zapisz jako pdf

Transkrypt

zapisz jako pdf
Aktualności
2012-04-05
Nie wolno czytać w nocy wierszy
Marek Niedźwiedzki był gościem Literackich Spotkań Niecodziennych w Bulwarze24.
Znany dziennikarz i prowadzący legendarnej Listy przebojów programu trzeciego
promował swoją książkę Nie wierzę w życie pozaradiowe, odpowiadał na wszystkie
pytania, nawet te bardzo osobiste, i bawił publiczność anegdotami z życia radiowego.
Gra tych, których lubi i ceni. Ma problem z mówieniem komuś, ze się nie nadaje do śpiewania,
dlatego nie przyjął propozycji zasiadania w jury Tańcu z gwiazdami, Bitwie na głosy czy Must be the
music. Zdaje sobie sprawę, ze nie wszyscy go akceptują, ale robi swoje. Trójka to jego dom. Nie
podoba mu się twórczość Rihanny czy Lany del Rey, ale to on jako pierwszy zagrał fenomenalnego
Gotye we wrześniu 2011 roku, wyprzedzając europejski rynek o pół roku. Na początku spotkania
przeprosił gości, że zakłócił im dzień i nie mogą obejrzeć Teleexpresu, po czym porwał do swojego
radiowego świata. Opowiadał o kulisach pracy radiowca, spotkaniach z Madonną i Lionelem Richie,
który dzięki niemu pokochał polską żubrówkę. Nie ożenił się z Aliną Dragan, bo radio było ważniejsze.
Nie żałuje wyboru, bo teraz nikt nie zawraca mu głowy, a ze swoją byłą narzeczoną są najlepszymi
przyjaciółmi. Polubił samotność.
Kiedy odchodził z Trójki po 25 latach prowadzenia Listy przez konflikt z ówczesnym dyrektorem, miał
wrażenie, że to jego życie i może z nim robić co chce, ale szybko zorientował się, że po drugiej
stronie kabla są słuchacze. Nie przewidział, że oni przeżyją szok i odbiorą jego przejście do radia
Złote Przeboje jako porzucenie. – Jedynym argumentem przemawiającym za przejściem do tego radia
był fakt, że mogłem tam zagrać ABBĘ i inne ulubione przeboje. Nie chodziło o pieniądze. Wiem, że do
dzisiaj słuchacze mają do mnie żal – tłumaczył się. Jeśli już potrzebuje pieniędzy, to chałturzy. –
Chałtury robię tylko wtedy, kiedy wybieram się do Australii i chcę lecieć klasą biznes, bo to jest
bardzo drogi biznes. Wtedy godzę się na poprowadzenie gali dla jakiegoś dużego banku. To jest
bardzo przyjemne i jeszcze płacą mi dużą kasę. Podzielił się także wspomnieniami z ciekawych
spotkań. – Pamiętam spotkanie w seminarium we Włocławku 1987 roku, to było fantastyczne.
Wchodzę, a tam wszyscy batmani. Mówię nieśmiało: „Niech będzie pochwalony, od czego mógłbym
zacząć”, a jeden z nich krzyczy – Whitney Houston!
Wie, że do słuchacza nie wolno zbliżać się na intymną odległość, o czym wielokrotnie się przekonał. –
Nie wolno czytać w nocy wierszy, kiedyś to robiłem. Do tego Pink Floyd, Depeche Mode i łatwo wtedy
wpaść w taką zasadzkę, że radio mówi do mnie. Zdarzyła mi się kiedyś przygoda z Zenobią z
Gdańska. Codziennie pisała do mnie listy. Z czasem już sekretarka zaczęła je czytać i informowała,
jaki jest stan rzeczy. Zenobia uważała, że ją wzywam. Pomogła mi Monika Olejnik. Zadzwoniła do
niej, powiedziała, że jest moją żoną, mamy dwójkę dzieci, trzecie w drodze i nie życzy sobie, żeby do
męża pisać takie listy. Zenobia odpisała:„Koniec z nami”. Za trzy dni list polecony „Przemyślałam
sprawę, niech urodzi to trzecie, przywieź do Gdańska, wychowamy razem”. Zagrałem I’m not in love
i przerzuciła się na Pawła Sztompke – wspominał.
Po spotkaniu Niedźwiedzki podpisywał swoją książkę, zamienił kilka zdań z każdym i chętnie pozował
do zdjęć. Pierwsze notowanie Listy przebojów programu trzeciego nadano w 1982 roku. Niedźwiedzki
prowadził ją do 2007 roku, kiedy przeszedł do radia Złote Przeboje, po czym wrócił do Trójki w 2010
roku. Listy, którą prowadzi na przemian z Piotrem Baronem, można posłuchać w piątki, w godz.
19.00-22.00. Spotkanie zorganizował Klub Twórczości Różnej „Cóś innego”, burmistrz Wrześni i
restauracja Bulvar24.
Sylwia Grzelińska

Podobne dokumenty