Nasze prezentacje - Maria Turbiarz

Transkrypt

Nasze prezentacje - Maria Turbiarz
Gmina Chojnów - Strona główna
Nasze prezentacje - Maria Turbiarz
17.11.2006.
Zmieniony 19.06.2007.
Pani Maria Turbiarz jest mieszkanką Osetnicy. Jej losy były bardzo burzliwe, pełne niepewności o
następny dzień i troski o rodzinę. Urodziła się w 1924 roku w Szutowej, w powiecie Jaworowskim
województwo lwowskie. Do 1940 roku mieszkała tam razem z bratem Bronkiem i rodzicami Zofią i
Janem, którzy prowadzili małe gospodarstwo rolne.
Skończyła pięć klas w tamtejszej szkole podstawowej. Dzieciństwo wspomina dobrze, choć zaznacza, że
były to czasy zupełnie inne niż dziś. W roku 1940 całą jej wieś wywieziono na Sybir. Po paru latach
wstąpiła do Ludowego Wojska Polskiego, a po wojnie wróciła do Polski i osiedliła się z rodziną w Osetnicy.
Mieszka obecnie sama, odwiedzają ją jednak często wnuki: Danuta, Barbara, Rafał i Marcin, które jak
sama mówi - są jej dużą pociechą. Przedstawiamy czytelnikom sylwetkę kobiety, której historia
dzisiejszym młodym ludziom powinna uświadomić w jakich trudnych czasach żyli ich dziadkowie i
pradziadkowie. Nasze prezentacje - Maria Turbiarz
Pani Maria Turbiarz jest mieszkanką Osetnicy. Jej losy były bardzo burzliwe, pełne niepewności o
następny dzień i troski o rodzinę. Urodziła się w 1924 roku w Szutowej, w powiecie Jaworowskim
województwo lwowskie. Do 1940 roku mieszkała tam razem z bratem Bronkiem i rodzicami Zofią i
Janem, którzy prowadzili małe gospodarstwo rolne. Skończyła pięć klas w tamtejszej szkole
podstawowej. Dzieciństwo wspomina dobrze, choć zaznacza, że były to czasy zupełnie inne niż dziś. W
roku 1940 całą jej wieś wywieziono na Sybir. Po paru latach wstąpiła do Ludowego Wojska Polskiego, a
po wojnie wróciła do Polski i osiedliła się z rodziną w Osetnicy. Mieszka obecnie sama, odwiedzają ją
jednak często wnuki: Danuta, Barbara, Rafał i Marcin, które jak sama mówi - są jej dużą pociechą.
Przedstawiamy czytelnikom sylwetkę kobiety, której historia dzisiejszym młodym ludziom powinna
uświadomić w jakich trudnych czasach żyli ich dziadkowie i pradziadkowie.
Maria Turbiarz z Osetnicy w czasie II Wojny Światowej służyła w batalionie kobiecym Ludowego Wojska
Polskiego.
- Była trzecia w nocy 10 lutego 1940 roku wspomina Pani Maria kiedy ktoś zastukał do drzwi. Byli to
żołnierze, którzy niemal siłą wtargnęli do domu. Nikogo z rodziny nie chcieli wypuścić na zewnątrz, nie
wiedzieliśmy zatem co się dzieje z sąsiadami. Do rana trzymali warty, zmieniali się co parę godzin opowiada kobieta. Jej ojciec rozumiał po rosyjsku i z rozmów wojskowych wywnioskował, że będzie źle.
Okazało się, że miał rację, bo o świcie postawili rodziców pod broń i splądrowali cały dom. Szukali broni i
kosztowności, ale niczego w domu państwa Turbiarzy nie znaleźli. Godzinę później posadzili całą rodzinę
na sanie, które czekały na nich przed domem. Nie mogli zabrać prawie nic, żadnej żywności, dobytku,
zwierząt. Udało się im uprosić aby mogli wziąć trochę odzieży i pościel. Kiedy ruszyli w drogę zobaczyli
kolejne sanie, na których przewieziono wszystkich mieszkańców Szutowej do Domu Ludowego. Wszyscy
byli zrozpaczeni, bali się. Nikt nie wiedział jaki los ich spotka. Kolejnym etapem podróży było Jaworzno,
położone 7 km dalej. Gonili nas jak psy, grozili karabinami opowiada pani Maria. Kiedy dotarli na
miejsce zobaczyli, że czeka na nich pociąg towarowy. Jak później policzyli był bardzo długi miał 72
http://gmina-chojnow.pl/www
Kreator PDF
Utworzono 7 March, 2017, 03:27
Gmina Chojnów - Strona główna
wagony. W koszmarnych warunkach, niemal bez wody i jedzenia dojechali do Irkucka. Była piąta rano
kiedy wysiedli z pociągu i kazano im przesiąść się na ciężarówki. Wywieziono ich 200 km w głąb lasu.
Ulokowani zostali w jednoizbowych barakach, po 4 rodziny w jednym. Ich zadaniem było zbieranie
żywicy. Za ciężką pracę każdego dnia dostawali chleb: 60 dkg dorośli i 20 dkg dzieci. Pani Maria nie
wyrabiała normy, która wynosiła 60 kg żywicy dziennie. Pomagała jej mama, brat a i tak nie zawsze się
udawało. A kiedy nie wypracowało się normy nie było chleba. Przez niemal dwa i pół roku pani Maria pracowała przy zbiórce żywicy, po tym okresie wszyscy, którzy
zmuszani byli do pracy otrzymali możliwość poruszania się po Związku Radzieckim. Był to także czas,
kiedy zaczęła się mobilizacja, do wojska mogli wstąpić mężczyźni do 45 i kobiety do 35 roku życia. Wtedy
w głowie młodej dziewczyny wykonującej morderczą pracę zrodziła się myśl, żeby wstąpić do armii.
Zanim jednak to się stało cała rodzina uciekła z Myszdugranek (tak nazywała się wieś, gdzie pracowali
Polacy). Rosjanki, których mężowie walczyli w Japonii przyjeżdżały do po żywicę i zdarzało się, że
pomagały zesłańcom. Jedna z nich przywiozła gryps, dzięki którym ojciec pani Marii odnalazł babcię, z
którą stracił kontakt podczas transportu na Sybir. Inna wywiozła całą rodzinę Turbiarzy, ukrywając ich w
swojej ciężarówce w wiązkach drewna. Nikomu nie mówiliśmy, że chcemy uciec wspomina kobieta.
Baliśmy się, ale silniejsza od strachu była chęć ucieczki. I udało się. Mieliśmy polskie paszporty, trafiliśmy
w miejsce gdzie było więcej rodaków. Mogliśmy tam podjąć pracę w lepszych warunkach. A i ludzie nie
byli tam już tacy źli dodaje. Pani Maria zatrudniła się w tartaku, jednak nie dała rady, była za słaba, głównie z niedożywienia. Poszła
za radą rodziców pracować w sowchozie. Stamtąd w butach za cholewkami wynosiła zboże, które po
uprażeniu na blasze jedli z rodziną z wielkim apetytem. Kobieta dziś żartuje sobie z tego głodu, jednak
na koniec dodaje, że dziś ludzie mają szczęście. W lecie 1943 roku w Sielcach nad Oką gdzie mieszkali, formowało się Ludowe Wojsko Polskie. Młoda
Maria postanowiła doń wstąpić. Zaraz na drugi dzień po wcieleniu dostała mundur, owijacze, które służyły
za obuwie i posiłek. Włosy ostrzyżono jej krótko, dziewczęta niewiele różniły się od mężczyzn. Niektóre za
tymi warkoczami płakały. Ona nie. Po przeszkoleniu wojskowym trafiła do łączności. Dostałam buty! To
była największa radość mówi pani Maria. Było ich trzy dziewczyny na trzy pułki. Jak wspomina,
słuchawkę przy uchu miała dzień i noc. Jeśli była awaria linii, też zajmowała się tym łączniczka. Przez jej
uszy przechodziły wszystkie rozkazy. -Nie tak było jak dziś piszą mówi. Widziała czasem łzy w oczach
dowódcy, kiedy przekazywała rozkaz. Wtedy gdy brzmiał on nie pomagać powstańcom. Pani Maria przeszła z wojskiem całą Polskę, dotarła do Berlina, gdzie zastała ją informacja o końcu wojny.
Takiej radości nie przeżyła nigdy. Mogła wreszcie skontaktować się z rodziną. Udało się jej spotkać z
wujkiem Stefanem Pikusem, który też był żołnierzem. Rodzice odnaleźli się w Rzeszowie, ona trafiła do
Kielc gdzie pracowała u wujka w warsztacie krawieckim. Tam nauczyła się zawodu, uznała jednak, że nie
może być dla kogoś ciężarem. Brat napisał do rodziców, że mieszka w Osetnicy, i że są tu wolne domy,
więc jeśli chcieliby& Chcieli. Cała trójka przyjechała i objęła gospodarstwo. Po jakimś czasie zmienili dom
na większy, z sześcioma hektarami pola. Pani Maria mieszka w nim do dziś. Wychowała troje dzieci
swojej zmarłej tragicznie córki Teresy. Dziś są one jej pociechą. Pani Maria mówi, że wnuki wyrosły na
dobrych ludzi, mają już swoje rodziny ale wszystkie ją odwiedzają. Pociechą dla niej są właśnie one i&
wspomnienia. Monika Sobczak
Dom Ludowy w Szutowej w okolicy Lwowa. Pani Maria miała wówczas 15 lat.
http://gmina-chojnow.pl/www
Kreator PDF
Utworzono 7 March, 2017, 03:27
Gmina Chojnów - Strona główna
Punkt rejestracyjny poborowych oficer oświatowy Janina Zachaczewska rozdaje śniadanie. Trzecia
kobieta z lewej to Maria Turbiarz.
Mieszkanka Osetnicy służyła w samodzielnej kompanii łączności. Obok niej dowódca plutonu płk
Różański.
http://gmina-chojnow.pl/www
Kreator PDF
Utworzono 7 March, 2017, 03:27