Dobrze widzi się tylko sercem…

Transkrypt

Dobrze widzi się tylko sercem…
REPORTAŻ KONKURSOWY
REPORTAŻ: „Dobrze widzi się tylko sercem…”
AUTOR: Martyna Czeluśniak lat 17
SOSW DLA NIEPEŁNOSPRAWNYCH RUCHOWO W BUSKU-ZDROJU
OPIEKUNKA: mgr Małgorzata Bębenek
1
DOBRZE WIDZI SIĘ TYLKO SERCEM…
Leszek Koped - 51-letni dziennikarz radiowy Radia Wrocław, kompozytor, poeta, nauczyciel muzyki
w szkole dla dzieci niewidomych. Można by rzec- artystyczna dusza. Ale jest jeszcze jeden aspekt
jego życia, który świadczy o niebywałej wyjątkowości tego człowieka- w dzieciostwie stracił
wzrok…
Kraków. Słoneczne niedzielne popołudnie. Ludzie kierują się w stronę Kościoła Na Skałce, gdzie za 15
minut rozpocznie się msza święta. Wśród nich postawny, wysoki szatyn, ubrany w sportową
marynarkę i niebieskie dżinsy. Obok niego wysoka blondynka o typowo słowiaoskiej urodzie, w
zwiewnej, pastelowej sukience. Długi, jasny warkocz kołysze się na plecach w rytm kroków. Para
trzyma się za ręce. Moją uwagę zwraca szczegół, którego wcześniej nie zauważyłam, a mianowicie
dziwnie przymknięte, niewidzące oczy młodego mężczyzny.
Czasy studenckie
Tak wyobrażałam sobie postad Leszka, gdy słuchałam wspomnieo z czasów studenckich opiekunki
naszego koła dziennikarskiego, pani Małgorzaty Bębenek. Opowiadała, że poznała go na studiach w
Krakowie. Pracował wtedy w studenckim radio „Brzęczyk” i mieszkał w akademiku na ulicy
Piekarskiej, gdzie poznał miłośd swojego życia- Łucję. To była wyjątkowa para. On był stroną
dominującą w tym związku, chod Łucja należała do kobiet pewnych siebie i przebojowych. Dlaczego
wybrała właśnie jego? Leszek był duszą towarzystwa, lubił żartowad, prawid komplementy
dziewczynom, cudownie śpiewał swoim niskim, tubalnym głosem (trochę podobnym do Wojciecha
Manna), grał na gitarze. Miał w sobie coś, co sprawiało, że w jego towarzystwie każdy się czuł dobrze
i po kilku minutach zapominał, że Leszek nie widzi… Nigdy nie prosił o pomoc, we wszystkim radził
sobie sam. Pewnego razu - wspomina moja opiekunka- gdy na wesołej pogawędce w studenckim
gronie zastał go wieczór, Leszek niespokojnie sięgnął po zegarek, taką przedwojenną „cebulę”,
otworzył szkiełko, dotknął wskazówek i stwierdził, że bardzo mu przykro, ale jest tak późno, że „zwija
żagle”.
2
Leszek Kopeć dziś
Wspomnienie z dzieciostwa
Muszę przyznad, że zaintrygowała mnie ta postad. Głodna nowych informacji postanowiłam zajrzed
do Internetu. W wyszukiwarkę wpisałam „Leszek Koped” i moim oczom ukazała się autorska strona
artysty. Jak się okazuje, założyli ją jego przyjaciele. Klikam w zakładkę „O mnie” i ze zdumieniem
czytam, jak bogaty bagaż doświadczeo ma pan Leszek. Uczył się w Ośrodku dla Dzieci Niewidomych i
Niedowidzących we Wrocławiu. Jak wyglądało jego dzieciostwo? Nie było znacząco różne od młodych
lat jego widzących rówieśników. Sam przyznaje, że miał wielu kolegów i nie był przez nich izolowany.
Biegał z nimi po podwórku i jeździł na rowerze! Pamięta swoje przezwisko „Szczurek”- z uwagi na
drobną sylwetkę. Radosne i szczęśliwe dzieciostwo zawdzięcza, jak mówi, swoim rodzicom, którzy
traktowali go jak zdrowe dziecko i nie pozwalali mu odczud w żaden sposób, że jest „inny”. W tym
czasie rozpoczął naukę gry na skrzypcach, gitarze, śpiewał w zespole dziecięcym, w chórze. Jego
przygoda z gitarą trwa zresztą do dziś. W chwili obecnej jest nauczycielem muzyki w ośrodku, którego
jest absolwentem, założył w nim dziecięcy zespół „Do czasu”. Wydali już wspólnie trzy płyty, w tym
dwie z autorskimi tekstami pana Leszka. „Praca z dziedmi to moja kolejna pasja, daje mi wiele
satysfakcji”, pisze na swojej stronie. Jego przygoda z dziennikarstwem zaczęła się dośd oryginalnie. W
szóstej klasie szkoły podstawowej w Dzieo Dziecka zaczepili go na ulicy dwaj dziwni faceci, pytając czy
lubi słodycze, odpowiedź nie mogła byd inna, jak tylko twierdząca i jeszcze tego samego dnia mały
Leszek znalazł się we wrocławskim radio „Iglica”, w którym przez trzy lata nosił za dziwnymi facetami
kable, taśmy i robił radiowcom herbatę.
Człowiek renesansu
Z wielkim zdumieniem przeczytałam dalej, że pierwszym zdobytym przez niego zawodem był ślusarz
obróbki ręcznej. Kolejne to elektronik i masażysta. Pracował też w Spółdzielni Produkcyjnej jako
gwinciarz, elektromonter, wiertacz. Jednak ta, jakże trudna i odpowiedzialna praca, nie dawała mu
poczucia samorealizacji. Górę wzięła jego artystyczna natura i wrodzona kreatywnośd. Zaczął
studiowad dziennikarstwo na UJ w Krakowie i, chod nie skooczył tych studiów, wiele się nauczył w
murach tej szacownej jak pisze, uczelni.
3
Z nieodłączną gitarą
W Krakowie trafił też do studia radiowego AGH, gdzie pracował blisko osiem lat w akademickim
radio „Brzęczyk”. Sam przyznaje, że Kraków wiele go nauczył, zgłębił tam tajniki warsztatu
dziennikarstwa radiowego, nabrał doświadczenia, no i poznał swoją Łucję… To właśnie w Krakowie
wystartował na Festiwalu Piosenki Studenckiej, później zdobył Grand Prix Yapa, Grand Prix na
Festiwalu Osób Niepełnosprawnych w Bytomiu, a także nagrodę ZAiKS-u i tytuł „Człowieka roku” na
Dolnym Śląsku.
Czym obecnie zajmuje się niewidomy artysta?
Wydał pięd płyt, w tym trzy autorskie: „Uliczny grajek”(1997), „Chod struna pęka”(2004), „Modlitwa
do mojej muzyki” i dwie płyty zawierające aranżacje znanych piosenek „Przeboje, które nigdy nie
przeminą” cz I, II. Ponadto Koped koncertuje po całym kraju, podróżując wszędzie ze swoim psem
przewodnikiem. Parę lat temu zawitał także do Buska-Zdroju na koncert osób niepełnosprawnych
„Górka Dzieciom”. Od 1989r. pracuje w Polskim Radio Wrocław, gdzie prowadzi swoją wieczorną
audycję „Muzyczna cyganeria”, która poświęcona jest piosence poetyckiej, autorskiej i turystycznej.
Można jej słuchad przez Internet między 22.00 a pierwszą w nocy klikając na jego stronie autorskiej
odbiornik radiowy z napisem- „Szafir”.
Koncertując w całej Polsce
4
Rozmowa na żywo.
Im bardziej wczytuję się w jego słowa i liczne komentarze prasowe o nim, tym bardziej dojrzewa we
mnie przekonanie, że muszę osobiście z nim porozmawiad. Jestem z natury bardzo nieśmiała, muszę
wciąż przełamywad w sobie wewnętrzne bariery. Patrząc z dystansu na jego postad, widzę, że moja
niepełnosprawnośd jest niczym wobec jego. Zamykam oczy i ogarnia mnie panika- jak on to wszystko
osiągnął? Wreszcie jestem gotowa. Pani Małgosia już wcześniej umówiła mnie na rozmowę,
wystukuje teraz numer, włącza głośnik w telefonie i podaje mi słuchawkę. Głos mi drży, gdy zaczynam
rozmowę:- „Dzieo dobry panu, Martyna Czeluśniak, to ja piszę o panu reportaż.”-„Bardzo mi miłosłyszę w słuchawce-jak się cieszę, że moją skromną osobą interesują się coraz to młodsze kobiety, to
budujące… Czego chciałabyś się dowiedzied o mnie, Martyno?” –„Tyle pan już osiągnął, chciałabym
tylko zapytad, czy ma pan jeszcze jakieś niespełnione marzenia?”. –„Właśnie dzisiaj wybieram się do
paru »węży stanu‹‹ , tak, nie przesłyszałaś się ››węży‹‹, którzy chcą sprzedad piękny budynek w
naszym Wrocławiu, a ja walczę o siedzibę dla Fundacji Osób Niepełnosprawnych. Ale wracając do
marzeo, moim największym jest utworzenie rozgłośni radiowej, która będzie taka, jak ja bym chciał.
Bo moją drogą życiową jest bycie dla słuchaczy, tych, którzy nocą nie śpią, dyżurują,
Prowadząc swoją nocną audycję”Muzyczna cyganeria”
pracują lub są bardzo samotni. Może kiedyś stworzę radio moich marzeo…” – „Dziękuję, że zechciał
pan ze mną rozmawiad”- wyjąkałam przejęta. – „To ja dziękuję i polecam się na przyszłośd.” Uff… to
mój pierwszy wywiad. Jestem pod ogromnym wrażeniem tego człowieka, jego silnej osobowości, siły
ducha i fantastycznego dowcipu. Leszek Koped wydaje mi się żywym przykładem słów
błogosławionego Jana Pawła II „Człowiek jest wielki nie przez to, co posiada, lecz przez to, kim jest,
nie przez to, co ma, lecz przez to, czym się dzieli z innymi”…
Z psem przewodnikiem
5
„Chcę biec do ludzi”- takie przesłanie zamieścił na swojej stronie jako motto życiowe. Teraz wiem, że
można biec do ludzi, nawet będąc niewidomym, bo najlepiej widzi się tylko sercem…
Martyna Czeluśniak lat 17 SOSW dla Niepełnosprawnych Ruchowo w Busku-Zdroju
Opiekunka: mgr Małgorzata Bębenek
6