oddychaniu po jednej ze stron. U około 20 procent pacjentów zdarza
się też, że stwierdzamy nawet istotne skrzywienia, mimo, że
pacjent nie zwraca na to uwagi. Operacje plastyczne dają możliwość skorygowania tych rzeczy w czasie jednego zabiegu
- zapewnia chirurg.
Tak też było w przypadku Kingi, której operacja polegała
m.in. na prostowaniu skrzywionej przegrody nosowej. 10 dni
po operacji Kingi nadeszła upragniona chwila zdjęcia opatrunku. - Nie mogłam doczekać się tego momentu. Czułam
się, jakbym miała jajko z niespodzianką, które chcę odpakować - mówi ze śmiechem. - Jestem zachwycona efektem zabiegu. Mój nos z profilu przed operacją i teraz? Niebo a ziemia! Polecam, bo widok w lustrze i uczucie po operacji jest
fenomenalne.
Zdrowie
#
Zabiegi Laserowe
W Spółdzielni MEDICUS wykonywane są operacje chirurgiczne, okulistyczne, urologiczne, ginekologiczne i laryngologiczne. Posiadamy blok operacyjny. Operujemy między
innymi: przepukliny pachwinowe i pępkowe, żylaki kończyn
dolnych. Wykonujemy korekcję powiek ze wskazań medycznych. Jako jedna z nielicznych placówek oferujemy badania
cystoskopowe pęcherza moczowego. Operacje i badania odbywają się w trybie chirurgii jednego dnia.
Pracownia laserowa Medicusa wyposażona jest w nowoczesne lasery. Posiadamy laser CO2 oraz wszechstronną platformę Fotona XP2 dysponującą laserami Er: YAG i Nd: YAG.
Dzięki takiej aparaturze wykonujemy szeroki zakres zabiegów
z zakresu chirurgii, dermatologii, ginekologii i laryngologii.
Lasery znajdują zastosowanie w usuwaniu zmian skórnych
takich jak włókniaki, brodawki i przebarwienia. Usuwamy zmiany naczyniowe takie jak teleangiektazje (pajączki),
punkty rubinowe. Leczymy grzybicę paznokci i skóry. Wykonujemy zabiegi fotoodmładzania ablacyjne oraz nieablacyjne
np. T3. W ginekologii lasery wykorzystujemy do zabiegów
odmładzania pochwy oraz w przypadkach nietrzymania moczu. W laryngologii laser znalazł zastosowanie w leczeniu
chrapania, bezdechu sennego oraz krwawień z nosa. To tylko nieliczne możliwości zastosowania laserów. Szczegółowe
informacje uzyskacie Państwo podczas konsultacji u naszych
specjalistów.
Spółdzielnia Pracy Lekarzy Specjalistów Medicus,
pl. Zwycięstwa 1, Szczecin
www.medicus.szczecin.pl
R E K L A M A
Zdrowie
#
# Porady specjalisty
Piękny biust
Harmonijna atmosfera, gustowne wyposażenie i stonowane kolory witają nas od progu.
W powietrzu unosi się zapach sztuki i już wiemy, że nie weszliśmy do zwykłego gabinetu chirurgii estetycznej. Atmosfera przesycona jest rodzinną życzliwością przy jednoczesnym zachowaniu
profesjonalizmu i pełnej dyskrecji. Medimel oferuje szeroki zakres usług dla pań. Dziś rozmawialiśmy o piersiach. Doktor Katarzyna Ostrowska – Clark, zdradziła nam jak za pomocą implantów
powiększyć biust, by stał się największym atrybutem kobiecego ciała.
Dlaczego pacjentki decydują się na zabieg
powiększenia piersi za pomocą implantów?
Wynika to z wewnętrznej potrzeby. Piersi
są olbrzymim atrybutem kobiecości, potrafią zupełnie odmienić nasze wnętrze. Obserwuję pacjentki,które przechodzą pełną
metamorfozę zmieniając się w przysłowiowego pięknego łabędzia. Zanim jednak się
zdecydujemy, ważne żeby swoją decyzję starannie przemyśleć. Zabieg powiększenia biustu robimy przede wszystkim dla siebie. To nie
może być impuls pod wpływem emocji lub cudza
zachcianka. Sama nigdy nie zachęcam, mogę jedynie podpowiedzieć, wskazać odpowiednią drogę. Czasem wręcz odradzam. W moim zawodzie trzeba być też trochę psychologiem.
Przychodzą panie w różnym wieku, najczęściej jest to przedział
25 – 45 lat. Nie ma jednak ograniczeń, mieliśmy pacjentkę, która ukończyła już 60 rok życia. Jej marzeniem był piękny biust.
Jak wygląda zabieg, czy możemy się do niego przygotowywać?
Po pierwsze należy wykonać USG lub mammografię jeśli jesteśmy po 40 roku życia. Do tego podstawowe badania krwi
takie jak: morfologia, jonogram, OB, glukoza, krzepliwość
krwi oraz badanie wirusologiczne. Najważniejsze, aby wykluczyć wszelkie zamiany nowotworowe. Jeśli wszystko jest
w porządku, możemy przystąpić do zabiegu. Pacjentka jest
uśpiona płytko i oddycha samodzielnie. Implant umieszczany
jest bezpośrednio pod mięśniem. Nadaje to naturalny kształt
piersi. Pozwala także na karmienie. W przypadku gdyby kilka
lat po zabiegu wykryto guzka, można go usunąć bez naruszania kształtu. Implanty w tej lokalizacji nie przemieszczają się
i mogą służyć długimi latami. Choć ich wymiana zalecana jest
po około 10 latach. Po zabiegu można wrócić do domu w ciągu
24 godzin. Dolegliwości pooperacyjne mogą się utrzymywać
od 3 do 5 dni. Nie polecam żadnych przyśpieszaczy gojenia,
jeśli pacjentka jest silna i zdrowa, organizm doskonale sobie ze
wszystkim poradzi.
A co z bólem?
Razem z moim zaprzyjaźnionym anestezjologiem dr Tomaszem Nikodemskim opracowaliśmy metodę, która sprawia, że pacjentki nie odczuwają tak silnych dolegliwości
bólowych, jak było to do tej pory. Za pomocą specjalistycznej metody blokujemy
nerwy w obrąbie klatki piersiowej. Leki
przeciwbólowe dostarczamy do organizmu
przez cewniki założone do opłucnej. Dzięki
temu ból tworzy się dużo wolniej i nie narasta
po wybudzeniu z narkozy. Przyspiesza to również
proces powrotu do pełnej sprawności, bo jeśli coś nas nie
boli to pewniej się poruszamy. Co za tym idzie, szybciej pracują
mięśnie, przechodząc sprawną rehabilitację. Nasze pacjentki już
dobę po zabiegu są samodzielne. Mogą umyć włosy, zaparzyć
herbatę czy ukroić kromkę chleba.
Jak wybrać, które implanty będą dla nas najlepsze?
Mamy implanty wielu firm. Jednak ja jestem absolutnie zachwycona tymi firmy Motiva. To zupełnie nowa technologia.
Po wszczepieniu dopasowują się do pozycji jaką kobieta przybiera, przez co wyglądają naturalnie. Są też bardzo miękkie.
Implanty Motiva składają się ze specjalistycznej powłoki zewnętrznej, wykonanej w nanotechnologii oraz żelu. Ponadto
mają zatopiony w żelu mikrotransponder, który pozwala na odczytanie unikalnej numeracji. Pacjentka może zgubić papierową dokumentację medyczną, wtedy wystarczy zbliżyć czytnik
w okolice klatki piersiowej i uzyskamy wszystkie dane. Jeżeli
chodzi o dobór rozmiaru, ustalamy to na indywidualnej konsultacji. Po uzyskaniu dokładnych wymiarów pacjentki, komputerowy program proponuje najlepszą dla jej figury wielkość
implantów. Biust średnio można powiększyć o dwa rozmiary.
Przed zabiegiem, pacjentka ma możliwość przymierzenia sizerów zewnętrznych, dzięki którym możemy zrobić symulację,
jak będziemy wyglądać po zabiegu. Powiększenie piersi to bardzo indywidualna sprawa, wymaga solidnego przemyślenia.
MEDIMEL ul. Nowowiejska 1E , 71-219 Szczecin – Bezrzecze
tel. +48 91 818 04 74, +48 500 355 884
e-mail: [email protected], www.chirurgia-szczecin.pl
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 08/2015
#54
Piwnica
pod Baranami
Grand
Press
Photo
Magazyn Press już po raz jedenasty
zorganizował Ogólnopolski Konkurs
Fotografii Prasowej Grand Press
Photo 2015. W tym roku gościem
specjalnym i przewodniczącym
jury był laureat World Press Photo,
nagrodzony Medalem Roberta Capy,
wielokrotny laureat Picture of The
Year – Christopher Morris. Główną
nagrodę Grand Press Photo 2015
otrzymał autor Zdjęcia Roku - Maciej
Moskwa (Testigo Documentary).
Fotografia przedstawia 12-letniego
Hasuna w obozie dla syryjskich
uchodźców w Suruc. Zdjęcie pochodzi
z fotoreportażu pokazującego skutki
ataku Państwa Islamskiego
na kurdyjskie miasto Kobane
w północnej Syrii. Co roku
nominowane i nagrodzone prace
prezentowane są podczas wystaw
Grand Press Photo w największych
miastach w Polsce.
11-27 sierpnia, Grand Press Photo,
Galeria Kaskada
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 08/2015
#56
Miłość, tkliwość i burzliwa
namiętność, śmiech i łzy w wielkim
koncercie z udziałem gwiazd Piwnicy
pod Baranami. Każdy koncert jest
wielkim wydarzeniem artystycznym.
Muzykę z wielkim powodzeniem
piszą sami „piwniczni” artyści: Piotr
„Kuba” Kubowicz, Dorota Ślęzak,
Agata Ślazyk. Występują nadal trzy
pokolenia „piwniczan” - są artyści
związani z Piwnicą od jej zarania:
Mieczysław Święcicki - Książę
Nastroju, Tadeusz Kwinta - wspaniały
aktor teatralny i filmowy, Miki
Obłoński, Czesław Wojtała; pokolenie
„średnie”: Tamara Kalinowska,
Ola Maurer, Piotr Kubowicz,
Rafał Jędrzejczyk, Ewa Wnuk-Krzyżanowska, Leszek Wójtowicz,
Michał Półtorak, Krzysztof Janicki,
Andrzej Talkowski, Jerzy Wysocki;
i ci najmłodsi: Dorota Ślęzak, Beata
Czernecka, Agata Ślazyk.
28 sierpnia, Duży Dziedziniec Zamku
Książąt Pomorskich, godz. 20, bilety 50 zł
„Zestawy III”
Książnica Pomorska zaprasza na
wystawę Fotoklubu Zamek „Zestawy
III”. Jest to zbiorowa wystawa ludzi
o odmiennych zainteresowaniach,
różnym doświadczeniu i różnych
osobowościach, którzy przygotowując
ekspozycję musieli samodzielnie
dokonać wyboru prac spośród wielu
innych wykonanych przez siebie.
Czy dokonali właściwego wyboru,
można się przekonać oglądając ich
zdjęcia. Fotoklub Zamek zrzesza
miłośników fotografii i diaporamy,
fotoamatorów i profesjonalistów.
Działa przy Zamku Książąt
Pomorskich w Szczecinie.
4 sierpnia, Sala Kolumnowa Książnicy
Pomorskiej, godz. 17, wstęp wolny.
Kultura
na Widoku
Pyromagic
Już po raz kolejny niebo nad Szczecinem rozbłyśnie milionami świateł.
Na Wałach Chrobrego, tuż po zachodzie słońca rozpoczną się niezwykłe
pokazy fajerwerków. O odpowiedni
klimat imprezy zadbają cztery specjalistyczne firmy znane na całym
świecie z zapierających dech pokazów
pirotechnicznych. Od 2008 roku
pokazy pirotechniczne przy Wałach
Chrobrego zaprezentowało już 18 firm
z 17 krajów. W tym roku będziemy
gościć firmy z Hiszpanii, Korei
Południowej i Luxemburga, a w roli
gospodarza wystąpi Surex - Firma
Rodzinna Ryszard Suzdalewicz.
7-8 sierpnia, Wały Chrobrego
Baltic
Neopolis
Festival
Szymanowski
w muzeum
Prezentację złożono z ponad trzydziestu plansz w taki sposób, by
można było prześledzić najważniejsze
fakty dotyczące życia i twórczości
kompozytora. Autorka wystawy,
Elżbieta Jasińska-Jędrosz, osiągnęła
niepowtarzalną aurę, poprzez wykorzystanie starych fotografii z albumu
rodzinnego Szymanowskich oraz
listów i dokumentów. Ekspozycję
uzupełniono w niewielkim stopniu
ilustracjami zaczerpniętymi z prywatnych kolekcji i innych źródeł. Wystawa w ramach Międzynarodowego
Festiwalu Muzycznego Sacrum Non
Profanum przygotowana została ze
zbiorów Archiwum Kompozytorów
Polskich Biblioteki Uniwersyteckiej
w Warszawie.
8 sierpnia, Zamek Książąt Pomorskich,
godz. 12, wstęp wolny
Baltic Neopolis Festival to cykl
letnich koncertów muzyki kameralnej, organizowanych przez
szczecińską Baltic Neopolis Orchestra w całym regionie zachodniopomorskim z udziałem międzynarodowych artystów. Wraz
z muzykami z całego świata,
Baltic Neopolis Orchestra zagra
m.in. w Szczecinie, Kołobrzegu,
Świnoujściu, Darłowie, Gryficach, Drawnie czy Świdwinie.
Koncertom towarzyszyć będą tacy
znakomici goście, jak bułgarski
geniusz skrzypiec Vasko Vassilev,
znakomity japoński pianista z gatunku Woogie Boogie Keito Saito
czy wybitny węgierski skrzypek
Sándor Jávorkai. Koncerty będą
miały lekką, wakacyjną formułę,
więc poza wysokimi walorami
artystycznymi, łatwo będzie można dostrzec także te rozrywkowe.
Na wszystkie koncerty jest wstęp
wolny.
9 sierpnia, godz. 17, Gryfice,
Ogród Japoński
21 sierpnia, godz. 18, Szczecin,
Ogród Różany
23 sierpnia, godz. 17, Drawno,
Drawieński Ośrodek Kultury
24 sierpnia, godz. 17, Świdwin,
Zamek w Świdwinie
#57
Kultura na Widoku to projekt, dający
dostęp do bogactwa zasobów legalnych źródeł kultury. Wiele filmów,
książek, gier, płyt z muzyką będzie dostępnych na specjalnych instalacjach
w publicznej przestrzeni Szczecina
do 3 września. Filmy, muzyka, książki,
gry i archiwalia – ponad 900 utworów
w cyfrowej wersji można znaleźć
na instalacjach Kultury na Widoku,
które od 27 maja podróżują po Polsce.
Ta multimedialna biblioteka odwiedzi
48 miejsc i 14 festiwali, podczas
których posiadacze smartfonów,
tabletów i użytkownicy Internetu
na terenie całego kraju będą mieli
szansę poznać bogactwo legalnych
źródeł w sieci oraz w prosty sposób
pobrać interesujące ich utwory. Od 17
sierpnia to multimedialne wydarzenie
dotrze do Szczecina i stanie w centrum
miasta, tuż obok fontanny na Jasnych
Błoniach.
17 sierpnia, Jasne Błonia
Eska Music
Awards 2015
ESKA Music Awards to nagrody
muzyczne, przyznawane corocznie
polskim artystom, którzy odnieśli
największe sukcesy i cieszyli się
największą popularnością wśród
słuchaczy Radia Eska, widzów Eska
Tv oraz użytkowników eska.pl
i eskago.pl. Muzyczne show pokaże
na żywo TVP 1, transmisję live będzie
też można usłyszeć w Radiu Eska,
a retransmisja zostanie wyemitowana
w Eska Tv. Oprócz gali rozdania
nagród, organizowany jest koncert
największych gwiazd polskiej
i zagranicznej sceny muzycznej.
29 sierpnia, Azoty Arena, godz. 20.30,
bilety 39 zł
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 08/2015
Rozmowa
#
#Co u Pani/Pana słychać?
Na urlopie myślę o Pogoni i wnukach
TEKST Bogna Skarul / FOTO Archiwum
- O ile? - Pewnie gdzieś o 50 procent. A te szacunki
powodują, że w mojej ocenie sens takiego działania nie jest zbyt wielki. Bo za takie pieniądze
spokojnie można byłoby wybudować nowy
stadion i to od podstaw.
- Co u Pana, Panie prezesie słychać? - Teraz jest
okres wakacji. Mam urlop.
- Ale przecież spotykamy się na terenie Pogoni. Tu spędza Pan urlop? - Bo to nie taki
normalny urlop, a raczej mniejsza aktywność
w pracy. Trochę też w domu siedzę. Przyjechały do mnie wnuki. Nareszcie mogę się
nimi zająć. Planuję też wyjechać nad morze.
- Właśnie rozpoczął się kolejny piłkarski sezon. Dla Pogoni zaczął się wspaniale. Wygrany
mecz z Lechem. Są apetyty na więcej? - Na więcej
zwycięstw ewidentnie tak. Pewnie trochę jakieś mity rozwieję, ale powiem, że my zawsze gramy o zwycięstwo. Tak jest w
końcu w sporcie. Przecież żadna drużyna nie wychodzi na boisko z planem, że przegra. Pogoń - jak pokazała - jest w stanie
wygrać nawet z teoretycznie silniejszym przeciwnikiem.
- Teoretycznie? - Tego dnia Pogoń była lepszą drużyną. Jak
będzie dalej - zobaczymy. Powtórka z Lechem będzie w Szczecinie. Mam nadzieję, że do tego czasu formy nie stracimy, będziemy tylko lepiej grać.
- Co ze stadionem? - Właśnie trwa remont w jednym z budynków. Próbujemy tworzyć tam namiastkę sektora VIP-owskiego, który trochę chociaż będzie podobny do tego, co się dzieje
na nowych polskich obiektach. Będzie tam strefa gold i strefa
silver. Chcemy w sposób szczególny wyróżniać naszych partnerów, którzy pomagają nam w Pogoni.
- A co z resztą? Pan chce by powstał nowy stadion, miasto
chce remontować stary. - Wszystko zależy z jakiego fotela się
na ten stadion patrzy. Jako szef klubu piłkarskiego, chciałbym
aby nie miało to znaczenia czy stadion będzie nowy, czy zmodernizowany. Powinien być dobrej jakości, bo to jest szalenie
potrzebne przede wszystkim kibicom, ale i drużynie. I tu nie
patrzę na koszty. Natomiast ten drugi fotel, fotel szefa firmy,
który robi wiele biznesowych projektów, podpowiada mi cały
czas, że modernizacja nie jest najlepszą decyzją.
- Dlaczego? - Bo modernizacja jest zawsze droższa od budowy
nowego obiektu. Ale OK, pogodziłem się z tą myślą. Chciałbym tylko, by ta modernizacja przebiegła jak najszybciej. Choć
trochę rozgoryczenia we mnie pozostaje.
- Dlaczego? - Bo różnię się z władzami miasta, co do oceny
kosztów tego projektu.
- Czyli? - Jestem pewien i jestem w stanie się o to założyć,
że koszty szacowane przez miasto przy tej modernizacji i podawane do publicznej wiadomości będą dużo, dużo wyższe.
- Doświadczenia innych miast są inne. Nie
tylko w Polsce, ale i na świecie jest wiele
obiektów sportowych, które zarastają teraz
trawą. Koszty ich funkcjonowania są duże
i miasta sobie z nimi nie radzą. - To nie jest
prawda. Stadiony w Europie się budują i to w niesamowitym tempie. Na przykład w Hiszpanii, Francji,
w Niemczech. My tu w Polsce nawet do pięt nie dorastamy
z jakością i wielkością tamtych obiektów. Oczywiście,
w Szczecinie nie potrzebujemy takiego dużego obiektu. Nie musimy mieć nawet stadionu o wielkości takiej, jak ten w Poznaniu, Gdańsku czy we Wrocławiu. My chcemy nowego stadionu
o wielkości 20 - 25 tysięcy osób. Chcemy stadionu przynajmniej takiego, jak w Białymstoku.
- Ile taki stadion kosztuje? - To jest rząd 200 - 220 mln zł.
To bardzo dużo pieniędzy. Mam świadomość, jak trudno podjąć decyzję o wydaniu takich pieniędzy, ale przecież nie było
też łatwo podejmować decyzji o budowie szczecińskiej filharmonii, hali Azoty Arena czy basenu. Teraz słyszymy o budowie
nowego aquaparku, który ma kosztować 200 mln zł.
- Mówił Pan, że spogląda na sprawę stadionu Pogoni, siedząc na różnych stołkach. Proszę usiąść na stołku prezydenta miasta. I co? - Wiem, że to bardzo trudna decyzja.
Sądzę jednak, że dla około 20.000 szczecinian, którzy chcieliby przychodzić na nowoczesny obiekt, nie powinno żałować
się pieniędzy. Stać nas na piękną filharmonię dla melomanów,
których jest w Szczecinie sporo (sam bywam z wielką przyjemnością gościem tego obiektu), ale nie tylu, ile kibiców - to
dlaczego nie stać nas na nowy stadion? Dzisiaj nowe stadiony
powstały w dużo mniejszych od Szczecina miastach. Ostatnie
przykłady, to Lublin czy Tychy. Koszt tych stadionów, na około
18.000 widzów, nie przekroczył 150 mln zł. My możemy marzyć tylko o takim obiekcie w Szczecinie.
- Panie prezesie, ale jest Pan na urlopie. - Wiem, ale trudno
mi zapomnieć, że jeśli nie zmienimy tego projektu, to wydamy
pieniądze szczecinian nie w najbardziej optymalny sposób.
- To może ja spytam o wnuki? - Jestem szczęśliwy, że do
mnie przyjechały. Mam trójkę wnuków: dwóch chłopców
i dziewczynkę. One mieszkają daleko - w Bielsku. Niestety,
nieczęsto się z nimi widuję.
Jarosław Mroczek jest szefem firmy EPA, która powstała w latach 80. ubiegłego wieku. EPA to firma działająca na rynku energetyki
odnawialnej i systemów nawigacyjnych. Od 2011 roku firma jest największym udziałowcem pierwszoligowego klubu piłkarskiego
Pogoń Szczecin, a Jarosław Mroczek został prezesem tej sportowej spółki. Ma trójkę wnuków.
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 08/2015
#58
R E K L A M A
Trendy towarzyskie
#
Agnieszka Kaczorowska.
Herbie Hancock rozdawał autografy swoim fanom.
Magdalena Różczka.
Adwokat Lew Michał Lizak z żoną.
Artyści przed ceremonią odsłonięcia dłoni.
Mikołaj Grabowski.
Dariusz Startek, organizator SMF.
Festiwal Gwiazd
W lipcu do Międzyzdrojów tradycyjnie zjechały gwiazdy
filmu, estrady i telewizji. Okazja była wyjątkowa,
ponieważ międzyzdrojski Festiwal Gwiazd obchodził
swój jubileusz – 20. edycję. Swoje odciski dłoni odsłonili:
Jacek Cygan, Alicja Węgorzewska, Mikołaj Grabowski
Piotr Gąsowski, Piotr Polk, Paweł Królikowski, Jakub
Wesołowski , Witold Pyrkosz, Magdalena Różczka
i Henryk Sawka. (red)
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 08/2015
#60
Herbie Hancock na finał SMF
Foto: Andrzej Szkocki
Foto: Sebastian Wołosz
Sędzia Grzegorz Jankowski z żoną Aliną.
Doskonały kompozytor, legenda jazzowej muzyki, Herbie
Hancock zagrał na dziedzińcu Zamku Książąt Pomorskich
podczas finałowego koncertu Szczecin Music Fest. W tym
roku gwiazdami SMF byli m.in. Selah Sue i Goran Bregovic. Koncert Hancocka przyciągnął tłumy szczecinian.
(jj) Foto: Andrzej Szkocki
Nowe Lody Marczak
Zdjęcia Tomasza Lazara
Podczas finisażu wystawy szczecińskiego fotografa
Tomasza Lazara „Dzieci Syberii”, autor opowiadał
o kulisach powstawania swoich zdjęć. Prace można było
oglądać na IV poziomie Filharmonii Szczecińskiej. (mk)
W lipcu przy ul. Rayskiego 25 nowy lokal otworzyła jedna
z bardziej ulubionych lodowych marek szczecinian – Lody
Marczak. Nowe miejsce jest dużo większe od pierwszej
lodziarni, można obejrzeć produkcję lodów i napić się
pysznej kawy. Lokal otwarty jest codziennie, podobnie jak
ten przy ul. Piłsudskiego. (jj)
R E K L A M A
#TU NAS ZNAJDZIESZ
KAWIARNIE
•Starbucks Coffee, Brama Portowa, CH Kaskada
•Columbus Coffee, „Galaxy” ,Wyzwolenia
18-20, „Turzyn”, Boh. Warszawy 42, „Oxygen”
Malczewskiego 26, „DriveUp!”, Struga 36,
„Piastów”, Piastów 5/1, „Nikola”,
Krzywoustego16, „Medyk”, Bandurskiego 98,
„Meeting Point”, Żołnierza Polskiego 20
•Coffee Heaven, CH Galaxy
•City Break, CH Galaxy
•Cafe Club, CH Galaxy
•So!Coffee, CH Outlet
•Fabryka, Deptak Bogusława 4/1
•Fanaberia, Bogusława 5
•Teatr Mały, Bogusława 6
•Czili kafe, Bogusława X 2/1
•Cafe Castellari, Jana Pawła II 43
•Public Cafe, Jana Pawła II 43
•Cinnamon Garden, Jana Pawła II, Tuwima
•CafeIn, Kaszubska 67
•Coffeefun, Łubinowa 75
•Cafe Popularna, Panieńska 20
•Coffee Point, Sikorskiego róg Pułaskiego
•Coffe Point, Staromiejska 11
•Public Cafe, Wielka Odrzańska 18
•Kawiarnia Koch, Wojska Polskiego
•Czekoladowa Cukiernia „SOWA”,
Wojska Polskiego 17
•Czarna Owca, Wojska Polskiego 29/9
•Dom Chleba, Niepodległości 2
•Cafe Hormon, Monte Cassino 6
•Corner Cafe, Tkacka 64d
Jazz Bar Spotkanie, Warowna 9,
Stargard Szczeciński
SALONY FRYZJERSKO KOSMETYCZNE i SPA
•Beverly Hills Akademia Urody, CH Auchan,
CH Galaxy, CH Kaskada
•Studio Urody Masumi, Bogusława 3
•Dr Irena Eris Kosmetyczny Instytut, Felczaka 20
•Imperium Wizażu Jagiellońska 7
•Modern Design Piotr Kmiecik, Jagiellońska 93/3
•ART MEDICAL CENTER, Langiewicza 28/U1
•Cosmedica, Leszczynowa (Rondo Zdroje)
•L’amour Institute, Łokietka 7
•Filozofia Piękna, Mała Odrzańska
•Salon fryzjerski YES, Małkowskiego 6
•Salon Fryzjerski Keune, Małopolska 60
•Studio Fryzjerskie Karolczyk, Monte Cassino 1/14
•Belle Femme, Monte Cassino 37a
•Cosmedica, Pocztowa 26
•Hair & tee, Potulicka 63/1
•Obssesion, Wielkopolska 22
•Dermedica, Wojska Polskiego 215
•Enklawa Day Spa, Wojska Polskiego 40/2
•Bailine, Żółkiewskiego 13
•Sam Sebastian Style, Pocztowa 7
•Studio Fryzjerskie VEGAS, Panieńska 46/6
•Atelier Jagiellońska 9, ul. Jagiellońska 9
•Fryzjerskie Atelier Katarzyny Klim,
Królowej Jadwigi 12/1
•Salon kosmetyczny Gaja, Wojska Polskiego 10
•Hotel SPA Akacjowy Dwór Trzebiatów 14
k/ Stargardu
•Salon Urody O.K. Leduchowskiego 19
•Gabinet Kosmetyczny Dorota Stołowicz,
ul. Mazurska 20
•Coco 33, Wojska Polskiego 10, U-2
RESTAURACJE
•Takumi Sushi Bar, CH Galaxy
•Sphinks, CH Kaskada
•Restauracja Szczecin, Felczaka 9
•Avanti, Jana Pawła II 43
•Restauracja Ładoga, Jana z Kolna
•Porto Grande, Jana z Kolna 7
•El Globo, Józefa Piłsudskiego 26
•Na Kuncu Korytarza, Korsarzy 34, Zamek
•Casa Del Toro, Nowy Rynek 2
•Planeta, Osiek 7
•Bombay, Partyzantów 1
•Sake Sushi, Piastów 1
•Z Drugiej Strony Lustra, Piłsudskiego 18
•Stara Piekarnia, Piłsudskiego 7
•Karczma Polska Pod Kogutem, Plac Lotników 3
•Trattoria Toscana, Plac Orła Białego 10
•Caffe Venezia, Plac Orła Białego 10
•Sushi Mado, Pocztowa 20
•Ricoria Ristorante, Powst. Wielkopolskich 20
•Chief, Rayskiego 16
•Buddha Thai and Fusion Restaurant, Rynek
Sienny 2
•Pomiędzy, Sienna 9
•Radecki & Family, Tkacka 12
•Columbus, Wały Chrobrego 1
•Chrobry, Wały Chrobrego 1 b
•Colorado Steakhouse, Wały Chrobrego 1a
•Bohema, Wojska Polskiego 67
•Willa Ogrody, Wielkopolska 19
•Atrium, Wojska Polskiego 75
•Willa West Ende, Wojska Polskiego 65
•Niebo Wine Bar, Cafe Rynek Sienny 3
•La Passion du Vin, Sienna 8
•Chałupa, Południowa 9
•Bachus, Sienna 6
•Dieta Bar, Willowa 8
•Sabat, Warowna 5, Stargard Szczeciński
•Hotel - Restauracja SPICHLERZ, Czarnieckiego 10,
Stargard Szczeciński
•Restauracja Dzika Gęś, Pl. Orła Białego 1
KLUBY SPORTOWE
I FITNESS
•Szczecińskie Centrum Tenisowe, Dąbska 11a
•Fit Town, Europejska 31
•North Gym Fitness Club, Galeria Północ, Policka 51
•RKF, Jagiellońska 67/68
•Marina Squash Fitness Club Karpia 15
•Lady Fitness&Wellness, Mazowiecka 13
•Fitness Club, Monte Casino 24
•Marina Club Dąbie, Yacht Klub Polska Szczecin
Przestrzenna 11
•Squash na Rampie, Jagiellońska 69
•Elite Sport Club, Spółdzielców 8k, Mierzyn
•Fitness Forma, Szafera 196 B
•Universum Fitness Club, Wojska Polskiego 39a
•Bene Sport Centrum, Modra 80
SKLEPY I SALONY
MODOWE
•Salon Mody Brancewicz, Jana Pawła II 48
•Atelier PASJA, Wojciecha 12
•BM, Wojska Polskiego 29
•MarcCain, Wojska Polskiego 43
•CH Galaxy, punkt informacyjny
•Natuzzi, Struga 25
•MOOI wnętrza, Wojska Polskiego 20
•B.E. Kleist Jubiler, Rayskiego 20/2
•Marczewski Showroom Niebuhrstrasse 11
Berlin Charlottenburg
•KAG Meble i Światło S.C., Struga 23
•Sklep Firmowy Zakładów Ceramiki
Bolesławiec, Krzywoustego 78
•Salony Terpiłowski, C.H.KASKADA (Niepodległości
36), C.H.AUCHAN (Ustowo 45) , C.H.STER (Ku Słońcu
67), C.H.GALAXY (Al. Wyzwolenia 18) , C.H.TURZYN
(Boh. Warszawy 42), Jagiellońska 16
•Organic Garden, Kaszubska 4
•Pracownia krawiecka Tango, Chopina 22
•Sklep EKOdeli, Piastów 73
•6 Win, Nowy Rynek 3
•Trend S.C. Długa 4B, Mierzyn
•Trussardi, Wojska Polskiego 29
•Renoskór, Kr.Jadwigi 1
•Moda Club, Wyzwolenia 1
•Ebras.pl, Boh. Getta Warszawskiego 8/9
•Geobike Mickiewicza 21
•Geobike, Boh. Warszawy 40, Galeria Nowy Turzyn
•Morze Wina, Zwycięstwa 121
•Max Mara , Bogusława X 43
GABINETY LEKARSKIE
I MEDYCYNY
ESTETYCZNEJ
•Estetic, Kopernika 6
•Fabryka Zdrowego Uśmiechu, Ostrawicka 18
•Klinika Stomatologii i Implantologii Płatek
Centrum, ul. Wyszyńskiego 14
•Klinika Kosmetologii i Medycyny Estetycznej
Płatek Centrum., ul. Duńska 26/1
•Dom Lekarski, Bohaterów Warszawy 42
(CH TURZYN), Rydla 37, Gombrowicza 23
•HAHS Klinika, Czwartaków 3
•HAHS Centrum, Felczaka 10
•Dentus, Felczaka 18a
•Ra-dent Gabinet Stomatologiczny,
Krzywoustego 19/5
•Hipokrates, Ku Słońcu 2/1
•Dentus, Mickiewicza 116/1
•Venus Centrum Urody, Mickiewicza 12
•Intermedica Centrum Okulistyki, Mickiewicza 140
•Medi Klinika, Mickiewicza 55
•Orto Perfekt, Ogińskiego 12
•Dental Implant Aesthetic Clinic, Panieńska 18
•Medicus, Plac Zwycięstwa 1
•Perładent - Gabinet Stomatologiczny,
Powstańców Wielkopolskich 4c
•Stomatologia Mierzyn, Welecka 38
•Stomatologia Kamienica 25, Wielkopolska 25/10
•VitroLive, Wojska Polskiego 103
•Medycyna Estetyczna Osadowska,
Wojska Polskiego 92
•Gabinet Orto-Magic, Zaciszna 22
•New 4You, Dorota Szwarc, Boh. Getta
Warszawskiego 19/2
•Laser Studio, Jagiellońska 85/1
•Studio masażu Lava, Tymiankowa 5b
•Szczecińska Klinika Dzienna, Ku Słońcu 56
•AMC Art Medical Center, Langiewicza 28/U1
•AestheticMed , Niedziałkowskiego 47
•Nowy Impladent, Stoisława 3/2
•Artplastica Klinika Chirurgii Plastycznej,
ul. Wojciechowskiego 7
•Lecznica Dentystyczna KULTYS,
ul. Bolesława Śmiałego 17
SALONY
SAMOCHODOWE
Citroen A. Drewnikowski, Andre Citroena 1,
Bohaterów Warszawy 19
•Peugeot Drewnikowski, Bagienna 36D, Rayskiego 2
•Auto-Gryf Fiat, Alfa Romeo Białowieska 2
•Polmozbyt Honda, Białowieska 2
•Polmozbyt Peugeot, Plac Orła Białego 10
•Polmozyt Seat, Mieszka I-go 63
•Rosiak i Syn Renault, Dacia.
ul. Bulwar Szczeciński 13
•Holda / Chysler Dodge i Jeep, Gdańska 7
•Łopiński Spółka Jawna ul. Madalińskiego 7
•Master Finanse/Master Auto, Golisza 6
•Lexus, Mieszka I 25
•Łopiński Spółka Jawna, Madalińskiego 7
•DDB Auto Bogacka Mercedes, Mieszka I 30
•Ford, Pomorska 115B
•Bemo Motors, Pomorska 115B
•Auto Bruno Volvo, Pomorska 115b
•Mercedes Mojsiuk, Pomorska 88
•Kozłowski Toyota, Struga 17
•Kozłowski Opel, Struga 31 B
•Krotoski-Cichy Skoda, VW, Audi, Struga 1A
•Polmotor Nissan, Struga 71
•Polmotor KIA, Wisławy Szymborskiej 8
•Subaru, Struga 78a
•Pehamot Skoda, Zielonogórska 32
•BMW i MINI Bońkowscy, Ustowo 55
•Camp&Trailer, ul. Bohaterów Warszawy 37F
•Polmotor Szczecin, Rondo Hakena, Ustowo 52
BIURA PODRÓŻY
•Neckerman, CH Galaxy , Wojska Polskiego 11
•LTUR, CH Galaxy
•TUI, CH Kaskada
•Interglobus Tour, Kolumba 1
•Itaka, Krzywoustego 7
•Odra Travel, Piłsudskiego 34
•Tropicana Travel, Plac Lotników 6/1
•Rainbow Tours, Wojska Polskiego 12
•Hepi Sport-turystyka, Mazowiecka 1
•Kawa i Podróże Lotos Travel –
Klub Podróżnika, Małopolska 4
BIURA NIERUCHOMOŚCI
I DEWELOPERZY
•Baszta Nieruchomości, Panieńska 47
•Horyzont, Krzywoustego 15
•Inwestor Nieruchomości, Krzywoustego11-13
•SCN, Piłsudskiego 1A
•Prestigo, Rayskiego 18
•Extra Invest, Wojska Polskiego 45
•Artbud, 5 lipca 19c
•MAK-DOM, Golisza 27
•Calbud, Kapitańska 2
•Neptun Developer, Ogińskiego 15
•Modehpolmo Sp z o.o. Rodakowskiego 1/5
•SGI Plac Hołdu Pruskiego 9
(centrum biurowe MARIS)
•VIP Nieruchomości ul. Bolesława Śmiałego 41/1
•Best Deweloper, ul. Sosnowa 6F
BAWIALNIE DLA DZIECI
•Kraina Zabaw, Iwaszkiewicza 103
•Tygrysek, Krakowska 38A
•Bajkowo, Nowowiejska 1D, Bezrzecze
•Party-Studio, Tkacka 19/22
•Kurnik Talentów, Wielkopolska 25/9
•Norbelino, Wojska Polskiego 20
KANCELARIE
ADWOKACKIE
I NOTARIALNE
•Lizak, Stankiewicz, Królikowski,
Boh Getta Warszawskiego 1/4
•Biel, Judek, Poczobut-Odlanicki
Sp.p, Energetyków 3/4
•Dariusz Babski, Jan, Deptak Bogusława 5/3
•Daleszyńska, Jana Pawła II 17
•Mazurkiewicz, Wesołowski, Klonowica 30/1
•Andrzej Zajda, Monika Zajda-Pawlik,
Monte Cassino 7/1
•Waldemar Juszczak, Niepodległości 17
•Mariusz Chmielewski, Odzieżowa 5
•Gozdek,Kowalski, Łysakowski, Panieńska 16
•Wódkiewicz, Sosnowski Stoisława 2
•Mikołaj Marecki , Św. Ducha 5a/12
•Licht Przeworska, Tuwima 27/1
•Zbigniew Barwina, Więckowskiego 7 / 14
•Marta Adamek-Donhöffner, Wojska Polskiego 197/1
•Agnieszka Aleksandruk-Dutkiewicz, Wyszyńskiego
14
•Jakub Gruca, Wyzwolenia 5
•Marcin Gruca, Wyzwolenia 5/1
•Kancelaria Adwokacka Łyczywek, Krzywoustego 3
•Kancelaria Notarialna Zuzanna Wilk,
ul. Tarczyńskiego 4/1
KULTURA
•Filharmonia w Szczecinie, Małopolska 48
•Opera na Zamku, Energetyków 40
•Teatr Współczesny, Wały Chrobrego 3
•Teatr Polski, Swarożyca 5
•Teatr Pleciuga, Plac Teatralny 1
•Cafe Pleciuga, Plac Teatralny 1
•Pionier 1909, Wojska Polskiego 2
•Galeria Kierat, Koński Kierat 14
•Galeria Kierat 2 , Małopolska 5
•Galeria Orient, Małopolska 5
•13 muz, Plac Żołnierza Polskiego 2
•Gmach Główny Muzeum Narodowego
w Szczecinie, Wały Chrobrego 3
•Muzeum Historii Szczecina, Oddział Muzeum
Narodowego w Szczecinie, Księcia Mściwoja II 8
•Muzeum Sztuki Współczesnej, Oddział Muzeum
Narodowego w Szczecinie, Staromłyńska 1
•Galeria Sztuki Dawnej Muzeum Narodowego w
Szczecinie, Staromłyńska 27
•Trafostacja Sztuki, Świętego Ducha 4
•Szczeciński Inkubator Kultury, Wojska Polskiego 90
•Open Gallery Monika Krupowicz, ul. Koński Kierat
17/1 (1 piętro)
INNE
•Urząd Miasta Szczecin, Armii Krajowej 1
•Urząd Marszałkowski Województwa
Zachodniopomorskiego, Korsarzy 34
•Zachodniopomorski Urząd Wojewódzki,
Wały Chrobrego 4
•Szczecińskie Centrum Przedsiębiorczości, Kolumba
86
•Północna Izba Gospodarcza, Wojska Polskiego 86
•Dragon Event , Twardowskiego 18
•PKP S.A.Oddział Gospodarowania
Nieruchomościami, 3 Maja 22 (I piętro)
•Euroafrica ul. Energetyków 3 / 4
•Polska Żegluga Morska POLSTEAM , Pl. Rodła 8
•Nordea, Malczewskiego 26, Oxygen
•Polska Fundacja Przedsiębiorczości
(sekretariat), Monte Casino 32
•TVP oddz. Szczecin, Niedziałkowskiego 24a
•Karcher Center Kerpol, Struga 31F
•Radio ESKA, Matki Teresy z Kalkuty 6
•Labirynt Laser Tag , Niepodległości 18-22
•Salon Meblowy Quatro J&K, Centrum Meblowe TOP
Schopping, ul. Hangarowa 13
•Kwiaciarnia Maria, ul. Traugutta 6
•Drzwi i podłogi VOX, ul. Cukrowa 12a
•Hotel Zamek Centrum, ul. Panieńska 15
•Litwiniuk Property - global real estate advisor,
Piastów Office Center, Al. Piastów 30

Podobne dokumenty