Nowa podkomisja miażdży oficjalną wersję katastrofy
Transkrypt
Nowa podkomisja miażdży oficjalną wersję katastrofy
Nowa podkomisja miażdży oficjalną wersję katastrofy Wystarczyło kilka miesięcy prac nowej podkomisji smoleńskiej, by obnażyć ocierające się o zdradę zaniedbania poprzednich władz oraz dotrzeć do nowych faktów, które podważają oficjalną wersję katastrofy Najważniejsze ustalenia ekspertów nowej podkomisji 1. Manipulacje przy zapisach rejestratorów lotu Z polskiej „czarnej skrzynki” wycięte zostały prawie 3 sekundy, a z rosyjskiej około 5 sekund. 2. Badanie katastrofy miało być prowadzone zgodnie z wersją Kremla „Albo zadbamy o jednolity przekaz, który nie sprzyja budowaniu mitów i podejrzeń, albo sami sobie ukręcimy bicz na własne plecy” – mówił Miller. 3. W kokpicie nie było gen. Błasika Eksperci identyfikujący głosy na nagraniach z kabiny pilotów ponad wszelką wątpliwość stwierdzili, że nie było tam gen. Andrzeja Błasika. 4. Fragmenty wraku były przemieszczane Lewy statecznik samolotu Tu-154 przemieszczono o 50 m w kierunku centrum miejsca katastrofy. W raporcie MAK pozycję tego elementu określono nie według pierwotnego położenia, lecz według miejsca, w którym znalazł się... już po przeniesieniu. Analiza porównawcza fotografii satelitarnych z 11, 12 i 14 kwietnia 2010 r. dowodzi, iż poza statecznikiem miejsce położenia zmieniło przynajmniej siedem innych fragmentów samolotu. Szczątki samolotu znaleziono już 60 m przed tzw. pancerną brzozą. Według ekspertów to dowód na rozpad maszyny w powietrzu. 5. Samolot był niesprawny Z analizy zapisu rejestratorów lotu wynika jednoznacznie, że kilkadziesiąt sekund przed tragicznym końcem lotu odnotowano sygnał niesprawności pierwszego silnika, niesprawność pierwszego generatora, niesprawność obu wysokościomierzy radiowych i pierwszego układu hydraulicznego. 6. Badanie katastrofy przez Polaków było fikcją Z notatki służbowej Stanisława Żurkowskiego z sierpnia 2010 r. wynika, że eksperci przebywający w Rosji, mieli zbadać wrak i zebrać wszystkie możliwe informacje mogące być przydatne w polskim badaniu katastrofy. Z dokumentu jasno wynika, że w ogóle nie zbadali oni jednak wraku Tu-154, nie skontaktowali się ani z rosyjskim producentem samolotu, ani z zakładem, w którym remontowano tupolewa. Pismo, o którym musiał wiedzieć Donald Tusk, przez pięć lat było ukrywane przez poprzednie władze. 7. Polscy eksperci rządowi pracowali pod dyktando Rosjan Polakom już w pierwszych dniach po tragedii uniemożliwiono badanie wraku i czarnych skrzynek. „Praca przedstawicieli polskiej grupy roboczej ogranicza się do zbierania materiałów udostępnianych przez stronę rosyjską”. (...) Przed wejściem na teren obiektu zabroniono wykonywać zdjęcia oraz nagrywać prowadzone rozmowy na dyktafon. W związku z tym zbieranie informacji ograniczyło się do rozmowy z dowódcą obiektu oraz oględzin zewnętrznych radiolatarni”.(fragmenty notatek płk. M.Grochowskiego dla MON z 12, 13, 14 i 15.04/10) 8. Eksperyment prof. Biniendy Eksperyment badania w tunelu aerodynamicznym, mające pomóc w ustaleniu przebiegu katastrofy smoleńskiej został przerwany, gdyż „hangar, który mógł pomieścić taki model, nagle uległ awarii i nie wiemy, kiedy uda się przeprowadzić badanie”. Oprac. ZSt na podstawie tekstu Grzegorza Wierzchołowskigo „Smoleńskie kłamstwo obnażone” Źródło: Gazeta Polska Nr 38 z 21 września 2016 http://www.gazetapolska.pl/35147-smolenskie-klamstwo-obnazone