pobierz
Transkrypt
pobierz
opinie WIADOMOŚCI NATO Największym zagrożeniem dla technicznej modernizacji Sił Zbrojnych jest brak zagrożenia militarnego bezpieczeństwa państwa. Czy koncepcja Narodowego Programu Pancernego jest realna? Zapóźnienie uzbrojenia Wojsk Pancernych i Zmechanizowanych będzie narastać i ograniczać zdolności obronne Wojska Polskiego. Działania wycinkowe nie byłyby wystarczające ani ekonomicznie racjonalne, a na więcej budżetu MON nie stać. Potrzebny jest program eliminujący także tę achillesową piętę Wojsk Lądowych. Rozwiązaniem mógłby być Narodowy Program Pancerny, ale finansowany z jakiegoś specjalnego budżetu. Jednak obawiam się, że przy braku widocznych zagrożeń i finansowej sytuacji, przeważą względy oszczędnościowe. Dlatego wydaje się, że szanse powołania takiego programu nie są duże. Gdyby jednak został on podjęty, to do wyboru byłyby przynajmniej dwie opcje realizacji: podjęcie kosztownych i rynkowo ryzykownych samodzielnych prac „od zera”, albo oszczędzając czas i koszty, sięgnięcie po dojrzałą konstrukcję. Różnica pomiędzy opcjami jest, jak pomiędzy bytem istniejącym, a prawdopodobnym. Marian Moraczewski Trudno wyrokować Trudno oceniać program przed jego opublikowaniem, jednak jest możliwe sformułowanie prawdopodobnych warunków brzegowych. Realność Programu byłaby ulokowana pomiędzy barierą ekonomicznego kryzysu, a wymogami zdolności obronnych. Jednak przy trudnych obecnie do zdefiniowania zagrożeniach wystarczający poziom zdolności obronnych nie jest oczywisty. Dodatkowo pomiędzy tymi ograniczeniami funkcjonuje szereg szczegółowych uwarunkowań, z których każde może podważać ambitne zamiary. Dlatego podjęcie 34 Narodowego Programu Pancernego wymaga gruntownego namysłu, aby uniknąć błędów, jak przy niektórych wcześniejszych życzeniowych planach. Cel modernizacji uzbrojenia Wojsk Lądowych Celem modernizacji ma być zwiększenie zdolności Wojsk Lądowych w manewrowych działaniach obronnych. Chociaż trzonem potencjału Wojsk Lądowych są Wojska Pancerne i Zmechanizowane, to jednak o całościowej manewrowości decydują nie tylko pojazdy opancerzone, lecz coraz bardziej śmigłowce uderzeniowe i transportowe. Szczególne znaczenie ma także lotnictwo Wojsk Lądowych, wyposażone w samoloty wsparcia działań na lądzie (przykładem mogą być amerykańskie A-10). Dlatego podniesienie możliwości Wojsk Lądowych wymaga ich większego nasycenia współczesnymi śmigłowcami i samolotami wsparcia. Wcześniej rozważany zakup kilkunastu samolotów szkolno-bojowych, chyba nie byłyby racjonalnym rozwiązaniem. Dobrze się stało, że MON zdecydował się wreszcie na otwarcie pierwszego przetargu na nowoczesne śmigłowce. Jednak kolejne wątpliwości może budzić prawo przetargowe. Trzeba zastanowić się, czy przetarg jest konieczny, jeżeli w Polsce produkuje się nowoczesny śmigłowiec, spełniający chyba nasze wymogi. Czy nie byłoby www.armia24.pl bardziej racjonalne i prostsze podjęcie negocjacji z „polskim” Sikorskym? Jednak jest to inny temat. Dostosowanie „teologii” pancernej modernizacji do możliwości „Aby być skutecznym, nie planuj tego co potrzebne, planuj to co możliwe” – Platon. Nie ulega wątpliwości, że stan techniczny floty opancerzonych bojowych pojazdów gąsienicowych, odstaje od poziomu wyposażenia Wojsk Pancernych „starych” państw NATO, także od wymaganych zdolności obronnym naszych Wojsk Lądowych. Nie chciałbym, aby w przypadku trudnej do przewidzenia, ale nie wykluczonej, konfrontacji wystąpiły dysproporcje takie jak w 1939 roku pomiędzy „owsianym” napędem Wojska Polskiego, a zmechanizowanym wojskiem przeciwników. Narastającym pytaniem są potrzeby, dotyczące ilości czołgów podstawowych, gąsienicowych i kołowych bojowych wozów piechoty, oraz jaka jest niezbędna ilość innych pojazdów opancerzonych? Można oczekiwać, że w manewrowych działaniach obronnych najważniejsze zdolności będą posiadać kołowe i gąsienicowe, ciężkie bojowe wozy piechoty wyposażone w ppk „Spike”. Radykalnego odnowienia wymaga także flota lekkich rozpoznawczych kołowych pojazdów opancerzonych, czyli rozwiązanie kwestii następcy BRDM-ów. Łącznie skala nakładów finansowych, niezbędnych dla doprowadzenia uzbrojenia Wojsk Pancernych do wymaganego poziomu, w realistycznym czasie, pozostaje poza obecnymi możliwościami budżetu MON. Pojawia się więc pytanie, czy rozwiązaniem mógłby być Narodowy Program Pancerny, bazujący na wieloletnim finansowaniu z budżetu państwa? Jednak wydaje się, że przy aktualnej sytuacji ekonomicznej i pozytywnych prognozach zagrożeń, uzyskanie akceptacji na finansowanie tego programu z budżetu Ministaerstwa Finansów byłoby wątpliwe. Kryzys wymusza rozwiązania ekonomicznie racjonalne Twierdzę, że uwarunkowania kryzysu są elementem sprzyjającym eliminacji projektów ekonomicznie i rynkowo wątpliwych. Gdyby jednak podjęto Narodowy Program Pancerny, konieczne byłoby wcześniejsze określenie (jestem przekonany, że takie oceny są w sejfach Sztabu Generalnego WP) szeregu elementów, w rodzaju: jaki jest poziom potrzebnych nakładów na realizację takiego programu, a jakie środki finansowe są możliwe do uzyskania? Jaka jest niezbędna ilości czołgów podstawo- wych oraz nowych gąsienicowych BWP? Kiedy miałyby się one pojawić w uzbrojeniu? Jakim kryteriom taktyczno-technicznym mają odpowiadać te pojazdy? Jaka jest potrzebna ilość innych gąsienicowych platform, zunifikowanych z podstawową konstrukcją gąsienicowego BWP? Czy jest potrzebny czołg podstawowy nowej generacji o zredukowanej, dzięki elektronicznym systemom aktywnej obrony, masie do około 35 t, czy ciężki jak obecnie używane? Czołgi o mniejszej masie umożliwiają ich znaczną unifikację z BWP i pozostałymi platformami. Takie dane wynikają ze struktur organizacyjnych związków taktycznych i ich ilość, zapewniająca wymagane zdolności obronne. Wydaje się także, że posiadanie dywizji staje się nieracjonalne. Struktura brygadowo-batalionowa jest tańsza (mniej szczebli dowódczych i sztabowych) oraz łatwiejsza do szybkiego rozwinięcia w przypadku zagrożenia. Uwzględniając odpowiedzi przynajmniej na te pytania, byłoby możliwe sformułowanie założeń Narodowego Programu Pancernego, a co najważniejsze, określenie jaki budżet jest potrzebny na ten program i jakie są szanse rynkowe uzyskania zwrotu nakładów z eksportu? Możliwa forma realizacji Narodowego Programu Pancernego Czy ważne byłoby określenie najkorzystniejszej formy realizacji takiego programu, czy tylko sposobu pozyskiwania nowych generacji pojazdów pancernych? Twierdzę, że najkorzystniejszym rozwiązaniem byłoby sięgniecie po licencje umożliwiające produkcję w Polsce potrzebnych pojazdów z ominięciem kosztów ich opracowania i testowania, nie uszczuplając miejsc pracy w przemyśle obronnym. Jednak obawiam się, że Narodowy Program Pancerny nie zbilansowałby „kwadratury trójkątnego koła”, czyli splotu sprzeczności pomiędzy obronnymi potrzebami, a finansowymi możliwościami. Nie bez znaczenia jest również dominujący czynnik socjalny, czyli dotowanie przemysłu i ugoda ze związkami zawodowymi. Technologiczne zapóźnienie uzbrojenia Wojsk Pancernych Z pośród środków walki Wojsk Pancernych, takich jak czołgi podstawowe oraz gąsienicowe i kołowe bojowe wozy piechoty, na współczesnym poziomie są jedynie „Rosomaki”. Ich pojawienie się, w stosownym czasie (Afganistan) było możliwe właśnie dzięki sięgnięciu po istniejącą konstrukcję. Korzystając z tego doświadczenia, ewen- tualne następne umowy licencyjne winny bardziej uwzględniać swobodę zarządzania konfiguracjami. Przypuszczam, że gdyby podjęto decyzję o samodzielnym tworzeniu KTO od zera, to ten pojazd byłby nadal na etapie jego tworzenia, lub program zostałby skreślony jako zbyt kosztowny. W czołgach podstawowych, ekonomicznie uzasadniona pojemność modernizacyjna rodziny T-72/ PT-91 została wyczerpana. Nienatowski kaliber armaty oraz jej znane mankamenty, skazują te czołgi na wycofanie. Ich przezbrajanie w armatę 120 mm nie byłoby uzasadnione. Czołgi Leopard, ze względu na ich stan techniczny, wymagałyby kosztownej modernizacji. Ponadto wymiary i ciężar, ograniczają ich manewrowość na terenie Polski. Podważa to perspektywy dłuższego utrzymywania tych czołgów w uzbrojeniu. Jednak ze względu na małe prawdopodobieństwo konfliktu na dużą skalę, wymiana czołgów może być przesunięta na termin po rozwiązaniu kwestii następcy archaicznych BWP-1. Łącznie, pomijając problem kołowych samochodów opancerzonych na miejsce starych BRDM, najpilniejsze jest pozyskanie gąsienicowego BWP nowej generacji, oraz ewentualnie pochodzącej od niego, ale tańszej i lżejszej, opancerzonej platformy gąsienicowej do różnych aplikacji. Wielkim pytaniem będzie, czy nowy BWP ma pływać? Nowy gąsienicowy BWP jest najpilniejszy Jeżeli przyjąć, że w działaniach obronnych obszaru kraju ważnym komponentem zdolności obronnych Wojsk Pancernych jest manewrowość, czyli możliwość działań w terenie trudno dostępnym dla pojazdów kołowych, to ciężki gąsienicowy BWP ma największą ilość zdolności, a równocześnie jest tańszy od czołgu podstawowego. Nowoczesny gąsienicowy BWP, jest niezbędnym uzupełnieniem KTO „Rosomaka”, który chyba będzie uznany za podstawowy środek walki Wojsk Lądowych, szczególnie w działaniach manewrowych. Jednak ze względów ekonomicznych, nowy BWP winien być maksymalnie zunifikowany z innymi opancerzonymi pojazdami bojowymi i „logistycznymi”, w tym także w miarę możliwości z systemami zainstalowanymi w KTO „Rosomak” (system wieżowy, elektroniczny itp.). Jednak pozyskanie takich pojazdów w wystarczającej ilości wydaje się być ograniczone budżetowymi realiami. Przy formułowaniu wymogów taktyczno-technicznych dla nowego gąsienicowego BWP szczególnie gdyby miał on, lub jego lekka wersja, posiadać zdolności amfibijne, zderzy się dążenie do wysokiego poziomu ochrony balistycznej, ARMIA • 3 (45) marzec 2012 35 cieplnej oraz przeciwwybuchowej z pływalnością. Pomimo spotykanych ocen, że to się da pogodzić, racjonalnie tego pogodzić się nie da. Możliwa jest tylko rezygnacja z odporności na korzyść pływalności. Jednak czy ważniejsza jest odporność, ochrona załogi i zdolność do przetrwania na polu walki, czy pływalność? Zdolność pływalnia będzie wynikać z doktryny taktycznej. Zobaczymy do jakich wniosków dojdą operatorzy? Nie powinni oni wzorować się na zaletach starego BWP-1, którego konstrukcja wynikała z innej strategicznej doktryny. Te pojazdy były podstawą szybkich grup manewrowych przeznaczonych do wykorzystania powodzenia po przełamaniu obrony przeciwnika w konwencjonalnych działaniach na dużą skalę. W tamtej doktrynie straty załóg miały drugorzędne znaczenie. Najważniejsze było wysokie tempo natarcia i możliwość forsowania z marszu dużych przeszkód wodnych. Jednak obecnie takie podejście nie wydaje się być dominujące. Potrzeba pływalności następcy BWP-1 winna być rozpatrywana i analizowana z uwzględnieniem założeń zdolności obronnych. Konieczne jest jednak ponowne podkreślenie, że na perspektywicznym polu walki taktyczna manewrowość będzie znacząco uzależniona od wsparcia wojsk przez śmigłowce. Dylemat „Gawrona” – memento dla programów modernizacyjnych Koncepcje tworzenia programów modernizacyjnych zmierzały do pozyskiwania nowoczesnego uzbrojenia, jednak doświadczenia nie zawsze były pozytywne. Nie wszystkie te programy bazowały na realistycznych przesłankach. Podejmowano kosztowne działania często będące wywarzaniem już dawno otwartych technologicznych drzwi. Rzadko programy skutkowały wprowadzeniem nowych wyrobów do produkcji i uzbrojenia, czy na eksport. Nie powracając do zaniechanych programów, jest jednak konieczne wyciągnięcie wniosków z dylematu „Gawrona”, aby uniknąć następnego rozczarowania. Konieczne jest wnikliwe przeanalizowanie celowości każdego programu w aspekcie sprzężeń pomiędzy możliwością i celowością wieloletniego finansowania, potrzebami obronnymi uwzględniając także sytuację na rynkach zagranicznych. Trudno pozbyć się wrażenia, że założenia do niektórych nietrafionych programów nie zawsze były rozpracowane z uwzględnieniem czynników ekonomicznych. Podobna sytuacja zaistniała chyba przy podjęciu decyzji o budowie „Gawrona”, a możliwe, że także przy rezygnacji z tego projektu. Nie wdając się w rozważania nad strategiczną koncep- 36 cją wykorzystania Marynarki Wojennej, czy przede wszystkim, jako środka do obrony wybrzeża, czy do atlantyckich zobowiązań w ramach NATO, jednak powstaje pytanie, jak koreluje się import gazu z Kataru z rezygnacją z „Gawrona”? Czy zakupimy podobne okręty? Czy wybudujemy port gazowy, a następnie rezygnujemy z importu skroplonego gazu? Przecież takie gazowce to pływające bomby o wielkiej sile rażenia, które staną się celem działań terrorystycznych. Konieczne jest ich konwojowanie przez patrolowce w rodzaju niedoszłego „Gawrona”. Czy zamierzamy wynajmować eskortę od zagranicznych operatorów ? Ale wówczas na ile podniesie się cena gazu? Na tle dylematu „Gawrona” konieczne jest bardzo staranne rozważenie ewentualnego Narodowego Programu Pancernego. Interwencje „niewidzialnej ręki rynku” Według Platona sensowne i piękne jest tylko to, co jest użyteczne (czyli ekonomicznie uzasadnione). Różne czynniki przyczyniały się do niepowodzeń szeregu modernizacyjnych programów (czołg „Goliat”, myśliwiec „Jastrząb”, samolot szkolny „Iryda”, BWO 2000, system obrony plot „Loara”, modernizacja BWP-1, no i chyba „Gawron”), jednak wydaje się, że zadziałało to co ekonomiści nazywają „niewidzialną ręką rynku”. Nie bez znaczenia była niestabilność koncepcyjna, wynikająca ze zmienności poglądów politycznych decydentów zmieniającej się po wyborach. Chyba nie wystarczającą była siła decyzyjna wojskowego kierownictwa Sił Zbrojnych, która powinna być gwarantem profesjonalnej stabilności. Być może, że zadziałało szereg innych czynników. Obawiam się, że „tragedia” „Gawrona” mogłaby przenieść się na Narodowy Program Pancerny, gdyby jego kontynuacja nie odpowiadała ekonomicznej logice, lub poglądom następnych politycznych decydentów. Istotnym elementem niepowodzeń niektórych programów, było ulokowane w nich nadmiernych narodowych ambicji i funkcji socjalnych. Program „Gawron” winien stać się memento na modernizacyjnej drodze, od życzeniowości do realności. Czynnik czasu Nie wiem jakie miałyby być terminy planowanego wprowadzania nowych systemów do wojsk, a przede wszystkim następcy BWP-1. Jednak biorąc pod uwagę prawdopodobnie kończące się resursy (szczególnie BWP-1), można wnioskować, że jest to czas w granicach 4 do 6 lat. Więc twierdzę, opierając się na różnych, krajowych i zagranicznych producentach podobnych systemów, że jest to okres całkowicie niewystarczający na opracowanie od zera i doprowadzenie nowego BWP do poziomu produkcyjnego. Tylko dwie fazy testów niemieckiej „Pumy”, trwały łącznie około 6 lat. Projekt „Krab”, trwa już chyba 10 lat, a jest prostszy i łatwiejszy. Podwozie „Kraba” to przeróbki i kompilacje istniejących, przetestowanych i produkowanych zespołów, system wieżowy to licencja, a jednak… Gdyby przyjąć, że nowe BWP powinny wchodzić do uzbrojenia od roku 2016, a dzisiaj podjęto decyzję o realizacji tego projektu, to byłoby to realne jedynie poprzez skorzystanie z istniejącej i produkowanej konstrukcji, poddając ją racjonalnej, a nie doktrynalnej, polonizacji. Większość liczących się producentów potrzebowała około 10, lub nawet więcej lat, na dojście do dojrzałego wyrobu. Nie wydaje się, aby w niewojennych warunkach było możliwe znaczące zredukowanie średniego „światowego” czasu. Czynnik kosztów i wieloletnich nakładów Zakładając niższe koszty pracy w Polsce, które nieustannie i zdecydowanie idą w górę, nie jest możliwe radykalne obniżenie niezbędnych nakładów na opracowanie i wprowadzenie do produkcji nowoczesnej konstrukcji takich jak gąsienicowy BWP. Nie chcę występować w roli „antylobbysty” własnej konstrukcji, jednak według prawdopodobnych informacji o budżetach na opracowanie gąsienicowych BWP-ów, figurowały kwoty w granicach pomiędzy 300 mln nawet do 1 mld. EUR (niemiecka „Puma”), a wymagane są następne nakłady. Opracowany w latach dziewięćdziesiątych przez amerykańską firmę United Defense (która proponowała Bumarowi Łabędy współpracę), pojazd dla Korpusu Piechoty Morskiej w ramach programu FCS, będący kompilacją ciężkiego BWP z lekkim czołgiem z armatą 105 mm, został skreślony ze względu na zbyt wysokie koszty. Obecnie w Stanach Zjednoczonych prowadzone są testy kilku pojazdów w tym szwedzkiego (CV-90) „Armadillo” IV generacji z armata 35 mm gdyż Departament Obrony uważa, że znacznie tańsze będzie skorzystanie z istniejącej konstrukcji, niż podejmowanie własnego programu. Należy także uwzględniać, że zwrot poniesionych nakładów na taki program może nastapić po sprzedaniu kilkuset sztuk. Polski rynek takiej ilości nie skonsumuje, a nadpodaż na międzynarodowym rynku uzbrojenia sprawia, że eksport byłby iluzoryczny. Zbliżone analogie w architekturze Analizując techniczne rozwiązania kilku podobnych konstrukcji zauważa się znaczwww.armia24.pl ną zbieżność architektur. Jak środowisko drogą ewolucji kształtuje rozwój gatunków żywych, tak wymogi taktyczne determinują architekturę systemów uzbrojenia. Oczywiście istnieją odmienności w rozwiązaniach, konfiguracjach zastosowanych systemów, jednak aby wypełniać podobne zadania wozy również muszą być podobne. Z powodu ograniczonego rynku producentów najważniejszych systemów i zespołów, większość konstrukcji wykorzystuje te same systemy (silniki, transmisje, uzbrojenie itp.). Główne koszty powstają przy opracowaniu założeń, wykonaniu kadłuba, linii do automatycznej produkcji, zintegrowania zespołów, a następnie przeprowadzeniu testów. Dla operacyjnej sprawności pojazdu jest sprawą drugorzędną czy korpus jest o kilka centymetrów szerszy, czy węższy, krótszy czy dłuższy. Jednak różnice nie mogą być duże, gdyż są limitowane wymogami integracji systemów, ciężarem, zdolnością manewrowo-transportową i kilkoma innymi uwarunkowaniami. Powstaje zatem pytanie, czy jest racjonalne, dla ewentualnej produkcji 200 czy 300 pojazdów, podejmowanie „trudu” wykonywania pracy, która już dawno została wykonana i jest osiągalna taniej, niż własne działania od zera? Koncepcja uniwersalnej platformy gąsienicowej nie sprawdzi się Rozważania nad możliwościami programu zmierzającego do rozwiązania problemu modernizacji floty gąsienicowych pojazdów opancerzonych będą, jak się wydaje, przede wszystkim dotyczyć gąsienicowych BWP. Prawdopodobnie byłaby to konstrukcja modułowa umożliwiająca maksymalną racjonalną unifikację z opancerzonymi pojazdami gąsienicowymi innego przeznaczenia. Jednak koncepcja jednej uniwersalnej platformy gąsienicowej pod różne aplikacje, od podstawowego czołgu o zredukowanej masie z armatą 120 mm, poprzez BWP-y i inne pojazdy gąsienicowe, raczej nie będzie zasadna ekonomicznie i technicznie. Zatem można się spodziewać, że założenia taktyczno-techniczne będą odnosić się przynajmniej do 2–3 zunifikowanych wersji tej samej konstrukcji. Trudno obecnie rozważać na temat przyszłościowego czołgu podstawowego, gdyż potrzeba posiadania takiego środka walki chyba nie jest jednoznacznie zidentyfikowana. W wielu przodujących armiach postępuje redukcja ilości czołgów podstawowych. Można także oczekiwać, że dalszy rozwój kierowanych pocisków rakietowych, już nie tylko przeciwpancernych, instalowanych także na bojowych wozach piechoty będzie znaczną konkurencją do potrzeby posiadania czołgu podstawowego z armatą 120 mm. Chociaż także pojawiają się teoretyczne rozważania nad możliwością powstania pancerzy znacznie odporniejszych na działanie energii cieplnej. Gdyby tak było, to jednak posiadanie armaty o dużej energii kinetycznej byłoby niezbędne. Jeden system uzbrojenia dla kilku sojuszniczych Sił Zbrojnych Wiem, że z różnych, z zasadzie niewojskowych, powodów jest to mało realistyczne, lub przynajmniej trudne do realizacji, jednak szczególnie w warunkach kryzysu i malejącego zapotrzebowania na systemy uzbrojenia racjonalne byłoby dojście do sojuszniczych porozumień w celu współprodukcji identycznych systemów uzbrojenia dla kilku sojuszniczych Sił Zbrojnych. Umożliwiłoby to wydłużenie produkcyjnych serii, a tą drogą także redukcję kosztów i uzyskanie wszystkich korzyści wynikających z zapoczątkowanej przez Henry’ego Forda już bardzo dawno, długoseryjnej produkcji modelu Ford T. Jednak tego tematu szerzej nie rozwijam, to tylko taka, bardzo racjonalna ale mało realna, mrzonka technika. Uzasadnione wnioski Raczej nie ulega wątpliwości, że wcześniej czy później, stanie się konieczne rozwiązanie sprawy technologicznego zapóźnienia podstawowego sprzętu bojowego Wojsk Pancernych i Zmechanizowanych, jednak nie jestem przekonany, że w obecnych uwarunkowaniach receptą byłby Narodowy Program Pancerny. Sposób rozwiązania będzie przede wszystkim limitowany rozwojem sytuacji międzynarodowej i ekonomicznej. Wprawdzie w Polsce wykonywano różne, także udane, konstrukcje pancerne, jednak były to raczej kompilacje bazujące na istniejących rozwiązaniach. Zatem nie mamy dostatecznych doświadczeń, a chyba także niezbędnych różnych potencjałów, szczególnie w zakresie nakładów na programy opracowania od zera i doprowadzenia do poziomu seryjnej produkcji, nowoczesnego gąsienicowego opancerzonego pojazdu bojowego. Proste przenoszenie kosztów i nakładów, jakie ponoszono przy wprowadzaniu do produkcji rodzin T-52, T-54, T-72 czy modernizacji T-72 do poziomu PT-91, nie byłoby realistyczne. Także nie są porównywalne doświadczenia przy opracowaniu demonstratora ciężkiego gąsienicowego BWP-2000, czy systemu „Krab”. Nie były to opracowania nowych prototypów. Nie jest realistyczne oczekiwanie, aby koszt opracowania i wykonania własnej konstrukcji mogły być radykalnie niższe od „średniej światowej”. Koszty opracowania i doprowadzenia do wyprodukowania chociażby kilku „przedprototypów”, musiałyby sięgać kwot, na które budżet MON, a nawet państwowy, chyba nie jest obecnie przygotowany. Wydaje się, że rozważając podjęcie Narodowego Programu Pancernego, konieczne jest także uświadomienie rzeczywistego ryzka, że te nakłady, przy obecnej sytuacji na międzynarodowym rynku uzbrojenia, nie zostaną odzyskane. Spodziewana chłonność polskiego rynku jest niewystarczająca, dla ekonomicznie uzasadnionego finansowania takiego programu. Aby był on ekonomicznie realistyczny musi bazować na wyjściu na rynek międzynarodowy. Bez eksportu uzyskanie zwrotu nakładów będzie wątpliwa. Twierdzę zatem, że produkcja takich wyrobów, jak bojowy wóz piechoty czy czołg podstawowy, powinna być realizowana przez polski przemysł obronny, ale we współpracy ze strategicznym partnerem posiadającym taki produkt i znanym na międzynarodowym rynku uzbrojenia. Ekonomicznie racjonalne i rokujące perspektywy powodzenia, także w eksporcie, jest tylko skorzystanie z istniejących i uznanych konstrukcji, wkraczając tą drogą do najwyższych technologii, a także do międzynarodowego systemu dostaw i kooperacji. Dla poparcia takiego twierdzenia warto przypomnieć „życiorysy” KTO „Rosomak” i PPK „Spike”, chyba jedynych nowoczesnych środków walki Wojsk Lądowych. Warto także przytoczyć sukcesy czeskiego, czy nawet rumuńskiego, przemysłu motoryzacyjnego, które zamiast mozolnego ślęczenia nad Skodą 1000 MB, lub nad lekceważoną Dacią, sięgnęły po istniejące przodujące rozwiązania strategicznych partnerów zajmując w ten sposób czołowe pozycje w sprzedaży samochodów. Dążenie do przemysłowej innowacyjności jest słuszne, ale dopiero po osiągnięciu średniego światowego, czy euroatlantyckiego technologicznego poziomu. Wcześniej racjonalnym rozwiązaniem jest inteligentne, licencyjne powielanie istniejących konstrukcji. Jest to droga do wykonywania technologicznych generacyjnych przeskoków. Samodzielna, często naśladowcza, „dłubanina” do tego nie prowadzi, albo prowadzi, ale bardzo żmudną i kosztowną ścieżką. Drogą przeskoków kroczyły do sukcesów „azjatyckie tygrysy”, jak chociażby Japonia, Tajwan, Południowa Korea, Malezja, a także Chiny – obecnie przemysłowe potęgi. n ARMIA • 3 (45) marzec 2012 37