pobierz

Transkrypt

pobierz
opinie
WIADOMOŚCI NATO
Największym zagrożeniem dla technicznej modernizacji Sił Zbrojnych
jest brak zagrożenia militarnego bezpieczeństwa państwa.
Czy koncepcja Narodowego
Programu Pancernego jest realna?
Zapóźnienie uzbrojenia Wojsk Pancernych i Zmechanizowanych będzie narastać i ograniczać
zdolności obronne Wojska Polskiego. Działania wycinkowe nie byłyby wystarczające ani ekonomicznie racjonalne, a na więcej budżetu MON nie stać. Potrzebny jest program eliminujący także
tę achillesową piętę Wojsk Lądowych. Rozwiązaniem mógłby być Narodowy Program Pancerny,
ale finansowany z jakiegoś specjalnego budżetu. Jednak obawiam się, że przy braku widocznych
zagrożeń i finansowej sytuacji, przeważą względy oszczędnościowe. Dlatego wydaje się, że szanse
powołania takiego programu nie są duże. Gdyby jednak został on podjęty, to do wyboru byłyby
przynajmniej dwie opcje realizacji: podjęcie kosztownych i rynkowo ryzykownych samodzielnych prac „od zera”, albo oszczędzając czas i koszty, sięgnięcie po dojrzałą konstrukcję. Różnica
pomiędzy opcjami jest, jak pomiędzy bytem istniejącym, a prawdopodobnym.
Marian Moraczewski
Trudno wyrokować
Trudno oceniać program przed jego
opublikowaniem, jednak jest możliwe sformułowanie prawdopodobnych warunków
brzegowych. Realność Programu byłaby
ulokowana pomiędzy barierą ekonomicznego kryzysu, a wymogami zdolności obronnych. Jednak przy trudnych obecnie do
zdefiniowania zagrożeniach wystarczający
poziom zdolności obronnych nie jest oczywisty. Dodatkowo pomiędzy tymi ograniczeniami funkcjonuje szereg szczegółowych
uwarunkowań, z których każde może podważać ambitne zamiary. Dlatego podjęcie
34
Narodowego Programu Pancernego wymaga gruntownego namysłu, aby uniknąć
błędów, jak przy niektórych wcześniejszych
życzeniowych planach.
Cel modernizacji uzbrojenia
Wojsk Lądowych
Celem modernizacji ma być zwiększenie
zdolności Wojsk Lądowych w manewrowych działaniach obronnych. Chociaż trzonem potencjału Wojsk Lądowych są Wojska
Pancerne i Zmechanizowane, to jednak
o całościowej manewrowości decydują nie
tylko pojazdy opancerzone, lecz coraz bardziej śmigłowce uderzeniowe i transportowe. Szczególne znaczenie ma także lotnictwo
Wojsk Lądowych, wyposażone w samoloty
wsparcia działań na lądzie (przykładem mogą
być amerykańskie A-10). Dlatego podniesienie możliwości Wojsk Lądowych wymaga ich większego nasycenia współczesnymi
śmigłowcami i samolotami wsparcia. Wcześniej rozważany zakup kilkunastu samolotów
szkolno-bojowych, chyba nie byłyby racjonalnym rozwiązaniem. Dobrze się stało, że
MON zdecydował się wreszcie na otwarcie
pierwszego przetargu na nowoczesne śmigłowce. Jednak kolejne wątpliwości może budzić prawo przetargowe. Trzeba zastanowić
się, czy przetarg jest konieczny, jeżeli w Polsce
produkuje się nowoczesny śmigłowiec, spełniający chyba nasze wymogi. Czy nie byłoby
www.armia24.pl
bardziej racjonalne i prostsze podjęcie negocjacji z „polskim” Sikorskym? Jednak jest
to inny temat.
Dostosowanie „teologii”
pancernej modernizacji
do możliwości
„Aby być skutecznym, nie planuj tego co
potrzebne, planuj to co możliwe” – Platon.
Nie ulega wątpliwości, że stan techniczny floty opancerzonych bojowych pojazdów gąsienicowych, odstaje od poziomu
wyposażenia Wojsk Pancernych „starych”
państw NATO, także od wymaganych zdolności obronnym naszych Wojsk Lądowych.
Nie chciałbym, aby w przypadku trudnej
do przewidzenia, ale nie wykluczonej, konfrontacji wystąpiły dysproporcje takie jak
w 1939 roku pomiędzy „owsianym” napędem Wojska Polskiego, a zmechanizowanym wojskiem przeciwników. Narastającym pytaniem są potrzeby, dotyczące ilości
czołgów podstawowych, gąsienicowych
i kołowych bojowych wozów piechoty,
oraz jaka jest niezbędna ilość innych pojazdów opancerzonych? Można oczekiwać,
że w manewrowych działaniach obronnych
najważniejsze zdolności będą posiadać kołowe i gąsienicowe, ciężkie bojowe wozy
piechoty wyposażone w ppk „Spike”. Radykalnego odnowienia wymaga także flota lekkich rozpoznawczych kołowych pojazdów opancerzonych, czyli rozwiązanie
kwestii następcy BRDM-ów. Łącznie skala
nakładów finansowych, niezbędnych dla
doprowadzenia uzbrojenia Wojsk Pancernych do wymaganego poziomu, w realistycznym czasie, pozostaje poza obecnymi
możliwościami budżetu MON. Pojawia się
więc pytanie, czy rozwiązaniem mógłby być
Narodowy Program Pancerny, bazujący na
wieloletnim finansowaniu z budżetu państwa? Jednak wydaje się, że przy aktualnej sytuacji ekonomicznej i pozytywnych
prognozach zagrożeń, uzyskanie akceptacji
na finansowanie tego programu z budżetu
Ministaerstwa Finansów byłoby wątpliwe.
Kryzys wymusza rozwiązania
ekonomicznie racjonalne
Twierdzę, że uwarunkowania kryzysu są
elementem sprzyjającym eliminacji projektów ekonomicznie i rynkowo wątpliwych.
Gdyby jednak podjęto Narodowy Program
Pancerny, konieczne byłoby wcześniejsze
określenie (jestem przekonany, że takie
oceny są w sejfach Sztabu Generalnego
WP) szeregu elementów, w rodzaju: jaki
jest poziom potrzebnych nakładów na realizację takiego programu, a jakie środki
finansowe są możliwe do uzyskania? Jaka
jest niezbędna ilości czołgów podstawo-
wych oraz nowych gąsienicowych BWP?
Kiedy miałyby się one pojawić w uzbrojeniu? Jakim kryteriom taktyczno-technicznym mają odpowiadać te pojazdy? Jaka
jest potrzebna ilość innych gąsienicowych
platform, zunifikowanych z podstawową
konstrukcją gąsienicowego BWP? Czy jest
potrzebny czołg podstawowy nowej generacji o zredukowanej, dzięki elektronicznym systemom aktywnej obrony, masie do
około 35 t, czy ciężki jak obecnie używane?
Czołgi o mniejszej masie umożliwiają ich
znaczną unifikację z BWP i pozostałymi
platformami. Takie dane wynikają ze struktur organizacyjnych związków taktycznych
i ich ilość, zapewniająca wymagane zdolności obronne. Wydaje się także, że posiadanie dywizji staje się nieracjonalne. Struktura brygadowo-batalionowa jest tańsza
(mniej szczebli dowódczych i sztabowych)
oraz łatwiejsza do szybkiego rozwinięcia
w przypadku zagrożenia. Uwzględniając
odpowiedzi przynajmniej na te pytania,
byłoby możliwe sformułowanie założeń
Narodowego Programu Pancernego, a co
najważniejsze, określenie jaki budżet jest
potrzebny na ten program i jakie są szanse rynkowe uzyskania zwrotu nakładów
z eksportu?
Możliwa forma realizacji
Narodowego Programu
Pancernego
Czy ważne byłoby określenie najkorzystniejszej formy realizacji takiego programu,
czy tylko sposobu pozyskiwania nowych
generacji pojazdów pancernych? Twierdzę,
że najkorzystniejszym rozwiązaniem byłoby sięgniecie po licencje umożliwiające
produkcję w Polsce potrzebnych pojazdów
z ominięciem kosztów ich opracowania
i testowania, nie uszczuplając miejsc pracy
w przemyśle obronnym. Jednak obawiam
się, że Narodowy Program Pancerny nie
zbilansowałby „kwadratury trójkątnego
koła”, czyli splotu sprzeczności pomiędzy
obronnymi potrzebami, a finansowymi
możliwościami. Nie bez znaczenia jest
również dominujący czynnik socjalny, czyli
dotowanie przemysłu i ugoda ze związkami
zawodowymi.
Technologiczne zapóźnienie
uzbrojenia Wojsk Pancernych
Z pośród środków walki Wojsk Pancernych, takich jak czołgi podstawowe oraz gąsienicowe i kołowe bojowe wozy piechoty,
na współczesnym poziomie są jedynie „Rosomaki”. Ich pojawienie się, w stosownym
czasie (Afganistan) było możliwe właśnie
dzięki sięgnięciu po istniejącą konstrukcję.
Korzystając z tego doświadczenia, ewen-
tualne następne umowy licencyjne winny
bardziej uwzględniać swobodę zarządzania
konfiguracjami. Przypuszczam, że gdyby
podjęto decyzję o samodzielnym tworzeniu
KTO od zera, to ten pojazd byłby nadal na
etapie jego tworzenia, lub program zostałby
skreślony jako zbyt kosztowny. W czołgach
podstawowych, ekonomicznie uzasadniona
pojemność modernizacyjna rodziny T-72/
PT-91 została wyczerpana. Nienatowski
kaliber armaty oraz jej znane mankamenty,
skazują te czołgi na wycofanie. Ich przezbrajanie w armatę 120 mm nie byłoby uzasadnione. Czołgi Leopard, ze względu na ich
stan techniczny, wymagałyby kosztownej
modernizacji. Ponadto wymiary i ciężar,
ograniczają ich manewrowość na terenie
Polski. Podważa to perspektywy dłuższego
utrzymywania tych czołgów w uzbrojeniu.
Jednak ze względu na małe prawdopodobieństwo konfliktu na dużą skalę, wymiana
czołgów może być przesunięta na termin
po rozwiązaniu kwestii następcy archaicznych BWP-1. Łącznie, pomijając problem
kołowych samochodów opancerzonych na
miejsce starych BRDM, najpilniejsze jest
pozyskanie gąsienicowego BWP nowej generacji, oraz ewentualnie pochodzącej od
niego, ale tańszej i lżejszej, opancerzonej
platformy gąsienicowej do różnych aplikacji.
Wielkim pytaniem będzie, czy nowy BWP
ma pływać?
Nowy gąsienicowy BWP
jest najpilniejszy
Jeżeli przyjąć, że w działaniach obronnych obszaru kraju ważnym komponentem
zdolności obronnych Wojsk Pancernych
jest manewrowość, czyli możliwość działań
w terenie trudno dostępnym dla pojazdów
kołowych, to ciężki gąsienicowy BWP ma
największą ilość zdolności, a równocześnie
jest tańszy od czołgu podstawowego. Nowoczesny gąsienicowy BWP, jest niezbędnym
uzupełnieniem KTO „Rosomaka”, który
chyba będzie uznany za podstawowy środek
walki Wojsk Lądowych, szczególnie w działaniach manewrowych. Jednak ze względów ekonomicznych, nowy BWP winien
być maksymalnie zunifikowany z innymi
opancerzonymi pojazdami bojowymi i „logistycznymi”, w tym także w miarę możliwości z systemami zainstalowanymi w KTO
„Rosomak” (system wieżowy, elektroniczny
itp.). Jednak pozyskanie takich pojazdów
w wystarczającej ilości wydaje się być ograniczone budżetowymi realiami. Przy formułowaniu wymogów taktyczno-technicznych
dla nowego gąsienicowego BWP szczególnie
gdyby miał on, lub jego lekka wersja, posiadać zdolności amfibijne, zderzy się dążenie
do wysokiego poziomu ochrony balistycznej,
ARMIA • 3 (45) marzec 2012 35
cieplnej oraz przeciwwybuchowej z pływalnością. Pomimo spotykanych ocen, że to się
da pogodzić, racjonalnie tego pogodzić się
nie da. Możliwa jest tylko rezygnacja z odporności na korzyść pływalności. Jednak czy
ważniejsza jest odporność, ochrona załogi
i zdolność do przetrwania na polu walki,
czy pływalność? Zdolność pływalnia będzie
wynikać z doktryny taktycznej. Zobaczymy
do jakich wniosków dojdą operatorzy? Nie
powinni oni wzorować się na zaletach starego
BWP-1, którego konstrukcja wynikała z innej strategicznej doktryny. Te pojazdy były
podstawą szybkich grup manewrowych przeznaczonych do wykorzystania powodzenia
po przełamaniu obrony przeciwnika w konwencjonalnych działaniach na dużą skalę.
W tamtej doktrynie straty załóg miały drugorzędne znaczenie. Najważniejsze było wysokie tempo natarcia i możliwość forsowania
z marszu dużych przeszkód wodnych. Jednak
obecnie takie podejście nie wydaje się być
dominujące. Potrzeba pływalności następcy
BWP-1 winna być rozpatrywana i analizowana z uwzględnieniem założeń zdolności
obronnych. Konieczne jest jednak ponowne
podkreślenie, że na perspektywicznym polu
walki taktyczna manewrowość będzie znacząco uzależniona od wsparcia wojsk przez
śmigłowce.
Dylemat „Gawrona”
– memento dla programów
modernizacyjnych
Koncepcje tworzenia programów modernizacyjnych zmierzały do pozyskiwania nowoczesnego uzbrojenia, jednak doświadczenia nie zawsze były pozytywne.
Nie wszystkie te programy bazowały na
realistycznych przesłankach. Podejmowano
kosztowne działania często będące wywarzaniem już dawno otwartych technologicznych
drzwi. Rzadko programy skutkowały wprowadzeniem nowych wyrobów do produkcji
i uzbrojenia, czy na eksport. Nie powracając
do zaniechanych programów, jest jednak konieczne wyciągnięcie wniosków z dylematu
„Gawrona”, aby uniknąć następnego rozczarowania. Konieczne jest wnikliwe przeanalizowanie celowości każdego programu
w aspekcie sprzężeń pomiędzy możliwością
i celowością wieloletniego finansowania,
potrzebami obronnymi uwzględniając także
sytuację na rynkach zagranicznych. Trudno
pozbyć się wrażenia, że założenia do niektórych nietrafionych programów nie zawsze były rozpracowane z uwzględnieniem
czynników ekonomicznych. Podobna sytuacja zaistniała chyba przy podjęciu decyzji
o budowie „Gawrona”, a możliwe, że także
przy rezygnacji z tego projektu. Nie wdając
się w rozważania nad strategiczną koncep-
36
cją wykorzystania Marynarki Wojennej, czy
przede wszystkim, jako środka do obrony
wybrzeża, czy do atlantyckich zobowiązań
w ramach NATO, jednak powstaje pytanie,
jak koreluje się import gazu z Kataru z rezygnacją z „Gawrona”? Czy zakupimy podobne
okręty? Czy wybudujemy port gazowy, a następnie rezygnujemy z importu skroplonego
gazu? Przecież takie gazowce to pływające
bomby o wielkiej sile rażenia, które staną się
celem działań terrorystycznych. Konieczne
jest ich konwojowanie przez patrolowce
w rodzaju niedoszłego „Gawrona”. Czy zamierzamy wynajmować eskortę od zagranicznych operatorów ? Ale wówczas na ile
podniesie się cena gazu? Na tle dylematu
„Gawrona” konieczne jest bardzo staranne
rozważenie ewentualnego Narodowego Programu Pancernego.
Interwencje
„niewidzialnej ręki rynku”
Według Platona sensowne i piękne jest
tylko to, co jest użyteczne (czyli ekonomicznie uzasadnione).
Różne czynniki przyczyniały się do niepowodzeń szeregu modernizacyjnych programów (czołg „Goliat”, myśliwiec „Jastrząb”,
samolot szkolny „Iryda”, BWO 2000, system
obrony plot „Loara”, modernizacja BWP-1,
no i chyba „Gawron”), jednak wydaje się, że
zadziałało to co ekonomiści nazywają „niewidzialną ręką rynku”. Nie bez znaczenia
była niestabilność koncepcyjna, wynikająca
ze zmienności poglądów politycznych decydentów zmieniającej się po wyborach. Chyba
nie wystarczającą była siła decyzyjna wojskowego kierownictwa Sił Zbrojnych, która powinna być gwarantem profesjonalnej stabilności. Być może, że zadziałało szereg innych
czynników. Obawiam się, że „tragedia” „Gawrona” mogłaby przenieść się na Narodowy
Program Pancerny, gdyby jego kontynuacja
nie odpowiadała ekonomicznej logice, lub
poglądom następnych politycznych decydentów. Istotnym elementem niepowodzeń niektórych programów, było ulokowane w nich
nadmiernych narodowych ambicji i funkcji
socjalnych. Program „Gawron” winien stać
się memento na modernizacyjnej drodze, od
życzeniowości do realności.
Czynnik czasu
Nie wiem jakie miałyby być terminy planowanego wprowadzania nowych systemów do
wojsk, a przede wszystkim następcy BWP-1.
Jednak biorąc pod uwagę prawdopodobnie
kończące się resursy (szczególnie BWP-1),
można wnioskować, że jest to czas w granicach 4 do 6 lat. Więc twierdzę, opierając się na
różnych, krajowych i zagranicznych producentach podobnych systemów, że jest to okres
całkowicie niewystarczający na opracowanie
od zera i doprowadzenie nowego BWP do
poziomu produkcyjnego. Tylko dwie fazy testów niemieckiej „Pumy”, trwały łącznie około 6 lat. Projekt „Krab”, trwa już chyba 10 lat,
a jest prostszy i łatwiejszy. Podwozie „Kraba”
to przeróbki i kompilacje istniejących, przetestowanych i produkowanych zespołów, system wieżowy to licencja, a jednak… Gdyby
przyjąć, że nowe BWP powinny wchodzić do
uzbrojenia od roku 2016, a dzisiaj podjęto
decyzję o realizacji tego projektu, to byłoby to
realne jedynie poprzez skorzystanie z istniejącej i produkowanej konstrukcji, poddając
ją racjonalnej, a nie doktrynalnej, polonizacji. Większość liczących się producentów
potrzebowała około 10, lub nawet więcej lat,
na dojście do dojrzałego wyrobu. Nie wydaje się, aby w niewojennych warunkach było
możliwe znaczące zredukowanie średniego
„światowego” czasu.
Czynnik kosztów
i wieloletnich nakładów
Zakładając niższe koszty pracy w Polsce, które nieustannie i zdecydowanie idą
w górę, nie jest możliwe radykalne obniżenie niezbędnych nakładów na opracowanie
i wprowadzenie do produkcji nowoczesnej
konstrukcji takich jak gąsienicowy BWP.
Nie chcę występować w roli „antylobbysty”
własnej konstrukcji, jednak według prawdopodobnych informacji o budżetach na
opracowanie gąsienicowych BWP-ów, figurowały kwoty w granicach pomiędzy 300 mln
nawet do 1 mld. EUR (niemiecka „Puma”),
a wymagane są następne nakłady. Opracowany w latach dziewięćdziesiątych przez
amerykańską firmę United Defense (która
proponowała Bumarowi Łabędy współpracę), pojazd dla Korpusu Piechoty Morskiej
w ramach programu FCS, będący kompilacją
ciężkiego BWP z lekkim czołgiem z armatą
105 mm, został skreślony ze względu na zbyt
wysokie koszty. Obecnie w Stanach Zjednoczonych prowadzone są testy kilku pojazdów
w tym szwedzkiego (CV-90) „Armadillo” IV
generacji z armata 35 mm gdyż Departament
Obrony uważa, że znacznie tańsze będzie
skorzystanie z istniejącej konstrukcji, niż
podejmowanie własnego programu. Należy
także uwzględniać, że zwrot poniesionych
nakładów na taki program może nastapić
po sprzedaniu kilkuset sztuk. Polski rynek
takiej ilości nie skonsumuje, a nadpodaż na
międzynarodowym rynku uzbrojenia sprawia, że eksport byłby iluzoryczny.
Zbliżone analogie
w architekturze
Analizując techniczne rozwiązania kilku
podobnych konstrukcji zauważa się znaczwww.armia24.pl
ną zbieżność architektur. Jak środowisko
drogą ewolucji kształtuje rozwój gatunków
żywych, tak wymogi taktyczne determinują
architekturę systemów uzbrojenia. Oczywiście istnieją odmienności w rozwiązaniach,
konfiguracjach zastosowanych systemów,
jednak aby wypełniać podobne zadania
wozy również muszą być podobne. Z powodu ograniczonego rynku producentów
najważniejszych systemów i zespołów, większość konstrukcji wykorzystuje te same systemy (silniki, transmisje, uzbrojenie itp.).
Główne koszty powstają przy opracowaniu
założeń, wykonaniu kadłuba, linii do automatycznej produkcji, zintegrowania zespołów, a następnie przeprowadzeniu testów.
Dla operacyjnej sprawności pojazdu jest
sprawą drugorzędną czy korpus jest o kilka
centymetrów szerszy, czy węższy, krótszy czy
dłuższy. Jednak różnice nie mogą być duże,
gdyż są limitowane wymogami integracji
systemów, ciężarem, zdolnością manewrowo-transportową i kilkoma innymi uwarunkowaniami. Powstaje zatem pytanie, czy jest
racjonalne, dla ewentualnej produkcji 200
czy 300 pojazdów, podejmowanie „trudu”
wykonywania pracy, która już dawno została
wykonana i jest osiągalna taniej, niż własne
działania od zera?
Koncepcja uniwersalnej
platformy gąsienicowej
nie sprawdzi się
Rozważania nad możliwościami programu zmierzającego do rozwiązania problemu modernizacji floty gąsienicowych pojazdów opancerzonych będą, jak się wydaje,
przede wszystkim dotyczyć gąsienicowych
BWP. Prawdopodobnie byłaby to konstrukcja modułowa umożliwiająca maksymalną
racjonalną unifikację z opancerzonymi pojazdami gąsienicowymi innego przeznaczenia. Jednak koncepcja jednej uniwersalnej
platformy gąsienicowej pod różne aplikacje,
od podstawowego czołgu o zredukowanej
masie z armatą 120 mm, poprzez BWP-y
i inne pojazdy gąsienicowe, raczej nie będzie zasadna ekonomicznie i technicznie.
Zatem można się spodziewać, że założenia taktyczno-techniczne będą odnosić
się przynajmniej do 2–3 zunifikowanych
wersji tej samej konstrukcji. Trudno obecnie rozważać na temat przyszłościowego
czołgu podstawowego, gdyż potrzeba posiadania takiego środka walki chyba nie jest
jednoznacznie zidentyfikowana. W wielu
przodujących armiach postępuje redukcja
ilości czołgów podstawowych. Można także
oczekiwać, że dalszy rozwój kierowanych
pocisków rakietowych, już nie tylko przeciwpancernych, instalowanych także na
bojowych wozach piechoty będzie znaczną
konkurencją do potrzeby posiadania czołgu
podstawowego z armatą 120 mm. Chociaż
także pojawiają się teoretyczne rozważania nad możliwością powstania pancerzy
znacznie odporniejszych na działanie energii cieplnej. Gdyby tak było, to jednak posiadanie armaty o dużej energii kinetycznej
byłoby niezbędne.
Jeden system uzbrojenia
dla kilku sojuszniczych
Sił Zbrojnych
Wiem, że z różnych, z zasadzie niewojskowych, powodów jest to mało realistyczne, lub przynajmniej trudne do realizacji,
jednak szczególnie w warunkach kryzysu
i malejącego zapotrzebowania na systemy
uzbrojenia racjonalne byłoby dojście do
sojuszniczych porozumień w celu współprodukcji identycznych systemów uzbrojenia dla kilku sojuszniczych Sił Zbrojnych.
Umożliwiłoby to wydłużenie produkcyjnych serii, a tą drogą także redukcję kosztów
i uzyskanie wszystkich korzyści wynikających z zapoczątkowanej przez Henry’ego
Forda już bardzo dawno, długoseryjnej produkcji modelu Ford T. Jednak tego tematu
szerzej nie rozwijam, to tylko taka, bardzo
racjonalna ale mało realna, mrzonka technika.
Uzasadnione wnioski
Raczej nie ulega wątpliwości, że wcześniej
czy później, stanie się konieczne rozwiązanie sprawy technologicznego zapóźnienia
podstawowego sprzętu bojowego Wojsk
Pancernych i Zmechanizowanych, jednak
nie jestem przekonany, że w obecnych uwarunkowaniach receptą byłby Narodowy Program Pancerny. Sposób rozwiązania będzie
przede wszystkim limitowany rozwojem
sytuacji międzynarodowej i ekonomicznej.
Wprawdzie w Polsce wykonywano różne,
także udane, konstrukcje pancerne, jednak
były to raczej kompilacje bazujące na istniejących rozwiązaniach. Zatem nie mamy
dostatecznych doświadczeń, a chyba także
niezbędnych różnych potencjałów, szczególnie w zakresie nakładów na programy
opracowania od zera i doprowadzenia do
poziomu seryjnej produkcji, nowoczesnego gąsienicowego opancerzonego pojazdu
bojowego.
Proste przenoszenie kosztów i nakładów, jakie ponoszono przy wprowadzaniu
do produkcji rodzin T-52, T-54, T-72 czy
modernizacji T-72 do poziomu PT-91, nie
byłoby realistyczne. Także nie są porównywalne doświadczenia przy opracowaniu
demonstratora ciężkiego gąsienicowego
BWP-2000, czy systemu „Krab”. Nie były to
opracowania nowych prototypów.
Nie jest realistyczne oczekiwanie, aby koszt
opracowania i wykonania własnej konstrukcji mogły być radykalnie niższe od „średniej
światowej”. Koszty opracowania i doprowadzenia do wyprodukowania chociażby kilku
„przedprototypów”, musiałyby sięgać kwot,
na które budżet MON, a nawet państwowy,
chyba nie jest obecnie przygotowany.
Wydaje się, że rozważając podjęcie Narodowego Programu Pancernego, konieczne
jest także uświadomienie rzeczywistego ryzka, że te nakłady, przy obecnej sytuacji na
międzynarodowym rynku uzbrojenia, nie
zostaną odzyskane.
Spodziewana chłonność polskiego rynku jest niewystarczająca, dla ekonomicznie uzasadnionego finansowania takiego
programu. Aby był on ekonomicznie realistyczny musi bazować na wyjściu na rynek
międzynarodowy. Bez eksportu uzyskanie
zwrotu nakładów będzie wątpliwa.
Twierdzę zatem, że produkcja takich
wyrobów, jak bojowy wóz piechoty czy
czołg podstawowy, powinna być realizowana przez polski przemysł obronny, ale we
współpracy ze strategicznym partnerem
posiadającym taki produkt i znanym na
międzynarodowym rynku uzbrojenia.
Ekonomicznie racjonalne i rokujące perspektywy powodzenia, także w eksporcie,
jest tylko skorzystanie z istniejących i uznanych konstrukcji, wkraczając tą drogą do
najwyższych technologii, a także do międzynarodowego systemu dostaw i kooperacji.
Dla poparcia takiego twierdzenia warto
przypomnieć „życiorysy” KTO „Rosomak”
i PPK „Spike”, chyba jedynych nowoczesnych środków walki Wojsk Lądowych.
Warto także przytoczyć sukcesy czeskiego,
czy nawet rumuńskiego, przemysłu motoryzacyjnego, które zamiast mozolnego
ślęczenia nad Skodą 1000 MB, lub nad
lekceważoną Dacią, sięgnęły po istniejące przodujące rozwiązania strategicznych
partnerów zajmując w ten sposób czołowe
pozycje w sprzedaży samochodów.
Dążenie do przemysłowej innowacyjności jest słuszne, ale dopiero po osiągnięciu
średniego światowego, czy euroatlantyckiego technologicznego poziomu. Wcześniej
racjonalnym rozwiązaniem jest inteligentne, licencyjne powielanie istniejących konstrukcji. Jest to droga do wykonywania technologicznych generacyjnych przeskoków.
Samodzielna, często naśladowcza, „dłubanina” do tego nie prowadzi, albo prowadzi,
ale bardzo żmudną i kosztowną ścieżką.
Drogą przeskoków kroczyły do sukcesów
„azjatyckie tygrysy”, jak chociażby Japonia,
Tajwan, Południowa Korea, Malezja, a także
Chiny – obecnie przemysłowe potęgi.
n
ARMIA • 3 (45) marzec 2012 37

Podobne dokumenty