mam nadzieję, że wilno nigdy nie będzie monoetniczne
Transkrypt
mam nadzieję, że wilno nigdy nie będzie monoetniczne
MAM NADZIEJĘ, ŻE WILNO NIGDY NIE BĘDZIE MONOETNICZNE Rozmowa z profesorem Tomasem Venclovą □ Panie Profesorze, jak Pan się czuje w Krakowie? ■ Może to trochę na wyrost powiedziane, ale ponieważ mam tu mieszkanie i sądzę, że z przejściem na emeryturę będę w Krakowie mieszkał częściej, to czuję się w tym mieście jak u siebie w domu. Zapewne będę też „pomieszkiwał” w innych miejscach, bo lubię przemieszczać się. Oczywiście będę dużo czasu spędzał w moim Wilnie, w Stanach Zjednoczonych chyba nie zachowam mieszkania, pomimo tego, że mam tam dzieci. Kraków to już dla mnie miasto swojskie. Jesteśmy teraz na Rynku Głównym. Ja z mojego mieszkania mam do Rynku cztery minuty na piechotę… cztery minuty i od razu jest się w centrum Europy. Kraków nie jest gorszy od Wenecji, od Florencji, od żadnego innego prawdziwie europejskiego miasta. Tyle o moim samopoczuciu w Krakowie. Jest bardzo dobre! Tuwima była nauka języków. Otrzymał te książki przed śmiercią. Ja jestem człowiekiem pogranicza w tym sensie, że dość dużo czasu spędziłem w Rosji, i to dobrowolnie, w odróżnieniu od większości Litwinów. Mieszkałem w Moskwie, w Petersburgu i to były znaczące lata mojego życia, miałem bardzo wielu rosyjskich przyjaciół, tak zwanych przyjaciół Moskali, w tym Josifa Brodskiego, toteż do pogranicza rosyjsko-litwewskiego mam stosunek osobisty. □ Wspomniany Josif Brodski nazwał Pana wdzięcznym synem trzech literatur: litewskiej, polskiej i rosyjskiej. Czym dla Pana jest kultura polska? I. Milovidov ■ Kultura polska dla mnie jest bardzo ważna. Wyrosłem w znacznym stopniu na literaturze w języku polskim. Całą literaturę zachodnią: Prousta, Joyce’a, Faulknera i tak dalej przeczytałem w przekładach polskich. Dopiero później, już na Zachodzie, miałem dostęp □ Działająca w Sejnach Fundacja „Podo oryginałów. We wczesnej młodości czygranicze” przyznała Panu w 2001 roku taliśmy dużo Lema, Mrożka, Gombrowicza, tytuł Człowieka Pogranicza. Co to dla Miłosza, Herberta czy Różewicza. Tak Pana znaczy być człowiekiem pogranicza naprawdę to nauczyliśmy się języka poli czym jest dla Pana ta nagroda? skiego w trakcie tego czytania. W Sejnach, Prof. Tomas Venclova na pograniczu polsko-litewskim, istnieje ■ Nagrodę tę dostało kilka innych osób, ośrodek Wigry. Są tam gminy litewskie. i to bardziej ode mnie znaczących. W 1999 roku tytuł Czło- W prokatedrze sejneńskiej odprawiana jest msza w języku litewwieka Pogranicza otrzymał poeta Jerzy Ficowski, odkrywca skim. Zresztą odprawiana jest ona w takiej formie dzięki staraniom i propagator dzieł Brunona Schulza, autor prac Czesława Miłosza, który rozmawiał o niej z Janem o historii i kulturze Cyganów i tłumacz poezji Pawłem II. Jest tam też Puńsk, stolica kulturalna żydowskiej, w 2003 roku Arvo Pärt, kompozytor Litwinów w Polsce. Co do Wigier, to drażni mnie, estoński mieszkający na Zachodzie, a ostatnio że nie dostała tego Litwa… oczywiście żartuję! ukraiński działacz, który bardzo się zasłużył W dedykacji dla Adama Michnika, który był w przezwyciężaniu problemów polsko-ukraw Sejnach, gdy dostałem tytuł Człowieka Pograińskich, współpracownik Jerzego Giedroycia nicza, napisałem tak: Adamowi z podziękowaniem – Bohdan Osadczuk. Ja przyszedłem na świat za to, że naprawił błąd Żeligowskiego i zwrócił i wzrastałem w miastach pogranicza – Kłajpedzie nam Wilno. A pod spodem napisałem: Sejny (które i Wilnie. Kłajpeda, w której się urodziłem, była też odbierzemy). To oczywiście są żarty i trochę też wtedy miastem bardziej niemieckim niż litewironia. Ale trzeba powiedzieć, że Adam Michnik skim, ale dla Litwy bardzo znaczącym – tak jak był postacią znaczącą w poprawieniu stosunków Gdańsk dla Polski. Litwinów nie mieszkało tam polsko-litewskich. Tego, że przyjeżdżał do Litwy wielu. Jednym z nich był mój ojciec, który uczył w czasie walk o niepodległość, Litwini nigdy w szkole języka litewskiego. Zresztą mój ojciec mu nie zapomną. Nie mówiąc już o Miłoszu, też urodził się na pograniczu, ale polsko-litewGiedroyciu, Mieroszewskim, którzy bardzo dużo skim, w okolicach Sejn, już po stronie litewskiej. dla Litwy zrobili, wiec Litwini ich kochają. Tam znajduje się grób mego dziadka ze strony ojca. Mój ojciec znał również język polski i kiedy udało mu się □ Podczas wykładu Opisać Wilno – literatura Europy Środka, spotkać z Julianem Tuwimem, to rozmawiali po polsku. Tuwim wygłoszonego 16 marca br. w Auli Wydziału Polonistyki UJ, poprosił wtedy mojego tatę o słownik i gramatykę litewską, pasją mówił Pan, że pozbawienie obywatelstwa sowieckiego nie 36 ALMA MATER □ Specyfikę Wilna, to łączenie w sobie rozmaitych języków, kultur, religii i ojczyzn, stara się Pan chronić i kontynuować. W swojej najnowszej książce Opisać Wilno, o mieście swojego dzieciństwa, pisze Pan tak: Wilno jest miastem niesamowicie pociągającym, a poza tym chaotycznym i dziwacznym – jego aurę najlepiej oddaje słowo bizarre, którego nie umiem przetłumaczyć. To samo odnosi się do jego zagmatwanej wielonarodowej historii. W stosunku do niej starałem się o jak największą bezstronność, ale chyba zauważalny jest w moim wykładzie punkt widzenia litewski. Sądzę, że zasługuje na poznanie i zrozumienie. O Wilnie napisał Pan trzy ksiązki, proszę o nich opowiedzieć. ■ Poza wykładami, pisaniem wierszy, przekładami zająłem się spisywaniem kulturalnej historii Wilna. Pierwsza książka to standardowy bedeker wileński. Sprzedaje się to nieźle w Wilnie. Jestem bardzo dumny z tego, że ta moja książka była na Litwie na liście bestsellerów pod numerem pierwszym, przed Harrym Potterem (śmiech). Napisałem też encyklopedię postaci litewskich Wileńskie imiona. Niedługo ukaże się ona w języku angielskim I. Milovidov ■ Pozbawienie obywatelstwa sowieckiego wprowadziło mnie do najbardziej elitarnego klubu na kuli ziemskiej (śmiech), bo ludzi pozbawionych obywatelstwa sowieckiego specjalnym dekretem jest na całym świecie około czterdziestu. Pierwszym takim człowiekiem był Lew Trocki, później Aleksander Sołżenicyn, Swietłana Alliłujewa, córka Stalina…, ja na tej liście byłem w pierwszej dziesiątce! A wracając do mojego pobytu w Ameryce – po prostu wiedziałem, że wielu Litwinów, Polaków czy Rosjan zaraz po przyjeździe do Stanów pracowało tam fizycznie. Ale gdy tam przyjechałem, dzięki Bogu była moda na dysydentów radzieckich (śmiech). Pomógł mi bardzo Miłosz, pisał zresztą o tym. Na początku dzięki Miłoszowi wykładałem w Berkeley, pracowałem także jako tłumacz i jako poeta. Potem trafiłem do Yale, też dzięki staraniom Miłosza i Brodskiego, którzy rekomendowali mnie Wiktorowi Erlichowi. On został w pewnym sensie moim sponsorem. Zrobiłem pod jego kierownictwem doktorat i tak to się potoczyło, że teraz jestem profesorem na Yale University. W Ameryce – tak się dla mnie szczęśliwie złożyło – ani przez minutę nie robiłem niczego, co by mi nie sprawiało przyjemności. i chciałbym, aby ukazała się także w języku polskim. Opisałem w niej 564 osoby. Starałem się o obiektywność i o to, aby nie pominąć nikogo. Teraz Wilno, tak jak przed wiekami, jest wielonarodowe i wielokulturowe. Mam nadzieję, że tak pozostanie i że Wilno nigdy nie będzie monoetniczne. Niestety są próby, aby takim je uczynić, ale moim zdaniem tego się nie uda zrobić i Wilno pozostanie takie, jakim było – wielonarodowe i z tego powodu ciekawe, a także trochę chaotyczne. Moja najnowsza książka Opisać Wilno jest próbą eseistyki napisanej z okazji przyznania Wilnu tytułu Europejskiej Stolicy Kultury w roku 2009. Czytałem o niej w polskim internecie, że to jest trochę taki natrętny wykład historii, i może jest to prawdą. Ta książka jest pisana z myślą o czytelniku zachodnim, ukazała się po niemiecku, ukaże się po angielsku, być może także po włosku i szwedzku. Ci ludzie nic nie wiedzą o Wilnie i Rzeczypospolitej Obojga Narodów, tym bardziej o Wilnie Giedymina. Prawdopodobnie nawet tego po litewsku nie wydam, bo Litwini to i tak znają. □ Czy w ogóle zmienił się stosunek Litwinów do Polaków na przykład w porównaniu z okresem przedwojennym ? ■ Nie można powiedzieć, że się już zmienił, raczej że się zmienia. Lepszych stosunków nigdy nie było, no może poza czasem powstania styczniowego, ale wtedy nie mieliśmy własnego państwa. Po powstaniu styczniowym już było kiepsko. Litwini uważali wtedy Polaków za głównych wrogów, gorszych od Rosjan. Mówiono: Rosjanie to zupełnie inny rodzaj cywilizacji, inna wiara. Oni nie są w stanie nas wynarodowić, a Polacy są. W czasie międzywojennym była bardzo wyraźna wrogość w stosunku do narodu polskiego. Staramy się to zmienić: na poziomie państwowym to jeszcze w porządku, ale kiedy dochodzi do konkretnych sytuacji, na dole, bardzo różnie z tym bywa. Skarżą się Litwini w Sejnach, skarżą się także Polacy na Wileńszczyźnie. Podejrzewam, że jedni i drudzy mają rację. Historycy mają teraz nowe podejście do wspólnych dziejów polsko-litewskich, i to nieporównanie bardziej racjonalne. Ja ze swoich skromnych sił też się o to staram i wierzę, że to się zmienia, ale wciąż nie zmieniło się jeszcze tak, jakbym tego chciał. Potrwa to kilka dziesięcioleci, do pełnej zmiany pokoleń. I. Milovidov było dla Pana wielką katastrofą, a także, że myślał Pan, iż będzie pracownikiem fizycznym w USA, ale Pana zdaniem to moralnie lepsze, niż być akademikiem radzieckim. Jak wyglądał ten etap Pana życia zaraz po przyjeździe do Stanów Zjednoczonych? □ Dziękuję za rozmowę. Rozmawiała Kinga Mieszaniec ALMA MATER 37