Matematyka jest sztuka – wywiad z Włodzimierzem
Transkrypt
Matematyka jest sztuka – wywiad z Włodzimierzem
Wiad. Mat. 50 (1) 2014, 79–84 © 2014 Polskie Towarzystwo Matematyczne Alicja Maria Kuberska (Inowrocław) Matematyka jest sztuką – wywiad z Włodzimierzem Kuperbergiem W niniejszym wywiadzie chciałabym przybliżyć postać profesora Włodzimierza Kuperberga, zamieszkałego obecnie w USA i pracującego na Uniwersytecie w Auburn w Alabamie. Nawiązaliśmy kontakt przez internet za pośrednictwem Danuty Błaszak. Wszystko zaczęło się od pracy nad antologią Współcześni pisarze polscy 2000–2014, nad wydaniem której miałam przyjemność pracować. W tej książce znajduje się esej profesora zatytułowany Mathematics versus poetry. W taki oto sposób zaczęła się niezwykła przyjaźń na odległość. Pisujemy do siebie bardzo często i dzięki temu mam przyjemność poznawać niezwykłego człowieka – bardzo miłego, ciepłego i z dużym poczuciem humoru. Urodziłeś się na terenach obecnej Białorusi. Proszę w paru słowach opisać swoje najwcześniejsze wspomnienia z dzieciństwa i dom rodzinny. Wojna zmusiła moich rodziców do opuszczenia domu rodzinnego w Warszawie i ucieczki na wschód. Prawda, urodziłem się na Białorusi, ale wkrótce potem cała rodzina (rodzice, starsze rodzeństwo i ja) została przesiedlona dalej na wschód, aż do Kirgizji. Wróciliśmy do Polski tuż po wojnie, gdy miałem pięć lat. Osiedlono nas w Szczecinie. Z pobytu w Kirgizji mam głównie ciepłe, dziecięce wspomnienia, choć pamiętam też okresy chorób i głodu... Szczecin to moje miasto rodzinne. W Szczecinie się wychowałem, chodziłem do szkoły i prawie dorosłem. Mówię „prawie”, bo w końcu chyba nigdy nie dorosłem. Kto pierwszy zauważył, że masz wybitny talent matematyczny? Dziękuję za miły komplement, ale trudno mi na to pytanie odpowiedzieć – jak dotąd nikt mnie jeszcze o takowym talencie nie powiadomił. © 2014 Polskie Towarzystwo Matematyczne 80 A. M. Kuberska Czy nauczyciele stosowali w stosunku do Ciebie jakieś specjalne metody nauczania? Metody nauczania stosowane w mojej szkole nie wyróżniały nikogo. Byłem wtedy i jestem po dziś dzień wdzięczny za to, że traktowano mnie nie inaczej niż innych. Moje wspomnienia ze Szkoły Podstawowej i Liceum Ogólnokształcącego (V LO w Szczecinie – świetna szkoła!) są niezwykle miłe i wzruszające. Włodzimierz Kuperberg (fot. Anna Kuperberg) Jaka była Twoja pierwsza nagroda w szkole za osiągnięcia na polu matematyki? Największą nagrodą były dla mnie pochwały – choć na ogół rzadkie – z ust nauczycieli. Rozpuścił mnie pod tym względem jedynie nauczyciel matematyki, profesor Mirowski, jeszcze w szkole podstawowej. Po maturze w roku 1959, na uroczystym zakończeniu roku szkolnego, w nagrodę za sukces w X Olimpiadzie Matematycznej, otrzymałem czterotomową Analizę matematyczną Pogorzelskiego oraz olbrzymi bukiet kwiatów. Byłem tym dosłownie oszołomiony... Czym było dla Ciebie zdobycie nagrody Fieldsa? W którym roku i za co ją otrzymałeś? To był dowcip, na który pozwoliłem sobie około piętnaście lat temu. W. C. Fields (1880–1946) nie miał nic wspólnego z matematyką, natomiast był wspaniałym amerykańskim aktorem komediowym. Medal srebrny na jego Matematyka jest sztuką – wywiad z Włodzimierzem Kuperbergiem 81 cześć został wybity w roku 1971. Udało mi się zdobyć jeden z tych „medali Fieldsa” za niską cenę przez wygranie aukcji internetowej. Zdjęcie umieściłem na mojej stronie internetowej (http://www.auburn.edu/~kuperwl/Fields.jpg) jako żart. Natomiast najwyższa nagroda dla matematyków, zwana medalem Fieldsa (nazwa pochodzi oczywiście od innego Fieldsa, matematyka z Kanady, który był jej pomysłodawcą), jest przyznawana co cztery lata wybitnym młodym matematykom (w wieku do lat czterdziestu) za wyjątkowo ważne odkrycia w różnych dziedzinach matematyki. Niezasłużone gratulacje z okazji zdobycia nagrody Fieldsa, które czasami otrzymuję, przyjmuję z wielką uciechą i przymrużeniem oka! Czy brałeś udział w olimpiadach matematycznych i jakie wspomnienia się z tym wiążą? Wspomniałem już o tym w odpowiedzi na jedno z poprzednich pytań. Dodam jeszcze, że wspomnienia mam wciąż świeże, wyraźne i szczegółowe, bo sukces ten był dla mnie zupełnie nieoczekiwanym, najwspanialszym w życiu wydarzeniem. Największe wrażenie wywarło na mnie przemówienie profesora Kazimierza Kuratowskiego w czerwcu roku 1959 w Warszawie na uroczystości wręczenia dyplomów laureatom X Olimpiady Matematycznej. Dwa lata później zdawałem u niego egzamin ze wstępu do teorii mnogości i topologii, a cztery lata później byłem zaszczycony jego członkostwem w mojej komisji magisterskiej. Moim promotorem do magisterium i doktoratu był profesor Karol Borsuk, mistrz niedościgły i najszlachetniejszy człowiek ze wszystkich, których w życiu spotkałem. Jakich profesorów ze studiów wspominasz z sentymentem? Wspomniałem właśnie Kuratowskiego i Borsuka. Miałem też szczęście widywać na Wydziale Matematyki UW lub słuchać wykładów kilku innych luminarzy Polskiej Szkoły Matematycznej z jej najświetniejszego okresu rozwoju, w latach międzywojennych. Należą do nich Stanisław Mazur i Wacław Sierpiński. Samuela Eilenberga, który opuścił Polskę tuż przed wybuchem wojny widziałem podczas jego wizyty w Warszawie, gdy jeszcze byłem studentem. Antoniego Zygmunda, Marka Kaca i Stanisława Ulama spotkałem i poznałem osobiście dopiero w Ameryce, w późnych latach siedemdziesiątych. Dlaczego wyjechałeś z Polski, w którym roku się to stało? Jakie były Twoje losy na emigracji? To historia bardzo długa, na którą składa się wiele przeżyć osobistych wiążących się z wydarzeniami burzliwego okresu lat 1967–69. Pisać o tym niełatwo, ale chętnie opowiedziałbym szczegóły w rozmowie przy kawie lub kieliszku... 82 A. M. Kuberska Napisałeś esej o związku matematyki z poezją. Proszę przybliżyć nam swoje upodobania związane z literaturą i poezją. Literatura i poezja to niezbędny element intelektu dla wszystkich – matematycy nie są tu wyjątkiem. Lubię wszelkiego rodzaju literaturę i poezję, a zwracam szczególną uwagę na kunszt pisarski autorów, czasem nawet bardziej niż na temat ich utworów. Odczuwam wielkie zaległości w tej dziedzinie, bo za młodu niestety nie przykładałem dostatecznej uwagi do tych spraw. Po wyjeździe z kraju odczułem dużo bardziej potrzebę czytania, żeby języka ojczystego nie zapomnieć. Dotarła do mnie informacja, że jesteś uzdolniony muzycznie. Na jakim instrumencie grasz i kiedy? Czy muzyka wiąże się z matematyką? „Uzdolniony” to gruba przesada. Gram (a raczej brzdąkam) na gitarze i na banjo oraz próbuję z zapałem grać na harmonijce ustnej (instrument zaskakująco trudny). Czynię to wyłącznie, gdy nikogo nie ma w pobliżu... Jakie hobby posiadasz i jak lubisz spędzać swój wolny czas? Muzyka, oczywiście. Lubię także układać mozaiki z kolorowych kafelków ceramicznych, szczególnie według własnego projektu. Bawię się troszkę fotografią. Kolekcjonuję różne starocie: scyzoryki, pióra wieczne (czasem je sam naprawiam), kałamarze, sprzączki, spinki do mankietów, monety, medale z brązu itd. A w wolnym czasie najczęściej rozmyślam o rozmaitych zagadnieniach matematycznych, bo matematyka nie jest dla mnie pracą. Nie jest też ona moim „hobby”, lecz czymś dużo ważniejszym i poważniejszym. Proszę powiedzieć jakie miejsce w Twoim życiu zajmuje matematyka, zwłaszcza topologia i geometria. Jak już wspomniałem, matematyka to pasja mojego życia i główne moje zajęcie. Czasem doznaję dzięki niej głębokiej satysfakcji, ale wciąż pragnąłbym więcej wiedzieć, móc ogarnąć szerzej, widzieć jaśniej i wyraźniej... Geometria i topologia mają to do siebie, że zagadnienia, pojęcia, obiekty i ich własności mogą być „oglądane” wewnętrznym okiem wyobraźni, niemal jak prawdziwe, rzeczywiste, fizyczne obiekty, z uwzględnieniem ich kształtów, wzajemnego położenia, a nawet możliwości ich ruchu oraz deformacji. Taki „wgląd” często prowadzi do formalnego dowodu twierdzeń, czy też umożliwia zaskakujące uproszczenia skomplikowanych obliczeń. Czy mógłbyś powiedzieć dlaczego wybrałeś te dwa działy matematyki i nad czym obecnie pracujesz? Matematyka jest sztuką – wywiad z Włodzimierzem Kuperbergiem 83 W szkole zawsze lubiłem matematykę, a w niej najbardziej podobała mi się geometria, szczególnie przestrzenna. Pojęcie dowodu było wspomniane w szkolnej matematyce, ale podkreślana była jedynie formalna jego strona. Chodziło o to, żeby każdy szczegół był wyjaśniony i żeby poprawnie wyciągnąć wnioski. Natomiast pomysł wiodący do dowodu z reguły nie był przedstawiany, co często na mnie sprawiało wrażenie jakby „czarnej magii”. Nieco głębsze zrozumienie matematyki przyszło dopiero w późniejszych klasach szkoły średniej. Sięgałem do książek matematycznych na poziomie dostępnym dla ucznia. Prawdziwe olśnienie nastąpiło przy czytaniu zbioru zadań z olimpiad matematycznych, wypożyczonego ze szkolnej biblioteki w celu przygotowania się do zawodów Olimpiady Matematycznej w roku 1959. Aha! – zrozumiałem – to tak podchodzi się do nietypowego zadania, czy zagadnienia geometrycznego! Wyobraźnia geometryczna pozwala „zobaczyć”, o co właściwie w takim zadaniu chodzi, a gdy się człowiek z tym zadaniem zapozna i bardziej się nad nim zastanowi (trochę uporu i szczęścia też się przydaje) – nagle błysk pomysłu zjawia się nie wiadomo skąd – i zadanie jest z miejsca rozwiązane! Uczucie zwycięstwa nad trudnym zadaniem i pełna satysfakcja! Reszta – czyli przelanie rozwiązania czy dowodu na papier – to już tylko sprawa ujęcia w słowa tego, co się już zobaczyło okiem wyobraźni. Dzięki temu skłaniałem się do wyboru matematyki na studiach, choć nie byłem jeszcze co do tego całkowicie przekonany, bo i fizyka i chemia też mnie pociągały. Wybór sam się dokonał po moim sukcesie w olimpiadzie. Przemówienie Kazimierza Kuratowskiego na uroczystości wręczenia dyplomów laureatom olimpiady rozwiało wszystkie moje wątpliwości. Studia na Wydziale Matematyki UW wspominam jako najpiękniejsze lata mojego życia. Uczęszczałem na wykłady najświetniejszych matematyków w Polsce, większość których szczyciła się sławą na całym świecie – nazwiska znane powszechnie z tytułów książek oraz z głównych osiągnięć matematycznych. Obcowałem z kolegami w grupie najbardziej utalentowanych studentów na moim roku, jak też z innych lat. Przy każdej okazji dyskutowaliśmy na tematy matematyczne – o niezwykle pomysłowych rozwiązaniach zadań, otwartych zagadnieniach, nowych pojęciach, z którymi właśnie zapoznaliśmy się na wykładach. Jednym słowem – raj dla studentów matematyki, upojenie i fascynacja odkrywaniem i przyswajaniem sedna matematyki wyższej. Każde osiągnięcie studenta było natychmiast doceniane i nagradzane pochwałą przez słynnego, wielkiego profesora... Jako studenci – ja na pierwszym roku studiów i Włodek Holsztyński na drugim, choć o rok ode mnie młodszy – w roku 1960 rozwiązaliśmy wspólnie problem geometryczny dotyczący sumy długości krawędzi czworościanów. Opisaliśmy ten wynik w krótkiej pracy pod tytułem O pewnej własności czworościanów, która ukazała się w druku w Wiadomościach Matema- 84 A. M. Kuberska tycznych w roku 1962. Była to pierwsza moja publikacja matematyczna, zresztą Włodka też. Wykład Karola Borsuka z topologii na trzecim roku studiów był kolejnym olśnieniem. Zapoznałem się z nowym dla mnie, innym rodzajem geometrii, dotąd mi zupełnie nieznanym. W domenę topologii geometrycznej (w stylu Borsuka: przestrzenie metryczne zwarte, teoria retraktów, a później teoria kształtu) wkroczyłem szybko i z ogromnym zapałem. Po czwartym roku studiów uzyskałem magisterium w tej dziedzinie pod kierunkiem Borsuka, a kilka lat później, również pod jego kierunkiem, uzyskałem doktorat. W jednym i w drugim przypadku rozprawa moja dotyczyła zagadnień natury geometrycznej, związanych z topologią algebraiczną. Topologia w stylu Borsuka stała się dla mnie głównym tematem badań naukowych na wiele lat po studiach. Około roku 1980 zainteresowałem się ponownie geometrią bardziej „klasyczną”, w szczególności teorią zbiorów wypukłych, zagadnieniami pakowania i pokrywania itp. Temat ten stał się głównym obiektem moich badań. Jednym z najbardziej znanych ośrodków badań naukowych w tej dziedzinie jest Budapeszt, gdzie większość specjalistów gromadzi się wokół Instytutu Matematycznego Węgierskiej Akademii Nauk oraz Uniwersytetu Budapeszteńskiego. Często ten ośrodek odwiedzam, aby móc z nimi współpracować. Obecnie pracuję nad jednym z tego typu problemów. Rozpracowuję kilka pomysłów dotyczących konfiguracji jednokładnych obrazów zadanej figury wypukłej na płaszczyźnie – wyniki być może opiszę w artykule zatytułowanym Wariacje na temat Hadwigera, podkreślając półżartem pokrewność matematyki z muzyką. Jakie znaczenie ma matematyka we współczesnym świecie z Twojego punktu widzenia? Od zarania cywilizacji matematyka była (i nadal jest) i rzemiosłem, i narzędziem dla innych dziedzin, i nauką samą dla siebie, i wreszcie sztuką prawdziwą. Niewiele się pod tym względem zmieniło. Oczywiście, zmienny świat i zmienne okoliczności wymagają zmian w matematyce, więc i ona się rozwija i dostosowuje do zmian – w każdej ze swoich postaci. Dawno już nazwana królową wszech nauk jest nią ona w dalszym ciągu, zarówno jako nauka, jak też i sztuka. Dziękuję Ci Włodku za rozmowę i liczę na dalsze wspomnienia przy kawie lub lampce wina. Wywiad przeprowadzono 27 stycznia 2014 roku. Alicja Maria Kuberska [email protected]