Rzeczpospolita Lepiej uczą za granicą Renata Czeladko , Wojciech
Transkrypt
Rzeczpospolita Lepiej uczą za granicą Renata Czeladko , Wojciech
Rzeczpospolita Lepiej uczą za granicą Renata Czeladko , Wojciech Lorenz 19‐11‐2008, ostatnia aktualizacja 19‐11‐ 2008 04:33 W rankingu efektywności systemu szkolnictwa wyższego Polska znalazła się w środku tabeli. Ale od najlepszych krajów dzieli ją przepaść, a do krajów najgorszych zaledwie jeden krok. Chociaż zajęliśmy 11. miejsce z 17 państw OECD, które zostały uwzględnione w badaniu, kilka wskaźników jest bardzo niepokojących. Polska zajmuje co prawda pierwsze miejsce, jeśli chodzi o dostępność systemu edukacji, ale jest najgorsza, jeśli chodzi o szanse znalezienia pracy za godziwe wynagrodzenie po ukończeniu studiów. – Nie oznacza to, że kształcenie w Polsce jest bezużyteczne – mówi „Rz” prof. Katarzyna Chałasińska‐Macukow, przewodnicząca Konferencji Rektorów Akademickich Szkół Polskich. – Absolwenci Uniwersytetu Warszawskiego nie mają problemów z odnalezieniem się na tym rynku. Problemem raczej jest fakt istnienia wielu szkół wyższych, które nie przywiązują wagi do jakości kształcenia i niemal rozdają dyplomy. Niepokoi też pewna moda na podejmowanie studiów na kierunkach uznawanych za łatwe – twierdzi szefowa KRASP. W Polsce studiuje ok. 1,9 mln osób. Z tego blisko 660 tys. na uczelniach niepublicznych. Na polskim rynku edukacyjnym jest 456 uczelni, w tym 322 niepubliczne. Zdaniem profesor młodzież powinna bardziej świadomie wybierać studia i zwracać uwagę na kierunki poszukiwane na rynku pracy. – Kandydaci muszą też zacząć rozróżniać szkoły i wybierać te, których dyplom liczy się dla pracodawców – mówi prof. Chałasińska‐Macukow. Profesor Ireneusz Białecki z Centrum Badań Polityki Naukowej Szkolnictwa Wyższego UW jest innego zdania. – W innych krajach absolwenci dzięki dyplomowi od razu nie poprawiają tak swoich perspektyw jak u nas – mówi. Stany Zjednoczone, z którymi chce konkurować Unia Europejska, zajęły pierwsze miejsce pod względem łatwości znalezienia atrakcyjnej pracy po studiach. Zdaniem prof. Jerzego Woźnickiego, prezesa Fundacji Rektorów Polskich, to wynik istniejącej w USA bliskiej współpracy między światem akademickim a gospodarczym. – Żywa jest tam tradycja anglosaska łożenia na rzecz rozwoju uniwersytetów. Firmy mocno wspierają finansowo uczelnie, ale w zamian oczekują, że nauka będzie służyć gospodarce – tłumaczy profesor. Eksperci ośrodka Lisbon Council opracowując ranking, wzięli pod uwagę sześć różnych czynników: ilu absolwentów kończy wyższe uczelnie, jak łatwo dostać się na studia, dostępność studiów dla osób dorosłych, jak łatwo znaleźć po studiach pracę, atrakcyjność uczelni dla obcokrajowców i zdolność systemu szkolnictwa do reform. Okazało się, że najlepiej system działa w Australii, Wielkiej Brytanii i Danii. Najgorsza jest Hiszpania. „Przez rok studiów w Londynie nauczyłam się więcej niż przez pięć lat na hiszpańskim uniwersytecie” – pisze hiszpanka „Ana” w internetowym komentarzu do informacji o rankingu opublikowanej w „El Pais”. „Hiszpańskie uniwersytety to fabryki ludzi z dyplomami, bez żadnego praktycznego przygotowania do pracy” – dodaje „terreiriego”. Zdaniem „Agal” głównym zajęciem pracowników naukowych jest przerabianie prac studentów na własne publikacje, dzięki którym wzbogacają swoje CV i powiększają zarobki.