Konsument ciągle słabszy czy już silniejszy Sejm

Transkrypt

Konsument ciągle słabszy czy już silniejszy Sejm
Dziennik Gazeta Prawna, 7 stycznia 2014 nr 3 (3644)
gazetaprawna.pl
KOMENTARZE, WYWIADY
Konsument
ciągle słabszy
czy już silniejszy
Marcin Grabo
radca prawny, prowadzi
kancelarię prawną
specjalizującą się w prawie
internetu
Założenie, że konsument jest
słabszą stroną stosunku
prawnego, było podstawą
stworzenia szeroko
rozumianego prawa ochrony konsumentów. Prawo to
miało zapobiec asymetrii informacyjnej dotyczącej
właściwości produktu. Miało ono również chronić
konsumenta przed silniejszą pozycją przedsiębiorcy.
Zasada powyższa przyświeca do dziś ustawodawstwom
krajów rozwiniętych. Również w polskim porządku
prawnym, który coraz częściej implementuje normy
prawa unijnego, widoczny jest wyraźny przejaw
powyższej zasady. Należy jednak zastanowić się nad
aktualnością tego założenia. Refleksja ta wydaje się
zasadna w kontekście aktualnych relacji nawiązywanych
z pomocą nowych technologii, a w szczególności
internetu
Pomimo sytuacji trwającej od dłuższego czasu (por. np.
„Organizacja czuwa, sklep płaci” w DGP nr 3580 z 1
października 2013 r. czy „Koniec klauzulowego szantażu”
w DGP nr 3496 z 4 czerwca 2013 r.), przedsiębiorcy
prowadzący działalność gospodarczą przy wykorzystaniu
internetu wciąż otrzymują wezwania do zapłaty pod
rygorem wszczęcia postępowania sądowego dotyczącego
uznania zapisu stosowanego wzorca umownego za
klauzulę niedozwoloną. Wzywającym są najczęściej
organizacje konsumenckie, które żądają usunięcia
wątpliwej klauzuli z wzorca umownego oraz zapłaty
kwoty kilkuset złotych za każdą wskazaną klauzulę
abuzywną. Konsekwencją braku dokonania zapłaty jest
skierowanie pozwu do Sądu Ochrony Konkurencji i
Konsumenta w Warszawie (SOKiK). Faktem jest, że na
skutek tych działań świadomość prawna dotycząca praw
konsumentów znacznie wzrosła. Jednakże sposób
działania organizacji konsumenckich budzi liczne
wątpliwości. Należy apelować o zmianę obecnej sytuacji
w kierunku objęcia ochroną również przedsiębiorców
prowadzących działalność gospodarczą za
pośrednictwem internetu i wyeliminowanie możliwości
prowadzenia tysięcy postępowań sądowych, dotyczących
uznania za klauzulę niedozwoloną kolejnego zapisu
brzmiącego podobnie lub wręcz identycznie do już
wcześniej wpisanego do rejestru. Takie działanie nie
tylko nie odnosi pożądanego przez ustawodawcę
rezultatu, ale i znacznie obciąża wymiar sprawiedliwości.
Osiągnięcie tego celu zapewni wyłącznie zmiana
obowiązujących przepisów. Żadna gimnastyka
interpretacyjna, którą starają się stosować pełnomocnicy i
sąd, nie usunie wątpliwej praktyki organizacji
konsumenckich. Poruszaną problematykę warto
przypomnieć szczególnie w kontekście planowanych na
rok 2014 zmian w prawie ochrony konsumentów,
implementujących dyrektywę 2011/83/UE. Nowelizacja
może być pretekstem do zwrócenia uwagi na aktualność
cytowanej na wstępie zasady i do podjęcia refleksji nad
obecną sytuacją prawną przedsiębiorców. Rysuje się
zatem szansa na doprowadzenie do zrównoważenia
interesów obu stron i wyeliminowania istniejącej
patologii prawnej. Osobiście sugerowałbym
wprowadzenie procedury notice and takedown,
obowiązującej chociażby w polskiej ustawie z 18 lipca
2002 r. o świadczeniu usług drogą elektroniczną (Dz.U. z
2002 r. nr 144, poz. 1204 z późn. zm.). Procedura ta w
omawianej sytuacji mogłaby polegać na uzależnieniu
możliwości wszczęcia postępowania sądowego o uznanie
postanowienia wzorca umownego za niedozwolony od
obowiązku wcześniejszego wezwania do usunięcia
wątpliwego zapisu, który jest tożsamy lub znacząco
podobny do umieszczonego już w rejestrze klauzul
niedozwolonych. W wezwaniu organizacja konsumencka
wyznaczałaby do tego stosowny termin (np. 30 dni).
Dopiero po bezskutecznym jego upływie miałaby prawo
wszcząć postępowanie. Taka zmiana prawa znacznie
ograniczyłaby kierowanie pozwów do SOKiK oraz
umożliwiałaby równoczesną ochronę praw
konsumentów.
Redakcja merytoryczna:
Paweł Wrześniewski
FIRMA i PRAWO
Sejm pracuje, a rynek pożyczek
ciągle oczekuje regulacji
Rozmowa z Ewą Rakowską, radcą prawnym, partnerem w kancelarii Czublun Trębicki
Przygotowywane są właśnie
zmiany w prawie w zakresie
kontroli firm świadczących
usługi pożyczkowe. Czy po
licznych, ujawnionych przez
media nieprawidłowościach
nowe regulacje sprawią, że
rynek stanie się bezpieczniejszy, przedsiębiorcy bez obaw
będą mogli sięgać po tego
rodzaju instrumenty, a firmy
pożyczkowe - oferować tego
rodzaju produkty bez narażania się na sankcje?
Obecnie najdalej zaawansowane są prace nad nowelizacją ustawy z 21 lipca
2006 r. o nadzorze nad rynkiem finansowym (t.j. Dz.U. z
2012 r. poz. 1149), która
zwiększa w tym zakresie
kompetencje Komisji Nadzoru
Finansowego (KNF). Zmiany
sprowadzają się jednak do
doprecyzowania istniejących
już uprawnień KNF poprzez
dodanie
wyraźnego
uprawnienia do nieodpłatnego
publikowania ostrzeżeń i
komunikatów w publicznej
radiofonii i telewizji. Ma to na
celu
przede
wszystkim
zwiększenie
poziomu
świadomości konsumentów.
W celu wyeliminowania
rozbieżności w terminologii
oraz spełnienia wymogów
przepisów unijnych (dyrektywa 2008/48/WE) projekt zastępuje także pojęcie „ocena
ryzyka kredytowego” terminem „ocena zdolności kredytowej”.
W obecnym stanie prawnym
nie są to pojęcia tożsame?
Wbrew pozorom nie. Ocena
obejmuje badanie wpływu
operacji finansowej na cały
podmiot udzielający kredytu.
Badanie zdolności kredytowej
dotyczy natomiast kredytobiorcy i jego możliwości spłaty
kredytu. Po wejściu w życie
noweli firmy pożyczkowe
będą miały obowiązek przygotowania analizy operacji
pod kątem przede wszystkim
możliwości wywiązania się z
niej podmiotu zabiegającego o
finansowanie. Nowelizacja, w
wersji
dość
mocno
zmodyfikowanej wobec pierwotnego projektu, została
uchwalona przez Sejm, przyjęta przez Senat bez poprawek
i podpisana przez prezydenta.
Czy oznacza to, że de facto
nowe regulacje nie będą
istotne zarówno dla rynku, jak
i podmiotów korzystających z
tego rodzaju instrumentów?
Niezupełnie. W przygotowaniu są obecnie także projekty
nowelizacji ustaw przygotowane przez Ministerstwo Finansów oraz posłów jednego z
ugrupowań. Przewidują one
znacznie głębsze zmiany. W
obu projektach firmy pożyczające pieniądze za opłatą
byłyby poddane większemu
niż
obecnie
nadzorowi.
Projekt ministerstwa przewiduje, iż rozpoczęcie tego
rodzaju działalności wiązać by
się miało z wpisaniem, na
wzór instytucji bankowych, do
specjalnego rejestru. Projekty
wprowadzają również
maksymalną wysokość tzw.
opłat dodatkowych, czyli pobieranych od klientów, związanych z pożyczką, ale nie będących
oprocentowaniem,
należności
dodatkowych,
takich jak ubezpieczenie pożyczki, prowizje itp. Przedsiębiorstwa, które świadczyłyby
tego rodzaju usługi bez wymaganego prawem wpisu do
rejestru, musiałyby się liczyć z
dotkliwymi sankcjami. Projekt
ministerialny
przewiduje
również podniesienie maksymalnego wymiaru kary za
przestępstwo polegające na
prowadzeniu
działalności
bankowej bez zezwolenia
(pożyczaniu nie swoich, a cudzych pieniędzy) z trzech do
pięciu lat, a sankcja w postaci
grzywny zostałaby zwiększona podwójnie (z 5 mln zł
obecnie do maksymalnie 10
mln zł - przyp. red.). Projekt
znajduje się na etapie
uzgodnień
międzyresortowych, nie wiadomo więc na
przykład, jak ustalać kwotę
opłat dodatkowych. W ministerialnym projekcie znajduje
się tylko propozycja, że jej
wysokość nie mogłaby przekroczyć 30 proc. wartości pożyczki, ale czy kwota byłaby
liczona w skali roku, miesiąca
czy, co nieco absurdalne, ale
teoretycznie możliwe, tygodnia - na razie nie wiadomo.
Trzeci z obecnie przygotowywanych, poselski projekt
ustawy jest jeszcze bardziej
radykalny. Zakłada, że maksymalna wysokość opłat dodatkowych nie mogłaby przekroczyć 5 proc. To ukłon w stronę
konsumentów, ale wydaje się,
że chybiony. W dodatku bardzo niska, regulowana odgórnie wysokość opłat dodatkowych wyrządziłaby więcej
szkody rynkowi niż pożytku.
Jest jednak szansa, że w toku
dalszego
procedowa-nia
pomysły te ulegną modyfikacjom. Niewykluczone,
że w rezultacie oba projekty,
ministerialny i poselski, podczas prac w komisjach zostaną
połączone. Pewne jest, że
zmiany idą w stronę poddania
rynku firm pożyczkowych
większemu nadzorowi. To dobry kierunek.
EWA RAKOWSKA
radca prawny, partner w
kancelarii Czublun
Trębicki
Co zatem jest przeszkodą w
rozwoju rynku pożyczek?
Czy w związku z tym firmy i
przeciętni konsumenci
korzystający z tego rodzaju
usług finansowych mogą
liczyć na to, że będą one
tańsze i bardziej dostępne?
Szybka pożyczka ma swoją
specyfikę: generalnie jest
droższa niż kredyt bankowy,
ale łatwiej dostępna dla
podmiotów wymagających tej
formy finansowania. Wydaje
się to rozsądne. Proszę
zauważyć, że im mniejsza
kwota kredytu, tym ten kredyt
jest droższy. Nie jestem
przeciwniczką wprowadzenia
limitu kosztów, jednak zbyt
nisko ustanowiony poziom
opłat dodatkowych, który
przewiduje projekt poselski,
mógłby spowodować, że
mniejsze firmy, jak miało to
już miejsce w historii, zasiliłyby czarny rynek. Nielegalne
lub na granicy prawa usługi
finansowe byłyby wtedy droż-
sze, a kontrola nad ich zakresem, ceną i dostępnością jeszcze mniejsza. Poddanie
rynku nadzorowi jest kierunkiem pozytywnym, postulowanym zresztą od jakiegoś
czasu przez największe firmy
tej branży. Wprowadzenie
bardziej ścisłych regulacji jest
także w ich interesie. Miałoby
bowiem pozytywny wpływ na
wizerunek i reputację branży.
Zmiany idą
w stronę poddania
rynku firm
pożyczkowych
większemu
nadzorowi.
To dobry kierunek
Sporym
problemem
jest
struktura
i
sposób
proce-dowania
urzędów
wyznaczonych do nadzoru nad
rynkiem. Wiele krajowych,
wchodzących w życie regulacji to tłumaczenia, czasami
niezbyt precyzyjne, dyrektyw
unijnych. Chociaż problematyką finansową zajmuję się od
dawna, często sama nie wiem,
jak
je
właściwie
interpretować. Można je bowiem rozumieć wieloznacznie. Urzędy natomiast rzadko
wydają komentarze, które pomogłyby w interpretacji niejednoznacznych przepisów.
Pod tym względem bardziej
przyjazna wydaje się KNF. Natomiast UOKiK przygotowany
jest raczej do reagowania na
łamanie prawa i penalizację,
często poprzez bardzo wysokie i dotkliwe kary finansowe, ewentualnych uchybień.
Firmy pożyczkowe, ale też
banki i ubezpieczyciele skarżą
się, że bardzo trudno uzyskać
interpretację
na
etapie
wcześniejszym, gdy projektowane są jeszcze zasady
działania, poszczególne produkty finansowe, układane
wewnętrzne regulaminy, tabele oprocentowania, szacowana cena ryzyka itp. Zmiana
w tym zakresie z pewnością
bardzo ułatwiłaby funkcjonowanie rynkowi, zarówno w
segmencie firm pożyczkowych, jak i innych instytucji
finansowych.
Rozmawiała Maria Kamila Puch