Żeby wódka była wódkąHit!
Transkrypt
Żeby wódka była wódkąHit!
Janusz Wojciechowski Poseł do Parlamentu Europejskiego Wiceprzewodniczący Komisji Rolnictwa i członek Komisji Kontroli Budżetowej Żeby wódka była wódką Dwa tysiące lat temu w Kanie Galilejskiej zdarzył się cud zamiany wody w wino. Wydawało się, że czas cudów przeminął, a tymczasem Unia Europejska wprowadza przepisy, które pozwolą na zamianę wina w wódkę. Wódka to może nie jest wzniosła sprawa, ale jeśli się zważy, że Polska jest wódczaną potęgą i produkuje ponad połowę wódki w całej Unii Europejskiej to spór o wódkę nabiera powagi i jest o co walczyć. Walczyliśmy długo, żeby wódka była wódką. Żeby nazwą "wódka" można było określać produkty alkoholowe ze zboża, ziemniaków i melasy buraczanej i z niczego więcej. Niestety, nie ma w tej walce zwycięstwa. Najpierw Rada Europejska, a następnie Parlament Europejski wyraziły zgodę na produkcję wódki ze wszelkich produktów rolniczych. Polscy posłowie, sprzeciwiający się temu pomysłowi, znaleźli się niestety w mniejszości. Nie jestem zdziwiony, bo to jest Unia właśnie. Z jednej strony gęby pełne frazesów o potrzebie solidarności europejskiej, a jak w grę wchodzi własny, wąsko pojęty interes, to się go przegłosowuje i robi swoje, choćby i po trupach. Tłumaczyli nam, że nie ważne, z czego się robi wódkę, ważne żeby smakowała. I jeszcze żeby sponiewierała dodałby zapewne niejeden bywalec gospody. W sprawie wódki Unia podzieliła się na Północ i Południe. Północ oczywiście była z nami, czyli za wódką ze zboża i ziemniaków. Południe chciało wódki ze wszystkiego i wygrało, bo po prostu miało więcej szabel w Parlamencie i więcej głosów w Radzie Unii Europejskiej. Niemcy też byli po stronie Południa. Można by powiedzieć nic się nie stało. Jakoś sobie poradzimy, choć konkurencja będzie teraz trudniejsza. Nasze polskie wódki będą musiały konkurować na rynkach światowych z "podróbkami" z winogron czy bananów. Poradzimy sobie. Polska wódka, zwłaszcza "Wyborowa" przebojem ostatnio zdobywa rynek chiński. Chodzi jednak o coś więcej, niż tylko o wódkę. W Unii liczy się siła, nie militarna na razie, ale siła głosu. W sprawie wódki tej siły zabrakło, ale na przykład w sprawie owoców miękkich udało się skupić większość i coś dla polskich rolników osiągnąć, najpierw ceny minimalne na import truskawek z Chin, a ostatnio dopłaty obszarowe do plantacji truskawek i malin na przetwórstwo. Mimo wszystko Polska ma jeszcze sporą siłę głosu. Jeśli w debacie nad Konstytucją europejską poddamy się i ustąpimy Niemcom, to siła polskiego głosu znacznie się zmniejszy i obawiam się, że wtedy będziemy przegrywali prawie wszystko. Dlatego w sporze konstytucyjnym bronić musimy siły naszego głosu jak niepodległości. Wracając zaś do wódki trudno, wygrała większość. Niech nam tylko ta większość nie mówi teraz o solidarności europejskiej i innych wzniosłych ideałach. Niech nam tego nie mówi, bo koń się uśmieje.