( bez ) partyjni fachowcy......?
Transkrypt
( bez ) partyjni fachowcy......?
......( bez ) partyjni fachowcy......? Obecne kierownictwo Lasów Państwowych z nadania , jeszcze rządzącej w „ lasach „ , koalicji SLD-PSL na czele z dyrektorem generalnym , wspomaganym przez wielu dyrektorów regionalnych , kategorycznie twierdzi , że na stanowiska kierownicze w lasach państwowych powołują wyłącznie bezpartyjnych fachowców i w ten sposób odpolityczniają kierowniczą kadrę leśników . Niestety są to tylko słowa , a fakty są zupełnie inne . Począwszy od końca 2001-go roku , po wygranych przez SLD wyborach parlamentarnych , rozpoczęto masowe odwoływania ze stanowisk kierowniczych w lasach osób nie popierających układu rządzącego . Pod pretekstem koniecznych zmian przeprowadzono w lasach starannie zaplanowaną akcję usuwania niewygodnie politycznych pracowników tj. odwoływania ze stanowisk kierowniczych , pozbawianie pracy w lasach oraz stosując zastraszanie koniecznością dalszych zwolnień z pracy (patrz raport Majchrzaka ). W ten wyrafinowany sposób nie tylko pozbywano się ludzi związanych z AWS-em , ale rozpoczęto otwartą walkę z leśnikami wywodzącymi się z „ Solidarności” tej z lat 1980-81 oraz tej po 1989 roku, którzy nie poszli na współpracę z postkomunistami lub nie dali się im przekupić lub zastraszyć .W tym czasie na stanowiska kierownicze zaczęli wracać (bez)partyjni fachowcy, bezpartyjni oczywiście po 1990 roku . Dyrektor Dawidziuk ze swoją postkomunistyczną ekipą doprowadził do sytuacji ( jak twierdzi usuwając politykę z lasów), że ponad 80% stanowisk kierowniczych w lasach (dyrekcja generalna , regionalne i nadleśniczowie ) zajmują osoby które przed 1989 rokiem należały do Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej (PZPR) , Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego (ZSL) , Stronnictwa Demokratycznego (SD)oraz Związku Socjalistycznej Młodzieży Polskiej (ZSMP) , Związku Młodzieży Wiejskiej (ZMW) , Socjalistycznego Związku Studentów Polskich (SZSP), po stanie wojennym przemalowanym na Zrzeszenie Studentów Polskich tzw.”zsyp” (przypomnienie pełnych nazw dla młodszych leśników). Olbrzymia większość tych (bez)partyjnych leśników zajmowała wysokie funkcje w aparacie partyjnym. Wymienione organizacje w tamtych czasach tworzyły (PZPR, ZSL, ZMW, ZSMP, SD) lub wspierały (ZSP) , reżim komunistyczny PRL-u . Obecna młoda gwardia kierownicza w lasach, która z racji wieku nie mogła należeć do tych organizacji , oczywiście jest powiązana z nimi rodzinnie . Zastanawia poważny fakt amnezji panującej w ekipie Dawidziuka dotyczący okresu przed 1989-ym rokiem. Czyżby owi (bez)partyjni wstydzili się swojej działalności politycznej w tamtych niedawnych czasach . Odważnym młodym leśnikom z zacięciem historycznym polecam przejrzenie partyjnych życiorysów osób zajmujących ważne stanowiska w lasach. Lektura doprowadza do stwierdzenia, że nie byli to tylko szeregowi członkowie tamtych organizacji , ale towarzysze działacze komitetów wojewódzkich , egzekutywy i lektorzy PZPR , działacze funkcyjni ZSMP i ZMW na studiach , koledzy poplecznicy z naczelnego komitetu i wojewódzkich komitetów ZSL-u , aktywiści ZSP-u na uczelniach . W latach 1970-80 nacisk komunistyczny na jednostki organizacyjne lasów był tak silny, że jak głosi wieść, w jednej z rdLP , że kiedy tow. I sekretarz KC M. F. Rakowski ogłosił rozwiązanie PZPR-u , jeszcze kilkanaście dni po tym doniosłym fakcie jeden z nadleśniczych na naradzie namawiał nadal do wstępowania w szeregi nieistniejącego już PZPR-u . Pomyliłby się wielce ten który mniema, że amnezja partyjna jest pełna. Nadal są przebłyski powrotu pamięci z tamtych komunistycznych czasów. Słowa krytyki kierowane pod adresem obecnej ekipy, postrzegane są jako uprawianie polityki w lasach , czym oni się bardzo brzydzą. Padają słowa „wy krytykanci nie politykujcie tylko bierzcie się do roboty”, zupełnie jak w czasach PRL-u, kiedy od uprawiania polityki była partia, a reszta nadawała się tylko do roboty. W bieżącym, tzw. wyborczym roku, niewygodne pytania zadawane owym (bez)partyjnym fachowcom przez przedstawicieli środków masowego przekazu odbierane są przez nich, jako element kampanii wyborczej, bo przecież za komuny kampania wyborcza była niepotrzebna Władze tworzyły Front Jedności Narodowej (FJN) składający w całości z PZPR-u , ZSL-u i SD, ustalały kto ma wejść do sejmu, rad gminnych czy wojewódzkich , a głosowanie to była fikcja. I tak zawsze wygrywali ci co mieli wygrać, nawet nie trzeba było się wysilać i kogokolwiek skreślać, głos i tak był ważny . Najgorsze jest jednak to, że do Lasów Państwowych ponownie zaczęto wprowadzać rozwiązania rodem z PRL-u, nie tylko w polityce kadrowej , ale również do szeroko rozumianej gospodarki leśnej . W tym miejscu muszę stwierdzić że, wielu leśników praktyków, jak i ze świata nauki, pomimo przynależności do partii , zrobiło i nadal robi dużo dla dobra polskich lasów i leśników , natomiast krytyce zamierzam poddać te rozwiązania systemowe gospodarki socjalistycznej tamtego okresu szkodliwe dla lasów , które dzięki obecnej ekipie rządzącej wracają jak bumerang do naszej dzisiejszej rzeczywistości . 1. Gospodarka drewnem W okresie PRL-u drewno było towarem reglamentowanym. Bez otrzymania zlecenia czy przydziału nie można go było kupić w nadleśnictwie. W zależności od okresu, reglamentacją nie objęta była drobnica opałowa, żerdzie, czasem grubizna opałowa . Sortymenty wielkowymiarowe np. drewno tartaczne i średniowymiarowe sur. kopalniakowy, papierówki objęte były systemem dostaw (nie mylić ze sprzedażą) do państwowych przedsiębiorstw drzewnych , a sprzedaż drewna wg cen detalicznych odbywała się tylko na zlecenia dla nabywców prywatnych. Ceny detaliczne były dużo wyższe od ceny dostaw poszczególnych sortymentów . Ceny rynkowe były 2-3 krotnie wyższe od oficjalnych cen detalicznych. Wielkość zleceń bywała różna, od 10 do 15 m3 sur. tartacznego w jednej gminie na kwartał lub na półrocze. Naczelnicy gminy dawali zlecenia rolnikom w wysokości 1-2 m3 na budowę domu czy budynku gospodarczego !!!!! Niestety takie były ówczesne realia. Zlecenia na drewno wydawał dyrektor naczelny lasów państwowych, dyrektorzy ozlp (dziś rdLP) i nadleśniczowie. Ci ostatni mieli najmniejsze tzw. pule przydziałowe i raz na kilka lat pracownicy nadleśnictw mogli kupić na podanie kilka m3 drewna. Ci co mieli dojścia do dyrektorów „wywozili drewno z lasu Pragami”, żeby na wolnym rynku sprzedać je z 2-3 krotnym zyskiem .W niektórych nadleśnictwach środkowej Polski tak solidnie pilnowano realizacji asygnat, że rolnik, który miał zlecenie na 2 m3, mógł kupić tylko 2m3 lub mniej, ale nie mógł kupić np. 2,15 m3 tartaczki. Musiał więc wybierać ze zrębu inne sztuki drewna . Generalnie należy stwierdzić że Lasy były całkowicie podporządkowane przemysłowi drzewnemu i traktowane podmiotowo jako producent drewna i to takich sortymentów jakie przemysł potrzebował , a nie takich jakie wnikały z szacunków brakarskich . Wykonywano nawet przymusowo zręby kopalniakowe , okleinę dębową i słupy teletechniczne, które pozyskiwano w użytkach przygodnych . Wielkim nieszczęściem były plantacje topolowe, które miały przyśpieszyć produkcję drewna dla przemysłu papierniczego, pod zakładanie których wycięto wartościowe drzewostany dębowe oraz zniszczono żyzne siedliska poprzez karczowanie pni i pełną orkę . Plantacje te okazały się wielkim niewypałem. W drugiej połowie lat 70-tych krążył dowcip , że w Polsce brakuje papieru toaletowego, gdyż leśnikom nieudały się plantacje topolowe . Aktualnie w wolnej i demokratycznej Polsce, w której mamy gospodarkę wolnorynkową, ożywają stare pomysły z reglamentacji drewna. Pod koniec 2003 i w 2004 roku, kiedy był olbrzymi popyt na drewno, zaczęło brakować drewna dla jak ich nazwano „ szopotraczy”, którzy płacili gotówką lub na przedpłaty po najwyższych cenach detalicznych, natomiast nie zabrakło drewna dla niektórych przedsiębiorców drzewnych rynku krajowego i regionalnego, którzy kupowali drewno po dziwnie niskiej cenie z wydłużonym terminem płatności . Stało się tak dlatego, że postkomuniści w lasach świadomie zrezygnowali z narzędzi rynkowych tj. przetargów na sprzedaż drewna, a wprowadzili własne tzw. negocjacje, które w ich wydaniu przypominają perelowską reglamentację (chyba nie za darmo). 2 . Łowiectwo i leśnictwo W okresie panowania komuny do 1990 roku leśnictwo było wasalem łowiectwa. W tamtych czasach nie można mówić o żadnej formie równoprawnej współpracy . Wówczas, z jakiś dziwnych przyczyn leśnicy szacowali szkody łowieckie w uprawach rolnych na terenach obwodów kół łowieckich, co było nie tylko dodatkowym obciążeniem ale również powodowało lokalne konflikty między leśnikami a rolnikami . Kompletnie niezrozumiałe jest dla mnie to, że pieniądze za te szkody były wypłacane z funduszu leśnego, zamiast z kasy kół łowieckich (ile za te pieniądze można było zbudować dróg leśnych). Wymiernym efektem tego poddaństwa był rozmiar istotnych szkód wyrządzonych przez zwierzynę w środowisku leśnym. Na 30.06 1990 roku, powierzchnia szkód istotnych wyniosła 388 979 ha, orientacyjna roczna wartość pieniężna szkód istotnych wyniosła równowartość 1890 tys.m3 drewna tartacznego sosnowego II kl. na pniu .* Ostatnia nowelizacja ustawy łowieckiej , zdaniem wielu leśników i myśliwych jest niezgodna z konstytucją w kwestiach przymusowej przynależności do stowarzyszenia PZŁ oraz w sprawie nie równoprawnego traktowania właścicieli lasów dotyczących odszkodowań za szkody w uprawach leśnych wyrządzanych przez zwierzynę (prawo to mają tylko lasy państwowe) . W relacjach PGL LP a PZŁ nowelizacja ogranicza wpływ organizacji Lasy Państwowe na gospodarkę łowiecką na rzecz stowarzyszenia Polski Związek Łowiecki oraz marginalizuje traktowanie odszkodowań za szkody wyrządzone przez zwierzynę w lasach ( max .10% wartości tuszy odstrzelonej zwierzyny przez koła łowieckie). Jeszcze jedna w podobnym stylu nowelizacja i fundusz leśny będzie miał nową pozycję w wydatkach, jak w gospodarce socjalistycznej . 3. Niepokój Dużym niepokojem trawi mnie fakt, że niedawni leśni reformatorzy o rodowodzie komunistycznym (SLD-PSL) nagle stali się doradcami w dziedzinie leśnictwa partii o rodowodzie Solidarnościowym i odchyleniu liberalnym, wysoko notowanej w sondażach, której jestem sympatykiem . W wydaniu tych reformatorów trzeba sprzedać małe działki leśne, bo prowadzenie tam gospodarki leśnej jest kosztochłonne. Niedługo pewnie się dowiemy, że trzeba się pozbyć lasów na siedliskach kosztochłonnych (olesy , BMb, Bb, BG i inne) oraz wprowadzać na nizinach monokultury sosnowe, a w górach świerkowe, w celu uzyskania wysokiej renty leśnej . W dalszej kolejności tak zredukować zatrudnienie, aby w lasach pracowały osoby tylko nietykalne na stanowiskach kierowniczych i będący pod ochroną działacze związków zawodowych, czyli tak jak pod koniec świetności w armii pruskiej, gdzie najwięcej było oficerów i ich ordynansów, a brakowało zwykłych żołnierzy . * Wyniki okresowej inwentaryzacji szkód wyrządzonych przez zwierzynę w środowisku leśnym na dzień 30 czerwca 1990 roku . Biuro Urządzania Lasu i Geodezji Leśnej Emes