dokument pdf

Transkrypt

dokument pdf
4
5
NASZ WOŹNY JEST ARTYSTĄ!
Do zakochania jeden krok…
Jakiś czas temu, w krótkiej rozmowie z panem Tomkiem Brodnickim, spytałam
o mały obraz wiszący na ścianie w pomieszczeniu, w którym na co dzień
przebywają panowie woźni. Ku mojemu zdziwieniu okazało się, że
namalował go nie kto inny jak drugi woźny- pan Ryszard Jura (60 l.).
Czy szkoła z tradycjami akceptuje związki uczniów? O tym problemie rozmawiałam z Karoliną Rybak i Markiem
Mazurkiem .
Wojciech
Kuznowicz ma
blisko do szkoły
Rozumiem więc, że robił pan raczej
dekoracje niż malował obrazy?
Obrazy malowałem dla relaksu i rozrywki. Dużo ludzi w Pleszewie miało
w domach moje prace.
To pan je sprzedawał?
Nie, raczej dawałem komuś w prezencie, na pamiątkę.
Jak widzę, lubił pan malować krajobrazy?
Tak, zgadza się, krajobrazy, żadnych
aktów nie robiłem. Przez rok jeździłem
na kurs plastyczny do Poznania, do
90 roku. Wszystkie ozdoby robiłem
ręcznie, zupełnie inaczej niż współcześni malarze..
Widać, jak bardzo pan to kochał
i jaką sprawiało to panu przyjemność. Nie tęskni pan za tą pracą?
Pewnie, że tęsknię. Nieraz tam jeszcze się pobawię i coś namaluję, ale
to sporadycznie, jak mi się przyśni.
Dlaczego więc dalej nie działał pan
w tym kierunku?
Wszystko skończyło się w 2000 roku.
Mam już swoje lata, ręce się trzęsą,
oczy nie te.
Jak się stało, że jest pan naszym panem woźnym i naprawia pan windę,
którą tak często psujemy, zamiast
realizować swoje marzenia?
Do tego liceum nie byłem przyjęty jako
woźny, tylko jako malarz i konserwator.
W sześć lat pomalowałem całą tę szkołę. Ale tak wyszło, że trzeba było zrobić
parę innych rzeczy i jestem woźnym.
Jak pan sądzi, po kim ma pan takie
zdolności?
Tego to ja nie wiem. Ojca co prawda
miałem malarza...
A rodzeństwo?
Mam dwóch braci. Jeden był malarzem, ale nie miał do tego smykałki,
drugi był elektrykiem.
A pańskie dzieci?
Mam 5 córek. Też ładnie malują, ale
nie realizują się w tym kierunku.
A co pana inspiruje? Maluje pan
z pamięci, czy patrząc na obiekt?
A gdzie tam. Tylko z pamięci. Używam
czystej fantazji. Rzadko bywało ,że
zerkałem na jakiś obrazek z książki
przyrodniczej.
A co mi pan powie o akordeonie,
bo wiem, że pan grał?
Akordeon to była tylko przygoda. Udało
mi się zwyciężyć w szkole podstawowej konkurs, wygrałem akordeon,
który zabrała szkoła. Grałem tylko dla
własnej przyjemności.
Skoro ma pan tyle zdolności, to
może jeszcze pisze pan wiersze?
Oj nie nie...Broń Boże. Tyle mi starczy.
Z Ryszardem Jurą rozmawiała:
Anielka Nowak
Wczesne wstawanie
to udręka!!!
Problem z poranną pobudką ma
prawie każdy, ale nie każdy jest
szczęściarzem, który mieszka
naprzeciwko szkoły. „Zazwyczaj
budzik mam ustawiony na 7:20,
ale wiadomo, że rano budzenie
jest ciężkie, więc wstaję około
o 7:40” – mówi Wojtek.
G
dy wcześnie rano słyszymy dźwięk budzika,
który prześladuje nas
każdego dnia, na pewno jest tak, że szybko
go wyłączamy i próbujemy się nacieszyć krótką drzemką.
Aby sprawdzić, czy uczniowie naszego liceum mają kłopot z poranną pobudką, przeprowadziłam sondę. Na
pięćdziesięcioro ankietowanych tylko
sześcioro stwierdziło, że nie ma problemów z wczesnym wstawaniem. Taki
absolwentką pleszewskiego LO,
obecnie mamą jednej z uczennic,
dowiedziałam się, że profesorowie
nie zawsze tolerowali zakochanych.
W jakich okolicznościach się poznaliście?
Karolina Rybak: Początkowo znaliśmy się „z widzenia”, jednak
oficjalnie poznaliśmy się dopiero na wycieczce szkolnej we
Wrocławiu.
Jak długo już ze sobą jesteście?
Karolina Rybak: W tym miesiącu będziemy świętować pierwszą
rocznicę.
Jesteście o siebie w jakiś sposób zazdrośni ? Jeżeli tak, to
o co najczęściej?
Karolina Rybak: Czasami urządzamy sobie sceny zazdrości, ale
jest to tylko chwilowe. Ufamy sobie nawzajem i nie słuchamy plotek.
Czy duża ilość nauki wpływa na to, że nie jesteście w stanie
poświęcić sobie wystarczająco dużo czasu?
Marek Mazurek: Różnie to bywa, ale nauka jest sporym ograniczeniem dla każdego z nas. Jednak nigdy nie mieliśmy problemu,
żeby spotkać się w weekend. Każdego dnia widzimy się w szkole,
to jest również duży plus.
Przerwy szkolne wolicie spędzać razem czy też ze znajomymi z klasy?
Marek Mazurek: Widujemy się w szkole, lecz nie co przerwę, bo
wydaje się to nam przesadne.
Ja i Kala mamy przecież swoich znajomych, o których nie
da się zapominać. Każdego
dnia spotykamy się rano
w szatni, ale nie jest to jakieś
szczególne dla nas miejsce.
Oczywiście widujemy się na
,,dwudziestce”, no chyba,
że spisuję jakieś zadanie, to
wtedy godzinę później.
wynik ankiety dla wielu z nas nie
jest zaskakujący. Dwie osoby wstają
około godziny piątej, dwadzieścia
trzy - około szóstej, a dwadzieścia
pięć - po siódmej.
Wśród tych ostatnich jest Wojtek,
który mieszka naprzeciwko szkoły.
- Zazwyczaj budzik mam ustawiony na
7:20, ale wiadomo, że rano budzenie
jest ciężkie, więc wstaje około o 7:40.
Prawie zawsze wychodzę do szkoły
,,równo z dzwonkiem”– mówi Wojtek. Czy ma nieprzyjemności dlatego,
że się spóźnia? - Nie, na szczęście nauczyciele są wyrozumiali, w dodatku
na pierwszej lekcji e- dziennik otwiera
się dość długo, więc raczej przychodzę przed sprawdzeniem obecności,
dzięki czemu nie mam żadnych problemów- zapewnia. Wojtek nie jest
jednak zawsze zadowolony z tego,
że mieszka blisko liceum. – Jedynym
minusem jest to, że codziennie widzę
moją szkołę w wakacje, które raczej
powinny być odpoczynkiem od niej
– stwierdza.
Dla tych, którzy muszą wcześnie wstać, przygotowałam porady.
Jak sobie radzić, by wstawanie nie
stwarzało nam żadnego problemu
i byśmy byli w szkole na czas? To
bardzo proste!
Nie zastanawiajcie się, czy warto
wstawać, gdy czeka was jakaś klasówka. Nie pozwólcie by, wasz dialog wewnętrzny zakłócał normalne
funkcjonowanie. Najlepiej jeśli nie
będziecie się zastanawiać nad wstawaniem, lecz jak najszybciej to wykonacie.
- Wszystko zależało od nauczyciela.
Niektórzy byli bardziej wyrozumiali,
przed niektórymi wiadomo było, że
nie można afiszować się ze swymi
uczuciami – mówi pani Renata. Teraz
każdy oficjalnie szczyci się, że nie jest
sam. Uwidacznia to przez zmianę statusu na portalach społecznościowych
np. na Facebooku, zaznaczając kategorię ,,w związku”. Na korytarzach
i półpiętrach widzi się pary, które się
całują czy też przytulają. Czasami
jest to krępujące dla innych uczniów.
Dawniej był to widok raczej rzadki.
Młodzież spotykała się po lekcjach,
a w szkole tylko tak oficjalnie. Je-
dynie co odważniejsi pokazywali
na forum szkoły, że nie przejmują
się opiniami innych - Najczęściej
na wąskich schodach na przejściu
przy parapecie. Pary nie afiszowały
się. Jeśli się już całowały, to w takim
miejscu, że nie rzucało sie to w oczy
– wyznaje pani Renata. W tamtych
czasach zakochanych było niewielu
- Przynajmniej nie było ich widać.
Pamiętam tylko jedną parę, o której wszyscy wiedzieli, że są razem,
a tak jako tako ich związków nie było
– wspomina. Obecnie w szkole miłość
kwitnie i nie zanosi się na zmiany.
Iza Driamel
Czy miłość licealna jest w stanie
zaowocować małżeństwem w przyszłości?
W sondażu wzięło udział 50 uczniów pleszewskiego LO. Zadnia były
podzielone, jednak ostatecznie przeważyły odpowiedzi na TAK.
Oto wyniki:
Młodzież pleszewskiego
LO, jak wynika
z sondy, z dużym
optymizmem podchodzi
do licealnej miłości,
która, jak twierdzą,
może przerodzić
się w przyszłości
w małżeństwo.
NIE
14%
TAK
86%
Budzik, który musicie wyłączyć
rano, odstawcie z dala od miejsca
spania, byście musieli wstać, gdy
zadzwoni. To najlepsza metoda na
wykurzenie nas z pościeli. Jeśli będziecie zmęczeni, to weźcie głęboki
oddech i przemyjcie twarz wodą.
Kolejną metodą na szybsze wstawanie jest wczesne pójście spać. Jeśli
Czy masz problem
z wczesnym wstawaniem?
NIE
12%
TAK
88%
jednak nie możecie zasnąć, otwórzcie
okno w pokoju, by go wywietrzyć lub
zacznijcie czytać nudną książkę. To
na pewno ułatwi wam sprawę.
Niestety, wielu z nas doświadczyło tego problemu. Mam jednak
nadzieję, że tych kilka prostych rad
pomoże wam go rozwiązać.
Monika Buchwald
O której mniej więcej godzinie
wstajesz?
Liczba uczniów
Niedawno dowiedziałam się, że ma
pan pewien ukryty talent. Proszę
nam o tym opowiedzieć.
Zacząłem malować dokładnie w 1969
roku. Skończyłem szkołę zawodową,
a potem kształciłem się na malarza.
Pamiętam, moim nauczycielem był
mistrz malarski Ludwik Taterka z Koźmina. Twardy chłop był, oj nie było
żartów, ale wiele mnie nauczył. Potem
prowadziłem liternictwo w Spółdzielni
Wielobranżowej w roli dekoratora. Wykonywałem napisy w sklepach w całym Pleszewie, ba, w całym powiecie.
Współpracowałem też z telewizją w latach 73-76, jak odbywały się tzw. Banki
Miast, w Pleszewie, we Wrześni. Byłem na finałach w Końskim. Krążyłem
po całej Polsce. Dekoracje, które oglądano w telewizji, to była moja robota...
I tak przez 4 lata zajmowałem się tylko
liternictwem i dekoratorstwem. Mam
też uprawnienia pedagogiczne, uczyłem zawodu malarskiego. Wyuczyłem
43 uczniów. Mam dyplom mistrzowski,
malarsko-tapeciarski i literniczy. To
chyba wszystko...
A kiedy odkrył pan w sobie takie
zdolności?
W sumie już od małego. Jak byłem
dzieckiem i bracia mnie prosili, to
brałem kredki, zeszyt rysunkowy i rysowałem im samochody i inne takie
zabawki. Z rysunkiem w każdym razie
nigdy nie miałem problemu. Zawsze
miałem piątki.
Dawniej nauczyciele bardziej
rygorystycznie patrzyli na młodzież,
która w szkole okazywała sobie uczucia. W rozmowie z panią Renatą,
23
25
2
ok. 5.00 ok. 6.00 ok. 7.00