Marcin Żyluk, doktorant UAM w Poznaniu Zamiar a
Transkrypt
Marcin Żyluk, doktorant UAM w Poznaniu Zamiar a
M. śyluk Marcin śyluk Zamiar a odpowiedzialność współdziałających Streszczenie Artykuł dotyczy spornej w doktrynie prawa karnego problematyki, wpływu zamiaru jednej osoby na odpowiedzialność drugiej. Mimo obowiązywania zasady niezaleŜności odpowiedzialności współdziałających, znaczna część doktryny i orzecznictwa przyjmuje, Ŝe wystąpienie u jednego ze współdziałających zamiaru popełnienia czynu wpływa na odpowiedzialność innych współdziałających. Ma to przede wszystkim znaczenie przy ustalaniu momentu dokonania czynu zabronionego w formie zjawiskowej podŜegania oraz rozróŜnienia podŜegania od tzw. pomocnictwa psychicznego. Skupiono tu się przede wszystkim na przedstawieniu i omówieniu dominujących w tym zakresie poglądów – trzech teorii skutkowości podŜegania oraz zagadnieniu utwierdzania kogoś w powziętym zamiarze. Po ich zanalizowaniu i poddaniu krytyce, zostaje przedstawione stanowisko własne Autora, które ma, w jego zamierzeniu, stać się przyczynkiem do dalszej dyskusji. 1. W nauce prawa karnego wiele jest problemów spornych. Jeden z nich dotyczy kwestii, jaki wpływ powinien mieć zamiar jednej osoby na odpowiedzialność drugiej w przypadku współdziałania wielu osób w popełnieniu czynu zabronionego1. Polska ustawa przewiduje pięć zasadniczych form współ1 Problem ten w swych rozwaŜaniach podnoszą (w szczególności): S. Ś l i w i ń s k i, Prawo karne materialne, Warszawa 1946; L. T y s z k i e w i c z, Współdziałanie przestępne i główne pojęcia z nim związane, Poznań 1964; O. G ó r n i o k (red.), Kodeks karny. Komentarz, Warszawa 2006; I. A n d r e j e w , Polskie prawo karne w zarysie, Warszawa 1970, oraz w nowszym wydaniu podręcznika pod tym samym tytułem, Warszawa 1989; S. F r a n k o w s k i, Glosa do wyroku SN z dnia 28 września 1970 r., sygn. IV KR 191/70, OSPiKA 1971, nr 10; W. W o l t e r, Nauka o przestępstwie. Analiza prawnicza na podstawie przepisów części ogólnej kodeksu karnego z 1969 r., Warszawa 1973; I. A n d r e j e w , W. Ś w i d a, W. W o l t e r, Kodeks karny z komentarzem, Warszawa 1973; M. C i e ś l a k, Polskie prawo karne. Zarys systemowego ujęcia, Warszawa 1995; K. B u c h a ł a, A. Z o l l, Polskie prawo karne, Warszawa 1997; t y c h Ŝ e, Kodeks karny. Część Ogólna. Komentarz, Kraków 1998; R. D ę b s k i, O teoretycznych podstawach regulacji współdziałania przestępnego w kodeksie karnym z 1997 r., Studia Prawno-Ekonomiczne, t. LVIII, 1998, s. 111 i n.; A. W ą s e k, Kodeks karny. Komentarz, t. I, Gdańsk 1999; G. R e j m a n (red.), Kodeks karny. Część ogólna. Komentarz, Warszawa 1999; A. L i s z e w s k a, PodŜeganie i pomocnictwo a usiłowanie, Państwo i Prawo 2000, nr 6, s. 51 i n.; t e j Ŝ e, Współdziałanie przestępne w polskim prawie karnym. Analiza dogmatyczna, Łódź 2004; P. K a r d a s, Teoretyczne podstawy odpowiedzialności karnej za 44 Prokuratura i Prawo 7–8, 2010 Zamiar a odpowiedzialność współdziałających działania (z nie do końca jasną istotą prowokacji). Nie będę koncentrował się na wszystkich – ograniczę się do rozpatrzenia przedmiotowej kwestii w przypadku podŜegania (oraz w niewielkim stopniu pomocnictwa). Konstrukcja podŜegania (podobnie zresztą, jak pozostałych niewykonawczych form współdziałania) jest złoŜona – składają się na nią przepis zrębowy (tutaj przepis art. 18 § 2 k.k.) oraz przepis uzupełniający (czyli przepis, który określa czyn, do którego się podŜega)2. Znaczy to tyle, Ŝe nie ma jednego, ogólnego podŜegania (a w zasadzie normy prawnej zakazującej podŜegania) – jest ich tyle, ile przepisów (norm) prawnych kryminalizujących czyny w formie sprawstwa wykonawczego (a takŜe niewykonawczego, czego typowym przykładem jest tzw. „podŜeganie łańcuszkowe”). JeŜeli jednak pewien problem dotyczący podŜegania, odnosi się do jego „znamion stałych”, czyli opisanych w przepisie zrębowym, to odnosi się on do kaŜdego typu czynu zabronionego w formie podŜegania. Ten, rozpatrywany tutaj, właśnie do nich naleŜy. Stwierdzając to, moŜna więc w zasadzie, rozstrzygać go w sensie abstrakcyjnym – nie odnosząc się do konkretnego przypadku – to jednak uwaŜam, Ŝe odniesienie się do takiego przypadku pozwoli na znacznie bardziej przejrzyste formułowanie wniosków. Mamy więc oto sytuację następującą. Podczas libacji alkoholowej, w której uczestniczą Jan K. oraz Andrzej B., w pewnym momencie ten pierwszy zaczyna się Ŝalić swojemu kompanowi na swoją Ŝonę Leokadię. Mówi, Ŝe Ŝona się nad nim znęca psychicznie, wyzywając cały czas od nierobów i pijaków, Ŝe nie daje mu pieniędzy na wódkę, a na dodatek, co jest najgorsze ze wszystkich, nie pozwala mu oglądać meczów jego ulubionej druŜyny piłkarskiej. Po przekazaniu Andrzejowi B. całej litanii skarg pod adresem swej małŜonki, wypowiada takie słowa: „JuŜ nie potrafię z nią wytrzymać, więc Jędruś, mam do ciebie przyjacielską prośbę – pozbądź się Lodźki”. Warto jednak na wstępie wskazać trzy wymiary zakreślonego problemu: 1) wpływ zamiaru uprzednio występującego u „podŜeganego” na odpowiedzialność karną (jej postać) „podŜegacza” w przypadku, gdy ten drugi wiedział o wystąpieniu takiego zamiaru; 2) wpływ zamiaru powstałego u „podŜeganego” w wyniku działania „podŜegacza” na odpowiedzialność karną tego drugiego; 2 przestępne współdziałanie, Kraków 2001; A. Z o l l (red.), Kodeks karny. Część Ogólna. Komentarz, Warszawa 2007; T. B o j a r s k i (red.), Kodeks karny. Komentarz, Warszawa 2006; A. M a r e k, Kodeks karny. Komentarz, Kraków 2007; J. G i e z e k, Kodeks karny. Część Ogólna. Komentarz, Warszawa 2007; L. G a r d o c k i, Prawo karne, Warszawa 2008. Zob. takŜe literaturę podaną w tych pozycjach. Zob. na ten temat P. K a r d a s, Teoretyczne…, op. cit., s. 600; por. takŜe Ł. P o h l, Struktura normy sankcjonowanej w prawie karnym, Poznań 2007, s. 56. Prokuratura i Prawo 7–8, 2010 45 M. śyluk 3) wpływ zamiaru uprzednio występującego u „podŜeganego” na odpowiedzialność karną „podŜegacza” w przypadku, gdy ten drugi nie wiedział o wystąpieniu takiego zamiaru. Przejście przez nie jest niezbędne do w miarę wyczerpującego rozstrzygnięcia problematycznego zagadnienia. 2. Sytuacja, która byłaby niejako odzwierciedleniem wymiaru pierwszego, mogłaby przykładowo polegać na tym, Ŝe pani Leokadia, będąc szefową pana Andrzeja, tak „zalazła mu w pracy za skórę” (przez między innymi twierdzenie, Ŝe ten nie przygotowuje się do pracy, tylko „Ŝłopie gorzałę z jej męŜem nierobem” i nieprzyznanie za to długo oczekiwanej podwyŜki), Ŝe Andrzej B. w końcu postanowił podjąć radykalne środki i ją zabić. Podczas owej libacji alkoholowej zwierzył się ze swojego zamiaru jej męŜowi, Janowi K. Ten, słysząc te słowa, wypowiedział swoją litanię zarzutów pod adresem małŜonki, po czym wypowiedział przedstawioną wyŜej swoją „prośbę”. Nie ulega zatem wątpliwości, Ŝe Jan K. nie moŜe swym zachowaniem skutecznie wzbudzić zamiaru popełnienia zabójstwa u Andrzeja B., gdyŜ wie, Ŝe adresat jego „prośby” taki zamiar juŜ ma. Zachowanie to moŜe być natomiast traktowane jako utwierdzanie Andrzeja B. w zamiarze juŜ powziętym. Jaki więc charakter ma utwierdzanie kogoś w powziętym zamiarze, a konkretnie – czy zawiera się w definicji nakłaniania, czy teŜ pozostaje poza nią. Obecnie moŜna znaleźć dwa, przeciwstawne poglądy w tym zakresie. Zgodnie z pierwszym, nakłanianiem jest zarówno wzbudzanie zamiaru lub decyzji dokonania czynu zabronionego, jak i utwierdzanie innej osoby w powziętym zamiarze lub decyzji3. W omawianym przykładzie Jan K. odpowiadałby więc (oczywiście przy spełnieniu odpowiednich przesłanek) za podŜeganie Andrzeja B. do zabójstwa Leokadii K. Jak nietrudno zauwaŜyć, drugi pogląd nie uznaje utwierdzania innej osoby w powziętym zamiarze za nakłanianie, tylko za pewną formę tzw. pomocnictwa psychicznego4. Pomocnictwo to polega na takim oddziaływaniu na 3 Zob. I. A n d r e j e w , Polskie…, op. cit., 1970, s. 158: „PodŜeganie moŜe polegać na nakłanianiu osoby, która decyzji popełnienia przestępstwa jeszcze nie powzięła, ale teŜ na utwierdzeniu innej osoby w powziętej decyzji, a więc na namawianiu, by nie odstępowała od powziętego zamiaru, zwłaszcza zaś na ponaglaniu do realizacji zaplanowanego czynu”. Co ciekawe, stronę później Autor prezentuje pogląd odmienny, wskazując, Ŝe główną kwestią rozgraniczenia podŜegania od pomocnictwa psychicznego jest problem, czy decyzję popełnienia czynu sprawca juŜ podjął (wtedy jest pomocnictwo), czy teŜ ją dopiero podejmuje, nakłoniony przez podŜegacza (podŜeganie) (zob. I. A n d r e j e w , Polskie…, op. cit., 1970, s. 159); por. takŜe S. F r a n k o w s k i Glosa…, op. cit., s. 449, oraz T. B o j a r s k i, (w:) T. B o j a r s k i (red.), Kodeks…, op. cit., s. 59. 4 Zob. np. S. Ś l i w i ń s k i, Prawo…, op. cit., s. 345; W. W o l t e r, Nauka…, op. cit., s. 302–303; M. C i e ś l a k, Polskie…, op. cit., s. 378; K. B u c h a ł a, A. Z o l l, Polskie…, op. cit., s. 307; A. W ą s e k, Kodeks…, op. cit., t. I, s. 266; L. G a r d o c k i, Prawo…, op. cit., s. 96; J. G i e - 46 Prokuratura i Prawo 7–8, 2010 Zamiar a odpowiedzialność współdziałających psychikę innej osoby, które ułatwia jej popełnienie czynu zabronionego5. Zgodnie z tym poglądem, w interesującym nas przypadku, Jan K. odpowiadałby za pomocnictwo (psychiczne) Andrzeja B. do zabójstwa Leokadii K. Jest to problem sporny, ale jednocześnie niesłychanie doniosły – przyjęcie dla tego przypadku kwalifikacji prawnej pomocnictwa psychicznego stanowi przecieŜ samoistną podstawę do fakultatywnego nadzwyczajnego złagodzenia kary (zgodnie z treścią przepisu art. 19 § 2 k.k.), co z samej zasady umoŜliwia łagodniejsze potraktowanie pomocnika niŜ podŜegacza. Najbardziej istotne dla rozstrzygnięcia tego zagadnienia jest ustalenie, jak naleŜy rozumieć słowo „nakłania”. Warto tutaj posłuŜyć się regułami postępowania, które naleŜy przeprowadzić w celu dokonania procesu wykładni, przedstawionymi przez prof. M. Zielińskiego6. W pierwszej kolejności naleŜy sprawdzić, czy w danym akcie prawnym jest definicja legalna (ustawowa). Nietrudno zauwaŜyć, Ŝe w kodeksie karnym brak takiej definicji. JeŜeli zachodzi taki przypadek, to kolejnym krokiem jest sprawdzenie, czy istnieje związanie regułami interpretacyjnymi podmiotu, który jest upowaŜniony do dokonywania takiej interpretacji. W obecnym stanie prawnym taką kompetencję, choć w bardzo ograniczonym zakresie, ma Trybunał Konstytucyjny, ale w jego orzecznictwie brak jest sentencji, która dotyczyłaby tej kwestii7. NaleŜy zatem przyjąć, Ŝe w obecnym stanie prawnym nie ma związania cudzą interpretacją przepisu, która regulowałaby, jak naleŜy rozumieć nakłanianie, przez co naleŜy odwołać się do kolejnej reguły, czyli określenia, czy w danym wypadku jest zgodny pogląd doktryny w przedmiotowej sprawie. Jak zostało ukazane wyŜej – takiego jednolitego poglądu doktryny nie ma. Wobec tego, naleŜy zastosować kolejną regułę interpretacyjną, która nakazuje przyjąć takie znaczenie wyrazu, jaki ma on w języku powszechnym, w którym napisany jest tekst prawny (w tym wypadku, w języku polskim). I tak, zgodnie ze słownikiem języka polskiego8, „nakłaniać” to inaczej „namawiać, przekonywać, skłaniać”, czyli wzbudzać coś, podczas gdy „utwierdzać” oznacza „upewnić kogoś w czymś, podtrzymać, umocnić czyjś sąd, czyjeś przekonanie”. Łatwo więc zauwaŜyć, Ŝe pojęcia te się nie pokrywają znaczeniowo. Przesądza to, moim zdaniem, o tym, Ŝe jednak utwierdzanie nie powinno być uznane za formę nakłaniania i w konsekwencji, naleŜy z e k, (w:) J. G i e z e k, Kodeks…, op. cit., s. 170; P. K a r d a s, (w:) A. Z o l l (red.), Kodeks…, op. cit., s. 316. 5 Zob. na ten temat np. P. K a r d a s, (w:) A. Z o l l (red.), Kodeks…, op. cit., s. 324–325. 6 Zob. M. Z i e l i ń s k i, Wykładnia prawa. Zasady, reguły, wskazówki. Warszawa 2008, s. 335 i n. 7 Chodzi tu oczywiście o sytuację, w której Trybunał Konstytucyjny w sentencji swego wyroku stwierdza, Ŝe dany przepis, jeŜeli jest rozumiany w pewien, równieŜ określony w sentencji wyroku, sposób, to jest on zgodny z Konstytucją. Ta reguła ma większe znaczenie tylko w przypadku kontroli przez sąd odwoławczy. 8 E. S o b o l (red.), Nowy słownik języka polskiego, Warszawa 2002. Prokuratura i Prawo 7–8, 2010 47 M. śyluk opowiedzieć się za tym, Ŝe jest to forma pomocnictwa psychicznego. Jan K. powinien zatem odpowiadać za pomocnictwo psychiczne udzielone Andrzejowi B. do zabójstwa Leokadii K. 3. W sytuacji kolejnej nie ulega juŜ wątpliwości, Ŝe Jan K. swym zachowaniem (swą „prośbą”) próbuje wzbudzić u Andrzeja B. zamiar zabicia swej Ŝony, czyli nakłonić go do dokonania jej zabójstwa. Wątpliwości natomiast ulega, czy samo wypowiedzenie słów przez Jana K. jest juŜ podstawą do pociągnięcia go do odpowiedzialności za podŜeganie do zabójstwa, czy teŜ nie. W doktrynie wypracowane zostały trzy poglądy. Pierwszy pogląd opiera się na załoŜeniu, Ŝe podŜeganie stanowi odrębny w stosunku do sprawstwa typ czynu zabronionego, mający charakter formalny (bezskutkowy) i jest dokonane w momencie ukończenia czynności nakłaniania. Głównym argumentem przemawiającym za wskazanym poglądem ma być teza, Ŝe znamię czasownikowe „nakłaniać” rozumiane jest jako zwrot niebędący zwrotem równowaŜnym do czasownika „powodować”9. Dokonanie podŜegania nie jest więc uzaleŜnione od powzięcia przez osobę nakłanianą zamiaru albo decyzji dokonania czynu zabronionego10. Zgodnie z nim Jan K. odpowiadałby za podŜeganie do zabójstwa. Głównym załoŜeniem poglądu drugiego jest teza, Ŝe podŜeganie jest przestępstwem konkretnego (bezpośredniego) naraŜenia na niebezpieczeństwo. Ponadto, czasownik „nakłaniać” jest rozumiany jako równowaŜny ze zwrotem „powodować”, poniewaŜ został uŜyty w formie czasu teraźniejszego w aspekcie niedokonanym, a to, zgodnie z tradycją legislacyjną oraz powszechnie przyjmowanymi w prawoznawstwie regułami interpretacyjnymi, naleŜy tłumaczyć jako wolę ustawodawcy do wyraŜenia go w aspekcie dokonanym. W konsekwencji, uznaje się, Ŝe w danym wypadku nie chodzi o zwrot „nakłaniać” tylko „nakłonić”, co samo przez się przesądza o uznaniu podŜegania za czynność skutkową, przy czym owym skutkiem ma być to „nakłonienie”, czyli wzbudzenie zamiaru dokonania czynu zabronionego u osoby nakłanianej11. Zgodnie więc z tą koncepcją, samo wypowiedzenie „prośby” przez Jana K. nie prowadzi do przyjęcia jego odpowiedzialności za podŜeganie – musi nastąpić swoiście pojmowany skutek, w postaci powzięcia zamiaru lub decyzji zabicia Leokadii K. przez Andrzeja B. JeŜeli to nie nastąpi, to Jan K. odpowiadałby za usiłowanie podŜegania do zabójstwa. 9 Zob. R. S a r k o w i c z, WyraŜenie przyczynowości w tekście prawnym (na przykładzie kodeksu karnego z 1969 r.), Kraków 1989, s. 68–69. 10 Zob. A. Z o l l, (w:) K. B u c h a ł a, A. Z o l l, Kodeks…, op. cit., s. 182–183. 11 Zob. np. G. R e j m a n, (w:) G. R e j m a n (red.), Kodeks…, op. cit., s. 625; A. M a r e k, Kodeks…, op. cit., s. 61; J. G i e z e k, Kodeks…, op. cit., s. 174; P. K a r d a s, (w:) A. Z o l l (red.), Kodeks…, op. cit., s. 348. 48 Prokuratura i Prawo 7–8, 2010 Zamiar a odpowiedzialność współdziałających Z kolei punktem wyjścia przy poglądzie trzecim jest teza, Ŝe razem z art. 18 § 2 k.k. podstawę odpowiedzialności za podŜeganie stanowi równieŜ art. 22 k.k. Sformułowanie „odpowiada jak za usiłowanie” przesądza bowiem, Ŝe skutkiem podŜegania musi być dokonanie czynu przez osobę nakłanianą, przy czym słowo „jak” ma być pozbawione głębszego znaczenia12. Oznacza to, Ŝe w omawianym kazusie samo wypowiedzenie słów przez Jana K. stanowi podstawę do pociągnięcia go do odpowiedzialności karnej za usiłowanie podŜegania do zabójstwa. Za samo podŜeganie odpowiadałby wtedy, gdy Andrzej B. rzeczywiście dokonał zabójstwa Leokadii. Przeciwko poglądowi trzeciemu moŜna znaleźć dwa zasadnicze argumenty. Pierwszy argument to załoŜenie racjonalności ustawodawcy – jeŜeli słowo „jak” nie miałoby jakiegokolwiek znaczenia, to by najprawdopodobniej nie znalazło się w tekście prawnym. A tak – jego wystąpienie przesądza o tym, Ŝe podŜegacz nie odpowiada za usiłowanie, tylko „jak” za nie, co oznacza ustawowy nakaz skierowany do sądu wymierzenia podŜegaczowi kary w takich warunkach „jak za usiłowanie”. Drugi argument nasuwa się po przeprowadzeniu wykładni językowej. Przepis artykułu 22 k.k. ma zastosowanie do podŜegacza, a więc osoby, która dopuszcza się podŜegania. Zastosowanie normy przewidzianej w tym przepisie jest moŜliwe więc dopiero po stwierdzeniu, Ŝe ktoś dopuścił się dokonanego podŜegania. Przyjmując więc ten pogląd, dochodzimy do trochę kuriozalnej sytuacji – musimy najpierw stwierdzić, Ŝe dokonano podŜegania, po to by przyjąć odpowiedzialność za jego usiłowanie. Wykorzystanie tych argumentów wydaje się być dostateczne do stwierdzenia, Ŝe w moich oczach pogląd ten nie zasługuje na aprobatę. W odniesieniu do drugiego poglądu twierdzenie o chęci ustawodawcy do rozumienia słowa „nakłaniać” w aspekcie dokonanym („nakłonić”), ze względu na tradycję legislacyjną oraz reguły interpretacyjne, nie wydaje się przekonująca. Gdyby było tak, jak chcą zwolennicy tego poglądu, to kaŜdy czyn w ustawie karnej byłby czynem skutkowym. A tak przecieŜ nie jest. Teza ta jest, moim zdaniem, zbyt daleko idącą generalizacją i jako taka nie zasługuje na mą aprobatę. Nie oznacza to, Ŝe samo odrzucenie jednej tezy przesądza o bezskutkowości podŜegania. Z punktu widzenia wykładni językowej nie ma bowiem przeszkód do uznania, Ŝe w przepisie artykułu 18 § 2 k.k. jest zawarty skutek w postaci „nakłonienia”, czyli wzbudzenia zamiaru. Pamiętać jednak naleŜy, Ŝe jeŜeli jest moŜliwy choćby co najmniej jeden inny rezultat wykładni językowej (tutaj – rezultat przewidujący, Ŝe nakłanianie nie zawiera w sobie skutku), to naleŜy odwołać się do innych rodzajów wykładni: systemowej albo funkcjonalnej. Jak wiadomo, wykładnia systemowa opiera się na 12 Zob. np. I. A n d r e j e w , Polskie…, op. cit., 1989, s. 225; A. W ą s e k, Kodeks…, op. cit., t. I, s. 264; L. T y s z k i e w i c z, (w:) O. G ó r n i o k (red.), Kodeks…, op. cit., s. 59; K. B u c h a ł a, A. Z o l l, Polskie…, op. cit., s. 311. Prokuratura i Prawo 7–8, 2010 49 M. śyluk załoŜeniu, Ŝe prawo (w tym prawo karne) tworzy pewien spójny i hierarchiczny system norm, którego elementy muszą być ze sobą zgodne oraz powiązane, i dokonywana jest na podstawie dyrektyw systemowych, nakazujących „(...) odrzucenie takiego wyniku wykładni, który prowadziłby do wyinterpretowania z tekstu prawnego norm niezgodnych z innymi normami systemu, w szczególności z normami zawartymi w aktach prawotwórczych wyŜszego hierarchicznie rzędu”13. Mając to na uwadze, zadajemy zatem pytanie: „Z którą normą taki wynik wykładni mógłby być niezgodny?”. Po głębszym zaznajomieniu się z treścią ustawy karnej moŜemy udzielić odpowiedzi następującej: „Taki wynik wykładni niezgodny byłby z normą zawartą w przepisie art. 20 k.k.”. Zakłada się, Ŝe podŜeganie jest dokonane wtedy, gdy nakłaniającemu uda się wzbudzić zamiar bądź decyzję dokonania czynu u osoby nakłanianej. A w art. 20 k.k. czytamy: „KaŜdy ze współdziałających odpowiada w granicach swej umyślności (…)”. Pamiętając, Ŝe zgodnie z treścią przepisu art. 9 § 1 k.k. miarą umyślności jest zamiar, dojdziemy do wniosku, iŜ granicą odpowiedzialności podŜegacza powinien być jego zamiar, a nie zamiar innej osoby (tutaj osoby nakłanianej). Nietrudno więc w tej sytuacji zauwaŜyć pewną sprzeczność – z jednej strony ustawowy nakaz niezaleŜności zamiaru podŜegacza i nakłanianego (art. 20 k.k.), a z drugiej – wzbudzenie przez podŜegacza zamiaru u nakłanianego jako podstawa odpowiedzialności za podŜeganie. Przyjmując ten pogląd, przesuwa się granicę odpowiedzialności w ten sposób, Ŝe podstawą odpowiedzialności ma być wystąpienie (bądź niewystąpienie) zamiaru po stronie osoby nakłanianej – co jest, moim zdaniem, zakazane z punktu widzenia treści przepisu art. 20 k.k. Pogląd ten uznaję więc za nietrafny i go odrzucam. Po przeprowadzeniu wykładni systemowej i odrzuceniu poglądu drugiego, pozostaje odnieść się do zagadnienia, czy pogląd pierwszy jest dopuszczalny z punktu widzenia wykładni systemowej (bo z punktu widzenia wykładni językowej – jest). Moim zdaniem, nie ma przeszkód do uznania, Ŝe jest – nie uzaleŜnia odpowiedzialności podŜegacza od wystąpienia zamiaru u nakłanianego, poniewaŜ jest ono ukończone w momencie zakończenia nakłaniania. Dla tej odpowiedzialności waŜne jest tylko, Ŝe podŜegacz ujawnił przed nakłanianym, Ŝe chce, by ten dokonał czynu zabronionego – to czy nakłaniany powziął zamiar, czy teŜ nie, nie powinno mieć znaczenia przy ocenie podstaw odpowiedzialności, ale przy wymiarze kary (zgodnie z treścią art. 22 k.k.). Oczywiście, przyjmując ten pogląd, naleŜy mieć w polu widzenia pewne konsekwencje i problemy z tym związane (przykładowo, kiedy jest faktycznie dokonane podŜeganie albo czy jest moŜliwe usiłowanie podŜegania, skoro w tym ujęciu podŜeganie jest przestępstwem abstrakcyj- 13 Z. Z i e m b i ń s k i, Problemy podstawowe prawoznawstwa, Warszawa 1980, s. 280. 50 Prokuratura i Prawo 7–8, 2010 Zamiar a odpowiedzialność współdziałających nego naraŜenia dobra), ale rozstrzyganie tych zagadnień wykraczałoby poza ramy przewidziane dla tych rozwaŜań. Zdaniem więc autora tego artykułu, rację mają zwolennicy poglądu pierwszego (o bezskutkowości podŜegania) i w rozpatrywanej sytuacji Jan K. powinien odpowiadać za podŜeganie Andrzeja B. do zabójstwa Leokadii K. Na marginesie warto jednak wskazać, Ŝe pogląd drugi jest poglądem najbardziej rozpowszechnionym i to nie tylko w doktrynie. RównieŜ Sąd NajwyŜszy w swej uchwale z dnia 21 października 2003 r. opowiedział się za skutkowym charakterem podŜegania14. 4. W sytuacji będącej egzemplifikacją wymiaru trzeciego Jan. K. nie wiedział, o tym, Ŝe Andrzej B. miał zamiar zabójstwa jego Ŝony. Wystarczy, Ŝe podczas libacji alkoholowej pan Andrzej nie zwierzy się swemu przyjacielowi z postanowienia, jakie podjął. Problem polega zatem na tym, Ŝe jedna osoba, w swoim mniemaniu, „nakłania” drugą osobę do dokonania czynu zabronionego, podczas gdy tak naprawdę nie moŜe „nakłaniać”, gdyŜ „nakłanianie” polega na wzbudzaniu zamiaru popełnienia czynu zabronionego, a nie moŜna wzbudzić zamiaru w kimś, kto juŜ ten zamiar ma. Doktryna wypracowała dwa poglądy, które w sposób zasadniczy dotykają tej kwestii. Pierwszy z nich opiera się na załoŜeniu, Ŝe najwaŜniejsze jest samo wystąpienie zamiaru po stronie osoby, która miała być nakłaniana i w związku z tym przewidziana jest odpowiedzialność za pomocnictwo psychiczne15. ZałoŜeniem drugiego jest twierdzenie, Ŝe nie moŜna skutecznie wzbudzić zamiaru w kimś, kto juŜ go ma i przez to ten, kto próbuje nakłaniać, powinien odpowiadać za usiłowanie nieudolne podŜegania16. Pierwszy pogląd naleŜy odrzucić, ze względu na to, Ŝe tak naprawdę Jan K. chce nakłaniać, czyli wzbudzać zamiar – nie ma zamiaru utwierdzania Andrzeja B w zamiarze dokonania czynu zabronionego, czyli zamiaru ułatwiania popełnienia czynu zabronionego Andrzejowi B. Pomocnictwo moŜe zostać popełnione tylko umyślnie, w dowolnej postaci zamiaru, ale musi być to zamiar ułatwiania popełnienia czynu zabronionego (w tym konkretnym przypadku utwierdzenia w powziętym zamiarze dokonania zabójstwa). Tymczasem Jan K. ma zupełnie inny zamiar – zamiar wzbudzania zamiaru do14 OSNKW 2003, nr 11–12, poz. 89. Pogląd ten zdaje się prezentować P. K a r d a s – zob. np. P. K a r d a s, (w:) A. Z o l l, Kodeks…, op. cit., s. 316. 16 Zob. np. S. Ś l i w i ń s k i, Prawo…, op. cit., s. 346; M. C i e ś l a k, Polskie…, op. cit., s. 378; G. R e j m a n, (w:) G. R e j m a n (red.), Kodeks…, op. cit., s. 625; J. G i e z e k, (w:) J. G i e z e k, Kodeks…, op. cit., s. 178; L. G a r d o c k i, Prawo…, op. cit., s. 96. Nierozstrzygnięta pozostaje kwestia, ze względu na jaką podstawę miałoby to być usiłowanie nieudolne – S. Ś l i w i ń s k i uwaŜa, Ŝe ze względu na brak środka, J. G i e z e k, Ŝe ze względu na brak przedmiotu, natomiast G. R e j m a n dochodzi do wniosku, Ŝe nie dotyczy ani tego, ani tego, więc nie jest karalne. 15 Prokuratura i Prawo 7–8, 2010 51 M. śyluk konania zabójstwa u Andrzeja B. Taka sytuacja nie powinna być więc zakwalifikowana jako pomocnictwo psychiczne. Drugi pogląd wydaje się być bardziej trafny. Zwolennicy tego poglądu trafnie wskazują, Ŝe niemoŜliwym jest wzbudzenie zamiaru u kogoś, kto juŜ ten zamiar ma. Jednak wniosek, Ŝe wyłącza to moŜliwość odpowiedzialności za dokonane podŜeganie, przewidując, iŜ naleŜy przyjąć odpowiedzialność z tytułu usiłowania nieudolnego podŜegania, jest trudny do zaakceptowania. Co prawda, ten pogląd jest konsekwencją przyjęcia koncepcji psychologicznej skutkowości podŜegania (a konkretniej jej głównego załoŜenia, Ŝe podŜeganie jest przestępstwem skutkowym, przy czym skutkiem jest wzbudzenie zamiaru dokonania czynu u osoby nakłanianej), którą zwolennicy tego poglądu zdają się przyjmować. Nie moŜna jednak zapominać o wskazanej wyŜej zasadniczej wadzie koncepcji psychologicznej skutkowości – niezgodności jej głównego załoŜenia z treścią przepisu art. 20 k.k. Z tego samego względu równieŜ i ta teza, Ŝe w rozpatrywanej sytuacji przewidziana jest odpowiedzialność za usiłowanie nieudolne podŜegania, gdyŜ nie jest moŜliwe wzbudzenie zamiaru dokonania czynu, wydaje się kolidować z treścią przepisu art. 20 k.k., poniewaŜ de facto znowu przesuwa się granicę odpowiedzialności w ten sposób, Ŝe dla odpowiedzialności karnej jednej osoby jest istotne wystąpienie (jak równieŜ niewystąpienie) zamiaru u innej osoby. Zamiar Andrzeja B. dokonania zabójstwa Leokadii K. jest bowiem brany pod uwagę przy rozstrzyganiu odpowiedzialności Jana K. – jest warunkiem przyjęcia tego, Ŝe Jan K. dopuszcza się usiłowania nieudolnego podŜegania. W związku z tym, uwaŜam, Ŝe i ten pogląd trzeba odrzucić. Co prawda, przedstawiając reguły postępowania przy przeprowadzaniu procesu wykładni językowej, wskazałem, Ŝe jedną z nich jest sprawdzenie, czy nie ma jednolitego poglądu doktryny. W przypadku, gdy byłyby dwa poglądy i jeden naleŜałoby odrzucić, wypadałoby przyjąć drugi. Pamiętać jednak naleŜy, Ŝe jeŜeli rezultat wykładni językowej godzi w system wartości przypisywanych ustawodawcy, naleŜy go odrzucić i przyjąć inny rodzaj wykładni. Ja uwaŜam, Ŝe taka sprzeczność jest – nie da się tego poglądu pogodzić z jedną z głównych tez polskiej teorii podŜegania utworzonej przez J. Makarewicza – z zasadą niezaleŜności odpowiedzialności współdziałających, która jest określona w ustawie w przepisie art. 20 k.k. Powstaje pytanie, co nie byłoby niezgodne. Zaproponuję więc stanowisko własne. WyŜej starałem się uzasadnić, Ŝe jedyna koncepcja podŜegania, która jest do zaakceptowania zarówno z punktu widzenia wykładni językowej, jak i systemowej, to koncepcja jego bezskutkowości. Przypomnieć jeszcze raz naleŜy, Ŝe uznałem, iŜ dla przyjęcia odpowiedzialności za dokonane podŜeganie nie ma znaczenia, czy osoba, którą się nakłaniało, powzięła zamiar, czy teŜ nie, poniewaŜ argument ten koresponduje z treścią przepisu art. 20 k.k. Wydaje się więc, Ŝe trzeba w rozpatrywanej teraz sytuacji przyjąć załoŜenie 52 Prokuratura i Prawo 7–8, 2010 Zamiar a odpowiedzialność współdziałających podobne – Ŝe zamiar, który jest po stronie osoby nakłanianej, nie ma znaczenia dla odpowiedzialności nakłaniającego. JeŜeli uznajemy, Ŝe podŜeganie jest dokonane w momencie zakończenia czynności nakłaniania, to musimy stwierdzić, iŜ Jan K. tak naprawdę się tego podŜegania dopuścił. Chciał bowiem wzbudzać zamiar popełnienia zabójstwa i wzbudzał go, ale nie mógł skutecznie tego zamiaru wzbudzić, poniewaŜ Andrzej B. juŜ go miał. Zostało jednak uzasadnione, w moim przekonaniu w stopniu dostatecznym, Ŝe skutek w postaci wzbudzenia zamiaru nie naleŜy do znamion podŜegania, przez co, dla przyjęcia odpowiedzialności za dokonanie podŜegania, jest nieistotny. Oznacza to, Ŝe zachowanie Jana K. wypełnia znamiona podŜegania do zabójstwa i za to powinien ponosić odpowiedzialność karną. Moim zdaniem taki stan rzeczy znajduje najpełniejsze odzwierciedlenie w systemie wartości ustawodawcy, a w szczególności – w zasadzie niezaleŜności odpowiedzialności współdziałających, określonej w przepisie art. 20 k.k. 5. Na zakończenie naleŜy zaznaczyć, Ŝe przedstawione wyŜej wywody stanowią punkt widzenia, który wydaje się być w miarę spójny i przejrzysty. Artykuł z załoŜenia powinien stać się początkiem głębszej dyskusji, poniewaŜ rozbieŜność zdań w przedmiotowej kwestii nie słuŜy dobrze prawu karnemu, które powinno być moŜliwie najbardziej precyzyjne i nie pozostawiać nawet najmniejszych wątpliwości. Intention and co-operators responsibility Summary This article refers to issues contested in the doctrine of criminal law, i.e. the impact of intention of one person on the responsibility of the other. Despite the principle of independent responsibility of cooperating parties, much of the doctrine and jurisprudence assumes that the occurrence, in case of one of the cooperating parties, of the intention to commit an act affects the liability of other party. This is especially important in determining the time of an offense in form of incitement and distinction of the so-called instigation from mental assistance. Here the author focuses primarily on the presentation and discussion of the dominant views in this respect – the three theories of incitement effect and confirming someone in his/her intention. After analysis and subjecting to criticism, the author's own position is presented, which is, in his intention, to become a motivation for further discussion. Prokuratura i Prawo 7–8, 2010 53