Nowy numer 103
Transkrypt
Nowy numer 103
Pismo Parafii pw. NMP z Lourdes w Krakowie nr 11 (103) listopad 2010 r. POMÓŻMY DUSZOM W CZYŚĆCU Listopad jest miesiącem szczególnej pamięci i pomocy naszym bliskim zmarłym oraz duszom w czyśćcu cierpiących. W dniu 2 listopada – w Dniu Zadusznym – modlimy się za wszystkich zmarłych. Przez cały miesiąc listopad odczytywane są w kościołach wypominki za zmarłych. Objawienie Boże poucza nas, że każdy grzech pociąga za sobą karę doczesną lub wieczną. Odpuszczenie kary wiecznej za popełnione grzechy ciężkie chrześcijanin otrzymuje w sakramentalnej spowiedzi. Po sakramentalnej spowiedzi pozostaje jeszcze do odpokutowania kara doczesna. Karę doczesną trzeba odpokutować za ziemskiego życia lub po śmierci – w czyśćcu. Dlatego warto pamiętać o ważnym i dostępnym dla każdego chrześcijanina środku skrócenia cierpień duszy w czyśćcu lub skreślenia długu zaciągniętego wobec Bożej sprawiedliwości dla nas samych. Tym środkiem jest zyskiwanie odpustów cząstkowych lub zupełnych. Co to jest odpust? Odpust jest darowaniem doczesnej kary za grzechy, które zostały już odpuszczone w sakramentalnej spowiedzi. Rozróżniamy odpust cząstkowy i zupełny. Odpust cząstkowy skreśla część kary, odpust zupełny daruje całą karę. W ciągu dnia można uzyskać tylko jeden odpust zupełny dla siebie lub za zmarłych. Nie można go ofiarować za osobę żyjącą, bowiem żyjący sam jest w stanie dokonać przemiany swojego życia i wypełnić warunki, które są wymagane do zyskania odpustu. Jest wiele modlitw i uczynków pobożnych, z którymi jest związany odpust zupełny. Tutaj wskażę tylko niektóre pobożne uczynki, po spełnieniu których możemy uzyskać odpust zupełny dla siebie lub za zmarłych (wszystkie zostały podane w dokumencie Enchiridion indulgentiarum, wydanym przez Penitencjarię Stolicy Apostolskiej w dniu 29 czerwca 1968 roku). 1. Nawiedzenie Najświętszego Sakramentu i adoracja – przynajmniej przez pół godziny. 2. Lektura Pisma św. – przynajmniej przez 30 minut dziennie, jako czytanie duchowne, z zachowaniem czci należnej dla Słowa Bożego. Na zdjęciu: Matka Najświętsza, Obrończyni przed groźnymi pociskami wroga (figura na Cmentarzu Rakowickim) W numerze znajdziemy: Pomóżmy duszom w czyśćcu ………..…. 1 Czy to jakaś mafia? ……….…………..... 2 Życie ks. Wincentego (8) ……….…….… 4 Nowa nazwa dla naszego pisma? …..…….7 Wypominki za zmarłych ….......................7 Informacje parafialne ............................... 8 Kalendarium parafialne ........................... 8 2 Z życia Parafii… pw. Najświętszej Maryi Panny z Lourdes w Krakowie — nr 11 (103) 2010 r. 3. Odprawienie Drogi Krzyżowej przez przechodzenie do poszczególnych stacji (muszą to być stacje zatwierdzone przez Kościół). W większej grupie uczestniczących w Drodze Krzyżowej ten warunek musi spełnić przynajmniej osoba przewodnicząca. Nie ma przepisanych żadnych określonych modlitw, natomiast konieczne jest rozpamiętywanie męki i śmierci Chrystusa. 4. Głośne odmawianie Różańca – przynajmniej jednej jego części – w kościele, gronie rodzinnym, zgromadzeniu zakonnym lub innej wspólnocie religijnej. Ma to być odmawianie Różańca z równoczesnym rozpamiętywaniem tajemnic. 5. Pobożne przyjęcie błogosławieństwa papieskiego Urbi et Orbi (nawet przez radio lub telewizję). 6. Nawiedzenie kościoła w Uroczystość Wszystkich Świętych lub w Dniu Zadusznym i odmówienie w nim Ojcze nasz i Wierzę (odpust może być ofiarowany wyłącznie za zmarłych). 7. Nawiedzenie cmentarza w dniach 1 – 8 listopada, połączone z modlitwą za zmarłych (odpust może być ofiarowany wyłącznie za zmarłych). 8. Pobożne uczestnictwo w adoracji krzyża podczas liturgii Wielkiego Piątku. 9. Odnowienie przyrzeczeń Chrztu św. podczas liturgii Wielkiej Soboty. 10. Uczestnictwo w rekolekcjach trwających przynajmniej przez trzy dni. 11. Publiczne odmówienie aktu wynagrodzenia i poświęcenia się Najśw. Sercu Jezusowemu (O Jezu Najłaskawszy) w uroczystość Najświętszego Serca Pana Jezusa i w uroczystość Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata. 12. W godzinę śmierci, o ile nie ma kapłana, który udzieliłby sakramentów św. i błogosławieństwa papieskiego, można odmówić modlitwę zazwyczaj odmawianą przez umierającego. Oprócz praktyk pobożnych wyżej podanych – dla zyskania odpustu zupełnego muszą być spełnione jeszcze następujące warunki: stan łaski uświęcającej uzyskanej przez sakramentalną spowiedź, przyjęcie Komunii Świętej, modlitwa w intencjach Ojca Świętego (np. odmówienie Ojcze nasz i Zdrowaś). brak przywiązania do jakiegokolwiek grzechu – nawet lekkiego. Dusze w czyśćcu cierpiące możemy wspomagać na wiele sposobów. W ich intencji możemy np. ofiarować: komunię św. duchową, dziękczynienie po Komunii św. – np. modlitwy Duszo Chrystusowa i Oto ja, o dobry Jezu, miesięczny dzień skupienia, odmówienie maryjnego kantyku Magnificat, odmówienie modlitwy Anioł Pański rano, w południe i wieczorem, odmówienie modlitwy św. Bernarda Pomnij, o Najświętsza Panno Maryjo, odmówienie litanii zatwierdzonej przez Kościół, odmówienie aktów wiary, nadziei i miłości. Pan Bóg w swej łaskawości i miłosierdziu ofiaruje nam te proste sposoby na skrócenie lub całkowite darowanie kar czyśćcowych. Otwiera skarbiec swej dobroci i w zamian za modlitwy i dobre uczynki udziela odpusty cząstkowe lub zupełne, uwalniając w części lub w całości od kary doczesnej. Kościół ofiaruje nam odpusty specjalnie po to, aby umożliwić uniknięcie czyśćca. Możemy je uzyskać dla dobra naszej duszy lub zyskiwać je dla dusz czyśćcowych. Te dusze odwdzięczą się nam za pomoc, gdy dostaną się do nieba dzięki naszym modlitwom i odpustom dla nich zyskiwanym. Pamiętajmy o duszach czyśćcowych, bo i my tam się zapewne kiedyś znajdziemy i za Hiobem będziemy wołać do rodziny, przyjaciół i znajomych: Zlitujcie się nade mną, zlitujcie, przynajmniej wy, przyjaciele moi (Hi 19,21). ks. Czesław Żak CM CZY TO JAKAŚ MAFIA? Jakiś czas temu, zaraz po zakończeniu wakacji, jeden z księży w naszej parafii przytoczył mi opinię pewnej parafianki: Ministranci to jakaś mafia! Wszyscy o nich piszą, ale nikt ich nie widział. Prawda, mało jest ministrantów przy ołtarzu, szczególnie widać to właśnie podczas wakacji, kiedy lwia część służby wyjeżdża. Nasze braki kadrowe nie są jednak bez przyczyny i lenistwo niektórych chłopców nie jest jedyną i najważniejszą z nich, zapewniam. Zacznijmy od demografii. Możemy zaobserwować w naszym kraju postępujący niż demograficzny, jest on spowodowany różnymi czynnikami społecznymi, ale odbija się to także na nas. Od ks. Opiekuna dowiedziałem się, że spośród 110 dzieci, które w szkołach przygotowują się do Pierwszej Komunii w naszym kościele, na terenie naszej parafii mieszka zaledwie 29 (słownie: dwadzieścia dziewięć chłopców i dziewcząt). Skoro dzieci jest coraz mniej, to skąd się wezmą nowi ministranci? Z powietrza? Rachunek jest prosty: im mniej chłopców, tym mniej powołań do Liturgicznej Służby Ołtarza i choćbyśmy mieli stawać na głowie, nic z tym nie zrobimy. Jedynie rodziny mogą tu coś zdziałać. Następnym problemem jest „konkurencja” ze strony zajęć dodatkowych dla dzieci i młodzieży. Z życia Parafii… pw. Najświętszej Maryi Panny z Lourdes w Krakowie — nr 11 (103) 2010 r. Teraz rodzice mają bardzo szeroki wachlarz możliwości, mogą swoją pociechę posłać do klubu sportowego na koszykówkę, siatkówkę, piłkę nożną, na zajęcia sztuk walki typu karate, judo, jujitsu, kung-fu, wybrać inne rodzaje aktywności – jak jeździectwo, szermierka, taniec, zajęcia plastyczne, a na korepetycjach skończywszy. W tym zestawieniu służba liturgiczna prezentuje się dosyć kiepsko. Nie trzeba płacić kilkuset złotych za zajęcia (w myśl zasady: wysoka cena równa się wysoka jakość), nie nabiera się jakichś wybitnych umiejętności, a na dodatek dziecko może zostać poddane „religijnej indoktrynacji” (czego wielu rodziców dziś sobie nie życzy). Słowem: posłać dziecko do grona ministrantów – to dziś bardzo niewygodne. Niepokojącym zjawiskiem jest fakt, iż ministranci coraz szybciej odchodzą, coraz rzadziej doczekują matury. Przyczyn należy szukać w środowisku, bo trzeba szczerze powiedzieć, że wartości chrześcijańskie i wiara nie są zbyt popularne. Już w gimnazjum chłopcy spotykają się z innymi wyznaniami i ateizmem. Zdarzają się również nieprzyjemne zaczepki i szykanowanie, a miejscami nawet konieczność obrony własnej wiary, kiedy nie jest ona jeszcze dobrze ukształtowana. Wtedy też człowiek zderza się z kulturą masową, pozbawioną moralności i opartą jedynie na rozrywce. Tutaj po raz pierwszy u wielu pojawia się kontakt z różnego rodzaju używkami, takimi jak papierosy, alkohol, a w najgorszym wypadku narkotyki, bądź popularne ostatnio „dopalacze”. W gimnazjach chłopak ma bardzo często pierwszy kontakt z pornografią i tematyką seksualności; w gazetach typu Bravo znajdują się nawet zachęty do jak najszybszego „pierwszego razu”. Powyższy opis to jedynie wycinek kalejdoskopu, w którym młody chrześcijanin-ministrant jest zmuszony żyć. Nic więc dziwnego, że wielu z nich nie wytrzymuje presji i odchodzi. Jest to smutne, ale prawdziwe: środowisko, w jakim żyje dzisiejsza młodzież, coraz bardziej ją demoralizuje i zniekształca wszystkie tradycyjne wartości. Mało pocieszające jest, że nie tylko Liturgiczna Służba Ołtarza cierpi na niedostatek ochotników. Od- 3 czuwają to również inne organizacje młodzieżowe – jak harcerstwo (ZHR, ZHP), czy wolontariat (PCK, Caritas). Mamy do czynienia z ogólną tendencją, zgodnie z którą coraz mniej osób chce się angażować w wartościowe społeczności, ukierunkowane na samodoskonalenie czy pomoc innym. Powodem jest zapewne to, że na dłuższą metę ultraliberalna kultura masowa zaczyna deklasować kulturę elitarną, do której zaliczamy m.in. religię. Przestaje się liczyć to co prawdziwe i wartościowe, a wybiera się to co szybkie, łatwe i tanie – byle nie myśleć, byle tylko się zabawić. Na tym wychowuje się współczesny człowiek. Mógłbym jeszcze długo wymieniać i dodawać przeciwności, którym musi codziennie stawiać czoło ministrant, aby ukazać problem, jaki ma służba liturgiczna. Teraz jednak pora zadać jedno zasadnicze pytanie: co z tym można zrobić? Największą rolę mogą tu odegrać rodzice, dziadkowie, krewni; jeżeli będą zachęcać chłopców, aby przyszli i spróbowali, lub zobaczyli co ich tu może czekać, lub będą większą uwagę przykładać do wychowania i przygotowywać ich na problemy, jakie stwarza im środowisko – wtedy na pewno będzie odzew. My sami też staramy się przeciwdziałać niedostatkowi powołań i też zachęcamy chłopców – w tym roku odwiedziliśmy szkoły na terenie parafii i dzieci pierwszokomunijne, zachęcając do wstąpienia w nasze szeregi. Zawsze jednak największą siłę przebicia ma modlitwa. Dlatego prosimy: Drodzy Parafianie, módlcie się za nas jak najczęściej, a także o nowe powołania do Liturgicznej Służby Ołtarza – szczególnie w pierwsze czwartki miesiąca. To wsparcie jest nam bardzo potrzebne, bo więcej chłopców odchodzi aniżeli przychodzi, a ostatnie czego chcemy – to tego, aby nas zabrakło. Zatem jeszcze raz bardzo proszę: pamiętajcie o nas w waszych modlitwach. Wtedy przestaniemy być niewidoczną mafią, a staniemy się widzialną służbą. Jan Kazimierz Godek prezes Rady Ministranckiej w parafii NMP z Lourdes 4 Z życia Parafii… pw. Najświętszej Maryi Panny z Lourdes w Krakowie — nr 11 (103) 2010 r. ŻYCIE KS. WINCENTEGO (cz. 8 - ostatnia) Ks. Wincentemu nieobca była także ówczesna problematyka teologiczna, a nauki Kościoła bronił nie tylko w kazaniach. Dobrą tego ilustracją jest stosunek św. Wincentego do jansenizmu i jansenistów. Jansenizm był ruchem duchowym, zapoczątkowanym we Francji przez biskupa Kornela Jansena, zwanego Janseniuszem (15851638), którego dzieło Augustinus stało się podstawą nowej nauki. W czasach św. Wincentego ruch jansenistyczny zyskał duże rzesze zwolenników, także w surowych zakonach klauzurowych. Najsławniejszym ośrodkiem tej formy życia religijnego był klasztor cysterek Port-Royaldes-Champs pod Paryżem, którym opiekował się opat Saint-Cyran – wpływowy zwolennik jansenizmu i obrońca poglądów Jansena. Klasztor z biegiem lat popadł w ostry konflikt z francuskim dworem królewskim i w konsekwencji został rozwiązany i zburzony w 1709 roku. Z czasem jansenizm okazał się błędną nauką, która – powołując się na św. Augustyna – kładła nacisk na przyrodzoną deprawację człowieka oraz konieczność i jednocześnie wystarczalność łaski Bożej do przestrzegania przykazań (co czyniło ją podobną do kalwińskiej teorii predestynacji). Jednym z zaleceń tej nauki było rzadkie i bardzo starannie przygotowane przystępowanie do Komunii, ponieważ – według jansenistów – grzesznicy nie są jej godni. Pojawiła się teza, by odkładać rozgrzeszenie do czasu odprawienia przez penitenta surowej pokuty. Były i inne twierdzenia – np. negowanie prawdy wiary o śmierci Jezusa za wszystkich ludzi. Takie m.in. twierdzenia spowodowały potępienie jansenizmu. A problem był żywotny przez całe lata, skoro twierdzenia jansenistów musieli odrzucać kolejni papieże: Innocenty X (1653), Aleksander VII (1656), Aleksander VIII (1690), Klemens XI (1713) i Pius VI (1794). Janseniści ostatecznie przetrwali w Holandii, gdzie doszło do otwartej schizmy i utworzenia Kościoła, który działa obecnie pod nazwą Kościoła Starokatolickiego w Holandii. Otóż ks. Wincenty był przyjacielem Saint-Cyrana, ale wyraźnie przeciwstawił się jego nauce. Próbował z nim rozmawiać, ale został zlekceważony. Gdy jednak na rozkaz kard. Richelieu Saint-Cyran został aresztowany i podczas dochodzenia odnaleziono jego list pisany do Wincentego – Wincenty nie chciał odpowiadać na procesie przyjaciela i nie zamierzał składać zeznań obciążających oskarżonego. Uważał, że rozpoczęła się gra, w której nie chodziło o dobro Kościoła, ale wyłącznie o władzę w państwie. Ostatecznie złożył zeznania na piśmie, które – zdaniem jednego z historyków – okazały się arcydziełem miłosierdzia. Proces stanął w miejscu. Nie można było wydać wyroku skazującego. Jednocześnie ks. Wincenty, w latach 1643–1656, zdecydowanie zwalczał jansenizm, nie kierując się jed- nak nigdy niechęcią czy nienawiścią do osób. Przede wszystkim starał się przed nim ustrzec swoje wspólnoty. Uciekał się nawet do drastycznych środków: usuwał ze Zgromadzenia misjonarzy opowiadających się po stronie herezji. Zabiegał o zebranie jak największej liczby biskupich podpisów pod apelem do papieża o potępienie dzieła Janseniusza. Pisał do biskupów: Zło upowszechnia się, gdy jest tolerowane (apel podpisało ostatecznie 60 biskupów i przyniósł on zamierzony skutek). W swoim sprzeciwie wobec jansenizmu Wincenty koncentrował się na ukazywaniu miłości do Kościoła i na staraniach mających na celu zbawienie najbardziej opuszczonych. Nie wyobrażał sobie, jak można cierpiącym i ubogim głosić Boga surowego, a nie miłosiernego, albo jak można ukazywać Chrystusa, który umiera nie za wszystkich. Kiedy usłyszał teologa głoszącego, że nie może się zbawić ten, kto nie zna tajemnic Trójcy Świętej albo Wcielenia – mówił: Obawiam się, że nie mogę być zbawiony, bo nie głosiłem bez przerwy tych tajemnic biednemu ludowi. Jeżeli Wincenty obawiał się – jak janseniści – że niewielka może być liczba zbawionych, to odpowiedzialność za ten stan rzeczy był gotów przypisać… sobie. I właśnie dlatego tak gorliwie zabiegał o przygotowanie godnych głosicieli Ewangelii oraz duchownych i świeckich świadczących miłosierdzie, by w ubogich budzić zaufanie do Kościoła. Biograf Wincentego, Luigi Mezzadri, napisze: Jego zdaniem, dobrotliwe i miłosierne oblicze Boga jest jedyną nadzieją ubogich. On zaś właśnie w nich widział oczekującego na miłość Chrystusa. Dzieła ks. Wincentego już za jego życia przekroczyły granice Francji. W roku 1639 Wincenty wysłał do Rzymu ks. Ludwika Lebretona, by załatwiał zatwierdzenie ślubów Zgromadzenia, ale także szukał miejsca na otwarcie pierwszego domu wspólnoty. Za nim podążą inni misjonarze, powstaną też kolejne domy w Genui i Turynie. Gdy misjonarze opanują w wystarczającej mierze język prostego ludu – na prośbę biskupów podejmą misje po wsiach. Misje, które dokonają cudów. Tu i ówdzie pojawią się sceny, jakich nie widziano od dawna: kościoły nie mogące pomieścić tłumów, kazania głoszone na miejskich placach lub u bram miasta, ludzie płaczący u stóp misjonarzy i głośno wyrażający żal za grzechy (tak było m.in. w czasie misji na Korsyce). Sam Wincenty – w obecności ks. Jana Martina, uczestnika rzeczonych misji – opowiadał misjonarzom o tym, co działo się na Korsyce: Nawet ja, który mam siwe włosy, nie słyszałem, aby jakiś kaznodzieja zbierał takie owoce. O Zbawicielu! Wielu z was, bracia, wie że we Włoszech są bandyci i złodzieje. Chodzą po wsiach, kradną i rabują. Są złoczyńcy i zabójcy. W tym kraju dokonuje się wielu morderstw w ramach zemsty prowadzącej do przelewu krwi. Wydają się pożerać między sobą. Tak są zacięci, że nie chcą słyszeć o przebaczeniu. (…) Zdarza się, że podczas misji bandyci, dzięki łasce Bożej, nawracają się i porzucają dotychczasowy sposób życia. Księże Martin, czy nie jest to prawdą? Czy bandyci nie nawracają się na naszych misjach? Z życia Parafii… pw. Najświętszej Maryi Panny z Lourdes w Krakowie — nr 11 (103) 2010 r. 5 Na ilustracji: Św. Wincenty a Paulo i ubodzy (grafika współczesna) Czy sam nie doświadczałeś tego? (…) O Zbawicielu, to prawdziwy cud. Bandyci nawracają się dzięki kazaniom głoszonym według małej metody! W działalności misjonarzy nie brakowało chwil próby: epidemia, która szalała w północnych Włoszech w roku 1656, przyprawiła o śmierć 6 kapłanów i jednego brata. Pojawiały się też problemy innej natury. W 1653 roku rzymscy misjonarze – na życzenie Ojca Świętego – przyjęli w swoim domu politycznego zbiega z Francji: kardynała de Retz z jego świtą. Wywołało to gniew francuskiego dworu i idące za nim żądanie powrotu do ojczyzny francuskich misjonarzy przebywających w Rzymie. A Wincenty? Wincenty reagował w sobie właściwy sposób: Powinniśmy dziękować Bogu za to co nas spotyka z powodu przyjęcia w naszym rzymskim domu kardynała de Retz: 1. Okazaliśmy wdzięczność naszemu dobrodziejowi; 2. Okazaliśmy posłuszeństwo papieżowi, który polecił nam go przyjąć; 3. Okazaliśmy posłuszeństwo królowi, który niezadowolony z postawy kardynała i z tego, że przyjęliśmy go w naszym domu, nakazał powrót do Francji superiorowi i pozostałym misjonarzom francuskim mieszkającym w Rzymie. Rzym, zresztą, nie został utracony bezpowrotnie: na miejscu zostali pierwsi misjonarze-Włosi. Misjonarze podejmowali także bardziej niebezpieczne misje. W 1647 roku – na życzenie Rzymu – misjonarze podjęli działalność misyjną w Irlandii i Szkocji, zniewolonych przez Anglię. Misja w Irlandii nie trwała długo: w czasie pacyfikacyjnej akcji wojsk Cromwella większość misjonarzy wróciła do Francji, a misjonarz Tadeusz Lee, straszliwie torturowany i okaleczony na oczach jego matki, stał się pierwszym męczennikiem ze Zgromadzenia. Natomiast misje wincentyńskie w Szkocji – mimo różnorodnych zagrożeń – przetrwały do 1704 roku. W 1648 roku – również na życzenie Rzymu – ks. Wincenty wysłał pierwszą grupę misjonarzy na Madagaskar. Niestety, brak wiedzy o klimacie na wyspie, warunkach zdrowotnych, geograficznych i etnograficznych był podstawową przyczyną niepowodzenia misji na południu Madagaskaru. W kolejnych wyprawach Wincenty wysłał osiemnastu misjonarzy, z których tylko ośmiu dotarło na wyspę, ale i oni podejmowali owocne, lecz krótkotrwałe prace misyjne. Entuzjazm ewangelizacyjny i zaufanie Bożej opatrzności nie mogły wystarczyć. Zresztą, ks. Wincenty zwykle z wielkim opóźnieniem dowiadywał się o przedwczesnej śmierci czy zakończonej tragicznie podróży misjonarzy na Madagaskar. Tak więc misja za jego życia poniosła fiasko. Ale po jego śmierci misjonarze powrócili na wyspę, na której dziś Zgromadzenie ma się dobrze i – zasadniczo w oparciu o miejscowych kapłanów – podejmuje posługę w duchu świętego Założyciela. Gdy król Ludwik XIII postanowił otoczyć opieką materialną i duchową niewolników chrześcijańskich w muzułmańskiej północnej Afryce (zwanej wówczas Berberią) – właśnie misjonarzy skierowano do francuskich konsulatów, istniejących w Algierze i Tunisie. Rozpoczęta w 1645 roku obecność misjonarzy w Tunisie, a potem w Algierze, nie miała na celu wykupu niewolników, lecz otoczenie ich duszpasterską opieką (zwłaszcza na galerach, na których wykonywali niewolniczą pracę). Ale ks. Wincenty zaangażował się także w akcję wykupu niewolników: zdobywając pieniądze od rodzin zainteresowanych, zbiórek w kościołach, ofiar Pań Miłosierdzia i od swoich dobrodziejów – rękoma misjonarzy doprowadził do wykupu tysiąca uwięzionych (spośród około 30-40 tysięcy niewolników znajdujących się wówczas w rękach wyznawców islamu w północnej Afryce). Nie trzeba dodawać, że zarówno posługa duszpasterska, jak i wykup jeńców wymagały od misjonarzy wielkiej delikatności i roztropności. Relacje Europy ze światem islamu były bardzo napięte i każda zmiana polityczna mogła być zagrożeniem dla pracujących tam misjonarzy. Przekonali się o tym ks. Jan Le Vacher i br. Franciszek Francillon, którzy w Algierze w 1683 roku zostali przywiązani do lufy armatniej i w taki sposób zamordowani. 6 Z życia Parafii… pw. Najświętszej Maryi Panny z Lourdes w Krakowie — nr 11 (103) 2010 r. Przybycie misjonarzy, a także sióstr miłosierdzia do Polski, były związane z postacią Ludwiki Marii Gonzaga Nevers, kiedyś związanej z Paniami Miłosierdzia i znającej osobiście ks. Wincentego. Po śmierci żony króla Władysława IV – w roku 1645 jego żoną „per procura” została właśnie Ludwika M. Gonzaga (gdy w roku 1648 zmarł Władysław IV i następcą został jego brat Jan Kazimierz – Ludwika Maria wyszła za niego i pozostała królową). Królowa sprowadziła z Francji liczny dwór. Poprosiła również o przysłanie misjonarzy, szarytek i wizytek. Pierwsza grupa misjonarzy została przysłana przez Wincentego a Paulo w listopadzie 1651 roku. W jej skład wchodzili księża Lambert aux Couteaux, Wilhelm Desdames, subdiakon Mikołaj Guillot, kleryk Kazimierz Żelazewski, brat Jakub Posny. Ks. Wincenty pisał do polskiej królowej: Oto wreszcie nasi misjonarze, którzy upadną do stóp Waszej Królewskiej Mości ofiarując swe pokorne służby. Jest ich tylko trzech czy czterech, choć zamiar był wysłania ośmiu lub dziewięciu. Sądzę, że ci wystarczą na początek (…) Nie znają języka krajowego, ale ponieważ mówią po łacinie, będą mogli od razu zająć się wychowaniem młodych alumnów tak w pobożności i praktyce cnót, jak i innych rzeczach, które znać i wykazywać mają. Rok później do misjonarzy dołączyły pierwsze siostry miłosierdzia. Królowa najpierw ofiarowała misjonarzom drewniany domek położony w okolicy kościoła św. Krzyża w Warszawie, następnie wystarała się o beneficjum w Sokółce k. Białegostoku, a w 1653 roku – umożliwiła objęcie parafii św. Krzyża w Warszawie. Jednakże rozwinięcie pełnej działalności zostało zahamowane przez wojnę polsko-szwedzką (tzw. potop): niektórzy księża i klerycy wrócili do Francji. Ks. Wincenty, który żywo interesował się potrzebami swoich duchowych synów i śledził rozwój wydarzeń – powiadamiał Zgromadzenie: Dowiedziałem się wczoraj, że królestwo polskie znalazło się w poważnym niebezpieczeństwie. Musi bronić się przed wrogami. Najechał je król Szwecji. Przyłączył się do niego kasztelan poznański i jeszcze inny książę. Najechali je też car Rosji i zbuntowani Kozacy. Pomyślcie, jakie nieszczęście może spotkać to królestwo, jeżeli Bóg go nie wspomoże. Zachęcał też do gorliwej modlitwy w intencji Polski i pracujących tutaj misjonarzy. Gdy przywołujemy te wszystkie wydarzenia – trudno sobie wyobrazić, by ktoś mógł zrobić więcej. Ale ks. Wincenty był innego zdania. We francuskim filmie Monsieur Wincent jest scena, która przedstawia rozmowę podeszłego w latach Wincentego z królową Anną Austriaczką. Królowa mówi: Ojcze, przez całe życie starałeś się wszystko dawać innym, nie zachowując niczego dla siebie. Nie zabiegałeś o chwałę i zaszczyty, ani o własne szczęście. Nie wznosiłeś wielkich budowli dla swoich zgromadzeń. Powiedz mi, czy teraz w obliczu śmierci czujesz wokół siebie pustkę jak inni? Wincenty zaś wyszeptał: Może tak, wszak zrobiłem tak mało. Królowa pytała: Więc, co należało robić, żeby czegoś dokonać? A Wincenty po chwili milczenia odpowiedział: Więcej, bo w gruncie rzeczy zawsze czynimy za mało. Św. Wincenty do końca swych dni oddawał się wytężonej pracy. Ale w 73. roku życia zaczął boleśnie odczuwać starość. Dały o sobie znać choroby przebyte w latach wcześniejszych. Prawdziwą udręką stały się obrzęki nóg połączone z owrzodzeniem. W postaci okresowej gorączki powracała malaria, na którą chorował w 1620 roku. W 1658 roku uległ wypadkowi w czasie podróży powozem (wypadł z powozu i uderzył głową o kamienie). Wiele bólu przysporzył mu wylew w oku. Coraz częściej pojawiały się infekcje i stany zapalne. W 1660 roku nie mógł już wychodzić z pokoju nawet dla odprawienia Mszy św. Jednocześnie przyszło mu boleśnie przeżywać wiadomości o śmierci bliskich mu osób (Ludwiki de Marillac, ks. Antoniego Portaila). Pierre Coste tak opisywał ostatnie dni życia ks. Wincentego: Mimo że od początku roku ks. Wincenty nie opuszczał swojego pokoju – aż do 14 września był stale zajęty sprawami, zawsze z tą samą jasnością. Ale 14 września jego nogi zaczęły niedomagać, wrzody na nich urosły do rozmiaru palca i krwawiły. Potem, od dziewiętnastego, wyczerpany cierpieniem, pozbawiony przez wiele nocy snu, poczciwy starzec zapadł w śpiączkę, z której z przerwami wychodził. Dnia 26 września, o wpół do szóstej wieczorem, przyjął ostatnie sakramenty. Ks. Wincenty zmarł w Paryżu 27 września 1660 roku o godz. 4.45 otoczony swoimi duchowymi synami. Przed śmiercią udzielił błogosławieństwa im i wszystkim swoim dziełom. Ks. Gicquel, który był obecny w chwili śmierci Wincentego, napisał w swoim pamiętniku: Około czwartej jego twarz pokryła się błyszczącą i miła pełnią. Wydawało się, że jego twarz płonie. Potem, chwilę później jego twarz stała się biała jak śnieg. Doświadczając bliskości śmierci powtarzał słowa: «Deus in adiutorium…» etc. Powtarzał te słowa nigdy nie zamykając ust, a jedynie ruszając nimi. «Deus in adiutorium…» etc. Obecni powiedzieli: «Jezus», a on powtarzał je, znowu ruszając wargami. Ataki nasiliły się i około czwartej trzydzieści rozpoczął ostatnią walkę, która trwała przez kolejne piętnaście minut. Nie było konwulsji i łapania powietrza. Umarł oddając się w ręce Pana. Umarł siedząc, bardzo majestatycznie, i wyglądał spokojnie i cicho jak nigdy. Wiadomość o śmierci ks. Wincentego rozeszła się szybko po całym Paryżu. Ciało zmarłego kapłana wystawiono na katafalku w kościele św. Łazarza. Zewsząd spieszyli bogaci i biedni, aby zobaczyć go po raz ostatni. Pogrzeb odbył się 28 września. Ciało ks. Wincentego – zamknięte w podwójnej trumnie – złożono w środku chóru kościoła św. Łazarza. W pogrzebie wziął udział nuncjusz apostolski Piccolomini, sześciu biskupów, wielu kapłanów i tysiące wiernych. W czasie żałobnego nabożeństwa, odprawionego jakiś czas później, kazanie wygłosił biskup Maupas du Tour: przemawiał ponad dwie godziny i stwierdził na koniec, że nie powiedział nawet połowy tego, co zamierzał, bo życie ks. Wincentego mogłoby dostarczyć tematów do kazań na cały okres Wielkiego Postu. Z życia Parafii… pw. Najświętszej Maryi Panny z Lourdes w Krakowie — nr 11 (103) 2010 r. 7 Na ilustracji: Ks. Wincenty w chwili śmierci błogosławi misjonarzom i wszystkim swoim dziełom Beatyfikacja Wincentego a Paulo odbyła się dnia 13 sierpnia 1729 roku, a kanonizacji dokonał papież Klemens XII w dniu 16 czerwca 1737 roku i wyznaczył dzień jego święta na 19 lipca. Obecnie uroczystość św. Wincentego a Paulo jest obchodzona w rocznicę jego narodzin dla nieba (czyli w rocznicę śmierci): w dniu 27 września. Papież Leon XIII w 1885 roku ogłosił św. Wincentego patronem wszystkich dzieł miłosierdzia chrześcijańskiego, które w jakikolwiek sposób od niego pochodzą. Tymczasem dzieła Wincentego rozwijały się nieustannie. Misjonarze docierali do kolejnych krajów, by obecnie obejmować swoją posługą mieszkańców wszystkich kontynentów. Jeszcze wspanialej rozwijało się Zgromadzenie Sióstr Miłosierdzia, które stało się najliczniejszą wspólnotą żeńską w Kościele: w roku 1965 było ich 46 tysięcy. Stowarzyszenia Miłosierdzia dziś na całym świecie służą ubogim, a od 1833 roku wspomagają je Konferencje św. Wincentego a Paulo, powołane do istnienia przez bł. Fryderyka Ozanama. W sumie są to miliony ludzi, którzy są zaangażowani w służbę biednym, chorym i samotnym według ducha Wincentego a Paulo, który dziś jest nam być może bardziej potrzebny niż kiedykolwiek (José M. Román). Ks. Bogdan Markowski CM WYBRANE POZYCJE BIBLIOGRAFICZNE: Konferencye i przestrogi św. Wincentego, Kraków 1909; Jean Calvet, Święty Wincenty a Paulo, Warszawa 1954; G. Hunermann, Ojciec ubogich. Święty Wincenty à Paulo, Kraków 1989; José María Román, Święty Wincenty a Paulo, Kraków 1990; Daniel Rops, Ksiądz Wincenty, Kraków 1996; Luigi Mezzadri, Wincenty a Paulo. Miłosierdzie i świętość, Kraków 2010. NOWA NAZWA DLA NASZEGO PISMA? Zakończył się – ogłoszony w kwietniowo-majowym numerze gazetki – konkurs na nową nazwę dla naszego parafialnego pisma. Osiem osób zgłosiło bardzo zróżnicowane propozycje. Wymieńmy niektóre z nich: Ave Maria, Głos Matki, Nasza Gazetka, Nasza Wspólnota, Posłaniec Maryjny, Siewca, Misja, Wśród nas, Echo Parafii, Wieści Parafialne, Wieści z Misjonarskiej, Ścieżki Duchem Widziane, Głos Lourdeński, Laudate Mariam. Wydawać się mogło, że jest w czym wybierać i od przybytku głowa nie boli, ale… Ostatecznie żadna propozycja nie została uznana za tak rewelacyjną lub odkrywczą, aby przypisać ją naszemu pismu. W efekcie postanowiliśmy wydawać je pod starym i znanym tytułem: Z życia Parafii… (z nadzieją, że błąd w nazwie zostanie wkrótce skorygowany). Prosimy jeszcze, aby swoje adresy przekazały redakcji – celem przesłania nagród pocieszenia – niżej wymienione osoby: Mariola Michno, Anna Goncerz, Magdalena Kordas i posiadacz adresu internetowego [email protected]. Redakcja WYPOMINKI ZA ZMARŁYCH wspominanych w wypominkach jednorazowych – przez cały listopad, codziennie o godz. 18.00; wspominanych w wypominkach całorocznych – przez cały rok, w niedziele o godz. 7.30. 8 Z życia Parafii… pw. Najświętszej Maryi Panny z Lourdes w Krakowie — nr 11 (103) 2010 r. INFORMACJE PARAFIALNE MSZE ŚW. W NIEDZIELE: 6.30, 8.00, 9.30, 11.00 (dzieci), 12.30, 15.00, 16.30, 18.30, 20.00 (studenci); w kaplicy (oprócz 1 i 14 listopada): 11.00 – przedszkolaki; 12.15 – młodzież MSZE ŚW. W TYGODNIU: 6.00, 7.00, 8.00, 9.00, 15.00, 18.30, 20.00 (z wyjątkiem sobót) SPOWIEDŹ ŚWIĘTA w tygodniu: w g. 6.00÷9.00; 18.00÷19.00; 19.30÷20.00 (z wyjątkiem sobót) w niedziele: pół godziny przed Mszą św. (nie spowiadamy w czasie Mszy św.) KANCELARIA PARAFIALNA czynna od poniedziałku do piątku: w g. 10.00÷12.00 i 16.00÷18.00 Kursy Przedmałżeńskie: poniedziałki, godz. 19.00 Poradnia Przedmałżeńska: poniedziałki, godz. 18.00; środy, godz. 19.15 Dyżur członków Parafialnego Oddziału Akcji Katolickiej: wtorki, godz. 17.00÷18.30 Biblioteka Żywego Różańca: środy, godz. 17.00÷18.00 Dyżur Stowarzyszenia Miłosierdzia: poniedziałki, w godz. 15.00÷18.00 czwartki, w godz. 9.00÷12.00 Klub Parafialny czynny od wtorku do piątku: w godz. 15.00÷18.00 NUMERY TELEFONÓW parafia: kancelaria: zakrystia: 12-637-13-94; 12-622-59-19; 12-622-59-21; 12-622-59-27 Kalendarium duszpasterskie LISTOPAD 1 (poniedziałek): Uroczystość Wszystkich Świętych. Porządek Mszy Świętych – jak w każdą niedzielę; nie będzie Mszy św. z udziałem dzieci przedszkolnych i dla młodzieży w kaplicy akademickiej. 2 (wtorek): Wspomnienie Wszystkich Wiernych Zmarłych (Dzień Zaduszny). Msze św. o godz. 6.00, 7.00, 8.00, 9.00, 15.00, 16.30 (z udziałem dzieci), 18.30 i 20.00 3 (środa): Uroczystości pierwszej środy miesiąca o godz. 18.00: procesja ze świecami, nabożeństwo różańcowe, nowenna do Matki Bożej Nieustającej Pomocy, uroczysta Msza Święta i błogosławieństwo Najśw. Sakramentem. 4 (czwartek): Pierwszy czwartek miesiąca: dzień modlitwy w intencji nowych powołań do kapłaństwa i życia zakonnego. Msza św. w intencji ministrantów i ich rodzin o godz. 18.30. 5 (piątek): Pierwszy piątek miesiąca. Odwiedziny kapłanów w domach chorych z posługą sakramentalną – od godz. 9.00. Dodatkowa Msza św. z udziałem dzieci – o godz. 16.30. 6 (sobota): Pierwsza sobota miesiąca. Godzinki o Niepokalanym Poczęciu NMP o godz. 7.40. Msza św. wotywna o Niepokalanym Sercu NMP o godz. 8.00; po Mszy św. nabożeństwo eucharystyczne i modlitwa o rychłe wyniesienie na ołtarze Sł. B. Jana Pawła II. 7 (niedziela): 32 niedziela zwykła. 9 (wtorek): Święto Rocznicy Poświęcenia Bazyliki Laterańskiej. 11 (czwartek): Święto Niepodległości. Uroczysta Msza św. w intencji Ojczyzny o godz. 18.30. 14 (niedziela): 33 niedziela zwykła. Kazania wygłosi ks. Jan Jarco, proboszcz parafii św. Rafała Kalinowskiego w Krakowie; ofiary składane na tacę będą przeznaczone na budującą się świątynię na osiedlu Kliny-Zacisze. 21 (niedziela): Uroczystość Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata. Święto patronalne Akcji Katolickiej, Wspólnoty dla Intronizacji Najśw. Serca Pana Jezusa i służby liturgicznej. 22 (poniedziałek): Wspomnienie św. Cecylii, dziewicy i męczennicy, patronki śpiewu i muzyki kościelnej. 27 (sobota): Święto Najśw. Maryi Panny od Cudownego Medalika. Poświęcenie i rozdawanie Cudownego Medalika po Mszach św. o godz. 6.00, 7.00, 8.00, 9.00, 15.00 i 18.30. 28 (niedziela): I niedziela Adwentu. Początek rekolekcji parafialnych i akademickich. 30 (wtorek): Święto św. Andrzeja, Apostoła. Dzień imienin ks. Andrzeja Telusa. Redakcja: redaguje zespół; ks. Bogdan Markowski CM (red. naczelny), ks. Wojciech Kałamarz CM (red. techniczny); adres parafii: ul. Misjonarska 37, 30-058 Kraków, tel.: (12) 637-13-94; www.misjonarska.org.pl; e-mail: [email protected] Druk: Firma PLATAN, Kryspinów 256, 32-060 Liszki, tel.: (12) 429-96-60; www.wydawnictwoplatan.pl