Czas wojny We wspomnieniach Pana Romana Wenglorza
Transkrypt
Czas wojny We wspomnieniach Pana Romana Wenglorza
GIMZETKA nr 7 2013/14 s.7 Czas wojny We wspomnieniach Pana Romana Wenglorza Niedawno rozmawiałyśmy z absolwentem naszej szkoły Panem Romanem Wenglorzem. Zaczął on naukę w 1937 roku. Zaledwie po dwóch latach wybuchła II wojna światowa. I cała klasa Pana Romana obowiązkowo kontynuowała naukę w niemieckiej szkole. Życia w tych czasach nie można było nazwać lekkim. W naszym rejonie wojna nie była tak bardzo odczuwalna, jednak były zniszczenia, zwłaszcza pod koniec wojny. W naszych czasach jest dużo przedmiotów, na które narzekacie. A co byście powiedzieli, gdybyście musieli uczyć się całego życiorysu Adolfa Hitlera na pamięć?! Był to osobny i obowiązkowy przedmiot, na który zwracano większą uwagę niż np. na matematykę. Językiem obowiązującym w szkole był język niemiecki. Jednak byli nauczyciele, którzy na korzyść uczniów odbiegali od tej zasady. Często wynikały z tego problemy, bo niemiecki kierownik szkoły Bohn miał swoich szpicli, którzy mu o tym donosili. Dziś grono pedagogiczne liczy ok. 30 nauczycieli. Dawniej było ich ok. 8 i każdy uczył po kilka przedmiotów. Warto też wspomnieć o tym, że jedna z nauczycielek - Pani Golikowa -zginęła w obozie koncentracyjnym. Miałyśmy okazję widzieć też stare świadectwo, które nie różniło się tak bardzo od dzisiejszego, znajdował się na nim spis przedmiotów i oceny. Teraz uczniów każe się uwagami wpisanymi do dziennika lub w poważniejszych przypadkach wzywa się rodziców. Niedopuszczalne są kary cielesne, które niegdyś były normalną karą dla każdego. Narzędziem jej wykonywania była trzcina, która leżała w kącie. Dla nas normalną rozrywką jest pójście do kina. W latach wojennych w „kinie” odtwarzano filmy propagandowe sławiące niemieckie zwycięstwa. Nie myślcie sobie jednak, że w tamtych czasach było nudno i nie było żadnych rozrywek dla młodzieży. Co roku organizowany był tzw. Oktober Fest, na którym tańczono i śpiewano. Podstawową rzeczą, która była potrzebna na lekcję było pióro, zeszyt i kałamarz. Pióro maczało się w atramencie, co było powodowało liczne kleksy, ale pismo uczniów było staranne. Każdy z nas na pewno kojarzy zielone ławki z sali regionalnej. To właśnie w nich niegdyś się uczono. Po wojnie pan Wenglorz dalej się kształcił w tej samej szkole. Powrócił język polski i polscy nauczyciele. Na początku były problemy z zapisywaniem niektórych polskich wyrazów, zdarzało się wtrącać typowo niemieckie znaki, a rzeczowniki pisać wielką litera w środku zdania. Strach, obawa, niemiecka skuteczność nauczania spowodowały, że mimo upływu lat właściwie wszyscy z pokolenia dzisiejszych osiemdziesięciolatków pamiętają język niemiecki. Serdecznie dziękujemy za rozmowę. Karolina, Weronika