zapisz jako pdf

Transkrypt

zapisz jako pdf
Aktualności
2011-03-04
Pielęgniarki chcą podwyżek
17 lutego wrzesińskie pielęgniarki spotkały się z prezesem szpitala i starostą. Chwilami
było nerwowo. Emocje wzbudzały jak zwykle pieniądze. Wygląda na to, że na razie ich nie
będzie.
W trakcie spotkania poruszono kwestię nadgodzin, które średniemu personelowi szpitalnemu nie
przysługują – a to się pielęgniarkom nie podoba, i pielęgniarskiej turystyki zawodowej. Pielęgniarkę
obowiązują wywalczone przez związki zawodowe limity godzin pracy w szpitalu, w którym jest
zatrudniona. Nie obowiązuje jej jednak limit bezwzględny – jeśli więc chce zarobić więcej, zatrudnia
się w sąsiednim szpitalu, tracąc czas i energię na dojazdy. Ograniczenia godzin pracy miały
zapobiegać przepracowaniu, czyli zwiększać bezpieczeństwo pacjentów, ale ich efekt jest odwrotny:
pielęgniarka kursująca między Wrześnią, Gnieznem, Słupcą i Środą jest jeszcze bardziej zmęczona.
Rozwiązaniem byłoby zawieranie ze szpitalem kontraktów (lekarze mają taką możliwość), które
znoszą zawarte w kodeksie pracy limity czasu pracy i pozwalają w jednej placówce wypracować
większą liczbę godzin. Sprzeciwiają się temu jednak nadal związki zawodowe, które chcą
ustawowego zakazu zawierania umów kontraktowych.
Zakładowa Organizacja Związkowa Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych
domagała się jednak przede wszystkim lepszych pensji. Prezes szpitala Zbyszko Przybylski
przekonywał kilkadziesiąt swoich pracownic, że nie może się do niczego zobowiązać: – Koniunktura
na rynku słabnie, a to w konsekwencji zamraża podwyżki. Próbujemy poszerzyć ofertę kontraktową,
ale wykorzystaliśmy niemal całe zaplecze lokalowe szpitala. Dokłada nam się nowe zadania: w
ramach POZ-ów trzeba będzie dojeżdżać, zapewnić obsługę medyczną u pacjenta, a to podnosi
koszta funkcjonowania. Problemem jest też ustalanie wysokości kontraktów – mamy najniższy
kontrakt na mieszkańca: 135 zł na jedną osobę, a są powiaty, którym przysługuje po 300 zł. Za to
nadwykonań mamy najwięcej w województwie. Różnice w finansowaniu są ogromne i powoli
zaczynamy to odczuwać. Musimy przekonać NFZ, żeby podwyższył nasz kontrakt. Nie wiem, czym w
tej chwili dysponuję, więc żadnych obietnic nie mogę państwu złożyć. To ostatnie wywołało jęk
zawodu.
– Czyli my jak zawsze nie dostaniemy nic? – pytały zdenerwowane pielęgniarki. – Ciągle to nam każe
się zaciskać pasa, bo lekarze jakoś nie narzekają. Przybylski zwracał uwagę na różnice w
wykształceniu wpływające na zaszeregowanie pensji. Przypominał też: – To związki zawodowe
walczyły o to, żeby pielęgniarki nie pracowały więcej niż 150 godzin miesięcznie, lekarze natomiast
przepracowują 250-300 godzin i stąd te różnice. Nie ma tak wielkiego zróżnicowania, jak państwu się
wydaje. Gdyby pielęgniarki mogły pracować więcej, zarobiły więcej. Na etatach lekarze też nie
zarabiają kokosów. Podobnie turystyka zawodowa, jak przekonywał Przybylski, wynika w dużej
mierze z polityki związków zawodowych: – My nie możemy zatrudnić na umowę-zlecenie naszego
pracownika, chociaż chętnie byśmy to zrobili. Nie możemy też, powtórzę, zwiększyć wymiaru godzin
pracy.
Żadnych konkretów nie dało się ustalić. Starosta Dionizy Jaśniewicz odniósł się do głosów
pielęgniarek: – Mam świadomość, że wasze oczekiwania dotyczące wynagrodzeń są w pełni
uzasadnione. Pytanie, czy w tej puli środków, jakimi dysponujemy, da się te pieniądze
wygospodarować. Żeby to ustalić, proponuję spotkanie zespołu roboczego, w skład którego wejdzie
ze strony powiatu wicestarosta Waldemar Grzegorek, od lat zajmujący się problematyką szpitalną.
Zespół przedstawi propozycje rozwiązań sytuacji płacowej.
W połowie kwietnia konkretne propozycje mają zostać przedstawione wszystkim pielęgniarkom.
(ami)