Jak Kuba Bogu - Gimnazjum nr 1 w Pyskowicach
Transkrypt
Jak Kuba Bogu - Gimnazjum nr 1 w Pyskowicach
Jak Kuba Bogu... ...tak Bóg Kubie, chciałoby się dokończyć. Tymczasem w Gimnazjum nr 1 mamy od jakiegoś czasu inne pomysły na dokończenie tego przysłowia. Jak Kuba Bogu, tak Bóg gimnazjalistom, jak bierzmowańcy Bogu, tak Bóg bierzmowańcom, itd. A wszystko zaczęło na szczęście nie od chaosu, a od Ducha, i to Świętego. Organizacją miejskich eliminacji do Małego OKR, czyli Ogólnopolskiego Konkursu Recytatorskiego dla uczniów szkół podstawowych i gimnazjów, już od kilku lat zajmuje się Mariola Piprowska, nauczyciel Gimnazjum nr 1, która przy współpracy z Miejską Biblioteką Publiczną powołuje wielce profesjonalne i niezależne jury. W tym roku zwycięzcą w grupie starszej okazał się uczeń kl. IIIa naszej szkoły, Kuba Piprowski. Kuba, pieszczotliwie zwany również Kubusiem, ubzdurał sobie, że po przyjęciu sakramentu bierzmowania zamieszka w nim Duch tak wielki, że rzeczy niemożliwe staną się powszednie. I, o ile, patrząc na pozostawiające wiele do życzenia tempo Kubusiowego istnienia, można było mieć wątpliwości, czy aby na pewno "Duch mocą swą powiał", o tyle jego występ w Teatrze Wyspiańskiego w Katowicach upewnił mnie w przeświadczeniu, że jednak powiał, i to solidnie! Kuba bowiem - gdzie tam Kuba - Jakub niemalże! - powiedział swoje teksty z taką mocą i charyzmą, że gołębi puch wręcz unosił mu się nad głową. Powiedział i powalił jury, a także 64 najlepszych recytatorów z województwa. I wygrał! Wygrał w wielkim stylu, prezentując dwa teksty, w tym jeden zaczynający się od słów: "Myślę, że matce odbiło" (ot, taki ukłon w stronę matki - organizatorki miejskiego OKR). Decyzją jury katowickiego, to on właśnie będzie reprezentował nasze województwo w konkursie ogólnopolskim, organizowanym w Bielsku -Białej. Nasz zwycięzca przyjął werdykt z dumą i godnością, ale na "miękkich" ze wzruszenia nogach. Ja zaniemówiłam, bo o sukcesie na konkursie takiej rangi i o takim prestiżu, nie śmiałam nawet marzyć. A towarzyszący nam Olek Meryk, dodał: "Fajnie być z Pyskowic...". Wrażenie to wróciło jak bumerang, kiedy niespełna miesiąc później, występując w zupełnie innym konkursie, Kuba wywalczył drugie miejsce w województwie. Tak po prostu. Przedstawił wiersz Zbigniewa Herberta pt. "Ze szczytu schodów" w taki sposób, że znów z dumą mogłam powtórzyć w myślach: "Fajnie być z Pyskowic". Krótko mówiąc, Duch mocą swą powiał. Artystyczną. A że wieje kędy chce, porwał ze sobą również innych uczniów naszego Gimnazjum. Jak wiadomo, Senat Rzeczypospolitej Polskiej w 2011 roku ogłosił kwiecień miesiącem pamięci o ofiarach niemieckiego nazistowskiego obozu koncentracyjnego Ravensbrück. W tym też czasie różnorakie instytucje i stowarzyszenia organizują konkursy upamiętniające męczeństwo kobiet pomordowanych i heroizm tych, które obóz przeżyły. Jedną z takich kobiet jest dr Wanda Półtawska, przyjaciółka z lat młodzieńczych Karola Wojtyły, więźniarka KL Ravensbrück, której, już po wojnie, na pisemną prośbę księdza Wojtyły, ojciec Pio wymodlił uzdrowienie z nowotworu. Ta ikona walki o życie swoje i innych objęła patronatem dwa konkursy, w których udział wzięły uczennice naszej szkoły. Wyniki pierwszego z nich, plastycznego, organizowanego przez lubelskie Muzeum Martyrologii Pod Zegarem, uradowały wielce Bognę Rakowską, opiekunkę Małgorzaty Sulik i Moniki Jasik - uczennic, które zostały w tym konkursie docenione: Małgosia zdobyła wyróżnienie, a praca Moniki zakwalifikowała się do ścisłego finału i będzie prezentowana w salach Muzeum Lubelskiego. Z kolei inna uczennica, Magdalena Schlenga, wywalczyła tytuł laureata w wojewódzkim konkursie recytatorskim: "W kręgu poezji lagrowej więźniarek obozu KL Ravensbrück". Nagrodę otrzymała w Rudzie Śląskiej, recytując tekst Wandy Półtawskiej...Wandzie Półtawskiej, obecnej na sali. I to chyba autorka była najbardziej wzruszona. A Magda - najszczęśliwsza. Piękny to czas, kiedy Duch przemawia przez wybranych. Piękne takie pieczenie pod powiekami, kiedy dziecko odnosi sukces, kiedy obcy, często wielcy ludzie, mówią o Pyskowicach z szacunkiem i estymą. I można tylko dziękować Duchowi, że powiał i podarował chwile wielkich wzruszeń, w których chciałoby się z dumą powtórzyć za Olkiem Merykiem: "Fajnie być z Pyskowic...". Fajnie! Agnieszka Nalepka